• Nie Znaleziono Wyników

Jeszcze raz o rodowodzie Jana Filipa Carosiego (Karozego)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jeszcze raz o rodowodzie Jana Filipa Carosiego (Karozego)"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Wydział Chemii Uniwersytet Wrocławski

JESZCZE RAZ O RODOWODZIE JANA FILIPA CAROSIEGO

W iele lat tem u, bo w roku 1974, opublikow ałem na łam ach „K w artalnika...” szkic biograficzny o polskim geologu i działaczu górniczym okresu O św iecenia, Janie Filipie Carosim . Przedstaw iłem tam hipotezę, iż ten, uchodzący za W łocha uczony, pochodził w gruncie rzeczy z rodziny w ęgiersko-polskiej, i że je g o oj­ cem m ógł być sprow adzony do naszego kraju w ęgierski nadsztygar górniczy, Paw eł O rosz. W raz z grupą w ęgierskich górników sprow adził go do P olski sta­ rosta olbrom ski, D ębiński1. M oja hipoteza spotkała się z k ry ty k ą zn aw ców tej problem atyki, W ójcika i Róziewicza2, którzy w ypow iedzieli się za przyjętą w p iś­ m iennictw ie tezą o w łoskim pochodzeniu C arosiego. W idząc, że naruszyłem najw idoczniej obszar zainteresow ania naszych historyków nauki i chcąc uniknąć niepotrzebnej polem iki, tem atu dalej nie rozw ijałem . Ale w ciągu m ijający ch lat w m oich tekach zebrało się w iele now ych m ateriałów do życiorysu C arosiego. R ów nocześnie jed en z m oich krytyków k ilka ju ż razy zachęcał m nie, b y m m a ­ teriały te opublikow ał. W sytuacji, gdy m ija czas a zgrom adzone w iadom ości m o g ą łatw o ulec ponow nem u rozproszeniu, zdecydow ałem się do tego tem atu jeszcze ra z w rócić.

Już na w stępie m uszę zaznaczyć, że argum enty krytyków nie przekonały m nie w pełni i że teza o w ęgiersko-polskim pochodzeniu C arosiego nad al w y ­ daje m i się bardzo praw dopodobna. A spraw a ta nie je s t p rzecież dla historii n a­ uki w Polsce obojętna. Z acznę od tego, że sam C arosi dociekań nad je g o p o ch o ­ dzeniem nie ułatw ił. W latach 70. X VIII w ieku osobiście, ja k św iadczą niektóre

(3)

jeg o w ypow iedzi, stym ulow ał m it o sw oim w łoskim rodow odzie. W latach 80. natom iast w yraźnie zaczął akcentow ać sw oje polskie pochodzenie i deklarow ać się jak o Polak. Św iadczą o tym w ypow iedzi niektórych obcokrajow ców , którzy zetknęli się z C arosim w tym czasie. I tak, np. podróżujący po Polsce w 1788 ro ­ ku L. Engström zapisał w sw oim dzienniku podróży: „Poznałem się w K rakow ie z Polakiem jednym nazw iskiem Carosi, który w ydał kilka dzieł o m ineralogii”3. Jeszcze w yraźniej w yraził to śląski lekarz i pisarz Johann Kausch. N ajpraw dopo­ dobniej w roku 1790 przedsięw ziął on podróż do naszego kraju, a w rażenia z pod­ róży opisał w książce pt. N achrichten über Polen, wydanej w Salzburgu, w roku

1793. Trasa podróży K auscha prow adziła przez Czeladź, gdzie C arosi od kilku ju ż lat przebyw ał jak o m iejscow y w ójt i gdzie zresztą prow adził prace górnicze, kierując eksploatacją m iejscow ego złoża w ęgla kam iennego. „Pan Carosi - infor­ m uje K ausch - je s t z urodzenia Polakiem ; ju ż w roku 1779 napisał Beitrage zu r N aturgeschichte der Niederlausitz-, ogłaszał też w niem ieckich w ydaw nictw ach rozpraw y przyrodnicze [...] M ineralodzy niem ieccy nie są w praw dzie zadow ole­ ni z jeg o hipotezy o przekształceniu pew nych rodzajów gipsu w chalcedon, ale on odw ołuje się do sw oich zbiorów, które podczas w izyty nie były jeszcze rozpa­ kow ane, ale niektóre zm iękczyły naw et M aquarta, będącego odm iennego zdania

[...] M ieszka on teraz w raz ze sw ą niedaw no poślubioną czarującą m łodą żo n ą w pobliżu śląskiej granicy, w dobrach em fiteutycznych”4. „Z urodzenie Polak” - tak się m usiał przedstaw ić Carosi śląskiem u podróżnikow i. Znaczyć to m usi, że m at­ ka naszego geologa była Polką, ojciec zaś, ja k o tym św iadczy nazw isko, obco­ krajow cem zw iązanym z naszym krajem .

To bardzo w ażne i pochodzące od naocznego św iadka św iadectw o zostało pow tórzone w leksykonie uczonych niem ieckich, w ydanym w tym czasie przez J. G. M eusela. Tam, pod d atą 1795 roku, znajdujem y zapis: „von Carosi. N ach den N achrichten über Polen (von K ausch) Th. 1 S. 299 ist er ein geborener P o ­ le; u nd lebt a u f seinem G ut von Schellatsch unw eit Beuthen an der schlesieschen G renze”5.

N a fakt, że C arosi zaczął w tch latach przyznaw ać się do polskiego ro do w o ­ du m usiała w płynąć stabilizacja jeg o sytuacji społecznej. Z ostał przecież w tedy szlachcicem K sięstw a Siewierskiego, a po włączeniu księstwa do Korony - szlach­ cicem polskim . M yślę, że to w łaśnie niejasna sytuacja społeczna i jak ieś kło po ­ ty z dow odam i na szlachecką kondycję (podpisyw ał się p rzecież von C arosi) m ogły spow odow ać niejasności życiorysow e, które, ja k pow iedziałem , C arosi sam upow szechniał.

O koliczność, iż w latach 80. X VIII w ieku C arosi ujaw nił się ja k o Polak, d o ­ datkow o potw ierdza spolszczanie pisow ni nazw iska. Z aczął podpisyw ać się j a ­ ko Karosi. Tak np. podpisał się w liście w spraw ach kopalni w ęgla w Szczako­ w ej, ja k i 28 października 1789 roku skierow ał do K am ery K rólew skiej. Ten, n ap isan y z re sz tą po polsku list, cytuje w o b szerny ch frag m en tach W. K u la 6.

(4)

W różnych dokum entach z tego czasu uczony nasz w zm ian ko w an y je s t ja k o K a- rozy albo K orazzy. R ęcznie pisana gazetka z 29 sieip nia 1782 roku donosi np.: „Jego K rólew ska M ość, zaw sze ojcow skim dla dobra pow szechnego tchnąca duchem , rozpoczętą pod K rakow em z w ielkim sum ptem ko paninę na odkrycie soli naprzeciw W ieliczki i B ochni dotąd kontynuuje pod dozorem JP ana K oraz- zego. A by zaś m ógł być pew niejszy skutku sw ych nakładów , obligow ał JW P od­ kanclerzego K oronnego, aby tam dojechał dla rozpoznania, czyli ja k ą w tym przedsięw zięciu m ożna m ieć nadzieję”7. K ilka lat później, w protokole z p o sie­ dzenia Kom isji Edukacji N arodow ej z dnia 20 m arca 1789 roku, znalazł się za­ pis: „K om isja Edukacyi, poniew aż w ielebny j. ks. Hugo Kołłątaj, referendarz W ielkiego K sięstw a Litew skiego, sum ę złp. 10 000 [...] d la offerencyi dóbr K rzesław ic i M ichałow ic akadem ickich w ynikła, przez rezolucyją K om isji n a po­ trzeby gabinetu historyi naturalnej Szkole G łównej K oronnej oznaczoną, do rąk w. Korozego, kapitana w ojsk litew skich, gabinet histoiyi naturalnej za w yżej w y­ rażo n ą sum ę ustępującego, w ypłacił i k w it ręczny pom ien io neg o w. K orozego w A rchiw um K om isyi złożywszy, o zakw itow anie autentyczne doprasza się”8.

Zapis ten odnosi się do czasu, kiedy C arosi, porzuciw szy k rak o w sk ą „ko pan­ inę” , przeniósł się do Czeladzi. A le naw et w spisie urzędników królew skich, za­ m ieszczonym w „K alendarzu Politycznym na rok 1784” , znajdziem y naszego bohatera, „kapitana w ojsk koronnych i nadzorcy gabinetu n aturaliów ” zap isane­ go jak o K arozy ( C arossi)9. Taka spolszczona w ersja nazw iska C arosiego zn ajd u ­ je się jeszc ze naw et w tytule artykułu A. Wagi z roku 1843: O Janie Filipie Ka-

rozym (de C arosi) i K arolu Pertesie (de P erthe’es) dw óch naturalistach polskich pod Stanisław em A ugustem 10.

Jak w idzieliśm y, w ażną inform ację o polskim pochodzeniu C arosiego po d a­ no w leksykonie niem ieckich uczonych w ydaw anym przez J. G. M eusela. D o­ dać trzeba, że w leksykonie M eusela znalazły się i inne, nie m niej w ażne o nim inform acje. P ochodziły one niejako z pierw szej ręki, to je s t od zainteresow ane­ go, a znalazły się tam za pośrednictw em baw iącego przez dłuższy czas w Polsce Jakuba Penzela. B ył to człow iek o niezw ykle barw nym życiorysie i niepośled­ nich zasługach literackich. A ż dziw bierze, że nie znalazł się je szc ze nikt w n a­ szym kraju, kto by się tą postacią zajął. W języ k u niem ieckim znaleźć natom iast m ożna szczegółow e opracow anie losów Penzela, napisane przez jeg o odległego krew niaka, H. K oeppego". Nie czas tu i m iejsce, aby losam i Penzela bliżej się zajm ow ać. W każdym razie, w Polsce znalazł się on ja k o d ezerter z pu łk u arty­ lerii stacjonującego w K rólew cu. N a dłuższy czas osiadł w K rakow ie, gdzie był nauczycielem języ k ó w i w icebibliotekarzem w Szkole G łów nej. Stał się tam za­ ufanym biskupa Sołtyka, który uczynił go naw et kanonikiem . Spotkanie P enze­ la z C arosim było w tych okolicznościach nieuniknione. Przez dłuższy czas utrzym yw ali kontakt listowy. K iedy Penzel zm uszony był opuścić P olskę i zo­ stał profesorem liceum w Lublanie, w ydał drukiem tom listów, ja k ie otrzym ał od

(5)

różnych w ażnych person. W śród tych listów znalazło się 26 listów C arosiego12. D atow ane są one na okres m iędzy 24 m arcem 1781 i 12 czerw cem 1785 r., obe­ jm u ją w ięc pięć lat życia Carosiego.

Jednym z powodów, dla których Penzel naw iązał osobisty kontakt z Carosim była p o trzeb a u zy sk a n ia odeń danych b iog raficzn y ch dla leksykonu M eusela. Z pierw szego ju ż listu (z 24 m arca 1781 r.) nie w ynika jedn ak by C arosi chciał to zadanie Penzelow i ułatwić. „A czkolw iek chętnie - pisze - chciałbym Panu i pa­ nu M euselowi w m oim w izerunku i w tym co m nie dotyczy być pom ocnym , to je d ­ nak moje aktualne zajęcia nie zostaw iają czasu na cokolwiek pełniejszego a w do­ datku byłem , jeszc ze w niem ow lęctw ie, pozbaw iony ojczyzny i m iejsca urodzenia, które zresztą było tylko przypadkowe, tak, że w sprawach mojej rodzi­ ny jestem w połow ie obcy i wiem tylko tyle, ile w yniosłem z opowieści mojej m at­ ki i kilku przysłanych m i dokumentów, bo w szystkie pism a i św iadectw a padły ra­ zem z w ielom a innymi rzeczam i ofiarą ognia w czasie oblężenia D rezna” 13.

Tekst ten dow odzi raczej chęci ukrycia, niż w yjaw ienia szczegółów życiory­ su. Z aw iera jed n ak kilka przynajm niej elem entów w m iarę pew nych. Przede w szystkim świadczy, że w czasie W ojny Siedm ioletniej rodzina C arosiego p rze­ byw ała w Dreźnie. W czasie tej w ojny Drezno dw ukrotnie padło p astw ą pożaru. Po raz pierw szy w listopadzie 1758 roku, kiedy było podpalone przez Prusaków. S płonęło w ów czas 285 domów. Pow tórnie podczas pruskiego bom bardow ania artyleryjskiego w lipcu 1760 roku. Pożar straw ił w tedy 416 dom ów m ieszkal­ nych i 116 budynków publicznych. N ie wiem y, o którym z pożarów pisał C aro­ si. W każdym razie list ten pozw ala datow ać pobyt C arosiego w D reźnie na la­ ta 1758-1760. M usiał on w tedy m ieć około 16 lat. B ardzo też interesująca je st w ypow iedź C arosiego o m iejscu urodzenia. M iejsce to było, ja k sam zaznacza, przypadkow e (zufällig). Rzym nie był w ięc m iejscem zam ieszkania rodziny uczonego. Pobyt m atki w R zym ie m ógł w ięc być w ynikiem podróży, m oże pielgrzym ki? I w reszcie o swojej w iedzy o historii rodziny C arosi pisze, że je st w tych spraw ach „na w pół obcy” (ein halber Frem dling). A m oże w ten sposób sygnalizow ał, że w ogóle je s t m ieszanego, na w pół obcego pochodzenia?

P ew ne w iadom ości o rodzinie przedstaw ił jed n ak C arosi w dalszych frag­ m entach om aw ianego listu. „W szystko co w iem - stw ierdził - to pokrótce tyle: że pierw o tn ie w yw odzę się z W enecji, że m oja ro dzin a od daw na ju ż osiadła w P aństw ie kościelnym , że przypadkow o urodziłem się w R zym ie i bardzo m ło­ dy przybyłem do N iem iec, Polski i w reszcie Saksonii, gdzie otrzym ałem szkol­ ne i uniw ersyteckie w ykształcenie, to ostatnie w Lipsku; z Saksonii w róciłem w dojrzalszych latach do Polski, gdzie też napotkałem swój obecny los. W tym stanie rzeczy uw ażam się spraw iedliw ie za obyw atela św iata a w szystkich ludzi honoru, czarnych, brązow ych czy białych m ogę uw ażać za sw oich braci i ro ­ daków. Jeśli w ięc pan M eusel chce mi okazać ten honor, by m nie z racji mojej niewielkiej publikacji umieścić wśród synów Teuta, to jestem do jego dyspozycji” 14.

(6)

Tutaj je d n a przynajm niej spraw a je st godna uwagi. Z godnie z tym o św iadcze­ niem lata w czesnego dzieciństw a spędził C arosi w Polsce, by potem do Polski w rócić, nie zaś przyjechać (w tekście oryginalnym : nach P olen g ek eh rt bin). Do Saksonii zaś m usiał się przecież udać z najbliższą rodziną; sam był w ted y je s z ­ cze niem ow lęciem . Taka w ędrów ka rodziny do Saksonii m usiała jak o ś się łączyć z zaw odem ojca. M ógł on np. by ć sp ecjalistą (np. górniczym , czy hutniczym ) w służbie któregoś polsko-saskiego wielmoży, albo - co tez m ożliw e - w ojsko­ w ym w arm ii saskiej. W tekście, traktującym o spotkaniu w M iedziance, C aro­ si w spom niał, że w górniczym przedsięw zięciu starosty olbrom skiego u czestni­ czył też m inister A ugusta III, hrabia Brühl. M oże to on w łaśnie zaopiekow ał się sprow adzonym i z W ęgier górnikam i po śm ierci siostry i upadku p rzedsięw zię­ cia? A le nie sposób zaprzeczyć tem u, że ja k św iadczy tekst cytow anego w yżej listu, w ow ym czasie C arosi sam um acniał legendę o sw oim w łoskim p och od ze­ niu. Tyle, że trafił w osobie P enzela na m iłośnika języków . Ten chciał w yk orzy­ stać tę znajom ość, by C arosi pisał do niego po w łosku. Z lektury listów w idać wyraźnie, że propozycja ta nie sprawił Carosiem u radości. Tym niemniej, w zbiorze jego listów znajdują się trzy listy pisane po w łosku (są to listy z 1 m arca, 18 czerw ­

ca i 28 w rześnia 1783 roku). Warto, by kiedyś jak iś znaw ca języ ka w łoskiego oce­ nił, czy listy te dowodzą, że język w łoski był dla Carosiego językiem ojczystym.

Jak w idzim y z om aw ianych ośw iadczeń, w latach 80. X V III w iek u C arosi uw ażał się za bezpaństw ow ca. W yraźnie to potw ierdza rów nież list z 23 lutego

1783 roku. C arosi pisze tam , że uw aża się za „bezpaństw ow ca z pochodzenia, urodzenia i aktualnego stanu” (F reystädtler von Ursprung, G eburth und je tz i­ gem Stande). W ieloletni natom iast pobyt C arosiego w krajach niem ieckich za­ znaczył się, czem u nie m ożna się dziwić, w yraźnym przyw iązaniem do N iem iec, o których pisał unser liebes D eutschland'5.

Jest rzeczą znamienną, że w leksykonie M eusela nie znajdujem y niczego z tych niejasnych w ynurzeń na tem at pochodzenia rodziny, ja k ie C arosi zaw arł w om a­ w ianym liście z m arca 1781 roku. W w ydanym w roku 1783 dziele znajdujem y kró tk i zapis: „C aro si, k ró la po lsk ieg o kap itan w K orpu sie K adetów , o b ecn ie w M ogile pod K rakow em chce otw orzyć kopalnię soli; ur. w R zym ie 1744; od trzeciego ro k u życia w ychow any w N iem czech” 16. Dalej w y m ienione są dzieła Carosiego; Listy przyjacielskie, (W arszaw a 1779), B ruchstücke (C öln (B reslau 1779)), M ineralogische Reisen (chodzi tu o R eisen durch verschiedene p o l­ nische Provinzen). Jeśli chodzi o to ostatnie dzieło, to dow iadujem y się jeszcze, że zostanie przetłum aczone na języ k polski pod nadzorem autora.

Z dotychczasow ych w yw odów jasn o w ynika, że ta w zm ianka nie m o gła się ukazać bez jakiegoś udziału Carosiego. N ie uznał on więc za w łaściw e um ieszcze­ nie w niej w iadom ości o rzekom o w łoskim pochodzeniu. Ale m im o to, w tekście tej w zm ianki znalazły się błędy. Sprostow ano je w uzupełnieniu do dzieła, ja k ie ukazało się w 1786 roku. Podano tam, że C arosi służy w w ojsku litew skim a nie

(7)

w K orpusie Kadetów. Ale co w ażniejsze, sprostow ano czasokres przebyw ania C arosiego, jak o dziecka, w Polsce. W N iem czech m iał przebyw ać od drugiego, a nie od trzeciego roku ży cia17.

W d alszych tom ach uzupełnień do leksykonu M eusela pojaw iały się w zm ianki o kolejnych dziełach C arosiego. I tak, ósm e w ydanie sygnalizow ało artykuł C arosiego o rolnictw ie podkrakow skim 18. O bardzo w ażnej w zm iance, iż C arosi je s t z urodzenia Polakiem , m ów iliśm y ju ż na w stępie tego opracow ania.

O tym, iż Carosi osobiście czuwał nad tymi wiadom ościami, świadczy i to, że dzieło M eusela m iał w swoim ręku. W liście do Penzela z dnia 7 kwietnia 1781 ro­ ku pisze, iż odesłał ju ż tom leksykonu, przekazany mu przez Penzela do w glądu19. Leksykon M eusela wym ienia, jak o m iejsce druku Bruchstücke Carosiego C oin (Breslau). To jeszcze jeden dow ód, iż C arosi czuwał nad treścią tych nota­ tek. Coin było oczyw iście pozornym m iejscem w ydania dziełka. N apraw dę w y­ szło ono drukiem we W rocławiu u K om a i fakt, że w ydaw nictw o M eusela o tym w iedziało, dow odzi, iż dow iedziało się o tym od autora. Dziełko ukazało się bo­ w iem jak o druk anonimowy. Początkow o w swojej korespondencji z Penzelem C arosi w ypierał się naw et swojego autorstwa. „B yć m oże - pisał - zaprezento­ w ano Panu broszurę Bruchstücke, jak o pochodzącą z mojej ręki. Ale j a nie uznaję jej za sw oje dziecko20. Później jednak Carosi przyznał się Penzelow i do autorstwa dziełka. „Jeśli będzie Pan - nalegał - pisał do K om a, niechże go pan uświadom i, by w ysłał mi 10-12 egzem plarzy m oich „B ruchstücke”, zapłacę za nie ja k ktoś obcy”21. N ie tylko w ięc w sprawie sw ojego pochodzenia upraw iał C arosi konspi­ rację. Jeśli chodzi o Bruchstücke to konspiracja ta m oże naw et dziwić. Dziełko nie zaw iera bow iem jakichś rew olucyjnych i oburzających treści. I jeszcze jed na uw aga o rzekom ym m iejscu w ydania dziełka. Coin - to najwidoczniej niem iecki odpow iednik naszego Kolna. A Kolno figuruje jako m iejsce w ydania wielu ów czesnych druków anonim ow ych, których autorzy nie chcieli się ujawnić.

K orespondencja C arosi-Penzel (niestety, znam y j ą tylko jednostronnie) za­ w iera też szereg w iadom ości, dotyczących bieżących prac naukow ych i p oszu­ kiw aw czych C arosiego. Już więc w pierw szym sw oim liście donosi Carosi, iż przygotow uje w łaśnie do druku pierw szą część sw oich P odróży, k tó rą chce też pod sw oim nadzorem (była ju ż o tym m owa, a teraz dow iadujem y się, skąd w ia­ dom ość o tym zaczerpnąć m usiał M eusel) przetłum aczyć na ję z y k polski. Jak w iadom o, obszerne fragm enty P odróży ukazały się po polsku n a łam ach w ar­ szaw skiego „M agazynu pięknych nauk, kunsztów i różnych w iadom ości” . War­ to podkreślić osobisty udział Carosiego w tym przedsięwzięciu. W liście z 7 kw ie­ tnia 1781 roku opow iada o swoich Listach przyjacielskich. C hciał z ich drukiem zdążyć przed otw arciem sejm u, co się jed n ak nie udało22. W liście z 29 w rześ­ n ia tegoż roku prosi P enzela o w yszukanie w b ib lio tece niw ersy teck iej druku z 1518 roku, pt. Brevis et accurata R egim inis Z upparum Vieliciensium23. Przy­ pom nijm y, że w owym czasie Penzel był wicebibliotekarzem Szkoły Głównej.

(8)

Stąd prośba Crosiego. W liście z 16 października dziękuje za przesłanie m u cza­ sopism a i jeszcze raz ponaw ia tę prośbę, inform ując, że zam ierza napisać historię „naszych przedtem kopalni soli”24. W liście z października opow iada też o sw oich próbach pow ołania do życia w W arszawie tow arzystw a naukow ego. Zapow iadało się ono, zdaniem Carosiego świetnie, ale rychło, niestety, uw iędło25.

W om aw ianej korespondencji przew ija się też w yraźnie chęć C arosiego, by w ykorzystać rozliczne kontakty Penzela z „ludźm i ośw iconym i” w Europie, by rozpropagow ać sw oją tw órczość publikacyjną. Przesyłając w ięc np. P enzelow i zachow aną korektę P odróży sugerow ał, aby ten zechciał napisać recen zję z tej książki do „Journal E ncyclopédique”26.

Innym razem dziękow ał za przesłanie m u czasopism a „H istorisches P orte­ feuille” . W ysłał też na ręce Penzela osobiście przez siebie n ap isan ą w ję z y k u niem ieckim recenzję z Listów p rzyjacielskich. C arosi prosił, aby P enzel uloko­ w ał ją (zapew ne pod swoim nazw iskiem ) w „G othaischer gelehrte A nzeig er” . Tekst tej recenzji um ieścił Penzel w tom ie opublikow anej korespondencji. P ro­ sił także C arosi o recenzję do „Journal E ncyclopédique” ze sw ojego dziełka pt. Sur la génération de silex11. Penzel przysłał m u zaś do w glądu zeszyt czasopis­ m a geograficznego „G eographisches M agazin” , które w yd aw ał w L ipsku Fabri. W ydiukow ano tam ostrą kryty kę stanu rolnictw a w okolicach K rakow a. Przez dłuższy czas oburzony C arosi przygotow yw ał odpow iedź n a ten atak, ale o tym dokładniej opow iem y niżej. W każdym razie poczynanie C arosiego spow odo­ wało zw łokę w zw rocie czasopism a Fabriego. Ze zwłoki tłum aczył się też w przy­ padku czasopism a w ydaw anego w H alle, gdzie F orster starszy zam ieścił re­ cenzję z S u r la génération de silex. D ziękow ał natom iast za w iadom ość o recenzji z dziełka B eyträge zur N aturgeschichte der N iederlausitz, ja k a się po jaw iła na łam ach „C ritical R eview ”28.

Ta ożyw iona w ym iana czasopism naukow ych to zresztą rzecz sam a przez się bardzo interesująca. K orespondencja C arosi-P enzel pozw ala poznać krakow skie w ędrów ki „G öttinger gelehrte A nzeiger” . Swój egzem plarz czasopism a C arosi oddaw ał „kanonikow i” (chodzi zapew ne o krakow skiego kanonika O strow skie­ go, a m oże też o A ndrzeja Trzcińskiego, który także p rzecież był kanonikiem krakow skim ). K anonik przekazyw ał czasopism o Jaśkiew iczow i ( w tym sam ym dom u m ieszkał jeszcze i Jan Śniadecki). Jaśkiew icz, człow iek bardzo zajęty, zw ykł był przetrzym yw ać czasopism o i to w łaśnie było pow odem , dla którego dostarczenie go Penzelow i było utrudnione29.

N ajciekaw szą i w ażną w idom ość, ja k ą znajdujem y w listach C arosiego, sta­ nowi to, co napisał o w ydanym w K rakow ie „Z biorze Tygodniow ym w iado m oś­ ci uczonych ” . W liście C arosiego do Penzea z 6 m arca 1784 roku30 czytam y, że G robel zam ierzył w ydaw anie w K rakow ie tygodnika naukow ego. Jak w iadom o, w kolejnych zeszytach tego czasopism a ukazał się tekst dotyczący geologii, pt.

(9)

Z historii naturalnej w górach. Tekst ten opublikow ano jak o anonimowy. W n a­ szym piśm iennictw ie w yrażano różne dom ysły o tym , kto m ógł być autorem tekstu. Praw idłow y okazuje się być dom ysł W ójcika, który przypisał tę publi­ kację C arosiem u31. We w zm iankow anym liście Carosi inform uje m ianow icie, że na użytek „Zbioru” pisze w języku polskim artykuł o pochodzeniu gór, który za­ m ierzył jak o część większej książki. D ow iadujem y się też, że złożono m u propo­ zycję objęcia redakcji czasopism a, oferując część w pływ ów z prenum eraty, ale że nie w idzi szans, by m ógł tę propozycję przyjąć. W każdym razie tekst tego listu dostarcza zupełnie pew nego dowodu na to, kto był autorem artykułu O górach.

Jeszcze jed en dow ód autorstw a C arosiego znajdujem y w notatce zam iesz­ czonej na łam ach „L eipziger M agazin zur N aturkunde, M athem atik und Oeko- nom ie” . C arosi zam ieścił w tym w ydaw nictw ie kilka krótkich notatek. W jednej z nich, zam ieszczonej w tom ie za rok 1783, czytam y: „Jako w iadom ość literacką podaję panu, że z początkiem lutego ukaże się w K rakow ie u G robla tygodnik w jeży k u polskim , który będzie drukow ał m ieszane treści a m nie proszono, abym był tam w spółpracow nikiem . M usiałem to obiecać. Zapow iedzi nie są złe, byle tylko rzecz odpow iedział obietnicy”32.

W ten sposób kw estia autorstw a tekstu O górach zostaje jednoznacznie ro z­ strzygnięta a Carosi, staje, obok Jaśkiew icza i Staszica, w szeregu polskojęzycz­ nych autorów tekstów m ineralogiczno-geologicznych. Jeśli do om aw ianego arty­ kułu dodam y L isty przyjacielskie i tłumaczenie obszernych fragm entów (ogółem blisko 120 stronic druku) jeg o Podróży, to dorobek pisarski Carosiego, ogłoszo­ ny po polsku, staje się dość znaczny. Inna rzecz, że zapew ne swobodniej opero­ w ał on m ow ą niem iecką. „W ogóle - pisał do Penzela 10 lipca 1784 roku - to nie w ładam językiem francuskim na tyle, aby w nim pisać książki, a przecież chcia­ łem także w naszym kraju, aby go ośw iecać, być czytanym , a któż czyta po nie­ m iecku? Pisanie po polsku jest jeszcze bardziej przykre, jeśli nie zupełnie darem ne”33. Ciekawe, że w tym narzekaniu na brak odbiorców treści naukow ych w ogóle nie m a w zm ianki o języku włoskim , jakoby ojczystym Carosiego.

S w oją hipotezę o w ęgiersko-polskim pochodzeniu C arosiego oparłem w sw o­ im czasie na zaw artym w jeg o Podróżach opisie spotkania ze specjalistą górni­ czym o nazw isku Paw eł Orosz. M iało ono m iejsce w M iedziance pod Kielcam i. Pisząc o tym spotkaniu Carosi nazyw a spotkanego mein Alter, co przetłum aczy­ łem na „m ój ojciec” , podejrzew ając, że w tym zw rocie zakonspirow ał Carosi w iadom ość o swoim pochodzeniu. Takie tłum aczenie m oże się w ydać niestoso­ wne. M ein A lter to zw rot w odniesieniu do ojca zbyt m oże poufały, ale m ający p rzecież praw o obyw atelstw a w nicm czyźnie. Takie rozum ienie użytego przez C arosiego zw rotu podyktow ał m i w tedy sam autor tekstu. Bo przecież w tekście P odróży, w ustępie traktującym o kopalniach olkuskich, pojaw ia się on raz je s z ­ cze, i to użyty w odniesieniu do ojców w łaśnie. „N a całej drodze - pisze tam C a­ rosi - zauw aża się tu i tam ślady daw nych prac górniczych i w ogóle w ydaje się

(10)

sięgać ta gałąź przem ysłu naszych ojców (unserer A lten) na długość 10 i w ięcej m il i jeszc ze w ięcej na szerokość”34. M oim niew ątpliw ym błędem było zaś w te­ dy to, iż zaniedbałem ujaw nienia tej argum entacji. O żonie w ęgierskiego gó rn i­ ka pisał C arosi, że była to pierw sza kobieta, która przed nim nie uciekła, a n a­ w e t pom ogła mu znaleźć m iejsca prac górniczych. W tekście nazy w a j ą naw et „m ateńką” (M ütterchen). I m oże to być zwykły, nic głębszego nie zaw ierający ko- lokwializm . A m oże i tutaj sygnalizował Carosi sw oją z tą ko bietą osobistą łączność? Bo z treści książki wynika, że m usiała ona chyba dobrze znać groźnie w yglądającego oficera? Opis spotkania w M iedziance znalazł się w e fragm entach P odróży p rzez niektóre prow incye Polskie drukow anych w „M agazynie W arszaw­ skim pięknych nauk, kunsztów i różnych w iadom ości”. W tłum aczeniu polskim , w ykonanym , ja k pamiętamy, pod nadzorem Carosiego, te osobiste akcenty, w od­ niesieniu do napotkanych w M iedziance górnika i jeg o żony, zostały kom pletnie zatarte. G órnik je s t tam „staruszkiem” , jeg o żona - „starą i kulaw ą babką” . G dy­ bym sw oje daw ne studia nad Carosim rozpoczął od tego polskiego, a nie niem iec­ kiego tekstu, pew nie nigdy by m i nie przyszło do głowy, b y napotkane przez C a­ rosieg o w M iedziance osoby łączyć z nim innym i w ięzam i, niż w ięzy przypadkow ego spotkania. I nie m ożna wykluczyć, że tak w łaśnie było. Ale zw a­ żyw szy wszystko, o czym powiedziano wyżej, rodzi się przypuszczenie, że C aro­ si m ógł chcieć coś jednak tu ukryć przed nadm ierną ciekaw ością czytelników.

Z am ieszczony w dziele C arosiego tekst, traktujący o spotkaniu w M iedzian­ ce, i szerzej om ów iony w cytow anym artykule R óziew icza i W ójcika, m ożna b ez w ątpienia odczytać jak o opis przypadkow ego, a nie rodzinnego spotkania. N ie m ogę się jed n ak oprzeć w rażeniu, że chciał tam jed n ak C arosi w niejasny sposób pow iedzieć coś o sw oim rodow odzie.

W ysuwając w swoim czasie wyżej w skazaną hipotezę pochodzeniow ą kiero­ w ałem się też podobieństw em brzmienia nazwisk Orosz i Carosi. A nazw isko C a­ rosi m ogło m ieć tak włoskie, jak i węgierskie pochodzenie. M iędzy B udą a Sege- dynem leży m iejscowość Köres. Niedaleko przepływ a rzeka Körös. Stąd zapew ne brały początek nazw iska o takim rdzeniu. W śród ludzi bardziej znanych m ożna np. w ym ienić zarządcę dóbr księcia Franciszka Rakoczego. B ył nim Gyorgy K örosy (zm. 173O)35. W nowszych czasach spotykam y węgierskiego uczonego, autora słownika tybetańsko-angielskiego. To C som a Sandor Körösi (1784-1842). W ęgierskie pochodzenie nazwiska naszego Carosiego je s t w ięc zupełnie m ożliw e.

W ieloletni pobyt C arosiego w Saksonii łączyłem z jak ąś p racą jeg o ojca, św iadczoną na rzecz m ajoratu Fryderyka A lojzego B rühla (1 7 3 9 -1 8 4 2 ), genera­ ła artylerii koronnej. Ten znany saksońsko-polski arystokrata osiadł p onow nie i to na długi czas w Polsce w roku 1767. Zrezygnow ał w tedy z dow ództw a w re ­ gim encie gw ardii pieszej A ugusta III. W D reźnie był m .in. m istrzem w olnom u- larskiej loży cudzoziem skiej. U w ażał się tam zresztą za cudzoziem ca, p o dkreś­ lając w ięzi łączące go z Polską. W Saksonii był w łaścicielem dóbr m ajorackich,

(11)

których centrum znajdow ało się w m iejscow ości P forthen36. W odległości ćw ierci m ili od niej była kuźnica, jed n o z dw óch istniejących w tedy m etalurgicz­ nych przedsiębiorstw Saksonii37. B yła ona w łasnością generała Brühla. W pod­ w arszaw skich M łocinach znajdow ała się zaś w arszaw ska siedziba Brühla. I otóż, pierw sza w iększa praca C arosiego, dotyczyła w łaśnie skam ielin w ystępujących w okolicy M łocin. B yła ona w praw dzie dedykow ana księciu Stanisław ow i Po­ niatow skiem u, ale na je j zw iązek z osobą B rühla zw racał np. u w ag ę podróżujący w 1778 roku w naszym kraju J. B ernoulli. W dzienniku swojej podróży zanoto­ wał: „zajm ę się tutaj w ydaną niedaw no przez C orosiego litografią M łocin - przy­ jem n ie położonej w iejskiej posiadłości generała artylerii B rühla, oddalonej tyl­ ko o m ilę od W arszaw y”38. Bliski przyjaciel C arosiego, nauczyciel w K orpusie Kadetów, M. D ubois też podkreślał, że Carosi poczynił swoje obserw acje w oko­ licy leżącego o m ilę od stolicy letniego dom u generała artylerii i starosty w ar­ szaw skiego, hrabiego B rühla39. M łociny pozostaw ały w rę k u B rühla przynaj­ m niej do końca 1782 roku. W „G azetce pisanej” z dnia 12 grudnia 1782 roku znajdujem y bow iem taką w iadom ość: „J W B rühl, generał artylerii, przeniósł się do M łocin i lepiej się m ieć poczyna na nogę, na którą kaleczał”40.

W arszawskie kontakty Carosiego z Brühlem nie budzą w ięc w ątpliw ości. Ale praw dopodobnie zaw iązały się one jeszcze w Saksonii. Z całą bow iem pew noś­ cią m o żem y po w ied zieć, że C arosi p rzeby w ał, nie w iad om o ty lk o ja k długo, w saksońskich dobrach hrabiego. Pisze o tym sam , w tekście sw oich Brüchstuc­ ke. Ta anonim ow o w ydana książeczka zachow ała się w zbiorach biblioteki B ri­ tish M useum . Jej tytuł najlepiej m ożna oddać przez polskie O kruchy. Istotnie, je s t to przedziw na m ieszanka różnorodnych i nie pow iązanych ze sobą jak ąś ideą przew odnią treści. C arosi pisze tam , że przebyw ał w Pforthen, a w ięc w siedzi­ bie m ajoratu B rühla, „przed siedm iu, ośm iu laty”41. U w zględniając rok wydania książeczki, pobyt Carosiego w Pforthen m ożna datować na lata 1771-1772, a więc zapew ne na czas bliski od zakończenia studiów uniw ersyteckich. Intrygująca je d ­ nak je s t m ożliw ość, że m ógł tam być i w cześniej. Jeśli m ój dom ysł o w ęgierskim specjaliście górniczym jak o ojcu m ineraloga je s t słuszny, to p rzecież m ógł on w takim w łaśnie charakterze działać w kuźnicy brühlowskiej.

W innej swojej książce, tej o m ineralogii D olnych Ł użyc, zaznaczył Carosi, że m ateriały do książki zbierał osobiście przed laty, jak o m łodzieniec, i pogłębił podczas późniejszych krótkotrw ałych podróży po tym kraju. O sobie zaś sa­ m ym , jak o autorze tej pracy, pisze, że je s t dla Ł użyc człow iekiem obcym i to podw ójnie (ein F rem der in doppelten Verstände). C zyżby w tym niejasnym zw rocie chciał zaznaczyć swoje, narodow o m ieszane pochodzenie?

A le w róćm y do Brüchstucke. Zaznaczyłem ju ż, że m oże dziw ić tajem nica, ja k ą robił C arosi w okół autorstw a tej książki. Faktem jest, że dobra jej połow a traktuje o spraw ach politycznych i społecznych, ale w sposób bardzo ogólny, bez odw oływ ania się do jakichkolw iek politycznych konkretów. O Polsce znajdzie­ m y tam tylko jed n o , gorzkie zresztą w estchnienie: „C zym w końcu by ła Polska

(12)

przed w iekiem , a czym je s t teraz, kiedy dośw iadcza tak sm utnego losu, który zgotow ała jej niezgoda obyw atelska”42. W tej części książki zw raca u w a g ę dość obszerny fragm ent, zaw ierający próbę odpow iedzi na zadanie konkursow e A k a­ dem ii G etyngeńskiej z roku 1761. Zadanie dotyczyło najlepszych sposobów sty­ m ulow ania m iędzynarodow ej w ym iany handlow ej. O bszerne fragm enty drugiej części książki pośw ięcił natom iast C arosi starożytnościom słow iańskim w y ­ stępującym na Łużycach. Carosi radzi, by w badaniach nad nim i studiow ać z je d ­ nej strony podania ludow e, a z drugiej - w ykopaliska archeologiczne. Szereg podróży, o których w spom inał, odbył w łaśnie po to, by na m iejscu poznać w y ­ kopaliska na licznych prasłow iańskich cm entarzyskach. C harakteryzuje w ięc C a­ rosi wykopaliska znalezione w Luckau, Lübbau, Pförthen, Forsta, Weissack, Senfi.cn- berg, C olditz, M erseburgu i Dreźnie. O pow iadając o tych znaleziskach, które kw alifikuje jak o słow iańskie, zw raca też uw agę na to, że przeszłość słow iańska zachow ała się w nazew nictw ie licznych m iejscow ości. L uckau - to przecież, p i­ sze, polski Łuków , albo Łuck, K am enz - K am ieniec, Stolpen to Stołpie (są takie, zaznacza C arosi, w okręgu chełm skim ), Budissin - to B udziszyn, itd. Znając do­ brze m iejscow y dialekt saksoński, ja k i języ k polski, zw racał u w agę na podobień­ stwo w ielu słów w języ k u polskim i niem ieckim . N ieduży w ykaz takich podo­ bieństw znalazł się w Brüchstucke. Porów nał tam Carosi niektóre słow a polskie z ich odpow iednikam i w językach: „słow iańskim ” (tj. serbołużyckim ), dolnosak- sońskim , angielskim i w ysokoniem ieckim . Zestaw ienie obejm uje 35 słów pol­ skich. D la 16 przytoczył C arosi ich serbołużyckie odpow iedniki.

Ł użyckich Serbów uw ażał zresztą C arosi za ludność na tym terenie n ap ły ­ w ow ą. „Serbow ie - pisze - byli, tak ja k C zesi i inne słow iańskie ludy odrosta- mi tego ludu, który kiedyś porzucił sw oją d otychczasow ą ojczyznę, po dzielił się na liczne w ędrow ne grom ady, zalał w ielki kaw ał kraju i osiedlił się tam po w y ­ rugow aniu daw niejszych m ieszkańców ”43. To zainteresow anie C arosiego dla słow iańskiej przeszłości Łużyc je s t bez w ątpienia godne uw agi. W racając zaś do tekstu B rüchstucke dodam jeszcze, że książeczkę zam yka przek ład niem iecki pseudoplatońskiego dialogu pt. Ariochus. C arosi tłum aczył dialog z przekładu łacińskiego, gdyż, ja k zaznacza, nie zna ję z y k a starożytnych G reków 44.

Tak w ięc, tekst Bruchstücke dow odzi bliskich zw iązków C arosiego z briih- low skim m ajoratem . Drugim , obok Brühla, człow iekiem , który m ógł się przyczy­ nić do pow rotu Carosiego do Polski, m ógł być hetm an w ielki litew ski, M ichał K azim ierz O giński (1731 -1 800). Przypom nijm y, że C arosi był kapitanem w w oj­ sku litew skim , a sprawy kadrow e tego w ojska pozostaw ały w gestii hetm ana. W praw dzie hetm an Ogiński przystąpił do Konfederacji Barskiej, em igrow ał i prze­ byw ał w siedzibie G eneralności w Bielsku, ale nadal decydow ał o spraw ach p er­ sonalnych. W tedy np. przyjął do korpusu litew skiego, i m ianow ał sw oim adiutan­ tem w stopniu podpułkow nika, kurlandzkiego barona K. H. H eykinga, a kiedy

(13)

w rócił z em igracji do kraju, król tę jego nom inację w pełni akceptow ał45. M oże w podobny sposób dostał się i Carosi do szeregów armii litewskiej?

C arosi kształcił się w Saksonii. Tam ukończył szkołę średnią i studia wyższe. Jako przypuszczalne m iejsce ukończenia szkoły m ożna, z dużym praw dopodo­ bieństw em , w skazać D rezno. Tam przecież przebyw ał C arosi jak o m łodzieniec. Studia odbyw ał w Lipsku. K w erenda w archiw um U niw ersytetu Lipskiego, którą na m oją prośbę przeprow adził przedw cześnie zm arły kolega, dr K. Gajek, w yka­ zała, że im m atrykulow ał się na uniw ersytecie 30 m aja 1764 roku, jako Romanus. Do użycia tego m iana upow ażniał Carosiego fakt urodzenia w Rzymie. Nie zna­ czy to jednak, by m usiał być z urodzenia W łochem . Im m atrykulow ał się jak o von Carosi. Poza tym jednym wpisem w archiw um uniw ersyteckim nie znaleziono żadnych innych śladów studiów Carosiego, co, zdaniem kierow niczki archiwum , prof. Drucker, św iadczy o tym, że nie uzyskał w Lipsku żadnego stopnia aka­ dem ickiego46. Uprzednio ju ż w spom inałem , że w tym sam ym czasie, tzn. w la­ tach 1765-1768, studiował w Lipsku Goethe. W ym ieniłem też C.H. Titiusa (ur. 1744), późniejszego (od 1778 roku) inspektora zbiorów przyrodniczych w D reź­ nie, jak o przypuszczalnego kolegę Carosiego ze studiów. Dodam jeszcze, że w la­ tach 1766-1769 studiow ał w Lipsku m atem atykę, fizykę i chem ię C. F. Wenzel (17 40-1796), autor w ziętego dzieła pt. E inleitung zu r höheren Chemie.

Studia lipskie i poczynione w tedy znajom ości pozw oliły C arosiem u za­ dzierzgnąć stałe kontakty z niem ieckim środow iskiem naukow ym . U trzym yw ał on m. in. w ieloletni kontakt z w ydaw anym w Lipsku czasopism em naukow ym „L eipziger M agazin zur N aturkunde”47. N azw isko C arosiego w idnieje na liście prenum eratorów czasopism a w tom ie za rok 1781. W dalszych tom ach znaleźć m ożna cztery krótkie korespondencje Carosiego, pisane w M ogile. I tak, w liście z 22 listopada 1782 roku48 donosił Carosi, że w łaśnie w ydaje dedykow ane królo­ wi dziełko o przekształceniach różnych ziem w krzem ionkę i kwarc. Pisze, że dziełko to zam ierza też przetłum aczyć na języ k niem iecki. Chodzi tu oczyw iście o druk w ydany w K rakow ie pt. Sur la generation du silex et du quartz. Carosi był zauroczony swoim dom niem anym odkryciem i m niem ał, że skieruje ono m inera­ logię na now e tory. Do kw estii tej naw iązyw ał w innym jeszcze swoim liście, pi­ sanym w praw dzie wcześniej niż poprzednio om awiany, bo 5 sierpnia 1782 roku, ale opublikow anym nieco później49. W skazyw ał tam na m ożliw ość przekształceń zw ykłej krzem ionki w je j szlachetne postaci, ja k chalcedony, agaty i k am eole, a także piaskow ca w chalcedon i karneol. Uważał, że o m ożliw ościach tych w y­ raźnie św iadczą jego w łasne zbiory m ineralogiczne, które zgrom adził. O tym , że C arosi podzielał złudzenia wielu w spółczesnych m u ludzi nauki na tem at m ożli­ wości w zajem nych przekształceń minerałów, pisałem ju ż w cześniej.

W kolejnym tom ie czasopism a ukazał się jeszcze list C arosiego w spraw ach krakow skiej Szkoły G łów nej50. Pisał w nim Carosi, że Szkoła m a niezadługo otrzym ać zbiór instrum entów astronom icznych po ks. R ogalińskim z Poznania.

(14)

Inform ow ał o dobroczynnej opiece biskupa M. P oniatow skiego nad szkołą. Z a­ kupił on i ofiarow ał z przeznaczeniem na dom w ypoczynkow y p rofeso ró w un i­ w ersytetu pałac w Ł obzow ie. D arow ał 20 tys. florenów n a zakończenie budow y K olegium Fizycznego. Pisał też Carosi, że w ykłady rozpoczęli Ś niadecki, Jaś­ kiew icz i Trzciński, dw aj pierw si po polsku, trzeci po łacinie. C arosi zw racał uw agę n a trudność tego przedsięw zięcia - akadem ickiego w ykładu w ję z y k u polskim . W ym aga to bow iem zbudow ania polskiej term inologii naukow ej, co zresztą, ja k uw ażał, znacznie w zbogaci „nasz ję z y k ” (unsere Sprache).

O jeszc ze jednym , krótkim doniesieniu C arosiego, dotyczącym w y d aw an e­ go w K rakow ie czasopism a o am bicjach naukow ych i sw oim w tym p rz ed ­ sięw zięciu udziale, w spom niałem ju ż w cześniej. W 1783 roku u k azał się w lip­ skim w ydaw nictw ie i obszerniejszy tekst pióra C arosiego. Był to artykuł o stanie podkrakow skiego rolnictw a51. C arosi napotkał w otrzym anym od P enzela tom ie geograficznego czasopism a, które w Lipsku w ydaw ał J.E. Fabri, zjadliw y list szkalujący polskie porządki w gospodarstw ie w iejskim . C arosi oburzony był za­ w artym i w liście stw ierdzeniam i, że pola orze się tylko raz w roku, że się ich nie bronuje, że zbóż się z pól nie zwozi a naw et nie zbiera, a w szystko dlatego, że chłopi nie ch c ą pracow ać na despotycznego pan a i na d ziesięcin ę d la biskupa. W sw ojej odpow iedzi zbijał kolejno te stw ierdzenia. Pisał też, że przejście na sy­ stem oczynszow ania chłopów i ich uw łaszczenie, ham ow ane są przez sam ą w ieś, k tóra boi się zm ian. Sw oje w ystąpienie datow ał C arosi na 13 stycznia

1784 roku. Co je st istotne, pisze tam , że w podkrakow skiej M ogile m ieszka od 6 lat, a w ięc - jeśli uw zględnim y datę om aw ianego tekstu - od roku 1778. D o­ dać jeszc ze trzeba, że skrót artykułu C arosiego lojalnie w ydrukow ał w sw oim czasopiśm ie geograficznym spraw ca całego zam ieszania J.E. F abri52.

W lipskim m agazynie ukazało się także szereg recenzji dzieł C arosiego. P ierw szy tom jeg o R eisen dokładnie streścił na łam ach m agazynu je d e n z re d ak ­ torów, N .G . L eske53. W swojej recenzji podnosił pion ierski w ysiłek polskiego m ineraloga, który podjął próbę zarysow ania m ineralogicznego obrazu znacznej części Polski. W końcow ych fragm entach recenzji zaznaczył jed n ak , że w tek ś­ cie napotkał pew ne językow e i nom enklaturow e nieścisłości. M oże to św iad­ czyć o tym , że C arosi nie panow ał jed n ak w sposób doskonały nad ję zy k ie m n ie­ m ieckim . L eske był też autorem recenzji z dziełka C arosiego pt. S u r la génération du silex54. O ddając w niej spraw iedliw ość dokładności obserw acji C arosiego, i stw ierdzając, że znalazł on krzem ieniste utw ory w takich skałach, gdzie ich nigdy nie zauw ażano, w w ielk ą w ątpliw ość p oddał tezę, że k rzem ień i kw arc m oże się tw orzyć na drodze m etam orfozy z w apieni, m argli, glin, „kam ienia śm ierdzącego” (Stinkstein, odm iana w apienia), gipsu i piaskow ca. Co ciekaw e, pisze tam, że o dokładności obserw acji C arosiego p rzekonał się oso­ biście, oglądając przysłane mu próbki.

(15)

O bszerne streszczenie tego ostatniego dziełka C arosiego zam ieścił też w sw o­ im znanym w ydaw nictw ie D.L. C rell55. U C rella, który był znany ze sw ych k on ­ serw atyw nych poglądów chem icznych i cenił poglądy alchem ików , tezy C aro­ siego znalazły naw et dobre przyjęcie. Zostały one życzliw ie przyjęte rów nież przez redakcję czasopism a „M agazin für das N eueste aus d er Physik und N atu r­ geschichte”, w ydaw anego w G otha56. Sam C arosi usiłow ał tą sw oją p racą zain ­ teresow ać P etersburską A kadem ię Nauk. O ocenie tez C arosiego przez u czo ­ nych P etersburga pisali ju ż szczegółow o R óziew icz i W ójcik57.

R ów nie szeroki rezonans m iały w środow isku niem ieckim inne publikacje C arosiego. Jak zaznacza w sw oim dzienniku podróży po naszym kraju J. Ber- noulli58, o książce B eyträge zu r N aturgeschichte der N iederlausitz pochlebnie w yrażał się B usching („W öchentliche N achrichten” , 1779, s. 39, oraz „G otting, gel. A nz.” za rok 1779, s. 129). D ziełko natom iast o litografii M łocin zam iesz­ czono w tłum aczeniu na języ k niem iecki w tom ie p ieiw szym w ydaw nictw a pt. Sam m lung zu r P hysik und N aturgeschichte, Leipzig 1778.

N a gruncie polskim wyżej ceniono praktyczną działalność Carosiego. W spo­ m inając te czasy, uw olniony z w ięzienia austriackiego Kołłątaj, pisał: „Co do k o ­ palni w K rzesław icach, nie w ątpię, że Carosi m usiał porządnie opisać jej warsty, ale tego opisu nie w idziałem ; to tylko w iem , że zebrał w nich taką obfitość ga­ tunków m orskich owoców, iż m ożna pow iedzieć, że zaw iera w sobie praw ie zu ­ pełny zbiór konch m orskich pospolitych i rzadkich. K om isja Edukacyjna zakupi­ ła u niego ten zbiór, na co dałem m oich 10 000 złotych przy kupnie K rzesław ic; nie w iem jednak, czyli on go złożył w gabinecie K olegium Fizycznego krakow ­ skiego, ja k się zobow iązał, bo ju ż w ów czas innym i obiektam i w kraju m oim za­ ję ty byłem . N ie m ając teraz żadnej kom unikacji z K rakow em po m oim uw olnie­ niu z niew oli, nie jestem w stanie dać dokładniejszej w iadom ości o kopalniach tu w yliczonych; sądziłem jednak przydatną rzeczą nam ienić o nich. M oże kto cie­ kawy, m ający sposobność i kom unikacją (z) Carosi opisze je dokładniejS9.

C arosi m iał sw oją pracę w K rzesław icach za rodzaj obyw atelskiego obo­ w iązku. To, co robię - pisał w kw ietniu 1781 roku do P enzela - siedząc w M o­ gile, to „ani upór, ani m istyka techniki, ale coś, czem u jestem zaw ziętym w ro ­ giem , a co nazyw a się p olityczną koniecznością”60. Inna rzecz, że długotrw ały brak pozytyw nego w yniku krzesław ickiej „kopaniny” m usiał budzić zniecierpli­ w ien ie inw estorów . K siąże S tanisław P oniatow ski ocen iał w ięc d ziałający ch w k raju ekspertów górniczych, Schefflera i C arosiego, ja k o ludzi dobrych, ale niezbyt dużej wiedzy. A tym czasem - m ów ił do jad ąceg o do Polski Jerzego Forstera - brak nam soli, na k tó rą kraj w ydaje m ilion talarów rocznie61. Jak p o ­ daje B ałtruszajtis62 ju ż w lutym 1785 roku K om isja G órnicza dyskutow ała ew entualność przerw ania prac. W roku 1786 drążony szyb zalała w oda. K om i­ sja poleciła podjęcie poszukiw ań w innym m iejscu pod K rakow em , zaś im prezę k rzesław icką przejął Kołłątaj.

(16)

Jak inform ow ał Carosi Penzela, nosił się on z m y ślą napisania historii pol­ skiego kopalnictw a soli. I rzeczyw iście, na łam ach „M agazynu W arszaw skiego” ukazało się w tedy doniesienie pt. W iadomość o Soli p rze z iednego O byw atela P olskiegoM. W szystkie okoliczności p rzem aw iają za tym , by autorstw o tego ar­ tykułu przypisać Carosiem u. Świadczy o tym i rodzaj prezentow anej w artykule erudycji, i żyw e zainteresow anie spraw ą poszukiw ań soli w Polsce S tanisła­ wowskiej. „D opóki Polska - czytamy w tym artykule - m iała B ochnię i W ieliczkę, oraz banie czyli okna na Pokuciu, nie m iała przyczyny szukać ko szto w nie n o ­ w ych m iejsc na dobycie soli, lecz teraz trzeba do tego się zabrać, gdy u obcych narodów kupow anie kruszcu tego nieochybnie co rok siedm m ilionów Złotych Polskich w yprow adza z kraiu, jeżeli nie w ięcey”65.

W sw oich pism ach C arosi niejednokrotnie dem onstruje postaw ę polskiego patrioty. Inna rzecz, że na ów czesną rzeczyw istość p o lsk ą patrzy krytycznie, opow iada się po strom e stronnictw a reform , a naw et o te reform y w sw oich p u b ­ likacjach zabiega. O biektyw nie był on jednym z działaczy ru chu reform w X V III- wiecznej Polsce. Ta strona jeg o działalności nie została jeszc ze w pełni dojrza­ na i oceniona. M ałą próbkę zm iany takiego stanu rzeczy przyniosła m onografia L. R atajczyka o w ojsku stanisław ow skiej Polski. R atajczyk z uznaniem ocenia propozycje zm ian w system ie w erbunkow ym w ojska, w yrażone przez C arosiego w Listach przyjacielskich. Polegały one na zaleceniu w tej spraw ie system u kan- tonalnego63. M yślę, że uznanie C arosiego za „z urodzenia P olaka” i w tej spra­ w ie przyniesie przełom . Jak w ynika z przedstaw ionych tu danych, C arosi sam się przyczynił do stw orzenia legendy sw ojego w łoskiego pochodzenia. Sw oje rodzinne spraw y otaczał daleko idącą dyskrecją. Sytuacja ta uległa zm ianie w la­ tach 90. X V III w ieku. N ietrudno znaleźć przyczynę zm iany. C arosi został w te­ dy w ójtem w Czeladzi i szlachcicem K sięstw a Siew ierskiego, a w k on sekw en ­ cji i szlachcicem polskim . Być m oże, ja k ju ż pisałem w yżej, jeg o w cześniejsze szlachectw o (podpisyw ał się jak o von Carosi) nie było takie oczyw iste. Stw ier­ dzenie natom iast, że C arosi był z „urodzenia P olakiem ” zupełnie inaczej niż to m iało dotąd m iejsce, ustaw ia jeg o postać w polskiej tradycji historycznej jak o polskiego uczonego i działacza gospodarczego.

Przypisy

1 I. Z. S i e m i o n : Jan Filip Carosi (1744-1801?). Szkic biograficzny. „Kwartal­ nik Historii Nauki i Techniki”, 1974, 19, s. 495-508.

2 J. R ó z i e w i c z . Z . W ó j c i k : O Janie Filipie Carosim. Na marginesie arty­ kułu Ignacego Z. Siemiona, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” 1975, 20, s. 221-241.

5 L. E n g e s t r ö m : Pamiętniki, [w:| Polska Stanisławowska w oczach cudzo­ ziemców, T. 2, Warszawa 1963, PIW, s. 111.

(17)

4 J.J. K a u s c h : Nachrichten über Polen, Th. 1, Salzburg 1793, s. 299-300. Tekst niem.: „Herr von Carosi ist ein geborener Pole; schon im Jahre 1777 gab er zu Dresden einen Essai d ’une litographie de Młocin heraus, und im Jahre 1779 schrieb er Bayträge zur Naturgeschichte der Niederlausitz; auch sind von ihm in deutschen Journalen natur­ historische Aufsätze abgedruckt. [...] Die deutschen Mineralogen sind mit seiner Hypot­ hese der Verwandlung gewisser Gypsarten in Chalcedone zwar nicht allerdings zufrie­ den gewesen, allein er beruft sich hiereinfalls a u f seine Sammlungen, welche er gerade, als ich ihm einen Besuch abstattete nicht ausgepackt hatte, die aber selbst einen Mac- quart hei seiner gegenwärtigen Meinung mehr als wankend gemacht haben sollen [...] Er halt sich itzt ganz nahe an der schlesischen Granze, unweit Beuthen, mit seiner lie­ benswürdigen jungen Gattin, an die er seit Kurzem erst verheurathet ist, a u f einer emphyteutischen Besitzung a u f"

5 Pol.: Fünfter Nachtrag zu den vierten Ausgabe des Gelehrten Teutschlandes, Lem­ go 1795, s. 214.

6 W. K u l a : Szkice o manufakturach w Polsce XVIII wieku, Warszawa 1956, PWN, s. 582.

7 T. O s t r o w s k i : Poufne wieści z oświeconej Warszawy. Gazetki pisane z roku 1782. Wrocław 1972 Ossolineum, s. 162 (gazetka z 29 sierpnia 1782 roku).

8 Por.: Protokoły posiedzeń Komisji Edukacji Narodowej 1786-1794. Wrocław 1969 Ossolineum, s. 195 (protokół posiedzenia w dniu 20 marca 1789 roku).

9 Kalendarz polityczny dla Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego na rok 1784. Warszawa, drukarnia Michała Grölla.

10 A. W a g a : O Janie Filipie Karozym (de Carosi) i Karolu Pertesie (de Perthees) dwóch naturalistach polskich pod Stanisławem Augustem. „Biblioteka Warszawska” 1843 t. 4 s. 193.

11 H. K o e p p e : Abraham Jacob Penzel Lebensirrfahrten. Eine Menschen- und Kulturtragedie aus dem 18. Jahrhundert. Leipzig 1937.

12 Abraham Jacob Penzels, Doctors der weltweisheit und öffentlichen ordentlichen Pro­ fessors der Dichtung am Liceo zu Laysbach Sammlung merkwürdiger und wichtiger Briefe die von angesehenen Standespersonen und berühmten Gelehrten ihn geschrieben sind. Nach alphabetischer Ordnung. Bd. 1, Leipzig in der Weygandschen Buchhandlung 1798.

13 Por.: Penzels Sammlung, s. 131-132. Tekst niem.: „So gern ich Ihnen und dem Hern Meusel zu gefallen in Ansehung meiner, und was mich betrift, seyn wollte, so er­ lauben mir meine übrigen Geschäf te zu etwas vollständigens die erforderliche Zeit nicht, überdem bin ich viel zu zart, aus meinem Vaterland und Geburthsort, der nur zufällig war verschlagen worden, so dass ich in dem, was meiner Familie angeht, ein halber Fremdling bin, und weiss nur soviel, als ich durch Erzählung meiner Mutter und aus ei­ nigen mir zugeschiekten Zeugnissen habe in Erfahrung bringen können, weil alle Schrif­ ten und Urkunden [...] bei der Belagerung von Dresden mit vielen ändern Dingen das Opfer des Feuers wurden".

14 Penzels Sammlung, s. 132, tekst niem.: „ Alles also, was ich weiss, ist kürzl. die­ ses: dass ich ursprünglich aus Venedig herstamme, dass meine Familie jetzt, und seit schon langer Zeit im Kirchenstaat sich niedergelassen, dass ich zufälliger Weise in Rom

(18)

gehohren werden, sehr jung nach Deutschland, Polen, endlich nach Sachsen gekommen, dort Schul- und akademische Erziehung, letztere in Leipzig, erhalten; aus Sachsen wieder in reifen Jahren nach Polen gekehrt bin, wo mich endlich mein gegenwärtig Loos getrof­ fen hat. Bey so gestalteten Sachen glaub ’ ich mit Recht, mich als einen Weltbürger, und al­ le Ehrliche, sie seyen Schwarze, Braune oder Weisse. als meine Brüder und Landsleute an- sehen zu können. Will mir indessen Herr Meusel die Ehre erzeigen, und mich meiner kleinen Schrift halber unter die Söhne Teuts setzen, so stehe ich in seinem Belieben

15 Por. list z 18 listopada 1784. Penzels Sammlung, s. 199.

16 Das gelehrte Teutschland oder Lexicon der jetzlebenden teutschen Schriftsteller, angef. von G.Ch. Hamburger, fortgesetzt vonJ.G. M eusel Bd. 1, Lemgo 1783, s. 247.

17 Erster Nachtrag zu der vierten Ausgabe des Gelehrten Teutschlands. Lemgo 1786, s. 730. 18 Achter Nachtrag zu der vierten Ausgabe des Gelehrten Teutschlands. Lemgo 1805, s. 132. 19 Por. list z dnia 7 kwietnia 1781 roku; Penzels Sammlung, s. 134.

20 Por. list z 24 marce 1781 roku. Por. jak wyżej, s. 134. Tekst niem.: „Velleicht hat man Ihnen eine Broschur, die den Titel Bruchstücke führt, als meiner Feder fliessend ge­ geben, allein ich erkenne sie nicht für mein Kind.”

21 List z 23 lutego 1782. Jak wyżej, s. 154-155. Tckst niem.: „Schreiben Sie an Korn, so erinnern Sie ihn doch, dass er mir bey Gelegenheit 10-12 Exemplare von meinen Bruchstücken schicke, ich bezahl sie wie ein Fremder..."

22 J.w., s. 135. 23 J.w., s. 136. 24 J.w., s. 137. 25 J.w., s. 140. 26 J.w., s. 147. 27 J.w., s. 182-183. 28 J.w., s. 205. 29 J.w., s. 180. 30 J.w., s. 184.

31 J. R ó z i e w i c z , Z . W ó j c i k : Listy Jana Filipa Carosiego do Cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu, [w:] „Studia i Materiały z Dziejów Nauki Polskiej”, Se­ ria C, z. 21. Warszawa 1976, s. 6.

32 J.F. C a r o s i : „Leipziger Magazin”, 1783 Jahrg., St. 3, s. 406. Tekst niem.: ,^4ls literarische Nachricht melde ich Ihnen, dass mit Anfang Februars ein Wochenblatt in Kra­ kau in polnischer Sprache bey Gröbel erscheinen wird, welches von vermischtem Inhalt werden soll, und wozu man mich ein Mitarbeiter zu seyn, gebeten hat. Ich habs müssen versprechen. Die Ankündigung ist micht übel, wann nur That dem Versprechen entspricht."

33 Penzels Sammlung, s. 188; tekst niem.: ,Allerdings besitz ich nicht die französis­ che Sprache genug, um Bücher in selbiger zu schreiben, allein ich wollte auch in unse­ rem Lande um zu belehren gelesen seyn, und wer liest deutsch? Polnisach schreiben ist noch misslicher wo nicht ganz umsonst."

34 J.F. C a r o s i : Reisen durch verschiedene polnische Provinzen. Th. 2, Leipzig 1784, s. 220. Tekst niem.: ,A u f dem ganzen Weg hierher bemerkt man von Zeit zu Zeit Spuren von altem Bergbau, und überhaupt scheint sich dieser Zweig von Industrie unserer

(19)

Alten in hiesiger Gegend a u f zehn und mehr Meilen in die Lange, und oft mehrere in die Breite ersteckt zu haben."

’■ ' F r a n c i s z e k I I R a k o c z y : Pamiętniki. Wyznania. Warszawa 1988 PIW. -16 Lexicon der vom Jahr 1750 bis 1800 verstorbenen teutschen Schriftsteller. Ausgearb. von Johann Georg Meusel. Bd. 1., Leipzig 1802, s. 625-627 (biogram A.F. Briihla).

,7 J.F. C a r o s i : Beiträge zur Naturgeschichte der Niederlausitz. Leipzig 1779. Wiadomość o kuźnicach w Saksonii znajduje się w rozdziale drugim dziełka.

18 J. B e r n o u 1 1 i : Podróż po Polsce, [w:[ Polska Stanisławowska w oczach cu­ dzoziemców. T. 1, Warszawa 1963 PIW, s. 360.

’9 M. D u b o i s : Essai sur 1’histoire litteraire de Pologne. Berlin 1778, s. 559. 40 T. O s t r o w s k i : Poiifne wieści z oświeconej Warszawy, Warszawa 1972 Os­ solineum, s. 204.

41 Bruchstücke, gedrückt in Cöln bei Liberty, 1779, s. 114.

42 J.W., s. 36. Tekst niem.: „ Was war endlich Pohlen seit einem ganzen Jahrhundert, und was ist es jetzt, ungeachtet so trauriger Schicksale, die ihm bürgerlicher Zwist zu­ gezogen hat?"

4J J.w., s. 92. Tekst niem.: ,J)ie Sorben waren, so wie die Böhmen und übrigen slavischen Völkerschaften, lauter Pflanzungen eines und des nähmlichen Volks, welches zu einer Zeit sein ursprünglisches Vaterland verliess, sich in mehrere Zuge theilte, einen grossen Strich Landes überschwemmte und sich nach Vertreibung der altehrn Einwohner fortsetzte."

44 Bruchstücke, s. 128-146.

45 Por. Aus Polen und Kurlands letzten Tagen. Memoiren des Baron Karl Heinrich Heyking (1752-1796). Berlin 1897.

46 List otrzymany z Archiwum Uniwersytetu Lipskiego, z dnia 18 lipca 1974; w po­ siadaniu autora tekstu.

47 Pełny tytuł czasopisma: „Leipziger Magazin zur Naturkunde, Mathematik und Oe- konotnie, herausgegeben von E.B. Funk, N.G. Leske und C.F. Hindenburg”, Leipzig und Dessau.

48 „Leipz. Mag.”, 1782 Jhrg., St. 2, s. 271. 49 „Leipz. Mag.”, 1782 Jhrg., St. 3, s. 408. 50 „Leipz. Mag.”, 1783 Jhrg., s. 396-397.

51 J.F. C a r o s i : Ehrenrettung des Feldbaus in der Krakau Gegend, gegen den 19. Artikel des Fabrischen Geographischen Magazin IB., 3 Heft, Seite 289. „Leipz. Mag.”,

1783 Jhrg., s. 464-472.

52 Por. J.E. F a b r i : „Geographisches Magazin”, Dessau u. Leipzig 1784, Bd. 3, Heft 11, s. 360-366.

5J N.G. L e s k e : Johann Philipp von Carosi ’s Reisen durch verschiedene polnische Provinzen mineralogischen und anderen Inhalts. Erster Theil. Mit sechs Kupfertafeln. Leipzig verlegts J.G.J. Breitkopf 1781. „Leipz. Mag.”, 1782 Jhrg., St. 1, s. 112-121.

54 N.G. L e s k e : Ueber die Erzeugung des Kiesels und des Quarzes zur Teil beo­ bachtet in Polen, durch J.P. von Carosi, Königl. Polnischen Hauptmann. Aus dem Französischen übersetzt durch den Verfasser. Mit zwei Kupfern. Leipzig in der Joh. Gotfr. Müllerschen Buchhandlung, 1783. „Leipz. Mag.”, 1784 Jhrg., Leipzig 1785, s. 121—125.

(20)

55 Por. Die neuesten Entdeckungen in der Chemie. Gesammelt von D. Lorenz Grell, 12 Th., Leipzig 1784, s. 230-237.

56 „Magazin für das Neueste aus der Physik und Naturgeschichte”, Gotha 1784, Bd. 2, St. 3, 171-175.

57 J. R ó z i e w i c z , Z . W ó j c i k : „Studia i Materiały z Dziejów Nauki Pol­ skiej”, Seria C, Z. 21, Warszawa 1976, s. 5-40.

58 J. B e r n o u 11 i , dz. cyt., s. 383.

59 H. K o ł ł ą t a j : Rozbiór krytyczny zasad historii początkowej wszystkich ludów, Warszawa 1972 PWN, s. 676.

60 Penzel.s Sammlung, s. 135. Tekst niem.: „... ist weder Eigensinn, noch auch tech­ nische Mystik, noch sonst dergleichen, wovon ich ein Erzfeind bin, es heischet die poli­ tische Notwendigkeit."

61 Por. Georg Foster Werke. Berlin 1978, Bd. 14, s. 112.

62 G. B a ł t r u s z a j t i s : Kłopoty z solą u schyłku Rzeczypospolitej, [w:] WiekXVIII. Polska i świat. Księga poświęcona B. Leśniodorskiemu. Warszawa 1974 PIW, s. 225-243.

63 L. R a t a j c z a k : Wojsko i obronność Rzeczypospolitej, 1788-1792. Warsza­ wa 1975 Wyd. MON, s. 103.

64 Por. „Magazyn Warszawski”, 1785, T. I., Cz. II, s. 150-167. 65 J.w , s. 165-166.

R ecenzent: dr P a w eł K om orow ski

Ignacy Z. Siemion

NEW DATA TO THE BIOGRAPHY OF J.F. CAROSI

The new data are presented, which argument for the hypothesis that J.F. Carosi (1744-1799) a Polish mineralogist and the mining expert, working in Poland at the end o f XVIII century, was a Pole from the origin. He was born, probably, in Hungarian-Po- lish family. The supposition that he was the author o f the series of articles on mineralo­ gy, published in the Polish language in the journal ’’Zbiór tygodniowy wiadomości uczo­ nych” (The Weakly Collection o f Scientific News), published in Caracow, is une­ quivocally confirmed. The less known Carosi’s papers, published in German journals, as well as his book ’’Bruchstücke” are discussed.

(21)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Brak porozumienia w polskim parlamencie w kwestii podejmowania uchwał upamiętniających rzeź wołyńską przekłada się także na niemożność ustanowienia dnia 11 lipca

isą

Przez wiele lat pełnił funkcję kierownika Kate- dry Historii Prawa Kościelnego w Polsce, a w latach 90-tych przez kilka lat był kierownikiem Katedry Kościelnego Prawa Osobowego.

W uzasadnieniu wskazuje się na ogromną popularność jego nauczania, szczególnie w zakresie duchowości maryjnej, czego wyrazem jest „Traktat o prawdziwym nabożeństwie”

Irrespective of the deglacial history and sublithospheric mantle viscosity, we find higher gradients of present-day uplift rates (i.e. higher amplitude and shorter wavelength) in

tet złożył także wykaz miejscowości, w których miały być założone gimnazja i szkoły obwodowe oraz projekt organizacji Rady Wychowania Publicznego. To było później.. W su-

Concrete was the main material used to build the military bunkers along the Warta and Widawka line.. The “Military Engineering Manual” indicates exactly

Analizę przeprowadzono dla małych miast (miast liczących do 20 tys. miesz- kańców według stanu na 31 grudnia 2018 r.) położonych w strefach bezpo-