• Nie Znaleziono Wyników

Źródła i geneza "prawa niemieckiego" (ius Teutonicum) na tle ruchu osadniczego w Europie zachodniej i środkowej w XI-XII w.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Źródła i geneza "prawa niemieckiego" (ius Teutonicum) na tle ruchu osadniczego w Europie zachodniej i środkowej w XI-XII w."

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

BENEDYKT ZIENTARA

Źródła i geneza „prawa niem ieckiego” (ius Teutonicum) na tle ruchu osadniczego w Europie zachodniej i środkowej

w XI XII w.

1. Term in „prawo niem ieckie” ma za sobą długą historię, która zasługuje z pewnością na specjalne zbadanie. Sama analiza treści, wiąza­

nych z nim przez użytkowników, a później przez badaczy — prawników i historyków — treści zm ieniających się z upływ em czasu a także ze zmianą prądów ideologicznych i teorii naukowych, przyniosłaby bogaty plon, skłaniający do rozmyślań nad wpływem czynników zewnętrznych na wyniki najbardziej naw et skrupulatnie prowadzonych badań histo­

rycznych.

Ani rozm iary tego artykułu, ani kompetencje autora nie w ystarczają do naszkicowania rozwoju badań nad historią tzw. praw a niemieckiego jak również przem ian w rozum ieniu tego term inu. W ystarczy przypom­

nieć, że niezależnie od pierw otnych znaczeń, do których za chwilę przej­

dziemy, term in „prawo niem ieckie” stał się w historiografii synonimem pewnej części kulturow ych i ustrojow ych wpływów Niemiec i Niemców na kraje Europy środkowej i wschodniej. W tym charakterze służył jed­

nej stronie jako symbol „wielkiego czynu ludu niemieckiego” — ekspansji wschodniej i stanow ił przedm iot dum y narodowej Niemców, z drugiej strony — był odczuwany jako kw intesencja uważanego za odwieczne nie­

mieckiego „parcia na Wschód”. Jego długotrwałe rozpowszechnianie we wschodniej części naszego kontynentu bywało wyolbrzymiane lub m ini­

malizowane; z jednej stro n y obecność „praw a niemieckiego” utożsamiano z osadnictwem niemieckim, z drugiej — starano się samą nazwę ukryć pod niezbyt dopasowanymi term inam i zastępczymi, jak „prawo em fiteu- tyczne”, „prawo czynszowe”, czy — ostatnio — „prawo zachodnioeuropej­

skie”. Przy ścieraniu się poczucia wyższości z jednej strony i kompleksu niższości z drugiej — dyskusja często staw ała się niemożliwa. Poczucie wyższości zamykało oczy badaczy niemieckich na fakty, świadczące o sa­

modzielnym wysokim rozwoju krajów Europy środkowo-wschodniej przed okresem wpływów praw a niemieckiego; natom iast kompleks niższości ka­

zał często historykom owych krajów wyolbrzymiać stopień tego rozwoju i minimalizować znaczenie wpływów niemieckich. W zajemne oskarżenia o naginanie faktów i fałszywą interp retację były często z obu stron uspra­

wiedliwione.

Gwałtowne przeobrażenia okresu po drugiej wojnie światowej przy­

niosły pozytywne zmiany w nastaw ieniu badaczy Jed ną z przyczyn jest

1 Ze w zględu na rozm iary artykułu nie podaję tu w ykazu naw et najw ażniej­

szej literatury przedmiotu. Literaturę niem iecką, częściowo polską, czeską i w ę ­ gierską najkom pletniej zestawiono w U rkunden und erzählende Quellen zur deu ­ tschen O stsiedlung im M ittelalter, wyd. H. H e 1 b i g, L. W e i n r i c h, t. I, Darms-

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X I X , 1978 z e s z . ,1.

(3)

B E N E D Y K T Z IE N T A R A

skok w rozwoju gospodarczym i kulturalnym krajów środkowoeuropej­

skich, umożliwiający przezwyciężenie starego kom pleksu niższości; inną

— porzucenie traktow ania badań historycznych jako narzędzia bieżącej polityki przez znaczną część historiografii niemieckiej. Trzeba wreszcie wspomnieć o rosnącym w śród ogółu historyków zrozum ieniu konieczności kompleksowych badań, obejm ujących poszczególne zespoły zagadnień w skali całego kontynentu. Podjęcie takich badań na licznych sympozjach, grupujących historyków z różnych krajów , jest pierwszym krokiem do przezwyciężenia przeszkód na drodze poznania przeszłości, m.in. w tych jej aspektach, które m iały największy w pływ n a ukształtow anie się dzi­

siejszego oblicza Europy.

2. Wciąż jeszcze w licznych popularnych — ale częściowo i naukowych

— publikacjach daje się odnaleźć sądy, utożsam iające tzw. prawo nie­

mieckie z praw em Niemiec, tj. praw em ówczesnego państw a niemieckiego, zwanego skądinąd Świętym Cesarstwem Rzymskim 2. Oczywiście, odkąd Rudolf K ö t z s c h k e poddał term inologię związaną z „praw em niemiec­

kim ” dokładnym badaniom 3, nie ma /potrzeby ponownego rozpraw iania się z takim poglądem: szkoda tylko, że studium Kötzschkego nie weszło do wydanego po wojnie zbiorowego w ydania jego prac.

Wiadomo, że pojęcie praw a niemieckiego, jako praw a obowiązującego w państw ie niemieckim, nie istniało. Istniały tylko praw ne zwyczaje, kul­

tywowane początkowo w łonie poszczególnych plemion niemieckich (Fran­

ków, Bawarów, Sasów itp.), a później rozw ijające się i różnicujące w ram ach poszczególnych terytoriów , w m iarę ich usamodzielniania. Istnia­

ły ponadto prawa, przysługujące poszczególnym zespołom osób, w yjętych z praw a ogólnego (kler, kupcy, Żydzi i in.). W niektórych dziedzinach edykty królew skie i cesarskie starały się ujednolicić postępowanie praw ­ ne w skali całego państw a, ale dawało to w yniki przede wszystkim w sto­

sunku do w spom nianych p raw grupowych, m ających w średniowieczu w zasadzie moc obowiązującą na terenie całego Regnum Teutonicum , przy­

najm niej do X III wieku.

Nowożytne rozumienie praw a jako zamkniętego, a naw et skodyfiko- wanego zespołu przepisów, bardzo zaciążyło na podejściu historyków do pojęcia praw a we wczesnym średniowieczu. Słusznie przypom niał nie­

dawno G erhard D i 1 c h e r, że „prawo, o ile możemy je poznać ze zwo­

dów, dotyczyło przede w szystkim spraw związanych z królem, Kościołem, przesłanek zebezpieczenia pokoju (jak np. ustalenie kar pieniężnych jako pomocy przy zapobieganiu krw aw ym zatargom) i niewielu ponadto — co najwyżej wyjaśniało pewne spraw y dotyczące dziedziczenia. W yroki są­

dowe były rozstrzygnięciami sporów, opartym i na bardzo nieprecyzyjnej consuetudo, na wyobrażeniach praw nych, obyczajach i zwyczajach” 4. Stąd

tadt 1968, s. 28 nn., t. II, Darmstadt 1970, s. 45 nn. [dalej cyt.: UEQ]. Por. także Z. K a c z m a r c z y k , K olon izacja niem iecka i kolonizacja na p ra w ie n iem ieckim w średniow ieczn ej Polsce, [w:] S tosun ki p olsko-n iem ieckie w historiografii cz. I, Poznań 1974, s. 218 nn. *

2 Ze w zględu na tę nazwę i na podtrzym ywaną tradycję kontynuacji Cesar­

stw a Rzym skiego nie brakło w średniowieczu poglądów, upatrujących w prawie rzym skim w łaściw e prawo państw ow e Cesarstwa.

3 R. К ö t z s c h к e, .Die Anfänge des deutschen Rechtes in d er S iedlu n gsge­

schichte des Ostens (lus teutonicum ), „Berichte über d ie Verhandlungen der Säch­

sischen Akadem ie der W issenschaften zu Leipzig”, Philologisch-historische Klasse XCIII, 1941, z. 2.

1 G. D i l c h e r , R ech tsh istorisch e A sp ek te des S ta d tb eg riffs, i[w:] Vor- und Frühform en der europäischen S ta d t im M ittela lter cz. I, Göttingen 1973, s. 3(V

(4)

G E N E Z A „ P R A W A N I E M I E C K I E G O ” 49

też kiedy zwiększył się i skomplikował zakres spraw, rozpatryw anych w sądach, konieczne stało się powoływanie ławników spośród znawców kon­

kretnej dziedziny życia społecznego.

Jeżeli zgodzimy się, że „praw o niem ieckie” w Europie środkowej i wschodniej nie było praw em Niemiec — bo na terenie Rzeszy pojęcie praw a niemieckiego w ogóle nie istniało — to musim y się zastanowić jaka była geneza pojęcia ius Teutonicum , a następnie jaka była treść tego pojęcia.

H istorycy niemieccy, polscy i czescy ustalili ponad w szelką w ątpli­

wość, że pojęcie „praw a niemieckiego” powstało na nieniemieckim obsza­

rze językowym dla oznaczenia specjalnych upraw nień grupy ludności, w yjętej spod praw miejscowych i uprzyw ilejow anej, przede w szystkim przez uwolnienie od ciężarów praw a książęcego s. Taką g rupę stanowili tu najpierw przybysze z Niemiec, osiadający w m iastach słowiańskich:

byli to kupcy, którzy dość wcześnie, w Czechach zapewne już w X I w., łączyli się w organizacje typu gildy dla obrony własnych interesów wobec księcia i wobec miejscowej ludności. Uprzywilejowanie obcych kupców, podobnie jak innych „gości” było w krajach wschodniej części Europy środkowej, podobnie zresztą ja k gdzie indziej, rzeczą oczywistą; nie od­

nosiło się ono wyłącznie do Niemców. Niemcy m ieli przewagę wśród „go­

ści” w Polsce i Czechach; na Węgrzech równoważyli ich w pływ y przyby­

sze z krajów romańskich: Walonowie, Francuzi, Włosi, Dalmatyńczycy.

Ponieważ jednym z istotnych elem entów uprzyw ilejow ania cudzoziem­

ców było zezwolenie im na spraw owanie niższego sądownictwa w edług własnych zwyczajów praw nych (wyższe sądownictwo, zwłaszcza w sp ra­

wach o zabójstwo rezerw ow ał zwykle panujący), istniała tendencja do tworzenia odrębnych grup kupców i rzem ieślników na zasadzie pochodze­

nia. J. К e j г przypuszcza istnienie w Pradze i Brnie odrębnych grup romańskich (w alońskich?)e; uprzyw ilejow ana g rupa flandryjska istniała w W iedniu, zorganizowani byli też zapewne wrocławscy Walonowie \ W większości wypadków jednak istnienie tych grup było krótkotrw ałe, bo ogólne przyw ileje zbliżały je do liczniejszych kupców niemieckich, a zwyczaje praw ne, przyniesione z k ra ju rodzinnego, schodziły na coraz dalszy plan, uzupełniane (jak w w ypadku praskich Niemców) powstałym i już w nowym k raju przepisami.

N ajstarszy znany przyw ilej w ładcy słowiańskiego, w ystaw iony dla Niemców jako w yodrębnionej grupy, w ydany został przez księcia czes­

kiego Sobiesława II około 1176—78 r.; jego autentyczność, podważana w starszej historiografii, została przekonywająco obroniona8. Przyw ilej od­

wołuje się zresztą do starszych o praw ie sto lat, nie znanych bliżej, po­

stanowień króla W ratysław a II (1061— 1092). Przyw ileje, udzielone Niem­

com praskim przez Sobiesława II nazwano w dokumencie lex et iustitia Theutonicorum, określając w te n sposób precyzyjnie grupę, do której postanowienia dokum entu się odnoszą. Podobne wspólnoty tw orzyli zresz­

tą kupcy niemieccy w XI i X II w. rólwnież w innych krajach, w ośrod­

5 H. F. S c h m i d , Das deutsche R echt in Polen, i[w:J D eutschland und Polen.

B eiträge zu, ihren geschichtlichen B eziehungen, München u. Berlin 1933, s. 71; R.

K ö t z s c h k e , Die A nfänge, s. 64 n. i in. prace.

J. K e j r, Z w ei S tudien ü ber die A nfänge der S tädteverfassu n g in den böh m i­

schen Ländern, „Historica” 16, 1969, s. 130 n., przyp. 51.

7 B. Z i e n t a r a , W alonow ie na Śląsku w X II i X III w ., PH LXVI, 1975, s.

349 nn.

8 UEQ II, 93; Por. J. K e j r, op. cit., s. 116 nn.

4

(5)

50 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

kach, dokąd trafiali w większej liczbie i na dłużej osiadali, przede w szyst­

kim w Londynie i na G o tlan d ii9. Przyw ilej praski przew idyw ał możli­

wość przyłączenia się mniej licznych „gości” z innych krajów do grupy niemieckiej i korzystania w ten sposób z jej upraw nień i swobód. W ten sposób prascy „Niemcy”, jako praw nie wyodrębniona grupa, obejmowali nie tylko Niemców w sensie językowo-etnicznym, ale i inne osoby. Na Węgrzech, gdzie grupa niemiecka nie miała przewagi, określano przyw i­

leje obcych kupców m ianem ius hospitum 10.

Odrębność zachowali natom iast — mimo niemieckiego przeważnie po­

chodzenia ■— Żydzi, dość licznie od X w. w ystępujący w ośrodkach m iej­

skich Europy środkowej. Zorganizowani byli oni w wyodrębnione gminy, znajdujące się pod opieką panującego, który, gw arantując im autonomię, czerpał z tego ty tu łu specjalne korzyści. Antagonizm religijny, potęgu­

jący się zwłaszcza od czasów pierw szej krucjaty, uniemożliwiał połącze­

nie się Żydów niemieckich z grupą niemieckich kupców, jak też pełne włączenie się ludności żydowskiej do późniejszej samorządnej gminy m iej­

skiej u .

Trudno jednak uznać przyw ileje, udzielane kupcom niemieckim, za zaczątek „praw a niemieckiego” w późniejszym sensie. Obejmowały one, podobnie jak przyw ileje gild kupieckich na Zachodzie 12, tylko osoby kupców (ewentualnie także rzemieślników), nie odnosiły się jed n ak do posiadanej przez nich własności nieruchom ej (ziemi, działek miejskich), która nadal podlegała miejscowym zwyczajom praw nym i nie była w y­

odrębniona spod jurysdykcji pana gruntu. Dopiero wprowadzenie swobod­

nego dziedzicznego w ładania ziemią i wyodrębnienie terytorium , zamiesz­

kanego przez uprzyw ilejow aną ludność w gminę terytorialną tworzyło w arunki, odpowiadające trzynastowiecznym swobodom praw a niemieckie­

go.

Nie każdy cudzoziemiec był w krajach słowiańskich traktow any jako uprzyw ilejow any gość i nie każdy Niemiec mógł się cieszyć prawdami, w ynikającym i z iustitia Theutonicorum. Nie obejmowały one oczywiście rozproszonych pojedynczych osób, podlegających miejscowemu praw o­

dawstwu, dotyczącem u obcych gości, które zresztą, zgodnie z popieraniem przez m onarchię im igracji specjalistów, skutecznie ich chroniło. Nie do­

tyczyły również brańców wojennych, stanowiących w XI i XII w. ważny element polityki osadniczej panujących, zasiedlających nimi dotychczas nie w ykorzystyw ane tereny. Ci osadnicy byli z reguły niew olnym i13 i

8 J. K e j r , op. cit., s. 134 n.

10 E. F ü g e d i, Das m ittelalterlich e Königreich Ungarn als G astland, [w:] Die deutsche O stsiedlung des M ittela lters als P roblem der europäischen G eschichte,

„Vorträge und Forschungen” t. XVIII, Sigm aringen 1975, s. 484 n.

11 Na uboczu pozostaw iam y problem tzw. „Izm aelitów ”, tj. m uzułmanów na W ę­

grzech: również tutaj religia, obok specjalnych praw i obowiązków, jakim i byli obarczeni, powodowała separację tej grupy od innych cudzoziemców.

12 Por. zastrzeżenia E. E η n e n, F rügheschichte der europäischen S ta d t, Bonn 1953, s. 169, 175; F. S t e i n b a c h , S tadtgem ein de und Landgem einde, „Rheinische Vierteljahresblätter'’ 13, 1948, s. 29 n.

13 Choć zdarzały się w yjątki w wypadku dobrowolnego podporządkowania się obcemu księciu, jak o tym św iadczy w ypadek m ieszkańców Giecza, którzy pod­

dawszy się Brzetysław owi I czeskiemu, przenieśli się do Czech, gdzie założyli osadę Hedczany, zachowując w łasne zw yczaje prawne. Por. Kosmas II, 2 (Die Chro­

nik der Böhm en des Cosmas von Prag), wX’d. B. B r e t h o l z , Monumenta Germaniae Historica, Scriptores rerum Germanicarum, Nova Series [dalej cyt. MG SSRG NS]

II, Berlin 1955, s. 83 n.

(6)

G E N E Z A „ P R A W A N I E M I E C K I E G O ”

ujęci byli w organizację dziesiętniczą, dość dobrze znaną ze źródeł pol­

skich i węgierskich.

Od początku X III w. sytuacja w Europie środkowej się zmienia. Z a ­ siedlanie k raju z pomocą ibrańców wojennych od dość dawa było już nie­

możliwe ze względów politycznych i nieopłacalne ekonomicznie. Ju ż w XII w ieku podjęto próby zagospodarowania terenów niezasiedlonych, zwłaszcza leśnych, z pomocą miejscowych sił: zrozumiano, że przym us nie sprzyja rozwojowi gospodarki i że człowiek jest jej najcenniejszym elementem. Władcy Czech, Węgier i Polski zawsze popierali imigrację cudzoziemców. Teraz inicjatyw a ich spotkała się z podażą ludności, chęt­

nej do podjęcia się zagospodarowania odległych ziem, oczywiście na ko­

rzystnych w arunkach. Ludność ta — to koloniści z różnych krajów nie­

mieckich, którzy wypróbowali już swe siły i metody n a ziemiach nad Łabą i Soławą; w arunki, jakie staw iali i jakie gw arantow ali im słowiańscy i węgierscy władcy, określane są zazwyczaj nazwą „praw a niemieckiego”.

3. Pora zastanowić się nad treścią pojęcia ius Teutonicum , ponieważ pozorna jego prostota u tru d n ia dotarcie do istoty zagadnienia, a w grun­

cie rzeczy zawiera ono różne elementy. Praw nicy skłonni są na pierwsze miejsce wysuwać tu odrębne zwyczaje prawne, przyniesione przez kolo­

nistów ze sobą z k raju rodzinnego, którym i pozwolono im się posługiwać.

W nieco innym kontekście podziela to stanowisko G. Dilcher, rozwa­

żając pojęcie „praw a m iejskiego” : ogranicza on je do praw a cywilnego, karnego i procedury sądowej. Poza nawias usuwa przysługujące miastom przywileje, ustalające ich stosunek do monarchy, tzw. swobody miejskie, ochronę pokoju i organizację w ła d z 14. Również badacze zwodów później­

szego pisanego „praw a niemieckiego” skłonni są do w ysunięcia na czoło właśnie praw a cywilnego i karnego, którym -posługiwały się m iasta na prawie niemieckim aż do XIX wieku. Zapom inają jednak o tym, że teksty, które badają, są stosunkowo późne; że pow stały w w yniku skomplikowa­

nego rozwoju jako zespół różnych elementów, wśród których przeważa saskie praw o ziemskie (Zwierciadło Saskie). Było to wywołane z jednej strony pochodzeniem znacznej części kolonistów z Saksonii, z drugiej — znaczeniem handlowym i politycznym M agdeburga i innych saskich ośrod­

ków miejskich, w których spisywano obowiązujące przepisy. Tymczasem pojęcie „praw a niemieckiego” istniało już przed spisaniem w M agdebur­

gu tzw. Weichbildu, a zwyczaje praw ne, jakimi posługiwały się poszcze­

gólne grupy kolonistów, m iały wówczas podrzędne znaczenie. G dyby one decydowały o przyjęciu nazwy, pojęcie praw a niemieckiego w ogóle by nie powstało: pozostałyby starsze pojęcia, nawiązujące do pochodzenia ko­

lonistów („prawo flam andzkie”, „holenderskie” , „frankońskie”) lub do nazwy ośrodka, z którego zaczerpnięto wzorce (prawo m agdeburskie, pra­

wo z Burg, Schartau, brandenburskie, berlińskie czy średzkie).

Jed nak nie owe przyniesione przez kolonistów zwyczaje praw ne, ale pow tarzające się wszędzie ogólne przyw ileje (wolność osobista, dziedzicz­

ne i zbywalne praw o do ziemi na określonych w arunkach oraz własne sądownictwo) stanow iły w pojęciu ludzi XIII w ieku najw ażniejszy ele­

m ent „praw a niemieckiego”. Były one wspólne wszystkim w ariantom star­

szych praw osadniczych i dlatego mogły zostać ujęte w ogólnym określe­

niu. Jakim i zwyczajami rządził się lokalny sąd wiejski czy m iejski w określonej miejscowości — było spraw ą drugorzędną, zwykle uregulow aną

14 G. D i l c h e r , op. cit., s. 18.

(7)

52 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

w przywileju; decyzja wyboru określonych przepisów mogła zresztą ulec zmianie za zezwoleniem władcy.

Ten podwójny sens term inu „prawo niem ieckie” i główne w nim zna­

czenie wolności osadniczych podkreślał już R. Kötzschke 15. Johanna v a n W i n t e r , badając „prawo flam andzkie” i „holenderskie” na terenach nad Łabą, starała się odnaleźć już w tych poprzednikach „praw a niem ieckie­

go” ślady terminologicznego rozróżniania zwyczajów prawnych, przynie­

sionych przez osadników (iustitia) od ogólnych przywilejów osadniczych (ius). Terminologia dokumentów jest jednak zbyt mało precyzyjna, aby obydwa składniki dały się w niej wyodrębnić. Obydwa elem enty można zdaniem tej autorki odnaleźć i w dalszym rozwoju praw a niemieckiego le.

Analiza dokumentów w pełni potw ierdza to stanowisko.

Podsumowując ten wywód, trzeba stwierdzić, że to nie pochodzące z różnych terenów Cesarstwa różnorodne zwyczaje praw ne, ale ów zestaw podstawowych przywilejów osadniczych w raz z towarzyszącym im sche­

matem organizacji wsi i techniki rolniczej (oraz analogicznymi przepisami organizacyjnym i i urbanistycznym i w miastach) stanowił owo „prawo nie­

mieckie”, które trium falnie opanowało całą środkową Europę, aby w XVI i XVII w. rozszerzyć się również na Litwę, Białoruś i Ukrainę. K raje te potrzebowały form organizacyjnych dla kolonizacji w ew nętrznej i reo r­

ganizacji gospodarczej, i tych właśnie dostarczyło „prawo niemieckie” — ale prawo niemieckie w sform ułowanym tu znaczeniu. W tym też zna­

czeniu będę używać tego term inu w dalszych częściach artykułu. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że zwyczaje praw ne, zaw arte w Zwierciadle Saskim i Weichbildzie magdeburskim , częściowo tylko przyjęły się na wsi polskiej 17, mimo że w większości przeszła ona przez przekształcenia, związane z lokacjam i na „prawie niemieckim” ; tym mniej można mówić o występowaniu niemieckich zwyczajów praw nych w Wielkim Księstwie Litewskim.

4. Jak powstało „prawo niemieckie”? Można by sądzić, że jest to dal­

sza ewolucja znanego już nam zespołu praw g ru p kupców niemieckich w miastach słowiańskich. Logiczne jest, że kiedy praw a Niemców w po­

szczególnych ośrodkach przybrały bardziej jednolitą postać i trw alsze form y (np. w postaci książęcego dokumentu, jak przywilej Sobiesława II dla Niemców praskich), pow stała tendencja do przenoszenia ich na nowe grupy ludzi, niekoniecznie narodowości niemieckiej. Zespół praw , przy­

sługujących Niemcom, ius Teutonicorum zaczął żyć w łasnym życiem i przekształcił się w ius Teutonicum: oderwał się od specyficznej grupy osób, aby tym łatw iej służyć przemianom stru k tu r prawno-społecznych poszczególnych krajów 18.

Istniejące przyw ileje grup kupców (ewentualnie kupców i rzem ieślni­

ków) niemieckich w m iastach słowiańskich m ogły oczywiście wpłynąć

15 R. K ö t z s c h k e , Die Anfänge, s. 47.

le J. v a n W i n t e r , V laam s en Hollands recht b y de kolon izatie van D uitsland in de 12e en 13e eeuw , „Tijdschrift voor R echtsgeschiedenis” 21, 1953, s. 210 nn.,

2 1 7 n n -

17 R. G r ó d e c k i , W ole i L goty. P rzy czy n e k do d zie jó w osadn ictw a w średn io­

w ieczn ej Polsce, [w:] S tudia z historii społeczn ej i gospodarczej pośw ięcone F. B u ­ jakow i, Lw ów 1931, s. 63 nn.; L. Ł y s i a k , U p o d sta w form ow ania się polskiego stanu sołtysiego, „Czasopismo Praw no-H istoryczne” 16, 1964, z. 1, s. 233 n.

18 Pierw sze wzm ianki o ius Teutonicum, lub T eutonicale (a nie: Teutonicorum ) pojawiają się na Dolnym Śląsku 1221 (UEQ Л, 10), na Górnym Śląsku 1222 (UEQ II.

21), w Czechach 1226 (UEQ II, 94). Cytowane przez R. K ö t z s c h k e g o rzekomo w cześniejsze przykłady pochodzą z falsyfikatów .

(8)

G E N E Z A „ P R A W A N IE M I E C K I E G O ” 53

i w płynęły na kształtow anie się „praw a niemieckiego” . W ystępują w nich elem enty charakterystyczne dla tego praw a, jak np. wolność osobista czy autonom ia sądownicza. Brak jednak ważnego czynnika, bez którego „pra­

wo niem ieckie” straciłoby swe znaczenie: dziedzicznego praw a do gruntu.

Nie dziwi to oczywiście w w ypadku przyw ileju dla grupy obcych kupców, okresowo tylko w mieście osiadłych: tak było również w innych przy­

wilejach, udzielanych obcym kupcom w różnych krajach europejskich.

Ale dlatego właśnie trzeba szukać jeszcze innych źródeł „praw a niemiec­

kiego” w jego zasadniczym znaczeniu. Słusznie też od dość daw na szuka się ich w różnych rodzajach przyw ilejów , dotyczących osadnictwa w iej­

skiego, poczynając od wspomnianego już „praw a flam andzkiego” i „ho­

lenderskiego”, które było bezpośrednim przodkiem „praw a niemieckiego”.

W ciągu X II w ieku osadnicy flam andzcy i holenderscy w Niemczech, za­

siedlający i m eliorujący liczne te re n y nad dolną W ezerą i Łabą oraz średnią Łabą, przede wszystkim w Miśni, na terenach arcybiskupstw a magdeburskiego i w B randenburgii, doprowadzili do stopniowego ujedno­

licenia zarówno techniki m elioracyjnej, w ytyczania gospodarstw i pól, jak również ogólnych zasad praw nych osadnictwa, które określano jako „pra­

wo flam andzkie” 'lub „prawo holenderskie”, trak tu jąc często to określe­

nie jako wymienne. Nic więc dziwnego, że już od daw na nauka zwróciła się do krajów ojczystych osadników holenderskich i flamandzkich, szuka­

jąc tam genezy zasad praw a osadniczego 19. Inni jednak zwrócili uwagę na drugi n u rt osadniczy, idący z południowego zachodu, mianowicie ko­

lonizację frankońską, posługującą się „praw em frankońskim ” . P raw a osad­

nicze, w ytw orzone przez kolonistów z obydwu nurtów były na ty le zbli­

żone, że na Śląsku doszło do zastąpienia obu term inów wspólnym okreś­

leniem „praw a niemieckiego” 20.

Z kolei okazało się konieczne sięgnięcie do jeszcze wcześniejszych źró­

deł, z których rozwinęło się „prawo niemieckie”. Przewodnikiem w tych poszukiwaniach były oczywiście w zm ianki o osadnikach, cieszących się wolnością osobistą i dziedzicznym praw em do ziemi. Wiodły one w dwu różnych kierunkach: z jednej stro n y do form ujących się od XI w ieku na obszarze m iędzy Loarą a Renem gm in miejskich, w których pojawia się swobodne dziedziczne władanie ziemią przez użytkowników (zwykle z za­

chowaniem stałego czynszu dla pana gruntowego), z drugiej — do jeszcze wcześniejszych królew skich nadań ziemi chłopom na praw ie dziedzicz­

nym z obowiązkiem czynszu oraz powinności wojskowych.

Jest rzeczą oczywistą, że w toku procesów historycznych, które stały

19 Podaję tylko najważniejszą literaturę: H. v a n d e n L i n d e n , De Cope.

Bijdrage to t de rechtsgeschiedenis van de openlegging d er H ollands-U trech tse laag- vla k te, A ssen 1956 i rec. A. V e r h u l s t a , „Revue Belge de Philologie et d ’H istoire” 34, 1956, s. 161 nn.; A. V e r h u l s t , Die B innenkolonisation und die Anfänge der L a n d ­ gem einde in Seeflandern, [w:] Die Anfänge d er Landgem einde und ihr W esen t. I (Vorträge und Forschungen VII), Stuttgart 1964, s. 447 nn.; J. v a n W i n t e r , Die Entstehung der L andgem einde in d er H olländisch-U trechtschen Tiefebene, tamże t. I s. 439 nn.; F. P e t r i , Zum P roblem der herrschaftlichen und gen ossenschaft­

lichen Züge in der m ittela lterlich en M arschsiedlung an d er fläm ischen und n ied e r­

ländischen N ordseekü ste, [w:] H istorische Forschungen fü r W. S chlesinger, Köln—

Wien 1974, s. 226 nn.; t e n ż e , E ntstehung und V erbreitu ng d er niederländischen M arschkolonisation in Europa (m it Ausnahm e der O stsiedlung), [w:] Die deutsche O stsiedlung (jak w przyp. 10), s. 695 nn.

20 W. S c h l e s i n g e r , Bäuerliche G em ein debildun g in den m ittelelb isch en Lan­

den im Z e ita lte r d er m ittela lterlich en deu tschen O stbew egung, [w:] Die Anfänge d er L andgem einde und ih r W esen, t. II {V orträge und Forschungen VIII), Stuttgart 1964, s. 46 nn., zw łaszcza 71 nn.

(9)

B E N E D Y K T Z I E N T A R A

u kolebki głębokich przem ian gospodarczych i społecznych Europy za­

chodniej w X I wieku, w pływ y w iejskich i miejskich form w ładania zie­

mią przeplatały się wzajem nie i daleko było jeszcze do w ydzielenia się praw a miejskiego, różnego od zwyczajów, w ystępujących na wsi. N aw et w X III wieku, kiedy, istnieje już zróżnicowanie miejskich i w iejskich form życia społecznego, na licznych terenach, zwłaszcza nowego osadnictwa, daleko jeszcze, ja k to na bogatym m ateriale ukazał K arl A. K r o e - s c h e l l , do całkowitego rozdzielenia tych form 21. Sądzę jednak, że nie jest pozbawione sensu poszukiwanie genezy tych konkretnych form p ra­

wa osądniczego, które zyskały sobie powodzenie w wielkim procesie prze­

kształceń oblicza Europy środkowej w X II—XIV wieku. Jeżeli naw et zda­

jem y sobie sprawę, że badane przez nas procesy stanow ią część przemian, w ystępujących w całej Europie i wiemy, że analogiczne postacie praw a do ziemi spotkam y wszędzie, od Anglii po Hiszpanię, to różnice chrono­

logiczne w ich w ystępow aniu i czasem drobne, a czasem istotne cechy charakterystyczne stw arzają jednak możliwość prześledzenia dróg szerze­

nia się badanych form, a pośrednio — dotarcia do ludzi, którzy te form y przenosili.

Ze względu na zauważone zbieżności m iędzy praw em kupców a póź­

niejszymi swobodami praw a niemieckiego oraz na bliskość term inologicz­

ną praskiego „praw a Niemców” i podobnie określanego pierw otnie p ra­

wa osadniczego, zajmiemy się najpierw zbadaniem możliwości w yprow a­

dzenia swobodnego posiadania ziemi z wczesnośredniowiecznego praw a kupieckiego (ius mercatorum).

5. Wspomniane już autonomiczne grupy obcych kupców w Czechach, na Węgrzech, a także w k rajach skandynawskich wywodzą się genetycz­

nie z gild kupieckich 22, w ystępujących w m iastach niemieckich i fran ­ cuskich X w ieku, które genezą swoją sięgają jeszcze wcześniej. Gildy te grupow ały kupców nie ty le na zasadzie etnicznej, co zawodowej; ta ostat­

nia wiązała się zresztą ze spraw ą wolności osobistej i jej obrony. Kupcy wczesnośredniowieczni stanow ili obcy czynnik w feudalizującym się spo­

łeczeństwie. Byli grupą ruchliw ą i z n atu ry rzeczy niemożliwe było przy­

wiązanie ich do ziemi i trw ałe uzależnienie. Początkowo rekrutow ali się zresztą — podobnie jak kupiectwo X II w. w krajach słowiańskich — z obcych przybyszów — Syryjczyków, Greków i Żydów, co ułatw iło wy­

21 K. A. K r o e s c h e l l , Rodungssiedlung u nd S tadtgründung. Ländliches und städtisch es H agenrecht, „Blätter für deutsche Landesgeschichte” 91, 1954, s. 53 nn.;

t e n ż e , W eichbild. U ntersuchungen zu r S tru k tu r und Entstehung d er m itte la lte r ­ lichen S ta d tgem ein de in W estfalen , Köln—Graz 1960, s. 1 nn.

22 U żyw am tu term inu „gilda”, aby w yraźnie oddzielić ten typ organizacji od późnośredniowiecznych zawodowych stowarzyszeń kupieckich, zwanych w polskiej term inologii „gildiam i”. Por. H. P i r e η n e, L ’origine des con stitutions urbaines au M oyen Age, [w:] t e n ż e , Les ville s et les in stitu tio n s urbaines t. I, Paris—B ruxel­

les 1939, s. 1 nn.; K. F r ö h l i c h , K au fm ann sgilden und S ta d tverfa ssu n g im M it­

tela lter, [w:] F estsch rift A. S ch ultze zu m 70. G ebu rtstag dargebracht, W eimar 1934, s. 85 nn.; cytu ję w edług przedruku [w:] Die S ta d t des M ittelalters ( = W ege d er Fors­

chung Bd. CCXLIV) t. II, Darmstadt 1972, s. 11 nn.; H. P l a n i t z , K au fm ann sgilde und städtisch e Eidgenossenschaft in n iederfränkisch en S tädten im 11. und 12. Jahr­

h undert, „Zeitschrift der S avigny-Stiftun g für R echtsgeschichte”, Germ anistische A bteilung [dalej cyt.: ZSS GA], 60, 1940, s. 1 nn. t e n ż e , Die deutsche S ta d t im M ittela lter, Grais—Köln 1954, s. 79 nn.; E. C o o r n a e r t , Les ghildes m édiévales (Ve—X IV e siècle), „Revue Historique” 199, 1948, β. 22 пп., 208 пп.; F. L. G a n s h o f , Einw ohnergenossenschaft und G raf in Len flandrisch en S tä d ten w äh ren d des 12.

Jahrhunderts, ZSS GA 74, 1957; cytu ję w edług przedruku [w:] Die S ta d t des M ittel­

alters t. II, s. 203 nn., zwłaszcza 206 nn. Także w tym wypadku podaję tylko głów ­ ne aktualne pozycje bibliograficzne.

(10)

G E N E Z A „ P R A W A N IE M IE C K I E G O ” 55

jęcie ich z poprzedniej organizacji sądownictwa i system u powinności na rzecz państwa. Niemniej państwo potrafiło wyciągnąć korzyści z ich istnie­

nia, było to jednak możliwe jedynie pod w arunkiem uznania i ochrony ich wolności osobistej i m ajątk u przez króla. W feudalizującym się spo­

łeczeństwie każdemu wolnemu, który osiadł na cudzej ziemi (a taka by­

ła też ziemia w miastach) groziła bowiem u trata wolności przez zasie­

dzenie (w myśl zasady: L u ft m acht eigen)23. Stąd konieczność specjalnych praw dla kupców.

Z biegiem czasu obcy kupcy związali się na stałe z określonym i ry n ­ kami i ustalili swe siedziby. Ich szeregi zwiększyły się o kupców miejsco­

wego pochodzenia. Źródła okresu karolińskiego często wspom inają o tej kategorii ludności, nie wiążąc jej już z obcym pochodzeniem. Mimo iż część ich mogła się wywodzić i wywodziła istotnie spośród niewolnych, wejście w szeregi kupiectw a prowadziło do prawnego uznania wolności osobistej bez względu na to, czy doszło do tego na drodze legalnej (manu­

missio) czy via facti. Ju ż w czasach Ludwika Pobożnego istniało odrębne grupowe praw o kupców, regulujące status społeczny, obowiązki i praw a tej grupy. W X w ieku w licznych przyw ilejach cesarskich gw arantowano wolność osobistą i przyw ileje tych negociatores i mercatores, w śród któ­

rych obok właściwych kupców pojaw iają się niekiedy rzemieślnicy, sprze­

dający swe w yroby i kupujący surowiec 24. Nie należy jednak przece­

niać znaczenia rzemieślników w form ujących się wówczas w postaci gild kupieckich wspólnotach interesów: w prawdzie rzemiosło odegrało ogrom­

ną rolę w rozwoju przesłanek pow stania miast, jednak przy kształtow aniu się mieszczaństwa jako odrębnego stanu społeczeństwa średniowiecznego decydujące znaczenie przypadło kupcom. Większość rzem ieślników stano­

wili bowiem poddani lub niewolni, działający w ram ach organizacji m a­

jątkow ej króla bądź innych panów feudalnych.

Ius m ercatorum IX i X w., gw arantujące wolność osobistą i niety­

kalność m ajątkow ą osób nim objętych 25, to bezpośredni poprzednik przy­

wilejów, udzielanych obcym kupcom w X I—XII w. w Czechach, Polsce i na Węgrzech. Początkowo praw o to dotyczyło ludzi luźno związanych z m iejscem pobytu i nie posiadających ziemi: ochrona własności obejmo­

wała początkowo tylko ruchomości. Skoro jednak kupcy osiedlali się na stałe w najważniejszych ośrodkach handlu, na ziemi, stanowiącej w łas­

ność miasta, musieli nabywać ziemię w sposób, który nie krępow ałby ich wolności osobistej, a zarazem pozwalałby w dowolny sposób w ykorzy­

stywać nabyty kaw ałek gruntu.

Ja k doszło do pojawienia się swobodnego i dziedzicznego posiadania ziemi? H enri P i r e η n e zadowalał się tu dedukcją: ponieważ posiadacz nieruchomości m iejskiej, domu, m usiał zapewnić sobie posiadanie dział­

ki, na której dom był czy m iał być wybudowany, „wszędzie daw na zie­

mia dominialna przekształcała się we własność ograniczoną czynszem, w

2S F. R ö r i g, L uft m acht eigen. Eine verfassungsgeschichtliche S tudie, [w:] F est­

gabe G. Seeliger zu m 60. G ebu rtstage dargebracht, Leipzig 1920, cyt. w edlug prze­

druku [w:] D eutsches Bauerntum im M ittelalter (W ege der Forschung Bd. CCCCXVI), Darmstadt 1976, s. 232 nn.

24 H. P l a n i t z , Die deutsche S tadtgem ein de, ZSS GA 64, 1944 s. 1 nn.; cyt.

w edług przedruku [w:] Die S ta d t des M ittela lters (jak w przyp. 22) t. II, s. 55 n.;

o rzem ieślnikach s. 63 n.

25 H. P l a n i t z , Frühgeschichte der deutschen S tadt, ZSS GA, 63, 1943, s. 81 nn.;

t e n ż e , H an delsverkeh r und K au fm ann srech t im fränkisch en Reich, [w:] Festsch­

rift E. H eym ann zum, 70. G ebu rtstag, Weimar 1940 (ten artykuł był mi niedostępny);

H. P i r e η n e, op. cit. t. I, s. 65.

(11)

56 B E N E D Y K T Z I E N T A R A

czynszowe alodium ”. Nie w yjaśnił, ja k do tego doszło, zauważył tylko, że najpierw proces ten dokonał się „na ziemi, zależnej od władzy publicz­

n e j” (tj. od k ró la? )26. Bardziej wnikliwie zajął się zagadnieniem własno­

ści ziemi w m iastach flandryjskich uczeń P iren n e’a, Guillaume d e s M a r e z, który słusznie stwierdził, że trzeba zbadać pochodzenie w łasno­

ści, jeżeli chce się wiedzieć, jak powstało m iasto 27. Zam iast jednak szu­

kać form praw nych w jakich kształtowało się posiadanie ziemi w mia­

stach przez kupców, uznał bez dowodu, że kupiec nie mógł objąć działki g runtu na w arunkach wejścia w zależność feudalną (mimo istnienia w rzeczywistości w ielu takich wypadków). Stąd czynsz, płacony przez kup­

ców z gandawskiej osady targow ej (portus) w 941 r. de m ansionibus uznał nie za czynsz gruntow y, lecz daninę rekognicyjną, stanowiącą symbol uznania w ładzy sądowej hrabiego 28. Tymczasem dokum ent hrabiego A r- nulfa z tego roku zwraca te n czynsz klasztorowi św. P io tra w raz z dzie­

sięciną, co w skazuje, że czynsz ten m usiał przedtem należeć do klasztoru, najwidoczniej jako pana gruntowego odpowiedniej części gandawskiej osa­

dy ta rg o w e j29. O charakterze czynszu i sposobie dzierżawienia ziemi przez kupców gandawskich niczego się z dokum entu hrabiego A rnulfa nie do­

w iadujem y; trudno więc się domyślić, dlaczego H. v a n d e n L i n d e n i J . v a n W i n t e r widzieli w nim początki zbiorowego nadaw ania zie­

m i na w arunkach swobodnego dziedziczenia.

Zwolennikiem wyprowadzenia dziedzicznego swobodnego w ładania zie­

mią z praw a kupców był Hans P l a n i t z , k tó ry wiązał ten rodzaj dzier­

żenia ziemi z własnością znajdującej się na niej b u d o w li30. Główną pod­

stawą jego poglądu jest przyw ilej z 1033 r. Kadaloha, biskiupa naum bur- skiego, dla kupców z Jeny, przenoszących się n a stałe do Naum burga.

Biskup nadaje w tym dokumencie kupcom rzeczywiście dziedziczne p ra­

wo do działek ziemi, na których się osiedlą, z możliwością dowolnego rozporządzania tą ziemią i bez obowiązku płacenia czynszu; zastrzega so­

bie tylko ius om nium mercatorum, pod którym to określeniem należy tu widzieć stałe daniny kupców na rzecz pana m iasta, zapewne już zryczał­

towane S1. Z dokum entu nie w ynika jednak w brew Planitzowi bezpośred­

ni związek między nadanym i przybyszom praw am i do ziemi a praw em kupieckim 32, ponadto rozporządzamy starszym i świadectwami istnienia swobodnego dziedzicznego w ładania ziemią, z pewnością nie w ynikają­

cymi z przynależności osób nim i obdarzonych do kupiectwa.

Można by zapytać, czy nie należy szukać źródła, czy przynajm niej jed­

nego ze źródeł umów o swobodne dziedziczne dzierżenie ziemi za czynsz w pozostałościach tradycji praw a rzymskiego w miastach, utrzym ujących się w zredukow anej postaci na terenach daw nej Galii; jak wiadomo, w

26 H. P i r e n n e , op. cit. t. I, s. 67; t e n ż e , Les ville s du M oyen A ge (1925), cy­

tuję w edług przedruku tamże, t. I, s. 410.

27 G. d e s M a r e z, É tude sur la p ro p riété foncière dans les v ille s du M oyen Age, Gand—Paris. 1898, s. X.

28 Tamże, s. 13 nn. »

28 E. E η n e n, Frühgeschichte, s. 184; A. V e r h u l s t , D ie Frühgeschichte der S ta d t C ent, [w:] D ie S ta d t in d er europäischen G eschichte. F estschrift E. Ennen, Bonn 1972, s. 108 nn., dowodzi, że teren portu s należał poprzednio do opactwa św.

Bawona, a nie do św. Piotra, a w ięc i czynsz gruntow y z portu s przysługiw ałby te­

mu opactwu (por. s. 125 nn., zw łaszcza 128).

30 H. P 1 a n i t z, Frühgeschichte, s. 83 n. 'f MG Dipl. IV, 194.

32 Por. krytykę stanow iska Planitza przez K. A. K r o e s c h e l l a , W eichbild, s. 12 n.

(12)

G E N E Z A „ P R A W A N IE M I E C K I E G O ” 57

Italii form y takie przetrw ały. Edith E η n e n, która właśnie w krajacn śródziemnomorskich, głównie we Włoszech z ich licznymi zachowanymi w zredukowanej form ie instytucjam i praw a rzymskiego, szukała wzorców średniowiecznej gminy m ie jsk ie j33, nie zajęła się niestety spraw ą form dzierżenia ziemi w miastach.

W form ularzach frankijskich V III i IX wieku, jak form ularz M arkul- fa czy form ularz z Tours, w ystępują akty sprzedaży g ru n tu miejskiego (area infra civitate) ograniczonego sąsiednimi działkami lub dokładnie wy­

mierzonego w stopach u . Są to niewątpliw ie akty sprzedaży pełnej w łas­

ności, utrzym ane w regułach praw a rzymskiego. W arto jednak przyjrzeć się przewidzianym przez form ularze wystawcom aktów sprzedaży: są to biskupi albo inne osoby duchowne (tytułowane frater) 35, trudno więc szu­

kać tutaj właśnie zaczątków swobodnej mieszczańskiej własności gruntu.

Wypada też przypomnieć, że cytow any często przykład zatwierdzonych w 958 r. przez króla Berengara II starszych zwyczajów praw nych Genui raczej związany jest z praw em longobardzkim 36 i przypom ina znane ze źródeł frankijskich nadania ziemi królewskiej.

Spośród późnorzymskich form, rozw ijanych we wczesnym średniowie­

czu przez instytucje kościelne, zainteresowała badaczy prekaria 37; wśród różnorodnych form, w jakich występowała, nietrudno znaleźć i takie, któ­

re zbliżają się do późniejszego swobodnego dziedzicznego władania. P re ­ karia nie pociągała za sobą osobistego uzależnienia. N ajbardziej zbliżona do interesujących nas form dzierżenia ziemi jest precaria data — czyli posiadłość, nadana w użytkowanie czasowe lub dożywotnie zwykle za określone świadczenia (czynsz lub wykonywanie jakiejś funkcji); ten typ prekarii jednak rzadko w ystępuje w źródłach, ponieważ został szybko w yparty przez pokrew ną form ę beneficjum . Dłużej utrzym ujące się pre­

caria oblata i remuneratoria tylko w yjątkowo zezwalały n a dziedziczenie;

w zasadzie były to dożywocia 38.

Ju ż K arl L a m p r e c h t zwrócił uwagę na beneficjum, jako form ę dzierżenia ziemi, k tó ra nie pociągała za sobą u tra ty wolności osobistej i z reguły zezwalała na dziedziczenie pod w arunkiem w ypełniania okreś­

lonych funkcji lub powinności z beneficjum zw iązanych39. Oczywiście zdawał sobie spraw ę z różnokierunkowego rozwoju tej form y i różnej

ω E . E n n e n , Frühgeschichte, s. 223 nn., 267 nn.

14 H. S t r a h m , Die A rea in den S tä d ten , „Schweizer Beiträge zur allgem einen Geschichte" 3, 1945, s. 23 n.

85 MG Formula M erovingici et Karolini A evi [dalej cyt.: MG Form.], s. 90, 158.

Strahm uw aża że akt sprzedaży z form ularza z Tours dotyczy nie pełnej własności, ale tylko dziedzicznego użytkowania, powołując się na zdanie salvo iure ipsiu s terrae;

argument nie jest jednak w pełni przekonywający.

36 Codice diplom atico della repubblica d i G enova, ed. С; I m p e r i a l e d i S a n t ’ A n g e l o , t. I, Roma 1939, nr 1.; R. v. K e l l e r , Freiheitsgarantien fü r Person und Eigentum im M ittelalter, Heidelberg 1933, s. Il l ; E. E n n e n , Die europäische S tadt des M ittelalters, Göttingen 1972, s. 82 i 128 w ypow iada się również przeciw rzym sko-bizantyjskiem u pochodzeniu tych form.

37 Związek prekarii z rzymskim precariu m podawany jest zresztą w w ątpliwość;

por. A. S t e i n w e n t e r , Das F ortleben der röm ischen In stitutionen im M ittelalter, [w:] Relazioni del X Congresso Internazionale di Scienze Storiche t. I, Firenze 1955, s. 538.

88 K. L a m p r e c h t , Deutsches W irtsch aftsleben im M ittelalter, Leipzig 1886, t. I, cz. 2, s. 891 nn.; E. v. S c h w i n d , Zur E ntstehungsgeschichte der freien E rblei- hen in den Rheingegenden und den G ebieten der nördlichen deutschen Kolonisation des M ittelalters, Breslau 1891, s. 85.

89 K. L a m p r e c h t, op. cit., t. I, cz. 2, s. 900 nn.

(13)

58 B E N E D Y K T Z I E N T A R A

treści społecznej, jaką mogła być w ypełniona: z beneficjum rozwinęły się zarówno lenna urzędnicze i rycerskie, jak lenna m inisteriałów ; pojęcia beneficjum używano także dla dziedzicznych gospodarstw niewolnych chłopów (beneficium quod lazgùt dicitur, feodum servile). Szczególne za­

interesowanie L am prechta wzbudziły beneficja nadaw ane za czynsz, po­

czątkowo nieliczne (przynajm niej w zachowanych źródłach) i ograniczone do niewielkich posiadłości, nadto stale zagrożone spadkiem do kategorii feoda servilia. Tym niem niej „była to instytucja, której zastosowanie — w form ie dziedzicznego dzierżenia — m usiało wzrosnąć w m iarę rozluź­

niania się starego system u zarządzania w ielką własnością, opartego na przyw iązaniu do ziemi” 40. Szczególnie szerokie rozpowszechnienie znalaz­

ła ta form a w organizacji upraw y w innej latorośli, która w ymagała oso­

bistego zaangażowania chłopa w pielęgnowanie gospodarstwa.

Podobne rezu ltaty osiągnął Ernst v o n S c h w i n d , który poddał analizie liczne akty nadania ziemi z terenów N adrenii z X—XIII wieku.

Także on szukał genezy swobodnego dziedzicznego dzierżenia ziemi za czynszem w różnych formach praw a lennego, podkreślając jego różno­

rodność i brak ścisłych granic między chłopskim a rycerskim oraz w ol­

nym i nieswobodnym dzierżeniem 41. Zarówno hołdy lenne, składane w niektórych wypadkach przez chłopów 42, jak nadania instytucjom kościel­

nym gospodarstw chłopskich na tych samych w arunkach, na jakich po­

siadali je poprzednio chłopi 43, świadczy, że swobodne dziedziczne dzier­

żenie ziemi przez chłopów mogło wywodzić się z form lennych. Von Schwind wiąże z tym właśnie odgałęzieniem rozwoju praw a lennego po­

wstanie swobód osadniczych 44.

Siegfried R i e t s c h e l , sięgając również do wczesnofeudalnych form dzierżenia ziemi jako źródła późniejszych swobodnych form posiadania w mieście i na wsi, podkreślał znaczenie beneficjum , ale wskazał także na w ystępujące w XI w. przekształcanie innych form prekarii w dzie­

dziczne .posiadanie 45. Rietschel wprowadził rozróżnienie między zwykłym nadaniem ziemi na praw ie dziedzicznym (freie Erbleihe), dotyczącym po­

jedynczych gospodarstw, działek miejskich, także młynów, karczem, do­

mów itp., oraz zbiorowym nadaniem ziemi osadnikom (G ründerleihe).

W pierwszym w ypadku w arunki um ow y są ściśle związane z w artością posiadłości, w drugim — w ypływ ają z przyjętych z góry zasad ogólnych, którym towarzyszą zwykle postanowienia publiczno-prawne, dotyczące nowej gminy 4e. Rozróżnienie to jednak dotyczy późniejszych etapów roz­

woju, kiedy ukształtow ało się już swobodne praw o osadnicze. Rietschel nie przeczy zresztą, że Gründerleihe mogła być celowym dostosowaniem wcześniejszych form freie Erbleihe do potrzeb organizowanych na szer­

szą skalę akcji kolonizacyjnych 47.

6. Starsze badania, do których należą również studia Lam prechta, Von Schwinda i Rietschela, opierały się głównie na źródłach pochodzenia koś­

40 Tamże, s. 902.

41 E. v. S c h w i n d , op. cit., s. 90 nn.

42 Tamże, s. 95 n.

49 Tamże, s. 102 n.

44 Tamże, s., 105 n.

45 S. R i e t s c h e l , Die Entstehung d er freien Erbleihe, ZSS GA, 22, 1901, s.

201 nn. '.f

4,1 Tamże, s. 187 nn. Por. krytykę tego rozróżnienia przez H. S t r a h m a , Die Area, s. 37 η.

4Τ S. R i e t s c h e l , Die Entstehung, s. 190.

(14)

G E N E Z A „ P R A W A N IE M I E C K I E G O " 59

cielnego i unikały rozszerzenia analizy źródeł swobodnego dziedzicznego w ładania ziemią na beneficja królewskie, związane z obowiązkami m ili­

tarnym i. Dopiero wznowienie dyskusji nad stru k tu rą społeczeństwa fran- kijskiego we wczesnym średniowieczu i genezą wolnych chłopów w ystę­

pujących w źródłach karolińskich zwróciło uwagę nauki na prowadzoną przez królów frankijskich, ale także longobardzkich, akcję osadzania wol­

nych chłopów na uważanych za ziemię królewską bezludnych terenach pogranicza lub na innych ważnych strategicznie obszarach 48. A bstrahuję tu od polemiki na tem at genezy wolnych chłopów w okresie karolińskim : niezależnie od tego, czy wywiedziemy masę tych wolnych z daw nej wol­

nej ludności germ ańskiej, co skłonny jestem przyjąć 49, czy też, jak chcą przeciwnicy tego poglądu, uznam y ich za nowszy tw ór praktyki społecz­

nej, istnienie kolonizacji królewskiej na peryferiach państw a nie podlega zakwestionowaniu. Osadzani tam ludzie określani są przez historyków nie­

mieckich jako „wolni królew scy” (Königsfreie) gdyż wolność ich i w łas­

ność były ograniczone powinnościami na rzecz króla, wśród których b ar­

dzo istotną rolę odgryw ała służba wojskowa. W źródłach frankijskich w y­

stępują oni po prostu jako „wolni Frankow ie” (franci homines, friero Frankono) i trudno ich odróżnić od wolnych z terenów starego osadnic­

twa. Można natom iast w w ielu wypadkach prześledzić dalsze losy tych wolnych chłopów królewskich, 'których dziedzicami byli <— jak można sądzić —■ tzw. bargildowie z okolic W ürzburga, barszalkowie bawarscy, wolni chłopi szwajcarscy czy biergeldowie ze wschodniej S ak so n ii50.

Większość wolnych królewskich w w yniku przekazania ich powinno­

ści przez króla wasalom luib Kościołowi, straciła swe uprzyw ilejow ane stanowisko i została zrównana z chłopami poddanymi; ocaleli przede w szystkim ci, których wojskowe powinności najdłużej przetrw ały. W okre­

sie dynastii saskiej w Niemczech pow stały nowe grupy osadników wojsko­

wych — przede wszystkim m ilites agrarii, osadzeni przez H enryka I na granicy Turyngii i ziem słowiańskich, oraz analogiczną funkcję pełniący

48 Th. M a y e r , K ön igtu m u nd G em ein freih eit im frühen M ittela lter, „Deutsches Archiv für die Erforschung des M ittelalters” VI, 1943, s. 329 nn.; t e n ż e , B em er­

kungen und N achträge zu m P roblem d er freien Bauern, „Zeitschrift für würtem - bergische Landesgeschichte” X III, 1954, s. 46 nn.; cytuję obydw a artykuły według przedruku [w:] Th. M a y e r , M ittelalterlich e Studien. G esam m elte A u fsätze, Lindau u. Konstanz 1959, s. 139 nn., 164 nn.; H. D a n n e n b a u e r , D ie Freien im karolin ­ gischen Heer, [w:] Aus V erfassun g- und Landesgeschichte. F estschrift fü r Th. M ayer t. I, Lindau u. Konstanz 1954, s. 49 nn., cyt. według: H. D a n n e n b a u e r , G rund­

lagen der m ittela lte rlic h e n W elt. S kizzen und Studien , Stuttgart 1958, s. 240 nn;

t e n ż e , K ön igsfreie und M inisterialen, tam że s. 329 nn.; K. B o s l , Freiheit und U nfreiheit. Zur E n tw icklu n g der U nterschichten in D eutschland u nd Frankreich w äh ren d des M ittelalters, „Vierteljahrschrift für Sozial-und W irtschaftsgeschichte”

[cyt. dalej: VjSWG], XLIV, 1957, s. 193 nn., cyt. według K. B o s l , Frühfor­

m en d er G esellschaft im m ittela lte rlic h e n Europa, München—Wien 1964, s. 180 nn.;

W. S c h l e s i n g e r , Die Entstehung der Landesherrschaft, Dresden 1941, s. 79 nn.

49 Odsyłam tu do dobrze udokum entowanej obrony tej tezy przez E. M ü 11 e r a- -M e r t e n s a, K arl der G rosse, L u dw ig der From m e und die F reien, Berlin 1963.

50 A nalogię stanowią zbiegow ie z opanowanej przez Arabów wizygockiej H isz­

panii, osadzeni przez K arolingów w A kw itanii (aprisionarii) ora z longobardzcy osad­

nicy w ojskow i w strategicznie w ażnych punktach, głów nie na pograniczu w schod­

nim (arim anni). Ostatnio wzorców tego osadnictw a w ojskow ego szuka się w osad­

nictw ie bizantyjskim , które z kolei dziedziczyło wzory rzymskie. Por. T. M a y e r , K önigtum , s. 148 nn.; Bem erkungen, s. 167 η.; H. D a n n e n b a u er , F reigrafschaf­

ten und Freigerichte, [w:] Das P roblem der Freiheit in der deutschen u nd sch w eize­

rischen G eschichte <V orträge und Forschungen II), Konstanz 1955, cytuję według przedruku [w:] t e n ż e , G rundlagen (jak w przyp. 48), s. 311 nn.; E. M ü l l e r - M e r ­ t e n s , op. cit., s. 61 пп.; 74 пп.

(15)

6 0 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

marcomanni w Holsztynie 51. W ydaje się, że można stwierdzić bezpośred­

nią kontynuację między tym osadnictwem wojskowym a niektórym i g ru ­ pami wolnych chłopów późnego średniowiecza, ze Szwajcaram i na czele.

Heinrich D a . n n e n b a u e r wyprowadza również ze swobód tej grupy chłopów późniejsze swobody osadników, karczujących i zasiedlających te­

reny puszcz. Znacznie ostrożniej podchodził do tej spraw y Theodor M a y e r oraz K arl B o s i , który nie widzi tu bezpośredniej kontynua­

cji 52.

Obowiązki osadników karolińskich m iały głównie charakter powin­

ności wojskowych (służba wojenna, stróża, dostarczanie koni pocztowych, napraw a mostów), przy których czynsz odgryw ał niewielką rolę. Celem akcji osadniczej w VIII i IX wieku było przede wszystkim zabezpiecze­

nie pasa pogranicznego i ważnych strategicznie dróg (zwłaszcza przełęczy alpejskich); rozszerzanie areału i karczowanie puszcz miało tu w tórne znaczenie. Trudno jest ocenić liczebnie tę akcję kolonizacyjną, jako że główni badacze problem u rozszerzają pojęcie Königsfreie na wszystkich wolnych chłopów, w ystępujących w źródłach karolińskich.

Wydaje się, że T. M ayer słusznie rozdziela punkty wyjścia i funkcje osadnictwa karolińskiego i późniejszych karczunków 5®. W wieku XI—XII już nie powinności wojskowe -— zbędne wobec odm iennej organizacji wojskowości, opartej na konnym rycerstw ie feudalnym — ale zwiększe­

nie areału, wydajności rolnictwa, liczby ludności, dochodów z posiadłości ziemskich stanie się celem osadzania chłopów na prawie swobodnych osad­

ników. Tym razem akcja osadnicza nie była organizowana tylko przez k ró ló w 54: podjęły ją klasztory, podjęli biskupi i książęta, zm ierzający do zwiększenia swych dochodów i prestiżu. Trzeba jednak dodać, że prze­

trw anie niektórych starszych grup wolnych chłopów (bargildowie, bier- geldowie, barszalkowie) dostarczyło wzorów dla prawnego ukształtow a­

nia nowego osadnictwa. Z drugiej strony ważnego elem entu dostarczyły miasta, w których nie tylko istniały nabierające znaczenia grupy wolnych, ale rozpowszechniły się znane już nam swobodne form y dzierżenia g ru n ­ tu.

7. Początki swobód osadniczych na przodujących gospodarczo obsza­

rach między Renem a Sekwaną dadzą się zaobserwować w X wieku. Obok ewentualnego przetrw ania starszego osadnictwa wolnych chłopów królew ­ skich, które, jak widzieliśmy, miało również uboczny cel kolonizacji te­

renów niezaludnionych, pojawiły się nadaw ane przez królów (ale także Kościół a potem i możnych) zbiorowe przyw ileje, udzielane osadnikom, którzy brali na siebie zadanie zagospodarowania nieużytków. Swobody wolnych chłopów królewskich oraz ukształtow ana w ram ach system u prekaryjno-beneficjalnego dziedziczna postać dzierżenia ziemi na stałych w arunkach stw orzyły główną treść tych przywilejów, które stopniowo do­

piero zaczęły przybierać bardziej skrystalizowane formy. Początkowo za­

51 E D a n n e n b a u e r , K ön igsfreie, s. 342 n.

52 H. D a n n e n b a u e r , 'Freigrafschaften, s. 324 п.; Th. M a y e r , B em erkungen, s. 172 п.: K. B o s i , F reiheit,s. 195.

53 Th. M a y e r , B em erkungen, s. 166. Podobnie K. B o s l , F reiheit und U nfreiheit, s. 193 nn.

54 E. M o l i t o r w iąże zagadkową kategorię saskich P flegh aften — wolnych chłopów królewskich, z podjętą przez Henryka IV akcją kolonizacyjno-karczunkową na terenach leśnych, które m iały sta n o w ii podstawę nowej saskiej domeny królew ­ skiej. Dom ysł ten musi jednak pozostać hipotezą. Por. E. M o l i t o r , Die P flegh aften des Sachsenspiegels und das S iedelrecht im sächsischen Stam m esgebiet, Weimar 1941, s. 108 nn.

(16)

G E N E Z A „ P R A W A N IE M I E C K I E G O ” 61

kres swobód i wysokość czynszu różniły się zależnie od lokalnych w arun­

ków: szczególnie tru d n e w arunki terenowe i niewielka podaż ludzi skłon­

nych do podjęcia w ysiłku kolonizacyjnego zmuszały panów feudalnych do większej szczodrobliwości. Na ziemiach o większej liczbie ludności i mniejszych możliwościach karczunku lub m elioracji osadnicy musieli się decydować na przyjęcie gorszych w arunków bądź na w ędrówkę w bar- dziei odległe kraje, gdzie możliwości były większe.

B adania nad genezą praw a osadniczego są niezwykle skomplikowane, ponieważ rozwijało się ono drogą ustnych nadań i porozumień, bez pre­

cyzowania ich na piśmie: na ogół dopiero koloniści, przybyw ający z od­

leglejszych krajów starali się o zabezpieczenie umowy dokumentem, choć oczywiście nie zawsze. Obok stosunkowo obfitej dokum entacji koloniza­

cji flam andzko-holenderskiej w północno-zachodnich i wschodnich Niem­

czech m am y do czynienia z brakiem podobnej dokum entacji dla począt­

ków kolonizacji nieużytków w e F landrii i Holandii, nie mówiąc już o p ra ­ wie kom pletnym braku pisanych przywilejów dla drugiego potężnego n u rtu kolonizacyjnego, zwanego frankońskim .

Nieliczne najstarsze dokum enty pochodzą z archiwów kościelnych: do­

m yślam y się wprawdzie, że król osadzał więcej osadników w swych o b ­ szernych leśnych posiadłościach, ale w stosunkach z chłopami pisma nie używał; w ystarczało tu zapewne publiczne ogłoszenie decyzji królewskiej.

W ydaje się, że najstarszym dokum entem , mówiącym o nadaniu grupie chłopów ziemi celem jej zagospodarowania z praw em dziedzicznym użyt­

kowania za stałym czynszem jest przyw ilej arcybiskupa trew irskiego R otberta z 29 lutego 952, nadający ziemię w Bitgau nad Lizerą, dopły­

wem Mozeli swemu włodarzowi Widonowi i jego towarzyszom (cum suis paribus) dla założenia tam winnic. Czynsz wynosił tylko 4 w iadra (situlas) w ina rocznie, a posiadacze m ieli nie tylko prawo dziedziczenia gospodarstw, ale także ich sprzedaży lub innego typu a lie n a c ji55.

Na terenach między dolnym Renem, Mozelą i Mozą istniała ju ż zapew­

ne w X I w. znaczna liczba osad w iejskich, cieszących się swobodami typu osadniczego: dziedzicznym w ładaniem ziemią za stały czynsz, wol­

nością osobistą i naw et samorządem. Bardziej szczegółowe wiadomości 0 u stro ju tych wsi pochodzą z późniejszych czasów, ale ich początki, zda­

niem znacznej liczby badaczy, przypadają na wiek XI. Typ te n określa­

no term inem libertates i jego odpowiednikami: franchises, Freiheiten, Vrijheiden; w ystępow ał on głównie na terenie Luksem burga (w historycz­

nych granicach) i na sąsiednich terenach nadreńskich na północ od Eifel 1 W esterw ald oraz na obszarze Flandrii; odpowiednikami ich na południe od wymienionego łańcucha górskiego był term in vallis — val — Tal; nie­

co późniejsze są villes neuves, w ystępujące od X II w. w zasadzie na ro­

mańskim obszarze językowym 5β. Zdaniem Franza S t e i n b a c h a zasa­

dy wolności osadniczej w osiedlach, oznaczanych term inem libertas etc., były już w X I w. m niej więcej ustalone, skoro najstarszy zachowany przy­

wilej m iejski biskupa leodyjskiego dla m iasta H uy określa udzielone m u

M Q uellen zu r G eschichte des deutschen Bauernstandes im M ittelalter, wyd.

G. F r a n z , Darm stadt 1967, nr 45.

и О. A. K i e l m a y e r , Die D orfbefreiung im deutschen S prach gebiet, Bonn 1931, passim ; W. M a a s , Loi de B eaum ont und iu s Teutonicum , VjSWG 32, 1939, s. 209 nn.; P. B o n e n i a nt , La fondation de „ villes neuves" en B rabant au M oyen Age, VjSWG 49, 1962, s. 145 nn.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Również Ziembiewicz nie chce uczestniczyć w danej mu rzeczywistości jako uwodziciel obłąkanej biedaczki i poparzony ślepiec, gdyż rzutowałoby to nie tyle na jego życie

913 czytamy: „Przez sanktuarium rozumie się kościół lub inne miejsce święte, do którego - za aprobatą ordynariusza miejsca – pielgrzymują liczni wierni, kierujący się

[r]

„Miłos´c´ i odpowiedzialnos´c´ w s´wietle Pisma s´w.” Sympozjum z okazji XXV-lecia encykliki Humanae vitae papiez˙a Pawła VI.. Studium Rodzinne

Once we have the cheap models for P L 0 and L π as a function of width, gap and thickness, the response for all the directional couplers in the serial ring resonator can be found

Wypada wyrazić nadzieję, że ten nowy tom wznowionych po latach „Stu­ diów Katechetycznych” rozpocznie regularne wydawanie rocznika i że w tę pra­ cę będą

product — NNP). Podane w dalszym ciągu zestawienia liczbowe operują, poza wyżej wymienionymi określeniami, jeszcze terminem gross domestic product, tj. krajowy produkt

Z badań tych rysowała się zatem wizja domu pomocy społecznej, jako miejsca przypominającego zamkniętą i odizolowaną strukturę mikrospołeczną, w której ramach