• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia —— Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia —— Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Jak pisał Clifford Geertz: patrzymy i postrzegamy życie innych poprzez soczewki, które sami sobie kształtujemy. Jasne jest więc, że ci inni rów- nież patrzą na nas przez swoje własne soczewki1. Otaczająca nas niezna- na rzeczywistość wręcz sama nakierowuje ludzkie patrzenie na obiekty najbardziej dziwne, obce i, co najważniejsze, w jak największym stopniu odmienne od tych obserwowanych przez nas na co dzień. Na pierwsze strony gazet trafiają najbardziej szokujące nas i odchodzące od normy ob- razy, a tematem numer jeden wśród reportaży stają się dalekie bądź bliższe kultury, których członkowie swoim zachowaniem zadziwiają, a nierzadko nawet mrożą krew w żyłach czytelników. Trudno dziwić się takiemu stano- wi rzeczy, albowiem od zawsze patrzenie na coś innego i nieznanego było w znacznym stopniu związane z ciekawością i dziwieniem się. Przecież to właśnie owa ciekawość i zdziwienie dały początek antropologii jako dys- cyplinie naukowej.

Zdaniem Georga Simmla obcy to członek danej grupy, w której wyróżnia się on w znaczący sposób. Jako przykład uczony podaje figurę cudzoziemca.

Jak stwierdza:

1 Por. C. Geertz, Anty anty-relatywizm, tłum. J. Minksztym, w: Amerykańska antro- pologia postmodernistyczna, red. M. Buchowski, Warszawa 1999, s. 62.

Ziemia —— Barcelona: szkic o tubylcach.

Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu

Kamil Kozakowski

Uniwersytet Śląski w Katowicach

(2)

Cudzoziemiec jest elementem szerszej grupy tak samo jak ubodzy albo wszel- kiego rodzaju „wewnętrzni wrogowie”, elementem, którego pozycja wewnętrzna oraz pozycja jako członka grupy obejmuje zarazem moment wykluczenia2.

Simmel wyodrębnia jednak także drugą grupę obcych, w której znajdują się istoty tak od nas odmienne, że odmawiamy im cech potocznie uznawa- nych za ludzkie. Wówczas, zdaniem badacza, stosunek do takich osób polega na braku jakichkolwiek stosunków, a sam obcy w żadnym razie nie staje się członkiem grupy, tak jak może nim stać się właśnie wspomniany wcześniej obcokrajowiec3. Jak pisał:

Tkwi on w przestrzennie – czy też jakoś inaczej – określonym kręgu. Jednakże istotnym wyznacznikiem jego pozycji jest fakt, że nie należy on od początku do tego kręgu, że wnosi jakości nie będące i nie mogące być rdzennymi właściwo- ściami tego kręgu. Jedność bliskości i dystansu, zawarta w każdym stosunku międzyludzkim, w tym wypadku ulega pewnej modyfikacji, którą można najkró- cej sformułować następująco: oddalenie w obrębie stosunku oznacza, że osoba bliska jest daleko, obcość zaś, że blisko znajduje się osoba daleka. Obcość jest stosunkiem na wskroś pozytywnym, szczególną formą wzajemnego oddziały- wania. Mieszkańcy Syriusza nie są dla nas właściwie obcy - a przynajmniej nie w uwzględnianym tu socjologicznym znaczeniu tego słowa – ale po prostu dla nas nie istnieją, stoją poza opozycją „bliski – daleki”4.

W obecnych czasach spotykamy się raczej z „zadziwiającym” patrze- niem na obcego, któremu zdecydowanie bliżej do simmlowskiego typu ob- cokrajowca, czyli jednostki bądź większej grupy różniącej się wyraźnie od większości ludzi znanych nam z życia codziennego, ale jednocześnie po- siadającej z nimi cechy wspólne. We współczesnym, doskonale poznanym świecie, w którym coraz trudniej zadziwić i zaszokować mającego dostęp do nowoczesnych technologii człowieka, niemal niemożliwe wydaje się więc

2 G. Simmel, Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1975, s. 205.

3 Por. tamże, s. 204–211.

4 Tamże, s. 204–205.

(3)

wyznaczenie i spotkanie drugiego typu obcego, tak odmiennego, by można było odmówić mu cech właściwych dla człowieka. Czy możliwe jest powtó- rzenie ogromu zdziwienia jakie przyniosło Europejczykom spotkanie ludzi z „innego świata”, nazwanego Nowym, skoro przecież wszystko zostało już odkryte?

Kultura popularna wytworzyła już wiele wyobrażeń na temat nowych

„nowych światów” znajdujących się w kosmosie i zamieszkałych przez nie- zidentyfikowane i bardziej bądź mniej podobne do człowieka istoty. Nawet jeśli dotychczas hipotezy o kosmicznych cywilizacjach znajdowały swoich zwolenników, dla których były one czymś zdecydowanie więcej niż jedynie fikcyjnym obrazem, to w dyskursie naukowym pozostawały zwykle nadal w przestrzeni fantastyki naukowej. Zdecydowaną zmianę na tym polu przy- niosła wydana przez NASA publikacja naukowa Archaeology, Anthropology, and Interstellar Communication. W tej rozprawie autorzy proponują, aby za pomocą antropologii wypracować metody, mogące przygotować człowieka na kontakt z przedstawicielami obcych cywilizacji. Jak bowiem argumentują, to właśnie antropologiczne badania kultury japońskiej Ruth Benedict po- mogły Stanom Zjednoczonym w odniesieniu zwycięstwa nad Japończykami w trakcie drugiej wojny światowej, a także w nawiązaniu i zacieśnianiu po- wojennych relacji pomiędzy tymi państwami. Naukowcy z NASA stwierdzają więc, że w identyczny sposób antropologia może pomóc w przygotowaniu ludzkości do spotkania z kosmitami5. Jak bowiem piszą:

Korzystając analogicznie z badań historii międzykulturowego ludzkiego kontak- tu na Ziemi, antropolog za pomocą swojej wiedzy może przewidzieć możliwe scenariusze kontaktu z obcymi, rozwijając antropologię kulturową do wymiaru pozaziemskiego6.

Zajmująca się badaniem kontaktów europejsko-indiańskich Magdalena Krysińska-Kałuża twierdzi, że w przypadku spotkania ludzi z „innych

5 Por. Archaeology, Anthropology, and Interstellar Communication, ed. D.A. Vakoch, Washington 2014, s. 132–133.

(4)

światów” kluczowe znaczenie ma świadomość kim jest inny, a także jaki stosunek poprzedzający spotkanie jest do niego żywiony7. Wydaje się więc, że NASA właśnie antropologii kulturowej powierza zadanie zadbania o stwo- rzenie odpowiedniej formy „wizerunku poprzedzającego” dla przybyszy z in- nych planet. Parafrazując jednak słowa naukowców z Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej Stanów Zjednoczonych, zastanówmy się jak mogłoby wyglądać pozaziemskie spotkanie z perspektywy nieznajo- mego z kosmosu i jak wówczas opisany zostałby człowiek.

Analizując wspomnianą kwestię chciałbym sięgnąć do powieści Sin noti- cias de Gurb, znanej w Polsce jako Brak wiadomości od Gurba, autorstwa Eduardo Mendozy, jednego z uznanych współczesnych pisarzy hiszpańskich.

Książka Mendozy jest próbą odpowiedzi na pytanie jak wyglądałby dziennik badawczy swego rodzaju kosmicznego antropologa przybyłego na Ziemię w celu zbadania i opisania jej mieszkańców. Przybysz zrządzeniem losu trafia do Barcelony, czyli miasta, w którym Krzysztof Kolumb po odkryciu Ameryki ogłosił wieść o dotarciu do „Nowego Świata”. Naturalnie czytelnicy znający twórczość katalońskiego pisarza domyślą się, że Mendoza nie mógł podejść do takiego tematu w stu procentach poważnie, jednak czy można zachować pełną powagę analizując nowe pomysły uczonych z NASA?

Bohater powieści jako wytrawny antropolog odrzuca oczywiście meto- dy pracy „antropologii gabinetowej” i czerpiąc z rad takich autorytetów jak chociażby Bronisław Malinowski przybiera ludzki wygląd i rozpoczyna ob- serwację uczestniczącą. Naturalnie kosmita prowadzi także swój prywatny dziennik badawczy, w którym nierzadko wyładowuje złość na obowiązek przebywania z ludźmi i cały trud z tym związany, licząc, podobnie jak Malinowski, że nikt jego prywatnych notatek nie przeczyta.

Przybysz prędko zdaje sobie również sprawę, że aby poznać ludzi musi stać się częścią barcelońskiej społeczności. Wyprowadza się więc ze swojego statku kosmicznego, zamienionego na Ziemi w (jak początkowo sądzi) typo- wy dla mieszkańców tej planety komfortowy dom jednorodzinny z trzema sypialniami, dwiema łazienkami, tarasem, basenem i dwoma miejscami

7 Por. M. Krysińska-Kałuża, Wobec inności – Europejczycy i Indianie, „Etnografia Polska” 2002, t. XLVI, z. 1–2, s. 51.

(5)

parkingowymi8. Początkowo postanawia zatrzymać się w hotelu, gdzie niestety wszystkie pokoje okazują się być zajęte. Wtedy właśnie odkrywa największe wartości, jakimi kierują się istoty mieszkające na badanej przez niego planecie, zwane pieniędzmi oraz dawaniem łapówki. Tym samym, dzięki sprawnemu zastosowaniu nowo nabytego doświadczenia otrzymuje pokój, poznając przy tym bliżej jego poprzedniego właściciela: komiwoja- żera artykułów spożywczych, wypędzonego na noc pod gołe niebo przez obdarowanego łapówką właściciela hotelu. Komiwojażer nie żywi jednak do kosmity żadnej urazy, ponieważ długie przebywanie na Ziemi nauczyło go już, że to zupełnie zwyczajne praktyki, do których zdążył się przyzwyczaić9. Życie w ludzkich hotelach, z widokiem na roboty budowlane okazuje się jednak zbyt uciążliwe, co bohater skrzętnie opisuje w swoim prywatnym dzienniku:

00.00

Roboty publiczne ustają. Mówię pacierz i gaszę światło.

02.27

Bez żadnej widocznej przyczyny przewraca się lodówko-barek. Poświęcam pół godziny na zbieranie buteleczek.

03.01

Prowadzone na ulicy roboty publiczne spowodowały uchodzenie gazu.

Zostajemy wyprowadzeni schodkami ewakuacyjnymi.

04.00

Po naprawieniu awarii wracamy do swoich pokoi.

04.53

Wybucha pożar w kuchni hotelowej. Zostajemy wyprowadzeni głównymi scho- dami, ponieważ schodki ewakuacyjne stoją w ogniu.

05.19

Pojawia się ekipa strażaków. W mgnieniu oka gaszą ogień. Wracamy do swoich pokoi.

8 Por. E. Mendoza, Brak wiadomości od Gurba, tłum. M. Tadel, Kraków 2010, s. 8.

(6)

06.00

Koparki zaczynają pracę10.

Kolejne obserwacje kosmicznego antropologa sprawiają, że zaczyna za- stanawiać się on nad faktem niestosowania przez wielu ludzi zasad logiki.

Dla przykładu, w momencie oglądania budowanych na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie obiektów sportowych nasz bohater notuje:

Wyczuwam pewne niezadowolenie w niektórych kręgach opinii publicznej, bo, jak się mówi, wydatki przewyższają kwoty przewidziane w początkowych kal- kulacjach. Z przychodami tak jednak nie będzie. Istoty ludzkie nie nauczyły się uwzględniania czynnika czasu w działaniach arytmetycznych, bez którego do niczego się one nie nadają. Znacznie mniej kosztowałoby ich poprawianie tego błędu, gdyby byli go świadomi11.

Nie potrafi również zrozumieć nielogicznego pojmowania przez ludzi propagandy. Odnosi się tym samym do propagowanej przez ówczesnego burmistrza Barcelony Pasquala Maragalla i Mira idei przerzucenia się z sa- mochodów i komunikacji miejskiej na rowery. Spoglądając na umieszczone w gazecie zdjęcia prezydenta Barcelony na rowerze, przybysz argumentuje, że przecież nikt myślący logicznie, patrząc na Maragallę nie uwierzy, że osoba ta mogłaby zajechać na rowerze dość daleko, aby myśleć o nim w kategorii sposobu na poruszanie się po wielkiej metropolii12.

Zaskoczenie budzi także w kosmicie sposób budowania nowych budyn- ków. Przybysz dokładnie analizuje architekturę budowanych w czasach swo- jego pobytu budynków, po czym stwierdza:

Zdaje się, że w modzie jest budowanie więcej w dół niż w górę. Budynki mają- ce pięć lub sześć pięter ponad poziomem ulicy, posiadają pod ziemią dziesięć lub piętnaście pięter, przeznaczonych prawie zawsze na parking albo parking

10 Tamże.

11 Tamże, s. 59.

12 Por. tamże, s. 65.

(7)

strzeżony. Druga z tych możliwości, nazywana parkingiem strzeżonym jest znacznie droższa od pierwszej. Wiele zamożnych rodzin staje przed drama- tycznym wyborem: wysłać dzieci na studia do Stanów Zjednoczonych albo zo- stawiać samochód na parkingu strzeżonym. Nie zdarzało się to wcześniej, kiedy nie istniały samochody, ani Stany Zjednoczone13.

Rzeczywiście, z logicznego punktu widzenia przeznaczanie w budynkach większej przestrzeni samochodom niż ich właścicielom wydaje się zupełnie absurdalne. Jednakże to działanie stało się już na tyle powszechne, że przyj- mujemy je jako oznakę nowoczesności miasta.

Bohater zdaje sobie sprawę, że większość stereotypów, które znał na temat Ziemian okazuje się nieprawdziwa. Na przykład analizując skład chemiczny pitego w barze wina, odkrywa, że składa się ono ze stu sześciu składników, spośród których żaden nie pochodzi z winogron14, jak wcześniej mu się wy- dawało. Ogólnie rzecz biorąc, wtopienie się w badaną grupę i nie wyróż- nianie się spośród jej członków nie okazuje się wcale takie trudne. Nawet czterokrotne wpadnięcie pod koła pojazdów na Paseo de Gracia15 nie wydaje się mieszkańcom Barcelony niczym niecodziennym, a zapytawszy przechod- nia gdzie może odnaleźć swojego, mającego 6513 lat, towarzysza podróży, spotkany Katalończyk bez cienia zdziwienia zasugerował, że najprawdopo- dobniej będzie w sklepach sieci El Corte Ingles16. Przybyszowi udaje się także odnaleźć znakomitego informatora w postaci dozorczyni bloku, w którym w końcu kupuje mieszkanie. Wybór okazuje się doskonały, któż bowiem wie więcej o całej miejskiej społeczności, kiedy akurat pod ręką nie ma szamana?

Oczywiście, że dozorczyni.

Eduardo Mendoza w swojej powieści prezentuje obraz współczesnej euro- pejskiej kultury widzianej oczyma neutralnego i obcego obserwatora. Akcja powieści ma jednak miejsce w Hiszpanii, a dokładniej w Katalonii, dlatego też Mendoza bez skrępowania wykorzystuje najpopularniejsze, zakorzenione

13 Tamże, s. 73.

14 Por. tamże, s. 35.

15 Por. tamże, s. 9.

(8)

w międzynarodowej kulturze popularnej, a wykreowane wcześniej poprzez francuskie oświeceniowe opowieści, stereotypy dotyczące Hiszpanii i jej mieszkańców. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście hiszpańska obojętność i ignorancja. Mieszkańców Barcelony nie zadziwia zupełnie nic: chodzący na nartach po La Rambla w środku lata osobnik, czy główny bohater przybierający wygląd historycznych postaci, takich jak królowie czy papieże, zupełnie nie ro- bią na barcelończykach wrażenia. Hiszpanie zachowują się zupełnie obojętnie, aż do czasu ogłoszenia piłkarskiej kadry narodowej na mundial we Włoszech, które pobudza w narodzie prawdziwe emocje. Sprawa jest tak emocjonalna, że nawet Naczelna Rada Badań Kosmicznych prosi wyposażonego w najnow- sze technologie bohatera, aby wyjaśnił jakim cudem w reprezentacji zabrakło Luisa Mili z Barcelony. Niestety zagadka okazuje się nierozwiązywalna bez specjalnej aparatury, do której kosmita nie ma dostępu17.

Wyraźnie wyeksponowana została również hiszpańska religijność, która już w okresie oświecenia, szczególnie zdaniem Francuzów, była poboż- nością na pokaz, nie mającą wiele wspólnego z prawdziwą wiarą. Otóż wieczorna modlitwa staje się nieodłącznym elementem dnia „antropolo- ga”. Bohater powieści Mendozy, dostosowując się do zachowania swoich towarzyszy, oddaje się pijactwu, bijatykom, włamaniom, nieraz trafia też do aresztu, jednak nigdy nie zapomina o owej wieczornej modlitwie i uda- niu się na mszę z długim kazaniem, które zwykle określa jako niezwykle ciekawe, aczkolwiek nie zawsze zrozumiałe.

Nie umknęła uwadze przybysza z innego świata również pracowitość mieszkańców i ich przysłowiowe zostawianie wszystkiego na następny dzień. Tym razem w swoich obserwacjach badacz z podziwem stwier- dza, że Katalończycy potrafią w nieskończoność rozmawiać o pracy. Prędko dodaje jednak, że na rozmowie zwykle się kończy i wysuwa konkluzję, że Katalończycy mogliby stać się prawdziwymi władcami ludzkiego świata, gdy- by tylko potrafili i naprawdę mieli ochotę coś zrobić18. Kolejnym dowodem na ten stan rzeczy jest opis spaceru po Barcelonie, który autor dziennika przedstawił w taki oto sposób:

17 Por. tamże, s. 53.

18 Por. tamże, s. 120.

(9)

15.00

Poruszam się według doskonałego heliograficznie planu miasta, który wpro- wadziłem do swojej pamięci przed opuszczeniem statku. Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo Gazowe.

15.02

Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo Hydroelektryczne.

15.03

Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo Wodno-Kanalizacyjne.

15.04

Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo Telekomunikacyjne.

15.05

Wpadam do rowu wykopanego przez Związek Mieszkańców z ulicy Córcega19. Wniosek?

15.06

Postanawiam zrezygnować z kierowania się doskonałym planem heliograficz- nym i patrzeć pod nogi20.

Autor sięga również do niechlubnej czarnej legendy hiszpańskiej, będącej zbiorem negatywnych stereotypów i oskarżeń, odnoszących się do naro- du hiszpańskiego, a wytwarzanym konsekwentnie od XVI w. przez wrogów Hiszpanii (w ich tworzeniu przewodziła oczywiście Francja)21. Popularność francuskich stereotypów na temat Hiszpanii, ich aktualność oraz silnie zako- rzenienie nawet we współczesnej kulturze doskonale pokazuje jak wielką he- gemonię miała oświeceniowa Francja w kształtowaniu kultur europejskich.

19 Tamże, s. 13–14.

20 Tamże, s. 14.

21 Por. A. Kucharski, Hiszpania i Hiszpanie w relacjach Polaków, Warszawa

(10)

Uwidacznia ono również jak silną „bronią masowego rażenia” była oświece- niowa twórczość, skoro ze skutkami jej rażenia naród hiszpański musi zma- gać się do dziś. Jak można się domyślić czołowe miejsce w la legenda Negra zajmowała kwestia brutalnego i niegodziwego traktowania Indian w trakcie konkwisty Ameryki. W momencie przyglądania się bawiącym dzieciom nasz badacz pisze:

Dzieci służą do niewielu rzeczy. Dawniej używano ich do wydobywania wę- gla w kopalniach, ale wraz z postępem funkcja ta została porzucona. Teraz do południa występują w telewizji, skacząc, wrzeszcząc i mówiąc w absurdalnym narzeczu22.

Nawiązania do grzechów przeszłości z czarnej legendy można dostrzec w książce jeszcze kilkukrotnie. Sam autor zdaje się przez to pokazywać jak dawne dzieje Hiszpanii głęboko zakorzeniły się w życiu i tożsamości miesz- kańców swojego kraju. Z drugiej strony wydaje się, że Mendoza pragnie zasygnalizować, że dawne, przeistoczone już w pewien stereotypowy wzór grzechy, już zawsze będą krążyć wokół i wewnątrz narodu, nieważne jak bardzo Hiszpanie będą chcieli je wymazać i naprawić.

***

Powieść Eduardo Mendozy, napisana w formie dziennika badacza, jest peł- nym autoironii świadectwem refleksji nie tylko nad hiszpańską i katalońską tożsamością, lecz także nad tożsamością i kondycją całej ludzkości naszych czasów. Należy także zaznaczyć, że Brak wiadomości od Gurba jest również niezwykle ciekawym, niecodziennym i zmuszającym do refleksji podejściem do tematu antropologii. Książka, która przez większość czytelników postrze- gana jest jak zwykła komedia i satyra na rzeczywistość, przynosi wiele an- tropologicznych refleksji i rzuca nieco inne światło na motyw „patrzenia”

w kulturze.

22 E. Mendoza, Brak wiadomości od Gurba…, s. 83–84.

(11)

Kosmiczny antropolog z rozbrajającą szczerością i powagą, używając na- ukowego żargonu, stara się opisywać sprawy najbardziej codzienne i zwy- czajne, ukazujące życie ludzkie niczym enigmatyczny rytuał. Dzięki temu niejednokrotnie możemy zdziwić się jak coś zupełnie dla nas zwyczajnego, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, po głębszym zastanowieniu może wy- dać się równie zaskakujące jak niecodzienne praktyki przedstawicieli innych kultur, o których tak często czytamy. Eduardo Mendoza w doskonały sposób bawi się również funkcjonującymi we wspólnej kulturze popularnej kliszami, pokazując jak bardzo stereotypowy jest obraz Katalonii i Hiszpanii funkcjo- nujący w ludzkiej świadomości. Mendoza nie obraża się jednak na taki stan rzeczy, nie próbuje go zwalczać, a nawet wręcz przeciwnie: wykorzystuje go do napisania opowieści poddającej głębokiej refleksji całą naszą rzeczywistość.

Brak wiadomości od Gurba z pewnością nie należy do literatury antropo- logicznej. Powieść katalońskiego autora jest jednak zmuszającą do refleksji i zastanowienia pozycją, która może rzucić nowe światło na problem kul- turowego postrzegania obcości i odmienności. Książka pokazuje bowiem, że coś, co jest mi doskonale poznane, dla drugiej osoby może być obce i dziw- ne, a naukowość, logika i racjonalność, którymi nasza współczesna kultura radzi nam się kierować, dla kogoś innego może być zupełnie niezrozumiała i równie abstrakcyjna jak obserwowane ze zdziwieniem rytuały plemienne.

Podsumowując należy stwierdzić, że fikcyjny dziennik kosmicznego antro- pologa może stać się pewnym bodźcem do dialogu pomiędzy radykalnie różniącymi się od siebie ludźmi.

Bibliografia

Archaeology, Anthropology, and Interstellar Communication, ed. D.A. Vakoch, Washington 2014.

Geertz C., Anty anty-relatywizm, tłum. J. Minksztym, w: Amerykańska an- tropologia postmodernistyczna, red. M. Buchowski, Warszawa 1999.

Krysińska-Kałuża M., Wobec inności – Europejczycy i Indianie, „Etnografia Polska” 2002, t. XLVI, z. 1–2.

(12)

Kucharski A., Hiszpania i Hiszpanie w relacjach Polaków, Warszawa 2007.

Mendoza E., Brak wiadomości od Gurba, tłum. Magdalena Tadel, Kraków 2010.

Simmel G., Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1975.

(13)

1MJLUFONP̤FT[MFHBMOJFESVLPXBˀJVEPTUˌQOJBˀEBMFK CF[QBUOJFOBMJDFODKJ

1P[PTUBFSP[E[JBZUFKLTJʵ̤LJPSB[JOOFQVCMJLBDKF NP̤FT[˿DJʵHOʵˀ[BEBSNP[FTUSPOZXZEBXDZ

grupakulturalna.pl

SFE+%[JFXJU .,PPE[JFK "1JTBSFL

Cytaty

Powiązane dokumenty

Taking into account the stratigraphy – the early bath is located in the lowermost of the explored layers – and the complete absence of coins on the floor of the baths, the

Sytuacja ta jednak stopniowo zmienia się na niekorzyść parafii: zwiększa się liczba dystansujących się od Kościoła i określają- cych siebie jako niewierzących

wskazaniami zawartymi w art. Na postanowienie w przedmiocie zamiany grzywny na pracę społecznie użyteczną przysługuje zażalenie... Jeżeli egzekucja grzywny okazała się

Bo przecież trudno zrozumieć czło­ wieka, którego największym pragnieniem je st ukształtowanie swo­ jej osoby w „istotę ludzką w ogóle”, żyjącą wśród

Papkin zdecydował się na sporządzenie takiego dokumentu (gdy wziął na poważnie rzucone jako żart słowa Cześnika o otruciu go winem przez Rejenta). Zapoznaj się

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone

Jednak, jak twierdzi Edward Lipiński, powinniśmy tłumaczyć go następująco: „Na początku stwarzania przez Boga nieba i ziemi”, ponieważ w ten sposób wyraża się

nazywane również rybami latającymi (Ryc. Pojawiły się na naszej planecie w eocenie. Ryby te występują przy powierzchni oceanu. W celu ucieczki przed drapieżnika-