• Nie Znaleziono Wyników

Arkadia : gdyńskie letnisko przełomu XIX i XX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Arkadia : gdyńskie letnisko przełomu XIX i XX wieku"

Copied!
124
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

GDYŃSKIE LETNISKO PRZElOMU XIX I XX W.

\

I

(4)

f"/ MUZEUM MIASTA GDYNI

~ ~ ł 7 j\'\'t 3.06.2014 7. 09.2014

autorzy wystawy: Marzena Markowska, Barbara

Mikołajczuk aranżacja

wystawy· dr Katarzyna Zawistowska

realizacja Kassa Studio

opracowanie graficzne: dr Anita Wasik

fotografie wystawy: Maciej Jawornicki, Bogna Kociumbas

wystawa przygotowana ze zbiorów:

Muzeum Miasta Gdyni

Archiwum

Państwowego

w

Gdańsku Oddział

w Gdyni

Przemysława

Farysia

Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków w Krakowie

oraz

Biblioteki

Głównej

Uniwersytetu

Gdańskiego

Biblioteki Uniwersyteckiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Biblioteki Uniwersyteckiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach

Grzegorza Fey

Muzeum KoleJrnctwa w Warszawie Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie Muzeum Ziemi Puckiej

Polskiej Akademii Nauk Biblioteki Gdańskie]

P10tra

Popińskiego

Wydziału Geodezji Urzędu Miasta Gdym

(5)

.rj

(6)
(7)

Gdynia kojarzy

się współczesnym

Polakom z morzem, to oczy- wiste. Ale jakie

to skojarzenia? Port, stocznia, marynarka wo1enna ... Rzeczy bardzo serw.

Jeśli myślimy

o morzu w sposób

lżejszy,

jako o miejscu rozrywki czy wypoczynku,

przychodzą

na

myśl

raczej mne miejsca - Sopot, Jurata,

Międzyzdroje

czy

Kołobrzeg.

Zapewne niektórzy dorzuciliby tu

gdyńskie Orło­

wo,

choćby

ze

względu

na jego

wielką popularność

w okresie

międzywojennym,

ale nie zmienia to ogólnego stanu rzeczy - Gdynia nie jest postrzegana jako nadmorski kurort. A prze-

cież „kąpielowa"

historia Gdyni jest

całkiem

bogata i dotyczy nie tylko

Orłowa

Co

więcej,

historia

gdyńskich

letnisk jest

wcześniejsza niż

samo miasto.

I

właśnie początkom

tej ciekawej, a

mało

znanej, historii po-

święcona

jest wystawa w Muzeum Miasta Gdyni i

towarzyszące

jej gruntowne opracowanie, które

właśnie

oddajemy w

ręce

naszych Czytelników

Miłośnicy

Gdyni i jej dziejów

znajdą

w nim

masę dotąd

sobie nieznanych informacji, a wszyscy - nawet ci mniej zanurzeni w

gdyńskiej

problematyce - nie- zmiernie ciekawy obraz kultury czasu wolnego z epoki,

którą

równo sto lat temu

zakończył

wybuch Wielkiej Wojny. W tle

całej

historii pojawia

się

trudny problem polsko-niemiecki Wystawa

stała się

ponadto

dobrą okazją

do opublikowania katalogu przechowywanych w naszych zbiorach pocztówek

\

ukazujących gdyńskie

letniska

przełomu

XIX i xx wieku . Mamy

nadzieję, że dzięki

wystayvie i

towarzyszącym

jeJ pu- blikacjom obraz dawnej Gdyni stanie

się pełniejszy niż dotąd

i jeszcze ciekawszy.

F

dr Jacek Friedrich

dyrektor Muzeum Miasta Gdyni

5

(8)
(9)
(10)

e

Do początku lat dwudziestych xx wieku na obszarze współczesnego miasta funkcjonowa-

ło kilkanaście niezależnych, albo w niektórych przypadkach zależnych, gmin wiejskich, obszarów dworskich oraz wszelkiego typu niewielkich osiedli. Poza samą Gdynią, w której

początki kąpieliska morskiego datują się od pierwszych lat xx wieku, warunki do podej- mowania letników posiadało Orłowo. Osada ta, nazywana wówczas Adlershorst, położona była u ujścia rzeki Kaczej do morza, na granicy dwóch wsi Redłowa i Kolibek. Jej szczególne walory letniskowe znane były już w XIX wieku. Gości wakacyjnych podejmowano również w Chyloni, i przypuszczalnie w Oksywiu, które było celem licznych wycieczek krajoznaw- czych. Wszystkie te miejscowości znajdują się obecnie w granicach miasta Gdyni, stąd

można

je

określać

mianem

„gdyńskich"

UROKI PRZYRODY I SKROMNE POCZĄTKI

Zanim komukolwiek przyszło na myśl, 1z między wioskami Gdynią a Oksywiem wybu- dowany zostame port morski, u progu xx wieku

mieszkańcy

spokojnej wsi Gdingen, czyli

znajdującej się

pod prusko-niemieckim zaborem Gdyni,

zapragnęli przekształcić swoją

miejscowość w modne kąpielisko - Badeort. Mimo początkowych trudności, trzy ostanie lata przed wybuchem I wojny światowej - kończące Belle epoque, za sprawą napływu na letni wypoczynek polskiej inteligencji,

okazały się

dla

gdyńskiej

„Arkadii'\ jak

nazywał ją

Adolf

Nowaczyński

2,

całkiem

udane

Początki kąpieliska były

jednak

mało obiecujące

W 1817 roku zdobywający sobie powoli popularność Sopot odwiedziła Waleria hr Tar- nowska. Przy tej okazji namówiono do odbycia spaceru do najpiękniejszych zakątków najbliższej okolicy w kierunku Kolibek, ,,i daleJ, aż na Oksywie, [gdzie] miał się [ ... ] stamtąd roztaczać szczególnie piękny widok na morze" Widok, zdaniem zdegustowanej hrabiny,

I

W

starożytnej

Grecji Arkadia

była

lesistym krajem na

środkowym

Peloponezie. W poezji bukolicznej Wergiliusza kraina prostoty

1 szczęśliwości.

w istocie rzeczy kraina zacofana i prymitywna W.

Kopaliński, Słownik mitów i

tradycji kultury. wyd.

II,

Warszawa

1987,

s.

53.

l A Nowaczyński, Słowa, słowa, słowa

... , Warszawa

1939,

s.

351

Zob.

też częściowy

przedruk tej publikacji Brama na

świat.

Gdynia

1918-1939,

wybór,

wstęp

i oprac. M.

Rdesiński. Gdańsk 1976,

s.

19-32.

Adolf

Nowaczyński (1879-1944), pochodzący

z Podgórza k. Krakowa dramatopisarz i prozaik.

Około 1904

roku

zamieszkał

w Warszawie, gdzie

pozostał

do

śmierci.

W okresie

międzywojennym był czołowym publicystą

prasy endeckiej,

słynnym

z polemicznego temperamentu oraz wyrafinowanego

1 jednocześnie

agresywnego

języka.

M. Urbanowski,

Nowaczyński

Adolf, w:

Słownik

pisarzy polskich, pod red.

A

Latuska, Kraków

2005,

s.

362.

(11)

był „przechwalony, [ .. ] bo zarówno Helski Półwysep, jak gdański port i wchodzące doń stat- ki, maleńkie niczym barki, wydawały się stamtąd za dalekie, by ożywić puste i ogromne roztocze wód"3 _

Wspomnienia hr. Tarnowskiej były jednak odosobnione, nikt potem tak negatywnie nie

oceniał

widoku, jaki

roztaczał się między

Oksywiem a Kolibkami.

,,Jadąc

z

Gdańska

do Szczecina" - pisał w 1859 roku August Maksymilian Grabowski - ,,wstąpiłem do Soboty (Co- pott), gdzie są kąpiele morskie. Tam zastałem wielu Polaków, i, co mnie zdziwiło, zastałem

ich w jadalni. Więcej z Księstwa Poznański<2go i Prus Zachodnich, mniej z Królestwa i in- nych części Polski. [ ... ] Za Sobotą wjechałem w lasy, gdzieniegdzie porozrzucane po górach, z których widać morze, słychać jego jęki . Cóż to za kraj cudny! Takie położenie jest majem ulubionem. Tam to chciałbym przeżyć lata mojego wytchnienia, tam orzeźwiać się; i dziś nawet, gdybym

mógł

tam

zamieszkać,

moja

myśl byłaby dzielniejszą, byłaby podniesioną

do szlachetności, przez większą połowę życia'\ Ów krótki opis, mało dziś znanego podróż­

nikas, po historycznych Prusach Królewskich, można uznać za jeden z wcześme1szych,

a zachwalających uroki przyrodnicze terenów należących współcześnie do miasta Gdyni.

Zachwyt wzbudzały zwłaszcza Kolibki. Rok przed wydaniem broszury Grabowskiego,

Gdańsk i okolice, zwłaszcza Sopot, zwiedzała pisarka Jadwiga Łuszczewska (znana jako Deotyma). W opublikowanym w 1861 roku , na łamach „Tygodnika Ilustrowanego" artykule Wycieczka do Gdańska, o walorach interesującego nas brzegu morskiego pisała w sposób

następujący·

,,Na tym to

półksiężycu

zbudowano: Soboty,

Oliwę,

Kolebki i wiele innych wiosek, siedzących jakby w koszach kwiecia i zieloności, dwa zaś końce półkola ostro

wcinają się

w morze. Na jednym

końcu

wystrzela Góra

Orłów

(Adlerhorst) prostopadle za-

nurzająca się

w

Bałtyk;

na drugim

krańcu,

jakby druga góra, ale przejrzysta, z

pęku wież

\

upleciona, stoi Gdańsk, którego grobla portowa, daleko w morze wkrojona, coraz węższą

spiczastością zakończa półksiężyc"6

3 I. Fabia ni-Madeyska, Odwiedziny Gdańska

w

XIX wieku, Gdańsk 1957, s. 82-83

4 A. M. Grabowski, Podróż do Prus, Paryż 1859, s. 40-42.

5 Zob. I. Fabiani-Madeyska, dz. cyt., s. 321

6 Cyt za taż, s. 201

9

(12)

10

W opracowanym dwie dekady

później haśle

do

Słownika

geograficznego Królestwa Polsk1ego, jego autor ks. Jakub Fankidejski

7

nie omieszkał nadmienić, iż. ,,Kolebki mają piękne położe­

nie na 114 stóp wysokim brzegu Puckiej zat?ki; mianowicie chwalą uroczy widok na morze z dworskiego parku od strony groty. Z Copot, Gdańska itd. często goście zwiedzają Kolebki"

8

Wspomniana grota, to oczywiście powszechnie znana „Grota Marysieńki"

Z powyższego wynika, iz w xrx wieku morski brzeg między Oksywiem a Kolibkami, me

stanowił docelowego miejsca wypoczynku. Był to jednak teren atrakcyjnych wypadów z Sopotu. Deotyma wspominała: ,,Innego dnia postanowiliśmy dostać się na koniec do Góry

Orłów. Szereg powozów uniósł nas bitą drogą, zataczaJącą się rozkosznie po falistym gruncie [ .. .]. Przebywamy Kolibki, wieś z kościołkiem stromo panującą Bałtykowi"9.

Na początku lat osiemdziesiątych XIX stulecia, wakacje nad Zatoką Gdańską spędzał wnuk wspomnianej hrabiny, znany uczony i publicysta, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Stani-

sław

hr. Tarnowski, który

pozostawił

po sobie ponad

trzystustronicową książkę poświęconą

dawnym Prusom Królewskim. Wiele miejsca przeznaczył słynnemu

JUZ

wówczas Sopotowi, ale

zwrócił również uwagę

na

najbliższą okolicę.

,,Ostatni punkt [ .. .]" -

wspominał

Tarnowski - ,,za który

już

oko z Zoppot me

sięga,

zowie

się

Adlers Horst i Jest

częstym

celem przechadzek lub wodnyc~t

przejażdżek.

Na jego szczycie lasek i szeroki widok na morze, na

płaski, wąski,

zaledwo z morza

sterczący

pas piasku, tak

odległy, że

z góry tylko

dojrzeć

go mozna, to Hela .. . "

10

Widoki, jakie

podziwiał,

z

pewnością zrobiły

na nim

duże wrażenie. Pisał

bowiem o morzu w ten sposób: ,, ...

Bałtyk

ma powabne, zwodnicze,

pełne

kokieteryi kolory, mieni

się

jasnym

błękitem, jasnym szmaragdem i srebrem, kiedy spokojny: kiedy trochę wzburzony, ma taki głęboki, potęzny ton szafirowy i takie złote odblaski, jak morze Śródziemne, najpiękniejsze z mórz na świecie; a kiedy na niebie pochmurno, staje się białawym Jak gęsta mgła [ ... ]"

11

Natomiast o brzegach morza: ,,Takie zielone, takie świeże, taka wegetacya bogata i bujna,

1

Biogram tego uczonego

kapłana

zob.:

H.

Mross, Fankidejski Jakub, w:

Słownik

biograficzny Pomorza

Nadwiślańskiego

(dalej cyt. SPBN), t.

1,

pod red. S Gierszewskiego,

Gdańsk 1992,

s

402.

a [J.

Fankidejski], Kolebki, w

Słownik

geograficzny Królestwa Polskiego

i

innych krajów

słowiańskich,

t.

IV,

pod red.

F. Sulim1erskiego, B. Chlebowskiego

i

W Walewskiego, Warszawa

1883,

s.

260

9

Cyt. za I Fabiani-Madeyska, dz. cyt., s.

207-

10

S Tarnowski, Z wakacyj (Prusy Królewskie), t.

II,

Kraków

1894,

s.

29-30.

II Tenże,

s.

31

(13)

drzewa takie wspaniałe i dochodzące tak blisko do morza, taka przy tern obfitość źródeł, strumyków, potoków, rzeczek, lasy na górach takie ładne, zagłębienia w łańcuchu gór takie obiecujące i rozciekawiające, że zazdrości się nieraz tym (Niemcom niestety) co tu mają swoje domy i gospodarstwa. Jest na przykład jedna wieś - Kolebki (Koliebken nazwali ją Niemcy, choć ludność mówi po polsku), z takim ładnym do morza idącym lasem i wąwozem, z takim

porzą dnym dworem i folwarkiem nad stawem, że w takiej wsi tylko żyć i umierać"

12

.

WAKACJE W KOLIBKACH I ORlOWI E

Adlershorst (Orłowo) w xrx wieku urosło do Jednego z najciekawszych zakątków w pobliżu Sopotu Opinie takie podzielali bynajmniej nie tylko Polacy. Urokami Kolibek oraz osady Adlershorst zachwycał się Johann Eduard Bottcher, autor książeczki z 1842 roku Der Se- ebade-Ort Zoppot bei Danzig

13,

w której Orłowo jawiło się, jako „bezpieczna przystań przed burzami, malowana wieloma kolorami przez poetów morskich poematów"

14.

W 1913 roku na łamach „Reise - und Baderzeitung" relacjonowano: ,,Orłowo! Już w samej nazwie uroczej osady tkwi czarujący element romantyczności, który uzupełnia i prezentuje znajdujące się tu piękne oblicze natury" Poniżej natomiast napisano, 1z „wioseczka Orłowo" była ulubio- nym miejscem przechadzek kochanków z Gd ańska. W jej okolicy znajdow ały się wspaniałe

elementy przyrody. Ze stromo opadającego, schodzącego do morza zalesionego wzniesienia,

uwidaczniał się „m ieniący w słońcu widok na niebiesko-stalową zatokę w Jej c ałym okaza- łym pięknie i niezmierzonej oddali". DaleJ . rozpościerał się widok na „zieloną dolinę Kaczej, miejscowość Mały Kack oraz wzburzony, ciemny las" Anonimowy autor tekstu podkreślał, iż: ,,Ktokolwiek przebywał na tym wzniesieniu, chętnie powróci na to miejsce"

1s.

Początki osadnicze Orłowa zw i ązane były z założen i em zajazdu w Redłowie u ujścia

Kacze j do morza przez Johanna Adlera - żeg larza lub szypra, jak określono go w księdze

\ \

\

12 Tenże, s. 32-33.

13

IE.

Bottcher,

Der Seebade-Ort Zoppot bei Danzig

in

geschichtlicher, topographischer, statistischer, naturwissenschaft- licher und socialer Hinsicht, sem Sagenkreis und seine Wirksamkeit als Sanitats-Anstalt,

Danzig 1842, s. 166-170.

14 Tenże, s. 167

15

Heimat liche Wanderungen ,

VIII.

Adlershorst und Gdingen,

,,Reise - und Baderzeitung". Wochen-Beilage der Dan- ziger Neuesten Nachrchten, Nr. 9, 21071913

11

(14)

12

metrykalnej z Oksywia w 1830 i 1833 roku

16

Zakupu 3 morgów (0,76 ha) - malowniczo

położonej

ziemi u

podnóża

nadmorskiego klifu po prawej stronie rzeki Kaczej - Johann

1

Marianna z Klotzów Adlerowie dokonali

dokładnie 2

czerwca

1829

roku od

młynarza

Mathiasa Romelta

17

za 170 talarów

18 Tę datę należy uznać

za

początek Orłowa, choć zało­

żenie

(budowa) zajazdu (karczmy)

orłowskiej, według

historyka Franza Schultza,

miała nastąpić

w 1840 roku

19.

Ten sam historyk

twierdził też, że nazwę

Adlershorst nadali tej go- spodzie, i

sąsiadującej

górze,

przyjeżdżający

tu

goście,

a jej

urzędowe

zatwierdzenie

nastą­

piło

w 1857 roku

20

W

Słowniku

geograficznym Królestwa Polskiego z 1888 roku zanotowano,

iż: ,,Oberża

Adlershorst Cs domów, 46

mieszkańców) leży

na

przylądku górującym

nad

Zatoką Pucką. Piękny

widok na morze

ściąga

tu licznych

gości

w porze letniej z pobliskich

zakładów kąpielowych"21• Odwiedzający

Adlershorst Polacy z czasem

zaczęli nazywać tę osadę Orłowem, gdyż

niemieckie Adler znaczy

orzeł.

W ten sposób

pisała już

o nim wspomniana Deotyma.

W Przewodniku Zofii Hartingh,

wypełnionym

konkretnymi informacjami, czytamy,

iż:

,, ... Adlerhorst

(Orłowo), pięknie położone

nad morzem i bardzo

uczęszczane

przez

gości, lubiących

spokój i

ciszę.

Bardzo

malowniczą., górzystą. drogą., ciągną.cą. się

nad morzem, przez lasy, dochodzi

się

tam z Copot, w

ciągu pięciu

kwadransy. Powrót naj- częściej odbywa się motorówką., lub łódką. żaglową.. []Poddrzewami poustawiane

16

Arch iw um Archidiecezjalne w

Gdańsku

(dalej cyt.

AA Gdańsk),

sygn. W 1108, s. 107-108, 167-168. W tej samej

księdze

(s. 99-100)

został również

odnotowany, jako

chałupnik

(Eigenkathner)

11

W starszej literaturze (zob przyp.18)

młynarz redłowski występuje

pod nazwiskiem Bomelt, tymczasem w wykazie

mieszkańców

wsi z 1832 r.

występuje

on jako Mathias Romelt,

właściciel

ponad 6 morgów ziemi. Zob. Archiwum

Państwowe

w

Gdańsku

(dalej cyt.

AP Gdańsk), Urząd

Domenalno-Rentowy w Sopocie-Mostach, sygn. 66/14, bez paginacji.

1s

F. Schultz, Geschichte der Kreise Neustadt und Putzig, Danzig 1907, s. 446; M.

Sołtysik,

Gdynia miasto dwudziestolecia

międzywojennego.

Urbanistyka

i

architektura, Warszawa 1993, s. 253; J. Drozd, Powstanie letniska w

Orłowie

Morskim, w:

Wędrówki

po dziejach Gdyni, [cz. 1]. zbiór studiów pod red. D.

Płaza-Opackiej

i T Stegnera, Gdynia 2004, s. 67

19

F. Schultz, dz. cyt., s. 446.

20

w starszej literaturze panuje przekonanie,

nazwa osady

miała

jakoby

wywodzić się

od starszej nazwy wzgórza Adlershorst (,,Orle Gniazdo"), u

podnóża,

której

założono osadę. Powstać miała

ona na

pamiątkę

stoczonej dnia 6 stycznia 1666 roku, w

pobliżu

wzgórza,

zażartej

walki dwu

orłów Przeczą

temu przytoczone

słowa

F. Schultza oraz fakt,

Johann Adler, jako miejsce zamieszkania zawsze

podawał Redłowo.

Zob F. Ma muszka, Województwo

gdańskie.

Przewodnik, Warszawa 1959, s 150;

K. Małkowski,

Gdynia nasze miasto. Kolib ki,

Orłowo, Redłowo, Mały

Kack, Gdynia 2009, s. 60.

21 [R

Frydrychowicz],

Radłowa,

w:

Słownik

geograficzny Królestwa Polskiego ... , t.

IX,

Warszawa 1888, s. 388

(15)

krzesła

i stoliki, nakryte czerwonym obrusem w

kratę,

a na nich blaszane dzbanusz- ki z

dymiącą kawą

i mlekiem, oraz wysokie,

pieniące się

kufle

złocistego

Pilznera, lub ciemnego Kulmbachera, przy którym

świętujący

mieszczanie

przesiadują całe popołudnia, ciągnąc

dym z fajeczki i

słuchając

muzyki

wędrownego

grajka"

22.

W wspomnieniach, wydanych w 1914 roku, ks. Alfons Mańkowski

23

zanotował:

„Obejrzawszy z bliska

kościół

na górce

tuż

przy szosie

stojący

[w Kolibkach - przyp. TR.], ruszamy ku

Orłowu

(Adler~0orst).

Już widać

na lewo

wioskę

Kack

rozło­

żoną

w dolinie; nie

dochodząc

do niej zbaczamy z szosy w

dół

na prawo

brukowaną drogą

ku

młynowi, pędzonemu

bystro

płynącą wodą

rzeczki Kaczy,

odtąd ścieżką

dostajemy

się

na

wyżyny

nadmorskie

Orłowa,

które widne

już

z Kolibek, wspania-

łym,

lesistym czubem dumnie

się

wznosi nad morzem Tu

należało popaść choć chwilę

tylko i z werandy hotelu

popatrzeć

na morze, spowite wprawdzie w

mgławi­

ce, ale

bądź

co

bądź

majestatyczne"

24.

Formalnie Adlershorst do lat dwudziestych xx wieku należał do Redłowa, choć w powszech- nej świadomości łączono tę osadę z Kolibkami. Tym sposobem, z czasem również kolibkow-:- ską osadę rybacką po prawej stronie Kaczej, zaczęto nazywać Orłowem

25

Po śmierci Johanna Adlera, karczmę przejęli jego syn Joseph z żoną Wilhelminą z d. Kruger.

Następnie zarządzali nią Augustyn i Wilhelmina Adlerowie, później Józef Adler junior i jego żona Dorota z d. Brandt2

6.

Obecny ksztc1łt karczma osiągnęła w końcu XIX wieku

21,

stając

22

Z. Hartingh, Przewodnik po

Ziemi

Kaszubskiej, Warszawa

1909,

s.

36-37

23

Alfons

Mańkowski (1870-1941),

ks. katolicki,

działacz społeczno-narodowy

oraz historyk Pomorza \ Zob.

K

Podlaszewska,

Mańkowski

Alfons, w

Słownik

biograficzny Pomorza

Nadwiślańskiego

(daleJ cyt.

SBPN),

t. 3, pod

red. Z Nowaka,

Gdańsk 1997,

s.

157-159 \

24 A. Mańkowski,

Brzegiem

Małego i

Wielkiego Morza. Wspomnienia z

wędrówki

krajoznawczej,

Poznań 1914,

s.

11-12.

25

W

1905

roku

przysiółek

Koli bek Adlershorst

miał 7

domów i

79 mieszkańców,

natomiast

redłowski

Adlershorst 9 budynków mieszkalnych i

56 mieszkańców

Zob. Gemeindelexicon fur das Kónigreich Preuj3en. Auf Grund der Materialien der Volkszcihlung vom

1.

Dezember

1905 [ .. ].

Hf

IL

Provinz Westpreuf3en, Berlin

1908,

s.

93.

26

J. Drozd, Powstanie letniska ... , s.

67

Na pocztówce z

początku XX

w widnieje J[oseph] Adler, jako

właściciel

lokalu

„Kur-Hotel Adler" Zob. S Kitowski, Gdynia miasto z morza

i marzeń,

Gdynia

1997,

s.

18

27

M.

Sołtysik,

Gdynia

miasto

dwudziestolecia ... , s.

253

13

(16)

14

się hotelem z

11

mewielkimi pokojami dla 18 gości

28

. Od czasów Augusta Adlera hotel nosił

nazwę

„Kurhotel"

29.

Kilka lat przed wybuchem I wojny

światowej,

Adlerowie nie

zarządzali

już bezpośredmo swym hotelem kuracyjnym, gdyż zarówno w prasie, jak i na wydawanych pocztówkach3°, jako właściciel po3awiał się Rudolf Wroblewski. Nie ma jednak pewności, czy był on rzeczywistym właścicielem, czy może jedynie dzierżawcą, gdyż rodzina Adlerów

władała hotelem zarówno w okresie międzywojennym, jak i w czasie n wojny światowej3

1

.

Abstrahując jednak od późniejszych losów hotelu, tuż przed wybuchem

I

wojny światowej,

Wroblewski polecał w lokalnej prasie swój „Kurhotel Adlershorst" dla „wielkich towarzystw i związków, z umeblowanymi poko3am1 z całodziennym wyżywieniem lub bez oraz z dogod- nym

połączemem łodzią motorową między

Sopotem a

Orłowem"32

Popularność Orłowa sprawiła, iż obok karczmy Adlerów, zaczęły tu powstawać inne obiekty o charakterze hotelowo-restauracyjnym. Na

przełomie

XIX i xx wieku, przy obecnej ul. Or-

łowskiej

13 (wówczas na gruntach rycerskiej wsi Kolibki),

powstał

pensjonat „Czerwony Dwór" Niestety o jego ówczesnych gospodarzach nic nie wiadomo 33_

Między 1896 a 1906 rokiem Adalbert (WoJClech) Grablowski i jego żona Joanna z d. Górzt na zboczu klłfu wybudowali pensjonat. Około 1907 roku, ten sam Adalbert do spółki z bratem Augustem Carlem Grablowskim i jego zoną Wilhelminą z d. Gortz, w bezpośrednim sąsiedz­

twie pensjonatu, wybudowali obszerny, podpiwniczony,

dwupiętrowy,

murowany dom ku- racyjny (Kurhaus) z

urządzeniami

kanalizacyjnymi,

wodociągowymi

oraz elektrycznymi34 _

Około 1912 roku dom kuracyjny w Orłowie został odsprzedany O. G 35 Bandelowow1 W gdań­

skiej gazecie reklamował się on, Jako właściciel „Domu Kuracyjnego Kąpielisko Bałtyckie Or-

łowo"

(Kurhaus Ostseebad Adlershorst),

położonego

blisko lasu 1 morza z nowo

wybudowaną

salą z tarasami, możliwością pomieszczenia 500 osób, dogodnym połączeniem za pomocą

28

J. Drozd, Powstanie letniska ... , s.

67

29

Pocztówka w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni (dalej cyt.

MMG),

sygn.

MMG/HM/II/3507/17

3o

Pocztówka w zbiorach

MMG,

sygn.

MMG/HM/II/3900.

3,

J. Drozd, Powstanie letniska ... , s. 68 .

32

„Westpreulsisches Volksblatt " Jg

41,

Nr.

117, 24.05 1913; tamże,

Nr.

129, 7061913

33

J. Drozd. Powstanie letniska ... , s. 68-69

34 Tenże,

s.

71

3s

Nie

udało się ustalić

jego imion.

(17)

łodzi motorowych lub parowych na linii Sopot-Orłowo. Istniała również możliwość wynaJę­

cia pokoi bez wyzywiema3

6

Zofia Hartingh w Przewodniku z

1909

roku podawała, że: ,,Żaglowe łodzie płatne są: za pierwszą godzinę -

1

do 8 osób - 3 marki. Za każdą osobę więcej, dopłaca się 30 fenigów.

Za każdą późniejszą godzinę dopłaca się zbiorowo

2

marki"

37

Na czas wzmożonych wycie- czek do Orłowa, w okresie Zielonych Świątek, w lokalnej prasie reklamowało się Towa- rzystwo Łodzi Motorowych (Dze Motorboot-Gesellschaft), oferujące przejażdżki do Orłowa

o

10 111

godzinie rano i powroty po godzinie

2

po południu w półgodzinnych odstępach3

8

Nieco później anonsował się również Ludwig Habermann, który oferował przewozy do Orłowa przez Brzeźno. Atrakcyjna podróż miała odbyć się parowcem „Fram" w czwartek 5 czerwca 1913 roku w cenie 40 fenigów od osoby (od dzieci jej

połowę)

tam i z powrotem Odjazd spod Bramy Mariackiej w Gdańsku miał miejsce popołudniu o godzinie

2,

z Brzeźna

0

2-45, natomiast powrót z

Orłowa

o 7, a z

Brzeźna

7-4.5

39 .

W kwietniu 1914. roku prasa donosiła, że ,jeszcze przed otwarciem tegorocznego sezonu", kąpielisko Orłowo otrzymało znaczną poprawę ruchu, gdyż od strony lądu, od wsi Mały Kack wytyczono nową szosę. Natomiast dzięki zbudowaniu nowego mola, mogły do niego przybijać duże parowce, co usprawnić miało połączenie drogą morską

4°.

Niestety wybuch wojny sprawił, iż „sezon 1914." nie miał szans zaistnienia.

W odniesieniu do wcześnieJszych wydarzeń, należy wspomnieć, iż jesienią

1913

roku w oko- licy rozeszła się pogłoska, że Bandelow chce odsprzedać dom kuracyjny Polakom. Na tę wieść

zareagowała „Danziger Neueste Nachrichten" z 5 listopada tego roku, w której napisano:

„Posiadacz tutejszego domu kuracyjnego pan Bandelow, który to dom posiada od

około

jednego roku, informuje,

że wiadomości

podane w lokalnych gazetach, \

\

\

36

„Danziger Neueste Nachrichten", Jg.

20,

Nr.

113, 1705 1913;

tamże, Nr.

125, 24 05 1913;

,,Reise - und Baderzeitung"

Wochen-Beilage der Danziger Neuesten Nachrichten, Nr

5, 24.51913; tamże,

Nr. 7,

7071913.

Podobnej

treści

reklama

znalazła się

w „WestpreuGisches Volksblatt", Jg.

41,

Nr.

117, 24 05.1913; tamże,

Nr.

135, 14 06 1913.

37

Z Hartingh,

Przewodnik po

Ziemi

Kaszubskie],

Warszawa

1909,

s.

37

„Danziger Neueste Nachrichten", Jg.

20,

Nr.

107, 9 05 1913

39 Tamże,

Nr.

128, 4 061913.

40

„WestpreuGisches Volksblatt", Jg.

42,

Nr.

92, 23 04 1914

15

(18)

16

jakoby

przekazał

dom kuracyjny w polskie

ręce, są

nieprawdziwe. Kto go zna, ten wie,

że

nie

sprzedałby

Polakowi swojej

nieruchomości

nawet za milion. Z przy-

jemnością

przyjmujemy

tę informację

. do

wiadomości.

To

byłoby

w niemieckich

kręgach źle

widziane,

gdyż

nadal

w

większości. Sprzedaż

lokalu w

ręce

polskie jest

niewyobrażalna.

Pytanie brzmi, czy Polacy byliby w stanie

płacić

czynsz za polski dom kuracyjny?"4

1

Wątpliwości niemieckich hakatystów miały się jednak wyjaśnić kilka lat później. Dom kuracyjny w Orłowie, w polskie ręce przeszedł w

1920

roku, kiedy zakupiła go spółka

„Ostseebad Koliebken Adlershorst GmbH in Koliebken", przekształcona wkrótce w „Wody Morskie

Orłowo"42

Prócz wymienionych obiektów, funkcje pensjonatowe w Orłowie spełniały również domy miejscowych rybaków

43.

Liczne wycieczki sopockich letników, które coraz częściej wiodły również poza Orłowo, spowodowały, iż zaczęto „odkrywać" kolejne atrakcyjne miejscowości

północnych

Kaszub.

„W tym to atoli sezonie [ .. ] w Zoppotach" -

wspominał

o pobycie w Sopocie w 19n ro}m Adolf

Nowaczyński- ,,zażywało się

jednak

dużej

rozkoszy

dzięki

eskapadom samochodowym po Pomorzu. Zacne ziemiany z

Humańszczyzny

Kazimierzowie

Czyżewiczowie

z czarownego

Dołżka

brali na

maszynę

to infanta rodziny

Leszczyń­

skich, królewicza Jurka, to autora »Fryderyka«- i jazda co

dzień

gdzieindziej. [ ... ] po

cełem

Pomorzu jego

świetnymi

szosami W ten sposób

poznało się

wiele miast, miasteczek,

siół

i osiedli"44.

Niekiedy musiały to być szaleńcze przejazdy, co pośrednio można wyczytać ze stron ówcze- snych gazet.

Przykładowo

„Danziger Neueste Nachrichten"

donosiła, iż 23

listopada

1913

roku,

4'

,,Danziger Neueste Nachrichten", Jg

20,

Nr.

260, 5.11.1913.

42

J. Drozd, Powstanie letniska ... , s.

71 Interesujące,

co podaje autor (przyp.

49), iż

w czasie okupacji niemieckiej od

5

grudnia

1941

roku

zarządcą

domu kuracyjnego

został

Gustaw Bandelow (ur

1887

w Bydgoszczy) z Sopotu

Być może był

on

tą samą osobą,

co wspomniany w

1913

roku O G. Bandelow

43

Zob.

tenże,

s. 69-73

44

A

Nowaczyński,

dz. cyt., s.

350.

(19)

przy szosie na wysokości Kolibek znaleziono nieprzytomnego woźnicę Pokriefke z Króle- wieckiej Kompanii Handlowej Po przewiezieniu go do gdańskiego szpitala i odzyskaniu

przytomności zeznał on, że ,,. . .wieczorem wyruszył swoim wozem przewożącym naftę z Wej- herowa. W pewnym momencie szybko jadący automobil przestraszył konie, a on został wy- rzucony ze swego

kozła

u pojazdu". Konie

popędziły

z wozem bez

woźnicy

do Sopotu, gdzie

zostały zatrzymane przy Kamiennym Potoku

4

s.

Ponieważ, owi „odkrywcy" musieli posilić się w drodze, niekiedy gdzieś zanocować, naprze- ciw ich potrzebom wyszli miejscowi właści~~ele lokali gastronomicznych. W prasie zachod- niopruskiej sprzed wybuchu I wojny światowej, można odnaleźć reklamy karczem czy pen- sjonatów, zachwalających dobrą kuchnię, wygodny nocleg oraz piękną okolicę.

W ten sposób, z terenu współczesnego miasta, reklamował się pensjonat i zajazd (Pensionat und Gasthaus) Arthura Meyera z Kolibek, który oferował „przyjemnie umeblowane pokoje, z i bez wyżywienia, w korzystnych cenach . Ogród i wspaniałe punkty widokowe na mo- rze" Zaletą pensjonatu była „pięciominutowa" odległość od stacji koleJowej Mały Kack oraz

„dziesięciominutowy" spacer do plaży4

6

W Chyloni natomiast działał Hotel Lipowy Dwór (Hotel Lindenhof), który polecał „szanownym gościom, stowarzyszeniom, szkołom itd. swoJe nowe przestrzenne pokoje z

dużą salą,

torem do bowlingu, francuskim bilardem i dwoma pianinami oraz dobrze umeblowane pokoje z dobrym wyżywieniem i cierpliwą obsługą" Po- łożenie hotelu było „wspaniałe i spokojne", a atrakcją „cudowne spacery po lesie, oddalonym 5 minut od hotelu i

1

minutę od kolei"4 7 Według akt wójtowskich z

1911

roku, właścicielem lo- kalu był posiadacz tartaku chylońskieg~ Dreweck, a funkcję oberżysty (zapewne ajenta) peł­

nił niejaki Schmude4

8.

Z okolic Chyloni, albo z samej wsi, reklamowała się anonimowa osoba pod inicjałem „G", która oferowała: ,,Przyjemny pobyt na wsi, blisko wspaniałych ~ asów liściastych i iglastych"49 _ Najwięcej jednak w prasie, obok Orłowa, było reklam ze wsi Gdynia.

\

\

45

„Danziger Neueste Nachrichten", Jg

20,

Nr.

275, 2411.1913. \

46

Tamże , Nr.

102, 24 05.1913;

,,Reise - und Baderzeitung" Wochen-Beilage der Danziger Neuesten Nachricht en'. Nr.

3, 10 5 1913; tamże,

Nr .

4, 17-05.1913; tamże,

Nr.

5, 24 5 1913; tamże,

Nr.

7, 7on913; tamże,

Nr.

8, 14-071913.

47

„Danziger Neueste Nachrichten", Jg .

20,

Nr.

102,

3

05 1913;

,,Reise - und Baderzeitu ng", Nr

3, 10.5 1913; tamże,

Nr.

5,

24.5 1913; tamże,

Nr.

6, 31.5.1913; tamże,

Nr.

7, 7071913.

48 AP

Gdynia, sygn

681/2,

k.

211.

49

„Reise - und Baderzeitung" , Nr

5, 24.5 1913

17

(20)

18

,,ODKRYCIE GDYNI"

,,Zdaje się, że pierwszą z tu obecnych »odkrywczynią Gdyni« byłam właśnie ja [ ... ]"

- pisała na łamach „Torpedy" w 1936 roku Maria Sikorska. Miało to miejsce w 1909 roku, kiedy zwiedzała z rodziną Gdańsk, Sopot, Oliwę i inne okoliczne wioski. Do Gdyni za-

witała, wracając z eskapady w kierunku Sopotu. Wieś urzekła ją na tyle, że postanowiła spędzić tu następne wakacje

50

Podobnie Adolf Nowaczyński wspominał, iż ówczesne ,,Gdingen" odkrył wraz z towarzyszami samochodowej eskapady w 19n rokus

1_

Frag- ment jego wspomnień na ten temat przytoczył Eugeniusz Szermentowski na łamach londyńskich „Wiadomości" w 1958 roku. Po kilku tygodniach na ów tekst zareagował

ks. Kamil Kantak z Bejrutu

52

W swym liście do redakcji pytał retorycznie· ,,Odkrył , morze polskie dla kogo? Dla Polski, dla Polaków? My Pomorzanie nie potrzebowaliśmy odkrywać morza Myśmy Je znali i mieli zawsze, podobnie jak warszawiakom nie trze- ba było odkrywać Wisły ... " A w innym miejscu dodał: ,,Ja sam, związany obowiązkami

z Poznaniem, jeździłem odr. 1907 co roku nad morze, i to nie tylko w sezonie. Z Sopotu zeszliśmy lub zjechali z przyjaciółmi całe wybrzeze po Hel, po Żarnowiec koleją, końmi, łodzią" Podkreślał, że celem tych wędrówek była także Gdynia

53.

Niewątpliwie Pomorzanie znali Gdynię, a odkryć musieli ją Polacy z dalszych stron.

Nie sposób jednak rozstrzygnąć jednoznacznie, kto z Warszawy do nadmorskiej wsi

zawitał i podróż tę opisał jako pierwszy. Łatwiej z kolei przyjdzie obalić zaszczepiony w tamtej epoce, a żyjący do dziś, mit „ubogie] rybackiej w10ski", którą jakoby do 1920 roku

była

Gdynia.

50 Cyt. za D. Płaza-Opacka, Zobaczyć Gdynię i ... , w: taż,

T

Stegner, E. Sztykiel,

Po

słońce i wodę.

Polscy letnicy nad

Bałtykiem w XIX i w

pierwszej

połowie XX

wieku,

s. 75

5 A Nowaczyński, dz. cyt., s. 350

52 Ks. katolicki, wybitny historyk Kościoła, publicysta i działacz społeczny. Zob.

J.

Borzyszkowski,

Kantak Stefan Kamil Juliusz,

w SPBN, t. II, pod red S Gierszewskiego, Gdańsk 1994, s. 344-345

53 Ks. K. Kantak, Nowaczyński

a morze. Do redaktora

„Wiadomości", ,,Wiadomości", Tygodnik, R.

xrv,

nr 8 (673), 22 02.1959

r, s.

6.

(21)

JAK POSTRZEGANO GDYNIĘ

„W końcu dochodzimy do wioski rybackiej Gdynia, której jednolite budynki doskonale dopasowały się do najbliższego otoczenia" s

4 -

tak w 1913 roku widział tę miejscowość ano- nimowy autor tekstu opublikowanego na łamach „Reise - und Baderzeitung". Jeszcze daleJ w swych - skądinąd bardzo ciekawych i wartościowych - wspomnieniach, wydanych w 1965 roku, poszedł Bolesław Kasprowicz, pisząc „Gdynią było kilkadziesiąt chat rybac- kich, przeważnie krytych słomą, tak biednych jak ich właściciele - rybacy, tak biednych jak ta ziemia piaszczysta wybrzeża, na której ledwo żytko wegetowało. Cały smutek i całą nędzę tego skrawka przymorza" - kontynuował Kasprowicz - ,,wywołał Żeromski w ta- kim przejmującym obrazie : »Tam gdzie teraz wałęsają .się w malarycznym oparze białe lub łaciate kozy, uwiązane na postronkach i przytroczone na głucho do kołków wbitych w torfowisko, gdzie bezradnie i bezskutecznie wielkim gęganiem gęgają siodłate gęsi, biadając wśród kup bezuczuciowego torfu na swą deportację w te jałowe pseudostawy przez oberwane i niewiarygodnie brudne dzieci kaszubskie ... <<" A w innym miejscu do- dał: ,,Ten biedny lud kaszubski Polska objąwszy przymorze wyzwoliła z nędzy materialnej i ciasnoty życia"ss_

Prawdziwy jest opis dotyczący złej jakości gruntów rolnych na terenie Gdyni. Nowaczyński pisał . ,,Samo Gdingen właściwe otaczały dokoła pola łubinowe, żółte i niebieskie wszędzie, gdzie tylko z góry spojrzeć, na jałowych wydmach lotnego piachu także. Zapach łubinu czuło się ciągle obok mmeJ uroczej woni specyficznego dymu z wędzarskich >>ansztaltów<<

w Bożej Zatoczce"s

6

Ale w innym miejscu dodawał: ,,Cichszej miejscowości chyba nie było wówczas na całej kuli ziemskiej. Po zoppockiej Sodomie odkryta Arkadja pasterska i patrjarchalna. Wieś mała porozrzucanych w szerokim kręgu czy zasięgu kilkadziesiąt

»checz<<, gdzieniegdzie małych domków, z większą skupiną pod lasem Pańskim i z

drugą od Kurhausu na prawo" s? \

5

" .,Reise - und Baderzeitung", Nr. 9, 21.oy.1913.

55 B. Kasprowicz, Byłem juniorem, Gdynia 1965, s. 150

56 A Nowaczyński, dz. cyt., s. 352

57 Tenże, s. 350

\ \

19

(22)

20

Kasprowicz najpewniej jednak wpisywał się w utarty stereotyp o przedindustrialnej Gdyni, chcąc w ten sposób zapewne mocniej zaakcentować zmiany, które dokonały się

w dwudziestoleciu międzywojennym. Dobitniej niż on, ujął to chyba jedynie Aleksander Janowski, pisząc w 1930 roku: ,,I poczęła się Gdynia.[ ... ] Cicha wioska rybacka w zamulonej zatoce

została

pobudzona do

życia dotknięciem

jej przez

potęgę

Geniusza Narodu"ss Dla wielu rdzennych

mieszkańców

Gdyni

były

to jednak oceny trudne do zaakceptowania.

W artykule z 1968 roku W obronie dawnej Gdyni,

głos

w tej sprawie

zabrał

Antoni Rema,

oskarżając Kasprowicza, iż w swej ocenie uległ on „obowiązującej w tej mierze modzie"

Poprzez takie ukazywame życia Kaszubów - jego zdaniem - chciano nadać szczególną rangę przybyszom z innych regionów Polski, jak i podkreślić zasługi państwa polskiego dla przemian społeczno-gospodarczych w Gdyni. Aby uzasadnić swoje twierdzenia, pisał

dalej „Pamiętam Gdynię sprzed

I

woJny światowej Była wtedy jeszcze małą osadą, ale w żadnym przypadku ubogą wioską rybacką. [ ... ] Mieszkańcami dawnej Gdyni byli nie tylko rybacy, a już w żadnym wypadku tylko ubodzy rybacy. [ ... ] Oprócz rybaków w daw- nej Gdyni mieszkali rzemieślnicy, drobni przemysłowcy, a przede wszystkim rolnicy, w części zupełnie dobrze prosperuJący" A w innym miejscu stwierdzał: ,, ... u mego dziadka

gospodarującego niedaleko Gdyni na Oksywskiej Kępie już w owym czasie był komplet najnows7~ch maszyn rolniczych, była też wysoko postawiona hodowla bydła i trzody chlewnej, był sad z zestawem drzew, jakiego tam dziś nie spotyka się. A dziadek mój w tym

względzie bynajmniej nie był wyjątkiem. Musieli, więc dawni Kaszubi być nielichymi gospodarzami. Nie były też dzieci kaszubskie am takie oberwane ani niewiarygodnie brudne, jak je rzekomo widział Żeromski. Rybacy morscy znani byli z zamiłowania do porządku i czystości. Cechę tę wyrobiło w nich życie na okrętach"

5

9

Artykuł A. Remy, z którego przytoczono tylko kilka zdań, nie wywarł chyba większego wpływu na to, co w dalszym ciągu pisano o wiejskiej przeszłości współczesnego miasta.

Być może wynika to ze zjawiska, na które niedawno zwrócił uwagę wrocławski historyk Marcin Wodziński, pisząc: ,,Zawężenie zainteresowania do dziejów najnowszych często

50

A Janowski,

Gdynia

(W

dziesięciolecie objęcia brzegu

morskiego), ,,Ziemia" Krajoznawczy dwutygodnik ilustro- wany,

R.

xv,

1930,

nr 5, s.

82.

59

A Rema, W

obronie dawnej Gdyni,

,,Biuletyn Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego",

1968,

nr

2,

s.

5-8.

(23)

towarzyszy butnemu przekonaniu, że żyjący dawniej ludzie byli mniej ważni, a ich świat mniej skomplikowany i nieinteresujący"

60

. Wobec takiego stosunku do przeszłości, ,,wiej- skość" Gdyni zawsze będzie przegrywać z „nowoczesnością miasta i portu" Mało kto do- strzega bowiem, iż w tej „wiejskości" również istniały trendy modernizacyjne i były one

zaczątkiem zmian, które spowodowały dzisiejszą świetność miasta

Jednakowoż należy zwrócić uwagę, iż nie wszyscy, którzy wówczas odwiedzali Gdynię, Widzieli ją w jednakowy sposób. U Marceliny Kulikowskiej była „Gdynia rozłożona nisko nad morzem" Pisała też, że: ,,Idzie się przez środek wsi piaszczyste], źle utrzymaną szosą;

do chałup leżących dalej od drogi - prowadzą dróżki polne, słabo w pisakach zaryso- wane. Brak roślinności i surowość nagiego, białego piasku - nadają wiosce charakter pustynny i smętny. Domy są przeważnie parterowe, murowane i lepione, dachówką lub

strzechą

kryte"

61

Ziemianka z Wielkopolski, Marianna z Malinowskich Jasiecka, która odwiedziła Gdynię w 1913 roku i mieszkała tu u Kaszubów, widziała tę wieś już nieco odmiennie, pozytyw- niej. Wspominała:

„Ludność

Gdyni jest szczerze polska, w

rękach

polsko-kaszubskich gospodarzy i rybaków znajduje

się

znaczna

część

domów mieszkalnych, tylko gdzieniegdzie

uświadczysz

Niemca. [ .. ] Gdynia nie ma zbyt malowniczego

położenia

z natury,

leży

bowiem na równinie, do któreJ w pewnej

odległości

od morza od

południa

i zachodu

przypierają piękne

wzgórza pomorskie. Wskutek .

słabego

zadrzewienia

wieś

na pierwszy rzut oka sprawia

wrażenie

pustkowia, wstawionego na silne

działanie słońca

i wiatru. Mimo,

że

to wioska, warunki higieniczne

dobre:

nie ma wilgoci,

plaża

jest

duża

i czysta,

zupełny

spokój, cisza i swoboda. Niezbyt daleko od wsi

ładny

las, do którego

wstęp

jest wolny [ .. ]

Kąpieli ciepłych

Jeszcze nie ma, co stanowi wielki brak. [ ... ]

Słabą stroną

Gdyni jest sprawa mieszkaniowa

Można mieszkać

albo w kurhauzie niemieckim, albo na wsi [ ... ] Domki wiejskie

\ \

\

60

M. Wodziński, Choroba krótkiej pamu~ci. Historia ma więcej niż

100

lat, ,,Polityka",

21

kwietnia

2014,

wwwpolityka.pl,

[dostęp: 12.06.2014]

61

M. Kulikowska, Z wędrówek po kraju, Kraków

1911,

s.

26.

21

(24)

22

czyste i

porządne,

ale niziutkie. [ ... ] O produkty

spożywcze

w Gdyni

dość łatwo.

Pieczywo Jest

świeże

i dobre.

na miejscu dwaJ

rzeźnicy

i

są składy spożywcze"62

Cytowany wcześniej ks. Mańkowski pisał: ,,Tak dochodzimy do Gdyni, której łazienki

i pomost z dala widzimy. Już łodzie się wyłaniają i sieci z mglistej oddali, a gdy bliżej

dochodzimy, odsłania się i Gdynia, wieś przeważnie rybacka ze znaczną liczbą nowych domów murowanych, położona w dolinie między radłowskiemi górami a oksywską kępą,

ale bliżej wyżyn radłowskich poniżej folwarku Kamienna Góra"

63 .

W Przewodniku Zofii Przewóskiej-CzarnockieJ, Gdynia równiez została nazwana „polską wsią rybacką". A mieli do niej przyjeżdżać wyłącznie ,, ... Polacy, którzy podczas wywczasów letnich wolą obcować

z ludem polskim, którzy po zgiełku miejskim pragną spokoJu i ciszy wiejskiej

64

Spośród przybywających tu przed stu laty, najszersze spojrzenie - zdaje się - miał Antoni

Chołoniewski65,

który

pisał:

„Ludność nadbrzeżnych

okolic, mimo

sąsiedztwa

wielkich wód, jest

przeważnie

rolnicza Wsie

gospodarskie, >>gburskie<<, niektóre bardzo

zamożne, mające

gospodarstwa po

200, 300, 400

mórg

doskonałej

ziemi; dworki

1

zabudowania wy-

glądają

wtedy, jak folwarki dostatniej szlachty. Tu i ówdzie okolice

uboższe,

piasz- c~yste. W niektórych wsiach nad morzem

żyje ludność

z

rybołówstwa.

Lecz czysto rybackie osady

tylko na Helu, a w kraju jedyna Rewa.

Cały

ten

nabrzeżny

kraik Jest w znacznej przewadze polski ... "

66

W niepochlebnej opinii Kaszubów z sąsiednich wiosek, Gdynia była 'wszanc:i', a gdynian

określano, mianem 'szade klósci', ponieważ w ich ocenie Jadali oni wyłącznie kluski ziem- niaczane. Jeszcze gorzej o rybakach gdyńskich wypowiadali się ich helscy koledzy, używaJąc

62

J Fedorowicz, J.

Konopińska, Marianna i Róże. Życie codzienne w Wielkopolsce w latach 1890-1914

z

tradycji rodzinne],

wyd. popr,

Poznań 2008,

s.

455-456

63 A. Mańkowski,

dz. cyt., s.

17

64

z Przewóska-Czarnocka,

Morze polskie

z

7-miu rycinami i mapkq Pomorza Polskiego,

Moskwa

1917,

s.

14

6s

Dziennikarz i publicysta. Zob

A.

Hutnikiewicz,

Chołoniewski-Myszka Antoni,

w:

SBPN, t. 1,

pod red S Gierszew- skiego,

Gdańsk 1992,

s.

213-214.

66 A. Chołoniewski, Nad

morzem

polskiem,

Warszawa

1912,

s. 8.

(25)

wobec nich epitetów 'Gnojce' lub 'Srćijce'

6

7 Faktem było, o czym JUZ wspomniano, że Gdynia nie leżała na żyznych ziemiach, jeśli porówna się je zwłaszcza z polami uprawianymi przez oksywian, czy nawet chylonian . Tutejszy krajobraz takze podlegał skrajnym osądom. Jedni widzieli schludne domki, inni ubogie chałupy. Jeśli już trafiały się, biedne domostwa na- leży wątpić w to, że istniały różnice między biedą rybaków z Gdyni a Oksywskich Piasków.

Niewykluczone, iż opinie o zaradnych gdynianach, mogły być w dużeJ mierze efektem

zazdrości sąsiadów.

Z powoJennych publikacji, charakteryzujących rzeczowo wiejską Gdynię- poza Antonim Remą - należy przypomnieć Miasto z morza' Ryszarda Ciemińskiego, u którego czytamy:

,,Była więc

Gdynia -

wieś

kaszubska ...

Gdynia trzech piaszczystych ulic. Gburska

wieś

nad

zatoką,

wioska

średnio zamoż­

nych Kaszubów-rolników Tu i ówdzie

stawiająca

murowane budynki, z drewnia- nym

częściowo

dworcem, piaszczystymi koleinami polskich dróg

odchodzących

od niego w kierunku morskiego brzegu, w

pobliże

zatoki. Ta Gdynia

zaczynała się

od dworca a

kończyła

na placu Kaszubskim.

W bok od niej, w

stronę

Oksywia,

rozłożyła się

osada rybacka.

Szałasów

i przy- troczonych do pola

niedużych łodzi,

Gdynia

najuboższa, żywy

kontrast z

Gdynią

rolniczą

Tam gdzie

krzyż

maszopów

stał

w

niedużym

ogrodzeniu z drewnianych palików i gdzie nie opodal, przytroczone,

suszyły się

maszopskie s1ec1 swobodni e

poddając się

podmuchom wiatrów [ .. ] A

przecież rodziła się już

trzecia Gdynia - kapieliskowa . . .

"68_

W ŚWIETLE STATYSTYK

Ciemiński nie dostrzegł, a raczej ze względów politycznych, nie mógł wyraźnie zaznaczyć

obecności Niemców- mieszkających tu od pokoleń w liczebnej mniejszości, lecz ekonomici~ej

I

67

B. Sychta, Kaszubskie grupy regionalne

i

lokalne. Ich nazwy

i

wzajemny stosunek do siebie, ,,Rocznik Gdańsk i",

1958-1959, t. 17-18, S. 237

68

R. Ciemiński, Miasto z morza, Warszawa

1978,

s.

5-6.

23

(26)

24

przewadze.

Według obliczeń

krakowskiego badacza Stefana

Ramułta69,

w 1892 roku na tere- nie, który obejmuje

współczesne

miasto,

najludniejszą wioską był

Wielki Kack, zamieszkany przez 835 osób (98,6% Kaszubów). Na drugim miejscu

była

Gdynia z 824 osobami (80,9%

Kaszubów),

następnie zaś, roszczące

sobie pretensje do

największej

roli w okolicy, Oksywie (719 osób, 98,6% Kaszubów) oraz Chylonia (708 osób, 87,4% Kaszubów)

70 Według

pruskiej statystyki, w 1905 roku na

czoło wysunęła się

Gdynia,

licząca

978

mieszkańców, następnie

Wielki Kack (949 osób), Chylonia (794 osoby) oraz Oksywie (720 osób)

71 Pięć

lat

później najliczniejszą populację posiadał

Wielki Kack (1003 osoby),

następnie

Chylonia (921 osób), Gdynia (895 osób) i Oksywie (739 osób). Dla porównania, łącznie na terenie współczesnego

miasta

zamieszkiwało

wówczas 6390 osób, a

więc mieszkańcy

czterech wymienionych ,

wsi stanowili nieco ponad

połowę

tej sumy

72.

W kwestii liczby

ludności, różnice między największymi

wioskami

były

niewielkie. Wskutek przyrostu naturalnego liczba ta stale

wzrastała,

niekiedy

ulegając

wahaniom, czego

przyczyną była

migracja.

Równiez powierzchnia Gdyni, Chyloni i Wielkiego Kacka

była

podobna - ok. 640 ha.

Większe było

tylko Oksywie (826 ha),

dzięki

temu,

że obejmowało znaczną częś~

tzw. Oksywskich

Błot

-

łąk

lub

nieużytków położonych

w Pradolinie Kaszubskiej. Pewnym miernikiem

zamożności są i zapewne były płacone przez ludność podatki Według danych z 1904 roku, ogól1lY wymiar tzw. podatku państwowego dla osiadłości (Staatssteuern zum Ansafs), w Gdyni

wynosił n83,91 marek, Wielkim Kacku 915,20 marek a Chyloni 1222,13 marek. Dla Oksywia brak danych, ale dla wskazania

różnic

w

wysokości

podatków,

można wspomnieć, iż

miasto Sopot płaciło wtedy 121400,08 marek a Wejherowo 35701,46 marek

73.

Jasno wynika z tego, że

Gdynia nie była taką ubogą wioską, za jaką chcieli uważać ją jej sąsiedzi i przyjeżdżający

tu letnicy. Jeśli którąś ze wsi, przekształconą później w dzielnicę Gdyni, można uznać za

69

Biogram zob . J . Treder,

Ramułt

Stefan, w

SBPN, t 4,

pod red. Z. Nowaka,

Gdańsk 1997,

s.

37-38.

S.

Ramułt,

Statystyka

ludności

kaszubskiej, Kraków

1893,

s.

46-47, 57-67

Zob.

też

J Mordawski, Liczba i rozmiesz- czenie Kaszubów

w

Gdyni

i

okolicach, w

Gdyńscy

Kaszubi, pod red.

tegoż,

Gdynia

2006,

s.

43

71

Gemeindelexikonfur das Konigreich Preujsen. AufGrund der Materialien der Volkzahlung vom

1.

Dezember

1905

und anderer amtlichen Quellen, bearb. vom Kóniglich PreuGischen Statistischen Landesamte, Hf.

IL

Provinz West- preujsen, Berlin

1908,

s.

90-91, 102-103

n

J . Mordawski, Liczba .. . , s.

46

» Neustadter Kreis-Zeitung". Amtliches Kreisblatt Organ fur die gesamten Interessen des Kreises Neustadt Wpr.,

63

Jg., Nr.

40, 7041904

(27)

małą i ubogą, to było nią niewątpliwie Witomino - obecnie jedna z ludniejszych dzielnic.

W 1905 roku ów majątek ziemski miał zaledwie 100 mieszkańców, a wspomniany podatek wynosił 351,9 marek. W Redłowie mieszkało 212 osób (podatek 716,65 marek), a w przyna- leżnym przysiółku Orłowo (Adlershorst) było 56 mieszkańców. W sąsiednich Kolibkach liczba stałych mieszkańców wynosiła 363, przy czym wnoszony stąd podatek opiewał na

sumę

1005,01 marek

74_

PRZYNALEŻNOŚĆ ADMINISTRA CYJ NA

Wydaje się, że przyczyn lekceważącego wówczas stosunku do gdynian można upatrywać we wzajemnej zależności administracyjnej. Od wczesnego średniowiecza główną rolę

w okolicy odgrywało Oksywie. W zamierzchłych czasach funkcjonował tam gród - naj- pewniej ośrodek władzy, tzw. czoło opolne1 s W początkach XIII wieku klasztor norbertanek żukowskich założył w tej wsi rozległą parafię, do której należała również Gdynia

76

Trwało to aż do końca pierwszej ćwierci xx wieku, kiedy Gdynia ufundowała swoją parafię przy ul. Świętojańskiej, ale legenda Oksywia, co zresztą zrozumiałe, była i jest wciąż żywa. ,,Nie ma drugiej wsi, która by na takiern przylądkowern, nadrnorskiem wzgórzu tuż nad urwi- skami z dumą się rozsiadała, drugiego kościoła, którego dzwon by dźwięki swoje z takiej wyniosłości i na zaorane pola i na morskie fale rozlewał ... " - pisał w 1917 roku o Oksywiu Bernard Chrzanowskin. Zdystansowany Nowaczyński, w nieco ironiczny sposób wspomi- nał: ,,W niedzielę obligatoryjnie wszystkie » czmyze« (pendant do »ceprów«) albo szły do kapliczki do Sióstr, albo maszerowały zbożnie do Oxhoft, bezwyznaniaki tak sarno Jak religjanty, ateusze jak Mateusze, choćby dla przykładu, dla solidaryzowania się w wierze z plemieniem-gospodarzem tej świętej ziemi. Że »są my nie lutry«. Klękało wszystko, az miło patrzeć . [ .. ] Kto mógł, jechał, kto mógł per pedes apostolorum. Kasze by po staremu, szykownie, w białych portkach, granatowych kubrakach, fajki w zębach, w rękach Złoty

n

Zob. przyp 71i73. \

75

Szerzej na ten temat zob . B. Śliwiński , Początki Gdańska.

Dzieje

ziem

nad zachodnim brzegiem Zatoki

Gdańskiej

w i potowie x wieku, Gdańsk

2009, s. 21!r224. \

76

O średniowiecznej organizacji Kościoła na terenie Gdyni zob. T Rembalski ,

Dzieje osadnictwa na terenie

współ­

czesnych

gmin

Gdynia

i

Kosakowo od XIII do

xv

wieku,

Gdynia 2006, s. 43-49 .

77

B. Chrzanowski,

Z wybrzeża i

o

wybrzeżu, Poznań

1917, s. 69

25

(28)

26

ołtarzyk

78

w jedwabnej chusteczce. Bywało, żeśmy śpiewali razem z nimi pieśni, co mają

po kilkaset lat"19.

Do pewnego czasu, poza

Gdynią znajdowało się także

centrum lokalnej administracji samo-

rządowo-państwowej.

Po kilkusetletniej

podległości

pod klasztor kartuski, w czasach zaboru pruskiego, Gdynia

weszła

w

skład urzędu

domenalno-rentowego z

siedzibą

w Mostach na

Kępie

OksywskieJ, a

następnie

w Sopocie. Wraz ze zjednoczeniem Niemiec, a

następnie wejściem

w

życie

ustawy o powiatach z 1872 roku

8°,

w Gdyni zlikwidowano dziedziczne wolne

sołectwo,

którego siedlisko

funkcjonowało

od

średniowiecza

na terenie obecnego domu zakonnego i szpitala przy pl. Kaszubskim

81

W miejsce

sołtysa, władzę

we wsi

przejął

jego odpowiednik - obieralny, kadencyjny (6 lat) naczelnik gminy (Gemeindevorster,er).

Naczelnikami gmmy w Gdyni byli miejscowi

zamożni

gospodarze. Najprawdopodobniej w ostatnich latach xrx wieku lub w pierwszych

XX82,

naczelnikiem gminy

(sołtysem)

w Gdy- ni

został

Niemiec, miejscowy gospodarz Albert Albrecht, który wedle akt

urzędowych

na tym stanowisku ostatni raz

wystąpił

w

1910

roku

83

Jego

ławnikami,

czyli pomocnikami, odnotowanymi w

1909

roku, byli dwaj gburzy· Józef Szczypior i Antoni Górski

84.

Od

1911,

jako naczelnik gminy

gdyńskieJ

wzmiankowany

był

Aron Janzen

85, właściciel majątku

78

Porularny modlitewnik i

śpiewnik kościelny,

wydany po raz pierwszy w 1844 roku. Zob. Zloty

ołtarzyk

czyli krótkie zebranie

różnego nabożeństwa,

Lipsk 1844,

Elbląska

Biblioteka Cyfrowa (http//dlibra.bibliotekaelblaska pl/). [do-

stęp:

16 06 2014]

79 A Nowaczyński,

dz. cyt., s. 360-361.

80

Gesetz-Sammlung fur die Koniglichen Preufsischen Staaten. Nr.

41

(Nr. 8080) Kreisordnung for die Provinzen Preu11en, Brandenburg, Pommern, Posen, Schlesien und Sachsen. Vom 13. Dezember 1872.

81

Szerzej na ten temat zob. T Rembalski,

Właściciele

wolnego

sołectwa

i karczmy w Gdyni

(1362-1928)

Studium genealogiczna-historyczne kaszubskiej elity wiejskiej (Blumhoffowie, Kurr-Kurowscy, Wojewódkowie, Ciskowscy, Skwierczowie).

Gdańsk

2008.

82

Jedno z

wcześniejszych poświadczeń

sprawowania tej funkcji, z 17.101902 roku, znajduje

się

w aktach katastralnych Gdyni Zob

Wydział

Geodezji

Urzędu

Miasta Gdyni (daleJ cyt.

WGUM

Gdynia), ZK.4016-9024-1900,

k.

58v

83

„Neustiidter Kreisblatt", Nr. 19, 24.03.1910, s. 54.

84

Józef Szczypior (ur 1841 Gdynia), gospodarz, syn

chałupnika

Franciszka i Marianny z d. Krefft, w 1915 roku

wyprowadził się

do Piecków

k. Gdańska.

Antoni Górski (1843-1932),

zamożny

gospodarz, syn gbura

Michała

i

Elżbiety

z Ciskowskich, przedstawiciel najstarszej rodziny

gdyńskiej

Archiwum

Państwowe

w

Gdańsku.

Od-

dział

w Gdyni (dalej cyt.

AP

Gdynia). sygn. 681/10,

k.

2-8;

tamże,

sygn 681/81,

k.

27;

AA Gdańsk,

sygn W uo9,

k.

18;

Rodowód Górskich z Gdyni,

2008,

tablica genealogiczna w posiadaniu autora

as

Aron Janzen

był menonitą, pochodził

z

miejscowości

Cisy (Stadt[elde)

k.

Malborka, z

żoną Anną

z d. Tiessen

(zm. 1901)

miał

siedmioro dzieci: Anna Erna (ur. 1886), Elise Helene (ur. 1887), Gerhard (ur. 1889), Johannes (ur.

(29)

ziemskiego z Grabówka, który funkcję tę sprawował do lata 1919 roku. W czasie pierwszej wojny światowej Jego ławmkam1 byli Antoni Górski i Augustyn Grubba

86

Szczeblem nadrzędnym wobec gminy był obwód (Amtsbezirk), na czele którego stał naczelnik obwodu (Amtsvorsteher), odpowiednik polskiego wójta. Na kolejne wyższe stopnie admi- nistracji państwowej składały się: powiat (Kreis), rejencja (Regierungsbez1rk) 1 prowincja (Provmz). Po wspomnianej reformie, obszar współczesnego miasta położony był w pro- wincji Prusy Zachodnie (Westpreujsen), rejencji Gdańsk (Danzig)

1

powiecie Wejherowo (Neustadt in Wpr.). W 1887 roku wydzielono z mego powiat pucki

87,

w granicach którego znalazł się obwód Oksywie z w10skami: Oksyw ie, Obłuże (Stare i Nowe), Pogórze i Kosa- kowo. Granica między wioskami Oksywiem a Gdynią, była również granicą powiatową, która przechodziła w przybliżeniu na wysokości obecnej ul. św. Wojciecha. Pozostała część współczesnego miasta podzielona była pomiędzy obwody: Kack (Wielki Kack, Mały Kack , Wiczlino, Redłowo z Orłowem, Kolibki, Chwarzno i Witomino) i Chylonia, obejmujący Chylonię, Cisowę, Pustki Chylońskie oraz Gdynię z przysiółkami Nowa Gdyma, Grabówek, Karczma Świętojańska i Kamienna Góra. Jedynie wieś Dohnasberg (pol. Kolonia), obejmująca w przybliżeniu współczesną dzielnicę Dąbrowa i okolice Góry Donas, a także Kacze Buki (włączona do Gdyni część wsi Chwaszczyno) należała do obwodu Chwaszczyno

88

Niewątpliwie Chylonia, o czym wspomniano, posiadała zyźniejsze ziemie niż Gdynia, co dla gdynian wiązało się z mniejszymi dochodami z ich uprawy. Być moze tez, przedsta- wiony podział administracyjny, wywoływał u oksywian i chylonian poczucie „wyższości"

względem mieszkańców Gdyni. Skądinąd wiadomo, iż długoletnim naczelnikiem obwodu

l89o), Helene Edith (ur 1893), Hermann Arnold (ur 1894)

AP

Gdynia, sygn. 147/45 ,

k

206-206v; tamże , sygn. 681/ 81,

k

20 i n. \

86

~ugustyn Grubba (ur 1861 Psale, zm. 1949 Gdynia), od 1889 roku gbur i karczmarz w Gdym (ojczym Au gu strna Jozefa Skwiercza), po I wojnie światowej radny gdyński

AP

Gdynia, sygn 196/20, nr 452/19u; tamże, sygn 68r/lo, k 22; T Rem bal ski, Właściciele wolnego sołectwa ... ,

s.

88-89, 103

1

87 F

Schultz, dz . cyt,

s.

397

88

Gemeindelexikon fur die Provinz Westpreujsen. Au[ Grund d er Materialien der Volkzcihlung vom

2.

Dezember 1 895 und anderer amtlichen Quel/en , bearb vom Koniglichen statistischen Bureau, Berlin 1898, s. 54-65 .

27

Cytaty

Powiązane dokumenty

Związek ten wykazy- wał 1,25-raza większą zdolność hamowania aktywności tyrozynazy (IC 50 4 µg/ml) w porównaniu z kwasem ko- jowym (IC 50 5 µg/ml), uznanym jako inhibitor

wizmu przebiegała w silnym związku z recepcją ewolucjonizmu na gruncie nauk społecznych.29 Ponieważ oba „zjawiska” były traktowane łącznie, coraz częstsze kwestionowanie

Istotne jest przytoczenie unijnej definicji bezpieczeństwa energetycznego, gdzie jest ono określane jest jako sytuacja, w której następuje zapewnienie odpowiedniej ilości

Marian Pawliński.

W podobnej roli obsadził także Stryjkowskiego, którego utwór zaleca w tytule oraz we wstępach do not o Radziwiłłach i Chodkiewiczach, uznając 42 „Obaczyć w czym” odnosi

Słowa te rozrzewniły nas i chociaż mnie wyrwało się stwierdzenie, że jako żołnierze austriaccy i jeńcy fran­ cuscy długo już tułamy się po obcych ziemiach,

Of this amazing num- ber, approximatedly 16.3 billion neurons are said to be in the cerebral cortex (the part of the brain that makes us Homo Sa- piens).. That’s a lot of

Wydaje się, że w tej perspektywie teoretyczno-metodologicznej szczególnie, a szerzej we wszystkich badaniach, które orientują się na dokładne rozpoznanie kontekstu mikro- i