• Nie Znaleziono Wyników

"Ostatni spór romantyczny : Cyprian Norwid - Julian Klaczko", Zofia Trojanowiczowa, Warszawa 1981 ; [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ostatni spór romantyczny : Cyprian Norwid - Julian Klaczko", Zofia Trojanowiczowa, Warszawa 1981 ; [recenzja]"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Adamiec

"Ostatni spór romantyczny : Cyprian

Norwid - Julian Klaczko", Zofia

Trojanowiczowa, Warszawa 1981 ;

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 75/4, 299-310

1984

(2)

R E C E N Z JE 2 9 9

cza j m n ie razi, m im o że n iek tóre w ersje tytu latu ry zachow ane w X V III-w ieczn y ch ręk op isach (które w ym ien ia autorka na s. 181) m ogą w p ew n ym stopniu do teg o

upow ażniać.

W reszcie — w rozdziale P o ezja p och w aln a i p a n eg ir yczn a — n ie jest dla m n ie p recyzyjn e rozgraniczenie grup w ierszy om aw ianych w podrozdziałach P o c h w a ł y

■oficjalne i p u b li c z n e oraz P an eg iryk i, p o ezja „ k lien ta r n a ,’> w ie r s z e p r z y ja c ie l s k i e . D laczego np. utw ór O b y w a t e l p r a w y i(o O raczew skim ) znalazł się w p ierw szym z nich, a bardzo do niego zbliżony P rz y j a c ie l c n o ty (o Czet W ertyńskim) — w dru­

gim ?

W szystkie w sp om n ian e w y żej zastrzeżenia są, jak w idać, drobne i w n iczym n ie u m n iejszają w yn ik ającej z całości tej recen zji oceny książki Barbary W olskiej jak o pracy ciek a w ej i stanow iącej pow ażny w kład w w ied zę o literaturze i o św ia ­ d om ości spoełcznej X V III w iek u w P olsce.

Janusz M a c i e je w s k i

Z o f i a T r o j a n o w i c z o w a , O STA TN I SPÓR ROMANTYCZNY. C Y PR IA N TiORWID — JU LIA N KLACZKO. W arszaw a 1981. P a ń stw o w y In stytu t W yd aw n i­

czy, ss. 160. P olsk a A kadem ia N auk. In stytu t B adań L iterackich. „H istoria i Teoria L iteratu ry. S tu d ia ”. [T.] 40. K om itet redakcyjny: J ó z e f B a c h ó r z , M a r i a J a - n i o n , J a c e k T r z n a d e l , M a r i a Ż m i g r o d z k a (redaktor naczelny).

[...] tak się w P olsce, tej n ajtragiczn iejszej Z narodów , każda dyskusja przecina,

C hoćby o rzeczy z w ażn ych n a jw ażn iejszej, C hoćby o siłę szło, co s p r a w ę w szczyna:

(C. N orw id, P r o m e t h id i o n ) 1 W p e r s p e k t y w i e d i a l o g u

„B ohateram i tej książk i są dw aj pisarze: poeta Cyprian N orw id i k rytyk J u lian K la c z k o ” — to lapidarne stw ierd zen ie Z ofii T rojanow iczow ej (s. 5) b ezpośrednio w p row ad za czyteln ik a w sedno problem atyki jej ostatniej ipracy. A le rzecz w tym , ż e książka porusza zagad n ien ia w ażn e n ie tylk o dla zajm ujących się dorobkiem d w u pisarzy.

A utorka w ie lu opracow ań o N orw idzie, układających się w kształt m on ografii i n s t a tu n a s c e n d i s, podjęła obecnie problem nader częsty w w yp ow ied ziach p o - .św ięcon ych au torow i P r o m e th id io n a — a m ia n o w icie k w estię trw ającego przez w ie le lat sporu poety i k rytyka. A toli dotychczas ten k on flik t b y ł o p isyw an y p rze­

d e w szy stk im w kategoriach zapożyczonych ze stereotypu. M iał on p otw ierdzać w iz ję stosunku artysta—krytyk , przedstaw ioną m. in. przez Franciszka K saw erego D m och ow sk iego w Sztu c e r y m o t w ó r c z e j następująco:

N ie m ógł przed Z oilam i H om er się w ybiegać, O których by bez tego dotąd św iat n ie w iedział,

1 W: C. N o r w i d , P ism a w s z y s tk ie . Zebrał, tek st ustalił, w stęp em i uw agam i

■krytycznymi opatrzył J. W. G o m u l i c к i. T. 3. W arszaw a 1971, s. 453.

2 Zob. Z. T r o j a n o w i c z o w a : N a w ie l k o p o ls k i m tropie N orw id a . W zbiorze:

L it e r a c k ie p r z y s t a n k i nad W ar tą. Poznań 1962; R zecz o m łodości N o rw id a . Poznań 1968; N o r w id w w ię zie n iu berliń skim . „Pam iętnik L iteracki” 1961, z. 1; N o r w id w o b e c M ickie w ic za. W zbiorze: C y p r ia n N orw id . W 150-lecie urodzin. M a t e r ia ł y k o n f e r e n c j i n a u k o w e j 23—25 w rze ś n ia 1971. W arszaw a 1973.

(3)

300

R E C E N Z J E

A n i się przed Ba w ierni W irgili osiedział.

A le oszczercy w w ieczn ej n iep a m ięci zgnili, A sła w ę dotąd m ają H om er i W ir g ili8.

J u lia n o w i K laczce, tw ó rcy „p op ełn ion ego” z całą p rem ed ytacją kalam buru.

0 „Prom eth id io n a ch , Z w o l o n a c h i in n y ch andronach”, w ie lu p iszących o p o e c ie p rzysądzało cech y ch arak terystyczn e d la n ik czem n ego rodu zoilów , k tórego człon ­ k o w ie p a r a li się li ty lk o p rześla d o w a n iem gen iu szów . N adto jego osobę p rzy­

p om in an o przede w sz y stk im w zw iązk u z N orw idem . N atom iast w ie lb ic ie le poety,, który zy sk a ł p ośm iertn ą „ sła w ę”, w tra k cie tw orzen ia, n a stęp n ie zaś celebrow an ia k ultu „zapoznanego g en iu sza ” (a obrzęd ten n iek ied y p row ad ził do p rzekraczania granic rozsądku p rzez jego co bardziej zagorzałych uczestników ), p rześcigali się w o so b liw y ch w y ra za ch p otęp ien ia dla potom ka Z oilusa. T rojan ow iczow a za m ie­

szcza w sw o jej k sią żce a n tologię tego typ u w y p o w ied zi p o św ięco n y ch k rytyk ow i, n a w ią zu ją cy ch n a w e t do k o n w en cji anatem y; ich a u torzy p ełn i „słusznego obu­

rzen ia ” n a rzu ca li w ie lc e uproszczoną w iz ję życia u m y sło w eg o d rugiej p ołow y X IX w . przy jed n oczesn ym lek cew a żen iu elem en ta rn y ch fa k tó w z h isto rii lite r a ­ tu ry tu d zież regu ł p op raw n ego w n io sk o w a n ia — jak m a to m iejsce w p rzytoczo­

n ym (na s. 7) fragm en cie d zieła M ariana P iech a la M it P igm aliona. K rucjata p rze­

ciw k o K la czce tow arzysząca k u lto w i N orw id a godziła w sza k że b ezpośrednio w a r­

ty stę, k tóry b yn ajm n iej n ie le k cew a ży ł sw eg o adw ersarza, prow ad ził z n im b ow iem w ielo letn ią p olem ik ę. K o n flik t dw u pisarzy n ie m iał n ic w sp óln ego — jak u d o­

w ad n ia T rojan ow iczow a — ze stereotyp ow ą sytu acją, w jaką zw yk ło się go w p i­

sy w a ć. N atom iast o jego p rzeb iegu za d ecy d o w a ły p o sta w y o b y d w u u czestn i­

ków , o k tó ry ch p ow ied zieć m ożna sło w a m i z P ana T a d e u s z a (ks. II, w . 739—742):

[...] zro b ili w ie le w jed n ą ch w ilę;

Bo razem w y rzu cili słó w i obelg tyle, Że w y czerp n ęli sporu zw y cza jn e trzy części:

P rzycinki, g n iew , w y z w a n ie — i szło już do pięści.

„Do p ię ś c i” n ie doszło. A to li retoryk a tego sporu zn aczn ie odbiegała od p rzy­

jętej zazw yczaj w p u b liczn ej d y sk u sji — red ak cje czasop ism o p atryw ały w y stą p ie ­ n ia K laczk i łagod zącym i notam i. D la ob yd w u a d w ersarzy przekonanie, a n a stęp n ie w erb a ln e u n ic e stw ie n ie op on en ta było sp raw ą p ierw szop lan ow ą, n adrzędną w ob ec zasad ery sty k i.

T rojan ow iczow a, n a w ią zu ją c bezpośrednio do rozpraw S tefa n a K o ła czk o w sk ieg o 1 W iktora W eintrauba — badaczy, k tórzy u św ia d a m ia li n eg a ty w n e k o n sek w en cje lek cew a żen ia czy m ito lo g izo w a n ia „spraw y N orw id —K la czk o ” dla h istorii literatu ry p o ls k ie j4 — w n astęp u jący sposób p rezen tu je sw o je zam ierzen ia: „O dtw orzyć g łó w ­ n y p rzeb ieg i przed m iot sporu. Osadzić w n u rtach id eo w y ch p ołow y X IX w iek u . W skazać na p e w n e m o żliw o ści in terp retacyjn e, jakie w y ła n ia ów spór dla N or­

w id a, dla jego ep ok i” (s. 17). W k o n tek ście stw ierd zen ia M ichaiła B achtina: „Sło­

w o, p rzeb ijając się do sw eg o sen su przez środ ow isk o cu d zych słó w i różn ych ak cen ­ tów , będąc w sp ó łb rzm ien iem lu b dyson an sem w zględ em różnych elem en tó w tego*

środ ow isk a, m oże w ty m zd ialogizow an ym p ro cesie k szta łto w a ć sw ą p ostać i to n a c ję sty listy c z n ą ” 5 — p ow ied zieć trzeba, że k siążk a T rojan ow iczow ej przekracza ra m y

1 F, K . D m o c h o w s k i , S z t u k a r y m o t w ó r c z a . O pracow ał S. P i e t r a s z k o . W rocław 1956, s. 143. B N I 158.

4 S. K o ł a c z k o w s k i , Iron ia N o r w id a . W: P o r t r e t y i z a r y s y lite rackie . O pra­

co w a ł S. P i g o ń . W arszaw a 1968. — W. W e i n t r a u b , N o r w i d — P u szk in . „ S p a r­

t a k u s ” i s t r o f a „O nie gin a”. W: O d R e ja d o Boya. W arszaw a 1977.

5 M. B a c h t i n , S ł o w o w pow ieści. W: P r o b l e m y l i t e r a t u r y i e s t e ty k i . P rzeło ­ ży ł W. G r a j e w s k i . W arszaw a 1982, s. 104.

(4)

R E C E N Z JE

ЗОХ

ta k skrom nie przed staw ion ych zam ierzeń. C hociaż „ostatni spór rom an tyczn y” za j­

m uje w niej m iejsce centralne, to n ie sposób traktow ać jej li ty lk o jako p rzy­

czy n k u do h istorii literatury p olsk iej. O tw iera b ow iem m ożliw ości now ego sp oj­

rzen ia m. in. na problem języka C ypriana N orw ida, k tórego słow o p rzecież k ształ­

tow ało sw oją „postać i tonację sty listy czn ą ” w procesie dialogu.

K i m b y ł K l a c z k o ?

N ie sposób m ów ić o p olem ice dw u osób, gdy jedna z nich fu n k cjon u je jako n e g a ty w n ie n acech ow an y sym bol. J eżeli biografia i tw órczość N orw ida są — p rzynajm niej pod w zględ em w ażn iejszych fa k tó w — znane, to K laczko w n aszej d obie sta ł się n ieo m a l postacią anonim ow ą. I to n ie tylk o w w y n ik u d ziałaln ości n o rw id o filó w . P ochodzące z początków n aszego stu lecia m onografie F erdynanda H oesicka i S ta n isła w a T arnow skiego są dziełam i trudno dostępnym i, nadto przy­

n oszą w ie le n ieścisło ści in terp retacyjn ych . R zadkością biblioteczną sta ły się w y ­ d an ia pism K laczki, których znaczna ozęść p ozostała rozproszona po p erio­

d y k a ch europejskich. Jego sy lw e tk i n ie u w zględnia publikacja pt. P olska m y ś l fi lozoficzn a i społeczna, w yb oru jego prac n ie zam ieszcza m onum entalna an tologia 700 lat m y ś l i po ls kie j. N ieliczn e opracow ania d zisiejsze u w zględ n iają zazw yczaj jed ­ ną ty lk o sferę w szech stron n ej d ziałaln ości człow ieka, który został określony przez H o esick a jako „najznakom itszy z naszych pisarzów p olityczn ych ” — a p ow ied zieć n a le ż y po lek tu rze k siążk i T rojanow iczow ej, że zw rot te n nie b y ł li ty lk o oko­

liczn ościow ą hiperbolą. G łośny krytyk literacki, pu b licysta najbardziej poczytn ych p ism francuskich, jeden z czołow ych p rzed staw icieli stronnictw a H otelu L am bert, la u rea t A kadem ii Francuskiej, członek korespondent A cadém ie des S cien ces M o­

ra le s et P olitiq u es — rozległy b y ł zakres zainteresow ań, długa też lista zaszczytów przyzn an ych przez w sp ółczesn ych p isarzow i, który podjął bezkom prom isow ą p o le ­ m ik ę z N orw idem . T rojanow iczow a przeprow adza rekonstrukcję p oszczególnych e ta p ó w „niepospolitej europ ejsk iej k a riery ”, jaka stała się udziałem k rytyka, d zięk i czem u k on flik t z poetą um ieszczony jest w e w ła ściw y m k on tek ście historycznym . T em u zadaniu podporządkow any został tok rozum ow ania.

K siążk a zbudow ana jest z d w u części. W p ierw szej, pt. I k r y t y k , i p o li ty k , au tork a, opierając się na m ateriałach arch iw aln ych , sięgając do ręk op isów , przy­

pom ina działalność publiczną „w sp ółtw órcy p o lity k i k ulturalnej H otelu L am bert”.

P rzy om aw ian iu jego tek stó w k rytyczn oliterack ich n ieu stan n ie podkreślano p o li­

ty c z n ą m otyw ację w ystąp ień . W łaśnie z tej p ersp ek tyw y, przy u w zg lęd n ien iu jed ­ n ej z istotnych m ożliw ości „w ybicia się P olak ów na n iep od ległość”, i to m o żli­

w o śc i w pełn i resp ek tu jącej ów czesne realia polityczne, analizuje n ajw ażn iejsze arty­

k u ły K laczki, rek on stru u je jego program k rytyczny. K on flik t z N orw idem b y ł t y l­

k o jedną z k on sek w en cji tego program u. O biektam i rów n ie ostrych a ta k ó w jak d orobek autora Z wolona była dla krytyk a tw órczość Józefa K orzeniow skiego, Igna­

cego Chodźki czy T eofila L enartow icza — a w ięc pisarzy, których poglądy na z a ­ d a n ia sztuki, jak i konkretne osiągnięcia a rtystyczn e n iew iele m iały w sp óln ego z propozycjam i N orw ida. Przeto spór z poetą w in ien być rozpatryw any dopiero p rzy u w zględ n ien iu całej ak tyw n ości k rytyk a, w której zajm u je m iejsce w ażne, acz n ie w y ją tk o w e. T en fak t dotychczas b ył lek cew ażon y przez norw idologię. T ro­

jan o w iczo w a w yd ob yw a z zapom nienia sy lw etk ę człow ieka, o którym w k rótce po p ierw szym spotkaniu p isał Zygm unt K rasiński do A ugusta C ieszkow skiego:

„K laczko to żyd ow sk i N orw id, jedna natura, zdolność, lo s” (cyt. na s. 18); n a stęp ­ n ie pokazuje, w jaki sposób doszło do zupełnego rozejścia się ich dróg życiow ych

i trw ającego przez w ie le lat sporu dw u n ajw yb itn iejszych p rzed staw icieli poko­

len ia.

D okonana przez T rojanow iczow ą rekonstrukcja d ziałaln ości krytyk a w y p ełn ia

(5)

3 0 2 R E C E N Z JE

lu k ę w obrazie p o lsk ieg o życia u m y sło w eg o X IX w iek u . P roblem w tym , że przed·

czy teln ik iem n ie p o ja w ia się ró w n ie w y ra ziście zarysow an a sy lw etk a autora V a d e - - m e c u m ; op isow i „ b ły sk o tliw ej k a riery ” n ie tow arzyszy opis gw a łto w n ej klęsk i, n ie to w a rzy szy ch arak terystyk a rzeczy w isteg o m iejsca drugiego oponenta w ó w czesn ym ży ciu sp ołecznym . To n ieb a g a teln e zad an ie — w y m a g a ją ce uśw iad om ien ia sobie, iż.

obraz N orw id a w id zia n eg o oczym a jego w sp ó łczesn y ch (a w ięc tak że Ju lian a K lacz­

ki) n ie m a n ic w sp ó ln eg o z obrazem N orw id a czytan ego dzisiaj — p ostaw ion e zo­

sta ło przed czyteln ik iem .

D ruga część k siążk i, pt. K o m e n t a r z do a lu z ji z a m y k a j ą c e j „V a d e - m e c u m ” N o r ­ w id a , p ośw ięcon a jest in terp reta cji i d e i autora P ro m e th id io n a . P arad ok saln ie okazuje się, że w y p o w ied zi op on en tów p ozostaw ały w osob liw ym „w sp ółb rzm ien iu ”.

N ie ty lk o łą czy ły ich p oglądy na p oszczególn e zja w isk a estety czn e (np. p o w ieść), a le tak że zak ład ali podobne rozw iązan ie k w e stii polskiej: „N orw id i K laczko b y li rzeczn ik am i tej sam ej orien tacji p olityczn ej, szukającej P o lsk i na drodze »środ­

k ow ej«, op ow iad ającej się po stron ie program u pracy organicznej. B y ł to program org a n iczn ik o w sk i w jego k szta łcie rom an tyczn ym jeszcze, w ią żą cy się z p rzeko­

n an iem o k o n ieczn o ści d ziejow ej i p ożytk ach c y w iliza cji p rzem ysłow ej, n ie a k cep ­ tu ją cy jej jednak b ez isto tn y ch za strzeżeń ” (s. 113). L ecz opon en ci n ie b yli w s ta ­ n ie — czy może: n ie ch cieli — dostrzec ty ch zb ieżn ości w sw o ich k on cep cjach . P rzede w szy stk im n ie m ógł tego dokonać K laczko — pism a N orw ida b yły d la ń d ostęp n e w y łą czn ie w e fragm en tach . D ostrzec w y ra źn y ch a n a lo g ii „nie raczył" N or­

w id. R zeczy w isty d ialog w sy tu a cji w za jem n ej n iech ęci b y ł po prostu n ie m o żliw y .

„ T a k a b y ł a r o z m o w a ”

U k a za w szy sy lw e tk i p rotagon istów jako d w u rów n orzęd n ych partnerów , au tor­

ka w rozd ziale pt. S p ó r dok on u je rek on stru k cji przebiegu sam ego k on flik tu . W n a ­ stęp u ją cy sposób ok reśla jego istotę: „W ypow iedzi p oety i krytyka są o p lecio n e siecią u k ry ty ch alu zji, rem in iscen cji, odw ołań, które sta n o w ią osobne, sk om p lik o­

w a n e zagad n ien ie k om en tatorsk ie i in terp retacyjn e. B yłob y jednak w ielk im n ie ­ porozu m ien iem , g d y b y śm y ch cieli całą p rob lem atyk ę [...] sprow adzić do o sob istego sporu dw u n iep rzyjaciół. Trzeba w n iej raczej i przede w szy stk im dostrzec starcie d w u program ów , dw u estetyk , dram atyczne zd erzenie dw u różnych racji — p rze- m ^ v ia ją c e j w obronie zagrożonej w istotn y sposób pod m iotow ości narodu i w a l­

czącej o p raw o do au ten tyczn ego, n iesk ręp o w a n eg o rozw oju sp ołeczeń stw a i k u l­

tury p o lsk iej, rozw oju dotrzym u jącego kroku in n ym cy w ilizo w a n y m narodom ”·

(s. 152). W te n sposób T rojan ow iczow a d okonuje oceny tego sporu z p ersp ek ty w y h istoryczn ej.

A liśc i to starcie się dw u rów n orzęd n ych racji n ie zaow ocow ało w e w ła ściw y m czasie, p olem ik a n ad er rych ło p rzek ształciła się w utarczkę słow ną, k tórej u cze­

stn icy „przebierali w sło w a c h ”, w yszu k u jąc n a jzja d liw sze. B yć m oże zabrzm i to jak paradoks, lecz w ta k iej sty listy ce sporu dostrzec też n a leży św ia d ectw o u zn a­

n ia dla p rzeciw n ik a. P isa ł w r. 1849 K laczko do Jana K oźm iana: „N orw id bardzo m n ie niepokoi: i serce chore, i u m y sł chory — rady n ie przyjm uje, a k ołysze się ciągle w ja k iejś sam obójczej g en ialn ości, a ze zd oln ościam i sw y m i rob i tylko ła ­ m an e sztuki, w ięcej ob a w y n iż p od ziw ian ia obudzając” (cyt. n a s. 117). P rzeciw k o tej „sam obójczej g e n ia ln o śc i” b ędzie K laczko w y stęp o w a ł k on sek w en tn ie, dostrze­

gając w n ie j realn e za grożen ie dla sw ojego program u. W sam ym sporze dom in u je ton osobisty, oponenci w y stęp u ją n ie ty le przeciw k o racjom , ile p rzeciw k o osobom . P rzeto K laczk o w ca le — przyn ajm n iej p oczątk ow o — n ie le k c e w a ż y ł sw eg o prze­

ciw n ik a, w id z ia ł w jego tw órczości rzeczy w iste n ieb ezp ieczeń stw o dla d alek osięż­

(6)

R E C E N Z JE

зоа

n ych p lan ów H otelu L am bert, w dodatku z osobą poety stronnictw o k sięcia A d a­

ma C zartoryskiego przez p ew ien czas w iązało określone nadzieje e.

N atom iast dla N orw ida k on flik t z k rytyk iem b y ł już k olejn ym w jego k a rierze pisarskiej. U jej początków spotkał się w szak z surow ą oceną ze strony E dw arda D em b o w sk ie g o 7, czyż w ię c w ła śn ie K laczko n ie m ógł stać się w odczuciu poety uosobieniem złożonych przyczyn jego niepow odzeń artystycznych? T rojan ow iczow a zaled w ie sygn alizu je ten asp ek t zagadnienia. Jako filolog rekonstruuje p oszczegól­

ne etap y sporu opierając się na w n ik liw ej analizie tek stów . Jednak b yn ajm n iej n ie pom ija zu p ełn ie k w estii tem peram entu pisarskiego obydw u oponentów . A w op i­

niach im w sp ółczesn ych n ie b y li oni w żadnym w ypadku ta k im i ludźm i, z k tó ­ rym i łatw o prow adzić rozm ow ę. R etoryka k olejn ych replik zad ecyd ow ała w znacz­

nym stopniu o tym , że dialog p rzek ształcił się w spór. Szło zaś w nim „o rzeczy z w a żn y ch n a jw a żn iejsze” w przekonaniu i N orw ida, i K laczki.

Stw ierd za T rojanow iczow a: „spraw a N orw id—K laczko rozegrała się w dw u etapach, przedzielonych w yjazd em poety do A m eryki. Zaczęła się jeszcze w la ta ch 1850— 1851 w poznańskim »Gońcu Polskim «, gdzie po raz pierw szy — p u b liczn ie — d oszedł do głosu dialog obu pisarzy. N ie od początku m iał on p ostać sporu, rych ło się jednak w spór przekształcił, u jaw n iając od razu pod staw ow e ten d en cje p ó źn iej­

szej w ielo letn iej p o lem ik i” (s. 117). U derzająca jest w tej p olem ice n ieom al p ro­

gram ow a n iech ęć do zrozum ienia stan ow isk a oponenta. N orw idow ska rozpraw a O sz tu c e (dla Pola ków), polem izująca z rozpraw ą K laczki S z t u k a polska, zbudo­

w a n a została w oparciu o n ielo ja ln e ch w y ty erystyczne. Istotne jest, że szczegól­

n ie dla N orw ida w tym k o n flik cie, ok reślonym jako „ostatni spór rom an tyczn y”, relacja „artysta—k ry ty k ” posiadać m ogła istotne znaczenie. Spór zaczął się jako·

p olem ik a rów norzędnych partn erów p oszukujących sw ego m iejsca na teren ie k u l­

tu ry eu rop ejsk iej po głośnych debiutach w W arszaw ie. R ychło jednak — jak pisze T rojanow iczow a: „zjaw isko N orw id przestaje być dla K laczk i w ięk szy m i osobnym p roblem em . N atom iast w oczach N orw ida cieszący się coraz w ięk szy m rozgłosem k ry ty k i w spółredaktor »W iadom ości Polskich« urastać się zdaje do ran gi p rze­

ciw n ik a num er jed en ” (s. 129). Z tej to pozycji N orw id w ystęp u je p rzeciw ko roz­

p ra w ie S z t u k a pols ka publikując sw oją broszurkę O sz tu ce (dla P ola ków ), z tej też p ozycji p olem izuje z w y k ła d a m i p o św ięco n y m i tw órczości M ickiew icza w y g ła ­ szając cyk l odczytów O d zieła ch i s t a n o w i s k u p o e t y c z n y m Juliusza Słowackiego?

w s p r a w i e Tiarodowej. A utorka w y ra źn ie ujaw nia szczególny dram atyzm tego k on ­ flik tu — otóż w ch w ili, gdy doszło do skrystalizow an ia stan ow isk adw ersarzy, n ie m o g li już oni ze sobą prow adzić dialogu, lecz m u sieli w zajem n ie się zw alczać.

A w znacznym stopniu od p ow ied zialn y jest za taki stan rzeczy tw órca k on cep ­ cji kultury opartej na dialogu — C yprian N orw id.

Spór prow adzony pu b liczn ie d otyczył bezpośrednio k w estii znaczenia rom an­

tyzm u dla ku ltu ry polskiej. D otyczył koncepcji sztuki, która sprostałaby w y m a ­ ga n io m w sp ółczesn ości — tzn. drugiej połow y X IX w ieku. P ojaw ia się tu w y ­ raźna konfrontacja dw u nazw isk: M ickiew icza i S łow ackiego. N ie trzeba godzić się na w czesn y i bezw zględ n y term in zakończenia się rom antyzm u polskiego, w y ­ znaczon y przez Jarosław a M arka R y m k ie w ic z a 8, nie trzeba też przypom inać w s z y —

£ Zob. Z. T r o j a n o w i c z o w a , „ N o rw id a szcze góln ie r e k o m e n d u ję J. O. K s i ę ­ c iu ”. W: R z e c z o m łodości Norw id a.

7 Zob. ib id e m , s. 78.

8 J. M. R y m k i e w i c z . Juliusz S ło w a c k i p y t a o godzinę. W arszaw a 1982,.

s. 28—30 (autor w sk azu je na dzień 15 VI 1841 jako na dzień zam yk ający „osta­

teczn ie i b eza p ela cy jn ie” epokę rom antyzm u polskiego).

(7)

304

R E C E N Z J E

stkich u w a g N orw id a, p o św ięco n y ch „ w ielk im i sły n n y m p op rzednikom ”, b y u św ia ­ d om ić sob ie fak t, że p rzyn ajm n iej dla jed n ego z u czestn ik ó w sporu b y ła to p o le ­ m ika dotycząca sto su n k u do trad ycji, tj. tw órczości n iezm iern ie b lisk iej, ale jed ­ n ak n a leżą ce j — jak o p o ety k a i jako id eologia — b ezp ow rotn ie do p r z e s z ł o ś c i . P rzed m iotem k r y ty k i b ył dla N orw id a (począw szy od w a rsza w sk ieg o okresu tw ó r­

czości) św iatop ogląd ro m a n ty czn y w jego uproszczonej w ersji, rozp ow szech n ian ej p rzez e p ig o n ó w autora O d y d o młodości. N atom iast dla K la czk i rom antyzm M ick ie­

w ic z o w sk i sta n o w ił n a jcen n iejszą p o lsk ą fo rm a cję d uchow ą, zasłu gu jącą w p ełn i na k o n ty n u a cję a rtystyczn ą.

S ąd zę, że sp raw a „N orw id— K laczk o” to n ie ty lk o „ostatni spór ro m a n ty czn y ”, a le tak że, m oże n a w e t przede w szystk im : p i e r w s z y s p ó r o r o m a n t y z m p o l s k i . A n ie ch od zi tu o p rzefo rm u ło w a n ie o k reślen ia tego epizodu z d ziejów m y ś li p o lsk iej, lecz o jego p rzew a rto ścio w a n ie. W r z e czy w isto ści d o ty czy ł jednego z cen tra ln y ch p rob lem ów r e fle k sji N orw id a — m iejsca M ick iew icza w p olsk im ż y c iu u m y s ło w y m 9. Z atem autor W i e c z o r ó w flo re n c k ic h i au tor Q u id a m a zap o­

c z ą tk o w a li w a żn y dla d ziejó w m y ś li p o lsk iej spór o k sz ta łt i zn aczen ie sztu k i n a ­ rod ow ej, k tóra jed n o cześn ie za słu g iw a ła b y na m ian o sztu k i eu rop ejsk iej. T en p ierw szy spór o rom an tyzm n ie m ógł być k o n ty n u o w a n y , u n iem o żliw ili to jego u czestn icy. L ecz p am iętać n a leży , że p row ad zon y był w im ię rów n orzęd n ych racji, w trosce o n o w o czesn ą k u ltu rę p olsk ą. T rojan ow iczow a w p ełn i p rezen tu je sta ­ n o w isk a o b y d w u u czestn ik ó w sporu n ie d okonując jed n ak że ich ocen y — trak tu je je b ow iem jako prop ozycje a ltern a ty w n e. A lte r n a ty w n y m i prop ozycjam i b yły na te r e n ie p o lsk iej m y ś li p o lity czn ej i sp ołeczn ej k on cep cje zarów n o zw o len n ik ó w k sięcia A d am a C zartoryskiego, jak i C ypriana N orw ida, w w ie lu pun k tach w z a ­ jem n ie się u zu p ełn ia ją ce. W tej w ła śn ie p e rsp ek ty w ie u m ieszcza T rojan ow iczow a k o n flik t m ięd zy d w om a b oh ateram i jej k siążk i, dzięki ta k iem u p o d ejściu o sta tecz­

n ie z teren u h istorii litera tu r y p o lsk iej u su w a ją c jed en z m itów , k tóre fałszu ją i sy lw e tk ę N orw id a, i obraz Χ Ι Χ -w ie c z n e g o ży cia u m ysłow ego.

K i l k a w ą t p l i w o ś c i

W k u n szto w n y sp osób autorka k sią żk i dok on u je in terp reta cji liczn y ch a lu zji w p isa n y ch w w y p o w ied zi b ohaterów , d op ełn iających ich bezp ośred n ie rep lik i. D zię­

k i tem u w y ra źn ie dostrzec m ożna, jak na k szta łcie tw ó rczo ści N orw id a za w a ży ł jego „p rzeciw n ik n u m er jed en ”. D op row ad ził on m ia n o w icie do w y k r y sta liz o w a ­ n ia p o g lą d ó w p o ety na zn a czen ie rom an tyzm u p olsk iego czy k on cep cji sztu k i p o l­

sk iej, a ta k że id ei k r y ty k i a rty sty czn ej, d a lek iej od rom a n ty czn y ch stereotyp ów . P on ad to zaś — pisze T rojan ow iczow a — „Jest bardzo praw dopodobne, że K rytyk z dram atu N orw id a [Za k u li s a m i] został n a k reślo n y na obraz i p od ob ień stw o K laczki, ta k jak w id z ie li go n iek tórzy w sp ó łc z e śn i” (s. 11). A niie jest to jed yn y w sk a z y w a n y p rzez au tork ę k sią żk i trop p row ad zący do h ip otezy o N orw id ow sk iej

„k laczk ofob ii”. A to li n ie k ie d y in terp reta cje tam zap rop on ow an e budzić m ogą w ą t­

p liw o ści, czy tego rod zaju eg zeg eza jest w p ełn i u zasad n ion a. Tak d zieje się w przypadku od czytan ia zak oń czen ia w iersza Do W a l e n te g o P o m ia n a Z., z w i e ­ rz a ją c m u r ę k o p i s m a n a s t ę p n ie w y s z ł e w X X I t o m ie B ib l i o t e k i P i s a r z ó w Polskich.

N ie m am p ew n o ści, czy w p e łn i u zasad n ion e jest w sk a z y w a n ie na a lu zy jn y ch a ­ rakter tego te k stu — jak czy n i to T rojan ow iczow a, w rozd ziale pt. K o m e n t a r z do a lu z ji z a m y k a j ą c e j „ V a d e - m e c u m ” N o r w i d a su geru jąc, iż zak oń czen ie tego w iersza,

„w b ezp rzyk ład n y dla N o rw id a sposób ostre i o b elży w e” (s. 78), m a być ad reso­

w a n e bezp ośred n io do Ju lia n a K laczk i. P rzyp om n ijm y w ię c od p ow ied n i fragm en t utw oru:

8 Zob. T r o j a n o w i c z o w a , N o r w i d w o b e c M ic k ie w ic z a .

(8)

R E C E N Z JE 3 0 5

I w ła śn ie, gd y rzecz w szczyn am poziom ego toru, To n ie przeto, ażebym sługą b ył w yboru,

L ecz że m ię w ciąż dolata trum ny zatrzask n ow ej.

D zien n ik donosi: „ T e n s i ę s t r u ł , z a b i ł s i ę o w y : P ra co w a ł w O ssoliń sk ich K sięgozbiorze sporo —

Z byt czu w ał — k o n sty tu cję n ie dość k rzepił chorą...”

P raw da! praw da! lecz jakżeż m oże być inaczej??

Skoro, na grobie każdym rozw artym z rozpaczy P orzu caw szy gałązki, zasłon icie przepaść,

M ów iąc: „ I d ź . . . u s z c z k n i j l i s t e к!” a le któż ci pow ie, Że się załam ie ziem ia, i n ie m ożesz n ie paść

N ogą na obróconej ku n ieb iosom g ło w ie — O w szem — tę p raw d y stronę uw ażając za rdzę, M alow any sam otrzask zastaw ią ci w row ie, N a korzyść serca...

...sercem tym — szkołą tą — g a r d z ę !10

P ierw sza część przytoczonego tu fragm en tu została opatrzona p rzypisem a u ­ torskim , przynoszącym kon k retn y k om entarz do d on iesień abstrakcyjnego „D zien­

n ik a ”: „ F e l i c j a n Ł o b e s k i (pisarz — m alarz), a n a s t ę p n i e i t e n , d o k t ó r e g o n i n i e j s z y l i s t b y ł p i s a n y m ! . . . [···]”. Ostre i jednoznaczne p o tęp ien ie, sta n o w ią ce pointę „rzeczy poziom ego toru ”, ale jed n ocześn ie całego w iersza, w ed le T rojanow iczow ej w ym ierzon e było bezpośrednio w krytyka: „gn iew ­ n e słow a pogardy zam ykające ep ilog V a d e - m e c u m sk ierow an e b y ły w znacznej m ierze do K laczki, który w ok resie p isan ia listu poetyck iego D o W alen teg o P o ­ m i a n a Z. m u siał się p rzed staw iać N o rw id o w i jako p rzeciw n ik z p ierw szego p la ­ n u ” (s. 149). Sądzę, że n ie jest to hipoteza w p ełn i praw om ocna, w rzeczy w isto ści d otyczy prob lem atyk i n iew ery fik o w a ln ej na poziom ie an alizy tek stu , b ow iem fr a g ­ m en t listu poetyck iego m oim zd aniem in terp retow ać n ależy jako polem ik ę z obo­

w ią zu ją cą ó w cześn ie f r a z e o l o g i ą i f i l o z o f i ą ś m i e r c i — bezpośrednio do tej sfery odw ołują się p oszczególn e elem en ty tekstu, a słu szn ość p ostaw ion ej tam diagnozy ca łk o w icie p otw ierd ziła sam obójcza śm ierć bezpośredniego ad resata utw oru . Czyż tek sty ep igon ów M ick iew icza, liryka patriotyczna i w reszcie p o e ty ­ ka n ek rologów zam ieszczanych w ów czesn ych czasopism ach n ie d oprow adziły o sta ­ teczn ie do sy tu a cji sw oistego lek cew a żen ia życia ludzkiego? Czy śm ierć n ie u tra­

ciła sw ego w ym iaru eg zy sten cja ln eg o na rzecz estetycznego? R ozpow szechniona frazeologia m ogła w przekonaniu N orw ida zaw ażyć w znacznym stopniu na ś w ia ­ d o m o ści sp ołecznej. M ożliw ość grotesk ow ej in terp retacji u lu b ion ych m o ty w ó w szk o ły rom antycznej p rzed staw ił już w 1829 r. F ran ciszek M oraw ski, pisząc w sw o ­ im Liście d r u g i m do r o m a n t y k ó w .

L ed w ie, że z w a s jednego nocna zd u si zm ora, A lbo gdzieś tam brudnego w y w lecze upiora:

Ju żci się za nim drugi w nocnej zryw a porze, R ozw ala stare trum ny, po cm entarzach orze, Od w ie k ó w śpiące trupy strasznym rym em budzi, I jakby n ie dość żyw ych , jeszcze zm arłych nudzi n .

N orw id, począw szy od okresu w arszaw sk iego, p oszu k iw ał w łasn ej filo z o fii śm ierci, p olem icznej w obec rom antycznej frenezji, ale także w ob ec in terp reta cji te g o fak tu w porządku p atriotycznym (chociażby jako koniecznej ofiary). P rob lem

18 C. N o r w i d , Do W a le n te g o P o m ia n a Z., z w i e r z a j ą c m u rę k o p i s m a n a s t ę p n ie w y s z l e w X X I to m i e B ib lio tek i P is a r z ó w Polskich. W: Pism a w s z y s t k i e , t. 2, s. 158.

11 F. M o r a w s k i , K l a s y c y i r o m a n t y c y p o ls c y w d w ó c h listach w i e r s z e m . W zbiorze: P o ls k a k r y t y k a lite r a c k a (1800— 1918). M ateriały. Т. 1. W arszaw a 1959, s. 298— 299.

20 — P a m ię t n ik L ite i'a c k i 198 i, / . 4

(9)

306

R E C E N Z JE

ten za jm o w a ł w a żn e m iejsce w śród m o ty w ó w jego tw ó r c z o ś c i12. Q u id a m — p o e­

m at z w ią za n y z liste m p o ety ck im Do W a l e n te g o P o m i a n a Z., ukazu jąc bohatera

„n ierom an tyczn ego”, w sposób c a łk o w ic ie n ierom an tyczn y p rezen tow ał jego śm ierć, na jej m ie jsc e w yzn aczając... „j a t к i”. Czy K laczko m oże być u zn an y za tw órcą

„m alow an ego sam o trza sk u ” — jest rzeczą w y so c e w ą tp liw ą . Czy n ie chodzi tu ra ­ czej o p o tęp ien ie p e w n e j form y szk oły rom an tyczn ej, p rzek ład ającej — przyn aj­

m n iej w in terp reta cji N orw id a — w ra żen ia estety czn e nad tragizm indyw idualnej, eg zy sten cji? P rzyn ajm n iej ja sk ło n n y jestem tak sądzić. W w ierszu Do W a l e n t e ­ go P o m i a n a Z. trudno m ów ić o a lu zji przy ścisły m rozu m ien iu jego s ł o w a 18 od ­ n oszącej się do osob y K laczki, n a to m ia st w y ra źn e są o d w ołan ia do te k stó w M ic­

k iew icza . W yrazy p o tęp ien ia d otyczą tych, którzy u n iem o żliw ia ją od n a lezien ie c z ł o w i e c z e ń s t w a w sta tu sie „ P o l a k a ” (czy raczej, m ów iąc w k ategoriach N orw id ow sk ich : p olactw a). K laczk o isto tn ie u zn a w a ł p rym at autora G r a ż y n y n a teren ie litera tu r y p o lsk iej, lecz to n ie zn aczy, że n a le ż y w ła śn ie K laczk ę w id zieć wTśród osób ob jętych zaim k iem „ w y ” p o ja w ia ją cy m się w za k oń czen iu tek stu , w ła śn ie jego czynić o d p o w ied zia ln y m za istn ie n ie „ szk oły” prop agu jącej b ezm y śl­

ność, le k c e w a ż e n ie lu d zk iej eg zy sten cji. W yp ow ied zi K la czk i b y n ajm n iej n ie u za­

sad n iają tego rodzaju in terp retacji. Jak o że p roblem d oty czy b ezp ośred n iej genezy tek stu , p ozostać m u si n ie ro zstrzygn ięty, ch ociaż ob aw iam się, że p ropozycja in ­ terp reta cy jn a T rojan ow iczow ej p ro w a d zi do zb y tn ieg o za w ężen ia p ro b lem a ty k i p o ­ ruszanej p rzez N orw id a w jego liśc ie p oetyck im , w łą czo n y m do zbioru V a d e - m e - cum.

N a to m ia st zastrzeżen ia zu p ełn ie in n ej n atu ry budzi n o w a to rsk ie na te r e n ie h isto rii id ei zb liżen ie k o n cep cji autora P r o m e t h id i o n a do m esjan izm u (zob. s. 106—

113). P isz e autorka: „m ożna p rzyjąć, że w o w y m krótk im , bo z a led w ie parę lat trw a ją cy m ok resie [chodzi o k o n iec la t czterd ziestych X I X w . — M. A.] poeta n ie b ył obcy n ad ziejom m esja n isty czn y m 'epoki, z tym w sza k że, iż bardzo sta ra n n ie o d różn iał re w o lu c y jn y m esja n izm ty p u M ick iew iczo w sk ieg o od m esjan izm u e w o ­ lu cy jn eg o w duchu C ieszk o w sk ieg o i K ra siń sk ieg o ” (s. 111). P rzy jęcie tego tw ie r ­ d zenia p row ad zić by m ogło do zd yn am izow an ia a n a lizy m y ś li autora P ie śn i s p o ­ ł e c z n e j c z t e r e c h stro n, a n a liz y d otych czas p rzep row ad zan ej w k ategoriach rozw oju w m iarę h arm o n ijn eg o — lecz te p rak tyczn e, a nader k u szą ce k o n sek w en cje b a ­ d a w cze n ie p o w in n y p rzesła n ia ć isto tn y ch w ą tp liw o ści. A ich p rezen tacja n ie m a n ic w sp ó ln eg o z obroną tra d y cy jn ej czy n a w e t „ ortod ok syjn ej” w iz ji kon cep cji N orw id a. C hodzi b o w iem o w e r y fik a c ję n iezm iern ie cen n ej h ip otezy b a d a w czej.

P rzed e w sz y stk im fa k tem jest, że autor Q u id a m a jako a rtysta i jako m y ś li­

cie l p o zo sta w a ł w k ręg u od d zia ły w a n ia Biblii. B yła ona dlań n ie ty lk o źród łem frazeologii, obrazów p o ety ck ich , g a tu n k ó w literack ich , a le tak że p o d sta w o w y m tek stem św ia to p o g lą d o w y m 14. P rzeto p rzy ją w szy m esja n isty czn ą w y k ła d n ię P is m a ś w ię t e g o , całą tw órczość N orw id a n a leża ło b y ro zp atryw ać w ty m porządku, lecz.

b yłb y to m esja n izm r e l i g i j n y , ni e zaś f i l o z o f i c z n y 15. T rojan ow iczow a stw ierd za , że „epizod m e sja n is ty c z n y ” m ia ł m iejsce w czasie b lisk ich k o n ta k tó w p oety z C ieszk o w sk im i K rasiń sk im .

12 Zob. S . S a w i c k i , O „Ś m i e r c i ” C y p r i a n a N o r w id a . W: Z p o g ra n icza l i t e ­ r a t u r y i religii. S zkice. L u b lin 1979.

18 Zob. K. G ó r s k i , A l u z j a lite r a c k a . (Isto ta z j a w i s k a i je g o ty pologia ). W : Z his to rii i te o r ii li t e r a t u r y . S eria 2. W arszaw a 1964.

14 Zob. J. P r z y b o ś , P ró b a N o r w id a . W: S e n s p o e t y c k i . T. 1. K ra k ó w 19G7. — A. M e r d a s, Ł u k P r z y m i e r z a . B ib lia w p o e z j i N o r w id a . L u b lin 1983.

18 Zob. A. W a l i c k i , M i l l e n a r y z m i m e s j a n i z m r e l i g i j n y a r o m a n t y c z n y m e ­ s j a n iz m p olski. Z a r y s p r o b l e m a t y k i . „ P a m iętn ik L itera c k i” 1971, z. 4.

(10)

R E C E N Z JE 3 0 7

B adacze tw órczości N orw ida, w ielo k ro tn ie pisząc o jego o rygin aln ości na t e ­ re n ie sztuki słow a, z w y k li pom ijać zjaw isk o n iezm iern ie w ażn e, w y stęp u ją ce c zęs­

to w jego tekstach. Otóż począw szy od ogłoszonych w okresie w arszaw sk im w ie r ­ szy S k o w r o n e k i M arze nie . (F a n ta z ja ) dostrzec m ożna w w y p o w ied zia ch p oety św ia d ectw a m istrzow sk iego p o słu g iw a n ia się „cudzą m ow ą”. I to n ie zaiwsze w fu n k cji polem icznej, jak w p rzyw ołan ych w ierszach, n a w ią zu ją cy ch do p o ety k i J ózefa B ohdana Z aleskiego. C zyż k rótk otrw ałe uznanie ze stron y Z ygm unta K ra­

siń sk ieg o n ie m iało b ezpośrednich przyczyn w tym , że autor I r y d io n a w tek sta ch

„m łodszego k o le g i” od n alazł n ie ty lk o sw o je koncepcje, ale przede w szy stk im sw ój w ła sn y język artystyczny? N orw id ologia nader ch ętn ie pow raca do osob liw ego w i­

zeru n k u a rtysty, n iegd yś w yk p ion ego przez W acław a B orow ego. Od m łod ości — w e d le tego w izeru n k u — N orw id „w ygląda jak pień drzew a: tw ard y od p ow ziętej dok tryn y i głuchy od n ie u stę p liw o śc i” ie. O becnie zam iast o „d ok tryn erstw ie”

zw y k ło się m ów ić o „orygin aln ości”, zam iast o „głuchocie” — o „k o n sek w en cji”, a to li ogóln e zarysy „p n i a d r z e w a ” pozostały w rzeczy w isto ści n ie zm ien ion e.

T y p o w e dla dzisiejszej r e fle k sji hu m an istyczn ej — a ta u w aga dotyczy już b ez­

p ośrednio k sią żk i T rojan ow iczow ej — od su n ięcie na m argines rozw ażań a k sjo lo ­ g ii u su w a też z pola badań problem w a żn y dla h isto rii idei polskiej: m ia n o w icie sp ra w ę a u t e n t y c z n o ś c i i o r y g i n a l n o ś c i k on cep cji N orw ida, szczególn ie w in teresu ją cy m nas okresie.

N iezm iern ie w ażną u w agę w ty m przedm iocie sform u łow ał m. in. A ndrzej W alicki: „Czy sam a orygin aln ość i czy tylk o głębia? B yn ajm n iej. Obok o ry g in a l­

n o śc i n iek ied y banał, a obok g łęb i — naiw ność, d ziw aczność lub anachronizm . N ieu m ia rk o w a n a g lo ry fik a cja N orw ida — będąca reakcją na d łu gi okres ign oro­

w a n ia lub lek cew a żen ia jeg’o poezji i m y śli — w y tw o rzy ła rozp ow szech n ion y n a ­ w y k trak tow an ia każdego cy ta tu z jego pism z przesadnym p ietyzm em , sztu czn e­

go kom p lik ow an ia sp raw stosu n k ow o prostych, stosow an ia do N o rw id a -m y śliciela jak gd yb y in n ych m iar i in n ej sk a li ocen niż w stosu n k u do p ozostałych id eo lo ­ g ó w i m y ślic ie li tej epoki. W yzw olen ie się od tego n a w y k u uw ażam za k o n ieczn e dla lep szego zrozum ienia m iejsca N orw ida w in telek tu a ln ej h isto rii P o lsk i p oroz- b io ro w ej” 11.

Rzecz w tym , że na p rzełom ie la t p ięćd ziesiątych N orw id zn ajd ow ał się jesz­

cze na początkow ym etap ie p oszu k iw ań w ła sn ej k oncepcji. C zyż p ew n eg o rodzaju w y jśc ie m z tej sy tu a cji n ie m ogło być dlań sw o iste „zapożyczenie s ię ” u b lisk ich i szan ow an ych osób g ran iczące n a w e t z p lagiatem ? Te w ą tp liw o ści p o ja w iły się n ieja k o na m argin esie rozw ażań T rojan ow iczow ej. O becnie pora na k rytyczn ą a n a ­ lizę p rzed staw ion ej przez n ią argu m en tacji.

P ierw szą p rzesłan k ą p rzyw ołan ą p rzez autorkę w jej p rocesie d ow od ow ym jest ów czesn e p rześw iad czen ie N orw ida „o szczególn ym p o sła n n ictw ie sztu k i i w ła s ­ n ej m y śli o sztuce, będącej rów n ocześn ie »m yślą p olsk ą«” (s. 106), w yrażan e w r e ­ to ry ce „iście p ro fety czn ej”. P o ja w ia ją ce się m. in. w liście do W ład ysław a B en t­

k o w sk ieg o w yzn an ie: „Podobało się P a n u Bogu, że jak rzeźbiarz, m alarz, pisarz sta n ą łem tam , gdzie zw y k le c z ł o w i e k kończy, a s p o ł e c z e ń s t w o rozpoczy­

n a ” 18, pow raca istotn ie w rozm aitych w arian tach w tym ok resie w w y p o w ie ­ dziach N orw id a, p rezen tu jącego się jako człow iek realizu jący zam iary B oskie, k tó -

16 W. B o r o w y , N o r w i d n o r m a n d z k o - m a z u r s k i . W: O N o r w id z i e . R o z p r a w y i nota tk i. W yd an ie opracow ała Z. S t e f a n o w s k a . W arszaw a 1960, s. 256.

î7 A. W a l i c k i , C y p r ia n N o rw id : t r z y w ą t k i m yśli. W: M i ę d z y filozofią, r e l i - gią i p o lity k ą . S tu d i a o m y ś l i p o ls k ie j e p o k i r o m a n ty z m u . W arszaw a 1983, s. 196__

197.

38 N o r w i d , P is m a w s z y s t k i e , t. 8, s. 100.

(11)

308

R E C E N Z JE

ту d ostąp ił zaszczytu w ta jem n iczen ia . P o w ied zieć przeto m ożna istotn ie, że ten a sp ek t jego tw órczości w sp ółb rzm i z „ogólną atm osferą m esja n isty czn ą p ierw szej p ołow y X IX w ie k u ”. A le problem w tym , iż ow o p rześw iad czen ie n ie jest ch a ra k te­

ry styczn e w y łą c z n ie dla tego tylk o ok resu tw órczości N orw ida, do końca życia b ędzie się on p rzed sta w ia ł jako czło w iek , k tórego zad an iem jest — zgod n ie z w o ­ lą Boga — „dać św ia d ectw o p ra w d zie”. J e ż e li T rojan ow iczow a pisze, „że w p ew ­ n y m ok resie sw eg o ży cia N orw id m ia ł bardzo siln e p oczu cie ow ej w y ższej w oli, że jego r eflek sja o sztu ce b yła zm esja n izo w a n a ” (s. 106), to jednak n ie sposób oprzeć się w rażen iu , iż sąd te n odnosić się m oże do ca łej jego tw órczości. W szak w r. 1876 w liśc ie do B ro n isła w a Z a lew sk ieg o pisał: „G dyby te (głupie) sp o łeczeń ­ stw o w ied zia ło , co się robi!! a m ia n o w icie, c o m ó g ł b y m i b y ł b y m , i p o ­ w i n i e n e m b y ł z r o b i ć ! ! ? a le NIE MA Z KIM G A D AĆ — P rzed w ieczn y c z y n i w szy stk o dla tego b ied n ego narodu, a le lu d zie są żądni...” 19.

Do k ońca sw o jeg o ży cia N orw id b ędzie p o w ta rza ł opinię, iż to przez n iego w ła śn ie „P rzed w ieczn y ” rea lizu je sw o ją w olę ob ja w ien ia p raw dy. S ie b ie jednak n ig d y n ie b ęd zie tra k to w a ł jako „m esja sza ”, a le jako „ n au czyciela głu p iego sp o ­ łecz eń stw a p o lsk ie g o ”, w y w ią z u ją c e g o się w ie r n ie z n ałożon ego przez B oga obo­

w iązku. P o w in n o ść ta zaś jest op isy w a n a p rzezeń w k ategoriach lo g iczn o -ety cz- n y ch , zgod n ie ze zn aczen iem p rzy p o w ieści o św ie c y i so li ziem i. M ów ić przeto m ożna w tym przypadku o w sp ó ln o cie frazeologii, w y w o d zą cej się ty le ż z ów czes­

n y c h k o n cep cji filo zo ficzn y ch co b ezpośrednio z Ewangelii. M yślę, że p rzede w sz y ­ stk im w k o n tek ście w sp ó ln ej fra zeo lo g ii, n ie zaś w sp ó ln ej id eologii rozp atryw ać n a le ż y p r zy w o ły w a n e przez T rojan ow iczow ą zw roty o n a d ejściu „K rólestw a B o ­ ż e g o ”. W p rzyp ad k u N orw id a trudno m ów ić o ich jed n ozn aczn ie m esja n isty czn y m n a cech o w a n iu , w jego tek sta ch n ie fu n k cjo n u ją one jako e le m e n ty stru k tu ry m y ś­

len ia m esja n isty czn eg o . Co w ięcej, n iem o żliw e jest w sk a za n ie w N orw id ow sk ich w y p o w ied zia ch z tego ok resu ja k iejk o lw iek fig u r y czy p ostaci, które m ogłyb y być o d czy ta n e jako u osob ien ie M esjasza — a bez teg o trudno w sza k m ów ić o m e sja - n izm ie w śc isły m zn a czen iu tego słow a. K o n k retn e tek sty, w k tórych w e d łu g T ro- ja n o w ic z o w e j zaw arte są e le m e n ty m y ślen ia m esja n isty czn eg o , to P s a l m ó w - p s a l m , N ie w o la i J e s z c z e sło w o . R zecz w tym , że te te k s ty b y ły gło sa m i w ó w czesn y m d ia lo g u sp o łeczn y m i filo zo ficzn y m . P s a l m ó w - p s a l m — poem at, jak p isze badacz­

ka, „pod w zg lęd em a rty sty czn y m bardzo n ie r ó w n y ” (s. 110) — w ią że się n iero zer­

w a ln ie z P s a l m a m i p rz y s z ł o ś c i. Jego ty tu ł w y ra źn ie sy g n a lizu je, że m iał on fu n k ­ cjon ow ać jako p od su m ow an ie d y sk u sji m ięd zy K rasiń sk im a S ło w a ck im . T ym te ż — tzn. o d w o ły w a n iem się do „cudzej m o w y ” — tłu m a czy ć m ożna p o ja w ia ­ ją c e s ię w n im w ą tk i ch a ra k tery sty czn e dla m esjan izm u . T rojan ow iczow a u d ow ad ­ nia, że N orw id n ie k ie d y — i to n ie ty lk o w o k resie przez n ią w sk a za n y m — m ó ­ w i ł j a k w s p ó ł c z e ś n i m u m e s j a n i ś c i , lecz to b y n a jm n iej n ie św ia d ­ czy , iż p o d ziela ł ich p rzek on an ia; trudno b o w iem frazeologię u tożsam iać c a łk o w i­

cie z ideologią. N a to m ia st g d y b y p rzyjąć tak szerok ie ro zu m ien ie m esjan izm u , ab y zn a la zło się w nim m iejsce dla N o rw id o w sk ieg o p o sła n n ictw a „ sztu k i-p racy”, to o b a w ia m się, że o sta teczn ie zatracon a zostałab y w y ra zisto ść tego pojęcia. N a leża ło ­ by w ó w cza s p ow tórzyć zastrzeżen ia Z ofii S te fa n o w sk ie j zgłoszon e w d y sk u sji nad k siążą A n d rzeja W alickiego: „N ie w y d a je się jednak, aby b yła to d ecyzja n au k o­

w o op łacaln a. K o n sek w en cją jej jest stę p ie n ie tak iego in stru m en tu badaw czego, ja k i sta n o w i p o jęcie »m esjanizm u«, jed n ocześn ie zaś zap rzep aszczen ie sza n sy w zb o ­ gacen ia ty p o lo g ii p o sta w ro m a n ty czn y ch ” 20. U w a g a ta, odn osząca się do o k reślan ia

18 I b i d e m , t. 10, s. 85.

20 Z. S t e f a n o w s k a , g ło s w d y sk u sji nad książką A. W a l i c k i e g o Filo­

zo f ia a m e s j a n i z m . S tu d i a z d z i e j ó w filo zo fii i m y ś l i r e l ig i jn e j r o m a n t y z m u p o l­

skieg o. „P am iętn ik L ite r a c k i” 1971, z. 4, s. 322.

(12)

R E C E N Z JE 3 0 9

m ian em m esjanizm u filozofii A ugusta C ieszkow skiego, jeszcze w yraźn iej przystaje do próby tak iej k la sy fik a c ji fragm en tu m y śli N orw ida. W in n ym przypadku ta pro­

p ozycja interpretacyjna w y m a g a bardziej jednoznacznych argum entów .

W alicki w cytow an ej już rozp raw ie o N orw idzie w sk azu je n a punkty, z jakich poeta k ry ty k o w a ł m esjan izm , n ie ty lk o M ick iew iczow sk i, lecz „rów nież [m esja­

nizm ] S łow ack iego, a także, choć w m n iejszej m ierze, K rasiń sk iego i C ieszk o w ­ sk ieg o 21. W ym ienione przez uczonego pun k ty k ry ty k i („religijny, h istoriozoficzn y, n a ro d o w y ”) u n iem ożliw iały rzeczy w iste zbliżenie się do p ozycji św ia to p o g lą d o w y ch n a w e t zaprzyjaźnionych m y ślicieli. R eligijn ość N orw ida m iała zup ełn ie in n y ch a ­ rak ter niż religijn ość K rasiń sk iego, porządek E wan gelii zaw sze b ył dlań n ad rzęd ­ n y w ob ec p o lity k i czy epistem ologii, n ie fu n k cjon ow ała ona jako w zorzec, lecz jak o ź r ó d ł o . W tym przypadku m uszę ustosunkow ać się n e g a ty w n ie w ob ec in ­ terp reta cji p rzed staw ion ej przez T rojanow iczow ą. Istotna jest dla m n ie b ow iem hipoteza p ew n ej n i e a u t e n t y c z n o ś c i ów czesn ych propozycji N orw ida — p o ­ szu k u jącego w ła sn ej drogi „w ybicia się na n iep od ległość” na teren ie k u ltu ry eu ro­

p ejsk iej. Szeroko rozum iany c y t a t m ógł w tym p rzed sięw zięciu stan ow ić znaczne u ła tw ien ie. To o czy w iście ty lk o hipoteza. Lecz praw dą jest, że do jasnego o k r e śle - śle n ia sw ego stan ow isk a sk ło n ił N orw ida jego oponent — J u lia n K laczko.

„ L a p o l é m i q u e m o d e r n e d u X I X - e s i è c l e ”

J eżeli ty le m iejsca w rozw ażan iach o książce Z ofii T ro jan ow iczow ej za jęły u w a g i p olem iczn e — fak t ten zn ajd u je jedno ty lk o uzasad n ien ie. J est to p ozy cja w a żn a nie ty lk o dla norw id ologii, a przeto w ym aga u w zględ n ien ia w szy stk ich za­

strzeżeń , jak ie m ogą nasu n ąć się w trak cie lek tu ry. Jed n ocześn ie n a leży ukazać rzeczy w iste zn aczenie tej k sią żk i dla historyk a literatu ry p olskiej.

T rojanow iczow a w p ełn i w y w ią z u je się z p ostaw ion ych sobie zadań b a d a w ­ czych. Przez w n ik liw ą an alizę te k stó w odtw arza przebieg sporu m ięd zy dw om a bohateram i sw ej pracy. A zad an ie to o ty le n ie ła tw e , że n ader często w y m a g a ło u ja w n ien ia d ysk retn ych aluzji, którym i p o słu g iw a li się oponenci. N astęp n ie osadza spór w nurtach lideowych p o ło w y w . X IX — w iąże się to z u k azan iem w ła ś c iw e ­ g o m iejsca w ów czesn ym życiu u m y sło w y m jed n ej z n a jw y b itn iejszy ch p o sta ci m y ś li p o lsk iej — Ju lian a K laczki. Sąd autorki: „O bie te racje, N orw ida i K la cz­

ki, zw łaszcza jeśli w ziąć pod u w agę k on k retn e d ziejo w e okoliczności, k tóre je w y ­ ło n iły , b yły racjam i rów norzędnym i. I jest chyba w ie lk ą stratą dla k u ltu ry p o l­

sk ie j, że spór tych racji zam ien iał siię tak często z d y s k u s j i w p o t y c z k ę ” (s. 116) — um ożliw ia ostateczn ie p rzezw y ciężen ie p ew n eg o stereo ty p u p ok u tu jące­

g o na teren ie n orw id ologii. O d p ow ied zialn i b ow iem za ta k i w ła śn ie przebieg d y s­

k u sji b y li obydw aj jej u czestn icy.

Praca o „ostatnim sporze ro m an tyczn ym ” jest propozycją spojrzenia na d z ie je p o lsk iej m y śli z p ersp ek ty w y dialogu, przy u w zg lęd n ien iu d ram atyczn ego ch arak ­ teru słow a, k ształtu jącego sw o je zn aczen ie w p olem ice z cu d zym i w y p o w ied zia m i.

B ędąc p rzyczyn k iem do d ziejów em igracji p olsk iej połow y w . X IX , jest p rzed e w sz y stk im fragm en tem h istorii k ształtow an ia się języka autora V a d e - m e c u m . Jak pok azu je badaczka, dopiero u d ziałow i w k o n k retn ym dialogu język ten za w d zię­

cza ł sw oją p recyzję, o jego ch arakterze byn ajm n iej n ie d ecy d o w a ły li ty lk o czy sto sp e k u la ty w n e sk łon n ości N orw ida.

J eżeli z p ew n y m i tw ierd zen iam i Z ofii T rojan ow iczow ej n a leży p olem izow ać, to n ie sposób pom inąć znaczenia jej k siążk i dla w sp ółczesn ej r e fle k sji h u m a n isty czn ej.

21 W a l i c k i , C y p r ia n N o rw id : t r z y w ą t k i m y ś li . s. 198. Zob. też jego p racę A d a m a M i c k ie w ic z a p r e l e k c j e p a r y s k ie . W zbiorze: P olska m y ś l fi lozoficzn a i sp o ­ łecz na. T. 1. W arszaw a 1973, s. 262—264.

(13)

3 1 0 R E C E N Z JE

A utorka łą czy rzeteln ą, a żm udną w p ra k ty ce m etodę filo lo g iczn ej a n a lizy tek stu z p o szu k iw a n iem n o w y ch m o żliw o ści in terp reta cy jn y ch dla N orw id a i dla jego epoki. W e fe k c ie tego p ostęp ow an ia dostarcza w ie lu cen n y ch in sp ira cji n ie ty lk o osobom zajm u jącym się b ezpośrednio jej dw om a bohateram i. C hociaż w ła śn ie przed ty m i osob am i sta w ia zad an ie o b iek ty w n ej ocen y znaczenia „spraw y N orw id —K lacz­

k o ” w p rocesie k szta łto w a n ia się p o ety k i i id e i autora P ro m e th id io n a . O stateczne p rzezw y ciężen ie stereo ty p u otw iera jed n o cześn ie n o w e horyzon ty badaw cze.

Marek. A d a m i e c

O s k a r S t a n i s ł a w C z a r n i k , PR O ZA A R T Y ST Y C Z N A A P R A SA CO D ZIEN NA (1918— 1926). (P u b lik ację o p in io w a ł do druku S t e f a n Ż ó ł k i e w - s к i). W rocław —W arszaw a—K ra k ó w — G dańsk—Łódź 1982. Z akład N arod ow y im . O ssoliń sk ich — W y d a w n ictw o P o lsk iej A k ad em ii N auk, ss. 306. P olsk a A k ad em ia N auk. In sty tu t B ad ań L iterackich .

W iedza o różnych a sp ek ta ch k o m u n ik a cji litera ck iej, pom nażana w ostatnich latach z w id o czn y m p rzy śp ieszen iem i pożytk iem , sta je się — pom im o k o n k u ­ ren cji k ieru n k ó w a n a lity czn y ch — tr w a ły m sk ła d n ik iem w sp ó łczesn y ch n auk h u ­ m an istyczn ych . W yn ik i badań nad sp ołeczn ym i ob iegam i oraz odbiorem dzieł li­

terack ich sk ła n ia ją n ie k ie d y je ś li już n ie do zasad n iczych p rzew artościow ań m e ­ tod ologiczn ych , to p rzyn ajm n iej do p ew n eg o zad łu żen ia in telek tu a ln eg o , a już na p ew n o do p rzeb u d ow y d otych czasow ego „stanu p osia d a n ia ” i e p is te m e r e fle k sji l i ­ tera tu rozn aw czej.

K atalog prac o sp o łeczn y ch fu n k cja ch i przeob rażen iach in sty tu cji literack ich , rolach pisarzy w e w sp ó łczesn y ch p rocesach k o m u n ik a cji litera ck iej, o p u bliczności, tech n iczn y m i p rzestrzen n y m zorgan izow an iu ośrod k ów literack ich , słow em : k a ta ­ lo g prac sta ra ją cy ch s ię u d zielić w ielo stro n n ej od p ow ied zi na fu n d am en taln e, p o­

sta w io n e za E scarp item p y ta n ie, „co lu d zie robią z litera tu r ą ” — zaczął się stop ­ n io w o p o w ięk sza ć. D ołącza do n ieg o tak że stu d iu m O skara S ta n isła w a C zarnika p o św ięco n e p iśm ie n n ic tw u ga zeto w em u lat 1918— 1926.

A utor n ie sta w ia w cen tru m sw o ic h za in tereso w a ń p o ety k i p o w ieści od cin k o­

w y ch , choć p rob lem u tego ca łk o w icie n ie ign oru je. D ostrzega m im ochodem , iż p rzy jęcie gen ologiczn ej p e rsp ek ty w y bad aw czej zakłada teo rety czn o litera ck ą se le k ­ cję tek stó w oraz n ie w y sta rcza , by sch arak teryzow ać sp o łeczn e fu n k cje ob iegów literack ich . P od ob n y sto su n ek za ch o w u je w ob ec recep cji p iśm ien n ictw a p rasow ego;

n iem n iej d ocen ia n iek tó re w a lo ry k o n cep cji odbioru g a zet dla p ogłęb ien ia w ied zy o rodzim ej k u ltu rze litera ck iej po p ierw szej w o jn ie św ia to w ej. T oteż sw y m um iar­

k o w an ym , ale i scep ty czn y m p o d ejściem do a n a liz w ew n ą trztek sto w y ch i czy tel­

n iczych zbliża się k u p ostu latom W i e d z y o k u l t u r z e l i t e r a c k ie j S tefan a Ż ółk iew ­ sk iego, z tym że o w e p o stu la ty są b ardziej ra d y k a ln e i b ardziej k ry ty czn e w ob ec ergocen tryzm u , a zw ła szcza m ocn iej osadzone n a g ru n cie k o m u n ik a cy jn o -sem io - tyczn ym . (Do kwrestii ty ch jeszcze pow rócim y.)

R ozdział 1, R o d o w ó d l i t e r a t u r y g a z e t o w e j i m e t o d y j e j badań, zapoznaje ze stan em w ie d z y o rep ertu arach b eletry sty czn y ch prasy cod zien n ej. P o stu la ty te o ­ rety czn e za w a rte w o p racow an iach p o św ięco n y ch d a w n y m gazetom an gielsk im , fran cu sk im , n iem ieck im i p olsk im p o z w o liły C zarn ik ow i sform u łow ać k ilk a hipo­

tez roboczych m a ją cy ch w p ły w na d ecy zje m eto d o lo g iczn e i w yb ór w ła sn e g o sta ­ n ow isk a. R eferu ją c p o g lą d y te o r e ty k ó w i h istoryk ów litera tu r y p op u larn ej, za­

ch o w u je badacz ostrożn ość w p ro w a d zen iu z a b ieg ó w p o rów n aw czych . S y tu a cja

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/2,

De berekening wordt uitgevoerd om na te gaan of de grensdiepten volgens Hallermeier overeen komen met de veronderstelde ondergrens van de aktieve zone op 8 meter diepte (Stive,

This intemational symposium was jointly sponsored by the Office of Naval Research (Fluid Dynamics Program), the National Research Council (Naval Studies Board), and the University

Wil men een uitspraak doen over de stabiliteit van het gehele werktuig, dan zal een uitgebreide calculatie benodigd zijn waarbij met name gekeken dient te worden naar wat de invloed

Jacques van Marken, founder of the Dutch Yeast and Methylated Spirits Factory and the Agnetapark in Delft, felt at one with his workers, and was the first businessman in the

We demonstrate how this procedure provides realistic 3D urban models in an easy and effective way, by using it to texture a publicly available point cloud from a terrestrial laser

The catchment water balance can be calculated with the components of precipitation (P), evapotranspiration (ET), discharge of the Bulang stream (Q), deep groundwater

In CGAL Combinatorial Maps, darts are already implemented as individual primitives that store their relationships to other darts, while the embeddings of the vertices as points in