• Nie Znaleziono Wyników

Wycinki prasowe Emila Zegadłowicza : wycinki dotyczące twórczości pisarza w prasie zagranicznej i polskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wycinki prasowe Emila Zegadłowicza : wycinki dotyczące twórczości pisarza w prasie zagranicznej i polskiej"

Copied!
50
0
0

Pełen tekst

(1)

Reichspost o „Fauście"

Zegadłowicza

W

odcinku wiedeńskiego dziennika

^Reichspost“,

w numerze z dnia 22 5

ukazał się obszerny artykuł znakomitego

krytyka dr. Ottona Forst Baitagii <pt. „Pol

ski Faiust“. Zdaniem krytyka przekład Ze

gadłowicizsa jest znakomity, a nawet żar­

liwością w oddaniu średniowiecznej ka

tolickiej religijnolśfci przewyższa chłodny

oryginał.

Przekład „Fausta** Emila Ze­

gadłowicza nazywa krytyk czynem arty­

stycznym, który Niemcy muszki przyjąć

z uznaniem i wdzięcznością. Tylko Angli­

kowi, fze wszystkich

obcych

tłumaczy

„Fausta" udało się tak zbliżyć do Goethe-

oo, jak teraz Polakowi. Jak niemiecki do

skonały przekład Szekspira, pióra Schleb­

ia i Fieck.a, jest skarbem niemieckiej lite*

ratury, tak Zegadłowicza przetworzenie

„Fausta-", wierne duchem Goetherrtu, a ró

wnocześnie całe polskością

przepojone,

(2)

Emil Zegadłowicz:

P ie l.

Otto F, Babler,

Ballada novorocm zakoncena

modlitbou.

U tisicileti bran,

o iktere srdce buś i —

smir veliky hledaje dusi —

jsem stale sam, jen sam —

\

-veera śel ten i ten —

zustali never ni, mali,

podli jen poziistali

v tom zmatku hluchych jmen —

ja obchazel ten kruh,

ciziami fikał i svemiu:

„bratri! vzeprem

s e

złemu!" —

vsaik nepomoh’ żądny dtruh —

ja opustil mes to i ves

(żalem, zrit bliżniho v żale); —

— vsak nebude hure uiż dale!

'dolkud jen rcste kriżu les —

u tisicileti bran:

(duch pred hlasem v pokorę

S

se cthveje)

<

,,'kdo smely? — kdo otevrit chce je ? " —

i — vstanu a bez bazne reknu: ja sam!

Ó, at’ vyroste ze zeme a poll, z uhoru i

mezi, cest, jezer a rek, z mofi, lesu, pouśti,

pianin a hor —

ó, at' vyroste z jarem volu, z uzd a cho-

moutu koni, ze stfiże ovci —

z pastvin —

z pasek —

z roenich dob, ozimu, okopu, orby a vla-

ćeni, z cihelny, piły, doskovych streoh a ve-

żi — z nevedomgsti, oibzerstvi, hiLadu a ża­

lu vselikeho —

ó, at' vyroste ze zaihrad kvetinovych i że­

le ninovy eh, z pafeniśf, oranżerii, vinic, ry-

żoviśt'

i

plantażi

—-ó, at' vyroste z citu, z toulhy, z tęsknot,

z myśli 1 ćinu, z remesel, umeni vselij-

kyoh,

z vedy mrtve i żive —

z boiiśt’, barikad a trestnic —

z jed notek i hromad, z mest i vsi —

ó, at’ vyroste ze zeme i planet —

ó, at’ ze srdci Hdskych vyroste do neko-

neona

a do vecnosti zaibledena łaska —

p o k o j l i d e m d o b r e v u l e .

Z v o n iz v o n y . . .

Zvoni zvony Velehradu,

tęskna pfeeń ve kraj zmi,

R, Stupavsky.

(3)

Hodina pfev

\

Emil

Zegadlovic

njipsal

^

sm esku, ve kterć se dovidame,

le jsou vlastne kravy, abyclio.v

pfistim okamżiku p fesved cili, ze^

hrozoval vlastne nikoliv byk, ale .

potam a m all clUapcekove mohmi b ^

skody spat v jeteli a f

» J sle‘

o tom, żc houby rostouci v J J

i™ii

om ezily pouze na nona a

kio

b o ik . Lepe se usina pfi nekonećne po-

hadce o zajici a jeżkovi, nez po nepo-

chopitelne poslusnosti minchove^

a

jiciho s e zavrit prevorem po hrdinne

M ushne podotknout: je to jen “ pateny

zlom ećek vypisovam rozkosi, J

kniha muze poskytnout,

^

,

p fi tom zapomneli na tatieka vzcy

o-

brotiveho, ne snad proto, ze b> P

#

fesor, ktery pfi tom vsak dovedl velrm

vvhodne koupiti statek. T u vsa

podezirame, że se tak stało jen P ™ ^

aby si tam obcas mohl p n v e st na na

vstevu svou pani, jejiż * P » * P ' S

emancipaci dobre nerozumime, ale jsm e

H

S

za to, że posiała jednorocmho

ilik u la ś k a do Poremby M uroyane, aby

mohlo byt napsano o nem vse to, c

je napsano na zaćatku. N esm ite nas

vinit z povysenosti, ze jsm e se jeste

nezmlnili o służebnych duchach, kteri

s c s t a r a 1 i o cele hospodarstvi, aby

pan profesor mohl pestovat zahrai u

a to takv jenom proto, abychom se m>

a M ik ulśśek dozvedeli, jak je to smu -

ne, kdvz turecka sosna umira a po-

merne vesele, kdyz pani Zofie v en ,

że vesla do kapie, protoże kaplo a m-

koliv pokoje byvaji tak kvetinam .

vy-TatK ck profesor umira, M ikulaśek zu-

stava opuśteny aż do priśtiho svazku.

(4)

r Roman o d^tskem srdci.

\ (E. Z e g a d ł o w i c z : H o d i n a p f e d j i t, f- - n i, h&kl. L. Kuncifre v Praze.)

Jm6no E m ila Zegadłowicze było k nńm po

i prvś uvedeno ve znAmost Bablerovym pfekla- dem Balady o babce Horalćickń a nSkolika uk&zkami v K arnikovS antologii p o lsk i ly~ riky. P fitom n£ Bickfiv pfeklad s n&zvem „Ho­ din a pfed jitfrii, Źivot Mikul&śe StH brem psa- nśho" je dosud nejvśtśim dilem toboto ly rik a a było napsano pfed dvem a lety. Rom&n, o nem ż se sice nemilże Mci, ze je typicky pfl- znafcnym pro Zegadlowiczilv talent, j© ve svć

podstató vlaetnS autobiografii. B ohaty lyricky duch vypr&vi n a m o svem m ladi sta f zvl&§t- nim a presvćd£ivym sm utkem , źe m usim e uve- | Hti jebo „detskćm u srdci ztracenem u ve tmś,ch‘\ Jebo citovoet jest spiśe n ak lo n en a podlebnouti bolesiivć str&nce £ivota. Origi- nalne nadepsanó kapitoły o M ikulaśov6 cestS k um irajicim u otci, o prihod&ch n a svem ven- kovekśm sidle a dojm ech ran n eh o veku svou d ynam łkou a m śkkym lyrism em pfrsobi na nas kouzlem intim ity, jehoź je schopen jen velktf basnik. Presto, źe ndktere pasaże jsou psany a konstruov&ny studenou metodou, nem użem e se ubraniti, abychom nebyli ja ti v o k ru h jeho citov§ a b&snicky vznicenć obrazotvornosti.

Osoby jeho ro m an u jsou brdinovó bud na- prosto pasivni nebo lidó dokonalych schopno- sti; rozhodnfc vśak jsou vźdy vykresleny s na* prostou u p rim n o sti ćloyeka, k tery se vńm zpo- vidń. A u p rim n o st je. prśvó tim, ćim nas Zegadlowiczovo umSni opaji. U prim nost jest cnosti jeho u m śn i a lask a jeho kriteriem . U prim ne dtiverny vztah m a nejen k lidem, nybrż a to predevsim k vsem u tvorstvu i ve- cem. T rochu capkoveky łehk^ feuilletonm raz jeho popisó je podroben v&źnćjśimu a iyrictej- isimu soudu. Jeho veci jsou jako by vzdusne kfehkć, dobrotive a n6żn§ chapanś a pro svou velikou lósku k prirodfe nem ńźe ani ledabyle oddisputovati velike m ysterium tfeba toho nej- m ensiho tvora v obrovskem chaosu. Z oprav- dove snahy byti spravedlivym i k nepatrnym vecem, z touhy po pravem poźitku. a v jc e ip a n i v§i kr&sy v prirode i v lidech vykvetlo jeho ułnóni, kteró sam o o sobś je „rajem , sym bo­ lem spolubyti e pfirodou“. A v tom to radost- nćm ovzduSi dari se Zegadlowiczovu um eni jiste dobre a p rekvapujici k rasy j e h o vyp ra- veni jsou vysledkem velike a obetave lasky k veskerenstvu.

Ivniha Zegadlowiczova je ojedinelś. v pol* skó próse mlad&i doby; mó stró.nky oplyvajici virtuosnlm stylem , ktei*y vsak neni cilem bas- nickeho usili, neni hrou silackych elov a obra- tu, nybrż jen vndj§im projevem ba^nikova sil- neho nitra. Dikce ie naprosto pfesnA, kazda m yślenka prinA§i svou form u i b&snicky vy- raz Jest to vybranA, proźitń poesie bez fales- neho esteticism u. Jest, rytm em duśe bdsnikovy.

(5)

^ c e u e ś p o l n t f c f y e ś 6

H f t t u m

SSon Dr. D tto $ u rft= S 3 a tta g Ita , S te n le in e r , Juljusz: Juljusz Słowacki. Bd 4. Warszawa:

' Gebethner i Wolff 1927. (399; 581 S.) 8°

J a n ik ,M ic h a ł: Juljusz Słowacki 1809-1849. Kraków: Krakow­ ska Spółka Wydawnicza 1927. (110 S.) 8°

L o r e n to w ic z , Jan : Juljusz Słowacki śród Francuzów. W arszawa: F. Hoesick 1927. (65 S.) 8°

®ie ftberfufirung ber fterblidjen Sftefte be§ grofcen J)oIntfdjen ŚRomantiferS nad) ber _ StonigSgruft aitf bem SCBatuel ift ber C)ffentltd)!eit unb ben Siterarfjiftorifern uberrafdjenb gefommen. ©o ift e§ begreiflidj, bafś bie gabt ber luertDotten ^ublifationen nid)t betrad)tlid) mar, bie au§ blefem Stntafś erfd)ieuen. 0einer3 im Sit. $bl. 1927. <Śfc>. 1381 mit ibrert erften beiben SBanben angejeigte, gnmbtegenbe 33iograpf)te fann man nidjt §u ben @elegenf)ett§fd)rifteu redjnen, objroar bie £>erau§gabe be§ ab= fdjliejjenben, faft 1000 ©eiten umfaffenben 4. 23anbe§ im fotn- blicf auf bie śreierlid)fetten befd)teunigt ttmrbe. ?ttle rubmen§= toerten Oualitaten be§ bortrefflidjen ^fńlologen, be§ einbrin* genben $ritifer§ unb umfidjtigen SpiftotiferS, bon beiten Kleiner in ben anberen feiner SBerfe $roben ablegte, feljren and) bieś' mat toieber. (£r fdjeiterte nid)t an ber gefaljrftdjen Mi.ppe, bie bem Sarftetter bie „mtyftifdje" $eriobe ©łoluacfi§ bitbet. Ofme efftatifcf)e 23egeifterung unb ofme unpaffenben loofm, Oerfofgt er al§ tterftanbnissoolfer unb berftanbiger $ft)djotog bie 28anbs lungen, burd) bie ber ©entu§ be§ ^idEjterS feinem irbifdjen 9Iu3* gang fid) nałjerte. @r bełuabrt feine llrteifgfaf)tgfeit audj gegen= itber bem tńefgejniefenen, btefgefdjmaf)ten ,,Król Duch“ . 9?iemal§ Oertaufdjen bet Metner, true fo oft in $oIen, ber $ftbe= tifer, ber SKorafift, ber ^olttifer unb ber SDjeofog ifjre Molten. ®ie bfenbenbe f^orm be§ benfttmrbigeit 93udje§ fticfjt nidjt mirtber Oorteilbaft au§ ber 9Q?enge £ebantifd)er ©influ^^e^er^ toriert berbor. Sebe 23efd)aftigung mit ©łotuacfi m u ^ jebe§ ©tubiurn ber europaifdjen 9^omanttf fottte in SHeiner§ Sftono- gra£f)te retdje Sfnregung finben.

Sant!§ £>o£uIare ©d)rift, faft unberanbert ein $tt>ette§ 9JM erfd)ienen, ift ein SKufter bafitr, toie man berfet „Oeuvres de vulgarisation” n id )t anfegen follte. SSeriuorren, ju fjod) unb battn tuieber ju banal, gibt biefe in attgentetnen ^brafen fid) ergebenbe, ben Satfadjen unb 2)aten forgfdltig augtueidjenbe ę2Itbeit bem $rofanen§u btef ober ju mentg, bem ^adjm ann nidjt§.

£orentonncj§ fef)t intereffante 8ufammenftettung ber frart' jofifdjen 9?acf)flange Don ©łoiuacft§ ©djaffen §etgt roteber einmal bie tiefe ®iffonan§ ąlnifdjen ben franjofifdjen 3Serftaube§= menfdjert unb ben romantifdjen ^oten. ©łotuacfi b^beutet bem ^ranjofen nid)t§r fann ibm mtf)t§ bebeuten. ®ie bibltogra^bt5 fd)en Slngaben fftredjen Ś3anbe; mełjr 93anbe jebenfalB ał§ in granfreid) bon Słotuacfi -ftotis nabmen.

G o e te l, Ferdynand: Egypt. Lwów: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1927. (VI, 234 S.) gr. 8°

$rifdj erjdblte 9fteife=(Śrinnerungen au§ Sgtj^ten, ba§ ber tBerf. anld|lid) be§ ©eogra^ben^I'ongreffeg 1925 befudite. (Sitt roenig ^o!itifd)e (ben ©nglanbern nic^t gerabe freunblidje) ©ebanfen, ein tuenig ©efdjidjte, ©ojiologte, ©rotif, fo^bie. ®er ©til brillaut. Ś)er Snbatt geiftreid), bod) ber £tefe bar. £)dufig batte bort, too auf§ ©erateluobl Io§ge|)Iaubert toirb, ein Ślid in ein niid)terne§ 9?ad)fd)tagett)erf beffere ®ienfte ge^ leiftet. ©o lefert roir irrige Slngaben fiber bie ©intuobnergabl £airo§. Bum problem ber ©beo^§^t)ramibe aufeert fid) $. ^tet)^ifd) („SSillfitr ober matbemattfdie tiberlegung" 1927) mit ganą anberer Stompeteug at§ ©oetel. Sranjof. ober bt. 3itate burften aud) in forrefter 9fted)tfd>reibung ju geben fein. P a p e e , Stefan: Misterja balladowe Emila Zegadłowicza.

Poznań: Drukarnia Poznańska 1927. (48 S.) 8°

Sine brillant gefdjriebene ©tubie itber ben ungemein be* gabtett 2)id)ter beS S3e§ltbenlanbe§, in bem man, mit 9ted)t, ben 9iad»foIger SSt)§t)iań§tt§ unb ^af^romicjg erblidt, ber, Śtjri! unb Ś)rama im ^eicbett be§ 58ol!§tumtid)en lute ebler Spuntani* tat erneuert, eben erft eine ^raĄtboIle ^auft=ttbertragung,.bon= eubet bat. $afc>ee§ berecbtigter @ntbnfia§mu§ bdlt ficf) bon tlber* treibungen ferne unb tuirft barum bo^^ett itberseugeitb. P o p ie l, Paweł: Pamiętniki. Kraków: Krakowska Spółka

Wydawnicza 1927. (VII, 258 S.) 8°

Sn ben Slbent biefeg £mbrer§ ber |)olrttfcĘ)en fonferbatiben unb ^atbolifen, ber bielleitfit eber in bie $ ra ber llreusjuge ge= pa§t bdtte afó in§ 19. $abrfmnbert, ba§ $8Iut bon SBabeni uttb ŚQsenbau§, siueier ©ro^en ber $oniatolu§fiaeit. ®urd) biefe beibeit SSertrauten ©tant§łatu 9tuguftg, be§ le^ten $oleu= fbntg§, ftanb er mit ber Srabition be§ @ ro|en 3ftetcb§tag§ unb ber ©djule 9łarufse)uics§ im ettgften 3ufammenbang, fein Sebett btnburtf) in ttaberer ©emeiufcbaft al§ mit feiner eigenen ©podje. ®te SKemoiren $ot)ieI§ finb, obne irgenbluie btftorifd) erftrangige§ Ouellenmaterial ju bieten, al§ pftjd^oIogtfdjeS ®o= fument recĘtt feffelnb, bag etnen flugen unb bodigefinnten 9)łagnateu an ber Peripherie feiner 3eit tuanbelno unb mit ibr im fteten $>aber jeigt. ®en jablreidien ^eiuben be§ SSerftorbe= ueit, ber an ber SSiege be§ galisifd>en ^onferbatibi§mu§ unb feineś Organek, be§ ,,Czas“, geftanben bot, Werben btefe (Sr* innerungen au§ bret 9Sterteljabrbunberten (bon etttm 1820 bt§ 1890) mandjen Slnlafe su poftbumen 3tngriffen geben. ®itr bte allgemeine ©efdjidite nur bte unbefannten 2)etail§ iiber SBielopoIsfi, folute einige ©djtlberungen ber $arifer S^eftaura- tionggefeltfĄaft bon gntereffe.

(6)

E I N J A H R P O M I S C H E R S C H O N E B L I T E R A T U R . Von Dr.

Otto Forst dc Battaglia.

' Lyrik. . "

Aul dem Parnafi herrscht buntes Treiben.

Historische Kostiimfeste wechseln mit exotisqhen. Man lebt auł verstauchtem freien VerSfuG, ęrteill und beansprucht poetische Lizenzen, die ais Ueberwindung der Zwangswirtschaft vor dem Kriege gepriesen werden. Reitet dazwischen ins alte, rom antische. Land, ' das sieh freilich meist ais Tattersall entpuppt, ih dem die Dichter an abgehetzten Schindmahren ibre von erlahre- .neri Managera uberwachten Kiinśte erproben.Be- sondere Anziehungśkraft uben Reisen; unter den v’erkehrsmitteln. vor allem das modernste,. mit dem man durch den teils entgStterten, teils ver- gotterten, teils nach alter Sitte von Gott' und Engelscharen bewohnien Luftraum schwebt. Man wandert ferner durćh die auserwahłte Land- schaft der eigenen Seele. Endlich die Proletarier- dichtung. Um diese tobt heftiger Streit. Zwischen denen, die sie gepachtet haben und fiber die Pachtmethoden einander in die wirren Haare gerieten. Zwischen den gegen die Aufiepstehen- den solidarischen Pachtern und den Blasphema- tcren des Proletkultes. Wenn nur das Volk die so eroffneten lyriscben W irtsebalteń frequen- tieren wiirde. Indes die von den Fabrikschloten singenden, die Sireiien tiberschreienden und ihnen Konkurrenz macbenden Poeten ' erschei* . nen bloS als grobe Wirte auf einem von vcrnehmer Klientel besuchten Montmartre, bei denen schwarmerische Kommerzienratskinder

lichen Band der ,,-Gesammelten Verse“ uns als Rechenschaftsbericht iiber sein auf ein Jahr- zehnt sich erstreckendes Werk vorzulegen und von der erstaunlichen sproden Schonheit dieser brutalen Gehirnlyrik Zeugnis zu geben. Doch es schlammert in ihm aućh - ein zweiter Dichter, dem kongenial die schopferisehe Uebertragung der „Mar vom Heereszug Igors“ gltickte, des alt- russischen Heldenepos von volkstumlieher Ur- sprunglichkeit. A n t o n i S 1 o n i m s k i s „Aug* in Aug** vereinigt. W underbares und W under­ liches;. Ernst, Scherz, Satire und, manchmal, tiefere Bedeutung.

Dem „Skamanaer*4 verwandtj wenn auch vollig anderen Geistes, ist kraft ihrer Technik die Lyrik von K a z i m i e r a 111 a k o w i c z. Eine riihrende Sehnsucht nach der ewigen und gliihende Liebe zur irdischen Heimat w?ard zur Quelle fur die bald • anmutig holdselige, bald zu tragischer Grofie emporwachsende Kunst, die sich nun wieder.in den beiden Banden „Aus des Herzens Tiefe" und „Spiegel der Nacht“ of fen* bart. — An religióser Inbrunst vermag dieser Schmerzenssćhrei einer ringenden Seele mit der harmoniscben. den schwer erkampften Frieden atmenden Dichtung L e o p o I d S t a f f s -zu wetteifern, desśen von franziskanischer Milde und heiliger Schau erfullte Verse des „Nadel* obr" nach Gebiihr mijt dem Staatspieis 1927 ge-,

Zahlt Staff zu den Vorlaufern/ das Gruseln und die Emotion lernen. Als Gegen- und Patronen des „Skamander" so Wirkt E m i l stuck ergieSt sich iiber ob so viel Verruchtheit Z e g a d ł o w i c z , der dem ihm wesensahn-\ entsetzte Offiziere a. D., Hochschulprofessoren, rlirhen ; verstorbenen Jan Kasprowicz in ihrer Backfische und Gutsfrauen ein Strom sanfti Schlichtheit bezaubernde und ergreifende „Grab- dahinplatschernder Epigonenlyrik. Zwischen derj lieder" widmete, als Oberhaupt der Gruppe des Scylla . des gereimten Lesebuchs und der Cha-j

rybdis ungereimter Diktatur der literarisch E nt| erbten segeln die paar echten Poeten, die eą sich erlauben konnen, im Privatberuf die sabel^ gewappnste polnische oder die gewehrfassende;

Mpskauer oder endlich^die weit geoffneie welt- ^das tlebergewicht^ der Talente vorlaufig ent-, biirgerliche Hand gen Himmel zu heben.

Voran, langsam zu offiziellen Heigenfuhrern der Musen gereift, ziehen die Leute vom ,,Ska- mander“. Unanimisfen und Parnaesiens War- schauer Gouleur. J u l j a n T u w i m , der sou- verane Gebieter iiber das rhythmische Wort, errmfing dieses ■ Jahr, den seinen Stammbaum voll Abscbeu beschnuffelnden Rassenfanatikern zum Greuel, den Literaturpreis seiner Vater- stadt Lodz. Er nahm''dies zum AnlaS, den

statt-,,Czartak“, die, romantisch und real istisch zu- gleich, da« Landliche als sittlich und wahrbiaft poetiśch erklart und dem Urbanismus des „Ska- marider" einen von den' beiden Parteien nicht sehr urban gefilhrten Kampf ansagte, in dem ichisden bei den Stadtern blieb.

Theater.

Die wertvollen Stiicke haben wir sclaon auf- gezahlt: sie eiistieren namlich n ich t Im Reiche der Blinden ist der Einaugige Konig: S t a n i s ­ ł a w I g n a c j W i t k i e w i c z . KreUzung aus Pirandello und Cocteau, in Polen domestiziert, aber , nicht gezahmt; Futurismus, Expressionis- mus zum Kubus erhoben. so dafi man i n diesen

Psycho-Annalen fiir biihnengewandte Medizin F reu d / haben kann. Meist sitid Witkiewiczs Dramen ernst gemeint: aHein es ergeht uns wie der Frau von Poliak bei „Tristan und Isolde**: man lacht. Von den Kindern seiner schlechten und guten Łaune żur exemplifizierenden Vor- -stellung: „Die Metapbysik des zweikopfigen Kalbes* (und des zweiseeligen Menschen), „Persy Zwierzontkowskaja** (alles ist eitel und nur Lumpen sind bescheiden), „Narr und Nonne * (Konglomerat aus „Eingebildetem Kranken", Pirandello, Prinzhorns „Bildnerei der Geistes- kranken“ v. . und meschugge ist Trump!).

Hernach; 6 diese Weib'er,' o diese Parrkme'n- 'tarier

-,'0

tempora, o mores. Was von der erzilh- lenden PrOsa als Leitmotiv aufgegriffen wird, hier aber, auf den Brettern, weiche die Halb- Welt bedeuten, in den beklatschten Stiicken von P e r z y n s k i (,.Der Arżt der Liebe“), K i e d - r z y n s k i („Man soli sich iiber nichts wundern** und „Riickkebr żur Siinde“)f W r o c z y'n s k i (,,Um zu leben**), K r z y w o s ż e w s k i („Schau- spielerinnen“) żwiesprachig von der Biihne als patriotisch-moraliech-erotischer Bediirfnisanstalt nerabtftnt. Doch ffirchte nichts,- es gibt noch edle Herzen, die flir “ das Hohe, Herrliche er- glxihn: dieselben, die den niedrigen, knechtischen Instinkten entgegenschlUgen. K r ż y w o s z e w - s k i wandelte den Krieg der Polen wider den Zaren, modelte die nationale Katastrophe von 1830/31 zum zahnlosen Pamphlet auf das launenha.fte Volk und zum sprechenden1 Panop­ tikum, in dem redend. schreiend, agierend, Wachsfiguren aus dem pólnischeń Pantheon zu sehen sind. K i e d r z y n s k i bescherte, seltsame Verquickung der Genres, einen „Florentiner Roman**, der dem Anschein nach ein’: Drama, und in Wirklichkeit eine unfreiwillige Parodie Maeterlincks, Gobineaus,' des Symbolismus und' 5 der Renaissance darstellt. Mi l a s z e w s k i dia-[

Jogisierte ein ferneres Kapitel Literargeschichte, j 3en „Don Quijote**. Wo da szenische Krafte ■■ ’ehlen, lobe man wenigstens den bekundeten 1 Willen zu gefeilter Form. N o w a c z y n s k i s I,Krieg dem Krieg**, eine polnisch-hellenische /Offenbachiade ohne Offenbachschen Esprit* kann im Schaffen des ausgszeichneten Schriftstelłers nur Episode bleiben.

Di es die Warschauer Theaterbilanz. Das ein- zige Biihnenwerk, dem weiterzudauern gebiihrte, M o r s t i n s „Geschenk der Weichsel“, wurde in Krakau ąufgefiihri Es ist, trotz vielfacher Reminiszenzen an Wyspiański und Reymont, die achtenswerte Gabe eines Dichters an seine dafiir wenig empfangliche Mitwelt. j

(Der Schltifiteil liber die erzahlende Prosa folgt im nScheten Literaturblatt.)

(7)

— E m i l Z e g a d ł o w i c z : B a l a d a o W o w r o y i. Pf elożil P. Eisner. N akl. A. St. Magra v Praze 1929. Str. 18. K nek olik a ces- kym tlum oćnlkum Em ila Zegadłowicze, vu ri­ ce a duchovniho otce polske 1’A bbaye, ume- leckćho a basnickćho bratrstva C z a r t a k , k Fr. Bickovi, Janu K arnikovi a A. St. Mdgrovi, pfidrużil se m istrovskym kouskem

f

>febasnitelskeho um em P avel E i s n e r , pfe-

oziv pro ctvrty sjezd bibliofilii polskych y Poznani, lidovou legendu ohniveho regio­ nalisty beskydskeho, B a l a d u o W o w r o - v i, hodnou pozornosti i tech eeskych etena- ru, k te ri posud neotevreli srdce ani zanice- i ne naboźenske lyrice Zegadłowiczove ani je- jho m amivym pisnim kvetouci a tajem ne ' Zeme. B aladicky chvalozpev Zegadłowiczuy

na pocest lidoveho m istra naboźenske drevo- rezby Jędrzeje W owry a na jeho umeleckou apoteosou z bożskeho rozhodnuti Spasitelova, jak o b y ve svych um yślne hranatych a ostre vyraznych slohach shrnoval cely program beskydskeho C z a r t a k u : vasnivy vztah k pude a je jim u prudce pryskyfićnem u dechu, borouci lasku k prostem u lidu, tvoriyem u nejen ve vysivce, malbe, rezbe, pisni ale i v m ravnich cinech, pronikavy smysl pro to, co stranou mest a y pfivabne sprostnosti zo- sobńuje pravou narodni dusi, hlavne pak na- bożensky entusiasmus, k tery s usmevem ra- dosti na frantiśkanske lici szrizuje tru n pro Boha y lidske dusi«. To vsecko Zegadłowicz shledal na starem beskydskem rezbari a sam proto ye versich velke sloynl sfly nalezl

sou-rody yyraz k tery ma cosi z lidoyych kolęd ! epickych; Pavlu Eisneroyi se podarilo s je- ! ho aż honosnou virtuositou vydobyti pro czartakovske pfedstavy a obraty z cestiny zbavene veskere papirovosti, hodnoty sou-

(8)

X E łchen im Vollmond. Dem Bandę „Dom jałow cow y", iii dem der dichterische E rtrag der Jahre 1920— 1926 vereinigt war, h at E m il Z e- g a d ł p w i c z eine Sam m lung seiner Gedichte aus den nachfolgenden Jahren folgen lassen: „Dę­ b y pod pełnią. Poezje MCMXXVI-MCMXXVIII“ (W arszaw a, F . H oesick, 1929, Oktay. 323 S.). D er Band sollte Otokar B f e z ’ n a zu seinem sech zigsten G eburtstag naehtraglich gew idm et werden; noch ehe er ausgedruckt war, is t B fe- zina gestorben und so tr&gt das Buch nun die W idm ung: ’

W ielkiem u poecie Czech i Słow iańszczyzny

O tokarowi B fezin ie

w sześćdziesięciolecie Jego urodzin f

P odczas druku niniejszej książk i — zm arł O tokar B fezin a

w m arcu 1929-go r.

D ie W idm ung is t nichts Zuf&lliges Z g a d ło w icz h at sich m it der Absicht. getragen, E ssays aus dem Bandę „Hudba pramenft" ins Polnische zu tibertragen. In seinem eigenen S chaffen sind Ziige, die w esentlichen E lem enten der D ichtung Brezinas verw andt erscheinen. G em einsam ist beiden die bewuBte m etapbysische H altung, die unm lttelbar au f die ew ige B estim m ung des M enschen, sein Schicksal im kosm ischenG esche- hen gerichtet is t und von diesem B lickpunkt aus die w iderspruchsvolle V ielfa ltig k eit des D aseins in seinen groBen w ie gerin gfiigigen Erscheinun- gen b egreift und bejahend deutet. D er hochge- spannten gedanklichen Energie, die bei dem tschechischen D ichter ihre hym nischen A rchi- tekturen tiirm t, steh t bei Zegadłow icz eine eher em otionale K raft gegeniiber, deren Entladungen naher an der Erde bleiben, liedhaft lyrisch im engeren W ortsinn sind und leichter zuganglich bleiben. D em entspricht, daB der strengen A us- w alil und Z uriickhaltung im S chaffen B fezin as hier eine unbekiim m ert verschw enderische

Pro-duktion en tgegen steh t, w ie in der N atur, die m anchm al auch ihre Gebilde in iiberschw engli- cher F iille verstreut, K leines neben Grofiem in bunter R eihe hervorbringt. D er Band enth&lt viele Gedichte, die schon friiher gedruckt w or- den sind, abgesehen von einzelnen Stilck en in der „Tęcza" die Lieder zum G edachtnis K aspro- w iczs, die G elegenheitsgedichte aus AnlaB der U eberfiihrung der Gebeine S łow ack is in die W aw elgruft, eine A nzahl der N achdichtungen chinesischer .Lyrik aus dem „Zegar słoneczny", die Gedichte der beiden Bande „Flora-C aritas- Sofia“ und „W idm a w skazów ek", sow ie die Ballade vom W acholderm ann aus dem „Czar- tak", bezw. den „Pow sinogi bezkidzkie". U eber die M ehrzahl dieser D ichtungen is t hier schon gesprochen worden. N eben dem „Jałow carz" erw eisen sich auch in disser R etrospektive die E legien der „Widma w skazów ek" a ls die rnach- tig sten dichteri3chen G estaltungen — dem, w a s dam als darttber g e sa g t w orden ist, is t nichts hinzuguftlgen. Aber das Bild w are nich t voll- st&ndig, w enn nicht der tibrigen Zyklen gc- dacht wiirde, in denen sich m anches kostliche Kleinod findet, das in den w echselnden L ichtern von Scherz, Humor, Ironie, M elancholie und R e­ signation spielt, m anche anspruchslose A ra- beske, Skizze und V ignette, von denen kaum eine nicht w en igsten s m it ein«..n Zug den D ich­

(9)

EMIL ZEG A D ŁO W IC Z : B A L A D A O BABCE HORALĆICKE. N akładem O. B ablera v Sam o- tiśkach u Olomouce, — M aloktera literatura je tak vzacne vyrovnana jako je p olsk a, ktera takovou i vżdy była. N a pr. i u nas dosta- tećne znam y T uw im , u nas znam y jako ume- leck y revolucionar, je takovym prim o hm ata- telnym pokracovanim literatury p olsk eh o ro- m antism u a n ezap fe toho p res vsechny vzdo- ry. V tom je tak e a si jeho jed in e m ożna cesta. Z egad łow icz je pokladan za tradićnejśiho (snad proto, że je k atolik , po ćem ż ovsem um eni certa je), ać jeho form alni vyboje jso u prudśi a p o d sta tn ejśi neż u Skam andristu, k teri dnes jako zaved en i dom aci pani ponekud pre- kvapene se nemohou doćkat revoluce proti śk- C. — p reee p i i ćceni B alady, f orm alne sk vele, i kdyż byste n edbali sm y slu slov, zm ocni s e vas taż rozk oś jako p ri ćteni M ickie- w iczovy T ryzny anebo S low ack eh o Lily W en e- dy, tentyż rytm us a tataż m elodie, a le v mo- dernim lad en i a vyrazu. Z egad łow icz jakoby basnieky — nebot jinak se basnikovi nelze vy- rovnat s e svetern — odpovidal t. zv. p o esii socialn i, s vyssih o h led isk a neż je hled isk o uzoe stran ick e, s h led isk a um eleckeho, baladou o chudem d iteti, narozenem za jedne vichrne n oci v zavate chatę — — je to balada stara, a le vzdy nova, da-li se ji novy żivot! A to chude dite, nic na sv ete nema, podle dneś- nich norem a hodnoceni, a prece je v p ojeti basnikove bohatśi neż k d ok oli jiny, nebot jeho svetem a n ezadatelnou riśi je sen , dom e­ na nekonećnych rozm eru, nesm irnych puvabu a rozk ośi, onen sen , jehoż panem m ożno se sta ti prave jen za onu cenu chudoby, k tera je m ilo sti a vysadou, tak że basnik nevaha sto- tożn it s e s onim p feśta stn y m ditetem : m ajit vice veci sp olećnych, p fed ev sim naivitu, ktera rnari svym pohledem vesk eru ztu h lo st kon- vence, hromadicx v so b e vsechny op otfebovane anebo neplatne a zahnivajici slo żk y żivota, onu naivitu, k tera s każdym a dćtskym a ocim a ob- jevuje znoVa a nove slavui a veleb n ost sv eta a ji obnovuje. D ite je p fed sta v itelem krasy żi- vota a jejim objevovatelem zaroven. — A ta k s e takto n ik oli jen nejapnou zam inkou pres dite chvali żiv o t od p ocatk u aż na vecne easy. — M ało je takovych siln ych a bezpro- strednich baśni v m oderni literature, hutnyeh, m oderne stm elenych a kondensovanych a tak vzacne vyrovnanych ve vyrazu i m elodii. B. F.

(10)

N a v s t e v a u p o lsk e h o b a s m k a .

D r. Josef S v l t i l - K a m i k .

Je znam a rozm luva Ot. Breziny se dve- m a ceskym i publicisty, ve k tere zvecnely m istr prouesl zavazna slova, że mezi narody slovanskym i dosahla poesie nejvy.śśi doko- nalosti u Poiakd. Brezina miloval zvlaste (Slowackeho, Kasprowicze a W yśpiańskeho. T ito tri m istri, nalezejici ruznym dobam i smer&m, jsou jiż m rtvi, źijice arci ve Sla­ ving sveho naroda. Jejich mista na soućas- nem P arnasu polskem zastupuji ćestne Leo­ pold Staff, Jul. Tuwim a Emil Zegadłowicz. Z nich prvy je padesatnik, druzi dva ćtyri- eatnici, onen ma uź m istrne dilo z valne easti za sebou, k tem to dveiua s uznanim ! dosavadni tvorby p oji se jeśte tak e oprav- Eiene n adaje do budoucna.

N avśteva poznańske vystavy pomohla ass k velike radosti a cti, że jsem se osobne seznam il s Emilem Z e g a d ł o w i c z e m . J e uż znam cele k u ltu rn i Evrope a tak e u n as ma sve ctitele. D urychuv Akord prinesl loni preklad Zegadłowiczovy studie o lite­ r a m i skupine, k tere on sam je dusi a vfid~ eem. V nl se doćitame, co tvori basnikovo credo:

»Jsme basniky; — nadśeni ostre vidou- iach oci nestavi n&s mimo żadne nejprostśi a nejslożitśjSi zjevy zivotni, nic z toho, co je lidskć, neni nam cizi. Każdou vnejsi for- m u chapem e vyluene jak o em anaci podstaty Tdci, tedy ja k o naslednou, druhotnou vec; p ro to je i form a v otazce spisovatelske pra-

20

druhoradou . . . Obsah je vśe; o ten v sob6 z a p a s im e ... Proto jsou i okna a dvefe do- ko ran otevreny pro vśecky umelecke, nabo- żenskć i spolecenske o ta z k y . . . Nezapomi- a am e ani na chvili na duchovni posiani na­ ro d a zrizovanxm tru n u pro Boha v lidske duśi.«‘

Tam tez możno n a jiti usudek A. St. Magrfiv, że Zegadłowicz mezi soucasniky sstelesnuje n e jp ln e ji a nejćisteji polskeho ducha, jehoż meze vsak p rerń sta do vyzna- mo vselidskeho. Uż sama tato charakteris- tik a odflvodnuje śirsi zajem o tohoto bas- m ka, p ro jev u jici se pJeklady jeho lyriky, k te re lońsky i letośni Akord uvefejnoval s ffićho p er a. T ake jeho vysoce pozoruhod-

'

jćlA, zernjtou vtitiH k iajc -. ć originality prosy cena epika s nam ety z blizkych hor beskyd sk^ch nalezla uż u nas tlum oćniky. Baladu o babce H oralćicke pfelożil a vkusne vydal O tto F. B abłer; jin y kus vzacne epiky Ze- gad?owiczovy. Baladu o Wowrovi, m istrne prelożil Paul Eisner a ve spanile uprave venoval letoSnfmu sjezdu polskych biblio- fiłfl A. St. Magr.

Emil Zegadłowicz — sam au to r nekolika tóspeSnS h ranych dram at a p rekładatel obou diłfl Goetheova Fausta — je toho ćasu dra- m aturgem polske ćinohry a reditelem roz- hłasu v Poznani. Jeho pravyin domovem je v ia k slezskś veu v Beskydech. kam se utika k Oddechu i pro nove podnety. V yhledal jsem basnfka ▼ jeho uradovne na i>Placu wołnosci«. Był jsem p rija t s takovou łaska- ,vosti a oCividnou radosti, że jsem se aż po nsi zardiva! pro tołik nezaslouzene srdeć- nosti. Zegadłowicz je basnik nejen na pa- pire, ale i v żivote, velika dugę holubici p ro ­ stoty. vznesene srdce zlate ryzosti. Jeho m oudre oCi vitalv mne jak o b ratra, jeho pravice, ruka delnfka boziho, upfim nym stiskem pedetila verne p fatelstv i Ćecha s Palakem .

| P rinesl jsem baśn ikovi svou kniżku Pod \

i peruti biłeho orla a svuj preklad T renń Ko- ! chanowskeho. Telefonoval ihned do bliz- ikeho knihkupectvi pro uovy svazek sve poe­

sie D ęby pod pełnią (Duby za uplńku) a pfipsal srdedne venovani. P ri tom żive mne upozorfioval, że v teto objem ne knize, k tera je venovana •s-wiełkiemu poecie Czech i Słowiańszczyzny O tokarow i Bfezinie w s?eśedziesi^ciolecie jego u r o d z i n h n e d na pocatku ozyvaji se silne tony slovanske. Ćte j uryvek a ja hned verse v duchu si pfekla- I dam: ^Slovane! Pro nasi nadsenou piseń ! łaska na zemi pravem se stanę, k tere naro- ! dum prikaże nesti si navzajetn dary: pokoj a stesti!^

A uż se mi basnik hlasi jak o uprim ny p ritel Cechu, A ja k by nebyl, kdyż jeho, m am inka była Ćeśka. trebaże narozena mezi* Polaky v Kalvarii Źebridovske na Tćsmsku. Jeho ded byl m łynaf, Jihocech od Ćeskych Budejovie a nazyval se Komenda- Upożor- ńuje, że neco z dedova m lynarstvi vezi hłu- boko v jeho dusi a hlasi se vym luvne take v jeho uvodnieh versich k nove knize, kter6 znx v doslovnem pfek lad u : »Vecne m lyny m ouku melou, zivot stale pfisvpa nova zrna, pada m ouka v prostor biły ja k blede svetlo mesice.« Basnik ćte pravidelne ceske ćaso- pisy, je vyborne orientovan ve vsech zje- vech soucasne k u ltu ry naśi a tesi se, że letos v listopadu nav§tivi Prahu. kam był pozvan k prednasce. S v elik jm uznanim a vdekem k v itu je vse, co u nas ućineno pro poznani jeho dxla, chvali bdelou pozornost naśich listfi vuci snanam a proudflm lite ra tu ry pol­ ske, vzpom inaje zvlaste zaslużne prace Dres- lerovy a obdivuhodne referentske pohoto- vosti red ak to ra A St Magra. V dalśim ho~ voru żelime oba, że v dneśni lite ra m i obci polske neni druheho Zenona Przesm yckeho, jenż by stejn e horlive jak o dokonale tlu- moćil novć zvuky Ceskeho basnictvi. Inicia- tiva Bunikiewiczova, k te r^ r. 1924vydal An­

tologii souSasne ceske ly rik y , zasloużila by nasledovniku.

P resk ak u jem e s predm etu na predm et. z poznanske vystavy do rodnych Beskyd, ja k uż jin ak nelze pri navsteve, kterou ne- j mohu po chuti prodluzovat, veda, że v p red

-1

sini ćek aji netrpelivi hoste. A tak sotva że staćil jsem vryti si do duśe sym paticke rysy I basnikovy, k tere ve vyrazu jsou mnohem | mekći neż napovidaji jeho u nas zname por- j tre ty v drevorytu Ź m odrych, reki bych jihoćeskych oci, zafi hloubavy ducli a z ohebneho hlasu vane teplem srdećne osob- nosti, presvedcive dosvedcujxci. że je v pol­ skem basniku kresfan^ke lasky a lidove prostosrdecnosti dokonała harm onie osobnosti

a dila.

Pro k ratk o st chvile ani jsem nestacil ubezpeciti Zegadłowicze, ja k m iluji jeho dilo a ja k v jeho osob£ vitam e a uctivam e novć mocne pouto. spojujici ve svazek ver- nosti Ćechy s Polaky — a uż tu bylo lou- ćcni! Ocitl isem śe v bratrskem naruci, nebof zhave basnikovo srdce nespokojilo se kon- vencnim rozchodem — a mne horelo nitro a i hori podnes radostnou pychou p ri vzpo- J mince, że ucitil jsem tep polskeho srdce, k te re citi za miliony, b ije a tvori pro mi­ liony. p rip rav u jic dustojne p risti velike ro- diny slovanske.

Zegadłowicz je mluvcf polskeho łidu, bdsnik narodni ryzosti. hlasatel lasky k ubo- hvm a poniżenym, vvznavac slovanskeho v^domi mezi Poiaky. Pro to vśecko nemóże a nesml ani nam byti lhostejnvm poeta, o nemż napsal nem ecky kritik. źe jeho rostouci dilo stoji za to, aby se clovek k vftli nemu nauSil polsky.

(11)

z n d k a se stane,^ ze vypadne ze sve ułohy a prim jsi do detskych m udrovani zralejsi m yślenky dospelycii (iivaha o du§i). Je zejmeiia m istrem v lićem snu, jez umi uchvatit do nejjem nejślch psychologickych zaehvevti v jejich nepostiżitelne vzdusnosti u y basnickeiu konzłe. Ćas tu neineri v jeho prirozeue nasłednosti; cela knizka je vzpo- minkovy pohled do hlubin minula, na jehoz dne^ se z tra d pfedstava o rozdilech prosto- roT '\ vertikalniek. Basnik je ostatne pfe- svedcen, ze deti poćltajj eas jin ak neź lidć dospeli: m aji m en tk a sva, »podle napeti do nich bijieick udalosti j poznanie.

N a d z a p l a y o u t e c h t o M i k u l a s k o v y c h d e t ­ s k y c h d o j m u a v z p o m l n e k k r a i u j e j a s n a p o s t a v a j e h o o t c e , k t e r y p o d l e h o s l k o v a n a - z o r u v s e c k o u m i , v s e c k o d o v e d e a \ § e e k o m t i ż e . Y f e l o u a o d d a n o u l a s k o u k o t c i j e ! p r o h f a t a e e l 4 t a t o k n i h a , p o s v e c e n a p a - : m a t c e o t c o v e , J o j i d £ j s e o s t a t n e o d e h r a v d j v d e n p o j e h o s m r t i , k d y o d r o s t ł e j s i u z h o - j s i k — m l a d y s t u d e n t s i v b o l e s t n e » h o d i n d I p r e d j i t r n i < v j a s n o z r i v e m p o l o s p a n k u | p r i p o m n e l v § e c k y k r a s n e c h v i l e d e t s t v i . S ta -1 r y p a n M i c h a ł S t r i b r e m p s a n y s e n a m j e v i j e n a j e n p o d z o r n y m u h l e m s v e h o s v n k a : s t a r n o u c i p r o f e s o r — i d e a l i s t a , k d y s i u ć a s t - n i k v p o l s k e m p o v s t a n i r . 1863, u c h y l i s e n a v e n k o v , a b y t u j a k o » n o v y c l o v e k —- p o s i - t j v i s t a « z a s i v a l m e z i l i d e m m y ś l e n k y d e m o - k r a t i c k e . A l e t e t o h i s t o r i c k e p e r s p e k t i v e d o y o l i a u t o r m i h n o u t i se j e n m i m o c h o d e m , v r o z h o v o r u m e z i d o r a a c i h o s p o d y n i a ć e l e d i - n e m , d y e i n a d a l s i m i v y r a ź n y m i f i g u r a m i , j e ż b y ł y n e j b l i ż s l h o c h o v u d e t s t v i . Z a h a d n a ;> k r a s n a p a n i s k r a t k y m i s t f i b r n y m i v l a s y « , h o c h o y a m a t k a , z u s t a v a s k r y t a z a z a v o j e m d e t s k e h o c h a p a n i ; t u s i m e j e n , że o n a b y ł a n e j d u l e ż i t e / ś i a n e j s i ł n e j ś i o s o b o u v c e l e m r o d i n n e m d r a m a t e S t n b r e m p s a n y c h .

Roman, znovu prozivany srdcem ditete, vyzpivany zralym um^nim lyrickeho baśni- ka, udiyuje bonatstvlm smyslovych dojmu, barev, zvukft, vuni a jejich interference. Emil Zegadłowicz slysi ocima, bezbarve veci vidi barevne, svfitla a barvy pro neho zpi* vaji. Jest b ra tr snii a pritel pfirody, syn bourlive noci (str. 2 5 0 !), nadśeny liym nik ja ­ ra, slunce a beskydskych hor. Tam, kde lici kaceni sosny (str. 3 2 5 ), blizi se v soucitu s p o r a ź e n y m s t r o m e m Tolsteho T r o j i s m r t i, — Zegadłowicz a Tołstoj, Polak a Rus^ si tu znovu a. tentokrat zcela zretelne podava ji ruce. Lyrićnost Zegadlowiczova jev i se duraznś i ve slohu: nevede nikde pine linie vypravne, epika u neho nema mista. lllsecne vety, casto jem nś a citoslovne, |sou vybornou formou pro vzrusene nahozene imprese, umele rozstnkane barevne tecky a skvrny.

H o d i n a p r e d j i t f n i neni celek v śo- be ukonceny. trebas to cesti vydavatele n i­ ja k nenaznacili. Uż sam Prolog’ napovida vie a dejove vlastni vypravovani daleko pfedbiha, nebof v nem uż vystupuje m łady Mikulaś k Stfibrem psany jako gymnasista, oplakava- jiei otcovu smrt, zatira co my isme ho mohli poznati jen v jeho vSku pfedSkolnim, hosika Ctyr aż śesti let. Romanu basnikova detstvi chybi roman raneho chlapectvi. Ten je nam prekladatel, k te ry si dal s Hodinou pred jitfjii tolik poctive prace, prozatim dlużen. likazku zteto dru h e ćasti — Pod m lynskym i kam eny — podał nedavno v >Arse« O tto F. Babler; bylo by si jen pMti, aby se ndS p re ­

kladatel Frant. Bicek uvaroval nadóle drob­

nych chyb. jichź se v prvni ćasti tu a tam dopustil; v prepisovani polskych jm en si po- cina łepe a dósłedneji neż O. F. Babler (aź na vl. jm eno Poremba),

(12)

jeste ctvri takove knihy, a potom ? P ocet rym u jest prece om ezen velm i zrzy se vycerpa. A tehdy, stra­ chu na vzdory, sahl Zegadłow icz k rym um ,,censto- chovskym “, ciii jinym i slovy k prim itivu. P rijal to, proti cemu d five bojoval. A tak prave m usil umet-i p retvoriti v sobe sam em spolecenskou n utnost sveho b y ti na m aterial um elecky. U sm iriti se, lec ovlad- nouti, p fija ti, ale drźeti zdaleka. . ,

D osavadni sp isovatelsk e dilo Zegadlow iczovo jest im ponujici. B ibliografie uvadi dosud vice nez 40 svazku. V etsinou jsou to b asn e a balady, je s t tal vsak i autobiograficka povidka „Żywot M ikołaja Sa-eb- rem pisanego", jejiz ctvrty svazek se prave tiskne. Z vlastni m lsto zaujim a tvorba divadelm (9 h er), lite- rarni skice (vyborny svazek prednasek a reci „W ob­ liczu gór i kulis") a hlavne preklady basm cm skych, H asencleverovy ,,A ntigony“ , Goethova „F austa I. a II.“ , „Markety'' a Colli-ho kom edie dell arte „ lu r a n - dót*’ /P o ś le d n i svazek svych versu „Dęby pod pełnią v&noval .Zegadłowicz, jak jiź v y se receno m ilovanem u basnikovi bratrskeho narodu ceskoslovenskeho Otoka- rovi B rezinovi; hold tento vsak bohuzel nedosel jiz do zivych rukou tohoto zvestovatele kosm icke pisne. ^ Knihu — o im ponujicim poctu 21 tiskovych archu s a zahajuje prolog nadepsany „Vecne m lyny“ V trecn castech („D ożynki44, „Z Republiki G órskiej^ „Pszczoły w b u rsztyn ie" ), sebrana je s t basnicka^ zen z poslea- nich dvou let. Zegadłow iczovy verse h lasaji predevsim lasku,

„jez narodum prikaze, J , n esti si vzajem ne dary — pokoj a dobro. V baśni „Slovane‘\ ozyvajx se silne ton y

slo-vanske: v

„Radost srdci nasich ducM p o selstv i — :

n e to, co było, lec to, co budę necht’ n as p o v z n e c u je

---z pisn e rodi se slovanske posiani — obetava volnost,

svobodna m oudrost P r o m e th e o v a

K ażda stranka nadhem e t e knihy m luvi i lasce m alouckych lidi, nad nim iz v sv itu uplńku cernaji se ohromne duby. N ech t to je s t „V cervnove noci , ci v sedm i pohrebnich pisnlch o Janu K asprow iczovi, o F au stovi, tragickem Konradu, o vavfin u a stesti, o ocich d e ts k y c h . . . VzdyiJ:

„ttplnek zachazi za obrysy hory — m odra se dubu źam yslen y stin —■

— m ysterium zem e! — : — a h le, tu vschazi noveho lid stv i voln y den!“

J e ste nekolik slov o technice Zegadlow iczovych versu. Zdalo b y se, ze pri tak velik e tvorbe m usil basnik podlehnouti jisty m — reknem e — problemum rem esla v basnicke form e. Zegadłowicz v sak tvrdi, ze je s t nezbytne nutno techniku, basnicke rem eslo, sp ise ukryvati. C tiźadost basnikova nem a spocivati v tech ­ nice. ftem eslo je s tim , co mus! basm k ovladnoutd, ale co też v znacne m ire jiz basnik zna, nebo op atm eji receno, m a znati, kdyz zacina tvoriti.

A by se m ohlo cos povedeti, je s t ovsem treba m lu- viti. A le jedna se snad prece pouze o to, aby se pove- delo, a nikoliv o to, aby se m luvilo!

Z egadłow icz fe k l za jiste svoje „ja“. Poślednim svazkem rozloucil se s sed esatiletym zvestovatelem nove pisne mezi' Slovany — se zvestovatelem pisnS m ysticke. ______ _______

Roćnśk 2 5 0

cleny kabii^ f i n a n c pak v o 11 dne bude [ zakona, k tl Ze Źei Narodu za

Hisfori

Z ftir m a n ż e l d i m a d^ C i 1 1 a p a p e ż e. kralovsky S e r a f i i dvora. Po staveno zbrani,

P ra ze , v paiek 6 . prosirsce 1 9 2 9 .

Cfs. 2 8 7 .

(13)

DZIENNIK POZNAŃSKI nr. 298, środa. 25. 12. 29.

Wrażenia Zegadłowicza ze Złotej Pragi

Przed kilku dniami prasę polską obiegły krótkie naogół wzmianki o niezw ykle serdecznem przyjęciu, zgotow anem ostatnio poecie poznańskie­ mu p. Emilowi Z egadłow iczow i, w cza sie jego tournće artystyczn ego w C zechosłow acji, uwień­ czonego ogrom nym naprawdę sukcesem Kto jed ­ nak zadał sobie trud przejrzenia pism czeskich, m usiał dojść do wniosku jak w ielkie znaczenie propagandowe posiadają teg o rodzaju w izy ty w y ­ bitnych przedstaw icieli kultury polskiej zagranicą, a zw łaszcza w krajach, które jak C zechosłow acja, coraz ż y w sz e okazują ostatnio zainteresow anie Polską i w szystk iem co spraw jej d o ty czy . D o­ wodem tego chociażby niezw ykłe wprost zajęcie się C zechów P ow szechną W y sta w ą Krajową, ich szczery, daleki od w szelk iego politykow ania, en­ tuzjazm i zachw yt, ok azyw an y wielkiemu dziełu narodu polskiego. Te, dla wielu z nas nieoczeki­ wane objaw y sym patji ze strony C zechów , nie m ogły być tylko w ynikiem mniej lub w ięcej zręcz­ nej reklam y samej W ystaw y. Sentym ent okaza­ ny tej w ielkiej imprezie, tak przez prasę jak i przez społeczeństw o czesk ie, b y ł wynikiem w zm agającego się tam co dnia ruchu polonofil- skiego.

Sym patja C zechów dla P o ’ski — mówi nam, zapytany o sw e wrażenia z podróży do C zecho­ słowacji m isttz Emil Z egadłow icz — jest niezw y­ kle silna. Ruch polonofilski, tężejący stale na obszarze całej republiki czeskiej, miał tam do zwalczenia silne przed wojną, a także i po jej ukończeniu sym patje C zechów dla Rosji, co prze­ jaw iało się chociażby w popularności przysw aja­ nia literaturze czeskosłow ackiej tem atów rosyj­

skich. W pływ w ielkiej w ojny, w czasie której form owały się w Rosji legjony czeskie, był tu nie­ w ątpliwie duży, jak również i tendencje panslawi- styczne, w idzące w Rosji przedrewolucyjnej naj­ potężniejszą protektorkę ruchu ogólno-słow iań- skiego.

— Zrozumienie w artości kulturalnych, poli­ tycznych i gospodarczych, jakie przedstawia sobą dla C zechów zbliżenie do Polski wzrasta tam ustawicznie i przybiera już kształt w ielkiego ruchu polonofilskiego, posiadającego na calem teryto- rjum republiki prezydenta Masaryh.i gorących, a niekiedy nawet fanatycznych zy. o.uiników Naj­ silniej w ystępują sym patje dla Polski w sferach elity kulturalnej, w ybitnych przedstawicieli tam­ tejszego piśm iennictwa i sztuki. Przykładów da­ w ać by można dziesiątki. W ybitny poeta czeski Svitil-Karnik ogłosił ostatnio zbiorek poezyj pod tytułem „Pod skrzydłam i białego orła**, w któ­ rym porusza szereg tem atów polskich. Z daw ­ niejszych autorów Kvapil w yd ał jak w iadom o trzy tom y antologji liryki polskiej, poeta Karasek za­ łożył obecnie i ofiarow ał państwu piękna galerję sztuki z bardzo bogatym działem polskim. Na­ w iasem dodam, że Karasek, bliski przyjaciel i rzec m ożna czciciel Stanisław a P rzyb yszew sk iego, od­ nosi się ze specjalnym pietyzm em do pamiątek po wodzu *„Młodej Polski**. Redaktor Magr z „Pra- g er-P resse‘* ż y w o się również zajmuje propagandą p olszczyzn y i niema omal dnia, by na łamach tego pisma nie pom ieścił krótkiego bodaj artykułu, czy notatki na tem aty polskie. Szereg w ybitnych

(14)

svych vzpominek na DLU. Tim schuze

skonćena. Fr. V. S.

Polsky basnik Emil Zegadłowicz na- vStivil poĆatkem prosince Prahu a pak takć Brno. Na obou mistech byl vzac- ny host, nejv£tsi ze żijicich polskich poetń, pfijat s opravdovou pratelskou laskou i uctou a sdm takć svym mitym zjevem i svymi predndskami ziskal si rdzeni srdce v§edi, kdo meli moźnost jej slyseti a zvldst§ s nim i hovofiti. VBrne dne 10. prosince ve zcela napi­ nane universitni aule uvedl je) krasnou, promyslenoureći prof. dr. Arne Novak, jenz zduraznil ze j mena take nabożen- sk£, katolicky raz poesie Zegadlowi- czovy. Były predneseny ćetne ukdzky Jeho bdsni v prekladu Karnikove, Bab- lerove a Eisnerove i v originale. Basnik sdm rozumi dobre ćesky - Jeho praded po matce byl mlyndrem v jiżnidi Ce- diddi, odkud pozdeji presidlil do Te- sinska — a prekldda take do polstiny basnS duchem sobś pfibuzneho Ot. Breziny. Zasluhou p. O. F. Bablera zna dobre „A rdiu”, jeź jej soućasne spraź- skym „Akordem” k nam uvadela. Dou- fejme, źe bdsnik odnesl si od nas nej- lepsi dójmy a źe jeho prosincova na- v§teva prispeje k dalśim prdtelskym stykum obou kmenove i kułturne tak si blizkydi narodu. Takó „Archa” dice k tomu prispeti svym 2. svazkem, pro nejż mamę jiź pripraveny ćlanek o tvorbe E. Zegadłowicze z pera O. F. Bablera a nove preklady jeho baśni.

Rud. Michalik, mlady, nadany akad. mali?, od nShoż prindsime v tomto svazku dve kresby k „Pohadce” Jind- ridia M. Slavika, predstavil se ćeskym bibliofilum po prvć v roce

1927

kni- homilskym tiskem Goethova „Parie” v prekladu a nakładem O tto F. Bab­ lera, znamćho prekladatele v Samotis- kadi u Olomouce. Kniha obsahuje pet

velkydi celostrdnkovydi kreseb na kd- men, dve vignety, text rovnez kreśleń na kamen, obdlka(linoleoryt),tisk cer- ny a modry. Celostrdnkove kresby podloźeny barvou (svetle) olivoveze- lenou. V roce 1929 ilustruje „Mladika a nestvuru s lidskou hlavou” (gas- końskd pohddka) v prekladu Otto F. Bablera. Ćtyri lepty, 1 kresba starsi, dve vignety, znaćka edice „Pfevoz”, edice pohadek. Vyddno

150

vytisku na Zandersu. Frontispice ke „Knihtis- k a ri” od Abraham a de Santa Clara v prekladu Otto F. Bablera, soukrom^ tisk Al. Bartose (v tisku). Vedle toho vytvoril Exlibris Kubis, Boj ardiandela s drakem, 2 kresby Chvala knihtisku a mnoho jinych. J. M. S.

Ruth Schaumann je mlada bdsnirka, socharka a graficka umelkynś n^mec- ka (nar. 24. srpna 1899 v Hamburku, r. 1924 provddna za dra Fr. Fudise, redaktora casop. „H odiland”). „Ardia” prinesla v roćniku sestnactem pfeklad sesti jejidi baśni, podała v temze roć. na str. 132 strućny pfehłed jejidi knih a uvefejnila v 1. svazku roc. sedm- nacteho jeji povidku „Freska”, pfelo- żenou tehdy z casopisu „H ochland”. Nyni vydalo mnidiovske nakladatel- stvi Kosel & Pustet dve nove knihy teto spisovatelky: Sbirku basnićek pro deti „Die Kinder und die T iere” (1929* str.

48, s rucne kolorovanymi dfevoryty autorćinymi) a prvni jeji knihu prosa- idtou, povidky „Der bluhende Stab” (1929, str. 160, s deviti rućne koloro­ vanymi dfevoryty rovnez autorćiny­ mi). Prvni knizka, pokracujici ve zpu- sobu dfivejsi sbirky detskydi versu „Die Rose” (z r. 1927), pfinasi dvacet jednu basnićku o zvifatech, z nidiź każde, ryba i oslik, vcelka i pelikan, motyl i jeżek, videno je okem vericiho ditete. Prostota lidovydi rikadel spo- jena je zde s metafysickou hloubkou,

(15)

O T T O F. B A B L E R

P OSELSTVf KftES'f ANSKŻ, predavane v poesii polske od basnika k b&s- nikovi - vitae lampadae traditae - ozyva se dnes nejmohutneji, nej- jasneji z ust basnika Emila Zegadłowicze. „Uż v mladi vidal jsem Krista, chodiciho po horadi beskydskych,” napsal sam v autobiografickyda ćrtadh, stojicidi v cele knihy „W obliczu gór i kulis”, a slidenim po stopadi Kristovydi, patramm po vsedi priznacidi Jeho blizkosti je cele dilo tohoto basnika.

Po prvnidi dobadi tapavydi pokusu, ktere jsou zaverecne doku- mentovany sbirkou baśni „Imagines” z roku 19 18 , vcbazel Emil Ze­ gadłowicz branami neznameho dne do novych svetu. Jako se r. 19 2 1, opustiv urednicke misto ve kteremsi varsavskem ministerstvu, z dusna mesta a kancelari navratil k viskam a lesum svydi rodnych Beskyd, tak take z ovzdusi prvnidi balad, vzniklydh jeśte na pude literarniho ekspresionismu, preśel k mohutnym stavbam cyklu „Powsinogi beskid­ zkie ”, „Wielka Nowina” a „Rezurekcje”. S nesmirnou, pamatky svateho Frantiśka hodnou laskou obraci se tu basnik ke svemu kraji („bes- kydsky lese - tys prahem ku vecnosti”), ke vsemu tvorstvu („miluji kvety, zvirata a predevsim veverky”), k tem ubohym detem beskyd- skeho lidu („deti moje beskydske, bieda neboźatka - vy jste jako ta- jemstvi nejsvetejsi tidiy - zrno Bohem zasete na ty zemske lidiy”) a ke vśem tem diudym delnikum, pocestnym remeslnikum toho kraje („vy jste sul zeme, bratri powsinozi - jak ovoce, jak kvet jste srdci me­ mu drazi”). V teto prirode, mezi temito detmi a timto prostym lidem naleza basnik vhodne prostredi pro cele biblicke deni, pro zrozeni a novou pozemskou pout Jeźiśe Krista. Poselstvi „Velike Noviny” hlasa nam toto narozeni, k nemuź byla privolana i zbożna babka Horalcicka — zase nejdiudsi ze vsedi diudydi - a tento zivot vrdholi ve zvesti o blahoslavenstvidi a zmrtvydivstani srdce lidskeho, o jake prosi cho­ ral: „PrijdKralovstvi T v e !” Cestou do tohoto Kralovstvi vsak je Laska, ukazatelem cesty Kristus.

Od balad „Powsinohu” a „Velike Noviny” vede cesta k dramatic- kym mysteriim. Jako byl zazrak v Kani Galilejske predmetem jedne z nejkrasnejsidi basni knihy „Divizny”, tak stoji take v ustredi balado- veho mysteria „Navstiveni”, v nemż opet oni powsinohove jsou jaky- misi hlasateli bliziciho se zazraku, pridiodu Krista. Baladova mysteria Zegadlowiczova, formalne blizka dramatickym basnim Goetha, Mic- kiewicze, Krasińskeho, Rydela a Wyspiańskeho, jsou usilovnym a ne neuspesnym pokusem o nove znabozensteni divadla, jake snad tanulo na myśli samemu Mickiewiczovi.

Na okraji velkych del — sbirky „Dziewanny” (l 927), obsahujici asi sto balad, vzniklych mezi lety 1919 a 1926, dramat „Noc svateho Jana Evangelisty” (19 23). „Nawiedzeni” (19 23), „Lampka oliwna” (1924), „Głaz graniczny” (1924), „Alcesta” (19 25), „Betsaba” (1926), prekladu

(16)

obou dilu Goethova „Fausta" (19 2 5 a 1Q2Ó) - vniklo mnozstvi drob- nydh basni lyrickydi, shrnutych do svazku „Dóm jałowcowy”, ktere jsou v pomeru k baladam to, co Badiovy klavirni Invence v pomeru k jeho varhanovym Fugam: dudi a raz tentyź, jen rozmer, rozpeti a zvukova intensita jina.

U basnika, ktery jako Emil Zegadłowicz v mnohydi ze svydi versu a v autobiografickydi ćrtach knihy „W obliczu gór i kulis” (19 27 ) dovedl tak tlumene a piece uchvatne hovoriti o vlastni praci a o sobe, ani nepodivi, źe podnikl velikou kroniku vlastniho zivota, v niż pod jmenem ciziho hrdiny lici sebe sama a svou cestu zivotem. Je to ro- manova skladba „Zivot Mikołaje Srebrempisaneho”, a dosud vysly tiskem tri prvni dily: „Godzina przed Jutrznią” (19 27), „Z pod mlyń- skidi kamieni” (19 28) a „Cień nad falami” (1929)- Jsou tu ve volne forme vypraveny deje detskeho veku, male i velke zażitky, hry, prvni ćetba, psani, prvni laska, prvni tuśeni smrti („pred każdym oknem stoji a će k a. . . ”) - vśe to podano żive a bezprostredne, jak veil jedine komposićni pravidlo: „Źivot, ze dne v den rostouci die vecneho za- kona, vladnouciho zemi i vesmirem.”

Jako drive do knihy „Dum jalovcovy”, tak shrnul Emil Zegadłowicz svou pozdejśi drobnou lyriku do sbirky „Dęby pod pełnią” (1929)- V cele teto knihy stoji venovani basniku Otokaru Brezinovi — s po- znamkou, że behem tisku dila Otokar Brezina zemrel. Spojennn obou techto jmen, jmena ćeskeho basnika, jenż skonćil svou pozemskou pout, uzavrev jiż o ctvrt stoleti drive sve psane dilo, a jmena polskeho basnika, jehoż mocna ruka stałe jeśte klade knihu ke knize za dovr- śenim sve vpravde kyklopske prace, predstavuje se nam cele obdobi slovanske poesie, obdobi, jehoż vudci dudiove s novym usilim prispi- vali k dovrseni lidskeho posiani na svete, k uskutećneni rise Bozi na zemi.

T ę s k n y v e c e r jak o te ż k y sen D a v n o d o z n e l r a c h o t skal, oviji tm o u divci sat, h v e z d n a ly ra zp e v e m tic h a tę sk n y v e c e r k o p im p ro b o d e n ladi s tru n y v sir i dal

do tv a re ti d y c h n e o celo v y chład. k p fib y tk u m , k d e te p lo d y ch a. Ś ep te jte v k r u h u m o d litb u ,

b ro n z k rb u v sta ro stn e lici, kralo v stv i tic h a a snu. Ś e p te jte zb o ż n e m odlitbu, n ejtissi u k o le b a v k u m atcin u , n a s tru n e srd ce znici.

B O H U Ś K A F K A

(17)

E M IL Z E G A D Ł O W I C Z - p fe l. O T T O F. B A B L E R

P R I J D K R A L O V S T V I T Y Ć

Każdy mi drahy,

kdo v tak chudem dudiu vnitrnim hlasurn prava sludiu jak usmevave decko — drahy mi i u cesty kamen zranujici nohy

drahy mi i bodlak zranujici dlane -draha mi i prize,

na niż ve divili hruzy je konec lidske nouzi i tize drahy nemluvnete usmev slepcovo zreni

-drahe hudby hludiydi nepostrehnutelne diveni, podobne melodii snu, jeż hraje po den cely,

jak by s marianske veże zpevy znely -po cely d e n

zazrak a d iv y

----Vsak nade vsedino se v lasce velke

korim Tobe, Kriste trpelivy,

jenż streżeś polskydi mezi i stezek

-kdyż rozpjat nad cestou i nad sirym svetem na pude nebe — za vecnosti ćirou -odpoustis vsem - a bratrem jsi vśem detem, jasnou lasku rozdavas stejnou mirou -nebażiś po nićem - neż po tom - aby hladny mel dileba dost, aby smutny clovek żądny nezustal slunkem nepoteśen —

aby pouze

było na svete mene utisku a nouze -

by każdy pfi tom, co zleho musi snest vżdy znova, mel dobry pokrm z mouky i z Bożiho slova — by - kdyż prijde divile pośledni hodiny — każdemu była jak prvni: bez slz a bez viny

-Priviram oci — vidim na rozcestich uprostred lip a kalin —

(18)

obetni ten kriź - zehnajici polim i travam i lidske bide, vazkam i vcelam, pochodu vojsk, krtinam

i svatbam, pohrbum podobnym, v majestatu ziti,

pusobiciho neustale —

a tam je mi blaze pokornym nadsenim jak zelene Iouce vuni kvetu —

nade mnou motyli a ptaci vcely a ćmelaci - —R— pode mnou puda rodici

tajemnou prąci korenu a zrnek klićicich — tak!

-rameny objima stezky (yydeptane sm a zajicu behem) kriź ten Bozi

rozpjaty nad vsim svetem na pude nebe ve vecne modri

-* A to muj zisk je cely

- to vsedino — co podstatou ziti — a za dm v ponure ćetbe

dejiny volaji na inne: memento; a vinutou cestou mne vedou k onem horam pohranicnim, jevicim smrt a zkazu, nevyprosfujicim se nikdy z dziveho bremene neśtesd a porażek — a proto po tisicate radosti oslunenou oceńuji v pokorę dudia prekonani zla a smrti L l S K O U

(19)

X Zegadłowicz. E s e rg e h t dem M enschen > in d e r W e ltlite ra tu r n ie h t anders als im Le- ben selb st: m an lebe a u f noch so groBem FuB d er K enntnis und des K onsum s, und m an h a t noch im m er so herzltch w enig gelebt, so kiim m erlich w enig erfah ren , weiB noch im ­ m er so w enig von dem V orhandenen. D a h a t Polen in unseren T agen einen groBen, tiefen und allerurspriinglichsten D ich ter; evangeli- sches U rch risten tu m und N a tu rm y th o s spei- sen die reine steile F lam m e seines eruptiv spontanen Schaffens, das als L yrik, Balladik, P ro sa viele B ucher fiillt; und w er k e n n t die- sen E m il Zegadłowicz au s den S palten der betriebsam en europaischen Inform ationsor- gane fiir in tern atio n ale K unst und L ite ra tu r? V orlaufig beginnen ihn bloB die Tschechen zu entdecken. D er V erleger L adislav K u n d r h a t in d er riihm ensw erten U ebersetzung von F ra n tise k B i c e k den R om an „Die Stunde v o r d er F riih m e tte “ h e ra u sg eb rach t (H o d i- n a p r e d j i t r n i . Zivot M ikulase Stribrem - psaneho. 1930, 357 S .). Die Geschichte eines K naben N ikolaus, eines kleinen G ym nasiasten in einem polnischen Stadtchen. Sie b ric h t ab m it dem e rsten A ufdam m ern bewuBten Le- bensgefiihls, erz a h lt a u f v ie rth alb h u n d ert Seiten das P lan ste und E inschichtigste, zeigt n ich t die geringste S p u r von Psychoanalyse, is t ein von lyrischen E lem enten ganz durch- setztes P asto rale. D as ab er den T ag und alle seine Dinge heiligt, den B aum und die Blume a u f eine vo llig unsentim entale A r t v erg o ttet, alles, ab e r alles, Heu, Klee, T opf und G erat, Fohlen u n d K uh, verdorbene Tiirklinken, M elkeim er und L arche, Linde und Henne, D orfschenke und w erkendes Dorfweib in ein unnennbares F riih lic h t des O stens ta u c h t, in eine au s den Dingen selb st atm ende A ndacht

?m dem un sich tb aren Kreuz. M an is t im m er wieder verbliifft, daB es das noch g ib t in der L ite ra tu r, ein so volliges F ehlen d er „Lite- | r a tu r “ nam lich, dieses im tie fsten Sinne ,,ka- tholische“ , allum fasser\de und verklart-dem xi- tige M itleben m it allem u n d m it dem All;

diese n u r einem groBen D ichter erreich b are standige dram atische S pannung in d er Idylle, die ewige A hnung, W itterung, N ahe des W un- ders; und daB es noch ein solches V erw ach- sensein m it E rd re ic h und H alm und Blum e und T ier und Geziicht g ib t in einer ganz und g a r artifiziell und zerebral gew ordenen E po- che der W eltdichtung; eine solche L ange d e r vertikalen E rlebnisachse, buchstablich von den W urzeln in den Himmel. Die Geschichte vom H asen und Swinegel, ein je d e r von u n s konnte sie m eh r oder m inder p ik a n t p a ra- p h rasieren ; Zegadłowicz e rzah lt sie ohne die geringste U m biegung; e r b ra u c h t a c h t Sei­ ten dazu und es ist kein W o rt zuviel. U nd wenn bei ihm eine F ich te g efallt wird, schluchzt die Schopfung auf. W er tr if f t das

Cytaty

Powiązane dokumenty

This research aims to investigate the dwellings of the low-income groups of people in Surakarta, Indonesia in the aspects of indoor air quality, health and

• The education must be directed more to the level that the student use the ICT tools for knowledge integration and the decision support environment to use the computers as a

Au tor náležitě rozlišu je me zi tra dicí výuky (pe da go gické praxe), tra dicí teo rie vyučování české mu jazyku (obo ro vé di dak tiky češti ny) a tra dicí

Recevez de ma main cette fid è le balÊtfice Mesurez votre ardeur à votre prudence un coté le repos et de l'a u tr e le devoir A insi de votre m&itre vous deviendrez la g lo ir e ....

26.11.62 w Warszawie jako pierwszy z cyklu wykładów publicznych z zakresu etyki zorganizowanego przez Oddział Warszawski Polskiego Towa­.. rzystwa

~ W związku Ze zjazdem zorganizowały jak co roku swe Zebrania: American Society for Va­ lue Inquiry, Bertrand Russell Society, Philosophy and Technology Society, Society for Asian

Prière de présenter les renseignements bibliographiques dans l’ordre suivant : I. articles importants dans les journaux, les recueils etc... c) dûlezitëjsi recense a

Powyższe omówienie stanu badań pokazuje też wyraźnie, jak wielki chaos panuje w pracach nad Zegadłowiczem, które posługują się psychoanalizą jako językiem wyjaśniania pewnych