»O bchody urodziny
% daleka...
Szkice o
Stanisławie Barańczaku
redakcja
Joanna Dembińska-Pawelec i D ariusz Pawelec
w
V^ydawnictwo Uniwersytetu Śliskiego Katowice
2007
Mitologie Barańczaka Wypisy porównawcze
Wydawca polskiego przekładu M ito lo g ii Rolanda Barthes’a, broniąc aktualności tej książki, także w rozumieniu wtórnym i lokalnym (Francja lat pięćdziesiątych — Polska po przełomie roku 1989), kończy prezentację dzieła pytaniem: „[...] kto napi
sze polskie M ito log ie ?” \ A leż — można by odpowiedzieć — już zostały napisane. M yślę o cyklu Stanisława Barańczaka Od
biorca ubezwłasnowolniony, ukazującym się w poznańskim
„Nurcie” od września 1971 do sierpnia 1973 roku2. Przystając,
1 Zob. [tekst wydawcy], w: R. B a r t h e s : M itologie. Przel. A. D z i a d e k . Warszawa 2000, okł., s. 4. Lokalizacja cytatów z tego wydania w te
kście głównym, po skrócie M numer strony.
2 Podaję pełną bibliografię cyklu. Każdy z tekstów opatrzony był nad- tytułem Odbiorca ubezwłasnowolniony, z kolejnym numerem w nawiasach (zachowuję niekonsekwencję zapisu numeracji). S. B a r a ń c z a k : (1) Dziewczynki wręczające kwiaty. „Nurt” 1971, nr 9, s. 63; I d e m : (2) Neony polskie. „Nurt” 1971, nr 10, s. 64; I d e m : (3) Gesty piosenkarzy. „Nurt” 1971, nr 11, s. 64; I d e m : (4) „Dżen-ku-je bar-zo”. „Nurt” 1971, nr 12, s. 64;
I d e m : (5) Jezdnia i wolność. „Nurt” 1972, nr 1, s. 61— 62; I d e m : (6) N a gość fotografowana. „Nurt” 1972, nr 2, s. 64; I d e m : (V II) Gesty piłkarzy.
„Nurt” 1972, nr 3, s. 61— 62; I d e m : (V III) Interpretacja [powinno być: I n terpunkcja] dziennikarska. „Nurt” 1972, nr 4, s. 63— 64; I d e m : (9) Rozryw
ki umysłowe. „Nurt” 1972, nr 5, s. 64; I d e m : (10) P rim a A priłis „na
wyłącznie jednak wstępnie i sytuacyjnie, na określenie zbioru Barańczakowskich tekstów mianem „polskie M ito lo g ie ”, zgłosić muszę od razu dwa istotne zastrzeżenia. Tak więc nie
„polskie M ito lo g ie ”, lecz, co najwyżej, M itologie napisane przez polskiego autora. W yrażenie „polskie M ito log ie ” bowiem przy
wołuje pewien oswająjąco-kompensacyjny szereg, pięknie w y
kpiony kiedyś w rysunku bodaj Andrzeja M leczki (dąb to pol
ski baobab, plaże bałtyckie to polska Riviera, i tak dalej w tym guście). Powód drugi przedstawia się, pod względem metodologicznym, znacznie poważniej. Owszem, ja k zaraz po
staram się uzasadnić, istnieją konkretne powody do zestaw ie
nia Barthes’owskich M ito lo g ii i Odbiorcy ubezwłasnowolnione
go Barańczaka. Są przecież — i o tym za chwilę — inne ważne przyczyny, by tym porównaniem zachwiać.
W latach 1959— 1960 francuska ekipa odbyła wyprawę do papuaskiej Nowej Gwinei. Tony Saulnier tak oto relacjonuje pewien onomastyczny epizod tej podróży: „Większość ota
czających nas gór nie ma nazwy. Gaisseau proponuje nazwać BB wznoszącą się naprzeciw nas górę z dwoma sugestywnymi szczytami. Przyjęliśm y to z entuzjazmem, chociaż nie jeste
śmy pewni, czy dwie wypukłości należą do tej samej góry”3.
łamach”. „Nurt” 1972, nr 6, s. 64, okł., s. 3; I d e m : (X I) Seriale. „Nurt”
1972, nr 7, s. 63; I d e m : (12) Znaki złożone z ludzi. „Nurt” 1972, nr 8, s. 62— 63; I d e m : (X III) M ikrofon. „Nurt” 1972, nr 9, s. 63— 64; I d e m : (X IV ) Kapitan Grabowski w akcji. „Nurt” 1972, nr 10, s. 64; I d e m : (15) Jak słodko płakać na „Love Story”. „Nurt” 1972, nr 11, s. 64; I d e m : (16) Głos ma szary człowiek. „Nurt” 1972, nr 12, s. 64; I d e m : (17) Western, czy
li tragizm geometryczny. „Nurt” 1973, nr 1, okł., s. 3; I d e m : [(1 8 )] Oblicz punkty, a dowiesz się, kim jesteś. „Nurt” 1973, nr 2, s. 64; I d e m : (19) PK F.
„Nurt” 1973, nr 3, okł., s. 3; I d e m : (20) Parodyści. „Nurt” 1973, nr 4, s. 57;
I d e m : (21) Szkic do portretu Jana Ciszewskiego. „Nurt” 1973, nr 5, s. 42— 43; I d e m : (22) W stylu bojowym. „Nurt” 1973, nr 6, s. 38— 39;
I d e m : (23) W stylu intymnym. „Nurt” 1973, nr 7, s. 42— 43; I d e m : (24) Dyskusja przed kamerami. „Nurt” 1973, nr 8, s. 42— 43. Przytoczenia z tych źródeł zaznaczam w tekście głównym skrótem OU i numerem oznaczającym kolejność tekstu w cyklu.
3 T. S a u l n i e r : Papuasi. Przeł. Z. B i e ń k o w s k i . Warszawa 1967, s. 127.
3 - Obchodzę..
(Rzecz jasna, BB to nie są inicjały nazwisk Barthes’a i Barań
czaka). Podwójność somatycznego obiektu odniesienia pozo
staje bezdyskusyjna. Natom iast w sensie geograficznym po
dwójność ta może być jedynie domniemaniem perspektywy, stąd wątpliwość podróżników. Analogicznie w niniejszym szkicu: rozważana tu podwójność pisarsko-tekstowa jest efek
tem postrzegającej perspektywy.
Jak tw ierdzi tokijski komparatysta Koji Kawamoto, „stu
dium literatu ry porównawczej [...] zaczyna się wraz z uzna
niem różnicy, wyjątkowości i prowadzi do szukania podo
bieństw”4. Dlatego też najpierw zajmę się problemem odmienności i oryginalności, dopiero potem spróbuję zapropo
nować paralele upodabniające. Warto zwrócić uwagę, że po
równanie zazwyczaj osłabia tożsamość zestawianych elemen
tów, przedmiot zaś porównywany do czegoś uprzedniego — w sporym stopniu traci na oryginalności. N ie idzie mi zatem o zwykłe podobieństwa i różnice, lecz o problematyczność sa
mej sytuacji porównywania. W porównaniowej teorii m etafory powiada się, za Arystotelesem , że metafora to skrócone po
równanie. Jeśli działa tu odwrócenie, to może warto by przyjąć tezę, w myśl której porównanie to wydłużona m etafo
ra. Cokolwiek miałoby to dokładniej znaczyć, jeden wniosek wydaje się pewny: otóż porównania przedmiotów bardziej skomplikowanych pozostają działaniem raczej metaforycznym, przenośnym właśnie, a nie precyzyjnym, opisowym dyskur
sem.
Zaczynam od różnic. Wydane po raz pierwszy w roku 1957 M itologie Barthes’a są dziełem domkniętym, projektem za
kończonym. Zgoda, sprawa ich kontynuacji powracała, ale nigdy do niej nie doszło; wznawiając zaś książkę po kilkuna
stu latach, autor pozostawił ją bez zmian. W yraźnie też — w przedmowie do reedycji — skonstatował: „Oczywiście żad
4 Opinię badacza podaję za: E. M o ż e j k o: Między kulturą a wielokul- turowością: dylematy współczesnej komparatystyki. W: Sporne i bezsporne problemy współczesnej wiedzy o literaturze. Red. W. B o l e c k i i R. N y c z .
Warszawa 2002, s. 421.
nego z obu gestów, od których poczyna się ta książka, nie dałoby się dziś dosłownie powtórzyć” (M, s. 25)5.
Inaczej z cyklem Barańczaka. N igd y nie ukazał się jako całość w postaci książkowej, jedynie w autorskim wyborze esejów zawarł pisarz sześć tekstów z Odbiorcy ubezwłasnowol
nionego6. W ydaje się, że autor poświęcił ten zbiór, aby później posłużył mu za coś w rodzaju brulionu, przydatnego w róż
nych gatunkach pisarstwa. Dzięki temu problematyka cyklu znalazła systematyczne rozwinięcie i dopełnienie w Czytelni
ku ubezwłasnowolnionym1, tomie traktującym o perswazyjno- ści tekstów PRL-owskiej kultury masowej. M ożna by, ewen
tualnie, forsować tezę, że Czytelnik ubezwłasnowolniony tak się, mniej więcej, ma do tekstów Odbiorcy ubezwłasnowolnio
nego, ja k M it dzisiaj, sążnisty teoretyczny artykuł, w y
pełniający drugą część M ito lo g ii, do zbioru składającego się na ich część pierwszą, sądzę jednak, że byłoby to porównanie wyłącznie dla badaczy charakteryzujących się podwyższonym stopniem paralelotropizmu.
Dwa przykłady z Czytelnika ubezwłasnowolnionego. Felie
ton K apitan Grabowski w akcji okazał się zapowiedzią słynne
go artykułu Barańczaka o powieści milicyjnej. W Dyskusji przed kameram i porównał autor tego typu programy telew i
zyjne do „rozpisanego na głosy” wiersza ze szkolnej akademii.
Takie pozorne dialogizowanie Broniewskiego zostało później szczegółowo opisane w rozdziale W kręgu akademii „ku czci”:
Poeta zamordowany.
M yśli i m otywy Odbiorcy ubezwłasnowolnionego powracały także w innych dziełach Barańczaka. W felietonie W stylu bo
jowym zastanawiał się autor nad niezwykle częstą wśród 5 Zob. też K. K ł o s i ń s k i : Sarkazmy. W: R. B a r t h e s : Mitologie..., s. 5— 6, 23.
6 Były to teksty: Dziewczynki wręczające kwiaty, Neony polskie; ,JJżen- -ku-je bar-zo”; Interpunkcja dziennikarska; Seriale; Znaki złożone z ludzi.
Zob. S. B a r a ń c z a k : Poezja i duch Uogólnienia. Wybór esejów 1970—
1995. Kraków 1996.
7 S. B a r a ń c z a k : Czytelnik ubezwłasnowolniony. Perswazja w maso
wej kulturze literackiej P R L . Paris 1983.
dziennikarzy frazeologią militarną. Źródło takiej stylistyki od
nalazł w powieści produkcyjnej. Osobny szkic, analizujący niespodziewaną żywotność tego socrealistycznego gatunku, ukazał się też (w tym samym zresztą roku) w krytyczno
literackim zbiorze Iro n ia i h arm onia8. Z kolei w felietonie omawiającym neony uznał autor jeden z nich za swoisty kali- gram, „który erudytom mógłby przypominać wiersze baroko
wych poetów angielskich przybierające graficzny kształt skrzydeł czy ołtarza” (OU, s. 2). Pisał to późniejszy tłumacz i komentator siedemnastowiecznych m etafizyków, w tym wierszy G eorge’a H erberta Ołtarz i Skrzydła wielkanocne.
Poezja własna Barańczaka nawiązuje z jego felietonam i re
lacje intertekstualne mniej lub bardziej dokładne, mniej lub bardziej „bezpośrednie” . Dziewczynka wręczająca kwiaty, z tekstu inaugurującego cykl, powróci w kulminacyjnym mo
mencie w iersza Co jest grane (z tomu Ja wiem, że to nie
słuszne, 1977). Idee tekstu Jak słodko płakać na Love Story zostaną skondensowane i maksym alnie wzmocnione w w ier
szu Łzy w kinie (z C hirurgicznej precyzji, 1998), a szczególnie w wersie „w krainie Sensu i Glansu”9; a tak przy okazji: kto wie, czy nie jest to najbardziej niedoceniona linijka w całej hi
storii polskiej poezji.
W wielotomowym dziele Barańczaka różnych międzyteksto- wych nawiązań do Odbiorcy ubezwłasnowolnionego jest nie
w ątpliw ie więcej. Zaprezentowana egzem plifikacja wystarczy przecież do wskazania licznych otwierających punktów, póź
niej i na w iele sposobów przez autora podejmowanych. A n a li
zując tę kwestię teraz, w części poświęconej różnicom, nie twierdzę wcale, że Barthes w żaden sposób do problem atyki swoich M ito lo g ii po roku 1957 nie nawiązał. Chodzi mi nato
m iast o dwie kwestie. Książka ta, po pierwsze, była zatem
8 Zob. I d e m : Bunt wykluczony albo Powieść „neoprodukcyjna”. W:
I d e m : Ironia i harmonia. Szkice o najnowszej literaturze polskiej. Warsza
wa 1973.
9 S. B a r a ń c z a k : Łzy w kinie. W: I d e m : Chirurgiczna precyzja.
Elegie i piosenki z lat 1995— 1997. Kraków 1998, s. 23.
w przypadku Barthes’a jednym z jego krążących w obiegu tytułów. Po drugie zaś pozostawienie przez Barańczaka Od
biorcy ubezwłasnowolnionego w czasopiśmienniczych pierwo
drukach uczyniło z tego zbioru dzieło poniechane (sięganie do niego przez pisarza to inna rzecz). Po drugie, autorskie po
wracanie do idei i m otywów Odbiorcy... świadczy o zasadni
czej spójności myśli i pisarstwa Barańczaka, co odróżnia go od zmienności naznaczającej ciąg, jak i stanowią dzieła Bar- thes’a. N a wszelki wypadek: ta uwaga jest, oczywiście, jed y
nie opisowa.
Sytuacja społeczna i kulturalna, która stanowi wyjściowy kontekst i przedmiot dociekań obu autorów, jest radykalnie inna: jeszcze kolonialna Francja połowy lat pięćdziesiątych i P R L z początku dekady gierkowskiej. Inne są też poglądy polityczne, wpisane w cykle Barthes’a i Barańczaka; dokład
niej: dzieli ich aktualizacja tych kwestii w tekstach. Barthes jest wyraziście antymieszczański, powołuje się na lewicę, w tym na marksizm. „Polityczność” Barańczaka natomiast sprowadza się do antyautorytarności, do ogólnej orientacji wolnościowej. Różni ich wreszcie metodologia (przy wszyst
kich jej istotnych podobieństwach). Barthes na podstawie M i tologii wypracował koncepcję mitu jako — mówiąc najkrócej
— wtórnego systemu semiologicznego, ufundowanego na ję zy ku. Barańczak nie używa term inu „m it” , aczkolwiek, tak jak w tekstach Barthes’a, przedmiotem jego krytycznego zaintere
sowania może być wszystko, co znajduje się w przestrzeni społecznej, posługującej się językam i kultury masowej.
I na koniec tego rejestru odmienności wypada podnieść pewną kwestię biograficzno-lekturową. Jeśli zważać na propo
nowane w dalszej partii tekstu paralele, wydaje się niepraw
dopodobne, by Barańczak, pisząc Odbiorcą ubezwłasnowol
nionego, nie znał fragm entów z M ito lo g ii, zamieszczonych w wydanym przez Błońskiego w roku 1970 wyborze Barthes’a M it i znak10. Zapytany o to, Edward Balcerzan odpowiedział:
10 Zob. R. B a r t h e s : M it i znak. Eseje. Wybór i słowo wstępne J. B ł o ń s k i . Warszawa 1970.
„N ie wiem, czy Barańczak znał M it i znak. Przypuszczam, że znał. Książka ta w kręgach polonistycznych (także w Po
znaniu) była popularna i łubiana; zwłaszcza M itolog ie suge
stywnie zachęcały do semiotyki, czyli do »czytania« niew er
balnych komunikatów kultury, do rozpoznawania sensów przekazywanych przez mniej lub bardziej masowe form y zbio
rowego życia. Polityczna wym owa tych miniatur, pisanych — chyba jednak — w związku z sytuacją we Francji, niespecjal
nie mogła być przez nas odnoszona do polskiej, peerelow
skiej »ówczesności«. To przecież były dwa całkowicie odmien
ne systemy... Inne specyfiki, mówiąc Mrożkiem... Jeżeli ja swoją książkę Przez znaki poprzedziłem dwoma cytatami, z M ickiewicza i właśnie z Barthes’a, to nie dlatego, że chciałem w jakikolw iek sposób »upolitycznić« swoje rozwa
żania. Prawdopodobnie także i dla Stanisława Barańczaka Barthes »polityczny« objawił się później” 11.
Zakładam, że na samym początku lat siedemdziesiątych Barańczak traktował Barthes’a w sposób podobny do wspomi
nanego przez Balcerzana. Jeśli proponuję tu „polityczną” in
terpretację M ito lo g ii i Odbiorcy ubezwłasnowolnionego, to, po pierwsze, czytam Barańczaka w kontekście jego późniejszej twórczości i aktywności społecznej. W latach 1971— 1973 au
tor pisanych dla „Nurtu” felietonów proponował — powtórzę sformułowanie Balcerzana — „czytanie niewerbalnych komu
nikatów kultury” . I, by tak rzec, nie było winą pisarza (B a
rańczaka), że także semiologia szybko stawała się polityczna.
To problem znany i rozważany, wystarczy przywołać choćby słynny (co prawda późniejszy) wiersz Szymborskiej. Proporcjo
nalny udział intencji „politycznych” i semiologicznych pozosta
je dla mnie sprawą interpretacji, nie zaś rekonstrukcji po
wstania. Po drugie zaś, przypomnę, „polityczność” Barthes’a, co widać zwłaszcza po lekturze całej książki, jest konkretna, to znaczy da się zawarte i artykułowane w M itologia ch po
glądy opisać, bez większych problemów, korzystając ze słowni
11 E-mail do mnie z 22 listopada 2006 roku. Chciałbym w tym miejscu bardzo podziękować Panu Profesorowi za ten list.
ka politologicznego. A w odniesieniu do Barańczaka byłoby to zadanie znacznie trudniejsze.
W cyklu tekstów z „N urtu” nazwisko Barthes’a nie pada, co stało się powodem poruszonej wcześniej kwestii biograficznej.
Autora M ito lo g ii brak też w indeksie Czytelnika ubezwłasno
wolnionego, co mogłoby ju ż dziwić bardziej; tyle że Barańczak powołuje się tam na innych badaczy. Jedyny zapam iętany przeze mnie przypadek bezpośredniego odniesienia do Bar- thes’a, i to właśnie do M ito lo g ii, miał miejsce dopiero przy okazji pisania Uciekiniera z U topii (1984). Co znamienne, mo- nografista H erberta przywołuje tam angielski przekład wybo
ru z tomu Barthes’a 12. Pewnie, w Stanach, gdzie Uciekinier...
był pisany, nieporównanie łatwiej o przekład angielski niż pol
ski, chociaż książka adresowana była do czytelnika polskiego.
Być może więc czytanie i pam iętanie Barthes’a było w przy
padku Barańczaka jednak dość szczególne. Przypuszczenie to zapisuję bez ironii, bez dwuznacznych podtekstów. Nawet jeśli Barańczak, pisząc Odbiorcą ubezwłasnowolnionego, świado
mie inspirował się Barthes’em, to nie można tu mówić o ukry
waniu źródła natchnienia, gdyż zbiór M it i znak był lekturą polonistycznie powszechną. Jeżeli jednak, zgodnie z recepcją odtworzoną przez Balcerzana, semiologii Barthes’a nie odno
szono w tedy do realiów lokalnych, to cykl Barańczaka staje się w pełni oryginalny także pod względem genetycznym.
Obaj autorzy uprawiają podobny gatunek, który zasługuje na miano felietonu analitycznego. Obu, co już sygnalizowa
łem, zajmują różnorodne przejawy kultury masowej, rozpatry
wane w nieobojętnym kontekście społecznym13. Barthes zasta
12 Zob. S. B a r a ń c z a k : Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Her
berta. Warszawa 2001, s. 60.
13 Różnorodność przedmiotów badawczych czyni zresztą z obu autorów komparatystów. Myślę tu o wskazanej w tzw. raporcie Bernheimera dziedzi
nie prac porównawczych „nad różnymi środkami mediów, począwszy od naj
wcześniejszych inkunabułów aż po współczesną telewizję, hyperteksty i rzeczywistość wizualną. Pod tym względem literatura porównawcza mia
łaby spełnić funkcję historii różnych form przekazu ekspresji kulturalnej”.
Cyt. za: E. M o ż e j k o : Między kulturą a wielokulturowością..., s. 420.
nawia się m iędzy innym i nad wolnoam erykanką, am erykań
skim film em Ju liu sz Cezar, prasą popularną przedstawiającą pisarzy na wakacjach, zabawkam i, tw arzą G rety Garbo, bef
sztykiem i frytkam i, procesami sądowymi... Barańczak (pełna lista tytułów -tem atów znajduje się w przypisie 2) pisze o po
kazanej w kronice film owej ulicy Piotrkow skiej, zagranicz
nych piosenkarzach dziękczynnie kaleczących polszczyznę, aktach fotograficznych, gestach piłkarzy i piosenkarzy, dzien
nikarskiej interpunkcji, rozrywkach umysłowych, m ikrofonie tudzież o w ielu innych sprawach.
I Barthes (jako autor M ito lo g ii), i Barańczak są struktura- listam i. Także Barańczak stosuje poszerzone rozum ienie tek stu i uprawia semiologię. Teksty obu pisarzy m ają też — z uwzględnieniem zastrzeżeń poczynionych w tym szkicu wcześniej — wpisany program społeczny, to znaczy są aktam i dem istyfikacji.
Konkretne wspólne miejsce — ten sam przedm iot uwag — połączyło (nieświadomych tego) autorów ju ż trochę wcześniej.
W jednym z tekstów M ito lo g ii Barthes poddał krytycznej ana
lizie wystawę fotografii The F a m ily o f M a n . Barańczak uczy
nił to pośrednio, interpretując ju ż w swej pierwszej książce krytycznoliterackiej Kom entarze do fotogra fii W itolda W irpszy cykl ekfraz do zdjęć z tej właśnie w ystaw y14. Paralelność nie sprowadza się do identyczności opisywanego obiektu. Barthes tak pisze o wspomnianej wystawie: „Wszystko — treść i foto- genika zdjęć, wypowiedź, która je uzasadnia — zm ierza do usunięcia determ inującego ciążenia H istorii” (M , s. 218). Za
rzut ahistoryczności jest powracającym m otywem ideowym M ito lo g ii; w innym miejscu aktualizuje go Barthes, kom en
tując film dokum entalny Za ginion y kontynent: „Jeśli chodzi o rybaków, nie pokazuje się nigdy sposobu łowienia; jest to ra
czej wtopiona w wieczność zachodu słońca z obrazka rom an
tyczna istota rybaka” (M , s. 207). Barańczak zajął się nato
14 Zob. S. B a r a ń c z a k : W itold Wirpsza albo Ironia. W: I d e m : N ie ufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm w młodej poezji lat sześćdziesią
tych. Wrocław 1971, s. 83— 98.
miast zm ianam i w Polskiej Kronice Filmowej: „[...] mamy coraz częściej obrazki rodzajowe [...] osadzone raczej w »za w sze« niż w »te ra z«” (OU, s. 19). Dawniejsza zaś kronika „nie pozwalała w idzowi zapomnieć, że żyje w określonym momen
cie historycznym ” (OU, s. 19).
Obaj autorzy sporo miejsca poświęcają sportowi. Barthes, zastanawiając się nad ukrytym i znaczeniami wolnoamerykan- ki, dochodzi do wniosku, że „funkcją zawodnika nie jest zw y
cięstwo, ale dokładne wypełnienie gestów, jakich się od niego oczekuje” (M , s. 32). Z kolei Barańczak, obserwując zachowa
nia piłkarzy, wskazuje widownię jako adresata — niby tylko spontanicznych — gestów zawodników. Opisując Tour de France jako epopeję, Barthes akcentuje wspólnototwórczą i porządkującą rolę tej imprezy. Analogiczne cele dostrzega Barańczak nie tylko w komentarzach sportowego sprawozdaw
cy Jana Ciszewskiego, ale i w obrzędzie (gdyż czymś takim to się stawało) oglądania seriali.
Zarówno w wystąpieniu polityka, jak i w „N autiliusie” z po
wieści Verne’a dostrzega Barthes społeczny ideał zamknięcia.
„Tym, co drobnomieszczaństwo szanuje najbardziej na świe- cie, jest im manencja” (M, s. 116). Ucieczkę od wolności w ielo
krotnie analizuje też Barańczak; realizację postawy eskapi- stycznej dostrzega na przykład w popularnych rozrywkach umysłowych. Oparte są one bowiem na zam kniętym modelu labiryntu: takim, w którym „mamy maksymalne ograniczenie wolności wyboru” (OU, s. 9). Innym przykładem takiego za
mknięcia, czyli bezwyjściowości, są zdaniem Barthes’a, za
bawki — socjalizujące dzieci, przygotowujące je wyłącznie do działań odtwórczych. Barańczak zaś opisuje systemową bez- wyjściowość, szukając przyczyn popularności parodystów. Pa- rodysta więc, pozornie wyśmiewając, w istocie podtrzymuje
„cały typ kultury, w ramach której tk w i” (OU, s. 20). Języko
wym i myślowym wyrazem zamknięcia jest tautologia. Tę f i
gurę wielokrotnie odkrywa i poddaje krytyce autor M ito lo g ii.
Wychodząc na przykład od wypowiedzi aktora Comédie Fran
çaise, dla którego „Racine to Racine” (czyli: wszystko jasne,
i jest to agresywna, antyintelektualna wypowiedź, adreso
wana do komentatorów klasyka), kończy Barthes swój felie
ton uogólnieniem: „[...] tautologia zwalnia z poszukiwania idei [...]; Racine to Racine: cudowne zabezpieczenie nicości”
(M, s. 129— 131). Barańczak natomiast, na przykładzie psycho- zabawy, wskazuje na tautologię jako na degradację greckiego w ezwania do poznania siebie samego.
Dem istyfikacja nie jest obojętnym egzystencjalnie przedsię
wzięciem badawczym. Jak wyznaje Barthes, „m itolog wyklu
cza się z grona wszystkich konsumentów mitu, a to nie jest bez znaczenia” (M , s. 293). W Czytelniku ubezwłasnowolnio
nym kwestia postawiona jest inaczej: analizy służą demistyfi- kującemu wyzwoleniu, nawet za cenę w ięzi jednostki ze spo
łecznością. Ironia, szyderstwo oraz ostrość niektórych ujęć także są formami obrony i samostanowienia niezależnego ,ja ” . Być może, ten krytyczny dyskurs przyczynił się później do po
wstania wielu wierszy Barańczaka, za pomocą których reago
wał on na nieuniknioną aporię ,ja — inni”.