• Nie Znaleziono Wyników

Położenie ekonomiczne mas plebejskich Warszawy w przededniu i w czasie powstania listopadowego 1830/1831

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Położenie ekonomiczne mas plebejskich Warszawy w przededniu i w czasie powstania listopadowego 1830/1831"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Położenie ekonomiczne mas plebejskich Warszawy

w przededniu i w czasie powstania listopadowego

1830/1831 r.

K IL K A U W AG N A TEM A T W A R SZ A W Y W PR Z E D E D N IU P O W ST A N IA L ISTO PAD O W EG O

L ata 1815— 1830 stanowią w historii W arszawy okres szczególnego rozwoju. W latach tych bowiem w yrasta ona ponownie, po okresie zu­ pełnego upadku, na przodujące pod względem ekonomicznym, politycz­ nym i kultu raln y m centrum kraju.

Rozwój ten odbywał się w ścisłym związku z przem ianam i ekono­ miczno-społecznymi, jakie dokonywały się na ziemiach polskich w związku z rozkładem stosunków feudalnych oraz kształtow aniem się stosunków kapitalistycznych. Wzrost gospodarki towarowo-pieniężnej, rozpoczyna­ jący się proces pierw otnej akum ulacji kapitału, kształtow anie się rynku w ew nętrznego oraz ry nku siły roboczej, w zrost roli m iast w życiu ekono­ micznym kraju, wzrost przem ysłu i handlu — wszystko to aktyw nie oddzia­ ływało na rozwój Warszawy, która rozrasta się coraz szybciej, nabierając cech wielkiego kapitalistycznego ośrodka.

Oto kilka danych ilustrujących ten proces. Decydujący dla profilu m iasta był rozwój przemysłu. S tatystyki m iasta notują, że już w 1825 roku W arszawa liczy ok. 8 818 fabryk i ręko dzielni. Nie ma wątpliwości, że większość tych zakładów powstała w okresie K rólestw a Polskiego. „Znik­ nęło dużo zieloności — pisał w nikliw y obserw ator tego okresu — gdy ogrodów wiele wycięto, a w ich miejsce nie znane dawniej wysokie ko­ m iny fabryk wyskoczyły ponad obszerne budynki“1. Na czoło w arszaw ­ skiego przem ysłu wysuwać się zaczął pod względem jakościowym przem ysł metalowy. W okresie K rólestw a Polskiego pow stały tu bowiem takie zakłady, jak Rządowa F abryka M aszyn na Solcu, fab ry k a narzędzi

1'„ D z ie n n ik W a rsza w sk i“ t. IV , 1826, s. 333—351; to sa m o F. S o b i e s z c z a ń s k i ,

(3)

chirurgicznych i innych Gerlacha, fabryka narzędzi i wyrobów m etalo­ wych Evansa, gisernia Gregoire’a, walcownia blachy cynkowej, fabryka m aszyn w dawnej mennicy itp. Wiele spośród tych fabryk zatrudniało liczną, nie spotykaną dotąd załogę. Np. zakłady Evansa liczyły prze­ szło 150 robo tn ik ó w 2. Przem ysł ten przodował zarówno pod względem wyposażenia w nowe narzędzia produkcji, jak i jakości produkcji. Wy­ tw arzał on bowiem nowe, nie znane dotąd narzędzia i maszyny, przy­ czyniając się w ten sposób do ogólnego w zrostu poziomu sił wytwórczych w kraju.

Obok przem ysłu metalowego decydujące m iejsce w przem yśle w arszaw ­ skim zajmowało włókiennictwo. W 1826 roku w W arszawie czynne były ogółem 192 w arsztaty z 4218 w rzecionam i3. Wśród nich zdarzały się warsztaity zatrudniające po kilkuset robotników4. Trzecie miejsce pod względem swego znaczenia zajmował przem ysł galanteryjny. Zakłady tego typu, o różnych formach i rozmiarach, sięgały liczby kilku tysięcy nadając m iastu charakterystyczny rys wielkiego handlowego ośrodka. Wśród nich zdarzały się przedsiębiorstw a o kilkusetosobowej załodze. Oto kilka z nich: fabryka rękawiczek skórzanych Grossa zatrudniała 500 do 600 szwaczek, fabryka kobierców 160 robotników, fabryka kapeluszy słomkowych 200 dzieci (sic), fabryka dywanów 309 itp.5 Nie posiadamy jednak żadnych dokładniejszych staty sty k warszawskiego przemysłu. Nie potrafim y również wyodrębnić z warszawskiego przem ysłu zakładów 0 profilu kapitalistycznym . W większości bowiem wypadków przem ysł ten nie zdołał się jeszcze wyłam ać z ram cechowych, jakkolw iek rozkład system u cechowego był już daleko posunięty. Bardzo częstą form ą pro­ dukcji tego przem ysłu był system nakładczy. W ten sposób w orbitę w yzysku dostaw ał się nie tylko sam wyrobnik, ale i cała jego rodzina. Oto np. w fabryce kobierców obok 309 w yrobników pracujących na miejscu 150 „przędzalników “ pracowało w domu, dochodząc naw et z oko­ lic Warszawy. Podobny system w yzysku upraw iała fabryka rękawiczek 1 inne °. Globalna produkcja przem ysłu warszawskiego w ysuw ała stolicę na jedno z czołowych miejsc wśród wszystkich przem ysłowych ośrodków k r a j u 7. O dgrywała ona również poważną rolę w eksporcie Królestwa.

2 A rch iw u m B ib l. J a g iell. w K ra k o w ie, rkps 5114. 3 K. I. W o b ł y j , O c z e r k i po is to r i i p o l s k o j f a b r y c z n e j p r o m y s z l e n n o s t i , K ijó w 1909, s. 249—250. 4 Ł. G o ł ę b i o w s k i , O p isa n ie h i s t o r y c z n o - s t a t y s t y c z n e m. W a r s z a w y , W arsza­ w a 1827, s. 206. 5 T am że, s. 206—212.

6 K. W ó j c i c k i , W a r s z a w a i j e j s p o łe c zn o ść w p o c z ą t k a c h n a sz e g o stule cia, W arszaw a 1875, s. 179.

(4)

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że jakość produktów warszawskich znana była powszechnie za granicą. Świadczy o tym najlepiej eksport niektórych maszyn, obuwia i galanterii do najbardziej przodujących pod względem rozwoju przemysłowego krajów na zachodzie E u ro p y 8. Obok przem ysłu dużą rolę w życiu ekonomicznym W arszawy odgry­ wał handel. K orzystając z dobrej koniunktury gospodarczej (rozwój gospodarki towarowo-pieniężnej), dużego skupiska ludności, dobrego po­ łożenia geograficznego, skupienia się życia politycznego itp. — w ysunęła się ona wkróťce na centralne miejsce w kraju. Tutaj odbywały się liczne krajow e targi i w ystaw y gospodarcze, skupiły się instytucje kredytow e i spółki handlowe, rozw ijał się handel tranzytow y. O rozm iarach w ar­ szawskiego handlu świadczy fakt, że związanych z nim było przeszło 6 tysięcy ludzi9. Na targach warszawskich osiągano milionowe przetargi. Szczególne znaczenie m iał wśród nich „św iętojański“ targ na wełnę, któ­ ry ściągał do W arszawy kupców z k raju i z zagranicy 10.

Ekonomiczny rozwój m iasta pociągał za sobą poważne przem iany w stru ktu rze społecznej.

Po pierwsze — rozpoczyna się proces kształtow ania się dwu nowych klas społecznych: burżuazji i proletariatu.

Po drugie — następują duże przegrupow ania zarówno w obrębie do­ tychczasowego patryc jatu, jak i pospólstwa.

Przem iany te zaznaczyły się już w przededniu pow stania listopado­ wego tak wyraziście, że niesposób ujmować społeczeństwo W arszawy tego okresu jako społeczeństwo feudalne. W arszawa w tym czasie to już ty ­ powe miasto okresu przejściowego od feudalizm u do kapitalizm u. N aj­ bardziej charakterystyczną w arstw ą społeczną m iasta staje się teraz grupa społeczna, którą za E n g e l s e m należy nazwać plebsem, a k tó ra nosi w sobie znamiona dwu zm agających się formacji: feudalizm u i kapita­ lizmu u . C harakteryzując bliżej tę klasę Engels pisał: „Z jednej strony zubożali mieszczanie cechowi, których wiązało jeszcze z istniejącym ustrojem m iast posiadanie przyw ileju; z drugiej — wypędzeni chłopi i wydalona z pracy służba, którzy nie zdążyli stać się proletariuszam i. Między jednym i a drugim i czeladnicy, stojący chwilowo poza oficjalnym społeczeństwem, zbliżający się przez swe w arunki życiowe do

prole-8 „K urier P o lsk i“ n r 3 z 3 X II 1829; Ł. G o ł ę b i o w s k i , op. cit., s. 204; np. F. S o b i e s z c z a ń s k i (op. cit., s. 256) stw ierd za , ż e ob u w ie w y ra b ia n e w W arsza­ w ie „ p ierw sze m ie jsc e p o p a ry sk ich “ zajm ow ało. U Ł. G o ł ę b i o w s k i e g o (op. cit.), s. 204) zn a jd u jem y zaś w zm ia n k ę o ek sp o rcie w a r sz a w sk ic h szla fro k ó w do B erlina. Z nane ró w n ież b y ły z a gran icą w a r sz a w s k ie fortep ian y.

0 „D zien n ik W a rsza w sk i“, op, cit., s. 342.

10 „K u rier P o lsk i“ n r 194 z 24 V I 1830; Ł. G o ł ę b i o w s k i , op cit., s. 204. 11 F. E n g e l s , W o j n a c h ło p s k a w N ie m c z e c h , W arszaw a 1950, s. 37.

(5)

tairiatu ta k bardzo, jak to było możliwe przy ówczesnym stanie przem y­ słu i przyw ilejach cechowych, a jednocześnie praw ie wszyscy przyszli m ajstrow ie mieszczańscy na mocy tychże przyw ilejów “. C harakterystykę tę można w dużej m ierze odnieść do warszawskiego· plebsu. D ziała bo­ wiem już wówczas praw o konkurencji kapitalistycznej, rosną duże za­ kłady fabryczne, a rozkład monopolu cechowego doprowadza do syste­ m atycznej ruiny drobnych m ajstrów cechowych, kram arzy, drobnych kupców itp., którzy spadają na pozycję najuboższych w arstw spo­ łecznych.

Głębsza analiza statysty k ludności W arszawy tego okresu pozwala na wysunięcie pew nych hipotez na tem at procentu tej grupy ludności. Ja k w ynika z danych statystycznych zamieszczonych w „Dzienniku W arszaw skim “ z 1826 roku, ludność plebejská stanow iła w Warszawie od 60% do 70% ogółu mieszkańców. Za podstaw ę tego obliczenia przy­ jęliśm y następujące cyfry: najniższą w arstew kę tej grupy stanowili „z jałm użny w szpitalach żyjący“ — 2 478 osób i 752 członków ich rodzin; „nie m ający pewnego sposobu utrzym ania się“ — 8 449, a więc razem 11 679 osób. N astępna w arstew ka to: „służące domowi i lokaje“ — 8 053 i 1 564 członków rodzin; „słudzy brow arni“ .— 263 osoby i 302 członków rodzin; „służące domowe, panny i inne“ — 9 906 osób i 429 członków rodzin; wyrobników 8 470 i 13 800 członków rodzin; słudzy kościelni — 80 osób i 82 członków rodzin; „szmaciarze zbierający m ateriał na pa­ p ier“ — 4 osoby i 7 członków rodzin. Łącznie te dwie w arstw y, bezspor­ ne co do swej przynależności społecznej, wynoszą 54 621 osób, czyli około 43% ogółu ludności w Warszawie. A przecież do plebsu zaliczyć można (z pew nym i w praw dzie zastrzeżeniami) jeszcze następujące w ar­ stwy: brukarze 42 osoby i 97 członków rodzin; dorożkarze 329 i 428 członków rodzin; przekupnie 2 736 i 4 001 członków rodzin; tandeciarze 137 i 326 członków rodzin, drw ale 35 i 118 członków rodzin; najem ni furm ani 102 i 320 członków rodzin, tragarze 39 i 67 członków rodzin; woziwody 151 i 408 członków rodzin; a także poważny procent wśród: bednarzy (228 i 251), rzeźników (379 i 991), szewców (2427 i 2558), sto­ larzy (539 i 702) oraz kraw ców (420 i 1894) 12.

Włączenie tej w arstw y podnosi właśnie liczbę plebsu od 60% do 70% ogółu ludności miasta. Hipotezę tę potw ierdza w pew nym sensie historyk W arszawy S o b i e s z c z a ń s k i , który stw ierdza w jednej ze swych prac, że w W arszawie przed pow staniem listopadowym istniało „spo­ sobów do życia, czyli stanów mieszkańców 175. Osób głównych m ajstrów,

18 O ciężk iej sy tu a c ji stolarzy w p rzed ed n iu i w czasie p o w sta n ia listo p a d o w eg o patrz: „K urier W a rsza w sk i“ n r 71 z 13 III 1831.

(6)

czeladzi żyjących z tych 175 sposobów utrzym ania jest 63 808 osób, zaś które żyją z ich pracy, znajdzie się 60 396“13.

Tak więc term inem m asy plebejskie obejm ujem y większość miesz­ kańców W arszawy.

PO ŁO ŻENIE EK O NO M ICZN E M A S P L E B E JSK IC H W A R SZ A W Y W P R Z E D E D N IU P O W ST A N IA LISTO PA D O W EG O

W arunki, w których żył, mieszkał i pracow ał plebs w arszaw ski w okre­ sie K rólestw a Polskiego, były niezm iernie ciężkie. Był to bowiem okres „bolesnych“ urodzin kapitalizm u ze wszystkimi związanymi z tym proce­ sem atrybutam i: niczym nie skrępow anym wyzyskiem mas ludowych, masową proletaryzacją m iast i wsi, gw ałtownym wzrostem ludności miejskiej i nieodłącznym głodem mieszkaniowym, okropnym, antyhu­ m anitarnym budow nictw em przemysłowym, masowymi epidemiami, głodem, bezrobociem i pierw szym i kryzysam i ekonomicznymi.

Wszystkie te zjaw iska znajdziemy w W arszawie dwudziestych lat X IX stulecia.

Zacznijm y od sytuacji mieszkaniowej. Liczba mieszkańców W arszawy wzrosła w latach 1815— 1830 o 58 634 osoby 14. Ludność ta była praw ie w całości napływowa, gdyż, jak stw ierdzają statystyki, przyrost n atu ral­ ny w ty m okresie w W arszawie był bardzo n ik ły 15. Za tym szybkim wzrostem ludności absolutnie nie nadążało budownictwo mieszkaniowe. J a k w ykazują statystyki, w W arszawie w okresie lat 1823— 1828, a więc w okresie największego rozwoju miasta, wybudowano zaledwie 516 bu­ dynków, w ty m wiele gmachów użyteczności publicznej 16. W związku z powyższym w zrastała liczba mieszkańców na jedną izbę, a także, co było szczególnie dotkliwe, komorne. Dane cyfrowe o zagęszczeniu mieszkań zaw arte w statystykach opracowanych przez historyków burżuazyjnych w bardzo m ałym tylko stopniu inform ują nas o sytuacji. D ają nam bo­ w iem jedynie- cyfry przeciętne m askujące ciasnotę plebejskich mieszkań z jednej strony oraz w ielką przestrzenność mieszkań arystokracji z d ru ­ giej strony 17. W raz ze stopniem zagęszczenia rósł czynsz mieszkaniowy. W przededniu pow stania płacono przeciętnie 100 do 140 złotych rocznie za jeden pokój. Za m ieszkanie zaś czteropokojowe czynsz wynosił do 360 złotych. Była to na owe czasy ogromna suma. Do w zrostu komornego,

13 F. S o b i e s z c z a ń s k i , op. cit., s. 252. 14 S. D z i e w u l s k i , H. R a d z i s z e w s k i , W a r s z a w a t. I, W arszaw a 1913, s. 421—422. 15 F. S o b i e s z c z a ń s k i , op. cit., s. 255. 10 T am że, s. 290. 17 S. S i e g e l , C e n y w W a r s z a w i e w l. 1816— 1914, P ozn ań 1949, s. 124. Z ep o k i M ickiew icza 7

(7)

obok rosnącego popytu na mieszkania, przyczyniała się szczególnie polity­ ka fiskalna w ładz samorządowych, które obkładały podatkiem kwaterunkom wym na rzecz wojska właścicieli domów, ci zaś podatek ten przerzucali przede wszystkim na masy ubogiego plebsu. „Każdy z uboższej klasy -— pisał oi tym podatku jeden z pam iętnikarzy — był dotknięty i stosunkowo przeciążony“18. Biedota m iejska zamieszkiwała przy tym najgorsze dziel­ nice miasta, w których, jak pisano· ówcześnie, „przez brak przystępu słońca ciągle niemal błoto zalega [...]19 Dzielnicami tym i były przede wszystkim Powiśle i Stare Miasto.

Ciężkie były również w arunki, w których plebs w arszaw ski pracował. Nie istniało wówczas żadne ustaw odaw stw o socjalne. Dzień pracy trw ał od świtu do zm roku (co najm niej 12 godzin). Do pracy używano dzieci. Nie istniały również żadne przepisy w dziedzinie bezpieczeństwa i higie­ ny pracy. Praca odbywała się najczęściej, w edług doniesień ówczesnej prasy, ,,w [pomieszczeniach] niskich, ciemnych, w ielką liczbę robotników w sobie mieszczących, z wyziewami z przetw orów w yrabianych“ 20. W skutek tego mnożyły się w ypadki w pracy. Znajdujem y n a ten tem at dość liczne w zm ianki w ówczesnej prasie. „Onegdaj — donosił „K urier W arszawski“ z października 1830 roku — K arol Żurawski, w yrobnik lat 70 mający, pracując na Solcu przy karczunku drzewa, gdy jedną sztukę z szychty brał na bary, przez usunięcie się jej z drąga tak silnie w piersi nią uderzony został, że wczoraj życie zakończył“. „W tutejszej fabryce kobierców — donosiła inna gazeta — zgruchotało d. 22 bm. koło od m a­ szyny głowę człowieka przy tej fabryce pracującego“. „W sobotę spadł mularz z, drabiny na Nowym Świecie na innego przechodzącego- mularza, złamał tylko nogę, ale ten, n a którego spadł, tak przez uderzenie m ula­ rza, jak przez przyw alenie drabiną życie zakończył“ 21.

Przy tym wszystkim, płaca robocza kształtow ała się nisko i koniun­ kturalnie. Przeciętnie płacono, w edług obliczeń S i e g la , za dzień pracy: m urarzow i 110 gr, cieśli 125 gr, stolarzowi 160 gr, a robotnikom niew ykw a­ lifikow anym zaledwie 53—54 groszy. Ceny zaś na podstawowe artykuły żywnościowe wynosiły: funt masła 20—30 gr, fu n t w ieprzowiny 8—9 gr, 10 jaj 58 gr, fu n t soli 6—7 gr 22. Przy próbie ustalenia poziomu życiowe­

18 T. L i p i ń s k i , Z a p i s k i z la t 1825— 31, K rak ów 1883, s. 209. O p rzeciążen iu ty m p o d a tk iem stragan iarzy i p rzek u p ek w sp o m in a ró w n ież broszura w y d a n a w ok resie p o w sta n ia R o z m o w a m i ę d z y d w o m a o b y w a t e l a m i o p o w o d a c h i s k u t k a c h

d z i s i e j s z e j r e w o lu c j i, W arszaw a 1830, s. 36.

19 „K urier P o lsk i“ n r 490 z 25 IV 1831. 20 T am że.

21 „K urier W arszaw sk i“ nr 255 z 23 IX 1830; „K urier P o lsk i“ n r 292 z 2 X 1830

i inne.

(8)

go musim y uwzględnić jednak przede wszystkim sezonowość pracy nie­ których zawodów, obciążenie rodziną itp., o czym nie posiadamy żadnych szczegółowszych danych. Nie trudno· jednak na podstawie tych uryw ko­ wych danych stwierdzić niski poziom życia wśród mas plebejskich. Sytuację plebsu pogarszał przy tym fakt istnienia chronicznego i okre­ sowego bezrobocia, pierw sze pojawiające się kryzysy, stałe w ahanie się

cen na podstawowe artykuły itp. zjawiska.

Właśnie w okresie poprzedzającym w ybuch powstania, tj. w latach .1829— 1830, pojaw iły się w życiu gospodarczym K rólestw a Polskiego dość w yraźne symptom y kryzysu. Spadły znacznie produkcja, eksport i import, w zrosły zakłócenia w obrocie handlowym, a także i spekulacja. Sytuację pogorszyły znacznie klęski żywiołowe obejm ujące duże połacie kraju: posucha, szarańcza, pom ór bydła, ostra i długa zima itp. Na skutek tego nastąpił gw ałtowny w zrost cen oraz bezrobocie, przejaw iające się m. in. bardzo silnie w W arszaw ie23. Nic więc dziwnego, że w licznych źródłach, pam iętnikach i prasie warszawskiej z tego okresu spotykam y się bardzo często z przejaw am i jaskraw ej nędzy. Oto kilka ch araktery­ stycznych notatek na ten tem at: „Już trzy miesiące [...] jak trw ają nie­ przerw ane mrozy — pisał w pam iętniku J. U. Niemcewicz w lutym 1830 r. — [...] Co za niedola dla ludzi ubogich. Jakoż ustaw icznie znajduje się ich pom arzłych n a ulicach [...] a przecież — czytam y dalej — mimo tego mrozu wszyscy sądzą być powinnością swoją bawić się i hasać [...] W czasie szczęśliwszych la t nigdy karnaw ał huczniejszym nie b y ł“24. 0 w ypadkach śmierci z głodu i zim na donoszą również „K urier Polski“ 1 „K urier W arszawski“, choć prasa była na ogół powściągliwa w tych spraw ach 25. Obawa przed rozszerzaniem się chorób, których w ylęgarnią był niedożywiony i źle mieszkający plebs warszawski, a także przed zaburzeniami, jakie na tym tle mogły wybuchnąć, patry cjat m iejski inicjował różnego rodzaju filantropię. Zbierano składki na „zupę rum - fordzką“ i „ogrzaną izbę“ dla biednych, „tańczono, bawiono się i nie- ledwie — ja k pisze Sobieszczański — nie swawolono się w m iłosiernym celu“, udzielano się w powstałym w 1814 roku Tow arzystw ie Dobroczyn­ ności, a w 1829 r. założono przy ulicy Wolskiej Dom P rzytułku i Pracy, który „w ciągu sześciu miesięcy m iał w ielki w pływ na zmniejszenie licz­

23 „W iadom ości H a n d lo w e“ n r 105 z 11 V III 1830; „K urier P o ls k i“ n r 225 z 25 V III 1830; T. L i p i ń s k i , op. cit., s. 70; E. O p p m a n , W a r s z a w a w p r z e d e d n i u w y ­

bu c h u p o w s t a n i a li s t o p a d o w e g o , S t u d i a z d z i e j ó w W a r s z a w y 1830— 31, W arszaw a

1937, s. 43; T. Ł e p k o w s k i , R o b o tn i c y i p l e b s W a r s z a w y w p o w s t a n i u l i s t o p a d o ­

w y m , „ K w a rta ln ik H isto ry cz n y “ 1953, nr 4, s. 89.

24 J. N i e m c e w i c z , P a m i ę t n i k i z 1830/31 r., K rak ów 1909, s. 5— 7. 25 „K urier P o lsk i“ od gru d n ia 1829 do lu te g o 1830.

(9)

by żebraków po ulicach W arszawy przez postrach, jaki rzucił na nich“ 26. Obok tego „dom u“ czynny był Dom Poprawczy dla m ałoletnich przy ulicy Okopowej oraz przytułek dla dzieci podrzuconych w szpitalu Dzie­ ciątka Jezus. Duże w ysiłki celem zlikw idow ania „plagi“ nędzy i bezro­ bocia czyniły władze rządowe, które delegowały znanego profesora U niw ersytetu Warszawskiego, historyka i ekonomistę F ry d ery k a Skarbka do krajów Europy zachodniej, aby tam znalazł skuteczne środki zaradcze. Skarbek po powrocie zaproponował utw orzenie osady (sic) „popraw czej“ dla 1200 włóczęgów, tułaczy itp., połączonej z osadą rolniczą dla w etera­ nów wojskowych, „którzy będą m ieli za zadanie obowiązek trzym ania straży i dozorowania ubogich utrzym yw anych w koszarach“ 27. W tym też celu rozbudowywano w W arszawie więzienia. O założeniu jednego z nich tak pisano w prasie: „Wczoraj odbyło się uroczyste założenie fundam entów nowego więzienia inkw izycyjnego przy ul. Pawiej i Dżielnej [...] JW M inister zam urował pierw szą cegłę, a za nim wszyscy obecni [...] każdy z przytom nych dochodził z, praw dziw ym zadowoleniem, z dziękczynieniem Opatrzności, że pod m ądrym panowaniem, naszego króla tak pożyteczne i wzorowe pow stają zakłady“ 28.

Mówiąc o przejaw ach jaskraw ej nędzy odnosimy je przede w szystkim do najniższych w arstw warszawskiego społeczeństwa, W nieco lepszej bo­ wiem sytuacji znajdow ali się pracujący samodzielnie drobni rzemieślnicy, handlarze, przekupnie, choć i wśród tych w arstw poziom życiowy ulegał system atycznem u pogarszaniu się na skutek w zrostu konkurencji ze stro­ ny pow stających fabryk oraz w zrostu etatystycznych tendencji polityki go­ spodarczej Lubeckiego, a szczególnie monopolizacji niektórych artykułów powszechnego spożycia: soli, tytoniu i alkoholu. Monopolizacja ta rujno­ w ała tysiące drobnych karczmarzy, drobnych właścicieli browarów, gorzelni, restauratorów . Na tym tle pomiędzy nim i a rządem toczyła, się ostra walka. U prawiano w sposób masowy kontrabandę, używając przy tym, jak pisano ówcześnie, „gw ałtów i niebezpiecznych dla życia narzę­ dzi“29. Władze karały ostro tego rodzaju przestępstwa, wzbudzając wśród sfer drobnego mieszczaństwa powszechne oburzenie. W związku z tym litowano się m. in. nad upokorzeniem piwowarów warszawskich, którzy zam iatali pod strażą żołnierzy plac Saski za to, że· odważyli się „bronić daw nych przyw ilejów przed samowolą m inisterialną“ 30. Tę część w ar­ szawskiego plebsu rujnow ała również kw itnąca wówczas w W arszawie

26 F. S o b i e s z c z a ń s k i , op. cit., s. 284. 27 F. S k a r b e k , P a m i ę tn i k i, P o zn a ń 1878, s. 161. 28 „K urier P o ls k i“ nr 215 z 15 V II 1830.

29 A. S o k o ł o w s k i , D z i e j e p o w s t a n i a li s t o p a d o w e g o 1830/1831, P o w s t a n i a p o l ­

s k i e t. II, W ied eń 1913, s. 31.

(10)

lichwa. „Wiadomości handlow e“ pisały na ten tem at, co następuje: „Wy­ sokość bowiem zwyczajnych u nas w tym przypadku procentów prze­ chodzi wszelkie wyobrażenie. Należy to do sum pożyczek, jeżeli się udzielają na 2°/o na miesiąc, tak dalece, że ci, co· dają na 12% na rok, nie są uw ażani za lichwiarzów, ale za istotnych dobrodziejów... łatwo wnio­ skować, ja k sm utne za sobą pociąga skutki ta w ielka lichwa. Żaden gorliwy zarobek nie jest w stanie jej wystarczyć, a sm utny los biorącego pożyczkę najczęściej się kończy na zupełnej nędzy albo ucieczce. Mógł­ bym im iennie wyliczyć kilku kram arzy, którzy w roku zeszłym doświad­ czyli tej smutnej kolei“ 31.

Analiza sytuacji ekonomicznej mas plebejskich W arszawy w przede­ dniu pow stania listopadowego prow adzi do wniosku, że sytuacja ta była istotnym czynnikiem rewolucyjnego wrzenia, jakie ogarnęło m asy w okre­ sie poprzedzającym powstanie. Masy plebejskie W arszawy zryw ające się do w alki o narodow e wyzwolenie m usiały nieść w swym program ie i dążenia do reform społecznych, które by ulżyły ich doli. Problem ten, nie doceniany dotychczas w naszej historiografii, zasługuje na szczególną uwagę, gdyż je st w stanie w yjaśnić w iele istotnych kw estii z dziedziny właściwej oceny roli mas plebejskich w pow staniu oraz oblicza poszcze­ gólnych ugrupow ań politycznych.

PO ŁO ŻENIE EK O NO M ICZN E M A S P L E B E JSK IC H W A R SZ A W Y W OK RESIE P O W ST A N IA LISTO PA D O W EG O

W ybuch pow stania listopadowego zakłócił na pewien czas życie go­ spodarcze w Królestwie. Zam arły fabryki i zakłady rzemieślnicze. Tysiące wyrobników, czeladzi rzemieślniczej, a także rzem ieślników znalazło się bez pracy i środków do życia. Właściciele zarówno wielkich, jak i m niej­ szych zakładów przerw ali produkcję oczekując rychłego upadku pow sta­ nia. Zakłady te opustoszały również i dlatego, że w yrobnicy i czeladnicy wylegli masowo na ulice m iasta i z bronią w ręku walczyli o rozwój rozpo­ czętego powstania. Obóz magnacki, k tóry w ykorzystując zupełną inercję obozu szlacheckich patriotów zdołał przychwycić naczelną władzę pow sta­ nia, zdał sobie od razu spraw ę z groźby tej sytuacji. Już więc w pierwszych dniach pow stania podjął energiczne w ysiłki w kierunku przyw rócenia normalnego toku życia gospodarczego kraju. Szczególną uwagę poświę­ cił on zagadnieniu zatrudnienia i zaopatrzenia w żywność plebsu w W ar­ szawie. Tadeusz Łubieński, obejm ujący z ram ienia tego obozu władzę w i­ ceprezydenta miasta, już 30 listopada w inauguracyjnym przem ówieniu nawoływał, „aby zwykłe codziennego życia czynności w biegu swoim

(11)

nie byiy przerw ane; by handel dłuższej nie doznawał przeszkody“ 32, a następnego dnia w ydał odezwę adresow aną do „posesjonatów, naczel­ ników rzemiosł i fab ry k “, polecając, aby „czeladź i służba wróciła do swoich zatrudnień będących koniecznym ich życia w arunkiem “ 33, Je­ szcze dobitniej sens tych wysiłków ujaw nił w kilka dni później „K urier Polski“, który w jednym z artykułów pisał: „Same polityczne względy nakazują zatrudnić stan narodu pracujący, zapewnić mu utrzym anie, a tym samym przytłum ić w yobrażenia podczas rew olucji mogące ważne pociągnąć skutki“ 34. Realizując te· w ytyczne rząd w ydatkow ał z zasobów Banku Polskiego poważne kredyty dla „fabrykantów i kupców“. Stw ier­ dza to w yraźnie sprawozdanie rządu złożone w dniu 23 stycznia w Izbie Sejmowej: „W Wydiziale przem ysłu i handlu — czytamy w nim — dla zapobieżenia upadkowi wielu domów i utrzym ania przy w arsztatach czeladzi udzielono pomoc pieniężną n;a zastaw wyrobów, przedłużono w m iarę bezpieczeństwa kredyty otw arte, fabrykantów , cudzoziemców, ich synów od wojska uwolniono, zakazano wywozu zboża za granicę, uchylono cła od w prowadzenia bydła w Rosji etc.“33 Polecił również przedsięwziąć podobne kroki warszawskiej Radzie M unicypalnej prze­ strzegając ją, że „gdy utrzym anie spokojności miasta, które by w ypa­ dek braku żywności mógł narazić, najbliższym jest interesem m iasta i rękojm ią całości tak indywidualnego, jak ogólnego m ajątk u — przeto chociażby m iastu przyszło ponieść jakow ą dla ich ważnego celu ofiarę i w tym razie nie widziałby rząd, na którym by zw rot stra t m iasta i fu n ­ duszów ogólnych k raju mógł być zastąpionym “ 36.

Rada podjęła ten apel, zniosła opłaty rogatkowe, molestowała kupców, rzeźników i piekarzy o otwarcie sklepów i warsztatów, powołała specjal­ ną Komisję Aprowizacyjną, której zadaniem było przygotowanie m a­ gazynów żywnościowych i szereg tym podobnych przedsięwzięć. Były to jednak poczynania n atu ry doraźnej. Większość fabrykantów i więk­ szych kupców nastaw iona była wrogo do pow stania i dlatego niechętnie urucham iała swoje zakłady. W ielu z nich opuściło kraj oczekując za granicą rychłego zakończenia p o w stan ia37. Wkrótce jednak okazało się, że nieco lekkomyślnie przygotow ane pow stanie dzięki bohaterskiem u porywowi mas plebejskich W arszawy przekształciło się w ogólnonarodo­

32 A G A D , Wł. Cen.tr. 1830/31 (skrót: A G A D , WC), rkps 142, k. 7— 8; „K urier P o l­ s k i“ nr 351 z 5 X II 1830. 33 „D zien n ik P o w szech n y K r a jo w y “ n r 332 z 1 X II 1830. 34 „K urier P o lsk i“ nr 360 z 13 X I I 1830. 35 „ D zien n ik P o w szech n y K ra jo w y “ nr 28 z 29 I 1830. 36 A G A D , WC, rkps 158. 37 D ia r i u s z s e j m u z r. 1830— 1831, w y d . M. R o s t w o r o w s k i , K rak ów 1907— 1912, t. III, s. 68— 69.

(12)

wą walkę przeciwko zaborcy, że losy tego pow stania rozstrzygnąć się mogą jedynie1 w drodze długotrwałej w alki zbrojnej, a potrzeby chwili w ysuw ają konieczność uruchom ienia na w ielką skalę produkcji sprzętu wojennego. Przed przem ysłem rządow ym i p ryw atnym wysunęła, się więc korzystna koniunktura. Podobnie rzecz się m iała i z handlem. Mo­ m entem decydującym w uruchom ieniu zakładów stało się jednak udzie- lenie przez państw o dotacji pieniężnych sięgających w okresie całego pow stania sumy około 140 mil. z ł 38.

Jednym z największych ośrodków produkcji w ojennej w pow staniu była W arszawa. Próby zorganizowania masowej produkcji sprzętu wo­ jennego dla powstańczej arm ii podjęte zostały tu w pierwszych dniach powstania. Już bowiem 4 grudnia Rząd Tymczasowy wezwał Radę M uni­ cypalną, aby ta „dostarczała“ do D yrekcji M ateriałów A rtylerii przy A rsenale 150 rzemieślników, „jako to: stolarzy, stelmachów, kołodziei, ślusarzy i kow ali“. Następnie zaś za dni 6 „stu takichże rzemieślników, tj. 50 do drzewa, 50 do żelaza“ 39. W tym samym jeszcze miesiącu w A r­ senale pracowało już stale 350 rzem ieślników produkujących przodki i tarcze do dział, granatników oraz reperujących uszkodzoną broń. W krót­ ce też uruchomiono, jak to w ynika z raportów z 30 grudnia i 17 stycznia, zakłady zbrojeniowe w byłych koszarach artylerii, w arsztaty przy ul. Królewskiej w ujeżdżalni Pałacu Saskiego oraz fabrykę na M ary- moncie. W zakładach tych zamówiono między innym i 3 tysiące kling do pałaszów, 2 tysiące bagnetów i 4 tysiące grotów do lanc. „W tym miejscu — dodaje m inisterstw o — w ypada nadmienić, że tam, gdzie fabryki istnieją i w e wszystkie narzędzia są zaopatrzone, 343 m ajstrów i robotników w przeciągu miesiąca 1 200 karabinów dostarczają“ 40. Nie posiadamy, niestety, globalnych cyfr o zatrudnieniu w przem yśle rzą­ dowym. Kołaczkowski wspomina w swym pam iętniku, że same w arsztaty rządowe zatrudniały w pow staniu około 1500 rzemieślników, nie licząc rzem ieślników związanych z tym przem ysłem systemem nakład czy m 41. Liczba robotników związanych z ty m przem ysłem ulegała ciągłym zmianom, w zależności od potrzeb, subwencji i możliwości rek ru tacy j­ nych. W każdym razie przem ysł ten przez cały okres pow stania odczu­ w ał poważny brak w ykwalifikowanej siły roboczej. A oto kilka danych o ilości załogi wyrobniczej w niektórych zakładach rządowych. Dy­ rektor A rsenału Collet podawał w jednym ze swych sprawozdań, że pracuje pod jego kierow nictw em 1000 ludzi. Ze sprawozdania zaś

38 T am że t. I, s. 433—435, t. II, s. 248, 253, t. IV, s. 247, 256. 39 A G A D , WC, rkps 239 a, k. 3.

40 A G A D vol. 3253, f. 60, 238; c y tu ję w g Ź r ó d ła do d z i e j ó w w o j n y p o l s k o - r o s y j -

s k i e j 1830—31, w yd . B. P a w ł o w s k i , W arszaw a 1931—35, t. I, s. 120—8, 176— 196.

(13)

Komisji Rządowej z 19 lutego wynika, że w samych rękodzieLniach broni pracowało 300 rzemieślników. Cyfry te jednak m ają jedynie zna­ czenie ilustracyjne. Interesującym zagadnieniem je st problem braku siły roboczej przy jednoczesnym bezrobociu na terenie miasta. W ynikał on w dużej mierze stąd, że b rak siły roboczej dotyczył przede wszy­ stkim sił wykwalifikowanych. Dlatego też Rada Najwyższa Narodowa zezwalała na przymusową rek ru tację m ajstrów i czeladzi rzemieślniczej. Sięgano również do rezerw na prowincji, lecz akcja ta nie przyniosła żadnych większych w y n ik ów 42. Tymczasem w raz z rozwojem działań w ojennych przed przem ysłem ty m w ysuw ały się coraz odpowiedzialnie j - sze zadania, którym nie mógł on podołać. Toteż ze strony rządu, sejmu, prasy i powszechnej opinii publicznej napływ ały do Kom isji Rządowej W ojny cotraz częstsze słowa kry ty k i i nagany. Np. „Nowa Polska“, organ Towarzystwa Patriotycznego, pisała w tej sprawie: „N ieprzyjaciel na karku, a panowie kom itetowi dopiero zapraszają rzemieślników, aże­ by się dobrowolnie zgłosili po robotę“ 43. Aby zapobiec brakow i siły roboczej, Komisja próbow ała użyć do produkcji jeńców w ojennych lub wojska. I tak np. w fabryce saletry na Solcu użyto do pracy 70, w sklepieniach ogrodu zamkowego 100 jeńców itp. 44

Jedną z zasadniczych przyczyn, jakie składały się na brak siły ro­ boczej w przem yśle rządowym, były ciężkie w arunki pracy i niskie uposażenie wyrobników. P raca ich bowiem odbyw ała się przeważnie w nieodpowiednich w arsztatach, w brudzie i ogromnej ciasnocie loka­ lowej 45. W w arsztatach tych brakow ało ponadto podstawowych narzę­ dzi pracy46. W dalszym ciągu nie ograniczony był czas pracy w ciągu dnia. Zdarzały się wypadki, że przeciążenie pracą zmuszało' robotników do pracow ania do późnej nocy a w związku z tym i nocowania w za­ kładzie 47. Często zmuszano robotników do pracy w dni św iąteczne48. Niska była również płaca. W niektórych w ypadkach nie dorównywała

42 A G A D , WC, rkps 572, k. 71—76; W A P L ublin, A k ta M agistratu , rkps 1288; R. G e r b e r , F a b r y k a c j a d z i a ł w p o w s t a n i u li s t o p a d o w y m , „P rzegląd H isto ry cz n o - W o jsk o w y “ t. III, 1930, s. 55— 90.

43 „N ow a P o lsk a “ nr 38 z 11 II 1831.

44 S. W a r s z a w s k i , P r z e m y s ł w o j e n n y p o w s t a n i a l i s t o p a d o w e g o , „P rzegląd H isto ry cz n o -W o jsk o w y “ t. III, 1930 oraz Ź r ó d ła do d z i e j ó w w o j n y p o l s k o - r o s y js k i e j... t. II, s. 103.

45 „K urier P o lsk i“ nr 490 z 25 IV 1831. 411 „G azeta P o lsk a “ nr 11 z 12 I 1831.

47 W. T e r l e c k i , M e n n i c a w a r s z a w s k a w d o b ie p o w s t a n i a l i s t o p a d o w e g o , „W ia­ d om ości N u m izm a ty czn o -A rcn eo lo g iczn e“ t. III, 1930, s. 52; w ia d o m o ść o tej p racy ja k i w ie lu in n y c h cen n y ch p o zy cja ch b ib lio g ra ficzn y ch za w d zięcza m kand. T. Ł ep - k ow sk iem u .

(14)

ona płacy z okresu przed pow staniem 49. W przem yśle rządowym u trzy ­ mywany był przy tym system dniówkowy, uniemożliwiający zdobycie większych zarobków naw et kasztem intensyw niejszej p r a c y 50. O po­ ziomie tych płac świadczy fakt, że sama Komisja stwierdzała, iż są one niższe niż przeciętne płace w rzem iośle31. Komisja odrzucała jednak wszelkie żądania o ich podwyżkę. Na ty m tle dochodziło do spięć mię­ dzy załogami niektórych zakładów a ich dyrekcją. Np. w mennicy dyrekcja utrzym yw ała stale zapasowych robotników na w ypadek stra j­ ku zało g i52. Nie posiadamy, niestety, szczegółowych wykazów płac robotników i m ajstrów w tych w arsztatach. Z przypadkow ych zupełnie danych wynika, że rzem ieślnicy w ykw alifikow ani otrzym yw ali płacę dzien­ ną w granicach od 3,5 do 7 zł (kołodzieje, stolarze po 3,5 zł, kowale po 4 zł, rurarze i puszkarze od 4,5 do 7 zł33). Są to jednak rzemieślnicy zawodów szczególnie uprzyw ilejow anych. Zupełnie groszowa była na­ tom iast płaca, którą otrzym yw ali wyrobnicy, czeladnicy i jeńcy w oj­ skowi zatrudnieni w tych w arsztatach. Źródła niejednokrotnie stw ier­ dzają nędzę wśród tych w arstw . W ynikała ona przede wszystkim z powodu niskiego uposażenia.

Obok tego zjawiska obserw ujem y na teren ie W arszawy przez cały okres pow stania bezrobocie w śród niewykwalifikowanego plebsu. Do­ noszą o tym m. i. rap o rty policyjne. Jeden z nich, z 20 kw ietnia 1831 r., za główną przyczynę „pom nażania się liczby aresztow anych w mieście“ uważa „zm niejszanie się sposobów zarobkow ania [...] przybyw anie ludzi z różnych okolic K rólestw a [...] przeniesienie się rzemieślników, miesz­ kańców Pragi, do stolicy [...] oraz opuszczenie domu zarobkowego, który najskuteczniejszym był środkiem do zapobieżenia włóczęgostwu [...]“ 34. Tak więc rozwój produkcji przem ysłu wojennego w W arszawie nie zdołał zapobiec bezrobociu i nędzy w śród mas plebejskich powstańczej stolicy. Obok zatrudnienia w w arsztatach broni część w arszawskiego plebsu związana była w różnej formie z produkcją um undurow ania i żywności dla wojska. I tak np. „Gazeta Polska“ donosiła w styczniu o zatrudnie­ niu kilkuset rzeźników dla potrzeb wojska. Z raportu zaś Komisji Rządowej W ojny dowiadujemy się o uruchom ieniu rządowych w arszta­ tów szewskich. Pracowało w nich przez pew ien czas około 300 szewców i czeladników 55.

49 W. T e r l e c k i , op. cit., s. 50.

50 „O rzeł B ia ły i P o g o ń “ nr 32 z 2 V III 1831. 51 A G A D , WC, rkps 239 a, k. 115.

52 W. T e r l e c k i , op. c i t , s. 45—52.

53 A G A D , WC, rkps 572, k. 36—37; „O rzeł B ia ły i P o g o ń “ nr 32 z 2 V III 1831.

™ A G A D , WC, rk p s 598. .

(15)

Polityka Komisji Rządowej W ojny szła zresztą i w tej dziedzinie w kierunku związania m aksym alnej liczby rzem ieślników z w arsztata­ mi kierow anym i przez siebie, lecz w praktyce nie udało się tego prze­ prowadzić w zamierzonym zakresie. W lutym 1831 r. Komisja poleciła np. dokonać zajęcia wszystkich zapasów obuwia męskiego w w arszta­ tach szewskich, zajęcia zapasów skór w ypraw nych u garbarzy oraz skoszarowania szewców, aby ci pod dozorem władz policyjnych wyko­ nyw ali powierzone z a d a n ia 5e. Na szewców warszawskich włożono obowiązek dostarczenia 42 tysięcy par trzewików oraz 13 tysięcy półciżem. Aby podołać tem u zamówieniu, urządzono pracownię „na saskim dziedzińcu“, „u B ernardynek“, „pod filaram i nowego te a tru “. Podobne pracow nie urządzono również dla krawców, siodlarzy i kowali. Kiedy jednak usiłowania te zawiodły, Rada upoważniła cechy do odda­ wania roboty do domu za ściśle oznaczoną zapłatą57. Np. za wykonanie 1 pary trzew ików płacono 2 zł, a za parę ciżemek 2 zł 15 g r58. Próbowano, również ustalić norm y pracy. Tak np. każdy czeladnik kraw iecki musiał uszyć m undur w ciągu dwóch d n i 59. Do uchylających się od tych pole­ ceń wysyłano, ja k podają źródła, „ścisłą i nieodstępną egzekucję poli­ cyjną“. Mimo tych zarządzeń rzemiosło warszawskie nie potrafiło się jednak wywiązać z powierzonych zadań. Np. cech szewski do- końca m arca wykonał zaledwie 1/4 zamówienia. Inne gałęzie rzemiosła ko­ rzystały natom iast z zamówień rządowych ogłaszanych w formie przetargów publicznych. Wiele podobnych przetargów ogłaszano w ów­ czesnej prasie. I tak np. ogłoszono przetargi na dostawę ostróg dla kaw alerii, skórek cielęcych na rajtuzy, wozów chlebowych, jaszczyków do am unicji, wozów narzędziowych, wozów pod apteki, wozów z kuź­ niami, wozów do siana, kociołków m iedzianych itp .60 W lutym Rada M unicypalna rozdzieliła między rzem ieślników warszawskich 15 tysięcy kos do osadzenia za wynagrodzeniem po 3 zł 15 gr za sztukę01. Z zamówień tych rzemiosło warszawskie nie zawsze się wywiązywało. Spotykam y się w źródłach z licznymi zarzutam i władz kierowniczych pod adresem rzemiosła. Adam Moraczewski w oparciu o źródła miejskiego archiwum stwierdza, że całe zaopatrzenie w lutym zależało już „wyłącznie od dotrzym ania kontraktów przez rzem ieślników “. „Zarząd m iasta — pisze on — tłumacząc zaszłe opóźnienie składał całą winę na rzemieślników,

50 A G A D , WC, rkps 239 a, k. 152.

57 Ź r ó d ła do d z i e j ó w w o jn y ... t. I, s. 123; „K urier P o lsk i“ n r 394 z 17 I 1831. Sl1 Tam że.

55 A. M o r a c z e w s k i , P u ł k i d z i e c i W a r s z a w y , S t u d i a z d z i e j ó w W a r s z a w y

1830131, W arszaw a 1937, s. 164.

60 „D zien n ik P o w sz e c h n y K ra jo w y “ nr 33 z 4 II 1831, n r 30 z 31 I 1831. 61 A G A D , WC, rkps 490, k. 102, 266.

(16)

ciągle odryw anych od roboty, i na brak siły m oralnej i indyw idualnej“ u członków Urzędu Municypalnego. Wiemy jednak, że Urząd Municy­ palny celem przyspieszenia prac związanych z oporządzeniem pułków uciekał się do najenergiczniej szych środków, nie wyłączając „egzekucji w ojskowej“02.

Jakie były przyczyny tych niedomagań?

Jedną z zasadniczych był masowy odpływ czeladzi rzemieślniczej, a także i rzem ieślników do powstańczej armii. Nie bez w pływ u był brak surowca oraz duże rozdrobnienie w arsztatów, przy którym ko­ nieczna jest duża liczba wykwalifikow anych robotników. Na dalszych miejscach umieścić należy niskie płace za produkty zamawiane przez rząd, a wysokie za tow ary zamawiane pryw atnie. Trzeba tu jednak dodać, że ta druga przyczyna dotyczy praw ie wyłącznie m ajstrów i w ła­ ścicieli zakładów, gdyż czeladź wyrobnicza i rzemieślnicza była w dal­ szym ciągu obiektem wyzysku, nie brała należytego udziału w podziale zysku.

Mimo tych wszystkich ujem nych stron rzemiosło w arszaw skie a tak ­ że i innych m iast odegrało w pow staniu ogromną rolę. Bez w ysiłku tysięcy wyrobników, czeladzi i m ajstrów cechowych niemożliwe byłoby wyekwipowanie kilkudziesięciotysięcznej armii, a w związku z tym podjęcie na taką skalę działań w ojennych przeciwko zaborcy, jak to miało miejsce w pow staniu listopadowym.

Z drugiej jednak strony zamówienia te dotyczyły tylko· niektórych gałęzi warszawskiego rzemiosła. N iektóre natom iast gałęzie znalazły się w krytycznej sytuacji m aterialnej, o czym świadczy dobitnie na­ stępujący list, umieszczony w marcowym, num erze „K uriera W arszaw­ skiego“ : „Za dawnego, uciemiężonego rządu stan rzemieślniczy był także jednym z nieszczęśliwych, szczególniej profesji stolarskiej, bo liczne podatki, opłaty, dozwolenie każdemu ledwie wyzwolonemu czeladnikowi zarobkowania, czyli używając tego w yrazu fuszerowania, i to'bez ponosze­ nia ciężarów, jakie na cech wyżej wspomnianej profesji nakładano, więcej jeszcze, bo oddawanie antrepryzy bogaczom Żydom, którzy z chciwością do tago się garnęli. Tym to sposobem odjęte zostały, choć szczupłe, ale przynajm niej w ystarczające na utrzym anie naszych rodzin dochody. Jedno tylko stowarzyszenie w składaniu w yrabianych mebli ratow ało nas od odpędzenia pierwszych potrzeb domowych, co dziś i to nam jest odjęte, bo któż zechce, nie wiedząc, ja,ki nas los czeka, dom porządkować? Sądziliśmy jednak, że rząd teraźniejszy zwróci swą uw agę i nie dozwoli podobnym nadużyciom, zwłaszcza kiedy z chęcią znosimy dolegliwsze

02 A. M o r a c z e w s к i, S a m o r z ą d W a r s z a w y w d o b ie p o w s t a n i a l i s t o p a d o w e g o , W arszaw a 1934, s. 164.

(17)

podatki, w ystaw iając pułki, zresztą osobiście staw ając w obronie uko­ chanej Ojczyzny dla wy dźwignięcia Jej z przepaści i oswobodzenia z tyranii. Tymczasem widzimy z boleścią, że wszystkie zarobkowe artykuły oddawane zostają przybiegłym Żydkom, którzy przez różne inne spekulacje i tak w iele korzystają, widzimy, że P.E. [...] posiadacz kre- zusowych skarbów podjął się dostarczyć kilkanaście tysięcy lanc, co by mogło zatrudnić i zapobiec niedostatkow i kilku w arsztatów naszej profesji [...] Nasze w arsztaty są zupełnie bezczynne, nie możemy dla siebie nic innego rokować, jak tylko okropną nadal nędzę. Błagamy przeto rząd, by raczył zwrócić swą pieczołowitość na ten przedm iot i zapobiec wszelkiem u złemu, jakie stąd w yniknąć może“ 6S.

Obok ożywienia w przem yśle do życia powrócił również w krótce i handel, a w raz z nim nieodłączna spekulacja i lichwa. W zrastające możliwości zdobycia większych niż norm alnie zysków zachęcały coraz bardziej szereg potentatów pieniądza do zgłoszenia swoistego akcesu do powstania. Władze rządowe otw orzyły dla nich olbrzym i kredyt, szereg tow arów zwolniono z ceł, udzielano specjalnych prem ii za do­ stawę tow arów szczególnie potrzebnych dla celów wojskowych. Wielu też kupców i dostawców zaw arło z rządem umowy w ykorzystując z p re­ m edytacją ciężką sytuację żywnościową i surowcową.

I tak nip. kupcy warszawscy Emie i Reum ark podjęli się dostawy arty ­ kułów żywnościowych do szpitali warszawskich, ale po cenach znacz­ nie wyższych od cen aktualnych n a rynku °4. Na podobnych w arun­ kach dostarczali rządowi płótno kupcy Rubin Endler, kompania Cohn i Glücksohn, Czciński i t p . 65 A dom handlowy Łubieńskich „zajął się“ rozgospodarowaniem 5 mil. zł wyasygnowanych przez rząd na zało'- żenie magazynów żywnościowych dla wojska i ludności W arszaw y66. Zadaniem tym zajm owali się zresztą nie tylko Łubieńscy. 29 stycznia Rada M unicypalna W arszawy w yłoniła specjalny kom itet składający się z trzech kupców warszawskich: Hermana, Tennstaedta i Sturm a, którzy przedłożyli w krótce Radzie p ro jek t zgromadzenia zapasów żyw­ nościowych n a jeden miesiąc za cenę 2 mil. zł. Kiedy zaś rząd zwlekał z udzieleniem potrzebnej subwencji, kom itet te n przedłożył projekt zakupienia zapasów za, kapitały pry w atne przy zabezpieczeniu ich na w ypadek ryzyka przez państwo. Ostatecznie m agazyny te pow stały z dotacji rządowej i w m aju zaw ierały już zapas żywności n a 4 doi 5

63 „K urier W a rsza w sk i“ nr 71 z 13 III 1831. 04 A G A D , WC, rkps 239 b, k. 88.

115 T am że.

es H. E i l e , P o w s t a n i e l i s t o p a d o w e , F in anse i a d m i n i s t r a c j a w o j s k a , W arszaw a 1930, s. 67.

(18)

ty g o d n i67. Z magazynu tego korzystały jednak na ogół tylko wojsko i szpitale. Tylko w nielicznych w ypadkach zaopatryw ały one warszaw ­ skich piekarzy i rzeźników 68. In n e wojskowe magazyny pow stały poza Warszawą, przy czym zostały one tak fatalnie rozmieszczone, że kilka z nich w padło w ręce w ojsk carskich już na początku kam panii w ojen­ nej. Tak więc i handel stw arzał możliwości zatrudnienia części w ar­ szawskiego plebsu.

Problem sytuacji rynkow ej w W arszaw ie wiąże się jak najściślej z zagadnieniem sytuacji m aterialnej m as plebejskich stolicy, zasługuje więc na szczególną uwagę. Masy plebejskie Warszawy, k tó re odegrały tak istotną rolę w nocy listopadowej i w pełen poświęcenia sposób broniły pow stania przed zakusam i reakcji, cierpiały w okresie całego pow stania nędzę i niedostatek. Znany w pow staniu z niezwykle hu­ m anitarnej postaw y obrońca ludu warszawskiego poseł Klimontowicz w jednym ze swych sejmowych przem ówień ta k w yrażał się o sytuacji plebsu: „Czyliż dlatego, że lud w arszaw ski przykładał się do sławnej rewolucji, ma być dziś karany ciężarem niedostatku i drożyzny pro­ duktów “ ®9. Inny natom iast poseł oskarżał w ręcz władze m unicypalne o to, że policja m iejska „pozwala panoszyć [się] fabrykantom i handlu­ jącym tym i przedm iotam i z krzyw dą konsum pcyjną ludności“70. Głosy te nie były odosobnione. Drożyzna, jak a panow ała w W arszawie na skutek w zrostu o blisko 100°/o cen n a podstawowe towary, była dotkli­ w ym ciężarem dla mas plebejskich, budziła więc poruszenie i opór wśród tych mas. W gazetach warszaw skich zamieszczano liczne w zm ianki na ten tem at, ostrzegano władze przed konsekw encjam i oraz podawano projekty zapobieżenia tej sytuacji. W jednym z artykułów projektow ano np., aby nieuczciwych rzeźników w innych podrożenia mięsa przybijać za ucho do jatek, konfiskować im tow ar, a nawet- roz­ strzeliw ać71. Szczególnie upośledzona przy zakupie m ięsa była lud­ ność żydowska, k tó ra obok ciężaru spekulacji ponosić m usiała ciężar podatku koszernego. „Mięso koszerne — czytam y w piśm ie Dozoru Bóżniczego — sprzedaje się same bez podatku po 20 gr, a poi podatku fu n t po 26 gr. Gdybyś J. W. M inistrze mógł być świadkiem, jak większa część izraelitów przybyw ających do jatek po mięso z płaczem w raca do domu, złorzecząc swemu losowi, że m ałym dzieciom, a niektórzy chorym nie mogą udzielić pożywnego pokarm u, gdybyś na tę nędzę J. W. M inistrźe raz tylko spojrzał, tedy usilnie pragnąłbyś zniesienia

67 A G A D , WC, rkps 1,158 oraz K. K o ł a c z k o w s k i , op. cit., ks. V, s. 45. 6!l T am że.

60 D ia r i u s z sejmu... t. III, s. 477, 657, 663. 70 T am że, s. 477.

(19)

podatku koszernego“ 72. Podrożenie cen było tym dotkliwsze, że płace, jak to wspominałem powyżej, utrzym yw ały się na ogół na poziomie okresu przedpowstańczego, a w niektórych dziedzinach, np. w biuro­ kracji, uległy znacznemu obniżeniu.

Osobną, równie dotkliw ą form ą wyzysku mas plebejskich była spekulacja pieniędzmi. Źródłem jej była ucieczka drobnej monety z ry n ­ ku. Na tym tle rozwinęła się wzmożona spekulacja przy w ym ianie ban­ knotów, za którą pobierano wysokie agio. Na spekulacji tej cierpiały przede w szystkim m asy plebejskie, żyjące z drobnych zakupów dokony­ w anych za banknoty otrzym yw ane za pracę w przem yśle i przy budowie umocnień fortyfikacyjnych wokół Warszawy. P rasa ówczesna donosiła o powszechnym oburzeniu opinii publicznej, a także o licznych zaburze­ niach na tym tle, ujaw niając równocześnie fakty wywozu przez boga­ tych kupców w arszawskich olbrzym ich sum w bilonie za g ra n ic ę 73. Spraw a ta wchodziła również niejednokrotnie n a wokandę sejmu.

Klimontowicz opisywał na jednej z sesji tragiczne w swej wymowie sceny, które rozgryw ały się codziennie podczas -wypłaty za pracę przy okopach, kiedy to 25 robotnikom wypłacono jeden banknot staw iając ich przed niemożliwością dokonania w y m ia n y 74. Dopiero w zrastające oburzenie, a szczególnie obawa władz rządowych przed rozrucham i na tym tle wywołały w lipcu uchw ałę sejmową o wycofaniu z ry nku ban­ knotów o dużej w artości oraz wybiciu dużej ilości banknotów o w ar­ tości m inim alnej 75.

Niskie płace, bezrobocie, drożyzna i spekulacja — wszystko to masy plebejskie odczuwały tym dobitniej, że wzrosły znacznie w okresie powstania, ciężary na rzecz państw a oraz samorządu miejskiego. W ar­ szawa, jako ekonomiczne i polityczne centrum kraju, ponosiła w tej mierze szczególne ofiary. Po pierwsze — znacznemu pogorszeniu uległa sytuacja mieszkaniowa. Pogorszenie to w ynikało z nadm iernej koncen­ tracji wojska, urzędów, szpitali, napływ u ludności z terenów zagrożo­ nych. To właśnie doprowadziło do nadm iernego zagęszczenia, a także nieodłącznego w zrostu komornego. Oto szereg relacji ilustrujących ten stan rzeczy: 7 stycznia burm istrz Pragi alarm uje o masowym przeno­ szeniu się ludności z P ragi do W arszawy „a to na skutek ■— jak pisze — ciągłego i nadzwyczajnego kw aterunku oraz rekw izycji

żywnościo-72 C ytu ję za J. S c h i p e r e m , Ż y d z i K r ó l e s t w a P o ls k i e g o w d o b ie p o w s t a n i a

li st o p a d o w e g o , W arszaw a 1932, s. 125.

73 „G azeta P o lsk a “ nr 183 z 10 V II 1831. 74 D ia r i u s z s e p n u t. III, s. 632, t. IV, s. 489.

75 „P olak S u m ie n n y “ n r 201 z 15 V II 1831; „K urier W arszaw sk i“ nr 144 z 29 V 1831; „G azeta P o lsk a “ nr 193 z 20 V II 1831.

(20)

wých“76. W krótce potem o przeładow aniu W arszawy alarm uje rząd Komisja Rządowa Spraw W ew nętrznych i Policji donosząc, że rodzące się „ s p o r y pomiędzy wojskowym i a mieszkańcami, które zapał w tych

ostatnich osłabić i dobre porozumienie między siłą zbrojną a oby­ watelami, w teraźniejszych okolicznościach tak ważne, łatwo znieść by mogły“ pow stają właśnie na tle mieszkaniowym. W związku z tym Komisja przedłożyła prośbę o zbadanie możliwpści wycofania części stacjonującego w W arszawie w o jsk a 77.

W kw ietniu pod w pływ em przesunięcia się frontu rozpoczęła się masowa ucieczka chłopów z niektórych zagrożonych rejonów na praw ym brzegu Wisły. Część chłopskich furm anek napływ ać zaczęła do Warszawy. Wywołało to: zaniepokojenie gubernatora, który w piśmie z 27 kw ietnia polecał G eneralnej D yrekcji Policji, aby ta w ysłała oficjalistów na most celem kierow ania podwód za rogatki, gdyż w W arszawie „ani pomieszczenia, ani żywności dla nich nie m a“ 78. Poważnym k w ateru n­ kiem obciążyły W arszawę szpitale. Ju ż w m arcu okazało się, że ilość miejsc w gmachach publicznych je st niew ystarczająca i przystąpiono do rekw izycji domów pryw atnych eksm itując ich m ieszkańców 79. Jak w y­ kazują statystyki, liczba chorych w szpitalach w arszawskich przekra­ czała niejednokrotnie 10 tysięcy osób. Szczególne nasilenie cho­ rych przypada n a okres grasowania cholery. Władze m unicypalne usiłowały zapobiec nadm iernem u przeludnieniu w W arszawie poprzez zakazy wjazdu do m iasta lub nakazy jego opuszczenia. Dawało to jed­ nak bardzo m ierne wyniki. Przeludnienie W arszawy i związany z tym brak mieszkań stw arzał szczególnie korzystną sytuację do wyzysku biedoty miejskiej przez kamieniczników. Jak stw ierdzała Rada M uni­ cypalna w piśmie z 5 VI 1831 r., dochody ich w ahały się w granicach od 200 do kilkunastu tysięcy rocznie. Nie brakło jednak wypadków, kiedy osiągały one zaw rotną sumę kilkudziesięciu tysięcy z ł 80.

W wielu w ypadkach biedota m iejska uchylała się od płacenia w y­ górowanych czynszów wywołując ze strony właścicieli kam ienic żądania egzekucji po licy jn y ch 81. Zagęszczenie ludności w W arszawie budziło wśród sfer rządzących poważny niepokój, a to przede w szystkim ze względu na grasujące ep id em ie82. I rzeczywiście, kiedy w ybuchła na terenie stolicy zaraza cholery, lekarze stwierdzili, że rozszerzała się

76 A G A D , WC, rk p s 455, k. 208. 77 T am że, rkps 214, k. 68. 78 T am że, rkps 561, k. 1. 79 T am że, rkps 485, k. 28. 88 T am że, rkps 245 b. 81 „N ow a P o lsk a “ nr 111 z 26 IV 1831.

(21)

ona szczególnie wśród w arstw najbiedniejszych. Relację tę potw ierdza kom unikat K om itetu Zdrowia z 8 maja. „Po ukazaniu się jej — czyta­ m y w kom unikacie — po w iadom ym spotkaniu pod Iganiam i dnia 10 kwietnia, gęściej i w W arszawie ukazywać się poczęła w klasie w yrob­ ników; [...] a po Nadwiślu zamieszkałych w dw orkach blisko kanałów do Wisły ściek i nieczystość z m iasta prowadzących. D rugi cyrkuł i siódmy były zatem pierwsze, w których na rozm aitych ulicach zjawiła się naj- samprzód“83. Spraw ie tej arty k u ł poświęcił też „K urier Polski“. W n u ­ m erze z 25 kw ietnia czytamy, że w pływ na tę chorobę m a szczególnie „pow ietrze w domach wilgotnych, ciasnych, przepełnionych mieszka­ niach, mianowicie po ulicach w niższej części Warszawy, po nadbrzeżach Wisły, na których przez brak przystępu słońca ciągle niem al błoto zale­ ga [...]“S4. I jak n a ironię w zakończeniu artykułu autor poleca ludności tych dzielnic nie wychodzić n a czczo na ulicę, pić dużo kakao, kawy, uni­ kać silnych w rażeń itp. Epidemia cholery, która nękała W arszawę od kw ietnia do ostatnich dni powstania, zebrała tragiczny plon. W edług nie­ dokładnych danych K om itetu Zdrowia w okresie od 23 IV do 15 VIII 1831 zachorowało na nią ogółem w W arszawie 5705 osób, zm arło zaś 2249 osób83.

Nie ulega żadnej wątpliwości w świetle przytaczanych źródeł, że większość ofiar rekrutow ała się spośród biedoty m iejskiej, gdyż w ar­ stw y te jako niedożywione, pozbawione jakiejkolw iek opieki lekarskiej i zamieszkujące dzielnice najgorzej zabudowane i położone, były n a j­ mniej odporne n a chorobę. P rasa ówczesna podaw ała przy tym skanda­ liczne fakty o postawie niektórych lekarzy odmawiających pomocy ludziom biednym. Skarżono się również na wyzysk stosowany przez aptekarzy. B rak było m iejsc w szpitalach. Biedocie przydzielono tylko jeden szpital przy ulicy Bagateli, znany skądinąd z oszukańczych p rak ty k pseudolekarza angielskiego S carla86.

Po drugie — dużym ciężarem były podatki i daniny nadzwyczajne. U jaw nia nam ten fak t szczególnie historia podatku nadzwyczajnego na organizację i wyekwipowanie pułków warszawskich. Podatek ten. roz­ pisano w dniu 13 lutego. M iał on ch arak ter jednorazowej dotacji na rzecz skarbu samorządowego. Został on rozłożony na całą ludność w ar­ szawską. O k ry teriach podziału, jak i przy ty m zastosowano, dowiadu­ jem y się z artyk ułu umieszczonego w „Gazecie P olskiej“, a będącego głosem protestu przeciwko: jego· niesprawiedliwości. A utor artykułu

8S A G A D , WC, rkps 155, k. 84— 86. 84 „K urier P o lsk i“ n r 490 z 26 IV 1831.

85 A G A D , WC, rk p s 155, k. 97— 100. S ta ty sty k i n ie o b ejm o w a ły lu d n ości p o ch o ­ d zen ia ży d o w sk ieg o .

(22)

podpisujący się inicjałam i S.M.J.W.O.G. stw ierdza już na początku swego protestu, że podział ten nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwym, proporcjonalnym obciążeniem poszczególnych klas. „Właściciele szcze­ gólniej pałaców i kamienic znaczniejszych, którzy wszystkie korzyści zbierają i tak prędko w milionowe wbili się m ajątki, przyjęli dla siebie zasadę praw dziw ie szczególną, dziwną [...] tj. procent od składki ogniowej [...] Kupcy, rzemieślnicy, fabrykanci mogą złożyć nierównie wyższą składkę niż ta, która na nich przypada. Czas rew olucji jest żniwem. Lecz inni lokatorowie nie czerpają żadnych korzyści m ajątko­ wych N astępnie autor atakuje klasowy skład Rady Municypalnej pisząc: „Okazuje się, że tylko magnaci wcisnęli się do Rady M unicypal­ nej, tj. dziedzice pałaców i kamienic na pryncypalnych ulicach i dla siebie napisali projekt [...]“ W dalszym ciągu tego demaskującego arty ­ kułu autor wzywa do- powołania nowej komisji złożonej z obyw ateli różnych stanów, aby daninę tę ustaliła na podstawie procentu od posia­ danych kapitałów 87.

Zaatakow ana Rada M unicypalna pod naciskiem wzburzonej opinii pu­ blicznej przyznała w piśmie do Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu słuszność tych zarzutów. Oto uryw ki z tego pisma: „W stopniowaniu klas czeladź kupiecka je st w równi z właścicielami, kiedy najlepszy czeladnik zaledwie 100 dukatów pobiera, inni po kilkaset naw et złotych są płaceni. W łaścicieli zaś tak różne są dochody. Porów nanie m odniarek z bankieram i i żądanie od nich po zł 300 je st bez żadnej proporcji, niejednej m odniarki cały m ajątek mało co więcej wynosi, kiedy między bankieram i znajdują się i tacy, którzy milionowymi obracają fundusza­ mi. Danie wyższej klasy w opłacie adwokatom nad właścicielami do­ mów i pałaców [...] pociągnie dla wielu niezm ierne przeciążenie, gdy między adw okatam i i mecenasami znajdują się naw et osoby żadnych dzisiaj funduszów do utrzym ania się nie m ające [...]“ Pismo kończy się konkluzją: „Rachowanie bowiem jest najwięcej na te klasy, które najm niej dziś pełnić są w stanie“88. Mimo- wym iany tych pism zasad opodatkowania nie zmieniono, nie cofając się przed egzekucją w ich ściągnięciu. W dodatku część arystokracji m iejskiej zasypywała władze m unicypalne prośbam i o ulgi lub zwolnienie. D aniny te ściągano przez cały okres powstania, a także, w związku z zadłużeniem w skarbie, i po jego u p a d k u 89.

Ja k już wspominałem powyżej, w jeszcze gorszej sytuacji m aterialnej i politycznej znalazły się w pow staniu masy plebejskie pochodzenia

87 „G azeta P o lsk a “ nr 32 z 3 II 1831. R ep lik a R ady w nr 41 z 12 II 1831; także „K urier W a rsza w sk i“ nr 42 z 12 II 1831.

88 A G A D , WC, rkps 245 b.

89 C y tu ję za A. M o r a c z e w s k i m , P u ł k i d z i e c i W a r s z a w y , s. 172 i nn.

(23)

żydowskiego. Na skutek bowiem dyskrym inacji rasowej upraw ianej mimo gorącego sprzeciwu całego obozu postępu przez klasy rządzące, ludność tej narodowości była obciążona szeregiem dodatkowych zobo­ wiązań. I tak zmuszano ją do opłacania podwójnego, a od m aja po­ czwórnego podatku rekrutowego', poniesienia kosztów um undurow ania i uzbrojenia formującego się oddziału żydowskich ochotników, dostar­ czenia 1400 kożuchów, sprzętu dla szpitali i t p .90

Pośrednikiem, pomiędzy władzami a społeczeństwem żydowskim był Dozór Bóżniczy opanowany całkowicie przez reprezentantów miejskiego patrycjatu. Olbrzymie podatki nakładane przez władze1 Dozór rozkładał również w brew zasadzie proporcjonalności, obciążając szczególnie w ar­ stw y ubogiego plebsu. C harakteryzując politykę Dozoru jeden z posłów sejmowych stw ierdzał kategorycznie, że „klasy bogatsze stosunkowo mało opłacały, a klasa najuboższa najwięcej uciśnioną była [...]“ 91. Nic więc dziwnego·, że1 ściągnięcie tych świadczeń napotykało duże trudności i przyjm ow ane było niejednokrotnie solidarnym oporem. Urząd Muni­ cypalny nie wchodzący zasadniczo w klasowe kryteria polityki Dozoru, a wręcz przeciwnie, stosujący podobną politykę wobec ludności pocho­ dzenia polskiego nakładał w dodatku liczne kary pieniężne podnoszące w znaczny sposób ogólną sumę pow inności92.

W związku z, tym, jak donosił Dozór, lokale jego napełniały rzesze ubogiej ludności „rozwodząc rzew ne płacze i narzekania, zaklinając się, że jedno tylko żebractw o ich czeka,“. „Przerażający to widok — stw ier­ dza Dozór >—■ i sm utną rokuje dla nas przyszłość“ 93. Z innego* pisma Dozoru dowiadujemy się o „okropnym widoku egzekucji składającej się teraz z kilkudziesięciu żołnierzy razem od domu do domu, od sklepu do sklepu tłoczących się“, i o tym, że mimo tych egzekucji nie może on ściągnąć należności z „klas niższych“ 94.

Jeszcze- kilka słów na tem at pracy mas plebej skich W arszawy przy for- tyfikacjach miejskich. W niektórych okresach pracowała przy nich kilku­ tysięczna rzesza plebsu otrzym ując w zamian zapłatę, będącą nieraz jedynym środkiem utrzym ania. Prace nad fortyfikacjam i rozpoczęły się już w pierwszych dniach powstania. Trw ały one jednak, między innym i w skutek nieudolności ich kierownictwa, praw ie przez cały okres powstania. W budowie ich opierano’ się na pracy ochotniczej i bez­ płatnej, a także i sile najem nej. Początkowo kierownictwo (Komi­ tet A rtylerii i Inżynierii) podjęło starania o zapewnienie sobie w ystar­

90 A G A D , rkps 281, k. 20, 39—40, rkps 233 a, k. 131, rkps 151 a, k. 62, rkps 484. 91 D ia riu sz sejmu... t. II, s. 10.

92 A G A D , rkps 484, k. 79. 9! T am że, k. 98.

(24)

czającej siły ochotniczej. Liczne apele i odwoływania się do patriotyzm u warszawskiego społeczeństwa znalazły szeroki oddźwięk. W krótce jed ­ nak okazała się niezbędność stałego, płatnego i nadzorowanego robotnika. Dał się również odczuć brak w ykwalifikowanej siły roboczej, a szczególnie m ajstrów ciesielskich. Wówczas to K om itet podjął próbę narzucenia ludności plebejskiej przym usu pracy przy okopach za m inim alnym wynagrodzeniem. W ydane w tej spraw ie zarządzenia Komisji Spraw W ew nętrznych z lutego 1831 r. polecały w ykorzystać „w szystkich rze­ mieślników ciesielskich do robót fortyfikacyjnych“ 9S. Jednocześnie Ra­ da Najwyższa poleciła „dostawić“ do tej pracy dwa tysiące włościan „ze wsiów w obrębie dwumilowym od W arszawy znajdujących się“ za opłatą 10 gr za dzień98. Podobnym kontyngentem obłożono również poszczególne cyrkuły miasta. Zarządzenia te nie potraiiły jednak za­ pewnić dostatecznej ilości rą k do pracy. Biedota m iejska cierpiąca głód uchylała się od tej niezmiernie ciężkiej i nisko opłacanej pracy. Wówczas to. K om itet podniósł płacę do 2 zł (dla kobiet 1 zł) za dzień. Płaca ta jednak uiszczana była nieregularnie, a zdarzały si,ę wypadki, że w ogóle nie wypłacano należności97. Była to wówczas podstawowa przyczyna braku odpowiedniej ilości robotników przy tych robotach. W następnych miesiącach K om itet usiłował ponownie obniżyć płacę. Stw ierdza to rap o rt Komisji Rządowej Spraw W ew nętrznych z 14 IV 1831 r.: „Do robót fortyfikacyjnych w mieście stołecznym W arszawie — czytam y w nim — potrzeba codziennie 1500 robotników. W tym celu używano dotąd po większej części w yrobników Ье-z żadnego w ynagro­ dzenia, przez, co ciężar ten spadał na klasę najuboższą, dla której praca rąk jest jedynym funduszem utrzym ania się [...] Komisja Rządowa upoważnia Urząd M unicypalny, aby począwszy od dnia, dzisiejszego każdemu robotnikowi po 1 zł 15 gr codziennie sposobem forszusu z ogól­ nych funduszów kasy miejskiej w ypłacił“98. W dalszych swych pro­ pozycjach Kom isja podsuwała myśl użycia do tych prac jeńców w ojen­ n y c h 99. Spraw a siły roboczej i płacy w budownictwie fortyfikacyjnym ciągnęła się przez całe niemal powstanie. Jeszcze 6 sierpnia Urząd M unicypalny zwrócił się do Komisji Rządowej Spraw W ewnętrznych z protestem przeciwko obniżeniu płacy do 1 zł dziennie, zw racając uw a­ gę, że „przy drogości pierw szych potrzeb d,o> życia za złoty jeden robotnik utrzym ać się nie jest w możności, niemniej, że naw et przy płacy po złotych dw a z trudnością przychodziło Urzędowi M unicypal­

95 Tam że, rkps 490, k. 15. 90 T am że, k. 3. 97 T am że, k. 49, 95. 98 T am że, k. 137. 99 T am że, k. 145— 146. 8*

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ratownicze badania wykopaliskowe, na trasie autostrady A-4, przepro- wadzone w części wschodniej przez Pracownię Usług Archeologicznych mgr Magdaleny Suchorskiej-Roli, w

Wzrostowi możliwości pomiaru skuteczności i efektywności marketingu sprzyja coraz lepszy dostęp do danych i bardziej zaawansowanych technik ich pozyskiwania, rozwój

Jeśli chodzi o pozytywny program działania, w skazuje się na bada- nia stopnia, w jakim skuteczna jest ochrona w artości tw orzonych przez społeczeństwo

b > p : Dieser Wechsel hat sich lediglich im Bairischen und Alemannischen (anlautend und in der Gem ination) vollzogen — im Standarddeutschen kann er deshalb

25 Na zakończenie powyższego zagadnienia zw rócić należy jeszcze uw agę na uchw ałę czw artego prow incjonalnego sy ­ no du Piotrkow skiego, odbytego za rządów

Multiscale physical model of the functioning (in terms of horizontal displacement) of reinforced soil embankment allows the study of horizontal earth pressure and the estimation

na szczeblu powiatu za zarządzanie kryzysowe odpowiada starosta, który swoje zadania w tym zakresie realizuje przy pomocy powołanego powiatowego zespołu zarządzania

Już jednak pierwsze zdanie przytoczonego fragmentu potwierdza schemat teofanijny ustalony przez J. Jeremiasa : objawieniu się Boga towarzyszy drżenie natury. Trzęsienie