nia parlam entem , która dawała siłę rządom Tudorów i zarazem sprzyjała w yro bieniu się p olityk ów spośród deputowanych. S tan y generalne w X V I w . n ie w y tw orzyły praktyki p ow oływ an ia kom isji, obradowały w rozdrobnieniu, podzielone w ed łu g b aliw atów i gubernatorstw , w ym yk ając się spod kierow nictw a radców królew skich, ale u legając potężnym przyw ódcom p artii w yznaniow ych — k atolic kiej i protestanckiej. W ydaje się, że można by znaleźć w ięcej przyczyn rozbież ności rozwoju w ew nętrznego Francji i A n glii w X V i X V I w . aż do począt ków XVII. N iem niej rozw ażania te zasługują na uwagę.
W sum ie stw ierdzić należy, że badania R ussel Majora stanow ią poważny w kład nie tylk o do historii Francji, ale w ogóle ustroju stanow ego w Europie, w yzysk u ją n ieznane dotąd m ateriały przy próbie ich usystem atyzow ania. D otych
czas h istorycy w id zieli w e Francji m onarchię absolutną i stan y generalne. Teraz ukazała się nam inna, niezm iern ie bogata rzeczyw istość społeczna, bogactwo form życia stanow ego dotąd niepodejrzew ane, które na p ew n o skłoni badaczy do rew izji w ielu utartych poglądów.
K a ro l G órski
B ibliografia lite ra tu ry p o lsk iej. N o w y K o rb u t. Redaktor naczelny K. B u d z y f c . T. I: P iśm ien n ictw o sta ro p o lsk ie pod red. R. P o l l a - ka, cz. 1: H asła ogólne i anonim ow e. In stytu t Badań Literackich. PIW, Warszawa 1963, s. 390, 2 nlb.
Zapoczątkowanie edycji „B ibliografii literatury p olsk iej” jest dużym w ydarze niem naukow ym i kulturalnym . Krąg zainteresow anych tym w ydaw n ictw em n ie ogranicza się do literaturoznawców i m iłośn ik ów naszego piśm iennictw a. Obej m uje on rów nież przedstaw icieli innych nauk hum anistycznych. D latego też ocze kiw ać należy, że „B ibliografia” spotka się z ocenam i w ychodzącym i spoza grona · historyków literatury. Już to samo będzie w skazyw ać na jej znaczenie w k szta ł tow aniu w arsztatu naszej hum anistyki, do dziś pod w ielom a w zględam i zanied banego.
Oceny „B ibliografii” ze strony przedstaw icieli dyscyplin pokrew nych m ogą okazać się ostrzejsze od kryty!? podejm ow anych przez ścisłe grono specjalistów . S kargi na niedostateczne uwzględnienie ich w łasn ej dyscypliny dotyczą nieraz spraw m arginesow ych z punktu w idzenia redakcji w ydaw nictw a. O uchybienia tego typu tym łatw iej, im skala dzieła w iększa. Za to spojrzenie z w iększej odleg łości na w ydaw n ictw o ułatw ić m oże ocenę całości i w ydobycie zarówno jej zalet, jak też i wad.
Ten ostatni wzgląd, jak sądzę, upoważnia historyka do zabrania głosu w dy sk u sji nad pierw szym fascykułem m onum entalnej „B ibliografii”, m ającej w pięciu tom ach zawierać całość rozwoju literatury polskiej. U w agi te mogą w yw ołać dy sk u sję i w konsekw en cji w płynąć na ulepszenie zasad opracowania dalszych części w ydaw n ictw a, które pozostanie trw ałą in w estycją naszej nauki o w artości n ie
ograniczonej do lat kilk u czy kilkunastu.
Recenzow ana część pierw szego tomu stanow i w łaściw ie odrębną całość zaw ie rającą ogólne, czy ściślej ogólnikow e om ów ienia zasad w ydaw nictw a, jak i m etod przygotow ania pierwszego tomu, dostarcza też przykładów praktycznej ich reali zacji zarówno w zakresie taw. haseł ogólnych, jak i szczegółow ych, dość sp ecyficz nego zresztą charakteru, ze w zględu n a ich anonim owość.
anonim ow ych pow iększa trudności redakcyjne, gdyż z konieczności staw ia sprawę w łaściw ego znalezienia m iejsca dla utw oru w alfabetycznym układzie haseł i gru powania dzieł drobnych w hasła ogólniejsze, w ed łu g gatunków literackich czy śro dowisk. W ten sposób część pośw ięcona utworom anonim owym lub niepew nego autorstw a zaw ierać m oże om ów ienie haseł rzeczowych, które przy p osługiw aniu się jedynie hasłam i autorskim i n i e . zostały uwypuklone.
Dlatego część ta um ożliw ia spojrzenie pod innym nieco kątem na bibliografię literatury, staw iającą na pierwszym planie działalność poszczególnych twórców. Poniew aż w łaśn ie w literaturze staropolskiej dział anonim owy jest szczególnie obfity, przeto niniejsze uw agi z m niejszą zapew ne ostrością odnieść będzie można do tom ów następnych, w których udział twórczości o znanym autorstw ie jest bez porów nania w iększy.
W nazw aniu „B ibliografii” m ianem „Nowego Korbuta” w yraził się n ie tylko szacunek dla zasłużonego badacza, lecz także próba kontynuacji jego dzieła. Jednak w toku pracy nastąpiło nie tylko pow ażne rozszerzenie skali w ydaw nictw a, lecz także zm iana koncepcji. O ile G. K o r b u t nazw ał sw ą pracę „Historią literatury p olsk iej”, zaopatrując tytu ł w objaśnienie „Książka podręczna inform acyjna...”, o tyle dzieło om awiane zatytułow ano po prostu „B ibliografią”. Jednocześnie w y daw cy zrezygnow ali z podziału na okresy i grupy literackie wprowadzonego, przez Korbuta w obrębie poszczególnych tomów. Podział ten, uznany za mało przej rzysty, zastąpiono prostym układem alfabetycznym w obrębie poszczególnych tomów.
Od czasów K orbuta pow ażnie w zrosła ilość m ateriałów dotyczących literatury staropolskiej, co pow ięk szyło trudności w ystęp ujące przy opracowaniu tomu. W tej sytuacji w ydaje się,, że należało dążyć do ograniczenia zasięgu chronologicznego pierwszego tomu, by stw orzyć podział na części bardziej operatywne. Redakcja postąpiła jednak przeciwnie, rozszerzając zakres tomu poza szerokie ram y chro nologiczne w yznaczone przez Korbuta. W ujęciu pierw otnym tom I kończył się na schyłku XV II w., obecnie sięga aż po czasy stanisław ow skie. Jeżeli zauważym y, że w ujęciu Korbuta literatura średniow ieczna potraktowana została szczupło, obecnie zaś pow ażnie rozbudowana, jasne się stanie, że decyzja tego rodzaju znacznie p ow ięk szyła skalę trudności. W tej sytuacji likw idacja w ew nętrznego podziału na okresy w obrębie tom ów i w prow adzenie zasady alfabetycznego układu spowodow ały, że obok sieb ie znalazły się przem ieszane w sposób przypad kow y utw ory od w iek u X II po XVIII. K rytykow any przez w ydaw ców układ Kor buta okazał się w ięc bardziej przejrzysty w części poświęconej literaturze staro polskiej. Posiadaczom I tom u m ożna jako u łatw ienie poradzić zastosow anie sp e cjalnego system u oznaczeń w sp isie rzeczy, um ożliw iającego graficzne w yodręb nienie pozycji pochodzących z poszczególnych okresów rozwoju literatury.
U m ieszczenie w jednym układzie utw orów od XII do X V III w . utrudniło jasne sform ułow anie zasad ich selekcji, które zależne są przecież od charakteru li teratury danej epoki i nie m ogą być w sposób jednoznaczny stosow ane dla całości tak dużego okresu. Tym czasem poza ogólnym i w ytyczn ym i K. B u d z y k a doty czącym i całości w ydaw n ictw a i podkreśleniu, że należy je stosow ać w sposób e la styczny n iew iele znajdziem y na ten tem at inform acji. N ie bez zdziw ienia sk onsta tować należy zupełny brak w iadom ości na ten tem at w e w stęp ie do tomu po św ięconego literaturze staropolskiej (s. 14—19). Znajdujemy w nim natom iast in for m ację, że w dziele anonim ów „znalazła się pew na ilość utworów , których autorzy są znani (np. tw órcy niektórych dialogów dram atycznych zanotowanych pod hasłem „dram atyczne u tw ory”), ale nie na tyle w artościowi, by — zdaniem redaktorów — w yodrębniać ich w ogólnych hasłach autorskich” (s. 15). A w ięc naw et zasada po działu na utw ory anonim ow e i autorów została złam ana .i to w sposób świadom y.
P ow oływ anie się na „ogólną zasadę” selek tyw n ości m ateriału jako asumpt do ta kiego postępow ania w niczym nie zm ienia faktu, że odczucie w artości danego p i sarza jest rzeczą w poważnym stopniu subiektyw ną; skazuje też czytelnika na po szukiw ania i w serii autorów i anonim ów, zwłaszcza, że w yd aw cy nie postarali się o zaznaczenie, których autorów uznali za mało ważnych.
Sprawa ta jest jednak drobiazgiem w obec faktu, że brak sprecyzow anych za sad selekcji, a m oże tylko inform acji o nich, praktycznie rzecz biorąc uniem ożli w ia czytelnikow i orientację, w jakim stosunku pozostaje m ateriał uw zględniony w „B ibliografii” do p om iniętego. Na ile zatem są reprezentatyw ne w iadom ości o poszczególnych utworach i gatunkach literackich w w ypadku twórczości anoni m owej oraz na ile będzie reprezentatyw ny dobór nazw isk w w ypadku twórczości autoryzowanej.
I tutaj znów poważnym ułatw ieniem b yłoby 'w prow adzenie zarzuconego p o działu na podstaw ow e okresy. U łatw iłoby to opanow anie m ateriału przez czytel nika bardziej doświadczonego i obznajm ionego z literaturą. W su m ie odnosi się w rażenie, że redaktorzy n iew ątp liw ie ogarniający całość m ateriału albo lek cew a żą czytelnika, albo znacznie przeceniają jego w iedzę.
A oto garść przykładów.
'Spotykamy w „B ibliografii” grupę rom ańskich epigram atów z X II w., do k tó rych dodać obecnie należy epigram w iś lic k i1 (s. 222 nn.). Co zadecydow ało o takim ich wyborze, próżno szu k alib yśm y odpowiedzi. Próżno też dociekać, co zdecydo w ało o pom inięciu późniejszych epigram atów anonim ow ych, choćby z doby ren e sansu. To samo dotyczy najstarszych ep itafiów (s. 226 nn.). I tu też n ie wiadom o, czy autorzy w ydaw nictw a zm ierzali do zestaw ien ia kom pletnej ich listy i dla ja kiego czasu i co zadecydow ało o pom inięciu tych utw orów z czasów późniejszych. Nb. podobnego pochodzenia był też zapew ne „w iersz na śm ierć księcia L eszka” [Czarnego] zam ieszczony pod literą W (s. 332).
Inny przykład. Próżno byśm y szukali w iadom ości, co zadecydow ało o w yborze z bogatej, późnośredniow iecznej twórczości poetyckiej, w pow ażnej m ierze anoni m ow ej, n iew ielkiego zespołu w ierszy i p ieśn i z X V w . Czy ich w alory artystycz ne? W ymowa ideowa? W jakim zakresie odegrało tu rolę kryterium językow e, czy niące dystynkcję m iędzy pieśnią (rzadziej w ierszem ) w języku polskim , a poezją łacińską?
Podobnie w ygląda sprawa przekładów z literatury obcej na język polski. Znów brak w yjaśnienia, jaka była zasada ich uw zględnienia lub pom inięcia. Jest to sprawa niebagatelna, jeżeli zwrócim y uwagę, że w ydaw nictw o, jak to sam i redak torzy podkreślają, ulegało w trakcie opracowania zm ianom koncepcji.
Skala tych w ątp liw ości zm niejszyłaby się znacznie, gdyby w ydaw cy zrezygno w ali z Korbutowego p ojęcia „literatura staropolska” i w yodrębnili osobno litera turę średniow ieczną w ym agającą innych zasad selek cji od literatury renesanso w ej, a być może także literatury okresu kontrreform acji i baroku. Taki podział na okresy m ógł tylko ułatw ić pracę i czytelność układu m ateriału.
W tom ie p ośw ięconym średniow ieczu znaleźć b y się mogło słow o o zabytkach językow ych, w yjaśniające przyczyny zam ieszczenia osobnego hasła o rotach przy siąg sądowych, czy bulli gnieźnieńskiej, których um ieszczenie w cyklu obejm ują cym okres po X V III w. jest rażące. Można by też się spodziewać, że przy takim podziale m ateriału z w ięk szą inw encją opracowane b y zostało hasło pośw ięcone naszym rocznikom. W obecnej w ersji znajdujem y w nim w iadom ości o roczni kach kapituły krakow skiej, św iętokrzyskim dawnym i kapituły poznańskiej i Por. protokół oceny zabytku przez Al. G i e y s z t o r a przytoczony przez A. T o m a s z e w s k i e g o , Kolegiata Wiślicka. W yniki badań w latach 1958—1960, Odkrycia w Wiślicy, Warszawa 1963, s. 80 n.
(s. 315 п.), a także dość obszerną bibliografię, ale pow staje pytanie, czy w y d a w nictw o tego typu nie powinno zawierać choćby tabelarycznego zestaw ienia rocz ników. W obecnym stanie czytelnik też nie w ie, czym został podyktow any wybór tych trzech w łaśnie roczników i jaki jest ich stosun ek do całości puścizny w tej dziedzinie.
Zupełnie zaś przypadkow ym zbiegiem okoliczności, jako osobną pozycję, znaj dujem y krótki w iersz o św. Jadw idze „Non sola m issa erat contenta ducissa, quod presbiteri tot m issas eis oportet haberi” (s. 221), przy jednoczesnym opuszczeniu utw orów zam ieszczonych w kronice A nonim a tzw. Galla. N ie tylko zresztą ich brak, lecz rów nież próżno byśm y szukali w dziale pośw ięconym utworom anoni m owym lub o autorstw ie w ątp liw ym w iadom ości o naszej najstarszej kronice, któ rej bliższe zw iązanie nie z autorem lecz naw et z określonym kręgiem pisarskim do dziś nastręcza niem ałe trudności. Czyżby autorom „B ibliografii” udało się roz w iązać odwieczny już dziś cru x naszej m ed iew istyk i? Do takiego przypuszczenia zdaje się upow ażniać w ym ien ien ie w e w stęp ie G allusa Anonim a razem z Bruno nem z Querfurtu, К . Celtisem , F. K allim achem i in. (s. 15).
Obok haseł szczegółow ych rozpatrywana część zaw iera też hasła ogólne, do tyczące zarysów historii literatury polskiej (s. 23— 30) oraz okresu staropolskiego, a przede w szystk im zestaw ienia literatury dotyczącej ogólnej problem atyki śred- dniow iecza, odrodzenia i reform acji z następującym podziałem w ew nętrznym : śred niow iecze — literatura ogólna dotycząca kultury um ysłow ej i piśm iennictw a (s. 33—35), kultura um ysłow a w Polsce (s. 35—42), piśm iennictw o łacińskie (s. 42— 45), piśm iennictw o w języku polskim (s. 45—56), odrodzenie — literatura ogólna (s. 57—63), kultura um ysłow a (s. 63—84) oraz dzieje p iśm iennictw a (s. 84—98).
Osobno i stosunkow o obszernie została potraktow ana literatura dotycząca re form acji (s. 99— 126). P od tytu ły w skazują, że ta literatura ogólna obejm uje nie tylko m onografie -i studia, lecz także „przyczynki o charakterze szczegółow ym ”. P odstaw ow y dział stanow ią „prace dotyczące życia um ysłow ego i kultury m aterial nej różnow ierstw a w P olsce” (s. 100—121), przy czym owa niew yjaśniona bliżej kultura m aterialna stanow ić ma, jak sądzę, alibi dla dążności do kom pletnego w y czerpania tem atyki reform acyjnej.
Podrozdział pośw ięcony piśm iennictw u przedstaw ia się na tym tle skrom nie (s. 122— 124). W yodrębniona została literatura om aw iająca stan badań i postulaty badawcze (s. 124 n.) oraz w ażniejsze bibliografie i przeglądy krytyczne (s. 125 n.). W tym haśle znajdujem y też literaturę dotyczącą kontrreform acji potraktowaną drugoplanowo i nieuw idocznioną w tytu le całości, jak też w podtytułach. Odm ien n ie do renesansu i reform acji literatura okresu późniejszego została potraktowana dość sum arycznie i to w zasadzie w yłącznie dla w ieku XVII (s. 127—137).
Czasy saskie, mimo że objęte tym że tom em , potraktow ane zostały m ilczeniem per non sunt. N ie bez zdziw ienia też czytelnik zauważa, że w iek XVII został u jęty ogóną nazwą „czasy p orenesansow e”. Czyżby literaturę tej epoki należało rozpa tryw ać w yłącznie w kategoriach epigonów renesansu? A jeżeli nie, to czy rzeczy w iście dla dom inujących kierunków tej epoki brak nazw y w łasnej? W su m ie czy teln ik m oże odnieść niesłuszne chyba wrażenie, że istn ien ie literatury barokowej w Polsce do dziś przysparza rum ieńców w stydu na obliczach redaktorów „Biblio g rafii”. W całości zestaw ienia dotyczące odrodzenia i reform acji zajm ują przeszło 70 stron druku w obec 38 stron pośw ięconych średniow ieczu (27) i czasom porene- sansow ym (11), co chyba, mimo w agi tego okresu dla rozwoju literatury i sto sunkowo najlepszego jego opracowania, sygn alizuje wyraźną nierównom ierność selek cji m ateriałów bibliograficznych.
Ogólny przegląd bibliograficzny uzupełniają hasła; A kadem ie (Uniw ersytet krakowski, Akadem ia Rakowska, W ileńska, Zamojska, s. 142— 161) oraz D rukar
stw o (A. Gryczowa, s. 162— 173). W prowadzenie tych haseł jest n iew ątpliw ie uży teczne, szkoda tylko, że dla średniowiecza zabrakło w iadom ości o skryptoriach (kościelnych, m iejskich, uniw ersyteckich). Inicjatyw a sum arycznego naw et ich opracowania m ogłaby przyczynić się do zapełnienia dotkliwej lu ki w naszej lite raturze.
Opracowanie haseł ogólnych jest ze w szech m iar w artościow e i ich w prow a dzenie należy do cenniejszych in icjatyw redakcji. Poniew aż „B ibliografia” opiera sw ą siatkę haseł o autorów, należałoby się zastanowić, czy nie byłoby słuszne opracowanie ogólnych zestaw ień lub haseł pośw ięconych poszczególnym gatunkom literackim , ułatw iających orientację w rozproszonym m ateriale. C elowość tego postulatu w yraźnie zaznacza się w wypadku średniow iecza (hagiografia, kroniki, roczniki, poezja łacińska itp.). Hasła ogólne, które są w łaściw ie przeglądam i słabo w yselekcjonow anej b ibliografii tego zadania spełnić n ie mogą i nie m iały, a zaopa trzenie „B ibliografii” w tego typu pomoce w obec ogromu prac już w łożonych s ta n ow i w y siłek niew ielki. Chociaż „Bibliografia”, przynajm niej w koncepcji G. K or buta, zastępować m iała jednocześnie m ateriałową historię literatury, to jednak w ydaje się, że objęcie jednym w ydaw nictw em tych obydwóch celów jest n iem ożli we. D latego też „Historia literatury p olsk iej” J. P i ł a t a pod w ielom a w zględa m i pozostaje nadal dziełem niezastąpionym . Potrzeba jej reedycji w św ietle p ierw szej części „Nowego K orbuta” w ydaje się coraz bardziej aktualna .
Sum ując, trudno oprzeć się wrażeniu, że w iększość w spom nianych niedociąg n ięć była stosunkow o łatw a do uniknięcia kosztem n iew ielkiego nakładu pracy i bardziej starannego przem yślenia układu całości, przyjęcia bardziej elastycznej zasady redakcyjnej. W łaśnie na etapie końcow ym zabrakło interw encji redakto rów. Stąd też w ynika nieprzem yślany układ i zlekcew ażenie inform acji czy po mocy dla czytelnika, co stw ierdzić należy z dużą przykrością w obec n iew ątp li w ych, m im o tych m ankam entów , ogólnych w alorów w ydaw nictw a.
Z uw agi na jego znaczenie sform ułow ać należy postulat zaopatrzenia tomu staropolskiego w posłow ie zaw ierające dodatkow e w yjaśnienia i komentarze. W y daje się, że przy opracow yw aniu takiego w ydaw nictw a należałoby przedstaw ić do oceny specjalistom z innych dziedzin nie tylko poszczególne hasła lecz także całe zwarte partie materiału. Praktyka zlecania historykom redakcji kilku h aseł nie zdała egzam inu, gdyż n ie znając całości opracowali je oni w sposób odizolowany. Widać to n aw et w braku uzupełnień bibliograficznych spotykanych w innych h a słach w stosunku do r. 1958, który stanow ił datę zam knięcia całości m ateriału. Stąd np. w wypadku roczników czy K roniki W ielkopolskiej brak podstaw ow ej roz praw y B. K ü r b i s ó w n y , „Dziejopisarstwo W ielkopolskie”, nie w zm iankow any został szkic K. J a s i ń s k i e g o dotyczący autorstw a „Kroniki W ielkopolskiej”, („Studia Żródłoznawcze” t. II), choć jednocześnie spotykam y w innych m iejscach w iadom ości zaczerpnięte z dalszych tom ów tego w ydaw nictw a. A le tu dotykam y k w estii długotrwałego· oczekiw ania na publikację, dezaktualizującego wartość w ie lu prac naukowych. Ślady tego oczekiw ania znać na omawianej części „Biblio g rafii”, choć już stanow ią one, trzeba to zaznaczyć — m ankam enty zdecydow anie drugoplanowe.
Kończąc, w spom nieć w reszcie należy o starannej szacie w ydaw nictw a: dobry papier, ładna czcionka i doskonale w ykonana korekta, co nie jest sprawą łatw ą przy publikacjach tego typu, w ystaw iają chlubne św iadectw o zarówno k om iteto w i redakcyjnem u jak i Państw ow em u In stytu tow i W ydawniczem u, który śm iało m oże się poszczycić rozpoczęciem realizacji tej tak w artościow ej serii.