• Nie Znaleziono Wyników

Z filozoficznej problematyki badań nad koncepcją materii jako składnika realnego bytu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z filozoficznej problematyki badań nad koncepcją materii jako składnika realnego bytu"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław A. Krąpiec

Z filozoficznej problematyki badań

nad koncepcją materii jako składnika

realnego bytu

Studia Philosophiae Christianae 3/2, 17-48

(2)

R

O

Z

P

R

A

W

Y

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A TK

2/1967

M IE C ZY SŁ A W A. K R Ą PIEC

Z FILOZOFICZNEJ PROBLEMATYKI BADAŃ NAD KONCEPCJĄ MATERII JAKO SKŁADNIKA

REALNEGO BYTU

I. W arunki m o żliw o ści zrefero w a n ia h isto ry czn eg o rozw oju k on cep cji m a terii: 1 Z w ią zek p ro b lem a ty k i m a te r ii z p ro b lem a ty k ą n a u k o w eg o p o ­ znania; 2 D w ie k o n cep cje m a terii od p ow ied n io do d w óch k o n cep cji n au k i: filo zo ficzn a — m a teria sk ła d n ik iem rea ln eg o b ytu , n au k o w a — m a teria p rzed m iotem n a u k o w eg o — em p iryczn ego — poznania; 3 W p ływ n a k o n cep cję m a terii p rzyjętego sy stem u filo zo ficzn eg o i a k tu aln ego obrazu św ia ta . II. A n a liza h istoryczn a: 1 P y ta n ie o A RC HE p y ta n iem o m aterię? 2 A n a liza p rzed so k ra tejsk ich p rop ozycji: a) joń scy filo z o fo ­ w ie p rzyrody, b) P a rm en id es, с) H era k lit, d) A n ak sagoras i D em ok ryt; 3 P ro b lem y m a teria lizm u L eu cyp p a i D em ok ryta; 4 P rob lem m a terii

u P laton a; 5 P rob lem m a terii u A ry sto telesa , K onkluzja.

I. Warunki m ożliwości zreferowania historycznego rozwoju koncepcji materii

1. Z w i ą z e k p r o b l e m a t y k i m a t e r i i z p r o b l e ­ m a t y k ą n a u k o w e g o p o z n a n i a

O statn ie dziesiątk i la t d o starczają n am w iele ciekaw ych s tu ­ diów filozoficznych n ad koncepcją m ate rii h N iek tó re z nich u si­ łu ją w ypracow ać bard ziej d o k ład n e pojęcie m a te rii w m yśl

1 P o b ieżn e p r z eg lą d n ięcie p o zy cji b ib lio g ra ficzn y ch osta tn ich 20 la t na te m a t filo zo ficzn ej p ro b lem a ty k i m a terii dostarcza około 150 p ozycji. N a j­ w a ż n ie js z e z n ich b ęd ą cy to w a n e n iżej.

(3)

określonych system ów filozoficznych, np. w m yśl m ark sizm u 2 lub tom izm u 3. In n e są m on o g rafiam i z zak resu h isto rii filozofii i d o starczają pogłębionego sp o jrzen ia n a teo rię m a te rii w y p ra ­ cow aną p rzez jak ich ś w ażn y ch au to ró w staro ży tn y ch , śred n io ­ w iecznych i now ożytnych i . In n e jeszcze d o starczają h isto ry cz ­ nego p rze k ro ju poglądów na m aterię. Jeszcze in n e za ry so w u ją p ro b le m aty k ę m a te rii n a tle w spółczesnej fizy ki 5.

N ajro zm aitsze u jęcia p ro b lem u m a te rii n iew ą tp liw ie p rz y ­ czyn iają się do ubogacenia naszej w iedzy o sam ej m ate rii, gdyż d o starczają bardzo w iele cennych opracow ań; ale obfitość m a te ­ r ia łu i in fo rm acji dokonanych z różn y ch p u n k tó w w idzen ia i różn y ch płaszczyzn, a p o danych w różn y ch językach po w oduje zaciem nienie ogólnego obrazu m a te rii i zarazem dom aga się w y ­ znaczenia ja k ie jś jed n e j zasadniczej płaszczyzny badań, a w k o n ­ sek w encji jakiegoś jednego języka, w k tó ry m m ożna b y p rze d ­ staw ić n ajro zm aitsze spojrzenia, zarów no historyczne, ja k i sy­ stem ow e, zarów no czysto filozoficzne, ja k i filozofujące na k a n ­ w ie o dkryć fizyki.

W ydaje się, że nie jest m ożliw e przed staw ienie zagadnie­ n ia m a te rii w rozw oju czysto h isto ry czn y m (h isto ry czno-filozo- ficznym ), gdyż z m iejsca p o jaw iają się ta k różne ujęcia filozo­ ficzne, fizykalne, m atem aty czn e, że tru d n o je ukazać w jed n y m

2 B ib lio g r a fię p o zy cji m a r k sisto w sk ic h na te m a t k o n cep cji m a terii zeb ra ł ks. K. D zied ziak w p racy m a g istersk iej: „W. K r a jew sk ieg o teo ria m a te r ii” L u b lin 1967, K. U. L. Z ak ład M etafizyk i.

3 N iek tó re p o zy cje, bard ziej d ostęp n e, z to m isty czn ej p r o b le m a ty k i m a te r ii są u m ieszczo n e w sp is ie b ib lio g ra ficzn y m m ojej „ M eta fizy k i”, P ozn ań 1966, s. 414— 416.

4 S z c z e g ó ln ie d on iosłym d ziełem w ty m za k resie je s t p raca zb iorow a w y d a n a przez: U n iv e r sity of N o tre D a m e P ress, T h e C oncept o f M atter, pod red a k cją E. Mc M u llin ’a r. 1963. P raca ta w p ięciu częścia ch p rzed sta ­ w ia p o g lą d y na m a terię od p reso k ra ty k ó w do c za só w w sp ó łczesn y ch .

5 C enne w tej m a terii są r e fle k sje W. H eisen b erg a , P h ilo so p h ie p ro ­ b lem s o f n u clear scien ce, N e w Y ork, 1952, oraz tegoż autora P h y sic s an d P h ilo so p h y , tłu m a czo n e n a j. p o lsk i przez S. A m sterd a m sk ieg o , 1965, N a te r e n ie p o lsk im zn an e są ro zw a ża n ia Cz. B ia ło b rzesk ieg o . P o d sta w y p o zn a w cze fiz y k i św ia ta a tom ow ego, W arszaw a 1956.

(4)

języ k u , będąc zarazem w iern y m u jęciom ory gin alny m . P rz y przed staw ian iu zagadnienia m a te rii w aspekcie czysto h isto ry cz­ nym , jesteśm y chy b a zm uszeni, dla zapew nienia w ierności k on ­ cepcji, posługiw ać się różnym i językam i, jak to ok azuje się w m onografii „T he concept of m a tte r ” 6.

Jak ieś ogólne usystem aty zo w an ie poglądów na te m a t m a­ te r ii w y d aje się jedynie m ożliw e przez zw iązanie ich z odpo­ w iednio staw ian y m i lu b d o ro zu m iany m i py tan iam i, n a k tó r e różni filozofowie, n au k ow cy czy też filozofujący fizycy s ta r a li się dać o d p o w ied zi7 w postaci zap rezen to w ania jak ie jś ogólniej­ szej teorii, lu b też w ażnych wypow iedzi, dotyczących p ro b lem u m ate rii.

P y ta n ia dotyczące zagadnienia m a te rii nie w y stę p u ją jakoś luźnie i w o d erw an iu od k o n tek stu filozoficznego sy stem u lub też n a u k i przyro dniczej, ale przeciw nie, w m y ślen iu naukow ym są one w y razem odpow iednio rozum ianej (dorozum ianej) i u p ra ­ w ianej nauki. I dlatego, w y daje się, kluczem po zw alający m roz­ szyfrow ać i zarazem uporządkow ać sens w ypow iedzi na te m a t m a te rii je s t odpow iednia k oncepcja n a u k i (resp. racjonalnego poznania), w oparciu o k tó rą budow ano sy stem y filozoficzne lub też u p raw ian o naukow e, przyrodnicze czy też przyro dn iczo -filo - zoficzne poznanie.

Rzecz jasna, koncepcje naukow ego (racjonalnego) poznania nie p o jaw iały się w h isto rii m yśli lu dzk iej jako od raz u gotow e

6 M onografia ta p rzed sta w ia ją ca rozp raw y 28 a u to ró w je s t k la s y c z ­ n ym p rzyk ład em u ży w a n ia różn ych ję z y k ó w w r efero w a n iu p o g lą d ó w n a tem a t m a terii w e d łu g filo z o fó w i m y ś lic ie li na p rzestrzen i całej h isto rii n au k i. A le n ie obniża to w c a le w a r to śc i tego zbioru rozp raw d la teg o w ła ś n ie , że je s t to szereg od ręb n ych rozp raw zg ru p o w a n y ch w o k ó ł jed ­ n eg o tem atu .

7 K o n cep cje i teo rie n a u k i ok azu ją się bardziej sta łe a n iż e li sy s te m y filo z o fic z n e i d latego w ob ręb ie ja k ie jś k o n cep cji n a u k i zg ru p o w a ło się bardzo w ie le n u rtó w filo zo ficzn eg o m y ślen ia . Z rela cjo fto w a n ie filo z o fic z ­ n ych teo rii m a terii do p o d sta w o w y ch n a u k o tw ó rczy ch p y ta ń w y d a je się- n ie ty lk o d ogod n iejszym p o d ejściem , a le bard ziej w y ja śn ia ją c y m p u n k ty w y jś c ia i o sta teczn e ra c je dla k tó ry ch p rzy jm o w a n o ta k ą a n ie in n ą k o n ­ c e p c ję m aterii.

(5)

i doskonałe, ale b y ły one dziełem długiego rozw oju fak ty czn ie u p raw ia n e j nauki, a wówczas gdy znalazły swój zreflekto w any w y raz w postaci jak iejś zarysow anej teo rii naukow ego pozna­ nia, to podlegały dalszej m odyfikacji. T ak więc teo rie n au k o ­ wego (racjonalnego) poznania przechodziły i przechodzą przez s ta d ia zaczątkow e, w k tó ry c h p o jaw iały się jakieś odizolow ane m o m en ty poznawcze, k tó re potem p rzek ształcały się, zcalały i znajd o w ały w y raz w postaci jak iejś teo rii naukow ego pozna­ nia, a n astęp n ie m odyfikow ały się przez w y n ajd y w an ie z fa k ­ ty cz n y m po znaniu naukow ym , now ych m etod i now ych aspek­ tó w poznaw czych. T ak spraw a m iała się z koncepcją nau k o ­ wego poznania zarysow aną przez P la to n a i A rystotelesa, jak i koncepcją n a u k i zarysow aną przez K a n ta czy C om te’a.

M ając na uw adze ta k i w łaśnie sta n rzeczy z sam ą koncepcją naukow ego poznania, tru d n o będzie u najro zm aitszy ch au torów om aw iających p roblem m aterii, odnaleźć jasno zarysow aną sa­ m ą koncepcję m aterii. Z darzyć się bow iem może, że te n sam a u to r w opracow yw aniu zagadnienia m a te rii nie zaw sze trz y m ał się ja k ie jś jed n ej koncepcji naukow ego poznania 8. Pom im o to jed n a k zw iązanie p ro b le m aty k i m a te rii z p ro b le m aty k ą nau k o ­ w ego poznania i naczelnym i p y ta n ia m i n auk otw órczym i w y ­ d a je się dostarczyć jed y n ie m ożliw ej jed n e j płaszczyzny i je d ­ nego języ k a (k tó ry — rzecz jasn a ■—· je st m etajęzykiem ) dla om ów ienia zagadnienia m a te rii p rzed staw ian ej w n a jro z m a it­ szych asp ektach poznaw czych. Pozw oli to rów nież n a ogólne zaryso w an ie k ieru n k ó w rozw ojow ych p ro b le m aty k i m ate rii.

8 M ożna to zau w ażyć w sta n ie za czą tk o w y m już u sam ego D em ok ryta, k tó ry w p ra w d zie zn a jd o w a ł się w ogóln ym n u r c ie ó w czesn y ch k o n cep cji n a u k o w eg o p oznania, a le u k tó reg o m ożna zau w ażyć już ta k ie in tu icje, (stru k tu ra p rzedm iotu) k tó re już są zw iązan e z inną, p ó źn iejszą k o n cep ­ cją n a u k o w eg o poznania. P o d o b n ie i dzisiaj u fiz y k ó w te o r e ty k ó w jak np. W eizsäck era, H eisen b erg a m ożna się dopatrzyć różn ych k o n cep cji n a u k o w eg o poznania: i tej id ącej po lin ii ro zw o jo w ej C om te’a i tej która n a w ią z u je do m y ś li K anta.

(6)

2. D w i e k o n c e p c j e m a t e r i i o d p o w i e d n i o d o d w ó c h k o n c e p c j i n a u k i

Biorąc pod uw agę dociekania przeprow adzone na tere n ie h i­ sto rii filozofii, m ożna postaw ić hipotezę, że znane są n am w łaści­ w ie dw ie różne koncepcje m aterii: filozoficzna, zrelacjonow ana zasadniczo do koncepcji n a u k i A rysto telesa, a także w pew n ym sensie do koncepcji n au k i K an ta, oraz — naukow a, zrelacjon o­ w ana do koncepcji n au k i p o zytyw istycznej i neopozytyw istycz- nej. Inaczej rzecz u jm ując, m ate ria b ad an a przez n a jro z m a it­ szych m y ślicieli jaw i się nam albo jak o jak iś „czy n n ik ”, „ele­ m e n t”, „składow a część” lub „m om ent b y tu ”, albo je s t ty m , co je s t badane, zazw yczaj różnorodnym i m eto d am i pom iarow ym i. J e s t to więc, w ty m d ru g im w yp ad k u, p rzedm iot najogólniejszy naukow ego (em pirycznego) badania. P rzed m io t te n jaw i się n a j­ p ierw naszem u poznaniu zm ysłow em u, naszem u ap arato w i po­ znaw czem u p ercep cy jn em u , k tó rą to p ercepcję m ożem y w y ­ ostrzyć p rzy pom ocy coraz to doskonalszych narzędzi poznaw ­ czych.

Oczywiście p ro b lem narzęd zi poznaw czych jakiegoś em pi­ rycznie poznaw alnego p rzed m io tu ko m plik u je się jeszcze przez stanow isko kaniow skie, w któreg o teo rii poznania w y stęp u je rów nież zagadnienie „ a p a ra tu poznaw czego”, ale pojętego jesz­ cze b ard ziej rad y k a ln ie aniżeli to m a m iejsce w poznaniu n auko w y m em pirycznym , m ierzaln y m . U K an ta, a p a ra te m po­ znaw czym jest sam człowiek, którego s tru k tu ra sta je się ap rio - ryczn ym w a ru n k iem poznania. T rzeba bow iem zdać sobie sp ra ­ w ę z tego, że człow iek je s t w ielorako skom plikow anym n a rz ę ­ dziem poznaw czym i trzeba — w edług K an ta — odkryć s tru k ­ tu rę a p a ra tu poznawczego, jak im jest sam człow iek w aspekcie jego pozn ania i w m iarę m ożności d o k ład n ie określić specyfikę te j poznaw czej s tru k tu ry , k tó ra p re z e n tu je konieczne a p rio ­ ry cz n e w a ru n k i w artościow ego ludzkiego poznania.

Człowiek więc jako a p a ra t poznaw czy, w edług koncepcji n a u k i K an ta, m ógłby być tra k to w a n y w pew nej m ierze jako sw oiste narzęd zie poznawcze, którego d ziałan ie w chodzi w s tr u k ­

(7)

tu rę przed m io tu poznaw anego. Owszem , to człow iek jako po­ znaw cze narzędzie stw arza w pew nej m ierze p rzedm io t pozna­ nia. N ie m ożna w ogóle m ówić o istn ien iu p rzed m io tu poznania w o d erw an iu od człow ieka jako a p a ra tu poznawczego.

T ak rozu m ian e a sp ek ty n a u k i K a n ta pozw oliłyby na zbliże­ nie koncepcji naukow ego poznania K a n ta i C om te’a, chociaż w gru ncie rzeczy stanow isko K a n ta w zakresie teo rii nau k o ­ wego poznania i stanow isko w yznaczone przez C om te’a są b a r­ dzo odległe. Ich zbieżność m ożna dostrzec w tym , że posługując się ujęciam i w yznaczonym i przez obu filozofów, w m om encie dokon y w an ia naukow ego poznania k o n stru u je m y p r z e d ­ m i o t tego poznania. „ K o n stru k c ja ” p rzed m io tu dok on uje się jed n a k inaczej. N a lin iach rozw ojow ych koncepcji n a u k i C om te’a a p a ra ty poznawcze, dokonując p recy zy jn y ch pom iarów p ow o d u ją to, że p rak ty c zn ie p o słu g u jem y się re z u lta ta m i pom ia­ rów , a nie sam ym p rzedm io tem i m ów im y o przedm iocie pozna­ n y m o ile te n pojaw ił się jako re z u lta t pom iarów i jako kon­ stru k c ja , zazw yczaj m atem aty czn a, a nie ju ż jako rea ln y , istn ie­ jący b y t, w zględnie ele m en t b y tu .

Te sam e cechy c h a ra k te ry sty c z n e m ożna dostrzec rów nież i p rzy zastosow aniu K an io w sk iej teo rii naukow ego poznania. T u rów nież przed m io t poznania został „sk o n stru o w an y ”, ale ju ż nie p rzy pom ocy narzęd zi m ierzalnego poznania, ale p rzy pom ocy sam ego pod m iotu poznającego, pojętego jako sw oisty a p a ra t poznaw czy, któ reg o s tr u k tu ra stanow i konieczny, ap rio ­ ry czn y w a ru n e k w artościow ego poznania zarów no w p orządku zm ysłow ym (przestrzeń , czas) ja k i in te le k tu a ln y m (kategorie) jak»*wreszcie i rozsądkow ym (trzy aprioryczne idee). T ak więc u K a n ta ja k i na liniach rozw ojow ych koncepcji n a u k i C om te’a sp oty k am y się z p rzed m io tem naszego ludzkiego poznania ju ż n ie o ile je s t on n a m d a n y sam w sobie, ale o ile jest on w jak iś sposób przez nas sk onstru o w an y .

D latego też m ożna u jąć koncepcję K a n ta i C om te’a jako b a r­ dziej sobie b liskie aniżeli koncepcje A ry sto telesa i K an ta. Cho­ ciaż z d ru g ie j stro n y m ożna także dostrzec, że K a n t naw iązuje jeszcze do tra d y c ji filozoficznej i do p ro b le m aty k i filozoficznej

(8)

istn iejącej w długich w iekach h isto rii m y śli filozofcznej, ale s ta ra się te zagadnienia zupełnie inaczej rozw iązać, „staw iając je n ie na głowie, lecz n a nogach” . C om te n ato m ia st odm ów ił sensow ności w iększości zdań filozoficznych i w ty m sensie p rz y ­ czy nił się do zm iany zasadniczej p e rsp e k ty w y bad ań n ad m a­ terią, chociaż m iał w ty m w zględzie p rek u rso ró w zarów no w staro żytn o ści jak i w średniow ieczu.

Stanow isko K a n ta w jego koncepcji naukow ego poznania pozw ala dokonać in te rp re ta c ji m a te rii ju ż nie jako zasadniczo bytow ego elem en tu, ale jako sw oistego elem entu , czy też m o­ m e n tu p rzed m io tu poznania. I dlatego do koncepcji n a u k i K an ta, jako d o starczającej m ożliw ości głębszego w niknięcia w s tru k ­ t u r ę przed m io tu, odw ołują się tak ż e n iek tó rzy w spółcześni fi­ zycy.

N ajogólniej jed n a k u jm u jąc zagadnienie m a te rii m ożna je zrelacjonow ać do dw óch zasadniczych u jęć n aukow o-poznaw ­ czych: a) m a te rii jako sk ła d n ik a b y tu realnego, zm iennego, m nogiego, oraz b) m ate rii jako odpow iednio rozum ianego p rz e d m io tu poznania em pirycznego z ty m , że to d rug ie ujęcie m ożna jeszcze d o k ład niej u jąć na k anw ie n a u k i C om te’a bądź też teo rii naukow ego poznania zaproponow anej przez K an ta.

3. W p ł y w n a k o n c e p c j ę m a t e r i i p r z y j ę t e g o s y s t e m u f i l o z o f i c z n e g o i a k t u a l n e g o o b r a z u

ś w i a t a

Z arów no jed n o ja k i d ru g ie u jęcie p ro b lem u m a te rii w y ­ s tę p u je jeszcze prócz tego w dw óch k o n tek stach , k tó ry c h nie m ożna pom inąć p rz y p rze d staw ia n iu tego zagadnienia, a m ia ­ n o w ic ie ogólnego obrazu św iata, ja k i się zaryso w ał w u m y sło - w ościach lu d zi d o konujących filozoficznej czy n aukow ej in te r ­ p r e ta c ji b y tu m aterialneg o , oraz sy stem u filozoficznego, k tó ry p o z w a lał n a dokonanie w y ja śn ia n ia św iata m aterialn eg o 9. Z a­

9 O c z y w iśc ie w ty m k rótk im a rty k u le, g d zie jest zw rócon a u w a g a r a c z e j n a sam ą m o żliw o ść op racow an ia k o n cep cji m a terii, n ie zaś sam o

(9)

zw yczaj bow iem w y ja śn ia n ie św iata m aterialn eg o albo było w y ja śn ia n iem w p ro st filozoficznym , albo też w y jaśn ian iem filo ­ zofującym , o p a rty m n a w y nik ach n a u k szczegółow ych. Je d n o i d ru g ie preten d o w ało do w y ja śn ia n ia ostatecznego, p rz y n a j­ m n iej n a e tap ie rozw oju n au k i w d an y m okresie.

K o n te k st zatem filozoficzny, czy ogólnosystem ow y dostarcza isto tn y ch w a ru n k ó w ro zum ienia teo rii m a te rii u jakiegoś filo ­ zofa lu b też jakiegoś n u r tu filozoficznego czy filozoficzno-nau- kow ego m yślenia. N ato m iast obraz św iata, jak i p an o w ał w u m y - słow ościach ludzi ja k ie jś epoki (starożytność, czasy now ożytne, współczesność) m a rów nież duże znaczenie d la p ostaw ienia sa ­ m ego pro b lem u m ate rii. O braz bow iem św ia ta ja k i m ieli jo ń - czycy, czy A ry sto teles ró żn i się bardzo pow ażnie od obrazu św iata jak i pow oli k sz ta łtu je się po G iordanie B ru no a w spół­ czesne koncepcje astrono m iczn e n a u k p rzy ro dn iczych w yw ie­ r a ją rów nież w ażn y w p ły w n a sam o p o staw ien ie zagad nien ia m ate rii. Z atem uw zględ n ien ie k o n tek stu , ta k system ow ego ja k i obrazu św iata p rzy ję te g o w d an ej epoce, um ożliw ia głębsze w n ik n ięcie w zary so w an ą koncepcję czy teo rię m a te rii prze?

jakiegoś au to ra.

W yznaczone tu p u n k ty odniesienia w y d a ją się um ożliw iać zrealizow anie zary sow ania ja k ie jś ogólnej koncepcji czy też koncepcyj m ate rii, jak ie de facto p o jaw iły się w h isto rii m yśli lud zk iej i jak ie do dziś d n ia trw a ją w różnych filozoficznych system ach czy n a w e t m oże re lig ijn y c h w ierzeniach, o ile te s ta ­ r a ją się ra c jo n aln ie w y tłu m aczy ć p o d staw y sw ej w iary . J e s t bow iem ch ara k te ry sty c z n e , że najro zm aitsze w y ja śn ie n ia d o ty ­ czące b y tu m aterialn eg o d a w an e w odległych czasach epoki s ta ­ ro ży tn e j zachow ały się w w ielu w y p adk ach do dzisiaj i co w ię­ cej zasadnicze k oncepcje m a te rii jak ie zn am y obecnie b y ły już zary so w an e w starożytności, jak na to zw racają uw agę w spół­ cześni w y b itn i fizycy: H eisenberg, B iałobrzeski, S chrö din ger i inni.

jej szc z e g ó ło w e p rzed sta w ien ie, trudno b ęd zie w sposób za d a w a la ją cy sp ełn ić t e p o stu la ty .

(10)

II. Analiza historyczna

Z ary so w an a ogólnie p ro b le m aty k a m ożliw ości z refero w an ia koncepcji m a te rii dom aga się p rzy n a jm n ie j ja k ie jś ogólnej egzem plifikacji, ab y nie b y ła ona gołosłow na. Szczegółowe bo­ w iem p rze d staw ie n ie koncepcji m a te rii w y m aga obszernej m o­ nografii i jeszcze d odatkow ych stu dió w h istorycznych. P o n a d to b ard ziej szczegółow e p rzed staw ien ie zagadn ien ia n ie m ieści się w ram a ch krótk ieg o a rty k u łu . E gzem plifikacja jed n a k n a k re ­ ślonego tu stan o w iska je st konieczna dla sam ego zrozum ienia zarysow anej koncepcji, a p rzy n a jm n ie j dla u n ikn ięcia z a rz u tu o gołosłowności przed staw io n ych tu rozw ażań.

P ierw sza w ielk a teo ria m a te rii ja k a pojaw iła się w h isto rii filozofii w iązała się też z pierw szą teo rią naukow ego poznania zary so w an ą p rzez P la to n a a o pracow aną przez A rystotelesa.

1. C z y p y t a n i e o A R C H E j e s t p y t a n i e m o m a t e r i ę ?

N auk otw ó rczy m pytaniem , ja k w iadom o było p y ta n ie —- DIA TI —■ k tó re n ie je s t niczym in n y m ja k bardziej w y p re c y - zow anym p y tan ie m o ARCHE św iata, p y ta n ie m k tó re sform u ło­ w a ł ju ż A n ak sy m an d er 10. W jego jed n a k sy stem ie sfo rm uło ­ w an ie to daw ało p o d staw y do odpowiedzi, k tó ra późniejszym m yślicielom , zwłaszcza A ry sto teleso w i okazała się jako z b y t je d n o stro n n a i niedokładna.

P y ta n ie bow iem o ARCHE św iata daw ało m ożliw ość odpo­ w iedzi niesko o rd y n o w an ej, odpow iedzi o p a rty c h n a pobieżnej in tu ic ji i zb y t pochopnym uogólnieniu dostrzeżonych w p rz y ro ­ dzie aspektów , czy m om entów , m oże n a w e t i realny ch . Z re sz tą

10 P y ta n ie „DIA T I” m a na celu u zy sk a n ie od p ow ied zi bardziej p r e ­ cy zy jn ej, bo zrela ty w izo w a n ej do p ytań p om ocn iczych — w e d łu g bard ziej o k reślon ej k o n c e p c ji Α ΙΤ ΙΑ ■—■ na to sam o o góln e p y ta n ie, k tó re w y r a ż a ło zdanie: „ja k ie je s t A R C H E k osm osu ” ? D la teg o te ż p y ta n ie A n a k sy m a n d ra zach o w a ło n ad al sw o ją w artość w A ry sto te le so w sk ie j k o n cep cji n a u k o ­ w e g o poznania.

(11)

h isto ria odpow iedzi na p ostaw ione p y ta n ie o ARCHE św iata d o sta rc za n a jle p ie j ilu s tra c ji ja k bardzo było to p y ta n ie ogólne, niezw iązane z cało k ształtem system u, a przez to i p y ta ń pom oc­ niczych, a tak że i m etod poznaw czych.

To praw d a, że p o jaw iające się po kolei sposoby poznania w eszły później u A ry sto telesa w cało kształt teo rii n a u k i i zn a­ laz ły swoje, m n iej lub b ard ziej w łaściw e, m iejsce w całok ształ­ cie ludzkiego poznania, ale „m eto d y ” te oderw ane od innych, z b y tn io przeakcen tow ane, nie d aw ały m ożliw ości bardziej w szech stro n n eg o i realisty czn eg o sp o jrzen ia n a rzeczyw istość, a ty m m n iej p ozw alały n a filozoficzne w y ja śn ie n ie rzeczyw i­ stości tak ie j ja k a fak ty czn ie stoi p rzed człow iekiem .

G dy bow iem p rz y jrz y m y się poszczególnym sposobom czy m etodom pozn ania za p ro p o n o w a n ym przez ró żny ch m yślicieli, to d o jrz y m y najro zm aitsze p ró b y d o starczen ia w łaściw ego n a ­ rzę d z ia poznaw czego d la ostatecznego w y ja śn ia n ia św iata. I jest rzeczą c h a ra k te ry sty c z n ą , że w szy stk ie te p ró b y u siło w ały dać w y ja śn ie n ie tego, co je s t w idoczne, tego, w czym ży jem y, sło­ w em — m ak ro św iata, przez w skazan ie n a to, co je s t niew idocz­ n e, co p o jaw ia się człow iekow i jako koniecznościow e p rz y za­ stosow aniu sp ecjaln y ch „n arzęd zi” poznaw czych, a w ięc przez ja k ą ś s tru k tu rę , k tó rą b y m ożna nazw ać w w iększości w y p a d ­ k ó w (poza K senofanesem i P a rm en id esem może) „ m ik ro stru k ­ t u r ą ” św iata.

2. A n a l i z a p r o p o z y c j i p r z e d s o k r a t e j s k i c h

P rz ed sta w io n e „ n arzęd zia” lu b e w e n tu aln e „m eto d y ” pozna­ n ia, ja k ie n a m zaproponow ali staro ży tn i, p rze d so k rate jsc y filo ­ zofow ie d adzą się chyba sprow adzić do:

a) sw oistej re d u k c ji dokonanej na bazie in tu ic ji em pi­ ry c z n e j,

b) N O EIN pojętego sk ra jn ie u P a rm e n id esa i b ard ziej ra c jo ­ n a ln ie u P lato n a,

(12)

d) O PSE IN u A n aksagorasa i D em o k ry ta — oraz ro zm aity ch k o m b in a c ji ty ch sposobów lub n iek tó ry ch w ażnych re z u lta tó w poznania, o siągniętych dzięki zastosow aniu ty ch „m eto d ” . Cho­ dzi tu głów nie o o d k ry tą przez P a rm e n id esa zasadę tożsam ości i sprzeczności, sform u ło w an ej rad y k a ln ie .

a) S w oista filozoficzna re d u k c ja dan y ch potocznego dośw iad­ czenia do dostrzeżonych, lu b d om yślanych „ s u b s tru k tu r” p o ja­ w iła się jak o jedno z pierw szych filozoficznych dróg m ający ch n a celu w y jaśn ien ie św iata i n ig d y też nie zn ik n ęła z filozoficz­ n e j in te rp re ta c ji. P ierw sze jed n a k p ró b y b y ły dokonyw ane naiw nie, p rz y zb y t pobieżnej obserw acji, zb yt p ręd k im o d na­ lez ien iu „sed n a” spraw y , zb y t śm iałej syntezie. W ystarczy ty lk o spo jrzeć n a ro zw iązania d an e przez filozofujących fizyków jo ń - skich.

D la T alesa ro zw iązanie zagadki św ia ta sprow adzało się do w skazan ia n a „ e le m e n t” — w o d ę . W ty m okresie m y ślenia w y ja śn ia n ie św iata „m akrokosm osu” przez jed en elem ent, w ty m w y p a d k u wodę, czy później u A n aksym enesa p o w i e ­ t r z e , m im o w szelkich zastrzeżeń w niesionch przez w spółczesną n au k ę 11 zb y t p rzy p o m in a m itologię H o m era i H ezjoda, u k tó ­ ry c h początki naszego św iata sięg ały jak ich ś pierw szych m ro ­ ków Chaosu, O keanosu czy Nocy. I jeśli filozofia u k o n sy tu o w ała się jak o przezw yciężanie m itologicznego spo jrzen ia n a św iat, to pierw sze tłu m aczen ie rac jo n aln e św iata, do k on ane przez filo­ zofu jący ch fizyków jońskich m a jeszcze bardzo w iele w spól­ nego z m itologiczną in te rp re ta c ją człow ieka i otaczającego go św iata. W praw dzie n ajw ięk szy m oże m yśliciel tej szkoły A n

a-11 M am tu n a m y śli p racę W. Jaegera, D ie T h eo lo g ie der frü h en g r ie ­ ch isc h e n D en k er, S tu ttg a rt 1953, w k tórej je s t u k azan e p rzech od zen ie z p o zy cji m ito lg iczn y ch w ie lu TH E SE I THEOI n a p o zy cje filo z o fic z n e jed n eg o P H Y SE I THEOS. F ilo zo fia b y ła p ojęta ja k o ra cjo n a liza cja m ito ­ lo g ii. W z w ią zk u z ta k im sta n o w isk ie m w a rto ró w n ie ż p rzyp om n ieć od ­ m ie n n e p o d ejście E. G ilson a, p rzed sta w io n e w p racy B óg i filo zo fia (tłum . M . K och an ow sk a) W arszaw a 1961 rozdz. 1., g d zie je s t za a k cen to w a n a sw o is to ś ć i n iesp ro w a d za ln o ść r e lig ii do filo zo fii.

(13)

ksy m an d er, daleko odbiegł od m itologicznych pozycji nie tylko· przez postaw ienie p y ta n ia o ARCH E ś w i a ta 12, p y tan ia, k tó re postulow ało odpow iedź przez odw ołanie się do elem en tó w ,,z tego św ia ta ”, ale tak że przez p o stu la t m atem atyczneg o po­ d ejścia w w y ja śn ia n iu św ia ta i postaw ioną p rzezeń zasadę „sy­ m e trii” 1S, w oparciu o k tó rą pokusił się p ierw szy o sk o n stru o ­ w anie m ap y św iata, to je d n a k o stateczne w y ja śn ie n ie św iata pod ane p rzezeń naw iązyw ało do pozycji re lig ijn y ch 14. A P E I- R O N15 bow iem A n a k sy m an d ra b y ł jak im ś kosm icznym bó­ stw em , b y tem nieskończonym — bezkresem , z którego uform o­ w a ł się kosmos. A p eiron n ie b y ł w p raw d zie „bogiem ” z rz ę d u „TH E SEI T H EO S” lecz „PH Y SEI T H EO S”, a więc znalazł się n a tej linii, k tó ra ostatecznie doprow adzi do NATURA N A TU - RANS stoików , ale m im o to n aw iązał do m yśli re lig ijn e j G re ­ ków, k tó ra została m ocno „ześw ietczona” p rzez p rzy jęcie k on ­ cepcji p a n en teizm u (Bóg nie ty lk o je s t p rzy czy ną sp raw czą i celow ą ale jak o b y m aterialn ą). P o n ad to sam A p eiro n p raw d o ­ podobnie nie b y ł sam ośw iadom y w p rzeciw ień stw ie do LO G O SU H e ra k lita . J a k w ięc w idać tego ro d za ju „ re d u k c ja ” filozoficzna n a bazie in tu ic ji em p iryczn ej b y ła zw iązana z re lig ijn ą m y ślą G reków , co jeszcze u k a z u je się b ardziej w y ra ź n ie n a tle sp ek u ­ lac ji A nak sy m en esa — jego PN EU M Y 17 usym bolizow anej przez pow ietrze. C ały kosm os pojm ow ano jak o isto tę żyjącą, n a w zór człow ieka ożyw ioną przez jak ąś kosm iczną duszę-psyche. P ra w ­ dopodobnie pod w p ływ em orfizm u kształo w ała się filozoficzno- -re lig ijn a m yśl sta ro ż y tn y c h filozofów i to nie ty lk o w szkole jońsk iej, ale może jeszcze b ard ziej w W ielkiej G recji u P ita g o - rejczyków .

12 N a tem a t ARC H E, jego sfo rm u ło w a n ia , jego ro li w pozn an iu filo ­ zo ficzn y m por. Ch. H . K ahn, A n a x im a n d er and th e origin s o f g reek cos­ m ology. C olum bia U n iv. P ress, N e w Y ork, 1960 s. 29— 32; 119— 134.

13 Por. Ch. K a h n ,-O p. cit., s. 76— 98. 14 T am że.

45 O k o n cep cji A PE IR O N por. Ch. K ahn, Op. cit., s. 32— 33; 231^-239, oraz W. Jaeger, D ie T h eologie,.., s. 40— 49.

16 Por. P. Jaeger, T am że, s. 9— 27.

(14)

S zu kając ja k ie jś głębszej zasady-A R C H E pozw alającej w y ­ ja śn ić ostatecznie m akrokosm os i rolę w n im człow ieka, J o ń ­ czycy zdają się n am być jak im iś „ m a te ria lista m i”, ty m bard ziej, że ta k w łaśn ie k azał n am p atrzeć n a n ich A rystoteles, k tó ry po­ słu g u jąc się sw oją teo rią czterech przyczyn, zw iązał pierw sze sp e k u la c je filozoficzne szkoły w M ilecie z k oncepcją przy czy n y m a te ria ln e j, odpow iadającej n a p y ta n ie EX HU, „z czego” coś p o w sta je i trw a. Otóż ow a p rap rzy czy n a, ARCHE, odczytana p rz e z A ry sto telesa, jako p rzy czy n a m ate ria ln a , nie posiada u Jończyków c h a ra k te ru p rzy czy n y m ate ria ln e j; przeciw nie, jest s i ł ą b o s k ą p rzen ik ającą kosmos. Co w ięcej, m am y tu jesz­ cze do czynienia raczej z m yślą relig ijn ą, aniżeli czysto filozo­ ficzn ą tłum aczącą jed n e sta n y rzeczow e p rzez in n e stany . Tak p o ję ta ARCHE w cale nie m ieści się w schem acie p rzy czy n A ry ­ stotelesa, albow iem zaw iera ona w sobie rów nież w szystkie ele­ m e n ty czterech przyczyn, w y rażo n e jed n a k w in n y m języ ku i w in n y m filozoficznym k ontekście 18.

b) In n y sposób poznania, w ażn y d la nau ki, zaproponow ał P a rm e n id es 19. Jego N O EIN czysto in te le k tu a ln e oddaliło całko­ w icie u m y sł m ęd rca od św iata m a te rii zm iennej i niekoniecz­ n e j. U P a rm e n id esa poznać praw dziw ie, znaczy kontem plow ać niezm ien n y , jeden, nie ginący by t, k tó ry od czy tany przez m yśl u k a z u je n a m tożsam ość absolutną, p o su n iętą do g ranic s k ra j­ nego m onizm u. Tę tożsam ość m ożna w yrazić w postaci pozy­ ty w n e j, przez sąd tożsam ościow y — b y t je s t bytem , lub też m ożna w yrazić n eg a ty w n ie przez sąd „sprzecznościow y” — b y t n ie jest nieb ytem . P arm en id es uw ażał to za ta k w ielk ie o d k ry ­ cie, że p o stan o w ił to przekazać ludziom jako sw oiste o b jaw ie­ nie. Do P arm enidesow ego o dkrycia zasady sprzeczności u sto ­

18 O g reck ich d ok sografach i ich stosu n k u do A r y sto te le sa , oraz o A r y sto te le so w y m p rzek a zie m y ś li jego p o p rzed n ik ó w por. u w a g i Ch. K ahn, A n axim an d er..., s. 11—24.

19 M yśl P a rm en id esa w n ik liw ie i szerok o p rzed sta w ia ją K. R ein h ard t, P a r m e n id e s, B onn 1916, oraz W. Jaeger, T h eologie..., s. 107— 126; P a id eia , tłu m . M. P łezia , W arszaw a 1962, T. I., s. 201 i nn. C ały rozd ział I X tego to m u je s t p o św ięco n y filo zo ficzn ej r e fle k sji P reso k ra ty k ó w .

(15)

su n k o w ały się p o zy ty w n ie w szystkie szkoły filozoficzne p rz e d S okratesem . J e d n a k parm en id eso w sk a m eto d a p o zn ania — NO EIN, p rz y rów noczesnym zdew alu o w an iu w szystkich in n y ch sposobów poznania, nie m ogła doprow adzić do o dkrycia m a te rii i jej ro li w otaczający m świecie.

c) N ie m ogła rów nież odkryć ro li m a te rii h e ra k lite js k a P H R O N E IN 20, będąca e k stra p o la c ją poznania, jak ie m a czło­ w iek wów czas, gdy p o d e jm u je w ażne a k ty decy zji w obliczu bóstw a. „PH R O N E IN ” było znane jeszcze przed H e ra k lite m jak o zm ieszane z bólem poznanie sw oiste relig ijn e. H eraklit: rozciągn ął obraz d u szy człow ieka n a cały kosm os i dostrzeg ł w kosm osie tak ie sam e stosunki, ja k ie p a n u ją w d u szy czło­ w ieka. I jak w lu d zk im w n ę trz u , p e łn y m sprzecznych napięć p rze n ik a w szystko k ie ru ją c a m yśl, ta k też i w kosmosie, gdzie w szy stk o je s t zm ienne, gdzie w szystko płynie, gdzie ró w n ież p a n u je napięcie sprzecznych sił, p rze n ik a w szystko LO G O S, jak o w yższe praw o, n a d a ją c e h arm o n ię i głębszy sens św ia ta . O dk ry cie LOGOSU, k tó ry praw dopodobnie jest już sam ośw ia- dom y (coś w ięcej niż A n ak sy m an d ro w y APEIR O N ) dzięki za­ stosow aniu now ego sposobu poznania, rów nież nie m ogło dopro­ w adzić do o d k ry cia m ate rii, gdyż H e ra k lit k azał p a trz eć czło­ w iekow i n a głębszy sens św iata, a n ie zw racać uw agi n a to, co je s t zm ienne, co ciągle p rzep ły w a. N ie było po nad to w sy ste ­ m ie ty m odpow iedniego p y tan ia , k tó re b y m ogło zw rócić uw ag ę n a zagad n ien ie m aterii.

d) W ydaw ać by się mogło, że stanow isko A nak sago rasa 21 po­ zw oliło w reszcie n a dostrzeżen ie ro li m ate rii, gdyż i w poznaniu w yszed ł z dan y ch dośw iadczenia. O PSEIN , k tó re było zarazem i p u n k te m w y jścia w jego filozoficznej analizie stano w i ja k b y o sta tn ią in stan cję w arg u m e n ta c ji. Sam A naksagoras b ył lek a­ rzem . A le m im o w yjściow ego p u n k tu w jego dociekaniach

20 D o k ła d n e o m ó w ien ie k o n cep cji H era k lita za w iera ją oba d z ie ła W . Jaegera, T h eologie..., s. 127— 146, oraz P a id eia r. IX . Por. ta k że art. A . K ro k iew icza , H erak lit, „K w artaln ik F ilo zo ficzn y ” 1958 s. 1— 46.

21 N a tem a t k o n cep cji A n a k sy g o ra sa por. W. Jaeger, T h eo lo g ie..., s. 177— 195.

(16)

O PSEIN , chyba z b y t m ocno zaciążyła o d k ry ta przez P a rm e n i- desa zasada sprzeczności, gdyż w łaściw ie to ona k iero w ała w szystk im i jego dociekaniam i. A naksagoras, chcąc być w zgo­ dzie z tą zasadą odrzucił w szelkie p o w staw an ie i w szelkie zan i­ k anie, bo przecież b y t n ie pow staje, bo on ju ż jest, a z n ieb y tu nie m oże pow stać b y t. Z atem to w szystko, co d zieje się w m a- krokosm osie trz e b a uznać za niew ażne i w y tłu m aczen ia trz e b a szukać w m ik ro s tru k tu rz e św iata. I tu ta j p rz y jm u je dw a p ie r­ w iastki: w szechm ieszaninę — K R A SIS, k tó ra je s t zbiorem ja ­ kościow ych elem en tów rzeczy o raz w spółrozciągły i k ie ru ją c y w szechm ieszaniną NOUS.

I znow u tru d n o uznać ową w szechm ieszaninę jakościow ych elem en tó w za m ate rię lub jak o b y m a te rię ,,z k tó re j” są b y ty tw o rzące m akrokosm os, gdyż w łaśn ie m akrokosm os w g ru n cie rzeczy je s t zbiorem w id zialn ym tego, co je s t sam o w sobie b y ­ tem i co stano w i podstaw ow ą K R A SIS, w ra z z w spółrozciągłym duchem , któ reg o ro la w sto su n k u do K R A SIS je s t ro lą k iero w ­ niczą. O statecznie koncepcję A naksagorasow ego K rasis w ra z z d u chem kierow niczym , ale jednocześnie w spółrozciągłym m ożna b y p rzy ró w n ać do obrazu, ja k i z ap rezen to w ał A n a k sy - m a n d e r z A peironem , lub H e ra k lit z Logosem. J e s t to zasad n i­ czo obraz relig ijn y , gdyż rolę k ierow niczą i isto tn ą w szędzie p e łn i siła duchow a, rozum na, boska, k tó ra w szakże n ie jest ro z­ dzielona od w idzialnego św iata, ale p rzeciw nie te n w łaśn ie w i­ d z ia ln y św iat, tru d n o jeszcze nazw ać św iatem m ate rii, gdyż n ie stan o w i on tw o rzy w a ,,z k tó re g o ” w szystko p o w staje i trw a . T a mylśl p o jaw ia się później, w raz z filozofią p latoń ską, a w łaściw ie dopiero w sy stem ie A ry sto telesa.

3. P r o b l e m m a t e r i a l i z m u L e u c y p p a i D e m o

-k r y t a

T ra d y cy jn ie za m yśl sk ra jn ie m a te ria listy c z n ą uchodzą k o n ­ cepcje L eu cy p p a i D e m o k ry ta 22. A le p rz y bliższym p rz y jrz e n iu

22 O F iz y c e D em ok ryta por. I i II rozdz. A. K ro k iew icza , E ty k a D em o ­ k r y ta i H edonizm A ry sty p a , W arszaw a, 1960. Z w c z e śn ie jsz y c h , z a w sz e

(17)

się i tem u system ow i bud zą się uzasadnione tru d n o ści, czy rz e ­ czyw iście m ożna go zaklasyfikow ać do system ów m a te ria li- styczn y ch . T ak m ożna b y bez w iększych tru d n o śc i uczynić w św ietle k oncepcji n au k i, k tó ra p o jaw iła się po D em okrycie n iem a l d w a tysiące la t później, m ianow icie w św ietle koncep­ c ji n a u k i p o zy tyw isty czn ej; n ato m ia st nie w idać p o dstaw dla u zn an ia sy stem u D em o k ry ta za m a te ria listy c z n y w św ietle w ów czas p a n u ją c e j koncepcji naukow ego poznania. D em o kryt (L eucyp nieco w cześniej) zasadniczo u sto su n ko w ał się do o d k ry ­ cia P a rm e n id esa jego zasady sprzeczności: z n ie b y tu nie po­ w s ta je byt. Z jed n e j stro n y chcąc uznać w ażność te j zasady,

a z d ru g iej stan ąć na stan o w isk u istn ien ia zm ian, p rz y ją ł re a ln y b y t i „ n ie b y t” . B y tem m iał stać się niem al nieskończenie i l o ś ­ c i o w o podzielny św iat (atom y), „ n ie b y tem ” zaś próżnia, um ożliw iająca re a ln y ruch.

K oncepcję filozoficzną L eu cyppa i D e m o k ry ta n ależy zasad­ niczo rozw ażać n a płaszczyźnie b y tu i n ieb y tu , a nie n a płasz­ czy źn ie m a te rii i elem entów p o zam aterialn y ch . To p raw d a, że czysto ilościow a s tr u k tu ra św iata, zap rezen tow ana przez tę szkołę je s t f a k t y c z n i e kon cep cją m a te r ialisty czną w św ie­ tle naszych pojęć, k tó re m a ją już sw oją h isto rię. C zy jed n ak nasze koncepcje m ożna im putow ać m yśli d e m o k ry tejsk ie j w je ­ go czasach, w y d aje się to sp raw ą nieco w ątpliw ą. D la D em o­ k r y ta bow iem problem em było w y jaśn ić ta k i św iat, ja k i b y ł m u d a n y w ów czesnych w aru n k ach , a więc tak że św iat bogów, lu ­

jed n a k p o d sta w o w y ch op racow ań zagad n ien ia m a terii por. C. B aeu m k er, D a s P rob lem der M aterie in der griec h isch en P h ilo so p h ie. E in e h is to ­ r is c h -k r itis c h e U n tersu ch u n g, M ünster 1890. N a tem a t k o n cep cji L eu cyp a i D em ok ryta por. s. 79— 94. B aeu m k er, zgod n ie z tra d y cją A ry sto telesa u w aża, ż e zagad n ien ia m a terii p o ja w ia ją się w filo z o fii w raz z p o ja w ie ­ n ie m się A n ak sym an d ra p y ta n iem o ARCHE k osm osu i dlatego, w ty m a sp e k c ie szczeg ó ło w o o m aw ia p o szczeg ó ln y ch filo zo fó w , jako p rzed sta ­ w ic ie li filo z o fó w m aterii. W y d a je się jednak, że tra d y cja filo zo ficzn a s ię ­ g a ją ca c za só w A ry sto telesa , upatrująca u p ierw szy ch filo z o fu ją c y c h f iz y ­ k ó w jo ń sk ich p r z e d sta w ic ie li filo z o fó w m a terii n ie je s t u zasad n ion a ani d o k so g ra ficzn y m i tek sta m i, an i też k o n tek stem sy stem o w y m filo z o fii, ani te ż p y ta n iem na k tóre u siło w a n o dać od pow iedź.

(18)

dzi, duszy. D e m o k ry t p o d ejm u je się w y tłu m aczen ia takiego św ia ta poprzez koncepcję b y tu czysto zilościowanego, oraz po­ p rzez koncepcję n ieb y tu , czyli próżni, nie posiadającej żadnego z d e te rm in o w a n ia (co było w ów czas rów now ażne koncepcji nie -b y tu ). Tego ro d zaju w y jaśn ian ie św ia ta p rzy p o m in a w dużej m ierze teo rie n ow ożytnych i w spółczesnych m yślicieli m a te ria - listyczn y ch. Ich jed n a k m a te ria listy c z n y p u n k t w idzenia sta je się zrozum iały n a tle sporów system ow ych oraz n a tle zary so ­ w u ją c ej się w X V III w ieku albo też naszkicow anej w X IX w ie­ k u koncepcji n auki. T ru d n o jed n a k uznać, b y m yśl D em ok ry ta m ia ła cechy m aterialisty czn e, ta k ie jak ie później dopiero się po jaw iły . Z resztą n a w e t sam a k o ncepcja m a te rii ani n a w e t jej n azw a jeszcze n ie p o jaw iła się w filozofii.

4. P r o b l e m m a t e r i i u P l a t o n a

T y m w łaściw ie, k to pierw szy, św iadom ie w prow adził i k o n ­ cepcję i nazw ę (użytą w nieco in n y m znaczeniu) m a te rii — H Y LE 23 b y ł P la to n , a koncepcję tę p rzem ienił, ubogacił i uczy­ n ił bard ziej z w a rtą jego uczeń A rystoteles.

W filozofii P la to n a trz e b a do strzec trz y jej w arstw y , zresztą o niejed n ak o w y m znaczeniu, a m ianow icie: w a rstw ę epistem o- logiczną, m etafizy czną i w a rstw ę doksalną, czyli w arstw ę m i­ tó w 24. D w ie p ierw sze w a rstw y filozoficzne P la to n a należą do filozofii w sensie w łaściw ym , gdyż pierw sza, epistem ologiczna p rz e d sta w ia analizę w artościow ego, a w ięc i naukow ego pozna­ n ia (zalążki koncepcji nauki), w w a rstw ie d ru g ie j, m etafizy cz­ n e j d o strzeg am y św iat idei, jak o koniecznych przedm iotów n a ­ szego w artościow ego poznania. E pistem ologia i m eta fiz y k a P la ­

23 Jak zaznacza B a eu m k er (Op. cit., s. 114) w y r a ż e n ie H Y LE na ozn a­ c z e n ie m a terii, p o jętej w se n sie p óźn iejszym , a r y sto te le so w sk im , jeszcze n ie w y s tę p u je i o ty m już w sp o m in a C h alcid iu s in Tim . с. 308. N ie u ży w a te ż P la to n teg o w y ra żen ia na ozn aczen ie sw o jej k o n cep cji „ m a terii”. Sam o jed n a k w y r a ż e n ie H Y LE p o ja w ia się w P h ileb . 54 В na o zn a czen ie m a te ­ ria łu roboczego.

24 R ozróżn ien ia te p o ja w ia ją się przy u w a żn iejszy m czytan iu D ia lo ­ g ó w P la to n a , tu d zież p racy B aeu m k era o k o n cep cji p la to ń sk iej m aterii. 3 — Studia... n r 2

(19)

to n a s p la ta ją się koniecznie, p rze d staw ia jąc n am to „ ja k ” i to „co” u jm u je m y w naszym p o znaniu w artościow ym , a w ięc k o - niecznościow ym , sta ły m i ogólnym .

N ato m iast poznanie gorszego rzęd u, niekoniecznościow e, n ie ­ sta łe i nieogólne d o tyczy św iata zm iennego. J a k im je s t p rze d ­ m iot pozn an ia ta k i też c h a ra k te r nosi sam o poznanie, gdyż „po­ dobne po znaje się przez pod o b n e”. D la filozofa r e z u lta ty pozna­ n ia doksalnego nie p rze d staw ia ją ja k ie jś w iększej w arto ści. Społeczeństw o jed n a k ludzkie nie sk ład a się w y łączn ie z filozo­ fów , ale tak że i z dw u inn y ch w arstw : obrońców i ro b o tn ik ó w - -chłopów . Szczególnie ta trz e cia w arstw a, będąca odbiciem n a j­ niższej duszy człow ieka w in n a być p rzed m io tem tro sk i rząd zą­ cych (w m yśl k oncepcji P la to n a — w łaśnie filozofów). W a rstw a trz e cia po w in na znajdow ać się n a sobie w łaściw ym miejscu,, w in n a pracow ać, u trz y m y w a ć w a rstw y społecznie w yższe. A le ona nie jest też zdolna oddać się po zn an iu filozoficznem u i trz e b a ją „ k a rm ić ” m itam i, a b y przez to zaprow adzić spokój i ład w p ań stw ie i dzięki te m u dokonać isto tn eg o celu p ań stw a, jak im jest PA ID E IA w szystkich lu d z i25. Z ag adn ienie je d n a k P a id ei jak o istotnego celu p a ń stw a m im o, że dotyczy w szy stk ich lud zi 2®, szczególnie jed n a k doty czy najn iższej w a rstw y , k tó rą

25 J a eg er w P a id eia t. II, s. 288 (tłum . M. P lezi) p isze: „K ażdy z tych. sta n ó w posiad a sw oją, ch a ra k tery sty czn ą d lań cnotę: rząd cy w in n i b y ć m ąd rzy, w o jo w n ic y m ężn i. T rzecia cnota, którą je s t ro ztrop n e p a n o w a n ie nad sobą, n ie je s t co p raw d a w pod ob n ym stop n iu zw ią za n a w y łą c z n ie z e sta n em trzecim , posiad a dlań jednak w y ją tk o w e zn aczenie. N a n iej op iera się zgoda k la s, w y n ik a ją c a stąd, ż e ci, k tó rzy są z n a tu r y gorsi,, p od p orząd k ow ują się d ob row oln ie lep szy m . P o w in n a ona cech o w a ć za­ ró w n o rząd zących , jak rząd zon ych , ale ona w ła śn ie sta w ia n a jw ię k s z e w y m a g a n ia tem u sta n o w i, od k tórego o czek u je się p o słu sz e ń stw a ” G d y w p a ń stw ie is tn ie je zgoda i ład dopiero w ó w cza s m ożna osią g n ą ć w ła ś c i­ w y p a ń stw u cel, przy za sto so w a n iu od p ow ied n ich środ k ów . C elem jest. P A ID E IA a w s z y stk ie środ k i leżą — jak to szeroko p rzed sta w ia Jaeger — w „ św ie c ie zm ien n y m ”.

26 Jaeger (Op. cit., s. 278) zw araca u w a g ę, ż e w sz y sc y lu d z ie w y m a -. gają w y c h o w a n ia , czy w y c h o w a n ia się, ab y m óc lep iej dojść do k o n tem ­ p la c ji p raw d y: „dobra n ie m ożna poznać w k a teg o ria ch fo r m a ln o -p o ję c io - w y c h jak o czegoś, co z n a jd u je się poza n am i, n ie zy sk a w sz y u p rzed n io

(20)

filozofow ie m uszą n ieu sta n n ie „ośw iecać” p rzy pom ocy zrozu­ m iały ch d la w a rstw nie-filozofów m itów . Sam e jed n a k m ity nie przed staw iające koniecznościow ego p oznania nie są przedm io­ tem dokładnego w y k ład u P la to n a . D latego też w w a rstw ie m i­ tów , sp o ty k a m y się w dziełach P la to n a z in k o h ere n cją i n a j­ d ziw niejszym i opow iadaniam i. N ie chodziło bow iem P laton ow i, b y m ity te m ia ły przekazać jak ąś p raw d ę naukow ą, one jed y n ie m ia ły tę p raw d ę ilu strow ać p rzy pom ocy obrazów zaczerpn ię­ ty ch ze zm iennego św iata.

A w łaśn ie w dziedzinie nas tu ta j in te resu jąc e j, tj. w dzie­ dzinie ko ncep cji m a te rii w iele „n iep o ro zu m ienia” m ogą dokonać plato ń sk ie m ity, p rz y pom ocy k tó ry c h P la to n p rze k a z u je n am np. opisy p o w staw an ia naszego św iata, jak o m a te ria ln e j bud o ­ w y i tp.27 Tym czasem sam a kon cep cja m a te rii n ie m ieści się w te j w łaśn ie w arstw ie, ale w dw u w yższych, m ianow icie w w a rsw ie epistem ologicznej i m e ta fiz y c z n e j28.

w e w n ę tr z n ie ud ziału w jego w ła sn ej n aturze; p ozn an ie dobra ro śn ie w czło w ie k u je d y n ie w m iarę tego, jak ono sam o w n im s ta je się cia łem i r z e c z y w isto śc ią ” .

27 N ie m a l ca ły „T im aios” p rzep ełn io n y je s t op o w ia d a n iem o p o w sta ­ n iu św ia ta i czło w ie k a . E. Z eller, D ie P h ilo so p h ie der G riech en in ih rer g e sc h ic h tlic h e n E n tw ick lu n g , 4 (II T. I. A b teilu n g ) L eip zig 1889, s. 580— 581 p isze, ż e m ity P la to n a m ają w y p e łn ić te w s z y stk ie lu k i, k tó r e is tn ie ją w pozn an iu nau k ow ym .

28 C. B aeu m k er (Op. cit., s. 136) n a p o d sta w ie le k tu r y „T im a io sa ” i in n y ch D ia lo g ó w p rzed sta w ia ta b elę w której p rzy p o rzą d k o w u je so b ie P la to n a sp osob y p ozn an ia i b y to w a n ia . Ilu stra cja je s t w ażna:

Id ee Ś w ia t c ien i P rzestrzeń p u sta

za w sze n iezm ien n e za w sze zm ien ia ją c y s ię (za w sze jed n ak a)

?

n iep rzem ija ją ca w sz y stk o p rzy jm u ją ca n ie sp o str z e g a ln y ro zu m o w a n iem u ch w y tn y SPOSÓB T O W A N IA SPO SÓ B P O Z N A N IA n iep o w sta ją ce n iep rzem ija ją ce n iep rzy jm u ją cy do sieb ie i n ic ze sie b ie n ie od d ający n iesp o strzeg a ln y u jm o w a n y ty lk o m y ślą p o w sta ją cy p rzem ija ją cy p rzy jm u ją cy i od d ający sp o strzeg a ln y u jm o w a n y p rzez m n iem a n ie

(21)

P rz ed e w szy stk im u P la to n a m ożem y po ra z p ierw szy zau w a­ żyć n au ko tw órcze p y ta n ie DIA TI, k tó re w sposób b ard ziej p re ­ c y z y jn y o ddaje treść p y ta n ia stareg o o ARCHE naszego św iata. P o d staw y dla zarysow an ia p y ta n ia D IA TI w system ie P la ­ to ńskim p o jaw iają się n a tle realneg o w y ja śn ia n ia fa k tu p o ję ­ ciowego poznania 29, oraz na tle fa k tu istn ien ia św ia ta zm ien­ nego 30. P rzed e w szystkim P lato n o w i n asu w a się zasadnicze p y ­ ta n ie „dzięki czem u” to d o strzegając p rzed m io ty zm ienne, je d ­ nostkow e posiadam y jed n a k w naszy m pozn an iu pojęcia nie­ zm ienne, ogólne, konieczne? — oraz „dzięki czem u” przed m io ty jednostkow e, m nogie o trz y m u ją tę sam ą definicję, będącą w y ­ raz e m tego sam ego jednego ogólnego pojęcia?

N iew ątp liw ie p y ta n ia „dzięki czem u” — D IA TI w ty m w y ­ p a d k u są zw iązane z naszy m w artościow ym , bo in te le k tu a ln y m , pojęciow ym poznaniem . O dpow iedź w y ja śn ia jąc a to p y ta n ie jest z dziedziny m etafizy k i p lato ń sk iej, gdyż odpow iedź ta w skazu je n a idee, jako n a p rzed m io ty in te le k tu a ln e g o pojęciow ego pozna­ nia, k tó re jako in tu ic y jn ie poznane w ja k i sposób „są” .

D ru g im pow odem w y stąp ien ia p y ta n ia „dzięki czem u”, k tó re stało się naczelnym , n auko tw ó rczy m p y tan ie m w system ie A ry ­ stotelesa, b y ła P la to n a p o trz e b ą w y ja śn ia n ia sam ego fa k tu św ia ta zm iennego. N ie chodzi tu ta j o poznaw alność św iata zm iennego, czyli o treść pozn an ia doksalnego, gdyż poznanie to w edług P la to n a nie p osiada cechy konieczności i nie stanow i p rzed m io tu dociekań koniecznościow ych, filozoficznych. N ato ­ m iast trz e b a w y jaśn ić to, że w ogóle posiadam y poznanie

K o lu m n ę środ k ow ą, d otyczącą św ia ta c ien i i zw iązan ego z n ią poznania d o k sa ln eg o (m niem ania) n ie za licza się do P la to n a m eta fizy k i. Ś w ia t cien i (nasz zm ien n y św ia t) dom aga się jed n ak w y ja śn ie n ia d laczego je s t on ta k i ja k i jest, tj. j. zm ien n y i m n ogi. Jego racją „ b y to w o ści” n ie m oże b yć ty lk o sfe r a id ei kon ieczn ych ; a le ta k że coś in n ego —■ o w a „pusta p rzestrzeń ”, p latoń sk a m a teria , k tórą trzeb a uznać, je ś li u zn a je się św ia t zm ien n y i m nogi.

29 P or. T ea jtet 208 D; P e lit 285 A; M eno 71 B . N a ten te m a t por. E. Z eller, Op. cit., s. 617 i nn. Por. B aeu m k er, Op. cit., s. 112 i nn.

(22)

doksalne, k tó re przez to samo, że istn ie je je st u p rzedm io to ­ w ione, a więc, że św ia t zm ien n y w ogóle jest. To, że jest św iat idei —· je s t sam ooczyw iste; n ie jest n ato m ia st w cale czym ś oczyw istym , że św iat zm ien n y jest. Ś w iat bow iem zm ienn y nie je s t ty lk o b y tem sam ozrozum iałym , ale w łaśn ie posiada w sobie dom ieszkę „ n ie -b y tu ” (w sensie plato ń sk im , a więc w sensie niezd eterm in o w an ia). Je śli zatem św ia t zm ienny jest jak b y sy n te z a b y tu i n ieb y tu , m oże się zrodzić uzasadnione p y tan ie „dzięki czem u” św iat zm ienn y jest, „ istn ie je ”?, czyli ja k a je s t w e w n ętrzn a ra c ja tego, że oprócz św ia ta idei je s t w ogóle m oż­ liw e „ z aistn ien ie” św ia ta zm iennego, mnogiego?

O dpow iedzią n a to jest w łaśn ie p rzy ję cie przez P la to n a k o n ­ cepcji m ate rii, jak o tzw . „p u stej p rz e strz e n i”, analogicznej do D em ok ry tow ej próżni. Je śli u D e m o k ry ta „p różn ia” b yła on­ ty czn y m „uzasad n ien iem ” m ożliw ości w y stą p ie n ia zm ian (ru ­ chu), to p lato ń sk a p u sta p rzestrzeń , sp e łn ia ją c a ro lę m ate rii p ierw o tn ej, b y ła onty czn y m i zarazem jak im ś ap riory czn ym „uzasad n ien iem ”, „ ra c ją ” m ożliw ości zaistn ienia św iata plurali-, stycznego, zm iennego, jak im jest w edług P la to n a nasz w łaśnie św iat „cien i”. W ty m sensie p lato ń sk a „ p u sta p rz e strz e ń ” jako p ie rw o tn a m a te ria p e łn iła b y ro lę „ n ie -b y tu ” 31, w k tó ry m od­ b ija się b y t id ealn y i n a sk u te k tego — (bliżej w łaśn ie n ie w ia ­ domo jak to się dzieje) — jest m ożliw y i re a ln y zarazem św iat z m ienn y będący przedm iotem naszego doksalnego poznania. S a ­ m a jed n a k m ożliwość i realność św ia ta zm iennego nie jest p rze d ­ m iotem poznania doksalnego, ale poznania wyższego, m oże n a ­ w e t m etafizycznego w sensie ścisłym . T ylko bow iem w ściśle neoty czn ym p o znaniu m ożem y u stalić rac ję realno ści św ia ta m nogiego i zm iennego zarazem , a ra c ją ta je s t w łaśn ie nie ty lk o obecność b y tu , ale tak że „ n ie -b y tu ” w sensie P lato ń sk im , a w ięc „ n ie -b y tu ” jako negacji w szelkich d e te r m in a c ji32.

31 Por. R ep. 477 A; 479 E; 478 D; Soph. 258 E; Por. B a eu m k er, Op. cit., s. 189— 196.

32 Inną jed n ak fu n k c ję p ełn i „próżnia” w s y s te m ie D em ok ryta, a inną. „pusta p rzestrzeń ” w sy ste m ie P laton a. T am u n iesp rzeczn ia ona ru ch a to ­

(23)

P o zn an ie tego „ n ie -b y tu ” d okonuje się w naszym poznaniu ju ż nie czysto noetycznym , ale p o znaniu d y sk u rsy w n y m , a więc w ro zu m ien iu „gorszego rz ę d u ”, k tó re jed n a k je s t w yższe nad pozn an ie doksalne 33.

P la to ń s k a m a te ria p ierw o tn a, jest „m iejscem , w k tó ry m ” 34, a nie ty m „z czego coś” p o w sta je i zalicza się do św iata zm iennego. J e s t to n iew ątp liw ie tru d n e do zrozum ienia1, jak m a te ria p ierw o tn a m oże być „to w czym ” d okonuje się odbicie idei, a| n ie być „to, z czego” coś p o w staje i trw a. W ydaje się P la to n uw ażał, że sp raw a „to, z czego” je s t ju ż tłum aczen iem d o k sa ln y m i nie n ależy ściśle do m etafizycznego poznania, k tó re w ty m w y p a d k u określiło w a ru n k i m ożliw ości istn ien ia św iata zm iennego a nie o k reśla sposobu p o w staw an ia tego św iata. O p isyw an ie sposobu p o w staw an ia św ia ta zm iennego należy w ła śn ie do dziedziny m itów i w te j m a te rii P la to n przed staw ia ró żn e w a ria n ty opisujące pow stan ie tego św iata i ro li D e­ m iu r g a35 w k sz ta łto w an iu kosm osu i ludzi. O m a te rii p ie rw o t­ n ej w łaściw ie nie w iele w ięcej m ożna pow iedzieć w m etafizyce p lato ń sk ie j. S p raw a zaś „ m a terii w tó rn e j”, k tó ra je s t przed m io ­ te m doksalnego poznania, u P la to n a p rze d staw ia się dość d y sk u sy jn ie i n a w e t niesp ó jn ie 36.

P la to ń sk ie ujęcie m a te rii było jed n a k chyb a p ierw szy m fi­ lozoficznym w ram ach zaproponow anej k oncepcji n au k i u ję ­ ciem zag ad n ien ia m a te rii w ogóle, oczywiście, jeśli koncepcję

m ó w , a tu u P la to n a u n iesp rzeczn ia sam fa k t „ istn ien ia ” św ia ta zm ien ­ n eg o .

33 Por. B aeu m k er, Op. cit., s. 137 i nn.

34 S zerok ą d y sk u sję na te m a t ch a rak teru „m aterii p ie r w o tn e j” jako „p u stej p rzestrzen i” p ełn ią cej ty lk o rolę p o d ło ża ” w k tó ry m „dokonuje s ię „recep cja ” treści id e i d ok on u je B aeu m k er, Op. cit., s. 151— 187.

35 O p isy „ p o w sta n ia ” czy te ż o d w ieczn eg o „ p o w sta w a n ia ” św ia ta z a ­ w ie r a T im aios. A n a lizę tek stu T im aiosa p rzed sta w ia B a eu m k er, Op. cit., s. 115 i nn.

36 D o te g o zd an ia m oże p rzy czy n ia się ogrom na ilo ść k o m en ta rzy , o p racow ań m on o g ra ficzn y ch ta k h isto ry czn y ch jak i sy s te m a ty c z n y c h do­ ty c z ą c y c h d ok tryn y P la to n a , zw ła szcza zaś T im aiosa.

(24)

m a te rii pojm ie się zarów no w ram a ch sy stem u filozoficznego ja k i odpow iedniej koncepcji n a u k i 37.

5. P r o b l e m m a t e r i i u A r y s t o t e l e s a

Tym , k to w niósł do zag ad n ien ia m a te rii isto tn e n o vu m , k tó re p rz e trw a ło w ieki, b y ł A ry sto teles 38. Jego koncepcja, a n a w e t szeroko zarysow an a teo ria n au k i, zw łaszcza zaś n aukotw órcze p y ta n ie ,,DIA T I” w yznaczyło m ożliw ości sk o n stru o w an ia teo rii m a te rii, te j m aterii, k tó ra bez zasadniczych p rzem ian p rz e trw a ­ ła do dzisiaj n a g ru n cie m yślen ia w yznaczonego przez A ry sto ­ telesa.

37 S ta n o w isk o to m ożna u zasad n ić tym , że n ie b yło po prostu odpo­ w ie d n ic h pytań , od p o w ied n iej k o n cep cji p ozn an ia n a u k o w eg o , w której m o g ła b y w y stą p ić p ro b lem a ty k a m a terii. O góln e b o w iem p y ta n ie o A RC H E k osm osu d otyczyło całego bytu; zatem n ie m ogło w sk a za ć na b y to w y elem en t, jakim jest m ateria. J e śli zaś zg o d zilib y śm y się z k o n ­ c e p c ją Jaegera, że filo zo fia b yła w p ierw szy ch sw y c h w iek a ch ra cjo n a ­ liz a c ją m ito lo g ii, to trudno n a w e t uznać, b y b y ły w a ru n k i na z a istn ie n ie „ m a teria listy czn ej” k o n cep cji w ó w cza s, gd y jeszcze w szy stk o „było p ełn e b o g ó w ”. P on ad to p o szczeg ó ln e sp osob y p ozn an ia, o k tó ry ch b y ła m ow a n ie m o g ły sa m e w sk a za ć n a m a terię jako sk ła d n ik b ytu . W reszcie, „tru d n o G rek ów uczyć po g reck u ” : je ś li w filo z o fii p r z e d a r y sto te le so w - sk ie j n ie p o ja w ił się n a w e t term in „m a teria ” — H Y LE, to znaczy, że p o ję c ie to b y ło jeszcze n iezn an e, ob ce i zbędne. W filo z o fii b o w iem bar­ d zo ła tw o u tw o rzy ć n o w e w y r a ż e n ie na ozn aczen ie tego, co d ostrzegam y ja k o w a żn y m om en t, czy elem en t b ytu. To zaś, ż e ca ła trad ycja filo zo ­ fic z n a u p a tru je w p ierw szej fa zie filo z o fii g reck iej m om en t m a te r ia li-

sty czn y , dok on ało się ch yb a d zięk i A r y sto te le so w i i m oże n iek tó ry m w y ­ ra żen io m P la to n a , k tó ry sw o ją „m aterię p ie r w o tn ą ” n a zw a ł czym ś n ie ­

o k reślo n y m , bez gran ic, A PEIR O N EM . (Por. B aeu m k er, Op. cit.

s. 197 i nn.) co m ogło sk ojarzyć A n ak sy m a n d ro w eg o „B oga” z m aterią. A r y sto te le so w sk a zaś sy ste m a ty z a c ja filo z o fii p oprzez 4 p rzy czy n y p rzy ­ czy n iła się w a ln ie do zak orzen ienia o p in ii, ż e w ła śn ie p ie r w si filo z o fo w ie jo ń sc y b y li zw ią za n i z „ m a teria lizm em ”.

38 T ym n o v u m je s t w sk a za n ie n a m a terię jako n a to, „z czeg o ” coś p o w sta je . Por. P h y s. I 8, 191 a 34; 9, 192 a 29— 32; II 3, 194 b 24; 195 a 16— 19; D e G en. A n. I 18, 724 a 23— 26; II 1, 733 b 26; M et. A 5, 986 b. 7; В 4, 999 b. 7; Δ 24, 1023 a 26— 27; Z 7 1932 a 17; ,1033 a 5 8, 1033 a 25—26 itd.

(25)

J a k ogólnie w iadom o, A ry sto teles, w p rzeciw ień stw ie do P la to n a zw iązał z koncepcją n a u k i nie p oznanie ty p u in tu ic y j­ nego, ale poznanie a b stra k cy jn e . B yło to zw iązane z p rze n ie ­ sieniem p rzed m io tu in te le k tu a ln e g o p o zn a n ia ,z e św iata idei do ś w ia ta zm iennej m ate rii. A ry sto te le s p ierw szy w dziejach n a u ­ kow ego pozn an ia sy stem aty czn ie z a ją ł się „ob ró b k ą” poznaw czą św iata zm iennego, m aterialn eg o , m nogiego. I dlatego też w ty m w łaśn ie zm iennym , m nogim , p rzy g o d n y m (w sensie a ry sto te le - sow skim ) św iecie o d k ry ł elem en t b y tu zw an y H Y LE — m a te ria . K oncep cja naukow ego pozn an ia sp lo tła się u niego w sposób n iero z erw aln y z koncepcją b y tu m aterialn eg o, zm iennego.

Po zn anie zatem nauko w e s ta ra ją c e się w sposób u zasad ­ nio n y i zorganizow any odpow iedzieć n a p y ta n ie „dzięki czem u coś je s t czym ś” 39 sk ład a się z d w u faz: pozn ania ty p u in d u k ­ cyjnego, czyli p rzejścia od w ielu szczegółów do ogółu oraz d e­ d u k c ji sylogistycznej, m ającej n a celu w y k ry c ie now ych cech defin io w an ej rzeczyw istości, lu b też u szeregow anie w sposób uzasad n io n y zdobytych w iadom ości, zaw a rty c h w d efinicjach re a ln y c h p rzedm iotów 40.

A rysto teleso w ska in d u k cja m a swój p rzed n au k o w y sta n w postaci spontanicznej ab strak cji, d o konującej się w nas sta le n a m ocy naszej n a tu ry . L u d zk a m owa, p rzedm iotow o-orzeczni- kow a je s t p ra k ty c zn y m zu ży tk o w aniem n a tu ra ln e g o procesu a b stra k cji, czyli p rzed n au k o w ej in d u k cji 41. In d u k cja n auk ow a jed n a k m a n a celu w sposób już m eto d y czn y k iero w a n y w w ielu d an y ch szczegółow ych, jedno stk o w y ch dostrzec pojęcie ogólne, k tó re m ożna w yrazić bądź w postaci jakiegoś ak sjo m atu bądź defin icji. A k sjo m at i defin icja, dostrzeżona bez p o średn ictw a

39 Por. rozd ział 17 ks. Z M etaf. T łum . p o lsk ie T. Ż eleźn ik , w p racy M. A. K rą p iec — T. A. Ż eleźn ik , A r y sto te le so w sk a k on cep cja su b sta n cji, L u b lin , T. N. K U L. 1966, s. 135.

40 N a tem a t A r y sto te e lso w sk ie j k o n cep cji n a u k i p isa łem w pracy: S. K a m iń sk i i M. A . K rąp iec, Z teo rii i m e to d o lo g ii m e ta fiz y k i, L u b lin , T. N, K .U .L . 1962, s. 204—223.

41 N a tem a t ch a rak teru m o w y u A r y sto te le sa por. w n ik liw e a n a lizy i ro zw a ża n ia P . A ubenque, L e p ro b lèm e d e l ’être ch ez A risto te. P a ris, 1962, ch. II.

(26)

tę rm in u średniego, s ta ją się p rzesłan k ą w iększą w sylogistycz- n ej d ed u k c ji A ry sto telesa.

W praw dzie zastosow anie całego m echanizm u sylogistycznej dedukcji, ta k jak to zaproponow ał A ry sto teles, nie spełniło po­ k ład a n e j nadziei i ,,de fac to ” sam S ta g iry ta nie zastosow ał idealnego m odelu sw ej n au k i do fak ty c zn y c h rozw ażań filozo­ ficznych, to jed n a k n iek tó re cechy sylogistycznego m y ślen ia m ia ły i n ad al m ają sw oje zastosow anie 42. A rystotelesow sk a d e­ d u k c ja sylo gistyczna n ie b y ła d ed u k c ją p o jętą w sensie d zisiej­ szym , ale było to m y ślen ie o koniecznościow ych sta n a c h i zw iąz­ k ach rzeczy. Tego ty p u m yślen ie o p iera się n a obiektyw izm ie i realizm ie poznaw czym . I dlatego nau k o w e re z u lta ty p oznaw ­ cze, podobnie ja k i poznanie p rzednaukow e, z n a jd u je sw ój p e łn y w y ra z w postaci naszej m ow y podm iotow o-orzecznikow ej. N a tu ra ln y ludzki języ k je s t sp ra w n y m n arzędziem analiz filo­ zoficznych i ponad to je st także w y razem naszego realistyczneg o i obiektyw nego poznania. W ty m m iejscu A ry sto teles jest m oże n a jb a rd zie j k o n se k w e n tn y m k o n ty n u a to re m tra d y c ji w alk i z so- fistyczn ą ko ncepcją ludzkiej m ow y, w alki, k tó rą zapoczątkow ał Sokrates, a k tó re j k o n ty n u a c ję m ożna dostrzec w D ialogach P la to n a 43.

W A rysto teleso w sk iej jed n a k koncepcji pozn ania m ożna zauw ażyć bardzo dużą i podstaw ow ą tru d no ść, k tó ra je s t jakoś w e w n ętrzn ie spleciona z in n ą tru dn o ścią, n a tu r y już b a rd z iej m etafizy cznej. Chodzi tu ta j o sp row adzenie ludzkiego p o zn ania in te le k tu a ln e g o (naukow ego) do tw o rzen ia pojęć i do operacji n a pojęciach z jed n ej s t r o n y 44, oraz b ra k u jakiegoś jed neg o tra n sc en d e n taln e g o „pojęcia” b y tu w spólnego d la całej m e ta fi­ zyki 45. Te w łaśn ie m o m en ty zadecydow ały, że zarów no ogólna k on cep cja m etafizy k i A ry sto telesa je s t ostateczn ie niespójna,.

42 Por. Z teo rii i m etod ologii..., s. 222— 223. 43 Por. A ubenque, Op. cit., s. 96.

44 Por. rozdz. V II i V III z III k s ię g i D e A n im a, Por. ta k ż e J. d e T o n - q u ed ec, La critiq u e d e la con n aisan ce, P aris, 1929, A p p e n d ic e II, s. 461 i nn.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The classical Erd˝ os spaces are obtained as the subspaces of real sep- arable Hilbert space consisting of the points with all coordinates rational or all coordinates

De toename van het aantal nieuwe planten per tijdseenheid zal namelijk niet in de eerste plaats gereduceerd worden door de reeds aanwezige plantdichtheid zoals dat in vergelijking

Dans le N° 13 on relève égale- ment le nom d'un nouveau stratège d'Oxyrhynchite, Nikanor, le plus ancien des stratèges de ce nome, qui nous sont connus jusqu'à présent, car il

Zwykle podkreśla się wgląd podmiotu w wyznawane przez siebie wartości stanowiące we- wnętrzne regulatory zachowania jednostki prowadzące do konstruowania oraz do mody- fikowania

W tem miejscu zaczyna się obrót korbą główną, w ciągu obrotu wózek sam od iedney do drugiey liczby ku prawej stro- nie, aż do końca machiny nazad posuwa się; tamże

Inne pieśni tego okresu tworzone do melodii Mazurka Dąbrowskiego odnajdziemy w aneksie pieśni i wierszy na melodię Pieśni legionów*3.. Pieśni i piosenki urabiane

Szczegółowe zasady wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszka‑ niowego zasobu miasta Poznania reguluje uchwała nr XXX/443/VII/2016 Rady Miasta Poznania z dnia 7 czerwca

kryterium gęstości zaludnienia (os./km²) Udział wydatków inwestycyjnych w relacji do budżetów gmin Odsetek mieszkańców województwa przekazujących 1% podatku