• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Nowa : magazyn : Gorzów - Głogów - Lubin - Zielona Góra, Nr 99 (15/16/17 maja 1992)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Nowa : magazyn : Gorzów - Głogów - Lubin - Zielona Góra, Nr 99 (15/16/17 maja 1992)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

P r e z e n t R a p o r t o

M u z a R a b l a P i c a s s a

U w a ż a j , g d z i e s i ę d r a p i e s z

* GŁOGOW ★ GORZOW ★ LUBIN ★ ZIELONA GORA ★

W ó d ka fu n te m p a c h n ą c a

nakład 200.000

L 0 V E S T O R y N A p i S A N E p R Z E Z Ż y C I E ( g ) J l_u_muiu— — iiim—wiw^i»»i«iiiiiiwi»rriri...—— g-

^ "

,

:? * --v ^ g g p ? ' W* ‘l

Ż o n a c i k s i ę ż a ( J j )

Z a p r a s z a m y d z i e c i m a ł e i d u ż e

DO

WYGRANIA

CIERPLIWOŚCI!

N I E

R E Z Y G N U J !

Ten FORD FIESTA i inne samochody

do wygrania w LOTO NOWEJ

iaturo ■ krok w nieznane(s 3

s z c z e g ó ł y s . l l

D yrektor Palonka codziennie um iera ze strachu. Boi się by przy histerycznym szukaniu pieniędzy na łatanie budżetowych d ziur, nie wbito kwitnącej inwestycji z powrotem do ziemi.

W centrum m iasta n ajp ierw zn ik nęła cała u liczka d om ów . P óźn iej w jech ały w ielk ie k oparki by zryć ziem ię. Z g łę b o ­ k ich d ołów w b ły ­ sk aw iczn ym tem pie rosnąć zaczęły m u ­ ry. W tym czasie te­

lew izyjn e w iad om o­

ści p ok azyw ały ja k w o k ó ł zaw ala się p rzem ysł. In w esto­

w ać w tych cza­

sach?!

cd tki \tr. 3

< > r iM E r - - - -

H *16.05.1992

M A Ł G O R Z A T Y , A N D R Z E J A , : U E - D R Z E J A .W I E Ń C Z Y S Ł A W A

cjfe 17.05.1992

W E R O N I K I , B R U N O N A , S Ł A W O M I R A N A D Z I E I , Z O F I I , J A N A

Nadzieja—łac.

spes—

personifikacja jednej z cnót obok wiary i miłości. Zofia — grec.

so ph ia —cnoty mądrości: wiedza, biegłość, sztuka. Jan — hebrajskie J e h u — Jahwe,

chan n ach—laska—ten który cieszy się taską boską. Wieńczysław—słowiańskie-cze- skie—wieńczą^ sławę. Małgorzata—grec.

margarites,

lac.

margarita

—perła. Andrzej

— grec. andreios — męski, mężny. Jędrzej — przekształcenie od Andrzeja — mąż.

mężczyzna. Weronika — grec.

phero-nike

— niosę-zwycięstwo trad. święte oblicze.

Brunon—staro-niemieckie

bmn—

brunatny, niedźwiedź. Sławomir—sławny w świecie

115 maja przedkładają samotność rozmyślań nad huczne zabawy i spotkania, dy się nikomu nie narzucają, ale też niechętnie dzielą się z kimkolwiek pimi sukcesami. Ur. 16 maja przepełnieni są wiarą we własne siły. Dążąc do scesu chcą pociągnąć za sobą innych. Czasami ogarnia ich zwątpienie i pna do przezwyciężenia chandra, ale udaje im się ją opanować. Ur. 17 maja udzie oszczędni, ale nie skąpi. Umiejętnie przystosowują się do każdych runków, starając się nie komplikowć życia sobie i innym.

N

ie trze b a być n a d zw y czaj u ro d ziw ą lub su p erp rzy sto jn y m , n iek o n ie­

cznie należy m ieć figurę m odelki, a m im o w szy stk o m ożna zrobić k a rierę na w ła sn y m w yg ląd zie. S ęk w tym je d n a k by być p odobnym do k tórejś ze zn an y ch o so b isto ści. N ie k o n ie cz n ie aż tak b ard zo , ja k kopie z S alonu F ig u r W o sk o w y ch (p ierw o w zo ry z resztą nie m u szą być aż tak sław ne, żeby ju ż tak o w e p o sia d ać), ale p rz y n ajm n ie j na lyle, by przy sto su n k o w o n ied u ż y m re tu szu m o żn a było “ robić z a so b o w tó ra ” .

K ilka p o lsk ich firm zg ło siło “z a p o trzeb o w an ie” na so b o w tó ró w znanych o só b (chcąc ich w y k o rzy stać w ce-

N A P IS M A K Ó W

W io s n ą u b ie g łe g o r o k u , z e s to p e k r e d a k c y jn y c h p o s z c z e g ó ln y c h t y tu łó w w C z e c h o - S ł o w a c j i z a c z ę ły z n ik a ć n a z w i s k a b a r d z o n i e r a z p o p u la r n y c h r e p o r te r ó w i p u b l ic y s t ó w . W ie d z ie li c o ro b ią , o d c h o d z ą c “ p o a n g ie l s k u ” : j e s i e n i ą p a r la m e n t p r z y ją ł tz w . u s ta w ę d e b o l s z e w i / a c y j n ą z a k a z u ją c ą m .in . z a tr u d n ia n ia w p a ń s t w o w y c h m a s s m e d i a c h b y ły c h w s p ó łp r a c o w n ik ó w P a ń s tw o w e j S łu ż b y B e z p i e c z e ń s tw a ( S l B ), za.ś o d 3 0 k w ie tn ia b r. d w a p r a w i c o w e d z ie n n ik i: “ M e t r o p o li t a n ” i “ T e le g r a f ” p r z y n io s ły n a z w i s k a 2 6 4 d z ie n n ik a r z y c z e s k i c h i 124 s ło w a c k ic h , F ig u ru ją c y c h n a lis ta c h a g e n tó w i k o n f i d e n t ó w b e z p ie k i ( w c a łe j C z e c h o s ło w a c ji b y ło ic h o k . 150 t y s ię c y p l u s o k . 2 t y s i ę c y n ie u ja w n io n y c h d o d z iś w s p ó łp r a c o w n ik ó w K G B ).

c d n a s t r . 5

ma- izto- bile- sma ) się Sta- sób.

,Je- istg- iadu ię w

— My ja k ptaki na wędrówce — dziś tu, ju tro na placówce! — rozrzewnił się R ot­

mistrz. po czy m z tonu łag o d n eg o p rzeszed ł w a g resy w n y : —- T o nie są im ien in y , nie p rz y ­ szliśm y tu z p rezentam i. S p o tk a liśm y się, aby każd y z nas dał sobie p rzez ch w ilę w h s n ą przesz ło ść ! C o to, p anow ie — ręce w am u s­

chły? N alać! P am ię tacie co m ów ił m arszałek:

“ K ulturę p o lsk ą oży w iły pieśni ż o łn ie rsk ie ” . T o p io sen k a d e cy d o w ała najczęściej o p otędze w o jsk a w c zasach pokoju. P iosenka i fason...

ale pierw szo rz ęd n y , taki jak i posiadali tylko u łani; W szy scy w stać!

I w szy scy w stali.

R o tm istrz nabrał p o w ietrza d o płu c, w y p rę­

ż y ł się ja k struna, w ziął w rę ce pełn y kieliszek i p o d n ió sł go do w y sokości ust.

1 w szy scy zrobili to sam o.

— P an o w ie... — p o w ied ział R o tm istrz naj- u ro czy śc iej ja k m ógł, po c zy m zaw ie sił głos, p ow ió d ł w zro k iem p o sali i sw o im gło sem , nie w iad o m o — b ard ziej p atety czn y m czy star­

czym , zaśp iew ał:

P r a w d a t o o d w i e k ó w z n a n a N i e m a s z p a n a n a d u ł a n a

L a n c e d o b o j u S z a lp l e w d ł o ń B o l s z e w i k a g o ń

G o ń g o ń .

1 w szy scy pow tó rzy li refren. 1 w szy scy ja k je d e n m ąż spełnili to ast d o dna.

A w ięc znow u bylo w szy stk o ja k daw niej.

Jed en — c h o ciaż inny był w ró g n a celow niku:

C Z A S . S iln iejszy od u łańskiej siły, b y strz ej­

szy o d u łań sk iej b y stro ści, m ąd rzejsz y od u łań sk iej m ądrości, bardziej fantazyjny od u łań sk iej fan tazji, p o zb aw io n y u czu cia m iło ­ ści i litości i ty lk o nie u m iejący uporać się z p ogardą, ja k ą żyw ili dla nieg o ulani g d ziek o l­

w iek by byli: na froncie czy przy stole. T en sam c zas, który b ył w rogiem ludzi — na p rze­

k ó r sobie b u d o w ał p otęgę m itu. I R o tm istrz był te g o św iadom y.

T o był p raw d ziw y u łański toast. N a sto jąco , z k ieliszk iem w ręce*. Stali teraz w głębokim m ilczen iu , b o z d ąży ło ju ż w y b rz m ie ć ech o refren u , który z aw sze byl toastem : " L a n c e do boju szable w d ło ń ...". W szy scy w iedzieli, że na froncie nie b y ło b y 1 czasu na ten m ilczący teatr, ale tera z...? T eraz trw ała w o jn a o m it, o legendę — a w ięc nie o d o ra źn e zw y cięstw o lecz o w ieczność. C óż przy w ieczności zn ac zy ta je d n a m ała, m ale ń k a c h w ilk a c iszy ?

B ardzo d u żo zn aczy . T o czas na ro zk az o s o ­ bisty w o b ec siebie. T o c za s n a rachunek su^

m ienia: by ło się w iern y m ideałom w y p isan y m na p u łk o w y m sztan d arze czy też zd rad ziło się k iedyś te id eały ? HONOR i OJCZYZNA!

cd na str. 9

Fot. M arek Woźniak

rów , m ający c h a ra k te r ko n k u rsu . N aj- w ie rn ie jsze “ k o p ie" znan y ch ludzi zo- stan ą n ag ro d zo n e (ju ry pod p rzew o d - g fa S z m ag iera), a nie je s t .w ykluczone, . IL > że “od ręki" m ożna będzie załatw ić , i m , sobie ja k iś k o ntrakt. O p ró cz firm zaj-

‘ • •• ‘f i

m ujących się rek lam ą chęć zatru d n ie- ' '•> 'ń a z g łaszają także agencje to w a rz y ­

skie. Maj'ą one z am iar “ w y p o ży czać"

m ieć na sw oich p ry w atn y ch im prezach Jed n y m z p ierw szy ch , k tórzy zgłosili a k ces do k lubu je s t pan Ja cek P ie n ią ­ żek. w łaściciel p ryw atnej firm y z W arsz aw y , który je s t łu d ząco p o d obny do a m e ry k a ń s k ie g o a k to ra C h u c k a N o rrisa . W P oznaniu u jaw nił się “d ru g i”

R o b e rt d e N iro (tak b a rd zo p o d obny d o aktora, że k o m p lik u je to m u c o d zie n ­ ne ży cie!). Z g ło sił się też m ieszk an iec sto licy , który w zależn o ści o d z ap o ­ trze b o w a n ia m oże “ro b ić ” za L echa K aczy ń sk ie g o lub je g o b ra ta Jaro sław a.

(Zb)

R y s . M i r o s ł a w H a j n o s

(2)

G a z e t a N ó w a NR 99 * PIĄTEK - NIEDZIELA * 15 -17 MAJA1992

S t a t y s t y k a b e z r o b o c i a

“ Pod pojęciem bezrobotnego należy rozumieć osobę pozostającą bez pracy, zdolną do pracy i go to w ąd o jej podjęcia, rów nocześnie zarejestrow a­

ną we właściwy m dla m iejsca zam ieszkania organie zatrudnienia, jeżeli: nie pobiera emerytury, nie jest w łaścicielem lub posiadaczem gospodarstwa rolne­

go, nie prowadzi działalności gospodarczej lub nie podlega ubezpieczeniu społecznem u” . Zgodnie z tą definicją U rzędy Statystyczne zbierają dane odnoś­

nie wielkości bezrobocia.

W końcu marca liczba bezrobotnych w całej Pol­

sce w yniosła 2 238 400 osób i była m niejsza niż w lutym o 25 000. W wojew ództw ie gorzowskim było 37 60! bezrobotnych, w stosunku do lutego ubyło 5 102. w w ojewództwie zielonogórskim 37 400 — Bezrobotni w procencie ludności zawodowo czynnej (stan na 31.03.1992)

l l ^

n T i k

O p i n i e b e z r o b o t n y c h

M ę z c z y z n a , o k . 3 0 la t, w y k s z t a łc e n ie z a w o d o w e : “ N i e n a r z e k a m , m a m p r a w i e t y le z a s ił k u c d b r a t p e n s ji, p o c o s ię w y s ila ć , a t a k m o ż n a j e s z c z e n i e r a z z a r o b i ć n a c z a r n o . ”

K o b ie t a , 2 8 la t, w y k s z t a łc e n ie ś r e d n i e : “ M a m t r o j e d z ie c i, m c ii z a r a b i a t r o c h ę w i ę c e j n i ż m ilio n , n i e m a z a c o ż y ć , c h y b a p r z y j d z i e s ię p o w i e s i ć " .

M ę z c z y z n a , 4 2 la ta , r o b o t n ik : “ N i e o b c h o d z i ic h t a m n a g ó r z e c o s i ę d z ie j e z r o b o la m i, p a t r z ą t y lk o b y s o b i e n a p c h a ć k ie s z e n ie , w y s ła ć b y t a k r z ą d n a z a s ił e k d l a b e z r o b o t n y c h , m o ż e i n a c z e j b y z a c z ę li ś p i e w a ć ” .

K o b ie t a , 2 5 - l e t n i staz. p r a c y , w y k s z t a łc e n ie z a w o d o w e : “ C z u j ę s i ę u p o k o r z o n a s t o j ą c w k o l e j c e p o z a s ił e k , z a m ia s t b r a ć p i e n i ą d z e z a d a r m o m o g ła b y m j e s z c z e d ł u g o p r a c o w a c . N i e o t r z y m a ła m j e s z c z e ż a d n e j o f e r t y p r a c y , a p r y w a c i a r z e m ó w ią , ż e t a k ie j

s t a r e j n i e p o t r z e b u j ą ” . '

M ę ż c z y z n a , 2 4 la ta , s t o la r z : “ C o j a p ó j d ę d o p r a c y z a 1 , 5 w in , j a k m a m p r a w i e I m in z a s ił k u i m o g ę r o b i ć f u c h y ".

K o b ie t a , 2 0 la t, p i e l ę g n i a r k a : “J a k s z ła m d o s z k o ły , t o m ó w io n o , ż e b r a k u j e p i e l ę g ­ n ia r e k . a t e r a z p o s k o ń c z e n iu s z k o ły n ie m a m p r a c y . N i c n ie r o z u m ie m . S ły s z a ła m , ż e w N ie m c z e c h b r a k u j e p e r s o n e l u m e d y c z n e g o , j a k t y lk o n a d a r z y s ię o k a z ja , to w y ja d ę ".

O p i n i e o b e z r o b o t n y c h i b e z r o b o c i u

P r a c o w n ic a B i u r a P r a c y : “ N a j c z ę ś c i e j s ą t o l u d z i e b a r d z o w u l g a r n i, a g r e s y w n i w

o 3 100 mniej niż w lutym, w województwie legnic­

kim w lutym liczba bezrobotnych wynosiła 37 600.

Spadek liczby zarejestrowanych bezrobotnych, pierwszy od chwili pojawienia się bezrobocia w III Rzeczypospolitej, czyli od początku 1990 ro­

ku, nie jest, niestety, ja k podawały niektóre środ­

ki masowego przekazu, skutkiem poprawy ko­

niunktury gospodarczej i wzrostu zatrudnienia, lecz wynika z przeprowadzonej w Rejonowych Biurach Pracy szczegółowej weryfikacji uprawr nień osób pozostających bez pracy, na podstawie ustawy o zatrudnieniu i bezrobociu z dnia 16 października 1991 roku. W najbliższym czasie za­

nosi się na dalsze zw iększenie liczby bezrobotnych, np. w w ojewództwie zielonogórskim w końcu m ar­

ca br. 65 zakładów pracy zapowiedziało zwolnienia grupowe 3 700 pracowników, co w porównaniu 7

poprzednim miesiącem oznacza wzrost o 35,9%.

Stopa bezrobocia obliczona jak o procentowy udział bezrobotnych w ogólnej liczbie czynnych zaw odow o w województwach: gorzowskim , leg­

nickim i zielonogórskim utrzymuje się od początku 1990 roku na poziom ie wyższym niż średnia krajo­

wa. Na dzień 31 grudnia 1991 stopa bezrobocia w kraju w ynosiła 11.4%, (31 m arca — 12,02%), w w ojewództwie gorzow skim 16,4% (31 m arca — 15,9%), w w ojewództwie legnickim 13,9%, a w w ojew ództw ie zielonogórskim 12,8%. N atom iast w trzech wym ienionych w ojewództwach je s t niższa niż w kraju dynam ika w zrostu liczby bezrobotnych.

I także pod tym względem najkorzystniej wypada w ojew ództw o zielonogórskie.

Szansa bezrobotnych na znalezienie pracy jest minimalna. W kraju na jed n ą ofertę pracy przypa­

dało w lutym br. 90 bezrobotnych, w województwie legnickim 125, w gorzow skim 71 i w zielonogór­

skim 67. Statystyczny bezrobotny jest najczęściej młodym człowiekiem, posiadającym wy kształcenie zasadnicze zaw odow e lub podstawowe. W szyscy bezrobotni otrzym ują zasiłek w tej samej wysoko­

ści, równa się on 36% średniej krajowej płacy — na dzień 7 maja br. w ynosił on 760 000 złotych.

Z porów nania danych zam ieszczonych w pow y­

ższych diagramach ze strukturą czynnych zawodo­

wo według wykształcenia wynika, że bezrobocie dotknęło najbardziej robotników w ykw alifikow a­

nych i następnie niew ykwalifikow anych a najmniej pracow ników z wyższym wykształceniem. Sytu­

acja ta zapewne ulegnie zmianie po zaplanow anych na wrzesień zwolnieniach w ośw iacie i na skutek już rosnącego bezrobocia w służbie zdrowia.-

W ło d z im ie rz S T O B R A W A

s t o s u n k u d o p r a c o w n i k ó w b i u r a i w c a l e n i e w id a ć , a b y z a l e ż a ł o i m n a z d o b y c i u p r a c y . J e s t t e ż w i e l u k o m b in a t o r ó w , n p . p a ń , k t ó r e m a j ą d z i ę k i z a s i ł k o w i p ł a t n e u r l o p y w y c h o w a w c z e , k t ó r e n o r m a l n ie b y im s ię n i e n a l e ż a ł y ” .

K o b ie t a , o k . 4 0 la t, w y k s z t a łc e n ie z a w o d o w e : “ B e z r o b o t n i to b ie d n i lu d z ie , n i c g o r s z e g o n ie m o ż e c z ł o w ie k a w ż y c i u s p o t k a ć , c h y b a, ż e c h o r o b a . B e z r o b o c i e t o te ż c h o r o b a — t r z e b a j ą le c z y ć . J a k o t y m m y ś lę , t o n ie m o g ę s p a ć , t a k b o j ę s ię . i e m n ie te ż m o g ą z w o ln ić . •”

M ę ż i -zyzna, 3 5 la t. w y k s z t a łc e n ie ś r e d n i e : " P r z e d t e m s z l iś m y n a p a s k u t y c h z e W s c lw - d u , teretc s ł u c h a m y s i ę t y c h z Z a c h o d u . N i e d ł u g o ż a d n y c h p o l s k i c h t o w a r ó w h ie b ę d z ie w s k l e p a c h . O n i — n a Z a c h o d z ie s i ę c ie s z ą : m a ją z b y t n a t o w a r y , p r a c ę i z y s k , a u n a s d la t e g o j e s t b e z r o b o c ie ".

U r z ę d n i k p a ń s t w o w y , 5 0 la t, w y k s z t a ł c e n ie w y ż s z e : " M a r s z e c h c i e l i r o b i ć n a l m a j a p o d h a s łe m " c h le b a i p r a c y ", a p o ł o w a z n i c h to p i j a c y i k r y m in a l iś c i, k t ó r y c h w l a t a c h ' 8 0 - t y c h j a k o p a s o ż y t ó w i u c h y la ją c y c h s i ę o d p r a c y s i ł ą z m u s z a n o , a b y s ię z a t r u d n ia l i

M ę z c z y z n a , 3 1 la t. w y k s z t a łc e n ie w y ż s z e : “ B e z r o b o c i e w g o s p o d a r c e r y n k o w e j je s t n ie u n ik n io n e , a l e d o p u s z c z a l n a s t o p a b e z r o b o c ia w y n o s i o k . 7 % . T y m c z a s e m m \ j i r m a m y w s k a ź n ik p r a w i c d w u k r o t n ie wyjfcy. N a w e t p r z y d u ż y m w z r o ś c ie w y d a jn o ś c i p i a c y , n ie b ę d z e m y w k o ń c u w s t a n ie z a p e w n i ć b e z r o b o t n y m g o d z iw y c h z a s ilić )w , a t o z k o l e i m o ż e d o p r o w a d z ić d o w y b u c h u s p o łe c z n e g o i p o g r z e b a n i a r e f o r m , a z n i m i i P o l s k i "

opr. W .S.

O Y N A M I K A W Z R O S T U L I C Z B Y B E Z R O B O T N Y C H

W 1 9 9 1 R . W S T O S U N K U D O R O K U 1 9 9 0

POLSKA ilS U C ^

zielonogórskie iMEJfM

legnickie m m m

gorzowskie ij 190,7%

S T R U K T U R A B E Z R O B O C I A W G W IE K U

POLSKA gorzowskie zielonogórskie

STRUKTURA BEZROBOCIA WG WYKSZTAŁCENIA

POLSKA gorzowskie zielonogórskie

B e z r o b o c i e i s a m o b ó j s t w a

L ic z b a s a m o b ó js t w t o j e d e n z n a jc z u ls z y c h w s k a ź n ik ó w k o n d y c j i s p o łe c z n e j. R o ś n ie o n a w o k r e s i e k r y z y s ó w i b r a k u n a d z ie i. P o d w z g lę d e m w s k a ź n ik a s a m o b ó js t wn a W U t y s ię c y m ie s z k a ń c ó w , o k . 2 0 — P o l s k a z n a jd u je s i ę w ś r o d k u t a b e l i o b o k U S A K a n a d y , H o l a n d ii . P r z o d u j ą W ę g r y - 9 0 , z a m y k a ją t a b e lę I z r a e l ( 8 ) , E g ip t , I r a k i J o r d a n i a ( p o n i ż e j I ) ,

W e d łu g d a n y c h G U S o d 1 9 5 1 r o k u l ic z b a s a m o b ó js t w w P o l s c e p o w o l i r o ś n ie . W y ją t e k s t a n o w ił r o k 1 9 8 1 , g d y w s k a ź n ik s p a d ł, a ż o 3 5 % , c o w ią ż e s i ę z o g ó l n o s p o - , t e c z n ą s y t u a c ją p r z e ł o m u , n a d z ie i i e n t u z ja z m u . D u ż y w z r o s t l ic z b y s a m o b ó js t w m ia ł m ie j s c e w 1 9 8 21 n a s t ę p n ie w 1 9 9 0 r o k u — o 6 6 3 g d y z a n o t o w a n o i c h 4 9 7 0 . T e n d e n c ja ta, w e d ł u g — n a r a z i e t y lk o d a n y c h s z a c u n k o w y c h — u t r z y m u je s i ę d o d n ia d z is ie js z e g o , i

O o n a j b a r d z i e j p o d a t n y c h n a s a m o b ó js t w a n a l e ż ą r o b o t n ic y . W ś r ó d n ic h p r z o d u j ą g ó r n i c y z k t ó r y c h n a 1 0 0 z a w o d o w o c z y n n y c h , c o d z ie s ią t y r o z s t a je s i ę z. ż y c ie m w t e n s p o s o b . O s ta tn io c o ra z częściej o d b ie r a ją so b ie życie lu d zie p o z o sta jąc y bez p ra cy . P r a s a n ie je d n o k r o t n ie o p is y w a ł a t a k ie p r z y p a d k i. R ó w n i e ż p r o k u r a t u r a i p o l i c j a j

p r z y z n a ją , z e b e z r o b o c ie j e s t c z ę s t o p r z y c z y n ą s a m o b ó js t w . N i e m a j e d n a k j e s z c z e , j a k d o l e j p o t y . w i a r y g o d n e j s t a t y s t y k i n a t e n te m a t. Z b a d a ń n a u k o w y c h w y n ik a ,, ż e lu d z ie r z a d k o p o p e ł n i a j ą s a m o b ó js t w a z b ie d y , d o k t ó r e j p r z y w y k l i. N a j g o r s z y j e s t o k r e s I p o p a d a n i a w b ie d ę , c z a s d o z n a w a n e j k r z y w d y , b r a k u n a d z i e i — w s z y s t k ie l e w a r u n k i

s p e ł n i a b e z r o b o c ie . ' ' W S

r

N O T A T K I Z P O D R Ó Ż Y

N ie c h c ia łe m le g o p i s a ć t y d z ie ń tem u, ż e b y P a ń s tw a za b r a d z o n ie d r a ż n ić , a le z A u s t r a l ii w y s k o c z y łe m s o b ie je s z c z e n a t y d z ie ń d o N o w e j Z e la n d ii. ''W y s k o c z y łe m s o b ie " . A c h , j a k m ilo b y ć ś w ia t o w - eein, k t ó r y " s o b ie w y s k a k u je " n a e g z o ty c z n ą w y sp ę.

O N o w e j Z e la n d ii w ia d o m o n a o g ó l n ie w ie le . J a n ie w ie d z ia łe m n ic . D la o s ó b z n a jd u ją c y c h s ię n a d a l w p o d o b n y m s t a n ie w ie d z y in f o r m a ­ c je p o d s t a w o w e : l u d n o ś ć — o k o ło t rz e c h m ilio n ó w , w tym o c z y w iś c ie P o la c y , k t ó ry c h l ic z b a s t a rc z a p r z e c ię t n ie p o p u la r n e m u a r t y ś c ie n a d w a p rz e d s t a w ie n ia , je d n o w W e llin g t o n (s t o lic a ), d r u g ie w A u c ­ k la n d . P o n a d t o s ą je s z c z e M a o r y s i, c z y l i w y s p ia r z e p o c h o d z ą c y z in n y c h re jo n ó w P a c y f ik u , k tó rz y o d k r y l i d w ie g łó w n e w y s p y n o w o z e ­ l a n d z k ie z n a c z n ie w c z e ś n ie j n iż E u r o p e jc z y c y , a ie p o t e m d a l i s ię w y g ry ź ć . A c z k o lw ie k n ie z u p e łn ie i d z iś s ą p e łn o p r a w n y m i o b y w a t e ­ la m i N. Z. P o d s ta w o w e b o g a c t w o : o w c e , k t ó r e s a m e s ię o d ż y w ia ją i n a jz d ro w s z a n a ś w ię c ie ży w n o ś ć , k t ó ra s a m a r o ś n ie . W a lu t a : d o l a r n o w o z e la n d z k i, k t ó rą N a ro d o w y B a n k P o l s k i g a r d z i. N ie c h g a rd z i.

W y m ie n ię s o b ie w in n y m k r a ju . Ś w ia t o w ie c w s z a k je s t e m .

P r ó b k a - s y m b d l, c z y l i N o w a Z e la n d ia w p ig u ł c e : n a d r o d z e .p r o w a ­ d z ą c e j d o m ię d z y n a ro d o w e g o lo t n is k a t a b lic a o s t rz e g a w c z a n a k a z u ­ j ą c a k ie r o w c o m z w o ln ić ( S L O W D O W N p o a n g ie ls k u i o b o k K IA T U P A T O p o m a o ry s k u ), b o tr tym m ie js c u p r z e z je z d n ię c z ę s t o p r z e c h o d z ą p in g w in y . A w ię c n o w o c z e s n o ś ć p lu s e g z o ty k a p l u s o b o ­ w ią z k o w a d w u ję z y c z n o s c . U k ło n vtr k ie r u n k u " b rą z o w y c h w s p ó ło b y ­ w a t e li . k t ó rz y n ie g ę s i i s w ó j ję z y k m a ją . A l l e n ie s e p a r u ją s ię o d b ia ły c h , w t ę c z p i - et. iw n ie , o b a k o lo r y b a r d z o s ię j u ż z d ą ż y ły p o m ie ­ sza ć , tf N . Z. je s t z u p e łn ie in a c z e j p o d tym w z g lę d e m n iż w A u s t r a lii, g d z ie A b o r y g e n i s t a n o w ią g r u p ę h e rm e ty c z n ą .

P o la k z d o b y w a s y m p a t ie M a o r y s a n a ty c h m ia s t, g d y ty lk o o d c z y tu je g ło ś n o m a o r y s k ie n a p is y . P o p is y w a łe m s ię tym o d c z y ty w a n ie m z w ie ­ d z a ją c g o r ą c e ź r ó d ła i o s a d ę m a o ry s k ą >r m ie js c o w o ś c i R o to ru c t (t a k s ię c z y ta j a k s ię p is z e ) i m a o ry s k u p rz e w o d n ic z k a n ie m o g ła s ię n a d z iw ić s k ą d te n je d e n t u ry s ta p o s ia d ł s z tu k ę o d c z y ty w a n ia p r a w id ­ ło w e g o . c a łk o w ic ie n ie d o s t ę p n ą d la a n g ło s a s ó w , k t ó rz y c y t o w a n e w y ż e j" k ia tu p a too d c z y t u ją o c z y w iś c ie j a k o " k a je t a p e jt o n ”. M o je w y ja ś n ie n ie , że p o p o ls k u c z y ta s ię d o k ła d n ie ta k s a m o j a k p o m a o - l y s k u w y w o ła ło z d u m ie n ie w s z y s tk ic h z w ie d z a ją c y c h , iv tym z re s z tą ta k ż e i m o je w ła sn e , n o b o w ła ś c iw ie d la c z e g o le n m a o r y s k i t a k i la rw y

d la P o la k a ? R a d o s n e p r z e c z u c ia , że m o ż e k o le b k a lu d ó w P a c y f ik u^ z n a jd u je s ię n a d W isłą , d o ś ć s z y b k o r o z w ia ł p e w ie n ś r e d n io w y k szta ł­

c o n y t u b y le c i w y ja ś n ił m i, że a n g ie ls k i z a p is f o n e ty c z n y , k t ó ry m s ię p o s łu ż o n o p r z y p r z e le w a n iu ję z y k a m a o r y s k ie g o n a p a p ie r , j e s t p r a ­ w ie l a k i s a m j a k u n a s. tyle, ż e A n g l ic y n a c o d z ie ń z n ie g o n ie k o rz y s t a ją . M y P o la c y n a t o m ia s t je s t e ś m y — ż e ta k p o w ie mf o n e t y c z n ie js i z n a tu ry . P rz y o k a z ji m o ż n a b y z t e g o ’z d a r z e n ia w y s n u ć w n io s e k , z e o to n a s ła ły c z a s y , k ie d y p a ś w ie c ie , z a m ia s t lu d z i te g o g o d n y c h , je ż d ż ą z a m o ż n e n ie d o u k i. _

N a jc h a ra k t e ry s t y ć z n ie js z ą rz e c z ą " w N . Z. s ą k ra n y . T u s p ie s z ę . a p e n n ic d r o g ic h C z y t e ln ik ó w , z e je s t e m je d y n y m p o d r ó ż n ik ie m , k t ó r y p o s ia d a z m y s ł o b s e r w a c y jn y n ie z w y k le r o z w in ię t y w k ie r u n k u o d n o to w y w a n ia s p r a w d ro b n y c h , a le s t a n o w ią c y c h c z a s e m n ie z w y k le w a ż n y e le m e n t ż y c ia c o d z ie n n e g o . N o b o to n a p ra w d ę m o ż n a d o s t a ć s z a łu , j e ż e l i c o c h w ila m a s ię k ło p o t z u m y c ie m rą k . P r z y t ła c z a ją c a w ię k s z o ś ć u m y w a ln i w N. Z. m a d w a k r a n y : j e d e n d o z im n e j, d r u g i d o g o r ą c e j. G o r ą c y m l e c i n a p ra w d ę g o rą c a . Ż e b y u m y ć r ę c e k o n ie ­ c z n ie t rz e b a z m ie s z a ć j ą z. zim n ą . N ie m o ż n a z m ie s z a ć , ta k ja k b y to b y to n a jp r o ś c ie j, t ro c h ę u k r o p u i t r o c h ę lo d o w a t e j p u s z c z o n e p r z e z j e d n ą ru rk ę , t y lk o trz e b a z a t k a ć u m y w a lk ę k o r k ie m , p u ś c i ć z o b u k ra n ó w , z a k r ę c ić , u ży ć . C z ło w ie k z n a t u ry j e s l le n iw y . S z c z e g ó ln ie j e ż e l i je s t p r z y z w y c z a jo n y d o je d n o r u r k o w e g o k o m fo rtu . O d k rę c a w ię c g o r ą c ą , s z y b k o m y d li r ę c e i s t a ra s ię j e w y p łu k a ć w tym je d n ym je d y n y m m o m e n c ie , k ie d y l e c i je s z c z e n ie b a r d z o g o r ą c a ( z a w s z e z c z e r w o n e g o k r a n u l e c i n a jp ie r w p rzez, j a k i ś c z a s zim n a , z n a m y to z ja w is k o ), a le n ie s te ty o n a r o b i s ię c o r a z g o rę t s z a i p łu k a n ie k o ń c z y s ię z. r e g u ły p o p a r z e n ie m rą k . P o k ilk u d n ia c h c z ło w ie k j u ż p o k o r n ie z a ty k a u m y w a lk ę , m ie s z a s o b ie g o r ą c ą z. z im n ą i t y lk o d u m a z ro z ż a ­ le n ie m d la c z e g o c i A n g l ic y ta k s o b ie u t r u d n ia ją ż y c ie ? O ile ż p r o ś c ie j b y ło b y z. j e d n ą r u r k ą r e g u lo w a n ą d w o m a k r a n a m i! N a rz e k a m n a A n g lik ó w , b o to o n i w p r o w a d z ili tę m o d ę . W A u s t r a l ii z re s z t ą też, z tym, że A u s t r a lijc z y c y ś m ie le j o d c h o d z ą o d d w u r u r k o w o ś c iz k o r k ie m , n iż N o w o z e la n d c z y c y . R y ć m o że ...— s t a ra m s ię d o c ie c , b o z r o z u m ie ć z n a c z y w y b a c z y ćb y ć m o ż e c h o d z i tu p r z e d e w s z y s tk im o o s z c z ę d ­ n o ś ć w o d y ? B o ii' z a t k a n e j u m y w a ln i z u ż y w a s ię w o d y z n a c z n ie m n ie j.

A l e z a to m y c ie w o n n ie js z y m s t o p n iu j e s t m y c ie m . N o i z. p e w n o ś c ią n ie o p ła c a ln e j e s t to n a p ię c ie n e rw o w e : c o b ę d z ie j e ż e l i k o r e k g d z ie ś s ię z a p o d z ie je ? B o k o r e k to n ie r u r k a ! K u r k i n ik i n ie z d e m o n tu je , a k o re k , p r z e d m io c ik m a le ń k i, je d n y m ru c h e m m o ż n a z w a l ić g d z ie ś p o d w a n n ę c z y w in n y c ie m n y k<y.

U c z c iw ie p a w ie m , ż e b a r d z o s ię n ie d e n e rw o w a łe m , w ie d z ia łe m p r z e c ie ż , że w ra c a m d o k r a ju : p rz e w a g ą u m y w a le k d w u k ra n o w y c h je d n o r u r k o w y c h , z w o d ą , k t ó r e j d a le k o d o u k ro p u , d o u m y w a ln i s p e łn ia ją c e j o b i m i c e k u r k a o z n a c z o n e g o n a c z e r w o n o g łó w n ie p o ­ p r z e z d o s t a rc z i m l e t n ie j w o d y w k o lo r z e c z e rw o n y m , d o k r a ju , w k t ó ry m d w u r u r o w o .ść w y w o łu ją c a n ie o d z o w n ą k o n ie c z n o ś ć k o r k a n ig d y b y s ię n ie p r z y ję ła , a g d y b y k t o ś w p r o w a d z ił j ą s ilą , to m u s ia łb y k o r k i u m ie s z c z a ć n a g r u b y c h ła ń c u c h a c h p rz y t w ie r d z o n y c h s o lid n y ­ m i tu t a m i d o p o d ło g i, lu b je s z e z e l e p ie j d o s t a lo w e j k o n s t r u k c ji b u d y n k u . A l e z p e w n ą e i/io c ją o c z e k iw a łe m m o m en tu , w k t ó ry m w e jd ę d o a n g ie l s k ie j ła z ie n k i i n ie z n a jd ę k o r k a . W ie d z ia łe m , ż e p r ę d z e j c z y p ó ź n ie j n a c o ś t a k ie g o t ra fię . Ż e ic h p r z y ła p ię . 1 p r z y ła p a łe m ! B y ło to j u z z n ó w w A u s t r a lii, ty m ie ś c ie , k t ó r e g o n a z w y d y s k re t n ie n ie w y m ie n ię , w m iły m s k ą d in ą d i p rz y je m n y m k lu b ien i e s t e t y_ p o ls k im ... W ła z ie n c e , u’ k t ó r e j b y ło a ż k ilk a d w u r u r k o w y c h u m y w a ln i n ie b y io a n i je d n e g o k o r k a . M o ż e p o je c h a ć ta m k ie d y ś z ła ń c u c h a m i?

--- ---/

X V I I P r z e g l ą d T e a tr ó w M a ł y c h F o r m

O

d b y w a ją c y się tra d y c y jn ie w k w ie tn iu — s z c z e ­ c iń sk i fe stiw a l T e a tró w M a ły c h F o rm z d o m in o ­ w a n y z o sta ł w tym ro k u p rz e z m ło d o ś ć p o ob u s tro n a c h k u rty n y . M im o sta ły c h u ty sk iw a ń na sy tu a c ję i k ie p s k ie c z a s y d la k u ltu ry fe stiw al się o d b y ł, a w k u lu ­ a ra c h n ie ro z p ra w ia n o o "k o n d y c ji s z tu k i” , n ie ro z p a c z a ­ n o n ad z m ie rz c h e m tea tru . S p ie ra n o się o a rty s ty c z n y p o z io m p rz e d s ta w ie ń , o ich in te rp re ta c ję . J e g o g łó w n ą w a rto ś c ią i ra d o ś c ią b y ło to, iż sp o ry mi; !y c h a ra k te r o g n is ty , a te a tra ln e p ro p o z y c je z c a łe j P o lsk i z a s k a k iw a ­ ły ró ż n o ro d n o ś c ią . L ic z n a o b e c n o ś ć sz c z e c iń sk ie j p u b ­ lic z n o śc i p o tw ie rd z iła , ż e je s t nad al z e sw o im i a rty s ta m i, a z te a tre m w c a le n ie je s t ta k źle.

W śró d 1 1 p rz e d s ta w ie ń w y r ó ż n io n y c h u d z ia łe m w p rz e g lą d z ie z n a la z ło się ró w n ie ż , z n a n e j u ż z ie lo n o g ó - rz a n o m p r z e d s ta w ie n ie T e a tru L u ­

b u s k ie g o — “ S o n g i” B e rth o ld a B re ­ c h ta . S p e k ta k l w w y k o n a n iu a k to ­ ró w n a s z e g o te a tru , o tw ie ra ł trw a ją ­ c e trz y d n i k o n k u rs o w e z m a g a n ia . W re c e n z ja c h , ja k ie p o ja w iły się w s z c z e c iń s k ie j p ra s ie p o d k re śla n o b ra w u rę i p ro fe s jo n a liz m , c ie k a w ą c h o re o g ra fię , te m p o i d y n a m iz m re ­ a liz a c ji. P rz e z p u b lic z n o ś ć “ S o n g i”

z o sta ły p rz y ję te b a rd z o c ie p ło ,.a w k u lu a ra c h m ó w iło się , ż e n a w y s tę ­ p ie z ie lo n o g ó rz a n p o w ia ło iśc ie b e r­

liń sk im , p rz e d w o je n n y m k a b a re te m w n a jle p s z y m sty lu . C ie s z y u z n a n ie d la m ło d e g o z e s p o łu , a k a ż d a ta k a k o n fro n ta c ja , n a w e t n ie w y ró ż n io n a o fic ja ln y m i n a g ro d a m i, p rz y n o si k o rz y śc i n ie w y m ie rn e . S w o ją o b e ­ c n o ś c ią w S z c z e c in ie a k to rz y L u b u ­ s k ie g o p o tw ie rd z ili sw o je w y s o k ie a s p ira c je i u d o w o d n ili, ż e m ie rz e n ie n o w e j d y re k c ji w y s o k o , n ie j e s l c z c z y m g a d a n ie m . Z o d d a li c z ę s to w y ra ź n ie j w id a ć .

N a fe stiw a lu n a jc ie p le j p rz y jm o w a n o w ła śn ie m ło ­ d y c h , n ie k ie d y d e b iu tu ją c y c h i d o tą d n ie z n a n y c h w y k o ­ n a w c ó w . O ż y ł G a łc z y ń s k i w “ W iz ja c h św . Ild e fo n s a ” d z ię k i sp o n ta n ic z n e j i ż y w io ło w e j g rz e m ło d y c h a k to ­ rów z łó d z k ie g o T e a tru K ilk u O s ó b , ro z b a w ił B o c c a c io w “ D e k a m e ro n ie ” m ło d y c h o p o la n z T e a tru R z e c z y Z n a le z io n y c h , a o stry sp e k ta k l s z e śc iu m ło d y c h a k to ró w z w a rsz a w sk ie j R a m p y , w y w o ła ł e n tu z ja z m nie ty lk o m ło d z ie ż o w e j w id o w n i, c o z n a la z ło sw ó j w y ra z w w e r­

d y k c ie j u r y i p u b lic z n o śc i.

G d y ro z m a w ia łe m z d y re k to ra m i T e a tru L u b u s k ie g o p o p o w ro c ie z e S z c z e c in a , m ie li w y ra ź n ie d o b re h u m o ry i j a k z w y k le m ó w ili j u ż o n o w y c h p o m y sła c h .

W o jc ie c h Ś M IG IE L S K I

W a ld e m a r M a t u s :

Z i e l o n e j G ó r z e : e w s k i i J a n T o m a s z e w s k i - d y r e k t o r z y T e a t r u L u b u s k i e g o w F o t . M a r e k W o ź n i a k

(3)

NR 99 :iPIA,TERłJIEDZIELA*15-17MAJAl992 G a z e t a N o w a

c d z e s t r. 1

Trwająca właśnie, największa od lat inwestycja w Zielonej Górze jest wstydliwie pomijana przez prasę.

Stanisław Palonka, dyrektor Lubuskiej Wytwórni Wódek Gatunkowych, twierdzi ze budowa nie jest niczym nadzwyczajnym. Rozwój zakładu zaplanowano wiele lat temu i konsekwentnie się go realizuje. To, ze się o tym nie mówi wynika ze wstydliwości jaka otacza produkt wytwórni. Chwalenie się osiągnięciami w tej dziedzinie

nie jest w dobrym tonie. • , ..

Nowy zakład miał być zakończony przed 1990 rokiem. Fakt, że budowa trwa w samym sercu miasta baidzo wydłuży! przygotowania. Najpierw trzeba było zorganizować mnóstwo pieniędzy, na nowe mieszkania dla kilkudziesięciu rodzin wysiedlanych z ulicy Wandy. Jednak najbardziej dotkliwie data się we znaki,. historia.

Nikt nie spodziewa! się, że fundamentem przyszłości polskiej wódki jest historyczne podgrodzie Zielonej Gory, a zabudowania przy ulicy Wandy figurują w spisie zabytków miasta! Trzeba by jednak wypić duszkiem moi /e wódy, by sądzić, że wdającej się przewidzieć przyszłości można będzie na tej uliczce zobaczyć ekipę z I raco wm Konserwacji Zabytków” . Udowadnianie tego w kompetentnych instytucjach zabrało półtora roku. Na pożegnanie PRL rozpoczęto największą polską inwestycję wódczaną.

Ciasno dla ludzi i flaszek

W czasie kilkudziesięciu lat produkcja w LWWG wzrosła z 2,5 min litrów do 14 milionów czyli ponad pięciokrotnie. W stare ściany kilkakrotnie wstawiano urządzenia coraz to większe i wydajniejsze. Ale półlitrowej flaszki nie zmniejszy się jak podzespołu elektronicznego. Wytwórnia zaczęła się dusić. A już przyjeżdżali pierwsi ewentualni partnerzy zagraniczni, zainteresowani przyszłością zielonogórskiej gorzałki. Tu od kilkunastu juz lat nie liczono tylko na polskie gardła. Eksport, tradycyjnie stanowił poważnie traktowaną działalność wytworni. Juz Wtedy, wprawdzie głośno tego nie mówiono, ale wiedziano, że “drugi obszar płatniczy wcale nie znaczy gorszy.

Wręcz odwrotnie. Jednak możliwości były i są o wiele większe. Ta budowa ma właśnie na celu podjęcie eksportu opartego o światowe zasady. Tam niechętnie traktuje się limitowanie zamówień możliwościami wykonania.

Bardzo niechętnie czeka się z realizacją zachcianek rynku. Polska wódka jest wprawdzie oceniana jako dobra, ale na świecie nie brak wyrobów ocenianych co najmniej tak samo. Problemem jest me produkcja, a sprzedaz.

Jest to więc budowa działu produkcji eksportowej LWWG w Zielonej Górze. Przy okazji porządkowane są wszystkie inne zagadnienia związane z przygotowaniem produkcji, jej magazynowaniem i konfekcjonowaniem.

Zagraniczny partner raczej nigdy nie zamawia tylko “Wyborowej” . Żąda dostarczenia kilku lub nawet dwudziestu pozycji. Czasem chce raptem pięć czy dziesięć kartonów i trzeba je mieć. Uda się też.uporządkować wiele

“drobnych” problemów, które gnębiły ludzi przez wiele lat.

Czy Guiness przebije GM?

Wytwórnia rozwijając swój produkcyjny potencjał, szuka wśród firm o potężnych możliwościach promocyjnych i reklamowych. Bo te wyroby zasługują na europejską i światową promocję. Tego nie da się zrobić własnymi siłami. Wstępne rozmowy prowadzono z kilkoma zagranicznymi firmami. Najbardziej zaawansowane są nego­

cjacje z firmą z wielkiej grupy Guinessa, znanej z produkcji piwa. Ale Unitet Destilers — o niej właśnie mowa __zajmuje się wysokoprocentowymi alkoholami. Jej kontakty handlowe obejmują 125 krajów, a obroty liczy w miliardach funtów. To byłby wielki sukces. Nie bez powodu mówi się o największym jak dotychczas zaangażowaniu kapitału zachodniego w Polsce. Pada kwota dziesiątków milionów funtów szterlingow na wypromowanie najpierw “Wyborowej”, a później “Żubrówki” na wódki o światowym znaczeniu.

Skąd wzięły się pieniądze na taką budowę. Przecież nawet nieustające pijaństwo całej Zielonej Gory przez okrągły rok nie pozwoliłoby wytwórni spłacić rat i odsetek kredytu! To zdumiewające, ale budowa jak dotychczas prowadzona jest ze środków własnych. Dyrektor Palonka codziennie umiera ze strachu. Boi się by przy histerycznym szukaniu pieniędzy na łatanie budżetowych dziur, nie wbito kwitnącej inwestycji z powrotem

do ziemi. Wystarczy jedno Rozporządzenie Ministra Finansów. , .

M a c ie j S Z A F R A Ń S K I

P o p r z y j ę c i u k o m i s j i a l i a n c k i e j w n o w o w i e j s k i m p a ł a c u g r a n i c a p o l s k o - n i e m i e c k a g w a ł t o w n i e z m i e n i ł a k i e r u n e k

Nad Obrą i Błędnem

z

>

o

z

>

PO I SKAl N

N I MCM NOWA „ WIEŚ

2

ZAMEK ^

PO I .SKAl NOWA WIEŚ ZBĄSKA

Po wybitnych senatorskich rodach Zbąskich, Ciświc- kich. Gałczyńskich; po paryżaninie, hrabi Jamesie de Pourtales-Gorgier, po księciu Julianie von Lippe-Bie- sterfeld i jego synu — właścicielem dóbr zbąszyńskich został major von Klitzing. Nabył on Zbąszyń i rozległe okolice w 1898 r. W

1907 r. jego mał­

żonka Jadw iga każe rozebrać zamek zbąszyński uloko­

wany W' pięknym i rzadkim założeniu parkowym w stylu palazzo in fortezza.

Fundamenty, ślady polskości, na pole­

cenie pani von Klit­

zing zostają wysa­

dzone w powietrze.

Na szczęście park ostał się do dziś.

T ym czasem po drugiej stronie je ­ ziora zbąszyńskie- go, noszącego na­

zw ę Błędno, po­

w staje nowa rezy­

dencja von Klitzin- gów. Zabrane z for­

tecy Zbąskich i Ci- św ickich parkowe rzeźby, marm ury w yrw ane z pałacu G ałczyńskich oz­

dobiły nowy pałac.

W okół niego po­

w stało założenie parkow e ze schoda­

mi prowadzącymi tuż nad brzeg Błędna. O bok ulo­

kow ał się spory folwark.

Sielski nastrój siedziby von Klit-

zingów zakłóciło w 1918 i 1919 r. Powstanie W iel­

kopolskie. Powstańcy kilka razy atakowali Z bą­

szyń, od wschodu, północy i południa, przez N ow ą W ieś Zam ek, ja k nazyw ała się posiadłość von Klit- zingów. Niedaleko tej posiadłości poległo kilku po­

w stańców z bohaterskim por. Krause, który w obli­

czu przew ażającego w roga popełnił sam obójstw o strzelając do siebie. Leży pochowany na cmentarzu w sąsiedniej Nowej W si Zbąskiej. O ddał życie za powrót tej ziemi do m acierzy. Niestety, nie od razu to nastąpiło.

Zbąszyń nie został zdobyty w 1919 r. — mimo kilku powstańczych ataków. Wrócił do Polski 17 stycznia 1920 r. (skąd jedna z głównych ul ic miasta nosi to miano) na mocy decyzji Traktatu Wersalskiego. Powołano wówczas do życia aliancką komisję rozjemczą. Komisja ta, po zawieszeniu broni na froncie powstańczym 1 6 II 1919 r. i ostatecznych rozstrzygnięciach w Wersalu, wytyczała szczegółowy przebieg granicy Polski i Nie­

miec. Zachowały się zresztą dokumenty pokazujące dokładne ustalanie kolejnych punktów granicznych. W okolicy Zbąszynia granica państwowa miała przebiegać tak, aby m.in. całe dobra zbąszyńskie, w tym Nowa Wieś Zamek, przypadły Polsce. Gminna wieść mówi, iż członków alianckiej komisji podjęła na przyjęciu hrabina Hedwig von Klitzing. Po gościnie w pałacu nowowiejskim delegacji alianckiej, składającej się z Anglika, Francuza i Włocha, granica gwałtownie zmie­

niła bieg. Cała okolica pałacu, a więc park i folwark Klitzingów znalazły się po stronie niemieckiej, wcinając się, aż do brzegów jeziora, w Polskę.

Tzw . klucz zbąszyński po polskiej stronie nabył tymczasem (czy od von Klitzingów?) Bernard Skó-

IPOI SKAl

1. PAŁAC VON KLITZINGÓW 2 . FOLWARK

3 . PARK

M a p k a i l u s t r u j e s t a n g r a n i c m ię d z y I I I R z e s z ą a I I R z e c z y ­ p o s p o l i t ą . W y r a ź n ie w i d a ć k l i n— p o s i a d ł o ś ć v o n K l i t z i n g ó w

— j a k i m N i e m c y w c i n a j ą s i ę w P o l s k ę , c o b y ł o n i e w ą t p l i w ą

" z a s ł u g ąh r a b i n y v o n K l i t z i n g .

rzewski. w racając po 70 latach w łasność polskiego dziedzica ongisiejszych dóbr Zbąskich. G ałczyń­

skich i innych magnatów.

G dy po 1945 r. g ra n ic a p o lsk o -n iem iec k a z o ­ sta ła u sy tu o w an a na O drze (w I9 2 0 r. b ieg ła częścio w o na O b ­ rze) problem ' z lat 20. i 30. został roz­

w iązan y . Z iem ie zb ąszy ń sk ie w c a ­ łości znalazły się w Polsce. Istniała je d ­ li ak pe w n a drażl iwa z aszło ść . N ow a W ieś Z am ek , a w ięc zach o w an y p ałac von K litz in ­ gów w raz z p a r­

kiem i folwarkiem ciągle były adm ini­

stracyjnie oddzielo­

ne od" Zbąszynia. W 1950 r. p o w o łan o w o je w ó d ztw o z ie ­ lonogórskie — w y­

odrębniając je z po­

znańskiego. Jednak granicę między w o­

jew ództw am i usta­

lono d o k ład n ie wzdłuż dawnej gra­

nicy p o ls k o -n ie ­ m ieckiej. N ow a W ieś Z am ek b y ła więc wpraw dzie w tym sam y m p a ń ­ stwie co reszta ziem zbąszyńskich, ale w innym, “odzyska­

n y m ” w o je w ó ­ dztwie. Gdy z ko­

lei w 1975 r. Z bą­

szyń p rz ella n c o - w an o do w oj.

z ielo n o g ó rsk ieg o , sytuacja była nadal niezm ienna. Nowa W ieś Zam ek ciągle należała do gm iny Zbąszynek, dla której była w a ż n y m “dostępem do morza", czyli jeziora Błędno (zwanego błędnie Zbąszyńskim . także w olicjalnej n o m enklaturze)..

Dopiero nastanie przemian demokratycznych po rozmowach Okrągłego Stołu spowodowało zmiany.

Jeszcze “stara” Rada Narodowa Miasta i Gminy 27 IV 1990 r. pożyty wilie zaopiniowała wniosek przytła­

czającej większości mieszkańców tej wsi (ok. 190 osób) o przyłączeniu Nowej Wsi. Zamek do gminy Zbąszyń. Prace podjęła nowa rada. Uzyskała ona pozytywną opinię Sejmiku Samorządowego W oje­

wództwa. Dokumenty trafiły do rządu IV Reczypo- spolitej Polskiej i uzyskały aprobatę. 16 grudnia 1991 r. burmistrzowie miast Zbąszyń i Zbąszynek otrzyma­

li jednobrzmiące pisma z urzędu wojewody:

" U p r z e j m i e in f o r m u ję , ż e d y r e k t o r g e n e r a l n y U r z ę d u R a d y M i n is t r ó w p o in f o r m o w a ł W o je w o d ę o z m ia n ie g r a n i a g m in y Z b ą s z y ń p rz e z , p r z y łą c z e n ie o b s z a r u N o w a W ie ś (Z a m e kd o p . E . K . ) z. g m in y Z b ą s z y n e k . R o z p o r z ą d z e n ie K o d y M in is t r ó w u t e j s p r a w i e z o s t a n ie o p u b l ik o w a n e u g r u d n io w y m D z ie n n ik u U s t a w R P , a z a p is o z m ia n ie g r a n i c vvvi>.

g m in , w e jd z ie w ż y c ie z d n ie m I s t y c z n ia 1 9 9 2 r.

A więc dopiero dziś napraw iono to. co “nam otała”

72 lata temu pewna niemiecka hrabina. Wyprostowano granice. Rodzi się jednak pytanie: jak poradzą sobie władze gminy z kolejnym pięknie położonym i niepo­

wtarzalnym pałacem, i parkiem który jest teraz już. “na stanie” Ziemi Zbąszyńskiej? Pozostałe czekają na loka­

torów z pełną sakiewką i nie mogą się doczekać.

E u g e n iu s z K U R Z A W A

P r z e d m a t u r ą A ś k a s p a ł a s p o k o j n i e . J e j m a m a t a k ż e . D o c z e k a j ą c e g o j e z d a r z e n i a p o d c h o d z i ł y z i ś c i e s t o i c k i m s p o k o j e m . Z d a — d o b r z e , n i e z d a d r u g i e d o b r z e . P r z e c i e ż w i a d o m o , ż e p o m a t u r z e i t a k b ę d z i e s i e d z i e ć w d o m u , j a k j e j s t a r s z a o r o k s i o s t r a M a r z e n a . R ó w n i e ż a b s o l w e n t k a l i c e u m o g ó l n o k s z t a ł c ą c e g o .

M arzena zdała maturę, dostała się na polonisty­

kę, na W SP. Poniew aż m ieszka 60 km od Zielonej G óry, rodzice wynajęli M arzenie pokój w mieście.

Był drogi, więc M arzena przepisała się na studia zaoczne i podjęła pracę. Jednak i to nie w ystarczy­

ło na opłacenie pokoju o raz na życie. Zrezygno­

w ała z pracy i w róciła do rodzinnej wsi. Jest na

“bezrobotnym ” i uczy się w pomaturalnej szkole.

Dylematy M arzeny czekają Aśkę i jej koleżanki w mieście.

We wtorek, 5 bm. po egzam inie pisem nym z języka polskiego abiturienci Liceum Ogólno­

kształcącego ni" I w Zielonej G órze wymieniali uwagi o pozostaw ionych komisji pracach. Gros uczniów, z którymi rozm aw iałam , głównie z klasy o profilu biologiczno-chem icznym wybrało pier­

wszy temat. Brzmiał on: “ Udowodnij na przykła­

dzie wybranych utworów staropolskich, że litera­

tura jest źródłem wiedzy o człow ieku.”

M aturzyści wychodzili z sali uśm iechnięci i spokojni. Jedna z dziew cząt opow iadała, że kiedy usiadła przy sw oim stoliku, podszedł do niej wi­

cedyrektor szkoły i zapytał:

M o ż e s ię s t r e s u je s z , s ie d z ą c w p i e r w s z e j ł a w ­ c e ? C h c e s z z m i e n ić m i e j s c e !

D ziewczynie odjęło mowę. T o n a m aturze jest taki luz?! — pomyślała.

N i e , n i e— odpow iedziała.-A fogf t u s ie d z ie ć .

Joannę Nyczak i Martynę Chełmską spotkałam już w parku. Swe prace oddały jeszcze przed trzy­

nastą.

P is a ły ś m y o d r a z u n a c z y s t o , w ię c p e w n ie d la t e g o s k o ń c z y ły ś m y s z y b c ie j — wyjaśniają.

Już są spokojne, choć w poprzedzający wieczór Joanna zaczęła się denerwow ać. Nie bardzo mogła zasnąć. Jako drtigi przedm iot pisemny wybrały

historię, poniew aż obie chciałyby zdawać na pra­

wo, na Uniw ersytet W rocławski.

Dwie Moniki — Lechna i Smaga podkreślają, że na sali panow ała bardzo dobra atm osfera. Było pogodnie i spokojnie. W cześniej w yobrażały so­

bie", iż będzie sztywno i oficjalnie. Sam ego eg za­

minu nie obaw iały się zanadto.

S k o r o p r z e z c z t e r y la t a p is a ł y ś m y m n ie js z e i w ię k s z e k l a s ó w k i b e z w ię k s z y c h p r o b le m ó w , l o c z e m u t e r a z m ia ł o b y s ię n a m n ie u d a ć ? — pyta M.

Lechna. R z a d k o s ię z d a r z a , b y k t o ś o b l a ł m a t u r ę . N a jw a ż n ie js z e b ę d ą e g z a m in y n a s t u d ia . O b y ta m s ię n a m p o w io d ł o .

S ylw ia T om iriska nie zdążyła przepisać całej pracy na czysto. Denerw ow ała się na początku, bo też siedziała w pierwszej ławce. Kiedy zapanow a­

ła nad nerwam i, byio już. dobrze. Jakodrugi przed ­ m iot pisem ny Sylw ia wybrała biologię. Przyznała, że bjoi się zakam uflow anych pytań.

Radosław Nowakowski jeszcze nie m a planów na przyszłość. Źdaje maturę, bo to może mu się przydać za jakiś czas. Jest zadowolony ze swojej pracy, bo zawsze lubił literaturę staropolską, więc z przyjem nością pisał na pierw szy temat.

Z d e n e r w o w a n i

k i b i c e

W stępu do szkoły broni Franciszka Pogoda — woźna. Dopóki maturzyści nie skończą pisać, nikt nie m oże wejść do środka. Pani Franciszka lubi matury. W te dni w szkole je s t cicho i-spokojnie.

N ikt nie biega po korytarzach i nie hałasuje.

W cześniej, w jedną z sobót pozostali uczniowie

“odpracow ali" lekcje, które powinny się odbyć we w torek, 5 maja. Dlatego cala szkoła należy w yłą­

cznie do zdających maturę. Kolejnego dnia. w środę, zajęcia rozpoczną się o godzinie 14.00.

W holu grupa rodziców przygotow ujących

“ m ałe co nie c o ” n iecierpliw ie oczekuje na 13.30. O tej p orze abiturienci m ieli oddać komi sji prące. Dorośli są w szkole od 6.30. T rzeba było przygotow ać góry pysznych kanapek i duże ilości płynów.

N a z a m ó w ie n ie p o d a j e m y d z ie c io m n a w e t

k a w ę — mówi B arbara Skowrońska. S p e łn im y

k a ż d e ic h ż y c z e n ie , c h o ć n i e w o ln o n a m o k a z a ć , j a k s ię d e n e r w u je m y — dodaje Jadwiga Lechna.

Jolanta Kondratowicz, przeżyw a maturę drugi rok ż rzędu. Poprzednio zdawał syn, w lym roku córka. D z i e c i o m p r z e s z k a d z a ś w ia d o m o ś ć , ż e p r z e ż y w a m y e g z a m in y w r a z z n i m i — dodaje z

przekonaniem .

W szyscy rodzice zgodnie twierdzą, żc skoro młodzi wybrali liceum, to naturalną koleją rzeczy będą zdaw ać na studia.

C z a s y s ą c ię ż k ie , a l e d la d z ie c k a z r o b im y w s z y s t k o — mówi Urszula Wosilewicz. Jej mąż Aleksander pow tarza słowa swoich rodziców:

W ie d z y n i e z a b ie r z e c i w o jn a , a n i o g ie ń n ie s p a li.

Dlatego ich syn będzie się kształcił dalej.

A k c j a

M a t u r a ”

W tym roku po raz pierw szy uczniow ie mogą zdawać m aturę poza swą m acierzystą szkolą. Z tej m ożliwości skorzystało dwóch abiturientów 7 Te­

chnikum M echaniczno-Budow lanego w Nowej Soli. Swój egzamin dojrzałości składają w W oje­

wódzkiej Bibliotece Pubłicznej-przed kom isją po­

w ołaną przez kuratora ośw iaty. Składa się ona z trzech osób. W śród nich jest sam kurator ośw iaty Stanisław Rzeźniczak, a pom agają mu Zofia Szachowiez — w izytator oraz K arol Żurawo- wicz— przewodniczący Państw ow ej Komisji Eg­

zam inu Dojrzałości przy Kuratorium Oświaty.

Praca nad tem atami prac m aturalnych trwa około pół roku. O nadsyłanie propozycji proszeni są nauczyciele, w spółpracują m etodycy z W ojew ó­

dzkiego O środka M etodycznego w Zielonej G ó­

rze. Potem kom isja, która w ostatnim etapie decy­

duje o końcowym brzm ieniu zadań m aturalnych czuwa, by nikt poza jej najczęściej 3-osobow ym składem nie poznał treściu zadań. W tym roku, w poniedziałek 4 bm. dyrektorzy wszystkich szkół średnich w w ojew ództw ie zgłosili się do kurato­

rium po koperty, zawierające tem aty maturalne.

N a w ypadek, gdyby tem aty obow iązujące w li­

ceum, włożono do koperty przeznaczonej dla te­

chnikum , w kuratorium czekają sam ochody, golo­

w e w każdej chwili dow ieźć w łaściw e zadania. Na wszelki wypadek Z. Szachowiez odpukuje w spód stolika, a S. Rzeźniczak ■zapewnia, że to są rozw a­

żania czysto teoretyczne, bo laka sytuacja jeszcze nie m iała miejsca.

* He *

W LO n r 1 do m atury przystąpili wszyscy tegoroczni absolwenci klas czw artych.

Dwieście jedenaście osób. Przed nimi egza­

miny ustne. Trzymajcie się.

E w a T W O R O W S K A - C H W A L IB Ó G

Cytaty

Powiązane dokumenty

Satysfakcję zwiększał jeszcze fakt, że dokonałem tego przy pomocy skromnej, zdezelowanej jednorurki, która jednak od tego dnia stała się dla mnie bezcenną,

Oddzielanie się płytki paznokciowej może być także wywołane przez częste moczenie rąk, używanie mydeł alkalicznych mających działanie roz­. miękczające lub

Nowa spółka, która całkowicie przejmie import, sprzedaż i serwis samochodów HYUNDAI w Polsce — już powstała' Rodziła się długo i nie bez bólu, zapewne dlatego też,

Mama zawsze była i nadal jest bardzo bliską mi osobą.. Antonina Świetlicka, dyrektor

Jeśli śni Ci się, że nagrobek jest rozwalony, oznacza to t ’ chorobę i stratę - tak dla. śniącego jak i dla

Bardzo często małżeństwo utrzymywane jest tylko ze względu na dzieci, przy czym sytuacja częstokroć staje się tragiczną: rozejść się małżonko­.. wie nie mogą,

wy konstytucyjnej, która pozwoliłaby w całości uchylić Konstytucję z 1952 r &#34; Wobec podjęcia jednak prac przez komisję sejmową rząd po­.. stanowił przedstawić

Je śli śni się przy tym, że biodra są przecięte w połowie, to należy spodziewać się, iż żona i dzieci będą szczególnie troskliwie opiekować się w czasie