• Nie Znaleziono Wyników

Wnioski z konferencji o męczennikach lyońskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wnioski z konferencji o męczennikach lyońskich"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Claude Mondésert, M. Starowieyski

Wnioski z konferencji o

męczennikach lyońskich

Studia Theologica Varsaviensia 16/2, 253-258

(2)

Studia Theol. Vars. 16 (1978) nr 2

WNIOSKI Z KONFERENCJI O MĘCZENNIKACH

LYONSKICH

W yciągnąć w nioski z konferencji nie jest nigdy rzeczą łatwą. Ponie­ w a ż jednak powierzono mi to zadanie, postaram się je w ykonać krótko i jasno, prosząc o pobłażliwość, jeżeli moje sprawozdanie będzie nie ■dość wyczerpujące i w ycieniow ane lub jeśli w ydaw ać się będzie stron­

nicze. A le czy być całkow icie obiektywnym jest rzeczą m ożliwą w na­ szej dziedzinie badań?

Porządek m ojego sprawozdania będzie zgodny z kolejnością, w jakiej •omawiano tem aty zgrupowane wokół kilku zagadnień. Taki układ jest lepszy niż w yliczanie punktów zbieżnych i różnic, co z kolei spowo­ d ow ałob y powtórzenia. W m iarę jednak możności wskażę również na te

punkty n ie tając znaków zapytania, jakie stają przed filologam i i h is­ torykam i. Przy tym jest rzeczą niem ożliw ą streścić referaty i dysku­ sje tych trzech dni, n ie powracając ustaw icznie tak do źródeł literac­ kich, przede w szystkim do „Listu” chrześcijan V ienne i Lyonu, jak i do d anych archeologicznych, których liczba w zrośnie zapew ne w najbliż­ szych latach, dostarczając być może interesującego m ateriału także

dla interpretacji tekstów .

W pierwszym dniu zastanaw iano się nad problem ami związanym i z tym, co można by nazwać środowiskiem opisu m ęczeństw a z 177 r., a w ięc Lugdunum w II w.

Topografia miasta została ustalona w głów nych zarysach, szczegól­ nie zaś lokalizacja am fiteatru, ołtarza Augusta i Romy oraz forum. N ie w ydaje się jednak, że mamy już pew ne dane dla określenia m iej­ sca w ięzienia m ęczenników oraz, co z tego wynika, trasy przez nich przebytej w czasie procesu. Z drugiej strony św iadectw a archeologi­ czne pozwalają zlokalizow ać dzielnicę kultów wschodnich w trójkącie pom iędzy odeonem, bramą Saint-Just i bramą A kw itanii.

Sprawa składu etnicznego ludności m iejskiej stanow i zaw iły problem. Przede w szystkim w ydaje się rzeczą niem ożliwą, cokolw iek by na tan tem at powiedziano, określić ją przy dzisiejszym stanie badań liczbami, bo istnieje zbyt w iele niew iadom ych dotyczących budynków m ieszkal­ nych oraz przestrzeni zajm owanej przez nie w różnych częściach m ia­ sta. Tak więc, by podać tylko jeden przykład, najnowsze wykopaliska w dzielnicy S aint-Just pokazują budynki m ieszkalne sięgającs po­ czątków kolonii, leżące na zewnątrz jej przypuszczalnych murów, a!e opuszczone — jak można sądzić — w końcu II w.

Istnieje na ogół zgodność opinii, że ludność ta była bardzo w ym ie­ szana: obyw atele kolonii, którzy są zarazem obywatelam i rzymskimi

(3)

2 5 4 C LA U D E M O N D ÉSERT [ 2 1

(tribus Galeria) — z nich pochodzą urzędnicy miasta; członkowie ary­

stokracji m iast trzech Galii, którzy biorą udział w administracji te ­ rytorium federacji i którzy zapewniają tam kult federalny; pewna ilość G allów przyciągniętych znaczeniem ekonomicznym, społecznym i politycznym miasta; w końcu w ielu ludzi przybyłych zewsząd, szcze­ gólnie ze względu na handel, transport lądowy i rzeczny. Wśród nich znajdow ali się ludzie Wschodu, głów nie z Azji Mniejszej i Syrii. Do ludności m iejskiej należeli, oczywiście, żołnierze i oficerow e kohorty m iejskiej będącej na służbie w 177 r. oraz pewna liczba w eteran ów . Na ogół panuje też zgoda co do różnorodności pochodzenia, zawodów» m ajątku i pozycji społecznej wśród w spólnoty chrześcijańskiej tego okresu, a także w samej grupie m ęczenników. Trudną jest jednak rze­ czą, mimo poczynionych w ysiłków , określić pochodzenie etniczne i jego skład procentowy. Np. w liczbie m ęczenników niektórzy badacze chcą zm niejszyć liczbę Greków z Małej Azji do dwóch, inni natomiast sąd zą, że jest ona znacznie wyższa. Bardzo trudno jest też, jak mi się zd aje, podać nie budzącą sprzeciwu interpretację składu im iennego wykazu m ęczenników zredagowanego na podstaw ie tradycji w prawdzie auten­ tycznych, ale późniejszych niż sam „List”.

W jednym punkcie konferencja przyniosła nowe dane i to bardzo interesujące, tj. co do sytuacji ekonomicznej Lugdunum w II w. Dane· archeologiczne, szczególnie zaś epigraficzne, pokazują, że m iasto sta­ nowiło w tym czasie nie tylko stolicę polityczną i religijną, o czym w iedzieliśm y na podstawie tekstów , ale także m etropolię ekonom iczną, można naw et powiedzieć: stolicę polityczną Galii. Lyon był w ażnym w ęzłem obszernej sieci dróg lądowych i rzecznych dzięki żegludze na Rodanie i Saonie, które łączyły się wprost lub za pośrednictwem tran­ sportu lądow ego z żeglugą na Loarze, Yonne, Sekw anie i innym i jeszcze rzekami. Z tego w ynikała obecność licznych członków korporacji, któ­ re grom adziły zarówno ludzi związanych z transportem jak i z han­ dlem. O statnie badania archeologiczne ukazały istnienie ważnego prze­ m ysłu lokalnego, tj. oeramiki. Te fakty społeczno-ekonom iczne nie po­ zostaw ały oczyw iście bez w pływ u na struktury polityczne, w szczegól­ ności m iejskie.

W II w., jak można przypuszczać, m iał m iejsce znaczny wzrost lu d ­ ności m iejskiej i rozwój kultów lokalnych związany ze wzrostem ak ty­ w ności przem ysłow ej i handlowej. Jest także rzeczą możliwą, że od 170 r. rozpoczął się kryzys ekonomiczny zw iązany z trudnościami całego· Imperium Rzym skiego. W każdym razie ta obecność korporacji za­ wodowych, m ających pew nego rodzaju znaczenie, bogactwo i w p ły w społeczny, może w yjaśnić choćby częściowo niechęć do chrześcijan, któ­ ra była, zdaje się, dość powszechna. Stanow ili oni bowiem na swój sposób dyskretną, a nawet jakby tajną korporację, oddzielającą jej członków od życia społecznego miasta. ,

Z jednej strony niechęć, co w ięcej, nienawiść, która wybuchła w 177 r. przeciw chrześcijanom, mogła w ypływ ać z pew nej zazdrości w zm oc­ nionej przez podejrzenia, że należą oni do factio illicita groźnej dla bezpieczeństw a publicznego. Z drugiej zaś strony zastanawiano się· także często nad otoczeniem religijnym chrześcijańskiej w spólnoty L y­ onu (i Vienne) pod koniec II w., a m ianow icie, czy ów wybuch prze­ śladow ań nie był tym, co się nazyw a „załatwieniem rachunków” po­ m iędzy wyznaw cam i kultu W ielkiej Matki K ybee i wyznawcam i Chry­ stusa. Aby podtrzymać tę hipotezę, w ysuw ano jako argum ent zbieżność

(4)

[3 ] W N IO S K I Z K O N F E R E N C JI 2 5 5

dat, co jednak wzbudziło poważne w ątpliw ości. Tak w ięc problem pozostaje co najm niej nierozstrzygnięty.

Czy należy zatem szukać w yjaśnienia w fakcie, że chrześcijanie pu­ blicznie i w sposób budzący zgorszenie odm ówili w zięcia udziału w ku­ lcie cesarza tj. w daniu dowodu lojalności obywatelskiej? Pokazano nam to bardzo dobrze w stosunku do kultu federalnego trzech Galii, który w tym okresie daje uderzający obraz tego, czym byl w istocie kult w ła ­ dców, o którym słusznie powiedziano — cytuję — że był „narzędziem politycznym pozbawionym prawdziwej treści religijn ej”. W odniesieniu do tych dwóch hipotez, w ysuniętych dla w yjaśnienia gniew u ludu oraz bardzo surow ych represji w ładz zarówno m iejskich jak i cesarskich, na­ leży stwierdzić, że n ie posiadam y żadnych innych danych poza opowia­ daniem zawartym w „L iście”. Dlatego w łaśn ie „List” w ym aga szcze­ gółowych badań, do czego jeszcze wrócimy.

Jeśli chodzi o okoliczności zew nętrzne w ypadków poprzedzających rok 177, trzeba objąć badaniami także bogate dane epigraficzne, liczniejsze w V ienne niż w Lyonie. One to w łaśnie, jak wiadomo, dostarczają uściśleń historycznych najpewniejszych obok danych, uzyskiw anych na podstawie tekstów . Tak w ięc dzięki epigrafice można było odnaleźć, zidentyfikow ać i określić datę powstania am fiteatru m ęczenników. Co zaś do innych inskrypcji, szczególnie najstarszych z epigrafiki zwanej chrześcijańską, czy nie należy stanowczo odrzucić interpretacji krypto- chrześcijańskiej? W ydaje się, że wykazano to w sposób jednoznaczny. N aw et jeśli idzie o w spaniałą inskrypcję grecką z S aint—Just p ośw ię­ coną Joulianosowi (Eutekniosowi) z Laodycei, czyż nie powinno się przy­ najm niej obecnie odnosić do niej z rezerwą? Pomimo tej rozsądnej po­ staw y wypada usiln ie prosić archeologów, aby starali się odnaleźć bra­ kującą część tablicy. Pozw oliłoby to może rozpoznać w przybyszu z Syrii chrześcijanina, niem alże w spółczesnego Ireneuszowi i męczen­ nikom lyońskim.

W drugim dniu konferencji omawiano podstaw owy dokument, tj. „List” chrześcijan z Vienne i Lyonu. Przekazał go Euzebiusz z Cezarei, w ielk i archiw ista Kościoła pierwotnego. Naturalnie, n ie był to archi­ w ista w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Choć jesteśm y mu bardzo w dzięczni za jego zdum iewającą działalność, m usim y go nie tylko do­ cenić, ale i osądzić w sposób naukowy i, że się ośm ielę tak powiedzieć,, w św ietle naszych potrzeb.

N ależy odrzucić w raz z w ielom a innym i stanow czym i twierdzeniam i J. С o 1 i n a także pogląd, jakoby Euzsbiusz nic nie w iedział o Zacho­ dzie.1 Można jednak i trzeba żałować, że Euzebiusz nie określił bliżej swych źródeł. Co prawda, zaginął „Zbiór akt m ęczeńskich”, w którym m oglibyśm y znaleźć z pew nością niejeden interesujący szczegół. Podano szereg ważnych uwag dotyczących tytułu „Liftu”, być może dodanego w późniejszych czasach, oraz niekonsekw encji w opowiadaniu, która św iadczyłaby o różnych dokumentach, lub przynajmniej o różnych opo­ wiadaniach zebranych przez autora. Autor ten — jedyny, jak się zda­ je — zredagował tekst w zapale i wzruszeniu swej w iary za jednym ra­ 1 Autor powołuje się tu na książkę J. С o 1 i n a. L ’em pire des A n to­

nins et les m a rty rs gaulois de 177, Bonn Colin twierdzi, że Euze­ biusz. mając bardzo skąpe wiadomości o Zachodzie, pom ylił nazwy: Ga­ lia to Galacja, Lyon i V ienne to Neoclaudianopolis i Sebastopolis, m ia­ sta w Poncie galackim itd. Wnioski Colina zostały powszechnie odrzu­ cone, choć trudno odmówić autorowi ogromnej erudycji.

(5)

2 5 6 C LA U D E M O N D ESE R T [4 ]

zem, w tekście bowiem nie można odkryć ani przeróbek, ani interpolacji. Nie starał się dać dokładnego sprawozdania historycznego lub praw ne­ go, ale skoncentrował się całkow icie na w artościach budujących w spól­ notę chrześcijańską w duchu braterstwa i na trosce o siłę dowodową apoiogii.

W szystko to nie podważa faktu, że m ógł on zasięgnąć wiadom ości •od św iadków dramatu. Takie postępowanie m iałoby tym bardziej po­

zory słuszności, jeśli się przyjm ie, że autorem ,„Listu” jest św. Ireneusz, nieobecny w Lugdunum w czasie wydarzeń. Jest to hipoteza stara, pod­ jęta przez w ielu w spółczesnych badaczy, która nie została, jak mi się w ydaje ,nigdy obalana żadnymi argumentami, a nawet wręcz przeciwnie, pozostaje nadal hipotezą. Staw iano sobie rów nież pytanie co do praw ­ dziwości m ęczeństwa św. Ireneusza. Wykazano jasno mechanizm p o ­ w stania tradycji nie m ającej żadnej podstaw y historycznej, a pokutu­ jącej długo w oficjalnej literaturze kościelnej. Obecnie uważa się ją za to, czym jest w rzeczywistości, a w ięc za pobożną legendę. W każdym razie wolno przypuszczać, że w szyscy są zgodni co do autentyczności treści „Listu”.

Inaczej rzecz się m a z datą wydarzeń. Euzebiusz podaje ją w sposób sobie w łaściw y, o którym wiadomo, że byw a często sztuczny i tylko przybliżony. N ie chcę kw estionow ać różnorodnych uwag uczynionych na ten tem at, w których stwierdzono, że to, o czym opowiada „List”, m usiało się wydarzyć w 176 lub 177 r. Inni pow iedzieliby raczej: po­ m iędzy 175 a 180 r. N iem niej trudną jest rzeczą określić dokładnie datę w ydarzeń zaw artych w opowiadaniu w edług dni i m iesięcy. Jest rzeczą pewną, że rozciągały się one na przestrzeni w ielu tygodni, a nawet k il­ ku m iesięcy. N iektórzy odrzucają dzień 1 sierpnia jako datę wydarzeń końcowych i proponują początek czerwca. Sprawa zdaje się być jeszcze n ie rozwiązana.

Przy analizie treści „Listu” nie można nie wspom nieć, z punktu w i­ dzenia religijnego, o zaproponowanym rozróżnieniu terminów: m a r ty r (m a r ty s ) w ścisłym tego słow a znaczeniu św iadek, oraz confessor (homo-

logos, homologetes). Ta analiza poparta studium użycia obu słów w p ie ­

rwszych w iekach chrześcijaństw a nie spotkała się z powszechnym uzna­ niem . Przyznaję, że tego rodzaju interpretacja słow nictw a jest sprawą delikatną i w ym aga nowego odczytania tekstu. Paralela ustalona po­ m iędzy Blandyną a Perpetuą była su gestyw na i uwydatniła różno­ rodność chrześcijaństw a przeżywanego w tej samej epoce w różnych środowiskach i krajach przez kobiety o silnej osobowości.

Ważnym elem entem prześladowań w Lyonie i Vienne jest ich aspekt pra­ wny, który do dziś pozostaje jednym z najbardziej niejasnych punktów. Jeżeli przyjm iem y, że Wschód grecki w niósł dużo w ięcej, niż się na ogół mówi. do kodyfikacji i skom entowania prawa rzym skiego i do u łatw ie­ nia w ten sposób jego przekazu na Zachód, to m ożemy żałować, że g re­ c k i autor „Listu” nie pozostaw ił bliższych w yjaśnień na temat -postępo­ w ania sądow ego w zględem m ęczenników z 177 r. Czy w ięc słuszną jest rzeczą w yjaśniać aresztow anie nakazane przez w ładze przypuszczeniem, że w tym czasie podjęto „poszukiwania urzędow e” i zatosowano je do chrześcijan? W ym agałoby to z kolei odrzucenia w skazań danych P lin iu ­ szowi przez Trajana, a potwierdzonych przez Hadriana i Antonina. Może zmianę należałoby przypisywać owym kaina dogmata, o których w iem y dzięki cytatow i Melitona z Sardes przekazanem u przez Euzebiusza. T rze­ ba by jednak w iedzieć, co oznaczały nowe decyzje, które — jak się w y ­ d a je — nie były powzięte specjalnie przeciwko chrześcijanom czy

(6)

no-1 5 ] W N IO S K I Z K O N F E R E N C JI 2 5 7

-wym religiom, ale na skutek przepisów nakazujących rządcom rzym ­ sk im poszukiwania pew nych kategorii zbrodniarzy (latrones, hostes pu-

blici). Można itutaj w yrazić żal. że zabrakło prof. W. S e s t o n a , który

•miał przedstaw ić w yn ik i sw oich badań dotyczących oskarżeń chrześcijan

o „bezbożność” i „ateizm ”.

Wróćmy do tem atu: chrześcijaństw o i jego έΓΟάολνΐε^ religijne w do­ lin ie Rodanu w TI w . Było rzeczą pożyteczną, jak sądzę, przedstawienie d anych archeologicznych stw ierdzających istnienie w tych okolicach ■kultów egipskich, kultu M itry oraz Kybele. S łusznie też ostrzegano •przed zbyt pospiesznym i uogólnieniami i nieodpowiednim i w nioskam i. Warto podkreślić, że w tym długim opowiadaniu w ydarzeń z 177 r. nie ma absolutnie niczego, co mogłoby św iadczyć o atakach w yznaw ców K ybele lub M itry czy choćby pozwalało domyślać isię, że m iały one m iej­ sce w Lyonie lub Vienne. N ie przeszkadza to przypuszczać, że pewnego •rodzaju niechęć religijna mogła stanow ić podłoże w rogości i n ienaw i­ ści jakiejś części tłum u podburzonego przeciw chrześcijanom . Nie ma jednak żadnej w skazów ki, która by pozwalała w idzieć w tych T eligiach iprzyczynę zaburzeń. Można by także częściowo w yjaśnić rozpowszech­ n ien ie się oskarżeń o bezbożność, ateizm, dzieciobójstw o i inne zbrodnie w tych dwóch m iastach przez obecność cudzoziem ców przybyłych z Rzy­ mu i ze Wschodu, gdzie tak ie określenia b yły aktualne. W szczególny •sposób mogła też zaważyć obecność gnostyków , których w k rótie będzie zw alczał św. Ireneusz w swym w ielkim dziele „Przeciw herezjom ”. S ą to w szakże tylko hipotezy. W każdym razie stanow czo odrzucono •dotychczasową lokalizację św iątyni K ybele w Lyonie. Sprawa ta pozo­

staje zatem nadal otwarta.

Wobec pytania, jaka była struktura w spólnoty chrześcijańskiej w L yo­ nie i Vienne, ustalono, że płynność słow nictw a „Liistu” św iadczy z jednej •strony o pew nego rodzaju organizacji kościelnej, ale z drugiej o n ie­ u stalonych w łaściw ościach różnych urzędów. Jeżeli zaś chodzi o sto­ sunki chrześcijan Lyonu i Vienne z Rzymem, przypomniano, że Ireneusz kładzie nacisk na jedność w iary, sukcesję apostolską i wierność tra- itiyeji. Celem „Listu” jest w pierwszym rzędzie budowanie i podkreślenie

w spólnoty braterskiej.

Zw iązki chrześcijan Lyonu i Vienne z m ontanistam i w Azji Mniejszej ;stanowią ciągle przedmiot dyskusji. Niektórzy uważają, że były one bardzo ścisłe, mimo że teksty o tym milczą. Tw ierdzenie sw e opierają na fakcie, który nie jest dość pew ny, że Kościół w Lyonie i Vienne miał — cytuję: „te same struktury kolegialne co K ościoły w Azji, w iktórych brakowało jakiegokolw iek elem entu hierarchicznego”. N iekie­

dy zaś wychodzą z imion m ęczenników i tytułu „Listu”. Nie kładąc nacisku na brak wiadom ości o strukturze w ew nętrznej wspólnot mon- tanistycznych, a naw et przypuszczając, że były wśród nich także nie- rzależne, podkreślono w w ielu referatach, jak bardzo trzeba być ostroż­

nym w w yciąganiu w niosków z im ion i z tytułu „Listu”.

Natom iast sprawa obecności judaizmu w Galii, a w ięc i w Lyonie, w ikońcu II w., poruszona kilkakrotnie w związku z „Listem”, została przedstawiona w sposób tak jasny i przekonujący, że można ją uważać :za rozwiązaną definityw nie. Dokładne przebadanie danych literackich oraz archeologicznych w skazuje jedynie na m ożliwość obecności kilku Żydów pomiędzy cudzoziemcami i tym i, którzy przebywali przejścio­ w o w Lyonie czy Vienne. N ie ma zaś żadnych dowodów na to, że w ty c h m iastach były w iększe w spólnoty żydowskie i, co za tym idzie, że •w tym okresie istniały w iększe kontakty pomiędzy Żydami i

(7)

2 5 8 C LA U D E M O N D ÉSE R T

[6J

janami. Wspólnota w ięc chrześcijańska m usiała całkow icie wywodzić· się spośród pogan. Niczego innego nie można w yw nioskow ać z „Listu”- W ostatnim dniu stwierdzono, że można m ówić o prawdziwym i ta zupełnie nowym odkryciu Lyonu w czesnochrześcijańskiego, tj. zespołu katedralnego oraz baptysterium. Wzrosła także znacznie znajomość ge­ nezy zespołu grobowego otaczającego kościół św. Ireneusza, a następ­ nie — w rozwoju historycznym — kościoła św. Wawrzyńca i jego n e­ kropoli czy kościołów w dzielnicy Saint—Just, chociaż w związku z ty ­ mi pomnikam i w ciąż jeszcze nasuwają się liczne pytania.

Porównano też w dość szczegółowym studium, które warto by kon­ tynuować, oryginalny tekst „Listu” z przekładem podanym przez Ru­ fina. Przebadano nie tylko powody natury literackiej, które w yjaśniają różnice m iędzy przekładem i tekstem oryginalnym , ale rów nież spacze­ nie prawdy historycznej na rzecz apologijnych tendencji tłumacza. Wi­ dać na tym przykładzie wyraźnie, jak powstaje styl hariograficzny, a nawet legenda.

Sztuka średniowieczna oddała hołd m ęczennikom. Wykazano jednak,, że na witrażu chóru katedry św. Jana nie przedstawiono św iętych za­ łożycieli Kościoła w Lyonie: Poty na i Ireneusza oraz ich mistrza Po­ likarpa, jak wierzono w X IX w., lecz scenę przeniesienia relikw i Cy­ priana z K artaginy do katedry lyońskiej.

Kończąc chciałbym przypomnieć bohaterskie przywiązanie do praw ­ dy i do praw sumienia, jakiego świadkam i są m ęczennicy lyońscy. O przywiązaniu tym pięknie m ówił prof. J. F o n t a i n e : w swoicłr pracach i nauczaniu szukamy bez w ytchnienia prawdy; była ona także w dzieleniu się w zajem nym naszymi wiadom ościam i i naszą niewiedzą w czasie tej konferencji. Oby te w ysiłk i m ogły przynieść w spółczesnym ludziom jak najw ięcej prawdy, a jednocześnie to, co w edług „Listu’' chrześcijanie Lyonu pozostaw ili swoim braciom i następnym pokole­ niom, tj. rów nież nam: radość, pokój, jedność i — m odyfikując tekst — prawdziw ą przyjaźń.

Cytaty

Powiązane dokumenty

3-5-punktów -wszystkie elementy treści podjęte ale ilośc błędów uniemożliwia zrozumienie informacji przez czytelnika. 0-2-punkty- informacja o spotkaniu zawarta, ale

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

(Doskonale odpowiada temu formuła ukuta przez Groddecka— Wir leben nicht, wir sind gelebt — która właśnie dlatego, że dominuje w niej strona bierna — Wir sind

Przykłady 3–9 również odnoszą się do prowadzenia ruchu kolejowe- go (potrzeby zmiany toru kolejowego przez skład – przykład 3; potrzeby sprawnego przejazdu przez szlak

Długa historia badań nad mitotwórstwem nie pozostawiła po sobie precyzyjnie określonego przedmiotu badania, a definicji mitu jest tyle, ilu jest jego badaczy. Nie- którzy uczeni,

Postacią, która na długo została i już zostanie mi w pamięci, jest profesor [Grzegorz Leopold]

Wiersz jako organizm bierze się za tę przypadkowość, jakoś ją siodła, bierze pod siebie, żeby w niej nie zginąć, tylko dalej rosnąć, dalej być.. Dzięki Waldrop możemy

No i tu nie było przecież zabudowania tego, co teraz jest, były takie po prostu domki, budy takie różne, i tam mieszkali właśnie Żydzi.. No i najwięcej, jak mówię,