• Nie Znaleziono Wyników

Przysłowia w "Meandrach" Faleńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przysłowia w "Meandrach" Faleńskiego"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Grzędzielska

Przysłowia w "Meandrach"

Faleńskiego

Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio F, Nauki Filozoficzne i Humanistyczne 12, 245-279

(2)

A N N A L E S

U N I V E R S I T A T I S M A R I A E C U R I E - S K Ł O D O W S K A L U B L I N — P O L O N I A

VOL. XII, 10 SECTIO F 1957

Z K a te d r y H is to r ii L ite r a t u r y P o l s k i e ] W y d z ia łu H u m a n is ty c z n e g o U M C S K ie r o w n ik : p r o f. dr J a n in a G a r b a c z o w s k a

M a r i a G R Z Ę D Z I E L S K A

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego Пословицы в «Меандрах» Фаленьского Les proverbes dans ,.Méandres” de Faleński

N iechaj w as Bóg w sw ej łasce chowa, K tó rzy te rym y czytać m acie — Bo ta m w sp ło w iałej z szychu szacie — S tro jn a w b laszanych dzw onków słowa,

P uszy się M ądrość tuzinkow a, •

M ów iąca B zdurstw u: — m iły bracie!

(M eandry: W sze m w obec i ka żd em u z osobna.)

Zmarły przed pół w iekiem poeta, Felicjan Faleński rozpoczyna tę de­ dykację meandrów w sposób wyszukanie niedbały: autor, „wasz niski sługa” jest mu najm niej znaną osobą i zapewne nie m iał w ładzie wszy­ stkich klepek, więc „błyski praw d” są dziełem trafu, a nie „zdrowia m yśli”. W wierszu w stępnym pt. Meandry oznajmia, że te „wypłowiałe szlaki” jego m yśli „są płoche ja k rym księdza Baki, Co o śmierci naw et śmiesznie plecie". Taka autoironiczna postawa wygląda na m anewr obronny, gdyż lepiej się ewangelicznie poniżać, niż — będąc zbyt siebie pewnym — narażać się na gromy trzaskające spod pióra „Zoila”.

„Mądrość tuzinkow a”, czyli truizm y i komunały, to wielce szanowny kapitał zdawkowych praw d życia; jego bilonem są przysłowia, czasem rzeczywiście rozumne, niekiedy zaś mocno wątpliwe, jak owe podwój­ nie chłopskie uwagi: „Komu się konie dobrze chowają (ewentualnie: „ku­ ry niosą”) i um ierają żony, ten się niezawodnie wzbogaci” — lub o biciu baby, w której „wątroba gnije”. W m eandrach przysłów istotnie jest sporo, lecz nigdy zrzędzenie na kobiety nie przybiera aż takiego tonu.

(3)

246 M aria Grzędzielska

Prędzej to się zdarza w nie drukow anym cyklu Ze zbioru Świstków Podczlowieka, od meandrów artystycznie słabszym i zasadniczo pisa­ nym w innych układach w ersyfikacyjnych.

Nagromadzenie przysłów w m eandrach nie w ydaje się w tym czasie odosobnione. Od wieków przysłowie bywało m orałem bajki, trafiało się w satyrze i komedii, rom antycy interesow ali się nim jako w yrazem m ą­ drości ludowej, F redro b rał za m otto niejednej komedii przysłowia swe­ go znakomitego im iennika, A ndrzeja M aksymiliana. Nawet M usset nadał swoim komediom ogólny tytuł: Comédies et proverbes, poszczególnym zaś utworom wręcz daw ał tytu ły przysłowiowe: On ne badine pas avec l’amour i 11 ne fa ut préjuger de rien. Polska parem iografia była bogata od wieków i Faleński w m eandrze 190 powołuje się na Salomona Rysiń- skiego. Zanim pokazało się naukowe dzieło Adalberga: Księga przysłów polskich, wiele uwagi przysłowiom poświęcał np. znany Faieńskiemu Kazimierz W ładysław Wójcicki, a przez pew ien czas w „Tygodniku Ilu­ strow anym ” prowadzono w rubryce hum oru serię przysłów wierszowa­ nych z rysunkam i Franciszka Kostrzewskiego. Można przypuszczać, że była ona w dużym stopniu, jeśli nie w całości, wyrobkiem (bo nie dzie­ łem) Felicjana.

M eandry jednak przynależą w dużej części do gnom, w innej do epi­ gram atów czy fraszek. I tu również mamy do czynienia z daw ną i boga­ tą tradycją literacką, w której mieści się La Rochefoucauld, V auvenar- gues, Goethe, Schiller, Rückert, u nas — Mickiewicz. Polski epigramat drobnych rozmiarów sięga czasów Mikołaja Reya, na którego Faleński powołuje się dw ukrotnie (m. 9 i 430).

Tylko część meandrów mieści przysłowia: cytowane i przetw arzane w różny sposób, w innych zjawia się jakaś sentencja lub maksyma, w funkcji chyba dość podobnej. Czy więc przysłowie i jego odpowiednik sentencyjny jest morałem? Czy je st przedm iotem kom entarza, rodzaju glossy poetyckiej? epigram atu przysłowiowego? Ze względu na rzucają­ cą się w oczy ilość przysłów, sentencyj i m aksym w arto na pytania te odpowiedzieć.

Dla uniknięcia nieporozumień dodać można tylko to jeszcze, że przy­ słowie wyróżniamy od refleksyjnej sentencji i praktycznej maksymy na zasadzie anonimowości, popularności i potoczności, ale że są jedne przy­ słowia bliższe maksymom, inne zaś — sentencjom. I te, i tam te mogą stać się przysłowiami (awans czy deklasacja?), gdy się spopularyzują. Duble­ tem w ydaje się w tej term inologii aforyzm, toteż nażwą tą posłużymy się tylko wyjątkowo, by uw ydatnić jakąś świeżość ujęcia oryginalnych sformułowań samego poety.

(4)

Przysłowia w M eandrach Faleński ego 247

PRO BLEM A TYK A MEANDRÓW PRZYSŁOW IOW YCH ,

1) Dulce et decorum est pro pątria mori. '

Horacjańska sentencja, która stała się przysłowiem, miewa u nas róż­ ne postaci. Je st tłumaczenie Żeglickiego: „Śmierć dla ojczyzny miła, chw alebna” i jest stara parafraza: „Miłe blizny dla ojczyzny”, która u Jurkowskiego brzmi t a k 1,

Za ró żan e m iej te blizny, Coś d la m ilej zniósł ojczyzny.

/

P etrycy tłumaczy Horacego, a więc zamieszcza swoją wersję:

P ię k n a to rzecz jest, gdy k to k re w w ytoczy Za ojczyznę.

Faleński zachowuje się wobec tekstu przysłowia swobodnie:

D ziw nie człeku tw a rz okrasza Cięcie z dłoni w rażej!

(M. 351).

Takie ujęcie można uznać za odrębny w ariant, który stanowi punkt wyjścia dla treści całkowicie aktualnej. M eander jest późny, toteż adre­

sat jego z pewnością nie należy do pokolenia pozytywistów:

T oteż pom nij, P an ie młody, By, ze zm ianą doli, S koro Bóg pozwoli, D ow iedziały się N arody: Żeś choć w łasn ej sw ej swobody

Nie d a ł z d o b re j woli.

(p a s s. III zwr.)

Pogląd na wcześniejsze, kapitulujące pokolenie w yrażał Faleński nie­ raz, przykładem je st m eander inny, wcześniejszy:

Czyś się w su k m a n ie zrodził, czy w zbroi C zasem cię la d a różnica,

P o tęp ia albo zaszczyca.

Bo czyż raz, w całej prostocie sw ojej, W art b y w a w ięcej chłop, k tó ry stoi,

Od uklękłego szlachcica? (M. 36).

Wychowanek epoki powstań powiada gdzieindziej:

Tam , gdzie sta ry m i chcą być młodzi, M łodym i stać się m uszą sta rz y — ...

(M. 48, w. 3—4).

1 C y taty w edług Ju lia n a K r z y ż a n o w s k i e g o : M ądrej głow ie dość dw ie

(5)

M aria Grzęd zielska

Aluzja dó uklękłego szlachcica w ydaje się atakiem na serw ilistyczną' postawę górnych w arstw narodu, chłop zaś „stoi”, jak stanął już w in ­ surekcji.

2) Mądry Polak po szkodzie — Nie będzie w Polszczę dobrze, aż będzie bardzo źle.

Przysłowia te są spokrewnione znaczeniem. Pierwsze znamy z Kocha­ nowskiego, wcześniej z Reja, powołują się na nie wszystkie stare zbiory. Drugie, jak sam Faleński podaje, pochodzi z Rysińskiego:

P ijem y gorycz z p ełn ej czaszy — A serce w n a s n ad z ie ją schnie, S łusznie to niegdyś w lepsze dn ie,

R ysiński O jców naszych straszy : >

N ie b ę d zie d o b rz e w P o lsce n a s z e j A ż w p r z ó d n ie b y ło b a rd zo źle. W ię c w r e s z c ie źle je s t, co się zo w ie... A k ie d y ż , w znosząc sk ro ń pochyłą P o n ad P ra d zia d ó w sw ych m ogiłą, W o rzeźw iającej serc w ym ow ie Rzec będą m o g li p o to m k o w ie :

Z e Z łe się j u ż od b yło ?

(M. 190).

O mądrości po szkodzie mowa jest w m eandrach dw ukrotnie. Ponie­ waż drugi przykład (rękopis: 438) ma charakter ogólnie dydaktyczny, zgodnie z rzeczywistym i w ariantam i przysłów rezygnując z aluzji do polskiego charakteru, zajmiemy się tylko jednym:

W sam y m sobie m a Ju d a sz a

Ten, w kim , lekkość grzesznie m łoda, W iatrom płochym łódź sw ą poda. B o ta k ieg o nie p rz e strasz a

N a ro d o w a m ą d ro ść n a sza , W k tó r e j p r z o d e m id z ie szko d a .

(M. 228).

Pokrew ieństw o zestawionych poprzednio przysłów zostało zatarte. A polega ono na tym, że w ujęciu Rysińskiego, nauka jest następująca: „Jeśli nas klęski nie nauczą, to się nie popraw im y i nie napraw im y Rze­ czypospolitej”. A. więc: „Mądry Polak po szkodzie”. Opracowując to przysłowie pozostaje Faleński w kręgu utyskiw ań na wady narodowe, lecz kontekst opraw iający przysłowie w m eandrze 190 nadaje mu przede wszystkim funkcję w yrażania patriotycznego bólu. „Złe” jest skutkiem win popełnionych dawniej, ale jest i spłatą, i rękojm ią dalekich do speł­ nienia nadziei. O tym nie zapomina Faleński nigdy, choć zawsze uważa niewolę za „zysk dziedzictwa” :

(6)

Przysłowia w M eandrach Faleńskiegó 249

D ziedzictw a zyski! k tó ż je w ypow ie? Iść trze b a nap rzó d — a ścieżka strom a. I źle po św iecie i ciasn o dom a.

Szczepioną w płonki liche pąkow ie,

K w aśne z n ich ja b łk a je d li O jcow ie — A sy n o m z tego oskom a.

(M. 167).

Pointa m eandra to sentencja biblijna znana Jerem iem u i Ezechielowi. Sporo tego ,w m eandrach:

W złe czy w d obre chw il przepływ y N iech życiow ość tw a

T w a rd o w tobie trw a .

Bo nic z zębów, szpon i z grzyw y T am , gdzie w ięcej w a rt p ie s ż y w y

Od zdechłego lw a.

(M. 163).

To kapitalne przysłowie pochodzi z ksiąg Ecclesiastes, gdzie zresztą jego kontekst nasuwa sens inny: wartości życia. Przecież i Achilles w pod­ ziemnym królestw ie twierdził, że lepiej być parobkiem na ziemi, niż królem pod ziemią. Faleński punktuje co innego, a mianowicie siłę trw a­ nia i odporu. Podobna też jest konstrukcja tego m eandra i m eandra 36, o chłopie i szlachcicu, bo w gruncie rzeczy to samo powiada. Tamto nie było zresztą wcale przysłowie, lecz sentencja oryginalna, na wzór przy­ słów złożona. M eander zaś 163 tkw i w niedwuznacznym zgoła kontekście, który w ydanie w arszaw skie z roku 1904 mocno przetrzebili?, ale gdy się je porówna z krakowskimi, można sprawdzić, do jakiego stopnia kontekst wpływa na interpretację całego zespołu meandrów.

3) „Polska nierządem stoi" — „Krzyż na łotrze".

Zdaniem sta re g o Jegom ości,

K tóry, choć sam się zbłaźnił w zdradzie, G orzkie nam p raw d y w uszy kładzie: — N ieuleczalnie u nas gości

W zorow a zgoda w niezgodności — I n iezró w n a n y ład w bezładzie.

(M. 355).

To już tylko aluzja do przysłowia, ciekawie zresztą zatuszowana, bo włożona w usta osobistości, którą Faleński potępia. Cżyżby to znaczyło, że przeczy „gorzkim prawdom ”. Chyba nie, on sam je uznaje, lecz od­ mawia praw a do ich głoszenia „zbłaźnionemu w zdradzie” serwiliście. Trudno obecnie powiedzieć, o kogo chodzi. Je st też inna podobnego typu aluzja:

(7)

250 M aria GrzędzŁelska

P a trz n a to w gw iazdy stro jn e łono! P ew n ie przem ożne zasług siły, T a k św ietn ie je przyozdobiły? Nie. To, w te n sposób tylko, pono P rz y k ła d n ie g rzb ie t w ynagrodzono Za to, że u m ia ł być pochyły

(M. 253).

Jakże to podobne do aktualnej niegdyś fraszki:

Czegośm y się doczekali,

Mój n ajm ilszy km otrze! '

D aw niej w isia ł ło tr n a krzyżu, D zisiaj k rzy ż n a łotrze.

4

Podobieństwo może świadczyć o genezie, ale Faleński ujął ten motyw samodzielnie. Nie był konsekw entny chyba, gdyż innym razem ujął się za kimś, kto nie um iał zachować czystej patriotycznej postawy:

Tam , gdzie o m iłej rad z ą O jczyźnie, Choćbyś b y ł św iętym nie lada, Nie k rzycz o byle co: — Z d ra d a ! — Lecz b r a tu p o d aj ręce tw e bliźnie,

N iechże nie k a żd y , k to się pośliźnie, Z a ra z upada.

(M. 52).

I tu jest przysłowie, ale zmienione, skontrowane, bo przecież powiada się inaczej: „Komu się noga powinie, leda kto go nabije” — „Raz powi­ nąwszy nogą, trudno powstać”. W m eandrze 407 (z rękopisu) rzecz ujęta jest żartobliwie: Nie należy sądzić zbyt surowo tych, co się potknęli, bo „naw et stonogowi może się zdarzyć potknięcie”. W przysłowiach potyka się koń, choć ma cztery nogi, ale nie stonóg.

4) Nie rób drugiemu, co tobie niemiło — Homo homini lupus.

O! ty przem ożna siło pięści, Św ięć się n a ziem i tw a epoka! Cześć to b ie ch y łk iem i spod oka! Oześć ci, żeś g ó rą ja k najczęściej! Cześć ci, dopóki ci się szczęści! Oześć ci — n a tu ro ty szeroka! M ów icie: — Zaw sze p ra w d ą było:

„Gnieć — bo inaczej ciebie zg n io tą ”.

Lecz cóż się sta ło z p ra w d ą złotą:

„Nie czyń , co tobie nie je s t m iło ? ” —

Toż cn o ta zaw sze byw a siłą, Lecz siła m oże n ie być cnotą.

(8)

Przysłowia w M eandrach Faieńskiegó 251 Wśród sentencji w drugiej strofie je st jedno przysłowie. Poprzedzają­ ca je dewiza, choć jej nie ma wśród przysłów tradycyjnych, też może'być tak nazwana. Sentencja ostatnia, o ile nie stw ierdzi się jej zapisanego gdzieś odpowiednika, może być uznana za oryginalną, lecz do przysłów jest bardzo podobna. Przeczy ona przysłowiom: „Czyja siła, tego praw ­ d a” — „Tam prawo, gdzie siła”, które zresztą Faleński wyzyskał inaczej:

Bieg n as dziejów poucza: Źe, g d zie , k iedy z kopyta, W d rzw i o tw a rte z a w ita

Z łe j p r z e m o c y c z e r ń k r u c z a T a m , przez d ziu rk ę od klucza

S łu s z n o ś ć p ie r z c h a ja k z m y ta .

(M. 377).

M eandry stw ierdzają niesprawiedliwość i sprzeciwiają się jej. I znów aluzje są bardzo w yraźne. Cóż bowiem oznacza „szeroka n a tu ra ”. Nie­ wątpliwie chodzi o protest etyczny przeciwko bezwzględnej walce o byt, ale też przemoc w epoce Faieńskiegó miała bardzo w yraźne i dotkliwe fo rm y 2. Głoszony przez Faieńskiegó postulat ludzkiej i społecznej lo­ jalności zawsze ma aspekt patriotyczny. Poza tym w wieku Darwina zbyt często powoływano się na praw o w alki o byt, rozumiejąc przez to prawo do pięści. Gorzko więc brzm i parodia starego przysłowia:

W ilku! m iły k m o trz e ! , P iln ie strze ż sw ej skóry! G dy z w a s tę sk n ią c k tóry, D nie w spom ina słodsze, Dłoń, co łzy m u otrze, W p alcach m a pazu ry .

t

S ą też zęby w szczęce, Z niem ą żądz oskomą.

! „Szeroka n a t u r a ” — A n toni Z a l e w s k i (ps. B aronow a X.Y.Z.): T o w a r z y s tw o

w a r s z a w s k ie od r o k u 1863 d o k o ń c a r. 1887. L is t y d o p r z y ja c ió łk i, t. I. W arszaw a br.. rozum ie to niedw uznacznie:

„Nie — d o b re j w iary, a n a w e t zaślepienia żadną m ia rą przypuścić tu n ie mogę,, lecz w idzę tylk o p oprostu podłość zw yczajnego czynow niczyny, obrażonego za to, że sta ry N iem iec (hr. Berg) nie pozw alał m u się p rz y n a jm n ie j u siebie w salonie rozbijać i w stosu n k ach to w arzy sk ich ham ow ał s z i r o k o j u (!) n a t u r u ”. (s. 34). Chodzi o to, że na o ficjalnym p rzyjęciu u n a m ie stn ik a posadzono w yżej kogoś z „to­ w arzy stw a” polskiego od g e n e ra ła i k a w a le ra orderów . Z w iązek z ogłaszanym i lis ta ­ m i „B aronow ej" m ożna w skazać w m e an d rze 81 („Św iat, p rzed cielcem gn ąc k o la­ na.."), gdzie „głow ę J a n a ” — „H erodiada... w y tań czy ”, Z alew ski zaś n a s. 32 w im ie ­ niu dom niem anej a u to rk i szeroko u sp ra w ie d liw ia dam y ta ń czące „na g ro b le O jczy­ zny" u B erga.

(9)

M aria ćrzędzielska

Więc ci bądź w iadom o: Żeś choć w p a d ł w zw ierzęce, N ie zaś w człecze ręce —

L u p u s lu p oho m o !

(M. 423 rkp.).

Wcześniej powiada, że napełnia go bólem walka o by t „na tej ziemi, na której być nie jest w arto!” (M. 276). Często jednak używa , nie pisząc naw et bajek, zaczerpniętej z nich maski, która w ystępuje i w przysło­ wiach.

N ieoględności dola je st ta k a : Że k iedy ona, w sposobnej porze,

S prow adzi kogo w bezdroże, To w tedy, lada k o m a r p o k rak a , -

Z je n a jtę ż s z e g o n a w e t r u m a k a B o m u w t y m w ilk d o p o m o że .

(M. 187).

„Racyja mocniejszego”, prawo wilka do jagnięcia służy za podkład m e­ androm: 204, 318; drugi z tych meandrów opowiada o tym, że w ilk po­ żarł wdowie kozę-karmicielkę, z czego się cieszy liszka na kappście. M eander 195 przedstaw ia dialog ściany, gwoździa, młotka i ręki. Ktoś komuś kogoś wiecznie 'każe tłuc, bo i ręka słucha woli człowieka. Ten cykl wyzysku i krzyw dy Rodoć zamknął w pierścień, gdyż człowiek ostatecznie staje się łupem robaka - idylla. Na Pitagorasa powołuje się Faleński, gdy tłumaczy, dlaczego koń, wół i osioł muszą pracować w jarz­ mie człowieka: w przedbycie uciskali innych. (M. 197).

Pod adresem willka pada jednak zalecenie, by się strzegł, podobnie mówiło przysłowie w m eandrze 187,

5) K to w piątek śpiewa, ten w niedzielę płacze.

Przysłowie to jest wszędzie bardzo popularne, naw et 2 w. komedii J a ­ na Racine’a Les plaideurs je przytacza: Tel qui rit vendredi, dimanche pleurera, u nas zaś m a kilka w ersji, między innym i obszerną rymowaną: „Kto w piątek tańcuje, a w sobotę śpiwa, niech się w niedzielę niescęścia spodziwa”.

P ow ażnie sk a rb m y w serc z a k ątek Łzy i tę sk n o ty sw e żebracze,

Bośm y z nieb iań sk ich sfer tu łacze — Więc nam tu z płochych nic pam iątek.

T e n , k to s ię ś m ie je w W ie lk i P ią te k , W N oc Z m a r tw y c h w s ta n ia p ła cze.

(M. 31).

Nieoczekiwana jest poważna motywacja przysłowia, które mówi o we­ sołości nie w porę, biorąc za punkt wyjścia obrażanie dnia Męki Pańskiej.

(10)

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego 253

Faleński bierze z piątków i niedziel pars pro toto w ten sposób, że mo­ tywacja mówi jakby o przygotowaniu się przez pokutę do wieczności, ale może i to jest przysłowie z podtekstem. Zbyt określony sens prze­ nośny w czasach niewoli m iał piątek złożenia do grobu i niedziela zm ar­ twychwstania, a sformułował tb Mickiewicz w Księgach Narodu Polskie­ go. Nie byłaby to jedyna aluzja mickiewiczowska, gdyż w m eandrze 165 mowa o „żywcem w trum nę wtłoczonej kobiecie” a w 13 w prost przyto­ czony wiersz z Ody do młodości:

W ia tr w ieje w oczy — ach! ja k w ieje! W tw a rz gołoledzią o strą pry sk a! P rz ez ciernie, ch w a sty i p rzez rżyska, P o sch n ięte lecą precz n adzieje! Ach! niechże ra z ju ż rozednieje, Bo d roga s tr o m a je s t i ślisk a .

(M. 13. s tr . I).

Następny m eander brzmi tak:

Ł a tw o to m ów ić: że k to ś ta m do góry W spiął się — a d ru g i w dole spędził życie. A przecież, n ie m n ie j d zia ła ł n a le ż y c ie ,

K to , p o d s ta w io n ą w z r ę c z n y c za s p o d m u r y D r a b in ę tr z y m a ł, ja k i ta m te n , k tó r y

Z d r ó w s ta n ą ł n a j e j szc zy c ie .

(M. 14).

Wprowadzone tu przysłowie nie odnosi się do zdobywającego gród, leoz do złodzieja, Faleński więc je ••wysublimował, przeniósł na dążenie do sławy, do zasługi. Mówi więc jak Mickiewicz: „I te n szczęśliwy (a r a ­ czej pożyteczny), kto padł wśród zawodu”, choć i tu możemy dodać XIII rozdział Ksiąg Pielgrzym stwa Polskiego. Trzeba więc przyznać, że po­ siada w wysokim stopniu sztukę wypowiadania .się szyfrem, do którego klucz stanow ią liczne aluzje literackie. A skoro tak spraw nie pełnią tę rolę, nie są z pewnością nieświadome. Łatwiej te szyfry rozwiązać na wydaniu krakow skim niż na warszawskim, gdzie m eander 14 po usunię­ ciu 13 pozostał jako zupełnie politycznie odkażony. Za to w rękopisach Faleński się już nie krępuje, rozprawiając się z Bismarckiem, z „Kun­ dlem Gończym" od Wschodu i Hakatą.

Je że li jeszcze nie dość płaski, I d otąd nie dość cię zachw yca, Że Polsce w M oskw ie je st stolica, To, m iłościw ie z C a rsk iej Ł aski, C erk iew ci d ad z ą na P lac Saski. I w s trę t do n a u k w Dom Staszyca.

(11)

254 M aria Grzędzieldha

6) Nie pożyczaj, zły obyczaj — Inna rzecz obieoytmć, inna wypełnić. M eander 73 kreśli satyryczny obrazek panicza hulaki, który „z przy­ jemnością pożycza, A tylko gw ałtem oddaje”. Gdy zaś dług „do serca przytuli”, tłumaczy się tak: '

— P o la k — p o w iad a — najczu lej

D aćto da a ż d o k o s z u li L e c z o d d a ć to o n n ie u m ie .

(M. 73).

Ktoś inny będąc w finansowych opałach powiada:

Je d e n od z e ra — nie mogę, Pożyczam te d y od Żyda.

(M. 210). ,

Proszącemu o pożyczkę odm awiają jej, tłumacząc wyraźnie, że lepiej się wstydzić przy odmowie niż bezskutecznie prosząc o zwrot:

...gdy (w ierzyciel) będzie

O sw oją w łasność p u ste s ła ł orędzie. J u ż nie w baw ialn i, lecz w sieni.

(M. 112).

Tak, wierzyciel kłania się dłużnikowi, albowiem „po obietnicę trzeba na szybkim koniu jachać”, albowiem „pożyczasz rękami, odbierasz no­ gami"; wierzyciel kłania się dłużnikowi jak w bajce Krasickiego Atłas i kitaj, a Faleńskiem u ze zrozumieniem kłania się tutaj książę biskup.’ Zamyka ten krąg m eander pozostały w rękopisach:

Żem w sp ó łb ra tu m iłe g rys ze D ał w pożyczce, m yśl to błoga. Lecz tu ż za n ią idzie trw oga. Bo g d y o ich z w r o t p o p ro szę,

U jr z ę znagła: Ż em potrosze

W p r z y ja c ie lu z y s k a ł w ro g a . (M. 412).

Niesumienny w spełnianiu obietnic przyjaciel tłumaczy się bardzo dokładnie:

Co? O biecałem ? D obrze. In n y m razem D otrzym am — ręczę w am śm iele. Ależ, n a jm ilsi p rzyjaciele!

W iem, że m l rzecz t a u jd z ie od w as płazem . P rzecież obiecać i d o trzym ać razem :

T o n a jednego za w iele. (M. 108).

Istotnie dwuwierszowa pointa w arta być przysłowiem, bo „inna rzecz obiecywać, inna wypełnić", bo „obietnica swoją drogą, a datek swoją", bo „pańska rzecz obiecywać, chłopska dotrzym ać”, a osoba przem awia­ jąca w m eandrze mówi z pańska niedbale.

(12)

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego i55 7) K to kupuje rzeczy niepotrzebne, będzie sprzedawał najpotrzeb­ niejsze — Zastaw się, a postaw się.

Pierwsze przysłowie przytacza Faleński w bardzo lekkiej parafrazie, ale w sposób przenośny:

Człek, co zb ytkow ną w iedzę m a n a pieczy, N iech w ie: że ona nic m u bogactw nie d a — I gdy n ań p rzy jd z ie gorzkich z w ą tp ie ń bieda,

S am sobie niech złorzeczy — Bo kto k u p u je n iep o trzeb n e rzeczy,

Z n ie zb ęd n y ch u m et się w yprzeda. (M. 177).

Przysłowie odnosi się nie do m aterialnej, lecz do duchowej gospodarki człowieka, To coś takiego, jak mędrzec w bajce Krasickiego, który nie wierzył w Boga, ale w chw ili trw ogi zaczął w ierzyć i w upiory. W prost zaś o m arnotraw stw ie mówi Faleński inaczej:

Ja k b y ś sk a rb y trz ą s ł z ręk aw a, 1

L udzie n ieraz, Bóg w ie, na co, S w e dziedzictw a m a rn ie trac ą. A le to je st ja sn a sp ra w a — Bo n a jła tw ie j c z łe k w ydaw a,

Czego sam nie zd o b ył pracą.

(M. 72).

Tu przypomina się przysłowie inne: „Co łacno przyszło, łacno odej­ dzie”. Poza tym dłuższy satyryczny obrazek mieści się w m eandrze 404, który można by obdarzyć tytułem : „Nasi za granicą”. Każdy szlachcic jest tam panem, ,,za czterech rad w ydaw a”, płaci za to, że go ty tu łują hrabią i z pychą stwierdza: „Czyśmy to ladajacy?” Bo zresztą w domu inaczej: „pustki w gum nie” i, „Szmul mą Wólkę ma w arendzie”, Nic to, trzeba żyć „Z szykiem — no — i rozumnie.” Lekkomyślność i rozrzut­ ność w ynika z życia na pokaz:

Ja k a b ą d ź byw a nasza chudoba, N a pokaz św iatu, zaw sześm y cudzej

M ądrości słudzy.

P ra w e m s ą dla n as w zględy te oba: — JeSć m ożesz, ja k się tobie podoba — L ecz się u b ie ra j ta k — ja k chcą drudzy.

(M. 105).

Zbiory polskie nie wykazują tak ujętego przysłowia, które ma ścisły odpowiednik niemiecki: A u f deine W eise magst du essen, aber auf andrer Leute A rt m usst du dich kleiden. Z nieco innych odpowiedników pol­ skich można wskazać: „Strojno a głodno, świetno a chłodno” — „Choć­

(13)

256 M aria Grzędzielaka

by w domu trzy dni wróblem krasić, to się za domem postawić trzeba” — „Na brzuchu jedwab, a w brzuchu cmok”. Tych przysłów w mean­ drach ani śladu, natom iast inaczej opracowany m eander 105 wystąpił już w Św istkach Sylena (1876) z liczbą porządkową 14. Można wskazać inną polską wersję, która znajduje się w mało interesującej powieści A lfreda K onara Siostry Malinowskie: „Do żołądka n ik t ci nie zajrzy, a jak cię widzą, tak cię piszą”. Powiedzenie jest znakomite zresztą, a je­ go druga część to przecież znane przysłowie. Część pierwsza ma u nas odpowiednik: „Brzuch nie przezroczysty”, tak więc dewiza życiowa m a­ my Malinowskiej wygląda na integrację dwóch całostek przysłowiowych, które są bardziej malownicze niż ich semantyczny odpowiednik w m ean­ drach.

4

8) Kobieta ma włos długi, a rozum kró tki — Żebro Adamowe.

Odrzucone w w ydaniu warszawskim m eandry 40 i 78 to monologi em ancypantek:

— U cięłam w łosy, i m am do obsługi G rzy w k ę ju ż ty lk o — a to, z te j pobudki,

By u sta zam knąć n a kłódki Tym , co bez końca p a p lą ja k p apugi:

Ż e m y , k o b ie ty , m a m y w a r k o c z d łu g i A za to r o z u m k r ó tk i.

(M. 40).

M am w ark o cz nosić głupcom k u uciesze? Nic z tego! Społeczność m łoda N iech w n et nożyczki m i poda! K om u je s t pilno w sam odzielne rzesze

C o p ręd zej w stą p ić — te n niech się n ie czesze — B o n a to czasu je st szkoda.

(M. 78).

Te em ancypantki nie są straszniejsze niż panna Howard, a meandry zostały ocenzurowane chyba z tego powodu, że w roku 1904 były po prostu niemodne. Dzisiaj można je przypomnieć, bo każdy żart niemod­ ny staje się w końcu stylowym.

Mizoginiczne przysłowia często biorą za pu nkt wyjścia przewinę pra­ babki Ewy. „Żebro Adamowe nie przynosi tak wiele pożytku, jak szko­ dy” — powiada polskie przysłowie, k tó re chyba ma wszędzie odpowied­ niki, gdyż zgrabniejsza dzięki rymom w ersja francuska jest całkiem po­ dobna: La côte d’Adam N’a pas tant ,de bien que de dam. U Faleńskiego rzecz jest ujęta z wszelkimi zastrzeżeniami:

M niej grzeczni M ędrcy przedw iekow i D rżeli p rzed słabszej płci urokiem .

(14)

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego 257

Bo w p rzek o n an iu ich głębokiem M a słuszność, kto się zastanow i: Ż e ju ż p ie r w s z e m u c z ło w ie k o w i

K o b ie ta w y s z ła b o k ie m .

(M. 79).

Ci „Mędrcy” to Salomon w Przypowieściach, to Ecclesiastes i Jezus syn Syracha (Ecclesiasticus), gdzie takich w yrzekań pełno. Faleński też nie mówi niby nic od siebie, on tylko cytuje, ale dodaje iście polską konkluzję, któż bowiem innej nacji mógłby rzec, że Ewa wyszła bokiem Adamowi? Niemiecki epigram at ujm uje inną stronę rajskiej przygody

z wężem: . E s le g te A d a m sic h im P a ra d ie s e s c h ła fe n D a w a r d a u s ih m d a s W e ib g e s c h a ffe n . D u a r m e r A d a m , d u ! D ein e r s te r S c h ła f w a r d e in e le t z t e R u h . (Maitłh. C laudius) \

Dodać można, że w m eandrze 370 czytamy rubaszną przypowiastkę opartą o znane przysłowie: „Gdy pierwszy Adam z Ewą glinp kopał, Proszę, kto komu na on czas chłopał?” Adam jest kmieciem zgodnie z konceptem Smolika, Ewa ma milczeć i chować dziatki, tak więc wraca pokój między obrażonym Stwórcą a ludźmi. Ale gdy K ain zabił Abla, nastał pokój zbrojny, w czym tkw i oczywista aluzja do stanu Europy na początku naszego stulecia.

Inne m eandry Zajmują się poważniejszą problem atyką obyczajową i żartobliwa ich form a ukryw a czasem głębszą refleksję. Dzieci baw ią się w konie, zapewne w ogrodzie Saskim. Jaś wygrzmocił Manię, jako że z niej „klacz nie tęga”. Dziewczynka płacze, a siedzący na ławce gdzieś opodal poeta pociesza ją solennie:

J e s t w życiu n ie m al ró w n a chw ała: K obiecie — za to, że cierp iała, M ężczyźnie — że go cierpieć chciano.

(M. 107).

Zgryźliwie, ale też w pełnym względów cudzysłowie, osądza się b ar­ dziej niebezpieczne kobiety:

T a k m ów i m ądrość W schodnia p ełn a chw ały: — O! posłuchajcie w ierni!

S tra w io n e j ogniem cierni

W ielce podobne są niew ieście szały —

S p a r z y c ię w ę g ie l, g d y je s t ro z g o rza ły , O c h ło d ły z a ś p o czern i.

___________ (M. 141).

* P rzysłow ia niem ieckie, fra n c u sk ie itd. czerp ię ze zbioru F ra n z v. L lp p e r -

(15)

258 M a rla G rzęd zielska

Stylizacja świadczyć może o jakim ś źródle m uzułm ańskim 4. Aforyzm oprawiony został w podwójny cudzysłów, jeden — poety, drugi — cy­ towanego mędrca. W innym jednak miejscu (M. 147) powołuje się Faleń- ski na praw o Manu, gdy powiada, że kobiety nie należy bić naw et kw iat­ kiem. W trioletach Remigiusza Kwiatkowskiego jest to jednak aforyzm japoński ®.

Poza tym w m eandrze 104 przestrzega się przed Dalilą, która może zgubić mężczyznę, oraz przed Omfalą, która ujm uje mu czci. W m ean­ drze 18 — przeciwnie przestrogi skierowane są do panienki, by nie cho­ dziła „po różach stopką bosą” i nie zryw ała ich gołą ręką. Od tego są rękawiczki i pantofelki, które mąż ma mieć nad skronią. Słowem — „Nie rusz, Andzi, tego kw iatka” 6. „

9) Dwa razy dvxL bywa cztery

Takiego zw rotu przysłowiowego nie w ykazuje żaden zbiór, ale nie­ wątpliwie dziś możemy go uważać za utarty. W Bez dogmatu Leon Płoszowski powiada, że dla kobiety „Dwa a dw a jest lampa", przy czym nie form uje w łasnej refleksji, lecz bierze ją od kogoś innego. Faleński w dłuższym m eandrze 208 rozpraw ia się z krytykam i, którzy mu zarzu­ cają b ra k praw dy życiowej, gdy on bierze z życia „wzory przykładne” :

G dyż k ła m stw o m oże być przesadne, L ecz p ra w d a m a być praw dopodobną.

Ale i portretow anie złych stron życia budzi przyganę:

B o p ra w d a szpetną być może, Lecz k ła m stw o m a być pow abne.

Tak więc biedny poeta jest bezradny i stw ierdza, że nie zawsze „Dwa razy dwa bywa cztery ”. Że praw da czasem nieprawdopodobna, wiedzą przysłowia, wiedział i Boileau od A rystotelesa, ale jeśli w sztuce trudno z tym dość do ładu, to cóż dopiero w życiu?

W sp ra w ie : b y cudzym było to, co moje, N ie m a łą b y w a p o n ętą

Do celu d ro g ą Iść k rę tą .

Bo tu sz la k gładszy niż przez m ę stw a znoje. L a t dziesięć, p raw d ą, z tru d e m b ra n o T ro ję — A w dzień j ą jed en ła tw o k ła m stw e m w zięto.

(M. 212). --- f •

* N ależy je d n a k porów nać w końcow ym ze staw ien iu przysłow ie pod hasłem

CZŁOW IEK.

'P o r . R em igiusz K w i a t k o w s k i : Parasol noś i p r z y pogodzie... W arszaw a 1957, s. 124.

• W ierszyk te n zn am y W św ietn y ch p a stisz ac h J u lia n a T u w i m a : J a rm a rk r y ­

m ów . D zieła, t. III, W -w a 1958, s. 111 — 116, z n a jd u je sdę n a w e t ta m jego p aro d ia

(16)

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego 259 To już chyba oryginalna sentencja. Gładko ją można sformułować, gdy chwyta się jakiegoś powszechnie znanego faktu. Nieraz powstawały tą drogą przysłowia, które potem traciły aktualność („Lepszy Pan Bóg niż pan Rymsza”) ale gdy w sentencji tkw i aluzja biblijna, mitol igiczna, historyczna, literacka, żywot jej może być trw ały. Tak więc skory do są­ dzenia, nie uznający cudzego trud u k ry ty k „w Achillesie nie zna nic prócz pięty” (M. 100). Podobnie pisał C yprian Norwid:

Mali! Z ap raw d ę m ali! O niby gotow i Za całą w artość p ię tę dać Achillesowi...

( R o z m o w a u m a r * y c h) 7.

„Pięta Achillesowa” to nie przysłowie, ale zw rot przysłowiowy, podob­ nie jak „jajko K olum ba” (m. 182), jak „A tylla — bicz boży” (m. 189) itd. Sentencje w m eandrach to nieraz przysłowia in statu nascendi i tylko spopularyzowanie oraz idąca za nim anonimowość mogą zdecydować o ich późniejszym losie. Nieraz mogą one wychodzić ze zdań przez kogoś już formułowanych, nieraz są oryginalne:

K to sta ry m p raw d o m bacznie za jrz a ł w oczy, Zaw sze w nich now ą w yczyta.

' (M. 8).

Tam , gdzie sta ry m i c h c ^ być młodzi, M łodym i stać się m u s z ą sta rz y — ...

(M. 48, w . 3—4). G dyby m iesiąc w m iejscu sta ł.

W iecznie b yłby now iem .

(M. 102).

Przysłowia nieraz staw iają w opozycji starość i młodość, ale F_aleński musi przekroczyć ich krąg, gdjr zechce mówić o (konflikcie pokoleń, o po­ stępie. Nie je st chwalcą temporis acti, w m eandrach 8 i 102 może przypo­ m ina postawę Asnyka, w 48 jakby Fryderyka Schillera: #

W a r e s im m e r w ie je tz t? Ic h k a n n d a s G e s c h le c h t n ic h t b e g r e ife n , N u r d a s A lte r łs t ju n g , ach ! u n d d ie J u g e n d is t alt.

(J e tz ig e G en era ticm) 8.

7 O w a p ię ta A chillesow a jeszcze d w u k ro tn ie zabolała N orw ida: I n a d A chilla m n ie j b y w a kalek i,

K to n ie w yzuł z ostróg pięty.

(B o h a te r )

A co w życiu było skrzydłam i, N ie ra z w d ziejach je st ledw o p ię tą!

( L a u r d o jr z a ły , V a d e m e c u m , 70).

(17)

260 Maria Grzęd zielska

Jeśli jednak można sentencję w m eandrze zestawiać z x e m ą , to wi­ dać, w czym Faleński treść jej odmienia. Ktoś m u s i być młody w duchu mickiewiczowskiej Ody do młodości, ale ponieważ „uklękli” wszyscy, tru d no nie czuć się samotnym i nie zwątpić w przyszłość:

G dy się w n aro d zie czyn rozstroi, T ak, że społeczność n a w sk ro ś chora, N ie dziś ju ż zda się żyć, lecz w czora — To, n a w e t w całej ch w ale sw ojej, Nie zbaw i, w grób idącej Troi,

M ęczeński zgon H ek to ra.

(M. 258).

I oto znów powstaje w ostatnim dwuwierszu znakomita sentencja, któ­ ra sm utno przeistacza wiersz Woronicza: '

N a to T ro ja u p ad ła, aby R zym zrodziła.

Przysłowia w m eandrach są poddane funkcji myślowej. Mogą on być samoistnym przedmiotem rozważania (np. m. 377), częściej jednak coś one w yjaśniają lub kom entują, tłumaczą lub spraw dzają, coś z nich w y­ nika lub one z czegoś w ynikają. Dlatego rzadka jest glossa przysłowio­ wa, jak np. m eander 190. Ale i tu przy pomocy przysłowia Rysińskiego Faleński ocenia rzeczywistość, a nie ilustruje przysłowia przy pomocy faktów współczesnych. Dlatego też w ykazuje dużo swobody w traktow a­ niu m ateriału paremiograficznego, który staje się arsenałem narzędzi w y­ razu, a nie katechizmem tuzinkowej mądrości.

ARTYSTYCZNA OBRÖBKA PRZY SŁÓ W W M EANDRACH

A. S p o s o b y a d a p t a c j i

W poprzednim rozdziale w ypadło przy okazji użyć określeń: parafraza, w ariant, parodia przysłów itd. Wyjdźmy od kilku charakterystycznych przykładów.

1) W m eandrze 19 pierwsza strofa kończy się dwuwierszem:

B o m ów ię sobie: — Ja k o ś to będzie.

W iersz ostatni jest powszechnie znanym zwrotem, k tó ry jako nasze przysłowie figuruje u Adalberga, ale tu spełnia funkcję potocznego Re­ densart zwrotu przysłowiowego. Jest to c y t a t (zredukowany).

2) „Nie czyń, co tobie nie jest m iło” (m. 25) to bardzo nieznaczna o d- m i a n k a s t y l i s t y c z n a . W m eandrze 40 (p.w.) zam iast włosa lub włosów kobiety jest warkocz. W m eandrze 53 nie góra przychodzi do Mahometa, lecz bliskoznaczna skała, ponieważ wymaga tego system

(18)

Przysłowia w M eandrach Faleńsklego 261

rymowy. Są to więc m odyfikacje niewielkie, w ynikające z potrzeb w er- syfikacyjnych (rymy, ilość sylab, rytm ), ograniczone do zmian synoni- micznych i składniowych. Odmianka daje s y n o n i m przysłowia.

3) C złek ra d k ie ru n k iem sw oich d ró g rozrządza,

Lecz nie on sp ra w ia sw e kroki.

(M . 91).

W stosunku do pokrew nych znaczeniowo przysłów: „Człek układa, a Bóg w łada” — „Człek chodzi, a Bóg nogi staw ia” — L ’hom me propose, Dieu dispose (geneza w Przypowieściach Salomona) — widzimy styli­ styczne wzbogacenie przysłowia przy tożsamości sensu. To nie odmianka, ale p a r a f r a z a , w której rolę odgrywa przenośnia, zamiennia lub omówienie.

4) Bo k to się drzem iąc m odli do Boga,

Tego Bóg śpiąc w ysłucha.

(M . 19).

Nie chodzi tu o stylistyczne odmianki składniowe (inny imiesłów) wo­ bec przysłowia: „Kto mówi pacierz leżący, tego Pan Bóg słucha śpiący”, o inw ersję, lecz o m etonim ię znowu, ale poważniejszą. Drzemka i leże­ nie to nie synonimy. Podobnie w m eandrze 31 można było zauważyć pars pro toto, synekdochę: „Wielki P iątek ” izamiast każdego piątku i „Noc Zm artw ychw stania” zam iast każdej niedzieli. W ten sposób powstał w ariant przysłowia. Je st to modyfikacja znaczenia: w a r i a n t s e ­ m a n t y c z n y . Wydobywa on nowy aspekt, idzie dość daleko, np. w stwierdzeniu, że „obiecać i dotrzym ać razem — to na jednego za wiele”.

5) K tóż od tru d u się wyzwoli,

Skoro w szyscyśm y jed n acy A dam ow ych w in k rew niacy?

R ó b , c z y p r ę d k o , c z y p o w o li N ie o b o rz e sz p łu g ie m doli, N i n ie p r z e p r a c u je s z p ra c y .

(M . 28).

Takiego przysłowia nie ma, choć jest podobne: „Nie dogonisz wczora cugiem, Nie wyorzesz ju tra pługiem” — „Nie dogonią wczora cugi, Nie wyorzą ju tra pługi”. Chodzi tu jednak o całkiem różne sprawy: przy­ słowie mówi o tym, że nad czasepi nie m a m y władzy, Faleński zaś, że trudno wykonać całość zadań spadających w życiu na człowieka. Szata stylistyczna przysłowia została przetransponowana na sentencję w m ean­ drze z przysłowia, je st to t r a n s p o z y c j a .

6) Powołamy się na m eandry już przytoczone: 52, 208 i 423. W odmianie przysłowia zaw artej w m eandrach mieści się moment opozycji, jest to

(19)

262 M aria Grzęd zielska

więcej niż w ariant, nieraz t r a w e s t a c j a , nieraz (Lupus lupo — homo) — p a r o d i a .

7) G dy życie sn e m się p rzy k ry m staw a,

Ś m ierć obudzeniem z niego byw a. (M. 35).

Że życie bywa snem, świadczy ty tu ł d ram atu Calderona, ale to sen przykry, z którego śmierć nas budzi. Przysłow ie przybrało nowe elemen­ ty, wzięte skądinąd. Źródło w skazuje m eander 44, w którym mowa o tym, że wiecznie starego i dlatego złego Szatana „Śmierć... nie wyleczy”. Heine powiada tak:

D o s L e b e n is t e in e K r a n k h e it, d ie g a n ze W e lt ist L a z a r e tt! U nd d e r T o d is t u n s e r A r z t. "

(R eisebiłder)

Zespolenie różnych elementów przysłowiowych i sentencyjnych roz­ szerza przysłowie zasadnicze, jest to i n t e g r a c j a , która chyba i w folklorze w ystępuje, np. krótsza i dłuższa w ersja przysłowia o piątku i niedzieli.

8) Przysłowie może też ulec r e d u k c j i , lecz przykład, który przyto­ czymy, nie jest zupełnie jasny, gdyż łączy się z w ariantem :

D la d obrej doli uśm iech, a zaś pięście D la złej, m ieć zw ykli płochych serc duchow ie.

L e c z m ą ż p r z e z o r n y se rc e m a w s w e j g ło w ie.

B lask n a d nim w zniećcie — ziem ię pod n im w strzę ście — N i on nieszczęściem będzie zw ał nieszczęście,

N ie szczęście szczęściem nazow ie. (M. 325).

Chodzi o wiersz trzeci, którem u odpowiada: „W uściech głupich ser­ ca ich, a w sercu m ądrych usta ich” (Syrach, XXI, 29). Drugi element przetworzonego przysłowia odpadł. Takie zabiegi są bardzo rzadkie, w kraczają one w dziedzinę a l u z j i przysłowiowej.

9) A 1 u z j a, zgodnie ze znaczeniem wyrazu, przypomina, a nie przy­ tacza, a więc nie jest w niej potrzebne wcale form uła przysłowiowa. A luzyjny przez je st m orał bajki Krasickięgo Pan i pies: „trudno pa­ nu dogodzić”. Można więc widzieć aluzje do przysłowia: „Z osła koń nie będzie” w tym meandrze:

D uszy, co n ie je st sa m a w sobie w zniosła, U siłow aniem niczyjem

W n ie b ia ń sk ie szlak i n ie w abijem — Cięży je j bow iem to, czym w p y ch ę w zrosła. — K to je s t tw y m ojcem ? — gdy p y ta n o osła,

— K oń — o d rze k ł — m oim jtest Stryjem . (M. 98).

(20)

Przysłowia w Meandrach Faleńakiego 263

Nie jest to jednak tak proste, bo przykład z osłem to przetworzenie epigram atu Rückerta.

M a u le s e l w a r d b e fr a g t: W e r is t d e in V a te r , sp rich ?

M e in O h e im , sp r a c h er, is t H e r r H e n g s t, w a s fr a g t ih r m ic h ? (F r . R ü c k e n t : D ie W e is h e it d e s B r a h m a n e n , V . 34 1 ). Przeróbka jest samodzielna, bo muł jako syn osła jest tylko siostrzeń­ cem ogiera, osieł zaś jest w edług Darwina, o czym Faleński z pewno­ ścią nie zapomniał, bratankiem konia.

10) Szeroko stosuje Faleński sentencję aluzyjną, która jest zupełnie oryginalna, ale ponieważ odnosi się do rzeczy znanych, niekiedy do w y­ rażeń przysłowiowych, jak „pięta Achillesa”, „jajko K olumba” etc., ma wszelkie dane stać się przysłowiem.

Tworzenie parafraz, wariantów, integracje, traw estacje i parodie przysłów — to żywy, codzienny proces w folklorze i w literaturze a rty ­ stycznej. Sami nieraz zabawiamy się krzyżowaniem i traw estow aniem , mówiąc: „Kto rano wstaje, ten cały dzień śpiący” — „Cierpliwością i pracą dorobisz się na starość kalectw a” itd. W m eandrze 19 mieliśmy taką parodię: „Co dziś m am zrobić, To ju tro zrobię” — zredukowaną, w Kwiatach i kolcach w ystąpiła ona w całości:

Co m asz zjeść ju tro , zjedz dzisiaj, kochanie, — Z rób ju tro , co dziś w ypada.

K tóż w iedzieć może, co się ju tr o stan ie?

J u t r o p r z y j ś ć m o ż e ś m i e r ć b la d a .

(D o p o c zy n a ją c e g o p r a c o w n ik a ) ‘

Nie można jej jednak przypisyw ać w prost Faleńskiemu, sądzić moż­ na, że była to parodia kursująca potocznie.

Pew ne sposoby ad a p ta c ji, przysłów są szczególnie produktywne, np. rzadszy jest cytat, częstsza zaś odmianka stylistyczna. Częsty jest w a­ riant, parafraza oraz integracja. Nic dziwnego, strofa meandryczna (abbaab) nie kończy się dystychem rymowanym stycznie, jeżeli więc miejscem przysłowia je st pointa, a jest ono rymowane, musi nastąpić czysto w ersyfikacyjne dostosowanie do całości. Dopiero jednak poety­ zująca przysłowie parafraza i zmieniający je sem antycznie w ariant w y­ wołują zmiany głębsze. W tedy są to już funkcjonalne przekształcenia. Traw estacja i parodia to środki rzadkie jak cytat, a więc szczególnej funkcji. Tak ponura refleksja, ja k Lupus lupo — homo pada w yjątko­ wo. Faleńskiemu idealiście ironicznie w ykrzywia się w tedy tkwiący w nim pesymista i satyryk.

• F elic ja n F a l e ń s k i : P rzez F elicjana K uriaty i kolce. Wairazawa, 1856, s. 222. B ibliografia m e an d ró w p. „A nnales UM CS.” Sek. F., Vol. X I, s. 202.

(21)

M aria Grzęd zielsk .1

Przysłów autentycznych można stw ierdzić w m eandrach około 150, co stanowi w całości drukow anych i nie drukow anych meandrów jedną trzecią. Ponieważ obok tego w ystępują w zbiorze u ta rte zvyroty: „Nie­ chaj was Bóg w swej łasce chowa” (p. wstęp), „Niech cię ma Bóg w swej opiece” (m. 250), „Miał ciemną gwiazdę nad czołem” (m. 218), „K ark skręcić” (m. 205), „Szary koniec” (264 i 284), „W wilczym dole” (m. 260), „ością w gardle staw a” (m. 205) itd. — zabarwienie paremiograficzne całości je st bardzo wyraźne, nadaje ono piętno stylowi meandrów, w którym potoczność łączy się z archaizacją biblijną, współczesność języka ze staropolszazyzną, rubaszność z sublimacją. Odpowiada to dwu nurtom meandrów: „mądrości tuzinkow ej” i „błyskom praw d”, szare­ mu i złotemu szlakowi myśli. ,

B. F u n k c j a k o m p o z y c y j n a p r z y s ł o w i a

W poprzednio przytoczonych m eandrach przysłowie bywało rozmai­ cie opraw ione w kontekst. Najczęściej je st to pointa, lecz są też sposoby inne. M eander nie ma stałej osi sym etrii, którą posiada zarówno czte- róWieszowa bajka Krasickiego, jak czterowierszowa gnoma Mickiewi­ cza. Może być on sym etryczny tercetowo, ale nie dystychicznie:

Z ja k ą ż to sk rzę tn o śc ią żw aw ą P iln u je m y n ie łask aw i C udzych grzechów i bezpraw i. Lecz, chłoszcząc w lew o i w praw o, C zekam y z w łasn ą popraw ą,

Aż św ia t się cały popraw i.

(M. 15).

Opozycji myśli w tóruje tu opozycja rytm iczna, każdy zaś z tercetów ma inną stru k tu rę syntaktyczną i odmienny porządek rymów. W te- trastychach obok wielkiej sym etrii dwu dystychów może istnieć syme­ tria mniejsza, w ew nętrzna — dystychiczna. W takim meandrze, jak przytoczony, nie ma na nią miejsca.

Są jednak m eandry trójdzielne, złożone z dystychów:

P rzy A rce dziejów , 'która w pochód kroczy, Id ź ja k o śnieżny L ew ita.

N iech m yśl, z pozoru p rzeżyta,

W tw e j czystej p ie rsi budzi zm ysł proroczy. K to s ta r e j p raw d zie bacznie p a trz y w oczy,

Z aw sze z nich now ą w yczyta. (M. 8).

Są tu istotnie trzy dystychy, lecz niezupełnie paralelne. Nawet wer- syfikacyjna konstrukcja: AbbAAAb, poczłonkowana intonacyjnie w dwuwiersze tworzy układ inny — s e r p e n t y n ę , jeśli tak to można

(22)

Przysłowia w M eandrach Faleńskiegó 265 określić. Dystych w m eandrze nie m oje być styczny, zawsze rymem zazębia się z wierszam i otaczającymi.

Skręt serpentyny z pewnością je st mniej ostry w m eandrze izome- trycznym, ale znów poprzednio podany układ zachowywał całkowitą zgodność rymów i układu metrycznego: rymom „a” odpowiadały w ier­ sze 11-zgłoskowe, rymom „b ” ośmiozgłoskowce trójakcentowe, co ozna­ czone zostało zróżnicowaniem m ałych i dużych liter. Porów najm y II

strofę poprzednio przytoczonego m eandra 25. P rzy innym układzie m etrycznym , np. Ab^BA/Ab, równoległe są tylko dwa dystychy zewnę­ trzne, przegrodzone dystychem izometrycznym.

Nie przez sen, ale m asz jedynie N a ja w ie chcieć tw o je j chw ały. N a to ci baczność N ieba dały: Byś w sobie ognia strzegł Św iątynię. N igdy s ię te n n ie o ck n ą ł w czynie,

K to był w m yśleniu ospały.

(M. 49).

Sym etria tercetowa znacznie jednak góruje nad paralelizm em dysty- chicznym, a przecież są stru k tu ry asymetryczne, w m eandrze 167 kom­ ponentowi stroficznemu ABB odpowiadały trzy zdania niezależne, a komponentowi AAb — trzy zdania współrzędne. W następnym po­ dział główny przypadał po wierszu drugim, w 25 (strofa I) było: ab/b/a/a/b, przy czym zdania jednowersowe miały anaforę. W m ean­ drze 31 dział główny znajduje się po wierszu czwartym. A wreszcie są stru k tury jednozdaniowe, podrzędnie złożone ja k m eander 416. Nie w y­ kluczają też m eandry różnych postaci enjambement, sięgającego po śre­ dniówkę, przerzutni i odrzutni:

*

Że k to m łody w ch m u ry strzał Obces pędzi — to n ie pow iem , By źle sobą rządził — bow iem K rew kość, to chw alebny szał. G dyby m iesiąc w m iejscu sta ł —

W iecznie byłby nowiem .

(M. 102).

Gość w dom — Bóg w dom u! B ardzo dobrze — byle N iew czesny nie był. Bo do ta k ic h gości

O p rz e rw ę w p rac y słusznie żal się rości. Z ty c h zaś, najsroższy — jeśli się n ie m y lę — J e s t gość, co n ib y w p ad ł n a k ró tk ą ch w ilę — Bo ta k i siedzi do nieskończoności.

(23)

266 Maria Grzędzlel&lc'

D ziw nie naszem u b r a tn ią je st sądow i Om ylność. N iem niej zaw sześm y 1 w szędzie C zynności cudzych b ard z o ch ę tn i sędzię. Lecz, gdy n a S tra szn y m S ądzie się odnow i

, S p ra w ro ztrzą san ie — w ted y n ajsu ro w ie j

Bóg sędziów sądzić będzie. (M. 236).

W ynika z tego, że w m eandrach panuje wielka rozmaitość kon­ strukcji, a zatem sym etria tercetow a i paralelizm dystychiczny są czy­ sto okazjonalne, podporządkowane funkcji ekspresyjnej, zwaloryzowa­ ne stylistycznie. Można wskazać przytoczony m eander 28, w którym pierwszy tercet był pytaniem , drugi zaś odpowiedzią, m. 15 — teza i antyteza, m. 36 i 163 — zalecenie i jego _ racja. Paralelizm drugiej strofy m. 25 to dyskusja, paralelizm w m. 31 — zalecenie, motywacja i przysłowiowy przykład. W m eandrze 91 panuje całkowita zgodność m etryczna dystychów:

J e s t w duszy ludzikiej n ie w strz y m a n a żądza, Biec n ap rz ó d rów no z obłoki.

AJić, ja k długi św ia t i ja k szeroki, N ie zb ra k n ie nigdzie w rzeciądza. — Człek ra d k ie ru n k ie m sw oich dró g rozrządza,

Lecz n ie on sp ra w ia sw e kroki. (M. 91).

W m eandrze tym przysłowie jest, jak już wskazaliśmy, sparafrazo­ wane, je st ono syntezą dwóch poprzednio przeciwstawionych zdań. Ja k ­ że inna jest potocznie ustylizowana fraszka o trudności wywiązania się z obietnicy (108).

W tej rozmaitości stru kturalnej może odcinać się nieraz pointa dwu­ wierszowa, sentencja, maksym a lub przysłowie, lecz tylko wtedy, gdy o to specjalnie chodzi. Jakież bowiem są funkcje tej pointy?. Stanowi ona zdanie racji, odpowiedź, następstwo rozumowania. Gdy jednak z przysłowiem trzeba dyskutować, miejsce jego jest inne. Przysłowie Rysińskiego (m. 190) zamyka pierwszą strofę, a w drugiej w ysnute są z niego refleksje.

Rozmaitość ujęć przysłowia, konstrukcji składniowych, funkcji kom­ pozycyjnych — to jeden z rysów poetyki meandrów. „Łamane zwroty m yśli”, przeplatanie motywów, różne style wypowiedzi, różne trak to ­ wanie m ateriału pod względem gatunkow ym — wszystko to leży w kon­ cepcji zbioru. Ten celowy bezład jednoczy układ metryczny, zmienna rytm icznie, jednolita rymowo strofa m eandryczna. Jednoczy też stała dwoistość postawy poetyckiej i stylu. Bo przecież pasmo liryczno-gno- m iczne i satyryczno-fraszkowe ciągnie się w m eandrach od początku do końca. Przysłow ie nie należy w szczególności ani do złotego, ani do sza­

(24)

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego 267

rego szlaku. Decyduje o ty m treść przysłowia, która je st różnorodna. W innych wypadkach oba szlaki m eandrów doskonale się bez przysłów obywają. W miejsce przysłowia wchodzą na jego wzór skonstruowane własne sentencje: filozoficzne, moralne, satyryczne, o najrozm aitszym zabarwieniu. Funkcja kompozycyjna sentecji, maksym y i przysłowia jest zbieżna: morału bajki i przypowieści, konkluzji, racji, odpowiedzi itd. S truktura, jak już stwierdziliśm y, również je st podobna. Wobec tego samo ilościowe nasilenie przysłów w raz z pokrew nym i im sentencjam i to jeszcze jeden czynnik jednoczący zbiór w całość kompozycyjną wyż­ szego rzędu. Zew nętrzny ład, grupow anie tem atyczne zbioru, hierarchi-

zowanie tematów i stylu byłoby jego rozbiciem.

Geneza przysłów jest różna. Są biblijne i klasyczne, wschodnie i euro­ pejskie, ludowe i uczone. Stosunek Faleńskiego do nich jest swobodny, gdyż bierze on je na własność, przytacza lub modyfikuje, korzysta z nich, zatwierdza je, kom entuje lub im przeczy. W te n sposób czyni je środ­ kiem wypowiedzi w łasnych ocen wszystkich spraw ludzkich. Tę samą funkcję spełnia oczywiście sentencja własna lub cudza. M eandry są dzie­ łem erudyty, tłumacza Juwenalisa, P etrarki, W iktora Hugo i innych po­ etów, parafrasty kilku ksiąg biblijnych, autora studiów o Kochanowskim i Szarzyńskim. W twórczości Faleńskiego słabo odzywa się ta k silna w rom antyzm ie całym nuta ludowa. Otóż przysłowia w m eandrach po części w ynagradzają ten brak.

ZAKO Ń CZENIE

R o l a p r z y s ł o w i a w p o e t y c e m e a n d r ó w , p r o b l e m i c h o r y g i n a l n o ś c i , o d s y ł a c z e d l a c z y t e l n i k a .

Przysłowie może pełnić rolę tylko stylizatorską, pełni ją jednak p ra ­ wie wyłącznie w m eandrach satyrycznych i humoreskowych, gdzie staje się elementem mowy niezależnej, monologu lub repliki. Tak je st np. w m. 71 i 404. Rola ta jest ograniczona, ponieważ wśród m eandrów prze­ waża epigrąmat. Z natury rzeczy możliwa więc jest autonomiczna rola przysłowia: w postaci rozwiniętej parafrazy staje się ośrodkiem krysta- lizacyjnym epigramatu paremiograficznego (m. 377), ale i to zdarza się nie tak często. Mieliśmy też do czynienia z innym wypadkiem postawie­ nia przysłowia w centrum uwagi. W m eandrach 79 i 141 otaczające przy­ słowie wypowiedzi poety były jedynie ram ą sytuacyjną, „cudzysłowem” przytoczenia, brakło zaś kom entarza wyrażonego expressis verbis. Mie­ ścił się on w żartobliw ym zabarwieniu wypowiedzi obramiających. Brak więc rozważania przysłów, spraw dzania ich wartości, bo już czym innym jest glossa (44, 147, 167, 190). A zatem najczęściej przysłowie wchodzi

(25)

268 Maria Grzędzielska

w tok rozumowania, staje się argum entem , wnioskiem, racją, odpowie­ dzią lub obrazowym przykładem . W tej roli bywa właśnie pointą. Gdyby Faleński przytaczał je z pietyzmem, byłyby racjam i „Mądrości tuzinko- w ej”, dobrym i tylko w zasięgu spraw obyczajowych. Tak właśnie służą one czasem epigram atom obyczajowym, lecz Faleński nie krępuje się ani semantyczną, ani stylistyczną ich stroną, bierze je przenośnie i zmie­ nia zależnie od sytuacji poetyckiej i kompozycyjnej. Nie recypuje ich biernie, lecz zam iast komentować, woli je traw estow ać lub poddawać wariacjom, bo i to jest rodzaj kom entarza, p rzy tym o wiele oszczę­ dniejszy w słowach. Tym sposobem, pom ijając tem atykę religijną (jest tu teodyceja i eschatologia także), może stosować przysłowie w m ean­ drze obyczajowym, w aktualizacji społecznej i politycznej, a naw et w filozofii, chociaż filozoficzne źródła badać należy w rejonach dość dale­ kich od parem iografii.

Konieczność poszukiwania źródeł m eandrów w ynikała w sposób oczy­ wisty z zagęszczenia w nich m ateriału paremiograficznego. To samo zresztą narzucały liczne nawiązania do m yśli już wcześniej i przez kogo innego formułowanych, następnie zaś odwoływanie się do zdarzeń histo­ rycznych i fikcyjnych, do nazwisk autorów, do mitów i postaci literac­ kich. Nie w szystkie aluzje i nie wszystkie sentencje dało się związać z określonym źródłem, toteż poszukiwania nasze nie są skończone, moż­ na jednak już w tej chwili ocenić zarówno postaw ę poety wobec tw orzy­ wa parem iograficzno-sentencjonalnego, jak i metody jego wyzyskania

w m eandrach. .

Część m ateriału, którą przedstaw ia niniejsza praca, nie czyni chyba wrażenia biernej i nieświadomej reminiscencji, gdyż za wiele tam jest w ewnętrznych, explicite wyłożonych czy domyślnych odsyłaczy. Na­ zwiska Juwenalisa, Reja i Rysińskiego, nazwy źródeł (np. Biblia), cytaty z poetów i wreszcie przysłowia tw orzą bardzo szerokie pole skojarzeń odwoławczych. Faleński nie ma potrzeby dawania sygnałów, że o cudzą myśl chodzi, za każdym razem, bo pisze własne wiersze, a nie naukowe studium. W cytacie biblijnym w ystarcza mu powszechna znajomość tekstu. Tak samo się dzieje z cytatem mickiewiczowskim, który jest sygnałem aluzji politycznej. Ograniczenie odsyłaczy jest uzasadnione artystycznie oraz ideowo. W każdym razie napom knień jest dość dużo, by zwróciły uwagę na l i t e r a c k ą a l u z y j n o ś ć meandrów 10.

Sygnałem o funkcji ogólnej dla całego zbioru jest m eander 182, w któ­

10 A luzyjność p oetyki m ean d ró w tr a k tu ję analogicznie do sta n o w isk a K o n rad a G ó r s k i e g o , por. r e f e r a t n a S esji N aukow ej, pośw ięconej J. S łow ackiem u: J u ­

(26)

Przysłowia w Meandrach Faleńskiego 269 rym mowa, że „Kolumb nie wymyślił ja ja ”. Ale postawić jajko Kolum­ ba — to znaczy sprawdzić w artość cudzej myśli, sformułować ją po swojemu i do tego Faleński się przyznaje. Nie upraw ia ani plagiowania cudzej myśli, ani jej nie przejm uje nieświadomie. Tym ewentualnościom przeczą odsyłacze wewnętrzne. Niejednej sentencji nie udało nam się je ­ szcze genetycznie określić, lecz można wątpić, czy mógłby wszystkie określić sam poeta. Życie wciąż rodzi nowe przysłowia, te więc, które dało się osadzić w folklorze ludowym ziemiańskim, wyprowadzić z za­ sobu przysłów biblijnych klasycznych i ogólnoeuropejskich, są trad y ­ cyjne, lecz inne mogły być nowe. Sentencje literackie dość szybko prze­ chodzą w kurs potoczny, a w XIX wieku można chyba mówić o folklo­ rze środowisk inteligenckich. Tam można było formułować dewizę: „Gnieć, bo inaczej ciebie zgniotą”, tam — „Dwa razy dwa bywa czte­ ry ”, tam się traw estuje: „Co masz dziś zrobić, zrób ju tro ”, tam może dojrzewa parodia: Lupus lupo homo. Tam popularyzowały się aforyzmy obce, jak np. „Nie bij kobiety naw et kw iatem ”, tam mogła padać nie określona genetycznie refleksja: „Najlepszy dzień to ten, który najprę­ dzej ucieka”. Do takiego środowiska mogły apelować sentencje: „Nie

zbawi w grób idącej Troi męczeński zgon H ektora" — i „Kto starej praw ­ dzie bacznie spojrzał w oczy, wiecznie w nich nową w yczyta”. Jeśli Asnyk powiadał:

I w asze gw iazdy, o zdobyw cy młodzi, W ciem nościach pogasną znów” ..

to Faleński mu wtórował:

T a k zaw iłą je s t p ostępu spraw a, Że ją ty lk o Bóg rozsądzić może. To, w czy m , dziś w ita m y p ra w d y zorzę, B łędem nazw ie przyszłość m n ie j łask aw a — A co dziś się niedorzecznym zdaw a,

B yło przecież m ą d ry m w sw ojej porze. (M. 297).

W to samo godzi m eander 138, gdy przypowieść o nieuważnym prze­ chodniu zamyka pytaniem:

M ąż praw d ziw ie postępow y Czyllż poza sieb ie p atrz y ?

Adres czytelniczy meandrów zwraca się więc do odbiorcy znającego przysłowia, Biblię, mitologię, katechizm, literatu rę polską i powszechną, doktryny filozoficzne i prądy nurtujące współczesną Faleńskiemu epokę. Rozpoznanie aluzji literackiej powinno być u czytelnika meandrów bły­ skiem świadomości: „zrozumieliśmy się!” Faleńskiemu nie brak sposobów

(27)

270 Maria Grzęd zielska

prowokowania uwagi tak wymarzonego czytelnika. Jeżeli więc zamierzo­ nym przezeń efektem jest odkrycie przez czytelnika przedmiotu aluzji, to po stronie autora odpowiada temu kunszt wypowiedzi aluzyjnej, ażeby drogą napomknień, cytatów, w ariantów , traw estacji itd. potrącić o całą sferę przekonań, uczuć i dążeń. Przysłowia dzięki swemu rozpowszech­ nieniu funkcję tę spełniają bardzo skutecznie, sposoby zaś ich przeobra­ żeń są sygnałem budzącym uwagę odbiorcy, że być może mowa jest 0 czymś szczególnie ważnym. W ten sposób nieliczny stosunkowo cytat przysłowiowy mówi mniej niż w arianty, gdyż on stwierdza przyjęty przez autora sąd ogólny, one natom iast notują jego osobistą refleksję. N adana bardzo wielu meandrom form a wypowiedzi do czytelnika, połą­ czona ze zwrotem do niego: Bacz, Bądź, Gdy chcesz, G dyś prawdy dosiadł, Wiedz... podkreśla w yraźnie dążność do nawiązania kontaktu poety z odbiorcą.

Takiego czytelnika m eandrów Faleński nie znalazł, gdyż nie m iał go nigdy. W iele się na to złożyło przyczyn, a naw et nieporozumień. Należy do nich np. opinia o parnasizm ie Felicjana. W istocie Faleński ma cechy epigona rom antyzm u i parnasisty, nie zgadza się. zasadniczo z pozytywi­ stami, ale bynajm niej nie z powodu owego przesadzonego parnasizmu. Idealistę oburza mieszczański k u lt „Złotego Cielca”, patriotę — lojalizm. Nie mogąc w prost w yrazić całej oceny rzeczywistości, ucieka się do wielkich przeności w dram atach (Sm utne dzieje powstania w Dalekorlii 1 S yn Gwiazdy), w poem atach (Termopile, Pod Kannami). M eandry są pełne przenośni małych, gdyż należą do drobnych form poetyckich. Będąc równocześnie Ogrądem fraszek i Vade m ecum Felicjana, stanowią bardzo ważne ogniwo jego dorobku. Mówią o wszystkim, co autor w ży­ ciu umie dostrzec, przysłowie zaś jest w nich w szechstronnie i bogato stosowanym środkiem wypowiedzi poetyckiej.

PRZY SŁO W IA ZESTA W IA NE Z M EANDRAM I W RO ZPRA W IE I W Y JA ŚN IEN IA .

ACH ILLESOW A P IĘ T A (m. 100), L i p p e r h e l d e (C ałus J u llu s H yglnus). ADAM (m. 370 i 79). E w a kądziel p rzę d ła, A dam ziem ię kopał, k to ta m b y ł szlach­

cic w tenczas, i k to kom u chłopał? K o c h o w s k i , Epigr. P or. S. — ~A d a l ­ fa e r g : Księga p rzy słó w polskich.... W arszaw a, 1894. A dam , 6 i K r z y ż a ­ n o w s k i : op. cif., s. 25.

Ż ebro A dam ow e n ie p rzynosi ta k w iele poży tk u ja k szkody. A d a l b e r g ,

A dam , 16. (Lipiński, 1851). W e rsja fra n c u s k a — L i p p e r h e l d e : op. cit.

ANIOŁ (m. 44). A niołow i lekko b iałym być, ale d ia b ła tru d n o m ydłem m yć. A d a l ­ b e r g , A nioł, 3 (Cinciała).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przy­ rząd ten może być ustaw iony na większym stole, łatwo dostępnym ze wszystkich stron.. Ściany boczne skrzyni (izoluje się azbestem grubości 3

Organy te powinny były udzielać zezwoleń na zamianę lokali w tych wszystkich wypadkach, gdy jest to uzasadnione ze względu na słuszne i istotne interesy stron,

kładzie.. B inarna stru k tu ra rytm iczna przysłóvr i porzekadeł okazuje się wyróżnikiem form alnym o wiele istotniejszym niż rozm iary jed no ­ stek

Przytem pod koniec zeszłego panowania udało im się z pomocą innych najpotężniejszych domów magnackich zerwać parę przed­ ostatnich sejmów, lecz nie udało

Dzieci i kobiety, fiołki oraz bławatki - wszystko to

Intuicyjnie moglibyśmy sądzić, że przysłowia są naturalną cechą stylu potocznego, który charakteryzuje się na poziomie frazeologicznym właśnie obrazowością

On the whole, I have ascertained, that the human resource has essential role in corporate strategy realisation, because in the formation and maintenance of long term

In contrast, the percentage of high publishers (publishing 10 and more articles) is also highly differentiated across Europe: it is about 40 percent in the Netherlands and