• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie możliwości teorii poznania.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W sprawie możliwości teorii poznania."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

T o m X I I I , z e s z y t 1 — 1965

A N TO N I STĘPIEŃ

W SPRAW IE MOŻLIWOŚCI TEORII POZNANIA

1. UW A GI W STĘPNE

Proponujem y teorię poznania pojąć i upraw iać jako naukę filozoficzną, k tóra bada poznanie ludzkie jako inform atora (w aspekcie prawdziwości) • i szuka k ryterium lub kryteriów praw dy (ostatecznej podstawy lub osta­

tecznych podstaw uznania prawdziwości lub nieprawdziwości poznania) celem dokonania oceny prawdziwości faktycznie uzyskiwanych rezultatów poznaw­

czych.

1

Teoria poznania jest możliwa, czyli realizowalna w tedy i tylko wtedy, gdy istnieją odpowiednie środki realizacji jej celów. Chodzi tu o środki poznawcze, które w sposób wolny od jakiejkolw iek postaci petitio principii uzyskałyby zespół zasad lub kryteriów potrzebnych do oceny rezultatów poznawczych oraz umożliwiłyby stosowanie tych zasad lub kryteriów do faktycznie otrzy­

m ywanych rezultatów poznania ludzkiego.

Uniemożliwić może teorię poznania: 1° brak przedmiotu jej badań lub brak odpowiedniego poznania tego przedmiotu,

2

° konieczność przyjęcia jako osta­

tecznego jakiegoś poznania już nie badanego i nie rozpoznanego co do swej wartości, niemożliwość uniknięcia dogmatyzmu lub błędu petitio principii, 3° niemożliwość racjonalnego odparcia stanowisk podważających przyjętą koncepcję nauki, takich jak agnostycyzm powszechny, sceptycyzm powszechny, relatyw izm powszechny, 4° nieistnienie kryterium praw dy lub niemożliwość odpowiedniego podania kryterium prawdy. Wykażemy, iż niebezpieczeństwa te nie zagrażają teorii poznania.

2. POZNAW ALNOŚĆ P O Z N A N IA

Przedm iotem badań teoriopoznawczych w myśl rozpatryw anej koncepcji ma być poznanie ludzkie jako czynność i jako wytwór, rezultat. Motywem podjęcia problem atyki teoriopoznawczej jest wadliwość, powątpiewalność i dogmatyczność poznania. Samo więc wytoczenie i podjęcie tej problem atyki suponuje zachodzenie przeżyć p oznawczych w szerszym sejisię, ą więc takich przezyc, ~£tore przeżywane są jako inform ujące, które podają się za infor­

mujące. Zrozumiałe jest, że gdyby ktoś chciał odpowiedzialnie poddać w w ąt­

p liw o ść tę wyjściową daną, mógłby to czynić tylko przeżyw ając akty świadome

1 N in ie jsz y a rty k u ł sta n o w i fra g m en t w ięk szej pracy na tem a t k on cep cji i m e ­ to d y teo rii poznania.

(2)

A N T O N I S T Ę P I E Ń

jako akty dostarczające mu jakichś inform acji o przedmiocie rozważanym.

Sądzimy, że ta uw aga wyczerpuje sprawę.

Podobnie niemożliwe jest zasadnie utrzymywać, że nie istnieje poznanie poznania ludzkiego. W ynikałoby stąd bowiem, że nie możemy uświado­

mić sobie, iż przeżywamy akty i stany, w których — co najm niej tak się nam w ydaje — uzyskujem y wiedzę o jakichś przedmiotach. Po pierwsze, nie istniałby w tedy m otyw podjęcia problem atyki teoriopoznawczej. Po drugie, nasz oponent m usiałby odwoływać się do tego, że w obrębie jego świado­

mości nie pojaw iły się takie akty jak poznanie swego poznania, wobec tego m usiałby co najm niej przyjąć, że przeżywa takie akty, w. których poznaje przynajm niej pewne swoje czynności psychiczne.

Oczywiście, n ikt poważnie nie głosi, że nie istnieją przeżycia poznawcze oraz że nie poznajemy tych przeżyć. Natomiast głosi się, i to nierzadko, iż poznanie własnego poznania nie przedstaw ia większej w artości naukowej, że jest niepewne, niejasne, nieprzekazywalne, niesprawdzalne, monosubiek- ty w n e 2. Spraw a zresztą aktualna nie tylko przy ugruntow aniu teorii po­

znania, ale i przy ustalaniu podstaw czy metod psychologii. Spór o doświad­

czenie w ewnętrzne czy introspekcję trw a. Generalny atak na to źródło po­

znania odpiera z powodzeniem M. Kreutz, do jego więc dzieła odsyłamy czytelnika.

3

Zwrócimy tu uwagę na niektóre tylko sprawy.

Istnieją rozmaite form y samoświadomości, rozmaite sposoby uzyskiwania wiedzy o naszych przeżyciach

4

(podobnie należy wyróżnić rozm aite sposoby dowiadywania się o pudzej psychice). Nie wchodząc w szczegóły, rozróżnijmy co najm niej/ trzy postacie samoświadomości :'^spostrzeżenie w ew nętrzne (re­

fleksja, introspekcja), w którym to. co spostrzegam dane mi jest jako octrębna całość, aktualnie we mnie zachodzaca^przypomnienie (retrospekcia). w którym r ówniez^rźeriim otowo dany mi jest akt czy stan przeszły, minion y ,y raz samo przeżywanie (intuicja przeżywania), które jest integralnym elem entem czy momentem przeżycia i z uwagi na sam swój św iadomościowy ch arak ter inTormuje o tym, co się rozgrywa w świadomości, o tym, co i jak jest prze­

żywane. Podkreślić tu należy, iż we wszystkich tych formach samoświado­

mości to, co przeżywane, samo przeżycie dane nam jest nie jako niczyje, ale jako pierwszoosobowo, podmiotowo zorientowane

. 5

Nie znaczy to jeszcze, że ta właściwość naszych przeżyć charakteryzuje w jakiś pełny i zdecydo­

w any sposób naturę owego podmiotu. W każdym razie podmiot nie musi być przyjm owany na mocy w ątpliw ej dedukcji (jak to z różnych stron zarzucano Descartesowi), wprowadza go w zakres naszego poznania samo przeżywanie, dane bezpośrednie świadomością Dlatego równie upraw nione są następujące sposoby wyrażania: „przeżywanie zaznajam ia, siebie z sobą”, jak i „prze­

żywanie zaznajamia podmiot samym swym dokonywaniem się z sobą”.

Przy zagadnieniu niepowątpiewalności oraz sprawdzalności zdobytej powyż­

szymi drogami wiedzy mieszano często rozm aite rzeczy. Wiadomo, że zachodzą błędy w spostrzeganiu w ew nętrznym czy w przypominaniu, wiadomo, że obserwacja zmienia przebieg przeżycia, że niektóre przeżycia są tak niew y­

2 „M onosu biek tyw n e” znaczy tu „dostępne poznaw czo tylk o jed n em u p od m io­

to w i”, a nie „odbyw ające się w ram ach jednego p od m iotu ”.

8 M. K r e u t z , M e to d y w s p ó łc ze sn e j p sy ch o lo g ii, W arszaw a 1962. . Zob. też K. K ł ó s a k, M eto d a badań n a tu ry d u szy, „Znak”, V (1950), 1 (22) 13—26.

4 K reutz n ie ste ty n ie uw zględnia tego w sw ej ch arak terystyce introspekcji.

5 Zob. w tej sp raw ie R. I n g a r d e n , S pór o istn ien ie św ia ta , t. II, rozdz. X V II.

(3)

ra źn e , n ie o k r e ś lo n e , iż tr u d n o je r o zp o zn a ć c z y z a k la s y fik o w a ć . S k ą d je d n a k 0 t y m w ie m y ? O s ta te c z n ie o k a z u je s ię , ż e n e g a c ja lu b p o w ą tp ie w a n ie j a k ie g oś w y n ik u p o z n a w c z e g o d o ty c z ą c e g o n a s z e j ś w ia d o m o ś c i są o p a r te n a in n y c h d a n y c h te j ś w ia B o m o ś c i. W y n ik a s tą d to, ż e m o ż n a i n a le ż y p o d d a w a ć k a ż d e p o z n a n ie w ł a s n ej ś w ia d o m o ś c i o s o b n e m u o s ą d o w i (g d y z a jd z ie p o tr z eb a ), a le n ie m o ż n a g e n e r a ln ie z a n e g o w a ć w a r to ś c i w iz y ltK ic E * d a n y c h ć o ~do~ riaszej ś w ia 3 o m o ś c i. / .r e s z t ą ' n ie p o w ą t p ie w a ln e są co d o p e łn e j s w e j t r e ś c i t y lk o te s ą d y , k tó r e o p a r te są n a in t u ic j i p r z e z y w a n ia , tzn ., k tó r e p o p r z e s ta ją n a d o k ła d n e j r e j e s t r a c j i te g o , c o d a n e w p r z e ż y c iu , i ta k , ja k d a n e w p r z e ż y c iu / In a c z e j tr z e b a b y tw ie r d z ić , iż n ie p r z e ż y w a s i ę te g o , co s ię p r z e ż y w a ! 6 J e ż e li k t o ś w id z i c z e r w o n y c z w o r o k ą t, to p r a w d ą je s t, ż e w id z i c z e r w o n y c zw o r o k ą t.

J e ś li k to ś p r z y p o m in a s o b ie , ż e b y ł n a k s ię ż y c u , t o p r a w d ą je s t, że p r z y p o m in a s o b ie , iż b y ł n a k s ię ż y c u . 7 W y s ta r c z y , a b y k to ś w y r a ź n ie u ś w ia d o m ił so b ie , c o t o z n a c z y p r z e ż y w a n ie , a b y u z n a ł o w e s t w ie r d z e n ia z a n ie w ą t p liw e . N a to ­ m ia s t b łę d y m o g ą w y s t ą p ić w p o r ó w n a n iu j e d n e g o p r z e ż y c ia z in n y m , w je g o z a k la s y f ik o w a n iu (a ie t y lk o d la te g o , że w g r ę w c h o d z i p a m ięć!), a z w ła s z c za w je g o n a z y w a n iu , w f o r m u ło w a n iu s ą d u w ję z y k u in t e r s u b ie k t y w n ie d o s tę p - n y m . P r z e z w y c ię ż e n ia te j tr u d n o ś c i s z u k a ć m o ż n a w z a b ie g u p o k a z y w a n ia 1 p o r ó w n y w a n ia k o n s e k w e n c j i te o r e ty c z n y c h (a n ie k ie d y i p r a k ty c z n y c h ) w y c ią g a n y c h p r z e z r ó ż n e p o d m io ty p o z n a ją c e w o b e c t y c h s a m y c h s y tu a c ji p r z e d m io to w y c h . W k a ż d y m r a z ie ż ą d a n ie in t e r s u b ie k t y w n o ś c i w ie d z y p o ­ c ią g a za s o b ą u z n a n ie p e w n y c h t w ie r d z e ń co d o is t n ie n ia i c h a r a k te r u in n y c h p o d m io tó w p o z n a ją c y c h i co d o p o z n a w a ln o ś c i ic h p o zn a ń . W a r to p o d k r e ś lić , ż e in t e r s u b ie k t y w n o ś ć n ie j e s t w a r u n k ie m p o z n a n ia , le c z w a r u n k ie m n a u k o ­ w e g o s p r a w d z e n ia p o z n a n ia . P o z a ty m s t w ie r d z ić tr ze b a , iż s y t u a c j a d o ś w ia d ­ c z e n ia w e w n ę t r z n e g o n ie r ó ż n i s ię p o d r o z w a ż a n y m w z g lę d e m z a sa d n ic z o od s y t u a c j i d o ś w ia d c z e n ia z e w n ę tr z n e g o . 8 W r e s z c ie , że w a r u n k ie m in te r s u b ie k - t y w n e j s p r a w d z a ln o ś c i n ie j e s t in t e r s u b ie k t y w n a d o s tę p n o ś ć teg o , s a m e g o p r z e d m io tu , g d y ż w y s t a r c z y , ż e p o d m io t p o z n a ją c y w o p a r c iu o w ła s n e d a n e o r a z w y p o w ie d z i i z a c h o w a n ie s ię in n e g o p o d m io tu p o z n a ją c e g o (k tó re o s ta ­ te c z n ie t e ż są je g o w ła s n y m i d a n y m i) o są d zi, iż s y tu a c ja d r u g ie g o p o d m io tu ś w ia d c z y o n ie p o w ą t p ie w a ln o ś c i je g o r e z u lta tó w p o z n a w c z y c h o p a r ty c h je d y n ie n a p r z e ż y w a n iu .

I n tu ic ja p r z e ż y w a n ia d o t y c z y fa k t y c z n ie z a c h o d z ą c y c h p r z e ż y ć , m . in.

fa k ty c z n ie z a c h o d z ą c y c h c z y n n o ś c i p o z n a w c z y c h i ic h w y t w o r ó w (a k ty b o w ie m p o z n a n ia w y t w o r ó w te ż są p r z e ż y w a n e ). N a te j w ię c d r o d z e m o ż n a u z y s k a ć w ie d z ę o p e w n y c h p o z n a n ia c h , n ie o d w o łu ją c s ię ju ż d o in n y c h p o zn a ń . O c z y w iś c ie — k o r z y s ta ją c z w ła ś c iw o ś c i lu d z k ie g o p o z n a n ia , k tó r ą n a z w a liś m y r e f le k s y w n o ś c ią — m o ż n a d a n e p r z e ż y c ie u c z y n ić p r z e d m io te m in n e g o a k tu s p o s tr z e ż e n ia w e w n ę t r z n e g o (k tó r y t e ż b ę d z ie p r z e ż y c ie m ). A le t a k i z a b ie g j e s t z b y te c z n y , j e ś li c h o d z i o z a sa d n o ś ć s a m e g o p r z e ż y c ia ja k o in fo r m a to r a . S a m o p r z e ż y w a n ie p o le g a b o w ie m n a t.vm. ż e to. co p r z e ż y w a n e i e s t t a k ie . 6 Por. N. Ł u b n i c k i, I n d y w id u a liz m a d em o k ra c ja , „Przegląd F ilo zo fic zn y ”, X L IV (1948) 403.

7 T em u zd ają się p rzeczyć fak ty, o których m ó w i K reutz w e w spom nian ej w y żej książce, s. 32n. (por. też s. 58). T ym czasem fa k ty te św iad czą ty lk o o tym , że n iek ied y za w a rto ść n aszych przeżyć jest n iew yraźn a, n ieok reślon a i w ted y szczeg ó ln ie trudn o ją opisać język ow o. N ie przeczy to n aszym stw ierd zen iom , których p raw d ziw ość p otw ierd zają a n a lizy pozna wdania św iad om ości, jak ich dok onali B ren - ta n o i jego k on tyn u atorzy aż po S a rtre’a.

8 P otw ierd za to też K reutz, M eto d y..., s. 42n.

(4)

A N T O N I S T Ę P I E Ń

ja kie jest przeżywane.,- Jeżeli np. przeżywam widzenie rzeczy w ten a ten sposób, w tedy to, co przeżywam jest widzeniem rzeczy w ten a ten sposób.

Jeżeli przeżywam jakiś akt o określonej treści, to akt ów zachodzi, istnieje jako coś danego, napotkanego, przydarzającego się, co trzeba wziąć pod uwagę, z czym trzeba się liczyć. (Mamy więc poznanie, które zasadniczo samo siebie uzasadnia i ocenia (a ściśle biorąc — stanow i adekw atną podstawę do oceny). W zakresie tego poznania mieszczą się przeżycia poznawcze.'

Dwa pytania oczekują jeszcze odpowiedzi. Czy przy pomocy takiego po­

znania ustalić można kryterium praw dy? Czy w yniki tego rodzaju poznania odnieść można i do poznania przedmiotów transcendentnych, innych niż samo przeżycie i jego zawartość?

Dla naszych celów w ystarczą następujące uwagi. Jeżeli zgodzimy się na to, że [przez prawdziwość będziemy rozumieli pewną relaty w n ą' cechę sądu czy zdania (jako językowego sformułowania sądu), która przysługuje sądowi (zdaniu) wtedy i tylko wtedy, gdy zachodzi’ dokładna odpowiedniość (intencjo­

nalna tożsamość) między treścią sądu (zdania) a stanem rzeczy będącym przedmiotem sądu ,] a więc jeśli przyjm iem y klasyczną definicję prawdy, musimy zgodzić się' na takie konsekwencje. O tóżfaby rozpoznać prawdziwość jakiegoś sądu, trzeba bądź porównać treść tego sąduHze stanem rzeczy, o któ­

rym ów sąd coś stwierdza, bądź znaleźć taka cechę owego sądu, po której można by poznać, czyJsąd ten jest praw dziw y; ta ostatnia cecha pełniłaby roIę~kryterium prawdy.

10

Pierwsza droga jest możliwa zasadniczo tam tylko, gdzie dane są zarówno sąd, jak i jego przedm iot poznawczo bezpośrednio i wyczerpująco. Znamy przynajm niej jeden wypadek takiego poznania: sąd o przeżyciu własnym. Sąd ten jest dany w jakim ś przeżyciu i odnosi się do jakiegoś przeżycia. Poznaw anie przeżycia intuicją przeżywania jest pozna- waniem adekwatnym, jeśli przez przezycie rozumie się tylko to. co uśw iado­

mione, co świadomie dane i w tvm sensie świadomościowe. Przeżywając akt sądzenia i przeżywając przeżycie będące przedmiotem tego aktu mamy możność uzyskania w obydwu przypadkach poznania nie tylko prawdziwego, ale i adekwatnego. Jeżeli sąd o przeżyciu jest bezpośrednim protokołem przeżywania tego przeżycia, jego prawdziwość nie wym aga dodatkowej oceny.

Jeśli tak nie jest, to trzeba ów sąd zestawić z przeżywanym przeżyciem.' W grę tu musi wchodzić pamięć, dokładniej: jakieś akty przypomnienia. Dopóki nie rozpoznano niezawodności czy w arunków niezawodności tego rodzaju aktów, trzeba przypomnienia traktow ać jako inform acje o aktualnych przeżyciach przypomnieniowych, a nie jako inform acje o tym, co przypom inane w tych przeżyciach jako minione. Czy istnieje jednak jakaś droga wydobycia się z kręgu bieżących przeżyć?

11

Wydawać się może, że istnieje tak a droga i to dzięki logice. Logika bowiem pozwala wyciągać konsekwencje i odrzucać sprzeczności. P raw dą jest, że

9 Co do definicji p raw d y w naszej literatu rze w grę w chod zą prace K. A jd u - kiew icza, A. T arskiego, A. Sch affa oraz M. A. Krąpca.

10 W brew stan ow isk u K. A jd u k iew icza uw ażam y, że o p ow ied zen ie się za k la ­ syczną d efin icją praw d y nie czyn i kryterium p raw d y zbyteczne, p on iew aż w ied za o tym , co to jest praw d ziw ość poznania nie utożsam ia się z w ied zą o tym , jak rozpoznać m ożna praw d ziw ość p oszczególnych sąd ów czy rezu lta tó w poznaw czych.

11 A b y uniknąć ew en tu aln ych nieporozum ień, n ależy poczynić d w ie uw agi. Po p ierw sze, n ie stajem y na gruncie ja k ie jk o lw iek postaci im m anentyzm u , przyjm u jąc in ten c y jn y charakter ak tów p ozn aw czych i nie w yg ła sza ją c na razie żadnych sąd ów co do istn ien ia przed m iotów ty ch aktów . Chodzi nam ty lk o o n iep ow ątp iew aln ą

(5)

igtnjeją takie spostrzeżenia, w których to. co spostrzegane, dane jest iako istniejące niezależnie od nas. P raw da jest, że poznajem y tak, jak inform uje nas o tym przeżywanie. Alg przecież z tego nie wynika jeszcze, że jest tak, jak spostrzegamy, że jest tak~~ jak jest nam dane. Tego rodzaju wniosek w ykracza poza zasięg intuicji przeżywania. I znów w racam y do punktu w yjścia problem atyki teoriopoznawczej; punktem tym było stw ierdzenie za­

chodzenia błędów w poznawaniu przedmiotów transcendentnych wobec samych przeżyć (jak ciał lub dyspozycji i stru k tu ry podmiotu poznającego). Logika sam a nie wyprow adzi nas poza przeżycia, umożliwi tylko zbudowanie^ teorii, opartej na przeżyw aniu i dotyczącej przeżyw ania

. 12

Zresztą jaki charakter ma sama logika?] Jest zbiorem pewnych tw ierdzeń ustalających praw a w ynikania i konsekwencji, stanowiących odpowiednią podstaw ę dla sform ułow ania reguł wnioskowania niezawodnego. Logika zwią­

zana jest z jakim ś językiem, jej prawidłowości związane są z sensem funkto- rów w ystępujących w danym języku. W ydaje się, że może być dwojakie przynajm niej uzasadnienie przyjęcia określonej logiki. Można okazywać, że je st to niezbędny w arunek naukowego postępowania, gdyż poznanie nasze (zwłaszcza językowo form ułowane) musi rządzić się pewną logiką, ustalającą czy definiującą konsekwencje i w ten sposób zabezpieczającą utrzym anie opo­

zycji między praw dą a fałszem. Rezygnacja z logiki to rezygnacja z racjo­

nalnej koncepcji nauki, rezygnacja z systematycznego upraw iania poznania.

Okazywać też można, że przyjęta logika jest dostosowana do stru k tu ry tego, co jest i jest poznawane, cży nawet, że logika ta jest wyznaczona przez byt. 13 Ale czy można odwoływać się do naszej wiedzy o bycie nie popełniając przy tym błędu petitio principii, nie opuszczając w sposób nieupraw niony granic przeżyć?

3. PRZEŻYCIE A M ETAFIZYKA

Ja k możemy upraw iać teorię bytu, skoro ustaliliśm y tylko, że niepowąt- piew aine jest przeżywanie rozmaitych przeżyć?

14

Ale co to są przeżycia, wzięte tak, jak są nam dane w przeżywaniu? Są to

p o d sta w ę dla uznan ia w ied zy dotyczącej czegoś in n ego niż istn ien ia i zaw artości przeżyw an ych a k tó w i sta n ó w p sych icznych. P o drugie, ew en tu a ln e uzysk anie n e ­ ga ty w n ej odp ow ied zi na w y żej p ostaw ion e p y ta n ie nie sta n o w iło b y w c a le argum entu p rzeciw m ożliw ości i celow ości proponow anej kon cepcji teorii poznania.

12 N iestety, n iek tórzy tak p ostęp ują w sw ych rozw ażaniach teoriopoznaw czych, jak b y p op raw ne b yło n a stęp u jące rozum ow anie: (1) poznan ie w łasn ego poznania (oparte na przeżyw aniu teg o poznania) je st nieom yln e, (2) poznajem y, że poznajem y p rzed m ioty n iezależn ie od nas istn iejące, (3) poznanie p rzed m iotów n iezależn ie od nas istn iejących je st nieom yln e.

13 Zaznaczm y, że m ożna też m ów ić o „logice rzeczy” i traktow ać logik ę jako nau kę przedm iotow ą. P od k reślali to m. in. K. A jd u k iew icz i M. Kokoszyńska.

14 N ie m ożna, jak to czyn i np. n eosch olastyczn y realizm pośredni, p osłu giw ać się tutaj m etafizyczn ym i zasadam i racji dostateczn ej lu b przyczynow ości 'sprawczej.

A le realizm pośredn i „m ógłby u ch ylić zarzut błędn ego k oła w dow odzeniu, gdyby 1. spór m ięd zy id ealizm em a realizm em n ie d otyczył istn ien ia realn ego podm iotu jak o b ytu p sych ofizyczn ego lub przynajm niej psych icznego, 2. an aliza ta k p ojętego przed m iotu d op row adzałab y do uznan ia zasady racji d ostateczn ej”, A. S t ę p i e ń , S ta n o w is k o G ilson a w sp r a w ie m e to d y te o r ii pozn a n ia , „R oczniki F ilo z o ficzn e”, X (1962), z. 1, s. 142 (przyp.).

(6)

78 A N T O N I 'S T Ę P IE Ń

p e w n e z d a r z e n ia c z y p r o c e s y , s ta n y c z y a k ty , k tó r e p r z ec h o d zą c z ę s to je d n e w d r u g ie , u k ła d a ją s ię w tz w . s tr u m ie ń ś w ia d o m o ś c i15, p o ja w ia ją s i ę i z a n i­

k a ją , n ie k tó r e z n ic h — p o z n a w c z e — s k ie r o w a n e są n a p e w n e p r z e d m io ty i z d a ją s ię o n ic h in fo r m o w a ć , w s z y s t k ie w s k a z u ją n a p o d m io t, są z o r ie n to ­ w a n e p ie r w s z o o s o b o w o , s ą c zy je ś: p o d m io t j e s t c z y m ś s t a ły m w o b e c z m ie n n e g o co d o s w e j z a w a r to ś c i s tr u m ie n ia ś w ia d o m o śc i. K a ż d e z p r z e ż y ć w ja k im ś o k r e s ie z a is tn ia ło , b y n a s tę p n ie p r z e s ta ć is tn ie ć , z t e r a ź n ie js z e g o s ta ć s ię p r z e s z ły m , i u s tą p ić m ie js c a in n e j te r a ź n ie js z o ś c i. G d y j e s t a k tu a ln e , o zn a c za s i ę p e w n ą a k ty w n o ś c ią , d y n a rn iczn o śc ią . M o żn a w y r ó ż n ić w ś r ó d r ó żn o r o d n o śc i p r z e ż y ć p e w n e k la s y c z y r o d z a je, m o ż n a u s ta lić p e w n e p r a w id ło w o ś c i w y ­ s tę p o w a n ia c z y w s p ó łw y s tę p o w a n ia . N ie k tó r e p r z e ż y c ia w y s t ę p u j ą p r z y w y ­ s iłk u lu b p r z y z w o le n iu p o d m io tu , in n e b e z w y s iłk u i n a w e t w b r e w p r z y z w o ­ le n iu . P o d m io t d a n y j e s t w p r z e ż y c ia c h n ie t y lk o ja k o p o d ło ż e , b ie g u n c zy p o sia d a c z p r z eż y ć, a le i ja k o ic h s p e łn ia c z , s p r a w ia c z , a k t y w n ie s ię d o n ic h u s t o s u n k o w u ją c y i w n ic h s ię w y ła d o w u j ą c y ^ p r z e ja w ia ją c y . W szy s tk o to z a w a r te j e s t w p r z e ż y w a n y c h p r z e ż y c ia c h , d an e b e z p o śr e d n io w ś w ia d o m o śc i.

T e d a n e — z d o b y te w p r z e ż y w a n iu i d o ty c z ą c e p r z e ż y w a n ia ^ są c z y m ś is tn ie ją c y m , s ą p e w n y m i b y ta m i! P o s z c z e g ó ln e p r z e ż y c ia , c h o ć s ta n o w ią c e c z ło n s tr u m ie n ia , w y r ó ż n ia ją s i ę w n im i w y o d r ę b n ia ją w ła s n ą z a w a r to ś c ią (tre ścią ), p o w s ta ją i g in ą , o d c h o d zą w p r z e s z ło ść , p o d le g a ją z m ia n o m , p r z y ­ s łu g u ją p o d m io to w i, k tó r y s t a n o w i t r w a łe p o d ło ż e . (Z a r ó w n o w ie c o k a żd y m p r z e ż y c iu , ia k o c a ły m s tr u m ie n iu ś w ia d o m o ś c i, ia k w r e s z c ie o p o d m io c ie p r z e ż y ć m o ż n a p o w ie d z ieć , ż e s ą b y ta m i, tzn . o k r e ś lo n y m i t r e ś c ia m i, k tó r e is t n ie j ą .

C z y je d n a k to w y s t a r c z y do te g o , a b y p r z e ż y c ia tr a k to w a ć ja k o b y t y r e a ln ie is tn ie ją c e ? C e ch ą p r z e c ie ż c h a r a k te r y s ty c z n ą te g o , c o is t n ie j e r e a ln ie , j e s t j e g o o b ie k ty w n o ś ć , n ie z a le ż n o ś ć o d ś w ia d o m o ś c i lu b p o d m io tu p o z n a ją c e g o . W y d a je s i ę je d n a k , ż e w te j s p r a w ie j e s t n ie u p r a w n io n e t a k ie o k r e ś le n ie o b ie k ty w n o ś c i, k tó r e r o z s tr z y g a ju ż z g ó r y , ż e o b ie k t y w n e m o ż e b y ć to ty lk o , co j e s t tr a n s c e n d e n tn e w z g lę d e m p r z eż y cia . T y m b a r d z ie j, ż e p r z e ż y w a m y p r z e ż y c ia , w k tó r y c h d a n a j e s t z a sa d n ic z a e g z y s te n c ja ln a i d y n a m ic z n a j e d ­ n o ś ć p o d m io tu p o z n a ją c e g o i o ta c z a ją c e g o g o ś w ia ta p r z e d m io tó w tr a n s c e n ­ d e n tn y c h w o b e c p r z e ż y ć . G d y m ó w i s ię o ty m , ż e to, co r e a ln ie is t n ie j e , is t n ie j e n ie z a le ż n ie o d ś w ia d o m o ś c i c z y p o d m io tu p o z n a ją c e g o , m a s ię n a m y ś li b ą d ź to, ż e ś w ia d o m o ś ć lu b p o d m io t p o z n a ją c y n ie j e s t w a r u n k ie m z a is tn ie n ia d a n e g o p r z e d m io tu , b ą d ź to, ż e p r z e d m io t t e n n ie j e s t w y tw o r e m , s k u tk ie m d z ia ła n ia ś w ia d o m o ś c i lu b p o d m io tu p o z n a ją c e g o . /N ie w ą t p liw ie , w a r u n k ie m k o n ie c z n y m z a is tn ie n ia o k r e ś lo n e g o p r z e ż y c ia j e s t " jeg o p r z e ż y - w a n ie (in a czej p r z e ż y c ie n ie b y ło b y p r z e ż y c i e m c z y l i " ś w ia d o m y m ..a k te m p s y c h ic z n y m ). D z ie j e s ię to ta k d la te g o , ż e ś w ia d o m o ś ć i p o d m io to w e z o r ie n ­ to w a n ie w c h o d z ą w s tr u k tu r ę p r z e ż y c ia .) C z y je d n a k to, co p r z e ż y w a n e , a w i ęc p r z e ż y c ie (w r a z z j e g o z a w a r to ścią ) fe s t w y t w o r e m ś w ia d o m o ś c i lu b p o d ­ m io tu p r z e ż y w a ją c e g o ? J e ś l i p rze z ś w ia d o m o ść b ę d z ie m y r o z u m ie li s a m o p r z e ż y w a n ie , to tr u d n o o c z y w iś c ie tw ie r d z ić , ze p r z e z y c ie je s t w ła s n y m s w y m w ytw O Te_rnlub._w:ytw.orem .sw-ego. m o m en tu .)

N a m a r g in e s ie ty c h r o z w a ż a ń z a zn a cz m y , ż e p o s łu g u je m y s ię w n ic h p o ję c ia m i w a r u n k u , w y t w o r u itd . N ie m a w t y m je s z c z e „ b łę d n e g o k o ła ”, sk o r o p r z ed p r z y s tą p ie n ie m do b a d a ń n ie tw ie r d z im y , ż e f a k t y c z n ie z a c h o ­

15 A n alizę „strum ienia św iad om ości” przeprow adza R. I n g a r d e n, Spór o istn ien ie św ia ta , t. II, rozdz. X V II.

(7)

dzące przeżycia są uprzyczynowione lub uw arunkow ane, a więc nie tra k tu ­ jemy ich z góry jako byty. W arto nadm ienić też, że powyższe pojęcia w pro­

wadzić można do naszego języka przeż odwołanie się do określonych danych naszych przeżyć.

Jeśli, w myśl przyjętych rozum ień terminów, nie twierdzimy, że prze­

życia są w ytw orem samego ich przeżywania, mamy do czynienia jeszcze z następującym i możliwościami:

1

. przeżycia są wytw orem strum ienia św ia­

domości, 2. przeżycia są wytw orem innych przeżyć, 3. przeżycia są wytworem podm iotu przeżyć. Co na ten tem at pozwala nam twierdzić samo przeżywanie oraz określone rozumienie używanych term inów?

Przeżycia w ystępują jako ogniwo czy elem ent strum ienia świadomości, które stanowi ciąg przeżyć. A więc pierwsza możliwość sprowadza się do n a­

stępnej: Czy przeżycia są w ytw orem np. poprzednich przeżyć? Istnieją prze­

życia, w których dany jest związek jednego przeżycia (np. aktualnie przeży­

wanego) z innym i poprzedzającymi go, dane nam jest, że dane przeżycie zostało wywołane przez inne

. 16

Z tego co najwyżej wynika, że niektóre prze­

życia są skutkiem innych, tzn. dlatego zaistniały w strum ieniu świadomości, że przedtem zaistniały inne. W skazuje to na aktyw ny charakter przynajm niej niektórych przeżyć, nie upoważnia jednak do odmawiania przeżyciom charak­

te ru bytu realnego. A jak wygląda ostatnia możliwość? Otóż przeżywamy pod tym względem przeżycia różnorodne, wśród nich takie, które jaw ią się jako nieoczekiwane i niepożądane intruzy, jako coś narzuconego, napotkanego, w ręsz obcego. Nie ma więc podstaw do odmawiania realności przeżyciom na podstawie tych ich cech, które dane są w przeżywaniu. Czy wobec tego nie można — postępując na wzór m etafizyki — drogą operacji zwanej sepa­

racją

17

urobić na podstawie danych przeżywania pojęcia bytu i uzyskać zasady tożsamości, niesprzeczności i racji dostatecznej (formułujące w metafizyce podstawowe praw a istnienia realnego), by na tej podstawie pytać o rację istnienia przeżyć?

Ukazując tę drogę umetafizycznienia rozważań teoriopoznawczych na bazie samego przeżywania, nie pójdziemy nią jednak z następującego powodu.

Przeżycie jest inform atorem tylko o tym, co przeżywamy. I mówi nam niepow ątpiew alnie tylko o tym, że t ak a tak przeżywam y. Gdybyśmy się ffinerali tylko na intuicji przeżywania, moglibyśmy orzekać tylko o tym, co dane aktualnie, wszystko trzeba by traktow ać jako zawartość ak tu alnie prze­

żywanego aktu czy stanu, chociaż niekiedy byłaby to zawartość bardzo różno­

rodna. Wszystko, co aktualnie przeżywane, dane mogłoby być jako przeżywane w przypom nieniach lub przeżywane w oczekiwaniach czy przewidywaniach.

Aby w yjść poza krąg teraźniejszości, żeby można mówić o poszczególnych przeżyciach i porównywać je, dokonywać na nich operacji myślowych, logicz­

nych, a zarazem nie traktow ać iph jako zróżnicowaną zawartość jednego, aktualnego przeżycia (bo inaczej nie moglibyśmy twierdzić o istnieniu wielu różnych przeżyć oraz obowiązywaniu praw logiki, ale tylko o tym, że istnieje przebycie istnienia w ielu przeżyć i istnieje przeżycie obowiązywania praw logiki!), t rzeba przypom nienie tra k t ować zasadniczo nie jako inform atora o przeżyciu przypom nienia, ale jako inform atora o przeżyciu p rzypomnianym.

Uzasadnieniem takiego kroku jest wskazanie na konsekwencje jego nie-

16

Zob. M. K r e u t z , Metody..., s. 32.

17

Co do rozumienia tej operacji zob. np. M. A. K r ą p i e c, Struktura bytu,

Lublin 1963, s. 273n.

(8)

8 0 A N T O N I S T Ę P I E Ń

u c z y n ie n ia . P o p r o stu d a n a n a m j e s t , a lt e r n a ty w a : a lb o p o p r z e s ta n ie m y n a p r z e ż y w a n iu ja k o n a p o z n a n iu , k tó r e s a m o s ie b ie d o s ta te c z n ie u z a s a d n ia , aiT5ó~ogwóTaimy ś lę d o ra c jo n a ln ej k o n c e p c ji n a u k i, k tó r a u w a ż a t a k ie z a w ę ż e n ie za z b y te c z n e i n ie c e lo w e , p o n ie w a ż 1. n ie m a d o s ta te c z n e j r a c ji g e n e r a ln e g o n e g o w a n ia w a r to ś c i d o ś w ia d c z e n ia w e w n ę tr z n e g o ' i p r z y p o m n ie n ia (g d y ż s t w ie r d z e n ie ic h p o w ą tp ie w a I n o ś c i o p ie r a s ię n a d a n y c h d o ś w ia d c z e n ia w e ­ w n ę tr z n e g o lu b p r z y p o m n ie n ia ), 2 k o r z y s ta n ie z p r z y p o m n ie n ia j e s t k o n ie c z ­ n y m w a r u n k ie m u p r a w ia n ia n a u H T " A n a T ó g ićzi3 e " s p r a w a p r z e d s ta w ia s ię z g e n e r a ln y m o d r z u c e n ie m w a r to ś c i p o z n a w c z e j sp o s tr z e ż e n ia z e w n ę tr z n e g o .

W id a ć z p o w y ż s z e g o , ż e g d y b y n a w e t w s k a z a n a m e ta fiz y k u ją c a d r o g a b y ła słu s z n a , m u s i się' o n a o d w o ła ć d o r a c jo n a ln e j k o n c e p c ji n a u k i, sa m a b o w ie m s ie b ie lu b t y lk o p r z y p o m o c y p r z e ż y w a n ia a n i n ie u z a sa d n i, a n i n ie o c en i.

4. SPRA W A PETITIO PR IN C IPII

Kiedy mamy do czynienia z błędem petitio principii? Przy szerokim rozu­

mieniu tego ostatniego popełniamy petitio principii, gdy w argum entacji n a ­ szej wystąpi „błędne koło”, ciąg w nieskończoność lub powołanie się na nie­

uzasadnioną lub nieodpowiednio uzasadnioną przesłankę

. 18

Jak wiadomo, zarówno operacje definiowania, jak i operacje uzasadniania wcześniej czy później zatrzymać się muszą na czymś niedefiniowalnym, na czymś bezpo­

średnio danym. Postulat braku petitio principii to postulat istnienia tak ich ostatecznych danych, które usprawiedliw iają zatrzymanie się na nich jako na kresie definiowania i uzasadniania. Wszelkie rozpoznanie w artości poznania winno się ostatecznie opierać na takich odpowiednich danych, których uzyska­

nie i ocena nie wym agają istnienia innych danych, uzyskanych w nowych aktach poznawczych. Chodzi więc o to, żeby nasze tw ierdzenia i oceny znajdo­

wały adekw atne uzasadnienie z najbardziej podstawowych danych; 'dane te muszą być ujm owane w aktach, które zaznajam iają zarazem z sobą. Zasad­

nicze rozstrzygnięcia teoriopoznawcze muszą być dokonywane w tego rodzaju aktach.

Co do tych najbardziej podstawowych danych, to należy pojąć je jako pewne pierwotne zróżnicowania czy rozróżnienia, które jaw ią nam się- jako napotkane, zastane i które należy traktow ać jako dane do zbadania. Z tym i danym i trzeba się bezwzględnie liczyć i trzeba je tak czy inaczej potrakto­

wać. Dotarcie do pewnych podstawowych, pierwotnych rozróżnień jako do ostatecznych danych do zbadania nie rozstrzygnęłoby niczego w nauce tylko wtedy, gdyby okazało się, że obojętną rzeczą jest, jak te dane potraktujem y (ponieważ np. konsekwencje wszystkich możliwych potraktow ań są równo­

ważne) lub gdyby okazało się, że tych potraktow ań (lub ich konsekwencji) jest nieskończona liczba i nie ma sposobu efektywnego dokonania jakiegoś umotywowanego poznawczo w yboru między nimi. Odrzucenie istnienia takich danych bądź opierałoby się na jakichś podstawowych rozróżnieniach (i w tedy założeniem argum entacji byłaby negacja tezy argumentowanej), bądź nie opie­

18 W sp raw ie rozum ienia błędu p etitio p rincip ii zob. K. A j d u k i e w i c z , L o ­ g iczn e p o d s ta w y nau czania, W arszaw a 1934, s. 48, oraz St. K a m i ń s k i , S y s te m a ­ ty z a c ja ty p o w y c h b łę d ó w logiczn ych , „R oczniki F ilo z o ficzn e”, X (1962), z. 1.

(9)

rałoby się na nich — i wówczas nie miałoby charakteru ostatecznego. Jeżeli postanowiliśmy traktow ać dane w ram ach poznania- naukowego, musimy konsekw entnie postępować według sensu tego rodzaju traktow ania, sensu formułowanego przez przyjętą koncepcję nauki.

Istnienie przeżyw ania św iadczy o tym , że nie potrzeba iść._ w nieskończo­

ność: można się zatrzym ać na aktualnym przeżyciu^ Sąd opa rty na tym przezyciu będzie stw ierdzał tylko coś o tym przeżyciu. Wiemy z aktualnego przeżywania, że przeżycia ciągle zmieniają się, a w związku z tym coraz to inny sąd będzie "aHeEwatnie inform ował o przeżywanym przeżyciu. Korzystać niozemy z poprzednich "sądów tylko dzięki pamięci, a więc musimy tu wyjść poza zasięg intuicji tego, co aktualnie przeżywamy. Wynika z tego, że jedynie wiedza o naszych aktualnych przeżyciach nie jest narażona na zarzut petitio principii.

Ale co z pozostałą wiedzą, z wiedzą dotyczącą tego, co transcendentne wobec przeżyć, a więc ciał czy dyspozycji podmiotu? Co z wiedzą o naszym poznaniu rozum ianym nie jako zawartość aktualnie przeżywanego aktu, ale jako zespół tw ierdzeń mających pretensję do prawdziwości i ogólnej waż­

ności?

Rozkażm y rzecz na przykładach. Spostrzegamy dwie obok siebie stojące figury: jedna w yw ołuje w nas przeżycie przyjem ne, druga przykre. P rzeży­

w ając te spostrzeżenia w raz z zaw artym i w nich reakcjam i uczuciowymi czy tonam i uczuciowymi, stwierdzam y, że przeżywamy odmienną reakcję uczuciową czy nastaw ienia uczuciowe wobec przedmiotów. Na podstawie tego możemy w y­

dać sąd: istnieją co najm niej dwa różne ustosunkowania się uczuciowe wobec przedm iotu: przyjem ne i przykre. Sąd powyższy nie tylko mówi o tym przeży­

tym i już m inionym przeżyciu: mówi o wszystkich przeżyciach emocjonalnych czy zabarwionych emocjonalnie. Stwierdza, że wśród przeżywanych emocji spotkać można przyjem ne i przykre. Sąd ten ma dostateczną rację w przeżyciu wyżej opisanym. Ma więc podstawę niepowątpiewalną. Ażeby korzystać z niej, trzeba posługiwać się pamięcią. Drugi przykład. Widzimy dwa różne przedm ioty (mogą to być dwie figury; różnie pomalowane): jeden jest czerwony, drugi zielony. Stwierdzam y, że widziane przedm ioty byw ają czerwone lub zielone.

Stw ierdzam y też, że istnieją dwie różne barw y: czerwień i zieleń.' N iew ątpli­

we jest, że przeżywamy widzenie dw u różnych barw. Nie o to jednak chodzi teraz. Chodzi o to, że napotykam y na pewną różnicę, że dane nam zostało pewne zróżnicowanie, że zdobyliśmy inform ację o tym, iż istnieją dwie jakości barw ne (co najm niej), każda jest sobą i każda jest odmienna od drugiej.

Chodzi więc nie o różnicę między widzeniem czerwieni a widzeniem zieleni, ale o różnicę między czerwienią a zielenią. Pytać o dalsze uzasadnienie zacho­

dzenia tej różnicy czy wiedzy o tej różnicy nie ma sensu: sam charakter tego stw ierdzenia wyklucza powątpiew anie w nie,’ Można mieć wątpliwość co do tego, czy te dwa przedm ioty faktycznie są barw ne, czy naw et w ogóle istnieją, można pomylić się co do nazwania tych różnych barw, można mieć trudności z pojęciowym uchwyceniem różnicy między nimi, z pokazaniem tej różnicy czy tych dw u barw innym — ale to wszystko nie może podważyć stw ierdzenia istnienia dwu różnych jakości czerwieni i zieleni

. 19

( Widzimy więc, że w pew ­ nych przypadkach osiągamy niepow ątpiew alną wiedzę nie tylko odnośnie do przeżyć, i to wiedzę, która nie potrzebuje do swej oceny odwołania, się do

*• D alszym p roblem em je st to, czy ta sytu acja w yzn acza jak iś ok reślon y sposób istn ien ia jakości.

6 - R o c z n ik i F ilo z o f ic z n e

(10)

8 2 A N T O N I 'JTĘFIEŃ

wyników innego poznania niż tego, w którym została zdobytą^ Przy powołaniu się ponownym na nią lub przy porównaniu jej charakteru i treści z uprzednio zdobytą wiedzą bierze udział pamięć.

więc jest ostateczną racją uznanej przez nas wiedzy? Na pytanie:

s k ą d wiem

v

? . o d

d o

wiedzieć możemy: przeżywając określone przeżycia po­

znawcze. Na pytanie: d l a c z e g o uznajemy takie czy inne sądy?, możemy odpowiedzieć: dlatego, że są one adekw atnym sformułowaniem rezultatów intuicji przeżywania, że ujm ują dane nam w tej intuicji pierw otne zróżnico- w ania._Powątpiewalność w dane intuicji przeżywania, powątpiewał-ność w pod­

stawowe, pierw otne zróżnicowania równa się dopuszczeniu możliwości, że przeżycie nie jest przeżyciem oraz że przeżycie poznawcze nie różni się ni­

czym od przeżycia niepoznawczego. Powyższe stw ierdzenia są oparte na intuicji przeżywania.

5. AG NOSTYCYZM , SCEPTYCYZM , RELATYW IZM

Agnostycyzm powszechny, sceptycyzm powszechny i relatyw izm powszechny żądają w swym radykalnym sform ułowaniu dowodu prawdziwości, roz- strzygalności czy obiektywności poznania ludzkiego bez zakładania istnienia jakiegokolwiek poznania o tych cechach! Oczywiście, takie stanowiska niejako z samej swej n atu ry są nieprzezwyciężalne. P ak t ten jednak nie podważa celowości poczynań racjonalnej koncepcji nauki, dokąd nie okaże się, że te trz y stanow iska potrafią uzasadnić swoje tezy przy tym samym w arunku, tzn. nie zakładając prawdziwości, rozstrzygalności czy obiektywnej ważności jakiegoś poznania względnie jego wyniku. Jeżeli są to stanowiska nieuzasad­

nione lub naw et nieuzasadnialne, nie należy im .Więcej poświęcić uw agi niż żądaniu, by wykazać istnienie poznania nie posługując się poznaniem.

N ie będziemy tu ta j przeprowadzać dokładnej analizy wszystkich trzech wymienionych stanowisk; rzecz nie byłaby łatw a przede wszystkim z tego powodu, iż występowały one w rozm aitych bardzo wersjach. W ydaje się, że dla celów niniejszych rozważań w ystarczą następujące uwagi.

Spośród znanych sformułowań stanowiska agnostycyzmu powszechnego weźmy np. pod uwagę to, przy którym głosi on tezę:

(A) Nie istnieje poznanie prawdziwe.

Agnostyk wygłaszając taką tezę bądź (a) przyjm uje postulat rozróżnienia stopni języka, bądź (bj nie przyjm uje tego postulatu. Jeśli (a), to napis (A) jest bezsensowny, gdyż nie można w tedy mówić naraz o wszelkim poznaniu.

Jeśli nada się „poznaniu” w (A) określony zakres, wówczas (A) stanie się napisem sensownym, będzie jednak form ułował tezę agnostycyzmu szczegó­

łowego. Jeśli (b), to teza (A) dotyczy też tezy (A), czyli zdanie „nie istnieje poznanie praw dziw e” nie jest prawdziwe. A więc: agnostycyzm powszechny bądź jest stanowiskiem bezsensownym (tzn. nie można go sensownie sform u­

łować), bądź w ew nętrznie sprzecznym.

20

Podobne rozumowanie można zastosować do innej w ersji agnostycyzmu powszechnego:

20 Jak ieś sta n o w isk o je st w ew n ętrzn ie sp rzeczne, je śli (z uw agi na obow iązującą logik ę) im p lik u je w ła sn ą n egację lub k o n iu n k cję dw u zdań sprzecznych.

(11)

(B) Nie można wykazać, że istnieje poznanie prawdziwe.

Mamy tu zarazem przykład stosowania tego, co się nazywa analizą lo­

giczną, do problem atyki epistemologicznej. Analiza ta wychodzi z pierw otnych rozróżnień, związanych z funkcjam i poznawczymi języka.

Spośród rozm aitych w ersji sceptycyzmu weźmy pod uwagę tę, którą — jak się w ydaje — głosił au to r Zarysów pirrońskich.

21

(C) Dla każdego p: jeśli p jest zdaniem o świecie transcendentnym , to nie można wykazać ani, że p, ani że nie-p.

Teza (C) głosi nierozstrzygalność zagadnień dotyczących poznania świata transcendentnego. Ogranicza zasięg poznania do sfery immanencji, do tego, co przeżyw ane i zagw arantow ane samym przeżywaniem. W konsekwencji ta k rozum iany sceptycyzm powinien praw a logiki traktow ać tylko jako za­

w artość przeżyć, nie może więc sceptyk orzekać np., że zdanie p wynika ze swych przesłanek, ale jedynie, że przeżywa taki akt, w którym ujm uje zdanie p jako w ynikające ze swych przesłanek.

22

Ze zwolennikiem rozpatryw anego stanowiska trudno dyskutować, gdyż będzie traktow ał on wszystkie nasze wypowiedzi i argum entacje jako zaw ar­

tość swoich przeżyć. Jednak naszym celem nie jest przekonanie sceptyka, że nie ma słuszności (zresztą celem nauki jako takiej nie jest zasadniczo nigdy przekonyw anie k o g o ś ) , ale zbadanie, jakie racje przem aw iają za lub prze­

ciw uznaniu tego stanowiska.

Przeciw stanowisku głoszącemu tezę (C), a zarazem akceptującem u wiedzę zdobytą w ram ach przeżywania i dotyczącą tego, co przeżywane, nasuw ają się przynajm niej trzy obiekcje:

1. Stanowisko to przyjm uje zróżnicowanie — przynajm niej pojęciowe — między św iatem im m anentnym a światem transcendentnym . Na gruncie za­

łożeń rozpatryw anego stanowiska jedyne źródło tego rozróżnienia to odpo­

w iednie zróżnicowanie przeżyć lub momentów aktualnego przeżycia, które pozwala wprowadzić pojęcie poznania tego, co im m anentne i pojęcie poznania tego, co transcendentne. Mamy więc dwa zdania o tym, co transcendentne:

(p) „to, co transcendentne jest różne od tego, co im m anentne” i (nie-p) „to, co transcendentne nie różni się od tego, co im m anentne”, z których pierwsze okazuje się prawdziwe. Gdyby na to sceptyk odpowiedział, że to nie podważa tezy (C), gdyż „tego', co transcendentne” nie można utożsamić ze „światem transcendentnym ”, to można odpowiedzieć, że teza (C) albo mówi o nieroz- strzygalnóści poznania św iata transcendentnego i wówczas nie może być na gruncie samej im m anencji naw et sformułowaną, albo mówi o czymś innym i nie neguje rozstrzygalności poznania św iata transcendentnego.

2. Sceptyk jednak może się bronić, twierdząc, że teza (C) nie jest kon­

kluzją jego stanowiska, ale punktem w yjścia.'M ianow icie na etapie n atu ral­

nego poznawania zdobył pojęcie „św iata transcendentnego” oraz przekonanie o zachodzeniu błędów, a więc o zasadniczej powątpiewalności poznania świata transcendentnego. To kazało m u poprzestać na immanencji. Ale i w tedy musi uznać co najm niej jedno zdanie o świecie transcendentnym , gdyż inaczej

21 Zob. S e x t u s E m p i r i c u s , Z a r y s ó w p irro ń sk ich k sięga p ie r w sza , dru ga i trz e c ia (tłum . A. K rokiew icz), K rak ów 1931. Por. I. D ą m b s k a , S c e p ty c y z m fra n cu sk i X V I i X V II w ie k u , Toruń 1958, s. 10.

22 L ektura Z a ry só w raczej sk łan ia do sądu, iż S e x tu s n ie trak tow ał praw logiki czysto im m an en tystyczn ie.

(12)

8 4 A N T O N I S T Ę P I E Ń

nie mógłby go przeciwstawić immanencji. Poza tym stw ierdzenie błędów jest też pewnym poznaniem dotyczącym poznania świata transcendentnego i prze­

biega zawsze w oparciu o inne poznanie tego świata. Sam fakt błędu (a więc powątpiewalność poszczególnych poznań) nie upoważnia do generalnego od­

rzucenia w artości wszystkich poznań danej kategorii. Sceptyk popełniałby tu w yraźnie petitio principii.

3. Jak wykazaliśmy to wyżej, w samych przeżyciach znaleźć można wiedzę, która swą ważnością przekracza zasięg konkretnych, faktycznie zachodzących przeżyć. Taką wiedzę zawiera stwierdzenie, że czerwone nie jest zielone, taką też wiedzę zawiera odpowiedź na pytanie o to, dlaczego samo przeżywanie dostarcza wiedzy niepowątpiewalnej. Tutaj często popełniano błąd mieszania dwu rzeczy: sprowadzano całkowicie to, co dane w przeżyw aniu do zawartości konkretnego przeżycia, której wartość ściśle ma być ograniczona ramami przeżycia.

Nie można więc zasadnie głosić tezy o nierozstrzygalności wszelkiej wiedzj) dotyczącej. św iata transcendentnego. Również nie do utrzym ania jest odmiana sceptycyzmu zwana probabilizmem, chociażby ze względu na niepowątpie- walność intuicji przeżywania.

Pozostaje do omówienia relatywizm. Za tym term inem k ry ją się co n a j­

mniej dwa stanowiska. Pierwsze głosi, że to samo zdanie może być raz prawdziwe, raz fałszywe, zależnie od tego, kto je wypowiada i w jakich okolicznościach.

Stanowisko to ma swe źródło w nieprecyzyjnym w yrażaniu się, ą zwłaszcza w nieodróżnianiu prawdziwości (w sensie klasycznym) i adekwatności po­

znania. Spraw a jest dostatecznie omówiona w literaturze, więc nie zachodzi tu potrzeba jej omawiania.

23

Można poza tym przez relatyw izm rozumieć stanowisko związane z pewną teorią rzeczywistości, z wariabilizmem lub ze skrajnym ewolucjonizmem.

Starożytną jego postać odparł Platon w Teajtecie w sposób doniosły i dziś.

Relatywizm ten odwraca porządek rozważań: rozwój poznania ludzkiego tłu ­ maczy stru k tu rą świata, organizacją biologiczną i potrzebam i społecznymi podmiotu poznającego, dane naszej świadomości trak tu je nie jako punkt wyjścia, jako dane do przyjęcia, ale jako dane do wyjaśnienia. Wszelkie poznanie w raz z całą świadomością jest wytworem, funkcją,- w najlepszym razie środkiem, zrelatywizowanym do kategorii i sytuacji podmiotu, którego w artość nigdy nie wykracza poza to, co je zrodziło. Nie wchodząc w roz­

maitość w ersji i odmian tego stanow iska24, stwierdzić należy, że z punktu widzenia motywów, które powołały do życia problem atykę teoriopoznawczą oraz celów, dla których ją podejmujemy, tak rozumiany relatyw izm jest stanowiskiem dogmatycznym, narażonym na zarzut petitio principii, następ­

stwem pewnych rozstrzygnięć dotyczących rzeczywistości, n atu ry podmiotu, a także poznania. Może być przedmiotem dyskusji na terenie samej teorii poznania.

Nie istnieją więc stanowiska, które by samym swym sformułowaniem podważały celowość poczynań racjonalnej koncepcji nauki. W wykazywaniu

23 przed e w szystk im chodzi o prace K. T w ard ow sk iego, M. K okoszyńskiej, a także .A. Schaffa.

24 Jedną z nich znaleźć m ożna np. u L. K ołak ow sk iego. T ego rodzaju r ela - ty w izm y najczęściej idą w parze z tzw . p sych ofizjologiczn ą k on cep cją teorii po­

znania.

(13)

braków czy bezzasadności tych stanowisk posługiwaliśmy się analizą logiczną oraz analizą fenomenologiczną, odwołującą się do danych intuicji przeżywa­

nia.

25

Zarówno w przypadku k rytyki agnostycyzmu, jak i w przypadku oceny sceptycyzmu sam a analiza logiczna nie w ystarcza do pełnego zdania spraw y z badanego stanu rzeczy. Trzeba odwołać się do danych em pirycznych (w sze­

rokim sensie tego term inu), do oglądu fenomenologicznego. W arto przy tym zauważyć, iż w obu wymienionych w ypadkach dane empiryczne inną rolę pełniły, do czego innego służyły. W przypadku krytyki sceptycyzmu dzięki intuicji przeżyw ania nie tylko uzyskiwaliśmy pewne pojęcia, np. immanencji, ale uzyskaliśm y wiedzę o pewnych faktach dotyczących zawartości naszego poznania. A więc wychodziliśmy poza zakres analizy czysto logicznej celem zdobycia pew nych przesłanek dotyczących naszego faktycznego poznania.

Inaczej spraw a przedstaw iała się przy krytyce agnostycyzmu. Tam nie po­

trzeba było przesłanek spoza logiki (szeroko rozumianej), żeby wykazać bezsens lub sprzeczność badanego stanowiska. Odwołanie się do danych intuicji przeżyw ania było tym razem potrzebne do tego, żeby występujące w tezie (A) term iny, a zwłaszcza term in „poznanie” m iały odniesienie przed­

miotowe. Można to uzyskać tylko poprzez unaocznienie sensu tych terminów, a więc poprzez odwołanie się do pewnych przeżyć.

6. K R YTER IUM PR A W D Y

W ydaje się, że w arunkiem realizacji celu teorii poznania jest podanie od­

powiedniego k ry teriu m praw dy, czyli własności poznania lub — według nie­

których — zasady czy normy, która pozwoli odróżnić praw dę od fałszu.

Wobec powyższego wykazanie, że nie można podać w sposób zasadny k ry ­ terium praw dy (dla wszelkiego poznania ani przynajm niej dla pewnej k a­

tegorii poznania) rów na się w ykazaniu niemożliwości teorii poznania.

Zwłaszcza, że każdy problem teorii poznania wymaga do swego rozwiązania stosowania jakiegoś odpowiedniego, uzasadnionego kryterium (L. Nelson).

A tymczasem w starożytności Sextus Em piryk oraz w nowożytności I. Kant w ysunęli argum entacje przeciw możliwości kryterium prawdy.

Oto jak Sextus w Zarysach pirrońskich dowodzi nierozstrzygalności sporu o istnienie k ryterium prawdy.

26

(1) Przypuśćmy, że spór o k ryterium K jest rozstrzygalny.

(2) Jeśli spór o kryterium K jest rozstrzygalny, to istnieje kryterium L, potrzebne do rozstrzygnięcia tego sporu.

(3) K ryterium L = K lub k ryterium L

7

^ K.

(4) Jeśli L = K , to błędne kóło.

(5) Jeśli L ^ z K , t o ciąg w nieskończoność, gdyż rozstrzygnięcie sporu o k ry ­ teriu m L wymaga innego k ryterium M.

25 Z arów no „analiza lo g iczn a ”, jak i „analiza fen om en ologiczn a” byw ają roz­

m aicie rozum iane. T utaj chodzi po p rostu o opis i u sta len ie zw iązk ów i k on se­

k w en cji w y p o w ied zi ję zy k o w y ch przy użyciu środk ów w sp ółczesn ej logik i oraz o opis i k la sy fik a cję lub ty p o lo g ię tego, co bezpośrednio dane przy p om ocy term inów w p row ad zon ych do język a dzięk i tym danym , sp ecja ln ie ze w zględ u na n ie urobio­

n y ch (a n ie zaczerp n iętych od razu z ja k iejś teorii i u w ik łan ych sw ym znaczeniem w niespraw d zon e prześw iadczenia).

» S e x t u s E m p i r i c u s , Z a r y s ó w p irroń skich ..., s. 53. P ow tórzen iem w łaściw ie teg o w y w o d u je st (pierw szy) argum ent L. N elson a za n iem ożliw ością te o rii poznania.

(14)

8 6 A N T O N I S T Ę P I E Ń

W ten sposób okazano, że wszelka próba rozstrzygnięcia sporu o istnienie czy ważność kryterium musi popełnić petitio principii w jakiejś postaci.

Jeżeli spór o kryterium jest nierozstrzygalny, a do rozstrzygnięcia jakie­

gokolwiek problem u potrzebne jest jakieś kryterium , stąd płynie wniosek, że wszystkie problemy są nierozstrzygalne. Tezę tę można sformułować tak:

(D) Dla każdego p: jeśli p jest zdaniem (w sensie logicznym), to nie można wykazać ani, że p, ani że nie-p.

W ten sposób otrzymaliśmy tezę sceptyczną bardziej radykalną niż teza (C).

W ypowiadający (D) albo przyjm uje postulat niemieszania stopni języka, albo go nie przyjm uje. Jeśli przyjm uje, to napis (D) jest pozbawiony sensu (po­

nieważ nie można mówić naraz o wszystkich zdaniach wszystkich stopni języka). Jeśli nie przyjm uje, to teza (D) odnosi się do niej samej. Przy użyciu elem entarnych przekształceń logicznych otrzym ujem y sprzeczność

. 27

Takie konsekwencje konkluzji rozpatrywanego dowodu każą przypuszczać bądź fałszywość przesłanek, bądź niepoprawność rozumowania. Przyjrzyjm y się przesłankom dowodu.

28

Jest ich trzy.

(1) Jeżeli spór jest rozstrzygalny, to istnieje odpowiednie kryterium do jego rozstrzygnięcia.

(2) Jeśli stosujemy jakieś kryterium , to musimy rozstrzygnąć problem jego istnienia lub ważności.

(3) Każde kryterium w stosunku do tego, czego jest kryterium , jest czymś zewnętrznym.

Polemizowano ze sceptykami podważając kolejno wymienione założenia.

Nie będziemy tu zajmowali Się całą dyskusją. Sądzimy bowiem, że przesłanki (

1

) i (

2

) są prawdziwe i na gruncie racjonalnej koncepcji nauki niezbędne do przyjęcia

. 29

Nie da się tego powiedzieć o przesłance (3), która zresztą pełni w dowodzie niepoślednią rolę.

30

Jeżeli przez kryterium praw dy rozumiemy taką własność poznania (sądu), po któreT można rozpoznać" jego prawdziwość, k tó ry więc jest w a­

runkiem dostatecznym prawdziwości poznania, to kryterium jest czymś w e­

w nętrznym wobec tego, czego ]e s T ^ r y te n u m. Widać stąd, że Sextus albo co innego rozumie~przez kryterium , albo chodzi mu o to, że akt poznania,

27 Podobne kon sek w en cje posiada n elso n o w sk i dow ód n iem o żliw o ści teorii p o ­ znania, którego siłę przek onującą uznają A. W iegner, T. K otarb iń sk i, B. G aw ęck i, N. Łubnicki. L. N elson broni w ła sn eg o sta n o w isk a przed zarzutem sprzeczności tw ierd ząc, że konkluzja je g o dow odu n ie im p lik u je ani te zy o n ieistn ien iu poznania, ani tezy o istn ien iu ob iek tyw n ie w a ż n e g o , (G iiltigk eit) poznania o tym , że n ie istn ie je ob iek tyw n ie w ażn e poznanie. Zob. L. N e l s o n , U ber

das sogenannte Erkenntnis-

p ro b le m , G ottingen 1908, s. 32 nn. W ystarczy, że z tej k on k lu zji w yn ik a, iż n ie m ożna w yk azać ob iek tyw n ej w ażności ow ej kon kluzji. U trzym ać m ożna n elson ow sk ą tezę za cen ę kon sekw en cji, którą pod jął S e x tu s E m piryk tw ierd ząc, iż scep ty k nie dogm atyzuje, gdyż jego w yp ow ied ź razem z in n y m i u chyla także sam ą sieb ie. Zob.

Z a ry só w p irroń skich ..., s. 3n.

28 G dyby schem at form aln y, w ed łu g którego przebiega dow ód, ok azał się p o ­ p raw n y, w sk azyw ałob y to (w obec fa łsz y w o śc i kon kluzji) na fa łszy w o ść przynajm niej jednej z przesłanek. N ie stety ze w zględ u na różn ice stop n i język a pod anie pop raw ­ nego schem atu jest sp raw ą skom plikow aną.

20 P rzesłan k ę drugą atak ow ali M . S ch lick i K. A jdukiew icz:

50 O baleniu tej przesłan ki p ośw ięcają uw agę n eo sch o la sty cy i fen om en ologow ie, szuk ając bezpośredniego, sam ou zasadn iającego się poznania.

(15)

w którym rozpoznajemy jakąś własność poznania p jako kryterium , jest wobec poznania p czymś drugim , zewnętrznym. Sformułowanie przesłanek (1) i (3) raczej wskazuje na to, że Sextus inaczej rozumiał kryterium . Dla niego kryterium to sąd, w którym stw ierdzam y prawdziwość innego sądu.

W ystarczy więc odrzucić przesłankę (3), a przyjąć, że kryterium to własność poznania, przy czym rozpoznanie jego dokonać się może samym przeżywaniem teg° poznania, aby móc twierdzić, że ciąg w nieskończoność nie zawsze- jest nieunikniony.

Aby rzecz dopowiedzieć do końca, podkreślamy, że(w przypadku przeży­

w ania w ram ach rozpoznawanego poznania pozostaje zarówno poznanie w ystępow ania kryterium , jak i stw ierdzenie jego trafności: w przypadku bowiem przeżyw ania przedm iot poznania jest całkowicie odsłonięty dla św ia­

domości, ponieważ przeżywamy to wszystko i tylko to, co przeżywamy.

Inaczej przedstaw ia się argum entacja K anta, który następująco stara się wykazać niemożliwość istnienia m aterialnego kryterium poznania: „[...] ogól­

nym kryterium prawdziwości byłoby to znamię, które byłoby ważne dla w szystkich poznań bez względu na różność ich przedmiotów. Jest jednak jasne, że ponieważ ab strahuje się przy nim od wszelkiej treści poznania (od jego odnoszenia się do przedmiotu), a prawdziwość właśnie tej treści dotyczy, więc jest całkiem niemożliwe i niedorzeczne zapytywać o jakieś znamię p raw ­ dziwości tej treści poznania i że dlatego nie można podać wystarczającej, a za­

razem ogólnej oznaki prawdziwości. Że zaś już wyżej nazwaliśmy treść poznania jego m aterią, więc trzeba będzie powiedzieć: nie można się domagać podania ogólnej oznaki prawdziwości poznania co do jego m aterii, ponieważ dom aganie się tego jest sprzeczne samo w sobie

”. 31

Odpowiadamy: K ant m iałby rację, gdyby kryterium praw dy było w ła­

snością poznania związaną z odnoszeniem się danego poznania do określonego (tego, a nie innego) przedmiotu. Tak jednak nie je s t.'K ryterium praw dy jest własnością poznania dotyczącą sposobu, i*w jaki dany jest tem u poznaniu p rzedmiot, kryterium p raw dy jest w łasnosćią, która wskazuje na to, że poznanie jest co do swej treści wyznaczone pr zez sam przedmiot. W ten sam sposób mogą być dane różne przedm ioty w różnych aktach poznawczych.

Nie jest więc podważona możliwość ogólnego, nieformalnego kryterium praw dy.

O dpadają klasyczne argum entacje przeciwko możliwości istnienia lub moż­

liwości uzasadnionego stosowania kryterium prawdy. Spraw a jest co n a j­

m niej otw arta do dalszej dyskusji.-

W ten sposób — w ydaje się — wykazaliśmy zasadniczą możliwość teorii poznania.

n I. K a n t , K r y t y k a c z y s te g o ro zu m u (tłum . R. Ingarden), W arszaw a 1957, t. I, | 146.

(16)

8 8 A N T O N I STĘPIENT

ON THE P O S SIB IL IT Y OF THE THEORY OF KNOWLEDGE

T he author proposes to con ceive and pu rsu e th e th eory o f k n ow led ge as a p h i- losop h ical scien ce stu d yin g th e truth („in form ativen ess”) o f hu m an k n ow led ge and seek in g a criterion or criteria of truth so as to proceed to a fin a ł a ssessm en t of th e co g n itiv e v a lu e of th e c ogn itive r esu lts a c tu a lly ach ieved . S u ch a th eory of k n ow led ge can b e ren dered im p ossib le by: 1. th e lack o f ob jęct or o f an appropriate k n ow led ge of it, 2. th e n e c essity o f stop ping, in th e cognition, at a k n ow led ge of unkn ow n valu e, the u n avoid ab ility o f d ogm atism or p etitio principii, 3. the im p o ssib ility of a su ffic ien t refu tation o f position s attack in g th e ration al concep tion of scien ce, su ch as u n iversal agn osticism , u n iversal scep ticism or un iversal r e la ti- vism , 4. th e in e x isten ce or im p o ssib ility o f a v a lid ap p lication o f the criterion of truth. The article endeavours to sh o w th a t a ll th ose dan gers do not im p eril th e th eory o f k n ow led ge and th at th ere e x is ts n o basie ration al obstacle to p reyen t from pu rsuing th e th eory of k n ow led ge according to th e concep tion proposed here.

Cytaty

Powiązane dokumenty

R ozum iem y w praw dzie, że do ukonstytuow ania się podobieństw a potrzebne są pew ne niezm ienniki pola św iadom ości, lecz nie w iem y, jak ie one są i z samej

nie o pewności przez odwołanie się do zdrowego rozsądku nie jest rozwiązaniem wartościowo poznawczym, o tyle w porządku praktycznym odwołanie się do intuicji w

lizm jest przede w szystkim rezultatem fałszywej metody- Od K artezjusza za w yraz praw dziw ie filozoficznej postaw y uchodzi wychodzenie .z myśli, z cogito,

4 Używając tradycyjnej terminologii, można powiedzieć, że jeśli naw et fragment m etafizyki (mianowicie metafizyka poznania; i teoria poznania mają w spólny

Patrząc natomiast wyłącznie od strony systematycznej, trzeba stwier ­ dzić, iż idea (postulat, wymóg czy zasada) bezzałożeniowości wyrasta ostatecznie jako

Dla niego „dziwne (podkr. moje — M.T.K.) jest raczej, że krocząc pośrednią drogą nauki, udaje się nam wyjść poza te ramy i wniknąć w obszar rzeczywistości” .*

Wychodząc od analizy powiązań problematyki teoriopoznawczej z dyscyplinami filozofii klasycznej, pokazuje drogę rozwoju filozoficznej refleksji, na której doszło do

Wynika to, po pierwsze, ze zróżnicowania tego, co się nastręcza naszemu umysłowi („rzeczy, które w stosunku do naszego rozumu nazywamy prostymi, są albo czysto intelektualne,