• Nie Znaleziono Wyników

"Pokolenie Szkoły Głównej", Stanisław Fita, Warszawa 1980 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pokolenie Szkoły Głównej", Stanisław Fita, Warszawa 1980 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R E C E N Z J E

265

S t a n i s ł a w Fita, P O K O L E N I E S Z K O Ł Y G Ł Ó W N E J , W a r s z a w a 1980, P I W , ss. 262. ' v

Książka S t a n i s ł a w a F i t y Pokolenie seł: zbiorowej p r a c y dla d o b r a < ogółu,

Szkoły Głównej jest k o l e j n ą pozycją vppwszechnego oświecenia wszystkich

ze z n a n e j serii v a r s a v i a n ô w P a ń s t w o - w a r s t w społeczeństwa, n a d r z ę d n e j roli wego I n s t y t u t u Wydawniczego — Bi- n a u k i i k u l t u r y (s. 210—211).

blioteki S y r e n k i . Jest to zapis działał P r a c a składa się z trzech z a s a d n i -ności w y c h o w a n k ó w Szkoły Głównej, czych części. W p i e r w s z e j a u t o r z a j ą ł pokolenia, k t ó r e n a j p e ł n i e j przyczyniło się rolą pokolenia Szkoły G ł ó w n e j w ży-się do. d o k o n a n i a przełomu w umysło- ciu społecznym i k u l t u r z e polskiej. Część wości polskiej po u p a d k u p o w s t a n i a d r u g a o m a w i a o k r e s od śmierci r e k t o -styczniowego. A u t o r u j ą ł t e m a t w chro- r a Józefa Mianowskiego w 1879 r . do nologicznych r a m a c h lat: 1862 — daty 1912 г., Szkoły G ł ó w n e j i o s t a t n i e g o o t w a r c i a Szkoły G ł ó w n e j w przededniu z j a z d u koleżeńskiego a więc n a j b a r d z i e j w y b u c h u p o w s t a n i a styczniowego, 1939 płodne l a t a działalności w y c h o w a n k ó w — pierwszych dni d r u g i e j w o j n y ś w i a - w a r s z a w s k i e j uczelni. Część trzecia t o w e j . Epoka pokolenia Szkoły Głów p r z e d s t a w i a losy ostatnich p r z e d s t a w i n e j w opinii jego przedstawicieli za cieli t e j generacji' od m o m e n t u w s k r z e -m y k a ł a się n a r o k u 1912. O-mówienie szenia U n i w e r s y t e t u Warszawskiego 1915 działalności ostatnich przedstawicieli t e j r. d o w y b u c h u w o j n y w e w r z e ś n i u g e n e r a c j i w okresie II Rzeczypospoli- 1939 r - > kiedy to w przeddzień k a p i t u -t e j wzbogaciło obraz pos-taw, świado- laoji W a r s z a w y z m a r ł jeden z o s -t a -t n i c h mości i dążeń tych zasłużonych dla o r - przedstawicieli pokolenia — p r o f e s o r ganizacji n a u k i "polskiej ludzi. S a m u e l Dickstein.

Za przedstawicieli tego pokolenia, Rozpoczynając rozważania a u t o r z a -zgodnie z o b y c z a j e m i sposobem r o z u - j ą ł si ę środowiskiem s t u d e n t ó w Szkoły m i e n i a t e j s p r a w y przez samych w y - okresach około lU i V6 ogółu słuchaczy), c h o w a n k ó w uczelni, uznał a u t o r wszy czterech w y d z i a ł ó w uczelni: P r a w a i A d -stkich, k t ó r z y odbywali w n i e j studia m i n i s t r a c j i , Filologiczno-Historycznego, w ciągu siedmiolecia j e j istnienia. Byli Matematyczno-Fizycznego i L e k a r s k i e g o , to w o l b r z y m i e j większości ludzie u r o skupił się głównie n a p r o b l e m i e p o -dzeni w l a t a c h 1840—1850, „którzy pularności p e w n y c h k i e r u n k ó w s t u d i ó w , świadomie — czynnie lub j a k o »obser Było to przede w s z y s t k i m p r a w o , k t ó -watorzy« — przeżyli p o w s t a n i e 1863 r e studiowało w różnych l a t a c h około r o k u [...] a p o t e m stworzyli zastęp p r a - połowy s t u d e n t ó w uczelni, d o p i e r o cowników oświaty, n a u k i , gospodarki w dalszej kolejności wydziały M a t e m a -i a d m -i n -i s t r a c j -i , łącząc p r a c ę zawodową tyczno-F-izyczny -i L e k a r s k -i (w różnych z r ó ż n o r a k ą w f o r m a c h aktywnością okresach około V« i V« ogółu słuchaczy), obywatelską w e własnych środowiskach" N a j m n i e j s z ą popularnością cieszył się (s. 16). wydział FilologicznoHistoryczny. O d w o

Pojęcie „pokolenia Szkoły G ł ó w n e j " ł u j ą c się do b a d a ń J a n i n y L e s k i e w i -zostało u k o n s t y t u o w a n e i z d e f i n i o w a n e czowej F i t a stwierdził, że liczebność przez w y c h o w a n k ó w uczelni, spośród poszczególnych wydziałów Szkoły G ł ó w których wywodziło się w i e l u z n a k o m i n e j była w p r o s t p r o p o r c j o n a l n a do s t o -tych ludzi k u l t u r y i o r g a n i z a t o r ó w n a u - s u n k ó w p a n u j ą c y c h n a t e r e n i e p r a c y ki d r u g i e j połowy X I X w. w W a r s z a - zawodowej, gdzie urzędnicy i p a l e s t r a wie i Królestwie Polskim. Mimo pogłę- stanowili 55,6°/o (s. 21). A u t o r zwrócił b i a j ą c y c h się z biegiem lat w e w n ę t r z u w a g ę n a o g r o m n ą prężność i n t e l e k

-nych różnic i podziałów, pisze Fita, po- t u a l n ą środowiska s t u d e n t ó w Szkoły t r a f i ł o ono zachować i realizować współ Główńej. K u l t y w o w a n i e rozległych z a n ą płaszczyznę p o d s t a w o w y c h działań i n t e r e s o w a ń i c h a r a k t e r y s t y c z n a dla s t u w imię najogólniejszych, naczelnych h a d e n t ó w spontaniczna dążność do s a m o

(3)

-kształcenia objawiały się nie tylko dy-skusjami nad pracami Buckle'a, Com-te'a, Darwina czy Milla, ale także pier-wszymi próbami tłumaczeń książek za-granicznych. Najzdolniejsi zaś już w okresie studiów rozpoczęli współpracę z uznanymi warszawskimi periodykami, a nawet samodzielne studia naukowe

(Ochorowicz, Kraushar i in.).

Głównym wnioskiem nasuwającym się z przedstawionego obrazu środowiska studentów Szkoły Głównej jest brak podstawowych danych o kręgach spo-łecznych, narodowościowych czy gru-pach wyznaniowych, z jakich wywo-dzili się uczniowie warszawskiej uczelni.

Autor wskazał na przykład, pewne gru-powanie się słuchaczy Szkoły w kołach, często dawnych kolegów szkolnych spo-za Warsspo-zawy lub w grupach spo- zaprzy-jaźnionych studentów jednego wydzia-łu, ale nie przeanalizował składu spo-łecznego, narodowościowego i wyznanio-wego. Zubożyło to znacznie ten i tak skrótowy obraz środowiska gtudentów Szkoły.

Z działalnością studentów warszaw-skiej uczelni wiążą się ściśle początki ^młodej prasy" warszawskiej. Słucha-cze Szkoły Głównej już w okresie, stu-diów nawiązywali kontakty z „Tygod-nikiem Ilustrowanym", „Kurierem Świą-tecznym", „Ekonomistą", „Gazetą Han-dlową" i „Gazetą Lekarską". Od 1866 r. artykuły studentów uczelni zaczynają pojawiać się coraz częściej w nowo powstałym „Przeglądzie Tygodniowym", gdzie dominującą postacią staje się Aleksander Świętochowski. W 1872 r. powstają trzy pisma o charakterze u-miarkowanym propagujące postęp na

drodze wszechstronnej pracy i upo-wszechniania nauki: „Niwa", „Przyroda i Przemysł" oraz „Opiekun Domowy". Lata 1872—1874, stwierdza autor, sta-nowiły najświetniejszy okres zbiorowej pracy absolwentów warszawskiej wszech-nicy. Wkrótce potem zmiany w życiu

i postawach ludzi doprowadzą do roz-proszenia Sił тХг różnych kierunkach. Zawsze jednak — pisze Fita — hasła-mi jednoczącyhasła-mi pokolenie, jego

przed-stawicieli współpracujących z odmien-nymi ugrupowaniami, pozostały: służ-ba nauce i jej upowszechnianie oraz konkretna praca nad rozwojem kraju (s. 37).

Charakterystycznym elementem dla dziejów pokolenia były kariery zawo-dowe i praca naukowa, którym to za-gadnieniom poświęcił autor odrębny roz-dział. Pokoleniu Szkoły Głównej za-wdzięcza kultura polska wiele zasadni-czej wagi przedsięwzięć naukowych, jak

Słownik geograficzny Królestwa

Pol-skiego, Słownik języka polskiego czy

tomy Pamiętnika fizjograficznego. Wielu przedstawicieli tej generacji bi-ło na trwogę, zwracając uwagę na ka-tastrofalny stan nauki polskiej w

za-borze rosyjskim, i nie szczędziło sił, aby tę sytuację poprawić. Zbyt łatwo jednak przypisuje Fita zajmowanie się działalnością naukową licznej grupie wychowanków. Można by raczej

powie-dzieć, że wielu z -nich zajmowało się popularyzacją nowych osiągnięć w nie-których dziedzinach przemysłu czy rol-nictwa. Fakt zajmowania się pewnymi dziedzinami nauki również nie upraw-nia w wypadku ówczesnego pokoleupraw-nia, do określania działalności wychowan-ków jako naukowej. Była to przede wszystkim działalność popularyzująca naukę, organizowanie wydawnictw, re-dagowanie czasopism zajmujących się określonymi dziedzinami nauki, bardziej jednak w aspekcie ich upowszechniania niż prezentowania samodzielnych stu-diów. Zarówno w wypadku działalności popularyzacji nauki, jak i twórczości literackiej i dziennikarstwa istotnym elementem składającym się na obraz pokolenia była konieczność zarobkowa-nia. Jak pisze Jeleński w „Przeglądzie Tygodniowym" ,(1873, nr 17, s. 130), „Pracujący z dnia na dzień rzemieślnik, drobny urzędnik-kancelista, skromny nauczyciel wiejski, zarówno jak mało-miasteczkowy lekarz czy prawnik, ksiądz czy znaczniejszy urzędnik dbając o do-bro własne stać się może stróżem ży-cia ogółu". Był to nie wymagający wy-rzeczeń program, aby dbać o dobro

(4)

R E C E N Z J E

267

•własne, a przez to i o dobrobyt społeczeń-stwa. Wielu przedstawicieli pokolenia zajmowało się działalnością np. popu-laryzacji nauki również z powodów eko-nomicznych.

Jednym z ciekawszych zagadnień po-ruszonych w pierwszej części książki jest wkład wychowanków Szkoły Głów-n e j w szerzeGłów-nie kultury i popularyza-cję nauki na prowincji. Ta strona dzia-łalności absolwentów warszawskiej u-cąelni jest n a j m n i e j znana i prawie zupełnie nie zbadana. Autor postawił -tu tezę, iż „absolwenci warszawskiej uczelni, przynajmniej wielu z nich, prze-jęci ideą pracy dla dobra ogólnego, wszę-dzie, gdzie się znaleźli, spełniali swe powołanie najlepiej, jak tylko mogli [...] Fakt, że po roku 1905 cały k r a j się przebudził, że w najbardziej zapad-łych miasteczkach, osadach i wsiach Królestwa ruszyła z wielkim rozma-chem fala najrozmaitszych przedsięwzięć

społecznych i oświatowych, świadczy, że nie można jednostronnie obciążać polskiego społeczeństwa za zbyt nikłe w stosunku do zamierzeń rezultaty p r a -cy pokolenia pozytywistów, zapalają-cych wszędzie, gdzie się dało, choćby małe •ogniska oświaty" (s. 104—105). Ta zbyt-nia generalizacja wynika z pomieszazbyt-nia dwóch kwestii. Po pierwsze, znacznie większe znaczenie w przygotowaniu

sy-tuacji, jaka nastąpiła po roku 1905, miały tajne akcje oświatowe, a także j a w -n a działal-ność młodszych ge-neracji od schyłku lat osiemdziesiątych XIX w. Po drugie trudno mówić o bardzo

sze-T O k i e j działalności pokolenia Szkoły Głównej na prowincji dopóty, dopóki ten problem nie zostanie dostatecznie zbadany. Sam zresztą autor stawia pod znakiem zapytania swoją tezę stwier-dzając: „Gdy -zapoznamy się ze źródła-mi do dziejów źródła-miast, stwierdzimy, że niemal w żadnym z nich nie utworzy-ło się zwarte środowisko absolwentów, którzy by w imię wspólnych ideałów podejmowali jakieś prace" (s. 93). Były więc kółka towarzyskie, ale większość, jak się wydaje, po prostu starała się finansowo dorobić. Nasuwa się pytanie,

jaka była autentyczna relacja pomiędzy szczytnymi hasłami, pod którymi wszy-scy się podpisywali, a rzeczywistością. Próżno by jednak szukać na nie odpo-wiedzi w książce o pokoleniu Szkoły Głównej.

Część druga pracy „W imię pamięci Szkoły Głównej" omawia lata 1879— —1912, a więc okres utworzenia Kasy Pomocy Naukowej imienia rektora Jó-zefa Mianowskiego, akcje organizowane z okazji jubileuszu Uniwersytetu J a -giellońskiego, zjazd wychowanków na 40-lecie Szkoły i ich działalność w la-tach 1905—1912, utworzenie Towarzy-stwa Naukowego Warszawskiego, Biblio-teki Publicznej w Warszawie i w końcu ostatniego zjazdu koleżeńskiego na 50-lecie uczelni w 1912 r. Okres ten jest stosunkowo lepiej zbadany. Autor oparł się m.in. na nie zastąpionym dotąd opra-cowaniu historii Kasy Szweykowskiego, w przypadku Towarzystwa Naukowego Warszawskiego na materiałach do jego dziejów w latach 1907—1950, opracowa-nych przez Nawroczyńskiego, i pracy Handelsmana, na bogatych materiałach prasowych dotyczących zarówno oby-dwu zjazdów wychowanków Szkoły, jak i dyskusji w prasie wokół problemów Towarzystwa Naukowego i Biblioteki Publicznej.

Część trzecia omawia schyłkowy okres działalności przedstawicieli pokolenia od reaktywowania Uniwersytetu Warszaw-skiego do ostatnich dni II Rzeczypos-politej. Autor skupił się na trzech pro-blemach: odrodzonego Uniwersytetu Warszawskiego wobec tradycji Szkoły Głównej, stosunkowo mało znanego epi-zodu Towarzystwa Pilomatycznego im. Szkoły Głównej oraz sprawie dwóch tradycji, dwóch programów pracy dla k r a j u — walki zbrojnej i pracy orga-nicznej.

W odrodzonym Uniwersytecie War-szawskim bardzo silnie akcentowano, iż uczelnia jest kontynuacją pierwszego Królewskiego Uniwersytetu Warszaw-skiego z lat 1816—1931 i Szkoły Głów-nej. Praktycznym wyrazem tej ciągło-ści był fakt, iż wykłady w

(5)

Uniwersy-tecie w pierwszych latach po reakty-wowaniu go prowadzili: Bronisław

Chle-bowski, Jan Baudouin de Courtenay, Adam Antoni Kryński czy Samuel Dickstem, który przez cały okres 20-le-cia międzywojennego był profesorem honorowym matematyki i historii ma-tematyki. W rozdziale tym Fita oparł się przede wszystkim na prasowych echach reaktywowania Uniwersytetu,

w warstwie faktograficznej bazując na książce Tadeusza Manteuffla

Uniwersy-tet Warszawski w latach 1915/16—1934/ /35.

Jednym z ostatnich przedsięwzięć wy-chowanków Szkoły Głównej było utwo-rzenie Towarzystwa Filomatycznego im. Szkoły Głównej oficjalnie zarejestrowa-nego 12 października 1927. Towarzystwo stawiało sobie za cel podtrzymanie wię-zi koleżeńskich, upamiętnienie dokonań uczelni i jej wychowanków. Sposobem realizacji tego zamierzenia miał być udział w pracach Towarzystwa żyją-cych jeszcze kolegów, a także zapropo-nowanie udziału w Towarzystwie sy-nom i krewnym byłych profesorów i wy-chowanków Szkoły. Jak stwierdza au-tor, te zamierzenia nie powiodły się, gdyż Towarzystwo zdołało pozyskać tyl-ko bardzo nieliczne grono członków i przyjaciół.

Dwojaka tradycja pokolenia Szkoły Głównej, z jednej strony uczestnictwo jej studentów w powstaniu stycznio-wym, z drugiej praca organiczna sta-ły się niezwykle aktualnym problemem po odzyskaniu niepodległości. Nastąpi-ło, pisze autor, swoiste przewartościowanie poglądów na dwa programy p r a -cy dla k r a j u w latach niewoli. Kulty-wowano przede wszystkim tradycję walki zbrojnej powstania 1863 r. i „typ dobrego polskiego żołnierza". Jedno-cześnie odzywały się liczne głosy zarzu-cające pokoleniu pozytywistów ugodo-wość i lojalizm, rezygnację z nadziei odzyskania wolności, aż do często po-wtarzanego zarzutu dorobkiewiczostwa. „Dokonuje się wtedy świadomy wybór tradycji. Żmudna droga pracy dla

kra-ju, którą wkroczyli w nowy okres

hi-storyczny żyjący jeszcze ludzie pokole-nia pozytywistów, nie zyskała uznapokole-nia oficjalnych czynników niepodległego państwa" <s. 180). Niewątpliwie intere-sujące były reakcje przedstawicieli po-kolenia w stosunku do nowej rzeczywistości i dyskusji wokół dwóch t r a -dycji. Jak stwierdza autor, mimo ze-sztywnienia i zdogmatyzowania daw-nych zasad godne podziwu było przy-wiązanie ich wyznawców do ideałów młodości, nie podważone przekonanie o wartości społecznej obu dróg pracy dla k r a j u (s. 190).

W wypadku książki Pokolenie Szkoły

Głównej mamy do czynienia z pracą

popularnonaukową, przeznaczoną dla czytelnika o dosyć wysokim stopniu przygotowania. Praca ta jednak nie za-spokaja paru podstawowych wymagań, jakie powinna spełniać tego typu książ-ka. Po pierwsze nie uwzględnia wszy-stkich dotychczasowych badań wokół problemów, którymi zajął się autor. W niewielkim stopniu przedstawione zo-stały okoliczności, w jakich powstała Szkoła. Zabrakło, choćby fragmentarycznego, oparcia się na pracy Karola P o -znańskiego o reformie szkolnictwa w Królestwie w 1862 r.

Nie uwzględnione zostały podstawowe badania dotyczące inteligencji Króle-stwa Polskiego, a przede wszystkim prace Ryszardy Czepulis-Rastenis

Klasa umysłowa, inteligencja Kró-lestwa w okresie międzypowstanio-wym, oraz pod redakcją wspomnianej

autorki Inteligencja polska pod

zabora-mi. Niewykorzystanie tych prac

spowo-dowało, że książka o pokoleniu Szkoły Głównej obfituje w wiele zbyt daleko idących generalizacji, które zupełnie nie pokrywają się z ostatnimi wynikami badań. Zbyt jednoznacznie przypisuje Fita zasługi popierania rozwoju badań naukowych, upowszechnianie nauki p r a -wie wyłącznie pokoleniu Szkoły Głównej. Dokonania Krzywieckiego, N a ł k o w -skiego, Mahrburga, Dawidów i wielu innych świadczą, że młodsze pokolenie było równie aktywne jak generacja Dicksteina i Kryńskiego. Trudno jest

(6)

R E C E N Z J E

269

dziś stwierdzić, czy działalność

popie-rania rozwoju nauki i jej popularyzacji wynikała z przejęcia przez młodsze po-kolenia haseł pozytywistycznych. Wy-daje się, iż było to raczej wynikiem sytuacji politycznej w Królestwie, z któ-rą wiązała się konieczność przykłada-nia szczególnej wagi do rozwoju nauki i -jej popularyzacji. Zbyt duży nacisk położył Stanisław Fita na pozytywi-styczne deklaracje i wypowiedzi przed-stawicieli pokolenia Szkoły Głównej o sobie samych, często wzniosłych i pa-tetycznych, bez próby skonfrontowania ich z praktyczną stroną działalności. Jak wynika z pracy, pokolenie to było bardzo zintegrowane, ale bez szczegó-łowych badań nie można powiedzieć, jak znaczna część wychowanków w rze-czywistości starała się wprowadzać po-zytywistyczne koncepcje w życie. Elita warszawska na pewno tak, czy jednak uprawnieni jesteśmy do rozszerzania tego stwierdzenia na absolwentów Szko-ły działających na prowincji? Badania nad inteligencją Królestwa Polskiego

wykazują, że wszelkie rozważania na temat aktywności tej warstwy powin-ny być bardzo ostrożne, przede wszy-stkim zaś ogólniejsze wnioski powin-ny opierać się na dokładnej analizie materiałów źródłowych. Praca o poko-leniu Szkoły Głównej jest bardziej re-lacją, co myśleli o sobie wychowan-kowie uczelni, niż jaki był ich auten-tyczny wkład w rozwój nauki i jej po-pularyzację w Królestwie. Oczywiście uwaga ta nie dotyczy środkowej części książki, a więc utworzenia Kasy im. Józefa Mianowskiego, Towarzystwa Nau-kowego Warszawskiego czy Biblioteki Publicznej w Warszawie.

Książka Stanisława Fity, mimo że ja-ko praca popularnonauja-kowa jest napi-sana interesująco, zawiera w sobie du-że niebezpieczeństwo dla potencjalnego czytelnika, gdyż utwierdza pewne mity, które i bez pomocy literatury funkcjo-nują w świadomości naszego społeczeń-stwa.

Leszek Zasztowt ERZIEHUNG UND SCHULUNG IM DRITTEN REICH, praca zbiorowa pod red. Manfreda Heinemanna, t. 1 i 2, Wyd. Klett — Cotta, Stuttgart 1980.

Obszerna, dwutomowa praca zbioro-wa, poprzedzona przedmową redaktora Manfreda Heinemanna i wprowadzeniem Johannesa Ergera, Karla Ch. Lingelba-cha, Georga Rückriema i Haralda Schol-tza, zawiera 30 rozpraw i artykułów poświęconych nauczaniu i wychowaniu w III Rzeszy.

Tom I traktuje o przedszkolach, szko-łach, młodzieży i kształceniu zawodo-wym, tom II — o szkołach wyższych i kształceniu dorosłych. Każda praca zawiera wykaz źródeł i literatury, a oby-dwa tomy są zaopatrzone w indeksy osobowe i rzeczowe.

Z przedmowy dowiadujemy się, że rozpoczęcie pogłębionych badań i stu-diów nad oświatą i wychowaniem w czasach hitlerowskich stało się możli-we dzięki udostępnieniu -badaczom.zbio-rów archiwalnych z tego okresu. Oma-wiana publikacja jest owocem sesji

hi-storyczno-oświatowej, poświęconej ana-lizie procesów deformacji wychowania, uspołecznienia i kształcenia w czasach narodowego socjalizmu.

Treść publikacji jest bogata i uroz-maicona. Czytelnik znajdzie w tomie I ogólne rozważania o roli szkoły w umacnianiu systemu narodowo-socjali-stycznego {H. Scholtz), obraz stopnio-wego niszczenia ewangelickich ogród-ków dziecięcych w czasach hitleryzmu (M. Heinémann), rozważania o roli or-ganizacji Hitler-Jugend w wychowaniu młodzieży w duchu antyintelektualnego fanatyzmu (P. D. Stachura), szczegóło-wą analizę ingerencji III Rzeszy w szkolnictwo austriackie po aneksji Austrii ;(H. Engelbracht).

Czytelnika polskiego zainteresują szczególnie dwie pozycje dotyczące spraw polskich. Są to prace B. Pleś-niarskiego (Toruń) o zagładzie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

• Prawo Charlesa mówi, że przy stałej objętości gazu stosunek ciśnienia i temperatury danej masy gazu jest

Pierre Bayard zajął się w swojej książce bardzo ciekawym problemem dotyczącym kwestii ujętej w tytule jego pracy, mianowicie: jak mówić o książkach, których się

Poruszają istotne zagadnienia, w odniesieniu do różnych stosunków zobowiązaniowych – począwszy od zagadnień ściśle teoretycznych, jak rozważania nad algorytmizacją

Nie opiera się na dowodach, które można sprawdzić.. Fakt można sprawdzić i

Aby odczytać liczbę minut, można pomnożyć razy 5 liczbę znajdującą się na zegarze, którą wskazuje wskazówka.. Przedstawia się to następująco: 1 na zegarze to 5 minut, 2

 powstanie szkody rozumianej jako rezultat (skutek) podejmowanych decyzji, określonych działań bądź ewidentnych zaniechań. Wskazane elementy muszą wystą- pić

I chociaż Cię teraz z nami nie ma, bardzo Cię kochamy.. Julka Bigos