• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn homiletyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn homiletyczny"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Mokrzycki

Biuletyn homiletyczny

Collectanea Theologica 42/1, 101-111

(2)

42 (1972) f. I

BIULETYN HOMILETYCZNY

Zawartość: I. SŁOWO BOŻE W KOŚCIELE. Serce przysposobione do słucha­ nia słowa. II. CZYTANIA BIBLIJNE W LITURGII. Omówienie czytań m szal­ nych (rok A): 1. Pan gromadzi sobie lud m esjański (Świt Bożego Narodze­ nia). — 2. Bóg przem ówił i czeka na odpowiedź (Dzień Bożego Narodzenia). III. Z ROZMÓW O POSŁUDZE SŁOWA. 1. Biblijne referencje pozdrowień mszalnych. — 2. Krótkie pytania z długiego listu *.

I. SŁOWO BOŻE W KOŚCIELE Serce przysposobione do słuchania słowa

Mowa jest „zajęciem stanowiska w św iecie znaczeń”. Słowo ludzkie tłum a­ czy znaczenia, tworzy przekonania. Pozwala człow iekow i określić w łasną świadomość. U jaw nia mu bowiem posłannictwo, które chce siebie określić i w czynie dopełnić. W tej funkcji jest ono pośrednikiem m iędzy człowiekiem a jego wartościami, m iędzy osobą a jej przeznaczeniem *.

O ileż potężniejsze jest słowo Boże! Już religie starożytnego Wschodu pojm owały słow o bogów jako słowo pełne mocy, uważały je za wyrok nieod­ wołalny, przypisyw ały mu nawet moc oczyszczającą i leczącą. Prorocy ST ciągle uczą, że słow o Boże w nosi św iatłość i energię, jest początkiem nowego usposobienia i nowej akcji w człowieku. K sięgi m ądrościowe zaś w jednym rzędzie staw iają słowo, mądrość, Ducha Bożego 2.

Według św. Paw ła treścią słow a Bożego jest sam Jezus Chrystus, jest misterium paschalne — akt, przez który Bóg w skrzesił Jezusa, aby go uczynić^ Panem żyw ych i umarłych. To słow o jest pełne mocy. Działa wśród w iernych (1 Tes 2, 13), prowadzi do zbawienia (Rz 1, 16; 1 Kor 15, 1). Jest słow em zba­ w ienia (Dz 13, 26; Ef 1, 13), życia (Flp 2, 16), łaski (Dz 14, 3; 20, 32), pojedna­ nia (2 Kor 5, 19), nieśm iertelności (2 Tm 1, 10). Gdy Bóg mówi, jego słow o jest zarazem działaniem, tak iż orędzie zm artwychwstania jest przedłużeniem aktu, przez który Bóg w skrzesił Jezusa. Tego samego uczy św. Jan. Jezus został posłany, aby głosić słowa Boże. Nie tylko głosi słowo, ale otrzymał również Ducha Bożego bez ograniczeń, aby mógł przelać tego Ducha w swoich słuchaczy i spełnić to, co m ówi (J 3, 31—36)8. Jego słow a oczyszczają (J 15, 3; 1 J 1, 8— 10), uświęcają (J 17, 17), są duchem i życiem (J 6, 63).

’“ Redaktorem niniejszego biuletynu jest ks. Bronisław M o k r z y c k i SJ, Kraków.

1 E. V e r d o n c, Phénom énologie de la parole, w: La Parole de Dieu en Jesus-C hrist. Tournai 1961, 254—264.

* Ch. L a r c h e r , La révélation de la parole die Dieu, w: La Parole... 55—67. R. S c h n a c k e n b u r g , Das Johannesevangelium , Freiburg i. Br. 1965, t. I, 400.

(3)

102

B IU L E T Y N H O M IL E T Y C Z N Y

To słow o Boże stawia wymagania, które stają się z o b o w i ą z a n i a m i słuchaczy. W przypow ieści o siew cy (Mt 13, 3—9; Mk 4, 1—9; Łk 8, 4—8) Chrystus opisuje losy ziarna, tzn. przedstawia dzieje K rólestwa Bożego. P o­ słannictw o o K rólestw ie Bożym u n iew ielu znajduje posłuch. Zaczyna ono od skrom nych początków, a mimo to osiągnie zamierzony kres, stanie się w spaniałym K rólestw em eschatologicznym. Zarazem Jezus apeluje do słu ch a­ czy, by um ieli w idzić to Królestwo Boże, ujaw niające się w jego przyjściu, przyjąć jego posłannictwo. W w yjaśnieniu przypowieści (Mt 13, 18—23) w idzi się rękę pierwotnego Kościoła, który stosuje sens przypow ieści do siebie, do sw oich w ie r n y c h 4. Skoro wzrost K rólestw a Bożego zależy rów nież od różnych rodzajów słuchaczy, to „wyjaśnienie staje się napom nieniem , parenezą, by w ierni odpow iedzieli na apel Chrystusa sw ą religijno-oby czaj ową postawą. Trzeba słow o Boże przyjąć i rozumieć, w ytrw ać w nim mimo trudności oraz przynosić owoc.

Zobowiązania te określają w łaściw ą postaw ę człow ieka wobec słowa Bożego, apelują o nią, domagają się jej. Tą postaw ą jest s e r c e p r z y s p o s o b i o ­ n e d o s ł u c h a n i a s ł o w a . Słowo Boże nie może się obejść bez tej postawy. Toteż siew cy słow a, Apostołowie, troszczą się o to, aby ta postaw a u słu ch a­ czy zaistniała, pogłębiła się, stała się niezłom ną i zw ycięską.

Św. P aw eł upomina, że słowo Boże należy przyjąć. Trzeba przyjąć m isteriumj p aschalne ze w szystkim i życiowym i następstw am i, jakie w nosi (Rz 4, 24; 10, 9). W słow ie Bożym należy wytrw ać. P aw eł w szystko czyni, aby w ierni w y ­ trw ali w słow ie, które przyjęli (1 Tes 2, 1; 3, 5; 1 Kor 15, 1; 2 Kor 0, 1). W przeciw nym razie A postoł trudziłby się na darmo (Gal 4, 11). Gdy zaś w ytrw ają, będzie z nich dumny w dniu Chrystusa (Flp 2, 16). Słowo Boże należy strzec (1 Kor 11, 2; 15, 2; Flp 2 ,1 6 ; 2 Tes 2, 15), przy czym czasowniki: katecho, epecho, krateo oznaczają m ocne trzymanie, posiadanie niepozbywalne. Tylko w ten sposób w ierni przynoszą owoc, pogłębiając sw e życie religijne (Kol 1, 5; Flp 4, 9; 1 Tes 4, 1), uświęcając się (Kol 1, 28) i jaśniając jak gw iaz­ dy na św iecie (Flp 2, 15)5.

Tego sam ego uczy św . Jan. Słow o Boże domaga się przyjęcia bezw arunko­ wego. Trzeba słuchać i w idzieć. Lecz „słuchać” nie znaczy rozumieć bezpo­ średnie znaczenie słów , tak jak „widzieć” n ie oznacza tylko spostrzegania wzrokowego. Trzeba w niknąć w rzeczywistość zbawczych dzieł Chrystuso­ w ych: otworzyć się na nią, przyswoić sobie, poddać się jej, przylgnąć do niej, pozw olić się przez nią pouczyć, tak by stała się zaczynem nowej postaw y ży­ ciowej. O tym m ów i w iele tekstów ew angelii św. Jana, np 12, 47, gdzie zesta­ w ione są w yrażenia: słucha, przyjmuje, strzeże, jest posłuszny. Słowo Boże należy strzec (terein ), zdobywając się na w ytrw ałą w ierność i zachowując przykazania Chrystusowe (14, 15. 21; 15, 10). Przykazania są słow em Chrystu­ sa (14, 23; 15, 20; 1. J 2, 3. 5). W słow ie Bożym należy pozostać. Jeżeli św. P a­ w eł używa tu wyrazu estek a te — stoicie (1 Kor 15, 1), to św. Jan obiera sło­ w o m enein, którym oznacza przebywanie Jezusa w Ojcu (14, 10), Ducha

Św. w Jezusie (1, 32), w iernych w Jezusie (6, 56; 15, 4; 1 J 2, 6). To pozwala zrozumieć głębię w ypow iedzi Jezusa: „Jeżeli w e m nie trwać będziecie, a słow a m oje w was trwać będą...” (J 15, 7). Kto trwa w słow ie Chrystusa, ten trw a w Chrystusie, i stąd słow o jest źródłem zw ycięskiej mocy w chrześcijaninie (1 J 2, 14)«.

4 R. S c h n a c k e n b u r g , G ottesherrschaft und Reich, Freiburg i. Br. 1963, 104; W. T r i l l i n g , Das E vangelium nach M atthäus, Leipzig 1965, t. II, 29; D. B u z y , Les Paraboles, Paris 1948, 35; L. C e r f a u x , Le T résor des Paraboles, Paris 1966, 30.

6 J. D u p o n t , La Parole de Dieu su ivan t sain t Paul, w: La Parole..., 78—80. 6 J. G i b l e t , La Théologie Johannique du Logos, w: La Parole..., 97—100; H. S c h l i e r , Glauben, Erkennen, L ieben nach dem Johanne se vangelium , w: A u fsätze zu r biblischen Theologie, Leipzig, 290—302.

(4)

Sprecyzujm y bliżej postaw ę człowieka wobec słow a Bożego. Przyjęcie słowa zakłada uległość; słuchanie i w idzenie domagają się skupienia; strzeżenie sło ­ wa żąda współpracy; trw anie w słow ie nie może obejść się bez życiow ego związku osoby człow ieka z osobą Jezusa; w reszcie owocowanie słow a jest już nową postaw ą, jest nawróceniem i odrodzeniem człowieka. Taka postawa, takie przysposobienie serca do słuchania słow a streszcza się w jednym, za­ sadniczym akcie religijnym , którym jest akt w iary. Każdy objaw pozytywnej postawy w obec słow a jest już dziełem wiary, a tym sam ym dyspozycja w e w ­ nętrzna, która rodzi się przy słuchaniu słow a, jest również dziełem Boga. Bóg bowiem działa już w tedy, gdy człowiek przy słuchaniu słow a zaczyna podda­ wać się Bogu. D latego Chrystus oświadcza, że ten słucha słow a Bożego, kto jest z Boga (J 8, 47), z prawdy (J 18, 37), kogo Ojciec pociąga (J 6, 37. 44; 17, 6). W edług św . P aw ła (2 Kor 1, 21—22; Ef 1, 13) i św. Jana (1 J 2, 20. 27) słowo Boże, przyswojone w duchu w iary, namaszcza chrześcijanina, tzn. pozo­ staje w nim czynne dzięki akcji Ducha Św., poucza go i rodzi zm ysł p ra w d y 7. Zbawcze słow o Boga chce przyporządkować sobie całego człowieka, w szyst­ kie władze jego natury i w szystkie dziedziny jego życia. Czy człowiek w spół­ czesny jest zdolny dać taką całościową odpowiedź na w ezw anie Boga? Korelatem słow a jest dyspozycja człowieka. Czystość moralna, szczerość w ew ­ nętrzna, dążenie do najw yższych w artości łącznie z nadprzyrodzonym zm ysłem w iary — to nieodzowne dyspozycje człow ieka do słuchania słowa. Trzeba je w yw oływ ać przez um iejętną akcję duszpasterską. Trzeba głosić autentyczne słow o Bęże — jak tego żąda K ościół dzisiejszy — by w ierny tym łatwiej mógł je odróżnić od zw yczajnych słów ludzkich i doznać jego łagodnej, zba­ w iającej mocy.

Ks. F eliks S zreder CR, K ra k ó w

II. CZYTANIA BIBLIJNE W LITURGII O m ówienie czytań m szalnych (rok A) 1. P a n g r o m a d z i s o b i e l u d m e s j a ń s k i

(Świt Bożego Narodzenia)

Czytanie I — Iz 62, 11—12 „Oto twój Zbawca przychodzi!” Słucham y znow u Tritoizajasza, po niew oli babilońskiej. Nasze czytanie stanow i zakończenie zbioru poem atów rozdz. 60—62, stylow o i tem atycznie pokrewnych D euteroizajaszowi (40—56: Księga Pocieszenia). Inspirując się rozdz. 40 nasz poeta domaga się od obecnych w Jerozolimie otwarcia drogi dla wracającego z niew oli ludu, a zwłaszcza rozkazuje w im ieniu Jahwe, aby przygotowano trium falny powrót do Miasta jego .Zbawiciela (hebr.: „zbawienie” — metonimia).

Wraz ze Zbawcą idzie nagroda za jego zw ycięstw o, a poprzedzają go jego trofea w ojenne (cytat z 40, 10): oczyw iście chodzi o lud w yzw olony. Lud ten będzie się odtąd nazyw ał „Ludem -Świętym ” i „Odkupionym i-Przez-Jah­ w e”. Również m iasto, do którego wraca jego Zbawca, m usi zmienić imię, bo zmienia się jego los (znana procedura semicka): „Porzucone” stanie się „Poszukiwane”, „M iasto-Nie-Opuszczone” (por. w. 4). Te cztery nowe imiona niają ten sam sens historiozbawczy: Bóg kocha swój lud, chce go zdobyć, w yzwolić, poślubić n a zawsze.

7 I. d e l a P o t t e r i e , L'onction du ch rétien par la foi, w: I. d e l a P o t t e r i e i, S. L y o n n e t , La v ie selon VEsprit, Paris 1965, 141.

(5)

104

B IU L E T Y N H O M IL E T Y C Z N Y

Stare Przym ierze objawia w ięc nam strukturę społeczną Bożej ekonomii zbawienia. Człowiek nie zostanie zbawiony uciekając z historii i społeczeń­ stwa. Wtedy tylk o należy do Boga, kiedy należy do w spólnoty wybranej przez Boga jako Jego Lud Święty. Lud ten — już w ST — posiada bowiem życie wiary, które opiera się na słow ie Boga i zgromadzeniach liturgicznych, jak również na tylu tradycjach i instytucjach narodowych. Te ostatnie pociągają oczyw iście za sobą różne ograniczenia ow ego życia wiary: jego perspektyw y nie przekraczają porządku doczesnego ni granic izraelskich.

Jednakże naw et dzięki tem u zrośnięciu się rzeczyw istości nadprzyrodzonej (Lud Boży) z rzeczyw istością nader przyrodzoną, narodową i polityczną (Izrael), jakiś niebylejaki rąbek najgłębszej istoty tego m isterium życia w iary zostaje nam szerzej odsłonięty: że m ianow icie poza wspólnotą, w roz­ biciu, w egoizm ie ( = extra ecclesiam ) nie m a zbawienia. Bolesne i radosne doświadczenia Izraela jako ludu jak najbardziej „z tej ziem i” przygotowują nas do zrozum ienia owej eschatologicznej społeczności św iętej, w której Boży Plan Zbawienia dopełni się ostatecznie i w której m usim y szukać sw ego m iejsca.

A lbowiem to do nas, nowej „córy syjońsk iej” (w. 11), przychodzi Zbawca. Przychodzi, abyśm y się stali z powrotem Jego Ludem Świętym . W tę Noc m uszę się rozejrzeć w okół siebie, m uszę dostrzec w reszcie, że nie jestem sam w K ościele i na św iecie, muszę innym i oczym a spojrzeć na innych. Czytanie II — Tt 3, 4—7 „Z m iłosierdzia sw ego zbawił nas” Trzeci rozdział Listu do Tytusa kontynuuje serię pouczeń, w ym ieniając obowiązki chrześcijan w życiu politycznym i społecznym. Tym bardziej mają oni św iadczyć dobro, że sam i byli w niew oli zła, póki nie ukazała się (epefane) „dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga”. Czy Paw eł cytuje tu starochrześcijański hymn chrzcielny? Być może. W każdym bądź razie, gdy się objaw iła owa benignitas et hum anitas Boga zbawił On nas w łaśnie (oczywiście nie dla naszej małej spraw iedliwości, lecz tylko dla swej w ielkiej miłości) przez chrzest (w. 5).

P aw eł czy cytow any przez niego teolog-poeta mocno podkreśla działanie chrzcielne Ducha Sw. — to nie woda działa, lecz Duch przez nią! — który sprawia 1. odrodzenie (palingenesia) i 2. odnow ienie (anakajnosis). Pierw sze słowo jest term inem eschatologicznym dla określenia nowego dzieła stw ór­ czego Boga na końcu czasów, a zastosowane do jednostek przedstawia ich nowe narodziny. Drugie jest niemal synonim em pierwszego i oznacza now y początek, now e przekazanie życia.

Dokonał tego Bóg przez to, że Ducha Sw. na nas „w ylał”. To samo słów ko (ekcheo) znajdujem y aż trzykrotnie w m owie Piotra po Zesłaniu Ducha Św. Jak Duch stw orzył w dniu Zielonych Świątek z grupy uczniów Ciało Chry-^ stusa, a w dniu ostatecznym dokona nowego Stworzenia dla w iecznego Królestwa, tak w chw ili chrztu odradza nas i odnawia, „abyśmy, usprawie­ dliw ieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia w ieczn ego”. Na chrzcie Duch zdobył nas i w cielił do W spólnoty. Zjednoczeni z Chrystusem w K ościele stanow im y w szyscy ochrzczeni — odkąd „zesłał Bóg Syna sw ego” (Gal 4, 4; por. 3, 25—4, 7) — jedną rodzinę, której duszą ma być Duch m iłości.

Na Boże Narodzenie ofiarujem y sobie przebaczenie i dary. Na chrzcie Bóg nam podarował sw ego Ducha, na Boże Narodzenie — swego Syna. Zmazując w szystk o zło, nawet naszą „spraw iedliwość”, Bóg odradza i odnawia w szystko, Bóg tworzy sobie nowy „Lud Ś w ięty”, „Odkupiony przez Boga”. Dlatego w edług ojców Kościoła w dorocznej celebracji zbawienia — która swój szczyt osiąga w W ielkanoc — Boże Narodzenie jest nowym narodzeniem chrzcielnym chrześcijan: „Kiedy adorujemy narodzenie naszego Pana, cele­ brujemy nasze w łasn e narodziny — narodzenie Chrystusa jest początkiem ludu chrześcijańskiego” ( L e o n W.).

(6)

Ewangelia — Łk 2, 15—20 „Opowiedzieli o tym , co im zostało objawione”

Czytamy ciąg dalszy „Ewangelii o d zieciństw ie” Łukasza. (Tak nazywam y dwa pierwsze rozdziały Łukasza i Mateusza, autonomiczne jednostki literac­ kie i teologiczne ew angelii, z gatunku zwanego midraszem, który jest twórczą refleksją nad faktem Chrystusa w św ietle Biblii; spotkanie ze Zm artwych­ wstałym dało bowiem uczniom poznać z całą pewnością, kim jest Jezus, i ta pew ność w iary pom ogła im potem przy „rekonstrukcji historii” ukrytych lat Jezusa, co daliśm y w cudzysłowie, bo ew an gelia nie jest historią, lecz kazaniem o historii). Odkrywamy w naszym fragm encie dwa schematy:

1. S c h e m a t m i s y j n y : słyszeć i widzieć — głosić. To co usłyszeli od anioła (w. lOn) i co zobaczyli na w łasne oczy (w. 16) — z kolei opowia­ dają (przepowiadają — kerygmat) innym (w. 17). Łukasz używa fachow ej terminologii m isjonarskiej.

G noridzein : Pan oznajmia — w. 15, i pasterze-apostołow ie dalej oznajmiają, rozpowiadają — w . 17 (termin z listów Paw iowych). Rhem a (słow o-w ydarze­ nie, hebr. dabar): orędzie Boże zostaje w cielone w fakt — w . 15, pasterze- - apostołowie widzą go i świadczą o nim i tak fakt przechodzi znowu w o fę- dzie — w. 17 (apostoł jest zawsze świadkiem Wydarzenia i sługą Słowa — por. 1, 2). Lalein (głosić Dobrą Nowinę): najpierw Bóg głosi pasterzom — w. 17, następnie pasterze-apostołow ie ludow i — w. 18 (schemat chrześcijań­ skiej traditio znany z Listu do Hebr.). A kouein (przekazywaniu Słowa odpo­ wiada przyjmowanie, słuchanie): dzięki pasterzom, którzy pierwsi usłyszeli — w. 20, słyszy cała rzesza — w. 18 (ta obecna przy żłóbku rzesza to słuchacze kerygmatu apostolskiego). S yn terein (zachowywać; termin ze słow nika tra­ dycji): Betlej em ici tylko dziwią się — w. 18, „lecz Maria zachow yw ała w szystkie te rzeczy (rh em ata) i rozważała je w sercu sw oim ” — w. 19. NMP — „Kościół przed K ościołem ” — jest typem w ierzącej wspólnoty, która żyje Słowem otrzymanym od Boga i przekazuje je dalej.

Nasz ew angelista ustanawia paralelizm m iędzy dzieciństwem Jezusa (Łk 1—2) a dzieciństwem Kościoła (Dz 1—2): Jezus i Kościół narodzili się z Marii i Ducha Sw., by w św iecie ubogich i nieszczęśliwych zw iastować i urzeczywistniać zbawienie.

2. S c h e m a t l i t u r g i c z n y : słyszeć i widzieć — chwalić. Do liturgicznej aklamacji aniołów (w. 13n) dołącza Łukasz pasterzy (w. 20). Czyni to zgodnie z własną perspektywą teologiczną. W jego Dziejach Słowo stwarza zawsze wspólnotę chrześcijańską, której kult polega przede wszystkim na uw ielbieniu Boga: usłyszeć — chwalić. W jego Ewangelii po cudach Jezusa następuje zawsze uw ielbienie Boga ze strony ludu: widzieć — chwalić. Tu, w ew angelii pasterskiej, łączy on oba m otyw y kultowe: „wielbiąc i w ysław iając Boga za wszystko, co słyszeli (Słowo Boże!) i w idzieli (Znak Zbawienia!)”^

Tak w ięc Łk 1—2 stanowi jakby prolog (epilog?) obu tom ów jego dzieła: Ewangelii i Dziejów. Pasterze, słuchacze Słowa i św iadkow ie Znaku, jedno­ czący się w sw ym uw ielbieniu Boga z Gloria aniołów, reprezentują tych wszystkich, którzy usłyszeli Ewangelię i ujrzeli Zbawienie. Wokół żłóbka sprawuje się pierwsza liturgia chrześcijańska, niebo łączy się z ziemią. Nad Dzieciątkiem — Panem Kościoła aniołowie i pasterze antycypują śpiew chwały, który w znosi do nieba z radością nasza Wspólnota wierzących.

Dla zgromadzonych na św iętow aniu Eucharystii w Boże Naradzenie jest to moment odpowiedni sięgnięcia do sam ych korzeni tej com munio, którą tw o­ rzymy wokół ołtarza-żłóbka: con gregavit nos in unum C hristi amor. Porzu­ ceni, opuszczeni, ow ce bez pasterza, staliśm y się jako „łup w ojenn y” (Iz 62, 11) Zbawiciela, jego Ludem Świętym . W eszliśmy do Jego Kościoła rodząc się po raz w tóry „przez obnąycie odradzające i odnawiające” (Tt 3,5). Moment w ięc to odpowiedni ożywienia, odświeżenia i pogłębienia w nas w ięzi wspólnotowej. Moment najodpowiedniejszy rozszerzenia naszej w spólnoty

(7)

1 0 6 B IU L E T Y N H O M IL E T Y C Z N Y

m odlitewnej przez „opowiadanie o tym, co nam zostało objaw ione”. Jak człowiek szczęśliw y może się zamknąć? Jakże m ożem y zatrzymać tylko dla siebie Radosną Nowinę? A le w spólnota się buduje i rozszerza przez m iłość.

K s. M ichał C za jk o w sk i, W rocław

2. B ó g p r z e m ó w i ł i c z e k a n a o d p o w i e d ź (Dzień Bożego Narodzenia)

Czytanie I — Iz 52, 7—10 „Są pełne w dzięku nogi zw iastuna radosnej now iny!” Minęły dwa w iek i od śm ierci Izajasza. Izrael przebywa w niew oli babi­ lońskiej (VI w). Nagle wznosi się głos jakiegoś dalekiego ucznia Izajaszowego: „Pocieszcie, pocieszcie mój lud! — m ówi w asz Bóg. — Czas jego niew oli skończony, nieprawność odpokutowana!” (Iz 40, ln). W yzwolenie (r. 539) przyniesie narodowi wybranem u Cyrus, poganin, o którym m ówi Jahwe: „To mój pasterz, on wykona całą moją w o lę” (44, 28). Tak pisze ów anoni­ m owy „uczeń” — a jest to prorok równie w ielk i jak Izajasz! — który jest autorem tzw . K sięgi Pocieszenia Izraela, czyli II części K sięgi Izajasza: rozdz. 40—55, i stąd zw iem y go Deuteroizajaszem. Jest u niego coś w ięcej niźli tylko entuzjazm z odzyskanej w olności politycznej i religijnej. Odkrywa on, że Jahwe rządzi historią i że odrodzenie Izraela nakłada nań obowiązek m isji wobec w szystkich narodów. Obok uniwersalizm u m esjanizm tej księgi* zwraca na siebie uwagę, bo jest zupełnie oryginalny: Mesjasz to nie zw ycięski król, lecz cichy, pokorny, cierpiący sługa; opiew ają go cztery tzw. „Pieśni Sługi Jahw e”. Krótko przed ostatnią znajduje się nasze czytanie, zupełnie odmiennego jednak charakteru.

Już w rozdz. 51 powróciliśm y do atm osfery pokrzepienia, nadziei. W stro­ fach przepełnionych liryzm em poeta domaga się od Jahwe, by się obudził. Jahwe odpowiada, pokrzepia, zapewnia, że już nigdy w róg nie w ejdzie do Św iętego Miasta, a pojmanej Córze Syjonu każe rozwiązać sobie w ięzy na szyi (52, ln). Na te słow a Boże w izjoner n ie m oże się już powstrzym ać z radości: „O, jak są pełne wdzięku na górach nogi zw iastuna radosnej now iny!...” (w. 7; św. Paw eł stosuje go do apostołów: Rz 10, 15). Nigdzie indziej nie została wyrażona z większą gw ałtow nością radość, którą w itano edykt Cyrusa. Jest to w łaściw ie ciąg dalszy poem atu o w yzw oleniu Jerozo­ lim y, który rozpoczął się w 51,9 i został dwukrotnie przerwany: 51, 12— 16 {dwie krótkie perykopy) i 52, 3—6 (wierszem, nagle zwolnionym , podana refleksja Jahw e nad historią Jego ludu).

W naszym fragm encie poematu chodzi o powrót wygnańców. Czujki roz­ staw ione na okaleczałych murach Jerozolimy spostrzegają w reszcie posłań­ ców, którzy — spoceni, zadyszani — biegną przodem i to bardzo szybko (stąd wzm ianka o nogach). O ich ukazaniu się stojący na czatach, nieprzy-* tomni z radości, krzykiem dają znać mieszkańcom,

Deuteroizajasz — bo orzecież sw ego głosu użycza on czujkom — podkreśla, nauczony sm utnym doświadczeniem historii, że w nowej erze, jaką inaugu­ ruje Powrót, nie będzie potrzebny Ludowi Bożemu żaden król ziem ski: „Twój Bóg zaczął królow ać!” (w. 7) — nad Syjonem i całą ziemią. On „pokrzepił swój lu d ” ( = „umocnił”, nie zaś — za W ulgatą — „pocieszył”, podobnie 40, 1; słow o hebr. zakłada tu n ie kondolencje, lecz konkretną zm ianę sytuacji zewnętrznej i — co za tym idzie — zm ianę nastawienia słuchacza) i „odkupił Jeruzalem ” (w. 9; Jahwe jest goel swego zaprzedanego w niew olę ludu, tzn. odgrywa rolę bogatego 'krewnego w ykupującego na podstawie prawa pierwokupna, por. Kpł 25 , 24n). Jahwe „obnażył sw oje ram ię” (w. 10) do w alki — tak jak w tedy, kiedy w yprow adził ich z niew oli

(8)

egipskiej — i osobiście prowadzi pochód w ygnańców (w. 8, 12; por. 40, lOn), jako pasterz ludu sw ego (król lub bóg jest przedstawiany jako pasterz na całym starożytnym Wschodzie). Powrót będzie się charakteryzował inter­ wencją i objaw ieniem Jahw e nie tylko na rzecz w łasnego ludu, ale także w szystkich narodów ziemi, które „zobaczą zbaw ienie naszego Boga” (w. 10).

Oto „Ewangelia o pokoju, szczęściu i zbaw ieniu” (w. 7) dla nas w szystkich: „Twój Bóg zaczął królow ać!” Nasz Bóg! „Przeszedł Jezus i głosił E w angelię Boga: Czas się w ypełnił! Królestwo nadeszło! Nawracajcie się! Uwierzcie Ew angelii!” (Mk 1, 14n). Patrzę na niem e Dziecko w żłóbku: oto „Zwiastun Badosnej N ow iny”! Bóg chce przez Niego coś d o m n i e powiedzieć... Czytanie II — Hbr 1, 1—6 „Bóg przem ówił do nas przez Syna”

Trzymamy w ręku najbardziej tajem nicze pism o NT: nie znamy jego nadawcy (uczeń Pawła?), adresatów (chrześcijanie pochodzenia żydow skie­ go?), daty (przed zburzeniem Jerozolimy, przed ewangeliami?), okoliczności pow stania (prześladowanie? błędy doktrynalne — moralne?). Jego styl, jego treść zbija nas z tropu. A jednak i człowiek w spółczesny znajdzie tu dla siebie strony bardzo egzystencjalne, a chrześcijanin — sporą porcję arcy- ważnej teologii. Dość powiedzieć, że jest to jedyne pismo natchnione, które Jezusowi daje tytu ł kapłański. Prolog tego listu stanow i w raz z prologiem ew angelii Jana jedno z najkapitalniejszych źródeł chrystologii w Piśm ie św.

Zaczyna sję list — bez zw ykłych form uł — krótkim spojrzeniem w stecz na dzieje Słowa Bożego w ST, aby następnie sław ić Syna, który nam przy­ niósł ostatnie słow o zbawcze Boga. Czytelnik ma tem u Słowu Dobrej N ow iny dawać w iększy posłuch (chodzi o chrześcijan drugiego pokolenia, a w ięc tych, którzy już od dziecka uczestniczą w sw ojej w spólnocie w liturgii Słowa i dość nasłuchali się kazań, por. 2, 3; 5, U ; 13, 22), choć nie zostało ono przy­ niesione przez aniołów jak w Starym Przymierzu (akcent polemiczny!), boć przecież Chrystus w yższy jest od aniołów. Tezę tę udowadnia autor zw y ­ czajem rabinów gromadząc argum enty biblijne (w naszym wypadku aż sie­ dem: w. 5—13).

Oto dramat objawienia, w którego centrum stoi Syn, a w którym i m y nie jesteśm y widzam i. „W ielokrotnie i na różne sposoby przem awiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków”, ale od M alachiasza, od pięciu niem al w ieków , m ilczał. Dopiero w tych czasach ostatecznych, w naszych czasach, przem ówił znowu. Już nie nasi ojcowie (nasi! także poganochrześcijanie jesteśm y spad­ kobiercami izraelskiej historii zbawienia), ale m y — podkreśla autor — jesteśm y odbiorcami Objawienia. Stare Objawienie było ogromnym bogac­ twem , ale całe jego ubóstwo wychodzi na jaw teraz, kiedy przynosi je* ktoś, kto sam jest w e w łasnej osobie Słowem Boga i Objawieniem Jego m iłości. N ie ma kom petentniejszego posłańca nad Syna! Omawiając te kom petencje m ów i autor najpierw o stosunku Chrystusa do kosmosu i do Boga (w. 2m), a następnie o Jego dziele odkupienia i w niebowstąpieniu. C harakterystyczne, że z całego życia Chrystusa w ym ienia tylko Jego zw ycię­ stw o nad grzechem i śmiercią: On jest Słowem, które przem awia czynami zbawczymi. (Kiedy w w. 6 będzie m ów ił o wprowadzeniu Pierworodnego na świat i hołdzie aniołów, będzie m iał na m yśli oczyw iście paruzję; ale liturgia odważnie antycypuje ten w iersz do Bożego Narodzenia, i znowu uderza nas ten fakt: N ajwyższe Boże Słow o jest niem owlęciem , nie mówi. A le nie ma głośniejszego kazania, jak to leżące w żłóbku, w pieluszki ow inięte Dziecko, przez które „Bóg przem ówił do nas”!). Wreszcie om awia autor listu stosunek Chrystusa do aniołów. Na podstaw ie alegorycznie cytowanej B iblii w ykazuje synostw o Boże Jezusa. Całą tą rozwlekłą argum entacją w skazuje, że Jezus jest kim ś, kto może nam — znużonym już tylu posłań­ cami Bożym i — jeszcze coś nowego, ważnego, autorytatywnego, jedynego powiedzieć.

(9)

B IU L E T Y N H O M IL E T Y C Z N Y

Na m iejsce fragm entarycznego i w ielopostaciow ego Słowa, które Bóg kiero­ w ał kiedyś do proroków, rodzi się teraz Słow o absolutne, pełne, jednorazowe. Adorujem y je — każde Słow o dawnych i nowych ksiąg B iblii — w Panu naszym Jezusie Chrystusie, obecnym i działającym w Kościele, który żyje Nim i w szystkim , co w ychodzi z ust Bożych. Czy i ja żyję Nim? Czy Jezus m a m i jeszcze coś do powiedzenia? Czy słucham Słow a i zachowuję je? Ewangelia — J 1, 1—(18 „Słowo stało się Ciałem ” Sw. Jan pisze zazwyczaj bardzo prosto. Prolog natom iast podał nam w stylu nader hieratycznym, liturgicznym: chce zwrócić naszą uwagę na doniosłość m isterium , które opiew a. V a n d e n B u s s c h e dzieli tę uro­ czystą prefację na siedem strof:

w. 1— 5: najbardziej boskie ze wszystkich słów Boga, w. 6— 8: św iadek światłości,

w. 9—11: św iatłość i niew iara, w. 12—13: boskie dziecięctwo,

w. 14: niew iarygodne, a jednak prawdziwe,

w. 15: Chrzciciel — kamień graniczny m iędzy St. a N. Test., w. 16—18: doskonałe objaw ienie rzeczywistości.

W gąszczu i głębinie teologicznej tej uwertury IV Ew angelii zdecydowałem się zasygnalizow ać tylko (za F e u i l l e t - G r e l o t ) problem Słowa. W pro-v logu bowiem jest to powiedziane mocniej i jaśniej niż gdziekolwiek indziej: Jezus — jako Syn Boga — jest Jego żywym , istniejącym , działającym S ło­ wem. Słowo, mniej dotykalne niż mgła, wiatr, powietrze, może stać się ciałem? Stało się ciałkiem żydowskiego dziecka, potem ciałem skazańca na krzyżu. Jako Logos istniał Jezus od początku w Bogu i sam był Bogiem (w. ln ). Od Niego w ięc pochodzi w szelka m anifestacja boskiego Słow a w stworzeniu, historii, w ostatecznym dopełnieniu się zbaw ienia (por. Hbr 1, ln). On b ył tym Słow em twórczym, w którym w szystko zostało uczynione (w. 3; por. Hbr 1, 2; Ps 23, 6nn), tym Słow em ośw iecającym , które błyszczało w ciem ­ nościach świata, by ludziom przynieść objaw ienie Boga (4n. 9). Już w ST okazywał tajem nie sw ą moc, kiedy Słowo działało i objawiało. A le dopiero gdy nadeszła pełnia czasów, Logos w szedł otwarcie w historię stając się ciałem (w. 14), stając się dla nas przedmiotem konkretnego doświadczenia (1J 1, Inn), tak że „oglądaliśm y jego chw ałę” (w. 14).

W ten sposób m ógł Jezus spełnić swą podwójną misję: dawcy objawienia i sprawcy zbawienia. Jako Jednorodzony Syn dał nam poznać Ojca (w. 18). Żeby nas zbawić, wprowadził na ten św iat łaskę i prawdę (w. 14. 16n). Logos, który się ukazał św iatu, stoi odtąd w centrum historii ludzkiej: przed Nim — dążyła ona ku Jego W cieleniu, po Nim — dąży ku Jego ostatecznemu trium fowi, kiedy Logos stoczy zw ycięską w alk ę z wrogam i Boga (por. Ap,

19, 13).

Ale przedtem, zanim nadejdzie koniec, człowiek m usi się opowiedzieć, m usi wybrać, świadom, że jaki jest jego stosunek do Słow a i Osoby w cielon ego Logosu, taki też jest jego stosunek do Boga.

Tylko św iatło praw dziw e daje cień, tylko słowo prawdy rani. Człowiek w pełni uwierzy, że „Słowo stało się C iałem ”, kiedy Słowo go dotknie, po­ parzy, zrani... „A z ust jego wychodzi ostry miecz, by nim uderzył narody” (Ap 19, 15). „Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie...” (Łk 2, 34n). Przyjście na ten św iat Logosu stało się przyczyną podziału: z jednej strony nie przyjęły Go ciem ności (w. 5), nie poznał Go świat (w. 10), nie przyjął w łasny lud (w. 11), z drugiej strony znaleźli się jednak tacy, którzy Go przyjęli (w. 12) i którzy wierzą w Jego im ię (w. 13): ci otrzymali z Jego pełności łaskę po łasce (w. 16) i tym dał moc, aby się stali przybranym i

(10)

dziećmi Boga (w. 12), tak jak On jest Jego Synem naturalnym (w. 14. 18). Tak w ięc w okół żłóbka odgrywa się dramat, który trwa, odkąd Bóg zaczął przemawiać przez proroków, i w który m y także jesteśm y w ciągnięci. Kiedy m ówim y o tym naszym wiernym , sądzą, że chodzi o jakieś organizacyjne przyznanie się do Chrystusa i Jego Kościoła. Tymczasem chodzi o coś innego, o coś bardzo prostego i bardzo przerażającego: o ż y c i e z Bogiem lub bez Niego. Kto w ierzy w Słowo, kto poznaje Logos i przyjm uje Go, staje się dzieckiem Bożym (w. 12), krew Chrystusa płynie w jego żyłach, — kto zaś odrzuca Słowo, nie rozpoznaje Logosu, ten pozostaje w ciemnościach, umiera z głodu i pragnienia, i już został potępiony (3, 16—19).

Do każdego człow ieka m ówi Bóg, każdemu „ogłasza pokój, zw iastuje szczę­ ście, obwieszcza zb aw ienie” (Iz 52, 7). Wielu spotyka „zwiastuna radosnej now iny” (tamże) osobiście, inni słyszą ew angelię Słowa w ciszy serca lub pod tylu różnymi, niedoskonałym i formami... „Wielokrotnie i na różne sposoby przem awiał Bóg. W tych ostatecznych dniach przem ówił przez Syna...” (Hbr 1, ln). Do każdego z nas mówi Bóg i od każdego z nas oczekuje odpowiedzi! Od tej odpowiedzi zależy życie w ieczne moje i życie tutaj, na ziemi, we wspólnocie człowieczej i chrześcijańskiej. Nie odejdę od żłóbka — nie odpo­ wiedziawszy...

K s. Michał C za jk o w sk i, W rocław III. Z ROZMÓW O POSŁUDZE SŁOWA

1. Biblijne referencje pozdrowień m szalnych

„Czy m ógłby Ksiądz podać biblijne referencje pozdrowień celebransa w nowym Ordo M issae? Przyda się nie tylko m nie do katechezy m szalnej.”

1. „Miłość Boga Ojca (a), łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa (b) i dar jedności w Duchu Świętym (c) niech będą z wam i w szystkim i!” Jest to zakończenie II Listu św. Pawła do Koryntian 13, 13 (zresztą chyba też litu r­ gicznego pochodzenia), z tym że polskie tłum aczenie O rdo jest wyraźniej trynitarne, bo tekst Paw łow y (i łacińskie Ordo) w ym ien ia najpierw łaskę Jezusa, dopiero potem m iłość Boga, i nie posiada słowa „Ojciec”, nawet* w Wulgacie, z której jest wzięte.

a) agape: „Bóg jest m iłością” (1 J 4, 8. 16), którą nam objawił dając nam Syna sw ego (por. Rz 5, 8; J 3, 16; 1 J 4, 9n. 14) i nas sam ych tusynawiając (por. 1 J 3, ln), czyniąc z nas jedną swoją rodzinę (por. Rz 8, 29).

b) ch aris: zbawcza łaskawość Syna Bożego, której każdy chrześcijanin ciągle na nowo potrzebuje, mimo że już ją posiada (por. Rz 5, 2; Ef 2, 8—10; 1 P 5, 12); form ułę tę spotykamy często: Rz 16, 20; 1 Kor 16, 23; Gal 6, 18; Flp 4, 23, itd.

c) koinonia: Duch św. tworzy w spólnotę, buduje bez przerwy Kościół fzob. Dzieje Ap.; 1 Kor 3, 16n; 12, 7— 14), odnawia jedność (Ef 4, 3—6; Flp 2, 1), i ma nas złączyć tutaj zgromadzonych.

2. „Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i od Pana, Jezusa Chrystu­ sa!” Jest to ulubiona form uła w stępna listów Paw iow ych — por. Rz 1, 7; 1 Kor 1, 3; 2 Kor 1, 2: Gal 1, 3; Ef 1, 2; Flp 1, 2; Kol 1, 2; 1 Tes 1, 1; 2 Tes 1, 2.

Nie m uszę Księdzu przypominać, czym dla Izraelitów było i jest dzisiaj codzienne pozdrawianie się (osobiście i listow nie) słowem „pokój” — Szalom l (NT-eirene): życzenie sobie nie tylko braku niepokojów zewn. i w ewn., lecz także pełnej harmonii, pomyślności, szczęścia osobistego i społecznego. Ten pokój to dar Boga, dobro m esjańskie, znak czasów eschatologicznych, cel Bożego Planu Zbawienia.

(11)

110

B IU L E T Y N H O M IL E T Y C Z N Y

Kiedy w ięc Jezus życzy swoim uczniom pokoju (zob. J 14, 27; 20, 19, 21 26) to przechodzi z tego znaczenia orientalnego, czysto m aterialnego, do znaczenia nowego, duchowego: „On jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur: wrogość... Zw iastow ał pokój wam , którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko...” (Ef 2, 1 4-18).

3. „Pan z w am i!” Pozdrowienie nader starożytne: por. Joz 1, 17; Rt 2, 4; 1 Sm 17, 37; 20, 13; 1 Krn 22, 18, itd. Jest to życzenie („Pan niech będzie z w am i!”) z tych, jakich i m y — za ludźm i Wschodu — ciągle używam y, np. „Dzień (niech będzie) dobry!” U żyw ając go Izraelita życzył drugim opieki Bożej. K iedy bowiem komuś się powodziło, m ówi się w Biblii, że „Jahwe był z nim ”, jeśli zaś komuś się nie wiodło, m ów i się tamże, że „Jah­ w e nie był z nim ”. W I w . po Chr. pozdrawia tym życzeniem św. P aw eł sw ych w iernych (por. 2 Tes 3, 16) i w spółpracow ników (por. 2 Tm 4, 22), a chrześcijański celebrans zgromadzenie liturgiczne.

Z tym , że w tym kontekście chrześcijańskim słow o K yrio s odnosi się już nie do Boga Jahw e, lecz do Chrystusa uwielbionego (por. 2 Tm 4, 22), czynnie pośrodku Ludu Swego obecnego (por. Mt 18, 20; 28, 20). Członkowie bowiem tego Ludu są już w praw dzie od chw ili chrztu zjednoczeni z Chry­ stusem (por. Rz 16, 7, U ; 1 Kor 1, 30; 9, 1), ale zawsze jeszcze potrzebują. Jego pom ocy i m iłosierdzia, aby w Nim trwać.

Odpowiedź Ludu na te pozdrowienia jest również biblijna: „I z duchem tw oim !” (na drugie raczej: „Błogosławiony (jest) Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” — rozszerzona przez P aw ła w 2 Kor 1., 3 typow a dokso- logia hebrajska; „Błogosław ić” = chwalić i dziękować równocześnie). Dla starożytnych Izraelitów duch był siedliskiem uczuć, w iedzy i w oli, a w ięc wyższą częścią człowieka. Przem ieniona przez Ducha Świętego, staje się ona „Duchem” (pneuma) chrześcijanina; por. Rz 8, 10; 2 Tm 4, 22.

Ksiądz sam powiedział w pytaniu, że chodzi o „pozdrowienia”. Zgodzi się w ięc Ksiądz, że nawet tam, gdzie jeszcze jakimś cudem nie ma ołtarza soborowego („twarzowego” — jak ktoś powiedział), te i w szystkie inne salutationes m ożna m ówić tylko twarzą do Ludu (face au peu ple, a nie fesses au p eu ple, jakby to określił pew ien mój francuski przyjaciel). Wspo­ minam o tym, bo w łaśn ie kilka dni tem u p ew ien odważny kapłan odprawił bohatersko całą Mszę w łącznie z kanonem w języku polskim w g nowego Ordo, ale przykładnie tyłem do zgromadzonych, w łącznie z powitaniem „Mi­ łość Boga Ojca...” N ie sądzi Ksiądz, że jeśli sem inarium nie uczy teologii (że księdza św ięci się po to, by przewodniczył wspólnocie), to przynajmniej powinno nauczyć najelem entarniejszych zasad sa v o ir -v iv r e ?

K s. M ichał C za jk o w sk i, W rocław

2. K rótkie pytania z długiego listu p. S. L. z B.

„Czy trzeba w ierzyć, że tablice 10 Przykazań zostały napisane w łasnoręcz­ nie przez Pana Boga?”

— Nie, nie trzeba i nie m ożna wierzyć. Jak i w w iele innych rzeczy. „Czy do czytania Pism a św. potrzebne jest zezw olenie Ks. Biskupa?” — Potrzebne, do nieczytania. (Gdzie się Pan taki uchował, Panie Stani­ sławie?)

„Podobno zm ienili nam O jcze naszT*

— P ew n ie doszły do Pana jakieś echa dyskusji na łamach „Tygodnika Pow szechnego” (1970). Proszę Pana, spokojna głowa, chodzi nie o samą M odlitw ą P ańską, lecz tylko o jej język, i to tylko o now e tłum aczenie polskie (z jęz. greckiego) w tzw. Biblii Tysiąclecia, które m usi być filologicz­ nie w ierne, a nie o tekst używ any w pacierzu i liturgii, który jest syntezą obu

(12)

wersji ew angelicznych (Mt 6, 9—13; Łk 11, 2—4) i który m usi być sw obod­ niejszy, piękniejszy, bardziej tradycyjny (brak tego zasadniczego rozróżnienia spowodował w iele nieporozumień w dyskusji). Nie chcę przez to powiedzieć, że tekst m szalny pow inien pozostać jak jest; odwrotnie, czas najwyższy, żeby w szedł na warsztat polskich egzegetów, liturgistów , historyków, m uzyków i literatów, także braci odłączonych, żeby w reszcie wszyscy chrześcijanie w Polsce — bez w zględu na w yznanie — m ogli się w spólnie m odlić pięknym i, zrozumiałymi i tym i sam ym i słow am i m odlitwy, której nas nauczył nasz w spólny Pan. (Drobiazg: to samo łacińskie libera nos z końca O jcze nasz i początku tzw. em bolizm u odm awiam y po polsku raz jako nas zb a w , drugi raz jako w y b a w nas, a przecież tu jest zam ierzone nawiązanie.)

„Dlaczego Jezus w ybrał 12 A posołów?”

— Chyba w nawiązaniu do 12 szczepów Izraela, o których Pan zapew ne słyszał. Sym boliczna cyfra jest tu kerygm atem ( = kazaniem): Mesjasz ma prawo do całego Izraela, w nowym Izraelu odnajdzie Jezus przepadłe w h i­ storii pokolenia i zgromadzi w szystkie rozproszone dzieci Boże. (Proszę sobie kupić Nowy Teslt. i zob. Mt 19, 28 i Łk 22, 30.)

„Nasz nowy Ks. Wikary odprawia kanon po polsku. Bardzo m i się to podo­ ba, ale nie rozumiem, dlaczego przy przeistoczeniu m ówi o w ylaniu Krwi Przenajśw. za w as i za w ielu. A w ięc w edług soboru nie za w szystkich ludzi * umarł Pan Jezus?”

— Gdyby Pan n ie czekał z czytaniem Pism a św. na zezwolenie Ks. Biskupa, wiedziałby Pan, że są to słow a sam ego C hrystusa (np. Mt 26, 28). Co nie świadczy, że nie umarł On za w szystkich, bo odpow iednie w yrażenie w jęz. aramajskim ( = P. Jezusa) za w ielu może znaczyć w tymże języku rów nież za w szystk ich i tak — poniew aż nie posiadam y już spontanicznego w yczucia językowego sem itów — tłum aczą łacińskie słow a konsekracji za granicą, Bóg tylko w ie czemu nie w Polsce. Niech Pan ma żal do Komisji Liturgicznej, nie do biednego ks. Wikarego!

„Nasz m łody m ądry w ikary powiedział w kazaniu, że Wulgata traci coraz bardziej na znaczeniu. Czy to była jakaś uczona od Pism a św.?

— Nie, to nie była ani biblistka ani nawet M atka Kościoła. To tłumaczenie łacińskie Pism a św. dokonane przez św. H i e r o n i m a w IV w. Badzę Panu kupić sobie tłum aczenie nie z Wulgaty, lecz z języków oryginalnych (Biblia Tysiąclecia lub ks. K o w a l s k i ) . A Księdza Wikarego poprosić, żeby w y ­ jaśniał obce terminy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

JAROSIŃSKI Zbigniew: Postacie

Inicjatorem powołania pisma był Na­ czelny Instytut Akcji Katolickiej, a pierwszym redaktorem na­ czelnym został ks.. dr Stanisław

Autor stwierdza, iż w kwestii wartościowania literatury trudno o precyzyjne i kompletne kryterium.Opowiada się za ocenę artystyczną wolną od politycznych, moralnych

Obok działalności dydaktycznej pracownicy Sekcji brali udział w szeregu spotkań naukowych uczelni i poza Uniwersyte­ tem.. Sawicki wygłosił referat

Po przedstawieniu klasyfikacji rodzajów, ról oraz funkcji ironii przechodzi do jej opisu jako formy interpretacyjnej , kładąc szczególny n a ­ cisk na

Zbiór zawiera rękopisy, maszynopisy, druki, korekty autorskie, książki z autografami, wycinki prasowe, afisze, foldery, pocztówki, taśmy magnetofonowe, zdjęcia i

(Publiczność literacka między żywym i zapisanym słowem).. : Współczesne polskie koncepcje

Analiza życia literackiego epoki, kultury literackiej, społecznego obiegu tekstu literackiego, jego funkcji ideowych i artystycznych, pozyji społecznej literata