Gustaw Studnicki
Tytu i Emil, czyli przypadki Mikołaja,
nie zawsze "srebrem pisanego" : w
110. rocznicę urodzin Emila
Zegadłowicza
Wadoviana : przegląd historyczno-kulturalny 1, 57-60
G u sta w Slu dn icki
TYTUS I EMIL
czyli przypadki Mikołaja, nie zawsze „srebrem pisanego"
W 110. rocznicę urodzin Emila Z eg adłow icza
W lipcu 1998 r. mija 110. rocznica urodzin Emila Zegadłow icza, niegdyś gło śnego, a dziś trochę zapom nianego poety, pisarza, dram aturga i tłum acza, mocno zw iązanego z W adow icam i i pobliskim G orzeniem . W dw udziestoleciu m iędzyw o jennym - szczególnie w latach trzydziestych - nadaw ał on naszem u m iastu spo re go rozgłosu w całej R zeczypospolitej. Nie zaw sze ten rozgłos był chlubny, czasam i w ręcz skandalizujący ...
U rodził się w dniu 20 VII 1888 roku w szpitalu w Białej, na zachodnim krańcu G alicji. Jeg o ojciec Tytus Zegad ło w icz (1 822-1899) był Rusinem , księdzem ob rządku grecko-katolickiego i profesorem gim nazjalnym . W latach pięćdziesiątych XIX w ieku uczył w Bochni. W r. 1856 op ublikow ał w „S praw ozdaniu” tam tejszego gim nazjum pracę w języku niem ieckim pt. „Ü berblick der C ulturzustände des Alter- thum s. Eine historische S kizze” ' . W r. 1868 przeniósł się do gim nazjum w W adow i cach, a zam ieszkał w pobliskim G orzeniu Górnym , gdzie kupił stary dw ór (zacho w a n y do dziś), dawną w łasność S korupków Padlew skich, później Żyda H erschela H upperta, zm arłego w r. 1842.
W w adow ickim gim nazjum uczył (aż do em erytury w styczniu 1887 r.) języka niem ieckiego, historii, historii kraju rodzinnego, geografii, psychologii, propedeu tyki filozofii i śpiewu. S w oją dobrocią zaska rbił sobie w dzięczność uczniów. S er de cznie w spom inał go po latach d r Jędrzej C hram iec z Zakopanego, absolw ent rocznika 1879: „w yró żniał się taktem , w yrozu m iałością i cierpliw ością” [...], „g rał pięknie na skrzypcach, a jeszcze piękniej śpiew a ł” .2
P racując ju ż w w adow ickim gim nazjum Tytus Zegadłow icz poślubił m łodszą od siebie o 33 lata C zeszkę Elżbietę K aiszarów ną (1855-1905), urodzoną w R zeszo wie, córkę W acław a K aiszara vel K e is c h a ra 3 (1824-1900), artysty m uzyka, organi sty, nauczyciela m uzyki i Anny z K om endów (1830-1905). Z tego dość osobliw ego m ałżeństw a urodził się jedyn y syn Emil. W chw ili urodzin je g o matka m iała 33 lata, ojciec - l a t ... 66. M ałżonkow ie żyli oddzielnie, m atka w W adow icach, ojciec - już na em eryturze - sam w ychow yw ał syna w sw ojej sam otni w G orzeniu. Nie posyłał go do szkoły ludow ej w W adow icach (w G orzeniu w tedy szkoły nie było), lecz zaczą ł go sam przygoto w yw a ć do dalszej nauki. W w ieku 9 lat chłop iec złożył w dniu 28 VIII 1897 r. tzw. „egzam in pryw atny” z zakresu III klasy szkoły m ęskiej w W adowicach i tylko w r. 1897/98 uczęszczał do tejże szkoły.4
M iędzy ojcem a synem zaw iązała się szczególna w ięź uczuciowa, o której Emil Zegadłow icz napisze później: „C zy m ożna bardziej kochać kogokolw iek w życiu - niż ojca ? N ikogo ! - Jeden on jedyn y na św iecie ! N ajdroższy - niepojęcie um iło w any ! Na ziem i i na niebie - on jede n !”5 Ten szczególny klim at lat dziecinnych,
w czesne sieroctw o (jego ojciec zmart, gdy Emil m iał lat 11) i brak m atczynych uczuć - nie pozostały bez w pływ u na jego psychikę. C echow ał ją syndrom ego centryzm u i - używ ając w spółczesnej term inologii - społecznego nieprzystosow a nia do życia w grupie rówieśniczej.
Tytus Zegad ło w icz zm a rł otoczony w ielkim szacunkiem w adow iczan. W szak uczył w m iejscow ym gim nazjum praw ie 20 lat, pełnił również funkcję kuratora fu n dacji stypendialnej im. M ikołaja Kopernika, w latach 1885-88 był członkiem Rady M iejskiej. N adano mu ho noro w e o b yw a telstw o m iasta W adow ic. Jeg o pogrzeb odpraw ił proboszcz ks. A ndrzej Zając w asyście w ikariuszy - ks. Franciszka W ąsi ka i ks. A dam a O czkow skiego. O dnotow ano to w księdze zm arłych G orzenia G ór nego w następujący sposób: „R oku Pańskiego 1899, dnia 19 m aja zm arł C zcigod ny Pan (R everendus D ominus) Tytus Seweryn Karol Zegadłow icz, ksiądz obrząd ku greckiego, em erytow any p rofeso r c. k. G im nazyum W adow ickiego, obywatel i obyw atel ho noro w y W adow ic (civis ad honores civitatis W adow ice), urodzony w roku 1822 w C zaykow icach, zao patrzony przez ks. Kozłow skiego, w ikariusza obrządku greckiego kościoła św. Norberta w Krakowie” . Ten zapis trafnie oddaje klim at panującego w tam tych latach szacunku i w zajem nej tolerancji m iędzy w y znaniam i, klim at ekum enizm u, o który dziś tak usilnie zabiega Jan Paw eł ii.
E m il Z e g a d ło w ic z uko ń czy ł w r. 1906 gim n azjum w W ado w ica ch i fig u ru je w „S praw ozdaniu dyrekcji” ja ko Emil Kaiszar-Zegadłowicz. S tudiow ał polonistykę i historię sztuki w Krakowie i w Dreźnie, przed I w ojną św iatow ą byl profesorem „C ollegium M arianum " na Kopcu, skąd po szedł do w ojska6 , ale służył w nim krótko. W niepodległej R zeczypospolitej pracow ał m. in. (w latach 1919-21) w M inister stw ie S ztuki i Kultury jako kierow nik W ydziału Literatury. W iedziony tęsknotą do stron rodzinnych pow rócił do Gorzenia.
Przez w iele lat życie i kariera literacka Emila Zegadłow icza rozw ijały się gładko i pięknie. O żenił się M arią O lim pią (1884-1971), córką S ew eryna K urow skiego i Jadwigi z Zapalow iczów, w nuczką dr. A ntoniego Zapałow icza. Założył grupę lite racką „C zartak” , która w ydaw ała alm anach „zboru poetów w Beskidzie" - pod ta kim sam ym tytułem , dużo pisał i publikow ał, gościł w Gorzeniu sław nych literatów i artystów, grom adził dzieła sztuki, odkrył sam orodny talent Jędrzeja W ow ry i był je g o m ecenasem . W r. 1933 urządzono mu jubile usz 25-lecia pracy literackiej, nadano honorow e obyw atelstw o W adow ic i jego imieniem nazwano ulicę w m ie ście, słow em - był szanow any i ceniony, w W adowicach i gdzie indziej.
W r. 1935 w szystko się skończyło. A poszło o kolejny tom „Ż yw ota M ikołaja S rebrem pisanego", czyli o „Zm ory". K siążka okazała się brutalnym i gw ałtow nym rozrachunkiem autora ze środow iskiem W adow ic i tutejszego gim nazjum . O de zw ały się w szystkie uprzedzenia i fobie, w szystkie „zm ory” , które gnębiły M ikołaja S rebrem pisanego przed trzydziestu laty w „w ołkow ickim c. k. gim nazjum ” . I chociaż autor próbow ał tłum aczyć, że książka nie m a nic w spólnego z W a d o w ic a m i7, nikt w to nie uw ierzył. Zb yt czytelna je st topografia W ołkowie, a kam uflaż w zakresie onom astyki - zbyt prosty, a nawet p ro s ta c k ie.
K siążka spotkała się z ostrą krytyką w ielu osób. N a jej tem at zabrali również głos w ychow ankow ie w adow ickiego gim nazjum . S tanisław W itkow ski, absolw ent rocznika 1887, em erytow any profesor Uniwersytetu Lwowskiego, poddał w w ątpli w o ś ć w ia ry g o d n o ść ob razu g im n azjum w „Z m orach". P isał m. in.: „S ądzę, że
u Zegadłow icza czarne barwy, w których m aluje gim nazjum , są przede w szystkiem refleksem jego ubolew ania godnych stosunków rodzinnych, które przedstawi) bez osłonek. [...]
Byl on dzieckiem inteligentnem , lecz w ątlem , w ysoce nerwowem , w rażliw em i przeczulonem . Dla takich dzieci, w ychow anych w pierwszych latach w śród natury i je j swobody, 5-godzinna nauka szkolna je s t m ęczarnią. N adają się one tylko do prywatnej nauki dom ow ej. To też dla Em ila w szystko staje się tragedją. Do tego Emil byl indyw idualistą, naturą nie nadającą się do życia koleżeńskiego i w ogóle zbiorow ego, m arzycielską i - opozycyjną. To też m iędzy kolegam i nie zna la zł ani jednego, z którym by go złączyła przyjaźń, trzym ał się od nich zaw sze dosyć dale ko, tern więcej, że nie dorów nyw ali mu inteligencją.
Pozwalam sobie w ątpić, czy obraz ten je st zaw sze w ierny i b e z s tro n n y "9. D ow cipnie a złośliw ie pisał o „Z m orach” krytyk literacki Ignacy Fik, uczeń gim nazjum w latach 1915-21: „M ik 10 m a ojca m elancholika, m atkę lesbijkę, babcie erotom ankę, dziadka w ariata, w ujka alkoholika, ciotkę herm afrodytkę, profesorów zboczeńców, kolegów idiotów, kochankę lunatyczkę i - reprezentuje nas ! Czyż nie zbytek laski ? B ardzo dziękujemy, ale w olim y - nie I"1'
W gruncie rzeczy zem ściło się pewne lenistw o autora. Nic to, że w pakow ał w m ury jedn ego gim nazjum cale zlo galicyjskiego szkolnictw a... To je st praw o każde go z piszących, je g o w yobraźni i fantazji. R zecz w tym , że przy pisaniu „Z m ór” i nazywaniu ich bohaterów autor praw dopodobnie posłużył się „S praw ozdaniam i gim nazjalnym i” , które byty w gorzeńskiej bibliotece. Gdyby sięgnął do innego źró dła, na przykład do księgi adresow ej któregoś z w iększych miast, zam iast „W olko wie” użył na przykład nazwy „Jagodów ” , zrezygnow ał z nazw lokalnych (Choczen- ka, S kaw a itp.) - przypuszczalnie nie byłoby problem u. O skarżono by go pewnie tylko o skłonności do „św intuszenia” . Nie on pierw szy (i nie ostatni) w literaturze to robił... Ale nikt by się nie obraził i nie odsądzał go od czci i wiary. Tu - niestety - zabrakło autorow i w yobraźni.
W ten sposób „Zm ory" bardzo zaszkodziły Emilowi Zegadłow iczow i. W W ado w icach straci! honorow e obywatelstw o i nazwę ulicy, a zyskał wielu wrogów. S kom plikow a ło się rów nież je g o życie osobiste, p o głębiły kłopoty fina nsow e (m ia l je praw ie zaw sze), w ybuchła wojna, przyszła choroba. W W adowicach próbow ał go leczyć do ktor W lodżim ierz Jacyszyn. P oniew aż K raków byl poza granicą Rzeszy, do której na leżały w ów czas W adow ice, Em il Z e gad ło w icz w yje ch a ł do szpitala w S osnow ca. Tam zm a rł w dniu 24 I! 1941 roku. D zień przed śm iercią zap isa ł w swoim dzienniku zdanie, które chciał m ieć w yryte na swoim grobie: „Ten, który '' chciał w szystkich kochać i nie zaw sze potrafił” ’2.
Emil Zegadłow icz je st pochow any w Sosnowcu, a na C m entarzu Parafialnym w W adowicach spoczyw ają je g o bliscy: osobno (jak za życia) rodzice - Tytus Z e ga dłow icz (X III-7)13 i Elżbieta Kaiszar (XIII-89), żona - M aria O lim pia (11-84), dziadko wie „po kądzieli” - W acław K aiszar i A nna z Komendów, w ujostw o - A dolf Kaiszar i jego żona W anda z Zaw ieruszyńskich (XIII-89), teściow ie - S ew eryn Kurowski i je g o żona Jadw iga z Zapalow iczów K urow ska (11-84).
Tw órczość Em ila Zegadłow icza w eszła na stale do literatury. S zczególnie uro kliw a je s t jego poezja opiew ająca piękno Beskidu.
P rzypisy
’ M . Frąck iew ic z, „Spis przedm iotów pom ieszczon ych w sp raw ozdan iach galicyjskich szkół średnich po koniec roku 1889", „Sprawozdanie dyrekcyi c. k. gim nazyum w W adow i cach za rok szkolny 18 9 0 ”.
2 Cyt. z a W . W nuk, „Moje Podhale. Ku Tatrom”, 1971; por. również: G . Studnicki, „Jędrzej Chram iec”, „Przebudzenie”, Nr 11 (21), grudzień 1995.
3 Tak zapisano to nazwisko w metrykach parafialnych w W adowicach.
4 Katalogi szkoły męskiej w W adowicach z lat 1897-98. Por. również G . Studnicki, „Tytus i Emil. O naukach elementarnych Emila Zegadłowicza”, „Kalendarz beskidzki 1994”, s. 31-33.
s Emil Zegadłowicz, „Uśmiech", Kraków, 1956, s. 382.
e Zob. G. Studnicki, „Zarys dziejów oświaty i szkolnictwa w Wadowicach", 1996, s. 181-182. 7 Por. E. Zegadłowicz i Czytelnicy „ZmórT „Piszem y listy”, 1937.
BZob . K. S zy m a n o w s ki, „N a rc yz. R z e c z o Z eg ad ło w iczu - pow ieściopisarzu", 1 9 9 6 , s. 14 4 -1 4 6 oraz G . Studnicki, „C. k. gim nazjum w „Zmorach”. W stulecie urodzin E. Zeg adło wicza", „Nadskaw ie. Alm anach kulturalny", z. 7-8, 1989.
9S. W itkow ski, „G im nazjum w adow ickie pół w ieku tem u”, „Kuryer Literacko-Naukowy", N r 7 /1 9 3 9 lub „Wspomnienia dawnych w ychowanków gim nazjum. D r Stanisław Witkowski, G im nazjum wadowickie pół wieku tem u”, „Przebudzenie”, Nr 5 (26), maj 1996; zob. również G . Studnicki, „W ychowankowie wadow ickiego gim nazjum (6). Stanisław W itkowski (1 βόδ ι 9 5 0 )”, „Przebudzenie", Nr 5 (26), maj 1996.
10 Mik - Mikołaj Srebrempisany, bohater „Zmór”.
11 ł. Fik, „Zmory", w: „Wybór pism krytycznych”, 1979, s. 135 -14 2. 12 Studia o Zegadłowiczu" pod red. J. Peszka, 1982, s. 139.
13 Liczba rzym ska oznacza sektor, arabska - num er grobu. Por. G. Studnicki, „Cm entarz Parafialny w W adow icach”, 1997.
100-lecie poczty
W tym roku w październiku ob chodzo ne będzie 100-lecie istnienia poczty na ziem iach polskich. N a sze m iasto rów nież i w tej dziedzinie m a sw ój wkład. Znaczek z E. Zegadłowiczem został zaprojektow a ny w W adowicach przez Franciszka Suknarowskiego. Z naczek zosta ł w ydany 1 m arca 1947 roku jako w ydanie oko liczn ościow e. W pro w a dzon y do ob iegu zarządzeniem Min. P. i T. z dnia 18.01.1947 r., a w y cofany w rok później (15.02.1948 r.) D opłatę z 15 zł przekazano na rzecz K om ite tu U czczenia zasług poety z przeznacze niem na cele kultu ra ln o -g o sp o d a rcze w m iejscow ościach zw iązanych z je g o tw órczością.
Znaczek w ykonano drukiem w klęsłym siatkow ym z w alca jednosektorow ego dnia 10.02.1947 r. w nakładzie 176 500 szt.
Z nieprzyjętego w alca I w ykonano 5 arkuszy prób, które odesłano do Muzeum. Z w alca II w ykonano 29 arkuszy prób, z których 12 przekazano do M uzeum.
P ow yższy próbny znaczek pochodzi ze zbiorów Z. K rausa i je s t niezm ierną rzadkością.