• Nie Znaleziono Wyników

Zło i dobro

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zło i dobro"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Gogacz

Zło i dobro

Studia Philosophiae Christianae 14/2, 21-41

(2)

S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e A T K 14(1978)2 M IE C Z Y S Ł A W G O G A C Z Zło i dobro 1. N a tu r a i g e n e z a d o b ra i z ła : 1) P r z e k o n a n ia p o to czn e , 2) P ie rw s z a re f le k s ja m e to d o lo g ic z n a , 3) U ję c ie m e ta fiz y c z n e , 4) U ję c ie a k s jo lo g ic z ­ ne. 2. G ra n ic e zła. 3. P rz e o b r a ż e n ia zła i d o b ra . 4. D ru g a r e f le k s j a m e ­

to d o lo g ic z n a i w n io s k i

1. Natura i geneza dobra i zła

1) P r z e k o n a n i a p o t o c z n e

W potocznym języku i w potocznych rozum ieniach, to, co nazyw a się złem i dobrem , jest tra k to w a n e na ogół jako dwie potężne siły, k tó ry m podlegam y, jako w artości, k tó re fascy­ nują lub w y w o łu ją niechęć, jako nasz los, na k tó ry nie m am y w pływ u, gdyż — ta k się sądzi — jest on w ynikiem rozgry­ w ającej się poza nam i w alk i dobra ze złem. P onadto dość po­ wszechnie p rz y jm u je się, że zło jest potężniejsze, że dobro w tej walce przeg ry w a, że wobec tego w alkę o dobro człow iek m usi przegrać. Nie czu jem y się gospodarzam i św iata, tw ó rca­ mi k u ltu ry , człow iek uw aża siebie i swój los za w ypadkow ą sił, wobec k tó ry ch jest bezradny.

2) P i e r w s z a r e f l e k s j a m e t o d o l o g i c z n a

N aw et to k ró tk ie zarysow anie przekonań potocznych u św ia­ damia nam , że są- one sp lątaniem i pom ieszaniem p y ta ń i od­ powiedzi, wy*znaczających odrębne nauki, że więc połączono tu w jedn ą całość niespójne lub w ykluczające się zespoły tw ie r­ dzeń, że przyznano pozycję sam odzielnego b y tu tem u, co jest tylko na przy kład jego w łasnością lu b brakiem , że zarazem

(3)

tra k tu je się coś jako b y t i jako w artość, że sam człowiek i św iat są w ty m ujęciu sum ą zespołów relacji, a nie u k ła ­ dem bytów sam odzielnych i w olnych, że wobec tego należy odróżnić tw ierd zen ia na tem a t zła i dobra należące do różnych nauk, że inaczej trzeb a om aw iać zło i dobro w aksjologii i w m etafizyce, że inaczej rozstrzyga się te n problem w m etafi­ zyce bytów sam odzielnych i inaczej w m etafizyce niesam o­ dzielnych relacji, że dobro i zło mogą być ponadto ujm ow ane psychologicznie i teologicznie.

T em at zła i dobra jest więc w spólny dla w ielu nauk. Nie m ożna go wobec tego rozstrzygać poza ty m i n aukam i, lecz w każdej z nich osobno i inaczej, zgodnie z jej przedm iotem i m etodam i analizy. W yniki uzyskane w poszczególnych n a u ­ kach m ożna potem połączyć w całość, k tó ra będzie św iatopo­ glądow ym ujęciem zła i dobra, różniącym się od przekonań potocznych ładu n k iem racjonalności.

P rob lem n a tu ry i genezy dobra i zła stanow ią dw a odręb­ ne p y tan ia: czym jest dobro i zło oraz skąd pochodzą. P y ta n ie , czym jest dobro i zło, należy do m etafizyki, gdyż w tej nauce u stala się w ew n ętrzn ą zaw artość, p rzyczynującą bytow ą re a l­ ność i istotow ą tożsam ość tego, co jest. Na p y tan ie o genezę dobra i zła odpow iada także m etafizyka, ponadto jednak, w spierając się na różnych m etafizy k ach lub je pom ijając, fo r­ m u łu ją na to p y tan ie odpowiedzi na p rzy k ład ety ka, psycho­ logia, teologia. Są to odpowiedzi najczęściej spotykane i z tego w zględu niektóre z nich podejm iem y w ty m om ów ieniu, głów ­ nie jed n a k m etafizyczne, aksjologiczne i teologiczne, aby potem móc identyfikow ać w obrębie k u ltu ry p rzejaw y dobra i zła.

3) U j ę c i e m e t a f i z y c z n e

Rzeczyw istość m ożem y ująć m onistycznie. J e st ona w ted y jed n y m b y tem lub różniącym i się ilościowo i jakościowo, a nie istotow o, porcjam i tego samego tw orzyw a. Nie m ożna jed nak w ted y odróżnić człow ieka od zwierzęcia, gdyż poza drugorzęd­ nym i w łasnościam i w żadnym z ty c h b y tów nie m a istotow ych

(4)

czynników bytow ych, w ew n ętrznie przy czynu jący ch tożsa­ mość, a ty m sam ym odrębność tego bytu.

Rzeczyw istość m ożna też pojąć dualistycznie. J e st ona w te ­ dy dw om a b y tam i lu b dw om a zespołam i p o rcji dw u różnych tw orzyw . W żadnym z ty c h zespołów jed n a po rcja tw orzyw a nie różni się istotow o od drug iej porcji. D ualizm jest więc su ­ m ą dw u m onizm ów .

Rzeczyw istość trzeb a więc ujm ow ać p lu ralistycznie, to zna­ czy p rzy jąć, że każd y b y t jest istotow o odrębnym i n iepow ta­ rzalnym „obszarem ” bytow ym , podobnym do innego tylko po­ znawczo, w yznaczonym w jego odrębności przez zapoczątko­ w ujące go istn ien ie, jedn ostk o w an e aktualizow an ą przez to is t­ nienie różną od niego treścią istotow ą, k ształtow an ą przez w e­ w n ętrzn ą zasadę sam oorganizacji. W ta k zbudow anych bytach, ich istnienie, zapoczątkow ujące k o n k re tn y b y t, jest w sposób konieczny zależne od istoty, k tó ra to istn ienie przyczy nuje sp raw u jąc jego jednostkow ość, a nie realność, gdyż sam a w sw ej realności od tego istn ien ia zależy. Istn ienie to, poniew aż zależy od przy czy ny jed n o stk u jącej, nie jest więc niezależne od przyczyn, czyli nie jest sam oistne. Jak o niesam oistne w y ­ m aga uprzyczynow am a spraw czego. Taki sam oistny b y t is t­ nieje, gdyż są realn e istn ien ia niesam oistne, w spółstanow iące z istotą b y ty uprzyczynow ane. Te b y ty są sam odzielne, gdy nie tkw ią w in n y m bycie jako jego własność. Są niesam odzielne w tedy, gdy stanow ią w łasność jakiegoś b y tu lub przyczyno- w aną przez ten b y t relację.

Rzeczyw istość jest wobec tego zespołem niesam oistnych b y ­ tów sam odzielnych, w skazujących na p rzyczy nujący ich is t­ nienie b y t sam oistny, oraz jest zespołem niesam oistnych by­ tów niesam odzielnych, któ re są relacjam i lub w łasnościam i bytów sam odzielnych. W łasności te stanow ią dw ie grupy: są takie, że w y stę p u ją w każdym bycie bez w y ją tk u , i są takie, że p rzysłu g u ją ty lko n iek tó ry m bytom . Są w ięc własności tran scen d en taln e i k ategorialne.

(5)

ny jest każdy by t, stanow i dobro. W łasność ta pow oduje w ty m bycie to, że może on być przedm iotem w yboru.

T w orzyw em b y tu , czyli tym , co wyznacza jego realność i toż­ samość, nie może być dobro, gdyż sta ją c się tak im tw orzyw em pow odow ałoby, że realność i tożsamość b y tu nie różnią się od tego, iż b y t może być w y b ran y , uznany, w yróżniony. Dobro więc, jako tw orzyw o b y tu zam iast istn ienia i istoty, czyniłoby te n b y t czymś rea ln y m i tożsam ym w m om encie w yboru. W te­ dy jed n a k w ybór w yprzedzałb y istn ien ie b y tu w ybieranego i w ym agałby podm iotu jako przecież czyjeś działanie. Jeżeli w ybór pow odow ałby istn ienie b y tu , to te n sam sposób k o n sty ­ tu ow ania się bytów odnosiłby się także do jego podm iotu. M u­ sielibyśm y w ted y p rzy jąć, że w ybór bytów w yprzedza ich is t­ nienie, że sam jest czym ś sam oistnym i p rzyczynująeym . W te­ dy jed n a k z kolei utożsam iam y czynność z jej podm iotem lub sam ej czynności, jako przecież w łasności podm iotu, p rzy p isu je ­ m y sam oistność, utożsam iając tę czynność ju ż nie tylko z pod­ m iotem , lecz także z istnieniem . P rz y jm u je m y więc, że jest czynnością i że zarazem nią nie jest stanow iąc coś innego, czym także zresztą nie jest. J e s t w łasnością, lecz nie jest nią będąc podm iotem , k tó ry m też nie jest stanow iąc istnienie. Je st więc czym ś, co siebie w yklucza, czyli zarazem jest i nie jest.

U tożsam ienie dobra z w ew n ętrzn ą zaw artością b y tu p row a­ dzi więc do zanegow ania nietożsam ości b y tu i niebytu. T ym ­ czasem ta nietożsam ość b y tu i n ieb y tu jest zagw arantow ana poznaniem , k tó re ty lk o w te d y zachodzi, gdy to, co wiem, różni się od b ytu , o k tó ry m coś wiem. Jeżeli w yn ik poznania lub poznający jest id en ty czn y z poznaw anym , to nie m a poznania różnego od czegoś poznaw anego. J e st samo bytow anie, którego nie m ożna odróżnić od ujęć, albo jest tylko samo poznaw anie.

Dobro nie może więc być w ew nętrzną zaw artością bytu. Może i m usi być przy sług u jącą każdem u bytow i jego w łasnoś­ cią. B yt jest tak i, że istn iejąc jako tożsam y z sobą, może być w y b ra n y przez in n y by t, zdolny do dokonania takiego w yboru. Ta własność czyniąca b y t przedm iotem w yboru jest w nim dobrem .

(6)

Jeżeli dobro jest tra n sc en d e n taln ą w łasnością bytów , to zło może być w yłącznie b rak iem tej własności.

W ujęciu m etafizycznym zło nie istn ieje. Nie jest ani bytem , ani w ew n ętrzn ą zaw artością bytów , ani ich w łasnością.

Błędem jest więc w przekonaniach potocznych p rzy p isy w a­ nie złu pozycji b y tu , tra k to w a n ie go jako potęgi walczącej z dobrem . Podobnie błędem jest uznaw anie dobra za sam odziel­ ny b y t p rzeg ry w ający w w alce ze złem.

G dyby zło istniało pozytyw nie jako w łasność b y tu , to byłoby ono rac ją lu b pow odem odrzucenia tego b y tu. D any b y t m ając własność dobra b y łb y w y b ieran y i zarazem m ając w łasność zła byłby odrzucany. Nie m ożna by było naw iązać z nim żadnej relacji, gdyż każdą rela cję trzeb a b y było zarazem odrzucić. B yty b y ły b y więc absolutnie izolowane. G dybyśm y poza ty m przyjęli, że w ybierało b y się b y ty ze w zględu na ich własność zła, w te d y zło jako ra c ja w y b o ru b y tu byłoby dobrem . Zło i dobro b y ły b y z sobą tożsam e.

G dyby z kolei zło było tw orzyw em b y tu , to podobnie jak w w yp ad k u dobra w łasność b y łab y iden ty czn a ze sw ym pod­ m iotem , a ponadto b y łab y iden tyczn a z istnieniem . Zło byłoby więc czym ś i zarazem nie byłoby tym , czym jest, będąc w łaś­ nie czym ś innym . Jeżeli byłoby odw rotnością siebie, to byłoby dobrem .

Nie m ożna więc pojąć zła ani jako w łasności bytów , ani jako ich w ew n ętrzn ej zaw artości, ani jako b y tu samodzielnego.

P y ta n ie o n a tu rę dobra prow adzi do odpowiedzi, że dobro jest tra n sc en d e n taln ą , to znaczy p rzy słu gu jącą każdem u b y to ­ wi jego w łasnością. Nie jest ani tw orzyw em b y tu , ani bytem sam odzielnym . Nie jest w łasnością k ateg o rialn ą, stru k tu ra ln ie różniącą się od b y tu , w k tó ry m jest zapodm iotow ana.

W łasność dobra jest po p rostu b ytem m an ifestu jący m się jako p rzedm iot w yboru. M anifestow anie się w postaci gotow o­ ści do bycia czym ś w y b ran y m nie jest jed n ak ty m sam ym , co bycie zaw artością b y tu lu b bycie w pro st bytem . Z tego w zglę­ du w łasność dobra jest raczej fu n k cją lub sw oistym działa­ niem b y tu , jego zdolnością do naw iązyw ania relacji, gdy ten

(7)

b y t istn ieje zapoczątkow any uprzyczynow anym istnieniem , zjednostkow anym aktualizow aną przez niego w nim sam ym tożsam ościującą go istotą. Różna od istn ien ia i isto ty oraz od sam ego b y tu jego własność dobra jest w ty m bycie podm iotem w yboru go i akceptacji.

P y ta n ie o n a tu rę zła prow adzi do odpowiedzi negatyw nej. Zło nie istnieje. Nie m ożna więc określić jego n a tu ry , gdyż w ogóle jej nie ma.

D odajm y, że w tej m etafizycznej analizie dobra i zła jest już zaw arta odpowiedź na p y tan ie o ich genezę.

Jeżeli przez genezę lub pochodzenie dobra rozum iem y jego źródło, to m ożem y stw ierdzić, że ty m źródłem , a raczej przy ­ czyną dobra jest każdy byt. J e s t przyczyną dobra w ty m sen­ sie, że pow oduje sw oje działanie m anifestow ania się jako cze­ goś, co może być w ybrane. Z tego w zględu to działanie jest podm iotem ew en tu aln ej rela cji w yboru. J e st podm iotem b ier­ nym , to znaczy gotow ym do bycia k resem rela cji w yboru, in i­ cjow anego przez b y t w ybierający.

M ożem y odpowiedzieć, że własność dobra u ję ta genetycznie, to znaczy przyczynow o, jest działaniem b y tu, jego m anifesto­ w aniem się, jest b y tem w jego fu n k cji u jaw n ian ia zdolności do naw iązania rela cji z in n y m i bytam i.

Ta własność dobra u ję ta stru k tu ra ln ie jest tą zdolnością lub gotowością b y tu zachow ującą się biernie, w p rost będącą b ier­ nym podm iotem naw iązanej z nim rela cji w yboru. J e st w ted y kresem tej relacji, tak ą w łasnością b y tu , że może być w y b ra ­ ny·

Przy czy ną dobra każdego b y tu jest on sam , pow odujący i u jaw n ia jąc y sw ą w łasność. Nie jest tą przyczyną in n y byt. Nie jest nią n aw et Bóg, gdyż Bóg p rzy czy n uje istnienie.

Podobnie, jeżeli przez genezę lu b pochodzenie zła będziem y rozum ieli jego źródło, a raczej przyczynę, to m usim y stw ie r­ dzić, że w sensie m etafizycznym nie m a tak iej przyczyny. Nie m a wobec tego także sk u tk u , czyli nie m a zła jako b y tu , jako jego w łasności lu b jako w ew nętrznego tw orzyw a stanow iącego byt.

(8)

4) U j ę c i e a k s j o l o g i c z n e

Jeżeli m im o w szystko sądzim y, że zachodzi w alka m iędzy dobrem i złem oraz że zło jest jed n a k potężniejsze niż dobro, to w ynika z tego, że m yślim y o d obru i złu w m etafizyce re la ­ cy jn ej i w p ersp ek ty w ie aksjologii. Z resztą te dw a obszary analiz m ało się od siebie różnią.

W p lu ralisty czn ej m etafizyce by tó w sam odzielnych, co już w ykazyw aliśm y, dobro jest p rzy słu g u jącą każdem u bytow i w ła ­ snością. Zło byłoby brak iem tej własności. K ażdy jed n a k b y t m usi mieć w łasność dobra i wobec tego w porządku bytow ym zła w ogóle nie ma. B rak dobra może w ystąpić w sensie ta k zwanego zła fizycznego, przez k tó re rozum iem y to, że d any b y t nie posiada jak iejś in te g raln ie należącej do niego części, np. ręki, w zroku, wiedzy. B rak dobra może w ystąpić także w sensie zła m oralnego, gdy człow iek swoim czynem realizuje cel sprzeczny z w artościam i, w yznaczonym i jego rozum ną n a ­ tu rą i ostatecznie przez u dzielający m u istn ien ia B yt Pierw szy. Zło fizyczne i zło m oralne nie w skazują więc na dobro jako m etafizycznie u ję tą w łasność b y tu , lecz na sk u tk i zachodzą­ cych lub nie zachodzących relacji. Te relacje jako b y ty niesa­ m odzielne stanow ią ciekaw y i w ażny przedm iot analiz w p lu ­ ralisty czn ej m etafizyce b y tó w sam odzielnych.

M etafizyka re la cy jn a nie polega na ty m , że an alizu je się w niej relacje, lecz że uw aża się je za w ew n ętrzn e tw orzyw o bytów , a nie za podm iotow ane przez b y ty zachodzące m iędzy nim i związki. W m etafizyce rela cy jn e j k ażdy b y t jest sum ą relacji, ich układem , przecięciem się, efek tem zw iązków zacho­ dzących m iędzy in n y m i b y tam i, któ re podobnie są układam i relacji, ostatecznie w yznaczonym i przez najw yższy i najniższy kraniec rzeczyw istości lu b przez zabsolutyzow aną całość, w k tórej przeb iegają w dow olnych k ieru n k ach przecinające się relacje. K ażdy b y t, jako u k ład relacji, jest n ieu stan n ie zm ien- ПУ> gdyż zm ieniające się otoczenie czyni go in n y m układem relacji. Nie m ożna ponadto ustalić jego n aw et w zględnej toż­ samości, gdyż np. człow iek i stół w danym m ieszkaniu są w

(9)

relacji do tych sam ych przedm iotów . Jeżeli są w ypadkow ą od ­ niesień m iędzy ty m i sam ym i przedm iotam i, to w w ypadku człow ieka i stołu stanow iąca je sum a relacji jest identyczna. A by więc odróżnić człowieka od stołu stosuje się w m etafizyce rela cy jn e j w artość jako czynnik id en ty fik u jąc y d any byt. W neoplatonizm ie klasycznym np. P lo ty n a i P ro klasa tą w a r­ tością była odległość od jedni, w neoplatonizm ie średniow iecz­ nym stanow iło ją podobieństw o do Boga, w kanty zm ie i feno­ m enologii czymś id en ty fik u jąc y m jest poznaw alność, w s tru k - tu ralizm ie id en ty fik u je obiek ty w artość fu n k cjo n aln a lub w prost pełnienie określonej funkcji, w egzystencjaliźm ie czymś id en ty fik u jący m jest znalezienie się w obszarze świadomości na m ocy przeżycia.

W m etafizyce rela cy jn e j w artości są czynnikiem id en ty fik u ­ jącym b y ty jako u k ład y odniesień. M etafizykę tę c h a ra k te ry ­ zuje więc ścisłe pow iązanie z aksjologią.

Jeżeli id en ty fik u jem y b y ty przez odnoszenie ich do w a rto ­ ści, to ty m sam ym rozpoznajem y je przez w yznaczanie im określonych celów. M yślenie celam i, a z kolei w artościam i, jak w etyce i psychologii, a także w w ielu n u rta c h filozofii w spół­ czesnej, k ieru je głów nie do działań, procesów , odniesień, w prost do relacji, jako jedynego przedm iotu uw agi i analizy dając w w y nik u tezę o rela cy jn e j stru k tu rz e bytów.

B yty, a w śród nich człowiek, jako w ypadkow a poza nam i w yznaczonych odniesień, są czym ś podległym nieznanem u nam i zm ieniającem u się układow i sił. S ta je m y się wciąż czymś innym nie m ając na to w pływ u. Z ależym y od dziejących się poza nam i przesunięć, od jak iejś więc w alki. W w yniku tej w alki jest nam lepiej lub gorzej, a wobec tego jest to w alka dobra ze złem. Nie um iem y określić, czym są te potęgi, gdyż niezliczona ilość stanow iących nas odniesień nie pozw ala w ska­ zać na najgłów niejsze źródło, p rzyczynujące naszą względną tożsamość. W szy stkie one w jednakow ym stopniu nas w yzna­ czają. Są to więc n ieu ch w y tn e siły, potężne i raczej wrogie. Zarów no bow iem dobro, jak i zło, dowolnie nas k o n sty tu u ją w uk ład relacji, bezradnych wobec tego, czego nie chcem y.

(10)

W m etafizyce rela cy jn e j człow iek nie może zidentyfikow ać sam odzielnych bytów ,' przyczyn u jący ch relacje. Sam także nie jest podm iotem sw ych odniesień. J e st w łaśnie bezw olnym ich układem . Rzeczyw istość m usi w ydać m u się ab su rd aln a i w ro ­ ga. Je d y n y m ra tu n k iem , odpoczynkiem , uspokojeniem , zasadą sensow ności s ta ją się w artości.

I często w łaśnie o bserw u jem y w naszych czasach m yślenie am etafizyczne, nie naw iązujące do tego, czym są b y ty , nie w ią ­ żące sw ych u staleń z istn iejącą rzeczyw istością sam odzielnych bytów . O bserw u jem y m yślenie celam i, co stanow i aksjologię, a nie m yślenie przyczynam i, co stanow i m etafizykę bytu.

M yślenie celam i i w artościam i jest słuszne i potrzebne. W y­ m aga jed n a k rozpoznania, czym jest d a n y b y t, gdyż od tego za­ leży tra fn e w yznaczenie m u celu. Jeżeli np. książce wyznaczę cel podania m i h e rb a ty , to książka tego celu nie zrealizuje. O kazuje się, że m yślenie celam i i w artościam i m usi być w y ­ przedzone m etafizycznym rozpoznaniem ta k zw anej n a tu ry d a­ nego bytu.

U jęcie aksjologiczne dobra i zła, a zarazem operow anie ty m i w artościam i ty m się c h a ra k te ry z u je , że id en ty fik u jąc b y ty w y ­ znaczonym i im celam i uw ażam y zrealizow anie celu za coś do­ brego, a nieosiągnięcie go za coś złego. N astęp u ją pom yłki, gdyż np. dan y b y t lu b dan y człow iek będąc ty m , czym jest, nie może danego celu zrealizow ać. Nie pow inno się w te d y p rz y p i­ sać m u w artości zła.

P rzesunięcie dobra i zła w porządek w yłącznie aksjologiczny może być źródłem w ielu pom yłek i nieporozum ień.

Z auw ażm y, że pojęcie dobra je st dziś rozum iane głów nie jako w artość, niekiedy tylko jako w artość i często jako realn a siła lub w p ro st jako by t. Stosow anie ty ch rozum ień dowolnie, poza rac jam i m etodologicznym i i przedm iotem danej nauki, stw arza niebezpieczeństw o w niosków w ręcz fałszyw ych.

5) U j ę c i e t e o l o g i c z n e .

Ściśle rozum iane m yślenie teologiczne je°t ujm ow aniem r e ­ alnie istniejącego Boga w rela cji do ludzi i św iata. W teologii

(11)

nie rozstrzyga się, czy Bóg istn ieje. Rozstrzyga się to w m e ta ­ fizyce bytów realnych . Teologia om aw ia bow iem objaw ione inform acje istniejącego Boga, podane nam do w ierzenia jako dobra now ina, jako szansa człow ieka, k tó ry dzięki relacjom z Bogiem jest zbaw iony, kochany, w iecznie szczęśliwy. Teolo­ gia uk azu je objaw ione w artości ty ch relacji. Można więc po­ wiedzieć, że teologia jest objaw ioną aksjologią.

W edług O bjaw ienia chrześcijańskiego czymś dobrym dla człow ieka jest miłość, zbaw ienie, uszczęśliw iające w idzenie * Boga, sam Bóg.

Czymś złym jest niszczenie m iłości do ludzi i do Boga, od­ rzucenie Boga i zbaw iających nas relacji z Bogiem, naw iąza­ nych dla nas przez C hrystusa, k tó ry sw ym cierpieniem i śm ier­ cią oraz zm artw y chw stan iem u su n ął ko n flikt, n azyw any grze­ chem pierw orodnym , i um ożliw ił nasz sta ły udział w w e­ w n ętrzn y m życiu Boga.

Złem w sensie teologicznym jest grzech, czyli odrzucenie kierow anej do nas miłości Boga. Nie p opełniam y grzechu poza naszą świadom ością. Ale na k ierow ane rozum em nasze decyzje m ogą w pływ ać osoby, m otyw ow ane nienaw iścią, zazdrością, gniew em , pychą. Taki w pływ w yw iera na nas D uch Zły, k tó ry będąc aniołem p od jął kiedyś w pełn i jasn ą i nieodw racalną decyzję odrzucenia p rzy jaźn i z Bogiem. Ta decyzja jest jego stały m tera z działaniem i tylko ty m działaniem z nam i się k o n tak tu je . Człowiek, nie tak jasno m yślący jak anioł, jest więc nieu stan n ie zagrożony, gdyż m usi długo rozpoznaw ać a r ­ g u m en ty i w artości, i nie zawsze w porę uczyni je m otyw em swoich w yborów , a ponadto podlega m ylącym opiniom.

W iedząc to w szystko Bóg postanow ił w osobie C hrystusa obronić człow ieka, dać m u stałą szansę podjęcia zbaw iającej miłości. Bóg postanow ił w osobie C h ry stu sa zbawić człowieka przez cierpienie, śm ierć i zm artw ych w stan ie, to znaczy posta­ now ił naw iązać z nam i trw ałe, sak ram en taln e relacje, czyniąc Boga kim ś w nas obecnym , co nas um acnia wobec złych w p ły­ wów także Szatana. A w y bierając cierpienie i śm ierć, jako

(12)

sposób przyw rócenie zerw anej p rzy jaźn i, Bóg jakże delikatnie, uprzejm ie, przekonująco naw iązał do ludzkiej sy tu a c ji b y tu ograniczonego, posiadającego b rak i i niedoskonałości.

C ierpienie jest bow iem w ynikiem brak ó w fizycznych czło­ w ieka i niedostatków naszej n a tu ry . C ierpienie to w sferze fizycznej jest w p ro st sk u tk iem braków , a w sferze psychicznej, naw et duchow ej, jest sk u tk iem przeżycia lu b w ynikiem uśw ia­ dom ienia sobie naszych ograniczeń i niedoskonałości. Z racji ty ch braków , z ra c ji z jednostko w ania i zm ożnościow ania isto ty człow ieka, b rak i te są stałą naszą kon d y cją, naszym losem. Do tej w łaśnie kondycji, do tej w łaściw ej ludziom sy tu acji by to ­ wej Bóg naw iązuje w y b ierając w osobie C hrystusa cierpienie i śm ierć jako sposób porozum ienia się z ludźm i i przekonania ich o w artości miłości, k tó ra zawsze może trw ać uszczęśliw ia­ jąc nas w pow iązaniu z w iecznym istnien iem Boga.

Isto ta człow ieka, k tó ra wobec zapoczątkow ującego nas is t­ nienia, jest w ew n ętrzn ą przyczyną naszej niedoskonałości i b ra ­ ków, staw ia nas w sy tu acji zła fizycznego. Nie jest zasadą zła, lecz w łaśnie razem z istnieniem jest pow odem tego, kim jeste ś­ my: tylko ludźm i, k tó ry ch udziałem są brak i, niedoskonałości i cierpienie.

Do tego w łaśnie, kim jesteśm y, Bóg naw iązuje zbaw iając nas w osobie C h ry stu sa przez cierpienie i śm ierć. Nie p rze­ kształcając nas w aniołów , gdyż w ted y p rzestalibyśm y być ludźm i, Bóg u kazu je p ersp ek ty w ę z m artw y ch w stan ia człowie­ ka i m iłości, k tó ra w b rew brakom i cierp ieniu ow ocuje pełnią szczęścia.

Teologicznie u jęte dobro i zło to sta n y ludzkich relacji oso­ bowych. W yjściem ze zła jest w ybór dobra. Człowiek m a szan­ se dokonania takiego w y b o ru , gdyż zawsze rozpozna w artość daru miłości, kiero w an ej do niego ze stro n y ludzi i Boga. P o­ m aga m u w ty m obecność osób kochających i w ierna, realn a w człow ieku obecność Boga, gdy człow iek k ieru je się do p ra w ­ dy i dobra.

(13)

2. Granice zła

Mówi .się dziś często o dialektyce dobra i zła. W sensie dia- lek ty k i przed so k ratyk ó w byłoby to przeciw staw ienie zła dobru i w yraźne ukazyw anie ich odrębności. W dialektyce platońskiej byłoby to ukazyw anie w dobru m odelu, w yjaśniającego nie­ doskonałości odbitek. D ialek tyk a neoplatoników polegała na um ieszczeniu dobra i zła na dwóch k rań cach h ierarchicznej d rab in y hipotez lub bytów i na tłu m aczen iu tych bytów po­ średn ich odległością m iędzy dobrem i złem. W ynikało z tego, że zło jest nieuniknione, że zawsze tow arzyszy bytom , gdy nie są czystym dobrem . D ialek ty k a H egla, deprecyzow ana tezą o jedności przeciw ieństw , dopuszczała przekształcenie się zła w dobro i dobra w zło, a w now szych w ersjach stanow i p rze­ konanie o w zajem nym w aru n k o w an iu się dw óch k o n s ty tu u ją ­ cych się bytów . Inaczej m ówiąc, dobro w a ru n k u je zło, zło w a­ ru n k u je dobro.

Z pozycji m etafizyki, w yk ryw ającej sam odzielny „obszar” realności, stanow iącej jednostkow y b y t, dobro — ja k ju ż w ie- m y — jest w łasnością b y tu , a zło w sensie by tow ym nie ist nieje. Zło więc nie może stanow ić jednego z krańców h ie ra r­ chicznej d rab in y bytów i nie może być w spółelem entem żad­ nego bytu. P onadto nigdy dobro nie może przekształcić się w zło, gdyż nigdy b y t nie może utracić swej w łasności dobra. Może tylko zginąć byt, a z nim jego własność. P o w sta je w tedy b rak , lecz ty lk o w sensie społecznym , w spólnotow ym , k u ltu ­ row ym , gdy jakiś człow iek nie dokonał dzieł, k tó re m ógł zo­ staw ić. I raczej też nigdy dobro nie w ym aga i nie zakłada zła, ani też zło nie w a ru n k u je dobra. Choćby na przy kład zło w sensie fizycznym , to znaczy b rak p rzy sług u jącej bytow i części, nie da się niczym bezpośrednio zastąpić, jakkolw iek nie m ając rąk m ożna je w porządku k u ltu ry uzupełnić protezą. Podobnie zło w sensie m oraln y m jest nie do w yrów nania, gdyż trzeba now ej relacji dla zrealizow ania w artościow ego celu.

D ialek tyk a dobra i zła może ew en tu aln ie w yjaśniać procesy psychiczne, pedagogiczne, społeczne, gdyż w ty ch dziedzinach

(14)

dobro i zło są w artościam i i nie tłum aczą bytów , lecz ty lko cele ludzkich działań. Ze w zględu na cele ludzkich działań dobro i zło, jako w artości, mogą też w yjaśniać i kształtow ać k u ltu rę , k tó ra jest zespołem ludzkich w y tw o ró w i k ształto w any m nim i życiem psychicznym ludzi. W y tw o ry są kom pozycją realn y ch bytów n a tu ra ln y c h , k tó ry m w yznaczam y p ełnienie określonej fu n k cji, np. liczenia, przenoszenia nas, zachw ycania, inform o­ w ania o poglądach i postaw ach.

K u ltu ra nie jest jed n a k całą rzeczyw istością, jak ko lw iek jest zawsze tam , gdzie jest człowiek. S tru k tu ra ln ie u ję ta w yprzedza nas, k sz ta łtu je sposób naszego m yślenia, w nosi w nas gotowe odpowiedzi. U ję ta genetycznie zależy od człow ieka, jest przez niego w ytw orzona, podlega jego k o n tro li i korekcie. M iarą k on troli i k o rek ty jest sam a rzeczyw istość, re a ln y byt, rea ln y człowiek.

W obszarze b y tu i dobra nie w y stęp u je zło. N aw et tam , gdzie są b rak i, um ow nie nazyw ane złem fizycznym , je s t tylko nieobecność b y tu , z czego nie w ynika, że z konieczności p o ja ­ wi się tam zło. Nie pojaw i się w sensie bytow ym , gdyż nie istnieje. N ie m usi pojaw ić się w sensie aksjologicznym , gdyż zależy to od p o d jęty ch działań sk ierow anych do celu, k tó ry nie zawsze jest w ykluczeniem w artości dobra, a w ręcz o d w ro t­ nie, w łaśnie może być realizow aniem tej w artości.

Fakty czn ie więc zło m a granice. P ow tórzm y, że zło nie w y­ stęp u je w obszarze b ytó w i zw iązanej z nim i w łasności dobra, nie w y stęp u je tam , gdzie danym działaniem rea liz u jem y w a r­ tość dobra.

W sensie bytow ym dobro nie m a swego p rzeciw staw ienia w złu, a n aw et w sensie aksjologicznym nie w ym aga w artości przeciw staw nej. Zło nie uw y raźn ia dobra, an i dobro nie jest wciąż narażone na p rzekształcenie się w zło. Nie w a ru n k u ją się wzajem nie. M ożna pom yśleć ludzkie życie, n aw et k u ltu rę , p e­ dagogikę i społeczeństw a, kiero w an e dobrem , realizujące tę w artość. Dobro dostatecznie uw yraźnia siebie, m ożem y po d ej­ m ować cele w artościow e, a sam a rzeczyw istość służy nam

m odelem b y tu i dobra. To tylko neoplatonizm i tra d y c ja

(15)

nych d ialek ty k p rzyzw yczajają nas do w iązania zła z dobrem i w idzenia św iata jako rozgryw ki ty ch dw u sił. M etafizyka r e ­ aln ych bytów uw alnia od niepokoju o przew agę zła w świecie, pozw ala zrozum ieć i stw ierdzić granice zła, dość m ały obszar jego w ystępow ania i stanow ienia dla nas zagrożenia.

3. P rzeobrażenia zła i dobra

P rzeobrażenia zła i dobra to tyle, co różne ich w ersje, p rze­ jaw y, postacie. N ie mogą one zachodzić w porządku bytów sa­ m odzielnych i ich własności, mogą się zdarzać w porządku r e ­ lacji, głów nie w śród działań, gdy m yląco coś będącego w a rto ś­ cią u k azujem y jako rzecz bez w artości lub gdy rzecz b ezw ar­ tościową rek la m u je m y jako dobrą, cenną, dla nas korzystną. Możliwości m ylącej in form acji i n ietrafn y ch w yborów jest wiele, dużo też jest spraw , rzeczy i bytów , k tó re m ożem y ko­ rzystn ie lu b n iekorzystnie przedstaw ić: dobro uznać za zło, zło odebrać jako dobro. W ynika to z tego, że w łaśnie w porządku aksjologicznym dobro i zło, jako w artości, m ożem y dość do­ w olnie jako cele wiązać z relacjam i, działaniam i, spraw am i, rzeczam i, b ytam i, ludźm i. W artości bow iem nie są zaw arte w bytach. B y ty są tylko podstaw ą w iązania z nim i w artości. P r a ­ w idłow e przypisanie im w artości jako celów zależy od tra f ­ nego rozpoznania ich n a tu ry , (że tak i cel mogą zrealizować) oraz od naszej w olnej decyzji w operow aniu m otyw em w arto ś­ ciow ania (to znaczy w oparciu o rozpoznanie b y tu chcem y związać z nim w artość zgodną z tym , czym jest te n byt).

W artości mogą być osobiste, społeczne, k u ltu ro w e, ludzkie. Mogą pow tarzać się w każdej grupie lub w łaśnie mogą się w y ­ kluczać. Skala w artości, ich h ierarch ia i obow iązyw alność są bow iem w ynikiem poglądu na człow ieka i św iat, w spółstano- w ią w łaśnie św iatopogląd, k tó ry reg u lu je i wyznacza ludzkie działanie.

Św iatopogląd jest więc potrzeb ny m człowiekowi całościowym obrazem rzeczyw istości, zbudow anym z tw ierdzeń różnych nauk, filozofii, teologii, aksjologii, z norm i w artości. Dom i­

(16)

n acja d anych tw ierd zeń czyni św iatopogląd np. św iatopoglą­ dem przyrodniczym , filozoficznym , relig ijny m , arty styczn ym , społecznym , h u m anistycznym . I chodzi o to, aby w św iatopo­ glądzie w łaśnie hum anizm , praw dziw ie ludzkie w artości b y ły dom inujące, gdyż w te d y na ogół nie pom ylim y dobra ze złem, p o tra fim y w ybierać i realizow ać dobro.

Z pozycji h u m an izm u dobrem jest zawsze człowiek, jego ży­ cie, rozw ijająca jego in te le k t i wolę p raca, n auka, k u ltu ra , d u ­ chowe życie człow ieka, jego zdrow ie, bezpieczeństw o, godne człow ieka w aru n k i życia, resp ekto w an ie u p raw n ień ludzi, po­ ziom dochodów i w aru nk ó w ekonom icznych, społecznych, ko­ rzy sta n ie z udogodnień technicznych, dostęp do źródeł w iedzy, jej zdobyw anie, ochrona rodziny, praw o do w łasnego życia em ocjonalnego, społecznego, do w spółodpow iedzialności za n a­ ród, k raj, św iat, tw orzenie nauk, filozofii, teologii, ochrona w y b ra n y c h p rzek o n ań św iatopoglądow ych, życia religijnego, służba ludziom p o trzeb ujący m w iedzy, dobroci, przyjaźni, dzie­ lenie się wiedzą, dobrocią, zaufaniem , m iłością, w spom aganie w w ątpliw ościach, cierpieniu, sm u tk u, stała życzliwość, pogo­ da, pokojowość, zgodność, rozum ność, m ądrość, miłość.

W ersji, postaci, przeobrażeń dobra jest rzeczyw iście wiele. Można w ym ienić ich jeszcze w ięcej i każdej z ty ch w e rsji po­ święcić n aw et książkę. Chodzi tylko o to, aby uśw iadom ić so­ bie, że aksjologiczna p ersp ek ty w a dobra może być szansą k u l­ tu ry , hu m anizm u, w pro st człowieka.

Może być jed n a k także zagubieniem tej szansy, gdy w artość dobra uznam y za zło i zaczniem y to zło realizow ać. W tedy w artością sta ją się rzeczy, zaniedbanie p racy , pogarda nauki, negacja k u ltu ry , sztuki, niszczenie zdrow ia i życia ludzi, łam a­ nie p raw , zagrożenie urządzeń technicznych, ład u społecznego, w yborów św iatopoglądow ych, filozoficznych, relig ijn y ch, nie­ nawiść, zazdrość, rozbicie rodzin, narodów , próżność, pycha, kłam stw o, kradzież, lenistw o, gniew , kłótnie, oszustwo, zabój­ stw a, fa ta ln y cel zniszczenia tego, co dobre.

W persp ek ty w ie aksjologicznej zło m a duże możliwości tylko jednak w ted y , gdy ludzie, całkow icie w olni w poznaniu i de­

(17)

cyzjach, nie wezm ą pod uw agę w ątp liw ej pozycji zła w obsza­ rze b y tu i dobra, i gdy nie opowiedzą się po stronie tego, co realn e, praw dziw e i dobre b

4. Druga refleksja metodologiczna i wnioski

Z analiz m etafizycznych w ynika, że zło nie jest ani bytem , ani tw orzyw em lub w łasnością b y tu . Nie jest czym ś realnym .

Ten w niosek m etafizyki budzi zaufanie do rzeczyw istości i pozw ala praw idłow o odczytyw ać fakty : zło m a źródło w czło­ w iek u i polega na w yznaczaniu bytom i w ytw orom fu n k cji lub celu zadaw ania bólu, cierpień duchow ych, pow odow ania znisz­ czenia zarów no in n y ch bytów , jak i w ytw orów . Sam o bow iem cierpienie nie jest złem . J e s t niekiedy przecież okazją reflek sji i pogłębienia ludzkich rozum ień. Podobnie ból fizyczny może być sygnałem organizm u, pozw alającym dość wcześnie zapo­ biec chorobom , a n aw et śm ierci. Śm ierć w p erspek tyw ach bio­ logicznych, a n a w e t psychologicznych, jest traged ią, pełnym zniszczeniem człow ieka i w ykluczeniem potrzeb ny ch nam re ­ lacji obecności, k o n tak tu , rozm ów , przyjaźni. U jęta w p ersp e­ k ty w ach teologicznych, jest przecież oczekiw anym spotkaniem człow ieka „tw arzą w tw a rz ” z Bogiem. Boli nas cierpienie, ból fizyczny i śm ierć. To jed n ak nie jest zło. C ierpienie jest po p ro stu cierpieniem , ból jest bólem , a śm ierć jest śm iercią. Nie są złem w sw ej stru k tu rz e .

Jeżeli zło polega na tym , że człow iek każe bytom i w ytw o­ rom pełnić rolę, fu n k cję zniszczenia, i jeżeli ten cel jest re a li­ zowany, to tylko znaczy, że człow iek posłużył się aksjologią, w k tó rej dom inują w artości negatyw ne. Człowiek tak o p eru je

1 A r ty k u ł te n je s t te k s te m w y k ła d u p rz y g o to w a n e g o n a se s ję m ię ­ d z y n a ro d o w ą , k tó r a o d b y ła się 3— 5 w rz e ś n ia 1977 r. w M o n a c h iu m . O g ó ln y te m a t s e s ji: Z ł o i d o b r o , a ta k ż e te m a ty k o le jn y c h trz e c h d n i o b ra d (N a t u r a i g e n e z a d o b r a i z ł a , D i a l e k t y k a z ł a i d o b r a , P r z e k s z t a ł c e n i a z ł a i d o b r a ) , w y z n a c z y ły p re z e n to w a n ą w a r t y k u le p ro b le m a ty k ę . A r ty k u ł te n b e z części c z w a r­ te j w c h o d z i te ż w s k ła d k s ią ż k i p t. K u l t u r a , f i l o z o f i a , c h r z e ­ ś c i j a ń s t w o .

(18)

celam i i tak ie w yznacza relacje, że w ich w y nik u jakieś b y ty lu b w y tw o ry pow odują zaniedbania, negacje, zagrożenia, cier­ pienie, niszczenie in n y ch bytów i w ytw orów .

P oniew aż k ierow ane w artościam i działania i relacje ludzkie należą do k u ltu ry , zła należy szukać w k u ltu rz e, a nie w re a l­ nych bytach.

P ow tórzm y, że k u ltu rę stanow i to w szystko, co człowiek w ytw orzy ł w y rażając sw oje rozum ienia rzeczyw istości i pow o­ dow ane w niej sw oje rela cje z b y tam i oraz to, co z tej k u ltu ry p rze jął jako sw oje w yposażenie psychiczne, sposób ujm o w ania bytów i w ytw orów , w pły w ających na decyzje kierow ane p rz y ­ ję ty m i w artościam i.

R ealne b y ty nie są w ytw o ram i człowieka. Ich obszar w y ­ znacza stanow iące je w raz z istotą ich odrębne istnienie. To istnienie jest w nich pow odem realności, istota jest w nich po­ wodem tożsam ości. R ealne i tożsam e z sobą b y ty pow odują całą sieć relacji, w iążących je z in ny m i by tam i i w ytw oram i, a także podlegają sku tk om naw iązanych z nim i relacji.

W ty m obszarze relacji k o n sty tu u je się zło, jako zadanie, funkcja, rola, cel, w yznaczane przez nas bytom i w ytw orom , gdy człow iek wiąże z nim i w artości negatyw ne. W obszarze więc aksjologii i k u ltu ry m a źródło w szelkie zło, któ re powo­ duje w b y tac h i w y tw o rach ich m szczenie.

Można przecież niszczyć ludzi i ich dzieła, tak ie ja k teorie, św iatopoglądy, narzędzia, a rc h ite k tu rę , plastyk ę, rzeźbę. W szy­ stko m ożna zniszczyć i w szystko m ożna obronić. To zależy od ludzi. I nie od ludzi jako realn y ch bytów , lecz od ludzi jako p osługujących się aksjologią. M ożna zniszczyć człow ieka od­ b ierając m u zdrow ie lub życie, a także jego dobre rozum ienia, postaw y m oralne, przekonania filozoficzne i teologiczne.

Sam a rzeczyw istość nie jest w roga wobec człow ieka, nie ho­ d uje w sobie zła. Zło więc realn ie nie istnieje. J e st ono tylko k ategorią aksjologiczną, jest n egaty w n y m sposobem naszego posługiw ania się lub kierow ania b ytam i i w y tw oram i, stan o­ w iącym i k u ltu rę .

(19)

naszego w iązania z b y tam i i w ytw oram i w artości negatyw nych, aby w yw oływ ały funk cje niszczenia, m a źródło w b łędn ej, m y­ lącej m etafizyce kosm osu, w k tó rej drabinę hipostaz stanow ią zarów no b y ty , jak i w ytw ory. Do ludzkich w ytw orów należy aksjologia, a ty m sam ym kategoria zła. Z tego w zględu uznano zło za coś obecnego w sam ym świecie, w kosmosie, w tak po­ ję te j rzeczywistości.

G dy jed n ak bad am y w realn y ch b y tach ich zaw artość, nie stw ierdzam y tam zła. B yty są tym , czym są. Są roślinam i, zw ierzętam i, ludźm i, zw iązkam i chem icznym i, pierw iastkam i, relacjam i, w łasnościam i. I to, czym są, je s t podstaw ą ich dzia­ łania. Jeżeli w w ynik u swej s tru k tu ry lub oddziałania na nich in n y ch bytów , m uszą zginąć, to zachodzi w ty m w ypadku ko n ­ sekw en cja ich budow y. Śm ierć ludzi w yw ołuje faktyczne cier­ pienie. Ale nie śm ierć i nie cierpienie są złem. Złem jest zw ią­ zana z ty m i fak tam i kategoria zła. Tę kategorię m ożem y w ią­ zać także z działaniam i m oralnym i. Ma to w szystko źródło w łaśnie w aksjologii, a nie w bytach , któ re podlegają ezyje- m uś w artościow aniu lu b sam e zm uszają do realizow ania aksjo­ logicznie złych celów.

G dy bad am y b y ty w te n b łęd n y sposób, że u stalam y czym są przez porów nanie ich z inn y m i bytam i, w te d y jed en z po­ rów n y w an y ch bytów jest w gorszej sy tu acji, gdyż nie m a cze­ goś, co posiada b y t z nim porów nany. Sam o już porów nyw a­ nie dzieje się w obrębie aksjologii, to znaczy m usi być porów ­ nyw aniem z jak ąś w artością. Jeżeli za w artość uznam y pozna­ nie in te le k tu a ln e , to w gorszej sy tu acji niż ludzie są drzew a, rośliny, naw et zw ierzęta. Rozpoznaw anie bytów przez ich po­ rów nyw anie zm usza więc do stosow ania aksjologii, czyli do w prow adzenia w obręb m etafizyki u stalającej w ew n ętrzną za­ w artość bytów , także ocen, zniekształcających obraz bytów naszą in te rw e n cją w to, czym są.

Nasze przyzw yczajenie do uznaw ania zła za re a ln y b y t ma źródło w nieprecyzyjnie u p raw ian ej m etafizyce i w neoplatoń- skiej term inologii. Nie m ożna bow iem powiedzieć, że b rak i w człow ieku są złem. Człowiek w łaśnie jest taki, że nie stanow i

(20)

pełni szans bytow ych. N aruszenie jego bytow ego w yposażenia czyniłoby go in ny m b ytem , czyli stanow iłoby ty m sam ym jego zniszczenie.

Inaczej m ówiąc, m etoda p o rów nyw ania pełn i z brakiem , ca­ łości z częścią, doskonałości z niedoskonałością, nie nad aje się do u stalan ia, czym są b y ty i do rozstrzygania p roblem u zła. B y ty nie są gorsze i lepsze, złe i dobre.

Zło jako w artość i dobro jako w artość (a n ie jako własność bytów ) są k ategoriam i aksjologii, a nie m etafizyki. T w ierdze­ nie, że realn ie dośw iadczam y zła, w skazuje ty lk o na to, iż n a­ rzucam y bytom i w ytw orom cel, w yznaczony im ze w zględu na w y bran e przez nas w artości negatyw ne. Realizow anie tego celu rzeczyw iście pow oduje ból, cierpienie, naw et śm ierć. Ale tylko ból, cierpienie, śm ierć. Z kolei m y, doznający ty ch s k u t­ ków oddziałania na nas inn y ch bytów , także tra k tu je m y te sk u tk i aksjologicznie, widząc w nich zło lub dobro.

Zło więc jest sk utk iem operow ania przez nas aksjologią w obrębie k u ltu ry . Nie w y stęp u je w rzeczyw istości. Tę rzeczy­ wistość naru szają, n aw et niszczą, także b y ty, gdy człow iek w y ­ znaczy im zadanie zniszczenia lub gdy sam e, tym , czym są uszkodzą jak iś b y t lub w ytw ór. J e st to więc tylko uszkodze­ nie lub zniszczenie. G dy zw iążem y z ty m aksjologiczną k a te ­ gorię zła, w ziętą z k u ltu ry , nie znaczy to, że zło znalazło się w sam ej rzeczyw istości. Znaczy tylko, że jakiś b y t lub jego sta n oceniam y w edług u znanych w artości. I m am y praw o uznać coś za zło, gdy posłużym y się oceną w obrębie h u m a n i­ zmu. Nie m a jed n a k m etodologicznych podstaw , aby tę ocenę uw ażać za re a ln y elem ent b y tu . M am y też praw o, k ieru jąc się hum anizm em , uznać coś za dobro. Zawsze jed n ak obow ią­ zuje nas w operow aniu aksjologią liczenie się z realn y m i b y ta ­ mi. One ro zstrzy g ają sam ą sw ą realnością i budow ą o tym , czy daną w artość jako cel lub fu n k cję są w stanie realizow ać. R e­ aln e b y ty k o ry g u ją naszą aksjologię i k u ltu rę .

(21)

L e m a l e t le b ie n (ré su m é )

L e p ro b lè m e d u m a l e t d u b ie n e s t c o m m u n à d e n o m b re u s e s s c ie n ­ ces (la m é ta p h y s iq u e , l ’a x io lo g ie , la th é o lo g ie , la p sy ch o lo g ie, l ’é th iq u e e t la th é o r ie d e la c u ltu re ). Ce p ro b lè m e n e p e u t d o n c p a s ê tr e r é ­ s o lu à l’in t é r ie u r d e t l ’u n e d e ces sc ie n c e s, n i e n d e h o rs d ’e lle s. Il f a u t le c o n s id é re r a u s e in d e c h a c u n e d e ces scie n c e s à p a r t e t d if fé ­ r e m m e n t, e n a c c o rd a v e c le s u j e t e t le s m é th o d e s d ’a n a ly s e de c e lle -c i. Ce n e so n t s e u le m e n t q u e les r é s u lta t s o b te n u s d a n s les d if ­ f é r e n te s sc ie n c e s q u i p e u v e n t ê tr e ra s s e m b lé s e t fo r m e r u n t o u t q u i s e r a la p ris e d e c o n sc ie n c e d u p ro b lè m e d u b ie n e t d u m a l. C e tte c o n c e p tio n e s t d if f é r e n te d es o p in io n s c o u ra n te s à ce s u je t p a r sa dose d e r a tio n a lis m e .

Il e n r é s u lte des a n a ly s e s m é ta p h y s iq u e s q u e le m a l n ’e s t n i u n ê tr e , n i u n e m a tiè r e in t é r i e u r e d e l ’ê tr e , n i m ê m e u n e p r o p r ié té de l ’ê tr e . Il n ’e x is te d o n c p a s d a n s la ré a lité . L a r é a lité e s t c o n s titu é e p a r d es ê tr e s in d é p e n d a n ts e t d es ê tr e s d é p e n d a n ts . L e b ie n e s t u n e p r o p r ié té d é p e n d a n te d ’u n ê tr e in d é p e n ­ d a n t. L e b ie n fig u r e d o n c a u th e n t iq e m e n t d a n s la r é a lité , a c c o m p a g ­ n a n t c h a q u e ê tr e . E n o u tr e , le b ie n e t le m a l c o n s titu e n t u n e c a té g o rie a x io lo g iq u e . C ela v e u t d ir e q u e l ’h o m m e a s s ig n e a u x ê tr e s e t a u x c ré a tio n s des b u ts f a v o r a b le s ou d é fa v o r a b le s p o u r d es ê tr e s e t d es c ré a tio n s a v e c le s q u e ls d es ê tr e s q u i r é a lis e n t le b u t d o n n é s o n t e n re la tio n .

L ’a x io lo g ie , les fo n c tio n s e t les b u ts lié s a u x r e la tio n s d é p e n d e n t d e l a c u ltu r e , c ’e s t p o u rq u o i il f a u t r e c h e r c h e r le m a l a u s e in de la c u ltu r e e t n o n a u s e in d e la ré a lité .

N o tre h a b itu d e d e t r a i t e r le m a l e n t a n t q u ’ê tr e r é e l p o ss è d e sa s o u rc e d a n s u n e m é ta p h y s iq u e im p ré c is e d e l ’ê tr e o u d a n s le f a i t d e se s e r v ir d e s th è s e s e t d u la n g a g e n é o -p la to n ic ie n s d a n s le s q u e ls, t a n t les ê tr e s q u e les c ré a tio n s , se tr o u v e n t s u r la m ê m e é c h e lle d es h y p o s ta s e s , c a r s o u te n ir q u e n o u s s u b isso n s r é e lle m e n t le m a l, c ’e s t d é m o n tr e r q u e n o u s im p o so n s a u x ê tr e s e t a u x c ré a tio n s u n b u t fix é p a r n o u s, p a r r a p p o r t à d es v a le u r s n é g a tiv e s ch o isies. L a r é a lis a tio n d e ce b u t p r o v o q u e la d o u le u r , la s o u f fra n c e e t m ê m e la m o rt. M ais la d o u le u r c ’e s t la d o u le u r , la s o u f fra n c e e s t la s o u f f r a n c e e t la m o r t e s t la m o r t; elles n e so n t p a s le m al. C ’e s t u n iq u e m e n t n o u s q u i tr a it o n s ces e ff e ts d ’u n e m a n iè re a x io lo g iq u e , n o u s y v o y o n s le b ie n e t le m al, c a r n o u s su b isso n s le s e ffe ts d es a g is s e m e n ts des a u tr e s ê tr e s s u r n o u s - -m ê m e s.

(22)

L o rs q u e n o u s a sso c io n s la c a té g o rie d u m a l a u x a g is s e m e n ts d ’u n ê tr e , c e la n e v e u t p a s d ir e q u e le m a l e n tr e a v e c c e t ê tr e d a n s la r é a lité . Il r e s te r a to u jo u r s e n d e h o rs d e l ’ê tr e , c a r les v a le u r s n e s o n t p a s d es ê tre s . E n o u tr e , d u f a i t de le u r p r o p r e r é a lit é e t d e le u r s t r u c tu r e , les ê tr e s d é c id e n t s ’ils so n t c a p a b le s d e r é a lis e r la v a le u r d u m a l e t d u b ie n . L e s ê tr e s ré e ls a g is s e n t s u r n o tr e a x io - lo g ie e t n o tr e c u ltu re .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Index of Local Conditions Local Authority District Metropolitan County Council National Exhibition Centre Planning Policy Guidance Regional Planning Guidance Single Regeneration

W grupie nowych odmian, wyraźnie najlepszą okazała się odmiana Dresa, w większości badanych cech, a zwłaszcza w zadarnianiu i ogólnym aspekcie estetycznym trawnika

Celem pracy była ocena wpływu zasta˛pienia s´ruty je˛czmiennej w dawkach pokarmowych dla kro´w kiszonym gniecionym ziarnem je˛czmienia na ilos´c´ i jakos´c´ pozyskanego mleka,

Celem niniejszego opracowania jest zbadanie ekonomicznej roli pracy z punktu widzenia pracobiorcy, pracodawcy i gospodarki i określenie, w jakim przypadku będzie ona traktowana

tacji z przedstawicielami pracowników w drodze porozumienia nie jest więc warunkiem koniecznym rejestracji spółki powstałej w wyniku trans- granicznego połączenia, tak jak jest to,

Ryszard Boguwolski,Marian Kochanowski.

With these additional constraints the mathematical formulation of the FSMVRPTW can now be applied to cases using electrical vehicles and cases with limitations

Biorąc pod uwagę ogromną różnorodność prezentowanych referatów podczas dwóch dni konferencji Współczesne Media 10, wydaje się, że polscy badacze me- diów wychodzą