• Nie Znaleziono Wyników

W lipcu 1944 roku zostałem powołany do wojska - Tadeusz Sykut - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W lipcu 1944 roku zostałem powołany do wojska - Tadeusz Sykut - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TADEUSZ SYKUT

ur. 1923; Sielce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, Krasnystaw, II wojna światowa Słowa kluczowe II wojna światowa, służba wojskowa

„W lipcu 1944 roku zostałem powołany do wojska”

Dostałem takie zwolnienie, że odsłużyłem dwa lata tych junaków. No i pobyłem z miesiąc w domu, i przyszła armia radziecka. W lipcu chyba przyszła armia radziecka i po trzech, czterech dniach, cztery roczniki powołali natychmiast na komisję do Kurowa. I w Kurowie komisja, były takie jakieś… oficer spojrzał na pana i pisał, że

„zdolny” i tam był jakiś sekretarz z gminy, zapisywał pana i już. I kto chciał to przyszedł do domu, a jutro o ósmej godzinie wymarsz na Majdanek, żeśmy poszły.

No i tak było. Poszłyśmy na Majdanek, tam na Majdanku było coś strasznego.

Wojska było z całego województwa, z całego województwa zbierały, formowały, cała ta druga armia to była na Majdanku. Ale już tam na Majdanku, to już jak było to było, ale już dawali pół kilo chleba, kawa była słodzona już cukrem. Bo u Niemców dostawaliśmy sacharynę. A później jak poszłem do wojska, to się zmieniło, zamiast sacharyny to była stołowa łyżka cukru dziennie. I cały czas przez trzy lata… a chleb był ten sam. Tak jak u Niemców pół kilo [chleba], tak i w wojsku tym polskim, pod ruskim dowództwem. Jak w czterdziestym czwartym nas wzięli do Krasnystawu i tam nas szkolili, no i od razu tam się dyscyplina zrobiła. Nie wolno było do domu, ani pisać ani nic, nie tego. I te wszystkie [ubrania] na sobie, cośmy tam mieli, tam jakąś kurtkę, tam koszulę, co miałem, to wszystko dały worek, tam jakieś kamaszki miałem, to do worka i do sztabu pułku się zaniosło, tam był magazyn, i tam był ruski, i to wszystko zdawało się u niego, temu ruskiemu. Ten ruski, nas tam było tysiąc pinćset, tych woreczków miał. Zorientował się, że te woreczki można sprzedać na jarmarku w tym Krasnystawie. I tam raz wziął ze dwóch żołnierzy, wzięły po parę woreczków, sprzedały. Ludzie kupili to. A ludzie to, no jak ludzie, miał tam i kamaszy były, i buty, jedne lepsze, to tam, droższe. Panie, oni sprzedały ze dwa razy, zahandlowały, trzeciego razu poszły i już NKWD i UB zaaresztowały ich. Ich było tam ze trzech żołnierzy i w tem był porucznik, co miał klucz od tego magazynu. I od razu na drugi dzień sąd w Krasnystawie jest. Na tego porucznika, że on umożliwiał kradzież i sprzedawał tych ubrań i koniec. No i sąd, natychmiast stanął pod drzewem, bo tam

(2)

ciepło było wtenczas, sąd skazał go, tego ruskiego oficera, na karę śmierci i wykonać wyrok natychmiast. Żandarm stał z boku, od razu pistolet wyjął na tego i od razu go:

„Kładź się tu. Kładź!” To ten ruski składał ręce, „Stalin, podaj mi ruku”. Mówi, że niewinny jest. To młody był, ruski oficer był. Nie było mowy. My już wokół tego stoimy, on na ziemi leży, później kazali mu wstać i trzy czwórki naszego wojska. Trzy czwórki bębnem dały [znak], i piętnaście metry, i ognia. Zabili. Zabili tego ruskiego.

Później lekarz stwierdził zgon i zakopali go tam, w Krasnymstawie. No kurde, mówimy, nie ma bajek.

Data i miejsce nagrania 2005-11-14, Sielce

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Grzegorz Woźniak

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widziałem stłoczoną w nieprawdopodobny sposób masę ludzi w takich, jak się jechało ulicą Szeroką to przed łbami końskimi bo to jest wóz parokonny, to była przecież

Może być kuna, która po prostu próbuje się dobierać, jak pszczoły stoją gdzieś tam przy lesie, czy w lesie.. Czasami dzięcioły próbują zajrzeć do ula, czyli

I to trwało czasami bardzo długo, bo oni tak dobrze się matematyki widocznie nie uczyli, ale za każdym razem mieli jakiś błąd i ponieważ to był błąd, brakowało im jednej,

[Mimo to] dwa, trzy razy do roku jeździłem tam i w miarę możliwości na tyle, na ile można było, żeśmy z synem ten teren porządkowali. Z każdego roku

No i Grzesiek wtedy też przyjechał i on cały czas był z nami, tłumaczył, no i to był ten przegląd jakiś.. A no „Martwa natura” była grana

Bo ona była zaproszona na ten Nobel, przez Miłosza właśnie, jako osoba, która przez niego była wyznaczona z Polski, taka reprezentantka. Później, jak był kręcony film

I dziadek przed wojną wyjechał do Ameryki i zarobił dużo pieniędzy, bo kupił dwór od dziedzica za Bugiem.. I myśmy tam mieszkali, ale jak była ta rzeź, wojna, no to

Świdnik, tam było lotnisko, ale myśmy daleko nie chodzili, tylko do lasu jeździliśmy z brzegu, na świeże powietrze, tak zwane, bo to pod okupacją.. Jadąc tą platformą,