• Nie Znaleziono Wyników

O autorstwie "Uwag ogólnych nad literaturą w Galicji"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O autorstwie "Uwag ogólnych nad literaturą w Galicji""

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Pecold

O autorstwie "Uwag ogólnych nad

literaturą w Galicji"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 52/4, 577-587

(2)

K A Z IM IE R Z P E C O L D

O AUTORSTW IE „UW AG OGÓLNYCH NAD LITERATURĄ W G A L IC JI“

H istory cy lite ra tu ry są w zasadzie zgodni, że bezpośrednią p rzyczyną dem onstracy jn ego , nie m ającego preced en su w lite ra tu rz e polskiej, p ro ­ gram ow ego zap rzestan ia działalności literackiej przez A leksandra F re d rę b y ł niesp raw ied liw y a ta k k ry ty kó w . Początkow o sądzono dość pow szech­ nie, że n a kro k F re d ry w p ły n ę ły ostre sądy S ew eryna Goszczyńskiego, za­ w a rte w znanej rozpraw ie N ow a epoka p o ezji polskiej, ogłoszonej w 1835 r. w k rak o w sk im P o w s z e c h n y m P a m i ę t n i k u N a u k i U m i e j ę t ­ n o ś c i , jednakże b ad an ia S tanisław a Pigonia w ykazały, że przyczyną b y ł n a p a stliw y a rty k u ł pt. Uwagi ogólne nad literaturą w G a lic jii, opubliko­ w a n y anonim ow o w 1842 r. w T y g o d n i k u L i t e r a c k i m . T ak duża om yłka w o kreśleniu d a ty ata k u tłu m aczy się nikłą w ty m okresie działal­ nością litera c k ą F red ry .

K tóż b y ł ty m Zoilem ? Dotychczas odpowiedź nie nastręczała tru dn ości: Leszek D unin-B orkow ski. O pierano się p rzy ty m m. in n a jego autob io­ grafii, w k tó rej — stw ierdzając, że w iększość sw ych arty k u łó w opubliko­ w a ł anonim ow o, „ażeby u n ik n ąć s e k a tu r“ — przy znał się jak b y m im o­ chodem i do a u to rstw a Uwag. Od chw ili ich publikacji m inęło ponad 50 lat, czas dość długi, b y przy cichły n ajg o rętsze spory, nam iętności i w zbu ­ rzen ia i b y 85-letni starzec m ógł w y znać lakonicznie:

W iem , iż z rozp raw ob szern iejszych b y ła w T y g o d n i k u p ozn ań sk im O literatu rze polskiej w G a lic ji2.

O m aw iając w szystkie do k u m en ty spraw y, S tan isław Pigoń w skazał n a pew ne nieścisłości podw ażające au to rstw o Leszka B orkow skiego oraz

1 J eg o p ierw sze d w a o d cin k i noszą ty tu ł U w agi nad literatu rą w G alicji, do

ty tu łu od cin k ó w d alszych dod an o o k reślen ie „ o g ó ln e“. P rzy jęliśm y rozszerzoną fo rm ę ty tu łu , jak o p ełn iejszą i ostateczn ą.

2 L. D u n i n - B o r k o w s k i , A utobiografia. L w ó w 1897, s. 4. Odb. z D z i e n ­

(3)

5 7 8 KAZIM IERZ PECOLD

n a pogłoski o w spółau to rstw ie in n y ch k ry ty k ó w i postulow ał konieczność dalszych b ad ań w celu definityw nego w y jaśn ien ia tego prob lem u 3.

C ykl a rty k u łó w w T y g o d n i k u L i t e r a c k i m uk azał się w sześciu n u m erach : 12, 17, 49, 50, 51, 52 — przy ty m red a k c ja nigdzie nie u ja w n iła nazw isk a a u to r a 4.

P ierw szy odcinek a rty k u łu opublikow any został 21 m arca 1842, n a stę p ­ n y 25 kw ietnia. Je d n ak dopiero dalsze odcinki, ogłoszone pod koniec r. 1842, a zaw ierające m. in. n eg atyw n y sąd o tw órczości F re d ry i ostre sform ułow ania w obec cenzury galicyjskiej, w yw o łały p raw dziw ą burzę. S p ró b u jm y prześledzić w szystkie znane nam p rzek azy w spółczesnych.

N ajciekaw szym i spośród dokum entów są urzędow e pism a: 1) cenzora Ignacego K ankoffera, z 17 stycznia 1843, do G u b ern iu m (przeciw odcin­ kow i z n u m eru 50 T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o ) ; 2) P rezy d iu m N am iestnictw a do naczelnika państw ow ej policji w W iedniu, hr. S ed ln itz- kiego.

W piśm ie do naczelnika policji czytam y:

J est rzeczą w p rost n iezrozum iałą, w ed łu g ja k ich zasad p ostęp u je cenzura pruska, p ozw alając na d ru k ow an ie tak ich a rty k u łó w , w y m ierzo n y ch w rę c z p rze­ ciw k o p ań stw u sąsied n iem u , a k tórych p odburzająca i z ło śliw a ten d en cja tak w y ra źn ie na ja w w y stęp u je. Jest trudną rzeczą sk o n sta to w a ć, kto jest a u torem ty ch a rty k u łó w w G alicji. D ochodzenia, zarządzone w drodze pou fn ej, zd ają się w sk a zy w a ć istn ie n ie w e L w o w ie fo rm a ln ie zorgan izow an ej k lik i, sta n o w ią cej rodzaj opozycji p rzeciw k o ogó ło w i starszych lite r a tó w p olsk ich , a której prze- w ó d ca m i hr. A l e k s a n d e r D u n i n B o r k o w s k i , A u g u s t B i e ­ l o w s к i i w sp ó łp ra co w n ik w y d a w a n eg o p rzez K u lczyck iego, a m od om po­ św ięco n eg o p ism a J a n D o b r z a ń s k i . In n i zn o w u tw ierd zą , że au torem ty ch a rty k u łó w jest zn an y już W. E., a od r. 1838 p rzeb y w a ją cy w Strasb u rgu , Ł u c j a n [sic!] S i e m i e ń s k i , po którego z ło ś liw y m a rząd ow i w ro g im u sp oso­ b ien iu m ożna się tak ich oszczerstw sp odziew ać. S ą to jed n a k tylk o p rzyp u szcze­ nia, które ud ow od nion e na razie być n ie m ogą; d alsze doch od zen ia p o leciłem d yrek torow i p o licji i k iero w n ik o w i biura cenzury, a o ich w y n ik u n ie o m ieszk a m d on ieść 6.

W piśm ie ty m tra fn ie w skazano na grono w spółpracow ników D z i e n ­ n i k a M ó d P a r y s k i c h jako n a zorganizow aną opozycję i w śró d nich

3 S. P i g o ń : 1) Spuścizna literacka Aleksandra Fredry. W: A. F r e d r o , Pisma

wszystkie. W ydanie k rytyczne. Т. 1. W arszaw a 1955, s. 414— 423. 2) Napastnicy

i obrońcy. (A leksander Fredro w op in ii w sp ó łczesn ej m u krytyk i). Ż y c i e L i t e ­ r a c k i e , 1960, nr 39.

4 P rzy o sta tn im odcin k u Uwag (TL [ = T y g o d n i k L i t e r a c k i ] 1842, nr 52, z 26 X II, s. 416) zn ajd u jem y ch arak terystyczn ą notę: „ T y g o d n i k w sz e lk ie p race lite r a tó w g a licy jsk ich jak n a jch ętn iej przyjm uje, zaręczając zarazem , że n ik t autora n a zw isk a się n ie dow ie, p o n iew a ż redaktor ty lk o je s t za a r ty k u ł o d p o w ied zia ln y m .

Przyp. Red .“

5 K. O s t a s z e w s k i - B a r a ń s k i , Z dziejów cenzury. W k sięd ze zb iorow ej :

(4)

AUTOR „UW AG OGÓLNYCH N A D LIT E R A TU R Ą W GALICJI* 579

szukano autora. P rz y ty m nazw isko Leszka B orkow skiego zostało eks­ ponow ane. W ysunięto tu rów nież po raz pierw szy sugestię, iż autorem mógł b yć Siem ieński, przebyw ający w ty m czasie w S trasbu rg u.

In n y m ciekaw ym przekazem jest list A lek san d ra B atow skiego do p rzy ­ jaciela, z 4 m aja 1843. Pisze on:

T y le tam żółci, jadu i fałszu , że lu d zie po n a s id ący z ciek a w o ścią p ytać b ęd ą o im ię autora i szukać, czy li się kto n ie u jął? S ą w artyk u le rzeczy g łęb iej p o m y śla n e i trafn iej oddane, tak jak B ork ow sk i „p isarzyn a“ pisze, są obok n ich p ła s k ie i b ru d n iejsze od tych, co spod pióra Z ieliń sk ieg o w ychodzą. M usi to b yć ja k iś klub lu d zi brudnych, którzy p o d ch w y tu ją i m a jstro w i do ob rob ien ia szlą. M ajstrem ich jest L ucjan S iem ień sk i. P ozn ać to z n iejed n eg o m ie js c a e.

We fragm encie tym , prócz ujem nego sąd u o a rty k u le, w ym ieniono trz y nazw iska przypuszczalnych autorów . Po w yłączeniu Zielińskiego znow u p o jaw iają się obok siebie nazw iska B orkow skiego i Siem ieńskiego. Ale B atow ski w y raził tu n ad to po raz pierw szy przypuszczenie o istn ien iu spółki au to rsk iej.

S zukanie a u to ra poza Lw owem zm uszało z kolei do postaw ienia tezy o spółce au to rsk iej i znalezienia w spólnika w śród m iejscow ego grona k ry ­ tyków i literató w . K rąg dociekań zam knął się zatem — Leszek B orkow ski m iał dostarczyć m ateriału, a „m a jstrem “ został Siem ieński.

U w agam i zajął się szerzej K arol E streicher, stw ierdzając w pew nym

m iejscu dość m gliście:

N ie o b ja w ia m d om ysłu , skąd w y sz ła ta rozp raw k a o stosu n k ach lw o w sk ich , a n i tw ierd zę, iż ją O restes ob m yślił, a P y la d es n ap isał, w szy stk o to jed n o — m ogę ato li p o w ied zieć, że n iek tórzy z ó w czesn y ch m łod ych b u d ow n iczych n o­ w y c h dróg w literatu rze ź le się zasłu żyli ojczy źn ie tym sp o n iew iera n iem pracy, p raw d y i zasłu gi 7.

P ow ściągliw y ton, pełen aluzji i przem ilczeń, w skazyw ał, że E streich er nie chce w ypow iadać się n a te m a t krążących pogłosek o spółce au to rsk iej, nie potw ierdza ich wszakże.

N atom iast w przedm ow ie do nowego w y d a n ia B ibliografii p o lskiej X I X

stulecia w n u k autora, rów nież K arol E streicher, podaje, że w tzw . ręk o ­

pisie I Bibliografii p o lskiej, zw anej przez a u to ra „K atalogiem książek polskich“ , w śród różnych n o tatek z n ajd u je się jed n a dotycząca Uwag. Brzm i ona:

W T y g o d n i k u L i t e r a c k i m 1842 n a p a ść oburzająca, n ik t n ie odparł jej, p isa ł to D obrzański i S z a jn o c h a 8.

6 S. W a s y l e w s k i , Bardzo p rzyjem n e m iasto. (L eszek i parafiańszczyzna). P o­

znań 1930, s. 175— 176. B ez pod an ia źródła listu .

7 K. E s t r e i c h e r , Teatra w Polsce. T. 3. K rak ów 1879, s. 456.

8 Zob. E s t r e i c h e r , w yd . 2: I, X V . N a to m ia st w w yd . 1, w tom ie 4, który ukazał s ię w K rak ow ie w r. 1878, lecz p rzygotow an y b y ł o w ie le w cześn iej, przy

(5)

580 KAZIM IERZ PECOLD

Poniew aż, jak w y nika z przedm ow y, E stre ich e r posługiw ał się tzw . rękopisem I ty lk o do r. 1860, cy tow ana pow yżej n o ta tk a m u siała być n a p i­ sana przed tą datą. O dbija ona w zasadzie ogólny pogląd n a au to rstw o a rty k u łu , p ow tarzając rozpow szechnione w ty m czasie sądy i przypuszcze­ nia. Nie należy jed n ak ty ch in fo rm acji przeceniać, ty m bardziej że kilk a­ naście la t później w Teatrach w Polsce E stre ich e r n ie ty lk o sw ych po­ przed nich tw ierdzeń nie podtrzym a, lecz zupełn ie in n ą osobę obarczy od­ pow iedzialnością za o stry i niesp raw ied liw y a ta k n a F red rę.

Oto je st kom plet źródłow ych danych, jak im i d y sp o n u ją badacze poda­ jący w w ątpliw ość au torstw o Borkow skiego. J a k w idać, przekazy te m ają tylko i w yłącznie c h a ra k te r dom ysłów i nie o p ierają się n a żadnych prze­ konujących inform acjach czy faktach. Poza tym w yszły one z grona osób w rogich ew en tu aln em u autorow i lu b też stojących z dala od kręgu „po dejrzany ch “ .

O ile w piśm ie policji w skazano całą g ru p ę podejrzan y ch (Borkowski, Bielowski, Dobrzański, Siem ieński), w liście B atow skiego spotykam y — jak ju ż poprzednio pow iedzieliśm y — po raz pierw szy sugestię o spółce auto rsk iej, p rzy czym w ym ieniono dw a w iaryg odne nazw iska: Borkow skie­ go i Siem ieńskiego. W przytoczonych e n u n cjacjach E streich era prócz m g listych w ypow iedzi o spółce au to rsk iej zn ajd u jem y dw a nazw iska (w ty m jedno zupełnie nowe): D obrzańskiego i K aro la Szajnochy. N ato­ m iast b rak tu Leszka Borkow skiego!

Teza o spółce au torskiej, ja k też dom y sły co do osób ją tw orzących — nie zostały p o p arte żadnym i dow odam i, co b y n ajm n iej nie u łatw ia pole­ m iki.

Z badajm y n ajp ierw , czy L u cjan Siem ieński, p rzeb y w ający wówczas w S trasb u rg u , m ógł być w spółau to rem a rty k u łu . W ty m celu należy u sta ­ lić d atę p ow stania Uwag ogólnych nad literaturą w Galicji. E streicher sugeru je, że w szystkie odcinki zostały n ap isan e od raz u w całości.

Czyn ten w y stęp k u litera ck ieg o p o p ełn io n y został m ięd zy 27 lu teg o a 6 m arca [1842] [...], w n o szę to stąd, że w zm ia n k o w a n e ta m jest a m a to rsk ie w id o w isk o z d. 26 lu tego, a o w id o w isk u z d. 6 m arca n ie m a jeszcze w z m ia n k i9.

Otóż istn ieją arg u m en ty p rzem aw iające przeciw tej tezie. Odcinek pierw szy został niew ątp liw ie w ysłany, jak słusznie u sta la Estreicher,

o p isie zaw artości rocznika 1842 TL, obok Uxuag ogólnych nad literaturą xv G alicji p od ał E streicher (IV, 558) ta jem n iczy in ic ja ł czy k ryptonim : F... N ie potrafim y go rozw iązać. C iekaw ą in fo rm a cję do sp ra w y dorzuca P i g o ń (Spuścizna literacka

Aleksandra Fredry, s. 420): „E streicher b o w ie m k ied y ś o d sło n ił rąb ek ta jem n icy o ty le p rzynajm niej, że w sp isie rzeczy roczn ik a T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o zach ow an ego w B ib lio tece J a g iello ń sk iej p o d p isa ł autora w ła sn o ręczn ie literą F .“ N iestety , ta w sk a zó w k a E streichera ty lk o za cie m n ia c a ły problem .

(6)

AUTOR „UW AG OGÓLNYCH N A D LITERATURĄ W GALICJI'* 5 8 1

m iędzy 27 lutego a 6 m arca i po n aty ch m iastow ym p rzekazaniu do P ozna­ nia ukazał się w T y g o d n i k u L i t e r a c k i m już 21 m arca. N atom iast odcinek d rugi w y d ru k o w an y został 25 kw ietnia, a w ięc po m iesięcznej przerw ie. N asuw a się pytan ie: czy rzeczyw iście oba odcinki w ysłano razem ?

Otóż w odcinku drug im je st m ow a o a rty k u le M ichała Pszonki ze Lwowa, ogłoszonym i nap iętn o w an y m przez redakcję T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o 28 lutego 1842. J u ż fak t, że a u to r polem izuje z a rty k u ­ łem ogłoszonym w końcu lutego w. P o zn an iu świadczy, że odcinek drugi został w y słan y osobno i to znacznie później niż pierw szy. N aw et bow iem przy najb ard ziej sp rzy jający ch okolicznościach, i pom inięciu u rzęd u cen­ zu ry w e Lwowie, droga z Poznania do Lw ow a trw a ła wówczas dość długo. D odatkow ym arg um en tem jest rów nież przypis dołączony do odcinka drugiego:

Już po n ap isan iu listu teg o d ostałem B i b l i o t e k ę W a r s z a w s k ą z m ie­ siąca m aja. R ecen zen t Pomników historycznych, w y d a n y ch p rzez Z ieliń sk ieg o w e L w o w ie, pod ziela ze w szy stk im z d a n ie m oje 10.

M owa tu o recenzji W ójcickiego z P a m ią tek h isto ryczn ych kra jo w ych L udw ika Zielińskiego, podpisanej k ry p to n im e m W l. Ta o stra recenzja, za­ rzucająca Z ielińskiem u „k u g larstw o “, została um ieszczona w tom ie 2 В i- b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j , w n u m erze m ajow ym (s. 439— 441). Jeżeli więc a u to r Uwag k o rzy stał jeszcze z n u m eru m ajow ego B i b l i o t e k i W a r s z a w s k i e j , m usiał odcinek d ru g i w ysłać do Poznania gdzieś na początku k w ietnia. M ożna dodać n a m arginesie, że W ójcicki, późniejszy red ak to r B i b l i o t e k i , b y ł b liskim przyjacielem Leszka Borkowskiego.

N ależy zwrócić rów nież uw agę n a sform ułow anie: „po n ap isan iu listu tego“ . P o tw ierd za ono pogląd, że a rty k u ł b y ł pisany i p rzesyłany do Poznania odcinkam i, p rzy n ajm n iej w fazie początkow ej.

Tak k ró tk ie te rm in y m iędzy n ap isan iem odcinków a rty k u łu a w y d ru ­ kow aniem ich całkow icie tak że w y k lu czają m ożliwość spółki autorsk iej Lwów— S tra sb u rg 41.

Czy E streich er rzeczyw iście nie w iedział, kto b ył autorem „tak ohyd­ nego literackiego a rty k u łu“ ? 12 Otóż u w ażn y czytelnik książki Teatra

w Polsce w yłow i in n e sform ułow ania, k tó re m im o swej aluzyjnóści i n ie­

dopow iedzeń ukażą spraw ę au to rstw a w now ym św ietle, dość w yraźn ie

10 TL 1842, nr 17. z 25 IV, s. 134.

11 R ó w n ież M. J a n i o n (Lucjan Siemieński, poeta romantyczny. W arszaw a 1955, s. 216—217, przypis) w y k lu cza m o żliw o ść u d zia łu S iem ień sk ieg o w p isan iu artyk u łu i op ow iad a się za B ork ow sk im .

(7)

5 8 2 KAZIM IERZ PECOLD

w skazując na spraw cę skandalu. Przytoczm y te, nie dostrzeżone d o ty ch ­ czas, sform ułow ania. Je d n o z nich brzm i:

To jest zdanie m łod ego pisarza, torującego n o w e drogi w litera tu r ze p o l­ skiej w r. 1842 13.

Mowa tu w yraźnie o jednej osobie, a w ięc w yklucza się m ożliw ość spółki auto rsk iej. W in n y m m iejscu czytam y:

P o tęp ien ie w tym rodzaju [...] rzucone Fredrze ze L w ow a, a to p ió rem m ło ­ d zieńca bez zasłu g i w y tra w n eg o sądu, b yło o stateczn ym , bodaj je d y n y m p o­ w odem , iż n a g le p rzerw ał zaw ód autora d ram atyczn ego i za m ilk ł n a za w sz e u .

Ze zdania tego w ynika, że a u to ra należy szukać w e Lw owie, w śród ów czesnych k ry ty k ó w -literató w . A oto c y ta t n ajbard ziej cenny:

Z iarno ja w n ej i sk rytej gorączki p olityczn ej p rzy jęło się w G alicji, ale w yrosło ch w astem . W y k ie łk o w a ł z tak iego p o siew u w e L w o w ie k u g l a r z p o l i t y c z n y , p od ziw g a w ied zi, a postrach cich ych patriotów , g ło śn y i hu czący „R abagas“ p ro w in cjo n a ln y , który n ie m ając jeszcze w ó w cza s pola do k u g la rsk ieg o ro zw ią zy w a n ia z a d a ń p o l i t y c z n y c h w d z i e r a ł s i ę w p r y w a t n e s t o s u n k i , za sła n ia ją c się szatą czystego patriotyzm u . P rzez d łu gie la ta w y r o ili się z jego szk oły R ab agasik i m n iejsi i w ię k si — k tórych on zrazu u ż y w a ł do celó w sw oich , a p otem ciż w y ra sta li ponad jego w o lę i p od szep ty i tu m a n ili op in ią na sw o ją rękę, częstok roć p rzeciw m is tr z o w i15.

A luzje zaw arte w ty m fragm encie są dość p rze jrz y ste i m ogą się odno­ sić tylko do a u to ra P arafia ńszczyzny, w ieloletniego posła i działacza, szcze­ gólnie w 1848 r. oraz w okresie późniejszym . Z łośliw y ton i ten d e n c y jn ie negaty w ne naszkicow anie drogi życiowej „R abagasa“ — od działalności literack iej i p u b licystyczno-krytycznej do społeczno-politycznej — odpo­ w iad a w łaśnie kolejom życia Leszka Borkowskiego.

Nie należy zapom inać, że Teatra w Polsce w yszły za życia B orkow skie­ go, k tó ry dopiero 18 la t później, w 1897 r., przyzn ał się do a u to rstw a Uwag. Są rów nież dodatkow e fa k ty w ykluczające, jak się zdaje, osobę Do­ brzańskiego z k ręg u „p o d ejrzan y ch “.

M ianow icie w T y g o d n i k u L i t e r a c k i m z 14 m arca 1842 za­ mieszczono korespondencję podpisaną inicjałem D., a dato w an ą: „Lwów, w m arcu 1842 r .“ J a k w y n ik a z treści, auto rem jej b y ł D obrzański. A oto in te resu jąc y n as fra g m en t:

N ie m asz oh yd n iejszej n ie w o li jak n iew o la m y śli. A m ożesz b yć śm ieszn iejsza dow olność, jak k ied y a rty k u ły przez cenzurę d o zw o lo n e grabią i za b ra n ia ją [...]?

P rzeto autor P arafiańszczyzny n ie będzie m ógł u m ieszczać u tw o ró w sw oich

w pism ach tu tejszy ch ; n iech noszą, jak n o siły dotychczas, p iętn a lic h o ty i za- przedajności, k ied y ju ż b y ć n ie m oże inaczej. U d aję się z od ezw ą m o ją do W as, 13 Tam że, s. 451.

14 Tamże, s. 444— 445.

(8)

AUTOR „UW AG OGÓLNYCH N A D LITE R A TU R Ą W G ALICJI’1 5 8 3

sz a n o w n y redaktorze!, bo w W aszym tylk o p iśm ie d ostrzegam znam iona postępu, d ążn ości od p o w ia d a ją ce potrzebom w iek u n aszego i zap arcie zasad ju ż p rzeg n iw a - ją cy ch , k tóre ch cia łb y jeszcze ja k kom pot za k o n serw o w a ć na la t k ilk a sen atorsk i O r ę d o w n i k 10.

W liście ty m m ow a o zakazie d ru k u P a ra fia ń szczyzn y m im o o fic jal­ nego zezw olenia lw ow skiej cenzury. J e d y n y odcinek, z rozdziału pt. W i­

zy ta pierw sza, podpisany pełn y m nazw iskiem Leszka D unin-B orkow skiego,

ukazał się 1 m arca 1842 w nu m erze 5 D z i e n n i k a M ó d P a r y s k i c h . O baw y D obrzańskiego, że B orkow ski nie będzie m ógł publikow ać sw ych utw o ró w w pism ach lw ow skich, były n a szczęście płonne. Jak k o lw iek w n u m erz e 6 z 16 m arca nie zam ieszczono P araf ia ń szczyzn y, w y d ru k o ­ w ano jed n a k obszerną recenzję Borkowskiego. R ów nież w num erze 8 (z 16 kw ietnia) m am y jego a rty k u ł pt. Coś i jakoś. J e s t rzeczą oczyw istą, że w raz z listem sw ym m u siał D obrzański przesłać T y g o d n i k o w i jakąś p racę Borkow skiego. I oto w łaśnie w n a stę p n y m num erze u kazał się p ierw szy odcinek Uwag. N ie bez znaczenia je st także fakt, że D obrzański tak in tereso w ał się n u m eram i T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o , w k tó ­ ry ch znajd o w ały się odcinki Uwag, i bez pozw olenia cenzury kolportow ał je po m ieście 17.

W szystkie te dane św iadczą — w y d aje się — niezbicie, że to D obrzań­ ski p rzesłał do P oznania pierw szy odcinek Uw ag, kfórych au to rem by ł bezsprzecznie Leszek D unin-B orkow ski.

N a p y tan ie, dlaczego w spółcześni nie b y li zgodni co do au to rstw a i od­ suw ali podejrzen ia od h rabiego w „p erskim sz la fro k u “, odpow iedział hipo­ tetycznie, lecz tra fn ie S tan isław W asylewski.

Jed en ty lk o L eszek w perskim szlafrok u . I ta k też zrazu m yślan o. A liśc i w sam ym tek ście TJwag zn alazł się rów n ie jak w szy stk o in n e k ą śliw y ustępik

16 T L 1842, nr 11, z 14 III, s. 88.

17 W p iśm ie I. K a n k o f f e r a (cenzora) do G u b ernium , z 17 I 1843, p o św ięco ­ n ym w całości om a w ia n em u a rtyk u łow i, czy ta m y m. in.:

„M u siałem w ię c przypuszczać, że p ism o to [TL] d ostaje się tak że do L w o w a w b ezp ra w n y sposób. W sk u tek zarządzonych z tego p ow od u dochodzeń d o w ied zia łem się, że w ia d o m o ści o ty ch p rzew rotn ych i z ło śliw y c h a rty k u ła ch o G alicji dostają się do n ajszerszych k ó ł m ieszk a ń có w L w o w a p rzez tu te jsz e g o literata, Jana D o b r z a ń ­ s k i e g o , który m a b yć faktj^cznym k iero w n ik iem zak ład an ego p rzez W a s i l e w ­ s k i e g o pism a. Od teg o te ż ostatn iego otrzym u je D ob rzań sk i p ism o to do p rze­ czytan ia, w p rost po od eb ran iu z poczty, i o treści je g o zaw iad am ia n a jszersze k oła w m ieście . N ie w ia d o m o m i, na jakiej p o d sta w ie W a silew sk i otrzym u je to p ism o bez k on troli cenzury.

„Fakt, że to D obrzański w ła śn ie ro zp o w szech n ia ł po L w o w ie treść пгГи] 50, zan im n u m er ten z cen zu ry zw ró co n y został poczcie, stw ierd zić m oże W Pan D yrektor p olicji, Sacher, który sam o p o w ia d a ł m i o tej sp ra w ie i za p y ty w a ł, czy n ie w iem , jaką drogą D obrzański o trzym ał ow o pism o...“ Zob. O s t a s z e w s k i - B a r a ń s k i ,

(9)

5 8 4 KAZIM IERZ PECOLD

o rodzonym stryju L eszka [...]. C zyż m ożn a tak p rzek p iw ać rodzonego stryja? 18 N ie. N ep otystyczn y high-Lemberg w y k lu c z y ł z m iejsca osobę L eszka [...1. Jeszcze w m aju n astęp n ego roku n ie znano n a zw isk a n iecn eg o p a m flecisty 19.

Ale czy a u to ra P a rafia ń szczyzn y nie m ożna posądzić o „kalanie w łasne­ go gniazda“ ? W asylew ski nie m a w ty m w zględzie w ątpliw ości i w kon­ k lu zji w sk azu je n a Leszka Borkowskiego.

Co tu dużo m ów ić? W roku 1842 n ik t ch y b a ta k p isa ć n ie u m iał! B o i któż? M ochnacki M aurycy w grobie. G rabow ski M ich ał m oże ch w ila m i, R zew uski sła b szy i ro zw lek łejszy , z K raszew sk im a n i p o r ó w n a n ia 20.

Dotychczas operow aliśm y w yłącznie fak ta m i zaczerpniętym i z doku­ m entów naśw ietlających sporn e pro blem y ja k b y od zew nątrz. Sięgnijm y obecnie do sam ego te k stu rozpraw y, aby szukać tam dodatkow ych, być m oże w ażkich argum entów dla u stalen ia au to rstw a. A naliza stylistyczno.- -porów naw cza te k stu je s t częstokroć zaw odna, w prozie zaś o cechach ro zp raw y naukow o-eseistycznej budzi dodatkow e zastrzeżenia i nieufność. D latego posłużym y się in n ą m etodą: zestaw im y w y b ra n e c y ta ty Uwag

z frag m en tam i recenzji te a tra ln y c h Borkow skiego, aby stw ierdzić, czy za­

chodzące zbieżności ocen m ają c h a ra k te r przy padk u , czy też świadczą 0 ty m sam ym piórze.

Leszek Borkow ski był w lata ch 1841— 1843 stały m k ry ty k ie m te a tra l­ nym D z i e n n i k a M ó d P a r y s k i c h . U kazało się w te d y ponad 20 re ­ cenzji jego pióra, w k tó ry ch om aw iał i analizow ał bieżący re p e rtu a r te­ atra ln y . W k ilk a la t później n ap isał obszerną ro zp raw ę pt. Pow ieściarstw o

polskie, druk o w aną rów nież w D z i e n n i k u M ó d P a r y s k i c h (1848).

31 m arca 1841 te a tr lw ow ski w y staw ił Z em stę F red ry , z k tó rej Bor­ kow ski rów nież ogłosił recenzję. S p ró b u jm y zestaw ić pew ne sform ułow ania recenzji z fragm en tam i te k stu U w ag, w k tó ry ch om aw ia się twórczość F re d ry i ocenia Z em stę.

C y ta t z recenzji:

Szkoda, że pracy tak b lisk iej ca łk o w iteg o w y k o ń czen ia n iem a ło u ją ł Papkin, k tóry się zu p ełn ie n ie u d ał [...]. P ap k in w Zemście za ch o w a ł w szy stk ie cechy b łęd n ych , p o łu d n io w y ch rycerzy, a jak ich u n as n ie b y ło . M yln ość tak ow a obok p raw d y sta je się tym bardziej r a ż ą c a 21.

18 B y ło to dość z ło ś liw e i b ezcerem o n ia ln e o c e n ie n ie k siążk i S ta n isła w a D u n i n - - B o r k o w s k i e g o , uczonego ch em ik a i m in era lo g a o św ia to w e j sła w ie , pt. Podróż

do Włoch w latach 1815— 1816 (W arszaw a 1820). O dnośny u stęp Uwag brzm i (TL 1842, nr 52, z 26 X II, s. 415): „P rzedm ioty te są ju ż ty lek ro tn ie i tak d ok ład n ie opisane 1 od rysow an e, że ja n ie ruszając się k rokiem z Paryża, m ó g łb y m w y b o rn ie podróż ta k ą o d b yć“. P odróż sw ą odbył S. B ork ow sk i z P aryża, gd zie p rzeb y w a ł przez dłuższy czas.

19 W a s y l e w s k i , op. cit., s. 174— 175. 20 T a m że, s. 169— 170.

21 D M P [ = D z i e n n i k M ó d P a r y s k i e h l 1841, nr 8, z 16 IV, s. 63—64. R ecen zja podpisana jest, pod ob n ie jak w sz y stk ie in n e, in icja ła m i L. D.-B.

(10)

A UTOR „UW AG OGÓLNYCH N A D LITE R A TU R Ą W GALICJI' 5 8 5

A oto odnośny fra g m en t Uwag:

Z em sta jest obrazem o ty le pięknym , o ile barw y na n iego dobrane, a zatem

ch y b io n y m w e w szy stk ich scenach, w których w ch o d zi P apkin, zaw sze za ś ty lk o g ip so w y m o d cisk iem z tw a rzy n ie b o s z c z y k a 22.

O cena Z e m s ty w obu cytow anych u stęp ach je st znam iennie zbieżna. Zgodnie p o d kreśla się rów nież, że postać P a p k in a jest historycznie nie uzasad nion a i sztuczna, że p su je dobrą ogólnie k o n stru k cję kom edii. O czyw iście an aliza w rozpraw ce — ze w zględu n a jej skrótow ość i sy n te ­ ty cz n y c h a ra k te r — brzm i ogólniej i bardziej pow ierzchow nie.

W in n ej recenzji — opisując zalety now ego gm achu teatraln eg o u fu n ­ dow anego przez hr. S k arb ka i oddanego w łaśnie do u ż y tk u publiczności — w spom ina B orkow ski dość oględnie o tru d no ściach w k om pletow aniu tru p y akto rsk iej i o p róbach elim inow ania sta ry c h artystów .

Z apał ten b y łb y p o w szech n iejszy m [...], g d y b y n ie ostu d zały go zaraz w po­ czątk ach trudności, zachodzące w ugod zen iu n iek tórych arty stó w z d a w n eg o to w a r z y s tw a 23.

W rozpraw ce, k reśląc dzieje te a tru we Lwowie, rów nież poruszono ten problem . Je d n ak że autor, nie sk rępow any cenzurą, w ostry i bezw zględny sposób p ię tn u je S karb k a za n iech ętn y stosunek do m iejscow ych aktorów :

Skarb ek zob ow iązał się ty lk o do p rzed sta w ień n iem ieck ich [...]. A k to ro w ie lw o w s c y stera li w ie k i zd ro w ie w u słu gach pub liczn ości. Co m n ie do tego, po­ w ia d a Skarbek, ja sob ie n ow ych , zd row ych sprow adzę. T ak m ó w i c zło w ie k b ez serca, zim n y sp ek u la n t i egoista [...]. Skarb ek p osłał szukać n o w y ch a k to ró w w K rak ow ie, W arszaw ie i W iln ie [...]M.

Rów nież p rzy analizie zespołu aktorskiego zw raca uw agę zbieżność oceny, w ym ienienie ty ch sam ych nazw isk, a naw et podanie ich w id en ­ tycznej kolejności. W recenzji czytam y:

T ym czasem d o ty ch cza so w e tow a rzy stw o sk ład a się p ra w ie ze w szy stk im z osób d a w n iej nam znan ych , a p rzyn ajm n iej czoło jego sta n o w ią w y łą c z n ie d a w n ie jsi m iejsco w i a k to ro w ie (N ow ak ow sk i, S m ochow ski, R u d k iew iczow ie, S ta rzew scy it d .) 25.

Podobne sform ułow anie w y stęp u je w rozpraw ie:

Ci, którzy m ają niezap rzeczon e w y ra źn e talen ta i ustalon e ju ż w zięcie, np. N ow ak ow sk i, S m och ow sk i, R u d k iew iczow a, Starzew ska, ci zo b o jętn ieli na o k la sk i i w y w o ły w a n ia , bo n ie m ogą zasłu żon ych od urzęd ow ych r o z r ó ż n ić76.

22 TL 1842, nr 51, z 19 X II, s. 406. 23 D M P 1842, nr 10, z 16 V, s. 80. 24 T L 1842, nr 52, z 26 X II, s. 413. 25 D M P 1842, nr 10, z 16 V, s. 80. M T L 1842, nr 52. z 26 X II, s. 413.

(11)

5 8 6 KAZIM IERZ PECOLD

W rozpraw ce znajd u je się rów nież u stęp pośw ięcony Józefow i K ala­ santem u Pajgertow i, m iern em u w ierszopisow i. A u to r a ta k u je go z pasją i zacięciem:

W spom niony w yżej P ajgert o d ezw a ł się zn o w u w 1841 r. po dłu gim , i szkoda, że n ie dłuższym , m ilczen iu . W ydał on k sią żeczk ę pod n ap isem : „Miłostki poety. Z k om entarzem W italisa K u k u łk i [...]“ 27. L ito w a ć się trzeb a nad u siln o ścią autora w d ow od zen iu w ierszem i prozą, że s ię w ja k ie jś tam W andzie n ie k ochał, jak gdyby od tego lo sy Europy za w isły , a to n ik o m u n i śm ierd zi, n i p ach n ie [...]28.

To chyba nie przypadek, że B orkow ski w dw a la ta później ogłosił anonim ow o poem at heroikom iczny C ym balada (W rocław 1845), którego bohaterem stał się w łaśnie P ajg ert. W poem acie sparodiow ano m otyw y tom iku M iłostki p o ety. C h a ra k te r obu w y stą p ie ń je st zgodny co do osoby, a podobny w form ie ataku. In cy d ent te n m iał zresztą swój ciąg dalszy. Po w ierszow anej odpowiedzi P a jg e rta (Z e m sta W andy, Poznań 1846) Leszek rozszerzył Cym baladę i w ydał ją p ow tórnie w e W rocław iu w rok u 1848.

Zbieżność ocen i sform ułow ań w y k azana w pow yższych cy tatach w y ­ raźnie w skazuje n a w spólne au torstw o.

Za au torstw em Leszka Borkow skiego w ypow iedzieli się tacy badacze, jak G abriel K orbut, Ludw ik B ernacki, B ronisław C zarnik i Eugeniusz K u c h a rs k i29. A czkolwiek P igoń opow iada się raczej za spółką autorską, jednego ze „spraw ców “ w idzi jed n ak w B orkow skim . P odaje także cie­ kaw e szczegóły o literackiej zemście F re d ry n a sw oich obydw u adw ersa­ rzach: Goszczyńskim (za jego k ry ty c z n y sąd w rozpraw ie N ow a epoka

poezji polskiej) i B o rk o w sk im 30. W ty m m iejscu n asu w a się p y tan ie: dla­

czegóż to sław ny kom ediopisarz m szcząc się zapom niał o w spółautorze (jeżeli tak i istniał) paszkw ilanckich U w ag?

27 M ow a tu o tom ik u w y d a n y m pod p seu d o n im em J a n a K a l a s a n t e g o z S i d o r o w a : Miłostki poety. W yd ał i h isto r y czn o-k rytyczn ym kom en tarzem opa­ trzy ł W italis K u k u ł k a . L w ó w 1841.

28 TL 1842, nr 52, z 26 X II, s. 4 1 5 ^ 1 6 .

29 G. K o r b u t , Literatura polska. W yd. 2. T. 3. W arszaw a 1930, s. 311. — L. B e r n a c k i i B. C z a r n i k w : Stulecie „Gazety L w o w s k i e j t. 1 ,cz. 2, s. 14; t. 2, cz. 4, s! 38. — E. K u c h a r s k i w: A. F r e d r o , Pisma wszystkie. T. 1. L w ó w 1926, s. 42.

30 A oto in teresu ją cy nas cy ta t z P i g o n i a (Spuścizna literacka Aleksandra

Fredry, s. 421):

„Bo zasta n a w ia ło nas, że i ta m w ła śn ie [w Trzy po trzy] b yła tak że m ow a 0 d w óch spraw cach: o n ajm u jącym i o n a jęty m . O n ajm u ją cy m zaś jako o czarnym n iew d zięczn ik u , co n ik czem ną, k u p io n ą n a p a ścią za p ła cił za d a w n iejszą przyjaźń 1 za przysługę. M ógł n im być ch yb a tylk o B ork ow sk i, to się w y d a ć nam m oże teraz w c a le p ew n e. Z d u m iew ało natom iast, że w ta k im w ła śn ie k o n tek ście Fredro m ó w ił o G oszczyńskim jako o n a jm icie litera ck im [...]

„Że ich w id z ia ł obu [G oszczyńskiego i B ork ow sk iego], że z obom a m iał odtąd n a pieńku, dow ód m am y ta k że i w tym , że ob om od d ał w e t za w et. G oszczyńskiem u,

(12)

AUTOR „UW AG OGÓLNYCH N A D LITERATURĄ W G ALICJI“ 5 8 7

Z rozw ażań naszych w y n ik a niezbicie, że nie m a żadnych podstaw do staw ienia tezy o spółce autorskiej i do szukania autorow i P arafiańszczyz-

n y „pom ocnika“ lu b „ m a jstra “ . P rzy bliższej bow iem analizie m usim y

w ykluczyć z k ręg u „podejrzan y ch“ zarów no Siem ieńskiego, jak D obrzań­ skiego i innych. A utorem Uwag ogólnych nad literaturą w Galicji b y ł w y­ łącznie Leszek D unin-B orkow ski.

kiedy do W ych ow an ki w p row ad ził m arną fig u rę pieczeniarza i sprzedajnego p a szk w i­

lanta [...], B ork ow sk iem u zaś, k ied y pod p rzejrzystą przysłoną B or-su k a w p ro w a d za ł go do u d ram atyzow anej »bajędy« zw ierzęcej B rytan Bryś jako poziom ego, m ściw ego

Cytaty

Powiązane dokumenty

BHZ „Locum” CZSBM, jako jedyna wyspecjalizowana placówka w kraju, umoż­ liwia zainteresowanym osobom nabycie mieszkań lub domów jednorodzinnych w spółdzielniach

W § 28 zarządzenia zawarte jest ogólne zezwolenie na dysponowanie przez krajowców dewizowych zagranicznymi środkami płatniczymi uzyskanymi zarówno z zajęć

2 prawa budowlanego, zwłaszcza jego fragmentu, iż „organ administracji państwowej jest obowiązany zapewnić (...) możliwość (...)”, wskazuje wyraźnie na

Jego życzeniem było, żeby pogrzeb był skromny i cichy oraz żeby nawet zawiadomienie prasowe o jego śmierci ukazało się dopiero po jego pogrzebie.. To dla mnie

Wieczorem jemy z żoną kolację w hotelu, a mnie ciągle jawi się w pamięci ta usłużna dodatkowa łyżka zupy, którą siorbałem, którą doitałem, bo byłem

odbyło się uroczyste otwarcie Domu Pracy Twórczej Adwokatury w Grzegorzewicach z udziałem Ministra Sprawiedliwości prof.. Jerzego Bafii i Podsekretarza Stanu w

przez enumeratywne wyliczenie obo­ wiązków świadka wobec wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli enumeratywne, to tym samym wyczerpujące, a w konsekwencji — nie

Jest to jedyne tego rodzaju wydaw­ nictwo prawnicze w Polsce, niezbędne dla znajdujących się w obcych krajach licznych instytutów i placówek nauko­ wych,