• Nie Znaleziono Wyników

Wyznanie i perswazja w "Spowiedzi politycznej..." Józefa Kossakowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyznanie i perswazja w "Spowiedzi politycznej..." Józefa Kossakowskiego"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Wyznanie i perswazja w "Spowiedzi

politycznej..." Józefa Kossakowskiego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 411-425

2006

(2)

Ttstpns

Seria XII 2006

Marcin Kuźma

Wyznanie i perswazja w

S pow iedzi p o lityc zn e j...

Józefa K ossakowskiego

1. Problemy ze źródłami

J

ed n y m z pism z listy u tw o ró w politycznych Józefa K ossakow skiego ułożonej przez W łady­sława S m oleńskiego je s t Spow iedź polityczna albo wyznanie polityczne przekonania.W ed\ ug ba­

dacza m iała ona zostać w ydana w G ro d n ie w ro k u 1792. S m oleński je d n a k nie podaje in fo r­ m acji, gdzie ów d ru k m iałby się znajdow ać, m o ż n a w ięc m ieć w ątpliw ości co do tego, czy ba­ dacz go w idział.

R ów nież E streich er w tym w ypadku nie okazuje się pom ocny. W has'le d otyczącym Józefa K ossakow skiego1 nie znalazła się n ajm niejsza in form acja o takim d ru k u , d o p ie ro w w y d an y m w 1913 ro k u d o d a tk u do to m u 25 w sp o m in a się o Spow iedzi politycznej2, ale pow ołując się na

pracę S m oleńskiego. Inform acja została w ięc w p ro w a d zo n a m ech an iczn ie.

P rzed badaczem pojawia się zatem istotna kw estia: czy d ru k istniał, a jeśli nie, to w ja k i sposób in form acja o je g o istn ien iu pow stała?

O sobiście nie je s te m w stanie dać jednoznacznej odpo w ied zi na pierw szą część zagadki, faktem je d n a k je s t, że w interesu jący m czasie w G ro d n ie rzeczyw iście działała d ru k arn ia k ró ­ lewska, k tórą targow iczanie m ogli łatw o w ykorzystać do tłoczenia sw ych p ism 3 — n iem niej je s t to tylko m ożliw ość, gdyz nie udało m i się znaleźć inform acji pew n y ch na te n tem at.

C o do drugiej części, to o d p o w ied ź w ydaje się prostsza: je d y n y znany przekaz u tw o ru p o ­ chodzący z „K orespondenta W arszawskiego" posiada dopisek redakcji, rozpoczynający się od

Z ob. K. Estreicher, Bibliografia po lsk a , t. 20. Kraków 1905. : Zob. ibidem ,t. 25. Kraków 1913.

' Zob. D ru k arz e daw n ej P olski odA l 'doA l I I I w ieku .zesz. 5: U lelk ie K sięstiro L iteirskie,opr. A. K aw ecka-G ry- czowa, K. Koro tajowa, W. Krajewski, W rocław -K raków 1959.

(3)

słów: „Z G ro d n a dru k o w an e pism o dostało m i się”4. Ta in form acja m ogła zm ylić S m o leń sk ie­ go i zasugerow ać, że p ism o w yszło w łasińe tam , oraz — ciągnąc dalej ro z u m o w a n ie — że w ogóle było ro zp o w sze ch n ian e. Z a u w a ż m y je d n a k , że red a k to r w sp o m in a tylko, iż p ism o zostało z G ro d n a d ostarczo n e, a nie że zostało tam w y d ru k o w a n e czy było stam tąd ro z p ro w a ­ dzane.

Sam S m oleński, ja k ju z w sp o m in a łe m w yżej, p ra w d o p o d o b n ie nie korzystał z d ru k u , a tekst znał w łaśnie z „K o resp o n d en ta W arszaw skiego”; w n io se k taki m o ż n a postaw ić, anali­ zując in fo rm acje zaw arte w przypisach je g o pracy. Badacz podaje tam d o k ła d n y adres tek stu w gazecie, n ato m ia st nie podaje inform acji o u m ie jsc o w ien iu e w e n tu aln eg o d ru k u . J e d y n e w y tłu m a cz en ie, ja k ie m o ż n a znaleźć, to takie, iż S m oleński znalazł w rękopisie Kras. 4044 d o ­ łączony fra g m en t gazety, co przecież nie było zjaw iskiem n ie c o d z ie n n y m w drugiej p ołow ie X V III w iek u , albo też znajdow ał się tam odpis u tw o ru z zaznaczeniem , skąd ów p o ch o d zi. W yjaśnienie to w ydaje m i się najbardziej p ra w d o p o d o b n e , gdyż m im o u siln y ch p o sz u k iw ań w bib lio tek ach polskich nie udało m i się znaleźć egzem plarza d ru k u S p o w ie d z i...

2. Autorstwo

N ie m a m y ż a d n y c h d o k u m e n tó w p o św ia d c z a ją c y c h a u to rs tw o K o ssa k o w sk ieg o , a w szystko, na czym się opieram y, to au to ry te t W ładysław a S m oleńskiego. N ie m o ż em y n a­ w et d o k ła d n ie zw eryfikow ać w artości d o k u m e n tó w , z k tó ry ch badacz korzystał, zostały o n e b o w ie m zniszczo n e przez N ie m c ó w po P ow stan iu W arszaw skim . W tej sytuacji m o ż n a tylko p ró b o w a ć ustalić w tekście te elem enty, które są ch arakterystyczne dla pisarstw a księdza b i­ skupa. Z ac zn ijm y zatem od w stęp u .

J u ż tu w idzim y, iż nasza h ip o teza nie była całkiem bezzasadna. N a rra to r u tw o ru zaczyna op o w iad an ie od p rzedstaw ienia sw ojej pozycji w h ie ra rc h ii społecznej R zeczypospolitej: je st to ja k iś n iezb y t zam o żn y szlachcic, ze w zg lęd ó w fin an so w y ch w ykształcenie uzyskał w kraju, o d e b r a łje je d n a k o d ludzi g o d n y ch i szlachetnych, k tó rzy kładli w iększy nacisk na kształto w a­ nie cech osobow ości niż na sam ą wiedzę'^. K o nstrukcja bard zo p rz y p o m in a ty tu ło w e g o b o h a ­ tera pierw szej pow ieści K ossakow skiego K siądz Pleban*'.

Ten typ b o h atera bardzo często pojaw ia się u K ossakow skiego, i je s t stosow any w w ielu in ­ n y ch przypadkach. N a przykład je śli pow ieściow i b o h atero w ie Ignacego K rasickiego w sp o ­ m inają sw oje d zieciń stw o i w y ch o w an ie, to w sp o m in k i ow e są p o d p o rzą d k o w a n e p rzede w szy stk im funkcji edukacyjnej.

W dalszym ciągu p rzedstaw iania się n arrato ra m o ż e m y w je g o słow ach d o strzec ślad pióra b iskupa inflanckiego:

4 „K orespondent Warszawski" 1792 n r 82, s. 786. 5 Z ob. ib id em .

(4)

W yznanie i perswazja w S p o w i e d z i p o l i t y c z n e j . .. Józefa Kossakowskiego 413

N ie byłem nigdy z poczetu tych, któ rzy dla rangi, prelatury, u rz ę d u albo pensyi zdanie sw oje kierow ali [ .. .J 7.

M im o w cześniejszych ju ż deklaracji o swej poczciw ości, n arrato r chce je szc ze m ocniej zaznaczyć swą p raw d o m ó w n o ść, co m a być praktyczną realizacją deklarow anej „cn o tliw o - ści”. O w o po d k reślan ie k o nieczności praktycznej realizacji cnoty to stały e le m e n t w tw ó rc z o ­ ści biskupa inflanckiego.

P o d o b ie ń stw o kreacji g łó w n eg o b o h a te ra S p o w ied z i... do b o h a te ró w pow ieści K ossa­

kow skiego nie ogran icza się tylko do b u d o w y je g o postaci i k sz tałtu cech o so b o w o śc io ­ w ych. R ó w n ie duże je s t on o na płaszczyźnie k o n stru o w an ia ich losów literackich. B ohater

K siędza Plebana i Obywatela pojaw ia się na planie każdej z pow ieści ja k o je d n o stk a niedojrzała,

jeszcze nie do końca ukształtow ana, ale pełna zapału i chęci czynienia dobra. P o d o b n ie je st w S p ow ied zi...

Z daw ać by się zatem m ogło, że posiadam y tylko a rg u m e n ty za h ipotezą o au to rstw ie K os­ sakow skiego i kw estia ta m oże być uw ażana za zam kniętą, p rzynajm niej do czasu pojaw ienia się n ie zn a n y ch d o k u m e n tó w . Tak je d n a k nie je st.

W ątpliw ości pojawiają się, kiedy czytam y list n arratora, w k tó ry m te n zw ierza się ze sw oich obiekcji co do ustaleń k onstytucji o d n o śn ie praw m ieszczan 8. R ó w nie d ziw n a w ydaje się krytyka p o sta n o w ień dotyczących chłopów , kiedy p rz y p o m n im y sobie, ja k b ard zo K ossa­ kow ski krytykow ał w sw oich p ow ieściach sto su n k i m ięd zy szlachtą i w łościanam i. C z y w ty m okresie K o ssakow ski-polityk przew ażył K ossakow skiego-m oralistę? Tego się nie dow iem y, m o ż e m y je d n a k przypuszczać, że ó w czesny interes p olityczny konfederacji targow ickiej w y ­ magał o d je j u cz estn ik ó w całkow itego p otępienia dzieła S ejm u W ielkiego i negacji w szelkich je g o p o stan o w ień , K ossakowski nie m ógł być w yjątkiem .

3. Spowiedź jako forma ekspresji literackiej

Z aliczen ie u tw o ru K ossakow skiego do opisanych wr encyklopediach g atu n k ó w literac­ kich je s t dosyć tru d n e . W żad n y m ze sło w n ik ó w literackich nie znajdziem y g atu n k u literac­ kiego o nazw ie „sp o w ied ź”, dlatego ja k o p u n k t w yjścia do tych rozw ażań niech posłuży nam „w y zn an ie”. W ybór ten m o ż n a uzasadnić w zględam i se m antycznym i: w ję z y k u teologicz­ n y m zam iast o kreślenia „sp o w ied ź” używ a się bardziej precyzyjnego te rm in u „w yznanie w in ”, a w ję z y k u rosyjskim te rm in и с п о в е д ь o dnosi się zaró w n o do „w yznania” ja k o g atu n ­

k u ’, ja k i d o spow iedzi. Jak zatem w idać, oba te rm in y m ają pew ien w sp ó ln y rdzeń se m an ty cz­ ny, oznaczający analizę w łasnego postęp o w an ia oraz m o raln ą lub religijną ocenę ow ych dzia­ łań. O w o og ó ln e znaczenie znajd u je ró w n ież sw oje odbicie w najbardziej interesu jący ch nas w tym m iejscu te rm in ac h : „sp o w ied ź” i „w y zn an ie”.

7 „K orespondent Warszawski" 1792 nr 82, s. 786. K I b id e m , s. 788.

(5)

Z ac z n ijm y od te rm in u literackiego, czyli od „w yznania”. W edług w sp o m in a n ej tu ju ż d e ­ finicji M ichała G łow ińskiego m o ż n a w y ró ż n ić przy n ajm n iej dw a g łów ne n u rty w ram a ch te ­ goż g atu n k u : pierwszy, zapoczątkow any W yznaniam i św. A ugustyna, m a opow iadać o k o n ­

tem placji prow adzącej ku d u c h o w e m u d o jrze w an iu , d rugi, zw iązany z Ja n e m J a k u b e m R ousseau, kładzie nacisk na opis przeżyć w e w n ę trz n y c h . Łączy je , z d a n ie m badacza, anali­ tyczny sto su n ek do świata i p ro g ra m o w a szczerość. M o g ę dodać, że dzieli sposób podejścia do przeżyć: u A ugustyna je s t to kontem p lacja, k tóra m a p row adzić ku doskonałości, n ato m ia st R ousseau bardziej skupia się na sam ym rela cjo n o w a n iu . S k ró to w o m o ż n a to zjaw isko opisać przy p o m o c y opozycji: aktyw izm — pasyw izm . O w a aktyw na postaw a je s t ch arakterystyczna dla katolickiego sak ram en tu pokuty, któ reg o spow iedź je s t częścią"’. C ały sa k ra m en t p o k u ty w ym aga b o w iem od p en iten ta aktyw nego sto su n k u d o w łasnego życia w e w n ę trz n e g o , analiza m a służyć lokalizacji zła, o k reśle n iu je g o przyczyn i w y p raco w an iu m e c h a n iz m ó w m ających zapobiec p o n o w n e m u w stą p ien iu na d ro g ę g rzech u . P ierw szy m d w u celom odpow iadają k o ­ lejne etapy sak ram en tu : ra c h u n e k su m ien ia i żal za grzechy, trz e c ie m u — p o sta n o w ien ie p o ­ prawy. N a to m ia s t sam akt spow iedzi je s t ju ż w erbalizacją w y n ik ó w ow ego p ro c e s u 11 i w id o ­ m y m zn ak iem pojed n an ia z K o śc io łe m 12. P o d o b n ie też w ygląda te n proces na kartach A u g u - stynow ego dzieła, będącego w g ru n cie rzeczy spow iedzią autora. P o d o b n ą spow iedź odbyw a p rzed czytelnikam i n arrato r u tw o ru K ossakow skiego.

W arto w ty m m iejscu p rzy p o m n ieć, iz tradycja pisania o p o lity ce jęz y k iem teologii m o ra l­ nej m iała ju ż w ów czas sw oją długą i bogatą tradycję. N ajlep szy m tego p rzy k ład em choćby słynne K azan ia sejmowe P iotra Skargi, tak ch ę tn ie czytane w dobie upadku. N ajbliższy ideow o

u tw o ro w i K ossakow skiego w ydaje się in n y trak tat tegoż n u rtu , a m ian o w icie S krupuł bez skru­ pułu iv Polsce, albo Oświecenie grzechów narodowi naszemu polskiem u zwyczajniejszych, a za grzechy

nietnianych... Ja n a Stanisława Jabłonow skiego. W dziełku ow ym , w y d an y m w ro k u 1730 w e

Lw ow ie, m o ż e m y znaleźć kilka charak tery sty czn y ch stw ie rd z eń , któ re w skazują, iż w k u ltu ­ rze staropolskiej p rzew in ien ia przeciw krajow i były u w ażane nie tylko za p rze k ro c zen ie zasad w spółżycia społecznego, ale także za p rzestąp ien ie praw bożych. Ja b ło n o w sk i w sp o m in a o tym w następujących słow ach:

K o n k lu d u ję tedy, że n o w in fałszyw ych rozsiew anie, ile podczas rew olucyi i scysyi w n ę trz n e j, je s t g rzech i d u chow ny, i statyczny [p olityczny — M . J. K .j. A żem go i ja sam praktykow ał, żałuję za to po k a to lic k u 13.

10 W języku pow szechnym słowo „spow iedź” funkcjonuje jak o pars p ro roto term inu „sakram ent pokuty". W n i­ niejszej pracy oznacza część tego sakram entu polegającą na w yznaniu grzechów' lub form ę literacką. " W edług kanonów' Kościoła Katolickiego uw ieńczeniem sakram entu pokuty je s t ostatni, niew spom niany tu etap, czyli zadośćuczynienie Bogu i bliźniem u. Z e w zględu je d n a k na jeg o niew erbalny charakter nie będę się nim zajmować.

12 Z ob. K a te c h iz m Kos'ciola K ato lick ieg o , Poznań 2002, kanon 1444 art. 4.

L’ [). S. Ja b ło n o w sk i]. S k r u p u ł b e z s k r u p u łu u> Polsce, albo O śirie c e n ie g r z e c h ó w n a ro d o w i n a s ze m u p o lsk ie m u z w y ­ cza jn iejszych , a z a g rze c h y u ie m ia n y c h , wyd. K. J. Turowski. Kraków 1858, s. 9.

(6)

W yznanie i perswazja w S p o w ied zi p olityczn ej... Józefa Kossakowskiego 415

P o d o b n ie co d o m aterii politycznej zabierają głos o siem n asto w ieczn i teologow ie m oralni; pisze o ty m ojciec A ndrzej D erd zin k :

W p ierw szych etapach ro zw o ju tej refleksji [o g rze ch u — M . J. K.] u jm o w a n o g rz e c h ja k o sprzeciw ianie się cnocie. W okresie późniejszym zaczęto traktow ać go ja k o złam anie praw a, co spo w o d o w ało p rzesu n ięcie na płaszczyznę legali- styczną. W o sie m n a sty m w iek u k orzystano z o b u u ję ć 14.

Sam a stru k tu ra u tw o ru je s t ścisłe pow iązana z kolejnym i etapam i sa k ra m en tu pokuty, który, ja k w cześniej w sp o m in a łe m , składa się z: ra c h u n k u su m ien ia, żalu za grzechy, m o cn eg o p o stan o w ien ia popraw y, szczerej spow iedzi i zadośćuczynienia. C z y te ln ik nie m a b ez p o śre d ­ niego w glądu w procesy d u ch o w e n arratora, m oże je d n a k obcow ać z je g o w y zn a n iem , efek­ te m p odjętego tru d u sam oanalizy i sam ooceny. Stoi w ięc z n arrato rem na sam ym k o ń cu p o d ­ ję te j p rze zeń drogi i m a szansę poznać je g o relację, relację, która, z definicji spow iedzi, m usi

być sz c z e ra '3. P o d o b n e zdanie o d n o śn ie literackich w yzn ań m ają teoretycy literatury: E dw ard K asperski pisze, iż

niew iele to rm w y pow iedzi przyw iązuje tak w ielką w agę do b udzącego zaufanie p o d m io tu m ó w ią c e g o '6.

W tym m iejscu w arto zająć się kw estią, która nie została w ypow iedziana do końca, a która pojaw iała się m ię d zy w ierszam i. C h o d z i m i o to, czy w ogóle m o ż n a pojm o w ać Spow iedź poli­ tyczną ja k o u tw ó r biograficzny lub autobiograficzny? W edług klasycznej definicji podanej

przez Ja n u sza Sław ińskiego, g atunki, któ re m o ż n a nazw ać b iograficznym i lub au to b io g ra­ ficznym i, m u szą swą tem atykę opierać na kolejach życia „jakiejś o so b y ” (w p rzypadku a u to ­ biografii je s t to sam a u to r) 17. R odzi się jednak w ątpliw ość: a jeśli osoba, której dzieje opisuje autor, je s t p ło d e m je g o um ysłu, choć zdarzenia, które opisuje, faktycznie m iały m iejsce? C zy dalej je s t to biografia, czy raczej fikcja? O czyw iście, najłatwiej w takim w yp ad k u pow iedzieć, że m a m y do czynienia z porte—parole autora. Z astan ó w m y się zatem , czy S p o w ied ź... m ogła być

uw ażana przez o siem n asto w ieczn eg o czytelnika za u tw ó r w yrażający poglądy typow ego przedstaw iciela sta n u szlacheckiego i na ile ów auto b io g rafizm m ógł d o ń przem aw iać?

C e ch ą charakterystyczną ów czesnej św iadom ości politycznej było p rze k o n an ie , iż rad z e­ nie o d o b ru O jc z y z n y je st nie tylko p rzyw ilejem , ale w ręcz o bow iązkiem każdego członka n a ­ ro d u . Stąd taki w ylew literatu ry publicystycznej, w szelkiej maści „uw ag”, „m yśli” czy „rozw a­ ż a ń ”, gdzie au to rz y przedstaw iali swe k oncepcje dotyczące popraw )7 sytuacji kraju bądź obala­

14 A. D erdzink. G rz e c h w A l 'III w ie k u , Lublin 1996, s. 29.

15 Z godnie z ówczesną mysi;] teologiczną s\v. Alfonsa Liguori (P r z e w o d n ik sp o w ie d n ik a ) i Pawła Segneri (N a u k a o dobrej s p o w ie d z i), zam ierzony brak szczerości podczas spow iedzi pow oduje uniew ażnienie całego sakram entu pokuty.

I,1 E. K asperski..A utobiografia. Sytu a cja i w y z n a c z n ik i form y, w : A u to b io g ra fizm — form y, p r ze m ia n y , z n a c z e n ia , red. I I. Gosk, A. Zieniew icz, Warszawa 2 0 0 1. s. 27.

(7)

li koncepcje stro n y przeciw nej. D ziałanie te p o d e jm o w a n e były w w iększości p rzy p ad k ó w a n o n im o w o , co łatw o m o ż n a w y tłu m aczy ć w zględam i taktycznym i. M ało znaczące nazw isko au to ra m o g ło o dstręczyć p o te n cja ln y c h czytelników , a d o b rze zn an e w z b u d z ić n ie ch ę ć do za­ p o zn a n ia się z dziełem zw o le n n ik ó w drugiej strony. W efekcie w iększość p ism w y ch o d ziła a n o n im o w o , a co za tym idzie, była czytana bez w stę p n y ch u p rze d zeń . W y m u szo n a a n o n i­ m o w o ść spow odow ała k o n ie cz n o ść k ażdorazow ego tw o rze n ia takiego n arrato ra, któ ry z j e d ­ nej stro n y stanow iłby p rzezro czy ste tło dla g łoszonych poglądów , a z drugiej był zak o tw ic zo ­ ny w rzeczyw istości, żeby te poglądy nie w ydaw ały się zaw ieszone w p ró żn i. N ic w ięc d z i­ w n eg o , że a u to rz y przydaw ali sw ym n a rra to ro m cechy m ożliw ie najogólniejsze. Stąd wysyp literackich „zw ykłych o b y w ate li”, „pew nych o b y w ate li”, „o b serw a to ró w ze w7si” itp. W sp o łe­ czeństw ie szlacheckim , ciągle je szc ze żyjącym fikcją ró w n o ści stanow ej, tego typu kreacje b ard zo d o b rz e się spraw dzały i były p o w sze ch n ie akceptow ane, gdyż w pisyw ały się w sc h e­ m at „rów nego m ów iącego do ró w n y c h ”. Je d n o c z e śn ie je d n a k w szyscy w iedzieli, iż p ra w d z i­ w ym a u to re m je s t ktoś zaangażow any p o litycznie (lub ktoś p rze zeń w ynajęty), a zatem z p e w ­ nością osoba stojąca w hierarch ii społecznej znacznie w yżej niż literacki n arrator, k tó ry je st tylko p araw an em dla autora. O g ó ln ie zatem m o ż e m y stw ierdzić, że istniało podów czas p rz e ­ kon an ie, iż publicystyka sejm ow a je s t w y ra ze m w łasnych p rze m y śle ń autora, k tó iy dla ich w yrażenia tw'orzy sw ojego literackiego porte-parole.

P o d o b n ie zatem m usiało być i ze Spow iedzią. .., stąd też m o ż em y chyba stw ierdzić, iż dla

ów czesnego czytelnika m ógł m ieć o n w artość ^ //^ /-a u to b io g ra fic z n ą . O czyw iście nie o z n a ­ czało to, iż czytelnik nie m ógł zakw alifikow ać u tw o ru ja k o dzieła „partyzaństw a m o sk ie w ­ skieg o ”, ja k najbardziej m iał praw o tak uczynić, nie m ógł je d n a k zaprzeczyć (i m y chyba też nie je ste śm y w stanie tego zrobić) szczerości ow ej „sp o w ied zi”.

W arto je szc ze przyw ołać je d n ą cechę u tw o ró w o charak terze b io graficznym , której au to r hasła w sło w n ik u nie u w zg lę d n ił — je s t nią funkcja p arenetyczna. D ziś m o ż e d u ż o słabiej obecna (co m o ż e tłum aczyć je j b rak w sło w n ik u ), ale b ardzo w ażna w literatu rz e staropolskiej i o św ieceniow ej. Z tego typu p aren ety czn ą i]//c«/-biografią m a m y do czynienia w literatu rz e stanisław ow skiej dość często. W ystarczy w sp o m n ie ć pow ieści Ignacego K rasickiego czy c h o ­ ciażby sam ego K ossakow skiego. R óżnica m ię d zy tw órczością pow ieściow ą i polityczną bi­ skupa inflanckiego w tej kw estii je s t zasadnicza, je śli ch o d z i o k o n stru k cję g łów nego b o h a te ­ ra, je d n a k ze w zg lę d u na cel nie zachodzą m ię d zy obiem a d zied z in am i w iększe rozbieżności.

W w yp ad k u pow ieści g łów ny b o h a te r m a być w z o re m , postacią dającą przykład w łaściw e­ go postępow ania, a je d n o c z e śn ie m u si posiadać ja k ieś d ro b n e wady, które czynią go w oczach czytelnika bliższym , bardziej lu d z k im . W p rzy p ad k u K ossakow skiego je g o Ksiądz P leban i O b y w ate l ja k o b o h atero w ie spełniają te w y m o g i — ich p o stę p o w an ie i ideały m ogą b u d zić tylko podziw , ale je d n o c z e śn ie m ają sw oje d ro b n e , ludzkie u ło m n o ści. la k i m o d e l b o h atera b ard z o d o b rze pasował do utw orów , k tó re posiadały p ro g ra m pozytyw ny, b o h a te r b o w iem w pisyw ał się w decorum tego typu tw órczości.

(8)

W yznanie i perswazja w S p o w i e d z i p o l i t y c z n e j . .. Józefa Kossakowskiego 417

W p o d o b n y sposób w decorum m usiały się w pisyw ać postacie u tw o ró w negatyw nych, ta­

kich, któ ry ch postaw y i poglądy zw alczano. Ich zasadą k o n stru k cy jn ą je s t b o w iem o bnażanie podłości i niskich p o b u d e k przeciw nika. N a tu ra ln ie w ięc do roli d em askatora najlepiej nadaje się były a d h e re n t ow ych „ciem nych sił": „skruszony grzesznik" czy „dobry ło tr ”, w yznający swe winy, a je d n o c z e śn ie obnażający d ziałania dotychczasow ych w spólników . Z te o lo g ic zn e­ go p u n k tu w id zen ia tego typu działanie je s t ja k najbardziej u zasadnione. G rzeszn icy obciąże­ ni w yjątkow o ciężkim i p rze w in am i lub też takim i, które godzą w całą w sp ó ln o tę , byli o bligo­ w ani przez sw ych sp o w ie d n ik ó w do p u b lic zn e g o w yznania grzech ó w i takiej sam ej pokuty. M iało to na celu o strzeżen ie pozostałycli w iern y c h p rzed w p ad n ię ciem w p o d o b n ą pułapkę.

N a rra to r u tw o ru K ossakow skiego je s t w łaśnie takim „g rz esz n ik ie m ’' — p olitycznym i m o raln y m . S pow iedź zaś je s t nie tylko dem askacją, ale także m o raln ą oceną zw o le n n ik ó w k o nstytucji m ajow ej. A kt ten b o w iem w oczacli narrato ra n ie je s tje d y n ie aktem p raw n y m , ale przez sw oje skutki m a także w y m iar d u c h o w y Pisze o ty m A ndrzej D erd ziu k :

M oraliści polscy X VIII w iek u u jm ow ali grzech najczęściej w ty m w ym iarze j a ­ ko przestąp ien ie praw a B ożego. Pow ołując się na św. A ugustyna i Tom asza stw ierdzali, że chodzi tu o p raw o w ieczne, lecz także ro zu m ieli przez nie praw o n atu ra ln e i praw o ludzkie, gdyż — ja k p rzy p o m in a M eress w sw o im Brcviarium

— w szelka w ładza poch o d zi od Boga i k to się w ładzy opiera, B ogu się o p ie ra 18. Z tego p u n k tu w idzenia użyte w tytule słow o „sp o w ied ź” m a nie tylko znaczenie p rz e n o ­ śne, ale także o d w o łu je się do sw ojego podstaw ow ego, teo logicznego zn a c z e n ia 1

W edług nauki Kościoła katolickiego g rzech je s t św iad o m y m i d o b ro w o ln y m odstąpie­ n ie m od B ożych przykazań. Każde takie p rzek ro c zen ie w ym aga od grzesznika p o n o w n eg o p o jednania z C h ry stu s e m w sakram encie pokuty. S ak ram en t ó w je s t zw iązany ściśle z ta jem ­ nicą spow iedzi, je d n a k w u zasadnionych przypadkach K ościół — ja k w sp o m n ia n o — m oże zobow iązać p en iten ta do odbycia p o k u ty p u blicznej. D o tej w łaśnie praktyki odw ołał się K os­ sakow ski, k o n stru u ją c swój utw ór.

W tym je d n a k w ypadku o w o „pub liczn e w y z n a n ie ” nie je s t po k u tą zadaną przez jakąś w yższą instancję, ale efektem w łasnej analizy n arratora. W ynika to ze specyficznej je g o p ozy­ cji. O ile b o w iem w tradycyjnej spow iedzi m am y p e n ite n ta i spow iednika, będącego p o śre d ­ nik iem , o tyle tutaj p e n ite n t i sp o w ie d n ik to je d n a i ta sam a osoba. Łatw o to zauw ażyć, jeśli p rze an alizu jem y p rz y m io ty jak ie zd an iem teo lo g ó w w in n y cechow ać u czestn ik ó w sakra­ m e n tu i p o r ó w n a m y je z kreacją narratora.

s A. D erdziuk, G rze c h w .\[ 'III w ie k u , op. cit., s. 110.

14 W edług S ł o w n i h i ję z y k a polskiego S. B. Lindego (t. 5, Lavó\v1854) form a „spowiedź" ma znaczenie wyłącznie teologiczne, tzn. odnoszące się do sakram entu pokuty („Spow iedźjest grzechów naszych zalohliwe przed Bo­ giem w yznanie i pokorne odpuszczenia ich żądanie").

(9)

W edług św. A lfonsa Liguori, p atro n a i o p ie k u n a spow iedników , każdy sp o w ie d n ik w in ie n być je d n o c z e śn ie : ojcem , lekarzem , n auczycielem i sędzią20. Każda z tych fun k cji pełni, je g o zd a n ie m , olb rzy m ią rolę w e w łaściw ym odby ciu spow iedzi i przy g o to w an ia p en ite n ta d o w y ­ pełn ien ia p o k u ty

Rolą sp o w ie d n ik a-o jc a m a być u św ia d o m ie n ie p rzy stę p u ją ce m u do spow iedzi p rz e d sta ­ w ien ie d u ch o w y c h i fizycznych zniszczeń sp o w o d o w an y c h p o p e łn io n y m i g rzecham i. J e d - n o c z e ś n ie je d n a k w in ie n o n przed staw ić n ie sk o ń cz o n ą Boską łaskę i d o b ro ć 21. W te n sposób w p e n iten c ie m a się pojaw ić o draza d o zła, p ołączona z u w ie lb ie n ie m w o b ec w ielkości i m iło ­ ści Boga. O b a te uczucia, z d a n ie m św A lfonsa, są podstaw ą do tego, aby w z m o c n ić p en ite n ta w m o c n y m p o sta n o w ien iu poprawy.

W edług tego sam ego w z o ru p o stę p u je K ossakow ski, tylko że w S p ow ied zi... grzech zosta­

je zastąpiony przez konstytucję i je j zw olenników , a u czu cie do Boga za m ie n io n e zostało na m iłość O jczyzny, u tożsam ianą z d aw n y m p o rząd k iem . O b ro ń c a m i tychże w artości m ają być, w e d łu g biskupa, „m ężow ie składający K onfederacyją teraźn iejszą’'. C o ciekaw e, p o d staw o w ą strategią ataku n ie je s t k w estio n o w an ie sam ych u staleń ustaw y m ajow ej, ale p o d k reślan ie n ie ­ zg odnego z p raw em spo so b u je j uch w alen ia oraz zg u b n y c h sk u tk ó w w p ro w ad zen ia. O z n a ­ cza to, iż K ossakow ski nie chciał przedstaw iać k o n sty tu cji ja k o zła sam ego w sobie. N arażałb y się b o w iem w te n sposób na ro zm y cie w yrazistości sw ego u tw o ru i pog rążen ie się w typow ej ów czesnej publicystyce politycznej. To z kolei nie dość, że o d arło b y S p oiried ź. .. z je j qu-

fls/-m oralnej w arstwy, to jeszcze o tw o rzy ło b y m o żliw o ść dyskusji z tezam i w eń zaw artym i. A kt te n o statecznie rozbijałby za m ie rz en ie K ossakow skiego, k tó ry m było napisanie dzieła, ja k b y śm y dzisiaj pow iedzieli, niefalsyfikow alnego.

C e ch ę tę m o ż n a bardzo łatw o zauw ażyć na podstaw ie m ateriału zaw artego w sam ym tekście — poczynając od u k ształtow ania n arrato ra ja k o tego, k tó re m u nie sposób nie zaufać, je d n e g o z tych, k tórzy kochają R zeczpospolitą nie dla u rz ę d ó w i zysków 22, a kończąc na p rzyw oływ anych w tekście faktach p o litycznych, k tó ry ch p raw dziw ości nie m o ż n a zap rze­ czyć. D yskusja n ad zasadnością przyjęcia w ko n sty tu cji k o n k re tn y c h u staleń tylko by niszczy­ ła ow ą m istern ą k o n stru k cję, w prow adzając e le m e n t dysonansow y, nie licujący z te rm in e m „sp o w ied ź”.

S p o w ied n ik -le k arz m a za zadanie p o m ó c w p o z n a n iu przyczyny, źró d eł i p rze b ieg u „c h o ­ ro b y d u c h o w e j”, a przez to m o raln ie „ośw iecić” p en iten ta. F unkcja ta, zd a n ie m św. A lfonsa, łączy się z czym ś, co dziś nazw alibyśm y profilaktyką, czyli przez d o k ład n e badanie d u c h o w e m a zlokalizow ać poten cjaln ie n ie b ezp ieczn e u p o d o b a n ia czy zachow ania i p rze strzec p rzed n im i, n aw et je śli jeszcze nie obróciły się na złe23.

■" Zob. św. Alfons Liguori, P r z e w o d n ik sp o w ie d n ik a , tl. i opr. M. Biernacki, Warszawa 1905. WXV1II w ieku myśl św. Alfonsa dotarła na ziemie Rzeczypospolitej i zadom ow iła się w pism ach naszych teologów m oralnych, cze­ go przykładem traktat Jakuba Bartolda L ib e r triceps in n n o capite coronato (zob. A. D erdziuk, G rze c h w X I 111 w ie ­ k u ., op. cit., s. 53).

:i I b id e m , s. 12.

:: „K orespondent Warszawski" 1792 n r 83, s. 786.

(10)

W yznanie i perswazja w S p o i f i e d z i p o l i t y c z n e j . .. Józefa Kossakowskiego 419

N a rra to r S pow iedzi. .. clice pełnić ró w nież tę funkcję, je d n a k je g o celem nie je s t lokaliza­

cja źródeł przyszłych „grzechów ", ale u św ia d o m ie n ie czytelnikom popierającym jeszcze dzieło sejm u, iż konstytucja została p rzygotow ana tylko dla d o b ra kilku e g o isty c z n y c h je d n o - stek, a nie dla d o b ra całego kraju. Pow ołując się przy ty m na w łasny przykład:

sądzę być rzeczą nie naganną m oje uczynić w yzn an ie w sposobie objęcia rzeczy i p rze k o n an ia z sejm u zeszłego, rew olucyjnego od dnia 3 -g o m aja r. 1791, k tó ­ rego by łem w ielb icielem 24 —

pokazuje m e ch a n izm y o m a m ie n ia, oparte głów nie na m a nipulacji słow nej, ukrytej pod hasłam i d obra ojczyzny2 ’. Je d n o c z e śn ie sugeruje, iż rów n ież czytelnik został w p o d o b n y sp o ­ sób oszukany. W ten sposób spow iedź je d n e g o jest w zam yśle n arrato ra p róbą sp ro w o k o w a­ nia in n y ch do znalezienia w sw o im p o stę p o w an iu p o d o b n ej „ch o ro b y ”.

W tym m iejscu funkcja lekarza łączy się z funkcją nauczycielską spow iednika, k tó ry m a za zadanie objaśniać p en ite n to w i praw o boskie. C h o d z i tu oczyw iście nie tyle o praw dy te o lo ­ giczne, ile o praw dy dotyczące sfery m o ra ln e j26. D zięki te m u p e n ite n t w spow iedzi zyskiwał nie tylko o d p u sz cz en ie grzechów , ale także naukę, m ającą stanow ić dlań drogow skaz p rzy­ szłego postępow ania.

Tak sam o drogę pragnie w skazyw ać n a rra to r S p o w ied z i..., choć w tym w ypadku chodzi

m u bardziej o n ap ro w ad z en ie czytelnika na ścieżkę u św ia d o m ie n ia sobie niegodziw ości i podstępów , ja k ich ten padł ofiarą. W id o cz n y m ich znakiem są skutki, ja k ie przy n io sło p rzy ­ ję c ie konstytucji. N ie chodzi tu tylko o klęskę m ilita rn ą w w ojn ie z Rosją (o której to n arrato r

praktycznie nie w sp o m in a ), ale przed e w szy stk im o w zro st „ d e sp o ty z m u ” w kraju: G dy skarb trw o n io n o , pierw sze osoby sam o w o ln ie aresztow ano, in n y m śm ie r­ cią g ro żo n o , inkw izycyją na słow a i m yśli u sta n o w io n o , po w szystkich d o m a ch szpiegów rozsyłając27.

N a k oniec w reszcie sp o w ie d n ik w in ie n być sędzią, aby w ydać spraw iedliw y w yrok. W w y padku spow iedzi w iąże się to ściśle z analizą p o b u d e k i p ostęp o w an ia oraz stan u św iado­

m ości m o raln ej p en iten ta. Bez tych b o w iem nie m o ż n a o d p o w ied n io o cenić w agi g rzechu, gdyż ta jest zależna rów n ież od stopnia św iadom ości grzesznika, je g o pozycji społecznej, ja k też w ykształcenia.

N a rra to r S p ow ied zi... nie fo rm u łu je b ezp o śred n io w yroku, nie orzeka p o k u ty dla n aro d u

szlacheckiego. Po części w ynikać to m o że z taktu, iż te n p o n ió s łju ż swTą karę, po części z tego,

21 „K orespondent Warszawski" 1792 nr 83. s. 786. 25 Ib id e m .

26 Św. Alfons Liguori, P r z e w o d n ik s p o w ie d n ik a , op. cit., s. 33. To bardzo ważne spostrzeżenie, gdyz jed n y m z p o ­ stulatów reform y sem inarium wileńskiego, przeprow adzonej pod nadzorem Józefa Kossakowskiego, było zw rócenie większej uwagi wlas'nie na teologię m oralną, podczas gdy ów czesna m etoda kształcenia księży dział ten mniej ważyła od teologii spekulatywnej.

(11)

że w sw ym d ziałaniu był 011 o m a m io n y „w ym ow ą nadętą i d o w cip n ą”. W ostatniej części zw raca się n ato m ia st do czytelnika z żarliw ą deklaracją, w której w yczeka się w szelk ich zw iąz­ ków z m ącicielam i, którzy oszukali naród:

W yznaję w ięc błąd m ój, złorzeczę zw o d z icielo m n iesy ty m nieszczęść naszych i p ragnących krw i n ie w in n ej ro zle w u , sław y cudzej szarp aczo m 28.

D eklaracja ta nie je s t już deklaracją spow iednika, ani nie da się p rzy p o rząd k o w ać do ża d ­ nej z je g o funkcji. T o ju ż w y zn an ie grzesznika n aw ró co n eg o , k tó ry sw ym p rzy k ład em i przez uczciw e p okazanie swojej słabości zachęca in n y c h do o d w ażnego postaw ienia d iag n o zy sw e­ go p o stęp o w an ia w czasie sejm u.

Ja k w ięc w idać, p e n ite n t staje się sp o w ie d n ik ie m i o d w ro tn ie , sp o w ie d n ik u kazuje swą ludzką słabość. N ie je s t to rzecz niezw ykła, ja k b o w iem pisze Paolo S egneri, je d e n z n ajb ar­ dziej zn a n y ch o sie m n a sto w iec zn y c h te o lo g ó w zajm ujących się sa k ra m e n te m pokuty, ra c h u ­ n e k su m ien ia to sytuacja, w7 której p e n ite n t staje się je d n o c z e śn ie sędzią i oskarżycielem 29. W te n sposób n arrato r nabiera cech b ib lijn eg o Szawła, k tó ry zostaje ośw iecony, i teraz p rzed całą w sp ó ln o tą d o k o n u je ra c h u n k u su m ien ia, nie tylko po to, aby się oczyścić, ale także by p o ­ m ó c in n y m w z ro z u m ie n iu ich błędów.

A nalogię d o sa k ra m en tu p o k u ty m o ż n a d o strze c w s tru k tu rz e w ypo w ied zi narrato ra. S to­ suje się ona d o z a p ro p o n o w a n eg o przez św. Tom asza z A kw inu p o rzą d k u w yznania w in:

O k o lic zn o ść osoby dotyczyła tego, kim i ja k ieg o stan u je s t grzeszący. P ytanie o p rz e d m io t m iało na uw adze m aterię g rze ch u [ ...] . P rzez ubi ro z u m ia n o m ie j­

sce p o p ełn ien ia g rzech u [ ...] . O k o lic z n o ść dotycząca śro d k ó w i p o m o c y u ż y ­ tych w g rze ch u brała też pod uw agę w spółd ziałan ie in n y c h o só b i używ anie grzeszn y ch m etod. P rzez cel g rzech u ro z u m ia n o in te n cję grzeszącego [ ...] . S posób pop ełn ien ia czynu m o raln ie złego był p rz e d m io te m o koliczności o k re ­ ślonej m ia n e m „w ja k i sp o só b ”. O sta tn ią okoliczność stanow ił czas d o k o n an ia czynu, k tó iy m ógł być czasem św iętym , czasem szczególnym ze w zg lę d u na e k strem aln ą sytuację lub w a ru n k i30.

N asz n a rra to r dosyć dokład n ie trzy m a się p rzy to c zo n e g o w zo ru : n ajp ierw daje cz y te ln i­ kow i poznać, k im je s t i ja k ą pozycję społeczną zajm uje:

S zczupły m ój m ajątek n ie dozw o lił m n ie nabierać w yższych n a u k nad te, które w kraju w łasnym pod d o z o re m n auczycielów do tego użytych czerpałem ; w ra ­ żenia p rze to pierw szej m ło d o ści zajm ow ały m n ie całego: ja k szanow ać religiją,

Ib id e m , s. 798.

24 P S cgncn, N d iih a o dobrej sp o w ie d z i. Pelplin 1870, s. 15.

(12)

kochać ojczyznę, słuchać praw a, w ierzyć starszym , przestaw ać na w łasnym , z m yśli sw oich, w p ro sty m rzeczy w ystaw ieniu, tłum aczyć się31.

P rz e d m io te m g rzechu je s t poparcie dzieła sejm ow ego:

Z a przy k ład em cnotliw ych i os'w ieconych ludzi w w iekach przeszłych sądzę być rzeczą n ienaganną m oje uczynić w yzn an ie w sposobie objęcia rzeczy i p rzek o n an ia z sejm u zeszłego, rew olu cy jn eg o od dnia 3 -g o m aja r. 1791, k tó ­ rego by łem w ielb icielem 32 —

oraz brak k rytycyzm u w obec złow rogich podszep tó w :

W ym ow a now om odna, nadęta, dow cipna i poruszająca posłów składających sejm dw u letn i spraw iła na um yśle m o im skutek ten, jakiego w ielu dośw iadczyło33.

Je st to je d n o cz eśn ie dokładne opisanie okoliczności tow arzyszących i okoliczności p o ­ pełnienia złego czynu, o czym w spom ina św. Tomasz. Pozostaje nam jeszcze cel, czas i miejsce.

Jeśli ch o d zi o pierw sze, to n arrato r u sp raw iedliw ia się d o b ry m i inten cjam i, p oddał się b o ­ w iem m anipulacji, kierując się m iłością do O jczyzny:

Ż y czy łem oglądać O jczy zn ę m oją szczęśliwą, spokojną i pow ażaną, w niej m o ­ je szczęście całkow icie u p atry w a łem 34.

N ajm n ie j m iejsca pośw ięca się ob u k ategoriom cz aso p rz estrze n n y m , nie m a je d n a k się c z em u dziw ić, gdyż S p o w ied ź ... je s t u tw o re m skierow anym „tu i te ra z”, in te n cjąje g o je s t tra­

fienie do odbiorcy, k tó iy d o b rze zna obie te o koliczności, nie m a w ięc p o trze b y in fo rm o w a n ia go o nich. Z asta n ó w m y się je szc ze nad kw estią, po co w ogóle n arrato r zabiera glos?

P ow iedziałem w cześniej, iż je s t to zw iązane z poczu ciem odpow ied zialn o ści za kraj oraz p o cz u ciem winy, sp o w o d o w an y m skutkam i m ilczącego p rzyzw olenia na k onstytucję. T o je d - nak, ja k się w ydaje, nie w yczerpuje istoty spraw y Z g o d n ie z ów czesną (obecną zresztą też) m yślą teologiczną m o ż n a w y ró ż n ić g rzechy p o p ełn io n e m ow ą, myślą, u cz y n k ie m i zaniedba­ n ie m 3'"'. K luczow ą kategorią w ydaje się tu ten trzeci rodzaj grzech u — zaniedbanie. Z g o d n ie z d o k try n ą K ościoła katolickiego grzech zaniedbania to grzech zaw inionej lekkom yślności, która m o że nas lub naszych b liźn ich kosztow ać utratę dobra, zw łaszcza d obra n ad p rz y ro d z o ­ nego. G rz ec h zaniedbania osłabia gorliw ość i p row adzi do o b ojętności dla spraw bożych oraz

11 „K orespondent W arszawski” 1792 nr 82. s. 786. i: Ib id e m .

” I b id e m . s. 786-787. 14 Ib id e m , s. 786.

,s Ó w czesne podręczniki dla spow iedników wym ieniały tylko trzy pierwsze kategorie grzechów, jed n ak wr mys'li teologicznej od daw na istniało przekonanie o tym. iz niedopełnienie nałożonych obow iązków czy na­ zbyt lekkie ich traktow anie m oże prow adzić do grzechu. O becnie ze w zględów „profilaktycznych" spow ied­ nicy przykładają dużą wagę do grzechów zaniedbania. Zob. tez: K a te c h izm K ościoła K atolickiego, op. cit., dz. II, rozdz. 2. kanony 1420-1532.

(13)

przyczynia się d o osłabienia m iłości do Boga. Z g o d n ie z takim ro z u m ie n ie m n ie d o p e łn ie n ie przez n arrato ra spow iedzi p u blicznej ró w n a ło b y się p o zo staw ie n iu in n y ch w stanie g rzech u , b o w iem w ielu popierających ustaw ę zasadniczą nie d ostrzegło, z d a n ie m narrato ra, sw ego błędu. A zatem m ilczenie oznaczałoby w ty m w yp ad k u p o p ełn ien ie k olejnego g rze ch u , za­ ró w n o w sto su n k u do Boga, ja k i do kraju. W te n sposób cały u tw ó r zyskuje d o d atk o w e u za­ sad n ien ie — n ie je s t li tylko publicystyczną gadaniną, ja k ic h w iele p ow stało w o kresie sejm u , ale konieczn o ścią d u ch o w ą i polityczną.

W arto zw rócić uw agę na p o d w ó jn ą stru k tu rę u tw o ru : d o czesną i w ieczną, sygnalizow aną ju ż przez niejako p o d w ó jn y tytuł (spow iedź, w yznanie). W planie d o cz esn y m ziem ski czytel­

n ik je s t tylko słuchaczem , b ie rn y m od b io rcą w yzn an ia grzesznika, w planie b o sk im m a m y Boga, któ ry nie tylko słucha, ale także m a m o c o d p u szczan ia grzechów . S ch em at ów bardzo p rz y p o m in a p u b liczn ą spow iedź, praktykę stosow aną przez K ościół w przy p ad k ach g rze­ c h ó w ciężkich i stanow iących w yjątkow e zagrożenie dla w spólnoty. W ty m w y p ad k u także, zd a n ie m narrato ra, taka sytuacja zaszła.

N a ty m je d n a k nie k ończy się lista słuchaczy; w o sta tn im akapicie n a rra to r zw raca się b e z ­ p o śre d n io do „m ężów składających konfed erację tera źn ie jsz ą”, w ty m w yp ad k u je s t to je d n a k raczej o strze że n ie czy n a p o m n ie n ie niż w y zn an ie im sw ych g rzech ó w 36.

W te n sposób zadanie sa k ra m en tu p o k u ty zostaje w y p ełn io n e: grzesznik, w yznając swe przew iny, daje przykład in n y m , aby żałow ali za sw oje grzechy. S zczególne n a p o m n ie n ie k ie­ ruje do cz ło n k ó w konfederacji, k tó rzy z racji spraw ow anej funkcji są szczególnie narażen i na p o w tó rz e n ie b łę d ó w n a rra to ra -p e n ite n ta .

S pow iedź polityczna K ossakow skiego w sposób w yraźny naw iązuje do n u rtu au g u stia ń ­

skiego, choć je s t to naw iązanie specyficzne p rze d e w szy stk im ze wrzględu na p o ru sza n ą te m a ­ tykę. I chociaż z dzisiejszego p u n k tu w id zen ia połączenie A ugustyna z polityką w ydaje się m ało stosow ne, to z ów czesnego p u n k tu w id ze n ia batalia o n o w y kształt u stro ju p o litycznego była batalią m ię d zy „państw em b o ż y m ” i „k ró le stw em z ie m s k im ”. M o ty w to dość częsty w tw ó rczo ści K ossakow skiego, że p rz y p o m n ę tylko Księdza Plebana czy Obywatela. A zatem

odw o łan ie się do sfery sakralnej m u siało w ydać się K ossakow skiem u ja k najbardziej u zasad ­ n io n e , gdyż n aru sz o n a została najdoskonalsza stru k tu ra społeczna. R uszając w ięc d o je j o b ro ­ ny, m o żn a, a n aw et należy użyć w szelakich śro d k ó w z arsenału Kościoła, p o w iern ik a boskich praw d i d o g m a tó w 37.

,h „K orespondent Warszawski" 1792 n r 83, s. 798.

17 Z e dla ów czesnych spow iedników' sposób pełnienia urzędów7 byl istotny, św iadczy fragm ent podręcznika dla spow iedników Jakuba Bartolda: „Przy spow iedziach ludzi bogatych i będących u władzy wr i e 1 o k r o t - n i e p o w t a r z aj ą s i ę pytania spow iednika i oskarżenie się penitenta z odpow iedzialności za los podda­ nych, z a s p r a w y p u b 1 i c z n e i stosunek do b ied n y ch ” (cyt. za: A. D erdzink, G rze c h ir A'I I I I w ie k u , op. cit.. s. 31, wszystkie podkreślenia m oje — M. ). K.).

(14)

4. Walory perswazyjne

O g ó ln y k ie ru n e k strategii, zw iązany z przyjętą to rm ą literacką, o m ó w iłe m w yżej, teraz chciałbym zająć się tym i e lem e n ta m i, których nie da się b ez p o śre d n io w ypro w ad zić z tejże formy.

N iew ą tp liw ie pod staw o w y m celem S pow iedzi politycznej je s t w yw arcie w pływ u na czytel­

nika. W obec pow yższego w szystkie in n e funkcje tekstu, w tym także funkcja artystyczna, zo ­ stają p o d p o rzą d k o w a n e w łaśnie je j. J e d n a k zastosow anie opisanej w yżej to rm y „spow iedzi” spraw ia, iż persw azja nie w ydaje się sz tu cz n y m e le m e n te m w ypow iedzi. K ossakow ski b o ­ w iem nie zdecydow ał się na działanie m e to d ą racjonalną, lecz em o cjo n aln ą — w szystkie je g o w yw ody o pierają się na uczuciu, m o ż n a pow iedzieć: w sp ó lo d c zu w an iu . Pisząc o k o n stru k cji n arratora, zarysow ałem podstaw ę d o tych rozw ażań. Je st nią strategia b u d o w an ia w sp ó ln o ty in te le k tu a ln o -d u c h o w e j m iędzy nadaw cą k o m u n ik a tu i je g o odbiorcą. K ossakow ski stara się p rzedstaw ić sw ego n arrato ra ja k o zw ykłego szlachcica — „pana b ra ta ”; w te n sposób ju ż na w stępie likw iduje barierę niechęci, ja k ą m ogłaby w ytw orzyć sytuacja, w której przem aw iałby ja k o d u c h o w n y lub intelektualista. O b n iż e n ie pro g u krytycyzm u u c z y te ln ik ó w je st najw aż­

niejszym e le m e n te m b u d o w y strategii persw azyjnej, daje b o w iem nadaw cy d u ż o lepszą p o ­ zycję do działania: po pierw sze nie m u si on zdobyw ać zaufania odbiorcy, a po d ru g ie nie m usi d okładnie uzasadniać swych argum entów , poprzestając na sz erm o w an iu hasłam i znan y m i i n o śn y m i w7 kręgu szlacheckim .

D zięki te m u tez dyskurs przestaje być racjonalną dysputą, a przerad za się w em ocjonalny. Z jaw isko to, charakterystyczne dla k o ń có w k i „ w i e k u św iateł”, je s t w y n ik iem o b n iż en ia sku­ teczności i rangi daw n eg o typu retoryki, opartego na daw nych, cycerońskich zasadach, i w ej­ ścia w to m iejsce

psychologii, nastaw ionej bardziej na obserw ację zachow ania się sam ego autora i je g o potencjalnego odb io rcy niż na d ete rm in u ją c e je czynniki dzieła38,

a m y dodajm y, że jedno cześn ie w spółgra z sen su aln y m k lim atem epoki. O w a „pragm atyza- cja" w id o czn a je s t w w iększości politycznych u tw o ró w biskupa inflanckiego, od Piotruczka

poczynając.

W S pow iedzi... Kossakowski postaw ił na persw azję typow o em ocjonalną, udającą tylko

dyskurs racjonalny. O w a „szata rac jo n aln o ści” przejaw ia się w u tw o rze głów nie w planie p rzedstaw ianych w yd arzeń — nik t z czyteln ik ó w nie m ógł zaprzeczyć takim faktom , ja k sp o ­ sób uch w alen ia konstytucji, n erw o w a atm osfera poprzedzająca ten czas. R acjonalne je s t ró w ­ nież odw o łan ie do „w spólnych d o św ia d cz eń ”:

M o g łe m ż e na te piękne nadzieje w espół z in n y m i obyw atelam i na sejm ikach nie zawołać: Z g o d a?3 \

,x Zob. hasło R e to iy k a w : S h i r n i k te rm in ó w literackich, op. cit. 14 „K orespondent Warszawski" 1792 n r 82. s. 782, nr 83, s. 788.

(15)

Z auw ażm y, w ja k i sposób K ossakow ski relacjo n u je zaszłe fakty — nie oddziela tego, co się stało, od sw ego k om entarza. M o ż n a p ow iedzieć, że każdy rze czo w n ik zostaje tu o p atrz o n y o d p o w ie d n im p rzy m io tn ik ie m , tak aby nie pozo staw ić o d b io rcy m iejsca na w łasną in te rp re ­ tację40. D zięki te m u narrato rsk a o cena w y d arze ń w um yśle o d b io rcy zlew a się z sam ym w y d a ­ rze n iem w sposób dla niego sam ego niezauw ażalny. W te n sposób po lem ik a z tezam i n a rra to ­ ra staje się u tru d n io n a .

D o d atk o w y m u tru d n ie n ie m je s t u kryta w stru k tu rz e b u d o w y S p ow ied zi... em o cjo n a l-

n ość przekazu. Je st ona b u d o w a n a na zasadzie p o d w ó jn eg o k o n trastu : po pierw sze k o n tra stu m ię d zy szlach etn y m i założeniam i przyśw iecającym i zw o łan iu sejm u a niskim i p o b u d k a m i k ierującym i działaniam i p rzy w ó d có w sejm ow ych; po d ru g ie k o n tra stu m ię d zy szlach etn y m i założeniam i re fo rm a skutkam i ich w p ro w ad zen ia. Z ab ieg te n je s t zbieżny ze w sp o m n ia n y m ju ż o p atry w a n iem rzeczo w n ik ó w p rz y m io tn ik o w y m k o m e n ta rz e m , tylko w tym w y p ad k u zostaje p rze n iesio n y na w yższy p o zio m tekstu. W yraźnie w idać ó w zabieg w e fragm encie, w k tó ry m n a rra to r opisuje sw oje u czucia po u św ia d o m ie n iu sobie szkodliw ości konstytucji:

W yznaję w ięc szczerze p rzed p ow szechnością, żem ju ż w d u sz y m ojej nie był za K onstytucyją, bom jej nie po jm o w ał ani celów, ani zam iarów , b o m w niej w i­ dział skutki nieszczęśliw e w przyszłości, b o m w szelką okazałość, ju n a k ie ry ją i w ystaw y brał za teatralne łu d z en ia41.

Ja k w idzim y, w oczach narrato ra k onstytucja, o to c zo n a tan im b lic h tre m , traci swój sens, a w dom yśle — sprzeciw ia się w oli n aro d u , ostateczn y m jej etek te m m a być ru in a d o ty c h cz a­ sow ego system u, a jej zw iastu n am i są: te rro r i nieszczęścia, ja k m o ż n a to w yczytać z końcow ej części zacytow anego frag m en tu . W łaśnie ó w strach p rze d katastrofą „szlacheckiego św iata” m a być p o d sta w o w y m sp o so b e m p rze k o n an ia cz y te ln ik ó w „K o resp o n d en ta W arszaw skie­ g o ”. A rg u m e n ty e m o cjo n a ln e b o w iem nie tylko są tru d n e d o p odw ażenia, ale także są bliższe n atu rz e człow ieka i silniej na niego działają. N ajsiln iejsze są oczyw iście te, któ re w zb u d zają niepokój o byt w łasny i w spólnotow y. W w yp ad k u kręgu czy teln ik ó w S p o ir ied z i... p rze k o n a­

nie o ścisłym p ow iązaniu losu w łasnego, w łasnej g ru p y społecznej i całego kraju było n ieom al d o g m a te m 42. W ykorzystanie przez K ossakow skiego tego p rze k o n an ia do w yw arcia w p ły w u na szlachtę nie było tru d n e — p o sz k o d o w a n y p rzez w o jn ę czy teln ik bez o p o ró w m ó g ł o d r z u ­ cić d o p ie ro co przyjętą k o n sty tu cję, ja k o tę, która sprow adziła nieszczęścia na kraj. N ale ża ło

40 M echanizm zastosowany przez K ossakow skiegojest zbieżny z podanym przez M ichała Głow ińskiego (zob. idem , N o w o m o w a p o p o ls k u . Warszawa 1991) m echanizm em m anipulacji dokonyw anym w now om ow ie. O czyw iście, użycie term inu „now om ow a" w stosunku do S p o w ie d z i p o lity c z n y byłoby anachronizm em , n ie­ m niej w arto zw rócić uwagę na ten fakt, gdyż świadczy on o poszukiw aniu przez tw órców now ych środków wyw ierania wypływu na odbiorcę, mających coraz mniej w spólnego z retoryk] w7 klasycznym ro zu m ien iu tego słowna.

41 „K orespondent Warszawski" 1792 nr 83, s. 788.

4: Zjaw isko to analizuje dokładniej w7 pierw szych rozdziałach sw7ojej książki Jarosław-' Czubaty7 — zob. idem . Z a sa d a „dw óch su m ie ń " . N o r m y p o stęp o w a n ia i granice k o m p ro m isu p o lityc zn e g o P o la k ó w w sytuacjach try b o m

(16)

W yznanie i perswazja w S p o w i e d z i p o l i t y c z n e j . .. Józefa Kossakowskiego 425

zatem tylko, po w z b u d z e n iu n ie p o k o ju u czytelnika, pokazać m u sposób u n ik n ięcia n ie b ez­ pieczeństw a i ludzi, któ rzy są godni zaufania. Z ro b ił to au to r w o sta tn im akapicie Spowie­ d z i ...4'1’. P ozornie z tego zw ro tu do obradujących w B rześciu targow iczan w yczytać m ożna

pew ien dystans w o b ec ich działań, je d n a k p rzy dokładniejszej analizie nie m o ż n a nie zauw a­ żyć, iż g łó w n y m celem autora było p o d k reślen ie d ram a ty zm u sytuacji i tego, że tylko c z ło n ­ kow ie konfederacji m ogą dok o n ać koniecznej n apraw y w d u c h u spraw iedliw ości. Targow ica urasta tu zatem d o ro zm iaró w o statniego szańca w oln o ści szlacheckiej, na k tórą zam ach u d o ­ konali tw órcy konsty tu cji m ajow ej.

To kolejna w arstw a strategii persw azyjnej, ró w n ież je d n a k oparta na sferze em ocji, a nie racji, tym razem je d n a k K ossakowski p o d ejm u je grę z uczuciam i czytelnika. U m ie ję tn ie ro z ­ b u d za negatyw ne em ocje, opisując m achinacje p rzy w ó d có w stro n n ic tw a patriotycznego, w z m a c n ia je , przypom inając negatyw ne skutki uchw alenia k onstytucji, aż w reszcie d o ch o d zi do m o m e n tu , w k tó ry m w ieszcząc u p ad e k kraju, je d n o c z e śn ie daje czytelnikow i nadzieję.

5. Wnioski ogólne

N a zakończenie w arto p o kusić się o p ró b ę p o d su m o w a n ia. O la dzisiejszego badacza, zn a­ jąceg o m e to d y i skutki działań Targowicy, pierw szym sp o strz eż en ie m będzie zapew ne zauw a­ żenie dyso n an su m ię d zy pełną chrześcijańskiej m iłości „troski o losy O jc z y z n y ” literackiego p en ite n ta a b ru taln ą polityką au to ra u tw o ru . To praw da, lecz takie stw ie rd z en ie byłoby tr u i­ zm em . D u ż o ciekaw sze je s t zauw ażenie w pisania u tw o ru w tradycję staropolskiego jeszcze p ostrzegania państw a ja k o stru k tu ry u m o co w an ej nie tylko w p o rzą d k u lu d z k im , ałe także b oskim , a co za tym idzie — struktury, która m o że podlegać zm ia n o m je d y n ie w o g ran ic zo ­ n ym zakresie. Postaw a taka m usiała być p o w szech n a w śró d ogółu szlachty. K ossakow ski b o ­ w iem , bez w zg lę d u na kierujące nim motywy', b u d u je swój u tw ó r w sposób celow y — w y b ó r takiej w łaśnie fo rm y był po d y k to w an y w y m o g ie m sk uteczności persw azji. N ależało zatem o p rzeć się na fu n d am e n cie tkw iącym w św iadom ości poten cjaln eg o odbiorcy.

N a stę p n y m etapem było takie nacech o w an ie e le m e n tó w rzeczyw istości, żeby odbiorca o d n ió sł w rażenie, iż ów fu n d a m e n t został naruszony. B ardzo łatw o było tego dokonać, tw o ­ rząc z o brad sejm ow ych arenę starcia D o b ra ze Z łe m .

W te n sposób form a spow iedzi stała się o ręż em walki z p rze ciw n ik a m i politycznym i. O rę ż e m n ad er sk u teczn y m , z czego zdano sobie spraw ę rów n ież w w ieku XX.

Cytaty

Powiązane dokumenty

- lista uczniów, którzy lista uczniów, którzy do tej szkoły nie zostali zakwalifikowani, do tej szkoły nie zostali zakwalifikowani, ale uzyskali miejsce w innej wybranej przez

– Wszystkie informacje dotyczące BO, jak poprawnie przygo- tować projekt, cennik, dzięki któremu łatwiej jest wycenić wartość projektu, a także mapy z nieruchomościami, które

Wykonanie uchwały powierza się Przewodniczącemu Rady Powiatu, który przekaże przyjęte przez Radę stanowisko: Ministrowi Zdrowia, Prezesowi Narodowego Funduszu Zdrowia, Wojewodzie

Wybijamy jaja oraz dodajemy przyprawy, dokładnie mieszamy i podsmażamy przez około 2–3 minuty.. Zawartość patelni wykładamy na

informuje, że na tablicy ogłoszeń Urzędu Miejskiego przy ul. Koś- ciuszki 32A oraz na stronie internetowej www.bip.grodzisk.pl został umieszczony wykaz z dn. 23.02.2021

Łaska jest Ci dana po to, żeby Twoja modlitwa mogła pójść wysoko, bo do tego, co jest w swojej istocie modleniem się właśnie Ciebie powołał Bóg.. Modlitwa i umartwienie są

3. Ogłoszenie o przetargu zostało zamieszczone na tablicach ogłoszeń Starostwa Powiatowego w Pruszkowie oraz Urzędu Gminy Brwinów, a także w Biuletynie Informacji

Horoskop przewiduje też, że osoby spod tego znaku mocno otworzą się na innych. Luźne rozmowy z innymi staną się dla nich prawdziwą