KS. JA N K R A C IK
„BYLEBY MIELI KSIĘDZA”
ZANIM CHOCHOŁÓW STAŁ SIĘ PARAFIĄ
Jeśli lokalna tem aty k a przy b ierając postać publiczną, bo d ru kowaną, w ym aga niejakiego uspraw iedliw ienia, to może je sta nowić nie tyle sam a faktografia, in teresu jąca niew ielką grupę czytelników , ile ogólniejsze praw idłow ości, które p a rty k u la rn y przypadek pozw ala lepiej poznać czy zilustrow ać. Słabą stroną takiej p ra k ty k i jest zaw ężone pole obserw acji, m ocną — u trz y manie ludzkich w ym iarów historii, bez redukow ania do schem atu sytuacji nie tożsam ych, a zaledw ie podobnych. W m ałej, p odha
lańskiej wsi, odbiły się, jak w lu sterk u , w ielkie problem y po- trydenckiego Kościoła.
Był rok 1641. K rakow ski archidiakon i w ikariusz g en eraln y Erazm K retow ski, w izytując d ek a n at now otarski, przybył do Czarnego D unajca, będącego parafią dla 13 wiosek. W jednej z nich, Chochołowie, stała zbudow ana przez sołtysa kaplica. P leban Jerzy C ezary udaw ał się tam rzadko, narzek ając na b ra k podwód i rem uneracji dla siebie i tow arzyszącego m u re k to ra szkoły.
Uważając, że kaplicę należy albo udotow ać, albo zburzyć, p ro boszcz przytaczał racje za ty m drugim rozw iązaniem : m ieszkańcy Chochołowa i pobliskiego Dzianisza, zam iast na mszę do D unajca, udają się do kaplicy lub obchodzą ją wkoło, a odm aw iając przy tym Ojcze nasz i Zdrow aś uw ażają, że czynią zadość kościelnem u przykazaniu. Na W ielkanoc spow iadają się jeżeli ksiądz przy b ę
dzie na m iejsce. Sołtys zresztą zbudow ał kaplicę dla sw ej w ygo
dy i korzyści — przychodzącym tam w iern y m sprzedaje piwo, i tylko w ted y gdy je ma, prosi plebana z celebrą. O debrał d aro w any przez siebie ogród na u trzym anie kaplicy, a wokół niej — pobierając opłaty ze stra tą dla proboszcza — grzebie sam ow olnie zm arłych, naw et takich, k tó ry m nie przysługuje kościelny po
chówek. W ierni nie chcą świadczyć należnych datków i prac na rzecz kościoła w C zarnym D unajcu; kaplica bez k u ltu Bożego i kapłana, to pośm iewisko dla heretyków . C hochołow ianie przedło
żyli biskupiem u w ysłannikow i sw oje racje: do fa ry daleko (ok.
10 km), w chorobie tru d n o zdążyć po księdza. Do kaplicy zaś
18 N a sz a P r z e s z ło ś ć t . 70/1988
274 K S . J A N K R A C I K
[2]
fosadnW 3 n T le lu . katollków z przyległej, w ęgierskiej O raw y . Z ? p y w aJ3cy tu z Polski i poddaw ani protestan ty zacii m e m ^ lz wówczas żadnej p arafii na G órnej Orawie). S tro n y uzna
ły w końcu zgodnie, iz pożytek dusz wym aga, by przy k a p lW osadzie w ikarego. Proboszcz godził się na to, byle sam ^dostaw a^
d p a ra fia n całe ustalone w fundacji taczm o (meszne), zaś na lew X raam e ,m k a f usza m echby kupiono, za zgodą sta ro sty i kró
lew skim potw ierdzeniem , rolę km iecą w Chochołowie. Jeśli to nie arczy, ks. C ezary obiecyw ał dołożyć ze swego. G órale przystali a propozycję. P rzy okazji zakazano sołtysow i pobierania fune- ra u ° T ’ j zw yczai ° we d atk i pogrzebow e m iał zbierać w itry k i w raz z dochodem z ogrodu obracać na n ap raw ę kaplicy, rozliczając sie co roku przed plebanem i przysiężnym i Owa kaplica z pacierza- 1 zam iast mszy, sołtysów cm entarzyk i w yszynk na peryferiach
1 Parafii' “ “ " ależa,y d° ™ " k ó w w T y c i D zierżący starostw o now otarskie, czorsztyńskie i spiskie ród P ieniążków z K rużlow ej przyczynił się do pow stania na tych te- osad^G ™ drU n eJ połow ie XVI 1 na Pocz^tk u X V II w. około 20 osad. C zarny D unajec lokow ał P rokop P ieniążek osadzając tu w loaz r. 15 km ieci; Chochołów założono w 1592 r.2 W r. 1591 To
m asz M ientus, sołtys dunajecki z synem sw ym Ja n e m na swym ymr l ? roilcl®. w Czam y m D unajcu zbudow ał kościół”, któ ry m o n SR , i ą - u m ief a - Chł0pi kUpiIi g ru n t’ na którym ks. Szy
m on B ukow iński postaw ił plebanię. W 1605 r. sam i poddani 13 Z ~ v CzaTn? D.Unajec’ Chochołów, Ciche, Długopole, Dział, Odro- u r k, e,niąZ^ ° W1Ce’ P odbrody> Podczerw one, R atułów , Rogoźnik S w 7 S ó / a łr T ufundow ali sobie Parafię; erygow ał ją 28 npea 1606 r. kard. B ern a rd M aciejow ski 3. W szystko zaś — jak głosiło wspo ne postanow ienie sołtysów i grom ad — „dla pożytku dusz ludzkich, iz te wsi now oosiadłe fa ry sw ej ani kościoła sw e
go nie m ają, dla adm inistrow ania sakram en tó w i niebezpieczeń
stw a bez spowiedzi um ierających i dziatek bez k rz tu schodzących, 1 ab y się ludzie pom nażali w nabożeństw ie i bojaźni Bożej, przez słuchanie słowa Bożego i Mszy św". N abyli ted y dla plebana rolę i zobow iązali się do taczm a: sołtysi daw ać będą po 4 korce żyta i y ez owsa, a km iecie połowę tego ospu, zaś hodow cy owiec —
* ArC^ Z T M etropolitalnej w K rakow ie (tamże dalej cyto
w ane źródła), AVCap 43 k. 330, 345—346v.
2 Lustracja starostwa nowotarskiego w r. 1546, wyd. J. C z u b e k ,
„Rocznik Podhalański” nr 1: 1914—21 s. 70; F. K i r y k , Zarys dziejów ziem powiatu nowotarskiego w okresie przedrozbiorowym (do r. 1770), w: Ziemia Nowotarska i Zakopane, K raków 1966 s. 19—20; J. R a - a c z ) Dzieje i ustrój Podhala nowotarskiego za czasów dawnej Rze- czypospolitej Polskiej, W arszawa 1935 s. 69—70.
AVCap 5 k. 67—68; 43 k. 349v—351; AEp 36 k. 494v—499.
[3]
B Y L E B Y M I E L I K S I Ę D Z A 275
co tr z y d z ie ste g o barana, „aby się czym m iał sustentow ać kapłan, sługa B o ż y " 4.
W dowa po staroście M ikołaju Pieniążku, Zofia z Sierakow skich, trzym ająca dożyw otnio now otarszczyznę, w yraziła zgodę na chłop
ską darow iznę a k ró l zatw ierdził fundację, k tó rej m iał być kola
n e m — aby „nam jako pan nasz m iłościw y pasterze, jednego po drugim porządnie podaw ać nie zaniechał” . Zarów no m onarcha jak starościna, mimo że hojni nie ze swego, pew ni byli w łasnych p ra w patronackich. G dy na początku 1606 r. zm arł kom endarz B uko
wiński, w k w ietniu instytuow ano z polecenia Pieniążkow ej ks.
Adama z Nowego Targu, a w lipcu staw ił się w krakow skim kon- systorzu ks. Mojżesz P etricius z Żywca, okazując p rezentę k ró lewską na to samo beneficjum 5.
K rólew scy protegow ani na probostw o czarnodunajeckie p o ja
wiali się i w następnych latach przed ustąpieniem poprzedników . W 1615 r. ks. J a n C hechelski spierał się o tę parafię z M ojże
szem P etrycym , k tó ry nie rezygnow ał m imo uzyskania plebanii w K ętach. G dy nom inat w ydobył się z cenzur kościelnych, w ja kie popadł za poturbow anie Mojżesza, te n ustąp ił z D unajca, ale prezentę kancelarii królew skiej przedstaw ił now y k andydat, za
pew ne jego k re w n y — Szym on Petricius. Jem u też konsystorz przyznał parafię, uznając że p rezenta Chechelskiego, chociaż wcześniejsza, była niew ażna, jako uzyskana przed zaw akow aniem b e n e fic ju m 6. Poszkodow any zaapelow ał do N uncjatury, gdzie w w 1617 r. w ygrał, a Szym on został odsądzony od probostw a z po
wodu kum ulacji Chechelski, k tó ry sam m iał parafię w Iw kow ej, nie potrafił jednak w yegzekw ow ać w arszaw skiego d e k r e tu 7. W a
leczni kapłani m niej zajm ow ali się duszami. Zarów no in sty g ato r biskupi, jak w ierni z Iw kow ej i K ęt skarżyli m iejscow ych p a sterzy o zaniedbania, nadużycia i ekscesy, a w 1620 r. Szym on P e- trycy pozw any został przed oficjała o posiadanie trzech far: c z a r nego D unajca, Jaw o rn ik a i R a b k i8.
Jerzy C ezary z Nowego T argu objąw szy C zarny D unajec w 1637 r. zastał p arafię zaniedbaną pod każdym względem. Jed e n i drugi P etry cy (Mojżesz w rócił znów po Szymonie) nie rezydując, w yręczali się w ikariuszem , k tó ry m iał do obsługi nie 700—800 mieszkańców, jak w latac h pow staw ania parafii, lecz 3500 w 13
4 AVCap 43 k 350
6 Tamże k. 350, 351v; AOf 114 s. 1650, 1738, 1809; AVCap 25 s. 637;
31 k. 259; zob. J. H a f a c z , dz. cyt., s. 67.
8 AOf 118 s. 617, 623, 625, 634, 651, 682, 686, 690, 692, 723, 753, 777, 797, 800—802; AEp 39 k. 201.
7 AOf 118 s. 1172, 1183; 119 s. 400, 451, 457, 462, 498, 866, 960; AEp 41 k. 68v; AVCap 39 s. 211.
8 AOf 118 s. 803; 119 s. 646, 865, 1174, 1186—1187, 1197, 1313, 1325, 4391, 14,10; 120 s. 40, 289, 359, 488, 499, 548; AYCap 40 s. 40— 41.
276 K S . J A N K R A C I K
[4] rozrzuconych po górach wioskach. M ały kościół nie m ógł pom ieś
cić w iernych, plebania była zdew astow ana. C ezary sprow adził w krótce kom isję biskupią, k tó ra w 1641 r. nakazała w iernym — oni w szak byli fu n d ato ram i p arafii — złożyć się na budow ę szko
ły i popraw ę p rzytułku. Proboszcz zam ierzał też powiększyć koś
ciół. Poszczególnym grom adom przydzielono do u trzym ania odcin
ki p a rk a n u oraz fu rtk i, sołtysom — dzwonnicę, „chochołowianie zaś, iż kapellę m ają, tylko po p iętn astu gontów i tyleż goździ gontow ych z każdej roli na każdy rok na kościół czarnodunajec
ki, jako na sw oją m aciorkę daw ać pow inni będą, co uczyni kop półtrzciej” 9 10 11.
P leb an dbał nie tylko o św iątynię. Dom agał się, by oddaw ano m u w całości meszne, a nadto od każdego km iecia z D unajca żą
dał po 2 wozy (i 1 dla re k to ra szkoły) drew na zimę. Na odpusto
w y dzień T rójcy Św iętej w ierni składali w kościele na ołtarzu ser, masło i pieniądze. Poniew aż jakiś czas żywiono z tego p ra cujących w kościele rzeźbiarzy i m alarzy, w izytator rozstrzygając spór w 1638 r., pieniądze polecił obracać na potrzeby kościoła, a nabiał — plebana. Czas jed n ak był zdecydow anie niesposobny na egzekw ow anie powinności. Mojżesz P e try c y upom inający się o taczm o został pobity i om al nie po strad ał życia z rą k górali w al
czących zbrojnie z uciskiem staro sty Kom orowskiego. Również C ezary obaw iał się napadu, a w krótce m iał zostać poturbow any przez podstarościego, k tó ry urządzał zajazdy na plebanię zajm o
w ał role i w raz z Żydam i n ak łan iał poddanych do nieoddaw ania mesznego. Zm agania te i n astępujące po nich procesy ciągnęły się do 1655 r.i°
Proboszcz spierał się też z plebanem Ludźm ierza o p rzynależ
ność p arafialn ą Długopola, pozyw ał rów nież co jakiś czas opiesza
łych oddaw ców taczm a. G dy w 1654 r. ks. C ezary dochodził znów sądow nie swojego owsa, drew , sera i m asła, m ieszkańcy Chocho
łowa oraz pobliskiego Dzianisza, W itowa, Cichego i K oniów ki w y liczyli, że do 22 kw ietnia tego roku odpraw ił on w chochołow skiej kaplicy tylko 15 m s z y n . G órale ci zostaw iając innym grom adom troskę o m acierzysty kościół w D unajcu, nie oddaw ali nań w y
znaczonych im w 1641 r. gontów. Proboszcz tw ierdził w 1730 r., że zaniedbują się od 35 lat; pozw ani odpow iadali, że polecenie od początku się nie przyjęło, oni u trzy m u ją kaplicę, proszą tedy o zw olnienie ich od nałożonych — jak zw ykle dla w yegzekw ow ania należności — cenzur kościelnych 12.
9 AVCap 43 k. 342—343v, 346v—347, 352; AOf 170 s. 710—713.
10 AVCap 43 k. 344, 353v—354; J. R a f a c z, Z dziejów Kościoła na Podhalu (ks. Jerzy Cezary). „Przewodnik N aukow y i L iteracki” 45:
1917 s. 99—109.
11 AOf 136 s. 1292, 1501, 1691, 1832; 141 s. 99—401; AVCap 43 k. 353.
12 AOf 170 s. 910—912.
[5] B Y L E B Y M I E L I K S I Ę D Z A 277
W latach sześćdziesiątych X V III w. akcja chochołow skiej sagi pastoralnej doznała przyspieszenia. Należące do kaplicy grom ady wniosły do konsystorza krakow skiego skargę na proboszcza, k tó rym od 1758 r. był W alenty Czyżowski: z pow odu odległości nie- którzy byw ają w kościele tylko parę razy w roku; wyliczono im iennie k ilku zm arłych bez sakram entów i dzieci bez chrztu w Dzianiszu, Cichym, W itowie, Zakopanem ; nie byłoby tego, gdyby przy filialnej kaplicy m ieszkał w ikary; ludzie um ieliby pacierz i w iedzieliby o sakram entach, a osobliwie oleju św iętym ” 13. W 1760 r. kom isja biskupia przesłuchiw ała św iadków na m iejscu, a proboszcz tłum aczył, że przy p ad k i śm ierci bez sakram entów zd a
rzyły się nie za niego, a zresztą nie sposób wszędzie zdążyć, „ale dlatego są katechizm y i m isje”, b y nie tylko akuszerki p o trafiły w potrzebie ochrzcić. W ierni z Chochołowa, W itow a i Dzianisza b y w ają na m szy w niedziele i św ięta, zaś „Zakopane nie jest wieś, ale tylko w lasach łąki i pastw iska, gdzie ludzie z bydłem na lato zostają, i którzy tam ustaw icznie zo stają”, udziela im się też sakram entów . W ierni znają podstaw ow e p ra w d y w iary, a n aw et
„ile razy po księdza przychodzą, z tym go upom inają: dobrodzie
ju, abyście olejku nie zapom nieli”. Uczy się ich co niedzielę, jest już przy farze dw u w ikarych. Czemu jed n ak m iałby pleban trz y mać w ikariusza w Chochołowie, gdzie kaplica nie jest żadną fi
lią, a przy d an y jej ogród przynosi zaledw ie furę siana, ted y
„skąd księdza w ikarego tam na mszę św. posyłać lub sam ośm razy w rok i w ięcej tam na nabożeństw o przybyw ać za to tylko siano”. S karżący lepiej zrobiliby, gdyby „pomogli kościół p aro - chialny i dzw onnicę reparow ać, k tó ry penitus zdezolow any” 14.
Pozw any przekonyw ał, że kościółek filialn y w inien stanąć w Ci
chym, „bo w Chochołowie p rzy sam ej granicy, tylko by Orawianie na w ęgierskiej stronie m ieli wygodę, nie parochianie, i p an W oj
narow ski przedaż na m asło i s e r” 15.
W listopadzie 1762 r. przedstaw iciele w iosek i proboszcz, p rz y bywszy znów do K rakow a, za pośrednictw em oficjała z tru d e m dochodzili do kom prom isu. Czyżewski żądał: chcą księdza, niech
•zbudują dom y dla plebana, w ikarego, dzw onnika oraz szpital, wszystko niech uposażą ziemią, a kaplicę niech pow iększą i za-
18 AOf 192 s. 455—457; Producía 214 (1 III 1760).
14 (Odpowiedź C zyżew skiego na zarzuty, 176,1), Producía 214.
15 Szlachcica tego, trzym ającego sołectw o w Dzianiszu, uważał p le
ban za głów nego promotora secesjonistów ; zam ów ił też nań u sw ego pełnomocnika w konsystorzu Karola Jaw orskiego, pozew o to, „że święto św. W awrzyńca w tym roku zgw ałcił, bo przez cały dzień 'wię
cej jak 30 ludźmi M ałołąkę vulgo polanę pod Tatram i grabił” z w ie l
kim zgorszeniem ludu. Czyżowski do Jaw orskiego, Czarny Dunajec 2 lipca 1760, 20 października 1761, tamże.
278 K S . J A N K R A C I K
[6]
o patrzą w param enty. Chłopi gotowi byli odrestaurow ać kaplicę i zadbać o m ieszkanie dla księdza i organisty, ale tw ierdzili, że u trzy m y w an ie w ikariusza należy wszędzie do proboszcza. Uznali też, że m onstrancji nie trzeba, bo w ystaw ienie m ożna zrobić i w puszce, tę zaś spraw ią. O łtarze? — starczy jeden. J e st sygna
tu rk a — „obejdzie się tym czasem bez innych dzw onów ”, a chrzcielnicę zastąpi kociołek. O rnatów nie kupią, proboszcz obie
cał dać stare z kościoła, co do ślubów i pogrzebów za zgodą ple
bana — zdają się na jego wolę. Że ksiądz w Chochołowie będzie ta k długo, dopóki nie zbuduje się filii w Cichym? — i na to się godzą 16.
U rzędow a ugoda, na jak ą górale przystali, „byleby m ieli księdza przy tym kościółku”, nie zm ieniła s y tu a c ji17. Proboszcz uznawszy, że chłopi nie spełnili staw ianych im w ym agań uzyskał w try b u nale N u n c ja tu ry zaw ieszenie decyzji oficjała. Ten persw adow ał plebanow i: „i sam siebie i tych ubogich ludzi na ekspensę w y
prow adziłeś”, w ikarego dla nich trzy m aj „m ając znaczne na to prow enta, bo inaczej m usiałbym pisać do książęcia im ci” biskupa, b y przyłączył te w sie do Nowego T argu lub Szaflar. Czyżewski pozw any ponow nie do sądu, za tru d n ił w reszcie w ikarego w Cho
chołowie jesienią 1764 r., ale pow ołując się na d ek ret N u n c ja tu ry zaskarżył chłopów o niedopełnienie w szystkich w arunków . W łasne ustępstw o tra k to w a ł bodaj jako rozw iązanie tym czasow e czy ta k tyczne. W rok później w protokole w izytacji zapisano, zapew ne nie bez inspiracji plebana: w Chochołowie jest kaplica uw ażana za filię, gdzie w ikarzy odpraw iają w pew ne niedziele i św ięta:
obecnie proboszcz trzym a tam b ern ard y n a, jako w ikariusza apli
kow anego 18. Takiego zaś można było całkiem łatw o usunąć.
P om ijając oczywistą kw alifikację m oralną postępow ania d u chow nych pokroju Petrycych, Cezarego lub Czyżewskiego, w arto się na koniec zamyślić nad ułom nościam i system u, w k tó ry m do k apłaństw a prom ow ano ludzi po kilkum iesięcznym pobycie w se
m inarium , albo i bez, stanow iska rozdaw ano drogą patronackiego protekcjonizm u, dyspensow ano od w łasnych zakazów kum ulacji, daw ano możliwość długiego procesow ania się o dochody, zaś w iernych z odległych od kościoła wsi skazyw ano praktycznie na rozcieńczone postaci życia religijnego.
Sum a w arunków m aterialn y ch w ym aganych w Kościele łaciń
skim do utw orzenia odrębnej parafii była ciągle o w iele wyższa niż u praw osław nych czy unitów , gdzie naw et m niejsza wieś mo-
16 AOf 194 s. 475—479.
17 O ficjał-sufragan Franciszek Potkański do Czyżewskiego, Kraków 23 grudnia 1763, Producta 214.
18 Tamże; AOf 194 s. 523; 195 k. 150v; 196 k. 54, 140, 144; AV 52 k.
17v.
PI B Y L E B Y M I E L I K S I Ę D Z A 279
<da sobie pozwolić na u trzym anie cerkw i i duchow nego w raz z rodziną 19. Na Zachodzie prestiż księdza, mocno w iązany z w yso
ką, stabilną i niezależną sy tu acją m aterialn ą, górow ał nad po
trzebam i duszpasterskim i. Sobór T rydencki nie podjął w izji „ ta niego” Kościoła. Z abrakło sta ra ń o zagęszczenie sieci p arafialn ej poprzez zm niejszenie w ym agań uposażeniow ych czy zachęcania be- nefaktorów , by raczej dotow ali p arafie niż pom nażali sy n ek u ry i popraw iali b y t klasztorom . Z byt łatw o też utożsam iano pozycję duchow ieństw a z dobrem Kościoła, co w skazyw ało na stopień je go klerykalizacji; zbyt niska była ranga racji duszpasterskich, czy
li religijno-społecznych, w porów naniu z m aterialn y m i u p ra w n ie niam i w a rstw y uprzyw ilejow anych w Kościele, co określało sto
pień jego feudalizacji. W yrażał ją także kolatorsko — p ro tek c y j
ny sposób obsadzania beneficjów i rozdrobnienie źródeł u trz y m a nia, co stanow iło zarzew ie w ielu zadrażnień przy egzekw ow aniu należności, a należało to do obowiązków proboszcza.
Sądow nictw o kościelne pozbaw ione od XVI w. pomocy ra m ie nia świeckiego hojnie szafowało ekskom unikam i wobec opornych płatników czynszów i dziesięcin, a system orzekania pozw alał na kosztow ne apelacje do N uncjatu ry , n aw et w spraw ach b ła
hych czy nie cierpiących zwłoki, co u tru d n iało funkcjonow anie adm inistracji diecezjalnej. W ielce skrótow y c h a ra k te r form acji um ysłow o-duchow ej k leru w X V II—X V III w. także nie sprzy jał kształtow aniu duszpasterskiej orientacji beneficjariuszy. P a sto ra l
ną niewydolność rzadkiej sieci p arafialn ej popraw iano polecając proboszczom zatrudniać ty lu w ikariuszy, ilu potrzeba do udziela
nia sakram entów i spraw ow ania kultu. Nie ustalono jed n ak ja snych k ry terió w w tym względzie, a p ra k ty k a i jej korygow anie w diecezjach nie były jednolite 20.
Próbę pełniejszego podporządkow ania stanow ych interesów k le ru dobru duchow em u w iernych podjęło katolickie Oświecenie.
Zwrócono w iększą uw agę na nauczanie, zajęto się lepszym p rz y gotow aniem nauczających. W ydano w alkę zabobonom, zaczęto po
rządkow ać paralitu rg ię. Podstaw ow e p ra w d y i p ra k ty k i relig ijn e m iały odzyskać należne im m iejsce w społecznej świadomości w ia
ry. W kilku polskich diecezjach zaczęto zam ieniać nieczynne dusz
pastersko preb en d y na w ikariaty. B ogatszych sy n ek u r żaden św iat
ły biskup nie był w ład n y przekształcić w stanow iska d u szp aster
skie. Dokonała tego dopiero, chociaż połowicznie i na zasadzie in -
19 Por. L. B i e ń k o w s k i , Organizacja Kościoła Wschodniego w Pol- sce> w: Kościół w Polsce, t. 2, pod red. J. K ł o c z o w s k i e g o , Kra
ków 1969 s. 820—823.
20 J. K r a c i k , Vix venerabiles. Z dziejów społecznych niższego kleru parafialnego w archidiakonacie krakowskim w X V II—X V III wieku, Kraków 1982 s. 14—24, 43—81.
280 K S . J A N K R A C I K
[8]
strum entalizow ania Kościoła, in terw e n cja p aństw a kieru jącą
zasadami absolutyzm u oświeconego. ]ąCd S1(ł
Z tego, co zabrano nadm iernie bogatym kapitułom i klasztorom fundow ano n u n parafie. Setkom tysięcy m ieszkańców r . r -’
przybliżono kościół 21. W iekow ych zaniedbań na tym polu i ^ - Z dobrach duchow nych, bodaj n ik t skandalem nie nazwał"
którplnSkle tk f S ,y - J,UZ daWn° obsypano epitetam i. W śród parafi ’ które pow stały dzięki utw orzonem u z ow ych red u k cji Form * ’
S 1- ’ “ — * * w.
21 Zob. B. K
CH 1786—1985, u m o r, Diecezja
Kraków 1985 s. tarnowska.
564—580. Dzieje ustroju i organiza-