Karol Badecki
"Marancya" : komedja lwowska z
początku XVII stulecia
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 24/1/4, 425-454
III. MATERJAŁY.
M a r a n c y a
komedja lwowska z początku XVII stulecia.
Po wieloletnich poszukiwaniach powiodło się nam osta
tecznie dotrzeć do oryginału — niestety niekompletnego —
od dawna przez historyków literatury wypatrywanej,
Marancyi.
Na prośbę naszą, w ślad za wskazówkami Wiszniewskiego
a zwłaszcza Maciejowskiego, odnalazł w marcu r. 1927 tę,
z wielu względów bardzo interesującą, komedję staropolską
Dr. W ładysław Pociecha, obecny kierownik zbiorów Bibljoteki
kórnickiej, przy sposobności przeglądania druków różnego po
chodzenia, aż w oddziele teologji1).
Świeżo odkryty unikat jest nieoprawionym fragmentem,
liczącym ogółem dziesięć k art w dole wystrzępionych i naj
prawdopodobniej wydartych z jakiegoś klocka innych druków
współczesnych. Najszczegółowsze zbadanie fragmentu przeko
nało nas, że komplet tej arcyrzadkiej broszury, po wyjściu
z pod prasy drukarskiej, musiał składać się z trzech pełnych
arkuszyków w 4-ce, t. j. z 12 k art — czyli, że egzemplarz
kórnicki zdekompletowany został tylko przez oddarcie karty
tytułowej i karty końcowej. Przez u tratę karty początkowej,
t. j. pierwszej arkuszyka A, ponosimy szkodę niepowetowaną,
gdyż nie jesteśm y w stanie podać obecnie istotnego brzmienia
tytułu tej komedji, w którego tekście, obok wskazówek, doty
czących miejsca, drukarni i roku druku, mogło być także uwi
docznione i nazwisko autora. Karta tytułow a została tak od
cięta, że przy grzbiecie defektu kórnickiego pozostał z niej
jedynie wąski skraw ek z fragmentem odcisku koronkowej ramki,
otaczającej kolumny tekstu na wszystkich paginach pierwodruku.
*) 'W edle wskazań dawnego, kartkowego katalogu K ielisińskiego bro szura ta była ongiś przechowywana w pudle z napisem D ialogi, D ram ata
i i. p . do R. 1700, na którego grzbiecie w sp isie tytułów druków, składa
jących się na zawartość tego pudła, na trzeciem m iejscu w ym ieniona jest
(M arantia) K om edia w ierszem (1 5 ..).
Niekompletny egzemplarz kórnicki rozpoczyna się więc
od drugiej karty arkuszyka A, na której stronie frontowej,
ponad pierwszą kolumną tekstu a tuż pod górną listewką
ram ki koronkowej, widnieje, majuskułową i minuskułową kur
sywą wytłoczony, nadpis
SPRA W Y P1ERWSZEY, Cień pierwszy,
zaś pod nim imię głównej persony
MARANTIA
(sic!), od któ
rego komedja cała już przez Wiszniewskiego „M arancyą“ zo
stała nazwana. Trzy, dobrze zachowane, karty ark. A nie są
zupełnie sygnowane i nie wykazują żadnych kustoszy; do
drugiej k arty kórnickiego defektu, t. j. trzeciej oryginału, przy
klejona jest karteczka z dawną sygnaturą katalogu Kielisiń-
skiego : 8919.
Całkowity arkusz drugi, znaczony jest w prawym, dolnym
rogu paginy początkowej okazałą m ajuskułą gotycką B, wło
żoną między ornam entacyjne motywy ażurowej ramki.
Arkusz trzeci C, zapewne ostatni w tej broszurze, i także
gotycką m ajuskułą w rogu ramki sygnowany, pozbawiony jest
karty czwartej, t. j. końcowej, którą oddarto.
Szczęśliwie uratow ane karty zaświadczają, że broszura ta,
pod względem typograficznym dobrze się prezentująca, nie
w byle jakiej podrzędnej drukarni była tłoczona. Czysty i sta
rannie skoregowany skład gotyckich kolumn tekstowych, przy
strojony na wszystkich paginach rameczką o misternych zdo
binach koronkowych, nakazuje dopatrywać się w druku tym
pracy, dobrze pod względem technicznym zaopatrzonej oficyny.
Przejrzystość w tekście komedji osiągnął dru k arz-esteta przez
zastosowanie majuskułowej kursyw y w układzie nagłówków
„spraw “ (t. j. aktów), zaś minuskułowej kursywy w nadpisach
„cieni“ (t. j. scen). Z imion osób, w komedji tej występujących,
tylko dwa główne, t. j.
M ARANTIA
i
MATTH1ASZ,
odciśnięte
są w oryginale majuskułami z kursywy, bądź całkowicie ponad
danemi ustępam i dialogu, bądź też w formie skróconej
MAR:,
M AT:
na marginesie tekstu przed wierszami lub w środku
tychże. Kursywą minuskułową wyrażone są natomiast, zarówno
w całkowitem brzmieniu jakoteż w skrótach, imiona innych
person, wprowadzonych do akcji, więc:
Pan, Kucharka (Kuch:
albo
Ru:), Wróżka (Wroż:), Dźiewosłębi (Dziew:), Chłopiec (Chi:),
Swaci, Xiądz, Litwin (Litw.),
a poza niemi wszelkie, nie zawsze
zrozumiałe, zaklęcia Wróżki w tekście karty B.
Tak pod względem swego typograficznego uposażenia
uzmysłowić się może zewnętrzna szata tego cennego, ale nad-
niszczonego i pożółkłego fragm entu „Marancyi“.
W ypada’ nam jeszcze bodaj pokrótce zdeterminować lite
rackie, czy kulturalne znaczenie komedji tej w dramatycznym
dorobku staropolskiego piśmiennictwa. Historycy literatury
mogli dotychczas oceniać „M arancyę“ jedynie na podstawie
skąpych, nie wiernych i dowolnie w pisowni zmodernizowanych
wyjątków M. Wiszniewskiego (Histor. liter, poi., Krak. 1845,
III. M A T E R JA Ł Y . 4 2 7
T. VII, s. 262 — 264) i W. Al. Maciejowskiego (Piśmien. poi..
Warsz. 1852, T. III, s. 17 — 18). Pierwszy, bez wskazania
egzemplarza, przywiódł z defektu kórnickiego wiersze: 1 — 13
(z początkowego monologu Marancyi), 83 — 100 (z słów Ma-
rancyi, wychwalających Mattiaszowi małżeńską stateczność star
szej niewiasty), 212 — 234 (z czarodziejskich obrzędów i zaklęć
Wróżki), 302— 313 (z rozmowy Pana z Dziewosłębami); drugi,
z wyraźnem powołaniem się na kórnicki oryginał bez początku
i końca, zacytował jedynie z rozmowy Marancyi z Wróżką
w. 210 — 237, zaś z monologu Wróżki powybierał wiersze na
stępujące: 2 4 2 -2 4 5 , 2 4 8 -2 5 1 , 2 5 5 -2 5 7 , 2 6 0 -2 6 3 i 2 6 8 -2 7 1 .
Obaj uczeni zaopatrzyli też cytaty swoje w garść osobistych,
dziś nie dających się w zupełności utrzymać, spostrzeżeń na
tem at czasu powstania tej „komedji m ięsopustnej“ i jej oby
czajowych pierwiastków, które to uwagi przejęli bezkrytycznie
późniejsi badacze naszej, dawnej twórczości dram atycznej
г).
Dziś, po dokładniejszem poznaniu treści i budowy tej ko
medji, z innego punktu widzenia musimy oceniać „M arancyę“.
Swą osnową i fakturą przypomina nam „M arancya“ tak wy
raźnie owe rozmaite satyryczno-komiczne, niekiedy jakby dla
sceny komponowane, dialogi, które po ogłoszeniu w Krakowie
w r. 1590
Wyprawy plebańskiej
i ciągu dalszego tej broszury,
t. j.
Albeiiusa z wojny,
wydanego w r. 1596, coraz częściej
zaczęły się pojawiać w Krakowie, zwłaszcza w pierwszej po
łowie XVII w. i w literackiej produkcji owych czasów stwo
rzyły odrębną grupę utworów, zsumowanych przez późniejszą
krytykę pod wspólną nazwą „Komedji rybałtow skiej“. „Maran
cy ę“ zaliczyć musimy także do tych zawiązków naszej rodzimej
komedji, która wykształciła się z t. zw. intermedjów, t. j. krót
kich komicznych dialogów, dodawanych w odpowiednich miej
scach do przedstawień poważnych nawet nabożnych, dla roz
weselenia widzów.
Główna osnowa „Marancyi“ wzięta całkowicie z życia
współczesnego; nieznany z nazwiska poeta opracował samo
dzielnie zdarzenie rzeczywiste, które mógł sam zaobserwować,
albo powziąć o niem szczegółową wiadomość. Zasadniczym
tem atem tej wierszowanej komedji stała się miłość starej Ma
rancyi do młodego Matysa ; wypadek taki zdarzył się we dworze
jakiegoś pana (szlachcica), u którego oboje byli w służbie; do
spraw y całej wciągnięci być musieli domownicy i sąsiedzi, więc
postacie prawdziwie rodzime; terenem akcji stał się Lwów
i jedno z jego przedmieść, t. j. Łyczaków (por. w. 198 — 199
i w. 553). To oryginalne, narodowe tło przetkał anonim różnemi
') W szystkie te sądy zebraliśm y w rozprawie p. t. Sofrona, T ragedya
że b ra c za i M arancya. N ieodszukane u tw o ry d ra m a ty c zn e z dru giej p o ło w y X V I w ieku, ogłoszonej wpierw w „Księdze pam iątkow ej ku czci Oswalda
Balzera“, w e Lw ow ie 1925, T. I, s. 13—30, a następnie w osobnej odbitce, w której odnośnie do „Marancyi“ por. s. 20—22.
4 2 8 III. M A T E R JA Ł Y .
motywami swojskiemi, t. j, wierzeniami i zabobonami ludowemi,
interesującem i szczegółami z dworskiego życia obyczajowego,
zabawnymi epizodami i stworzył prawdziwą „komedję rybał-
tow ską“, która miała za zadanie, jak inne jej pokrewne, wy
śmiać i wydrwić pewne przywary społeczne, zaś w tym utw orze
w szczególności wystawić znamienną i zapewne nie wyjątkową
na owe czasy postać, starej ale jeszcze zalotnej niewiasty.
I pod względem formy naśladuje „Marancya“ podobne
sobie sztuczki rybałtowskiego repertuaru. Całość poprzedzać
musiał bądź Prolog, bądź dedykacyjny wiersz do czytelnika,
zatracony wraz z oddartą kartą tytułow ą; rzecz właściwą roz
dzielił autor na pięć „spraw “ czyli aktów, a każdą sprawę na
pięć „cieni“, t. j. scen (w defekcie kórnickim „sprawa piąta“
uryw a się na „cieniu czwartym“, ale po nim następował naj
pewniej jeszcze „cień piąty“); komedja musiała wreszcie koń
czyć się Epilogiem, którego tekst przepadł z zagubioną kartą
ostatnią. Podobnej faktury są też z tegoż czasu Jana J u r k o w
s k i e g o , bakałarza
Tragedy a o polskim Scilurusie
z r. 1604,
pseudonima, Maćka P o c h l e b c y
Dziewosłąb dworski mieso-
pustny ucieszny,
ok. r. 1620 wydany i
Mięsopust abo Tragico-
comaedia Na dni Mięsopustne,
prasow ana
Roku Pańskiego 1622.
W dwu ostatnich krotochwilach akty nazwane są, tak jak
w „Marancyi“, „sprawam i“, co dla genezy i autorstwa tej ostat
niej nie może być rzeczą obojętną.
Uderzyć też muszą każdego w tekście „Marancyi“ nie
które nazwiska czy przezwiska, popularnych w literaturze miesz
czańskiej XVII w. typów komicznych. Wszak Mattiasz, sam
tak częsty w sztuczkach rybałtowskich tego czasu, chce zaprosić
na swoje gody miłych kompanów, D y b i d z b a n a , T r z ę s i -
k u f l a , Ż a r ł o k a , M o c z y g ę b ę , pana brata O r c z y k ó w -
s k i e g o (por. w. 422—424), siebie nazywa M a t y s e m z O d r z y -
w o ł a Ł a p a j c z y k i e m (por. w. 450—451) i przyznaje się do
własnego ojca, D y b i d z b a n a a krzesnego, T r z ę s i w o r k a
(por. w. 544). Niektóre z tych figur w ystępują w znanych nam
dobrze intermedjach i bardziej wykształconych sztuczkach ko
micznych tych czasów: D y b i d z b a n a spotykamy najpierw
w satyrze B i e l s k i e g o p. t.
Rozmowa nowych proroków
z r. 1587, jest on także uczestnikiem zabawy karnawałowej
w Adama P a x i l l u s a
Komedy i o Lizydzie w stan małżeński
wstępujący
z r. 1597; T r z ę s i k u f e l przywodzi nam na pa
mięć choćby Ł a p i k u f l a z
Mięsopustu
z r. 1622; M o c z y g ę b a
przypomina M o c z y g ę b s k i e g o z intermediów rękopiśmiennie
nam przekazanych; nakoniec O r c z y k o w s k i znany aż nadto
z pierwszego intermedjum w
Scilurusie
J u r k o w s k i e g o .
Reasumując powyższe spostrzeżenia zmierzamy do wniosku,
że „M arancya“ zarówno przez wzgląd na treść swoją wcale
niewyszukaną a rodzimą, z uwagi na formę, znamiona języ
kowe i, właściwe wszystkim utworom tego pokroju, braki
kompozycyjne, zaliczona być musi w poczet najrzadszych, bo
niemal doszczętnie zaczytanych, okazów naszej domorosłej ko
medji rybałtowskiej. Tern samem, także i szatę typograficzną
rozpatrując, twierdzimy, wbrew opinji Wiszniewskiego (odno
szącego dziełko to do połowy XVI w.), raczej zaś za Maciejow
skim (który datę powstania dram atu tego przesunął poza r. 1572)
postępując, że komedję tą musiał wydać drukiem jakiś bakałarz-
literat nie prędzej jak w drugim dziesiątku lat XVII w., mniej
więcej ok. r. 1620 -22 .
„M arancya“ powiększa znakomicie wiązankę pierwszych
prób oryginalnego komedjopisarstwa naszego, a w niedługim
szeregu okazów polskiej komedji rybałtowskiej, zapoczątkowa
nym
Wyprawą plebańską
z r. 1590, zaś zamkniętym, najbardziej
sceniczną w owym czasie, komedją dworską Piotra B a r y k i
Z chłopa król,
wydaną w r. 1637, zajmuje wcale wybitne miejsce
tuż obok
Dziewosłębu dworskiego
i
Mięsopustu
z r. 1622, które
to komedje wraz z nią mogą okazać się zczasem płodami ducha
jednego i tego samego autora — anonima.
Na podstawie defektu kórnickiego ogłaszamy w całej roz
ciągłości tych 601, szczęśliwie uratowanych, wierszy tekstu
„Marancyi“. W przedruku naszym pisownię oryginału zmoder
nizowaliśmy bardzo oględnie, z zachowaniem charakterystycz
nych cech językowych ; niektóre nazwiska osób, bądź wy
puszczone, bądź w formie skróconej podane w pierwodruku,
wyraziliśmy w pełnem ich brzmieniu, ujm ując zgłoski dodane
w nawias graniasty. Musieliśmy też ujednostajnić zastanawia-
jąco niejednolitą pisownię dwu imion głównych osób komedji.
W nadpisach czytamy prawie zawsze w egzemplarzu oryginal
nym
MARANT1A,
w tekście natom iast M a r a n c y a (w. 130
i 180), M â r â n c i y k o (w. 164),
MARANCYA
(w nadpisie
między w. 203—204), M ś r a n c y ą (w. 312), M ä r ä n c y o (w. 319)
i 1. d. Przykłady pisowni tego imienia wewnątrz tekstu, skrę
powanej 13-to zgłoskową budową wierszy, dowodzą, że imię
to wymawiane być musiało w owym czasie nie Marancja ale
Marancya i w przedruku naszym w tej formie je ustaliliśmy, po
rzucając formę łacińską
MARANT1A.
Również, jakby z łacińska
pisane, imię drugiej osoby
M ATTH IASZ
w nadpisach i w tek
ście samym M ä t t h i a s z (w. 176, 178, 278 etc.), M â t t h i a s z e k
(w. 310), M â t t h i a s z o w i (w. 320) zmodernizowaliśmy na
MATT1ASZ.
Przedruk nasz ilustrujem y zmniejszoną nieco reprodukcją
górnej paginy pierwszej karty arkuszyka B, chcąc przez to
nietylko wywołać w czytelniku najpełniejszy obraz typograficz
nych walorów oryginału, ale także by ułatwić dokładne okre
ślenie oficyny, która dziełko to swym kunsztem wyprodukowała.
4 3 0 I I I . M A T ER JA Ł Y .
*cv-fßL
ÜS
iS
4?,.
S S t§ 5
4·'
4
ГЧЛ.
<<L*
Чэ*
жжш
'Ш Ж ШШЖШ8Ж
K u ch
:
2> ду 23 oje ßc3
<0
c'ie:flle Φ ΐο ρ ten « 4tit
m fobyî С егд з tat tern3/potym i4frebeba goby.М
а л: & bbm i§C }téLiaiâyixyy$·! K n :B oJecb oW fly te0/
TO ieti mi jeć зусзе 3 ferc4 n ?f y tfieg o bobrego.
М л
r: Со rojby mtr4bjtß/pott>jeb3 f r o i t o fœ oiejbam e*
K uch: n ie w ic m co m a m гзесздо!« rt4t4f?iepyt4nie»
5ö4{oby m i fie Jeby é H P ro iti fl« r4b3i‘Je/
p t$eftań n4 ty m сзу mby Ш on4 оЬрг'дин'Га.
M
a r: Ъ
аxc ie n bobrn rabfl/ttprjeym ie bj'ietw«*
21 teb y W r o i t e ualeëé po влеЬз m i éitoiei
K uch: iD4lcf o/4lc bobra/ i л ni fie icy tâ b jilâ /
3 4 tp o n ?teb j'i4 l4 гзссз t4 t4Emifie3b4r3yfo7
t H i e f t a ц4 i l y c h o w i e itâ lb y o m ey p o ttn e:
VOicts m i je n4b me nie m aß biegleyfiey px$y ÎW ù V 6 ie
M
ar: 23ab i ia fia m a / b jiefu te зя w ie ru o p o ra b e /
Сегдз m öge obâcsyc m alt tv fircu 3br4be/
Ciebie fobte34m4«>iam 4by brucbno ЬуЫ/
Ç fyttn ie ttâ goby р г з у Ш gby bebe p ro file .
S P R A W T 1 У Т 0 R E T , C ieńp i e m f a ,
M A R л N CT А , ł P r o j k Ł
2> ttu’elta ttu b n ę ść ia bo tvae34lebn>iem t r a f iia /
2^oje bay ci bobry bjien p a n i m a tfo mit4.
Wro's: p â m e B o j e bay b o b ry /c o m e& e f b o b re g o i
M
ar: ibnm W a r t o / tebno p o w u b j co m i p o cu fw e g o .
JTroj: W ie g o p r m B o g /p o p a tr je езедо eb eef obei
mięt
’Jjeéli mlobj'tenïec ła fia to roiebjtec 3cd x cfi ?',m ńie -t
/M^K.*t11oi4brogoîo^3g4bt4/pOtvicb3f?c3yr3C/prO^</
^ c é ltje nie barcm ita m ilcźć tv Jèrcu n o fe ^
JProi: росзеЬлу troebe / fivoic je o b r jtb y jp ram ie:
C cby со fie p o tn ie m f ytto(3C3er3C3i4œie.
Bf,'durum, B adurum Ą P & v\b ^ У 0т|еГуф»{«рОЮдСв/
tym
3'W erćtebl е bârâiii
пгеф fi« &ôco.■ у
III. M A T E R JA Ł Y .
SP R A W Y PIERWSZEJ, Cień pierwszy.
MARANCYA.Niemasz na świecie cięższej na człowieka rzeczy
Jako miłość, gdy pocznie mieć kogo na pieczy:
Bo człowieka w dziwnego coś ona przemini,
Że siebie nie zna, stale nigdy nic nie czyni,
5 Jedno myśli, żądaniu by uczynił dosyć,
Dla którego nie przykro i wszytko złe znosić.
Sen nie smakuje, wdzięczna muzyka nie cieszy,
Myśl nie z tobą, ku tobie troska, kłopot śpieszy.
Otom ja teraz głupią wnet się uczyniła,
10 Skoro jedno młodzieńca chęć mię obłapiła;
O powinność nic nie dbam, wszytkom zaniechała,
A staram się z pilnością, bym go jako miała.
Widzę, że mną nie gardzi, z rozmowy onego,
Pokuszę się, jeśli ma co przyjacielskiego.
15 Ale kto go zrozumie, umie pokryć w sobie,
W słowach nie zejdzie mówić: Służę twej osobie,
A owdzie kuje we łbie na cię skryte rady;
Ale kfo może w ludzkiej postrzedz myśli zdrady?
Jedno czyni otuchę krzeczna postać jego,
20 Skromne życie, stateczność niezwykła do tego.
Więcej ja w starszym wieku mam w sobie lekkości,
Niżli on; trzymam tedy o jego miłości.
Do tego w jednym domu że z sobą mieszkamy,
Wżdyby się wydał kiedy z swojemi sztukami;
25 Ale widzę, że teraz z domu występuje,
A mam miejsce po temu, wnet go tu spróbuję.
SP R A W Y PIERWSZEJ, Cień wtóry.
MARANCYA, MATTIASZ.[MARANCYA.]
Dokąd cię, mój Matysku, teraz wiedzie noga?
MAT[TIASZ.\
Do ciebie, Marancyo, udała się droga.
MAR[ANCYA.\
Dla czegóż, chociaż w domu, rzadko się widamy?
16 z e jd z ie — przestanie.19 k rzeczn a — ku rzeczy, do rzeczy będąca, obyczajna.
21
lekkość — lekkom yślność, niestateczność.22
tr z y m a ć — mniem ać, rozumieć, sądzić, w ierzyć. 24 w y d a ć się — odkryć się, w ygadać się, zdradzić się. 27 d o k ą d cię w ie d zie noga — dokąd idziesz.28 udała się droga — skierow ałem kroki. 29 w id a ć się — w idyw ać się.
4 3 2 III. M A T E R JA Ł Y .
MAT[TIASZ.\
30 Dla pana, jako, proszę, zniść się z sobą mamy?
Wiesz, jako jest ostrożny, wszytkie kąty schodzi,
Zaś ustawiczna praca mowam naszym szkodzi.
MAR{ANCYA.\
Ponieważ miejsce teraz Bóg nam zdarzył takie,
Chciałabym ku mnie myśli twoje wiedzieć jakie.
35 Wiesz to, pod niebem niemasz że nic takowego,
Któreby mieć nie miało kochania swojego;
To i mnie barzo trapi, choćbym powiedziała,
Boję się, bym w śmiech wieczny siebie nie przedała.
MAT[T1ASZ.]
Abo wątpisz o mojej, panno, stateczności?
M AR[ANCYA.)
40 Nie wątpię, obawiam się w tobie odmienności.
MAT[TIASZ.]
Proszę, powiedz, jeżeli tę kiedy poznała?
MAR[ANCYA.}
Zawsze, powiem, żem ciebie w odmianie nie znała.
Ale jednak potrzeba dobrze obwarować,
Niż pocznę mówić, potymbyś nie chciał szpaczkować.
MAT[TIASZ.\
45 Dobrze to czynisz, jako mądra białagłowa,
Wierz mi, co powiesz, serce w cichości zachowa.
MAR[ANCYA.]
Macieju, już białągłową prędko wierę zowiesz,
Czemu panną mnie raczej, mój drogi, nie powiesz?
MAT[TIASZ.\
Przebacz, omyliłem £ię, bywa to mądremu,
50 A mnie żeby się przydać nie miało głupiemu;
Żem nazwał białągłową, nie wielka to wina,
Przecz, że chcesz wiedzieć, letniaś — ta tego przyczyna.
30 zn iść (znieść) się — porozum ieć się.43 o b w a ro w a ć — obm yślić.
44 s z p a c zk o w a ć — przedrwiwać, żartować, drwić, kpić. 45 b iałagłow a — białogłow a, niew iasta.
47 w ierę — zaiste, nawet.
50 p r z y d a ć się — przytrafić się, zdarzyć się. 52 p rz e c z — przez co, dlaczego.
IH . M A T E R JA Ł Y .
M AR[ANCYA.)
Szydzisz ze mnie podobno, gdy sobie spaczkujesz.
MAT[TIASZ.)
Szydziszu nie przedaję: a skąd to rachujesz?
MAR[ANCYA.]
55 Z mowy twojej i teraz, która cię wydaje.
MAT[TIASZĄ
Co mi twa, dla miłości, łaska za dar daje?
M AR[ANCYA.]
Nie mamci co takiego, sama się daruję.
MAT[TIASZ.]
Po chłopy każę, w darze że się korzystuję.
M AR[ANCYA.]
Co za korzyść odniesiesz, gdy nie jest powolna?
MAT[TIASZ.}
60 Nie pragnę tedy ciebie, gdy jesteś swowolna.
MAR[ANCYA.}
Miły Macieju, chcę tobie być we wszem powoli.
MAT[TIASZ.]
Nie wierzę, abowiem twej nie rozumiem woli.
MAR[ANCYA.} -
Masz ją na jawie, czegóż więcej potrzebujesz?
Jedno, jakoś zwykł zawsze, tak ze mną błaznujesz.
MAT\TIASZ.]
65 Dawno z błazna śmieją się z ciebie tak wielkiego,
A jeszcze każesz milczeć i nie śmiać się z niego.
MAR[ANCYAĄ
Ale panowie wielcy w błaznach się kochają
I tym nad insze lepszą zawsze płacą dają.
Ty mnie masz darmo, jednak nie chcesz się ucieszyć.
70 Opuśćmy to, do inszych trzeba się mów śpieszyć.
54 s z y d z is z — kpisz
ra c h o w a ć co — roztrząsać, rozważać.
58 p o ch ło p y k a żę — każę przywołać.
k o r z y s ta ć w c zy m — w ysoko cenić co sob ie.
4 3 4 III. M A T E R JA Ł Y .
MAT[TIASZ.}
Powiedz co rychlej, mieszka bo mi się do pana,
Byś nie była, boję się i o cię, złajana.
M AR[ANCYA.]
Wszytko ja wdzięcznie przijmę, gdy to kwoli tobie,
By snadź umrzeć, folgować i w tym nie chcę sobie.
75 Tak twoja mnie uroda barzo poimała,
Że, gdy mnie nie ratujesz, wnet będę szalała.
MAT[TIASZ.}
Mogłaś nie tak barzo swą mową warować,
W jasnej rzeczy, mnie spolnej, gotów wiarę chować.
M AR[ANCYA.\
Lecz com głupie nędznica teraz wymówiła,
80 Jużem się nie pomału a wnet omyliła;
Będąc starą, młodego a pragnę w małżeństwo,
Będzie się wstydał starej dać swoje młodzieństwo.
Lepszać stara, Matysku, we wszytkim dogodzi,
Panem będziesz, ta sługą, patrz, co cię nadchodzi.
85 Pojmiesz młodą, nie będzie, wierz, usługowała,
Jedno zechce, by spoinie z tobą panowała.
Co chcesz, pana czy sługę? z natury każdego
Jest, że woli być panem, niżli mieć zwierzchnego.
Nie zdam się podobno tobie w oczach urodziwa,
90 Gładkość rzecz mała, jako kwiat w polu omdliwa.
A też którą ma gładkość, nie bywa robotna,
Miernej gładkości, wszędzie, kędy chcesz, obrotna;
W miłości stała, młodzi mało na nię godzi,
A za ową młódź pasmem często rada chodzi.
95 Co chcesz, strzedz onej? trudno, która się nie strzeże,
Da swojej woli dosyć, choć ją wsadzisz w wieżę.
Od tej możesz beśpieczuie jechać na kraj świata,
Wierzgać jej nie dopuszczą już stateczne lata;
Doma dojźrzy, cnotliwej co czynić przystoi,
100 Nie w szaty, lecz w pobożność, mężowi się stroi.
Gdybym chciała wyliczać niegładyszki cnoty,
Lecz opuszczę, z mej doznasz, gdy zechcesz, ochoty.
Odkrij, Matysku, proszę, co masz w sercu swoim,
Już ja wszytko odkryła, co leżało w moim.
71 m ieszk a m i się — spieszy mi się.75 p o im a ć — chw ytać, brać.
77 w a ro w a ć — zapew niać, zabezpieczać.
88
zw ie r zc h n y — przełożony.91 ro b o tn y — pracowity.
Π Ι. M A T E R IA Ł Y . 4 3 5
M A W I A S Z .]
105 Prawdę mówisz podobno, zgoła przyznać muszę,
Ucieszyłaś swą mową głupią moję duszę.
M A R [A N C Y A .}
Matysku drogi, szczudłki w nos dajesz, dlaczego?
M AT[TIASZ.]
Abom.powiedział teraz co obrażającego?
Ale nie widzę, giela byś na nosie miała.
M A R {A N C Y A .\
110 Przyjaciela bym z ciebie, nie trzymam, doznała.
M AT[TIASZ.)
Przyjaciel twój nic nie wątp, mowa cię udaje,
Dla twej mowy me serce do ciebie przystaje;
O znak miłości proszę.
M A R {AN C У A.}
Cóż ci dać takiego?
MAT{TIASZ.\
115 To mi daj, co rozumiesz napotrzebniejszego.
M A R [A N C Y A .}
Dam poduszkę, by nie kładł na kamieniu głowy.
M AT[T1ASZ.\
Kochasz się, widzę, we mnie, chcesz, abym był zdrowy.
M A R [A N C YAĄ
Pewnie Matysku, w woli jedno bądź stateczny.
' MAT[TIASZ.}Bądź łaskawa, odchodzę, twój przyjaciel wieczny,
120 A staraj się, byś prędko wesele sprawiła,
Proś pana, i ja będę, ludzi naprosiła.
M A R \A N C Y A .\
Sam tak uczyń, odwłoki w tym nic nie dopuszczę,
Jednak na twoje słowa gołe się nie spuszczę,
Aż pierwej utwierdzimy te nasze miłości
125 Przy pańskiej, da Bóg, jutro spoinie obecności.
107 szc zu d łe k — szczutek, uderzenie palcem w nos.
4 3 6 III. M A T E R JA Ł Y .
MAT[T1ASZ.}
Rad uczynię i teraz, gdy będzie po temu
Czas, o postanowieniu swoim powiem jemu.
S P R A W Y PIERWSZEJ, Cień trzeci.
MATTfAS Z, PAN. [MATTIASZĄ
Ucieszyć cię chcę panie, nie będziesz od tego,
Podczas użyć wesela człowieka mądrego.
130 Marancya mnie sobie głupia podobała,
Abym ją pojął, zawsze o to siłowała;
Żem nakoniec zezwolił, zbyć się jej nie mogę,
Czym ją odstraszę, pewną jużem nalazł drogę;
Jedno niech z wolą będzie, panie, twą łaskawy,
135 Nie chcę bez dołożenia ważyć się tej sprawy.
Wiem, że to domu namniej nie zelży twojego,
O wszelaką ozdobę staram się którego.
PAN.
Nie zbraniam, jedno bacznie krotofile stroić,
Waruję, niesłusznego abyś co miał broić.
MAT[TIASZ.\
140 Proszę, spraw nam wesele przy swojej biesiedzie,
Gdyż goście jutro będziesz miał na swym obiedzie.
PAN.
A
co jej chcesz wyrządzić tak osobliwego,
Powiedz, a nie ogłaszaj przedsięwzięcia twego.
MAT[TIASZ.\
Po ślubie i bankiecie naprawię łużnicę
145 Na wannie, wodą uczczę swą oblubienicę.
PAN.
Bądźże gotów, dopomogę szczyrze tobie tego.
MAT[TIASZ.]
Dobrze będzie już z strony małżeństwa mojego.
S P R A W Y PIERWSZEJ, Cień czwarty.
KUCHARKI.
Siostro, nowinę niosę, com teraz słyszała,
Jakoby Marancya za mąż głupia chciała.
135 dołożen ie — potw ierdzenie, zezw olenie, radzenie się. 144 n a p ra w ię łu żn icę na w annie — urządzę łóżko na w annie.III. M A T E R JA Ł Y . 4 3 7
150 Dziwno mi barzo temu, w leciech już podeszła,
Na urodzie, baczeniu i rozumie zeszła;
Za chłopa, jako słyszę, wieku kwitnącego,
Wierzę, Bóg niepomału skarze człeka tego.
Ktoś idzie podno do nas, bo drzwi zaskrzypiały,
155 Marancya to do mnie, odejdź na czas mały.
S P R A W Y PIERWSZEJ, Cień piąty.
KUCHARKA, MARANCYA. [MARANCYA.]
Jako się masz towarzyszko, zdrowo Pan Bóg chowa?
KUCH [ARKA.]
Wszakeś nie doktor, pytasz, jeślim dobrze zdrowa.
MAR[ANCYA.]
Abo tylko doktorzy o zdrowie pytają?
Tak to ludzie w zwyczaju pospolitym mają,
160 Że się o zdrowiu u swych dobrym dowiadują.
Jeśli są dobrze zdrowi, z nimi się radują:
Jeśliże źle, pociechą, radą zabiegają
Chorobom; przeto ludzie o zdrowie pytają.
KUCH[ARKA.]
Takem to, Marancijko, zażartować chciała,
165 Nie obrażaj się, głupie jeślim powiedziała.
Coż cię do mnie teraz takiego zagnało?
Napisaćby, żeś przyszła ; aboć się co sstało ?
M AR[ANCYA.]
Nic takowego, twojej potrzeba porady:
Dobrze u ludzi sięgać, powiedają, rady.
170 A choćby też namędrszy był kto, rozumowi
Nie wierz, zwierzyć się, dobra jest, przyjacielowi.
Ja nad cię nie mam milszej, z dziecinnej młodości
Żyjemy w towarzystwie i w miłej spolności.
KU CH [ARKA.]
Jeśli co umiem, tobie poradzę chętliwie,
175 Znam się, że my w miłości żyjemy zgodliwie.
MAR[ANCYA.]
Mattiasz chce mię pojąć, słowo mamy z sobą:
Co mi radzisz? zwierzam siostruchno przed tobą.
151 baczenie — rozsądek, rostropność.154 po d n o — podobno.
4 3 8 ΙΠ . M A T E R JA Ł Y .
K U C H \A R K A .}
Ów to Mattiasz, który spoinie z tobą służy?
M A R IA N C YA.]
Ten mi to, ulubiona towarzyszko, płuży.
K U C H [A R K A .]
180 Boże szczęść, wolno mówić, Marancya, śmiele?
M A R [A N C YA.]
Mów!
K U [C H A R K A .]
Patrz, niebogo, zdrady jeśliże nie ściele.
M A R [A N C Y A .]
Już będą zarenczyny, bać się nie potrzeba,
Jedno aby szczęśliwie, proś ratunku z nieba.
K U C H [A R K A .]
185 Daj Boże szczęście: ale chłop ten na cię młody:
Teraz jak teraz, potym jakie będą gody.
M A R [A N C Y A .]
Abo mi szczęścia zajźrzysz?
K U [C H A R K A .]
Boże chowaj tego,
Wierz mi, żeć życzę z serca wszytkiego dobrego.
M A R [A N C Y A .]
190 Co wżdy mi radzisz? powiedz krótko swoje zdanie.
K U C H [A R K A .]
Nie wiem, co mam rzec zgoła na takie pytanie:
Zdałoby mi się, żebyś wróżki się radziła,
Przestań na tym, czymby cię ona odprawiła.
M A R [A N C Y A .]
Ba, wierę dobra rada, uprzejmie dziękuję :
195 A kędy wróżkę naleść? powiedz mi, siłuję.
K U C H [A R K A .]
Daleko, ale dobra, jam się jej radziła,
Jak powiedziała, rzecz ta tak mi się zdarzyła.
179 p łu ż y ć kom u — służyć komu.187 z a jź r z e ć — zazdrościć. 190 w ż d y — przecież.
Ш . M A T E R JA Ł Y , 4 3 9 M ie s z k a n a Ł y c z a k o w ie , k a ż d y o n ie j p o w ie : W ie r z m i, ż e n a d n ię n ie m a s z b ie g le js z e j p r z y L w o w ie . MAR[ANCYA.] 2 0 0 B ą d ź ła s k a w a , d z ię k u j ę z a w ie r n ą p o r a d ę , T era z m o g ę o b a c z y ć , m a li w s e r c u z d r a d ę . C ie b ie s o b ie z a m a w ia m , a b y d r u c h n ą b y ła , C h ę tn ie n a g o d y p r z y s z ła , g d y b ę d ę p r o siła .
SP R A W Y WTÓRE], Cień pierwszy.
M ARANCYA, WRÓŻKA.Г MARANCYA.]
Z w ie lk ą tr u d n o ś c ią do w a s z a le d w ie m tra fiła , 2 0 5 B o ż e d a jc i d o b r y d z ie ń , p a n i m a tk o m iła . W RÓŻ[KA.\ P a n ie B o ż e daj d o b r y , co n ie s ie s z d o b r e g o ? M AR[ANCYA.) D a m m a tk o , je d n o p o w ie d z co m i p o c ie s z n e g o . W R Ó Ż [K A .} W ie g o P a n B ó g , p o p a tr z ę , c z e g o c h c e s z o d e m n ie ; J e ś li m ło d z ie n ie c ła s k a w , w ie d z ie ć z e c h c e s z z e m n ie ? MAR[ANCYA.\ 2 1 0 M oja d r o g a , t o ś z g a d ła , p o w ie d z s z c z y r z e , p r o s z ę , J e ś liż e n ie d a r e m n ą m iło ś ć w s e r c u n o s z ę ? WRÓŻ[KA.} P o c z e k a j tr o c h ę , s w o je ż e o b r z ę d y s p r a w ię : T e d y , c o s ię p o k a ż e , w s z y t k o s z c z e r z e z ja w ię . B s d u ru m , B a d u ru m , + B o ż ą + i ś w ię t y c h + p o m o c ą , 2 1 5 W ty m ź w ie r c ie d le b a ra n i n ie c h s ię z a r a z k o c ą . R o k itk a , p r z y b ą d ź ś p ie s z n y , p r o s z ę , n ie c h o b ja w ię , C o s i ę d z ie j e w n in ie js z e j tej to w s z y t k ie j s p r a w ie . A j e s z c z e m i n ic n ie c h c e s z p o k a z a ć d o b r e g o , M u sz ę z a ż y ć fo r te lu n a c ie b ie c ię ż s z e g o :
214 Bsdurum, Badurum — M aciejowski w „Piśm ien. p o i.“, T. III, s. 18
dom yśla się, że w słow ach tych m ieści się aluzja do Badury chłopa, którego przez urągow isko podano na kandydata do tronu, gdy po śm ierci Zygm unta Augusta nie chciały się zgodzić stany na w ybór króla. W edle M aciejowskiego w zm ianka o Badurze zdaje się być w skazów ką, że „Marancya“ mogła być dopiero po r. 1572 napisana; w tedy bow iem w przysłow ie w eszło Badury im ię.
216 Rokitka — nazw isko djabła, co w starych wierzbach (rokitach)
4 4 0 J H . M A T E R JA Ł Y .
2 2 0 M ocą t w o j e g o p a n a p r z y k a z u ję to b ie , A b y ś m i s ię p o k a z a ł w ła s k a w e j o s o b ie .
M ig la n s, fig la n , ju ż w y n id ź , to ć s ię p o k a z u je s z ,
C ię ż s z e a b o w ie m s ło w a n iż li p ie r w e j c z u je s z .
A p p a s e i k o ro sz, p o d a j g r o s z , a n a ń d w a k r o ć d m u c h n i, 2 2 5 A p o tr z y k r o ć n a ja s n e to z w ie r c ia d ło c h u c h n i. W ż d y ć g o p r z y m u s z ę , k ie d y ż e o k a ż e lic e . P o d a j te g o k r o p id ła , c o g o m a sz, z ś w ią t n ic e : P o k r o p r o s o łe m , w o d y b o n ie m a m ś w ię c o n e j , P a tr z , ja k o s ię p r z e s t r a s z y ł o d ś w ią t o ś c i o n e j, 2 3 0 P o k a z a ł t w a r z , le c z s m ę tn ą , n ie d o b r z e p r z y n o s i, P o w ie m je d n a k p r a w d z iw ie , g d y m ię tw a c h ę ć p ro si. M ło d z ie n ie c te n r o d z a ju w id z ę s z la c h e c k ie g o , P r z e to , m i s ię z d a , n ie je s t r a m ie n ia t w o j e g o ; D o jd z ie s z je d n a k m a łż e ń s tw a , a le z w ie lk im śm ie c h e m . M AR[ANCYA.] 2 3 5 B y ty lk o m ie ć , c o w a d z i, c h o c ia ż b y i z g r z e c h e m . Z n a tu r y m a m y , p r a g n ie m z a w s z e g a r d z ą c e g o , L e k c e s o b ie w a ż y m y c z o łe m b ij ą c e g o ; A t y m n ie , m a tk o , c z y n is z o tu c h ę n ie m a łą , J a k o ja w p r z e d s ię w z ię c iu s w y m n ie m a m b y ć t r w a łą ? 2 4 0 D z ię k u ję z a t e s ło w a p o c ie s z n e , n a g r o d z ę P o t y m le p ie j, g d y ć ie b ie p o tk a m k ie d y w d r o d z e .
SP R A W Y WTÓREJ, Cień wtóry.
WRÓŻKA. P ie n ią d z e s io d o w a c k a ! b a r a n i z ź w ie r c ia d ła ! N ie le d a ja k a k o r z y ś ć te r a z m i p r z y p a d ła . Ja n ie w ie m , c z e m u d z ie w k i ta k g łu p ie n a ś w ie c ie , 2 4 5 P ła c ą d o b r z e , g d y k w o li o n y m c o z a p le c ie . J a b y m n ig d y ta k c z ę s t o k r z ta n ia n ie n a la ła , G d y b y m s z t u c z n ie m a c h lo w a ć z n im i n ie u m ia ła . Z a to m i j e ś ć k u c h a r k i i p ie n ią d z e d ają, P a n ie k r a d n ą , m ło d z ie ń c o m g w a łt e m s ię u d a ją . 2 5 0 I m ie s c k ie m a tk o m b io r ą , n a s tr o je s ię s a d z ą , O c h ło p y je d n a z d ru g ą c z ę s t o k r o ć s ię w a d z ą :224 A ppas ei korosz — podaj grosz; Maciejowski w „Piśm ien. pol.“, Т. ΓΠ,
s. 17 w yw odzi appas z greckiego apage t. zn. daj, korosz (koross) zaś
utożsam ia z goros t. j. grosz.
227 świątnica — św iątynia, m iejsce św ięte.
230 p rzyn osić — pow iedzieć, wyrazić.
242 sio — t. zn. idźcie!
wacek — worek, torba, mieszek.
246 krztań — krtań, gardło.
247 machlować — fałszować, cyganić, oszukiwać, szachrować.
249 udać się komu — przypadać mu do gustu, podobać mu się.
III. M A T E R JA Ł Y . 4 4 1
Idź babo, młodzieńcowi zaleć służbę temu,
Pytaj, czemu nie bywa, rada służę jemu:
To mnie za to małmaska idzie do koszyka,
255 A ja też nie żałuję na kłamstwo języka,
Który mam tak wyprawny, wnet w pole wywiodę
Głupią i nieopatrzną tę panieńską trzodę.
Służby zalecam, nigdy choć mu się nie śniło,
Ona rada, ja barziej, bo mi w kosz przybyło.
260 Daję ziela nasięzdrzy. które tak cukruję,
Gdy go na szyi nosisz, każdyć zadudkuje;
Grabki niedopyrzowe, przyciągniesz którymi,
Kogo pragniesz, odrzucisz, kiedy zechcesz, nimi.
Opuszczam insze plotki, których używają
265 Panny, w poczet młodzieńca gdy swój zaciągają.
Dawnoć było uczynić, by się nie gniewały,
Jużby baby za szyszkę borową nie stały.
Moszkowa ma się dobrze za swoje machlarstwo,
Każdy zezna, że lepiej teraz służy łgarstwo.
270 Jabym była i teraz tego nie trzymała,
Co mam, bym pochlebować pannom nie umiała.
S P R A W Y WTÓREJ, Cień trzeci.
M A R A N C Y A , PAN .[MARANCYA.]
Służę, panie, czas wielki, a zawsze życzliwie,
Będę służyć na wieki, dopomoż chętliwie.
PAN .
Sługo ma, dobrej rzeczy nie dopomoc czemu?
275 Ponieważ sława będzie to domowi memu.
M AR[ANCYA.'\
Gdy tak chętliwie, panie, stawiasz się łaskawy,
Rozumiem, w mojej prośbie że mi będziesz prawy;
Mattiasz mi dał słowo, ty nie bądź od tego,
A dopomoż zarówno wesela naszego.
254 m a łm a sk a — małmazja, rodzaj w ina greckiego.
260 n a sięzd rza — roślina „m iłośnicza“ sprawiająca, że na się i r z e ć będą; ziele albo trunek, które dla pobudzenia m iłości zwłaszcza przez cza row nice było dawane.
261 za d u d k o w a ć — nadskakiwać komu.
267 s z y s z k a borow a — szyszka leśna, sosnow a; s ta ć z a s z y s z k ę borow ą — nic n ie wartać, nic nie znaczyć.
268 M oszkow a — nazw isko jakiejś czarownicy, bądź wróżbiarki. 277 p r a w y — spraw iedliw y, życzliw y.
4 4 2 III. M A T E R JA Ł Y .
PAN.
280 O to mało niebogo, ale to chłop młody,
Nie rozumiem, by z tobą chciał wyżywać gody;
Tyś stara, ten udatny, szlachcicem do tego,
Jabym radził, szukałabyś sobie równego.
M A R [A N C Y A .]
Co waszamość powiedasz, że mi jest nierówny,
285 Zrównamy się, ty nie bądź w tej sprawie odmowny.
Za włosy mię przyciągnie, będęli się zdała
Krótka, ale wiem dobrze, żebym zrównała.
Proszę pilnie, w tej rzeczy nie czyń omieszkania,
O męża wierę idzie, nie trzeba do spania.
PAN.
290
Co się prędko wznieci,
Nie długo więc świeci.
M A R [A N C Y A .]
Prędkie rzeczy za dobre radzi powiedacie,
Mnie czemu w przedsięwzięciu, dla Boga, mieszkacie?
PAN .
Idź, staraj się, ponieważ jużeś się zawiodła,
295 Jedno wara, byś piła wodę z tego źrzodła;
Ja na wszytko zezwalam, obstaluj go sobie,
Bom jest dla wiecznej służby w tym przychylny tobie.
M A R [A N C Y A .}
Dziękuję, dobrodzieju, za tak wielkie chęci,
Nie mam czym oddać, w niebie niech zapłacą święci.
300 Oto widzę, Mattiasz że ludzi przysyła,
Ustąpię, jakbym o tym namniej nie myśliła.
S P R A W Y W TÓREJ, Cień czwarty.
DZIEW OSŁĘBI, PAN . [DZIEWOSŁĘBI.]
Szczęść Boże prawą nogą; ba, będzie szczęśliwie,
Widzę, że nam się stawia gospodarz chętliwie.
PAN.
Czemu n ie 1)? Radem gościom, siadajcie panowie!
305 To coś nowego pewnie wasza łaska powie.
281 w y ż y w a ć g o d y — w ytrw ać w esele. 288 om ieszkan ie — odw łoka, zwłoka.
293 m ie szk a ć — zatrzym ywać, zw lekać, ociągać. >) P = nic.
III. M A T E R JA Ł Y . 4 4 3
DZIEW [OSŁĘBl.]
Nic nowego, z dawnemi przyszli nowinami.
PAN .
Z tych od was chętliwie słyszeć pożądamy.
DZIEW [OSŁĘBI.]
Gdy to Bóg raczył zdarzyć, nie będziesz od tego,
I owszem dopomożesz, widząc być słusznego.
310 Mattiaszek, sługa twój dawny i życzliwy,
Upatrzył przyjaciela w domu, nie leniwy,
Uczciwą Marancyą; tedy cię prosimy,
Abyś mu nie odmawiał, my to mu życzymy.
PAN .
Ponieważ to Bóg przejźrzał, jam nie jest od tego;
315 Chcę wiedzieć, jeśli ona jest umysłu tego.
S P R A W Y WTÓREJ, Cień piąty.
PA N , CH ŁOPIEC, DZIEW OSŁĘBI, M A R A N C Y A .PAN .
Ola, chłopię!
CH Ł[O PIEC.]
Owam ja, racz rozkazać panie.
PAN.
Niech zaraz Marancya tu przede mną stanie.
Posłałem, Marancyo, po ciebie dla tego,
320 Przeciw Mattiaszowi sercaś jest jakiego?
Przysłał ludzi cnotliwych, żądając o ciebie,
Jako ich mam odprawić, niech zrozumiem z ciebie?
Jesteś mu przyjacielem z serca życzliwego,
Ja chcę dopomoc tobie, zwłaszcza do dobrego.
M A R [A N C Y A .}
325 Jestem mu przyjacielem.
PAN.
Po Macieja idźcie,
A z nim jako na pewne do mnie rzeczy przydźcie.
SP R A W Y TRZECIEJ, Cień pierwszy.
D ZIEW OSŁĘBI, PAN .[D ZIEW O SŁĘBI.]
Z Maciejem do was idziem, żądać obietnice,
Chcemy mu ślubie pannę za oblubienicę.
4 4 4 H I. M A T E R JA Ł Y .
3 3 0 P o m o ż B o ż e , s z c z ę ś liw i e b y s ię k o ja r z y ła Z a c z ę ta s p r a w a n a s z a , w s w o im k r e s ie b y ła .
PAN .
T ak B o ż e daj, s z c z ę ś li w e b y m a łż e ń s t w o b y ło , I w e d łu g m y ś li n a s z e j d o b r z e s ię w o d z iło .
S P R A W Y TRZECIEJ, Cień wtóry.
P A N , M ATTIASZ, M A R A N C Y A . PAN.
J u ż tu p o tr z e b a , s w o j e a b y ś c ie m iło ś c i 3 3 5 P r z y n a s z e j u t w ie r d z ili te r a z o b e c n o ś c i.
D o b r z e s ię tr z e b a , d z ie c i, n a m y ś lić , n iż c z y n ić Co p o c z n ie m : b o ż a d n e g o n ie m o ż e m y w in ić . B o ż a d e n o d ż a d n e g o n ig d y n ie o d n o s i S z k o d y , j e ś li ją z s o b ą z a r a z n ie p r z y n o s i. 3 4 0 U p a tr z y ć b y ło j e g o w ie k ; m ó w ię p o w tó r e ,
W ie d z , c o c z y n is z , o m o ję n ie id z ie tu sk ó r ę . P a tr z j e d n a k p iln o , r a d z ę , b y ś n ie ż a ło w a ła N a m n ie , ż e m n ie u p o m n ia ł, n ie u t y s k o w a ła . K a ż d y s z c z ę ś c ia je s t s p r a w c ą s w e g o , p o w ie d a ją : 3 4 5 N ie z a jź r z ę , p a tr z c ie r z e c z y c o t e w s o b ie m a ją . M A R [A N C Y A.] D o b r z e m n ie n a p o m in a s z , d o b r z e m te ż m y ś liła , I w ie m te ż , n a ja k ie g o m m ło d z ie ń c a tr a fiła . Z a le c a ć g o n ie tr z e b a , je g o o b y c z a je W ia d o m e to b ie , c z e g ó ż w ię c e j n ie d o s t a je ? 3 5 0 D o t e g o z o b o p o ln a m iło ś ć p r z y s tą p iła , G d z ie ta je s t w se r c u , p e w n ie ż a d n a n ie s c h y b iła . M a ty s k u d ro g i, p r o s z ę , p o k a ż m iło ś ć s w o ję T u p r z y p a n u , ja w s w o im m ofcno s ło w ie s to ję . PAN. P o w ie d z p r z e d e m n ą te r a z , j e ś li w o la tw o ja 3 5 5 P r z y c h y ln a d o z łą c z e n ia , c h ę ć n ie z b r o n i m o ja . M AT [TlA S Z.} M n ie m ło d e m u , c n y p a n ie , d ja b e ł p o k o b ie c ie S ta r e j, c h c e u w e s e li ć , ja k o sa m i w ie c ie . B y w ie d z ia ła , o m ę ż a sta r a ć s ię ja k ie g o ,
N ie p r z y c ią g a ć w m a łż e ń s t w o s o b ie n ie r ó w n e g o : 333 w o d z ić się — w ieść się, pow odzić się.
342 ża ło w a ć na kogo — skarżyć się, uskarżać się, żalić się. 345 z a jź r z e ć — zazdrościć.
IU . M A T E R IA L Y. 4 4 5 3 6 0 P r a w d a ź le b y w a , b y d ło g d y s p r z ę ż e n ie r ó w n e , R ó w n e s ię z g o d z i, b y w a i w p r a c y k o s z t o w n e . M ło d e m u p o ją ć b a b ę , a k to r o z k a z u j e ? P ie n i ę d z y n ie m a , p o d n o ż e lis ta m i p lu je . U c z y n ię j e d n a k k ’w o li to b ie , d z ie w k o d r o g a , 3 6 5 Ja c h c ę b y ć tw o im , n ie b ą d ź w p r z e d s ię w z ię c iu sr o g a ; I p r z y m y m d o b r o d z ie ju te r a z u m o c n im y . D aj r ę k ę , s ło w a n a s z e tą r ę k ą tw ie r d z im y . M A R [A N C Y A .] P o d a j r ę k ę , B o ż e , r a c z to s a m ty m s p r a w ić , D o k o ń c a p r z e d s ię w z ię c ie d o b r e g o d o s t a w ić .
M A T[TIASZ.\
3 7 0 N a ż to b ie w t ę g a r ś ć s ło m ę , c h c ę m ó w ić w to s ło w o . D a ję r ę k ę , le c z b y w a i to p o d c z a s z d r o w o . PAN . W id z is z n ie b o g o , s z y d z i, a c h c e s z iś ć z a n ie g o . M A R [A N C Y A ] R o z w a d z a s z , w o lis z s o b ie ż y c z y ć n iż m n ie je g o . PAN . N ie z a jr z ę , m iła d u s z k o , d z ie ń w e s e la z łó ż c ie . M A R [A N C Y A .} 3 7 5 P r z y z w o lę , j e ś li c h c e c ie i z a r a z p o ło ż c ie . M AT{TIASZ.]
P a n ie , le p ie j o d p r a w ić , z b y ć z g ło w y fa s o łu . D a m c i p ić , le c z n ie w in a , s ło n e g o r o so łu .
PAN .
D o b r z e d z ie c i, o d c h o d z ę , ż e k a ż ę g o to w a ć , T e p o lu d z k u m a łż e ń s t w o b ę d z ie m o d p r a w o w a ć . 361 k o szto w n y — wyborny, znakomity.
363 lista — glista, robak.
369 d o sta w ić p rzed sięw zięcie do końca — przyw ieść, doprowadzić. 373 ro z w a d z a ć — w adzących się rozwieść.
374 z a jr z e ć — zazdrościć. 376 f a s o ł — frasunek, kłopot.
4 4 6 Ш . M A T E R JA Ł Y .
S P R A W Y TRZECIEJ, Cień trzeci.
M A TTIA SZ, M A R A N C YA . [M ATTIASZ.]
3 8 0 P o k s ię d z a p o s ła ć , sta d ło n ie c h co p r ę d z e j z w ią ż e , N ie u g a s z e n ie k ’t o b i e M a r a n c y o tą ż e .
Idź s ię u b ie r z , ja w s z a t y ś w ie t n e s ię p r z y s tr o ję , A b y k to n ie z a s z k o d z a ł, o k r u tn ie s ię b o ję . M A R [A N C Y A .] N ie m a k to , j e d e n ta k i i t e n o d p r a w io n y , 3 8 5 P o c z n ie c o , ła c n o b a r z o b ę d z ie u s k r o m io n y . T u w d o m u n ie c h ś lu b b ę d z ie , z a w o d u w ie lk ie g o N ie c z y n ią c , g d z ie d a w a ż y , b y m ie ć t y lk o je g o . N ie w ie lu p r o s ić , z t e g o b o n ic n ie p r z y c h o d z i, J e d n o u tr a ta , k ło p o t a m n o g i p r z y w o d z i: 3 9 0 K a ż d e m u s łu ż y ć , g a n i, j e ś li n ie d o d a je
N a s t ó ł w in a g o s p o d a r z , a c o w ię t s z a , ła je. J e ś li s ię m a ją d o b r z e , to ć s ię o fia ru ją Z n ie m a łą u k ło n n o ś c ią , z a b a n k ie t d z ię k u ją , M ó w ią c : p r a w ie d o s t a tn ie g o s p o d a r z c z ę s t o w a ł, 3 9 5 B o d a j k a ż d y s w e d z ie c i ta k s z c z o d r z e w ia n o w a ł. D r u d z y m ó w ią , ż e n a z b y t d a w a n o n a s t o ły , J e d n a k o d n ic h p ó łm is e k s c h o d z ił z a w s z e g o ły ; D w o je w e s e la k r z e c z n ie m ó g łb y ty m o d p r a w ić , A ż a d n e g o p ó łm is k a z s t o łu n ie d a ł z s t a w ić . 4 0 0 T e o b y c z a je g o ś c io m z a w s z e p r z y z w o it e : C oż p r z y n o s z ą w ż d y lu d z io m te c z c i z n a m ie n it e ? W p a d n ie s z w n ie s z c z ę ś c ie , ż a d e n w p r z y g o d z ie n ie w id z i, O b c h o d z i c ię z d a le k a , a c o w ię t s z a , s z y d z i. M y p r z e s t a ń m y n a m a le , p ie n ią d z e c h o w a jm y , 4 0 5 B ą d ź d w u , c h o c ia ż t r z e c h ś w ia d k ó w , in y m p o k o j d a jm y . B ę d z ie m li w s z c z ę ś c iu p ły w a ć , w ie r z m i, ż e o b a c z ą , I t a k n a s , ja k o in s z y c h , n a d o b n ie u r a c z ą .
L e c z e m s ię d łu g ą m o w ą z w a m i z a b a w iła , W ła ś n ie , g d y b y n i o c z y m n ig d y n ie m y ś liła .
S P R A W Y TRZECIEJ, Cień czwarty.
M A T TIA SZ , SW ACI. SW A C I.
4 1 0 M ieć b ę d z ie m y d ie t ę n ie n a g o r s z ą s w o ję . 380 sta d ło — m ałżeństw o, stan małżeński. 381 tą ż y ć — dążyć, tęsknić.
398 k rzeczn ie — dobrze.
•Ш . M A T E R JA Ł Y . 4 4 7 М АТ [TIAS Z.) C ie b ie s z u k a m ju ż d a w n o , b ą d ź z d r ó w , p a n ie b r a c ie . SW AT. C oż p o m n i e ? C z e g o tr z e b a , ż e m n ie s z u k a s z p il n ie ? M A T [TIAS Z.}
Ż e n ię s ię , c h c ie j p o s łu ż y ć , p r o s z ę c ię u s iln ie .
SW AT. Z c h ę c ią ra d . P o w ie d z k ie d y , a k ę d y , g o t o w i 4 1 5 D o b r e m u m y p o s łu ż y ć s w e m u k o m p a n o w i. M AT[TIASZ.\ T am , k ę d y m ie s z k a m , id ź c ie z e m n ą , n ie m ie s z k a ją c ; O d s łu ż ę , g d y p r z y d z ie c ie , m n ie o co ż ą d a ją c . SW ACI.
Z araz id z ie m , p o s łu ż y m , co tr z e b a , c h ę t liw ie , Za to , ż e ś t o w a r z y s z e m b y ł n a s z y m ż y c z l iw ie .
S P R A W Y TRZECIEJ, Cień piąty.
P A N , SW A C I, M ATTIASZ. M AT[TIASZ.]
4 2 0 P a n ie , m a m s w a t y , k a ż e s z k o g o p r o s ić ?
PAN.
J u ż e m p r o s ił, d a w n o s ię o ty m b y ło z n o s ić .
MAT[TIASZ.}
W ię c ja k a ż ę z s w e j s tr o n y . P r o ś c ie D y b id z b a n a , T r z ę sik u fla , Ż a rło k a , M o c z y g ę b ę , p a n a
B r a ta O r c z y k o w s k ie g o ; p r z y z w a ć te ż w s z y t k ie g o 4 2 5 F r a u c y m e r u S z u b in e j d o a k tu n a s z e g o .
S P R A W Y CZWARTEJ, Cień pierwszy.
M ATTIASZ, CHŁOPIĘ. [M ATTIASZ.]
J am ju ż g o t ó w , d o w ie d z s ię , j e ś li je s t g o t o w ą
P a n n a ; k s ią d z je s t, n ie c h ś p ie s z y , p r z e d łu ż y p r z e m o w ą . 421 zn o sie się (zn ieść się) — porozumieć się.
4 4 8 III. M A T E R JA Ł Y . CHŁOPIEC. W y c h o d ź ju ż o b lu b ie n ic o , W y n id ź , m iła g o łę b ic o ; J u ż w s z y t k i e r z e c z y g o t o w e , U k a ż t w e lic e r ó ż o w e . J a k n a d o b n e k o ło w ie d z ie K u z a w o ła n e j b ie s ie d z i e ; K a ż d y , k to s ię c h c e u c ie s z y ć , W o ln o d o n a s , tr z e b a ś p ie s z y ć . U m iz g a s ię , c o z n ią b ę d z ie , N ie w ie , p o d o b n o p r z y s ię d z ie T ej k ’ w o li to b ie b ie s ia d y , N ie w ie s z , ja k ie n a c ię z d r a d y .
S P R A W Y CZW ARTEJ, Cień wtóry.
PAN, MATTIASZ. PAN. 4 4 0 D o ś w ię t e j s p r a w y p a n n ę , M a cie ju , o d d a ję , N ie ch r o m ą , a n i ś le p ą , w ię c e j n ie u d a ję : R o b o tn a je s t, in s z e s z t u k i w t e n c z a s w n ie j o b a c z y s z , G d y ją s t r y c z k ie m w k ą p ie li p o p o łc iu u r a c z y s z . B o d a j n ie d łu g o tr w a ło to w e s e l e w a s z e , 4 4 5 P r z e r w ę m o w ę k u c h a r z o m , n ie c h g r o c h u n ie k w a s z ę . MAT[TIASZ.) Z a s łu s z n e w y c h o w a n i e to b ie d z ię k u j e m y , G o s p o d a r z u , p r z y m io ty ja k ie p a n n y , z w ie m y , G d y d o m a łż e ń s k ie j o n ę w p r o w a d z ą ło ż n i c e : P o s t a w w o d ę , b o c z a r n a , u m y j e m d z ie w ic ę .
S P R A W Y CZW ARTEJ, Cień trzeci.
С KSIĄDZ, LITWIN. KSIĄDZ. 4 5 0 W s t a n m a łż e ń s k i w s tę p u je M a ty s z O d r z y w o ła Ł a p a jc z y k , M a r a n c y a z n ie m ą d r e g o k o ła ; D aj z n a ć , z a p o w ie d ź tr z e c ia , j e ś li p r z e c iw te m u M a k to s ta d łu , n ie z w ią ż ę p o k i r ą k o n e m u . 441
udawać
— zm yślać.445 k w a sić-g ro ch — gaw ędzić, bajać. 447 z w ie d z ie ć — dow iedzieć się. 453 p o k i — pokąd, tak długo jak. 4 3 0
Ш . M A T E R JA Ł Y , 4 4 9 LITW IN . O w o ja , n ie d o p u s z c z a m ś lu b u , o jc z e m iły , 4 5 5 B o m d la n ie j m a ję tn o ś c i s w e j u tr a c ił s i ł y : T e r a z w id z ę , in s z e m u ż e j e s t p o ś lu b io n a , P r o s z ę p o k o r n ie , n ie c h a j b ę d z ie o d w r ó c o n a . KSIĄ D Z. Ś lu b u n ie d a m , aż p ie r w e j z to b ą s ię u g o d z i, Ż a d n e s t a d ło c n o t liw e w g n ie w ie tu n ie c h o d z i.
S P R A W Y CZW ARTEJ, Cień
c z w a r t y . M A R A N [C Y A \ L IT W IN , M ATT[1ASZ.] M A R [A N C Y A .\ 4 6 0 N ie c n o to , c o m c i w in n a , ż e ś m i ś lu b z e p s o w a ł? W s z a k e ś t y w e m n ie d a w n o ju ż n ie k o r z y s t o w a ł. L IT W [INĄŻ em c ię n a c z a s o p u ś c ił, ju ż e ś r o z u m ia ła , P o r z u c ił, p r z e to t e g o s o b ie w y b ie g a ła : A le n ie p ie r w e j m ę ż a m a s z o tr z y m a ć te g o ,i 4 6 5 S z c z ę ś c ia z o n y m s p r ó b o w a ć m y ś lę m a r s o w e g o , D o p ie r o k tó r y z b it w y ż y w tej p o z o s t a n ie , T em u s ię ta p r z e m ie r z ła m a łż o n k a d o s t a n ie . M A R [A N C Y A \. N ie s t e t y ż m n ie n ie b o d z e , p r z y c h o d z ę d o c z e g o , W o lę n a g r o d z ić to b ie , n iż s tr a c ić o n e g o . 4 7 0 M oje d r o g ie k o c h a n ie , d o k ą d s ię g o tu j e s z ,
P o g o d z im to , n a w o jn ę , w id z ę , s ię b u n tu je s z .
MATITIASZ.]
B e s z te k u ro fi, m a łp o , n a c o ś m ię p r z y w io d ła ?
P o je d n a ć p ie r w e j b y ło , n iż e ś s ię z a w io d ła . A le i t y p r z e d b it w ą n ie w y k r z y k a j p a n ie , 4 7 5 C o w ie d z ie ć , k o m u p ie r w e j p o łb ie s ię d o s ta n ie . Z c z y m c h c e s z n a p o je d y n e k , p o w ie d z , ja w y c h o d z ę , D la tw e j o s o b y b ła h e j n ie je s t n a m n ie j w t r w o d z e ; J a k m is a r y b o g r o m n y G o lia t g o z r o d z ił, D a w id p r z e c iw k o to b ie b ę d z ie c h a r c e z w o d z ił. LITW [IN .] 4 8 0 N a s z p a g i c ię w y z y w a m , d o z n a s z w n e t d a r z k o śc i. 463 w y b ie g a ć co — bieganiem uzyskać.
472 B eszte ku rofi — w yzw isko m adziarskie; w „Facecyach“ z 1624 r.
B eszte kutfa fia ! (facecja 33) — bestjo skurw ysynu!
480 s z p a g a — szpada.
4 5 0 •III. M A T E R JA Ł Y .
M AT[T1ASZ.)
Co z a N ie m ie c z k o p ią , n ie c h d o z n a m d u ż o ś c i! T a k ie b r o n ie m ie j, ja k ie t o b ie o p is u ję ,
In a c z e j, p o d p r z e g r a n ie m , n ie w y c h o d ź , w a r u ję . S z y s z a k n a g ło w ę w ło ż y s z z liś c ia k a p u s t n e g o , 4 8 5 Z b roję m a s z m ie ć n a s o b ie p a p ie r u b ia łe g o , K ra jcza n a s z a b la o str a , k o p ia s ło m ia n a , G rot z m a s ła , b e r d e b u s z k a w o d ą p o d s y p a n a . T a k t e d y , p o z n a s z , m ę ż a w y z y w a s z ja k ie g o , U c ie s z y s z s ię n ie d łu g o z w e s e la m o je g o . M A R [A N C Y A .] 4 9 0 N ie s t e t e ż m n ie n ie b o d z e , c o ś n ie d o b r z e b ę d z ie , O b a w a m s ię , w e s e la p o d o b n o p r z y s ię d z ie . G n ie w e m sro g im u ję t y , b a c z e n ia n ic n ie m a, W ą tp liw y M ars, c o w ie d z ie ć , k o m u s z c z ę ś c ie str z y m a . M ój d r o g i, w o lę p r o sić , b o ję s ię o c ie b ie , 4 9 5 B y ś p o z o s t a ł, n ic n ie d b a m , c h o ć z d e c h n ę , o s ie b ie . P s ie n ie c n o t liw y , p a n a p r z e je d n a j, ja r a d z ę , M ilc z y s z , w n e t c i n ó ż o s tr y do b o k u p r z y s ą d z ę . L I T W [IN.) W ie g o d ja b e ł, c o c z y n ić ? o b o je p o w s ta ło , Bij s ię z n im , a p r z e c iw k o je d n e m u n ie m a ło . 5 0 0 W o lę s i ę j e d n a ć w sp o s ó b ż e te n , co w y s z y d z ę ,
D a d z ą , c o z e c h c ę , d o b r z e , ja k o p o n ic h w id z ę . A te ż z m ę ż e m w o j o w a ć n ie k r z e c z y b ła h e m u , D a s ię u p r o s ić , c z o łe m u d e r z ę o n e m u :
T eż z a r a z n a z a b itą w id z ę te n p a n g o d z i, 5 0 5 L e p ie j ż y w y m b y ć , d ja b e ł n a s n a to p r z y w o d z i.
Ł a c n o o d z ie w k ę , z d r o w ie s k o r o ra z u tr a c is z , N ie le d a ja k , b y ś p ła c ił, z p ie r w s z y m s ię p o b r a c is z . Z a b ić, g r z e c h je s t, z a b ije , g o r z a , n ie c h z a p ła ta B ę d z ie s z k ó d , d ja b e ł z d ja b łem n ie c h a j ż e s ię s w a ta . 5 1 0 O d p u ść m i, p a n ie m ło d y , k a ż w r ó c ić , c o m s tr a c ił,
P r z e s z k a d z a ć ju ż n ie b ę d ę , b y ś ty lk o z a p ła c ił. A p r o s z ę c ię , d la B o g a , daj p o je d y n k o w i T era z p o k ó j, z a c h o w a j t ę s iłę d o m o w i. W a ż y ć s ię t e g o p o ty m n ie b ę d ę , ślu b u ję , 5 1 5 I o w s z e m , g d z ie o b a c z ę , c z a p k ą z a d u d k u ję .
481 d u żo ść — siła, m oc, tęgość.
486 k ra jcza n a sza b la — nóż, którym krajczy rozbierał m ięso. 487 berdebuszka — śm ieszna nazwa rusznicy w XVII w. 500 w y s z y d z ić — szydersko w yłudzić, w ykpić.
502 b ła h y — podły, lichy, mizerny. 506 łacno — łatwo.