• Nie Znaleziono Wyników

Widok Zło moralne a zło ontyczne — problem skutków wadliwego działania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Zło moralne a zło ontyczne — problem skutków wadliwego działania"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

vol. XII, fasc. 3 (2017)

ZBIGNIEW PAŃPUCH

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II

Zło moralne a zło ontyczne — problem skutków wadliwego działania

Problematyka zła od początków pozostawała czymś tajemniczym dla człowieka i złożonym: zarówno od strony obserwowanych skutków, jak i różnych czynników, które trzeba uwzględnić przy próbach jego wyjaśnienia. Świadczą o tym różne kon- cepcje zła przedstawiane w historii myśli ludzkiej. Jak każdy złożony problem, prze- kraczający proste oczywistości obserwacyjne i wglądy intuicyjne dostępne dla każ- dego człowieka, wymaga on rozumienia systemowego i różne koncepcje zła zawsze były związane z jakimś systemem filozoficznym (ew. założeniami o takim charak- terze) czy teologicznym, ew. religijnym. Zagadnienie, jakie analizowane jest w ar- tykule, to problem skutków wadliwego działania i zasięgu ich oddziaływania. Tezą, którą chcę tu udowodnić lub przynajmniej spróbować poszukać argumentów za nią przemawiających, jest stwierdzenie, że tzw. zło ontyczne, czyli zło pojawiające się w świecie natury, jako stanowiące jakby pewien jej defekt, w postaci katastrof na- turalnych, susz, powodzi, trzęsień ziemi itp. (czyli ostatecznie byłoby to jednak tak naprawdę zło funkcjonalne), ma związek ze stanem moralnym ludzkiej zbiorowości.

Analizy zostaną dokonane przy użyciu kategorii poznawczych systemu egzy- stencjalnej filozofii realistycznej w  nurcie arystotelesowsko-tomistycznym. Gdzie konieczne będzie użycie pewnych kategorii czy elementów poznawczych należących do teologii1. Wydaje się, że zagadnienie to ma dwa wymiary — archaiczny i współ-

1 Por. klasyczne stwierdzenia J. Piepera w pracy Śmierć i nieśmiertelność, tłum. A. Morawska, Paryż 1970; na s. 61 wskazywał na możliwy do postawienia mu zarzut uprawiania teologii wraz z fi- lozoficznymi rozważaniami. Na co odpowiadał, że każda egzystencjalnie poważna analiza filozoficzna nie może uniknąć połączeń z czy odniesień do teologicznych interpretacji faktów, o ile czyni się to w sposób wyraźny, świadomy i w jawnym toku myślenia. Teologowie natomiast interpretują dokumenty Magisterium Kościoła pod kątem tego, co naprawdę chcą one powiedzieć, a czego w filozofii się nie czyni, ograniczając się do wyjaśnienia rzeczywistości. Natomiast chcąc filozoficznie wyjaśniać problemy,

(2)

czesny. Uzasadnieniem pierwszego jest problem zaistnienia zła i jego pierwszego pojawienia się w świecie. Drugi związany jest z obecnym stanem bytowania ludz- kiego i codziennym doświadczeniem różnych przejawów czy form obecności zła.

1. Problem zaistnienia zła

Zarówno w Objawieniu chrześcijańskim, jak w wielu mitologiach i religiach za- warte jest przekonanie, że w początkach zaistnienia świata (przynajmniej w takich koncepcjach, które mówią o jakimś jego początku) i w pewnym okresie jego istnie- nia (tu z kolei w koncepcjach dopuszczających wieczność świata) na świecie pano- wały idealne warunki do życia i człowiek postępował dobrze, co określano złotym wiekiem historii ludzkości, czasem szczęśliwości czy po prostu rajem2. Natomiast w pewnym momencie dziejów nastąpił kataklizm i warunki życia się pogorszyły, jak również działanie samych ludzi stało się po prostu złe. I to do tego stopnia, że (znowuż obecna w wielu mitologiach) opowieść o powszechnym potopie została zinterpretowana przez autora biblijnego na sposób teologiczny, jako swego rodzaju kara za dokonane zło, a raczej wręcz sposób na usunięcie nieuleczalnie złych i ze- psutych ludzi ze świata. Tekst mówi nawet o poprzedzającym żalu Pana Boga, że w ogóle dokonał aktu stworzenia człowieka. Jedynym przedstawicielem ratującym honor ludzkości był patriarcha Noe ze swoją rodzinę, którego Bóg cudowanie ura- tował, objawiając mu się i nakazując wybudować arkę — statek zdolny do prze- trwania potopu i udzielenia schronienia rodzinie Noego, i uratowania każdej pary zwierząt, aby po ustaniu potopu mogły one ponownie zasiedlić ziemię.

Podobne rozumowanie mówiące o „karze boskiej” znajdujemy we fragmencie Ewangelii, gdy ludzie pytają wprost Jezusa o  rodzaj grzechu tych, którzy zgi- nęli pod gruzami przewróconej wieży, a w innym przypadku z powodu okrutnej i krwawej represji żołnierzy rzymskich, którzy okupowali ówczesną Palestynę. Od-

można korzystać z sugestii, jakie niesie teologia, ale tylko w aspekcie filozoficznym. Podobnie C. Paine w pracy Why a fetus is a human person from the moment of conception, New York-Ontario 2010, na s. 114 wysuwa metodologiczną uwagę: w rozpatrywaniu spraw należy bardziej koncentrować się nie na mocy Boga, ale na tym, co byłoby bardziej odpowiednie dla natury danego bytu.

2 Choć myśl o raju wydaje się związana z chrześcijaństwem, to jednak zdaniem ks. prof. Bartnika nauka o raju jest nawet obca nauczaniu chrześcijańskiemu: w pracy Misterium człowieka, Lublin 2004, wyraża on jedno ze stanowisk w tej kwestii, gdzie na s. 40 zwraca uwagę, by nie ulegać mitologicz- nemu mirażowi raju jako miejsca doskonałego i posiadania wszelkich darów przez człowieka, również nadprzyrodzonych. Na s. 41 stwierdza, że: „Oficjalna nauka Kościoła Katolickiego nie zna dogmatu o pierwotnym raju na ziemi, przyjmuje jedynie raj w znaczeniu Królestwa Niebieskiego, do którego ludzkość dąży przez historię. Tak też są interpretowane najstarsze opisy biblijne”. Niemniej jakimś echem o pierwotnej doskonałości stworzenia i wyrazem pragnienia powrotu do pradawnej sytuacji są różne fragmenty znajdowane w Biblii, np. z Księgi Izajasza r. 65, w. 17–21: „Albowiem oto Ja stwa- rzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jero- zolimy wesele i z jej ludu — radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku narzekania. Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce”.

(3)

powiedź jest tu znamienna, bowiem nie wskazuje na jakiś specjalny rodzaj i miarę winy czy grzechu: „Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w  Siloam i  zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”3. Wskazuje to na inną przyczynę zaistniałej katastrofy niż jakaś specjalna ingerencja Boża o podłożu sądowoprawnym, natomiast zwraca uwagę na marną kondycję moralną ludzi i potrzebę zmiany postępowania, gdyż w przypadku trwania w złu, może to wywołać co najmniej takie same katastrofalne skutki. Jest tu zatem jakaś sugestia wskazująca na związek kondycji moralnej ludzi z tym, co dzieje się na zewnątrz człowieka. Oczywiście klasyczna, teologiczna interpretacja nadaje tym słowom sens duchowy — grzech prowadzi przede wszystkim do śmierci duchowej, a tym jest stan oddzielenia od Boga jako źródła życia duchowego, jak również biologicznego. Czy jednak nie następują tu również bardziej „zewnętrzne”

niż podmiotowe, negatywne skutki zła moralnego człowieka?

Jest oczywiste, że każde jakoś uzewnętrzniające się działanie ludzkie, będące wykonaniem podjętej uprzednio decyzji, wywołuje również „na zewnątrz” (oprócz zmian w  podmiocie, co zauważył już w  starożytności Arystoteles i  potwierdził w średniowieczu św. Tomasz z Akwinu4) jakieś skutki w postaci wpływu na inne osoby czy rzeczy będące wprost adresatem działania, ew. w  postaci „skutków ubocznych”. Na to z kolei wskazuje fragment Ewangelii dotyczący „czystości rytu- alnej” z Ewangelii wg św. Marka5:

Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie!

Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z czło- wieka, to czyni człowieka nieczystym. […] Uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym.

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.

Fragment ten z całą stanowczością potwierdza przekonanie starożytnych filozo- fów, że działania człowieka mają wyraźny i zdecydowany wpływ na jego kondycję wewnętrzną. Jednakże jest tu także potwierdzenie zewnętrznego wpływu działania człowieka (w tekście: „wychodzenie z człowieka”) na świat zewnętrzny — osoby i rzeczy. Co ciekawe, znajduje się również wyraźne zaprzeczenie wpływu czynników zewnętrznych o charakterze materialnym na kondycję moralną czy duchową (bo taki przecież zasadniczo był sens „czystości rytualnej” — zachowanie człowieka od zepsucia moralnego i duchowego), co potwierdził komentarz autora Ewangelii:

3 Zob. Ewangelia wg św. Łukasza, r. 13, w. 4–5.

4 Zob. Arystoteles, Etyka nikomachejska, tłum. D. Gromska, [w:] Dzieła wszystkie, Warszawa 2010, 1106 a 15, n.: „wszelka cnota jest źródłem doskonałości przedmiotu, którego jest zaletą, jak też i właściwej mu funkcji, […] cnota człowieka będzie trwałą dyspozycją, dzięki której staje się dobry i dzięki której speł- nia należycie właściwe sobie funkcje”. Zob. ibidem 1106 a 22: „Cnota człowieka jest pewną dyspozycją przez którą człowiek staje się dobry i dzięki której dobrze wykonuje własne działania (czynności)”.

5 Zob. r. 7, w. 14–23.

(4)

„Tak uznał wszystkie potrawy za czyste” i o czym świadczą same słowa Jezusa: „bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala”. Gorzej, jeśli mamy do czynienia z czymś „nieczystym”, a więc złym, o charakterze niematerial- nym, jak słowa, działania czy gesty, obrazy, co może jakoś „wejść do serca”, a więc być odczytane i odebrane przez intelekt i poruszyć wolę, skłaniając ją do zła — przed tym przestrzega inny fragment Ewangelii o zgorszeniu i kamieniu młyńskim.

W tym kontekście pojawia się więc pytanie o ostateczny zasięg złego działania człowieka, które nie tylko jego samego czyni od wewnątrz „nieczystym”, a więc złym, pogarszając jego wewnętrzną kondycję. Bowiem w odniesieniu do innych osób mówi się o skutkach społecznych działania, które mogą się kumulować lub wygaszać, biorąc pod uwagę pozytywne lub negatywne (dobre lub złe) jego aspek- ty, skłaniając czy ułatwiając ludziom ich własne dobre lub złe działania. Jaki jed- nak byłby wpływ działań człowieka na świat pozaosobowy, biorąc pod uwagę jego pozaosobowe (czy pozapodmiotowe) skutki?

I czy w powstawaniu owych skutków nie bierze udziału — oprócz działania jako realizacji bezpośredniej intencji człowieka nakierowanej na ich wywołanie, kiedy człowiek (aspekt poetyczny aktywności) zwraca się ku rzeczom, chcąc je przekształcić czy wykorzystać do własnych celów (dobrych lub złych, słusznych lub niesłusznych) — nie bierze udziału właśnie jakieś oddziaływanie człowieka na świat, ale nie owo powyższe intencjonalne, zamierzone, ale właśnie przez jego

„skutkowe” stany podmiotowe, te powyższe, które uczyniły go czystym lub nieczy- stym. W tym sensie, przykładowo, człowiek bardziej zharmonizowany wewnętrznie niejako „współgra” z całym otaczającym światem, natomiast dysharmonizowany powoduje jego rozstrój, przez różnorodne oddziaływania i powiązania, jakie mają miejsce między wszystkimi rzeczami w świecie. Niektóre z tych powiązań czy re- lacji udaje się zaobserwować w codziennym życiu, inne natomiast są przedmiotem specjalnych badań w różnych naukach.

I tutaj, chcąc bliżej zrozumieć ontyczne tło powyższego problemu, a więc naj- głębszych podstaw czy okoliczności, w jakich działanie ludzkie się odbywa, można odwołać się do początków dziejów, mianowicie do filozoficznej6 koncepcji stworzenia świata (dodać można — ex nihilo) przez Boga. Jako taki świat był całkowicie by- towo zależny, a więc w pełni ukształtowany przez Boga, jako że nic nie ograniczało mocy Bożej (w rodzaju uprzednio istniejącej, nieokreślonej i chaotycznej materii, jak u Platona czy elementów — wody, ziemi, ognia i powietrza u Arystotelesa). Je- dynym swego rodzaju „ograniczeniem” była sama doskonałość Boga — nie mógł On stworzyć świata o równej Sobie doskonałości. Świat bowiem nie może być Bogiem, musi być niższy, mniej doskonały bytowo, zgodnie z argumentem, że „nie może być dwóch Bogów, gdyż musieliby się czymś różnić, a mogą tylko doskonałością i ten mniej doskonały po prostu nie byłby Bogiem”. Zatem świat stworzony był (i jest)

6 Właśnie na wyraźny aspekt filozoficzny, a nie teologiczny koncepcji stworzenia świata przez Boga ex nihilo jako pierwszy zwrócił uwagę Tomasz z Akwinu, który pierwszy właśnie filozoficznie ją opra- cował i  wyraził. Aspekt niejako „teologiczny” bowiem sam z  siebie się ujawnia przez słynny tekst biblijny z księgi Genesis, będący opisem stworzenia świata przez Boga, jednakże wyrażonym w języku religijnym. Zob. A. Maryniarczyk, Zeszyty z metafizyki 3. Realistyczna interpretacja rzeczywistości, Lublin 2003.

(5)

na tyle doskonały, żeby móc realizować zamysł, cel Stwórcy, do jakiego został prze- znaczony, gdyż każde działanie musi mieć cel, jak odkrył to już Arystoteles7.

Ponieważ najdoskonalszymi ze stworzeń są osoby ludzkie i anielskie, podobnie jak sam Bóg jest osobowy, zatem cel ten związany jest zasadniczo z życiem osobo- wym ludzi i aniołów, a więc wyraża się w ich poznaniu i decydowaniu (i działaniu), natomiast wszystko inne — cały świat rzeczy i bytów ożywionych nieosobowych

— ma tylko charakter środka do tego celu. Niemniej też musi w jakiś określony sposób funkcjonować, jako że świat (materialny) jest miejscem życia ludzi i dostar- cza im środków potrzebnych do życia. Jako taki jest jednak układem dynamicznym (zjawiska atmosferyczne, wszelkie procesy zachodzące w wodzie, atmosferze, we wnętrzu i na powierzchni ziemi, a nawet poza nią, w kosmosie, co ma wpływ na samą ziemię i życie na niej), dającym też życie istotom niższym od człowieka, nie- osobowym — zwierzętom i roślinom. Od jego funkcjonowania zależy również życie ludzi, którzy mogą je tracić w wyniku różnych kataklizmów.

Mając na uwadze te zależności, należy powiedzieć, że (zgodnie z biblijnym re- frenem powtarzającym się po każdym dniu — etapie stworzenia — „I widział Bóg, że było dobre”) stworzony świat musiał być funkcjonalnie doskonały, tj. umożliwiać spełnienie się naturalnych celów istot osobowych, w zakresie dostarczania potrzeb- nych ku temu środków i by tak rzec, „bez niepotrzebnego wysiłku”. Niepotrzebnego w tym sensie, że wymagającego sił i środków przekraczających naturalne możliwości człowieka, nawet biorąc pod uwagę posiadane przez niego zdolności do tworzenia cy- wilizacji i techniki, co ostatecznie prowadziłoby do frustracji i niemożności osiągania naturalnych celów życia osobowego, choćby przez nadmierną koncentrację na prze- zwyciężaniu różnorodnych trudności świata natury. W tym sensie można przyjąć, że obserwowane w nim dzisiaj kataklizmy w rodzaju wymienionych powyżej nie mogły mieć miejsca, gdyż wywoływałyby niepotrzebne cierpienia, ból, choroby czy przed- wczesną śmierć, tj. taką przed osiągnięciem zaplanowanych przez Boga naturalnych celów dla istot osobowych. Pomijając już ten aspekt, o którym wspominali starożyt- ni, że niedoskonały świat urągałby mocy czy doskonałości Boga i świadczył o czymś zgoła przeciwnym, bowiem „po doskonałości dzieła poznaje się doskonałość twórcy”.

Nadto zakładając doskonałość funkcjonalną świata natury i obserwowane na- wet w dzisiejszym stanie rzeczy zdolności do autoregeneracji organizmu ludzkiego, można by zaryzykować twierdzenie, że mimo obecnie obserwowanej śmiertelności człowieka w tamtych pierwotnych warunkach byłby on i tak faktycznie nieśmier- telny, gdyż po prostu „nie miałoby go co zabić”. I w tym sensie nawet bez nadprzy- rodzonego daru nieśmiertelności byłby on i tak względnie nieśmiertelny w warun- kach doskonałej harmonii natury. Jak wspomniano, nic nie stoi na przeszkodzie, by uznać tego rodzaju doskonałość funkcjonalną pierwotnego stworzenia. Stąd też można powiedzieć, że zaistnienie zła nie mogło być skutkiem funkcjonowania stworzonego świata, natomiast należy szukać go tam, gdzie stworzony świat jakby

7 Zob. Metafizyka, tłum. T. Żeleźnik, A. Maryniarczyk, M.A. Krąpiec, Lublin 1996, 994 b 9–16: „cel jest tym, co nie jest już ze względu na coś innego, lecz ze względu na co jest wszystko inne. Jeśli więc jest coś ostatniego, to nie będzie bezkresu, ale jeśli nie będzie czegoś ostatniego, to nie będzie też tego,

»ze względu na co«. […] Przecież nikt nie podejmuje się niczego działać, jeśli nie miałoby to mieć swojego kresu”.

(6)

wymyka się wszechmocy i doskonałości Boga, a mianowicie w fakcie występowania wolnej woli jako naturalnego wyposażenia istot osobowych. Władza (zdolność) ta umożliwia im przede wszystkim decydowanie o sobie, samostanowienie, samoopa- nowanie, czyli to, co nazywamy wolnością i podmiotowością, a wtórnie dokony- wanie działania, które jest wynikiem decyzji, zmierzających do skierowania się ku określonym dobrom i powiązania się z nimi. Różnorodne dobro jest bowiem czymś koniecznym dla bytów będących na drodze doskonalenia się, a ostatecznie chodzi o Dobro Najwyższe — Boga osobowego, tylko Ono bowiem jest w stanie całkowicie spełnić byty osobowe. Nieskończony Bóg jako Najwyższa Prawda i Dobro stanowi naturalny cel dążenia wszystkich istot osobowych i ich naturalne spełnienie się

— szczęście. Jednakże to wymaga właśnie odpowiedniej decyzji, będącej aktem wolnego wyboru, a od człowieka dodatkowo całego szeregu pomniejszych aktów decyzyjno-poznawczych, prowadzących do jego rozwoju osobowego tak, aby był on w stanie w końcu tego rodzaju decyzję podjąć. Dlatego błędne działania, jako skutki nieodpowiednich decyzji prowadzą do przekreślenia tej naturalnej celowości istot osobowych, a jako takie — stojące w sprzeczności z ich naturą osobową — niszczą ją, co ma swoje skutki wewnętrzne (podmiotowe) i zewnętrzne.

2. Stan obecny

Stan taki — pierwotnej doskonałości zarówno świata natury, jak i człowieka

— jednak dziś już nie ma miejsca, ludzie popełniają zło moralne, tego rodzaju działania niszczą od strony skutków ich samych, jak również innych ludzi, a także świat zewnętrzny. I w stosunku do tej pierwotnej harmonii stworzenia nie widać innej przyczyny, która by ją mogła zburzyć, jak niewłaściwe działania człowieka, a wiec zło moralne w jakiś sposób spowodowało zło funkcjonalne (jak wspomniano, czasem nazywane złem ontycznym — rozumianym jako brak w strukturze danego bytu), aczkolwiek nie ma jasno podstaw do podejrzewania wpływu złego działa- nia na powstawanie braków strukturalnych świata natury. Jednakże nie można i tego wykluczyć, jeśli wziąć pod uwagę wspomnianą dynamiczną strukturę świata materialnego i powstawanie nowych bytów materialnych w wyniku różnych pro- cesów fizykochemicznych i biologicznych. A wtedy te procesy — jeśli zakłócone i dysharmonijne — mogą w efekcie prowadzić do powstawania rzeczy „nie takich, jakimi powinny być”. Sugestię taką zawiera biblijny opis upadku człowieka, kiedy

„ziemia zaczyna rodzić ciernie i osty”, czyli zdobywanie pokarmu w wyniku uprawy ziemi stało się mozolne i męczące, a proces rodzenia dzieci obarczony dodatkowym bólem. Ból taki bowiem nie powinien występować, gdyż zachodzi tu czynność „naj- bardziej naturalna” (słowo „natura” pochodzi przecież od słowa „rodzić”), a jako taka powinna być przyjemna, na co zwrócił uwagę już Arystoteles w Etyce niko- machejskiej, że jeśli czynności naturalne przebiegają bez przeszkód, są źródłem przyjemności8.

Dodatkowym uzasadnieniem wpływu działań i ogólnej kondycji moralnej czło- wieka na świat zewnętrzny, ale wpływu nieco innego, bo szerzej rozumianego niż

8 Zob. Etyka nikomachejska 1177 b 30: „co bowiem jest swoistą właściwością każdego, to jest dlań

(7)

bezpośrednie skutki konkretnych czynności, jest celowość całego stworzenia. Prze- konanie takie wyrażał już Platon9, wskazując, że celowa struktura całego świata powoduje to, że człowiek w  zależności od swego postępowania zajmuje w  nim odpowiednie miejsce, zmieniając je w zależności od kwalifikacji moralnej swego działania. Prawdopodobnie ten model świata stanął u podstaw późniejszych prze- konań o zajmowaniu odpowiedniego miejsca w kręgach czy to piekieł czy to nie- bios. Arystoteles, analizując celowość w Protreptyku, wskazywał, że natura wszyst- ko ostatecznie uczyniła dla człowieka, bo wszystko istnieje z powodu rozumu10. Dodatkowo objawienie chrześcijańskie11 wskazuje, że wszystko zostanie poddane Chrystusowi, a ten Bogu, zaś człowiek ma swój cel i spełnienie w Bogu. Ponadto już na początku księgi Genesis autor biblijny podkreślił szczególną rolę człowie- ka w stosunku do świata — ma on uprawić ziemię i w powiązaniu z płodnością, pomnażającą ilość ludzi — tym łatwiej ma czynić sobie ziemię poddaną, zaś ta ma służyć mu w realizacji jego celów osobowych, a ostatecznie również nadprzy- rodzonych.

I w tym sensie, jeśli istnieją jakieś tego rodzaju związki ontycznofunkcjonalne człowieka ze światem i człowieka z Bogiem, który okazuje się ostatecznym celem dążenia każdej istoty rozumnej, bo tak to zostało zaprojektowane i zamierzone przez Boga, to złe działanie, a więc wyłamanie się z tego porządku celowego, za- kłóciło ostatecznie również naturalny celowościowy porządek świata. Porządek ten, mający służyć ludziom, przy dodatkowym rozumnym jego uzupełnieniu i wsparciu z ich strony („czynić sobie ziemię poddaną”), zwrócił się ostatecznie przeciwko nim

— w skrajnych przypadkach, przyczyniając się nawet do śmierci ludzi w wyniku różnych kataklizmów.

Ta filozoficzno-teologiczna analiza może zostać uzupełniona o sugestie pocho- dzące od strony najnowszych odkryć w dziedzinie „neuronauk” i fizyki mikroświa- ta, „kwantowej”. W tym nowym obrazie świata z jednej strony człowiek okazuje się również w jakiejś części (dotyczącej zasadniczo jego organizmu) pewną strukturą energetyczną, na skutek różnorakich procesów fizjologicznych wytwarzającą różno- rakie pola energetyczne, a z drugiej strony i sam świat — na poziomie najniższych znanych nam i wciąż odkrywanych struktur mikroświata — ujawnia podobne wła- ściwości. Pojedyncze stany mentalne człowieka, które on sprawia i ukierunkowuje swoim działaniem, a nawet samą świadomością i jej zawartością, oddziałują na procesy mikroświata „zewnętrznego”. Istnieje zatem pewna dynamiczna zależność,

9 Zob. Platon, Prawa, 903 a, n.

10 Zob. frg. 23–24.

11 Zob. 1 List do Koryntian, r. 15 w. 25–28: „Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy.  Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.  Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich”. Zob. inny fragment z Listu św. Pawła do Tytusa, r. 2, w. 11–14: „Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków”.

(8)

jakieś współbrzmienie fizjologii człowieka i świata12. I dzięki niej z jednej strony człowiek jest „zanurzony” w świecie, różnorodnie od niego uzależniony, nie tylko poznawczo (rozpoznaje rzeczywistość) i pożądawczo (przedmioty świata stanowią dla niego różne dobra), ale również zależności te sięgają procesów fizjologicznych na bardzo podstawowych poziomach ich zachodzenia. A  z  drugiej strony świat w sposób oczywisty podlega świadomym działaniom człowieka, dzięki którym jest możliwe jego używanie i przetwarzanie do własnych celów, ale również wygląda na to, że te działania i ogólny stan psychofizyczny człowieka może — za pomocą tych dopiero odkrywanych procesów na najbardziej podstawowych (biologii fizyki czy chemii) poziomach — wpływać na dynamiczna strukturę bytowofunkcjonalną przedmiotów świata. I właśnie tego rodzaju zależności mogą być jakimś wytłuma- czeniem nie tylko o charakterze teologicznym czy filozoficznym, ale prawdopodob- nie również bardziej „szczegółowym” (w znaczeniu nauk szczegółowych) tego, co stało się i zaczęło dziać „na początku”, kiedy człowiek po raz pierwszy wyłamał się z porządku ustanowionego przez Stwórcę i podążał tą niewłaściwą drogą po- stępowania.

Moral and ontic evil — a problem of consequences of defective human actions

Summary

The problem analysed in the article is the question about results of faulty (or evil) human actions and the range of their influence on other beings. The thesis which was to justify states that so called ontic evil, which emerges in world of nature, understood as certain its defects, i.e. natural catastrophes like droughts, floods, earthquakes and other similar (that is this would be at last the functional evil, really speaking) has the relationship to moral (generally internal) state of human community.

In this aim it was considered the problem of the first appearance of evil in the world on the philosophical background given by theory of creation — creatio ex nihilo — originated from St. Thomas Aquinas. Initially the perfection of man and the world had mainly the functional character: the existing environment should make possible the fulfillment of the natural goals of rational creatures (i.e. human persons), in a range of delivery necessary means. There should not be exceeded the natural possibilities of man if we take under attention natural abilities and strengths to create the civilization and use the techniques. In the opposite case

— serious dif ficulties would lead to frustration an impo ssibility of achieving the natural goals of personal life, because of an excessive concentration on overcoming the varied dif ficulties in the world of nature. In this sense it is possible to accept, that actually observed above mentioned cataclysms could not have had any place

12 Stosunkowo niedawną koncepcją pogłębioną wciąż nowymi badaniami była bioelektromagnetycz- na koncepcja życia organizmów opracowana przez ks. prof. W. Sedlaka. Zob. np. Życie jest światłem, Warszawa 1985.

(9)

because of unnecessary sufferings, pains, diseases, premature death (i.e. before reaching natural goals characteristic to the personal beings).

In consequence a moral evil seems to be the only cause of disorders in the nature, as a consequence following from inappropriate acting men. In the article it was suggested that it can go beyond the usual results of external, intentional actions of humans. The influence of internal state of men, additionally multiplied by a quantity of the existing persons, could pose the essential factor influencing the environment. In the light of some contemporary theories of human being (as also the world) presentning the human organism as the bioelectromagnetic system corresponding with the environment, it seems that humans can exert on external world perceptible influence of the suchlike kind, similarly as the environment influ- ences the various conditions of human organisms.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W uzasadnionych przypad- kach, gdy podczas stosowania kontroli operacyjnej pojawią się nowe okolicz- ności istotne dla zapobieżenia lub wykrycia przestępstwa albo ustalenia sprawcy

gdy jaw i się jako czysta pow ierzchnia (por. Trzy pierwsze m alują życie paryskie, usytuow ane na innym po­ ziomie przestrzennym... Zauważcie, że śnieg pada

Celem pracy była ocena wpływu zasta˛pienia s´ruty je˛czmiennej w dawkach pokarmowych dla kro´w kiszonym gniecionym ziarnem je˛czmienia na ilos´c´ i jakos´c´ pozyskanego mleka,

The objective of this study is to present the arguments which ex- plain why Cavalletti believed that Biblical history is the “place of eth- ics” (locus ethicus) and how

Teologia om aw ia bow iem objaw ione inform acje istniejącego Boga, podane nam do w ierzenia jako dobra now ina, jako szansa człow ieka, k tó ry dzięki relacjom

W jej oczach, jak w głębokiej, czystej wodzie odbija się to życie, które już przeszło, ale przede wszystkim teraźniejszość - już bez oczekiwania na nieznane,

A u podstaw tego właśnie odbioru znajduje się założenie, że wszystko, co przekazuje się w stylistyce kłamstwa, jest kłamstwem i niczym innym. Sięgnijmy po taki

Niewykluczone jednak, że znajdzie się garstka ludzi, którzy zechcą uwolnić się od owego dylematu w taki sam sposób, jaki znajdujemy w Człowieku-Bogu i odwołując się do