KWARTALNIK AKOWT FC NR1(84)ROKXX
styczeń-marzec2019 V V 1 ISSN 1506-9141
ŚWIATOWY ZWIĄZEK ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ
KOŁO W OPOLU
AKOWIEC- BiuletynInformacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl/84/2019r.
Szanowni Czytelnicy!
Przekazujemy do Waszych rąk wiosenno-świąteczny pierwszy numer (2019 r.)
„Biuletynu informacyjnego AK.
W chronologicznym porządku pomieściliśmy w nim reminiscencje z tegorocz
nego spotkania opłatkowego w siedzibie opolskiego Koła ŚZŻAK. Z artykułem dr.
Piotra Śtanka pt. Polacy z armii carskiej w niewoli niemieckiej powróciliśmy jeszcze do minionej setnej rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 r. Ważnym wyda
rzeniem dla Koła jest pamięć o skazanym na śmierć w 1953 r. przez komunistycz
ne władze gen. Emilu Fieldorfie, pseud. Nil. Działacze Koła spotykają się corocznie przed Jego pomnikiem w Parku im. AK. Dzień Niezłomnych 1 marca 2019 r. przy
pominamy dokumentami archiwalnymi i tytułami książek prezentujących różne punkty widzenia związane z byłym żołnierzem AK, który rościł sobie prawo do ściągania kontrybucji i wydawania wyroków skazujących na współmieszkańców.
Armia Krajowa podczas wojny ścigała pospolity bandytyzm. Nie tak dawno uczci
liśmy 94. urodziny żołnierza AK ppor. w st. spocz. Heleny Kamerskiej - Powstań
ca Warszawskiego. Wizytę potomków polskich kombatantów z Białorusi przypo
mniał Przemysław Harupa, który także przygotował do druku wspomnienie Stani
sława Adamskiego (Lwów) o ks. bp. Władysławie Kiernickim. Spotkanie z Dermo- temTuringiem (bratankiem genialnego matematyka i kryptologa Alana Turinga), który przypomniał sukces polskich matematyków i kryptologów zaprezentowała Barbara Dembińska. O nadaniu przed laty Szkole Podstawowej nr 11 imienia Or
ląt Lwowskich - napisał Jerzy Duda. Potem Maria Smolińska przypomniała postać ks. ppłk. Józefa Zatora-Przytockiego. Biuletyn zamykają kombatanckie nekrologi.
Informujemy, że sprawozdawczy serwis fotograficzny związany z 77. rocznicą powstania AK zamieścimy w drugim numerze„Biuletynu informacyjnego AK".
Redakcja
„Biuletynu informacyjnego AK"
Wydawca: Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Opolu. Nakład: 400 egz.
Światowy Związek Żołnierzy AK - Koło w Opolu, 45-068 Opole, 1 Maja 19 (w podwórzu), Dyżury: w czwartki 10.00-12.00., tel. Janusz Kwiatkowski 606702774, Krystyna Ejzerman 791517275, 691642100, Halina Borawska tel. 691 642 100, e-mail: ak.biuletynopole@wp.pl. Zespół redakcyjny: Danuta Schetyna - red. naczelna, Jerzy Duda, Krystyna Ejzerman, Halina Borawska, Przemysław Harupa. (Autorzy piszący do „Biuletynu informacyjnego AKOWIEC” nie otrzymują honorariów). Numer konta naszego Koła 96 2030 0045 1110 0000 0392 7750. Skład: Pracownia Komputerowa „Virtual” sc. Druk: Drukarnia Smolarski. Nakład: 400 egz.
2
styczeń-ma rzec 2019 AKOWIEC- Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK -KołoOpole
WIELKANOC 2019
—'JLgrJy Ki dtgruesiy nam djtys ruasht — tyczymy aty
cfelrn ubsgy^Jdm duz& sfonca , i pGg&dy (tytycL3 ćbjjtt zcfosytiz i rad&sci
z ka/tyeg® drucL s okuł Mhs-scL task,
„ dana,
źarsad fórfa i &syot fóżbakcyjny
Źródło: Projekt graficzny życzeń - żołnierz Armii Krajowej i łagiernik kpt./mj Krzysztof Werner Źródło: Pocztówka sprzed 1918 r. - archiwum A.W.
3
AKOWIEC -Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.
Spotkanie opłatkowe w Kole Opole ŚZŻAK
Krystyna Ejzerman podczas rozmowy z ks. kapelanem AK Grzegorzem Renczem (z prawej Krystyna Kulpa, z lewej Ryszard Szram)
12 stycznia 2019 r. odbyło się spotka
nie opłatkowe kombatantów, członków i gości naszego Koła AK w Opolu. Spot
kanie modlitwą rozpoczął kapelan Śro
dowiska AK ks. Grzegorz Rencz. Zebra
nych przywitał prezes Koła ŚZŻAK Janusz Kwiatkowski, a także przedstawiciel woje
wody opolskiego Ryszard Szram. Po zło
żeniu życzeń noworocznych głos zabrał nestor opolskich architektów Andrzej Hamada, żołnierz AK, który młodość i II wojnę światową przetrwał w Krakowie.
Przy kawie opowiedział historię o naj
trudniejszym momencie z czasów woj
ny: „W drugiej połowie wojny wstąpiłem do Armii Krajowej, do dzisiaj mam opas
kę z napisem Wojsko Polskie Żelbet Kra
ków. Pamiętam, jak dla AK robiłem ry
sunek, na dużej mapie Niemiec miałem nanieść obozy jenieckie. Dostałem ma
teriały z AK. Miałem to nanieść z legen
dą na mapę z opisami, gdzie jaki obóz się znajduje. Pracowałem nad tym póź
nym wieczorem w domu. Wtedy chodzi
łem do technikum budowlanego. Otwo
rzyli już szkołę budowlaną, więc praco
wałem też nad rysunkiem szkolnym. De
ska rysunkowa to była zwykła dykta. Nie było mnie stać na kupno lepszej, ale to właśnie ta dykta uratowała mi życie. Mam ją do dziś. Na jednej stronie dykty mia
łem rysunek szkolny, a na drugiej pinez-
Przywitanie Kombatantów i Gości przez prezesa Koła Opole Janusza Kwiatkowskiego 4
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - KołoOpole
Zaproszeni goście z Zarządu Okręgu AK, Kombatanci, z prawej Andrzej Hamada kami przybity rysunek dla AK. Był późny
wieczór, rodzice już spali, gdy nagle za drzwiami usłyszałem podniesione nie
mieckie głosy i pytanie: Was ist los? Gdy
by weszli cicho, nakryliby mnie z tą mapą.
Szybko obróciłem deskę, pochowałem po kieszeniach resztę szpargałów. Wtedy ot
worzyły się drzwi. Weszło trzech Niem
ców w hełmach, z karabinami, i krzykiem:
co tu się dzieje! Okazało się, że przyszli do nas, bo w mieście panował obowią
zek zaciemnienia, a u nas prześwietlało światło przez szparę. Według nich Polak w nocy miał spać, bo jak nie spał, to przy
gotowywał napad na Niemca (śmiech).
Struchlałem, rodzice się zbudzili, ojciec wytłumaczył, że syn chodzi do szkoły, ro
bi rysunki techniczne. Jeden z Niemców zaczął mnie przepytywać, okazało się, że zna się na tym, jest budowlańcem. Po
chwalił mnie, poklepał po plecach. Ni
gdy nie przyznałem się rodzicom do te
go, co robiłem. Za to groził nam Oświę
cim. To był najtrudniejszy moment, jaki w życiu miałem w czasie wojny. Nie mo
głem spać do rana".
Następnie obejrzeliśmy film pt. Pseudo
nim <Czeremosz> dot. życia ks. płka Józefa Zatora-Przytockiego kapelana AK z Gdań
ska (Wicyniaka). Zapoznanie z fabułą było możliwe dzięki hm. Rafałowi Janowskie
mu, który zapewnił także sprzęt i obsłu
gą techniczną. Serdeczne podziękowania należą się Przemysławowi i Krzysztofowi Harupom oraz pozostałym osobom z Za
rządu Koła za pomoc w organizacji spot
kania. Uczestnicy dorocznego spotkania noworocznego przyczynili się do wspa
niałej, ciepłej atmosfery.
Krystyna Ejzerman
Poczęstunek i pokaz filmu pt. Pseudonim <Czeremosz>
Źródło: Archiwum PrzemysławT. Harupa
5
AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl/84/2019r.
Od Redakcji
W nawiązaniu do setnej rocznicy Odzyskania Niepodległości prezentujemy arty
kuł dr. Piotra Stanka z Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych na temat Polaków służących w armii rosyjskiej i walczących w Wielkiej Wojnie 1914-1918, którzy do
stali się do niemieckiej niewoli.
Dr Piotr Stanek
Centralne Muzeum Jeńców Wojennych
Polacy z armii carskiej w niewoli niemieckiej
W trakcie I wojny światowej Cesarstwo Niemieckie wzięło do niewoli nawet 2,5 min jeńców różnych armii, przede wszystkim carskiej. Ilu wśród nich było Po
laków? Albo osób deklarujących polską przynależność narodową (lub uznanych za Polaków)? Szacuje się, że pod koniec wojny nawet ok. 100 tys., choć to liczba maksimum. Różnie przyjęte kryteria narodowościowe i terytorialne (np. teren tyl
ko dziesięciu guberni Królestwa Polskiego) powodują jednak, że w literaturze wy
stępują także znacznie mniejsze szacunki, np. nawet zaledwie ok. 25 tys. na prze
łomie 1916 i 1917 r.
Niewola Polaków z lat I wojny światowej z jednej strony była typowa, tzn. żoł
nierzy tych spotkał standardowy wręcz los jeńca, od dostania się do niewoli na pla
cu boju, przez codzienność obozową, przymieranie głodem, pracę, próby uciecz
ki, zagospodarowywanie wolnego czasu itp. Z drugiej jednak strony była niety
powa. Nietypowa, gdyż poddawano ich akcji propagandowej, by porzucili lojal
ność wobec Rosji, w armii której dotychczas służyli i przeszli na stronę niemiecką.
Chodziło o to, że wraz ze zwiększającymi się stratami na frontach, Niemcy rozwa
żały użycie Polaków - jeńców, zakładając, całkiem słusznie, że to dobry materiał żołnierski. A sami Polacy uczestniczyli w tych działaniach patriotyczno-niepodle- głościowych, podejmowali próby stworzenia własnego polskiego wojska, bo ak
cję zaborców chcieli wykorzystać do własnych, narodowych celów. Część Polaków chciała bowiem dalej walczyć, ale już tylko pod polskim sztandarem.
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
Początkowo jeńcy ci nie byli wydzieleni z tzw. obozów ogólnych (tj. wielonarodo
wościowych obozów dla oficerów oraz dla żołnierzy szeregowych i podoficerów), w których przebywali w grupie jeńców rosyjskich, bo za takich byli przecież uzna
wani. Znajdowali się w nich niekiedy również Polacy-osoby cywilne. W niektórych wyznaczano dla nich nawet specjalny, osobny sektor bądź barak, jak np. w obozie jenieckim Lamsdorf (Łambinowice) na Górnym Śląsku, gdzie w olbrzymiej masie w sumie 90 tys. jeńców różnych państw przebywali też Polacy-jeńcy. Byli to np.
Polacy z Wileńszczyzny jak np. jeden z krewnych zasłużonego opolskiego działa
cza Edmunda Osmańczyka.
Oprócz tych typowych obozów jenieckich powstawały też specjalne, przezna
czone dla mniejszości narodowych i religijnych, by poddawać je agitacji. Powstanie takich specjalnych obozów tylko dla Polaków wiązało się z planami ich wcielenia do tworzonego pod auspicjami Niemiec Polnische Wehrmacht (Polska Siła Zbroj
na), by ich użyć przeciw Rosji. Podstawę prawną tego projektu stanowił ogłoszo
ny przez Państwa Centralne Akt 5 listopada 1916 r., mgliście zapowiadający utwo
rzenie państwa polskiego z rosyjskiej części Polski (bez granic, rządu i pozostają
cego pod okupacją wojskową), sprzymierzonego z Niemcami i Austro-Węgrami.
Akt ten dawał jednak podstawę do nieco lepszego traktowania jeńców-Polaków.
Dodatkowo niemiecka chęć instrumentalnego wykorzystania Polaków sprawiła, iż wprowadzono szereg rozwiązań korzystnych dla osadzonych, np. oficerowie mogli wyjść swobodnie poza obóz po daniu słowa honoru.
AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK- Koło Opole Nr 1/ 84/2019r.
W Niemczech takie obozy dla oficerów-Polaków z armii carskiej zlokalizowano w: Ellwangen (w Wirtembergii), Helmstedt (w Dolnej Saksonii) na wschód od Brun- szwiku i Neustadt (wTuryngii) w górach Harzu; a dla żołnierzy w: Celle (w Dolnej Saksonii) k. Hanoweru i Gardelegen (w Saksonii-Anhalt) k. Magdeburga. Oczywi
ście na terenie monarchii austro-węgierskiej również one funkcjonowały. Powsta
ły one w wyniku zawartej w Wiedniu 12 sierpnia 1916 r. umowy pomiędzy Niem
cami i Austro-Węgrami i od sierpnia rozpoczął się proces koncentracji Polaków w tychże specjalnych obozach.
W sumie przez tych pięć obozów przeszło kilkuset oficerów i ok. cztery tys. żoł
nierzy. Liczba skromna, ale miała to być kadra, szkielet przyszłego wojska, a po
za tym wszystko odbywało się w trudnych okolicznościach, przy wrogim stosun
ku pozostałych jeńców carskich i najczęściej niechętnym Polakom prorosyjskich Francuzów i Brytyjczyków (dochodziło nawet do pobić!). Dodatkowo część na
szych rodaków zareagowała na te obozy z rezerwą, inni wprost przeciwnie - z ra
dością, niektórzy zostali arbitralnie przeniesieni, inni - choć chcieli przyłączyć się do polskiego wojska, pozostali w obozach ogólnych itp. Obok zadeklarowanych zwolenników niepodległej Polski, sporo było rusofilów i germanofilów, a zwłasz
cza życiowych oportunistów, którzy np. dopóki funkcjonował carat bali się, że deklarując się po stronie niemieckiej mogliby zostać wydani Rosji i sądzeni jako zdrajcy. Przekładało się to na wewnętrzne tarcia, napięcia, które hamowały cały proces i powodowały zniechęcenie.
W pięciu wymienionych wyżej obozach władze były dwojakie: niemieckie i sa
morządowe polskie, czyli niemieccy komendanci, którzy sprawowali ogólną ad
ministrację i władzę dyscyplinarną oraz zewnętrzni strażnicy, wewnątrz natomiast panowała duża autonomia społeczności jenieckiej na czele z tzw. starszymi obozu i komisjami. Ponadto obozy te miały przydzielonych specjalnych niemieckich ofi
cerów do spraw polskich (Aufklarungsoffizier).
Uświadamianiu Polaków służyła wydawana oficjalna jeniecka prasa w języku pol
skim (cenzurowana). W Celle, a później w Gardelegen ukazywał się„Jeniec", które
go egzemplarze wysyłano też do innych obozów z jeńcami-Polakami, a nawet do komand pracy. Wychodziły też„Gość",„Wiarus" i in. Ale dominował„Jeniec", które
go maksymalny nakład to 1,5 tys. sztuk.
Przebywającym w niewoli niemieckiej Polakom próbowali pomóc rodacy, któ
rzy tworzyli specjalne związki i komitety. Pomagały także zagraniczne organiza
cje charytatywne czy słynny Komitet Pomocy ofiarom wojny w Polsce, tzw. Ko
mitet Veveyski ze Szwajcarii (z Henrykiem Sienkiewiczem na czele). Dzięki temu jeńcy polskiego pochodzenia z wielu obozów, jak Holzminden, Celle, Halle, Ha- velberg i in. nie tylko nie głodowali, ale zaczęto ich także przyuczać do konkret
nych zawodów, prowadzono kursy czytania i pisania dla analfabetów. Organizo
wano też akcję patriotyczną, m.in. pogadanki historyczne czy obchody rocznic, zwłaszcza tych nawiązujących do tradycji walk z Rosją (powstania listopadowe
go czy styczniowego). Z drugiej strony jeńcy nie pozostawali obojętni na los ro
daków w kraju i przesyłali środki pieniężne i świadczyli inną pomoc zwłaszcza dla dzieci polskich w ochronkach.
Przy Departamencie Spraw Politycznych Tymczasowej Rady Stanu powstała wiosną 1917 r. komisja ds. jeńców polskich w Państwach Centralnych i biuro opieki nad nimi. Departament ten dążył także do objęcia ich opieką konsular
ną i ułatwiał rodzinom przesyłanie korespondencji i paczek, zabiegał o zwal
nianie chorych oraz przekazywał zasiłki na polepszenie wyżywienia interno
wanych. Wystąpił też do rządów Państw Centralnych z prośbą o zwolnienie wszystkich Polaków, z uwagi na fakt, że są obywatelami powstałego 5 listo
styczeń-marzec2019 AKOWIEC- BiuletynInformacyjny ŚZŻAK- Koło Opole
pada 1916 r. Królestwa Polskiego. Sprawa jednak utknęła, udało się zwolnić zaledwie ok. 1,5 tys. osób.
Obóz dla oficerów w Ellwangen utworzono najwcześniej, gdyż już 17 sierpnia 1916 r. przywieziono do niego pierwszą grupę oficerów, w tym z Neisse (z Nysy).
Największą liczebność osiągnął pod koniec października 1916 r„ tj. 270 osób. Obóz by) traktowany właściwie tylko jako przejściowy, filtracyjny, by zorientować się, ja
kim materiałem żołnierskim są Polacy i w zależności od tego pozostawali w nim, bądź nie. W styczniu 1917 r. zamknięto go, a Polaków przewieziono do oficerskie
go obozu w Helmstedt, który utworzono w podobnym czasie, co obóz w Ellwan
gen, tj. w sierpniu 1916 r., ale przeznaczono go raczej dla oficerów już odpowied
nio wyselekcjonowanych, zadeklarowanych wstąpić do wojska polskiego, anty
rosyjskich. Liczył maksymalnie ok. 300 oficerów i ordynansów.
Prowadzono w nim aktywną akcję propolską i uświadamiającą, która choć nie była wprost ograniczana przez Niemcy, to jednak jak w każdym z tych obozów, musiała liczyć się z realiami. A nad postawą oficerów czuwał koleżeński sąd ho
norowy. Dawano odczyty, organizowano obchody rocznic, wydawano czasopis
mo, itp. Mimo cenzury wydawnictw, szczególnie prasy, dobrze się rozwijała obo
zowa czytelnia i biblioteka (1,8 tys. książek przekazano później do Polski). Zorga
nizowano też kaplicę.
Życie obozowe zdominowane było przez politykę, dwie zasadnicze kwestie:
stosunek do naczelnych władz państwowych polskich i do sprawy polskiego wojska. W końcu 1916 r. z obozów oficerskich Niemcy wysłały specjalną dele
gację 68 oficerów. 12 grudnia delegacja przybyła do Warszawy, gdzie zameldo
wała się gen. Stanisławowi Szeptyckiemu, Komendantowi Legionów Polskich i złożyła deklarację wstąpienia do nich w imieniu własnym oraz kolegów po
zostających w obozach. Zaliczono ich ewidencyjnie do 3 pp. LP, ale w charak
terze urlopowanych. Ten krok dla jeńców miał duże znaczenie - to ostateczne wybranie opcji politycznej i zerwanie ze służbą w armii rosyjskiej. Ta postawa oficerów wynikała z poczucia obowiązku i chęci jak najszybszego wydostania się na wolność i powrotu do kraju. Parę dni później w wyniku rewolucji lutowej upadła carska Rosja, a 10 kwietnia gen.-gub. niemiecki Hans Hartwig von Be- seler otrzymał od Austro-Węgier zwierzchnictwo nad Legionami - co oznaczało przejście pod komendę i władzę niemiecką. Stąd w obozach nastroje były coraz bardziej nieprzychylne Niemcom. W czasie kryzysu przysięgowego w dalszym ciągu większość prezentowała antyniemieckie nastawienie, a mniejszość wręcz
AKOWIEC- BiuletynInformacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1/84/2019r.
przeciwnie, nawet potajemnie werbowała do Polnische Wehrmacht.Tarć\a i roz- dźwięki pogłębiały się. Niemcy zażądali jednak złożenia przysięgi na wierność cesarzowi niemieckiemu jeszcze w obozie, co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem. Do obozu przybył nawet legionista Zbigniew Brochwicz-Lewiń- ski (ojciec słynnego powstańca warszawskiego Janusza B-L, tego od Pałacyku Michla i jeńca Stalagu 344 Lamsdorf), by zorientować oficerów w sytuacji i nie dopuścić do złożenia przysięgi. Po raz pierwszy i chyba ostatni obóz niepodle
głościowy ustosunkował się w ten sposób do sprawy jeńców-Polaków, znajdu
jących się w niewoli niemieckiej.
Wkrótce potem Niemcy stracili szczególne zainteresowanie koncepcją utwo
rzenia armii polskiej i zlikwidowali obóz w Helmstedt, przenosząc 12 września pozostałych oficerów (165) do nowego, ostatniego już obozu polskiego, w Neu- stadt, o którym wiadomości są bardzo skąpe.
Obozy żołnierskie natomiast były raczej punktami zbornymi, w których jeńców ewidencjonowano, formowano w oddziały robocze i wysyłano do pracy. Warun
ki zakwaterowania, wyżywienia oraz sposób traktowania w obozach żołnierskich były relatywnie gorsze niż w oficerskich. Natomiast po utworzeniu specjalnych obozów dla Polaków zwolniono ich z komand roboczych, by skoncentrować w nowych obozach, w których poprawiono sytuację żywieniową, a tym, którzy zgłosili swój akces do wojska polskiego wypłacano nawet żołd. Z uwagi jednak na fakt, iż koncepcja wykorzystania jeńców jako kadry dla tworzonego wojska upadła bardzo szybko, to udało się wyodrębnić tylko część Polaków, reszta po
została na dotychczasowych warunkach w obozach tzw. ogólnych i na koman
dach pracy.
W obozie Celle-Lager (zwany też Celle-Scheuen) z początkiem listopada 1916 r. wyodrębniono tysiąc jeńców - Polaków. Wewnętrzną jego działalność szybko ujęto w ramy organizacyjne, gdyż powołano centralną organizację jeniecką po
dzieloną na sekcje: oświatową (kursy, szkoły, biblioteka), pomocy materialnej, spółdzielczą, pocztową, gospodarczą (nadzór nad kuchnią), higieniczną (higie
na, łaźnia, opieka nad chorymi), prasy i dochodów. Zakres aktywności był za
tem bardzo szeroki i intensywny.
Jeszcze w 1916 r. powstało w obozie biuro propagandy, którym kierowali de
legaci, przysłani z kraju. A jeńcy sami stworzyli w obozie Organizację Ochotni
ków do Armii Polskiej (wielu zgłosiło także swą chęć wstąpienia do Legionów Polskich). Już w drugiej połowie stycznia 1917 r. powstał zorganizowany oddział
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - BiuletynInformacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
ochotników do przyszłej armii polskiej, liczący w momencie likwidacji obozu ok.
300 osób, które odbywały ćwiczenia wojskowe (podobnie jak w Gardelegen).
W kwietniu 1917 r. obóz dla Polaków w Celle zlikwidowano, przenosząc ich do istniejącego już obozu w Gardelegen, który również miał międzynarodowy charakter, ale sektor polski był oddzielony. W zależności od okresu liczył 1,3-3 tys. osób. Pod względem uświadomienia i zorganizowania prezentował się le
piej, gdyż funkcjonowały w nim liczne instytucje, zwłaszcza oświatowe. Zawią
zała się m.in. rada szkolna z zawodowymi nauczycielami i podjęto szeroko za
krojone działania oświatowe, do których zaliczyć można: walkę z analfabety
zmem (prawie co drugi jeniec nie umiał czytać ani pisać), kursy szkolne (język polski, arytmetyka, historia Polski, przyroda, co odbywało się w większości kosz
tem odpoczynku pracujących codziennie jeńców) i inne kursy, jak: rzemieślni
czy, gospodarski, dla inwalidów. Zorganizowano dobrze wyposażoną bibliote
kę (prawie 5 tys. książek). Dawano odczyty, a także działał chór, który docierał ze swym repertuarem nawet do oddziałów roboczych i innych obozów. Utwo
rzono orkiestrę, teatr, wewnątrzobozową pocztę, kaplicę w jednym z baraków i instytucje dobroczynne. Pracę te dodatkowo zintensyfikował przyjazd na stałe czterech wydelegowanych oficerów-Polaków z obozu Helmstedt, których wysła
no na prośbę TRS i w porozumieniu z Józefem Piłsudskim, dzięki czemu rozpo
częto systematyczne szkolenie żołnierzy, nawet utworzono Szkołę Podoficerską.
Wyrazem propolskich postaw jeńców z Gardelegen były np. prośby o nade
słanie maciejówek, by nie nosić rosyjskich furażerek, a zwłaszcza zorganizowa
ne w obozie obchody Konstytucji 3 Maja, z uroczystym apelem, defiladą ochot
ników do wojska z czerwonym sztandarem z orłem białym. Odśpiewano też za
grane przez obozową orkiestrę Jeszcze Polska nie zginęła i Boże coś Polskę.
AKOWIEC-Biuletyn InformacyjnyŚZŻAK- Koło Opole Nr 1 /84/2019r.
Potem Polacy w obozach wyczekiwali jedynie końca wojny. Z niewoli niemie
ckiej wrócili jeszcze przed zakończeniem wojny lub dopiero po klęsce Państw Centralnych jesienią 1918 r. Generalnie 12 listopada zostali zwolnieni, ale po dro
dze do kraju jednak znaczna część oficerów została na trzy tygodnie zatrzymana w doraźnym obozie - w twierdzy Torgau nad Łabą do 4 grudnia 1918 r. (na wieść o rozbrojeniu Niemców w Polsce), i dopiero 5 grudnia znaleźli się na terenie wol
nej już Polski.
Mimo propagandowych wysiłków tylko niewielka część jeńców-Polaków po
zytywnie zareagowała na polityczno-patriotyczną agitację i odpowiedziała na za
powiedź tworzenia polskich sił zbrojnych, będących jednak pod kontrolą Państw Centralnych (niektórzy widzieli w tym jedynie sposób na jak najszybsze wydo
stanie się z niewoli). Większość pozostała jednak obojętna lub przyjęła postawę wyczekującą. Motywacja jednych i drugich była bardzo różna. A przecież ci żoł
nierze, doświadczeni już w wojnie, po przejściu odpowiednich przeszkoleń, mo
gli bardzo dobrze wzmocnić w późniejszym czasie szeregi armii polskiej (o czym świadczy casus Armii Polskiej we Francji gen. Józefa Hallera, złożonej m.in. z by
łych jeńców (także przetransportowanych z Włoch). Byli jednak bezsilni, działali poza krajem, w warunkach niewoli i niezależnie od swoich postaw, celów i dążeń pozostawali całkowicie zależni od ogólnej polityki niemieckiej, której generalnie nie ufali. Niemcy rozczarowały się szybko słabym odzewem na ogłoszone przez siebie plany, utraciły zainteresowanie formowaniem polskiej armii, a obozy two
rzone z myślą o tym stopniowo zamykano.
Mimo fiaska tychzamierzeń, to jednak przyczyniły się one do poprawy warun
ków bytu większości jeńców-Polaków. Pomogły również w budzeniu lub rozwo
ju ich patriotyzmu, świadomości narodowej i niepodległościowych nastrojów. Za
tem nawet instrumentalne potraktowanie jeńców przez Państwa Centralne zbie
gło się z chęcią Polaków, by zorganizować się we własne, narodowe grupy i uzy
skać pewne swobody i przeszkolenie, by być później przydatnym i do armii pol
skiej. W ten sposób jeńcy okazali się w 1918 r. przygotowaną ideowo, zwartą gru
pą. Potem stąpili do organizującego się Wojska Polskiego, spełniając tym samym dawno już powzięty zamiar.
Źródło: Archiwum Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC -Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
Generał bryg. WP Emil August Fieldorf, pseud. Nil, organizator Kedywu Armii Krajowej,
zastępca Komendanta Głównego Armii Krajowej (1895-1953)
Koło Opole Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej corocznie 24 lutego pamięta o tym dniu, gdy w 1953 r. o godz. 15.00 w więzieniu mokotowskim w War
szawie wykonano wyrok śmierci przez powieszenie na gen. Emilu Auguście Fiel- dorfie. [Wyrok zapadł w Sądzie Wojewódzkim dla m.st. Warszawy], Wybitnemu ofi
cerowi II RP sposobem wykonania wyroku odebrano honor żołnierski.
Walczył jako dowódca niższego szczebla w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W 1928 r. został mianowany do stopnia majora WP. Potem służył w 1. pp Legio
nów (Wilno) jako oficer Przysposobienia Wojskowego, a następnie objął funkcję kwatermistrza. 30 kwietnia 1930 r. zwolniony ze stanowiska w pułku i skierowa
ny do dyspozycji Dyrektora PUWF i PW. Następnie oddelegowany do Ambasady RP w Paryżu, gdzie był zastępcą kierownika Instruktoriatu PUWF i PW (Komendant Strzelca we Francji). [Jednak wcześniej musiał przejść szkolenie specjalne w Cen
trali wywiadu wojskowego (Oddział II Sztabu Głównego)]. Po powrocie z Francji z 1 stycznia 1932 r. awansowano go do stopnia podpułkownika WP. Następnie prze
sunięty ponownie do 1. pp Leg., gdzie objął stanowisko zastępcy dowódcy (wyż
szy przełożony płk. dypl. Wacław Stachiewicz). W czasie od 15 do 28 listopada tego roku ukończył w Oddziale II SG kurs informacyjno-wywiadowczy i zgodnie z obo
wiązującą procedurą został skierowany do Referatu „Niemcy" (Studia). [Ustaliłem, iż wykonywał zadanie obserwacyjno-studyjne na obszarze Prus Wschodnich]. Od 1934 r. pełnił obowiązki dowódcy pułku, a pod koniec 1935 r. został odkomende
rowany do granicznej formacji Korpusu Ochrony Pogranicza na dowódcę baonu
„Troki" (koło Wilna). Następnie od 1937 r. objął funkcję zastępcy dowódcy pułku
„Wilno". Po roku służby odkomenderowano go do Korpusu Piechoty, by objąć do
wództwo 51. pp (Brzeżany) w składzie 12. DP.
Płk Emil Fieldorf na czele 51. pp (Brzeżany) wracającego z ćwiczeń.
Źródło: Archiwum M. Fieldorf i L. Zachuty
AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl/84/2019r.
Na początku wojny pułk transportami kolejowymi przemieszczał się w kierun- ku ześrodkowania odwodowej Armii „Prusy". Źle dowodzona Grupa Operacyjna, w której walczyła dywizja i 51. pp uległa niefortunnemu rozwiązaniu. [Po wojnie kronikarz Września 1939 r. Marian Porwit napisał, że brak sukcesu przyniosło „je
dynie przeżycie smutnej klęski"]. Po ukryciu sztandaru przedostał się przez Węgry do Francji i potem po czerwcu 1940 r. do Wielkiej Brytanii. We wrześniu jako kurier (emisariusz„Maj") dotarł do kraju. W 1941 r. został komendantem trudnego Obsza
ru II ZWZ (Białystok), z którego potem w wyniku braku porozumienia z zastępcą - został odwołany. Latem 1942 r. gen. Grot (Stefan Rowecki) mianował go dowódcą Kierownictwa Dywersji KGAK„Kedywu". Dywersja zwalczała zdrajców, wykonywała akcje odwetowe i likwidowała przedstawicieli policji niemieckiej, gestapo i SD. Na
tomiast nie prowadzono działań odwetowych przeciwko żołnierzom Wehrmachtu.
Pod koniec lipca 1944 r. płk. Nil wraz z ppłk. Ludwikiem Muzyczką napisali raport przeciwko decyzji o rozpoczęciu powstania w Warszawie. Według niego było ono skazane na klęskę militarną i polityczną. Oceniał, iż powstanie zniszczy struktury organizacji „NIE" (w 1945 r. działała także druga organizacja o takiej nazwie, ale za
pisana w instrukcji z małych liter„Nie"). Pułkownik Nil był wyłączony z działań bojo
wych. Potem zachorowali po dwóch tygodniach wyjechał transportem PCK z mia
sta. 28 września awansowano go do stopnia generała. Następne gen. Nil przedostał się do Częstochowie, a potem do Milanówka, gdzie został przypadkowo areszto
wany przez NKWD jako Walenty Gdaniecki.
gru za Ural. Spędził tam 2,5 roku przy wy
rębie lasów. Katorgę ciężko odchorował.
Do powojennej konspiracji nie powró
cił. Swoich podkomendnych (podobnie jak inni dowódcy AK) zachęcał do konty
nuowania przerwanej nauki, studiowania w ławach uniwersyteckich i układania so
bie normalnego życia. Realistycznie dora
dzał podkomendnym, że wojna się skoń
czyła i nie ma powodu pozostawać dłużej
„pod bronią" i czekać na III wojnę w obli
czu sojuszu aliantów (Franklin D. Roose- velt) z Józefem Stalinem. W 1948 r. ujaw
nił się przed władzami nowej Polski, a pod koniec 1950 r. został aresztowany przez MBP - śledczy starali się nakłonić go do współpracy. Nie zgodził się. Po sfingowa
nych zarzutach m.in., że wydawał rozka
zy mordowania żołnierzy Armii Czerwo
nej - skazano go na karę śmierci. Doko
nano na Nim mordu sądowego.
Józef Żyta w Uzasadnieniu do Postano
wienia o zmianie prawomocnego posta
nowienia o umorzeniu śledztwa z 7 marca 1989 r. w sprawie Augusta Emila Fieldorfa napisał pod koniec dokumentu:„August Emil Fieldorf pozostawał pod zarzutem, że
<szedł na rękę władzy hitlerowskiej>, gdy w istocie przez cały czas okres wojny
Jako spekulanta wywieziono go do ła-
Olgierd Łukaszewicz - filmowy
gen. E. Fieldorf, pseud. Walenty Gdaniecki w drodze do łagrów
Źródło: Historyczna prasa polska
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC-Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
Gen. E. Fieldorf foto więzienne (MBP 1950, nr 378) Źródło: Historyczna prasa polska
walczył w szeregu AK z okupantem hitlerowskim. Zebrane w aktach dowody świadczą o całkowitej i oczywistej bezpodstawności tego zarzutu, co stano
wi kolejny przyczynek do stwierdzenia, iż A. Fieldorf nie popełnił zarzucane
go mu czynu. Z tych względów, aby dać dowód niewinności tego żołnierza i jed
nego z wyższych dowódców Armii Krajowej, należało zmienić podstawę umorze
nia prowadzonego przeciwko Augustowi Emilowi Fieldorfowi postępowania kar
nego przez przyjęcie, że nie popełnił on zarzucanej mu zbrodni".
Źródło: M. Fieldorf, L. Zachęta, Generał „Nil" August Emil Fieldortf. Fakty, dokumenty, relacje, Warszawa 1993.
Corocznie Koło Opole ŚZŻAK pamięta o dacie: 24.2. - dniu, w którym w więzie
niu mokotowskim dokonano mordu sądowego na jednym z najodważniejszych dowódców AK. Hołd Generałowi w dzielnicy Armii Krajowej przed pomnikiem od
dał prezes Koła ŚZŻAK Janusz Kwiatkowski wraz z przedstawicielami Zarządu (od lewej Helena Kamerska, żołnierz AK, Powstaniec Warszawski).
Źródło: Archiwum Koła Opole ŚZŻAK
Aleksander Woźny
AKOWIEC -Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK -Koło Opole Nr 1 /84/2019 r.
Od Redakcji
Po sojuszniczym porozumieniu w Jałcie w lutym 1945 r. głównych mocarstw biorących udział w II wojnie światowej i po spotkaniu Wielkiej Trójki (USA, Zwią
zek Radziecki/Związek Sowiecki, Wielka Brytania) w Poczdamie (wschodni rejon III Rzeszy/Niemcy) w lipcu tego roku - przypuszczenia, że po pokonaniu reżimu faszystowskiego i podziale tego państwa na strefy okupacyjne (+Francja) wy
buchnie III wojna światowa, by wyzwolić Polskę - były mrzonką. Tym bardziej, że podczas wspomnianych spotkań polityczno-wojskowych zachodni sojuszni
cy zgodzili się na wszystkie sugestie i żądania Józefa Stalina (Europa Środkowo- Wschodnia bezpośrednią strefą wpływu Związku Sowieckiego). Kraj ten dzię
ki kolosalnym stratom ludzkim (żołnierze i ludność cywilna) i olbrzymiej pomo
cy materiałowej Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii i wsparciu m.in. Pol
skiej Marynarki Wojennej, która ponosząc straty w okrętach i poległych maryna
rzach chroniła północne i atlantyckie konwoje oraz wsławiła się obroną sowie
ckich miast i portów na Dalekiej Północy, m.in. Archangielska (pisaliśmy „Biule
tynie informacyjnym AK"o działaniach PMW w latach 1941-1945).
Gdy w maju 1945 r. o Jałcie dowiedzieli się żołnierze li (2.) Korpusu polskie
go we Włoszech - wybuchł żołnierski bunt [uwolnieni przez gen. Władysława Si
korskiego internowani (aresztowani) polscy żołnierze i wywiezieni na Syberię oraz do innych obszarów Związku Sowieckiego Polacy z Kresów Wschodnich], których karność i dyscyplina bitnego żołnierza spowodowała m.in., że problem został zażegnany przez dowódców taktycznych i gen. Władysława Andersa. Na
leży przypomnieć, że również we Włoszech, premier brytyjskiego gabinetu po
wiedział podczas spotkania dowódcy KP, by zabrał sobie polskie jednostki, gdyż nie są już Koronie Brytyjskiej potrzebne!
Poza tym na obszarze Polski stacjonowały do 1947 r. trzy dywizje Wojsk We
wnętrznych NKWD. Zostały powołane przezŁawrientija Berię dla wsparcia władz komunistycznych i zniszczenia przeciwników. Pozostały także oddziały Armii Czer
wonej (Radzieckiej; do 1990 r.) i armie ludowego Wojska Polskiego (zachodnią i północną granicę państwa, której architektem był J. Stalin) obsadziły jednost
ki 7.DP).
Po zakończeniu wojny żołnierze z poboru (synowie chłopscy) i w wielu przy
padkach z przymusu (byli żołnierze AK) chcieli wracać na rolę, do zakładów pracy i na uczelnie. Wkrótce nastąpiła także stopniowa demobilizacja jednostek fronto
wych. 19 stycznia tego roku rozwiązano Armię Krajową. Na obszarze kraju dzia
łały także tajne i jawne organizacje poakowskie (i nie tylko) i oddziały partyzan
ckie (zwalczały MBP/UB, żołnierzy Armii czerwonej i ludowego WP, działaczy PPR i pracowników komisji rozdzielających ziemię), których głównym zadaniem by
ło wyprowadzenie żołnierzy (partyzantów) z lasów i skierowanie ich do szkół i uczelni. Zniszczony i wyniszczony barbarzyństwem niemieckim kraj potrzebo
wał wykształconych fachowców i pracowników. Niektórzy wybitni dowódcy, jak np. płk Jan Mazurkiewicz i gen. Emil Fieldorf wzywali podkomendnych i żołnie
rzy do ujawniania się i aktywnej pracy przy odbudowie kraju. Inni dowódcy niż
szego szczebla taktycznego reprezentujący różne ugrupowania polityczne liczy
li jednak na wybuch III wojny światowej, szczególnie po przemówieniu 5 mar
ca 1946 r. W. Churchilla w amerykańskim mieście Fulton. Brytyjski premier po
wiedział m.in.„Od Szczecina nad Bałtykiem doTriestu nad Adriatykiem opuściła się żelazna kurtyna w poprzek kontynentu". Powiedział też, iż istnieją tyranie, i, że w wielu krajach obywatele nie mogą korzystać z wolności, takich, jak w Wiel
kiej Brytanii. Pamiętny dzień zapoczątkował„zimną wojnę". Ale początkiem po
styczeń-marzec2019 AKOWIEC- Biuletyn InformacyjnyŚZŻAK- KołoOpole
litycznego przewartościowania był J. Stalin, który w lutym tego roku na przed
wyborczym wiecu w Moskwie wygłosił pogląd, że„dopóki istnieć będą państwa kapitalistyczne realne będzie zagrożenie nowym konfliktem zbrojnym". Ostatnim zgodnym działaniem aliantów był Proces Norymberski (1946 r.).
Tymczasem w Polsce nowa komunistyczna władza stosując raz amnestię wo
bec byłych żołnierzy AK i innych ugrupowań polityczno-wojskowych, a z drugiej oskarżając ich o współpracę z okupantem hitlerowskim („zaplute karły reakcji") - więziła, torturowała, sądziła i wykonywała wyroki na wielu z nich. Niecne po
stępowanie nowych władz spowodowało, jak napisałTomasz Strzembosz:„unie- możliwiło wyjście z lasu nawet tym, którzy chcieli powrócić do normalnego, cy
wilnego życia - i <wpychało> do lasu tych, którym deptało po piętach UB, [...]
którzy nie mogli nigdzie dostać pracy, którym stale proponowano rolę <tajnego współpracownika>, szantażując i grożąc". Profesor napisał, że do wiosny 1947 r.
„lasy były pełne", czyli do sfałszowanych wyborów do Sejmu, które„złamały wszel
kie nadzieje". Napisał także, że „nie Żołnierze Wyklęci z lat 1945-1956, a po pro
stu żołnierze i oficerowie AK z czasu wojny, byli inwigilowani i poddani rożnym dyskrymincjom jeszcze w latach siedemdziesiątych [...]".
W. Churchill był w tajemnicy pomysłodawcą operacji Unthinkable (Nie do po
myślenia). Zakładała ona współdziałanie armii sojuszniczych z czasów II wojny światowej (w tym PSZ na Zachodzie), wzmocnionych oddziałami niemieckimi (byli żołnierze Wehrmachtu), które miały uderzyć na Armię Czerwoną i ludowe WP w dwóch kierunkach na Szczecin i Wrocław (do zimy planowano przełama
nie linii Wrocław-Gdańsk). Głównym celem było „wyzwolenie Polski spod radzie
ckiej okupacji". Plan W. Churchilla nie zaakceptowali brytyjscy generałowie i rząd, którzy nie chcieli wojny ze względu na wyczerpanie zasobów byłego Imparium Brytyjskiego; nie pragnęli jej także Amerykanie, za których na Dalekim Wscho
dzie walczyli Rosjanie.
W styczniu 1947 r. prezydentem RP został Bolesław Bierut, z tą chwilą zakoń
czył się - jak napisał prof. Jerzy Eisler - „czas pozorów". 8 lutego 1947 r. powo
łano w Polsce rząd Józefa Cyrankiewicza (ale bez przedstawicieli PSL), a 11 dni później (19) uchwalono tzw. małą Konstytucję (do 1952 r.). 28 marca UPA doko
nała zamachu na gen. Karola Świerczewskiego. Wkrótce rozpoczęła się akcja„Wi- sła" przeciwko ludności ukraińskiej (oparcie dla UPA).
Stopniowo w walce zbrojnej i propagandowej z PPR (PZPR), wojskiem, pol
skimi i sowieckimi siłami bezpieczeństwa - podziemie niepodległościowe tra
ciło oparcie i poparcie wyczerpanego wojną społeczeństwa. Nie bez znacze
nia dla tamtego czasu był także pospolity bandytyzm (który w czasie wojny zwalczała AK).
W powojennych latach zginęło, zostało zamordowanych z punktu widzenia ideologicznego według różnych ocen ponad 5 tys. Polaków (mężczyzn, kobiet i dzieci). Łącznie bratobójcza wojna domowa pochłonęła ok. 25 tys. ludzi. W tej wojnie nie wszyscy walczący władzą ludową byli „święci". Wielu dopuściło się po
spolitych zbrodni na Polakach, Żydach, Białorusinach i Słowakach. Jednym z nich był były żołnierz AK Józef Kuraś, pseud. Ogień, uważany przez niektórych za bo
hatera, a innych za bandytę (Słowacy).
Prezentujemy scany okładek książki Tadeusza Byrdaka pt. Świadkowie mówią:
„Ogień" byl bandytą, Bolesława Derenia, Józef Kuraś „Ogień". Partyzant Podhala i publikację pod red. Pawła Dybicza, Wyklęci nie święci. „Ogień" fałszywy mit, roz
kaz Ognia o egzekucjach i kontrybucjach i Plan likwidacji „Ognia" i jego bandy z lutego 1947 r„ który został przedłożony powojennym służbom specjalnym (od
naleziony w archiwum IPN), a także fragment artykułu prasowego.
AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl/84/2019r.
1 marca 2018 r
03? 13
Do d - cy - 2 komp.
1. Wykonać następujące ekzekucje
1. / MarduZa Andrzej 2. / " Anna 3. / " Helena 4. / Drożna Maria
5. / baz ręki 6. / Duraj Jerzy 7. / Willingerpowiesić ro przelać
n Olcza
Cyrla
Bukowina/zną Lot/
Zakooane iJ-Zywczańskie Parcele urzędnicze
N
Kontrybucj e
1. Kalała - Murzasichle /3taro/do odebrania 22.000 zł.
2. Para Franciszek " " • " 50.000 zł.
3. Chowaniec Józef /Rybkn/Poronin 100.000 zł.z dn.19.VIII.Nr.107 4. Król .Andrzej - Szaflary 80.000 zł.z dn.25.VIII.Nr.116 5. Nałożyć kontrybucje :
1. Duraj, stary ojciec Jerzego,szewc 200.000 zł.Zakopane iifiłe , iywczańskie.Po otrzymaniu pieniędzy wysiedlić.
2. Krzeptowska,której został oddany koń 100.000 zł.
3. Polaj - Zakopane -Bystre /żonie - 2001)00 zł./
Zaznaczam.że pierwszego trzeba zlikwidować Ih.rdułę Andrzeja a późni resztę.U Willingera -całkowita konfiskata.,hrduła ‘‘oifina -Cyrla 50 punktów . Resztę kontrybucji wysłać według nakazów, .'yznaczyć dla wszystkich termin.Być bezwzględnym.Konfiskatri kas ijminnych i Społem BukowihatPoronin,Chochołów,Kościeliska, Biały Dunajec, Szaflary,Cza my Dunajec.Wszędzie zostawić blankiet.W Czarnym Dunajcu są dwie panny,jedna wyszła za mąż za funkcjonariusza a druga Jest w kc ntakcio, obciąć włosy i punkty 50. Posyłam ulotki. Wybić na maszynie jak największą ilość, aby doszły do każdego zakontka.
Rozkaz musi byś ściśle wykonany w jak najkrótszym czasie.Z konfiska^
ty kas gminnych Społem i"kontrybucji d-ca 2 komp.wyśle do d-wa w jednym dniu 75%. razie gdyby ktoś nie nosiadał gotówki skonfi
skować bydło, konie, świnie i sprzedać.
Ostrze,'nim aby nie było kantów - natychmiast sąd połowy.
12.II.1947.r.
/-/ Ogień.7 raporcie aodać dokładno dane,imię nazwisko,data -miejscowość.
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - BiuletynInformacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
7v\ © i. i i 4 o
j' u elk "W
pycji -'
oUuw A • i > A &.M | *«
Tadeusz Byrdak
AKOWIEC- Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1/84/2019 r.
Honory dla „Ognia”
Prezydent Lech Kaczyński i syn legendarnego partyzanta odsłonili pomnik Józefa Kurasia „Ognia”
i jego podkomendnych.
Monument, wzniesiony staraniem Fundacji .Pamiętamy" i z pomocą władz miasta, stanął w parku przy ul.
Kościuszki, naprzeciwko dworca auto
busowego. Na kurhanie usypanym z górskich kamieni wyryto 97 nazwisk partyzantów .Ognia", którzy w latach 1943-1950 oddali życie .za niepodle
głość Polski i wolność człowieka".
Umieszczono też słowa Zbigniewa Herberta: .Nie dajmy zginąć pole
głym”. - Komuniści chcieli zabić .Ognia" podwójnie: najpierw zginął w walce, potem usiłowano zgładzić pa
mięć o nim. Dziś spłacamy wobec nie
go dług, przywracamy go do panteonu bohaterów narodowej sławy" mówił podczas uroczystości Andrzej Prze
woźnik, sekretarz Rady Ochrony Pa
mięci Walk i Męczeństwa. Przypo
mniał, że wcześniej uhonorowano in
nych dowódców podziemia: „Łupasz- kę", „Młota”, .Huzara", „Zapora", ,Za- gończyka" i .Orlika". Jednak .Ogień’
na Podhalu cały czas wzbudza kontro
wersje.
j.sad
(„Rzeczpospolita" nr 189)
Wzniecił ludowe powstanie przeciw obcej władzy.
I za to mu się pomnik należy...
Podhale pamięta
GAZEuKrakowska
Nr188(12-13. VIII ). Cena0,90 zł Kiedy prawie dwa lata temu „Ga
zeta Krakowska" napisała o pro
jekcie postawienia pomnika
„Ognia” i jego żołnierzy, odpowie
dzią było niedowierzanie.
Niektórzy podejrzewali nawet, że była to prowokacja, która autorowi miała przysporzyć rozgłosu, gazecie zwiększyć sprzedaż, a przy okazji znowu skłócić górali. Minęło ledwo dwadzieścia miesięcy i słowo stało się faktem Pomnik Józefa Kurasia, zbudowany staraniem Fundacji „Pa
miętamy", zostanie jutro uroczyście odsłonięty w Zakopanem
Długicień komuny
Pomnika .Ognia" nie chciał ani je
go rodzinny Waksmund, ani sąsied
nie Ostrowsko, gdzie partyzancki dowódca poległ przed blisko 60 laty.
Pojawił się pomysł, by stanął w No
wym Targu, na skwerze naprzeciw
ko Urzędu Miasta. I na to nie było zgody. Burmistrz Marek Fryźlewicz tak wyjaśniał wówczas swoje stano
wisko:
- Wydaje mi się. że za wcześnie na takie inicjatywy, pamięć jest jesz
cze zbyt żywa. Co dzień spotykam się z ludźmi stojącymi po dwóch stronach Przy całym szacunku dla jednych i drugich, nie uważam, by miasto powinno angażować się w przedsięwzięcie, które może skonfliktować mieszkańców.
Odważniejszy, a może bardziej przekonany, że .ogniowcom” po
mnik naprawdę się należy, okazał się burmistrz Zakopanego Piotr Bąk Rada Miasta, która wcześniej odrzu
ciła projekt nadania imienia Kurasia jednej z ulic, po burzliwych dysku sjach w kwietniu wyraziła wreszcie zgodę na pomnik.
Czy przez dwa lata tak wiele się zmieniło w ocenie .Ognia"? Raczej nie, choć zaproszony na sesję histo-
- rabowanie mieszkańców wsi pod pozorem rekwizycji i pozosta
wianie ich w biedzie, - gwałty na kobietach.
- morderstwa na Żydach, współpraca z sowiecką party
zantką,
- udział w działaniach Armii Ludo
wej, MO i UB...".
Akowcy też wciąż oskarżaj;
.Ognia" o dezercję z AK, za co mie otrzymać jakoby wyrok śmierci a także o bezprawne używanie na zwy AK dla stworzonego przez sie
bie oddziału po wojnie Dawno zo
stało wyjaśnione, że żadnego wyro
ku śmierci nie było, a po odejściu z AK, na skutek konfliktu z przełożo
nymi, grupa Kurasia została wcielo
na do Ludowej Straży Bezpieczeń
stwa, zbrojnej formacji PSL. Mimo to Kazimierz Guzikowski uważał, że:
„Umieszczenie nazwiska kpr. rez.
Józefa Kurasia -Ognia*- w panteonie walczących o Wolną Ojczyznę było
by dla ofiarnie i godnie walczących
20
styczeń-marzec 2019 AKOWIEC- Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK -Koło Opole
94. Urodziny
ppor. w st. spocz. Heleny Kanclerskiej 25.03.2019 r.
Żołnierz Armii Krajowej
Zgrupowanie Chrobry II (Powstanie Warszawskie, sanitariuszka)
W Kole Opole Światowego Związku Armii Krajowej od 1990 r.
Mieszka w Opolu od 67 lat
Zgrupowanie „CHROBRY II"
(Śródmieście Północ)
Źródło: Archiwum Babary Dembińskiej (Warszawa)
Od prawej: Helena Kamerska, Krystyna Ejzerman, Henryk Wierny
AKOWIEC- Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl/84/2019r.
Od prawej: Zdzisława Niżankowska i prezes Koła ŚZŻAK Janusz Kwiatkowski
Od lewej: kpt. w st. spocz. Zdzisław Borawski (żołnierz AK Płock) i Halina Borawska.
Źródło: Foto, archiwum PrzemysławT. Harupa
styczeń-marzec2019 AKOWIEC- Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
Przemysław Harupa
Potomkowie polskich kombatantów z Białorusi w Głuchołazach
Goście z Białorusi
Źródło: PrzemysławT. Harupa
W dniach 10-23 marca br. w Diece
zjalnym Ośrodku Formacyjno-Rehabili- tacyjno-Wypoczynkowym„Skowronek"
w Głuchołazach przebywali na turnusie rehabilitacyjnym znajdujący się w trud
nej sytuacji materialnej i zdrowotnej potomkowie polskich kombatantów z Iwja na Białorusi. Już w pierwszym dniu ich pobytu w Polsce uczestniczyli w Mszy Sw. w Częstochowie. Ponadto odwiedzili Podlesie, czeskie Zlate Ho
ry oraz tamtejsze Sanktuarium Maryj- re. Bardzo ważne było dla nich spotka
nie z Macierzą, z rodakami, z językiem polskim. Ich pobyt w Głuchołazach sfi
nansowała Fundacja„Wiarus''z Bielska- Białej. Grupę, którą zaprosiło na Opol
szczyznę Towarzystwo Polonia-Kresy
przywiózł ks. Jan Gawęcki proboszcz Parafii pw. Świętych Piotra i Pawła w Iw- ju. Są to kolejne osoby, których przy
jazd zorganizował ks. Jan. Jego owoc
na współpraca ze społecznikami zwią
zanymi z Towarzystwem Polonia-Kresy trwa już od prawie 20 lat. W Iwju założył Oddział Caritas, organizuje również od wielu lat duże imprezy kulturalne, np.
Dekanalny Festiwal Kolęd i Pastorałek
„Gloria In excelsis Deo". Dzięki Niemu powstał pierwszy na Białorusi pomnik św. papieża Jana Pawła II. Ksiądz Jan niestrudzenie podtrzymuje polskość naszych rodaków za wschodnią grani
cą i wspiera ostatnich żyjących komba
tantów i Sybiraków oraz ich rodziny.
AKOWIEC- BiuletynInformacyjny ŚZŻAK - KołoOpole Nr 1 /84/2019r.
Rafał Kiernicki, właśc. Władysław Kiernicki (ur.
3.5.1912 r. w Kułaczkowcach, zm. 23.11.1995 r. we Lwo
wie) - polski duchowny rzymskokatolicki, biskup pomoc
niczy lwowski w latach 1991-1995. Podczas okupacji nie
mieckiej był łącznikiem i kapelanem konspiracji od 1939 r„ potem Armii Krajowej nosząc pseud. Dziunio. Następnie został mianowany skarbnikiem i szefem oddziału V Ko
mendy Okręgu Lwów AK. 24 czerwca 1941 został aresz
towany przez NKWD i osadzony u Brygidek. 29 czerw
ca zbiegł z więzienia wraz z prof. Romanem Renckim, unikając egzekucji podczas akcji wymordowania przez NKWD więźniów politycznych. W 1944 r. został areszto
wany przez NKWD za działalność patriotyczną. Do 1948 r. był więziony w obozach w Charkowie, Riazaniu, Dia- gilewie, Czerepowcu i obozie jenieckim NKWD w Gria- zowcu, po czym otrzymał wyrok pobytu w łagrze. Został z niego zwolniony w 1948 i otrzymał pozwolenie na pracę w katedrze lwowskiej, z którą związał resztę ży
cia - 47 lat posługi.
Moje wspomnienia o ks. Dziuniu O. Rafale bp. Władysławie Kiernickim
Źródło: Foto, archiwum Przemysław T. Harupa
Na wiadomość, że zbiera ktoś materiały do opracowania szerszej monografii tej ogólnie znanej, nie tylko Iwowiakom, postaci, bez za
stanowienia wyraziłem gotowość napisania swoich o Nim wspomnień. Zapytałem tylko czy mają to być wspomnienia wspólnego po
bytu w sowieckich łagrach, bo te można by właściwie zamknąć w parunastu zdaniach, co zresztą zrobiłem pisząc nekrolog umieszczony po Jego śmierci w [numerze] 22„Gazety Lwow
skiej'^ 1995 r. Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że moje już nie z Ks. Dziuniem, tak go wszyscy nazywali, a Ojcem Rafałem kon
takty konspiracyjne trwały daleko dłużej, po
za obozy, bo właściwie przez cały okres dru
giej okupacji sowieckiej, gdyż nadal się wciąż coś„konspirowało", od łacińskiego słowa con- spiratio - spiskowanie.
O Jego działalności w lwowskiej konspiracji dowiedziałem się zupełnie przypad
kowo, dość późno, bo chyba w maju 1944 r„ gdy idąc z [byłym] szefem Wydziału V (łączność konspiracyjna)„Inżynierem Mieczysławem" (przybrane nazwisko Stani sław Sypniewicz) Mieczysławem Laskowskim u wylotu ulicTorosiewicza i Koch?
nowskiego omal nie zostaliśmy potrąceni przez rowerzystę, hamującego po łc- buzersku nogą przednie koło roweru. Zwróciłem uwagę, że mimo niezbyt ciepłe
go dnia był w sandałach na bosych nogach, w podwiniętej sutannie. Łobuzersci uśmiech na twarzy, spoza dużych okularów radośnie spoglądały na nas wesołe oc;y,
styczeń-marzec2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
a nam właściwie daleko było do radości. Po przywitaniu Mieczysław zdziwił się, że się nie znamy, bo jak powiedział:„To przecież twój obecny szef, a mój następca na stanowisku szefa Wydziału V" i ze zwykłym sobie humorem dodał:„To najbogatszy członek żebraczego zakonu, jakiegoznam". Później się od Mieczysława dowiedzia
łem, że jego aluzja dotyczyła sprawowanej przez Ks. Dziunia równocześnie funkcji skarbnika Komendy Okręgu AK. Wyjaśniłem wówczas, że nie możemy się znać, bo ostatnio w Inspektoracie Lwów Północ pełniłem już tylko funkcję szefa II Wydzia
łu, a od kwietnia zostałem przeniesiony do Dzielnicy Wschód miasta. Moja nowa funkcja zetknęła mnie wkrótce powtórnie z Ks. Dziuniem, gdy w ramach przygoto
wań do„Burzy", mającjuż wyznaczony odcinek działań z m.p. w budynku VI gimna
zjum przy ul. Łyczakowskiej, musiałem rozpoznać swój teren, zapoznać się z klasz
torem i ogrodem Zakonu Franciszkanów, po których mnie oprowadzał właśnie Ks.
Dziunio. Jeszcze raz na wolności spotkaliśmy się na odprawie w Komendzie Okrę
gu AK na ul. Kochanowskiego w czasie„Burzy" skąd 31 [sierpnia 1944 r.] wraz z ca
łym sztabem Okręgu Ks. Dziunio został aresztowany. Mnie na razie udało się unik
nąć aresztowania, a nawiązany z klasztorem kontakt pozwalał mi korzystać z ich pomieszczeń, gdzie nadal prowadziłem prace likwidacyjne po„Burzy"aż do kwiet
nia 1945 r., kiedy zostałem aresztowany przez organa sowieckiego kontrwywiadu
„Smiersz" i osadzony w ich więzieniu przy ul. Kadeckiej.
Gdy w pierwszych dniach stycznia 1946 r. przywieziono nas, grupę więźniów kontrwywiadu, do obozu w Riazaniu - Diagilewo, zastaliśmy już tam, przywiezio
nych parę dni wcześniej, kolegów z Komendy Okręgu AK aresztowanych 31 [lip- ca] 1944 r., więzionych dotąd w Charkowie. W baraku oficerskim, tzw. lwowskim, zastałem już tam rozlokowanych: Ks. Dziunia, wspomnianego już„Mieczysława", [kpt.] Karola Borkowetza (Lola) szefa Wydziału Organizacyjnego Okręgu, adiutanta [dowódcy] 19 pp., [kpt.] Mariana Waltera, wprawdzie nie z lwowskiego AK, ale też starszego kolegi z wojska z 19 pp., wielu kolegów z wojska, konspiracji, z którymi zacząłem dzielić miejsce na twardych deskach tzw. nar. Od samego początku po
bytu z uwagi na dalej toczące się moje śledztwa, nie przyznawałem się do znajo
mości z wieloma kolegami. Zachowałem ostrożność, by się niczym nie wyróżniać, nie brałem żywego udziału w życiu obozu. Natomiast Ks. Dziunio wkrótce wszedł w kontakt z pozostałymi w obozie księżmi, kapelanami z Okręgów: wileńskiego, poleskiego, lubelskiego, którzy wkrótce roztoczyli opiekę duchową nad liczną, bo przeszło trzytysięczną rzeszą internowanych oficerów i żołnierzy AK. [Ksiądz] Dziu
nio od pierwszych dni pobytu w obozie przygotowywał się do ucieczki, a gdy ta się nie udała włączył się w nurt życia obozu, nie przestając walczyć dalej o ludz
kie traktowanie więźniów. Wcześnie rano, przed pobudką, odprawiał codziennie w umywalni barakowej Mszę św., do której mu służyło kilku ministrantów z gro
na starszych, wiekiem i stopniem wojskowym kolegów, m.in. wspomniany już kpt.
st. st. 19 pp. Walter, którego Ks. Dziunio uczył łaciny i przygotowywał do zmiany zawodu. Dziś już nieżyjący śp. Mariańciu, tak my Jemu najbliżsi nazywaliśmy Go, miał zamiar, po szczęśliwym przetrwaniu i przeżyciu obozu, zmienić mundur woj
skowy na habit zakonny, co Mu się zresztą częściowo udało, mimo, że święceń ka
płańskich nie uzyskał (z uwagi na podeszły wiek). Zmarł po powrocie do kraju ja
ko brat zakonny w Zakonie 00. Bernardynów.
[Ksiądz] Dziunio w naszym baraku„mieszkał"na górnej pryczy naprzeciw drzwi, aby być do dyspozycji w każdej chwili dla penitentów, czy też poszukujących rad, pomocy duchowej, a nawet materialnej. W obozie panowała gorączka uczenia się, więc wokół Ks. Dziunia gromadziła się liczna grupa kolegów rozważająca, roztrzą
sająca rozmaite kwestie teologiczne i filozoficzne. Skupiła się wokół Niego grupka najbliższych znajomych jeszcze z okresu Jego działalności w katolickiej młodzieżo
AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr1 / 84/2019 r.
wej organizacji Juventus Christiana, m.in.„Lila",„Lilka"(Paulina Stachowicz) wystę
pująca pod nazwiskiem, szef Kancelarii Sztabu Komendy Okręgu AK„Lena" (Hele
na Terlecka) łączniczka Komendanta Okręgu, początkowo moja,„Roch" - inżynier Stanisław Turowicz, szef Wydziału V łączności operacyjnej Okręgu, w obozie kie
rownik, dyrygent i dobry solista chóru. Ks. Dziunio pozostawał w stałym kontakcie z kolegami z Komendy Okręgu, z jego Komendantem płk. dypl. Stefanem Czerwiń
skim, ale również z młodymi chłopcami z Kedywu, przeważnie mieszkańcami tzw.
baraku roboczego, którym szczególnie była potrzebna Jego opieka duchowa. Za
wsze pogodny, uśmiechnięty, pełen optymizmu podtrzymywał ich na duchu, po
magał przeżyć ten ciężki czas. A nie było to łatwe, ani fizycznie ani duchowo. Je
dzenie było niewystarczające, niskokaloryczne, mimo, że otrzymywaliśmy tzw. ofi- cerski„pajok". Niepewność jutra, odpowiednia propaganda, agitacja, całkowita izo
lacja od świata, ludzi bliskich, z którymi kontakt nawet korespondencyjny był za
kazany, podkopywało i zdrowie i nerwy ludzi wprawdzie zahartowanych w cięż
kich czasach okupacji, ale zniszczonych przez pobyt w więzieniach, obozach je
nieckich, tak niemieckich jak i sowieckich, większości nam już znajomych z pierw
szej okupacji sowieckiej.
I tu Ks. Dziunio był zawsze z pomocą. Pomagał przetrwać, podtrzymując na du
chu załamujących się, ale pomagał też przetrwać fizycznie, bo dzielił się nawet swą skromną porcją cukru, jak również palaczom ofiarował swój przydział tytoniu, choć był to najlepszy środek płatniczy, za który się kupowało najdroższy towar w obo
zie - chleb. Sam niejednokrotnie głodował. Choć zapadał dość często na chronicz
ny skręt kiszek, był duszą i jednym z inicjatorów powszechnej głodówki w obo
zie, trwającej [siedem] dni, szeroko potem wśród licznych obozów komentowa
nej, która spowodowała częściowe przyspieszenie likwidacji riazańskiego obozu i powrót większości internowanych kolegów do Kraju (już w drugiej połowie 1947 r.), gdzie niestety na niektórych czekało i polskie więzienie, ale o tym dowiedzieli
śmy się dość późno, już kiedy sami byliśmy na wolności. Władzom chodziło o roz
bicie solidarności w obozie i chyba w tym kryła się tajemnica na jakiej zasadzie przeprowadzono selekcję. Przeważnie oficerowie młodsi z lwowskiego AK znaleź
li się w obozie w Czerepowcu, w którym jednak nie przebywaliśmy długo, bo nie
całe 3 miesiące od VI do IX 1947 r„ skąd na zimę, już w bardzo małej grupie, oko
ło 30 osób, przewieziono nas do Griazowca. Obóz griazowski, znany z tragedii ka
tyńskiej, był to jeniecki obóz niemiecki. Przebywali tu wyżsi oficerowie niemieccy i państw sprzymierzonych z Niemcami, ale również żołnierze. Ci ostatni najwyraź
niej byli przeznaczeni do likwidacji przez wyniszczającą pracę przy wyrębie lasu w warunkach bardzo ciężkiej zimy. Dla tak nielicznej grupy nasz polski barak, któ
ry normalnie mógł pomieścić dziesięć razy więcej internowanych, był w warun
kach tej ciężkiej zimy nie do ogrzania. Cieplej w nim zrobiło się wtedy, gdy obfite śniegi pokryły go z dachem grubą pierzyną. Dla pesymistów, a tych niestety by
ła większość w naszej małej grupie, nawet intensywne odkarmianie po głodówce w obozie w Czerepowcu było też niepomyślnym znakiem, według porzekadła, że gęsi tuż przed zabiciem dokarmiają. Gdyjeszcze rozszyfrowaliśmy sekret selek
cji, bo okazało się, że ta nieliczna grupa to oficerowie szczególnie„niebezpiecznych"
specjalności: wywiadu, łączności, Kedywu, wymiaru sprawiedliwości, to wszystkie te aspekty wpłynęły fatalnie na samopoczucie, także zaczęły się szerzyć usiłowa
nia targnięcia się na życie. I tu znów obecność Ks. Dziunia wśród nas najwyraźniej wpłynęła na to, że większość z nas przetrwała i szczęśliwie w kwietniu 1948 r. do
czekała się powrotu do Lwowa. Choć los pozostałych w obozie kolegów zdawał się nam być przesądzony, przypuszczaliśmy, że czekają ich procesy i niemałe wyroki, to jednak wrócili oni do kraju po jakimś nawet niedługim czasie.
styczeń-ma rzec 2019 AKOWIEC - BiuletynInformacyjny ŚZŻAK - Koło Opole
Po powrocie do Lwowa, teraz już częściej tak nazywany Ojciec Rafał, od razu pod
jął pracę w Katedrze, mając zdecydowany zamiar pozostania we Lwowie, podczas gdy ja czyniłem starania, jak i większość kolegów, wyjazdu do nowej Polski. Dopie
ro moje powtórne aresztowanie, ciężkie więzienie, z którego zostałem zwolniony późną wiosną 1949 r„ zbliżyły nas. O. Rafał, znając moje niejakie zdolności manu
alne i fatalne warunki życiowe (brak mieszkania, środków do życia) zlecił mi roz
maite prace remontowo-restauracyjne w Katedrze. Z czasem, gdy zawiodły pró
by, nawet nielegalnego przekroczenia granicy, przyjąłem w końcu paszport so
wiecki, ustabilizowałem swoje życie, zawarłem związek małżeński. Ślubu udzielał nam O. Rafał, chrzcił kolejno nasze dzieci, uczestniczył w naszych rodzinnych uro
czystościach, jubileuszach, ostatnim z okazji czterdziestolecia małżeństwa w 1992 roku już jako Biskup.
Przez długi ten czas byliśmy stale w kontakcie, nie afiszując się z tego powodu.
Przez O. Rafała utrzymywałem kontakt z księżmi na zazbruczańskim Podolu, w Ka
zachstanie i na odwrót - przez nasz dom przewijali się księża z Kraju, którzy incog
nito wyjeżdżali na misje rozmaite do Rosji sowieckiej uzyskując odpowiednie in
formacje i skierowania od O. Rafała.
O. Rafał zawsze żywo interesował się imprezami organizowanymi przez nas w na
szym domu dla dzieci i młodzieży: przedstawieniami, jasełkami, rozdawaniem da
rów przez„św. Mikołaja", wspierając niejednokrotnie te akcje finansowo.
Gdy w latach 1958-1965 władze odebrały mu pozwolenie na działalność dusz
pasterską, pracował nie mniej intensywnie nielegalnie. Msze św. codziennie od
prawiał w porach, gdy szpicle i donosiciele albo jeszcze spali, albo nie mieli dostę
pu do kościołów, w których odprawiał nabożeństwa dla grona wtajemniczonych przy zamkniętych drzwiach, przy dobrej obstawie, która na czas mogła go ostrzec przed grożącą dekonspiracją. Odprawiał też Msze św. w domach prywatnych (m.in.
u nas), w pomieszczeniach służbowych, po szpitalach, dokąd często był wzywa
ny do chorych, czy też żegnał zmarłych, których na miejsce wiecznego spoczyn
ku nie mógł oficjalnie odprowadzić. Miał do dyspozycji zawsze gotowych dyskret
nych kierowców i samochody do Jego częstych wypadów, nawet na daleką pro
wincję, gdzie na każde wezwanie spieszył z posługą, o której nie wiedzieli nawet usadowieni w Katedrze donosiciele, gdyż zawsze ostatni opuszczał kościół i pierw
szy rano się w nim zjawiał.
Cieszył się wielkim szacunkiem i autorytetem nawet wśród tych, którzy go prze
śladowali, dlatego w mieście naszpikowanym szpiclami i donosicielami Jego nie
legalna działalność mogła trwać długi czas nieujawniona.
W Katedrze zawsze był dostępny dla wszystkich, mając tak ustalony tryb życia, by stale być do dyspozycji potrzebujących Go, gdyż całe swe życie wypełnił posłu
gą dla innych, do której został prawdziwie powołany, nie znajdując czasu dla siebie ani na odpoczynek, urlop, czy nawet konieczny pobyt w szpitalu, a przecież odkąd Go znałem, tj. przez pół wieku, zawsze miał kłopoty ze zdrowiem.
Stanisław Adamski (1916-1999), nazwisko rodowe: Kruczkowski, w czasie II wojny światowej - organizator AK we Lwowie i samoobrony przed bandami OUN -UPA na Wołyniu, aresztowany przez sowietów za udział w akcji „Burza" we Lwo
wie, więziony m.in. w Riazaniu. Od 1948 r. na wolności, do końca życia mieszkał we Lwowie, żonaty z córką prof. Politechniki Lwowskiej Wilhelma Mozera - Tere
są. Wraz z pozostałymi we Lwowie Polakami aktywnie działał na rzecz zachowania polskiej spuścizny we Lwowie, na rzecz odbudowy Cmentarza Obrońców Lwowa.
Jego dom był ostoją polskości.
Materiał do druku przygotował: Przemysław Harupa