• Nie Znaleziono Wyników

Nieznanemu Bogu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieznanemu Bogu"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

i r u -

K S . K O N S T A N T Y M I C H A L S K I

N I E Z N A N E M U

B O G U

(2)

L À

(3)

KS . K O N S T A N T Y M I C H A L S K I

N I E Z N A N E MU B O G U

K R A K Ó W — 1 9 3 5

(4)

Odbito w drukarni »Czasu« w Krakowie K. ,

a o.i.

KwcWfca.

(5)

L

Z w racan o się do k o leb k i c h rz e śc ija ń ­ stw a, do jego źródeł, ilek ro ć w d ziejach z ja w ia ły się p rą d y , k tó re u siło w a ły o d e r­

w ać te ra źn iejszo ść od p rzeszło ści w im ię now ego życia. D zisiaj p o w ta rz a się ten fa k t, chociaż w sp o sób in n y , b a rd z ie j sk o m ­ p lik o w a n y i ściślej zw iąz an y z lo sam i 'u d z- kiego św iata. K to obecnie w sp o m in a o z ja ­ w ie n iu się boskiego L o go sa n a ziem i, spo­

ty k a się o d ra z u z p y ta n ie m , czy się o św ia d ­ cza za tezą h e lle n is ty c z n ą czy za ju d a is ty ­ czną, czy łączy ch rz e śc ija ń stw o z m y ślą sta ro ż y tn e j H ellad y czy ze S ta ry m T e sta ­ m en tem . P y ta się w te n sposób, albo n a ­ ch y lo n y w iecznie n a d te k s ta m i filolog, a l­

bo też ten, co p rzec zy tał ja k ą k o lw ie k ze zn an y c h p ra c prof. T. Z ielińskiego.

S iln iej od tej g ru p y o d zy w ają się ci, któ- rzyby ch cieli w d u sz a c h w yw ołać now y n u r t, z n u r tu w y p ro w ad zić n o w ą o rg a n i­

zację, z o rg a n iz a c ji dojść do now ego k o ­

ścioła. W N iem czech K lagges s ta r a się u-

zu p ełn ić dzieło L u tra . L u te r tłu m a c z y ł je-

(6)

szcze obcą B iblję, on — od tw o rzy p ie rw o ­ tn ą ew angelję, P ra -M a rk a , gdzie Jezu s C h ry s tu s zjaw i się z obliczom ary jsk ieg o H erosa. „N iem ieck i“ C h ry s tu s p rzy n o si ze sobą je d n ą je d y n ą ideę, tę, k tó r a d la czło­

w iek a g ło si sy nostw o boże, tę, k tó r a się zro d ziła w d u sz a c h g e rm a ń sk ic h , a n ie żydow skich. A ni tak ieg o a n i in neg o C h ry ­ s tu s a , a n i ta k ie j a n i in n e j ew an g elji n ie chce Mech ty ld a L u d en d o rff, żona g e n e ra ­ ła, w ołając ju ż w ty tu le sw ego p am fie tu o „W yb aw ienie od J e z u s a C h ry s tu s a “ (Mo- n a c h ju m 1932, n a k ła d S tra ż n ic y lu d ow ej L u d en d o rffa). G niew a się E. B erg m an n , prof. filozof ji w L ip sk u , że dziecko n ie ­ m ieckie jeszcze ciągle k s z ta łtu je swój c h a ­ r a k te r n a N ow ym T estam en c ie, skoro is tn ie je E d d a, z k tó rej do d u szy n ie m ie c ­ kiej odzyw ają się p ra g e rm a ń s k ie głosy.

T rzeb a p rzyznać, że z n a ro d o w y m s o c ja ­ lizm em id e a g e rm a ń sk ie g o k o ścio ła n ie m a w ew nętrznego zw iązk u ; ale w id o w n ia d zi­

siejszych p rą d ó w m u s i n a m się jeszcze ra z

rozszerzyć ta k , iż obejm ie całe w spółczesne

życie. T rzy m ity u tr z y m u ją się n a h o ry ­

zoncie dzisiejszego życia, trz y n ajw ięcej

określo ne, a in n e ju ż zaczy n ają kiełk o w ać

n a ró ż n y c h ziem iach w E u ro p ie i gdziein-

(7)

dziej. W spólną, cechą ic h w sz y stk ich je st to, że s ta r a j ą się zdobyć d la siebie m iljo- ny, s ta r a ją się w yprzeć ch rz e śc ija ń stw o i B oga ze św iad o m o ści lu d z k iej n a to, żeby ta m zająć ic h m ie jsc e ja k o n o w a św iętość i now e je d y n ie b ó stw o n a ziem i. P rz e d w o j­

n ą z jaw ił się m it N ietzschego, po w ojnie zrodziły się d w a in n e m ity , je d e n k o m u ­ n isty c zn y , bolszew icki, d ru g i narodow o- so c ja listy c z n y A. R o sen b erg a i jego g ru p y lecz, o ile p o sz la k i n ie m y lą, bez w odza, bez H itle ra . M it k o m u n isty c z n y m a n a sw y m s z ta n d a rz e u n iw e rs a liz m ja k o h a s ło fo rm aln e, k tó re w y p e łn ia tr e ś c ią sta ro m o ­ d n ą, sikoro głosi, że człow iek je s t ziem ią i jego dzieje ta k że ziem ią.

Może g d ziein d ziej zajm ę s ię trz e m a m i­

ta m i; tu ta j p ra g n ę w sk rzesić w p a m ię c i z D ziejów A p o sto lsk ich scenę, k tó r a w y p eł­

n ia je d n ą z n a jw a ż n ie jsz y c h k a r t w dzie­

ja c h św ia ta , bo się d o k o n a ła w chw ili jego o gólnej przebudow y .

P o d czas d ru g ie j sw ej pod ró ży a p o sto l­

sk iej zn alazł się św. P a w e ł w s a m e m sercu

H ellad y , w A ten ach . T a m p o ra ź p ierw szy

m iało się sp o tk ać m ło d e ch rz e śc ija ń stw o

ze s ta ro ż y tn ą m y ś lą h e lle ń sk ą . Z a p ra sz a m

czy teln ik a, żeby w ziął w rę k ę racz ej ł a d ń -

(8)

sk i niż p o lsk i, a jeszcze lepiej g reck i te k st D ziejów A postolskich, żeby w sp óln ie ze m n ą o dczytać w XVII r. n ie z ró w n a n y w

sw ej p ro sto cie i la p id a rn o ś c i o p is niezapo- * u m ia n e g o n ig d y d ra m a tu .

D ra m a t o b ejm u je trz y ak ty . P ierw szy a k t ro z e g ra ł się w sy nag o dze a te ń sk ie j, d ru g i n a a te ń sk ie j ag ora, trz e c i n a wizgó- rz u A resa, w areo p ag u .

P ierw szy a k t ro z e g ra ł się ta k , ja k się ro zg ry w ał w in n y c h m ia s ta c h , w ięc w D ziejach m a m y o n im zw ięzłą ty lk o w zm iankę. Ja k o gość m ia ł św. P a w e ł p r a ­ wo do tego, żeby w s z a b a t zaproszono go do z a b ra n ia głosu , by się m ógł w ypow ie­

dzieć w s p ra w a c h re lig ijn y c h i n a ro d o ­ w ych. J a k g d ziein d ziej ta k i w A ten ac h ro z w ija ł św. P a w e ł id eę m e sja ń sk ą , aże­

by zakończyć w n io sk iem , że M esjaszem j e s t ,,U krzyżow any“ ; ja k g d ziein d ziej, ta k i w A ten ac h p o d zielili się żydzi n a d w a o- bozy; im p e rja liśc i, ja k w J u d a s z u z Ka- r io th u H. R o stw o ro w sk ieg o o św iad czy li się p rzeciw „ U k rzy żo w an em u “, bo chcieli m ieć „U ko ro n o w an eg o “ ; garść, ty lk o g arść dus? szczerych i p ro s ty c h w stą p iła do n o ­ wej g m in y ch rze ścijań sk ie j.

A .

(9)

7

Akt. d ru g i ro z e g ra ł się n a ag o ra, gdzie było g w arn o od d y sp u t, g w a rn ie j i gło śn iej n iż w M egarze za E u k lid e s a , u c z n ia S o k ra- tesow ego. I tu za ry so w a ły się d w a obozy.

Do jed nego trz e b a zaliczyć elitę, złożoną z filozofów , w śród k tó ry c h g ó ro w ali stoicy i ep ik u re jczy c y ; do d ru g ie g o n a le ż a ła w ie­

logłow a rzesza. Z n a m ie n n e m je s t to, że rzesza z a ję ła wobec św. P a w ła ta k ie sam o stan o w isk o , ja k ie z a ję ła k ied y ś wobec So­

k ra te s a , ż ą d a ją c jego głow y: z a rz u c iła m u, że w nosi obcych bogów.

W obec tego u p ro w a d z iła św. P a w ła g r u ­ p a filozofów n a w zgórze A resa, gdzie się m iał dok o n ać a k t trzeci, m n iej h a ła śliw y , w śród m n iejszej liczby św iad k ów , lecz n a j­

b ard ziej d ra m a ty c z n y . S toicy i e p ik u re j­

czycy już n a a g o r a w p ie rw szem s p o tk a ­ n iu z A posto łem zau w aży li, że głosi n a u k ę now ą, d o c trin a no v a, a w ięc n ie g reck ą , ja k się zdaje zw o len n ik o m tezy h e lle n is ty ­ cznej. J e d n a k to p ew n a, że n a w zgórzu A- re s a św. P a w e ł d la G reków s ta ł się g re ­ kiem , d la filozofów filozofem ta k , ja k w synagodze d la żydów b y ł żydem .

Z au w aży ł, że w śró d A teńczyków by li p ra g m a ty ś c i re lig ijn i, k tó rzy zb u d o w ali o łta r z „N iezn an em u B og u“, „Ig n o to D eo“,

a.

(10)

ażeby m u s k ła d a ć o fiary , chociaż do głę­

b in jego is to ty m y ślą n ie d o c ie ra li a n i d o ­ cierać chcieli. „Bóg N ie z n a n y “ sta je się o g n isk o w ą id e ą w w ielk iej m ow ie P a w io ­ wej. M niejsza o to, co m ów i o filozofji dzie­

jów (statiuta tem p o m ), m n ie jsz a o to, co m ów i o sz u k a n iu B oga p rzez ludzkość, gdyż tu ta j in te r e s u je n a s ty lk o teo d y ceja P a w ło w a i zw iązan ie z n ią n o w in y o Jezu - sie C h ry stu sie. N ajsiln iejsze ś w ia tła id ą z jed n eg o zd an ia, z tego o Bogu im m an en - tn y m , k ie d y A postoł w trze ch w y ra z a c h o- k re ś la s to su n e k i całej rzec zy w isto ści i człow ieka do B oga: w N im , w Bogu żyje­

m y, p o ru sz a m y się i je steśm y , vivitm us et m o v e m u r et su m u s. W trz e c h w y razach z a m k n ą ł trz y a s p e k ty tej sam ej filozof ji albo, je żeli k to w oli, w trz e c h w y ra z a c h p o d ał p ie rw sz y r e z u lta t a sy m ila c ji trze ch sy stem ó w p rzez m y śl c h rz e śc ija ń sk ą . W w y razie „v iv im u s“ m ieści się filozofja ży­

cia, w „ m o v e m u r“ d y n a m ic z n e u ję cie rz e ­ czyw istości, w „ s u m u s “ u ję c ie b y tu ze s ta ­ nowiska statycznego. S toicy m o g li tu odnaleźć sw ój p o g ląd n a życie lu d zk ie, e- p ik u rejezy cy sw e tłu m a c z e n ie ru c h u , pe- r y p a te ty c y ro z b u d o w a n ą p rzez A ry sto te ­ lesa filozofję b y tu , ale w szyscy ro zu m ieli,

, '

%

-

(11)

9

że je d n a k to b y ła n a u k a n ie z n a n a , d o c trin a nova, gdyż w ed łu g niej żyjem y, p o ru sz a m y się i je steśm y w B ogu p rzez stw ó rczy jego akt. Jeżeli zadziw ić m o g ła i m u s ia ła m y śl 0 im m a n e n c ji B oga w św iecie i w człow ie­

k u i w d ziejach , to nie m n iej zw rócić m u ­ s ia ła u w a g ę m y śl o Bogu tra n s c e n d e n tn y m

w y o d ręb n io n y m od w sz ech św iata, a je d ­ n a k S tw órcy całej o taczającej rzeczyw i­

stości.

I*o filozof ji z ja w iła się teodogja, po n a ­ tu rz e n a d n a iu r a , ła sk a . C złow iek w ed łu g św. P a w ła n ie ty lk o je st sy n em ziem i, ale 1 sy n em bożym . 0 czem zailedwie m ogli m a rz y ć n ie k tó rz y z g reck ich poetów , to św. P aw eł g ło si ja k o rzeczyw istość. W ew ­ n ę trz n e życie boże z n a jd u je swój o d b lask je d y n ie w głęb in ach d u szy lu d z k iej, ja ­ ko ta je m n ic z a ła sk a , ty lk o w ty c h głęb i­

n a c h , a n ie gdzieind ziej, bo i p rz y ro d a i g re c k a s z tu k a i g re c k a m y śl filozofie zna m ogły zaledw ie coś pow iedzieć o B ogu ja ­ ko o S tw ó rcy n a t u r y (...non d e b e m u s aesti- m a re a u ro , a u t arg en to , a u t ła p id i, sculp- tu r a e antis, et c o g ita tio n is h o m in is, Di­

v in u m esse sim ile). W epilogu w ielkiej m o­

w y z ja w ia się n a h o ry zo n cie d u cho w ym

w y w o łan a p rzez sło w a św. P a w ła p o stać

(12)

C h ry stu sa. W tej ch w ili d o k o n u je się zno­

w u w śród s łu c h a c z y po dział n a d w a obo­

zy, gdyż je d n i z D ionizym A reo p ag itą na czele o św ia d c z a ją się za św. P aw iem , a d ru d z y przeciw , — przeciw o św ia d c z a ją się i sceptycy, k tó rzy go chcą jeszcze ra z po­

słu c h a ć i ci, d la k tó ry c h „U k rzy żo w an y “ był zgorszeniem , ła m iąc ra m y ich sy ste ­ m u. H is to rja się p o w ta rz a i nie p o w ta rz a ; nie p o w ta rz a się w tych sam y ch okolicz­

n o ściach , p o w ta rz a się w oko liczno ściach zm ienion ych. Z areo p a g u ś w ia ta nie scho ­ dzi św. P aw eł, ho d otąd słu ży się jeszcze ciągle „Bogu N ie z n a n e m u “.

ł t

■h

i

(13)

-

i, Z n au k ą now ą p rzy jech ał św. Paw eł do Aten, ałe przem ów ił i n a ateń sk iej agora i na wzgórzu A resa językiem greckich filozofów, bo chciał zostać w szystkiem dla w szystkich, byleby ich pozyskać dla C hrystusa. Od chwili w ygłoszenia tej mowy zm ieniła się umysło- wość ludzkiej elity i szarego człowieka. Zm ie­

niła się umysłowość elity, gdyż z wiedzy filo­

zoficznej ja k z m acierzystego pn ia wyrosły przez podział p racy odrębne gałęzie nauki, z którem i zaledwie daje sobie rad ę w spół­

czesna ich klasyfikacja. Człowiek od czło­

w ieka różni się dziś głębiej ziiźli za 'Cza­

sów św. P aw ła, gdyż inną s tr u k tu r ę um y­

słową zdobywa stopniowo p rzyrodnik, inną hum anista i h isto ry k , inną te o re ty k , in n ą

p ra k ty k , pom ijając już to, że i filozof odu­

czył się pew nych sposobów m yślenia, p r z y ­ zwyczaiwszy się do innych form. ¡Zmienił się w ciągu dwu tysięcy la t tak że fezary czło­

wiek, k tó ry kiedyś dysputow ał n a ateń sk iej

agora czy n a rzym skiem F orum : szdobywał

i trac ił Boga, zdobywał i trac ił ,praw a, pra-

(14)

oował i cierpiał i czekał na lepszą dolę. Mie­

szały się grupy krw i i rasy , różnicowały się narody i budow ały p aństw a, a szary czło­

w iek ciągle czekał, aż w reszcie zaczął p rze­

chodzić do a k c ji bezpośredniej w krw aw ych rew olucjach na wschodzie i zachodzie.

Zmieniło się w szystko, ale nie ¿noże, nie powinno się zmienić jedno, nie może się zmienić m etoda Paw łow a i n a olbrzym iej agora św iata i w areopagach elity. Dzisiaj nad każdym apostołem m yśli chrześcijańskiej po- w innaby się palić cała kolum na ognistych języków , gdyż jeszcze raz trzeb a się stać w szystkiem dla w szystkich i dla tych z róż­

nobarw nej elity i dla tych szarych, co jesz­

cze czekają.

Miał u nas elitę na m yśli ,o. M arjan Mo­

raw ski, kiedy 40 la t tem u w niezrów nanych dotąd „W ieczorach nad Lem anem “ s ta ra ł się s ta ć w szystkiem dla w szystkich, filozo­

fem dla filozofa, uczonym dla uczonego, a r ­ ty s tą dla artyjsty, literatem dla literata. Dzi­

siaj w gorącej walce o C hrystusa w podobny sposób odzyw a się prof. z Tybingi, K arl Adam, rozpoczynając swego „Jezu sa C hry­

stu s a “ uw agą z „Biesów “ D ostojew skiego.

Nie n a zimno, nie po akadem icku, lecz z głę­

bi rozstęknionej za C hrystusem duszy py tał

(15)

13

się D ostojew ski, czy w p b ecn y ch czasach w ykształcony europejczyk może uw ierzyć w bóstwo C hrystusow e, bo rozum iał, że kto dzisiaj traci C hrystusa, trac i w iarę. i W Niem czech uderzono w C hrystusa, za­

rzucając Mu, że zabrał germ ańskim szcze­

pom to, co m iały w swej krw i (hajbardziej w łasnego i cennego. W zyw a się do w ydoby­

cia z wód Renu zatopionego tam sk arb u , do zastąpienia ew angelji C hrystusow ej przez Nibelungi i Eddę, zapom inając o tern, że jedno i drugie wyrosło z ep ickich trad y cy j zlatynizow anych po przyjęciu ch rześcijań ­ stw a burgundów i ostrogotów (ks. pnof. D a­

vid). Uderzono w głowę niew idzialną chrześci­

jaństw a, w ięc stan ęła w jej obronie k ato lick a młodzież, naprzód w dziesiątk ach, a potem w setk ac h tysięcy. H eroizm poszedł ja k w io­

senny wiew po młodych sercach, k tó re z rów ­ ną gotow ością w ytoczą krew w obronie C hrystusa, jak i w obronie ojczystej ziemi.

Zawsze dzieje się ta k , że człowiek trac i bystrość spojrzenia, kiedy z serca do oczu pójdzie mu nienaw iść, a widzi głęboko i d a ­ leko ilek ro ć w oczach m a miłość spraw y.

Miłość spraw y C hrystusow ej w oczach miał św. Paw eł, kiedy dojrzał, że G recy słu żą Bo­

gu, k tó ry z „N ieznanego“ może się Btać

(16)

cka filozofja i k u ltu ra , ja k mu służy dzisiej­

sza z woli lub mimowoli. (

Po tej i tam tej stron ie b a r jery. rozryw a się to, oo nierozerw alnie do 3iebie należy.

Po tej stro n ie barjery, o dryw a się czasem ła sk ę od n a tu ry , w iarę od wiedzy, ja k ¡po tam tej stro n ie odryw a się n a tu rę od ła sk i i wiedzę od w iary. P łynie stąd straszn e n ie ­ porozum ienie, gdyż jedna stro n a drugiej nie rozumie. B ergson odróżnia ¡moralność' dusz zam kniętych i m oralność dusz otw arty ch , ośw iadczając, że C hrystusow a m oralność zw raca się do dusz o tw arty ch n a oścież.

J a k m oralność ta k i całe chrześcijaństw o m ieszka albo w duszach zam kniętych albo o tw arty c h , albo w reszcie w tak ich , k tó re się rozchylają pod tym lub innym k ątem . N iebezpieczeństw o zjaw ia się tam , gdzie w im ię ch rześcijań stw a poczynają przem aw iać dusze zam knięte, zam urow ane; błogosław ień­

stw o wchodzi w duchow ą atm osferę tam , gdzie przem aw ia w imię C hrystusa dusza otw arta. Budzi się, potężnieje, ro z ra sta dzi­

siaj n a u k a o dziecku. Jed n y m po tej fstronie barjer*y objaw te n się podoba a drugim S er­

decznie się nie podoba, bo istn ieją duszę

dw ojakie według B ergsona, Rozw ija się u

(17)

15 nas i gdzieindziej now a logika symboliczno- m atem atyczna, n aw iązując do logiki tra d y ­ cyjnej jak całość do części, ale n iektóry m z tego czy innego powodu gruntow nie się fto nie podoba i chcą pozostać p rzy części. To- m istyczna filozofja uw aża się za filozofję nie zam kniętą lecz o tw artą ta k , iż w szelkie w y ­ niki m yślenia n aw et gdzieindziej zdobyte z n a tu ry rzeczy do niej należą. Po Iłow ach m uszą zawsze n astąp ić czyny.

T akże po drug iej stron ie b a rje ry istn ieją dusze zam knięte i o tw arte ; zam knięte, k tó re złe m ają oko i żadnem u nie służą bogu

(—

otw arte, k tó re często „N ieznanem u .służą Bogu“ i w każdej chwili mogą usłyszeć sło­

wa, skierow ane przez C h ry stusa do P asca­

la: „ty byś m nie nie szukał, gdybyś {mnie już nie po siadał“. Co należy rozum ieć przez złe oko u tych, k tó rzy nie służą fani „Z n ane­

m u“ ani „N ieznanem u Bogu“ ? B rak dobrej woli? Napewno ta k byw a, ale nie to m iał na m yśli D ostojew ski, kiedy w „B iesach“

w ypowiedział znam ienne py tanie, rozum ie­

jąc, że w niem zaw iera się tra g e d ja duchow a

dzisiejszego europejczyka. To też K. Adam,

pisząc swego „Jezusa C h ry stu sa“ z ciągłą

m yślą o p y taniu D ostojew skiego, s ta ra ł się

rów nocześnie położyć palec na bolączkę

w spółczesnej umysłowości.

(18)

Złe byw a oko, dzisiejszego europejczyka, kiedy p a trz ą c ciągle na tę sam ą odległość i na tę sam ą płaszczyznę zjaw isk, traci iswą żyw otność i zdolność ad ap tacji do dalekich, m etafizycznych horyzontów ta k , iż do nich naw et nie zatęskni. Ale nie to najgorsze.

Fenom enologja w filozof ji najnow szej p o ­ pełniła n iejeden błąd, ale to pew ne, że p rz y ­ pom niała ścisły zw iązek, jaki istn ieje m ię­

dzy ak tem poznaw czym a przedm iotem po­

znania. Inaczej n astaw ia 3ię m yśl na ten, inaczej n a inny przedm iot, inaczej na rzecz, inaczej n a lu dzką osobę, inaczej na rucli m e­

chaniczny, inaczej na życie duchowe. Mo­

głoby się zdawać, że ta k że inaczej zawsze n astaw iać się będzie n a zagadnienie bezoso- b iste a inaczej n a religijne, z k tó rem i w iążą się ludzkie lo s y /a jed n ak dzieje się inaczej.

M niejsza o to, że się do zagadnień relig ij­

nych podchodzi ze stano w iska m echanistycz- nego a nie całościowego; m niejsza o to, fee nie d o strzeg a się niemożliwości sprow adze­

n ia tego, co boże, do tego, co ludzkie, bo gorsze je st to, że n aw et u rzetelnego (Skąd­

inąd badacza ja k b y “na chw ilę p rzygasa is k r a Boża, k tó ra przecież w nim się (pali.

Wiadomo, że czasem b udzi się w człowieku

karzeł, k tó ry p rag n ie w yw rzeć zem stę n a

(19)

tein, oo w ielkie i piękne i dla drugich droż­

sze nad życie. Płoną mu oczy, kiedy *w n i­

szczycielskim szale profanacji sięga bez czci do ludzkiej duszy 'i do tego, co w niej w y­

rosło jako n ajpiękn iejszy 'jej kw iat, do re- ligji. Jeżeli jest praw dziw em p latoń sk ie i au g u sty ń sk ie hasło, że n a sp o tk an ie p ra w ­ dy trze b a iść 'z całą duszą, napew no tiie u le­

ga w ątpliw ości, że przedew szystkiem na spotk an ie Boga nie można iść z jej fpołową, z jej cząstk ą, bez serca, bez czci tego, co św ięte, bez myśli lub bez program u na No­

wy dzień.

17

(20)
(21)

__-J* »V

(22)

300020637168

6%*(*(($*10*E<*

(23)
(24)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednak to się nie zawsze udaje – są tacy, którzy wiedzą, czym jest harmonia i układają się ze wszystkimi, lecz nie znają norm obyczajowych, i wtedy właśnie to się nie

Chwilami tężała i krzepła w nim myśl, tak że zupełnie tracił rozpoznanie, co się z nim dzieje, ale potem znów gorączka budziła go i zarazem budziła w nim jakieś

Należy zatem oczekiwać, że utrata bezpośredniego rzeczowego ciężaru słów czyni je użytecznymi do tego, by przejęły niejako w „wyblakłej” formie

Coś w niemych liściach drzewa wciąż się smuci I w trawach zwiędłych zawodzi bezgłośnie ; Coś zwiędło wiecznie i nigdy nie wzrośnie, Coś w dal odeszło i

Kilka minut przed końcem zajęć nauczyciel prosi uczniów, by na karteczkach wyrazili swoje opinie na temat lekcji: Co Ci się szczególnie podobało podczas lekcji. Co można

Według Leibniza zatem miłość wiąże się z radością, gdyż treścią radości jest szczęście drugiej osoby 38.. Zauważmy, że definicja: miłość to radość ze szczęścia

Na ten okres występowania hominidów datuje się bowiem pojawienie prostych kamiennych narzędzi, z kolei ko­ stne szczątki ich paliczków wskazują na zaawansowane,