• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie restytucji polskiego dorobku w dziedzinie kultury artystycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie restytucji polskiego dorobku w dziedzinie kultury artystycznej"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W S P R A W I E R E S T Y T U C J I P O L S K I E G O D O R O B K U W D Z I E D Z I N I E K U L T U R Y A R T Y S T Y C Z N E J .

1.

Przystępując do próby sprecyzow an ia zasad naszych postulatów w in - d yk acyjn ych w dziedzinie kultury artystycznej, niesposób pom inąć strat, jakie ponieśliśm y na tym polu w okresie w ojn y. N ie jest przedm iotem n i­ niejszego artykułu zajm ow an ie się ilościow ym , c z y naw et jakościow ym ze ­ staw ieniem strat w dziedzinie kultury, natom iast m usim y nieco m iejsca po­ św ięcić m e t o d z i e , jaką stosował okupant niem iecki p rzy dziele n iszcze­ n ia polskiego dorobku kulturalnego, gdyż poznanie i p rzygw ożd żen ie tej m etody daje nam już nie tylk o form alne, ale przede w szystkim m oralne prawo do specjalnego zadośćuczynienia.

Pow szech n ie zn an ym w Polsce truizm em (niestety, dotąd w cią ż je­ szcze p rzyjm ow an ym z niedow ierzaniem przez w iększość naszych sp rzy­ m ierzeń ców ) jest fakt, iż, poczyn ając od dnia 1. w rześn ia 1939 r., p rz y ­ stąpili N iem cy z całą konsekwentną, planow ością i w ła ściw ą im p recyzją w yk on an ia do świadom ego i celow ego n iszczenia polskiego dorobku kul­ turalnego, godząc w sam rdzeń naszej kultury duchowej i m aterialnej. A k cja ta trw ała zarów no w w irze działań w ojennych, jak i w dobie p ię­ cioletniej okupacji kraju. B ez w ątpienia cudzoziem cy skłonni są przypisać straty, jakieśm y ponieśli w p ierw szym m iesiącu w o jn y i w dobie w alk odw rotow ych arm ii okupacyjnej, z w y k ły m skutkom działań w ojen n ych , nie biorą oni jednak pod uwagę, iż działan ia te połączone b y ły ze specjalną metodą n iszczenia polskiego dorobku kulturalnego, zw ła szcza w dziedzinie architektury zabytkow ej.

Ten p ierw szy m iesiąc w o jn y b y ł niejako w skazów ką, jakie są za m ie­ rzenia niem ieckie na tym polu. Już w czasie o fen sy w y nieprzyjacielskiej pociski i bom by niem ieckie d ziw n ie „p rzyp a d k o w o “ chętnie tra fia ły w bu­ dow le zabytkow e (np. Ł o w ic z a ), a oblężenie W a rs z a w y stało się w y ra źn y m dowodem, ku czem u 'głównie zm ierza broń niem iecka. P raw d ą jest, iż W a r ­ szaw a broniła się przez kilka tygodni, praw dą jest, iż m usiała być przez w roga traktow ana jako forteca — nie m niej praw dą jest, iż ów czesne bom ­ bardow anie stolicy m iało charakter specyficzn y, że lotn icy i k an on ierzy niem ieccy ze specjalnym upodobaniem tra fia li nie w obiekty o takim c zy innym charakterze obronnym , lecz przede w szystk im w budowle zabytko-. w e, lub będące ośrodkami ży c ia naukowego, c z y artystycznego. N ie n a leży tego p rzyp isyw ać bezplanow em u, czysto terrorystycznem u ostrzeliw aniu m iastą. N a le ż y pam iętać, iż w iększość w spom nianych budynków padła

(3)

pastwą bomb zapalających w dniach 25— 27 w rześnia, tj. w ów czas gdy sto­ lica pozbaw ion a b yła już zupełnie obrony przeciw lotn iczej, a lotn icy nie­ p rzy ja cielscy latali dosłownie tuż nad dacham i domów, zrzucając swe bom ­ b y niem al ;ze stuprocentową osiągałnośoią zam ierzonego celu. Każdem u przechodniow i, oglądającem u W arsza\vę po kapitulacji, rzucał się w oczy ch arak terystyczn y w idok: dym iące zgliszcza pałacu zabytkow ego, kościoła, c z y biblioteki, sterczące w bezpośrednim sąsiedztw ie n ietkniętych przez po­ ciski dom ów m ieszk aln ych 1). To nie b y ł tylko szał w ojen n y — to b y ła już metoda.

T ę samą metodę stosowano i w ostatniej fazie w ojn y, w dobie w a lk od­ w rotow ych . Jedynie szybkość o fen sy w y sow ieckiej zd ołała uchronić w w ie ­ lu okolicach od system atycznego zniszczen ia naszego dorobku kulturalnego, natom iast w szędzie, gdy na to pozostał czas, ogołacali N iem cy nasz kraj z cenniejszych obiektów natury artystyczn ej i zabytkow ej, bez w zględu na to, czy b y ły to instytucje naukowe, artystyczne, c z y kościelne (te ostatnie p ad ły głów n ie ofiarą w W ielkopolsce). W szęd zie, gdzie fron t za trzym a ł się na dłużej, rozp oczyn ał się nie tylko św iadom y rabunek, ale i celow e n i­ szczenie (Pozn ań , W a rs z a w a ); praw dą jest, iż stolica b y ła w gruzach w do­ bie pow stania 1944 r., lecz praw dą jest rów n ież, iż znaczn ą część swego dorotku kulturalnego utraciła już p o u p a d k u p o w s t a n i a , m iędzy 1 listopada 1944 r. a 17 styczn ia 1945 r. B y ł to akt zem sty, przeprow adzo­ n y na zim no, z całą prem edytacją i w yrachow aniem .

P is zą c y te słow a m iał m ożność obserw ow ania na w łasne oczy, jak w li­ stopadzie 194-4 r. N iem cy dzień po dniu system atycznie podpalali ocalałe kam ienice, i śmiem tw ierdzić, iż co najm niej 20% dom ów w arszaw skich uległo zagład zie już po powstaniu (zresztą, zn an ą jest rzeczą, iż okupanci p a lili już przedtem całe dzielnice, które naw et nie b y ły objęte przez p ow ­ stańców ). W te d y to w łaśn ie w m iesiącach listopadzie, grudniu i styczniu w y w ie ź li N iem cy olbrzym ią część ocalałych zbiorów m u zealnych i b ib lio­ tecznych, w ted y to w y s a d zili w pow ietrze lub spalili takie zab ytk ow e gm a­ chy, jak P a ła c Saski, P a ła c Brühla (O ssolińskich) i P a ła c Łazien k ow sk i, w ted y to zn iszczeniu u legły w szystkie pom niki w arszaw skie, w ted y to z d y­ mem puszczono gm ach G łów nej S zk oły H an dlow ej, gdzie się znajdow ało całe archiw um odrodzonej R zeczypospolitej (1918— 1939), w ted y to dopiero spalono bezcenną B ibliotekę Krasińskich, gdzie uprzednio, jakby n au m y­ ślnie, polecono zgrom adzić 30.000 najstarszych druków polskich i 40.000 n ajcenniejszych rękopisów. N a jn a iw n iejszy człow iek nie m oże całej tej akcji przypisać w zględ om natury w ojskow ej, a zb yt w ielu jest na to świadków, b y N iem cy m ogli sw ą barbarzyńską robotę przypisać ogn iow i a rtylerii ro­ syjskiej, działającej z P ra g i (jakoż w styczniu 1945 r. propaganda niem ie­ cka u siłow ała zn iszczen ie za b ytk ów W a rs za w y przypisać jedynie po w sianiu i a rtylerii sow ieckiej). — . Jeżeli w stolicy ocalało kilka gm achów zab ytk o­ w ych , to albo z tego powodu, że N iem cy siedzieli w nich do ostatka (np. B elw eder), albo że już nie zd ą ż y li ich w ysad zić w pow ietrze (tak np. pod­ m inow ane gm achy kościoła K a rm elitów i kościoła. W iz y te k m ia ły być w y ­ sadzone w pow ietrze 18 styczn ia). Jeżeliby kto chciał naw et rozgrzeszyć N iem ców za ten czyn, p rzy p is y w a n y „słu szn ej“ karze za krnąbrność W a r ­ szaw y, to trzeba przypom nieć, iż podobny los m iał spotkać i n iew in n y K ra ­ ‘ ) T ak np. lotn icy niem ieccy spalili B ibliotekę Przeżd zieck ich p rzy ul. Pierackiego, nie musnąwszy naw et stojącej obok ambasady japońskiej.

(4)

k ów — przecież na sam ym W a w e lu znalezion o po w yjściu okupantów 111 założon ych min, których „k u ltu rträgerzy“ nie zd o ła li już zu żytkow ać. —

Z a trzym a liśm y się nad tym i pow szechnie zn a n ym i w yd arzen iam i, gdyż dobrze jest czasem przypom inać i u trw alać w pam ięci rz e c z y znane. A le u czyn iliśm y to nie tylko z tego powodu. Chodzi nam głów n ie o to, by w y ­ kazać, iż N iem cy, podejmujące w ojn ę z Polską, z gó;ry zak ła d a li nie tylko p o lity czn y jej podbój, ale totalne zniszczenie podstaw kultury polskiej, by ludność jej, zanim b y ulec m iała zupełnej eksterm inacji, zam ienić w „n a ­ ród parobków “ o poziom ie Buszm enów, c zy Zulusów.

P ięcioletn i przeszło okres okupacji naszego kraju straw ili N iem cy na ustawicznej, planow ej w a lce z narodem polskim, z jego osiągnięciam i go­ spodarczym i, z jego dorobkiem kulturalnym , z jego postawą, moralną. O czy­ w iście, iż ostatecznym celem rząd ów niem ieckich w Polsce było, jak się w y ra z ił H im m ler, „d a fü r zu sorgen, dass im Osten nur M enschen w irklich deutschen, germ anischen Blutes Avohnen“ 2). Cel ten zn a czn ie poetyczniej od H im m lera określił z w ła ściw y m sobie „liry z m e m “ gubernator Frank w jednym ze sw ych liczn ych przem ów ień : „D ie lachende Erde des W e ic h ­ selraumes soll u nsere H eim at werden. Neue L ied er w erden entstehen, L ie ­ der des neuen Ostens und ein Singen w ird abnehm en über die Fluren die­ ses Landes, ein Singen und K lin gen · der deutschen Seele. A b er all das ent­ steht nur aus K am pf, w ie alles Grosse in der W e lt “ 8).

Jakoż od p ierw szych dni podjęto konsekwentną w alkę, aby z czasem na ziem iach polskich m ogła się rozlegać jedynie „pieśń duszy niem ieckiej“ . Pon iew aż, w edług słów tegoż Franka, „d e r H errgott liebt die Starken“ , w ięc też „s iln i“ N iem cy, dufni w pomoc Opatrzności, przystąpili do dzieła lik w i­ dacji ży w io łu polskiego. N ie było to rzeczą łatw ą, jeśli się w eźm ie pod u w a ­ gę liczebność Polaków , zw łaszcza, że przeciągająca się w o jn a w ym a ga ła coraz w iększej lic zb y rąk roboczych, a ręce niem ieckie, niem al w szystkie, zam iast pługa i m łota d zierżyć p oczęły karab in y i „ro z p y la c z e “ . To też li kw idację polskości postanowiono przeprow adzić na raty. T aktykę tę gd zie­ indziej już określono bardzo trafn ie: „P rz e d atakiem na samą jego eg zy ­ stencję, trzeba było naprzód naród polski rozbroić m oralnie przez rozlu źn ie­ nie, a następnie rozerw an ie w ię z i kulturalnej, która sprawia, że masa etno­ graficzn a p rzetw arza się dopiero w ż y w y naród, św iadom y sw ej jedności i siły, z aspiracjam i posiadania oraz u trzym an ia w łasn ej kultury i państwo­ wości. To też planow o i konsekwentnie, nacierając na całej rozciągłości frontu kulturalnego, oraz uderzając w głąb podstaw ow ych jego umocnień i w iązań, m ia żd ży ł p otw orn y w a lec niem iecki przez lata całe — m aterial­ ne i ludzkie zasoby polskiego ży c ia kulturalnego“ 4).

A k cja ta b y ła istotnie p lan ow a i konsekwentna. D ziesiątkując naród polski p rzy pom ocy obozów koncentracyjnych i m asow ych egzekucyj, ni­ s zc zy li go N ie m c y nie tylko ilościow o, lecz przede w szystk im jakościowo. Terror Avym ierzony b y ł w p ierw szym rzędzie p rzeciw ludziom nauki, ar­

2) W arschauer Zeitung z 8. V III. 1942.

3) W a c ła w B o r o w y . T e z y ogólne w spraw ie rew in d yk a cji i odszkodo­ w ań z zakresu kultury i sztuki, str. 5, W a rsza w a 1945. M inisterstwo Kultury i Sztuki. P race i M ateriały W yd zia łu R ew in d yk a cji i O dszkodowań N r 2.

4) W ito ld S u c h o d o l s k i . Zagadnienie prym atu strat kulturalnych w ogólnym p rogram ie odszkodowań, str. 4. W a rsza w a 1945. M inisterstwo K ultury i Sztuki. P race i M ateriały W yd zia łu R ew in d yk acji i Odszkodo­ wań N r 1.

(5)

tystom, specjalistom i w szelkiego rodzaju pracow nikom na n iw ie kultural­ nej, b y zn iszczyć kadry intelektualistów i 'zaham ować ew entualne odro­ dzenie ży c ia kulturalnego w Polsce. Zam knięto w szystkie to w a rzystw a na­ ukowe, spaczono rozw ój szkolnictw a, literaturę i teatr zepchnięto na m a­ now ce pornografii, z prasy, kina i radia utworzono narzędzia propagandy hitlerow skiej, zb io ry biblioteczne i m uzealne uniedostępniono publiczności. Niesposób tu m n ożyć przykładów , dobrze pam iętnych i w szystkim dosko­ nale znanych. Jedno jest jasne: jeśli N iem com nie udało się zn iszczyć pol­ skiego dorobku kulturalnego i zapobiec odrodzeniu kultury polskiej, to w k a ż­ dym bądź razie, p oczyn iw szy tak znaczne szczerby w szeregach św iata intelektualnego i w zespole osiągnięć w dziedzinie kultury, zah am ow ali oni na w iele lat n orm alny nasz rozw ój, a tym sam ym cofn ęli nas wstecz.

Jakże w yjść m ożna z tej sytuacji, w którą nas w trącono, jak zapełnić pow stałe luki, nadrobić utracony czas i stanąć p rzyn ajm n iej na przedw o­ jennym poziom ie? —

O czyw iście, j,a,ko p ierw szy w arunek odrodzenia w ysu w a się konieczność w zm ożen ia w y siłk ó w całego narodu celem odrobienia poniesionych strat. Żeb y móc jednak zw ielokrotn ić te w ysiłk i, trzeba w przód, b y całe społe­ czeństw o zd aw ało sobie istotnie spraw ę z roli, jaką. w życiu państw a odgry­ w a dorobek kulturalny narodu; trzeba, by społeczeństwo i jego sfery k ie­ row n icze n a le ż y c ie u p rzytom n iły sobie, że stiraty kulturalne, .acz m niej rzucające się w oczy i m niej doraźne, są w gruncie rzeczy, w obliczeniu na dłuższą falę, stokroć groźniejsze od strat natury gospodarczej. Zburzoną fabrykę, czy zn iszczon y parow óz m ożn a odbudować — now e będą p ełn iły te same funkcje, z tym sam ym , jeśli nie lepszym skutkiem. D ok u czliw y jest n iew ą tp liw ie spadek ilości byd ła rogatego, ale p rzy racjonalnej hodow li spadek ten da się w ciągu kilku la t odrobić. N atom iast o s i ą g n i ę c i a k u l t u r o w e , z w ł a s z c z a w d z i e d z i n i e ' k u l t u r y a r t y s t y ­ c z n e j i z a b y t k o w e j , są. n a j c z ę ś c i e j n i e p o wi t a r z a I n e. M ożna, z pewnością, zbudow ać na now o Zaimek K rólew sk i w W a rsza w ie, lecz now a budow la nie będzie już posiadała tych w artości zabytkow ych , jakie b y ły cechą jej p ierw ow zoru ; m ożna odtw orzyć z zachow anej fotografii stracony obraz R a fa e la c zy Rem brandta, lecz będą, to tylk o kopie, m ające co n a jw y żej w artości dydaktyczne. Żadna siła nie od tw orzy zn iszczonych rękopisów treści literackiej, m uzycznej, czy naukowej. N ie odtw orzy się już niektórych kart dziejów naszych w obec spalenia m ateriałów archiw alnych.

Zapew ne, słabym jest naród, który nie m oże się sam w y ż y w ić , który nie posiada dostatecznie rozw in iętego przem ysłu i n a leżycie rozprow adzo­ nej sieci kom unikacyjnej. N ie n a leży jednak zapom inać, iż iroli narodu nie ocenia się tylko ma podstawie jego p ozycji ekonom icznej; przedm iotem z a ­ sadniczym , który zdają narody p rz y egzam inie dojrzałości przed Historią jest w yp racow an ie na . tem at: „ja k ie są moje· zdobycze w dziedzinie k u l­ tu ry?“

Co najm niej dwa pokolenia będą m usiały zw ielok rotn ić swe w ysiłk i, b y za b liźn ić straszliw e rany, jakie odnieśliśm y w dziedzinie dorobku kul­ turalnego. W y s iłk i te mogą być w zn aczn ej m ierze uw ieńczone pom yślnym skutkiem, jeżeli w szybkim czasie zd ołam y stw orzyć liczne kadry specjali­ stów. T ym czasem pod tym w zględ em sytuacja przedstaw ia się niepokojąco. W e ź m y pierw sze z brzegu p rzykłady. Praca konserw atorów w ojew ódzkich, których zadan iem jest opieka nad zabytkam i, jest dzisiaj kilkakrotnie cięż­

(6)

sza niż przed wojną, gd yż w iele azbytków uległo uszkodzeniu na skutek działań w ojen n ych , ś\viadomej dew astacji niem ieckiej, c zy też po prostu z braku konserwacji. T ym czasem stan jest taki, że spowodu braku specja­ listów nie w szystkie w o jew ó d ztw a posiadają fach ow ych konserw atorów , a ci, k tórzy są, nie m ogą podołać pracy z pow odów trudności technicznej (brak środków lokom ocji). In n y p rzyk ład : zb iory m uzealne, przechodzące przez ostatnich 6 lat różne koleje losu, w ym a ga ją konserw acji, by m ogły z po­ wrotem zn aleźć swe m iejsce w salach m u zealn ych ; ogrom pracy jest tak w ielk i, że P ań stw ow e P racow n ie Konserw atorskie, rozporządzające n ielicz­ nym personelem fach ow ym , nie są w stanie w szybkim tem pie w yk on ać w ło ­ żonych na nie zadań. Brak fach ow ych m uzeologów i m uzealistów sprawia, że w iele m uzeów regionalnych nie posiada odpowiedniego kierow n ictw a. Co tu m ów ić — przynajm niej 25% pow iatów nie posiada referen tów kul­ tury i sztuki, gdyż brak na p row in cji odpowiednich ludzi. —

P rzy k ła d y takie m ożna m nożyć — ■ w zięliśm y pierw sze z brzegu. W y ­ nika z nich chyba n iedw u znacznie, że ch w ila obecna w ym a ga już nie- przedw ojennej, ale zw ielokrotn ion ej liczb y specjalistów — w y d z ia ły hum a­ nistyczne uniw ersytetów w in n y w yprodu kow ać odpow iednią liczbę histo­ ry k ó w sztuki i kultury, archeologów i prehistoryków , z politechnik w in n y w yjść nowe kadry architektów , zn ających się na budow nictw ie zabytkow ym , m ających pojęcie o konserw acji zab ytk ów p rzyrod y (tzw . architektura k ra ­ jobrazu ); akadem ie sztuk pięknych obok artystów p lastyk ów p o w in n y p rz y ­ gotow ać kadry konserw atorów z zakresu m alarstw a, rzeźb y , grafiki i sztuki zdobniczej; specjalne u czelnie muszą w ych o w a ć now e pokolenie m uzyków i choreografów , aktorów, reżyserów i teatrologów ; w reszcie na m uzeach le ż y obow iązek stw orzenia studiów praktyczn ych dla m łodych h istoryków sztuki, k tórzy by się z czasem stali kustoszami i mu'zeologami.

O czyw iście, osiągnięcia te są m ożliw e pod następującym i w arunkam i: 1) jeżeli u m ło d zieży zn ajdzie się odpow iednie zrozu m ienie doniosłości spraw y, które skłoni tę m łodzież ku studiom i pracy w dziedzin ie kultury artystycznej, 2) jeżeli czyn n ik i decydujące otoczą w ła ściw ą opieką odbu­ dowę naszej kultury i stw orzą takie w aru nki bytu dla pracow n ików w d zie­ dzinie kultury, b y ustała obserw ow ana dzisiaj ucieczka do innych dziedzin odbudow y ży c ia państwowego.

R ów n olegle z odbudową kadr specjalistów w in n a nastąpić odbudowa m aterialnych przedm iotów kultury. Tu zarysow u ją się dwie oczyw iste dro­ gi: odbudowa i regeneracja obiektów zniszczonych, oraz rew in d yk acja przedm iotów , w y w ie zio n y c h przez okupanta.

Jak w iem y, plan n iszczenia kultury polskiej b y ł zakrojon y na tak sze­ roką skalę, a w ykon an ie jego w tak w ielk im odsetku doprow adzone zosta­ ło do końca, że kw estia odbudow y staje się czołow ym zagadnieniem . W n i­ szczeniu polskiego dorobku kulturalnego brał udział cały naród niem iecki, p ocząw szy od człon ków partii i SS-m anów, a kończąc na kierującej całą akcją kadrze uczonych i artystów niem ieckich; w szystko to odbyw ało się p rzy niem ilknących braw ach całego „H erren vo lk u “ , zachw yconego tym, co się działo nad W isłą i W artą. Za dzieło niszczenia kultury polskiej c z y ­ n im y odpow iedzialn y c a ły naród niem iecki, od którego n a le ży nam się słu­ szne zadośćuczynienie. Co ręka niem iecka zn iszczyła , to ręka niem iecka w in n a odbudować. Praca, i zasoby m aterialne narodu niem ieckiego w in n y się p rzy czy n ić do odbudow y naszej architektury zab ytk ow ej — polskie

(7)

w inno być jedynie kierow nictw o, gd yż zadań przed nam i jest w iele, a cza ­ su, pien iędzy i fa ch ow ców nie m am y zadużo. Ź le się stało, żeśm y dotąd nie w y z y s k a li p rzy odbudowie choćby jeńców niem ieckich — m im o p rzy k ła ­ dów, jakich nam p rzy odbudowie m iast dostarcza ZSSR. Jeszcze n ie jest za późno, jeszcze m ożem y na forum m ięd zyn arod ow ym domagać .się udziału niem ieckiego w dziele odbudow y kultury polskiej.

2

Obok odbudowy tego, co się odbudow ać jeszcze da, druga fa za , a w ła ­ ściw ie rów n oległa do pierw szej i w cale od niej niezależn a, polega na re­ w in d yk acji tych ruchom ych za b ytk ów i d zieł sztuki, które nie u legły zn i­ szczeniu, a zo sta ły przez okupanta w y w ie zio n e z Polski. Z d aw ałob y się, iż jest to spraw a zupełnie oczyw ista i ła tw a do w yk on a n ia — tym czasem tak nie jest.

N iem cy zb iory polskie w y w o z ili w p ierw szym stadium do Dolnego Ś lą­ ska (okolice podgórskie) i do Saksonii, skąd następnie transportowano je dalej. Ostatecznie zb iory w arszaw skie i krakowskie (biorąc ogólnie) zn a la ­ z ły się p rzew a żn ie w Austrii i B aw arii, zb io ry poznańskie i gdańskie — w rejonie Brunświku. O czyw iście w p ierw szym stadium zostały za b ez­ pieczone obiekty, które pozostały na Śląsku, zn a czn y ich jednak odsetek nie odn alazł się, gdyż nie było tam praw ie ani jednej składnicy, która by nie u legła lokalnej grabieży.

W ch w ili, gdy piszem y te słowa, z N iem iec i Austrii w róciło do Polski 40 w agon ów zbiorów , z czego 2 (zb io ry w ielkopolskie) przesłał nam Z w ią ­ zek R adziecki, a 38 w agon ów (zb io ry krakow skie i w arszaw sk ie) przytran - sportow ali delegaci M inistra K u ltu ry i Sztuki p rzy w yb itn ej pom ocy c zy n ­ ników am erykańskich. N atom iast ze strefy b rytyjsk iej nie udało się jeszcze nic odzyskać.

Spraw a rew in d yk a cji polskiego m ienia kulturalnego z N iem iec i A u ­ strii (rów n ież p ew ne partie za w ę d ro w a ły do C zechosłow acji) nie jest rzeczą. łatAvą; pom ijając sprawę poszukiwania, zabezpieczen ia i. zd ob ycia środków transportu, najżm udniejszą jest rzeczą ustalenie pochodzenia i tożsam ości obiektów w obec braku in w en tarzy, w obec zm ian sygnatur itp. A pam iętać 0 tym n ależy, że· n asi sprzym ierzeń cy są pod tym w zględ em bardzo skru­ pulatni i żądają bezprzeczn ych dow odów — czemu się nie m ożna zbytnio dziw ić.

W każd ym bądź razie n a le ży m ieć nadzieję, iż w cześn iej c z y później zb iory te do nas w rócą, gd yż sama zasada rew in d yk acji d zieł w y w ie z io ­ nych nie jest przez nikogo kw estionow ana. Natom iast, ja.k dotąd, kw estio­ n ow an a jest zasada rew in d yk a cji zbiorów z Ziem Odzyskanych, a naw et z Gdańska, gd yż Anglosasi, stojąc na gruncie form aln ym , tw ierdzą, iż z ie ­ m ie te nie są Polsce przyzn an e defin ityw n ie, a stanow ią jedynie teren R ze s zy „o b ję ty adm inistracją polską".

N ie w dając się w tej c h w ili w interpretację układu poczdam skiego 1 in n ych um ów m iędzyn arodow ych , stw ierdzam y jednak, iż zb iory mu­ zealne, wyAviezione z W ro cła w ia , Szczecina, c z y Gdańska, w in n y w rócić z N iem iec na w ła ściw e m iejsce tak, jak w rócić w in n y urządzenia teatrów tam tejszych, zaopatrzenie szkół m u zyczn ych , p lastyczn ych itd. W d zied zi­ nie m u zealn ictw a w in n iśm y się dom agać przede w szystkim rew in d yk acji zbiorów o charakterze regionalnym , a w ięc kolekcyj prehistorycznych,

(8)

etnograficznych i p rzyrod n iczych ; co się zaś ty c z y zbiorów artystyczn ych i historycznych, w in n iśm y się przede w szystkim dom agać zw rotu tych obiektów, które są. zw ią za n e z przeszłością Ziem O dzyskanych, w yrob ów lokalnego przem ysłu artystycznego, a następnie grom adzonych tam dzieł sztuki obcej.

Skoro m ó w im y o rew in d yk acji polskiego dorobku kulturalnego, nie- sposób pom inąć jeszcze jednej kw estii. W iad om ą jest rzeczą, iż rew in d yk a ­ cja nasza, z N iem iec mim-o n ajbardziej sprzyjających w arunków , nie bę­ dzie n igd y całk ow ita: w ie le w y w ie zio n y c h przedm iotów uległo zniszczeniu, jeszcze w iększa ich część została rozdrapana przez „p ry w a tn y c h “ zb ie­ ra czy trofeów w ojennych, w zględ n ie przez m iejscow ą ludność niem iecką w ch w ili załam an ia się arm ii hitlerow skiej. Dotarcie do tych przedm iotów będzie niem ożliw ością ·— · n a le ży się lic z y ć z tym , iż w iększość ich zostanie stracona dla Polski i· nigdy zapew ne do Polski nie w róci. Z tego względu, jak sądzę, n a leży się nam specjalna rekompensata, a m ian ow icie p r z e ­ p r o w a d z e n i e d o d a t k o w e j r e W 'j n d у к a c ji i tych n ow ych obiektów a rtystyczn ych i zab ytk ow ych , które nie zostały w y w ie zio n e przez okupantów w dobie ostatniej \vojny, ale zn a la zły się już daw niej na> tere­ nie R ze s zy i Austrii. Krótko m ów iąc, idzie tu o rew in d yk ację tzw . „p o lo n ic ó w “ .

Jest rzeczą n otorycznie znaną, że naród polski n a leży do najm niej z a ­ sobnych w d zieła sztuki i zab ytk i historyczne, które b y w sposób n a le ży ty odzAyierciadlały jego przeszłość kulturalną. To, co nam zostało, nie stoi w żadn ym stosunku do istotnego dorobku kulturalnego u biegłych stuleci.

Z ło ży ło się na to w iele p rzyczyn . Jak w dobie n ajazdów szw edzkich legła w gru zy zn aczn a część budow li średniow iecznych, renesansow ych i w czesno-barokow ych, tak upadek daw nej R zeczypospolitej w końcu X V III w. pociągnął za sobą grabież polskich zb iorów a rch iw aln ych , b i­ b liotecznych i artystyczn ych , dokonyw aną system atycznie przez zabor­ ców. U cieczka całych zbiorów polskich za 'granicę od b yw ała się zresztą oddawna. Już nasze Jagiellonki w w ia n ie sw ym nie m ało dzieł sztuki w y ­ w io z ły do N iem iec, W ło ch i S zw ecji; k rólew n y W a zó w n a i Sobieska w po­ sagach sw ych za b ra ły całe u rządzenia pałacow e, których fragm en ty zdobią dziś m uzea m onachijskie i norym berskie; w ra z z Janem K a zim ierzem w y - w ęd ro w a ł do F ran cji g łó w n y zrąb św ietn ie zaopaltrzonej W arszaw sk iej G alerii W a zó w ; w reszcie August I I bezcerem onialnie w y w o z ił do Saksonii całe zespoły obrazów z Polski, których pochodzenie jedynie stare katalogi zdradzają drobnym lecz w ie le m ów ią cym dopiskiem „aus P olen 1722“ .

W ie k X IX , w iek b ezp ań stw ow y dla Polski, p rzyn iósł dalsze pod tym w zględem ubytki. Upadki powstań n arodow ych p ociągn ęły za sobą m. in. stale kon fisk aty zbiorów pryw atn ych . Brak jakiejkolw iek ochrony za b y t­ ków, •połączony z pew nego rodzaju in d yferen tyzm em saime'go społeczeń­ stwa, spraw iał, że spuścizna po w iekach u biegłych m alała w zastrasza­ ją cy sposób. Stare zam ki przek ształcały się w b row a ry c z y gorzelnie, gm a­ ch y klasztorne przerabiano na koszary, a obrazy, rzeźb y, zab ytk ow e m e­ ble, c z y obiekty przem ysłu artystycznego bądź z braku konserw acji gin ęły śm iercią naturalną, bądź też drogą w y p rze d a ży ro z p ły w a ły się po świecie.

Ten stan rz e c z y sprawił, że odrodzone Państw o Polskie zn alazło się w obec faktu zdekom pletow anych a rch iw ów i bibliotek, że publiczne i p ry ­ w atne zb io ry m uzealne m o g ły objąć znikom ą część tego, co niegdyś było

(9)

w kraju, gd yż w y w ę d ro w a ć już zd o ła ły nie tylko w yb itn iejsze d zieła ar­ tystów obcych, lecz i zn aczn a część obiektów, będących wytworem , sztuki polskiej lub z przeszłością Polski zw iązan ych . W p ra w d zie Traktat R yski w y p e łn ił częściow o tę lukę ale w p ew n ym tylk o stopniu. P o za Rosją pozo­ stały jeszcze całe zręb y zbiorów polskich; w posiadaniu tych zbiorów obok S zw ecji i F ran cji p rzedow ały głów n ie dw a państwa zaborcze: N iem cy i Austria.

R ozprószenie zbiorów polskich po św iecie stało się nie tylko krzywdą, całego narodu, zubożonego w dziedzinie dorobku kulturalnego, .ale stw o­ rzyło niejednokrotnie w ielk ie utrudnienia dla uczonych naszych, z w ła ­ szcza h istoryków i historyków sztuki. Jest rzeczą norm alną, że badacz polski musi co jakiś czas przeprow adzać studia zagraniczne dla celów po­ rów n a w czych lub też b y uzupełnić swe badania m ateriałam i obcym i, nie jest natom iast rzeczą norm alną, b y u czony polski, pośw ięcający swe stu­ dia zagadnieniom par excellence polskim, studia te m iał przeprow adzać na obcym terenie. Jakże bow iem m oże np. historyk zajm ow ać się w kraju epo­ ką Jana Ш , skoro całe archiw um Sobieskich, ujęte w 53 tekach, znajduje się w T ajn ym A rchiw u m w B erlin ie? Jak m ożna badać dzieje sztuki pol­ skiej, a zw ła szcza architektury w dobie saskiej, bez dłuższej pracy w zb io­ rach drezdeńskich? Jak m oże historyk uzbrojenia dawnego rycerstw a pol­ skiego pracow ać nad tym i zagadn ien iam i w kraju, skoro najpiękniejsze i najciekaw sze okazy m ilita riów polskich znajdują się nie w W a rsza w ie, c zy K rakow ie, lecz w W iedniu , B erlin ie i Sztokholm ie? Podobnych p rz y ­ kładów m ożna p rzytoczyć w iele. N ie jest to stan n orm alny i jesteśmy bo­ daj jed yn ym w Europie narodem, znajdującym się w podobnej sytuacji.

P o n iew a ż w ojna obecna w sposób dotąd n iezn an y zn is zc zy ła dorobek połskiegD _ m ienia kulturalnego, pon iew aż N iem cy, w y w o żą c m asowo dzieła sztuki obcej, system atycznie i z premedytacją, n iszczyli w y tw o ry kultury polskiej, by zetrzeć ją z pow ierzchni ziem i, stoim y w obec faktu, że nasze zbiory publiczne będą. pozbaw ione nie tylko okazow ych w y tw o ró w sztuki obcej, które b y choć w p rzyb liżen iu m ogły zapoznać szersze m asy naszego społeczeństwa z dorobkiem kulturalnym innych narodów, ale rów n ież w obec straszliw ej rzeczyw istości braku dzieł sztuki rodzim ej i polskich z a ­ bytków historycznych. O ile pierw sza luka da się zapew ne w y p ełn ić drogą ek w iw alen tów , jakie nam muszą dać N iem cy za zn iszczone bezpow rotnie objekty o w artości artystyczn ej i zab ytk ow ej, o tyle w ypełn ien ie strat w dziedzinie p o l s k i e g o dorobku kulturalnego jest rzeczą trudniejszą ze w zględu na szczuplejszy zasób tego rodzaju obiektów, znajdujących się w N iem czech. Z tego w zględ u m usim y dążyć do odzyskania nie tylk o tych „p o lo n ic ó w “ , które, padłszy ofiarą ostatnich rabunków niem ieckich, od­ szukane zostaną w R zeszy i innych krajach, ale rów n ież i tych, które zn a jd o w a ły się na terenie R ze s zy przed wybuchem obecnej w ojny.

P rzez „połon icu m “ rozum iem y k a żd y przedm iot o w artości a rty sty cz­ nej, naukow ej c zy zabytkow ej, będący w ytw o rem kultury polskiej, lub m a­ ją cy zw ią zek z terenem Pań stw a Polskiego i przeszłością historyczną na­ rodu polskiego, bez w zględu na to, jaką drogą zn a la zł się na terenie R z e ­ szy. P rze z „połon icu m “ rozum iem y nie tylko dzieła artystów polskich, lecz rów nież i obcych, o ile dzieła te niegdyś zn a jd o w a ły się w zbiorach pol­ skich. Z a „p o lo n ica “ u w ażam y rów n ież dzieła artystów , którzy, posiadając nazw iska czysto niem ieckie, jak Troschel, Strobel, F alek c z y Plersch, pra­

(10)

cow a li dla P olsk i i z jej terenem b y li zw iązan i, c zy też takich, którzy, jak Chodowiecki, u legli język o w ej kulturze niem ieckiej, lecz w y w o d z ili się z Polski i tem atom polskim prace swe pośw ięcali. Z a „p o lo n ic a " u w ażam y w szystkie d zieła artystów obcych, bez w zględu na ich treść, a które n ie ­ gdyś na n aszym terenie się zn a jd o w a ły, jak rów n ież d zieła artystów ob­ cych, które przez sw ą treść w ią ż ą się z historią Polski, jej m ieszkańcam i i krajobrazem (np. obrazy przedstaw iające odsiecz wiedeńską, portrety oso­ bistości polskich, rysunki fragm en tów architektury polskiej itp.). Za „p o ­ lon ica “ będziem y rów n ież m v a ża ii takie zb iory przedhistoryczno., etnogra­ ficzne czy przyrodnicze, które zw ią za n e są. z terenem Pań stw a Polskiego w tych granicach, jakie ustali p rzyszła konferencja pokojowa. W reszcie do ,.poloniców “ za lic za m y przedm ioty pam iątkowe, zw iązan e z w y b itn ie j­ szym i osobistościami polskimi.

N asuw a się pytanie: c zy jest rzeczą celow ą rew in d yk acja w szystkich „p o lo n ic ó w “ z R z e s z y i zgrom adzenie ich w Polsce? P rzeciw k o takiej re­ w in d yk acji zdają się przem aw iać argum enty natury bezpieczeństw a i na­ tury propagandowej. B iorąc pod uw agę położenie geograficzne Pań stw a Polskiego i dążenia agresyw n e N iem ców , m ożna się lic z y ć z tym , że w przyszłej w ojn ie na terenie polskim mogą ulec zagładzie skom asowane zb iory polskie, jak u legły jej obecnie, z takim trudem sprowadzone „p o lo ­ nica“ z Rosji. O baw a to m oże słuszna, ale nie zm ien iającą w n iczym istoty rzeczy, gdyż nie m a na to danych, c z y w p rzyszłej w ojn ie N iem cy nie u le­ gną jeszcze w iększem u zniszczeniu, nie wiadom o, czy P o la c y nauczani do­ św iadczeniem , nie stw orzą lepszych, niż N iem cy, w a ru n k ó w . b ezpieczeń ­ stw a dla sw ych zb iorów ; w ą tp liw ą jest rów n ież rzeczą, c z y N iem cy za b ez­ p ie c zy lib y lepiej obiekty polskie, m ające dla nich często drugorzędne zn a ­ czenie, jak nie w iadom o jeszcze, c z y za b ezp ieczyli je dostatecznie i w toku w o jn y obecnej.

Z n aczn ie p ow ażn iejszym argum entem p rzeciw całkow itej rew in d yk acji „p o lo n ic ó w “ b y łb y w zgląd natury, jeże li -tak m ożna pow iedzieć, propagan­ dowej. N ie jest rzeczą pożądaną, b y w s z y s t k i e d zieła sztuki polskiej, lub w s z y s t k i e polskie pam iątki h istoryczne zn a jd o w a ły się w zb io­ rach polskich. P rzeciw n ie, w interesie n aszym leży, by Francuz, W ło c h czy A m eryk an in i u siebie m ógł do pew nego stopnia zapoznać się z polskim dorobkiem nau kow ym i artystyczn ym , z polską przeszłością, czy folklorem polskim. To też nie m ożem y m ieć nic przeciw ko pozostawieniu „polon i- ciim " w zbiorach takich narodów, które um ieją szanow ać obcy dorobek kulturalny. W zg lą d ten zupełnie odpada w odniesieniu do Niem iec. W do­ bie w o jn y obecnej naród niem iecki dowiódł, że nie tylko nie jest kustoszem obcego dorobku kulturalnego, lecz przeciw n ie, kulturę obcą potrafi niszczyć w sposób p erfidn y i w y ra fin o w a n y , powodując się właściwą, sobie kseno­ fobią. Odnosi się to w p ierw szym rzędzie do dorobku kultury polskiej.

Jeżeli pozostaw ienie N iem com w y tw o ró w kultury innych narodów w y ­ daje się rzeczą niezupełnie celow ą, to rezygn acja z rew in d yk acji „p olon i ców “ b y ła b y rzeczą niebezpieczną a co najm niej bezcelow ą. N ie m am y ża d ­ nych danych na to, b y „p o lo n ica “ pozostaw ione w Niem czech, udostęp­ nione b y ły z\viedzającym , c zy studiującym. P rzeciw n ie, dow odów odstra­ szających m am y już dotąd w iele. W iadom ą jest rzeczą, jak w ielk ie trud­ ności m usiał pokonać nieraz u czony polski, by dotrzeć do niektórych ar­ c h iw ów niem ieckich, gdzie m iał zam iar przeprow adzać studia nie nad czym

(11)

innym , jak nad historią, ojczystą. W y s ta rc z y przejrzeć katalogi m uzealne (zw ła s zc za m onachijskie) ostatnich la t przedw ojennych, b y się przekonać, jak -niektóre obiekty sztuki polskiej u legły swoistej germ an izacji lub też gi­ n ęły z sal w y sta w ow ych , b y się zn a leźć w składach. Podobne „zn ik n ię ­ c ia “ notow ane są w Niem czech od dawna. Tak np. w sw oim czasie w ber­ lińskim kościele św. Jadw igi z.najdował się rękopis pergam in ow y z X I w., o fia ro w a n y przez M atyldę szwabską M ieszkow i II, a za w iera ją cy m iniaturę tegoż króla, siedzącego na tronie i przejm ującego księgę z rąk kobiety; rę­ kopis ten, zn a n y jeszcze E dw ardow i Raczyńskiem u, „z n ik n ą ł“ w tajem n i­ czy sposób już w drugiej połow ie ubiegłego wieku. N ie chcem y w to w ch o­ dzić, czy p rzy c zy n ą b yło tu zaniedbanie, c z y św iadom e utajenie, zap ytu ­ jem y jednak: jeżeli już w ów czas, iw czasach bisma.rkowskich, m ogła zginąć najstarsza podobizna m onarchy polskiego, to jakie m ożna m ieć gw a ­ rancje na p rzyszłość? C zy opłaci się pod jakim kolw iek w zględ em pozo­ staw ienie choćby części „p o lo n icó w “ w N iem czech ? N a le ż y sądzić, że nie. Pozostać w N iem czech mogą tylko takie „p o lo n ica “ , które wchodzą w skład jakichś zespołów m iędzyn arodow ych i stanow ią ich in tegralną część.

W ysu n ięte p ow yżej żądania nie są dyktow ane ani chęcią zem sty, ani pragnieniem w ym ierzen ia kary, ale traktow ane są jako chęć specjalnego w yn agrod zen ia za w yrządzon e zło. W p ra w d zie zw ro t „p o lo n ic ó w “ m ógł by b yć w cią gn ięty do d ziedzin y odszkodowań, ale u m ieściliśm y go zupełnie zupełnie św iadom ie w dziale rew in d yk acji, która od czasu rozb iorów nie b yła przeprow adzona w odniesieniu do N iem iec i Austrii. M usim y w y p e ł­ nić luki, jakie p ow stały w Trakacie W ersalskim , i 'wreszcie rew in d yk ow ać zb iory polskie, które per fas et nefas> zn a la z ły się w R zeszy.

3.

R zecz oczyw ista, że naw et najdalej posunięta i najbardziej udana akcja rew in d yk a cyjn a nie b y ła b y w m ożności choć w części w y p e łn ić luki, jaka pow stała w dziedzinie naszego dorobku kulturalnego. K a żd y zdaje sobie sprawę, iż zb io ry polskie tylko w części u legły w yw iezien iu , że na­ tomiast olb rzym ia ich w iększość została bezpow rotnie zniszczon a i spa­ lon a w toku działań w ojen n ych i św iadom ej akcji niszczycielskiej. T en sam los spotkał nasze teatry (zw ła s zc za w arszaw sk ie), instytucje m uzyczne, szkolnictw o i biblioteki artystyczne, pracow nie literatÓAV i plastyków . N a j­ większą, w szakże p ozycję w tej lin ii .zajmuje architektura zabytkow a, prze-> ciw której n iszczycielsk a akcja N iem ców d zia ła ła najzajadlej.

B ezpow rotne straty w dziedzinie naszego dorobku kulturalnego są, jak się już w y ż e j rzekło, olb rzym ie i nie dają się ująć w sumach pieniężnych. Jakżeż bow iem określić wartość spalonego rękopisu literackiego c z y m u­ zyczn ego? C zy da się „o b lic z y ć “ istotną, pełn ą w artość Zam ku K r ó le w ­ skiego w W a rs za w ie ? А, i dzieła sztuki, m im o istnienia na nie rynku han­ dlowego, posiadają wartość w zględ n ą; obrazy np. M atejki na rynku am e­ rykańskim czy francuskim oceniane są nie w ysoko, podczas gdy w Polsce w artość ich jest zn aczn ie w y ż s z a ze w zględ u na ich specyficzn e o d d z ia ły ­ w an ie em ocjonalne.

Tak w ięc w artość straconego m ienia kulturalnego jest na ogół n ie w y ­ m ierna — mimo to spróbowano w niektórych działach „p r z e lic z y ć “ je na gotówkę. D la przykładu podajem y, iż G eneralny K on serw ator Z abytków straty w naszej archiekurze zabykow ej, oblicza na przeszło 12 m iliardów

(12)

złotych w w alucie przedw ojennej, p rzy czy m p rzy obliczaniu w zięto pod uw agę jedynie wartość budulca (w kubaturze) i p rzyb liżon e k oszty odbu­ dow y w edług cen z r. 1939 — z zu pełnym pom inięciem w artości zab ytk o­ w ej, a w ięc n iew ym iern ej, zn iszczon ych obiektów 5). Z obliczeń tych w y ­ nika, iż najw iększe straty w zabytkach nieruchom ych poniosły W a rsza w a i Gdańsk, najm niejsze — w ojew . Krakowskie.

Jeśli podajem y tę liczbę, to jedyn ie przykładow o, b y zw rócić uwagę, iż straty nasze w dziedzinie dorobku kulturalnego są w ielom iliard ow e, że pełne ich w yn agrodzen ie m oże nastąpić jedynie na drodze o d s z k o ­ d o w a ń .

Zan im przejd ziem y do rozpatrzen ia podstaw, na jakich w in n y być przeprow adzone odszkodow ania λν dziedzinie kultury, n a le ży w przód zająć się pokrótce stroną praw ną tego zagadnienia. Otóż w m yśl U kładu P o c z ­ damskiego oraz U m o w y Polsko-R adzieckiej, za w artej w M oskwie dnia 16 sierpnia 1945 r. Polska partycypu je jedynie w odszkodow aniach ra ­ dzieckich, p rzy czym w szelk ie odszkodow ania nie p rzem ysłow e a w ięc i kulturalne, m oże Polska uzyskać tylk o z tej części N iem iec, która zn a j­ duje się w strefie okupacji radzieckiej.

N ie jest to dla nas postanow ienie fortunne, jeśli chodzi o odszkodowa­ nia z dzied zin y m u zealn ictw a przede w szystkim , gd yż praktyczn ie rzecz biorąc, w rachubę w chodzą jedyn ie zb io ry drezdeńskie, lipskie (m ało w a r­ tościow e) i częściow o berlińskie (strefa radziecka), podczas gdy w iększość n ajcenniejszych kolekcyj niem ieckich znajduje się poza n aszym zasię­ giem, tj. w strefach am erykańskiej i brytyjskiej. Ponadto trzeba pam iętać, że N iem cy z regu ły zb io ry z p row in cyj w schodnich w y w o z ili na zachód i południe (głów n ie do B a w arii), że zatem w Dreźnie, a zw ła s zc za w B er­ lin ie pozostała tylko część i to gorsza tam tejszych zbiorów (tak np. m am y wiadom ości iż najcenniejsze obrazy z Kaiser-Friedrich-M useum w B erlinie z n a la zły się w strefie am erykańskiej). Z tych w szystkich w zględ ów , o ile dotychczasow e um ow y nie u legły zm ianie, pula p odziałow a polsko-radziee- ka nie będzie w ielka, zw łaszcza, iż zachodnie republiki radzieckie (głów n ie U kraina) będą zapew ne w y s u w a ły słuszne pretensje odszkodow aw cze za zn iszczen ie ich dorobku kulturalnego.

N ie przesądzając jednak ostatecznego w yn ik u naszej akcji odszkodo­ w aw czej, stw ierdzić m usimy, iż do jej podjęcia m am y podstaw y zarów n o na­ tury praw nej, jak i m oralnej, a zatem określić w yp a d a zasadnicze w y ­ tyczne, jakie by pow inni p rzyją ć w przyszłości nasi eksperci, zasiadający w kom isji reparacyjnej.

W y d a je się, iż w y ty c z n e p o w in n y się sprow adzić do następujących punktów:

1. O dszkodowania z a straty poniesione w dziedzinie dorobku kultural­ nego nie m ogą b y ć spłacane w form ie pieniężnej.

2. Odszkodowania te nie m ogą b yć uiszczone w form ie ek w iw alen tów natury gospodarczej, a jedynie w form ie ek w iw alen tów o charakterze k u l­ turalno-artystycznym .

S. E k w iw a len ty w in n y być pobrane z różn ych ga łęzi dorobku arty- styczno-kulturalnego, nie m ożna jednak p rzyją ć zasady „g ło w a za g ło w ę “ .

Punkt 1, jako ogólnie p rzy ję ty p rzez w szystkie państw a zw ycięskie, zresztą zupełnie słuszny, nie w ym a ga kom entarzy. Punkt 2 w yd a je się

(13)

pełnie jasny, gdyż, żądając np. z a spalone kostium y teatralne Odpowied­ niej liczb y parow ozów , nie dopom oglibyśm y do odbudowy naszych tea­ trów ; zresztą uw aga ta jest bezprzedm iotow a, gd yż nasze resorty gospodar­ cze w ysu n ęły już w łasne żądania odszkodowawcze.

S zczegółow ych w yjaśn ień w ym a ga punkt 8. Chodzi w nim o to, by w szystkie gałęzie naszej kultury o trzym a ły odpow iednie ek w iw a len ty za po­ niesione straty, z tym w szakże, że nie za;vsze b ędziem y żąd ali „ x “ za „ x “ , lecz często „ x “ z a „ y “ , p rzy czym nie m ożem y w ysu w ać zasady ró w ­ nych liczb. Tak w ięc np. za zn iszczen ie urządzeń teatralnych w in n iśm y żądać ek w iw a len tów z d zied zin y teatraliów , za zn iszczen ie A kadem ii Sztuk P iękn ych n ależa łob y żądać takich ek w iw alen tów , które b y p o zw o liły na podjęcie n orm alnych prac tejże u czeln i itd. N ie w yd a je się jednak słusz- ńe, a często naw et m ożliw e, uzyskanie w tych w ypadkach ekw iw alen tu tego samego typu. Jakżeż bow iem m ożna np. żądać za spalone kostium y i dekoracje do oper Moniuszki, skoro tego rodzaju rek w izy tó w w Niem czech nie było? W tym w ypadku n ależałob y żądać, dajm y na to, kostium ów do sztuk szekspirowskich, a m oże n aw et dom agać się zupełnie czegoś innego, np. tzw. h oryzon tów teatralnych, lub urządzeń św ietlnych. Istnieje p rze­ cież c a ły dział, dla którego nie da się w żad n ym razie przeprow adzić zasa­ dy jednoznaczności ekw iw alen tów . M am y tu na m yśli architekturę za b y t­ kow ą — przecież zam ków , czy kościołów niem ieckich nie b ędziem y p rz e ­ nosili z nad Ł a b y nad W is łę !

Jeśli nie da się ściśle przeprow adzić zasady, „ro d za j za rod zaj“ , to tym bardziej n iem o żliw a jest form uła, której zd a ją się hołdow ać Anglosasi, „g ło w a za g ło w ę “ . Straty nasze są tak olb rzym ie i tak różnorodne, że nie da się ich zapew n e nigdy dokładnie ustalić. Jeśli m ożna odh vorzyc listę zru jn ow an ych zab ytk ów nieruchom ych, jeśli m ożna w p rzyb liżen iu usta­ lić straty naszych teatrów, to już zn aczn ie trudniej sprecyzow ać straty, jakie np. ponieśli nasi a rtyści-p lastycy w sw ych pracow niach. A cóż m ów ić o zbiorach m uzealnych, skoro w w ielu w ypadkach u legły zagład zie in w en ­ tarze, cóż m ów ić dopiero o kolekcjach, nieraz bardzo cennych, pryw atn ych zbieraczy, jeżeli w iększość z nich nie b y ła zin w en taryzow an a, a w ielu z daw nych w ła ścicieli tych zbiorów nie ż y je ? A dorobek kulturalny ludno­ ści żyd ow sk iej? Ten spłonął w ra z z „gh etta m i“ naszych m iast i n igdy już, w drobnej naw et części, nie da się zrekonstruować.

Rekapiulując, praignę pow iedzieć, iż zasada „g ło w a za g ło w ę “ nie m o­ że być w żadn ym ra zie stosowana. Straty, jakie poniosła Polska w sw ym dorobku kulturalnym , są tak olbrzym ie, tak specjalne, że i zasada odszko­ dowań za te straty w in n a być specjalna. Jeśli odszkodowania za nasze straty w dziedzin ie kultury m ają być sp raw ied liw ym zadośćuczynieniem dla Polski, to w inno się postaw ić następującą zasadę: e k w i w a l e n t y o d s z k o d o w a w c z e , s p ł a c o n e n a m p r z e z n a r ó d n i e m i e c ­ ki , w i n n y b y ć u z y s k a n e w t e j l i c z b i e i t e j j a k o ś c i , b y p o z w o l i ł y n a m o d b u d o w a ć n a s z d o r o b e k k u l t u r a l ­ n y p r z y n a j m n i e j n a p o z i o m i e p r z e d w o j e n n y m . U zasad­ nienie użytego tu słow a „p rzy n a jm n ie j" postaram się podać p rzy końcu niniejszego artykułu.

A teraz spróbujm y przejść do poszczególnych dziedzin. Jeżeli chodzi o odbudowę naszego ży c ia m uzycznego, to w yd a je się, iż N iem cy w in n i nam

(14)

zw rócić nie tylko odpow iednią liczbę instrum entów m u zyczn ych , lecz ró w ­ nież zapłacić tego rodzaju ekw iw alen tam i, które by m ogły odtw orzyć nasz przem ysł m u zyczn y, a w ięc urządzeniam i fa b ryczn ym i, zw ią z a n y m i z pro­ dukcją instrumentów, surowcam i, potrzebnym i do produkcji p ły t gram ofo­ n ow ych “), odpow iednią liczbę papieru nutowego itd.

To samo będzie ty c zy ło plastyki. W odszkodow aniach w in n iśm y się dom agać nie tylk o farb, pędzli, c z y n arzędzi rzeźbiarskich, ale urządzeń w a rszta to w y ch ; produkujących te przedm ioty. Potrzebne są m a szyn y lito- graiiczne, surowiec do p ły t graficzn ych , krosna do tkanin, surowiec r z e ­ źbiarski, drzew o do w yrobu przedm iotów z zakresu przem ysłu artystyczn e­ go, m etale itd. G eneralizując, chodzi o to, by ek w iw a len ty nie tylko za p eł­ n iły aktualne luki, ale p rz y c z y n iły się do uruchom ienia poszczególnych ga­ łę z i w ytw órczości, zw ią za n ych z plastyką i sztuką zdobniczą. S p raw y te w ią żą się ·ζ odszkodow aniam i natury przem ysłow ej, toteż m ó w im y tu o nich jedynie przypadkowo.

Nasze teatry w in n y otrzym ać takie zaopatrzenie w kostiumach, ku rty­ nach, aparaturze, w arsztatach scenicznych itd., by m ogły przystąpić, do norm alnej pracy na poziom ie przedw ojennym . W reszcie nasi literaci, k tó­ rz y ponieśli straty w postaci w łasnego dorobku, nie m ogą być inaczej w y ­ nagrodzeni, jak w form ie podręcznych bibliotek literackich (encyklopedie, słow niki, dzieła klasyków),, m aszyn do pisania i odpowiedniej ilości papie­ ru (tu n a leży w zią ć pod uw agę surowiec i w ytw ó rn ie papiernicze).

N a koniec przystępujem y do działu najcenniejszego i najtrudniejszego do sprecyzow ania. M am y na m yśli m uzealnictw o.

W tej dziedzinie ponieśliśm y straty najboleśniejsze, toteż i nasze ż ą ­ dania będą tu m oże najbardziej w ygórow an e. M uzea w Polsce b y ły różnego rodzaju, w zględn ie posiadały różne od d zia ły ; niesposób tu za trzy m y w a ć się p rzy w szystkich, a dla przykładu w eźm iem y n ajw ażniejsze. Otóż sądzę, że w postaci ekw iw alen tu za stracone zb io ry prehistoryczne w in n i nam N iem cy 'zwrócić te w szystkie kolekcje, które są zw ią za n e z terenem Ziem O dzyskanych, nie m ów iąc już o „s ta ry c h “ ziem iach polskich. Podobnie ma się rzecz ze zbioram i etn ograficzn ym i: w in n iśm y odzyskać etnografica za- cbodnio-słow iańskie, a ponadto odpow iednie kolekcje egzotyczne, których zaczątki już istn iały w Polsce, a które u legły zniszczeniu (np. kolekcja h in­ duska i jaw ajska w W a rsza w ie).

N iew iadom o dokładnie, jakie zasady w stosunku do N iem iec p rzyjęła m iędzyn arodow a konferencja do spraw odszkodowań w Lon dyn ie, w której Polska udziału nie brała. Sądząc z ogólnej postaw y zachodnich sprzym ie­ rzeńców , n a leży przypuszczać, iż Sprawy odszkodowań potraktow ano dość delikatnie, b y zbytnio nie „s k rz y w d z ić “ N iem ców . N am się to zagadnienie przedstaw ia dość radykalnie. N iem cy w y k a z a li się w czasie w o jn y takim i barbarzyńcam i w odniesieniu do obcego, nie niem ieckiego, dorobku kultu­ ralnego, iż, jak to już daw niej słusznie p ow iedzian o7), nie m ogą oni nadal po­ zostać kustoszem obcych d zieł sztuki. M ów iąc dokładniej, n a l e ż a ł o b y N i e m c o m z o s t a w i ć d o r o b e k s z t u k i n i e m i e c k i e j , n a t o ­ m i a s t o d j ą ć i m t r z e b a d z i e ł a s z t u k i o b c e j i r o z p a r c e ­

6) T rzeb a w zią ć pod uwagę, że okupant zniszczył całą naszą produkcję p łyt gram ofonow ych, a cenny surow iec zagrabił.

(15)

l o w a ć m i ę d z y t e n a r o d y , k t ó r e u m i e j ą s z a n o w a ć o b c ą k u l t u r ę . N iem cy w y k a z a li tak dalece posunięty n acjonalizm , taką po­ gardę dla w szystkiego, co nie jest poczęte z ducha niem ieckiego, iż pozosta­ w ien ie im jedynie dzieł sztuki rodzim ej będzie nie tylko aktem spraw iedli­ w ości, lecz będzie niejako konsekwencją, w y p ły w a ją c ą z psychiki n iem ie­ ckiej.

Co do nas, to z całą pew nością nie b ęd ziem y się dom agali p rzyzn a n ia nam w y tw o ró w pędzla c z y dłuta niem ieckiego, gd yż nie m am y 'zamiaru z a ­ pełnienia naszych m uzeów tego rodzaju tw oram i. N atom iast dom agać się będziem y odszkodowań w postaci p rzyzn a n ia nam odpowiedniej lic z b y dzieł sztuki obcej, takiej w p ierw szym rzędzie, która w poszczególnych okresach d ziejów o d d zia ływ a ła na rozw ój sztuki polskiej, pośrednio czy bezpośrednio. Tak w ięc, m ów iąc dla przykładu o m alarstw ie, w in n iśm y w ysunąć nastę­ pujące żądan ia: z epoki średniow iecznej w in n iśm y uzyskać głów n ie obrazy sztuki niderlandzkiej i w łoskiej; z okresu renesansu i baroku — obrazy po­ chodzenia włoskiego, flam andzkiego, holenderskiego i hiszpańskiego; z okre­ su rococa i k lasycyzm u ■— obrazy przede w szystkim francuskie (to samo d otyczyłob y sztuki now szej).

M ów iąc o p o w yższych odszkodowaniach, nie maimy na m yśli obiektów trzeciorzędnych o m iernej, w artości artystycznej, lecz przede w szystkim dzieła w yb itn e, gd yż p rzyjęliśm y zasadę, nie ilościow ą, lecz jakościow ą: chodzi nam o obiekty, mogące o d d ziaływ ać kulturalnie i artystycznie, które b y przez sw ą jakość m ogły w p ew n ym sensie zró w n o w a ży ć poniesione lic z ­ bowo straty.

Pozostaje w reszcie do om ów ienia spraw a ek w iw a len tów za straty w dziedzinie architektury zabytkow ej. Tutaj m oże b yć p rzyjęta jedyn ie z a ­ sada rekom pensaty rów n ow ażn ej. Do odbudow y obiektów, które da się ura­ tować, w in n iśm y w teorii żądać budulca, robotnika i kapitału n iem ieckie­ go — na to się jednak nie zanosi. G d yb y n aw et N iem cy dokonali tej odbu­ dow y, to przecież pam iętać trzeba, iż i w tych obiektach zgin ęła cała ar­ chitektura w n ętrza (freski, rzeźb y, boazerie itd.), których strata jest bezpo­ wrotna. W reszcie w w iększych m iastach (W a rsza w a , Poznań, Gdańsk) zn aczn a część za b ytk ów nieruchom ych została zru jn ow an a doszczętnie, i o ich „k o n serw a cji“ w ścisłym tego słow a znaczeniu, nie m a m ow y. Z po­ w y żs zy c h w zg lę d ó w do jakiego takiego w y ró w n a n ia strat na tym polu m o­ żna dojść jedynie na zasadzie ek w iw a len tów natury specjalnej.

Architektura zabytkow a, n ieza leżn ie od sw ych w artości natury histo­ rycznej, od d zia ływ a na w id za kulturalnie i a rtystyczn ie — w in n iśm y w ięc za nią żądać obiektów o podobnych cechach. Sądzę, iż b yłob y rzeczą n aj­ w łaściw szą z a s t r a t y p o n i e s i o n e w d z i e d z i n i e a r c h i t e ­ k t u r y z a b y t k o w e j ż ą d a ć e k w i w a l e n t ó w w p o s t a c i c a ­ ł y c h z e s p o ł ó w d z i e ł s z t u k i a n t y c z n e j , a zw ła szcza rzeźb y greckiej i rzym skiej, której N ie m c y n agrom adzili sporo w sw ych zbiorach.

U zyskan ie p rzez Polskę zespołów sztuki antycznej nie tylko w y p e łn i­ ło b y lukę, która d a w ała się pod tym w zględ em odczuw ać w n aszym m uze­ aln ictw ie, ale stan ow iłab y n aw rót do pięknych tra d ycyj W ła d y s ła w a IV i Stan isław a Augusta, k tórzy u siło w a li tw o rzy ć w W a rs za w ie kolekcje sztuki antycznej.

(16)

Tak by się po krotce za ry s o w y w a ł problem częściow ej odbudow y nasze­ go dorobku kulturalno-artystycznego drogą rew in d yk acji i odszkodowań.

Jakież są m ożliw ości jego realizacji?

M usim y w:rócić do podstaw y praw nej, o której w y ż e j b y ła m owa. Otóż -w art. 2 U m ow y R eparacyjnej, zaw artej w M oskw ie 16 sierpnia 1945 r.8) czy ta m y :

„ W zw iązk u z u ch w ałam i K on feren cji B erlińskiej co do trybu zaspo­ kojen ia pretensyj reparacyjn ych P olsk i R ząd R adziecki zgadza się odstą­ pić Polsce ze swej części reparacyj, podlegających dostarczeniu do Z w iązku Radzieckiego :

a) 15% w szystkich dostaw rep aracyjn ych z radzieckiej strefy okupa­ cji N iem iec, które będą. uiszczone po okresie K on feren cji B erliń ­ skiej;

b) 15% tych, nadających się do użytku i kom pletnych kapitalnych urządzeń p rzem ysłow ych , które, jak to zostało ustalone n a K o n fe­ ren cji Berlińskiej, p ow in ien otrzym ać Z w ią zek R ad zieck i z zachod­ nich stref okupacji N iem iec, p rzy czym dostaw y tych urządzeń dla Polski w in n y b yć dokonyw ane w trybie w y m ia n y za inne tow a ry z P olski;

c) 15% tych, nadających się do użytku i kom pletnych kapitalnych urządzeń p rzem ysłow ych , które podlegają do Z w ią zk u R adzieckiego ze stref zachodnich bez opłaty lub jakiegokolw iek innego w yn a gro ­

dzenia.“

Jednocześnie obie układające się Strony podpisały specjalny Protokół, który stw ierdza, że „ w celu ścisłego określenia rodzaju, term in ów i sposo­ bów dostarczenia reparacyj, n ależn ych Polsce -zgodnie z art. 2 p. p. „ a “ , „ b “ i „ c “ w ym ien ion ej um ow y, tw o rzy się M ieszaną K om isję Radziecko- Polską, w składzie sześciu członków , po trzech człon k ów od każdej ze stron“ 0).

Jak w y n ik a z tekstu, reparacje natury kulturalnej dotyczą jed yn ie pun­ ktu „ a “ , który m ów i o „w szystk ich dostawach rep a ra cyjn ych “ , c z y li że nasze reparacje ogólne, a w ię c przem ysłow e, kom unikacyjne, kulturalne itd., m ieszczą się w 15% radzieckiej puli reparacyjnej, obejm ującej jedynie strefę okupácii radzieckiej. Jakże się w ięc w tej sytuacji przedstaw iają na­ sze m ożliw ości odszkodow aw cze?

Sądzę, iż przedstaw iają się one n iezb yt pom yślnie, a uzależn ion e są w p ierw szym rzędzie od dwóch czyn n ik ów : instrukcyj, jakie otrzym ają na­ si człon kow ie K om isji R eparacyjn ej, oraz od objętości puli, jaka będzie do podziału.

Istnieją przypuszczenia, że nasze czyn n ik i decydujące w przyzn an iu odszkodowań będą k ła d ły g łó w n y nacisk na obiekty natury gospodarczej. O tym , że nie b y ło b y to podejście najzupełniej w łaściw e, starałem się już w skazać na początku niniejszego artykułu. N iem cy, niszcząc nasz dorobek kulturalny, zadaniu' temu p rzy p is y w a li specjalną w agę, w iedząc, co czynią. Toteż — cytuję słow a W . Suchodolskiego — „g d y b y ś m y naw et sam i w sto­ pniu dostatecznym nie rozu m ieli zn aczen ia p rzeja w ów ży c ia kulturalnego

4.

8) Cytuję w edług „R zeczyp osp olitej“ N r 222 (362) z dnia 18 sierpnia 1945. “) Ibidem.

(17)

i roli przedstaw icieli tego ży c ia dla istnienia w olnego narodu i państwa, to postępowanie okupanta pod tym w zględem było aż nadto przek on yw u ją­ ce...10) D latego też. obok m ob ilizacji resursów w ew n ętrzn ych na potrzeby kultury, jedynie uznanie prym atu spraw kulturalnych przed stratam i w innych dziedzinach i w ysu n ięcie ich na czoło program u odszkodowań od N iem iec musi być dziś punktem w y jścia naszej odbudow y powojennej... M aksym aln y program odszkodowań za straty kulturalne i gotowość bro­ nienia go naw et kosztem ustępstw w in n ych dziedzinach, jak np. na polu odszkodowań gospodarczych, niech będzie m iarą pow agi tego zagadnienia w ujm owaniu go przez czyn n ik i decydujące“ 1').

je ś li naw et p ow yższe uwagi, jakże słuszne i przekonyw ujące, staną się program em naszej K om isji reparacyjnej, to pozostanie jeszcze kw estia w ysokości puli, w której m am y p artycypow ać. Jak już w spom niano, pula ta nie będzie zb yt w ielka, zw ła szcza jeże li chodzi o zb iory m uzealne. Spe­ cjaliści cu dzoziem cy obliczają na podstaw ie autopsji, iż z ch w ilą kapitu­ lacji N iem iec, a raczej w chwali w y ty c z e n ia granic streł okupacyjnych w R zeszy, zgrubsza biorąc, 70% zb iorów niem ieckich zn alazło się w stre­ fie am erykańskiej, 20% — w strefie brytyjskiej, a tylko około 10% — w stre­ fie radzieckiej (w okupacji francuskiej jed yn ie zn ik om y odsetek). Jeśli :,to jest prawdą, (a w y g lą d a dość praw dopodobnie), to pula, w której będziem y p artycypow ali, nie będzie tak w ielka, by m ogła ona zaspokoić nasze słu­ szne żądania przez naród niem iecki.

C zy istn iałyb y m o ż lw o ś c i zaradzen ia temu niepom yślnem u dla nas w y ­ nikow i, g d yb y p ow yższe przypuszczenia o k a za ły się w łaściw e? Sądzę, że tak. Najprostszym (pozorn ie) sposobem b y ła b y zm ian a tej części postano­ w ień berlinsko-poczdam skich, która w yk lu cza Polskę z udziału w odszko­ dow aniach niem ieckich ze stref amerykańskiej, i brytyjskiej (m yślę tu o w yjątku dla odszkodowań kulturalnych). Mogło by się to p rzy dobrej w o li dokonać na jednej z kon feren cyj m ięd zyn arod ow ych — trudno jednak prze ­ w idzieć, c z y na to p ozw olą w zg lę d y p o lityk i m iędzyn arodow ej i zasada n ie­ w zruszalności zaw a rtych umów.

G dyby ta droga oficjaln a nie b yła m ożliw a, to sądzę, iż nasze orga­ nizacje społeczne, reprezentując św iat nauki i sztuki, w in n y b y w ystąpić z odpow iednim apelem do narodów anglosaskich. A p el ten, przedstaw ia­ jąc ogrom zniszczeń, w in ien b y uzasadnić, iż n a le ży nam się p artycypacja w odszkodowaniach niem ieckich z terenów Zachodniej R zeszy, że spra­ w ied liw e jest dom aganie się zw rotu cennych „p o lo n ic ó w “ z Monachium, S chkissheim u, c zy N orym bergi, że m usim y uzyskać takie odszkodowania, które b y naszem u dorobkowi kulturalnem u p rzy w ró c iły p rzyn ajm n iej jego p rzed w ojen n y poziom.

W tym miejscu w inienem w yjaśn ien ie dwukrotnie w tym sam ym sen­ sie użytego słow a „p rzy n a jm n ie j“ . Otóż m ó w iliśm y dotąd o n aszych stra­ tach m ateriałow ych w dziedzinie kultury, wspom inając jedynie m im ocho­ dem o stratach m oralnych. Pam iętać jednak m usim y o tym , że okupant w sposób w y ra fin o w a n y w y m ord ow a ł ogrom ny zastęp p racow n ik ów na polu kultury, p rzeryw ając wr ten sposób ciągłość naszego rozw oju kultural­ nego co najm niej na jedno pokolenie, nim zapełnią się powstałe luki w sze­ regach. Trudno żądać odszkodow ania z a ży cie i k rew ludzką, jeżeli jednak

10) W . S u c h o d o l s k i , o. c. str. 3. “ ) Ibid. str. 6.

(18)

m am y otrzym ać za nie jakieś zadośćuczynienie, to niech będzie ono ujęte w ten sposób, byśm y p rzyn ajm n iej m ogli otrzym ać środki n a częściow e choćby zapełnienie tej luki, którą w y tw o r z y ła ręka niem iecka. Luki, po­ w stałej z ubytku ludzi, nie zap ełn im y n iczym w n ajb liższych latach; niechże zatem p rzyszłe pokolenia pracow n ik ów w dziedzinie kultury m ają u m ożliw ion y odpow iedni start. W w yn agrodzen iu tej k rz y w d y w id zę ko­ nieczność „d o d a tk o w ych “ odszkodowań, dlatego u żyłem w y ra zu „ p r z y ­ najm n iej“ .

C zytelnik uw ag p ow yższych , zw ła szcza cudzoziem iec lub człow iek o m iękkim „sercu “ , m oże odnieść w rażen ie, iż autor w ysu w a nadm ierne żądania pod adresem N iem iec, że, zaślepion y żądzą, odAvetu, powoduje się chęcią zem sty, że w reszcie w ysunięte przezeń żądania zm ierzają do k rzy w d y narodu niem ieckiego.

Jeżeli chodzi o „nadm ierne żąd an ia“ , to sądzę, że nie pow ie o nich człow iek, który p rze ży ł w Polsce okupację niem iecką; jeśli jej nie w id ział, niech ro zejrzy się choćby po W a rsza w ie, c zy Poznaniu niech czyta u w a ż­ nie różnie, temu tem atow i poświęcone pu blikacje12). A u torow i nie chodzi ani o zemstę, ani o karę — pragnie jed yn ie z a d o ś ć u c z y n i e n i a z a k r z y w d y w y r z ą d z o n e , k u l t u r z e p o l s k i e j .

O tym , czy nasze żądania odszkodow aw cze zgodne są z ogólnie p rzy ­ jętą postawą etyczną, odsyłam czyteln ik a do specjalnej rozp raw y, która w y s zła spod pióra uczonego, zajm ującego się zagadnieniam i z zakresu ety k i18).

Jeżeli w ysu w am pod adresem N iem ców żądania dość znaczne, to czyn ię to z tego powodu, iż w iem , że naród ten odznacza się krótką, pamięcią.· N iem cy muszą zrozum ieć i zapam iętać, iż nie w olno bezkarnie niszczyć dorobku kulturalnego innych narodów.

12) W cytow anym w yd a w n ictw ie „P ra c e i M ateriały W yd zia łu R ew in d y­ kacji i Odszkodow ań“ w krótce ukażą się pierw sze tomiki, pośw ięcone stra­ tom kulturalnym w różnych dziedzinach.

I:)) W ła d ysła w T a t a r k i e w i c z — Etyczne podstaw y rew in d yk acji i odszkodowań. P race i Materiały... N r 3. W arszaw a, 1945. P ra ca ta w yszła w językach obcych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

D rugą część książki stanowią prace poświęcone mniejszości niemieckiej w powojennej Polsce: Michała Musielaka - Ludność niemiecka w Wielkopolsce po I I wojnie

Efektem wspomnianych inicjatyw jest widoczny wzrost zainteresowa- nia pochodzeniem zabytków, o czym świadczy zwiększona liczba zapytań kierowanych do Departamentu oraz

Laureaci nagród za działalność w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury w roku kulturalnym 2019/2020:.. Zbigniew Jonak ; instruktor w Puławskim

OTWARTA CODZIENNIE od godziny 11-tej do 18-tej. Drukarnia

Juliusza Osterwy w Lublinie, nagroda z okazji jubileuszu 100-lecia Związku Artystów Scen

Niech R b¦dzie

Using the fits to numerical simulations of binary black hole mergers in [92,93], we provide estimates of the mass and spin of the final black hole, the total energy radiated