STUDIA SOCJOLOGICZNE 2000, 4 (159) ISSN 0039-3371
RECENZJE
Chłop, rolnik, farmer? Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej: nadzieje i obawy polskiej wsi. W arszawa: Insty tu t Spraw Publicznych, 2000, 240 s.
K siążka ta jest opracowaniem zbiorowym, powstałym jak o typowa reali
zacja politycznego zamówienia, związanego z oceną stosunku poszczególnych kategorii społeczeństwa polskiego do integracji z U nią Europejską. Badanie, jakie stało się empiryczną podstaw ą recenzowanej pracy, układa się w serię analiz prow adzonych przez Instytut Spraw Publicznych, poświęconych właś
nie problem atyce integracji europejskiej. W ystarczy chociażby przypom nieć głośne swego czasu b adania przeprow adzone w środow isku kleru katolic
kiego. O wadze politycznego zamówienia na tego typu badania świadczy już chociażby fakt sfinansowania ich z jednej strony przez agendę rządow ą w postaci U rzędu K om itetu Integracji Europejskiej, z drugiej zaś - przez Przedstawicielstwo Kom isji Europejskiej w Polsce. Tym razem obiektem badania stali się rolnicy i mieszkańcy wsi, niejednokrotnie przecież wskazy
wani np. w środkach m asowego przekazu jak o główna siła sprzeciwiająca się integracji i żywiąca największe obawy związane z tym procesem. Tym b a r
dziej więc cała praca staje się interesującym wydarzeniem, po które sięgnąć m ogą rozm aite kategorie czytelników od socjologów i specjalistów ds. integ
racji europejskiej począwszy, a n a politykach skończywszy. Poniższa recenzja jest p ró b ą om ówienia zawartości książki oraz ewentualnych pożytków z niej płynących z perspektywy socjologa, zajmującego się od lat problem atyką wsi i rolnictwa.
K siążka przygotow ana została przez kilkuosobowy zespół, w skład k tó rego wchodzili zarów no specjaliści od socjologii i ekonom iki wsi i rolnictwa (Jerzy W ilkin, M aria H alam ska, Andrzej Rosner, B arbara Fedyszak-Radzie- jowska), ja k i pracownicy In sty tutu Spraw Publicznych, zajmujący się p ro b lem atyką integracji europejskiej (Xym ena D olińska, Beata Roguska, D o ro ta Pyszna). N a całość opracow ania składa się 14 rozdziałów, poprzedzonych
98 RECENZJE
krótkim wprowadzeniem , a zakończonych czterostronicową zaledwie notą m etodologiczną. T a k a konstrukcja opracow ania, której zasadniczym elemen
tem jest właśnie owych 14 szkiców (każdy przygotowany przez jednego autora), nadaje m u przede wszystkim charakter rap o rtu z przeprowadzonych badań. D odatkow o wrażenie to wzmocnione zostaje brakiem szerszego m ery
torycznego wprowadzenia. Z a takie bowiem nie m ożna uznać półtorastroni- cowej notatki, zawierającej k ró tk ą informację o zespole autorskim , źródłach finansow ania badań, które stały się podstaw ą opracow ań zawartych w recen
zowanej książce oraz zdawkowe uwagi n a tem at poruszanej problem atyki i używanej terminologii. W pracy brakuje też zdecydowanie podsum ow ania.
Funkcji tej nie jest w stanie pełnić zamieszczona na końcu n ota m etodologi
czna, k tó ra pom im o swego dum nie brzmiącego i nawiązującego zapewne do tradycji T hom asa i Znanieckiego tytułu zawiera jedynie garść informacji dotyczących sposobu d obrania badanej próby oraz zakresu jej realizacji.
K siążka nie posiada faktycznie red ak tora całości (choć pojaw ia się nazwisko osoby pełniącej bliżej nieokreśloną funkcję „red akto ra prow adzącego”), co przy ta k obszernych opracow aniach, składających się z tekstów różnych autorów , wydaje się rzeczą absolutnie niedopuszczalną. Z pewnością tutaj właśnie leży przyczyna b raku zasadniczego m erytorycznego wprowadzenia oraz podsum o
w ania. Ale to nie wszystko. B rak red ak to ra odbija się także na strukturze całego opracow ania, którem u zdecydowanie przydałby się podział na kilka części, w ram ach których dopiero znalazłyby miejsce podstaw owe rozdziały, prezentu
jące poszczególne aspekty sytuacji rolników i ludności wiejskiej. Zdecydowanie ułatw iłoby to - m oim zdaniem - lekturę opracow ania i w dużym stopniu pozbawiło je charakteru typowego rap o rtu z badań. Gwoli praw dy należy od razu zaznaczyć, że większość tekstów zamieszczonych w recenzowanej książce prezentuje pewne, niewielkie wprawdzie, próby szerszej analizy omawianych zagadnień, nie ograniczając się tylko do zreferowania wyników badania.
Skoro więc sytuacja wygląda tak a nie inaczej, to recenzent m usi niejako z konieczności podjąć się - choć oczywiście w bardzo niewielkim wymiarze - roli redaktora i w ypunktow ać zasadnicze w ątki, składające się na p ro b lem atykę omawianej książki. M ożna w niej, m oim zdaniem, odnaleźć cztery zasadnicze zagadnienia, które stanow ią m erytoryczne części opracow ania.
Pierwsza zawiera analizy dotyczące stanu rolnictw a i ludności wiejskiej, a składają się n a nią rozdziały autorstw a M arii Halamskiej, charakteryzują
cej kategorię rolników, Jerzego W ilkina prezentującego podstaw owe charak
terystyki polskiej wsi i rolnictw a n a tle krajów Unii Europejskiej; A ndrzeja R osnera prezentującego szkic o źródłach utrzym ania ludności wiejskiej oraz drugie opracow anie M arii Halamskiej, dotyczące zróżnicowania gospodarstw rolnych oraz sposobów ich funkcjonowania.
Część druga skupia się n a przeobrażeniach wsi i rolnictw a w okresie transform acji. Składają się na nią rozdziały: Jerzego W ilkina o postrzeganiu
RECENZJE 99
przez ludność wiejską roli państw a w transform acji rolnictwa, Andrzeja R osnera o bezrobociu na wsi i w rolnictwie, B arbary Fedyszak-Radziejow- skiej o stosunku ludności wiejskiej do zm ian w rolnictwie, M arii Halamskiej o zmieniających się postaw ach rolników wobec ziemi i ponow nie Jerzego W ilkina opracowanie wskazujące na strategie dostosowawcze gospodarstw.
W ydaje się, że porządek zamieszczenia rozdziałów powinien w tym fragm en
cie opracow ania być nieco inny. Chodzi tu o rozdział A ndrzeja R osnera o bezrobociu, który bardziej - m oim zdaniem - pasuje do tekstów opisują
cych sytuację wsi. Z logiki takiej konstrukcji wynikałoby zatem, że powinien on zostać zamieszczony przed tekstem W ilkina o postrzeganiu roli państw a.
K olejną (trzecią) część tw orzą jedynie dwa teksty, dotyczące zbiorowej działalności ludności wiejskiej. Chodzi tu o rozdział B arbary Fedyszak-Ra- dziejowskiej o form ach zorganizowanego działania ludności wiejskiej na rzecz własnego środow iska oraz tekst Xymeny Dolińskiej o postaw ach poli
tycznych ludności wiejskiej.
Wreszcie ostatnia, czw arta część pracy poświęcona jest problem atyce integracji europejskiej. Składają się n a nią trzy rozdziały: szkic Jerzego W ilkina o sytuacji polskiego rolnictw a w kontekście W spólnej Polityki R ol
nej Unii Europejskiej, opracow anie Beaty Roguskiej o postrzeganiu przez ludność wiejską szans i zagrożeń związanych z integracją z U nią Europejską oraz tekst D oro ty Pysznej dotyczący stopnia i zakresu poinform ow ania ludności wiejskiej o rozm aitych aspektach integracji.
Jaki obraz wsi rysuje się zatem w owych czterech, wskazanych wyżej odsłonach? W pierwszej, poświęconej charakterystyce sytuacji rolników i lud
ności wiejskiej, dowiadujem y się przede wszystkim (rozdział pt. „C h arak terystyka społeczna polskich rolników ” autorstw a M arii Halamskiej), że kategoria rolników dzieli się przynajmniej na cztery podstaw owe części, w zależności od tego, ja k ą część dochodów gospodarujących rodzin stanow ią dochody z gospodarstwa. M am y więc w tej sytuacji (używając nom enklatury M arii Halamskiej [por. s. 11]) „wyłącznie rolników ”, „głównie rolników ” ,
„dodatkow o rolników ” oraz „tylko form alnie rolników ” . T a ostatnia kate
goria to rolnicy w świetle państwowej statystyki, użytkujący niewielkie gos
podarstw a, nie przynoszące żadnych dochodów. G ru p a ta stanowi 15%
badanej populacji, czyli w blisko dwumilionowej rzeszy właścicieli gospo
darstw liczy około 300 tysięcy. G rup a pierwsza natom iast to 27% badanej populacji, czyli nieco więcej niż pół m iliona gospodarstw. Jeszcze ciekawsze wyniki uzyskujemy, gdy analizujemy autoidentyfikację badanych. Okazuje się - znowu powołajmy się n a tekst Halam skiej (s. 12) - że około 40% prow a
dzących gospodarstw a lub pracujących w nich nie uważa się za rolników (!).
N a bazie tych ustaleń A u to rk a form ułuje wniosek, że „(...) utrzymywanie, że rolnikam i są wszyscy użytkownicy gospodarstw rolnych jest nadużyciem ” (por. s. 12) oraz konstruuje własną definicję rolnika, do której to kategorii
100 RECENZJE
zaliczają się ludzie „(...) zajmujący pewne miejsce w społecznym podziale pracy: parający się działalnością rolniczą, k tó ra to działalność m a charakter uspołeczniony, tzn. poddaje się regulacjom ze strony społeczeństwa jak o całości” (por. tamże). T o cokolwiek enigmatyczne określenie zostaje ukon kretnione poprzez wskazanie podstawowego i syntetycznego m iernika owej regulacji, jakim jest pochodzenie zasadniczej części uzyskiwanych dochodów.
Ten typ strukturalizacji to nie tylko obecność różnych kategorii w ob rębie zbiorowości rolników, ale - co A u to rk a w sposób jasny i precyzyjny wskazuje - także odm ienność w sensie charakterystyk grup społecznych.
„W yłącznie rolnicy” i „głównie rolnicy” to z reguły ludzi młodsi, iden
tyfikujący się jak o rolnicy, posiadający większe gospodarstwa, stosujący w szerszym zakresie dzierżawę, prowadzący częściej gospodarstw a specjalis
tyczne i rachunkow ość rolną, częściej korzystający z kredytów, więcej sprze
dający na rynku, bardziej optymistyczni co do zamierzeń powiększenia gos
podarstw i częściej tę strategię realizujący. N atom iast „dodatkow o rolnicy”
czy „tylko form alnie rolnicy” charakteryzują się przeciwstawnymi cechami.
H alam ska konsekwentnie stosując w prow adzoną przez siebie kategoryzację, dochodzi do interesujących i kontrow ersyjnych wniosków. Okazuje się bo wiem, że rolnicy („wyłącznie” i „głównie”) są bardziej pesymistyczni, prezen
tują silniejszy etatyzm (opinię o konieczności uwikłania państw a w rolnict
wo), sprow adzają zawód rolnika wyłącznie do produkow ania, a widząc k o nieczność zmian w rolnictwie koncentrują się przede wszystkim na zm ianach zewnętrznych, nie dostrzegając potrzeby głębokich zmian wewnątrz rolnictw a oraz swojego gospodarstw a. G ru pa ta prezentuje p onadto silną strategię - ja k określa to H alam ska - sam otnego indywidualizmu oraz chęć prze
czekania trudnej sytuacji. Te wszystkie cechy charakteryzują myślenie rol
ników, m im o że są oni generalnie m łodsi od „dodatkow o rolników ” i „tylko form alnie rolników ”. I szkoda, że A u to rk a nie podejm uje najmniejszej próby wyjaśnienia tej zależności, k tó ra przecież stoi w jaskrawej sprzeczności z up o wszechnianymi, także i na łam ach tego opracow ania, wskazaniami na m ło
dych, jak o osoby najlepiej przystosowujące się do zachodzących zmian i za
razem najbardziej optymistycznie patrzące w przyszłość. Co ciekawe po n ad to, to właśnie rolnicy częściej należą do rozm aitych organizacji na czele z Polskim Stronnictwem Ludowym, częściej też deklarują b rak wiedzy na tem at polityki rolnej w krajach Unii Europejskiej oraz są przekonani o nega
tywnym wpływie integracji z U nią Europejską na polskie rolnictwo.
Zamieszczony w tej samej części pracy rozdział Jerzego W ilkina pt.
„ S tru k tu ra wsi i rolnictw a - Polska a kraje Unii Europejskiej” , prezentuje nieco inną kategoryzację ludności wiejskiej. W ymienione są tutaj trzy grupy:
rolnicy-farmerzy (stanowiący wraz z rodzinami mniej więcej 12-13% ogółu ludności wsi); wielozawodowa ludność chłopska (stanowiąca mniej więcej 30-35% ludności wsi) oraz wiejska ludność bezrolna (blisko 50% ludności
RECENZIE 101
wiejskiej) (s. 38). Ten zapełniony rozm aitym i danymi liczbowymi rozdział pokazuje wyraźnie dystans dzielący nas od krajów Unii, np. w przypadku produktyw ności pracy w rolnictwie najlepsze (dawne) województwo szczeciń
skie charakteryzuje się wskaźnikiem, którego wielkość jest n a poziomie niż
szym aniżeli 50% odpowiedniego wskaźnika w krajach Unii; 85% —90%
gospodarstw w Polsce mieści się według unijnych kategorii w grupie gos
podarstw „m ałych”, a poziom koncentracji produkcji w przypadku Polski również jest niewspółmiernie niski (np. przeciętne stado krów w Polsce jest niemal dziesięciokrotnie mniejsze aniżeli przeciętne stado w krajach Unii), nie m ówiąc już oczywiście o poziomie wsparcia rolnictwa przez państw o, które m ierzone za pom ocą syntetycznego wskaźnika tzw. PSE jest w Polsce blisko dw ukrotnie mniejsze niż w państw ach Unii. Co więcej, okazuje się, że te strukturalne uw arunkow ania polskiego rolnictw a nie wykazują tendencji do szybkich zmian, głównie z uwagi - ja k podkreśla auto r - n a czynniki demograficzne; a „(...) Zacofanie gospodarcze i cywilizacyjne wsi będzie spowalniało rozwój całego kraju i m oże grozić ukształtowaniem w Polsce dualnego m odelu rozwoju, opartego na wielkich kontrastach i powodującego wyłączanie znacznej części ludności kraju z partcypacji w rozwoju oraz z korzystania z jego rezultatów ” (s. 52).
Kolejnym tekstem przedstawiającym rozm aite kategorie ludności wiej
skiej jest opracowanie A ndrzeja R osnera (rozdział nosi tytuł „Ź ródła utrzy
m ania ludności wiejskiej”), który po wyjaśnieniu krótkim , acz niezbędnym kwestii statystycznych i metodologicznych, prezentuje dwie główne kategorie ludności wiejskiej, tj. ludność chłopską i pozachłopską. Najważniejsze trendy, jakie ostatnio dają się w tym zakresie zauważyć, to - według A u to ra - fakt, że a) zaledwie połow a rodzin chłopskich (czyli ta z rodzin użytkowników gospodarstw rolnych) uw aża gospodarstw a za główne źródło utrzym ania, b) w zrasta odsetek rodzin chłopskich, dla których głównym źródłem utrzym a
nia stają się źródła niezarobkowe; c) przynajmniej w pierwszym okresie transform acji nie dokonyw ała się (!) polaryzacja n a silne (utrzymujące się głównie z rolnictwa i ewentualnie źródeł niezarobkowych starszego pokole
nia) i słabe gospodarstw a (łączące z rolnictwem inne typy źródeł zarob
kowych) (por. s. 59). Przypomnijm y, że chodzi tu dokładnie o to, czego obaw ia się w swoim tekście prezentow anym wcześniej Jerzy W ilkin. N a to m iast wśród rodzin pozachłopskich (czyli tych z gospodarstw domowych niezwiązanych z gospodarstwem rolnym ) zasadnicze trendy wskazują na zmniejszanie się znaczenia pracy najemnej jak o źródła dochodu (bezrobocie, u tra ta pracy w uspołecznionych gospodarstw ach wielkoobszarowych p od danych restukturyzacji) oraz wzrost znaczenia źródeł niezarobkowych. G ene
ralnie zatem nie nastąpiło w skali masowej odchodzenie z rolnictw a do pracy pozarolniczej, lecz dokonał się wśród rolników wzrost roli dochodów ze źródeł niezarobkowych. Jest to - zdaniem R osnera - najlepszy wskaźnik
102 RECENZJE
szczególnego udziału ludności wiejskiej w ponoszeniu kosztów przem ian sys
temowych (s. 64) i jednocześnie - dodajm y od siebie, czego już A utor nie czyni - wskaźnik obciążeń systemu finansowego państw a.
K olejny rozdział autorstw a M arii Halamskiej pt. „Zróżnicowanie gos
podarstw rolnych i sposobów ich funkcjonow ania” ponownie - choć nie w sposób tak szczegółowy - nawiązuje do problem u struktury obszarowej i własności gospodarstw. T a ostatnia kwestia przedstaw iona jest tylko w o d niesieniu do badanych gospodarstw. Okazuje się, że w 17% tych gospo
darstw użytkow ana ziemia jest w części lub całości dodzierżawiana, co w ska
zuje na wyraźną tendencję wśród użytkowników do powiększania gospo
darstw . Jednocześnie jednak prawie połow a gospodarstw posiada znaczne i niewykorzystanie zasoby siły roboczej, które - przynajmniej częściowo - są efektem braku pozarolniczych miejsc pracy. M ożliwe jest - ja k podkreśla A u to rka - przynajmniej w części kulturow e wyjaśnienie tego faktu, z racji którego pozostaw anie w gospodarstwie rolnym i wykonywanie pracy rol
niczej byłoby realizacją chłopskiego systemu wartości. A utorka jest jednak doskonale świadoma faktu (por. s. 70), że nie dysponuje żadnymi danymi, na podstaw ie których m ogłaby oszacować skalę i zakres tego zjawiska. W skazu
je ona ponadto, że więcej niż połow a (55%) gospodarstw nie prowadzi produkcji n a rynek. Niestety badania nie dostarczyły danych, które um oż
liwiłyby zweryfikowanie tezy, jaki odsetek polskich gospodarstw m a szansę skutecznie konkurow ać z rolnictwem unijnym.
N a zakończenie prezentacji artykułów, obrazujących aktualną sytuację rolników i ludności wiejskiej, należy przywołać kolejne studium Andrzeja R osnera poświęcone bezrobociu n a wsi i w rolnictwie. Rozdział ten należy zdecydowanie - w m oim przekonaniu - do najlepszych w całej pracy. Nie tylko prezentuje trzy najważniejsze przyczyny analizowanego zjawiska (o- graniczenie bezrobocia ukrytego w pozarolniczych działach gospodarki, rece
sję w samej gospodarce oraz procesy reprodukcji demograficznej - wchodze
nie wyżu demograficznego w wiek produkcyjny), ale dokonuje też systematy
cznego i klarownego przeglądu różnych typów bezrobocia, takich jak: rejest
row ane bezrobocie mieszkańców wsi, bezrobocie ukryte w rolnictwie, jak również om awia perspektywy zmian w zatrudnieniu i bezrobociu n a wsi oraz opinie na jego tem at wygłaszane przez badanych rolników i mieszkańców wsi. Przy okazji czytelnik m a także szanse zapoznać się z opiniami au to ra na tem at różnych definicji bezrobocia oraz jego m iar, stosowanych z jednej strony przez GUS, z drugiej zaś przez urzędy pracy.
D rugi zasadniczy wątek tem atyczny recenzowanej pracy, poświęcony już bezpośrednio dynamice przem ian transform acyjnych na wsi i w rolnictwie, otwiera kolejny rozdział autorstw a Jerzego W ilkina pt. „Postrzeganie przez ludność wiejską roli państw a w transform acji” . Ten niezwykle krótki (zaled
wie 6 stron!) szkic skupiony jest przede wszystkim na prezentacji etatystycz
RECENZJE 103
nego - ja k określa to A u tor - typu świadomości dom inującego zarówno wśród mieszkańców wsi, ja k i - w jeszcze większym stopniu - wśród ro l
ników. Państwo (rząd) postrzegane jest jak o decydujący czynnik kształtujący sytuację ekonom iczną rolnictwa, a sami rolnicy niewiele są tutaj w stanie zrobić. Ocena sytuacji w rolnictwie jest dram atycznie zła, gorsza aniżeli w ro k u 1992, kiedy to CBOS przeprowadził także badania w środowisku rolników (por. s. 84). A u tor wymienia również zestaw cech, które sprzyjają szczególnie owej etatystycznej świadomości. Oprócz zatrudnienia w rolnict
wie i starszego wieku znajdujemy tu takie charakterystyki, jak: preferencje partyjne dla SLD i PSL, nieczytanie lub rzadkie czytanie gazet, wykształ
cenie podstaw owe oraz sprzeciw wobec przystąpienia do Unii Europejskiej.
Szczególnie dyskusyjna wydaje się tutaj spraw a wieku, jako że np. w prezen
towanym już na wstępie rozdziale M arii Halamskiej (por. s. 33) znajdujemy twierdzenie, że ów etatyzm jest mniejszy wśród - ja k to określa A utorka - nierolniczych grup ludności chłopskiej, które m ają starszą strukturę wieku, aniżeli grupy rolnicze. A zatem, czy ów etatyzm jest bardziej uzależniony od tego, czy się jest rolnikiem czy nie, czy też wiek m a tutaj jakiś wpływ niezależny od tego? N a to pytanie nie znajdziemy w recenzowanej pracy odpowiedzi. Niemniej jed n ak w arto pam iętać, że owa kontrow ersja jest - w pewnym zakresie - efektem b raku głębszej analizy zaobserwowanych zależności i zbytnim koncentrow aniu się A utorów na prezentow aniu wyni
ków badań w sposób bardziej przypom inający rap o rt z badań opinii publicz
nej, aniżeli pogłębioną refleksję socjologiczną.
Kolejny rozdział pió ra B arbary Fedyszak-Radziejowskiej, zatytułow any
„Stosunek ludności wiejskiej do procesu zmian w polskim rolnictwie” przy
nosi - zgodnie z tytułem - bodaj najbardziej pełną (na łam ach recenzowanej pozycji) prezentację różnych wymiarów stosunku ludności wiejskiej, a w szczególności rolników, do rozm aitych aspektów procesu transform acji.
W arto raz jeszcze przypom nieć, że jest to odzwierciedlenie opinii, postaw i nastrojów badanych w czerwcu roku 1999, a więc po dwóch seriach (1988 i 1999) nasilonych protestów społecznych producentów rolnych, po blokadach dróg, niszczeniu im portow anego zboża oraz starciach z policją.
Cały ten obraz świadomości badanych charakteryzuje przede wszystkim oczekiwanie n a zmianę. Stwierdzenie, że na wsi i w rolnictwie nie powinny zajść „zasadnicze” (takim w gruncie rzeczy jednak m ało precyzyjnym okre
śleniem posługuje się A utorka) zmiany, wyraża zaledwie 7% badanych mieszkańców wsi i tylko 4% badanych rolników. Co jednak charakte
rystyczne, owe pożądane zmiany m ają się dokonać przede wszystkim w ob szarach, które są niezależne i od badanych mieszkańców wsi i od badanych rolników. K oresponduje to ze wskazanym wcześniej etatyzmem w myśleniu badanych, a szczególnie jest to widoczne wśród badanych z wykształceniem niższym (poniżej średniego). M im o takiego - chciałoby się powiedzieć
104 RECENZIE
- fatalistycznego nastaw ienia istnieje pewna grupa rolników planująca zm ia
ny we własnym gospodarstwie. Jest ich - ja k zaznacza A uto rka - mniej więcej tylu, ilu prowadzi gospodarstw a produkujące w dużej mierze na rynek.
Jednak problem zmian we własnym gospodarstwie to zaledwie jeden z aspektów zmiany, w obliczu której stoi polska wieś. D w a inne elementy tego procesu to integracja z U nią Europejską oraz odchodzenie ludności wiejskiej do zawodów pozarolniczych. Opinie na tem at roli integracji z U nią Europejską są podzielone. W yraźnie jednak zarysowuje się tendencja, że rolnicy są tutaj bardziej sceptyczni (48% wyraża pogląd o negatywnych konsekwencjach), aniżeli m ieszkańcy wsi (30% badanych deklarujących ne
gatywny pogląd w tej sprawie). Jednak ci, którzy są zdania, że zachodzące zmiany zależą przede wszystkim od nich samych, w zdecydowanie mniejszym stopniu podzielają te negatywne poglądy. Co ponadto interesujące, to zupeł
ny b rak w myśleniu badanych takich aspektów integracji Polski z U nią Europejską jak: rozwój lokalny, nowe miejsca pracy, problem y ochrony środow iska naturalnego i kulturowego itp. W ygląda na to, że integracja naszego kraju z U nią w aspekcie wiejskim dotyczy tylko - w świadomości badanych - problem ów związanych z gospodarką rolną, opłacalnością p ro dukcji rolnej itp. Problem odchodzenia ludności wiejskiej do zawodów poza
rolniczych rzutuje także n a kilka istotnych wymiarów świadomości bad a
nych. Przede wszystkim znacznie bardziej powszechne jest obecnie w porów naniu z roku 1992 (poprzednie badania CBOS w środowisku mieszkańców wsi i rolników) poczucie zagrożenia bezrobociem. Najbardziej preferowane sposoby zarobkow ania w odniesieniu do własnych dzieci to „praca na swo
im, ale nie w rolnictwie”. Opcja tak a zyskuje aprobatę niemal 50% miesz
kańców wsi oraz 40% rolników (por. s. 118). Swoistym testem prawdy dotyczącym gotowości przejścia do zawodów pozarolniczych okazało się jednak pytanie o skłonność do sprzedaży przez rolników ich ziemi. Rezultat b adania jest taki, iż - ja k pow iada Fedyszak-Radziejowska - „W świetle tych wyników tru d no uznać, że w postaw ach rolników nadal dom inuje tradycyjne przywiązanie do ziemi. Bardziej wiarygodne wydaje się twier
dzenie, że przywiązanie to w znacznym stopniu jest wynikiem racjonalnego, w gruncie rzeczy, przekonania rolników o znikomych szansach na zmianę źródła zarobkow ania” (por. s. 119). Właśnie ten problem postaw wobec ziemi jest przedm iotem rozw ażań zawartych w następnym rozdziale au to r
stwa M arii Halamskiej pt. „Rolnicy ’99 a ziemia: od m itu do rzeczywis
tości” .
Problem ten jest - zdaniem A utorki - złożony, a sam stosunek do ziemi niejednoznaczny. Przede wszystkim rolnicy (w jeszcze większym stopniu ani
żeli mieszkańcy wsi) nie chcą, aby ziemia trafiła do właścicieli zagranicznych.
A u to rk a próbuje tutaj odwołać się do dwóch różnych sposobów wyjaśnienia
RECENZJE 105
tego stanu rzeczy, z jednej strony wskazując koncepcję tzw. autochtonicz
nego nacjonalizm u, z drugiej zaś - tzw. nienacjonalistycznej agrarności. T a pierwsza operuje na bazie populistycznych wartości oraz m itów odnoszących się do idei terytorium i etniczności, obrazów korzeni, nostalgii za czasami dawnym i itp. T a druga natom iast skupiona jest na posiadaniu ziemi, jako fundam entalnym elemencie tożsam ości każdego rolnika. M oim zdaniem nie- bezsadne byłoby tutaj jed n ak odwołanie się do znacznie prostszego wyjaś
nienia, tj. do uświadom ienia sobie przez rolników faktu lepszej ekonomicznej i finansowej kondycji potencjalnych nabywców ziemi z Zachodu (np. po zjednoczeniu z U nią Europejską), k tó ra przełożyłaby się z pewnością - ich zdaniem - na wypieranie polskich właścicieli w procesie zmagań o zakup sprzedawanej ziemi.
Problem ziemi, gotowość do jej sprzedaży, chęć jej zakupu, obrony przed przedstawicielami innych nacji itp. prow adzą do zagadnienia funkcjonow ania gospodarstw i przyjm owania przez nie rozm aitych strategii dostosow aw
czych. Jest to problem tym bardziej ciekawy, że ocena szans rozwojowych gospodarstw rolnych w naszym kraju m aluje się - zdaniem Jerzego W ilkina, a u to ra kolejnego rozdziału, poświęconego tym właśnie zagadnieniom - raczej nieciekawie. Zreasumujmy: nie więcej niż jed n a piąta gospodarstw m a typo
wo towarow y i potencjalnie rozwojowy charakter, rosnąca część gospodarstw korzysta z dochodów transferowych (renty, emerytury); istnieje niewielki odsetek gospodarstw inwestujących, zaznacza się spadek gotowości do inwes
tycji produkcyjnych na rzecz inwestycji o charakterze konsumpcyjnym (np.
budow a czy m odernizacja dom u mieszkalnego) oraz brak możliwości prze
niesienia się do m iasta, czyli siły wypychającej łudzi ze wsi. W szystko to oznacza, że znaczna część drobnych, wielozawodowych i wielodochodowych gospodarstw m oże się utrzym ywać jeszcze przez długi czas. Nieprzyspieszenie przez transform ację gospodarczą w ypadania gospodarstw z produkcji rolnej, przy jednoczesnym jednak drastycznym zmniejszeniu możliwości inwestowa
nia i rozwoju większości gospodarstw sprawiają, że m am y do czynienia w naszym kraju ze stagnacyjnym m odelem rolnictwa. Szkoda jednak, że ten lakoniczny (7,5 strony) rozdział nie rozwija szerzej zagadnień dynamiki stru
kturalnej rolnictwa. Nie bardzo bowiem wiadomo, jak tłumaczyć w kontekś
cie wyżej zarysowanego obrazu zaskakujące niekiedy stwierdzenia A utora, jak np. to, że: „Takie zjawiska [chodzi o dekapitalizację m ajątku produkcyj
nego gospodarstw - przyp. m ój - K.G.] zaowocują w krótce [!? - K.G.]
w postaci przyspieszenia koncentracji produkcji w większych tow arow o, sko
mercjalizowanych i rozwojowych gospodarstwach rolnych” (por. s. 141). Być może A utor opiera takie stwierdzenie na fakcie, że oto - ja k wynika z refero
wanych badań - prawie 28% rolników skłonnych byłoby jednak sprzedać ziemię z uwagi na rozm aite okoliczności. Odsetek ten wzrasta do 44 w sytua
cji, gdyby była szansa znalezienia innej pracy poza rolnictwem. Jeszcze
106 RECENZJE
większa gotowość istnieje w śród rolników, jeśli chodzi o wydzierżawienie ich ziemi. Ale czy jest to podstaw a do bardzo kategorycznej tezy mówiącej, że:
„W Polsce zarysowuje się dualny m odel rolnictwa, w którym z jednej strony występuje duża liczba (ponad 1,5 m in) drobnych, stagnacyjnych i wielofunk
cyjnych gospodarstw, a z drugiej strony, stosunkowo niewielka (200-400 tys.) liczba gospodarstw potencjalnie rozwojowych, zwiększających obszar ziemi i skalę produkq'i” (s. 141). Szkoda zatem, że nie znajdujemy w wywo
dach A u to ra przekonującego dow odu na takie stwierdzenie.
K olejne dwa rozdziały dotyczą wiejskiej polityki. W opracow aniu B ar
bary Fedyszak-Radziejowskiej zatytułow anym „Form y zorganizowanego działania ludności wiejskiej na rzecz własnego środow iska” A u to rk a w pierw
szej części prezentuje zwięzłe socjologiczne portrety głównych organizacji, wyróżniając cztery ich typy, tj. partie polityczne, związki zawodowe, izby rolnicze i grupy producenckie. Stopień przynależności badanych do różnego typu organizacji jest niewielki, nieco wyższy w przypadku rolników (13%) i m arginalny w przypadku ogółu m ieszkańców wsi (4% ) (s. 153). Najczęściej spotykam y wśród nich członków PSL, Krajow ego Związku K ółek i O r
ganizacji Rolniczych oraz K ó ł G ospodyń Wiejskich, a więc instytucji trady
cyjnie wpisanych w krajobraz wsi. PSL oraz - co w arto podkreślić - „Sam o
o b ro n a” (do której - nawiasem m ówiąc - przynależność deklaruje wyższy odsetek badanych aniżeli do N SZZ R I „Solidarność”) wymieniane są także (obok ośrodków doradztw a rolniczego) jak o organizacje godne zaufania, rozprzestrzeniające inform acje o U nii Europejskiej (!) (s. 154). Co jednak ciekawe, badani oczekują informacji pochodzących z innych aniżeli organiza
cje polityczne i związkowe źródeł. W ygląda więc na to, że m im o iż PSL i „S am oobrona” cieszą się zaufaniem pewnej części środow iska rolniczego i wiejskiego, to jed n ak badani chętnie czerpaliby informacje o procesie integ
racji z innych źródeł. Jest to więc - m oim zdaniem - bardzo optymistyczny i jednocześnie stawiający olbrzymie wyzwania przed działającymi na wsi organizacjami fakt. W ielka jed n ak szkoda, że podejm ując tak niezwykle interesujące i - m ożna bez przesady stwierdzić - fundam entalne dla przyszło
ści polskiej wsi rozw ażania, A u to rk a nie pokusiła się o bardziej wyczerpujące analizy stanu społeczeństwa obywatelskiego n a obszarach wiejskich. A utorka zadowoliła się zaledwie powtórzeniem za innymi opracow aniam i stwierdzenia o jego słabej kondycji (por. s. 148) oraz wskazaniem n a rosnące zaintereso
wanie grupam i producenckim i, co - jej zdaniem - wskazywać m a n a rozpo
częty na wsi proces oddzielania interesów politycznych i ekonomicznych (s.
158). Pom ijając już absolutny b rak sprecyzowania, co A u to rk a rozumie pod pojęciem „interes ekonom iczny” i „interes polityczny”, przychylałbym się raczej do stwierdzenia, że rosnące zainteresowanie grupam i producenckim i m oże być dowodem n a poszukiw anie nowych form artykulacji i promocji własnych interesów ekonomicznych i politycznych zarazem.
RECENZJE 107
Z kolei drugie opracow anie dotyczące problem atyki politycznej, którego a u to rk ą jest Xym ena D olińska, dotyczy postaw politycznych ludności wiej
skiej. Jest to bodaj najdłuższy (liczący bez m ała 30 stron) rozdział recen
zowanej pracy. N a wstępie A u to rk a podkreśla zam iar skupienia się n a tej charakterystyce ludności wiejskiej, podkreślając, że: „Postawy polityczne cha
rakterystyczne dla określonej grupy to n i e t y l k o [wyróż. m oje - K.G.]
preferencje wyborcze czy powszechne wśród jej członków sympatie politycz
ne” (s. 159). Co praw da czytelnik nie dowie się, czym w takim razie faktycz
nie - według A utorki - są postaw y polityczne. M ożna co najwyżej z toku dalszych wywodów domniemywać, że chodzi tu także o - ja k określa to D olińska - „(...) ogólny pogląd n a to, czym jest polityka”.
Okazuje się ponadto, że b adania Instytutu Spraw Publicznych nie dają podstaw do rekonstrukcji poglądów m ieszkańców wsi i rolników w odniesie
niu do polityki w ogóle, a jedynie w odniesieniu do polityki rolnej. Niestety nie jest również zrozumiały sposób wyróżniania stanowisk w tym względzie wśród badanych. A u to rk a w prow adza n a wstępie dwa sposoby postrzegania polityki: jak o sfery wspólnych działań podejm owanych przez różnych p artne
rów oraz jak o dom eny ściśle państwowej, w której udział biorą tylko instytuc
je państwowe. Te podziały m ożna - zdaniem A utorki - ująć jak o opozycję między podm iotowym i przedm iotowym rozumieniem polityki, względnie
„liberalnym ” i „etatystycznym ” poglądem na politykę. M ożna domyślać się wprawdzie, że „liberalny” pogląd jest tożsam y w tym rozum ow aniu z p o d miotowym ujęciem polityki, a pogląd „etatystyczny” - z ujęciem przedm ioto
wym. Takie rozstrzygnięcie budzi jed n ak poważne wątpliwości. Jeżeli bowiem owo liberalno-podm iotow e ujęcie jest konsekwencją traktow ania polityki jako sfery wspólnych działań, etatystyczno-przedm iotowe zaś jej rozum ienia jako dom eny instytucji państwowych, to zupełnie nietrafne wydaje się stwierdzenie A utorki, że w tym ostatnim przypadku „(...) polityka m oże łatwo przemienić się w sferę konfrontacji i walki, rząd zaś stać się głównym przeciwnikiem” (s.
160). Sytuacja konfliktu, potrzeba mobilizacji chociażby tylko do walki z rzą
dem to wszakże potwierdzenie podm iotowości. Łączenie zatem rozum ienia polityki jako działalności instytycji państw owych z poczuciem uprzedm ioto
wienia wydaje się nietrafne. Generalnie nietrafne wydaje się także całe zapre
zentow ane wyżej rozum owanie A utorki. Uw ażam bowiem, że każda z zaryso
wanych przez nią opozycji (polityka jak o sfera wspólnych działań - polityka jako dom ena instytucji państwowych; podm iotow e - przedm iotowe oraz liberalne-etatystyczne ujęcia) dotyczy w gruncie rzeczy innego aspektu proble
m u. W pierwszym przypadku m am y do czynienia z opozycją pomiędzy inkluzywnym i ekskluzywnym rozumieniem polityki; w drugim - ze sposobem widzenia roli aktorów społecznych w procesie politycznym; w trzecim zaś - z preferencjami dotyczącymi podstawowego mechanizm u regulacji życia gospodarczego (rynek k o n tra interwencjonizm państwowy).
108 RECENZJE
Pom ijając już zatem tę niedoprecyzow aną warstwę konceptualnych roz
w ażań przyjrzyjmy się opiniom badanych, dotyczącym różnych aspektów polityki. G eneralnie okazuje się, że ludność wiejska, a w szczególności rol
nicy (którzy zdecydowanie się tutaj wyróżniają), preferują regulacje państw a w gospodarce rolnej i żywnościowej. Potw ierdza się więc to, co pisali już w swoich rozdziałach Jerzy W ilkin i M aria Halam ska. Większość badanych deklaruje udział w ostatnich w yborach parlam entarnych (1997 rok), ja k również w tych hipotetycznych, które odbyłyby się w okresie badania (czer
wiec 1999). Charakterystyczy jest tutaj fakt, że odsetki osób składających takie deklaracje są szczególnie wysokie w kategoriach legitymujących się wyższym aniżeli przeciętne wykształceniem. Rolnicy także zdecydowanie wy
różniają się w przypadku akceptacji udziału w różnych akcjach protestacyj
nych, przy czym owo wyróżnienie w stosunku i do ogółu ludności wiejskiej i do ogółu społeczeństwa (por. tab. 2, s. 167) jest największe w przypadku blokow ania dróg i okupow ania budynków publicznych. Zwolennikami blo
k ad są przede wszystkim osoby popierające „Sam oobronę”, PSL i SLD, ale też osoby posiadające większe gospodarstw a (co zrozumiałe z uwagi na fakt, że to oni właśnie najbardziej są zainteresowani korygowaniem przez państw o skutków dekoniunktury na rynku rolnym ). Nie są natom iast zwolennikami blokad osoby młodsze, co interesujące zważywszy na fakt, że z reguły uczest
nikam i rozm aitych akcji protestacyjnych bywają właśnie ludzie młodzi.
Prezentacja preferencji politycznych badanych zajmuje trzecią i ostatnią część tego najdłuższego rozdziału recenzowanej pracy. W arto tu wspomnieć tylko o dwóch najbardziej - m oim zdaniem - interesujących tendencjach, tj.
o rozmieszczeniu przestrzennym oraz o różnicach klasowych w obrębie elek
to ra tu wiejskiego. Okazuje się z jednej strony, że AW S m a swoich zwolen
ników w południowej Polsce, SLD - w północnej, zaś PSL - w środkowej.
Z drugiej strony trzeba wskazać, że PSL m a zdecydowanie największe p o p a r
cie w śród rolników w porów naniu z innymi kategoriam i ludności wiejskiej, ale co jeszcze bardziej istotne, to poparcie owo szczególnie wzrasta wśród rolników posiadających większe gospodarstwa. PSL - jak wynika przynaj
mniej z tych rozw ażań - nie jest więc żadną partią biedoty wiejskiej, skazanej na m arginalizację po przystąpieniu przez Polskę do Unii Europejskiej.
O statnia część om awianego opracow ania zawiera trzy rozdziały dotyczą
ce różnych aspektów integracji Polski z U nią Europejską. Tę część otwiera kolejny artykuł Jerzego W ilkina, poświęcony problem om przygotow ania rol
nictw a do korzystania ze W spólnej Polityki Rolnej U nii Europejskiej. Co p raw da okazuje się, że 55% badanych mieszkańców wsi nie zna tego ter
m inu, niemniej jed n ak ci, co wiedzą, o co chodzi, kojarzą go przede wszyst
kim z wysokimi wymogami jakościowym i wobec tow arów rolnych oraz wy
sokimi dotacjam i. W iedza ta jest silnie zróżnicow ana w zależności od wy
kształcenia. N aw et jed n ak ci, którzy nie słyszeli o W spólnej Polityce Rolnej,
RECENZJE 109
wiedzą, że polityka w U nii jest „korzystna” dla tamtejszych rolników. Nieco inaczej przedstaw ia się wiedza n a ten tem at wśród rolników. Ci m ają trochę więcej wiedzy n a tem at W spólnej Polityki Rolnej aniżeli mieszkańcy wsi, niemniej jednak wyrażają większe obawy co do jej skutków. Aż 70% rol
ników uważa, że w rok u 2003 (wskazywana przez rząd d ata wejścia Polski do Unii) rolnictwo polskie nie będzie gotowe „(...) do funkcjonow ania w unijnych strukturach i stan d ard ach” (s. 193). Taki stan świadomości u tru d n ia mobilizację rolników do podjęcia działań przygotowawczych. Spo
śród nich 54% uważa, że niczego tutaj nie da się zrobić lub nie m a na ten tem at zdania. Szczególnie silna jest ta tendencja wśród właścicieli małych gospodarstw, starszych i posiadających podstawowe wykształcenie. Co jed
n a k najbardziej istotne w całej sprawie to - zdaniem W ilkina - fakt, że rolnicy „(...) nie dostrzegają istotnych barier integracji w czynnikach i uw a
runkow aniach związanych, z jednej strony, z jakością pracy we własnym gospodarstwie (sumiennością, higieną, dbałością o estetykę), a z drugiej, z jakością środow iska produkcyjnego i bytowego n a wsi (stan infrastruktyry, sieć lokalnych przedsiębiorstw). Nie jest też według nich przeszkodą integ- ra q i wysoki poziom zatrudnienia w rolnictwie polskim ” (s. 196).
Potężną porcję informacji na tem at rozm aitych opinii dotyczących integ- racji Polski z U nią E uropejską przynosi kolejny rozdział autorstw a Beaty Roguskiej pt. „Ludność wiejska o szansach i zagrożeniach związanych z in
tegracją Polski z U nią E uropejską”. W rozdziale tym znajdujemy odpowiedzi n a następujące pytania: jaki jest stopień poparcia wśród badanych dla przy
stąpienia Polski do Unii Europejskiej; jakie są nadzieje i obawy związane z integracją; co m yślą badani o liberalizacji praw a do nabyw ania ziemi przez cudzoziemców; ja k jest postrzegany dystans do U nii Europejskiej, jakie są wreszcie bariery konkurencyjności dla polskiego rolnika. I choć lektura roz
działu budzi m om entam i zniecierpliwienie w przypadku pow tórzeń (tak jest np. we fragmencie dotyczącym opinii na tem at zakupu ziemi przez cudzozie
m ców, który to problem poruszany był ju ż wcześniej przez M arię H alam - ską), to nie sposób zaprzeczyć, że czytelnik m oże odnaleźć tutaj wiele inte
resujących informacji. Okazuje się np. (co nie jest chyba jednak specjalnym zaskoczeniem), że najczęściej poparcie dla integracji wyrażają osoby młodsze, lepiej wykształcone, ale też (co interesujące) osoby prow adzące mniejsze gospodarstw a. Przeciw integracji są natom iast właściciele gospodarstw naj
większych, ci którzy swoje przyszłe losy wiążą przede wszystkim z pracą na roli. Szkoda, że A u to rk a nie podejm uje właściwie żadnej próby wyjaśnienia tego fenom enu, który polega przecież na tym, iż sprzeciwiają się integracji z U nią najbardziej ci, którzy potencjalnie najwięcej m ogą n a tym skorzystać.
Czy takie właśnie opinie n a tem at integracji to wyraz obaw przed nie
znanym , czy też efekt szczególnie kiepskich (w okresie badania) nastrojów?
T en pesymistyczny obraz potw ierdzają także rezultaty badania wskazujące
110 RECENZJE
n a dom inację obaw nad nadziejam i związanymi z integracją. Przy czym - co w arto odnotow ać - obawy te m ają raczej charakter ekonomiczny, znacznie rzadziej natom iast dotyczą sfery tożsamości religijnej czy narodow ej. Szcze
gólnie dają wyraz swoim obaw om ekonomicznym właśnie rolnicy, którzy m ów ią w tym kontekście nie tylko o problem ie opłacalności produkcji rolnej, ale i o możliwościach znalezienia pracy poza rolnictwem. Obawy te widoczne są zwłaszcza u rolnikow gospodarujących na większym areale, planujących rozwój gospodarstw (!) i uzyskujących większe obroty (!). Badani dostrzegają też istniejące upośledzenie Polski w stosunku do krajów Unii przede wszyst
kim w w arunkach życia n a wsi i poziom ie życia rolników. Jednocześnie po n ad połow a rolników uważa, że z kolei naszym atutem jest jakość produ k tów rolnych, k tó ra jest - ich zdaniem - wyższa aniżeli w krajach Unii.
P onad połow a rolników uw aża także, że nasze produkty rolne są tańsze. Co jednak - zdaniem A utorki - budzi szczególny niepokój to „(...) fakt, że rolnicy utrzym ujący się głównie z produkcji żywności równie pesymistycznie oceniają szanse sprzedaży swoich tow arów w w arunkach zintegrowanego rynku jak badani czerpiący środki do życia z innych źródeł” (s. 210). O kazu
je się zatem, że najostrzej postrzegana bariera konkurencyjności leży przede wszystkim w problem ie prom ow ania i sprzedaży żywności. Rolnicy nadal postrzegają siebie przede wszystkim w roli producentów żywności, nie zaś przedsiębiorców, który powinni zadbać także o organizację zbytu swoich produktów .
W ątek „unijny” i jednocześnie całe opracow anie zam yka rozdział D oroty Pysznej pt. „Inform ow anie ludności wiejskiej o integracji Polski z U nią Europejską” . A u torka rozpoczyna swoją prezentację od informacji, któ ra rzeczywiście może wyglądać optymistycznie wśród zalewu innych, składają
cych się na pesymistycznie nastrajający obraz wsi polskiej. O tóż - jak się okazuje - ponad połow a rolników oraz niemal połow a mieszkańców wsi
„(...) deklaruje zainteresowanie tymi [chodzi o integrację z U nią Europejską - K.G.:] zagadnieniami (s. 218). Zainteresowaniu sprzyja - ja k m ożna się było domyślać - wykształcenie badanych oraz - na co w arto zwrócić uwagę - wśród rolników posiadanie większego (ponad 10 ha przeliczeniowych) gospodarstwa. Ja k pamiętam y, są to ludzie, którzy jednocześnie z najwięk
szym pesymizmem patrzą n a ewentualne skutki integracji z Unią. M oże więc ten pesymizm uw arunkow any jest brakiem rzeczywistej i dogłębnej wiedzy na tem at Unii? Niestety na to pytanie nie znajdziemy w recenzowanej książce odpowiedzi. Sugerować ją jed n ak m oże fakt, że przygniatająca większość (aż 89% rolników i mieszkańców wsi) czuje się źle lub w ogóle nie poinfor
m ow ana o problem ach integracji. G eneralnie A u torka obserwuje wzrost ak ceptacji dla przystąpienia Polski do Unii Europejskiej wśród tych, którzy interesują się tymi spraw am i i czują się poinform ow ani. A zatem wiedza sprzyja akceptaq'i? T ak m ogłoby się wydawać, chociaż A uto rk a wskazując
RECENZJE
111 n a rolników podaje zadziwiający i niestety, obawiam się, wymagający jednak wyjaśnienia (którego nie ma!) fakt, iż przedstawiciele tej kategorii deklarując wiedzę n a tem at U nii oraz wyższe poparcie dla tego procesu, nie są jednak gotowi głosować w ewentualnym referendum za przystąpieniem do niej (s.
221). K o nia z rzędem tem u, kto ten wywód A utorki zrozumie w sposób jednoznaczny.
Myliłby się jed n ak ten (tak w ynika z dalszych rozw ażań zawartych w rozdziale D oroty Pysznej), kto sądziłby, że mieszkańcy wsi i rolnicy oczekują wiedzy na tem at U nii i jej mechanizmów. Chodzi im raczej o wie
dzę praktyczną, ja k wykorzystać wejście Polski do Unii. A zatem chciwi są wiedzy nie akademickiej, lecz praktycznej, a nawet wręcz instruktażu d oty
czącego najbardziej optym alnych sposobów działania. Jak o przekaźnik tej wiedzy najbardziej preferują telewizję (choć ci lepiej wykształceni są także zainteresowani wydawnictwami specjalistycznymi n a ten tem at), natom iast - co interesujące - nie widzą w tej roli Kościoła. Czy oznacza to zatem, że ewentualni naśladowcy księdza W awrzyniaka są z góry skazani na niepow o
dzenie? Szkoda, że ten w ątek nie został szerzej przez A utorkę skom entow a
ny. Okazuje się jednak, że rolnicy oraz mieszkańcy wsi chcieliby uczestniczyć w spotkaniach informacyjnych, zebraniach czy szkoleniach n a tem at Unii Europejskiej, a więc w tradycyjnych n a wsi form ach pozyskiwania infor
macji. Największym zaufaniem darzą w tym kontekście takie instytucje i o r
ganizacje, jak: PSL, O środki D oradztw a Rolniczego oraz „Sam oobronę” , choć - ja k pam iętam y z poprzednich rozw ażań B arbary Fedyszak-Radziejo- wskiej - woleliby uzyskiwać informacje nie od organizacji politycznych.
Recenzow ana książka, m im o rozm aitych wskazanych wyżej niedociągnięć m erytorycznych i konstrukcyjnych, jest z pewnością fascynującym dokum en
tem stanu świadomości ludności wiejskiej i rolniczej, doświadczającej doko
nującej się zmiany. Co więcej, dokum entem , który dla różnych kategorii czytelników m oże stanow ić inspirację do różnorodnych działań. Specjalistom od integracji europejskiej stawia problem istnienia rozm aitych barier (zarów
no obiektywnych, jak i m entalnych) dla tego procesu, istniejących w ob
szarze wsi i rolnictw a w naszym kraju. Co praw da pocieszające jest dla nich stwierdzenie B arbary Fedyszak-Radziejowskiej (por. s. 120), że: „W prezen
tow anych badaniach nie znalazły potwierdzenia niepokoje (...), iż mieszkańcy wsi i rolnicy nie zaakceptują nowej struktury społecznej wsi, w której p ro d u cenci rolni prowadzący wydajne gospodarstw a będą stanowić nie więcej niż 30% obecnej ich liczby, a pozostali, po wydzierżawieniu lub sprzedaży ziemi, przejdą do innych zajęć zarobkow ych”; niemniej jednak problemem jest tutaj i tem po tego procesu i - co jeszcze ważniejsze - do jakich zajęć pozarol
niczych kiepsko w ykształcona ludność wiejska mogłaby przechodzić. D la polityków opracow anie jest z pewnością dowodem na to, że proces przeko
nyw ania ludności wiejskiej do integracji europejskiej, jest przede wszystkim
112 RECENZJE
problem em dostarczania szczegółowych informacji n a tem at, ja k producenci rolni i inne kategorie ludności powinny się zachowywać w to k u zachodzą
cych przemian. D la socjologów wreszcie recenzowana praca to przysłowiowa kopalnia bogatego m ateriału, który m oże być użyty do konstrukcji roz
m aitych aspektów m odelu przem ian polskiego rolnictw a i obszarów wiejs
kich. W arto więc po nią sięgnąć, choć nie po to, aby otrzym ać gotowe recepty, ale - aby dostać m ateriał do solidnych przemyśleń.
K rzy szto f Gorlach
H E N R Y K D O M A Ń SK I: Zadowolony niewolnik idzie do pracy. Postawy wobec aktywności zawodowej kobiet w 23 krajach. W arszawa: IFiS PA N , 1999, 153 s.
H enryk D om ański w swojej nowej, drugiej z kolei, publikacji dotyczącej problem ów związanych z płcią w pracy, opisuje paradoks „zadowolonego niew olnika”, tym razem n a podstaw ie m iędzynarodowych badań. Opiera się on n a wynikach surveyu przeprow adzonego w 1994 roku według podobnego schem atu w 23 krajach, dodaje do tego dane z PGSS z 1992 roku i wyniki bad ań CBOS z 1993 i 1996 roku.
Paradoks zadowolonego niewolnika przejawia się tym, że kobiety, będąc dyskrym inowanymi w pracy i zdominowanym i w dom u, uznają tak ą sytuację za norm alną i nie wyrażają otwartego sprzeciwu. Term in ten obejmuje za
rów no dyskrym inaq'ę w pracy, przejaw iającą się trudnościam i ze znalezie
niem zatrudnienia i awansem, niższymi płacami, ja k i nieodpłatne wykony
wanie większości prac dom owych, nie traktow anych zwykle jak o praca.
D om ański umieszcza ten p aradoks w kontekstach: kulturow ym i historycz
nym, a także w kontekście ustroju społeczno-politycznego. Nie wyjaśnia ostatecznie problem u, ponieważ nie stawia sobie takiego celu, porównuje jedynie, szuka przyczyn i poddaje pod dyskusję kilka spostrzeżeń.
N a 153 stronach książki au to r zamieszcza 6 rozdziałów, wyodrębnione z całości konkluzje dotyczące „fałszywej świadomości” kobiet, bibliografię i aneks z tabelam i podsum ow ującym i wybrane zagadnienia. W pierwszym rozdziale D om ański om aw ia stanow iska feminizmu i tradycjonalizm u wobec aktywności kobiet, a także staw ia trzy, podstawowe dla treści książki, pyta
nia: o sens podkreślania różnicy płci, o żywotność podziału n a dom i pracę oraz wpływ zmian na rynku pracy na sytuację mężczyzn. W kolejnym rozdziale au tor om awia zagadnienia aktywności zawodowej kobiet, segregacji płci w pracy, zarobków , relacji praca-rodzina oraz (nie)możliwości utw orze
nia klasy społecznej na podstaw ie płci. W trzecim rozdziale D om ański kon
centruje się n a sprawie nierówności płci w świadomości kobiet w Polsce.