GDYŃSKIE LETNISKO PRZElOMU XIX I XX W.
\
I
f"/ MUZEUM MIASTA GDYNI
~ ~ ł 7 j\'\'t 3.06.2014 7. 09.2014
autorzy wystawy: Marzena Markowska, Barbara
Mikołajczuk aranżacjawystawy· dr Katarzyna Zawistowska
realizacja Kassa Studio
opracowanie graficzne: dr Anita Wasik
fotografie wystawy: Maciej Jawornicki, Bogna Kociumbas
wystawa przygotowana ze zbiorów:
Muzeum Miasta Gdyni
Archiwum
Państwowegow
Gdańsku Oddziałw Gdyni
Przemysława
Farysia
Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków w Krakowie
oraz
Biblioteki
GłównejUniwersytetu
GdańskiegoBiblioteki Uniwersyteckiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Biblioteki Uniwersyteckiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
Grzegorza Fey
Muzeum KoleJrnctwa w Warszawie Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie Muzeum Ziemi Puckiej
Polskiej Akademii Nauk Biblioteki Gdańskie]
P10tra
PopińskiegoWydziału Geodezji Urzędu Miasta Gdym
.rj
Gdynia kojarzy
się współczesnymPolakom z morzem, to oczy- wiste. Ale jakie
sąto skojarzenia? Port, stocznia, marynarka wo1enna ... Rzeczy bardzo serw.
Jeśli myślimyo morzu w sposób
lżejszy,
jako o miejscu rozrywki czy wypoczynku,
przychodząna
myślraczej mne miejsca - Sopot, Jurata,
Międzyzdrojeczy
Kołobrzeg.
Zapewne niektórzy dorzuciliby tu
gdyńskie Orłowo,
choćbyze
względuna jego
wielką popularnośćw okresie
międzywojennym,
ale nie zmienia to ogólnego stanu rzeczy - Gdynia nie jest postrzegana jako nadmorski kurort. A prze-
cież „kąpielowa"
historia Gdyni jest
całkiembogata i dotyczy nie tylko
OrłowaCo
więcej,historia
gdyńskichletnisk jest
wcześniejsza niż
samo miasto.
I
właśnie początkomtej ciekawej, a
małoznanej, historii po-
święcona
jest wystawa w Muzeum Miasta Gdyni i
towarzyszącejej gruntowne opracowanie, które
właśnieoddajemy w
ręcenaszych Czytelników
MiłośnicyGdyni i jej dziejów
znajdąw nim
masę dotądsobie nieznanych informacji, a wszyscy - nawet ci mniej zanurzeni w
gdyńskiejproblematyce - nie- zmiernie ciekawy obraz kultury czasu wolnego z epoki,
którąrówno sto lat temu
zakończyłwybuch Wielkiej Wojny. W tle
całej
historii pojawia
siętrudny problem polsko-niemiecki Wystawa
stała sięponadto
dobrą okazjądo opublikowania katalogu przechowywanych w naszych zbiorach pocztówek
\
ukazujących gdyńskie
letniska
przełomuXIX i xx wieku . Mamy
nadzieję, że dziękiwystayvie i
towarzyszącymjeJ pu- blikacjom obraz dawnej Gdyni stanie
się pełniejszy niż dotądi jeszcze ciekawszy.
F
dr Jacek Friedrich
dyrektor Muzeum Miasta Gdyni
5
e
Do początku lat dwudziestych xx wieku na obszarze współczesnego miasta funkcjonowa-
ło kilkanaście niezależnych, albo w niektórych przypadkach zależnych, gmin wiejskich, obszarów dworskich oraz wszelkiego typu niewielkich osiedli. Poza samą Gdynią, w której
początki kąpieliska morskiego datują się od pierwszych lat xx wieku, warunki do podej- mowania letników posiadało Orłowo. Osada ta, nazywana wówczas Adlershorst, położona była u ujścia rzeki Kaczej do morza, na granicy dwóch wsi Redłowa i Kolibek. Jej szczególne walory letniskowe znane były już w XIX wieku. Gości wakacyjnych podejmowano również w Chyloni, i przypuszczalnie w Oksywiu, które było celem licznych wycieczek krajoznaw- czych. Wszystkie te miejscowości znajdują się obecnie w granicach miasta Gdyni, stąd
można
je
określaćmianem
„gdyńskich"UROKI PRZYRODY I SKROMNE POCZĄTKI
Zanim komukolwiek przyszło na myśl, 1z między wioskami Gdynią a Oksywiem wybu- dowany zostame port morski, u progu xx wieku
mieszkańcyspokojnej wsi Gdingen, czyli
znajdującej się
pod prusko-niemieckim zaborem Gdyni,
zapragnęli przekształcić swojąmiejscowość w modne kąpielisko - Badeort. Mimo początkowych trudności, trzy ostanie lata przed wybuchem I wojny światowej - kończące Belle epoque, za sprawą napływu na letni wypoczynek polskiej inteligencji,
okazały siędla
gdyńskiej„Arkadii'\ jak
nazywał jąAdolf
Nowaczyński2,
całkiemudane
Początki kąpieliska byłyjednak
mało obiecująceW 1817 roku zdobywający sobie powoli popularność Sopot odwiedziła Waleria hr Tar- nowska. Przy tej okazji namówiono ją do odbycia spaceru do najpiękniejszych zakątków najbliższej okolicy w kierunku Kolibek, ,,i daleJ, aż na Oksywie, [gdzie] miał się [ ... ] stamtąd roztaczać szczególnie piękny widok na morze" Widok, zdaniem zdegustowanej hrabiny,
I
W
starożytnejGrecji Arkadia
byłalesistym krajem na
środkowymPeloponezie. W poezji bukolicznej Wergiliusza kraina prostoty
1 szczęśliwości.w istocie rzeczy kraina zacofana i prymitywna W.
Kopaliński, Słownik mitów itradycji kultury. wyd.
II,Warszawa
1987,s.
53.l A Nowaczyński, Słowa, słowa, słowa
... , Warszawa
1939,s.
351Zob.
też częściowyprzedruk tej publikacji Brama na
świat.Gdynia
1918-1939,wybór,
wstępi oprac. M.
Rdesiński. Gdańsk 1976,s.
19-32.Adolf
Nowaczyński (1879-1944), pochodzącyz Podgórza k. Krakowa dramatopisarz i prozaik.
Około 1904roku
zamieszkał
w Warszawie, gdzie
pozostałdo
śmierci.W okresie
międzywojennym był czołowym publicystąprasy endeckiej,
słynnymz polemicznego temperamentu oraz wyrafinowanego
1 jednocześnieagresywnego
języka.
M. Urbanowski,
NowaczyńskiAdolf, w:
Słownikpisarzy polskich, pod red.
ALatuska, Kraków
2005,s.
362.był „przechwalony, [ .. ] bo zarówno Helski Półwysep, jak gdański port i wchodzące doń stat- ki, maleńkie niczym barki, wydawały się stamtąd za dalekie, by ożywić puste i ogromne roztocze wód"3 _
Wspomnienia hr. Tarnowskiej były jednak odosobnione, nikt potem tak negatywnie nie
oceniał
widoku, jaki
roztaczał się międzyOksywiem a Kolibkami.
,,Jadącz
Gdańskado Szczecina" - pisał w 1859 roku August Maksymilian Grabowski - ,,wstąpiłem do Soboty (Co- pott), gdzie są kąpiele morskie. Tam zastałem wielu Polaków, i, co mnie zdziwiło, zastałem
ich w jadalni. Więcej z Księstwa Poznański<2go i Prus Zachodnich, mniej z Królestwa i in- nych części Polski. [ ... ] Za Sobotą wjechałem w lasy, gdzieniegdzie porozrzucane po górach, z których widać morze, słychać jego jęki . Cóż to za kraj cudny! Takie położenie jest majem ulubionem. Tam to chciałbym przeżyć lata mojego wytchnienia, tam orzeźwiać się; i dziś nawet, gdybym
mógłtam
zamieszkać,moja
myśl byłaby dzielniejszą, byłaby podniesionądo szlachetności, przez większą połowę życia'\ Ów krótki opis, mało dziś znanego podróż
nikas, po historycznych Prusach Królewskich, można uznać za jeden z wcześme1szych,
a zachwalających uroki przyrodnicze terenów należących współcześnie do miasta Gdyni.
Zachwyt wzbudzały zwłaszcza Kolibki. Rok przed wydaniem broszury Grabowskiego,
Gdańsk i okolice, zwłaszcza Sopot, zwiedzała pisarka Jadwiga Łuszczewska (znana jako Deotyma). W opublikowanym w 1861 roku , na łamach „Tygodnika Ilustrowanego" artykule Wycieczka do Gdańska, o walorach interesującego nas brzegu morskiego pisała w sposób
następujący·
,,Na tym to
półksiężycuzbudowano: Soboty,
Oliwę,Kolebki i wiele innych wiosek, siedzących jakby w koszach kwiecia i zieloności, dwa zaś końce półkola ostro
wcinają się
w morze. Na jednym
końcuwystrzela Góra
Orłów(Adlerhorst) prostopadle za-
nurzająca się
w
Bałtyk;na drugim
krańcu,jakby druga góra, ale przejrzysta, z
pęku wież\
upleciona, stoi Gdańsk, którego grobla portowa, daleko w morze wkrojona, coraz węższą
spiczastością zakończa półksiężyc"63 I. Fabia ni-Madeyska, Odwiedziny Gdańska
w
XIX wieku, Gdańsk 1957, s. 82-834 A. M. Grabowski, Podróż do Prus, Paryż 1859, s. 40-42.
5 Zob. I. Fabiani-Madeyska, dz. cyt., s. 321
6 Cyt za taż, s. 201
9
10
W opracowanym dwie dekady
później haśledo
Słownikageograficznego Królestwa Polsk1ego, jego autor ks. Jakub Fankidejski
7nie omieszkał nadmienić, iż. ,,Kolebki mają piękne położe
nie na 114 stóp wysokim brzegu Puckiej zat?ki; mianowicie chwalą uroczy widok na morze z dworskiego parku od strony groty. Z Copot, Gdańska itd. często goście zwiedzają Kolebki"
8Wspomniana grota, to oczywiście powszechnie znana „Grota Marysieńki"
Z powyższego wynika, iz w xrx wieku morski brzeg między Oksywiem a Kolibkami, me
stanowił docelowego miejsca wypoczynku. Był to jednak teren atrakcyjnych wypadów z Sopotu. Deotyma wspominała: ,,Innego dnia postanowiliśmy dostać się na koniec do Góry
Orłów. Szereg powozów uniósł nas bitą drogą, zataczaJącą się rozkosznie po falistym gruncie [ .. .]. Przebywamy Kolibki, wieś z kościołkiem stromo panującą Bałtykowi"9.
Na początku lat osiemdziesiątych XIX stulecia, wakacje nad Zatoką Gdańską spędzał wnuk wspomnianej hrabiny, znany uczony i publicysta, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Stani-
sław
hr. Tarnowski, który
pozostawiłpo sobie ponad
trzystustronicową książkę poświęconądawnym Prusom Królewskim. Wiele miejsca przeznaczył słynnemu
JUZwówczas Sopotowi, ale
zwrócił również uwagęna
najbliższą okolicę.,,Ostatni punkt [ .. .]" -
wspominałTarnowski - ,,za który
jużoko z Zoppot me
sięga,zowie
sięAdlers Horst i Jest
częstymcelem przechadzek lub wodnyc~t
przejażdżek.Na jego szczycie lasek i szeroki widok na morze, na
płaski, wąski,zaledwo z morza
sterczącypas piasku, tak
odległy, żez góry tylko
dojrzećgo mozna, to Hela .. . "
10Widoki, jakie
podziwiał,z
pewnością zrobiłyna nim
duże wrażenie. Pisałbowiem o morzu w ten sposób: ,, ...
Bałtykma powabne, zwodnicze,
pełnekokieteryi kolory, mieni
sięjasnym
błękitem, jasnym szmaragdem i srebrem, kiedy spokojny: kiedy trochę wzburzony, ma taki głęboki, potęzny ton szafirowy i takie złote odblaski, jak morze Śródziemne, najpiękniejsze z mórz na świecie; a kiedy na niebie pochmurno, staje się białawym Jak gęsta mgła [ ... ]"
11Natomiast o brzegach morza: ,,Takie zielone, takie świeże, taka wegetacya bogata i bujna,
1
Biogram tego uczonego
kapłanazob.:
H.Mross, Fankidejski Jakub, w:
Słownikbiograficzny Pomorza
Nadwiślańskiego(dalej cyt. SPBN), t.
1,pod red. S Gierszewskiego,
Gdańsk 1992,s
402.a [J.
Fankidejski], Kolebki, w
Słownikgeograficzny Królestwa Polskiego
iinnych krajów
słowiańskich,t.
IV,pod red.
F. Sulim1erskiego, B. Chlebowskiego
iW Walewskiego, Warszawa
1883,s.
2609
Cyt. za I Fabiani-Madeyska, dz. cyt., s.
207-10
S Tarnowski, Z wakacyj (Prusy Królewskie), t.
II,Kraków
1894,s.
29-30.II Tenże,
s.
31drzewa takie wspaniałe i dochodzące tak blisko do morza, taka przy tern obfitość źródeł, strumyków, potoków, rzeczek, lasy na górach takie ładne, zagłębienia w łańcuchu gór takie obiecujące i rozciekawiające, że zazdrości się nieraz tym (Niemcom niestety) co tu mają swoje domy i gospodarstwa. Jest na przykład jedna wieś - Kolebki (Koliebken nazwali ją Niemcy, choć ludność mówi po polsku), z takim ładnym do morza idącym lasem i wąwozem, z takim
porzą dnym dworem i folwarkiem nad stawem, że w takiej wsi tylko żyć i umierać"
12.
WAKACJE W KOLIBKACH I ORlOWI E
Adlershorst (Orłowo) w xrx wieku urosło do Jednego z najciekawszych zakątków w pobliżu Sopotu Opinie takie podzielali bynajmniej nie tylko Polacy. Urokami Kolibek oraz osady Adlershorst zachwycał się Johann Eduard Bottcher, autor książeczki z 1842 roku Der Se- ebade-Ort Zoppot bei Danzig
13,w której Orłowo jawiło się, jako „bezpieczna przystań przed burzami, malowana wieloma kolorami przez poetów morskich poematów"
14.W 1913 roku na łamach „Reise - und Baderzeitung" relacjonowano: ,,Orłowo! Już w samej nazwie uroczej osady tkwi czarujący element romantyczności, który uzupełnia i prezentuje znajdujące się tu piękne oblicze natury" Poniżej natomiast napisano, 1z „wioseczka Orłowo" była ulubio- nym miejscem przechadzek kochanków z Gd ańska. W jej okolicy znajdow ały się wspaniałe
elementy przyrody. Ze stromo opadającego, schodzącego do morza zalesionego wzniesienia,
uwidaczniał się „m ieniący w słońcu widok na niebiesko-stalową zatokę w Jej c ałym okaza- łym pięknie i niezmierzonej oddali". DaleJ . rozpościerał się widok na „zieloną dolinę Kaczej, miejscowość Mały Kack oraz wzburzony, ciemny las" Anonimowy autor tekstu podkreślał, iż: ,,Ktokolwiek przebywał na tym wzniesieniu, chętnie powróci na to miejsce"
1s.Początki osadnicze Orłowa zw i ązane były z założen i em zajazdu w Redłowie u ujścia
Kacze j do morza przez Johanna Adlera - żeg larza lub szypra, jak określono go w księdze
\ \
\
12 Tenże, s. 32-33.
13
IE.
Bottcher,Der Seebade-Ort Zoppot bei Danzig
ingeschichtlicher, topographischer, statistischer, naturwissenschaft- licher und socialer Hinsicht, sem Sagenkreis und seine Wirksamkeit als Sanitats-Anstalt,
Danzig 1842, s. 166-170.14 Tenże, s. 167
15
Heimat liche Wanderungen ,
VIII.Adlershorst und Gdingen,
,,Reise - und Baderzeitung". Wochen-Beilage der Dan- ziger Neuesten Nachrchten, Nr. 9, 2107191311
12
metrykalnej z Oksywia w 1830 i 1833 roku
16Zakupu 3 morgów (0,76 ha) - malowniczo
położonej
ziemi u
podnóżanadmorskiego klifu po prawej stronie rzeki Kaczej - Johann
1
Marianna z Klotzów Adlerowie dokonali
dokładnie 2czerwca
1829roku od
młynarzaMathiasa Romelta
17za 170 talarów
18 Tę datę należy uznaćza
początek Orłowa, choć założenie
(budowa) zajazdu (karczmy)
orłowskiej, wedłughistoryka Franza Schultza,
miała nastąpićw 1840 roku
19.Ten sam historyk
twierdził też, że nazwęAdlershorst nadali tej go- spodzie, i
sąsiadującejgórze,
przyjeżdżającytu
goście,a jej
urzędowezatwierdzenie
nastąpiło
w 1857 roku
20W
Słownikugeograficznym Królestwa Polskiego z 1888 roku zanotowano,
iż: ,,Oberża
Adlershorst Cs domów, 46
mieszkańców) leżyna
przylądku górującymnad
Zatoką Pucką. Pięknywidok na morze
ściągatu licznych
gościw porze letniej z pobliskich
zakładów kąpielowych"21• OdwiedzającyAdlershorst Polacy z czasem
zaczęli nazywać tę osadę Orłowem, gdyżniemieckie Adler znaczy
orzeł.W ten sposób
pisała jużo nim wspomniana Deotyma.
W Przewodniku Zofii Hartingh,
wypełnionymkonkretnymi informacjami, czytamy,
iż:,, ... Adlerhorst
(Orłowo), pięknie położonenad morzem i bardzo
uczęszczaneprzez
gości, lubiących
spokój i
ciszę.Bardzo
malowniczą., górzystą. drogą., ciągną.cą. sięnad morzem, przez lasy, dochodzi
siętam z Copot, w
ciągu pięciukwadransy. Powrót naj- częściej odbywa się motorówką., lub łódką. żaglową.. []Poddrzewami poustawiane
16
Arch iw um Archidiecezjalne w
Gdańsku(dalej cyt.
AA Gdańsk),sygn. W 1108, s. 107-108, 167-168. W tej samej
księdze
(s. 99-100)
został równieżodnotowany, jako
chałupnik(Eigenkathner)
11
W starszej literaturze (zob przyp.18)
młynarz redłowski występujepod nazwiskiem Bomelt, tymczasem w wykazie
mieszkańców
wsi z 1832 r.
występujeon jako Mathias Romelt,
właścicielponad 6 morgów ziemi. Zob. Archiwum
Państwowe
w
Gdańsku(dalej cyt.
AP Gdańsk), UrządDomenalno-Rentowy w Sopocie-Mostach, sygn. 66/14, bez paginacji.
1s
F. Schultz, Geschichte der Kreise Neustadt und Putzig, Danzig 1907, s. 446; M.
Sołtysik,Gdynia miasto dwudziestolecia
międzywojennego.
Urbanistyka
iarchitektura, Warszawa 1993, s. 253; J. Drozd, Powstanie letniska w
OrłowieMorskim, w:
Wędrówkipo dziejach Gdyni, [cz. 1]. zbiór studiów pod red. D.
Płaza-Opackieji T Stegnera, Gdynia 2004, s. 67
19
F. Schultz, dz. cyt., s. 446.
20
w starszej literaturze panuje przekonanie,
iżnazwa osady
miałajakoby
wywodzić sięod starszej nazwy wzgórza Adlershorst (,,Orle Gniazdo"), u
podnóża,której
założono osadę. Powstać miałaona na
pamiątkęstoczonej dnia 6 stycznia 1666 roku, w
pobliżuwzgórza,
zażartejwalki dwu
orłów Przeczątemu przytoczone
słowaF. Schultza oraz fakt,
iżJohann Adler, jako miejsce zamieszkania zawsze
podawał Redłowo.Zob F. Ma muszka, Województwo
gdańskie.
Przewodnik, Warszawa 1959, s 150;
K. Małkowski,Gdynia nasze miasto. Kolib ki,
Orłowo, Redłowo, MałyKack, Gdynia 2009, s. 60.
21 [R
Frydrychowicz],
Radłowa,w:
Słownikgeograficzny Królestwa Polskiego ... , t.
IX,Warszawa 1888, s. 388
krzesła
i stoliki, nakryte czerwonym obrusem w
kratę,a na nich blaszane dzbanusz- ki z
dymiącą kawąi mlekiem, oraz wysokie,
pieniące siękufle
złocistegoPilznera, lub ciemnego Kulmbachera, przy którym
świętującymieszczanie
przesiadują całe popołudnia, ciągnącdym z fajeczki i
słuchającmuzyki
wędrownegograjka"
22.W wspomnieniach, wydanych w 1914 roku, ks. Alfons Mańkowski
23zanotował:
„Obejrzawszy z bliska
kościółna górce
tużprzy szosie
stojący[w Kolibkach - przyp. TR.], ruszamy ku
Orłowu(Adler~0orst).
Już widaćna lewo
wioskęKack
rozłożoną
w dolinie; nie
dochodzącdo niej zbaczamy z szosy w
dółna prawo
brukowaną drogąku
młynowi, pędzonemubystro
płynącą wodąrzeczki Kaczy,
odtąd ścieżkądostajemy
sięna
wyżynynadmorskie
Orłowa,które widne
jużz Kolibek, wspania-
łym,
lesistym czubem dumnie
sięwznosi nad morzem Tu
należało popaść choć chwilętylko i z werandy hotelu
popatrzećna morze, spowite wprawdzie w
mgławice, ale
bądźco
bądźmajestatyczne"
24.Formalnie Adlershorst do lat dwudziestych xx wieku należał do Redłowa, choć w powszech- nej świadomości łączono tę osadę z Kolibkami. Tym sposobem, z czasem również kolibkow-:- ską osadę rybacką po prawej stronie Kaczej, zaczęto nazywać Orłowem
25Po śmierci Johanna Adlera, karczmę przejęli jego syn Joseph z żoną Wilhelminą z d. Kruger.
Następnie zarządzali nią Augustyn i Wilhelmina Adlerowie, później Józef Adler junior i jego żona Dorota z d. Brandt2
6.Obecny ksztc1łt karczma osiągnęła w końcu XIX wieku
21,stając
22
Z. Hartingh, Przewodnik po
ZiemiKaszubskiej, Warszawa
1909,s.
36-3723
Alfons
Mańkowski (1870-1941),ks. katolicki,
działacz społeczno-narodowyoraz historyk Pomorza \ Zob.
K
Podlaszewska,
MańkowskiAlfons, w
Słownikbiograficzny Pomorza
Nadwiślańskiego(daleJ cyt.
SBPN),t. 3, pod
red. Z Nowaka,
Gdańsk 1997,s.
157-159 \24 A. Mańkowski,
Brzegiem
Małego iWielkiego Morza. Wspomnienia z
wędrówkikrajoznawczej,
Poznań 1914,s.
11-12.25
W
1905roku
przysiółekKoli bek Adlershorst
miał 7domów i
79 mieszkańców,natomiast
redłowskiAdlershorst 9 budynków mieszkalnych i
56 mieszkańcówZob. Gemeindelexicon fur das Kónigreich Preuj3en. Auf Grund der Materialien der Volkszcihlung vom
1.Dezember
1905 [ .. ].Hf
ILProvinz Westpreuf3en, Berlin
1908,s.
93.26
J. Drozd, Powstanie letniska ... , s.
67Na pocztówce z
początku XXw widnieje J[oseph] Adler, jako
właściciellokalu
„Kur-Hotel Adler" Zob. S Kitowski, Gdynia miasto z morza
i marzeń,Gdynia
1997,s.
1827
M.
Sołtysik,Gdynia
miastodwudziestolecia ... , s.
25313
14
się hotelem z
11mewielkimi pokojami dla 18 gości
28. Od czasów Augusta Adlera hotel nosił
nazwę
„Kurhotel"
29.Kilka lat przed wybuchem I wojny
światowej,Adlerowie nie
zarządzalijuż bezpośredmo swym hotelem kuracyjnym, gdyż zarówno w prasie, jak i na wydawanych pocztówkach3°, jako właściciel po3awiał się Rudolf Wroblewski. Nie ma jednak pewności, czy był on rzeczywistym właścicielem, czy może jedynie dzierżawcą, gdyż rodzina Adlerów
władała hotelem zarówno w okresie międzywojennym, jak i w czasie n wojny światowej3
1.
Abstrahując jednak od późniejszych losów hotelu, tuż przed wybuchem
Iwojny światowej,
Wroblewski polecał w lokalnej prasie swój „Kurhotel Adlershorst" dla „wielkich towarzystw i związków, z umeblowanymi poko3am1 z całodziennym wyżywieniem lub bez oraz z dogod- nym
połączemem łodzią motorową międzySopotem a
Orłowem"32Popularność Orłowa sprawiła, iż obok karczmy Adlerów, zaczęły tu powstawać inne obiekty o charakterze hotelowo-restauracyjnym. Na
przełomieXIX i xx wieku, przy obecnej ul. Or-
łowskiej
13 (wówczas na gruntach rycerskiej wsi Kolibki),
powstałpensjonat „Czerwony Dwór" Niestety o jego ówczesnych gospodarzach nic nie wiadomo 33_
Między 1896 a 1906 rokiem Adalbert (WoJClech) Grablowski i jego żona Joanna z d. Górzt na zboczu klłfu wybudowali pensjonat. Około 1907 roku, ten sam Adalbert do spółki z bratem Augustem Carlem Grablowskim i jego zoną Wilhelminą z d. Gortz, w bezpośrednim sąsiedz
twie pensjonatu, wybudowali obszerny, podpiwniczony,
dwupiętrowy,murowany dom ku- racyjny (Kurhaus) z
urządzeniamikanalizacyjnymi,
wodociągowymioraz elektrycznymi34 _
Około 1912 roku dom kuracyjny w Orłowie został odsprzedany O. G 35 Bandelowow1 W gdań
skiej gazecie reklamował się on, Jako właściciel „Domu Kuracyjnego Kąpielisko Bałtyckie Or-
łowo"
(Kurhaus Ostseebad Adlershorst),
położonegoblisko lasu 1 morza z nowo
wybudowanąsalą z tarasami, możliwością pomieszczenia 500 osób, dogodnym połączeniem za pomocą
28
J. Drozd, Powstanie letniska ... , s.
6729
Pocztówka w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni (dalej cyt.
MMG),sygn.
MMG/HM/II/3507/173o
Pocztówka w zbiorach
MMG,sygn.
MMG/HM/II/3900.3,
J. Drozd, Powstanie letniska ... , s. 68 .
32
„Westpreulsisches Volksblatt " Jg
41,Nr.
117, 24.05 1913; tamże,Nr.
129, 706191333
J. Drozd. Powstanie letniska ... , s. 68-69
34 Tenże,
s.
713s
Nie
udało się ustalićjego imion.
łodzi motorowych lub parowych na linii Sopot-Orłowo. Istniała również możliwość wynaJę
cia pokoi bez wyzywiema3
6Zofia Hartingh w Przewodniku z
1909roku podawała, że: ,,Żaglowe łodzie płatne są: za pierwszą godzinę -
1do 8 osób - 3 marki. Za każdą osobę więcej, dopłaca się 30 fenigów.
Za każdą późniejszą godzinę dopłaca się zbiorowo
2marki"
37Na czas wzmożonych wycie- czek do Orłowa, w okresie Zielonych Świątek, w lokalnej prasie reklamowało się Towa- rzystwo Łodzi Motorowych (Dze Motorboot-Gesellschaft), oferujące przejażdżki do Orłowa
o
10 111godzinie rano i powroty po godzinie
2po południu w półgodzinnych odstępach3
8Nieco później anonsował się również Ludwig Habermann, który oferował przewozy do Orłowa przez Brzeźno. Atrakcyjna podróż miała odbyć się parowcem „Fram" w czwartek 5 czerwca 1913 roku w cenie 40 fenigów od osoby (od dzieci jej
połowę)tam i z powrotem Odjazd spod Bramy Mariackiej w Gdańsku miał miejsce popołudniu o godzinie
2,z Brzeźna
0
2-45, natomiast powrót z
Orłowao 7, a z
Brzeźna7-4.5
39 .W kwietniu 1914. roku prasa donosiła, że ,jeszcze przed otwarciem tegorocznego sezonu", kąpielisko Orłowo otrzymało znaczną poprawę ruchu, gdyż od strony lądu, od wsi Mały Kack wytyczono nową szosę. Natomiast dzięki zbudowaniu nowego mola, mogły do niego przybijać duże parowce, co usprawnić miało połączenie drogą morską
4°.Niestety wybuch wojny sprawił, iż „sezon 1914." nie miał szans zaistnienia.
W odniesieniu do wcześnieJszych wydarzeń, należy wspomnieć, iż jesienią
1913roku w oko- licy rozeszła się pogłoska, że Bandelow chce odsprzedać dom kuracyjny Polakom. Na tę wieść
zareagowała „Danziger Neueste Nachrichten" z 5 listopada tego roku, w której napisano:
„Posiadacz tutejszego domu kuracyjnego pan Bandelow, który to dom posiada od
okołojednego roku, informuje,
że wiadomościpodane w lokalnych gazetach, \
\\
36
„Danziger Neueste Nachrichten", Jg.
20,Nr.
113, 1705 1913;tamże, Nr.
125, 24 05 1913;,,Reise - und Baderzeitung"
Wochen-Beilage der Danziger Neuesten Nachrichten, Nr
5, 24.51913; tamże,Nr. 7,
7071913.Podobnej
treścireklama
znalazła sięw „WestpreuGisches Volksblatt", Jg.
41,Nr.
117, 24 05.1913; tamże,Nr.
135, 14 06 1913.37
Z Hartingh,
Przewodnik poZiemi
Kaszubskie],Warszawa
1909,s.
37„Danziger Neueste Nachrichten", Jg.
20,Nr.
107, 9 05 191339 Tamże,
Nr.
128, 4 061913.40
„WestpreuGisches Volksblatt", Jg.
42,Nr.
92, 23 04 191415
16
jakoby
przekazałdom kuracyjny w polskie
ręce, sąnieprawdziwe. Kto go zna, ten wie,
żenie
sprzedałbyPolakowi swojej
nieruchomościnawet za milion. Z przy-
jemnością
przyjmujemy
tę informację. do
wiadomości.To
byłobyw niemieckich
kręgach źle
widziane,
gdyżnadal
sąw
większości. Sprzedażlokalu w
ręcepolskie jest
niewyobrażalna.Pytanie brzmi, czy Polacy byliby w stanie
płacićczynsz za polski dom kuracyjny?"4
1Wątpliwości niemieckich hakatystów miały się jednak wyjaśnić kilka lat później. Dom kuracyjny w Orłowie, w polskie ręce przeszedł w
1920roku, kiedy zakupiła go spółka
„Ostseebad Koliebken Adlershorst GmbH in Koliebken", przekształcona wkrótce w „Wody Morskie
Orłowo"42Prócz wymienionych obiektów, funkcje pensjonatowe w Orłowie spełniały również domy miejscowych rybaków
43.Liczne wycieczki sopockich letników, które coraz częściej wiodły również poza Orłowo, spowodowały, iż zaczęto „odkrywać" kolejne atrakcyjne miejscowości
północnychKaszub.
„W tym to atoli sezonie [ .. ] w Zoppotach" -
wspominało pobycie w Sopocie w 19n ro}m Adolf
Nowaczyński- ,,zażywało sięjednak
dużejrozkoszy
dziękieskapadom samochodowym po Pomorzu. Zacne ziemiany z
HumańszczyznyKazimierzowie
Czyżewiczowie
z czarownego
Dołżkabrali na
maszynęto infanta rodziny
Leszczyńskich, królewicza Jurka, to autora »Fryderyka«- i jazda co
dzieńgdzieindziej. [ ... ] po
cełemPomorzu jego
świetnymiszosami W ten sposób
poznało sięwiele miast, miasteczek,
siółi osiedli"44.
Niekiedy musiały to być szaleńcze przejazdy, co pośrednio można wyczytać ze stron ówcze- snych gazet.
Przykładowo„Danziger Neueste Nachrichten"
donosiła, iż 23listopada
1913roku,
4'
,,Danziger Neueste Nachrichten", Jg
20,Nr.
260, 5.11.1913.42
J. Drozd, Powstanie letniska ... , s.
71 Interesujące,co podaje autor (przyp.
49), iżw czasie okupacji niemieckiej od
5grudnia
1941roku
zarządcądomu kuracyjnego
zostałGustaw Bandelow (ur
1887w Bydgoszczy) z Sopotu
Być może byłon
tą samą osobą,co wspomniany w
1913roku O G. Bandelow
43
Zob.
tenże,s. 69-73
44
A
Nowaczyński,dz. cyt., s.
350.przy szosie na wysokości Kolibek znaleziono nieprzytomnego woźnicę Pokriefke z Króle- wieckiej Kompanii Handlowej Po przewiezieniu go do gdańskiego szpitala i odzyskaniu
przytomności zeznał on, że ,,. . .wieczorem wyruszył swoim wozem przewożącym naftę z Wej- herowa. W pewnym momencie szybko jadący automobil przestraszył konie, a on został wy- rzucony ze swego
kozłau pojazdu". Konie
popędziłyz wozem bez
woźnicydo Sopotu, gdzie
zostały zatrzymane przy Kamiennym Potoku
4s.
Ponieważ, owi „odkrywcy" musieli posilić się w drodze, niekiedy gdzieś zanocować, naprze- ciw ich potrzebom wyszli miejscowi właści~~ele lokali gastronomicznych. W prasie zachod- niopruskiej sprzed wybuchu I wojny światowej, można odnaleźć reklamy karczem czy pen- sjonatów, zachwalających dobrą kuchnię, wygodny nocleg oraz piękną okolicę.
W ten sposób, z terenu współczesnego miasta, reklamował się pensjonat i zajazd (Pensionat und Gasthaus) Arthura Meyera z Kolibek, który oferował „przyjemnie umeblowane pokoje, z i bez wyżywienia, w korzystnych cenach . Ogród i wspaniałe punkty widokowe na mo- rze" Zaletą pensjonatu była „pięciominutowa" odległość od stacji koleJowej Mały Kack oraz
„dziesięciominutowy" spacer do plaży4
6W Chyloni natomiast działał Hotel Lipowy Dwór (Hotel Lindenhof), który polecał „szanownym gościom, stowarzyszeniom, szkołom itd. swoJe nowe przestrzenne pokoje z
dużą salą,torem do bowlingu, francuskim bilardem i dwoma pianinami oraz dobrze umeblowane pokoje z dobrym wyżywieniem i cierpliwą obsługą" Po- łożenie hotelu było „wspaniałe i spokojne", a atrakcją „cudowne spacery po lesie, oddalonym 5 minut od hotelu i
1minutę od kolei"4 7 Według akt wójtowskich z
1911roku, właścicielem lo- kalu był posiadacz tartaku chylońskieg~ Dreweck, a funkcję oberżysty (zapewne ajenta) peł
nił niejaki Schmude4
8.Z okolic Chyloni, albo z samej wsi, reklamowała się anonimowa osoba pod inicjałem „G", która oferowała: ,,Przyjemny pobyt na wsi, blisko wspaniałych ~ asów liściastych i iglastych"49 _ Najwięcej jednak w prasie, obok Orłowa, było reklam ze wsi Gdynia.
\
\
45
„Danziger Neueste Nachrichten", Jg
20,Nr.
275, 2411.1913. \46
Tamże , Nr.
102, 24 05.1913;,,Reise - und Baderzeitung" Wochen-Beilage der Danziger Neuesten Nachricht en'. Nr.
3, 10 5 1913; tamże,
Nr .
4, 17-05.1913; tamże,Nr.
5, 24 5 1913; tamże,Nr.
7, 7on913; tamże,Nr.
8, 14-071913.47
„Danziger Neueste Nachrichten", Jg .
20,Nr.
102,3
05 1913;,,Reise - und Baderzeitu ng", Nr
3, 10.5 1913; tamże,Nr.
5,24.5 1913; tamże,
Nr.
6, 31.5.1913; tamże,Nr.
7, 7071913.48 AP
Gdynia, sygn
681/2,k.
211.49
„Reise - und Baderzeitung" , Nr
5, 24.5 191317
18
,,ODKRYCIE GDYNI"
,,Zdaje się, że pierwszą z tu obecnych »odkrywczynią Gdyni« byłam właśnie ja [ ... ]"
- pisała na łamach „Torpedy" w 1936 roku Maria Sikorska. Miało to miejsce w 1909 roku, kiedy zwiedzała z rodziną Gdańsk, Sopot, Oliwę i inne okoliczne wioski. Do Gdyni za-
witała, wracając z eskapady w kierunku Sopotu. Wieś urzekła ją na tyle, że postanowiła spędzić tu następne wakacje
50Podobnie Adolf Nowaczyński wspominał, iż ówczesne ,,Gdingen" odkrył wraz z towarzyszami samochodowej eskapady w 19n rokus
1_Frag- ment jego wspomnień na ten temat przytoczył Eugeniusz Szermentowski na łamach londyńskich „Wiadomości" w 1958 roku. Po kilku tygodniach na ów tekst zareagował
ks. Kamil Kantak z Bejrutu
52W swym liście do redakcji pytał retorycznie· ,,Odkrył , morze polskie dla kogo? Dla Polski, dla Polaków? My Pomorzanie nie potrzebowaliśmy odkrywać morza Myśmy Je znali i mieli zawsze, podobnie jak warszawiakom nie trze- ba było odkrywać Wisły ... " A w innym miejscu dodał: ,,Ja sam, związany obowiązkami
z Poznaniem, jeździłem odr. 1907 co roku nad morze, i to nie tylko w sezonie. Z Sopotu zeszliśmy lub zjechali z przyjaciółmi całe wybrzeze po Hel, po Żarnowiec koleją, końmi, łodzią" Podkreślał, że celem tych wędrówek była także Gdynia
53.Niewątpliwie Pomorzanie znali Gdynię, a odkryć musieli ją Polacy z dalszych stron.
Nie sposób jednak rozstrzygnąć jednoznacznie, kto z Warszawy do nadmorskiej wsi
zawitał i podróż tę opisał jako pierwszy. Łatwiej z kolei przyjdzie obalić zaszczepiony w tamtej epoce, a żyjący do dziś, mit „ubogie] rybackiej w10ski", którą jakoby do 1920 roku
byłaGdynia.
50 Cyt. za D. Płaza-Opacka, Zobaczyć Gdynię i ... , w: taż,
T
Stegner, E. Sztykiel,Po
słońce i wodę.Polscy letnicy nad
Bałtykiem w XIX i wpierwszej
połowie XXwieku,
s. 755 A Nowaczyński, dz. cyt., s. 350
52 Ks. katolicki, wybitny historyk Kościoła, publicysta i działacz społeczny. Zob.
J.
Borzyszkowski,Kantak Stefan Kamil Juliusz,
w SPBN, t. II, pod red S Gierszewskiego, Gdańsk 1994, s. 344-34553 Ks. K. Kantak, Nowaczyński
a morze. Do redaktora
„Wiadomości", ,,Wiadomości", Tygodnik, R.xrv,
nr 8 (673), 22 02.1959r, s.
6.JAK POSTRZEGANO GDYNIĘ
„W końcu dochodzimy do wioski rybackiej Gdynia, której jednolite budynki doskonale dopasowały się do najbliższego otoczenia" s
4 -tak w 1913 roku widział tę miejscowość ano- nimowy autor tekstu opublikowanego na łamach „Reise - und Baderzeitung". Jeszcze daleJ w swych - skądinąd bardzo ciekawych i wartościowych - wspomnieniach, wydanych w 1965 roku, poszedł Bolesław Kasprowicz, pisząc „Gdynią było kilkadziesiąt chat rybac- kich, przeważnie krytych słomą, tak biednych jak ich właściciele - rybacy, tak biednych jak ta ziemia piaszczysta wybrzeża, na której ledwo żytko wegetowało. Cały smutek i całą nędzę tego skrawka przymorza" - kontynuował Kasprowicz - ,,wywołał Żeromski w ta- kim przejmującym obrazie : »Tam gdzie teraz wałęsają .się w malarycznym oparze białe lub łaciate kozy, uwiązane na postronkach i przytroczone na głucho do kołków wbitych w torfowisko, gdzie bezradnie i bezskutecznie wielkim gęganiem gęgają siodłate gęsi, biadając wśród kup bezuczuciowego torfu na swą deportację w te jałowe pseudostawy przez oberwane i niewiarygodnie brudne dzieci kaszubskie ... <<" A w innym miejscu do- dał: ,,Ten biedny lud kaszubski Polska objąwszy przymorze wyzwoliła z nędzy materialnej i ciasnoty życia"ss_
Prawdziwy jest opis dotyczący złej jakości gruntów rolnych na terenie Gdyni. Nowaczyński pisał . ,,Samo Gdingen właściwe otaczały dokoła pola łubinowe, żółte i niebieskie wszędzie, gdzie tylko z góry spojrzeć, na jałowych wydmach lotnego piachu także. Zapach łubinu czuło się ciągle obok mmeJ uroczej woni specyficznego dymu z wędzarskich >>ansztaltów<<
w Bożej Zatoczce"s
6Ale w innym miejscu dodawał: ,,Cichszej miejscowości chyba nie było wówczas na całej kuli ziemskiej. Po zoppockiej Sodomie odkryta Arkadja pasterska i patrjarchalna. Wieś mała porozrzucanych w szerokim kręgu czy zasięgu kilkadziesiąt
»checz<<, gdzieniegdzie małych domków, z większą skupiną pod lasem Pańskim i z
drugą od Kurhausu na prawo" s? \
5
" .,Reise - und Baderzeitung", Nr. 9, 21.oy.1913.
55 B. Kasprowicz, Byłem juniorem, Gdynia 1965, s. 150
56 A Nowaczyński, dz. cyt., s. 352
57 Tenże, s. 350
\ \
19
20
Kasprowicz najpewniej jednak wpisywał się w utarty stereotyp o przedindustrialnej Gdyni, chcąc w ten sposób zapewne mocniej zaakcentować zmiany, które dokonały się
w dwudziestoleciu międzywojennym. Dobitniej niż on, ujął to chyba jedynie Aleksander Janowski, pisząc w 1930 roku: ,,I poczęła się Gdynia.[ ... ] Cicha wioska rybacka w zamulonej zatoce
zostałapobudzona do
życia dotknięciemjej przez
potęgęGeniusza Narodu"ss Dla wielu rdzennych
mieszkańcówGdyni
byłyto jednak oceny trudne do zaakceptowania.
W artykule z 1968 roku W obronie dawnej Gdyni,
głosw tej sprawie
zabrałAntoni Rema,
oskarżając Kasprowicza, iż w swej ocenie uległ on „obowiązującej w tej mierze modzie"
Poprzez takie ukazywame życia Kaszubów - jego zdaniem - chciano nadać szczególną rangę przybyszom z innych regionów Polski, jak i podkreślić zasługi państwa polskiego dla przemian społeczno-gospodarczych w Gdyni. Aby uzasadnić swoje twierdzenia, pisał
dalej „Pamiętam Gdynię sprzed
IwoJny światowej Była wtedy jeszcze małą osadą, ale w żadnym przypadku ubogą wioską rybacką. [ ... ] Mieszkańcami dawnej Gdyni byli nie tylko rybacy, a już w żadnym wypadku tylko ubodzy rybacy. [ ... ] Oprócz rybaków w daw- nej Gdyni mieszkali rzemieślnicy, drobni przemysłowcy, a przede wszystkim rolnicy, w części zupełnie dobrze prosperuJący" A w innym miejscu stwierdzał: ,, ... u mego dziadka
gospodarującego niedaleko Gdyni na Oksywskiej Kępie już w owym czasie był komplet najnows7~ch maszyn rolniczych, była też wysoko postawiona hodowla bydła i trzody chlewnej, był sad z zestawem drzew, jakiego tam dziś nie spotyka się. A dziadek mój w tym
względzie bynajmniej nie był wyjątkiem. Musieli, więc dawni Kaszubi być nielichymi gospodarzami. Nie były też dzieci kaszubskie am takie oberwane ani niewiarygodnie brudne, jak je rzekomo widział Żeromski. Rybacy morscy znani byli z zamiłowania do porządku i czystości. Cechę tę wyrobiło w nich życie na okrętach"
59
Artykuł A. Remy, z którego przytoczono tylko kilka zdań, nie wywarł chyba większego wpływu na to, co w dalszym ciągu pisano o wiejskiej przeszłości współczesnego miasta.
Być może wynika to ze zjawiska, na które niedawno zwrócił uwagę wrocławski historyk Marcin Wodziński, pisząc: ,,Zawężenie zainteresowania do dziejów najnowszych często
50
A Janowski,
Gdynia(W
dziesięciolecie objęcia brzegumorskiego), ,,Ziemia" Krajoznawczy dwutygodnik ilustro- wany,
R.xv,
1930,nr 5, s.
82.59
A Rema, W
obronie dawnej Gdyni,,,Biuletyn Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego",
1968,nr
2,s.
5-8.towarzyszy butnemu przekonaniu, że żyjący dawniej ludzie byli mniej ważni, a ich świat mniej skomplikowany i nieinteresujący"
60. Wobec takiego stosunku do przeszłości, ,,wiej- skość" Gdyni zawsze będzie przegrywać z „nowoczesnością miasta i portu" Mało kto do- strzega bowiem, iż w tej „wiejskości" również istniały trendy modernizacyjne i były one
zaczątkiem zmian, które spowodowały dzisiejszą świetność miasta
Jednakowoż należy zwrócić uwagę, iż nie wszyscy, którzy wówczas odwiedzali Gdynię, Widzieli ją w jednakowy sposób. U Marceliny Kulikowskiej była „Gdynia rozłożona nisko nad morzem" Pisała też, że: ,,Idzie się przez środek wsi piaszczyste], źle utrzymaną szosą;
do chałup leżących dalej od drogi - prowadzą dróżki polne, słabo w pisakach zaryso- wane. Brak roślinności i surowość nagiego, białego piasku - nadają wiosce charakter pustynny i smętny. Domy są przeważnie parterowe, murowane i lepione, dachówką lub
strzechą
kryte"
61Ziemianka z Wielkopolski, Marianna z Malinowskich Jasiecka, która odwiedziła Gdynię w 1913 roku i mieszkała tu u Kaszubów, widziała tę wieś już nieco odmiennie, pozytyw- niej. Wspominała:
„Ludność
Gdyni jest szczerze polska, w
rękachpolsko-kaszubskich gospodarzy i rybaków znajduje
sięznaczna
częśćdomów mieszkalnych, tylko gdzieniegdzie
uświadczysz
Niemca. [ .. ] Gdynia nie ma zbyt malowniczego
położeniaz natury,
leży
bowiem na równinie, do któreJ w pewnej
odległościod morza od
południai zachodu
przypierają pięknewzgórza pomorskie. Wskutek .
słabegozadrzewienia
wieś
na pierwszy rzut oka sprawia
wrażeniepustkowia, wstawionego na silne
działanie słońca
i wiatru. Mimo,
żeto wioska, warunki higieniczne
sądobre:
nie ma wilgoci,
plażajest
dużai czysta,
zupełnyspokój, cisza i swoboda. Niezbyt daleko od wsi
ładnylas, do którego
wstępjest wolny [ .. ]
Kąpieli ciepłychJeszcze nie ma, co stanowi wielki brak. [ ... ]
Słabą stronąGdyni jest sprawa mieszkaniowa
Można mieszkać
albo w kurhauzie niemieckim, albo na wsi [ ... ] Domki wiejskie
\ \
\
60
M. Wodziński, Choroba krótkiej pamu~ci. Historia ma więcej niż
100lat, ,,Polityka",
21kwietnia
2014,wwwpolityka.pl,
[dostęp: 12.06.2014]
61
M. Kulikowska, Z wędrówek po kraju, Kraków
1911,s.
26.21
22
są
czyste i
porządne,ale niziutkie. [ ... ] O produkty
spożywczew Gdyni
dość łatwo.Pieczywo Jest
świeżei dobre.
Sąna miejscu dwaJ
rzeźnicyi
są składy spożywcze"62Cytowany wcześniej ks. Mańkowski pisał: ,,Tak dochodzimy do Gdyni, której łazienki
i pomost z dala widzimy. Już łodzie się wyłaniają i sieci z mglistej oddali, a gdy bliżej
dochodzimy, odsłania się i Gdynia, wieś przeważnie rybacka ze znaczną liczbą nowych domów murowanych, położona w dolinie między radłowskiemi górami a oksywską kępą,
ale bliżej wyżyn radłowskich poniżej folwarku Kamienna Góra"
63 .W Przewodniku Zofii Przewóskiej-CzarnockieJ, Gdynia równiez została nazwana „polską wsią rybacką". A mieli do niej przyjeżdżać wyłącznie ,, ... Polacy, którzy podczas wywczasów letnich wolą obcować
z ludem polskim, którzy po zgiełku miejskim pragną spokoJu i ciszy wiejskiej
64Spośród przybywających tu przed stu laty, najszersze spojrzenie - zdaje się - miał Antoni
Chołoniewski65,
który
pisał:„Ludność nadbrzeżnych
okolic, mimo
sąsiedztwawielkich wód, jest
przeważnierolnicza Wsie
sągospodarskie, >>gburskie<<, niektóre bardzo
zamożne, mającegospodarstwa po
200, 300, 400mórg
doskonałejziemi; dworki
1zabudowania wy-
glądają
wtedy, jak folwarki dostatniej szlachty. Tu i ówdzie okolice
uboższe,piasz- c~yste. W niektórych wsiach nad morzem
żyje ludnośćz
rybołówstwa.Lecz czysto rybackie osady
sątylko na Helu, a w kraju jedyna Rewa.
Całyten
nabrzeżnykraik Jest w znacznej przewadze polski ... "
66W niepochlebnej opinii Kaszubów z sąsiednich wiosek, Gdynia była 'wszanc:i', a gdynian
określano, mianem 'szade klósci', ponieważ w ich ocenie Jadali oni wyłącznie kluski ziem- niaczane. Jeszcze gorzej o rybakach gdyńskich wypowiadali się ich helscy koledzy, używaJąc
62
J Fedorowicz, J.
Konopińska, Marianna i Róże. Życie codzienne w Wielkopolsce w latach 1890-1914z
tradycji rodzinne],wyd. popr,
Poznań 2008,s.
455-45663 A. Mańkowski,
dz. cyt., s.
1764
z Przewóska-Czarnocka,
Morze polskiez
7-miu rycinami i mapkq Pomorza Polskiego,Moskwa
1917,s.
146s
Dziennikarz i publicysta. Zob
A.Hutnikiewicz,
Chołoniewski-Myszka Antoni,w:
SBPN, t. 1,pod red S Gierszew- skiego,
Gdańsk 1992,s.
213-214.66 A. Chołoniewski, Nad
morzem
polskiem,Warszawa
1912,s. 8.
wobec nich epitetów 'Gnojce' lub 'Srćijce'
67 Faktem było, o czym JUZ wspomniano, że Gdynia nie leżała na żyznych ziemiach, jeśli porówna się je zwłaszcza z polami uprawianymi przez oksywian, czy nawet chylonian . Tutejszy krajobraz takze podlegał skrajnym osądom. Jedni widzieli schludne domki, inni ubogie chałupy. Jeśli już trafiały się, biedne domostwa na- leży wątpić w to, że istniały różnice między biedą rybaków z Gdyni a Oksywskich Piasków.
Niewykluczone, iż opinie o zaradnych gdynianach, mogły być w dużeJ mierze efektem
zazdrości sąsiadów.
Z powoJennych publikacji, charakteryzujących rzeczowo wiejską Gdynię- poza Antonim Remą - należy przypomnieć Miasto z morza' Ryszarda Ciemińskiego, u którego czytamy:
,,Była więc
Gdynia -
wieśkaszubska ...
Gdynia trzech piaszczystych ulic. Gburska
wieśnad
zatoką,wioska
średnio zamożnych Kaszubów-rolników Tu i ówdzie
stawiającamurowane budynki, z drewnia- nym
częściowodworcem, piaszczystymi koleinami polskich dróg
odchodzącychod niego w kierunku morskiego brzegu, w
pobliżezatoki. Ta Gdynia
zaczynała sięod dworca a
kończyłana placu Kaszubskim.
W bok od niej, w
stronęOksywia,
rozłożyła sięosada rybacka.
Szałasówi przy- troczonych do pola
niedużych łodzi,Gdynia
najuboższa, żywykontrast z
Gdyniąrolniczą
Tam gdzie
krzyżmaszopów
stałw
niedużymogrodzeniu z drewnianych palików i gdzie nie opodal, przytroczone,
suszyły sięmaszopskie s1ec1 swobodni e
poddając się
podmuchom wiatrów [ .. ] A
przecież rodziła się jużtrzecia Gdynia - kapieliskowa . . .
"68_W ŚWIETLE STATYSTYK
Ciemiński nie dostrzegł, a raczej ze względów politycznych, nie mógł wyraźnie zaznaczyć
obecności Niemców- mieszkających tu od pokoleń w liczebnej mniejszości, lecz ekonomici~ej
I
67
B. Sychta, Kaszubskie grupy regionalne
ilokalne. Ich nazwy
iwzajemny stosunek do siebie, ,,Rocznik Gdańsk i",
1958-1959, t. 17-18, S. 237
68
R. Ciemiński, Miasto z morza, Warszawa
1978,s.
5-6.23
24
przewadze.
Według obliczeńkrakowskiego badacza Stefana
Ramułta69,w 1892 roku na tere- nie, który obejmuje
współczesnemiasto,
najludniejszą wioską byłWielki Kack, zamieszkany przez 835 osób (98,6% Kaszubów). Na drugim miejscu
byłaGdynia z 824 osobami (80,9%
Kaszubów),
następnie zaś, roszczącesobie pretensje do
największejroli w okolicy, Oksywie (719 osób, 98,6% Kaszubów) oraz Chylonia (708 osób, 87,4% Kaszubów)
70 Wedługpruskiej statystyki, w 1905 roku na
czoło wysunęła sięGdynia,
licząca978
mieszkańców, następnieWielki Kack (949 osób), Chylonia (794 osoby) oraz Oksywie (720 osób)
71 Pięćlat
później najliczniejszą populację posiadałWielki Kack (1003 osoby),
następnieChylonia (921 osób), Gdynia (895 osób) i Oksywie (739 osób). Dla porównania, łącznie na terenie współczesnego
miasta
zamieszkiwałowówczas 6390 osób, a
więc mieszkańcyczterech wymienionych ,
wsi stanowili nieco ponad
połowętej sumy
72.W kwestii liczby
ludności, różnice między największymiwioskami
byłyniewielkie. Wskutek przyrostu naturalnego liczba ta stale
wzrastała,
niekiedy
ulegającwahaniom, czego
przyczyną byłamigracja.
Równiez powierzchnia Gdyni, Chyloni i Wielkiego Kacka
byłapodobna - ok. 640 ha.
Większe byłotylko Oksywie (826 ha),
dziękitemu,
że obejmowało znaczną częś~tzw. Oksywskich
Błot
-
łąklub
nieużytków położonychw Pradolinie Kaszubskiej. Pewnym miernikiem
zamożności są i zapewne były płacone przez ludność podatki Według danych z 1904 roku, ogól1lY wymiar tzw. podatku państwowego dla osiadłości (Staatssteuern zum Ansafs), w Gdyni
wynosił n83,91 marek, Wielkim Kacku 915,20 marek a Chyloni 1222,13 marek. Dla Oksywia brak danych, ale dla wskazania
różnicw
wysokościpodatków,
można wspomnieć, iżmiasto Sopot płaciło wtedy 121400,08 marek a Wejherowo 35701,46 marek
73.Jasno wynika z tego, że
Gdynia nie była taką ubogą wioską, za jaką chcieli uważać ją jej sąsiedzi i przyjeżdżający
tu letnicy. Jeśli którąś ze wsi, przekształconą później w dzielnicę Gdyni, można uznać za
69
Biogram zob . J . Treder,
RamułtStefan, w
SBPN, t 4,pod red. Z. Nowaka,
Gdańsk 1997,s.
37-38.7°
S.
Ramułt,Statystyka
ludnościkaszubskiej, Kraków
1893,s.
46-47, 57-67Zob.
teżJ Mordawski, Liczba i rozmiesz- czenie Kaszubów
wGdyni
iokolicach, w
GdyńscyKaszubi, pod red.
tegoż,Gdynia
2006,s.
4371
Gemeindelexikonfur das Konigreich Preujsen. AufGrund der Materialien der Volkzahlung vom
1.Dezember
1905und anderer amtlichen Quellen, bearb. vom Kóniglich PreuGischen Statistischen Landesamte, Hf.
ILProvinz West- preujsen, Berlin
1908,s.
90-91, 102-103n
J . Mordawski, Liczba .. . , s.
46» Neustadter Kreis-Zeitung". Amtliches Kreisblatt Organ fur die gesamten Interessen des Kreises Neustadt Wpr.,
63Jg., Nr.
40, 7041904małą i ubogą, to było nią niewątpliwie Witomino - obecnie jedna z ludniejszych dzielnic.
W 1905 roku ów majątek ziemski miał zaledwie 100 mieszkańców, a wspomniany podatek wynosił 351,9 marek. W Redłowie mieszkało 212 osób (podatek 716,65 marek), a w przyna- leżnym przysiółku Orłowo (Adlershorst) było 56 mieszkańców. W sąsiednich Kolibkach liczba stałych mieszkańców wynosiła 363, przy czym wnoszony stąd podatek opiewał na
sumę
1005,01 marek
74_PRZYNALEŻNOŚĆ ADMINISTRA CYJ NA
Wydaje się, że przyczyn lekceważącego wówczas stosunku do gdynian można upatrywać we wzajemnej zależności administracyjnej. Od wczesnego średniowiecza główną rolę
w okolicy odgrywało Oksywie. W zamierzchłych czasach funkcjonował tam gród - naj- pewniej ośrodek władzy, tzw. czoło opolne1 s W początkach XIII wieku klasztor norbertanek żukowskich założył w tej wsi rozległą parafię, do której należała również Gdynia
76Trwało to aż do końca pierwszej ćwierci xx wieku, kiedy Gdynia ufundowała swoją parafię przy ul. Świętojańskiej, ale legenda Oksywia, co zresztą zrozumiałe, była i jest wciąż żywa. ,,Nie ma drugiej wsi, która by na takiern przylądkowern, nadrnorskiem wzgórzu tuż nad urwi- skami z dumą się rozsiadała, drugiego kościoła, którego dzwon by dźwięki swoje z takiej wyniosłości i na zaorane pola i na morskie fale rozlewał ... " - pisał w 1917 roku o Oksywiu Bernard Chrzanowskin. Zdystansowany Nowaczyński, w nieco ironiczny sposób wspomi- nał: ,,W niedzielę obligatoryjnie wszystkie » czmyze« (pendant do »ceprów«) albo szły do kapliczki do Sióstr, albo maszerowały zbożnie do Oxhoft, bezwyznaniaki tak sarno Jak religjanty, ateusze jak Mateusze, choćby dla przykładu, dla solidaryzowania się w wierze z plemieniem-gospodarzem tej świętej ziemi. Że »są my nie lutry«. Klękało wszystko, az miło patrzeć . [ .. ] Kto mógł, jechał, kto mógł per pedes apostolorum. Kasze by po staremu, szykownie, w białych portkach, granatowych kubrakach, fajki w zębach, w rękach Złoty
n
Zob. przyp 71i73. \
75
Szerzej na ten temat zob . B. Śliwiński , Początki Gdańska.
Dziejeziem
nad zachodnim brzegiem ZatokiGdańskiej
w i potowie x wieku, Gdańsk
2009, s. 21!r224. \
76
O średniowiecznej organizacji Kościoła na terenie Gdyni zob. T Rembalski ,
Dzieje osadnictwa na tereniewspół
czesnych
gmin
Gdyniai
Kosakowo od XIII doxv
wieku,Gdynia 2006, s. 43-49 .
77
B. Chrzanowski,
Z wybrzeża io
wybrzeżu, Poznań1917, s. 69
25
26
ołtarzyk
78w jedwabnej chusteczce. Bywało, żeśmy śpiewali razem z nimi pieśni, co mają
po kilkaset lat"19.
Do pewnego czasu, poza
Gdynią znajdowało się takżecentrum lokalnej administracji samo-
rządowo-państwowej.
Po kilkusetletniej
podległościpod klasztor kartuski, w czasach zaboru pruskiego, Gdynia
weszław
skład urzędudomenalno-rentowego z
siedzibąw Mostach na
Kępie
OksywskieJ, a
następniew Sopocie. Wraz ze zjednoczeniem Niemiec, a
następnie wejściemw
życieustawy o powiatach z 1872 roku
8°,w Gdyni zlikwidowano dziedziczne wolne
sołectwo,którego siedlisko
funkcjonowałood
średniowieczana terenie obecnego domu zakonnego i szpitala przy pl. Kaszubskim
81W miejsce
sołtysa, władzęwe wsi
przejąłjego odpowiednik - obieralny, kadencyjny (6 lat) naczelnik gminy (Gemeindevorster,er).
Naczelnikami gmmy w Gdyni byli miejscowi
zamożnigospodarze. Najprawdopodobniej w ostatnich latach xrx wieku lub w pierwszych
XX82,naczelnikiem gminy
(sołtysem)w Gdy- ni
zostałNiemiec, miejscowy gospodarz Albert Albrecht, który wedle akt
urzędowychna tym stanowisku ostatni raz
wystąpiłw
1910roku
83Jego
ławnikami,czyli pomocnikami, odnotowanymi w
1909roku, byli dwaj gburzy· Józef Szczypior i Antoni Górski
84.Od
1911,jako naczelnik gminy
gdyńskieJwzmiankowany
byłAron Janzen
85, właściciel majątku78
Porularny modlitewnik i
śpiewnik kościelny,wydany po raz pierwszy w 1844 roku. Zob. Zloty
ołtarzykczyli krótkie zebranie
różnego nabożeństwa,Lipsk 1844,
ElbląskaBiblioteka Cyfrowa (http//dlibra.bibliotekaelblaska pl/). [do-
stęp:
16 06 2014]
79 A Nowaczyński,
dz. cyt., s. 360-361.
80
Gesetz-Sammlung fur die Koniglichen Preufsischen Staaten. Nr.
41(Nr. 8080) Kreisordnung for die Provinzen Preu11en, Brandenburg, Pommern, Posen, Schlesien und Sachsen. Vom 13. Dezember 1872.
81
Szerzej na ten temat zob. T Rembalski,
Właścicielewolnego
sołectwai karczmy w Gdyni
(1362-1928)Studium genealogiczna-historyczne kaszubskiej elity wiejskiej (Blumhoffowie, Kurr-Kurowscy, Wojewódkowie, Ciskowscy, Skwierczowie).
Gdańsk2008.
82
Jedno z
wcześniejszych poświadczeńsprawowania tej funkcji, z 17.101902 roku, znajduje
sięw aktach katastralnych Gdyni Zob
WydziałGeodezji
UrzęduMiasta Gdyni (daleJ cyt.
WGUMGdynia), ZK.4016-9024-1900,
k.58v
83
„Neustiidter Kreisblatt", Nr. 19, 24.03.1910, s. 54.
84
Józef Szczypior (ur 1841 Gdynia), gospodarz, syn
chałupnikaFranciszka i Marianny z d. Krefft, w 1915 roku
wyprowadził się
do Piecków
k. Gdańska.Antoni Górski (1843-1932),
zamożnygospodarz, syn gbura
Michałai
Elżbietyz Ciskowskich, przedstawiciel najstarszej rodziny
gdyńskiejArchiwum
Państwowew
Gdańsku.Od-
dział
w Gdyni (dalej cyt.
APGdynia). sygn. 681/10,
k.2-8;
tamże,sygn 681/81,
k.27;
AA Gdańsk,sygn W uo9,
k.18;
Rodowód Górskich z Gdyni,
2008,tablica genealogiczna w posiadaniu autora
as
Aron Janzen
był menonitą, pochodziłz
miejscowościCisy (Stadt[elde)
k.Malborka, z
żoną Annąz d. Tiessen
(zm. 1901)
miałsiedmioro dzieci: Anna Erna (ur. 1886), Elise Helene (ur. 1887), Gerhard (ur. 1889), Johannes (ur.
ziemskiego z Grabówka, który funkcję tę sprawował do lata 1919 roku. W czasie pierwszej wojny światowej Jego ławmkam1 byli Antoni Górski i Augustyn Grubba
86Szczeblem nadrzędnym wobec gminy był obwód (Amtsbezirk), na czele którego stał naczelnik obwodu (Amtsvorsteher), odpowiednik polskiego wójta. Na kolejne wyższe stopnie admi- nistracji państwowej składały się: powiat (Kreis), rejencja (Regierungsbez1rk) 1 prowincja (Provmz). Po wspomnianej reformie, obszar współczesnego miasta położony był w pro- wincji Prusy Zachodnie (Westpreujsen), rejencji Gdańsk (Danzig)
1powiecie Wejherowo (Neustadt in Wpr.). W 1887 roku wydzielono z mego powiat pucki
87,w granicach którego znalazł się obwód Oksywie z w10skami: Oksyw ie, Obłuże (Stare i Nowe), Pogórze i Kosa- kowo. Granica między wioskami Oksywiem a Gdynią, była również granicą powiatową, która przechodziła w przybliżeniu na wysokości obecnej ul. św. Wojciecha. Pozostała część współczesnego miasta podzielona była pomiędzy obwody: Kack (Wielki Kack, Mały Kack , Wiczlino, Redłowo z Orłowem, Kolibki, Chwarzno i Witomino) i Chylonia, obejmujący Chylonię, Cisowę, Pustki Chylońskie oraz Gdynię z przysiółkami Nowa Gdyma, Grabówek, Karczma Świętojańska i Kamienna Góra. Jedynie wieś Dohnasberg (pol. Kolonia), obejmująca w przybliżeniu współczesną dzielnicę Dąbrowa i okolice Góry Donas, a także Kacze Buki (włączona do Gdyni część wsi Chwaszczyno) należała do obwodu Chwaszczyno
88Niewątpliwie Chylonia, o czym wspomniano, posiadała zyźniejsze ziemie niż Gdynia, co dla gdynian wiązało się z mniejszymi dochodami z ich uprawy. Być moze tez, przedsta- wiony podział administracyjny, wywoływał u oksywian i chylonian poczucie „wyższości"
względem mieszkańców Gdyni. Skądinąd wiadomo, iż długoletnim naczelnikiem obwodu
l89o), Helene Edith (ur 1893), Hermann Arnold (ur 1894)
APGdynia, sygn. 147/45 ,
k206-206v; tamże , sygn. 681/ 81,
k
20 i n. \86
~ugustyn Grubba (ur 1861 Psale, zm. 1949 Gdynia), od 1889 roku gbur i karczmarz w Gdym (ojczym Au gu strna Jozefa Skwiercza), po I wojnie światowej radny gdyński
APGdynia, sygn 196/20, nr 452/19u; tamże, sygn 68r/lo, k 22; T Rem bal ski, Właściciele wolnego sołectwa ... ,
s.88-89, 103
187 F
Schultz, dz . cyt,
s.397
88