• Nie Znaleziono Wyników

Bachtin jako krytyk Freuda : (o semiotycznej reinterpretacji psychoanalizy)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bachtin jako krytyk Freuda : (o semiotycznej reinterpretacji psychoanalizy)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogusław Żyłko

Bachtin jako krytyk Freuda : (o

semiotycznej reinterpretacji

psychoanalizy)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4-5 (28-29), 252-266

(2)

Bachtin jako krytyk Freuda

(O sem iotycznej reinterpretacji psychoanalizy)

1

W ro k u 1927 ukazała się w Leningradzie pod nazw iskiem W. N. W ołoszynow a niew ielka rozm iaram i książeczka zaty tu ło w ana F reudyzm . S z k ic k r y ty c z n y 1. P o blisko pięćdziesięciu latach okazało się, że au to rstw o tej ro zp raw y należy do zm arłego w ubiegłym ro k u w yb itn eg o uczonego radzieckiego M ichaiła B ach- tina.

Ze skąp y ch danych biograficznych, k tó re zostały ostatnio opubliko­ w ane, m ożna się dowiedzieć, że B achtin po ukończeniu u n iw e rsy te tu p etersb u rsk ieg o (jego nauczycielem b ył m. in. prof. Tadeusz Zieliń­ ski) znalazł się na początku la t dw udziestych w W itebsku. W ty m m ałym prow incjonalnym m ieście, o zadziw iająco jed n a k bogatym ży­ ciu arty sty czn y m (działała t u w ow ym czasie rów nież sły nna a k a ­ dem ia m alarsk a M arca Chagalla), w raz z B achtinem znaleźli się jego uczniow ie-przyjaciele W. W ołoszynow, P. M iedw iediew i L. P u m - pianski, tw o rząc w te n sposób tzw . szkołę B achtina. J a k tw ierdzi Iw anow , n iek tó re prace, k tó re uchodziły za dzieła W ołoszynowa i M iedw iediew a, w rzeczyw istości w yszły spod pió ra B achtina 2. Do­ tyczy to m. in. Freudyzm u. „H abent sua fa ta libelli...”.

Esej o psychoanalizie je s t zate m jed n ą z pierw szych w iększych p u ­ blikacji B achtina. Poruszone w nim zagadnienia — psychika, św ia­ domość i język, języ k i ideologia, teo ria w ypow iedzi i działalności językow ej, psychologia i socjologia — p o w tarzają się w coraz to in n y ch o św ietleniach i w coraz to innych k ontekstach problem ow ych w e w szystkich n astęp n ych dziełach uczonego.

P ro b lem aty k a ta pojaw ia się zarów no w jego „językoznaw czych”

(M arksizm i filozofia języ k a , K o n stru kcja w y p o w ied zi — znane do­

tychczas pod nazw iskiem W ołoszynowa), jak i w „ lite ra tu ro z n a w ­ czych” o raz „kulturologicznych” pracach (P roblem y p o e ty k i D osto­

jew skiego, Tw órczość F. Rabelais’go).

K siążka o freu d y zm ie zajm u je w ięc w ażne m iejsce w dorobku B ach­ tin a i jej znajom ość je st konieczna d la o rien tacji w całości poglądów uczonego. Zw ażyw szy, że w tej chwili je s t ona praw dziw ym „b ia­ łym k ru k ie m ” , w a rto zaprezentow ać jej głów ne tezy.

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 252

1 Użyte w tym tekście skróty odnoszą się do następujących prac Bachtina:

Fr — Friejdizm. Leningrad 1927; MiF — Marksizm, i fiłosofija jazyka. L enin­

grad 1930; S w Z — Słowo w żiz ni i słowo w poeziji. „Zwiezda” 1926 nr 6. 2 W. W. Iw anow : Znaczienije idiej M. M. Bachtina o znakie, w y sk a zy w a n ii

i diałogie dla sowriemiennoj siemiotiki. Tartu 1973. Trudy po Znakowym Si-

(3)

2

B achtin p rzy stę p u je do k ry ty k i F re u d a z po­ zycji socjologii poznania. P o w stan ie psychoanalizy — a szczególnie jej późniejsza niebyw ała k ariera, przekształcenie się ze skrom nej początkow o m etody psychiatrycznej w u n iw e rsa ln ą teorię człow ieka i k u ltu ry — je st dla niego w y raźn y m sym ptom em choroby, n a jak ą cierpi m ieszczańska cyw ilizacja Zachodu.

G eneralne zarzuty B achtina w obec te o rii F reu d a m ożna ująć w dwóch p u n k tac h :

a) jako filozofia jest ona an ty h isto ry zm em i dekadentyzm em ,

b) jako zaś teo ria psychologiczna subiektyw izm em i sp eku laty w iz- mem.

Ad a. A n ty h istory zm i dekadentyzm są podstaw ow ym i m otyw am i ideologicznym i freudyzm u. L okuje się on w ty m kontekście zachod­ niej m yśli filozoficznej, k tó ry je st znaczony nazw iskam i Schopen­ h auera, Bergsona, H artm anna, Spenglera. W szyscy ci m yśliciele w y ­ suw ają n a p lan pierw szy biologiczną stro n ę w człowieku, nie m ają zaufania do świadomości, do rozum u, dążą do przeciw staw ienia „w szechpotęgi i m ądrości n a tu ry ” oraz „bezsilności głupiej hałaśli­ wej h isto rii” . Seksualizm teorii F re u d a je s t swego ro d zaju syntezą dw udziestow iecznego an tyhistoryzm u. Z determ inow anie psychiki (świadomości) przez biologię (olbrzym ia ro la kategorii płci i wieku), w yprow adzanie całej k u ltu ry z biologicznych (głównie seksualnych) popędów ludzkiego organizm u — to w spólne m otyw y F reu d a i w spół­ czesnej m u filozofii, k tó re zostały przez niego odnow ione i wzbo­ gacone now ą treścią. B achtin a ta k u je F reu d a głów nie za to, że tra k tu je on człow ieka jak o izolow aną isto tę biologiczną, ignoruje fakt, że człow iek — w m yśl znanej fo rm u ły — to przede w szystkim „całokształt stosunków społecznych” . Żeby stać się człowiekiem , nie w ystarczy narodzić się fizycznie. Do tego potrzebne są pow tórne „społeczne n aro d zin y ” . Chodzi o to, że człow iek przychodzi n a św iat nie jako „ab strak cy jn y biologiczny o rg an izm ” , lecz jako członek k la­ sy społecznej, narodu, epoki historycznej. I ty lk o ta „społeczna i h i­ storyczna lokalizacja człow ieka czyni go realnym , określa treść jego życia i tw órczości k u ltu ra ln e j” (Fr, s. 23).

Ad b. Psychoanalizę jak o k ieru n e k w psychologii XX w. um ieszcza B achtin w n u rcie psychologii su b iek ty w n ej (W undt, Jam es). Co praw da, u F re u d a ten subiektyw izm je st nieco, u k ry ty . W brew je d ­ n ak w szystkim pozorom teoria freu d ow sk a opiera się na w ew n ętrz­ nym doświadczeniu, in trospekcji i sam oobserw acji. Z m etodologicz­ nego p u n k tu w idzenia freudyzm niczym n ie różni się od tra d y c y j­ nej introsp ekty w n ej psychologii, chociaż F reu d i jego uczniow ie uw ażali się za burzycieli psychologii d aw nej.

N astępna kw estia to sposób k o n stru o w an ia m odelu psychiki przez Freuda. Podstaw ow e jej rysy, tre ść jej w szystkich „ p ię te r” — jak tw ierdzi psychoanaliza — k sz ta łtu je się w okresie w czesnego dzie­

(4)

ciństw a. Je d n a k „cała k o n stru k cja kom pleksów dziecięcych pow stała drogą retro sp ek cji; je s t zbudow ana n a w spom nieniach dorosłych”

(Fr, s. 121). M amy tu do czynienia ze sw ego ro d z a ju in te rp re ta c ją

przeszłości z p u n k tu w idzenia teraźniejszości, z p ro je k c ją te ra ź n ie j­ szości w przeszłość. N ie je s t to zabieg najlepszy, gdyż — ja k pow ia­ da B achtin — „nie m a obiek ty w ny ch w spom nień” .

I w reszcie oskarżenie najm ocniejsze — F re u d n ie uw zględnia „obiek- tyw no-socjologicznego p u n k tu w idzenia” . R o zp atru je człow ieka, jego d y lem aty i zachow anie w całkow itej społecznej pustce. W ięcej. Po­ zostając w granicach jednostki, chce w yprow adzić z niej w szystkie zjaw iska społeczne — religijne, polityczne, artystyczne, m oralne — gdy tym czasem bardziej n a m iejscu byłoby postępow anie a k u ra t od­ w rotne. W szystko to ostatecznie spraw ia, że freu d y zm należy uznać nie ty le za dobrze udoku m ento w an ą teo rię naukow ą, ile za „olbrzy­ m ią k o n stru k cję, zbudow aną n a nadzw yczaj śm iałej i orygin alnej in te rp re ta c ji faktów ” {Fr, s. 123).

3

Ze streszczonych tu k ry ty czn y ch w yw odów B achtina w y n ik a ło b y ,'ż e F reu d n ie pow iedział n ic nowego, w każ­ dym razie n ic wartościowego, w y k azu jąc się ty lk o niezaprzeczalną pom ysłowością. N iezupełnie jed n a k tak>jest. F re u d sfo rm uło w ał w ie­ le w ażkich zagadnień, chociaż ich rozum ienie i ro zw iązania dla B ach­ tin a są n ie do przyjęcia. N ajw ażniejsze innow acje, ja k ie B achtin dostrzega u F reud a i akceptuje, m ożna u jąć następująco:

a. F reu d był pierw szym psychologiem , k tó ry z ta k ą ostrością ukazał „dynam ikę psychiczną” . „W alka”, „konfliktow ość” , „chaos” — oto rzeczyw iste zasady życia psychicznego. Psychologia p rzed freudo w sk a p rezento w ała optym istyczny obraz życia psychicznego człow ieka jak o stop n io w y h arm o n ijn y rozwój zdolności duchow ych. F re u d do­ konał w ty c h poglądach najw iększej zm iany, d ra m a ty z u ją c obraz psychiki. R eferu jąc dość szczegółowo k ształtow anie się teo rii F re u ­ da — zw łaszcza rozw ój koncepcji nieśw iadom ości — B ach tin nie łagodzi, lecz w p rost przeciw nie, u w y d a tn ia to fu n d am e n ta ln e zało­ żenie psychoanalizy. F re u d w e w n ętrzu człow ieka inscen izu je sw oi­ stą psychom achię, ścieranie się rw ących się n a zew nątrz, do św iado­ mości, stłum io n y ch popędów i cenzury, super-ego. Św iadom e „ ja ” , będąc ściśnięte w kleszczach m iędzy ty m i potężnym i siłam i, pełn i tu jed y n ie ro lę rozjem cy, rzecznika „zasady rzeczyw istości”, wymcK- gów życia społecznego i k u ltu ry .

b. F reu d w y stąp ił także z k ry ty k ą świadom ości i całej tra d y c y jn e j psychologii, k tó ra utożsam iała psychikę ze św iadom ością i budow ała sw oje teo rie n a p odstaw ie jej danych. Z nieufności do jej św iadectw uczynił je d n ą ze sw ych naczelnych zasad m etodologicznych. F reu d R 0 2 T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 2 5 4

(5)

m a rację, gdy nie w ierzy tem u , co m ów i świadomość. B yw a ona z reguły stronnicza i jej ko m entarze n ie m ogą być uw ażane za w ia­ rygodne w y jaśn ienia zachow ania. R zeczyw iste bowiem p rzyczyny postępow ania człowieka tk w ią zw ykle n ie tam , gdzie w sk azuje św ia­ domość.

c. F re u d w reszcie zw rócił n a le ż y tą uw agę n a znaczenie słów, w ypo­ w iedzi w erb aln y ch i in n y ch ro d zajów znaków w funk cjo no w aniu psychiki. Rów nież rola ro zm aity ch w ypow iedzi (w ynurzenia p a c je n ­ tów , relacje o snach, w olne kojarzenia, om yłki językow e, przejęzy ­ czenia itd.) dla samej m etody psychoanalitycznej je s t olbrzym ia. Z tego w zględu m eto da psychoanalityczna — B achtin n azy w a ją „ in te rp re tu ją c ą an alizą” — w łaściw ie polega n a odczyty w aniu ty ch w ypow iedzi i rek o n stru o w an iu n a tej po dstaw ie procesów, k tó re je w yw ołują.

Tych innow acji, w niesionych przez psychoanalizę, B achtin n ie kw e­ stionuje. U w aża je za bardzo doniosłe, pod w arunkiem , że p o tra k ­ tu je się je w yłącznie jak o n o w ą p roblem atyzację zagadnień psycho­ logicznych. Sądzi zatem , że F re u d o d k ry ty m przez siebie problem om

narzucił fałszyw ą in te rp re ta c ję i w prow adził w niew łaściw y kon­ tek st w y jaśn iający . N ależy freud o w skie w ątk i koniecznie podjąć, a le ju ż n a inn y m gru n cie i z innego p u n k tu w idzenia. W yprzedza­ jąc n ieco to k refero w an ia sp o ru B achtina z Freudem , m ożna pow ie­ dzieć — p a ra fra z u ją c znane w y rażen ie — że B achtin zam ierza „po­ staw ić F re u d a z głow y n a nogi” .

2 5 5 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

4

N a czym ted y polegają ograniczenia F reuda, k tó re n ie pozw alają m u ujrzeć w e w łaściw ym św ietle sform ułow a­ n ych problem atów , a B achtinow i każą w idzieć w psychoanalizie jeszcze jed en sym ptom „rozkładu b u rżu a z ji” i poszukiw ać całkow icie now ej o p tyk i?

W ty m celu p rz y jrz y jm y się bliżej, ja k B achtin c h a ra k te ry z u je po­ stęp ow anie F reu d a i gdzie dostrzega jego najsłabsze strony.

W edług F re u d a p sy ch ik a dzieli się na szereg obszarów czy w arstw , k tó re — m ów iąc m etafory czn ie — zam ieszkują różne up erson ifiko- w ane siły, zn ajd ujące się w stan ie p erm an en tn ej w ojny. N asu w ają się p y ta n ia — ja k F re u d n a tra fił n a istn ien ie ty ch sił psychicznych, tzn. jak im m ateriałem dysponow ał i w jak i sposób z nim się ob­ chodził?

P rzed e w szystkim chodzi tu o sposób d o tarcia do nieśw iadom ości, do tego podstaw ow ego rez e rw u a ru energii psychicznej i głów nego m otoru psychiki. Sam F re u d — zauw aża B achtin — p rzy znaje, że n ie m a do niej bezpośredniego dostępu, pisząc, iż „cała nasza w iedza

(6)

zawsze w iąże się ze świadomością. Rów nież nieśw iadom ość m ogliśm y poznać ty lk o przez to, że ją sobie uśw iadom iliśm y” 3.

O nieśw iadom ości m ożna w nioskow ać jed y n ie pośrednio n a p o d sta­ w ie różnych tw orów p o jaw iających się w świadomości, zarów no n o r­ m alnych, ja k i patologicznych. D la badacza (i dla każdego z nas) nieśw iadom ość istn ieje „tylko w przekładzie n a języ k św iadom ości”

(Fr, s. 104). S tąd też rosyjski uczony m etodą psychoanalityczną n a ­

zyw a „ in te rp re tu ją cą analizę różnych tw orów św iadom ości” , k tó ra prow adzi do w yk ry cia i odsłonięcia ich „nieśw iadom ych k orzen i”

(Fr, s. 73).

U podstaw teorii psychoanalitycznej leży zatem k o m unikacyjny sche­ m at 4: nieśw iadom ość -> przedśw iadom ość —► świadomość.

M am y tu do czynienia z kom unikacją przebiegającą w ew n ątrz po­ jedynczego organizm u: nieśw iadom ość n ieu stan n ie dobija się do świadomości, mogąc w każdej chw ili przebić się do niej i „odzw ier­ ciedlić się w naszym słowie, m im ow olnej omyłce, geście, czynie”

(Fr, s. 44).

J a k bliżej w ygląda m echanizm tej kom unikacji? Otóż dla B achtina najbardziej ch arak te ry sty c z n ą cechą freudow skiej nieśw iadom ości jest jej niejęzykow y, nieznakow y ch arak ter. Nieświadom ość je s t n ie ­ ma, „boi się słów ” (Fr, s. 56). S tłum ione im pulsy m ogą przeniknąć do świadomości ty lk o dzięki połączeniu się z określonym i w yobraże­ niam i słow nym i. W erbalizacja stłum ionych treści doko nuje się w przedświadom ości.

S praw a kom plikuje się w zasadniczy sposób przez to, że m iędzy Id a Ego nie m a prostego tra n sfe ru . O pór świadomości, działanie cen ­ zury, różnych m echanizm ów obronnych spraw ia, że w ypow iedzi w erbalne, z jakim i m a do czynienia psychoanalityk, są zawsze w jakiś sposób zdeform ow ane i zam askow ane. (Dotyczy to w szystkich sym boli nieświadom ości). D eszyfracja ty c h sym boli je s t e le m en ta r­ nym zabiegiem psychoanalitycznym . N ależy odrzucić „legalny” p u n k t w idzenia Ego i ustalić „w łaściw e” znaczenie danych reak cji słow ­

nych, wiążąc je ze stłum ionym i, n iecenzuralnym i kom pleksam i em o- tyw no-w olicjonalnym i, głów nie o c h arak terze seksualnym .

P sycho an ality k idzie w ięc od świadomości ku nieśw iadom ości, od w ypow iedzi w erbalnych, p ojaw iających się w świadomości, do ich nieśw iadom ych źródeł. T ak też B ach tin określa m etodę Freuda, p i­ sząc, że „cała jego k o n stru k cja psychologiczna bazu je n a w ypow ie­ dziach słow nych człowieka, będąc ty lk o ich szczególną in te rp re ta c ją ”

(Fr, s. 114)L _ __________________________________

s Z. Freud: Poza zasadą przyjemności. Przeł. J. Prokopiuk. Warszawa 1975, s. 99.

4 J. Łotman za Bachtinem pisze, iż „Freudowski psychoanalityczny model jest zbudowany jak łańcuch, na którego jednym końcu znajdują się podświadome wyobrażenia w yw ołane przez libido, a na drugim końcu słow ne wypowiedzi pacjenta” (J. Łotman: O riedukcji i ra zw iorty w an ii znakowych sistiem. W:

Materiały wsieso-juznogo simpoziuma po wtoricznym modielirujuszczim sistie- mam. 1/5. Tartu 1974. Polski przekład: „Teksty” 1974 nr 3.

(7)

W idać w yraźnie, że F re u d tra k tu je słowo, w ypow iedź jako w yraz w ew nętrzn ych przeżyć, w y raz konfliktow ych stosunków m iędzy Id a Ego. Podczas sean su psychoanalitycznego lek arz w ydobyw a z p a ­ cjenta „zeznania” , zm uszając go do zagłębiania się w sw oją jaźń. P ow inien ta k postępow ać z pacjentem , by ten , pokonaw szy w styd i stra c h (cenzurę), m ógł uśw iadom ić sobie stłum ione przeżycia, bę­ dące przyczyną rozm aitych p rzy k ry ch napięć, i zneutralizow ać je poprzez ujaw n ien ie.

A ntagonizm y, p an u jące w ew n ątrz psychiki, n a płaszczyźnie języko­ wej m an ifestu ją się w trud n o ściach form ow ania w ypow iedzi, k tóre m ają dotyczyć ow ych w yp arty ch , lecz ciągle obecnych w głębi p sy ­ chiki i działających stam tąd zdrożnych dążeń. P sy cho anality k s ta ra się osłabić w szystkie ham u jące in stan cje świadomości, m aksym alnie zniw elow ać jej opór po to, by m ożna było dotrzeć do u k ry ty c h m yśli, połączyć je ze słow am i i w te n sposób przekształcić w fa k t św iado­ mości. Znaczenie psychoanalitycznej m etody „w olnych sko jarzeń” , używ anej do in te rp re ta c ji snów, polega n a ty m , że „w olne skojarze­ nia — przy p ad k o w e i chaotyczne — okazu ją się ogniw am i łańcucha, po którym d o trzeć m ożna do stłum ionego popędu, tj. do u k ry te j treści snu. Treść ta najczęściej b yw a zam askow aną realizacją po­ p ęd u ” (Fr, s. 76).

W ypowiedzi są w ięc w yrazem — chociaż dla osoby przeżyw ającej najczęściej zam askow anym — najgłębszych w a rstw psychiki. Zaś obserw ow ane n a seansie p sychoanalitycznym tru dn ości p rzy ich tw orzeniu i u ja w n ia n iu odzw ierciedlają k o n flik ty m iędzy różnym i poziom ami psychiki. W ystępow anie ty ch trud n ości p rzy w erbalizacji stanow i bardzo w ażny syg n ał dla psychoanalityka, gdyż w sk azują one na istnienie oporu i — co za ty m idzie — uk ry teg o kom pleksu. Przyglądając się psychoanalitycznej procedurze, B achtin odnotow uje szereg m om entów , k tó re n iezm iernie o graniczają jej w alo ry poznaw ­ cze. N ajsłabsze stro n y teorii F re u d a to przed e w szystkim :

a. P sychoanaliza m a do czynienia z izolow aną pojedynczą jednostką. M ateriał faktyczny, jakim dysponuje, w całości pochodzi od niej. Tw orzą go głów nie w szystkie relacje i opowieści, o p arte w ostatecz­ n ym rach u n k u n a introspekcji, a więc n a su b iekty w ny m w glądzie p acjen ta w e w łasn ą psychikę. Krótko'’ mówiąc, „F reu d (...) ośw ietla konflikty zachow ania od w ew nątrz, tj. z p u n k tu w idzenia sam oob­ serw acji” (Fr, s. 37). Swój subiektyw izm F re u d k am uflu je nieco

przez to, że k ieru je tą sam oobserw acją, każe w nikać w in n e w a r­ stw y psychiki. Nie zm ienia to jed n ak fak tu , że jego „ k o n stru k cja pozostaje w g ran icach tego, co może powiedzieć o sobie i sw oim za­ chow aniu sam człow iek n a podstaw ie sw ego dośw iadczenia w ew n ętrz­ nego” (Fr, s. 114). Tw órca psychoanalizy n ie chce w yjaśniać sform u­ łow anych przez siebie problem ów w kategoriach sy stem u szerszego niż pojedynczy człowiek, po przestając n a danych sam oobserw acji, d la której „w szystkie p ro d u k ty nieśw iadom ości p rzy jm u ją form ę

257 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

(8)

chęci, życzeń, zn ajd u ją w erb aln y w y raz i w tak iej postacji, tj. w p o ­ staci m otyw u są uśw iadam iane przez człow ieka” (Fr, s. 114).

b. Z tego w zględu freudow ska nieśw iadom ość nie je s t żadną now ą jakościowo sfe rą psychiki, lecz ty lk o in n ą g ru p ą m otyw ów , przy po­ m ocy k tó rych człowiek in te rp re tu je sw oje zachow ania. I rów nież z tego w zględu p o stu lat Freuda, by nie w ierzyć głosowi świadomości, m a bardzo ograniczony zasięg, poniew aż „i m o tyw y nieśw iadom ości nie w y jaśn iają zachow ania (...) niczym zasadniczo nie różniąc się od św iadom ości’’ (Fr, s. 127). Tę in n ą g ru p ę m otyw ów świadomości, w y ­ dobyw aną w szczególny sposób przez F reu d a, B ach tin propo nu je nazw ać „świadom ością n ieo ficjaln ą” . Nieświadom ość, ta k ja k ją ro ­ zum ie Freud, nie istnieje. J e st ona (podobnie ja k i in n e „siły p sy ­ chiczne”) dowolną k o n stru k cją Freuda, m ającą w yjaśnić realn e zja­ wisko, jakim je st w alka różnych m otyw ów — świadom ości „oficjal­ n e j” i „nieoficjalnej” .

Istn ieje jeszcze jed e n dowód na to, że freu do w ska nieśw iadom ość to w gruncie rzeczy zam askow ana świadomość. Otóż o kazuje się, że składa się ona z ty c h sam ych procesów psychicznych — poznaw ­ czych, w olicjonalnych, uczuciow ych — co i świadomość, zachow ując w „całej pełni ich przedm iotow e zróżnicow anie i logiczną w y razi­ stość. Nieświadom ość okazuje się jask raw y m i różnorodnym św ia­ te m ” (Fr, s. 106). N a p rzy k ład cenzura, k tó rą F re u d uw aża za m e­ chanizm fu n kcjonujący całkow icie nieśw iadom ie, „su b telnie odgadu­ je (...) w szystkie odcienie m yśli i m oralne n iu an se uczuć” (Fr, s. 106). Podobnej racjonalizacji u leg ają w szystkie pozostałe elem en ty n ie ­ świadomości.

F reu d a często zestaw iano z M arksem , widząc w nim w ielkiego de- m askatora, k tó ry „zdziera m aski”, „odsłania to, co u k ry te ” (Fr, s. 106). W św ietle k ry ty k i Bachtinow skiej te n sąd się n ie P9tw ier- dza, gdyż F re u d nie u jaw n ia faktycznych p rzy czyn zachow ania, ale ty lk o odsłania p ew n e m otyw y świadomości, będące in n ą (nieoficjal­ ną) a u to in te rp re ta cją zachowania. Dla B achtin a F re u d je s t raczej m istyfikatorem , k tó ry tw orzy a rb itra ln e b y ty psychiczne, b u d u je „ąuasi-obiekt.yw ny gm ach ludzkiej psychiki” , p rzy b ie ra jąc to w szy­ stk o w ..fikcyjną n e u tra ln ą form ę” i „biologiczną term inologię”

(Fr, s. 105).

5

B achtin jest zdania, że rozm aite tek sty w y ­ tw arzan e przez człow ieka m ogą i p ow inny być p o d staw ą b adań p sy ­ chologicznych. Są one bowiem zew nętrznym i ek w iw alen tam i w e­ w n ętrzn y ch procesów — „zew nętrznym , m aterialno -cielesny m języ­ kiem życia psychicznego” (Fr, s. 27). D otyczy to szczególnie m owy w obu jej postaciach — głośnej i w ew n ętrzn ej. Chodzi ty lk o o to, by znaleźć odpow iednie podejście do nich, d latego też B a c h tin p rze-R O Z T rze-R Z Ą S A N I A I rze-R O Z B IO rze-R Y 258

(9)

ciw staw ia freudow skiej in te rp re ta c ji w ypow iedzi w erb alnych i in­ n y ch znaków w łasną, d iam etraln ie różną, w ykładnię.

Je śli F re u d widzi w słow ie (wypowiedzi) w yraz życia w ew n ętrz­ nego — znak „konfliktów duchow ych” , ob jaw „dynam iki psychicz­ n e j” , to dla B achtina je s t ona fak tem na w skroś społecznym : „Żadna w ypow iedź nie może być uw ażana za czystą ek sp resję mówiącego. W ypowiedź to p ro d u k t w spółdziałania m ów iących, p ro d u k t skom pli­ kow anej sytu a cji społecznej, w której o na pow stała” (Fr, s. 118). K ształt i sens w ypow iedzi je s t zdeterm inow any przez społeczne po­ chodzenie języ k a (słowo — p ro d u k t dług otrw ałych i zorganizow a­ n y ch m iędzyludzkich -procesów kom u nik acy jn y ch — odzw ierciedla, ale i zarazem w pew ien sposób załam uje rzeczywistość) oraz przez pozajęzykow ą sytuację, tj. przez k o n k retn e okoliczności, w jakich d ana w ypow iedź rozw ija się. W św ietle B achtinow skiej socjologicz­ nej teorii, k tó ra kładzie szczególny n acisk n a rolę k o n tekstu społecz­ nego, nie m oże być m ow y o tym , by trak to w ać tw o ry słow ne w y­ łącznie jako zew nętrzne p rzejaw y „psychom achii” . Zgodnie ze znaną tezą B achtina 5, każda w ypow iedź posiada dialogiczną (a zatem spo­ łeczną) n a tu rę i tw orzy ją nie w alka w ew n ętrzn y ch sił, lecz spotkanie różnych osób w w a ru n k a ch k o n tak tu społecznego. N ależy ona do m etalingw istyki, będąc nasycona ocenam i m ów iących i stając się polem w alki różnych p u n k tó w w idzenia. W ypowiedź nigdy n ie spro­ w adza się do samej siebie czy też do psychicznych źródeł swego autora, lecz odzw ierciedla in terak cje m ów iących. J a k m ów i Bach­ tin — „u trw a la w m a te ria le słow nym ich żyw e obcow anie” .

Zależność sen su od k o n tek stu najlep iej chyba ilu stru je następ ujące po rów nanie u ż y te przez B achtina: „Słowo je s t ja k gdyby scen ariu ­ szem pew nego zdarzenia. Ż yw e rozum ienie całościowego sensu sło­ w a pow inno polegać n a rek o n stru k c ji tego zdarzenia (...) ja k gdyby rozegraniu go n a now o” (Sw Ż , s. 257).

W ypow iedzi pacjenta, k tó re p a d a ją podczas rozm ow y z lekarzem i o d g ry w ają ta k olbrzy m ią rolę w psychoanalizie (jedyne źródło in ­ form acji o chorym ), są w łaśnie takim i „scenariuszam i” społecznego m ikrozdarzenia — sen su psychoanalitycznego. N ie m ają one nic w spólnego z „d ynam iką indyw id u aln ej d uszy” , lecz odzw ierciedlają „społeczną d y nam ikę w zajem nych relacji chorego i lek arza” (Fr, s. 119). Z daniem B ach tin a podstaw ow y b łąd F reu d a polega n a tym , że zdarzenia ro zg ry w ające się n a zew nątrz, w przestrzeni m iędzy­ ludzkiej, przenosi — n ie zdając sobie z tego spraw y — do w ew nątrz i tra k tu je jako k o n flik ty m iędzy w yim aginow anym i „siłam i psychicz­ n y m i” — Id, Ego, Super-ego. Z tego pow odu teo ria F reu d a dla B ach tin a po p ro stu „ je st p ro jek cją do w ew n ątrz indyw idualnej p sy ­ chiki obiektyw nych sto su n k ó w św iata zew nętrznego” (Fr, s. 117). W w ypow iedziach p acjen ta, w zakłóceniach jego m ow y — pow tórz­ m y raz jeszcze — u ja w n ia ją się nie konflikty nieśw iadom ości ze

5 Por. M. Bachtin: P roblem y poetyki Dostojewskiego. Warszawa 1970, rozdz. V.

(10)

świadomością, lecz „bardzo złożone społeczne re la c je p acjen ta i le ­ k a rz a ” (Fr, s. 117).

S tąd — pow iada B achtin — „bierze się te n dram atyzm , k tó ry c h a ­ rak te ry z u je teorię Freuda. S tą d ta perso n ifikacja sił psychicznych. I rzeczywiście, w alczą tu ludzie, n ie siły p rzy ro d y ” (Fr, s. 119). W e w szystkich freudow skich m echanizm ach psychicznych B achtin do­ strzega ich w yraźnie społeczny rodow ód: „nieśw iadom ość p rzeciw ­ staw ia się n ie indyw idualnej świadom ości chorego, lecz przede w szy­ stkim lekarzow i, jego poglądom i żądaniom . O pór to też p rzed e w szystkim opór staw ian y lekarzow i, innem u człow iekow i” (Fr, s. 120).

Pod ty m w zględem sy tu a c ja n ie u lega zasadniczej zm ianie i w tedy , gdy przechodzim y od najbard ziej in ty m n y ch w ypow iedzi, jak ie m a ­ ją m iejsce podczas seansu psychoanalitycznego, do in n y ch ty p ó w — do dzieł naukow ych, filozoficznych, literackich itd. (Również m ono­ log w ew n ętrzn y nie może być u zn an y za czystą e k sp resję jed nostki. I on zakłada istn ienie potencjalnego słuchacza, „ b u d u je się z o rie n ­ tac ją n a niego” (Fr, s. 119) i w łaściw ie je s t zinterioryzow anym d ia ­ logiem).

W gruncie rzeczy m am y p rzed sobą te sam e fa k ty ideologiczne, k tó re różnią się m iędzy sobą ty lk o sk alą sytuacji społecznej, w k tó ­ rej pow stały, „szerokością ho ry zo n tu społecznego” (S z Z ) albo — m ówiąc jeszcze inaczej — w ielkością audy torium , do którego są a d re ­ sowane. W p rzy p ad k u seansu psychoanalitycznego ów „ h o ry zo n t społeczny” je st stosunkow o „w ąski”, au d y to riu m niew ielkie, n a to ­ m iast w p rzy p ad k u dzieł k u ltu ry rozszerza się n iepo m iernie o dal­ sze m akrozw iązki społeczne. Z arów no najbardziej p ry m ity w n a , ży­ ciowa „ p ry w a tn a ” w ypow iedź, ja k i u tw ó r literacki w rów ny m sto p ­ n iu dom agają się w yjścia poza ram y in d y w id u u m i n ie m ogą być zrozum iane bez odw ołania się do k o n tek stu społecznego. Z w ykła m o­ tyw acja, ocena n ajbard ziej błahego w łasnego postęp k u n ie obyw a się bez k onfrontacji z norm am i społecznym i. „U św iadam iając sie­ bie — m ówi B ach tin — p ró bu ję ja k g dyby spojrzeć n a siebie oczy­ m a innego człowieka, innego rep re z en ta n ta m ojej g ru p y społecznej, m ojej klasy ” (Fr, s. 129).

O stateczne konkluzje B achtina m ożna b y sform ułow ać następ u jąco : a. Freudow ska koncepcja „dynam iki psychicznej”, m ająca w za­ m ierzeniu tw órcy odsłaniać w łaściw e przyczy ny zachow ania, fak ­ tycznie je s t „uproszczoną in te rp re ta c ją skom plikow anych zjaw isk społecznych” (Fr, s. 118), u fu n d ow an ą n a analizie jednego a sp ek tu

zachow ania — reak cji w erb aln y ch człowieka.

b. A naliza w ypow iedzi w w y konaniu F re u d a zupełnie p om ija fakt, że „w szelka w ypow iedź (...) w sw ych isto tn y ch m om entach o k reślan a je st n ie przez su b iektyw n e przeżycia mówiącego, lecz przez sy tu a c ję społeczną, w której o na brzm i” (Fr, s. 118). F re u d n ie w ydobyw a u k ry ty c h d e te rm in a n t zachow ania, a ty lk o — ja k ju ż pow iedzia­ R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 2 6 0

(11)

no — in n ą g rup ę m otyw ów świadom ości: „świadom ości nieoficjal­ n e j” . P rzy czy nę tego sta n u rzeczy należy u p a try w a ć w tym , że F re u d prow adzi analizę z p u n k tu w idzenia pojedynczej jednostki i nie uw zględnia szerszego — socjologicznego — m om entu.

261 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

6

Podstaw ow y p u n k t polem iki B achtina z F re u ­ dem dotyczy zaw artości psychiki i jej sposobu istnienia. W edług F reu d a p sy ch ik a je st zdom inow ana przez kon flikty w rodzonych, bio­ logicznych popędów z re p re sy jn ą k u ltu rą , a w szystkie in sty tu cje społeczne są jed y n ie refleksem tego podstaw ow ego stosun ku Id i Ego. Cała tw órczość k u ltu ra ln a („sfera ideologii” w języ k u B a c h tin a 6) pow staje z nad w y żek energetycznych Id, gdyż w szystkie „decyzyjne ośrodki” z n a jd u ją się w nieśw iadom ości.

Przekroczyć F reu d a znaczy n a now o ośw ietlić relacje istniejące m ię­ dzy in d y w id ualn ą psychiką a tym , co je s t nazy w ane „psychologią społeczną” i całym obszarem k u ltu ry („system am i ideologii uform o­ w a n e j” w term inologii Bachtina), znaleźć płaszczyznę, n a której m ożna było by znieść an ty n o m ię psychiki i ideologii (kultury), zli­ kw idow ać b a rie rę m iędzy w ew n ętrzn y m (biologiczno-indyw idual- nym ) św iatem człow ieka a zew nętrzną rzeczyw istością społeczno-

-k u ltu ra ln ą.

Otóż płaszczyznę, n a k tó rej może dokonać się przezw yciężenie tej antynom ii, stanow i sfe ra znaków. Z nak je s t w spólnym te ry to riu m psychiki i ideologii, „kluczem , k tó ry um ożliw ia obiekty w ny dostęp do obu sfe r” (M iF, s. 35), t u też m ożna przeprow adzić ich specy­ fikację.

R zeczyw istością psychiki są znaki, a zatem jej w yposażenie m a w y ­ raźnie społeczne pochodzenie. G dyby z psychiki u sunąć znaki, to pozostałyby w niej ty lk o procesy fizjologiczne. Żadne przeżycie nie je s t m ożliw e bez znaku — „n aw et d la 'o s o b y przeżyw ającej p rze­ życie istn ieje tylk o w m ateriale znakow ym ” (MiF, s. 31).

Polem izując ze stanow iskiem D iltheya, B achtin powie, że „nie p rze­ życie o rg an izu je w yraz, lecz odw rotnie, w y ra z o rgan izuje przeżycie”

(MiF, s. 86). M owa w ew n ętrzn a, będąca najw ażniejszym m ateriałem

i in stru m e n te m życia psychicznego, świadomości, u k ształtow ała się n a podstaw ie m ow y społecznej 7. D latego też sto sun k u p sychiki do

6 Pojęcie ideologii Bachtin rozumie bardzo szeroko, utożsamiając ją z całością znakowo ukształtowanej kultury: „Sfera ideologii pokrywa się ze sferą społecz­ nych znaków ” (MiF, s. 14); „Najogólniejszym określeniem wszystkich zjawisk ideologicznych jest ich znakowy charakter” (MiF, s. 15).

7 Nieco później twierdzenia Bachtina zostały zweryfikowane przez Lwa S. Wygotskiego. D owiódł on, że znaki, które początkowo były „środkiem w ięzi społecznej” i „porozumiewania się z otoczeniem (...), później stają się środ­

kiem oddziaływ ania na siebie, (...) środkiem zachowań samej jednostki”

(12)

ideologii n ie m ożna ujm ow ać jak o sto su n k u dw óch różnych ontolo- gicznie system ów , ale trz e b a trak to w ać go jak o relację znaków w e­ w n ętrzn y ch do zew nętrznych.

B achtin p ro p o nu je relacyjne, dialektyczne rozum ienie psychiki i ideo­ logii, zastępujące sztyw n ą opozycję m iędzy n im i ujęciem procesual- nym — jak o o bu stro n n ą w ym ianę, tran sfo rm ację znaków w ew n ętrz­ nych n a zew nętrzne i odw rotnie.

Znaki k o n sty tu u jące system psychiki ind y w id u aln ej i system ideo­ logii tw orzą ja k gdyby dw a bieguny, d w a k rań ce jedn ego i tego sa­ m ego łańcucha faktów . Oczywiście, każdy z ty ch biegunów m a w łasną odrębność. Sw oistość i jedność sy ste m u psychiki indyw id u­ alnej o k reślają czynniki biologiczne i biograficzne. P rzek reślając przedział m iędzy tym , co psychiczne, indyw idualne, a tym , co ideo­ logiczne, społeczne, B achtin n ie n eg u je w ogóle zjaw iska in d y w i­ dualności. P sychika n ie je s t utożsam iana ze św iatem pon adindy w i- d u aln y ch znaków i nie je s t dubletem tego o s ta tn ie g o 8. Cecha in ­ dyw idualności przysłu g uje zarów no psychice jednostkow ej, ja k

i ideologii (jej dzieła noszą indy w id u aln e piętn o sw ych twórców ) i d a je się pogodzić z socjologicznym rozum ieniem ty c h zjaw isk. W szystkie p rzejaw y sty lu — m ów ienia i zachow ania — m ają spo­ łeczną podstaw ę, ja k zresztą cała „ stru k tu ra św iadom ej in d y w id u al­ nej osobowości” (MiF, s. 91). „N aw et znak indyw idualności jest spo­ łeczny” (MiF, s. 38).

D ialektyczne przejścia znaków od jednego system u do drugiego B achtin c h arak tery zu je w tak i oto sposób: „Im ciaśniej znak w e ­ w n ę trz n y w pleciony je st w system psychiki, ty m m ocniej w a ru n k u je go czy nn ik biologiczny i biograficzny. I odw rotnie — w m iarę sw e­ go ideologicznego uform ow ania i ucieleśniania znak w e w n ętrzn y ja k gdyby u w a ln ia się od skuw ających go p ę t k o n tek stu p sy ch iki” (MiF, s. 39).

B ach tin stoi n a stanow isku, że n ie m a — z p u n k tu w id zenia ich za­ w artości — zasadniczych różnic m iędzy ideologem em istn iejącym w głow ie a ideologem em zaw artym w książce. S ą je d y n ie różnice w sto p n iu przejrzystości, system owości, dy feren cjacji: „Czym ja ś ­ niejsza s ta je się m oja m yśl, ty m bliższa je s t ona u kształto w an y m produ k to m twórczości naukow ej. Co w ięcej, m oja m yśl n ie osiągnie dostatecznej jasności dopóty, dopóki nie znajdę dla niej dokładnej form u ły językow ej i n ie zwiążę jej z inn y m i tw ierdzeniam i nauki, dotyczącym i tego sam ego p rzedm iotu” (Fr, s. 130).

Drogę od psychiki do k u ltu ry B achtin przedstaw ia w ięc jak o drogę od „w łasnego” języka (mowy w ew nętrznej) d o „języka” poszczegól­ nych dziedzin ideologii — nauki, sztuki, p raw a itd. Myśl, by n ab rać m ocy oddziaływ ania w łaściw ej produktom ideologicznym , m usi

8 Tę k w estię niezmiernie dobitnie ujmuje Wygotski, om awiając proces rozwoju „wyższych funkcji psychicznych dziecka”. Główną drogą tego rozwoju jest „nie uspołecznianie, dziecka od zewnątrz, lecz stopniowa indyw idualizacja na gruncie wew nętrznej postaw y społecznej dziecka” (Wygotski: op. cit., 439).

(13)

przejść w iele stadiów społecznej obiektyw izacji i od początku kie­ row ać się o rie n tac ją n a sy stem k u ltu ry .

Źródła tw órczości k u ltu raln ej nie z n a jd u ją się — b y ta k rzec — w „h isto rii in d y w id u aln ej” au to ra, ja k staw ia tę sp raw ę F reu d , lecz w yw odzą się z bagażu społecznych, ideologicznych znaków , k tó re zostały uw ew nętrznione. M yśl — tw ierd zi B ach tin — „ jest g en ero ­ w ana przez w cześniej w chłonięte znaki ideologiczne” (M iF, s. 37). Tę jedność — przy zachow aniu odrębności — psych iki i ideologii B achtin podkreśla niezm iernie m ocno: „M iędzy p sy chiką a ideolo­ gią (...) istn ieje n ierozerw alne dialektyczne w spółdziałanie: psychika znosi się, lik w id u je się, sta ją c się ideologią i ideologia lik w id u je się, stając się psychiką. Z n ak w e w n ętrzn y m usi uw olnić się od swego ko n tek stu psychicznego (bio-biograficznego), żeby (...) stać się m a ­ kiem ideologicznym ; znak ideologiczny m u si pogrążyć się w żywioł w ew n ętrzn y ch su b iek ty w n y ch znaków, by zabrzm ieć su b iek ty w n y m i tonam i, b y pozostać żyw ym znakiem i u n ik n ąć zaszczytnego losu n ie ­ zrozum iałej m uzealnej relik w ii” (MiF, s. 44).

263 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y

7

Poprzedni c y ta t ilu stru je dostatecznie jasno p rzenikanie — w procesach tw o rzen ia i rozum ienia — psychiki i ideologii. By ob raz te n b y ł pełniejszy, B achtin w prow adza now e pojęcie — isto tn e dla k ry ty k i psychoanalizy — pojęcie „ideologii życiow ej” 9. O dpow iada ono p ojęciu „psychologii społecznej”, ale B achtin, chcąc u niknąć sk o jarzeń z tak im i k o n stru k tam i, jak „kolek­ ty w n a psychika w e w n ętrzn a ” czy „duch n aro d u ” , p ro p o n u je w łasny term in. Ideologia życiow a je st zm aterializow ana w słow ie: to „żyw ioł nie uporządkow anej m ow y w ew n ętrzn ej i głośnej” (MiF, s. 92), ogół „m ałych g atu n k ó w m ow y w ew n ętrzn ej i głośnej” (MiF, s. 23), k tó re w ytw orzy ły się w tra k c ie różnorakich k on tak tów m iędzyludzkich (produkcyjnych, tow arzyskich itd.). R ów na się ona sferze potocznych, codziennych, „ p ry w a tn y c h ” w ypow iedzi, k tó re — jak to m etafo ry cz­ nie u jm u je B ach tin — „szerokim i falam i o m yw ają k ażdy nasz kro k i każde nasze postrzeżenie” (Fr, s. 132). P sychika jedno stk o w a jest zanurzona w tę życiow ą ideologię i ją w spółtw orzy. U form ow ane i w yspecjalizow ane sy stem y ideologii w ykrystalizow ały się z tego chw iejnego żyw iołu ideologii życiow ej i z kolei oddziałują n a nią, „nadając jej zw ykle to n ” (MiF, s. 93). •

Będąc ogniw em przejściow ym pom iędzy bazą, u stro jem społeczno- -politycznym a ideologią w w ąskim znaczeniu, ideologia życiow a nie­

9 Ideologię życiow ą — istniejącą jako m ow a — można rozumieć jako „prak­ tyczną rzeczyw istą św iadom ość”. Bachtin podejm uje tu i rozw ija tezy Marksa o jedności św iadom ości i języka. Por. M. Janion: Rom antyzm . Rewolucja.

(14)

zwykle czule reag u je n a w szelkie „zm iany i w ah ania atm osfery spo­ łecznej”. T u — pow iada — B ach tin — „grom adzą się te ledw ie za­ uw ażalne zm iany i przesunięcia, k tó re później z n a jd u ją swój w y raz w produktach ideologii u fo rm o w an ej” (M iF, s. 23).

W norm alnie fu n kcjonującym społeczeństwie* m iędzy świadom ością zbiorową, k tó ra m an ifestu je się w ideologii życiowej, a ideologią uform o w an ą (oficjalną) pow inno istnieć coś w ro d zaju sprzężenia zwrotnego. Języ k ideologii oficjalnej pow inien być łatw o p rzek ła- d a ln y n a język ideologii życiowej — i odw rotnie. T en dialog je st konieczny dla egzystencji ideologii oficjalnej, gdyż ty lk o ten u tw ó r k u ltu ry je s t żywy, k tó ry je s t w stan ie u trzy m ać „organiczną więź ze zm ieniającą się ideologią życiową, (...) nasycić się jej sokam i”

{MiF, s. 93). W in n y m w y p a d k u k o n stru k cje ideologiczne b ędą w y ­

radzać się w „m uzealne relik w ie”, „m artw e pom niki archeologicz­ n e ” w.

Ideologia życiowa n ie je s t czymś jed n o lity m i m ożna w niej w yróż­ nić w arstw y wyższe i niższe, k tó re B ach tin skrótow o określa jak o

„m y-przeżycia” i „ja-przeżycia” .

W arstw y wyższe („m y-przeżycia”) bliskie s ą ideologii uform ow anej. Noszą one tw órczy c h a ra k te r i są ty m m iejscem , w k tó ry m grom a­

dzą się energie, mogące z czasem zmienić lu b całkow icie rozsadzić system y ideologii uform ow anej. W ty c h w arstw ach „m ow a w e­ w n ę trz n a łatw o p o rząd kuje się i przechodzi w m owę «głośną»” (Fr, s. 133). I jeszcze w ażna kw estia — w arstw y wyższe stan ow ią po d­

staw ow ą i „stałą linię społecznej o rien tacji jed no stki” (MiF, s. 94). N a w arstw y niższe, najdalsze od ideologii uform ow anej, sk ła d a ją się przeżycia bez społecznego adresu — „ja-p rzeży cia” — zw iązane z bio-biograficznym i asp ek tam i jednostki. „W łaściwie « ja-przeży- cie» — pisze B achtin — dąży do zaniku; zatraca w m iarę p rzy bliża­ n ia się do swego kresu ideologiczną form ę (...) zbliżając się do fizjo­ logicznej reakcji zwierzęcia. Dążąc k u tej granicy, traci ono w szyst­ kie możliwości i zarodki społecznej o rien tacji i w erb aln e oblicze. Oddzielne przeżycia i całe ich g ru p y m ogą zbliżać się do tego p rze ­ działu, tracąc sw ą ideologiczną przejrzystość, ukształto w an ie oraz świadcząc o społecznym niezakorzenieniu świadom ości” (MiF, s. 89). Szczególnie łatw o z k o n tek stu społecznego w y p a d a ją przeżycia sek ­ sualne. W tej sferze „tw orzenie związków językow ych n a p o ty k a n a

szczególne tru d n o ści” (Fr, s. 135). D latego też s ta je się ona ośrod­ kiem, wokół którego g ru p u ją się in n e m otyw y z trudno ścią p o d d a ją ­ ce się w erbalizacji. „Ja-p rzeży cia” tw orzą w ten sposób in d y w id ual- no-biologiczną część psychiki.

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 2 6 4

10 Bachtin kontynuuje tu w ciekawy sposób problematykę alienacji i fetyszy- zacji tworów ideologicznych, zapoczątkowaną przez klasyków marksizmu. Pra­ ce Bachtina z lat dwudziestych zawierają sporo nowych spostrzeżeń na ten tem at i — zdaje się — w dużej m ierze antycypują współczesne stanow iska w tych kwestiach.

(15)

8

To, co F reu d nazyw a świadom ością i nieśw iado­ mością, w istocie jest różnym i w arstw am i ideologii życiowej. Ocen­ zurow ana freudow ska świadomość rów na się w yższym — oficjal­ nym — w arstw om , nieśw iadom ość zaś — niższej (nieoficjalnej) sfe­ rze.

Zatem- freudow skiej stra ty fik a c ji psychiki w ujęciu B achtina odpo­ w iadają różne pokłady m ow y w ew n ętrzn ej.

Świadom ość znaczy te ra z tyle, co m ow a bez zaham ow ań, m ow a pu - blikow alna, „m ow a w ew n ętrzn a (...) k tó ra n ie boi się przekształcić w m owę głośną” (Fr, s. 133). N atom iast nieśw iadom ość w freu do w ­ skim sensie byłaby niższą — niepublikow aną — w a rstw ą m ow y w e­ w nętrznej lu b zgoła w rażeniam i („ja-przeżycia”) pozbaw ionym i zdol­ ności kom unikacyjnej.

„K onflikty duchow e” , k tó re u F re u d a w ostatecznym rac h u n k u są konfliktam i biologii i k u ltu ry , w przekładzie n a jęz y k B achtina oka­ zują się „konfliktam i m ow y w ew n ętrzn ej z m ow ą głośną i różnych w a rstw m ow y w ew n ętrzn ej” (Fr, s. 36).

„Sen, m it, dow cip o raz w szystkie w erb aln e składniki tw orów pato­ logicznych — pisze B achtin — odzw ierciedlają w alkę różnych te n ­ dencji i k ieru n kó w ideologicznych, k tó re u kształtow ały się w e­ w n ą trz ideologii życiow ej” (Fr, s. 132).

Pow yższe stw ierdzenia B achtina pociągają za sobą szereg w ażnych następstw . Treść świadom ości nieoficjalnej (freudow skiej nieśw ia­ domości) w rów nym sto p n iu je s t p ro d u k te m historycznym , co i skład świadomości oficjalnej. Rów nież po w staw anie rozziew u i konfliktów m iędzy nim i je st w aru n kow an e p rzez epokę. N ie zawsze człowiek m usi być rozszczepiony n a człow ieka biologiczno-indyw idualnego i społecznego. „W zdrow ym kolektyw ie i w społecznie zdrow ej oso­ bowości ideologia życiowa o p arta n a bazie społeczno-ekonom icznej

je s t jed n o lita i trw a ła — n ie m a ta m żadnych rozbieżności1 m iędzy świadom ością oficjalną a nieo ficjaln ą” (Fr, s. 133).

Przykładow o dla P lato n a zagadnienie hom oseksualizm u nie było żadnym tabu. T em at te n „lekko przechodził do m ow y głośnej i często znajdow ał w yraz ideologiczny (Uczta)” (Fr, s. 133). Tej granicy nie zna rów nież „język k a rn a w ału ” , k tó ry znosi b arierę m iędzy języ­ kiem oficjalnym a niższym i w arstw am i m ow y w ew nętrznej.

R ozszerzanie się sfe ry biologiczno-indyw idualnej i pow staw anie lu k m iędzy n ią a społecznym i aspektam i życia znam ionuje kryzys sy ­ stem u oficjalnej ideologii. W racając do ideologicznej oceny psycho­ analizy, B achtin powie, że jej niesłychana popularność świadczy o za­ łam an iu się podstaw ideologii Zachodu.

(16)

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 266

* * *

Z referow ane tu poglądy B ach tin a n a psycho­ analizę — w arto przypom nieć — pochodzą sp rzed pół w ieku. Epoka, w której pisał om aw ianą rozpraw ę, w dużym sto p n iu określiła jego p u n k t w idzenia, zaznaczając się rów nież w n a rra c ji, frazeologii, stylu. J a k wiadomo, od tego czasu psychoanaliza przeszła pow ażną ew olu­ cję. S tąd też ogólne sąd y B achtina o niej są z dzisiejszego p u n k tu w idzenia dosyć oczywiste. O ryginalność B ach tin a polega raczej n a tym , że p o trafił on połączyć zagadnienia „dynam icznej psychologii” F reu d a z problem am i języka, u k azu jąc je w now ym św ietle sw ej socjologicznej teo rii języka. W te n sposób B ach tin znacznie w yprze­ dził w spółczesnych in te rp re ta to ró w F r e u d a n , podejm ujących lin ­ gw istyczne (czy szerzej — sem iotyczne) a sp e k ty psychoanalizy.

Bogusław Żyłko

Michała

Głowińskiego

porządek bez chaosu

Michał Głowiński: G ry powieściowe. Szkice z teorii

i historii form narracyjnych. Warszawa 1973 PWN,

ss. 346.

W tw órczości naukow ej G łow ińskiego u d e rz a ­ jąca je s t um iejętność spójnego i konsekw entnego łączenia różnych dyscyplin, jak że rzad k ie — w okresie specjalizacyjnego konform iz­ m u — dążenie do osiągnięcia całości. W yraża się to w w y n ajd y w a­ n iu i dem onstrow aniu sposobów łączenia b a d a ń stru k tu ra listy c z n y c h z historycznym i.

O statn ia książka a u to ra , G ry pow ieściow e, m im o iż zaw iera p race pisane w różnym okresie i ju ż ogłaszane, stan ow i bardzo u d atn ie skom ponow aną całość, w edług u trw alo n ej w jego p u b likacjach dw u­ dzielnej zasady: u sta le n ia i w y nalazki teoretyczne oraz ich zastoso­ w anie w in te rp re ta c y jn e j p rak ty ce. N ależy jed n a k zastrzec, że te n w końcu n ajb ard ziej oczyw isty i oczekiw any porządek nie je s t w ca­ le tak schem atyczny, poniew aż rozm aite p roblem y teoretyczn e in ­ spirow ane są przez lite ra c k ą em pirię, a nie jej narzucane. P rz y k ła ­ dem klasycznym m oże być, m ająca ju ż rozległą naukow ą recepcję,

11 Warto byłoby porównać wykładnię Bachtina z najnowszym i semiotycznymi ujęciam i psychoanalizy, szczególnie z dziełem J. Lacana Ecrits (Paris 1966),

będącym chyba najpełniejszym rozwinięciem lingw istyczno-sem iotycznych

Cytaty

Powiązane dokumenty

"Bachtin jako

Na przykładzie tego fragmentu możemy prześledzić proces nadawa- nia nieoczywistych znaczeń, alternatywny sposób wartościowania prze- strzeni: elitarna szkoła wyższa zyskuje w

Podać definicję ekstremum lokalnego funkcji jednej zmiennej rzeczywistej i wyjaśnić związek między takimi ekstremami a pochodną dla funkcji różniczkowalnej.. Podać warunek

a wypowiedziami należącymi do nauki o literaturze 9. Podkreślmy, że dla nas szczególnie kłopotliwe okaże się zamazanie granicy między krytyką literacką a nauką o

czas całej podróży był wóz restauracyjny, nie tylko dlatego, że w każdej chwili można było posilić się w nim różnymi smakołykami wybor­.. nej kuchni

Około 1190 pojął za żonę Zwinisławę z tego związku urodziło się 9 dzieci (4 synów: Świętopełk, Warcisław I, Sambor II i Racibor). Prawdopodobnie jeszcze przed

11 Questa argomentazione viene usata ancora oggi a detrimento dell’istituzione della giuria; risulta essere, a mio parere, l ’unico ostacolo che continua ad impedire u n

Большинство песен на русском языке, которые иностранные студенты слышат по радио или телевизору, не созданы специально для изучающих язык