• Nie Znaleziono Wyników

Dawne i nowsze koncepcje uniwersytetu Omnia disce, videbis postea nihil esse superfluum, coarctata scientia iucunda non est.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dawne i nowsze koncepcje uniwersytetu Omnia disce, videbis postea nihil esse superfluum, coarctata scientia iucunda non est."

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Szkoła Doktorska Uniwersytetu Wrocławskiego

WYKŁAD INAUGURACYJNY prof. Teresa Szostek Wydział Filologiczny

Dawne i nowsze koncepcje uniwersytetu

Omnia disce, videbis postea nihil esse superfluum, coarctata scientia iucunda non est.

Dwunastowieczny filozof, Hugo z paryskiego opactwa Świętego Wiktora, kierownik jednej ze szkół współtworzących niedługo po jego śmierci uniwersytet paryski (+1141, powstanie uniwersytetu, późn. Sorbony 1150), był autorem owej maksymy głoszącej: Ucz się

wszystkiego, po latach zobaczysz, że nic nie było zbędne, ograniczona wiedza nie sprawia przyjemności. Myśl - łącząca przez długie wieki nauczających i uczonych, którzy razem tworzyli universitas, czyli absolutne novum w Europie tamtych, odległych czasów - niosła w sobie ważne przesłanie: wiedza jako taka jest przydatna i przyjemna.

Kiedy powstawały bliskie nam uniwersytety (a ich rozkwit przypadł na wiek trzynasty), zazwyczaj towarzyszyła im podobna myśl przewodnia, jak wyrażona w Dokumencie fundacyjnym Akademii Krakowskiej, wystawionym przez króla Kazimierza Wielkiego 12 maja 1364 roku:

...Niechże tam będzie nauk przemożnych perła, aby wydała męże dojrzałością rady znakomite,

ozdobą cnót świetne i w różnych umiejętnościach wyuczone...

... niechaj otworzy się orzeźwiające źródło nauk, a z jego pełności niech czerpią wszyscy

naukami napoić się pragnący...

Podobnie, pierwszy akt erekcyjny Wszechnicy Śląskiej, podpisany w 1505 roku przez króla czeskiego i węgierskiego, a zarazem syna Kazimierza Jagiellończyka i ucznia Jana Długosza,

(2)

nim wykładane przez wyznaczonych i mianowanych w tym celu profesorów zasady teologii oraz prawa kanonicznego i cesarskiego, a także nauki filozofii, ponadto medycyny, gramatyki, dialektyki, retoryki, poetyki, arytmetyki, geometrii, muzyki i astronomii. Czynimy to w naszym mieście Wrocławiu, które jest stolicą całego Śląska i z łatwością przewyższa wszystkie miasta Niemiec cudownie dobrym położeniem, znakomitością budynków i świetnych monumentów, a ponadto kulturą mieszkańców. Wprawdzie uniwersytet powstał prawie 200 lat później, ale fundamentalny zamysł pozostaje wciąż ten sam - ważne jest udostępnienie wiedzy wszystkim chętnym.

W miarę biegu dziejów kształtowały się różne typy uczelni i tu wspomnimy o nich tylko pokrótce. Cechę charakterystyczną czasów późniejszych stanowi sposób powoływania uniwersytetów: są one bowiem w czasach nowożytnych zakładane przez państwo i kształtują się według 4 koncepcji, wypracowanych przede wszystkim w XIX w.

I angielska - zakłada wykształcenie gentlemana. "Oksford i Cambridge miały przede wszystkim przygotowywać do życia członków establishmentu. Podstawę programu studiów na starych uniwersytetach stanowiły wiedza o antyku (classics) i matematyka, uznawane za instrumenty, które w odpowiedni sposób kształtują nie tylko umysł, lecz i charakter

młodzieńców powołanych do kierowania krajem." (cyt. za: Tomasz Kizwalter, Wielka rewolucja uczelniana, [w:] Niezbędnik inteligenta. Wydanie specjalne 4/2014, "Polityka", s.

56b) Uniwersytet miał służyć poznawaniu prawdy dla niej samej, a nie celom praktycznym, owa Universitas scientiarum uczyć miała wszystkich dyscyplin wiedzy, u podstaw których trwała filozofia. Uniwersytet powinien był kształcić, czy raczej kształtować i wychowywać mądrego i moralnie dobrego człowieka, gentlemana i chrześcijanina, który potrafi żyć we wspólnocie (począwszy od akademickiej). Uniwersytet miał zatem pozostać przede

wszystkim miejscem kształcenia, a nie udzielania wiadomości; ponieważ kształcenie wpływa na charakter i naturę umysłową człowieka, co nota bene jest trwalsze, jako że charakteru się nie zapomina, a wiadomości - jak najbardziej.

II francuska - zakładała wykształcenie urzędnika, który miał być sprawny, kompetentny i lojalny. Zgodnie z tą koncepcją uniwersytet miał ograniczony i określony zakres działania.

Stanowił bowiem instrument polityki i władzy, kształcił użytecznych urzędników, pozostając częścią ogólnokrajowej, scentralizowanej struktury.

(3)

III amerykańska - różna od europejskiej, zakładała wykształcenie pioniera, którego zadanie polegało na ucywilizowaniu 'dzikich obszarów' oraz ich zagospodarowaniu. Uniwersytety powinny nauczyć przekształcania teorii w instrument postępu cywilizacyjnego, łącząc harmonijnie badania naukowe i dydaktykę. Muszę studiować politykę i wojnę, żeby moi synowie mieli tyle wolności, by studiować matematykę i filozofię. Moi synowie powinni studiować matematykę i filozofię, geografię i historię naturalną, budowę okrętów, nawigację, handel i rolnictwo, by dać swoim dzieciom prawo do studiowania malarstwa, poezji, muzyki, architektury, rzeźby, gobeliniarstwa i porcelany. [cyt. za: Robert Siewiorek, Druga śmierć neandertalczyka, [w:] "Tygodniki Powszechny" z dn. 23.02.2014] Ten list przyszłego prezydenta (1. wiceprezydent: 1789-1797, 2. prezydent: 1797-1801) Stanów Zjednoczonych, Johna Adamsa, z 1780 r. stanowi dobitne świadectwo rzeczywistości, w której dopiero stabilne i dojrzałe społeczeństwo może pozwolić sobie na dogłębne zajmowanie się na przykład historią sztuki.

I wreszcie IV koncepcja - niemiecka - czyli Uniwersytet Humboldta lub Humboldtów

(Wilhelm von Humboldt - językoznawca i filozof, od 1809 r. zmieniał pruski system edukacji, zgodnie z jego zamysłem uniwersytet miał kształcić świadomego obywatela - i Johann

Gottlieb Fichte oraz - potem - Alexander von H.), który to model wywarł przemożny wpływ na nowożytny kształt uniwersytetów w Europie, w tym i w Polsce. Koncepcja ta zakładała prowadzenie badań prawdy naukowej oraz uprawianie dydaktyki powiązanej z tymi badaniami. Uniwersytet, będąc miejscem poszukiwania prawdy, miał odkrywać i

przekazywać całą wiedzę i prawdę o rzeczywistości, powinien uczyć myślenia, a nie zawodu, co pozostawiono szkołom zawodowym. Na uniwersytecie zatem powinno się prowadzić badania oraz uczyć ich prowadzenia, a nie wychowywać jak np. w systemie angielskim.

Zgodnie z założeniami Humboldta fundamentem działania uniwersytetu jest niezależność w sferze badań i nauczania oraz apolityczność. Koncepcja ta przewidywała osiągnięcie jedności nauczania i badań naukowych oraz zapewnienie studentom wszechstronnej edukacji

humanistycznej.

Poszukiwanie doskonałej formy uniwersytetu i optymalnej postaci pracowników naukowo - dydaktycznych zaprzątało najtęższe umysły oczywiście i w późniejszych czasach.

W dniu 21.05.1930 Uniwersytet Poznański, nadał doktorat Filozofii honoris causa za zasługi

(4)

(gdzie zaczął pracować, osiągnąwszy katedrę - czyli tytularną profesurę - w wieku 29 lat!).

Odpowiedzią uczonego był, ogłoszony później drukiem, wykład O dostojeństwie Uniwersytetu, w którym Honorowy Doktor zwraca uwagę na szereg ważkich i ponadczasowych kwestii, podkreślając, że:

1. Uniwersytet nie jest szkołą jedną z wielu, ale ma uczyć przede wszystkim myślenia naukowego, które jest drogą osiągnięcia wiedzy i poznania prawdy.

2. Powinnością czy trywialnie mówiąc, zadaniem Uniwersytetu jest odkrywanie prawdy i prawdopodobieństw naukowych oraz krzewienie umiejętności ich dochodzenia, tak więc główne pole aktywności uniwersyteckiej stanowi działalność naukowa i dydaktyczna. Owo odnajdywanie oblicza prawdy, znamionujące dążenie do wiedzy obiektywnej, odbywa się przez stosowanie argumentów; a jest o tyle ważne, że właśnie przez podjęcie próby dojścia do sądów prawdziwych lub przynajmniej prawdopodobnych powstają wartości intelektualne.

Uniwersytet powinien być niezależny ('duchową niezależnością'), choć finansowany, ale bez ograniczeń odnoszących się do sfery badań; uczelnia nie powinna też angażować się w spory pozanaukowe, gdyż - jak pisze Twardowski - [uniwersytet] Musi odgradzać się od

wszystkiego, co nie służy zdobywaniu prawdy naukowej, musi przestrzegać należytego

dystansu między sobą a nurtem, którym mknie około jego murów życie dnia potocznego, zgiełk ścierających się prądów społecznych, ekonomicznych, politycznych i wszelakich innych;

wśród walk i zmagań się tych najrozmaitszych prądów Uniwersytet winien trwać niewzruszenie jak latarnia morska, która wskazuje swym światłem okrętom drogę przez wzburzone fale, lecz nigdy światła swego nie nurza w samych falach. Gdyby to uczyniła, światłoby zgasło, a okręty pozostałyby bez gwiazdy przewodniej. (cyt. za: Kazimierz

Twardowski, O dostojeństwie Uniwersytetu, Poznań, Uniwersytet Poznański 1933, rozdz. 7, strony nlb.)

Zdaniem Twardowskiego Uniwersytet wywiera wpływ - dziś byśmy powiedzieli, że społeczny - głównie dzięki dydaktyce, a więc kształceniu młodzieży, dokonującemu się przede wszystkim przez budzenie i pogłębianie w umysłach młodych ludzi zrozumienia fundamentalnego znaczenia prawdy obiektywnej. Twardowski uważał tę działalność za pracę wychowawczą, z którą pracownik naukowo - dydaktyczny łączy swą aktywność

nauczycielską i badawczą.

Doktor, czyli ten qui docet - to nauczyciel - który innym może służyć za wzór; a nauczyciel uniwersytecki (czyli profesor lub docent) jest sługą prawdy obiektywnej, przedstawicielem jej i głosicielem wśród młodzieży i społeczeństwa. (op. cit. rozdz. 11)

(5)

Powinien on mieć kwalifikacje intelektualne i wiedzę, hart ducha i silny charakter;

pozbawiony być uprzedzeń, obiektywny i w stosunku do uczniów, i wobec wyników badań;

nie powinien być powiązany z żadną formą organizacji, która nakazuje promować określone zachowania; nie powinien być podatny na doktryny, hasła, programy wątpliwego

pochodzenia; nie powinien też zabiegać o władzę, pieniądze, tytuły i zaszczyty, ani poddawać się ambicji, ponieważ to bezstronność naukowa jest podstawą autorytetu, jaki profesor/docent może osiągnąć. Należy on do wielkiej rzeczypospolitej uczonych (op. cit. rozdz. 15) na całej kuli ziemskiej, ponieważ nauka jest ponadnarodowa. Poczucie solidarności łączy go z ludźmi, dla których treścią życia jest nauka i marzy on o tym, żeby wszyscy nauką się zajmujący taką solidarność odczuwali.

[Powstał ten wykład w umyśle filozofa, stąd i pochwała zwłaszcza etyki, ponieważ dzięki niej filozof się nad tem, co czyni, zastanawia (...), postępowanie swoje, jego pobudki, metody i cele czyni przedmiotem własnej refleksji. (op. cit. rozdz. 16)]

Sam Twardowski ma poczucie, że dzięki swoim uczniom (było ich około trzydziestu, a wśród nich: filozofowie i logicy - Czeżowski, Ajdukiewicz, Kotarbiński, Tatarkiewicz; filologowie - Witwicki, Kleiner, Kuryłowicz, Gansiniec) on sam jest obecny na wielu uniwersytetach (Wilno, Warszawa, Poznań; por. op. cit. rozdz. 17).]

Prawie 80 lat później, pochodzący ze Lwowa archeolog, Profesor Bolesław Ginter z Uniwersytetu Jagiellońskiego, otrzymał tytuł honorowego doktora naszego Uniwersytetu i podczas tej uroczystości (31.10.2011), wygłosił wykład O wielkości uniwersytetu. Dzieląc z Profesorem Twardowskim poglądy odnośnie wychowawczej roli uniwersytetu, Profesor Ginter przedstawił w swym wykładzie dosyć gorzką wizję, zakończoną konkluzją na temat negatywnych zjawisk, jakie zaobserwować można wśród nauczających, od asystentów do profesorów: Erozji ulegają akademickie dobre obyczaje i normy etyczne. Następuje relatywizacja takich pojęć jak prawda czy moralność. Zapomina się o słowach takich jak honor czy etos pracy. Wprawdzie zjawiska takie występowały także w przeszłości, ale - po pierwsze - nie w aż tak dużym nasileniu, a po drugie - poddawane były powszechnej krytyce;

nieetyczne zachowania spotykały się wręcz ze środowiskowym ostracyzmem. Dziś [czyli w 2011 roku, jeszcze przed znanym nam tak boleśnie hejtowaniem w Internecie] przechodzi się nad tymi sprawami do porządku dziennego i rzadko zachowania nie licujące z

uniwersyteckimi dobrymi obyczajami są potępiane. Skutkuje to osłabieniem autorytetu uczonego, zwanego coraz częściej naukowcem, a także rangi Uniwersytetu, będącego w

(6)

Oczekiwanie przeciętnego członka społeczeństwa związane z postacią pracownika

naukowego nie zmieniło się istotnie od czasów Twardowskiego i zasada noblesse oblige, choć formalnie odnosi się do pochodzenia, w przenośni oznacza uzasadnione oczekiwania reszty społeczeństwa skierowane do lepiej uposażonego jej członka (obojga płci), w tym wypadku bogatszego o wykształcenie. Wbrew pozorom, toczony od wieków spór na temat wyższości arts nad science lub odwrotnie ma znaczenie drugorzędne, ponieważ znacznie ważniejszym problemem staje się utrata nie tyle humanizmu, co humanitaryzmu w obrębie studiów.

Lwowski filolog klasyczny, Ignacy Wieniewski, znakomity tłumacz m. in. eposów Homera i Wergiliusza, w końcu lat czterdziestych ubiegłego wieku, na londyńskiej obczyźnie napisał szereg esejów poświęconych kulturze, polskiej zwłaszcza. Jeden z nich nosi tytuł O stosunku humanizmu do humanitaryzmu, przy czym zaznaczyć wypada, iż dla autora Humanizm (...) jest postawą intelektualno-estetyczną, obierającą człowieka, pełnego człowieka, jako ośrodek zainteresowań. Humanitaryzm jest postawą etyczno-społeczną wobec człowieka i jego

wartości. (Ignacy Wieniewski, Powrót na Via Appia (Studia i szkice), Londyn 1951, s. 44).

Wieniewski pisze: Humanistyka (...) ma na celu (...) wychować pełnego człowieka przez równomierne rozwijanie wszystkich władz duchowych: obok zdolności spekulatywnych - uczuciowości, wyobraźni i wrażliwości na piękno. Jak przerost tych trzech ostatnich

elementów na niekorzyść pierwiastka spekulatywnego byłby oczywiście szkodliwy, tak samo zjawisko odwrotne, wywołane upośledzeniem humanistyki miałoby bardzo ujemne następstwa.

Oznaczałoby bowiem (...) wychowanie czcicieli cywilizacji materialnej i technicznej, gardzących kulturą duchową, bezdusznych robotów, nieczułych na cierpienie bliźnich, niewrażliwych na dobro i piękno. Byłaby to groźba dla kultury nie tylko intelektualnej, ale i moralnej. Szkoła antyhumanistyczna stałaby się szkołą antyhumanitarną. (op. cit. s. 47n) Rzec by można, iż właśnie owo humanitarne podejście do człowieka jako obiektywnej wartości samej przez się kierowało działaniami władz naszego Uniwersytetu oraz Uniwersytetu w Kolonii w styczniu 2015 roku przy realizacji projektu "Skreśleni".

Doktoranci Instytutu im. Willego Brandta przygotowali biogramy kilkunastu (spośród 250 znanych z nazwiska) osób, którym w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku Śląski Uniwersytet Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu (Schlesische Friedrich-Wilhelm-Universität zu Breslau) odebrał stopień naukowy doktora w związku z ich żydowskim pochodzeniem. Ich Magnificencje Profesor Marek Bojarski, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, oraz Profesor Axel Freimuth, rektor Uniwersytetu w Kolonii (która to uczelnia w 1951 roku przejęła patronat nad rozwiązanym - tym samym pozbawionym osobowości prawnej - w 1945r.

byłym niemieckim Uniwersytetem Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu), podpisali

(7)

oświadczenie, głoszące m. in.: "... że odebranie stopnia naukowego wymienionych osób uważają za niebyłe (null und nichtig) i z tego powodu nie posiadające mocy prawnej".

Oświadczenie to spisano w czterech językach: po angielsku, niemiecku, polsku i hebrajsku.

(więcej informacji na ten temat patrz: "Przegląd Uniwersytecki", 1/206/2015, s. 1-16) I oczywiście może się to niektórym z nas wydawać przysłowiową musztardą po obiedzie, ale wnuk Elfridy i Karola Danzigerów, który na tę uroczystość przybył bodaj z Australii, po drodze niejako zabierając z Izraela swą prawie stuletnią matkę, a córkę owych

pokrzywdzonych, nie dzieliłby z nimi tej opinii.

Naszym dziedzictwem są dobre i złe chwile, a powinnością pozostawienie po sobie przede wszystkim tych dobrych.

W napisanej u progu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez Harper Lee książce pt. Zabić drozda jest taka scena, kiedy dwaj wykształceni uniwersytecko bracia - lekarz i prawnik - rozmawiają o niszczycielskiej sile rasizmu. Prawnik ma jednak nadzieję, że cieszy się wystarczającym zaufaniem swych dzieci (patrz: Harper Lee, To Kill a Mockingbird, Penguin Books 1963, s. 94; polski przekład opuszcza motyw zaufania), mówiąc: Dlaczego rozsądni ludzie wpadają w obłęd, kiedy tylko wypływa jakakolwiek sprawa, w którą zamieszany jest Murzyn?... Nawet nie próbuję udawać, że rozumiem. Liczę tylko na to, że Jem i Smyk zwrócą się ze swoimi pytaniami do mnie, zamiast słuchać gadania na mieście... (Harper Lee, Zabić drozda, przeł. Zofia Kierszys, Książka i Wiedza 1971, s. 127) - życzę więc Państwu, by w trakcie nauki w dzisiaj otwieranej Szkole Doktorskiej każdy z Państwa także miał kogoś, kogo w chwilach niepewności będzie mógł o sprawy najważniejsze zapytać, oraz by później Wasi współpracownicy, uczniowie, dzieci czy przyjaciele ogarnięci wątpliwościami, w każdym z Was mieli osobę, którą warto najpierw zapytać. Czyli - jak powiadali starożytni Rzymianie - Quod felix, faustum fortunatumque sit.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przestrzeń jako warunek dla uczenia się i uczenia kogoś kontaktu nauczyciel – uczeń. Małgorzata Lewartowska-Zychowicz, Maria Szczepska-Pustkowska,

Sztuka w wielu perspektywach – od uczenia się sztuki po sztukę uczenia się… 17 jakości rozumianej jako pewnego rodzaju uniwersalny i poddający się poznaniu byt, który

I przez cały czas bardzo uważam, dokładnie nasłuchując, co się dzieje wokół mnie.. Muszę bardzo uważnie słuchać, ponieważ nie mam zbyt dobrego

D rugą część książki stanowią prace poświęcone mniejszości niemieckiej w powojennej Polsce: Michała Musielaka - Ludność niemiecka w Wielkopolsce po I I wojnie

Nie zawsze leczenie chirurgiczne jest w stanie zniwelować szkody powstałe w wyniku zastosowania innych metod, odwrócić ich nie­..

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Starożytna literatura, historia i kultura są fundamentami Europy współczesnej. W basenie Morza Śródziemnego narodziły się nauki matematyczne, fizyczne, przyrodnicze, idee filo-

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by