• Nie Znaleziono Wyników

By światło trwało ...

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "By światło trwało ..."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

282 Omówienia i recenzje

A gnieszk a L E K K A -K O W A L IK

BY ŚWIATŁO TRWAŁO...

Książka Wykłady bawarskie z lat 1963- -20041 zawiera d ziesięć w ykładów , które kardynał Joseph Ratzinger w yg łosił pod­

czas spotkań organizowanych przez bawar­

ską Akademię Katolicką, oraz dw ie lauda­

cje, których był autorem. Teksty wystąpień uporządkowane zostały tematycznie, a każ­

dy zaopatrzony jest w informacyjną notę podającą ok oliczn ości jeg o w ygłoszenia.

C zęść pierw sza książki, zatytułowana

„Urząd Piotrowy”, obejm uje wykład P ry ­ mat Papieża a jedność ludu Bożego. Pry­

mat papieża - wskazuje autor - ma sw oje teologiczne podstawy w idei osobistej od­

powiedzialności: to indywidualny człowiek zostaje w ezwany przez Boga i osobiście na to w ezw anie odpowiada, stając się św iad­

kiem wiary, niekiedy aż do m ęczeństwa.

Chrześcijańskie „m y”, mające sw e osta­

teczne źródło w B ogu, utrzymywane jest

„przez osobowych nosicieli odpowiedzial­

n ości za jedność i w sposób spersonalizo­

wany objawia się [...] w Piotrze” (s. 21).

W tej perspektywie papież - poddany całko­

w icie słow u i w oli B oga - staje się gw a­

rantem jed n ości, nie zaś jej przeszkodą.

Kolegialność i prymat pozostają wzajemnie od siebie zależne, ale nie rozmywają się w sobie, powodując przy tym elim inację

1 Joseph R a t z i n g e r , Wykłady bawarskie z lat 1963-2004, tłum. A. Czarnocki, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 2009, ss. 283.

osobistej odpow iedzialności na rzecz ano­

nim ow ych grem iów.

C zęść druga książki, „O wyznaniu wia­

ry”, zawiera trzy teksty. Pierw szy z nich, Problem absolutności chrześcijańskiej dro­

gi zbawienia, jest odpowiedzią na doświad­

czenie relatywności i historyczności w szel­

kich ludzkich uwarunkowań. Autor stawia pytanie: Czy chrześcijaństwo jest tylko jedną z religii, czy też ma jak iś wym iar absolut­

ny? Jego odpow iedź je st jednoznaczna:

Jezus Chrystus - B óg-C złow iek - w swej

„«gorszącej» w ręcz konkretności” (s. 49) nie pozw ala się zredukować do sym bolu czy przejawu ponadosobow ego czy poza- o so b o w eg o absolutu, jak to proponuje chrześcijanom dzisiejszy świat. Pretensje chrześcijaństwa do absolutności,nasadzają się na absolutności O soby” (tam że). Ab­

solutyzm chrześcijański jest jednocześnie uniwersalizmem, ponieważ Jezus Chrystus jest B ogiem człow ieka i umiera na krzyżu

dla zbaw ienia w szystkich.

Drugi tekst, mimo że jego tytuł - Trud­

ności z Apostolicum. Zstąpienie do piekieł - wstąpienie na niebiosa - zm artwych­

wstanie ciała - zapowiada analizę elemen­

tów Credo, jest faktycznie analizą ludzkiej kondycji, na którą odpow iedź stanowią te w łaśnie artykuły wiary. Piekło to strach i totalna sam otność, którą uleczyć m oże jed yn ie obecność kochającego „ty”. Jest jednak taki moment, gdy każdy człow iek jest sam - moment śmierci. Chrystus „zstą­

pił do piekieł”, a to znaczy, że umierając

(2)

Omówienia i recenzje 283

na krzyżu, „przeszedł przez bramę naszej ostatecznej samotności” (s. 68) i jest z nami jako M iłość. T yle że choć Chrystus prze­

zw y cięża piekło, c zło w iek m oże sam je wybrać, nie chcąc przyjmować miłości, lecz bez reszty na sobie polegać. W niebow stą­

pienie Chrystusa uświadam ia nam, że byt ludzki znajduje sw e „m iejsce w e wnętrzu bytu Bożego” (s. 71). Artykuł o zmartwych­

wstaniu ciała ukazuje z kolei ostateczne przeznaczenie człow ieka: nieśm iertel­

ność osoby. Autor podkreśla przy tym , że

„nieśm iertelność nie w ynika z prostej nie­

m ożności poniesienia śm ierci przez to, co niepodzielne, lecz ze zb aw czego aktu m i­

łującego i dysponującego stosow ną m ocą bytu” (s. 76n.). Fakt, że wskrzeszenia ocze­

kuje się w „dniu ostatecznym ”, ujawnia natomiast międzyludzki charakter ludzkiej nieśm iertelności.

Trzeci tekst nosi tytuł Zbawienie czło­

wieka - w ujęciu św iata i chrześcijaństwa.

Punktem w yjścia są rozważania na temat terminu „zbaw ienie” . Term in ten został w naszej kulturze najpierw zastąpiony ter­

minem „ szczęście”, c o doprow adziło do zagubienia części je g o treści: „zbawienie”

oznaczało odkupienie świata i człow iek a razem ze światem; szczęście to natomiast indywidualne zadow olenie z jakości życia.

W tym sensie zbawienie i szczęście jaw iły się jako przeciw ieństw a. O kazało się je d ­ nak, że im ostrzej przeciwstawiano szczęś­

cie zbaw ieniu duszy, tym „żarłoczniej- sze” się ono stawało: „Z niczym przeto nie konfrontowany, a spragniony szczęścia czło­

wiek, tym bardziej m usiał przeć ku temu, aby bez żadnych ograniczeń m ieć, co chce, i być, czym chce. Im w ięcej jednak obalał barier, tym bardziej odczuw alne stawały się dla niego te z nich, które je sz cz e p o zo ­ staw ały” (s. 87). Poniew aż jednak szczęś­

cia nie otrzymuje się zgodnie z zasługami,

~ t rzebne stało się ustanowienie pełnej rów­

ności i to w łaśnie nadzieja rów ności stała się fundamentem „św ieckiego zbawienia”.

N ie jest jednak bynajmniej oczyw iste, że

m am y się w łączyć w budow anie raju na ziemi. Kardynał Ratzinger pokazuje, że pro­

gram „św ieck iego zbaw ienia” nie od po­

wiada naturze człow ieka. Najpilniejsze zaś zadanie „musi polegać na tym , aby budzić uśpiony rozum. Odpowiedź wiary stała się niezrozum iała nie z pow odu klarowności i ostrości jej sądów , lecz z pow odu znuże­

nia um ysłow ego. [...] Braki w spółczesnej teologii wydają [...] się w niem ałym stop­

niu wynikać z tego, że brakuje jej odw agi całkow itego rozbudzenia rozumu” (s. 93).

Ratzinger kieruje sw e w ezw anie do teolo­

gów , ale sądzę, że dotyczy ono wszystkich, którzy m ienią się intelektualistami, a być

m oże nawet w szystkich ludzi dobrej w oli.

Jaka jest w obec tego odpow iedź wiary na pytanie o zbaw ienie człow ieka? Autor pokazuje, że „chrześcijanin pokłada nadzie­

ję w zmartwychwstaniu umarłych” (s. 96).

Jest to oczekiw anie, że u końca czasów świat „nie będzie wysypiskiem śmieci grze­

biącym jako pustą iluzję krew i łzy doczes­

ności” (s. 97). Kontrast z koncepcją „św iec­

kiego zbaw ienia” jest wyraźny: w od po­

w iedź wiary nie jest wpisana nadzieja na postęp historyczny i określoną formę spo­

łeczeństw a. W skazanie na życie w ieczn e idzie zaś w parze z realizm em dem asku­

jącym jako fatamorganę ó w kolektyw nie zdefiniowany postęp i pokazującym świat, w którym trzeba toczyć w alkę o c zło w ie­

czeństw o. N iebo pokazuje, że bycie cz ło ­ w iekiem - nie w sensie biologicznym , ale duchow ym - jest m ożliw e, i dlatego per­

spektyw a życia w ieczn ego jest ważna dla teraźniejszości: „W im w iększym stopniu obudzone zostaje w ludziach pragnienie życia w iecznego, tym bardziej stają się

«ludzcy» i tym bardziej humanizująca jest ich działalność” (s. 107). Ratzinger wyraża to nawet je sz cz e radykalniej: „Od istnie­

nia życia w ieczn ego zależy, czy w ogóle (i to w tym życiu!) istnieje dla człow iek a sz c z ę śc ie ” (s. 108). Jeśli bow iem w ie c z ­ ność nie istnieje, to w ów czas nic z tego, co rzeczyw iste, nie ma sensu.

(3)

284 Omówienia i recenzje

C o w ięc należy czynić? O dpow iedź Ratzingera jest następująca: „Poddając się kryterium w ieczności, używ ać sw ego ro­

zumu w taki sposób, by się ostał przed są­

dem w ieczn ości. Wiara jest dla rozumu zadaniem bycia sobą. To, czeg o mu ona zabrania, to jedynie bez-rozum u wzbra­

niającego się przed w idzeniem rzeczy ta­

kimi, jakim i są; niedążącego do poznania i urzeczywistnienia tego, co m ożliw e, ale pozostającego pod panow aniem niereal­

nych wzorców, a więc tego, co niemożliwe, i szkod zącego temu, co m ożliw e. Zada­

niem wiary jest odpowiedzialna rozumność;

odpow iedzialność zaś istnieje tylko tam, gdzie jest «Słow o», według którego zo s­

taniemy ostatecznie zmierzeni” (s. 112n.).

Bez „tamtej” strony „ten” świat nawiedza­

ny jest przez „upiory cynizmu i fanatyzmu”

(s. 114). Tylko wiara prawdziwa „m oże”

pozw olić sobie na wykorzystanie rozumu postrzegającego rzeczy takimi, jakim i są:

„bez zaciemniającej go i odbierającej mu w olność iluzji ziem skiego raju” (s. 115).

Część książki zatytułowana „O Koście­

le” zawiera dwa teksty. Pierwszy z nich, Istota i granice K ościoła, pokazuje w as­

pekcie historycznym ścieranie się dw óch koncepcji Kościoła: jako ludu B ożego i jako ciała Chrystusa. Słabe strony obu tych kon­

cepcji można wyrazić następująco: nie moż­

na Kościoła sprowadzić do ziemskiej insty­

tucji, ale też nie można go całkow icie ująć w odniesieniu do mistycznej idei, ponie­

waż nie sposób wtedy poradzić sobie z jego sferą widzialną. Zdaniem autora rozw ią­

zania tej kw estii należy szukać w grun­

townej i szczegółowej refleksji nad Pismem Św iętym i całą tradycją rozumianą w św ie­

tle Pism a Św iętego. Refleksja ta ujawnia, że Kościół to „lud Boży, który w celebracji eucharystycznej zespala się w ciało Chrys­

tusa” (s. 134), to zaś wyraża zarówno w i­

dzialną sferę K ościoła, jak i to, co w nim wewnętrzne.

W tekście pt. Dlaczego jeszcze jestem w Kościele Kardynał Ratzinger wylicza pow ­

szechnie przywoływane powody, aby nie być w K ościele, i te, aby w nim być. Zdu­

m iewające jest, że tak wśród uzasadnień pozostawania w K ościele, jak i wśród po­

wodów jego opuszczenia, pojawiają się ar­

gumenty ze sobą sprzeczne. I tak na przykład zdarza się, że ci, którzy odrzucają K oś­

ciół, twierdzą, że jest on zbyt zacofany i nie­

przychylny dla świata, podczas gdy inni sw oje odejście z K ościoła motywują tym, że poddał się on światu, wyrzekając się swojej tradycji i misji. D laczego tak jest?

Zdaniem autora jesteśm y świadkami pro­

cesu „gaśnięcia K ościoła w duszach ludzi i rozsypywania się je g o w obrębie w spól­

not” (s. 145). Zaczęliśm y bow iem postrze­

gać K ościół jedynie w aspekcie skutecz­

ności, a reformowany jest on tak, aby stał się bardziej efektyw ny, co w konsekw en­

cji pozbawia reformę jej duchowej treści.

Sedno problemu stanowi jednak kryzys wia­

ry. „I tak dla jed n ego postępem jest to, co drugi musi uznać za niewiarę, a normą sta­

je się rzecz dotychczas nie do pomyślenia:

że oto ludzie, którzy dawno już porzucili Credo Kościoła, ze spokojnym sumieniem uznają sieb ie za praw dziw ych, postępo­

w ych chrześcijan” (s. 150). Zacieranie się granic m iędzy wiarą a niewiarą paradok­

salnie spow odow ało, że K ościół jaw i się jako głów na przeszkoda dla wiary. W tej sytuacji rozwiązaniem wydaje się odebra­

nie K ościołow i je g o aspektu teologiczne­

go i traktowanie g o w kategoriach p oli­

tycznych: jako dość przypadkową, choć m oże nieodzowną organizację wierzących, którą należałoby m o żliw ie szybko prze­

budować zgodnie ze wskazaniam i socjo­

logii.

Pozostawanie w K ościele mocą decyzji politycznej - twierdzi autor - jest nieucz­

ciw e, bo społeczno-polityczne rozumienie K ościoła, a także przynależność do K oś­

cioła, który dopiero należałoby przebudo­

wać, nie ma sensu. Kościół trzeba pokochać jako wspólnotę wiary. Racją niepolitycz­

nej decyzji pozostania w K ościele jest bo­

(4)

Omówienia i recenzje 285

w iem ostatecznie przekonanie, że „w «na- szym K ościele» żyje «Jego K ościół» i że nie m ogę trwać przy N im w inny sposób, jak tylko trwając przy i w Jego K ościele”

(s. 157). Jeśli się o tym zapom ina, to

„w m iejsce Jego K ościoła pojawia się nasz K ościół, a z nim cała w ielo ść K ościołów . [...] Tym czasem jedynie o ten K ościół cho­

dzi - i jeśli je g o braknie, to «nasz» rów ­ nież traci rację bytu” (s. 157). Autor kon­

kluduje: ,Jestem w K ościele, poniew aż za konieczną ludziom , a nawet całem u św ia­

tu uznaję wiarę dającą się realizow ać j e ­ dynie w nim, aczkolw iek niejednokrotnie przeciw niemu, wiarę, z której K ościół ten czerpie ży cie nawet w ów czas, gdy jej nie podziela. A lbow iem tam, gdzie nie ma już Boga - a B óg, który m ilczy, nie jest B o­

giem - tam nie ma też już prawdy wyprze­

dzającej świat i człow ieka. A w św iecie pozbawionym prawdy nie da się na dłuższą metę żyć. Tam, gdzie dochodzi do rezygna­

cji z prawdy, to życie karmi się - w spo­

sób ukryty - tym, że nie doszło je sz cz e do jej całkowitego tam zaniku, tak jak światło

trwa jeszcze czas jakiś po zgaśnięciu gw iaz­

dy i łudzi jasnością wśród kosmicznej nocy, która stała się już faktem” (s. 161).

Trzy kolejne teksty zam ieszczon e w książce tworzą część zatytułowaną „O misji wiary chrześcijańskiej w św iecie” . Pierw­

szy z nich, pochodzący - co istotne - z roku 1979 i zatytułowany Europa - zobowią­

zujące dziedzictwo chrześcijan, jest ana­

lizą duchow ej kondycji Europy. R ozpo­

czyna g o refleksja nad trzema zjawiskami przeciwnymi historycznej dynamice euro­

pejskości. Pierwsze z nich to psychologicz­

ny i polityczn y trend u cieczki „do tyłu”

przed tym, co europejskie, poprzez k w es­

tionowanie duchowych fundamentów eu ­ ropejskości i izolowanie się od własnej his­

torii. Drugie można określić jako „ucieczkę do przodu”, której istotą jest usam odziel­

nianie się rozumu aż do całkow itej jeg o em ancypacji i do przyznania mu nieogra­

niczonej autonom ii. Te d w ie tendencje,

zdaniem Ratzingera, splatają się w mark­

sizm ie, który pragnie totalnie odrzucić dotychczasow ą Europę i dzięki rozum owi pozbawionemu m etafizycznych odniesień zbudować now y świat. Czym zatem - w e­

dług Ratzingera - jest Europa? W ym ienia on cztery elementy składające się na „euro­

pejskość”, którymi są „duch grecki”, wyra­

żający się w dostrzeganiu różnicy m iędzy dobrem a dobrami oraz w przekonaniu, że demokracja zakłada obow iązyw anie dob­

rego prawa opartego na wartościach; dzie­

dzictw o chrześcijańskie, będące syntezą wiary Izraela i ducha greckiego; dziedzictwo łacińskie w ynikłe z oddziaływ ania łaciń­

skiej kultury i K ościoła; rozdział m iędzy w ew nętrznym i w ym ogam i wiary a pod­

staw ow ym i w ym ogam i m oralności, n ie­

jaw nie obecny już w średniowiecznej res publica Christiana. Problemem czasów no­

w ożytnych w kulturze europejskiej stało się jednak zatracenie św iadom ości jej ko­

rzeni, a także fundam entów idei w o ln o ­ ści. Tow arzyszy temu em ancypacja rozu­

mu, „który zna już tylko siebie i jest przez to ślepy, a przez zniszczenie własnego fun­

damentu staje się nieludzki i wrogi stw o­

rzeniu” (s. 85). Tak pojm owana autono­

m ia rozumu jest nie tylko posteuropejska, ale wręcz antyeuropejska, stanowi bowiem destrukcję tego w szystkiego, co konstytu­

tyw ne dla Europy, ale także tego w szyst­

kiego, co stanowi warunek hum anistycz­

nego społeczeństw a. W niosek z rozważań Ratzingera na temat konstytutywnych ele­

mentów europejskości brzmi następująco:

„Nie każde jednoczenie się Europy na płasz­

czyźnie politycznej czy ekonomicznej ozna­

cza samo z siebie europejską przyszłość.

N aw et zw ykła centralizacja kom petencji gospodarczych czy ustawodawczych m oże rów nież prow adzić do p rzysp ieszonego demontażu Europy” (s. 185n.). Autor for­

mułuje rów nież warunki przyszłości Eu­

ropy, które m uszą być spełnione, je śli ma ona zachow ać sw oją tożsam ość. Są nimi:

wewnętrzne podporządkowanie demokra­

(5)

286 Omówienia i recenzje

cji eunomii (oparciu prawa na wartościach moralnych), respekt w obec wartości m o­

ralnych i Boga oraz odrzucenie traktowania narodu i rewolucji św iatow ej jako sum- mum bonum. „Dla Europy musi być war­

tością konstytutywną uznanie i zagwaran­

towanie wolności sumienia, praw człowieka, w olności naukowej, a w ięc społeczeństwo oparte na w oln ości i hum anizm ie. [...].

I w edług takich kryteriów chrześcijanin winien oceniać politykę europejską i w tym duchu w ypełniać ciążące na nim zadania społeczne i polityczne” (s. 190) - pisze na zakończenie sw oich rozważań Ratzinger.

Tekst Interpretacja - kontem placja - działanie. Rozważania o m isji akademii ka­

tolickiej podejmuje z kolei problem zw iąz­

ku m iędzy dialogiem , w olnością a prawdą jako kluczow ym i aspektami akadem icko­

ści. Kardynał Ratzinger pokazuje, że aka­

dem ia jest m iejscem dialogu opartego na prawdzie oraz w olności pytania o w szyst­

ko, a także pow iedzenia „w szystkiego, co w toku zmagań o prawdę jaw i się jako god­

ne powiedzenia, zapytania czy pomyślenia”

(s. 199). Taką w olność - niekiedy niebez­

pieczną - uprawomocnia tylko fakt, że praw­

da jest sama w sobie wystarczająco cenna.

Jeśli jako uprawom ocnienie poszukiwań naukowych wprowadzimy skuteczność czy użyteczność, to pojawią się w ażkie kon­

sekwencje: ,J e śli człow iek nie jest zd ol­

ny do poznawania prawdy samej w sobie, a tylko do poszukiwania użyteczności rze­

czy z punktu widzenia takiego lub innego celu, w ów czas używanie i konsum owanie staje się miarą w szelkiego działania i m yś­

lenia, a świat jest tylko «surowcem prak­

t y k i [...], w ykonalność uznaje się za j e ­ dyne uzasadnione ograniczenie w olności człowieka” (s. 200n.). Rozum poddany bós­

twu celo w o ści i sprawności oddaje się w służbę złu. Jeśli natomiast ludzie pozw a­

lają się prowadzić prawdzie, odkrywają nie tylko własne praw dziw e, j a ”, ale także dro­

gę do „ty”, przez co buduje się prawdziwe

„m y”. B y się to stało, prawda musi być

przyjmowana i respektowana. D om aga się zaś ona respektu dlatego, że posiada spec­

jalną godność, poniew aż jej źródłem jest Bóg, który jest Prawdą. Odkrycie to prowa­

dzi do adoracji, która nieodłącznie zw ią­

zana jest z kontemplacją. A kadem ickość nie pow inna być zatem przeciwstawiana pragm atyczności ani kontem placyjności, a przeciw staw ienie tego rodzaju pojawia­

ło się w zarzutach form ułowanych prze­

ciw k o idei akademii katolickiej. Pragma- tyczność pozbaw iona dialogu i w olności osadzonych w prawdzie, które stanowią 0 istocie akadem ickości, wynaturza się 1 obraca przeciw ko człow iek ow i. O sadze­

nie dialogu i w olności w prawdzie prowa­

dzi natomiast do kontemplacji. Otwartość akademickości na kontemplację i otwartość kontem placyjności na prawdziwą akade­

mickość pozwalają na realizację potencjal- ności bytu ludzkiego i trwanie świata w jego w łaściw ym kształcie - konkluduje autor.

W ykład zatytułowany Prepolityczne fundam enty m oralne państwa wolnościo­

wego został w ygłoszon y przez kardynała Ratzingera w ramach wieczoru dyskusyjne­

go, którego drugim uczestnikiem był Jurgen Habermas, reprezentujący m yśl św iecką i liberalną. Sw oje rozw ażania Ratzinger rozpoczyna od wskazania na dwa procesy:

kształtowanie się społeczności ogólnoświa­

tow ej, w ym uszające w zajem ne stykanie i przenikanie różnych podmiotów politycz­

nych, gospodarczych i kulturowych oraz postęp w zakresie m o żliw o ści działania człow ieka, w tym m ożliw ości niszczenia.

W obec tych zjaw isk rodzi się pytanie o wspólne fundamenty etyczne, które właś­

ciw ie ukierunkowałyby wzajem ne odnie­

sienia i p ozw oliłyb y nadać światu now y kształt - także pod w zględem prawnym, gdyż „w procesie spotykania się i przenika­

nia kultur do tej pory obow iązujące p ew ­ niki (G ew issheiten) etyczne ulegają w du­

żej m ierze zatarciu” (s. 219).

W jaki w ięc sposób w społeczeństw ie globalnym, z jego mechanizmami władzy,

(6)

Omówienia i recenzje 287

z działającym i w nim siłam i, z najrozma­

itszym i poglądam i na prawo i m oralność, jakie się w nim pojawiają, ustalić zbiór pew­

ników etycznych, które pozwoliłyby stawić czoło w spółczesnym w yzw aniom ? Zm ysł prawa naturalnego jako podstawa porozu­

mienia w zakresie norm moralnych w plu­

ralistycznym społeczeństw ie św ieck im - twierdzi autor - u legł stępieniu. U je g o podstaw leżało b ow iem pojęcie rozumnej natury, a ono załamało się wraz z powszech­

ną akceptacją teorii ew olucji. Jako ostatni element prawa naturalnego pozostało prze­

konanie o ob ow iązyw aln ości praw c z ło ­ wieka, które jest jednak niezrozumiałe bez założenia, że każdy człow iek jest podm io­

tem tych praw z racji swojej przynależności do gatunku, a i ona rów nież byw a w pew ­ nych przypadkach kontestowana. D iagno­

za Ratzingera brzmi: „Racjonalna, etyczna czy też religijna formuła świata, na którą w szy scy m oglib y się zgo d zić i która - w rezultacie - podołałaby w szystkim c ię ­ żarom bytu, nie istnieje” (s. 232). Ze swych rozważań w yciąga on dw a w nioski. Po pierw sze, i religia, i rozum m ogą być ob­

ciążone patologiam i. D latego też religia potrzebuje uznania „światła rozumu za swois­

ty organ kontrolny, systematycznie spełnia­

jący funkcję [jej] oczyszczan ia i porząd­

kowania” (tam że). Rozum zaś, by nie stać się destrukcyjny, musi uznać w łasne gra­

nice i otwierać się na nauczanie płynące z w ielkich tradycji religijnych. Po drugie, trzeba, by ta reguła komplementamości ro­

zumu i wiary została skonkretyzow ana w międzykulturowym wymiarze naszej te­

raźniejszości.

Tom W ykłady bawarskie z lat 1963- -2004 kończy się częścią zatytułow aną

„Laudacje”. Pierw szy tekst jest laudacją pod adresem premiera Bawarii dr. hc. A l­

fonsa G oppela na ok oliczn ość w ręczenia mu Nagrody im . Rom ano Guardiniego za rok 1978. Kardynał Ratzinger podkreśla w niej konieczność wiązania polityki z su­

mieniem , przypominając słow a Guardinie­

go, że siły um ożliwiające utrzymanie w ła­

dzy w ryzach nie są rezultatem ani nauki, ani techniki, ani nawet etyki indywidual­

nego człow iek a czy suwerennej mądrości państwa. „Prawdziwie zbaw czy potencjał - podkreśla - tkwi w sum ieniu człow ieka

pozostającego w żyw ej w ięzi z B ogiem ” (s. 248).

Tekst Od litu rg ii do chrystologii. Fun­

dam enty teologii Rom ano Guardiniego i je j siła został natomiast w ygłoszony pod­

czas uroczystości z okazji setnej rocznicy urodzin tego myśliciela. Ratzinger wskazu­

je w nim, że w refleksji Guardiniego po­

słu szeń stw o m yśli w obec bytu - a w ięc ostatecznie w obec prawdy - prowadzi do poznania Chrystusa, przez co poznawanie

staje się zarazem wychowywaniem w wierze.

N ie ulega wątpliwości, że książka zbie­

rająca wykłady bawarskie kardynała Ratzin­

gera jest dla dzisiejszego czytelnika w aż­

na, m im o że niektóre zam ieszczone w niej teksty pow stały aż czterdzieści siedem lat temu. Chociaż w recenzji nie sposób przy­

w ołać w szystkich istotnych wątków, które poruszał w sw oich w ykładach przyszły Papież, podkreślić należy dw ie kw estie o charakterze ogólnym . Po pierwsze, w do­

bie w szechobecnego postmodernistyczne­

go „bełkotu” czytelnika uderza klarowność w yw odu Ratzingera i rzeczow ość je g o ar­

gumentacji. Autor bierze przy tym pełną odpow iedzialność za sw oje słowa. N ie za­

wierają one typowych dla dzisiejszych nauk nieprzyrodniczych analiz w rodzaju „poję­

cie c z e g o ś u k ogoś” ani po prostu stresz­

czeń cudzych poglądów oraz ich krytyki.

Ratzinger stawia bow iem tezy o rzeczy­

w isto ści, stanow iące od p ow ied ź na pro­

blem y, które rozważa. N ie są to również tezy bronione wyłącznie na użytek akademii z zachow aniem „innych poglądów pry­

w atnie”. W czasach, gdy nikogo nie dzi­

w ią profesorow ie głoszący studentom, że

„w szystko jest tekstem ”, a „słow a nic nie znaczą”, rozważania kardynała R atzinge­

ra są jak łyk źródlanej w ody dla spragnio­

(7)

288 Omówienia i recenzje

nego um ysłu, zabłąkanego na pustyni re­

latywnych prawd przez małe „p”. Książka Ratzingera to zarazem rozprawa naukowa i w yznanie wiary - wiary, która znalazła zrozumienie. Wierzącemu chrześcijaninowi gwarantuje ona spotkanie nie tylko z wybit­

nym teologiem , ale również ze świadkiem.

Po drugie, uderza aktualność analiz Ratzingera, które m ogą stanow ić d osk o­

nały fundament refleksji nad bieżącą sytua­

cją kulturowo-społeczną. N iezw ykle istot­

ne są analizy dotyczące prymatu papieża, choć tekst, w którym zostały zawarte, na­

pisany został trzydzieści trzy lata temu.

N ie tylko bow iem do dziś nie ustały dys­

kusje w okół zagadnienia papieskiego pry­

matu, ale pojaw iły się oskarżenia, że nau­

czanie o nim stanowi jedną z głów nych przeszkód na drodze zjednoczenia chrze­

ścijaństwa. Tekst Ratzingera zawiera na­

tomiast klarowne teologiczne uzasadnienie prymatu. Bodaj najw ażniejsze jest przy­

pom nienie, że prymat jest „opozycją w o ­ bec w ładzy św ieckiej” (s. 27). O wa opo­

zycja ma - jak sądzę - dwojaki wymiar:

prymat jest „przytwierdzeniem do w oli B oga”, a w ięc gwarancją służby Prawdzie i Dobru, a nie demokracji i ekonomii, oraz potwierdzeniem , że w im ię Prawdy trze­

ba przeciw staw ić się wynikom nawet naj­

bardziej dem okratycznego głosow an ia - jest to obow iązkiem nie tylko papieża, ale

wszystkich ludzi związanych w „my” Koś­

cioła. W dobie dem okratycznego ustana­

wiania tak zwanych praw człowieka do abor­

cji, eutanazji czy niemoralności jest to istotne przypom nienie. Tekst pośrednio przypo­

mina też o istnieniu osobistej odpowiedzial­

ności Papieża, co w dobie zarządzania „ko­

legialn ego” nabiera szczególnej wagi.

S zczególn ego znaczenia nabrała rów ­ nież wyrażona przez Ratzingera krytyka idei „św ieckiego zbawienia”, chociaż jego tekst na ten temat ma już trzydzieści sześć lat. Co prawda budowanie społeczeństw a

„równości dobrobytu” nie jest już postrze­

gane jako obow iązek moralny, ale często

utożsamia się zbawienie ze szczęściem poj­

mowanym jako samorealizacja i autokrea- cja. Sprawdza się diagnoza autora, że szczęś­

cie, mające zastąpić zbaw ienie, staje się coraz „żarłoczniej sze”, a jednocześnie coraz

„bledsze”. C o chw ila bow iem pojawiają się kolejne na nie „recepty”, propagujące nieskrępowany seks, narkotyki, asertyw- ność, przymierze z „duchową energią świa­

ta” czy przynależność do sekt. T yle tylko, że są to recepty na w łasne szczęście na tym św iecie, pojm ow ane w edle własnej m ia­

ry. Czy jednak nie jest to zarazem droga do piekła rozumianego jako totalna samot­

ność na w ieczność? I czy nie w ied zie nas ona do amoralizmu w życiu społecznym i politycznym ?

W wielu tekstach Ratzingera pojawiają się ostrzeżenia przed konsekwencjami od­

rzucenia prawdy jako fundamentu życia indywidualnego i społecznego. Odrzucenie to jest zaś m ocno d ziś w idoczne - rozum nieinstrum entalny, poszukujący prawdy, wydaje się być w odw rocie. O poszuki­

waniu prawdy nie m ów i się ju ż nawet w nauce, jej celem jest bow iem budowa­

nie teorii, które „działają”. Traci przy tym wagę odróżnienie prawdy od fałszu, gdyż fałsz może niekiedy być i skuteczny, i uży­

teczny. Skuteczność zaś i użyteczność pod­

legają stopniowaniu, determinantom czasu i środowiska, nic w ięc dziw nego, że praw­

dę zaczynamy postrzegać jako subiektywną, jako „prawdę dla m nie”, i nierzadko taka

właśnie jej interpretacja głoszona bywa z uni­

wersyteckich katedr. Rozważania o zw iąz­

ku akademii i prawdy nabierają szczególne­

go znaczenia w Polsce, gdzie trwa reforma szkolnictw a w yższego .

Analizy zawarte w tekstach kardynała Ratzingera pokazują, że bez prawdy, która jest fundamentem norm moralnych nie da się zbudować społeczeństwa, a nawet utrzymać demokracji - bez prawdy w życiu społecz­

nym siła racji przekształca się w rację siły, i kończy się tyranią „grupy trzymającej w ładzę”. N ie brakuje nam w spółczesnych

(8)

Omówienia i recenzje 289

przykładów konsekwencji odrzucenia praw­

dy i autonom izacji rozumu: oto politycy twierdzą, że chrześcijanam i są prywatnie, ale nie będą walczyć o realizację wyznawa­

nych wartości w sferze publicznej. W sku­

tek takich postaw liberałow ie wołają dziś państwo na ratunek, bo oderwane od moral­

ności racjonalne pragnienie zysku doprowa­

dziło do światowego kryzysu ekonomiczne­

go. Pozbawione jednoczącego fundamentu aksjologicznego społeczeństwa stają się zaś areną walk grup etnicznych, religijnych czy ekonom icznych. Pozbawione nadziei zba­

wienia jednostki, otumanione pragnieniem szczęścia, bez um iejętności trudzenia się i cierpienia, uniesione w próżniaczy świat w łasnych marzeń, sięgają po narkotyki i walczą o eutanazję, widząc w tym wyzwo­

lenie od nieznośnego ciężaru życia. Już nie tylko Kościół, ale wiara i B óg oprotestowane zostały jako „przeciwnicy szczęścia”. Spec­

jalistam i zaś od reformy K ościoła i inter­

pretacji dogmatów są zdeklarowani ateiści.

Potwierdza się także diagnoza Ratzin- gera dotycząca Europy. U nia Europejska wypiera się sw ych chrześcijańskich korze­

ni, a jednocześnie wyraźnie widać, że same m otyw y ekonom iczno-polityczne nie w y ­ starczają jako fundament społeczeństw a,

skoro ataków terrorystycznych dokonują rów nież obyw atele bogatych krajów Za­

chodu.

W ykłady bawarskie Ratzingera niosą przesłanie je sz c z e bardziej fundamental­

ne: pokazują nie tylko, że m iędzy wiarą chrześcijańską a rozumem nie ma konflik­

tu, ale że wiara - uniwersalna i absolutna, bo oparta na absolutności miłującej czło ­ wieka Osoby - może stać się ostoją rozumu niezredukowanego do funkcji instrumen­

talnych i że powinna się nią stać. Przypom­

nienie to, wraz z towarzyszącą mu argu­

mentacją teologiczną i filozoficzną, nabiera szczególnej wagi właśnie dziś, gdy ów rze­

kom y konflikt jest nieustannie ekspono­

wany i eksploatowany w publicznych dys­

kusjach.

Otrzym ujem y zatem zadanie budze­

nia uśpionego rozumu i przywrócenia właś­

ciw y ch mu odniesień m etafizycznych, w tym rów nież tych do Transcendencji.

B yć m oże nadszedł moment, gdy - w edle sform ułow ania Guardiniego - „ratunek świata w najbardziej elementarnym sen­

sie” zależy od tego, „czy chrześcijanin uzna, iż jest zań odpow iedzialny” (s. 248). Lek­

tura książki z pew nością dostarcza m oty­

wacji, by taką odpow iedzialność podjąć.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mozna tez zasadnie przewidywac, ze w miar^ utrwalania si^ pluralizmu i dem okracji, religijnosd spoteczeristwa polskiego w obydwu plaszczyznach b^dzie podlegac

Natomiast gdy Rorty głosi, że pojęcie prawdy stoi na przeszkodzie solidarności ludzkiej, jest powo ­ dem nieszczęść społecznych, wobec tego należy je odrzucić, to

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Zdarzyło mi się przepisać zadanie domowe od kolegi/koleżanki i skłamać, że jest moje.. Pisząc pracę na podstawie cudzych materiałów, zawsze stosuję przypisy oraz

• czasem opiera się na układzie kontrastowym cech przedstawionych bohaterów,.. Zadaniem uczniów jest zebranie życiowych mądrości, jakie niosą bajki. Wnioski należy

 Fizyka, 7.3: wyjaśnia powstawanie obrazu pozornego w zwierciadle płaskim, wykorzystując prawa odbicia; opisuje zjawisko rozproszenia światła przy odbiciu

W rankingu Euro Health Consumer Index (EHCI) 2016, przygotowywanym co roku przez szwedzki think tank Health Consumer Powerhouse i oceniającym po- ziom ochrony zdrowia w

administracyjnych jest możliwe i jak dotąd sprawdzało się w powojennych demokracjach – zwłaszcza w konsensualnych systemach