• Nie Znaleziono Wyników

Kobieta w garniturze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kobieta w garniturze"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

X MAGAZYN Sylwetka

18 stycznia 20131 www.kurierlubelski.pl | Polska Kurier Lubelski

Kobieta w garniturze

„To nie ja opuściłam kraj, to kraj mnie opuścił" powtarzała Krystyna

Modrzewska. Pisarka i naukowiec spędziła 17 lat na emigracji. Jej dom był przy ul. Bernardyńskiej 9 w Lublinie

B yła małą dziew-

czynką. Nazywała się jeszcze Krystyna Man- delbaum. Za oknem pociągu mijała wzrokiem kolejne stacje: Radość, Śródborów, Pila- wę, Dęblin... Podróżowała z matką. Po latach rozłąki przepro- wadzały się do ojca, który praco- wał jako lekarz w Lublinie. Wresz- cie. Dorożka, droga przez ul. Za- mojską i „dojeżdżaliśmy na plac Bernardyński, w którego centrum królowała dawna wieża ciśnień, w moich oczach bardzo okazała i interesująca, przywodząca na pamięć owe wieże i baszty, w któ- rych bajkowi królowie zamykali swoje nieposłuszne księżniczki".

Wydała dziewięć książek ze swoimi wspomnieniami. Szcze- gółowe opisy miejsc, ludzi i wra- żeń czynią z nich wyjątkowe por- trety współczesnego miasta. Jed- nak Modrzewska wielkiej pisarki nie udawała. Po prostu opisywała to, czym chciała się podzielić.

Uczyła się najpierw w gimna- zjum im. Unii Lubelskiej, potem w prywatnym gimnazjum im. He- leny Czarneckiej. Sprawiała kło-

poty. Nie dość, że miała pałę z ma- tematyki, to pisała listy miłosne do koleżanki. Maturę zdała eks- ternistycznie. Już wtedy nosiła męskie ubranie i krótką fryzurę.

1939 rok, Krystyna Mandel- baum staje się Krystyną Mod- rzewską. „Przez magiczną cyfrę czterdziestu czterech dalszych lat mojego życia nosiłam nazwisko wybrane z warszawskiego kata- logu telefonicznego" - pisze w jednej z książek. I jeszcze coś:

„Otrzymane po ojcu nazwisko nie miało dla mnie szczególnego zna- czenia, nieznacznie tylko większe niż osoba ojca, która nie znaczyła nic". W opisach była szczera do bólu.

Podczas wojny działała w AK.

Zaopatrywała leśne oddziały i prowadziła sabotaż gospodar- czy. Oficjalnie pracowała jako urzędniczka, a niemieccy przeło- żeni ją cenili. Nie mieli pojęcia, że jest Żydówką.

Skończyła studia medyczne, obroniła dwa doktoraty i napisała habilitację. Nie sprawiło to jed- nak, aby poczuła się dobrze w swojej skórze. „ Od jedenastego

" Przez magiczną liczbę czterdziestu czterech lat mojego życia nosiłam nazwisko wybrane z warszawskiego

katalogu telefonicznego "

czy dwunastego roku życia zaczę- łam żyletką kaleczyć swoje ciało.

Robiłam to przez wiele lat, w póź- niejszym okresie uzasadniając to przed sobą - mało przekonująco - że cierpienie fizyczne pokonuje cierpienia psychiczne (...) Wyczy- tałam w Magnusa Hirschfelda

„Sexualpathologie", że 33 procent takich jak ja kończy życie z włas- nej ręki".

W1950 roku była adiunktem na Akademii Medycznej w Bia- łymstoku. Nienagannie leżący garnitur, krótkie włosy, lekko iro- niczny uśmiech - tak ją wspomi- nano. Komitet Wojewódzki oba- wiał się deprawującego wpływu, jaki Modrzewska może wywierać na studentów. Choć zdolna i do- brze zapowiadająca się, to jednak nosiła się jak mężczyzna. Przed utratą pracy uchronił ją fikcyjny romans z kolegą.

Kilka lat później wróciła do Lublina i zaczęła pracować jedno- cześnie w Zakładzie Antropologii UMCS (później została jego kie- rowniczką) i w szpitalu powiato- wym w Bełżycach. Od końca lat 50. jako Adam Struś opubliko- wała parę książek. Z roku na rok atmosfera wokół niej stawała się coraz gorsza. „Był to czas, w któ- rym coraz częściej odczuwałam potrzebę wykrztuszenia, wyrzy- gania z siebie własnego życia.

Chciałam zedrzeć je w kawałki, sponiewierać i zeszmatławić do końca. Było mi tego życia za dużo

i aby je w ogóle wytrzymać, mu- siałam rozdrobnić je i wcielić winne, fikcyjne życiorysy" wspo- minała.

W 1970 roku Krystyna Mo- drzewska miała pięćdziesiąt je- den lat. Rodzice już nie żyli. Na fali nastrojów antysemickich wyemi- growała do Szwecji. Tęskniła.

Efektem była wielomiesięczna depresja. Przez siedemnaście lat nie mogła zobaczyć ojczyzny.

„Wracam czasami pamięcią na te ulice, na te z nich najuboższe, dla wielu - najbrzydsze, dla mnie - najszczęśliwsze. Idę nimi o wio- sennej przedwieczornej porze i są mi pełne uroku te domki niskie, rudery pokraczne, płoty starością i zaniedbaniem zmurszałe, ganki i okiennice koślawe, przybu- dówki kalekie i walące się - dawno już pewno nieistniejące poza moją jedynie pamięcią.

Ztego nieistniejącego świata czer- pię siły na ciągłe jeszcze dalsze trwanie w wielorako obcym mi świecie" - pisała.

Sylwia Hejno

Wykorzystałam materiały Ośrodka Brama

Grodzka-Teatr NN, który stworzył specjalną stronę o Krystynie Modrzewskiej:

www.modrzewska.teatrnn.pl

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyniki przedstaw w postaci liczby mieszanej lub liczby naturalnej... Mnożenie ułamka przez

Najlepiej z naszej rodziny powiodło się wujkowi, któ- ry jakiś czas również miesz- kał z nami w tej maleńkiej klitce.. Jako mężczyzna łatwiej dawał sobie radę w życiu, a

W tej magicznej podróży możemy natrafić na niezwy- kłe zjawiska - mówi Witold Dąbrow- ski, dyrektor artystyczny Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, który jest

jednak za hermeneutyczną inspiracją cudy można postawić tezę, iż prowadzenie badań nad relacją teologia – nauki przyrodnicze, która to jest szczególnym przy- padkiem

rozbudowane i bardziej wyczerpująco opracowane zostały rozdziały zawiera­ jące w yciągi z układów zbiorowych pracy, przepisy o urlopach dla pracow­ ników,

Podstawowe zasady równości na rynku pracy i na gruncie zawodowym oraz zakaz dyskryminacji reguluje Kodeks Pracy (art.. Określają

2 sierpnia. Zaczyna się życie sielskie. re k to ra Skw ierczyńskiego w celu egzam inów. Tym czasem nad Rzym em zbierają się groźne chm ury. K ardynałow ie rad zą

Tak, że niestety dzieci traciły czasami na tym, bardzo traciły, ale też wiedziały… no jedna rzecz, którą sobie, żeby skończyć temat Matka i Dzieci, to nigdy – wybałuszył