• Nie Znaleziono Wyników

Teologiczne problemy chrztu dzieci

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teologiczne problemy chrztu dzieci"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Lucjan Balter

Teologiczne problemy chrztu dzieci

Studia Theologica Varsaviensia 13/1, 3-23

(2)

R O Z P R A W Y I A R T Y K U Ł Y

S tu d ia T heol. Vars. 13 (1975) nr 1

L U C JA N BA L T ER

TEOLOGICZNE PROBLEMY CHRZTU DZIECI

T r e ś ć : I. W stęp; II. C hrzest a w iara; III. W łączenie do K ościoła; IV. N aw rócen ie; V. Z b aw ien ie; VI. D uch Ś w ięty , E u ch arystia, rad ość św iąteczn a.

I. W STĘP

Chrzest dzieci stał się w ostatnich latach przedm iotem ożywionej dyskusji teologiczno-duszpasterskiej w wielu k rajach Europy zachodniej. Zajęto się zaś tym problem em nie tylko dla­ tego, że sobór W atykański II polecił obrzęd chrztu dzieci „kry­ tycznie rozpatrzyć i dostosować do rzeczywistej sytuacji nie­ m ow ląt” (KL, 67) Na zainteresowanie problem atyką chrztu dzieci w płynęły także inne, pozasoborowe czynniki.

1. Na pierwszym miejscu należy chyba wymienić w ystąpienia wybitnego teologa protestanckiego, К. В a r t h a, który już w 1943 r. zaatakował dotychczasową praktykę udzielania chrztu dzieciom, zarzuty zaś swe powtórzył w wydanej po Soborze wielotomowej Dogmatyce. Chrzest dzieci wymaga, zdaniem te­ go autora, rewizji, albowiem dziecko nie jest świadome znacze­ nia tego sakram entu (udział w śmierci i zm artw ychw staniu Je ­ zusa), ani też świadomie nie w ybiera Boga, chrzest zaś nie dzia­ ła sam ze siebie, nie jest przyczyną sprawczą skutków nadprzy­ rodzonych, lecz oddziałuje jedynie jako znak na umysł; w ym a­ ga zatem świadomego wyboru. O anomalii dotychczasowej p rak­ tyki świadczy zresztą — zdaniem B artha — dotychczasowa liturgia chrzcielna trak tu jąca dziecko jako osobę dorosłą. B arth

1 R ezu lta tem tej d ecy zji Soboru je s t n o w y obrzęd chrzcieln y. P or.

(3)

4 L U C J A N B A L T E R [2]

zw raca się więc z apelem do Kościoła katolickiego o w eryfikację jego doktryny na ty m polu oraz o pew ną „oszczędność” w sza­ fow aniu tym sakram entem 2.

W ystąpienia K. B artha odbiły się głośnym echem zwłaszcza w kręgach protestanckich. Zagadnieniem chrztu dzieci zajęli się tacy autorzy, jak: O. C u l l m a n n, J. J e r e m i a s , W. F. F l e m i n g t o n , К. A l a n d , A. B e n o i t , A. S t e n z e l i in n i3, a przeprowadzone przez nich gruntow ne badania histo- ryczno-tradycyjne potwierdziły dotychczasowe ciche prześ­ w iadczenie o istnieniu chrztu niem ow ląt w pierw otnym Koś­ ciele. Okazało się, że zarówno Nowy Testam ent jak i pierwsze wieki dziejów Kościoła znają chrzest dzieci, który stanowi zawsze stałe i niepodważalne zjawisko. Niektórzy pisarze sta­ rożytni, ja k np. T ertulian czy też Ojcowie Kościoła, sugerowali co praw da możliwość, a naw et i odpowiedniość odłożenia chrztu na lata późniejsze (skłaniała zaś ich do tego niejednokrotnie surow a dyscyplina pokutna), potwierdzali jednak tym samym

przyjęty powszechnie zwyczaj udzielania chrztu dzieciom.

2. D rugim źródłem aktualnego zainteresowania się problem a­ tyką chrztu dzieci jest niewątpliwie przybierający wciąż na sile ruch ekumeniczny. Jednym z czołowych zagadnień, jakie poja­ w iło

się

w ram ach tego ruchu, było pytanie o ważność chrztu (w tym o ważność chrztu dzieci) udzielanego w różnych Koś­ ciołach oraz dążenie do ujednolicenia stanowisk na tym wspól­ nym dla wszystkich chrześcijan i podstawowym odcinku życia religijnego. W w yniku prowadzonej dotychczas d y sk u sji4

2 Por. K. B a r t h , D ie k ir ch lich e L e h r e v o n d e r T au fe, Z ürich3 1947; ten że, D o g m a tiq u e , t. 4, G e n è v e 1969.

3 Рог. О. С u 11 m a η n, L e B a p t ê m e des en fa n t s e t la d o c tr in e b i b ­

l i q u e d u b a p tê m e , N e u c h â te l 1948; W. F. F l e m i n g t o n , T h e N e w T e s t a m e n t D o ctrin e of B a p ti s m a , L ondon 1948; A. B e n o i t , L e B a p ­ t ê m e c h r é t ie n au se c o n d siècle. L a d o c tr in e des Père s, P aris 1953;

A. S t e n z e l , Die T aufe. Eine g e n e tisc h e E rk lä r u n g d e r T a u flitu r g ie, In n sb r u c k 1958; J. J e r e m i a s , Die K i n d e r t a u f e in d e n e r s t e n v i e r J a h r ­

h u n d e r t e n , G ö ttin g en 1958; ten że, N o c h m a ls die A n f ä n g e d e r K i n d e r t a u f e .

M ü n ch en 1962; A. A l a n d , Die S ä u g li n g s t a u fe i m N e u e n T e s t a m e n t

u n d in d e r a lt e n K irch e. Eine A n t w o r t an J o a c h im J e re m ia s, M ü n chen 2

1963.

4 Por. np. B a p t i s m T o - D a y , L ondon 1949; J. N. W a 1 1 y, C o n tr o v e r s e s

(4)

[3] C H R Z E S T D Z IE C I 5

różnorodne Kościoły odłączone opowiedziały się w yraźnie za ważnością chrztu dzieci, kw estionując jednak zarazem w nie­ jednym w ypadku stosowność gremialnego udzielania chrztu dzieciom pochodzącym zwłaszcza z rodzin małoreligijnych. Za odłożeniem chrztu na lata późniejsze- przem aw iałyby zatem względy n atu ry duszpasterskiej, nie zaś racje ściśle teologicz­ ne 5.

3. Wobec narastającego zainteresowania się problem atyką chrztu dzieci w kręgach protestanckich, a także na skutek w yraźnych interpelacji K. Bartha, zagadnienie to nie mogło pozostać obojętne dla teologów katolickich. Zajęcia się tą kwe­ stią domagali się zresztą od nich sami duszpasterze katoliccy stający niekiedy przed bardzo trudnym i problem ami pasterski­ mi, jak np.: Czy należy chrzcić dzieci, jeśli ze strony ich rodzi­ ny nie ma najm niejszej gw arancji ich wychowania religijnego? Jeśli przynosi się je do chrztu tylko ze względów zwyczajo­ wych, towarzyskich, folklorystycznych? Czy nie byłoby rzeczą bardziej stosowną odłożyć chrzest dziecka na potem, a zająć się najpierw pogłębieniem życia religijnego jego ro d zin y ?6 Odpowiedź na te pytania w ym agała pogłębionej refleksji teolo­ gicznej. Okazało się w ten sposób, że chrzest dzieci jest jeszcze dotychczas praktyką, która — jak się w yraża M. H u r l e y 7 — „szuka swojej teologii”.

an d C o n fir m a t io n T o - D a y , L on d yn 1955; C h ris tia n B a p t i s m e (pod red.

A. G i l m o r e ’ a), L ondon 1959; G. R. B e a s l e y - M u r r a y , B a p t i s m

T o d a y an d T o m o r r o w , L ondon 1966; A. G i l m o r e , B a p t i s m e and

C h ristia n U n ity , L on d on 1966; J. J. von A 11 m e n, R é fle x i o n s d ’u n p r o ­ te s t a n t sur le p é d o b a p t i s m e g énéralisé, LM D 89 (1967) s. 66— 86. 5 Por. M. H u r l e y , C ze g o m o g ą się n a u c z y ć k a t o l i c y z k o n t r o w e r s j i co do c h r z t u m a ł y c h dzieci?, Cone. 1— 10 (1966— 7) s. 143— 148. 6 Por. np. P. V a n b e r g e n - F . C o m p e r e , L ’a d m i s s i o n au b a p t ê m e d e s n o u v e a u - n é s e t les déla is d e la c é lé b r a ti o n d u b a p tê m e , P ar L it 21 (1966) s. 98— 113; A. T u r c k , C o m p t e r e n d u d ’u n e e n q u ê t e sur le b a p ­

t ê m e des e n fa n t s au d o y e n n é d e S a in t - D e n is (Paris), tam że 21 (1966)

s. 114— 118; E. M a r c u s , L a p a s t o r a le d u b a p t ê m e des p e t i t s en fan ts.

R é f le x i o n su r u n e n o te r é c e n t e d e l’é p is c o p a t fr ançais, ta m że 21 (1966)

s. 260—275; L a n a s c i tà d e ll ’u o m o n o vo . P r o b l e m a t i c a p a s t o r a le d e l b a t -

te s im o , M ilano 1970; P. P a s-P . M u r a i l l e , L e b a p t ê m e a u j o u r d ’hui,

P aris 1970; L e b a p t ê m e d e s en fa n ts; m a t é r i a u x p o u r la m i s e en o e u v r e

d e la p a sto ra le , M on tréal 1970; P. A. L i é g é , L e b a p t ê m e des en fa n ts d a n s le d é b a t p a s t o r a l e t th éologiq ue, LM D 107 (1971) s. 7— 28.

(5)

6 L U C J A N B A L T E R

Odpowiedniego naśw ietlenia wym agają zwłaszcza zasadnicze problem y teologiczne związane z praktyką chrztu dzieci, a m ia­ nowicie: problem w iary wymaganej przy chrzcie, wejścia do Kościoła (włączenia się do społeczności osób wierzących), n a­ wrócenia, zbawienia itp.

II. CH R ZEST A W IA R A

Chrzest łączy się ściśle z w iarą, wymaga wiary. Sam Chrys­ tu s zespala poniekąd obie te rzeczywistości ze sobą, kiedy to w w ielkim nakazie m isyjnym zwraca się do Apostołów ze słowami: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stw orzeniu: K to uwierzy i przyjm ie chrzest, będzie zbawiony” {Mk 16, 16). Jakże by bowiem ludzie „mieli uwierzyć w tego, którego nie słyszeli?” ■— uzupełnia swym pytaniem słowa C hrystusa św. Paw eł i dodaje: „Przeto w iara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo C hrystusa” (Rz

10, 14. 17).

To stałe następstwo przepowiadania, w iary i chrztu podkre­ ślają wielokrotnie Dzieje A postolskie8, kiedy stw ierdzają, że ci wszyscy, którzy „przyjęli naukę” Apostołów, „zostali ochrzcze­ n i”. O tym stałym następstw ie mówią także najstarsze doku­ m en ty kościelne i cała liturgia 9. Chrzest, którem u od czasów T ertuliana nadano wymowne miano „sakram entu w iary ”, nie tylko daje ochrzczonemu nadprzyrodzoną cnotę w ia r y 10, ale w inien się też odbywać w klimacie w iary: katechum eni w yznają kilkakrotnie swoją zaczątkową jeszcze w iarę, prosząc zarazem Kościół o w iarę prawdziwą, czynną poprzez miłość. Czy w w y­ padk u chrztu dziecka może zaistnieć w ystarczający klim at w iary? Czy ta istotna więź między w iarą a chrztem zostaje n adal podtrzym ana? — oto pytania, które w ym agają teologicz­ nie pogłębionej odpowiedzi.

Starożytność chrześcijańska zna dwie główne okoliczności

8 Por. np. D z 2, 41; 8, 12n; 16, 14n. 32n.

9 Por. np. J. C. D i d i e r , F a u t-il baptiser les enfants? Répon se de la T^radition, P aris 1967; E. C. W h i t a k e r , D ocum ent of the baptism al litu rg y , L ondon 1970.

(6)

[5] C H R Z E S T D Z IE C I 7

chrztu dziecka: 1. albo — o czym mówią niejednokrotnie cyto­ wane już Dzieje A postolskie11 — przyjm uje chrzest „cały dom”, cała rodzina; i wówczas przedstawiciele domu, dorośli w yznają w imieniu całej wspólnoty domowej swoją w iarę, pro­ szą o chrzest, który udzielany jest „całemu domowi”, 2. albo też — co początkowo rzadziej się trafiało — rodzice wierzący przynoszą do chrztu swe dziecko; w yznają przy tym swą wiarę, wiarę, którą chcieliby przekazać dziecku i w tej wierze „obcej” niejako dla siebie, dziecko zostaje ochrzczone.

Pierw szy przypadek, który ma obecnie zastosowanie w w a­ runkach m isyjnych, nie przedstaw ia większej niejasności. Za jego prawowitością przem aw iają panujące powszechnie zw y­ czaje, a naw et przepisy prawne. Można by było jedynie mieć jakieś wątpliwości w tych okolicznościach, w których by chrzest decydował o awansie społecznym: Czy rodzina prosząca o chrzest w yznaje wówczas rzeczywiście swą wiarę, czy też ma tylko na widoku jakieś czysto doczesne korzyści?

Więcej niejasności nasuwa przypadek drugi. Rodzice mogą bowiem przynieść dziecko do chrztu z wielu różnorodnych mo­ tywów, mogą odpowiadać na pytania kapłana i ustam i wyzna­ wać swą wiarę, która w rzeczywistości stała się dla nich czymś dalekim i obcym; — czy nie powstanie w ten sposób sytuacja zgoła fikcyjna? Czy więź chrztu z w iarą zostanie mimo wszyst­ ko nadal podtrzym ana?

Trudności te nie są czymś nowym. Uświadamiał je już sobie św. A ugustyn i w swych pismach starał się dać na nie jakąś odpowiedź. Jego zaś sporadyczne wypowiedzi na ten tem at stały się zaczątkiem różnorodnych nurtów myślowych rozw ija­ nych przez autorów późniejszych 12. Można by w ten sposób mówić o wierze rodziny, która prosząc o chrzest dla swego dziecka w yjednuje m u tym samym zbawienie; można by tej w iary dopatryw ać się w samym fakcie przyniesienia dziecka do chrztu: „gdyby nie wierzyli, to by chyba nie przynieśli” ; można by także brać pod uwagę potrójne wyznanie w iary

11 Por. D z 16, 15.33; 18,8; 1 K or 1, 16.

(7)

h-8 L U C J A N B A L T E R [6]

złożone w samym akcie chrztu. Wszystkie te jednak rzekome przejaw y w iary nie należą do samej istoty chrztu; również bez nich ten „sakram ent w iary ” może się urzeczywistnić, czego dowodzi powszechna praktyka Kościoła udzielania chrztu w n a ­ głych wypadkach. Istotą tego sakram entu jest jego znak zew nętrzny: obmycie w „imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego”; w tym też znaku zawiera się i wyraża w ym agana przy chrzcie wiara. Praw dę tę głosił już św. Augustyn, wielcy autorzy śred­ niowiecza, św. Tomasz, a za nim i cała praw ie trad y cja 13. Dla­ tego też — zgodnie z tradycyjną doktryną — nie w iara obec­ nych czy też szafarza decyduje o ważności tego sakram entu, ale w iara całego Kościoła. / Obecni przy chrzcie reprezentują Kościół, powinni więc zasadniczo wyrażać jego nastawienie. Gdyby się jednak zdarzyło, że ktoś z obecnych nie podziela w iary Kościoła, chrzest dokona się ważnie mocą w iary tegoż Kościoła. Problem w iary obecnych przy chrzcie dziecka, zwłasz­ cza zaś ich czynnego zaangażowania się w tę wiarę, jest więc raczej zagadnieniem n atu ry duszpasterskiej; autorom zajm ują­ cym się obecnie tą kw estią chodzi może nie tyle o samą w y ra­ zistość chrztu jako sakram entu wiary, o rzeczywiste odzwier­ ciedlenie jego znaku w samej jego realizacji (chociaż i te spraw y nie uchodzą ich uwagi), ile o duszpasterskie „wykorzy­ stanie” chrztu dzieci dla pogłębienia w iary d o rosły ch14. Do takiego postawienia tej spraw y upoważnia zaś tych autorów zarówno dotychczasowe prawodawstwo kościelne 15 jak i odno­ wiona liturgia chrzcielna 16.

sch olasti k, Gr 9 (1928) s. 337— 372, 497—543; P. T. C a m e l o t , Le b a p ­ t ê m e d e s p e t i t s e n fa n t s dans l’Eglise des p r e m i e r s siècles, LM D 88 (1966)

s. 23— 42; F. F a v r e a u, L a d e m a n d e d u b a p tê m e : q u e v e u l e n t les

paren ts? , LM D 89 (1967) s. 86— 100.

13 Por. J. L é с u y e r, L ’e n f a n t e s t b a p ti s é d a n s la foi d e l’Eglise, LMD 89 (1967) s. 21— 37; L. V i l l e t t e , L e b a p t ê m e d e s en fan ts. D ossier et

I n t e r p r é t a ti o n , ta m że 89 (1967) s. 38—65; P. T a 1 e c, L e signe de la foi. Essai su r le b a p tê m e , P aris 1968.

14 Por. np. J. P. B o n n a r d , L e s t e m p s d u b a p tê m e . V e r s un ca té-

c h u m é n a t d e s enfants?, E t 333 (1970) s. 431— 442; D. В o u r e a u , L ’a v e ­ nir d u b a p tê m e , P aris 1970; F. С o u d r e a u, L e b a p t ê m e . É tu d e p a s t o ­ rale. W: B a p t ê m e , s a c r e m e n t d ’unité, P aris 1971 s. 145— 214.

15 Por. K PK , kan. 750 nn.

(8)

[7] C H R Z E S T D Z I E C I 9

Na otoczeniu dziecka ochrzczonego, zwłaszcza zaś na jego rodzicach ciąży bowiem wyraźnie obowiązek religijnego wycho­ w ania chrześniaka. Dziecko otrzymało przecież na chrzcie św. nadprzyrodzoną cnotę w iary — dowód uprzedzającego działania Bożego i miłości Boga do człowieka. Jakże jednak to dziecko zdobędzie się kiedyś, po dojściu do używ ania rozumu, na osobi­ sty ak t w iary, jeżeli m u n ikt w tym nie pomoże? Kto zaś będzie w stanie mu pomóc, jeżeli jego najbliższe otoczenie po­ zostanie obojętne w wierze? Dlatego też Kościół, którego w iara decyduje o skuteczności znaku sakram entalnego przy chrzcie św., a w jego imieniu urzędowy szafarz tego sakram entu, winien się zatroszczyć o to, by ci wszyscy, których rodzi do życia Bożego, mogli w zrastać w atm osferze żywej, czynnej przez miłość wiary.

III. W ŁĄC ZEN IE DO K O ŚC IO ŁA

Do tych samych wniosków prowadzi refleksja nad jednym z istotnych skutków sakram entu chrztu św., jakim jest włącze­ nie ochrzczonego do społeczności kościelnej.

Sobór W atykański II odróżnia podwójne „wcielenie do Koś­ cioła” : zaczątkowe i pełne. Chrzest wciela ludzi do K ościoła17, ale tylko zaczątkowo. Sam przez się jest on „jedynie pierwszym zaczątkiem ”, który „ma prowadzić do pełnego wyznawania wiary, do całkowitego wcielenia w zgodną z wolą Chrystusa instytucję zbawienia, wreszcie do pełnego wszczepienia w eucharystyczną w spólnotę” (DE, 22). Wcielenie zaczątkowe jest jednak praw dziw ym włączeniem. Dlatego też Sobór nie waha się chrztu nazwać „bram ą”, poprzez którą „ludzie dostają

się” faktycznie do Kościoła (KK, 14; por. DK, 5).

Pełne włączenie do społeczności kościelnej dokonuje się przez przyjęcie w Duchu Chrystusowym „w całości” wszystkich przepisów Kościoła i ustanowionych w nim środków zbawienia oraz przez utrzym yw anie widzialnej łączności „z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów ”, łączności „po­

(9)

10 L U C J A N B A L T E R [8]

legającej na więzach wyznania wiary, sakram entów i zwierz­ chnictwa kościelnego oraz w spólnoty” (KK, 14). Przejście od wcielenia zaczątkowego w Kościół do włączenia pełnego nie zawsze jest rzeczą łatwą. Jego faktyczna realizacja jest podsta­ wowym zadaniem wychowania chrześcijańskiego, które „zdąża

nie tylko do pełnego rozwoju osoby ludzkiej”, „lecz ma na ■względzie przede wszystkim to, aby ochrzczeni, wprowadzani stopniowo w tajem nicę zbawienia, staw ali się z każdym dniem coraz bardziej świadomi otrzymanego daru w iary” (DWCH, 2).

Istotą wychowania chrześcijańskiego je st zatem stopniowe wprowadzanie „dziecka Bożego” w tajem nice życia chrześcijań­ skiego, w przeżywanie na co dzień otrzym anej na chrzcie św. wiary. Jest rzeczą zrozumiałą, że społeczność, do której dziecko zostało przez chrzest włączone, powinna z nim się dzielić swymi rzeczywistymi dobrami, zapewniając m u zarazem w arunki po­ myślnego rozwoju. Do dóbr, o których mowa, należą przede wszystkim: świadomość wspólnoty Ludu Bożego, przedziwne zespolenie z Chrystusem i upodobnienie się do Niego („chrześci­ janin — drugim C hrystusem ” 18), udział w Jego kapłaństwie i w innych Jego funkcjach.

a) Chrzest jest „sakram entalnym węzłem jedności” (DE, 22) łączącym w szystkich ochrzczonych, a więc podłożem, z którego w yrasta jeden św ięty Lud Boży. Lud ten ma być „potężnym zalążkiem jedności, nadziei i zbawienia dla całego rodzaju ludz­ kiego. Ustanowiony przez Chrystusa dla wspólnoty życia, miłoś­ ci i praw dy, używany jest również przez Niego za narzędzie zbawienia w szystkich i posłany jest do całego świata, jako światłość świata oraz sól ziemi” (KK, 9). Sam chrzest nie daje oczywiście ochrzczonemu poczucia wspólnoty, nie uświadamia m u godności i zadań, do jakich został powołany. Świadomość tę winno w nim wyrobić właśnie wychowanie chrześcijańskie.

b) Chrzest zespala człowieka z Chrystusem, z Jego śmiercią i zm artw ychw staniem (por. KK, 7). Jest to jednak jakieś byto­

18 Por. C. D i l l e n s c h n e i d e r , L e C h ris t, L ’U n iq u e P r ê tr e , e t nous

s e s p r ê t r e s . L es f o n d e m e n t s d o g m a t iq u e s d e n o tr e sp i r it u a li té s a c e r d o t a ­ le, P aris 1960 s. 135.

(10)

[9] C H R Z E S T D Z IE C I 11

we tylko zespolenie, jakieś podstawowe upodobnienie, które winno się przerodzić w faktyczne, świadome i dobrowolne przylgnięcie do Chrystusa. Chrześcijanin, upodobniony bytowo do Chrystusa, „podobny do obrazu Syna, który jest Pierw orod­ nym między wielu braćm i” (KDK, 22) jest zdolny dzięki „pier­ wocinom D ucha” otrzym anym na chrzcie św. upodobnić się faktycznie do Chrystusa. To upodobnienie, będące rzeczywistym i podstawowym obowiązkiem wszystkich chrześcijan, będzie jednak dla ochrzczonego dziecka niemożliwe bez właściwie pojętej pomocy otoczenia.

c) Ochrzczeni „poświęcani są przez odrodzenie i namaszcze­ nie Duchem Świętym, jako (...) święte kapłaństwo, aby przez wszystkie właściwe chrześcijaninowi uczynki składać ofiary duchowe i głosić moc Tego, który wezwał ich z ciemności do swego przedziwnego światła. Toteż wszyscy uczniowie Chry­ stusowi, trw ając w modlitwie i chwaląc wspólnie Boga, samych siebie składać m ają na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, wszędzie m ają głosić świadectwo o Chrystusie, a tym, którzy się tego domagają, zdawać spraw ę z nadziei życia wiecznego, która jest w nich” (KK, 10). Chrzest włącza człowieka w kapłaństwo Chrystusa i Jego funkcję proroczą. Ochrzczony może, mocą tego otrzymanego na chrzcie kapłaństwa, i powinien stawać się żer­ tw ą ofiarną za innych; może też i powinien dawać świadectwo Chrystusowi całym swoim życiem 19. Żeby jednak to „królew­ skie kapłaństw o” zaczęło funkcjonować i wydało owoce, czło­ wiek musi się najpierw dowiedzieć, na czym ono polega i w czym ma się objawiać. Dlatego też Sobór podkreśla, że obowiązkiem kapłanów jest w drażanie w iernych do tego, aby składali „Bogu Ojcu w ofierze Mszy boską żertw ę” i w raz z nią ofiarowywali samych siebie (DK, 5).

K apłan nie jest oczywiście w stanie dotrzeć osobiście do każ­ dego ochrzczonego dziecka i zająć się jego religijnym wycho­ waniem. N aturalnym środowiskiem wychowawczym, które po­

19 Por. L. B a l t e r , P o s o b o r o w e s p o j r z e n i e na k a p ł a ń s t w o kato lic kie, H D 40 (1971) s. 9— 20.

(11)

12 L U C J A N B A L T E R [10]

winno przekazać dziecku wszystkie wspomniane wyżej wartości, jest jego najbliższa rodzina. Ona „jest pierwszą szkołą cnót spo­ łecznych, potrzebnych wszelkim społecznościom” (DWCH, 3), ona — mikro-Kościołem. Właśnie w rodzinie dziecko stykając się z innymi, obcując z ludźm i doświadcza „najpierw zdrowej społeczności ludzkiej i Kościoła” (tamże); to poprzez rodzinę „wprowadza się je powoli do obywatelskiej wspólnoty ludzkiej i do ludu Bożego” (tamże).

Odpowiedzialność za profil rodziny i za właściwe wychowa­ nie dzieci spoczywa w pierwszym rzędzie na rodzicach. Ich obowiązkiem jest „stworzyć taką atm osferę rodzinną, przepo­ joną miłością i szacunkiem dla Boga i ludzi, aby sprzyjała ca­ łemu osobistemu i społecznemu wychowaniu dzieci” (DWCH, 3). Ich podstawowym zadaniem jest „od najwcześniejszego w ieku uczyć dzieci zgodnie z w iarą na chrzcie otrzym aną poznawania i czci Boga, a także miłowania bliźniego” (tamże), przyzwyczajać je do ofiarności i poświęcania się za innych, zbliżać coraz to bardziej, poprzez modlitwę, „liturgię” domową do Chrystusa.

Rodzina wierząca będzie niewątpliw ie starała się wypełnić ciążące na niej obowiązki. Czy jednak rodzice obojętni religij­ nie, niepraktykujący zechcą, czy potrafią przekazać swemu dziecku te największe wartości, jakie daje w iara otrzym ana na chrzcie św.? Uzasadniona staje się więc ta wielka troska duszpasterska, przejaw iająca się obecnie tak żywo w dyskusjach teologicznych20, o należyte przygotowanie rodziców dziecka, które m a zostać ochrzczone, o ich jakiś pogłębiony katechum e­ nat, a naw et, w pew nych wypadkach, o ich praw dziw ą ewange­ lizację. Chodzi bowiem o to, by te dary, które z uprzedzającej miłości i miłosierdzia Bożego otrzym a dziecko na chrzcie św., nie poszły na skutek ludzkich zaniedbań na marne, lecz w ydały plon stokrotny.

20 Por. np. C h ris tse in ohne E n tsc h e id u n g oder: So ll d ie K ir c h e K i n d e r

(12)

[ i l l C H R Z E S T D Z IE C I 13 IV. NAW RÓ C EN IE

Jednym z istotnych elementów chrztu chrześcijańskiego jest nawrócenie. Już Ja n Chrzciciel głosił chrzest pokuty i naw ró­ cenia 21. Pierw otna gmina chrześcij ańska udzielała także chrztu w następstw ie osobistego nawrócenia się ludzi do Chrystusa 22. Jeżeli jednak „chrzest Janow y” był jedynie zew nętrznym zna­ kiem podjętej przez danego człowieka osobistej decyzji „nawró­ cenia się” do Boga (por. Dz 19, 3—5), to chrzest Chrystusowy jest rękojm ią i fundam entem tego nawrócenia: on je faktycznie sprawia, on je przypieczętowuje.

Zgodnie z tradycyjną nauką Kościoła człowiek dorosły może i powinien „nawrócić się” jeszcze przed chrztem św., przyj­ m ując w Duchu Świętym usłyszane słowo Boże. „To naw róce­ nie trzeba oczywiście pojąć jako początkowe” — stwierdza sobór W atykański II (DM, 13); w ystarcza ono jednak do podję­ cia dalszych kroków na drodze Bożej. „Nowo nawrócony bo­ wiem wchodzi za łaską Bożą na drogę duchową, na której, m ając już udział przez w iarę w tajem nicy Śmierci i Zm ar­ tw ychw stania, przechodzi ze starego do nowego człowieka doskonałego w C hrystusie” (tamże). To przejście, pociągające za sobą zmianę myśli i obyczajów, powinno się stopniowo roz­ w ijać i uzewnętrzniać w okresie katechum enatu. Uwieńczeniem w ew nętrznej przem iany człowieka i faktycznym spraw cą jego nawrócenia jest chrzest św.

Czy małe dziecko jest jednak w stanie przeżyć tego rodzaju nawrócenie? I czy w związku z tym nie jest uzasadniony, wspom niany już na wstępie, zarzut K. Bartha?

Odpowiadając na te wątpliwości można by przytoczyć najpierw słowa samego Chrystusa. „Jeżeli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestw a Bożego” — stw ierdza Jezus w rozmowie z Nikodemem i wobec braku zrozumienia z jego strony dopowiada: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do

21 Por. M k 1, 4; Ł k 3, 3; D z 13, 24. 22 Por. D z 2, 38; 3, 19; 8, 36 nn.; 9, 17 n.

(13)

14 L U C J A N B A L T E R [12]

królestwa Bożego” (J 3, 3—5). W rozmowie z uczniami nato­ miast Jezus podkreśla myśl inną: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestw a niebieskiego” (Mt 18, 3); a na innym miejscu dodaje: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, a nie przeszkadzajcie im; do takich bo­ wiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: kto nie przyjm ie królestw a Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 14— 15).

Zdaniem wybitnego znawcy problem u, protestanckiego teolo­ ga i historyka, J. J e r e m i a s a 23 wszystkie przytoczone w y­ powiedzi Chrystusa stanowiły dla Kościoła pierwszych wieków realną podstawę dla stosowania praktyki chrztu małych dzieci. Z jednej strony konieczność odrodzenia z wody i Ducha oraz zachowania postaw y dziecka, określona jako nieodzowny w a­ runek przynależenia do królestwa Bożego, z drugiej strony w yraźne stwierdzenie Jezusa, że dzieci m ają pełne prawo wstępu do tegoż królestwa — oto wystarczające racje, przem a­ wiające za dopuszczaniem noworodków do sakram entu chrztu św. Myśl o królestwie Bożym wysuwa się zresztą — jak twierdzi cytowany Jerem ias — w początkach Kościoła zawsze na plan pierwszy.

Dopiero z biegiem czasu uświadomiono sobie (w w ieku III— IV), że skoro chrzest gładzi grzechy, a udziela się go dzieciom, to także dzieci muszą przychodzić na świat obciążone jarzm em grzechu. Powszechna p rak ty k a udzielania chrztu małym dzie­ ciom stała się w ten sposób punktem wyjścia dla rozwoju dok­ try n y o grzechu pierworodnym, mającej skądinąd mocne oparcie w wypowiedziach św. Paw ła i w całej nauce Ewangelii.

Znajomość faktów historycznych zmusza zatem do rewizji dosyć rozpowszechnionych przekonań o ścisłej łączności chrztu z grzechem pierw orodnym (i związanej z tym obawy o zbawie­ nie wieczne dzieci nieochrzczonych). Skoro nie świadomość grzechu zrodziła praktykę chrztu małych dzieci, lecz rzecz się miała odwrotnie, na pierwsze miejsce wysuwa się w tym

23 Por. J. J e r e m i a s , L e b a p t ê m e des e n fa n t s p e n d a n t le s q u a tr e

(14)

[1 3 ] C H R Z E S T D Z IE C I 15

sakramencie elem ent pozytywny: wejście do królestw a Bożego, nowe narodzenie, dziecięctwo Boże. Grzech, jako czynnik ne­ gatywny, musi ustąpić miejsca wartościom pozytywnym i usunąć

się na plan dalszy. Ujęcie takie jest w pełni zgodne z naucza­ niem Apostołów, a także z Tradycją kościelną.

Fundam entalne znaczenie w tym względzie m ają słowa św. Pawła: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśm y otrzym ali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierci? P rzyjm ując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie (...). Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zm artwychwstanie. (...) Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie” (Rz 6, 3— 11).

Sw. Paw eł roztacza tu przed chrześcijanami wizję grzechu i łaski, śmierci i życia. Grzech jest śmiercią życia Bożego w człowieku. Wkroczył on na świat przez jednego człowieka i pociągnął za sobą śmierć wszystkich, bo w jednym „wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12). Zapanowała w ten sposób nad całym rodzajem ludzkim śmierć grzechu, sprowadzająca na wszystkich „wyrok potępiający” (Rz 5, 16, 18). „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20). Oto bowiem Chrystus, Nowy Adam, własną śmiercią przezwyciężył panującą śmierć grzechu, a zm artw ychw stając przywrócił ludziom życie Boże. Uczynił zaś to wszystko w nadm iarze swej uprzedzającej miłości, gdy ludzie byli jeszcze całkowicie bezsil­ ni, pogrążeni w grzechu i śmierci (por. Rz 5, 6—8).

Jednym z przejawów uprzedzającej miłości Bożej do czło­ w ieka jest właśnie chrzest św. Dokonuje się w nim oczyszcza­ jące zanurzenie w zbawczej śmierci Jezusa i w Jego zm artw ych­ wstaniu. Zespalając człowieka najściślej ze śmiercią Chrystusa chrzest zadaje cios śm iertelny śmierci grzechu, jednocząc zaś z Jego zm artw ychw staniem przyw raca człowiekowi obfitość obumarłego w nim przez grzech życia Bożego. Życie przewyższa

(15)

16 L U C J A N B A L T E R [14]

nieskończenie śmierć, łaska obfituje nad grzechem. Człowiek z niesprawiedliwego staje się sprawiedliwym, z grzesznika — ś w ię ty m 24. N astępuje prawdziwe, najgłębsze i najistotniejsze nawrócenie, zdziałane mocą samego chrztu św. Istotę tego na­ wrócenia symbolizują same obrzędy chrzcielne: wyrzeczenie się zła i szatana, zanurzenie w wodzie — obmycie (w śmierci Chrystusa), wejście do nowego życia — zm artw ychw stanie (ra­ zem ze Zm artw ychw stałym Chrystusem). Nawrócenie człowieka dorosłego, poprzedzające obrzędy chrzcielne, jest tylko dalekim przygotowaniem do tego faktycznego nawrócenia, zwanego w teologii usprawiedliwieniem, które realizuje się w sakram en­ cie chrztu św.

Z rozważań powyższych wynika, że chrzest małego dziecka jest jego praw dziw ym nawróceniem: przejściem ze śmierci do życia, wejściem do K rólestwa, narodzeniem dla Boga. Nasuwa się też wniosek, kontrastujący może z poprzednimi, ale zasłu­ gujący na duszpasterską refleksję i uwagę. A mianowicie, czy byłoby rzeczą w pełni stosowną odkładać chrzest dziecka na lata późniejsze, pozbawiając je tym samym bogactwa życia Bożego i pozostawiając w stanie śmierci grzechowej? Czy nie należałoby się starać jak najwcześniej — oczywiście po odpo­ w iednim przygotowaniu rodziców — zespolić je z oczyszczającą śmiercią Chrystusa i wprowadzić w Jego zm artwychwstanie?

V. ZBA W IEN IE

Jednym z bardzo trudnych problemów teologicznych związa­ nych z chrztem małych dzieci jest kwestia zbawienia nieochrz- czonych. Teologowie zainteresowali się nią szczególnie żywo w latach poprzedzających sobór W atykański II, a ich różno­ rodne opinie i stanowiska znalazły swój w yraz także w polskiej literaturze teologicznej 25. Mimo ożywionej dyskusji teologicznej

24 Por. Sob. T rydencki, sesja V I; D B 799.

25 Por. O. D. Ł u к a s z u k, C zy dzieci nie ochrzczone mogą się zbawić,

H D 30 (1961) s. 220—227; 311— 317; O. C. N i e z g o d a , L o s dzieci nie ochrzczonych, tam że 31 (1962) s. 259— 264; О. Т. К а с z e w s к i, Jeszcze w kw estii zbaw ienia dzieci nie ochrzczonych, tam że 31 (1962) s. 264—265;

(16)

[1 5 ] C H R Z E S T D Z I E C I 17

problem nie został w pełni wyjaśniony, ani tym bardziej roz­ strzygnięty, a po Soborze stracił wiele ze swej aktualności.

Sobór W atykański II ukazał bowiem w nowym świetle rze­ czywistość zbawczą. Dotychczas pojmowano na ogół zbawienie raczej przedmiotowo jako osiągnięcie' czegoś (np. widzenia uszczęśliwiającego), dojście do jakiegoś kresu 26. Sobór potrak­ tow ał zbawienie bardziej egzystencjalnie mówiąc, że jest ono przylgnięciem do Boga, rozwojem życia Bożego w człowieku, zespoleniem z Chrystusem , z Jego zbawczą śmiercią i zm ar­ tw ychw staniem 27. Zbawienie zaczyna się więc faktycznie na ziemi, w trakcie życia ziemskiego, a kres swój osiąga w wiecz­ ności. Ponieważ ziemskie przylgnięcie do Boga jest zawsze nie­ pewne, zagrożone grzechem, pełne zbawienie możliwe jest tyl­ ko w życiu przyszłym. Wówczas to śmierć cielesna „zostanie przezwyciężona”, a „wszechmocny i m iłosierny Zbawca przy­ wróci człowiekowi zbawienie z jego w iny utracone” (KDK, 18): człowiek przylgnie do Boga „całą swą n atu rą w wiecznym uczestnictwie nieskazitelnego życia Bożego” (tamże).

W arunkiem osiągnięcia zbawienia wiecznego jest oczywiście zespolenie z Bogiem w doczesności: przezwyciężenie własnej śmierci grzechowej mocą wszczepienia w zbawczą śmierć Chrystusa. Chrześcijanin włączony ■— mocą chrztu św. — „w tajem nicę paschalną, upodobniony” — mocą tegoż sakra­ m entu — „do śmierci Chrystusa, podąży umocniony nadzieją ku zm artw ychw staniu” (KDK, 22). Jak jednak przedstawia się spraw a z człowiekiem nieochrzczonym, z m ałym nieochrzczo- nym dzieckiem?

Sobór rozszerza swą wizję zbawczą na wszystkich ludzi i stwierdza: „Dotyczy to nie tylko w iernych chrześcijan, ale także wszystkich ludzi dobrej woli, w których sercu działa

O. R. K o s t e c k i , T a j e m n i c a otchłani, tam że 31 (1962) s. 266— 270; P. D z i a s e k , P o ś m i e r t n y los d zieci nie och rz c zo n y c h . W: P o d t c h n i e ­

n ie m D ucha Ś w ię t e g o . W s p ó łc z e s n a m y ś l teologic zna, P ozn ań 1964 s.

427— 456. Por. też W. G r a n a t , S a k r a m e n t y ś w ię t e , cz. 2, L u blin 1966 s. 119 nn.

26 Por. H. N y s , L e s a lu t sa n s l’E va n g ile, P aris 1966 s. 103 nn. 27 Por. X . O c h o a , I n d e x v e r b o r u m c u m d o c u m e n t is Concilii V atica n i

Secu n d i, R om a 1967 s. 444 n. 2 — S tudia T h eo lo g ica V arsavien sia

(17)

18 L U C J A N B A L T E R [1 6 ]

w sposób niewidzialny łaska. Skoro bowiem za wszystkich um arł Chrystus i skoro ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie boskie, to musim y uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w spo­ sób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej paschalnej tajem ni­ cy” (KDK, 22). Sobór nie wymienia tutaj w yraźnie dzieci nie- ochrzczonych, nie określa także sposobu włączenia się czło­ wieka nieochrzczonego w paschalną tajem nicę Chrystusa („spo­ sób Bogu w iadom y”), w ydaje się jednak, że sugeruje w pewnej mierze jedno i drugie. Podkreślając bowiem powszechność woli zbawczej Boga, absolutnie z niej. nie wyklucza dzieci nieochrz- czonych, wskazując natom iast na zbawczą rolę śmierci, która znajduje sensowne w yjaśnienie jedynie w powiązaniu ze śm ier­ cią Chrystusa: — „Przez Chrystusa więc i w Chrystusie rozja­ śnia się zagadka cierpienia i śmierci, która przygniata nas poza Jego Ew angelią” (KDK, 22) — sugeruje chyba myśl nową, podjętą już przez teologów 28, o oczyszczającym znaczeniu śmierci. Czy dla małego nieochrzczonego dziecka samo przej­ ście przez bram ę śmierci nie byłoby w ystarczającą okazją do oczyszczenia się z obciążającej je śmierci grzechowej?

Za możliwością zbawienia dzieci nieochrzczonych przem aw ia­ ją także inne wypowiedzi soboru Watykańskiego II. Omawia­ jąc na przykład konieczność Kościoła do zbawienia, Sobór stwierdza, że nie mogliby „być zbawieni ci ludzie, którzy w ie­ dząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystą­ pić do niego, bądź też w nim w ytrw ać” (DM, 7). Wypowiedź ta ma jednak na uwadze tylko tych ludzi, do których dotarła Ewangelia, zaraz bowiem Sobór dodaje, że ludzi nie znających Ewangelii Bóg może doprowadzać do w iary „wiadomymi tylko sobie drogam i” (tamże).

Czy do tych ludzi nie znających Ewangelii nie należą także dzieci nieochrzczone? Przecież sam Bóg i od nich „nie jest da­

28 Por. Y. С o n g a r, C h r y s t u s i z b a w i e n i e ś w i a t a , K rak ów 1968 s. 200 nn.; J. P i e p e r , Ś m i e r ć i n ie ś m ie rte ln o ść , Paris 1970; L. В o r o s,

(18)

[1 7 ] C H R Z E S T D Z IE C I 19

leko, skoro” — jak mówi K onstytucja dogmatyczna o Kościele (nr 16) — daje im „życie, tchnienie i wszystko, a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni”. Jeżeli zatem — zgodnie z w yraźną nauką Soboru ■— „mogą osiągnąć zbawienie wieczne” ci wszyscy, którzy nie znając, bez własnej winy, Ewangelii, szczerym sercem Boga szukają i wolę Jego starają się pełnić, a także ci, którzy nie doszli nawet, bez własnej winy, „do wyraźnego poznania Boga”, a usiłują „wieść uczci­ we życie” (KK, 16) czyżby jedynie dzieci nieochrzczone miały pozostawać w gorszej sytuacji?

Nowe spojrzenie na problem konieczności Kościoła do zba­ wienia oraz mocne podkreślenie przez Sobór możliwości zba­ wienia ludzi nieochrzczonych pozwala zatem zrewidować do­ tychczasowy sposób stawiania problem u zbawienia małych nie­ ochrzczonych dzieci i zrezygnować z przesadnego lęku o ich los pośmiertny. Nie chodzi oczywiście o jakieś zlekceważenie dusz­ pasterskiej troski o faktyczne i możliwie rychłe włączenie dziecka w zbawcze m isterium Chrystusa, lecz o właściwe, od­ powiednie potraktow anie tego, tak wielkiego sakram entu. Chrzest jest praw dziw ym świętem Ludu Bożego, wym agającym należytego przygotowania oraz takiego sprawowania, które by odpowiadało jego najgłębszej treści i ją właściwie wyrażało.

VI. D U C H ŚW IĘTY, E U C H A R Y ST IA , R A D O ŚĆ ŚW IĄ T EC Z N A

Wypada jeszcze, przy końcu naszych rozważań, zwrócić uwa­ gę na pewne dalsze problem y teologiczne związane z chrztem małych dzieci. Na pierwsze miejsce wysuwa się tu obecność Ducha Świętego i Jego rola w odrodzeniu chrzcielnym. Obec­ ność tę podkreślała dotychczas o wiele mocniej od zachodniej teologia wschodnia. Sobór W atykański II nie omieszkał jednak uzupełnić także i tego braku.

Odrodzenie chrzcielne dokonuje się niewątpliwie mocą Du­ cha Świętego, który zespala w ew nętrznie człowieka ze zbaw­ czą śmiercią C hrystusa i wprowadza w Jego zm artw ychw sta­ nie. Zew nętrznym liturgicznym w yrazem tej żywej obecności

(19)

2 0 L U C J A N B A L T E R [18]

D ucha Świętego w chrzcie św. jest namaszczenie krzyżmem. O ile jednak Wschód chrześcijański zaczął z biegiem czasu traktow ać to sięgające pierwszych wieków namaszczenie jako właściwie pojęte bierzmowanie, Zachód oddzielił stopniowo oba te sa k ra m e n ty 29. Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, by w namaszczeniu krzyżm em św. dopatryw ać się jak gdyby „pieczęci Ducha Świętego”,, który uw ew nętrznił w ochrzczonym C hrystusa i sprawił, że człowiek ten stał się faktycznie „dru­ gim C hrystusem ”. Można by jednak w ysunąć w formie pyta­ n ia inną jeszcze sugestię, a mianowicie, czy nie należałoby, zespalając teologiczną myśl wschodnią z zachodnią, doszukiwać się w krzyżmie św. — analogicznie do sakram entu kapłaństw a — jakichś zaczątków bierzmowania, a więc, mówiąc innymi słowy, dopatryw ać się rzeczywistej i czynnej obecności Ducha Świętego w Jego funkcji „rodzącej” Kościół Boży 30?

Można by chyba także dołączyć do powyższej następną su­ gestię, która zasługuje na uwagę teologów i duszpasterzy, prze­ de w szystkim zaś urzędu nauczycielskiego Kościoła, chociażby ze względów n atu ry czysto ekumenicznej. Chodzi mianowicie o komunię św. Starożytny Kościół łączył bowiem zazwyczaj chrzest (także m ałych dzieci) z Eucharystią, z komunią św. P raktyk ę tę podtrzym ał po dziś dzień Wschód chrześcijański31; zaniechano jej natom iast na Zachodzie, trudno powiedzieć do­ kładnie z jakich względów. Niektórzy teologowie protestanccy zaczynają już jednak sugerować możliwość, a naw et koniecz­ ność ponownego j ej wprowadzenia 32. Czy nie należałoby za­ tem przem yśleć tego problem u także z katolickiego punktu

28 Por. A. B e n o i t , L e Baptêm e. Sa célébration et sa signification dans l’Eg lise ancienne. W: B aptêm e, sacrem ent d ’unité, dz. cyt., s. 70 n. (9— 84).

30 J e ż e li sa k ra m en t k a p ła ń stw a je s t „ w ielo sto p n io w y ”, czy n ie m ożna b y p odobnych sto p n i d opatrzeć się w sak ram en tach w ta jem n iczen ia ch rzęści j ań sk iego ?

31 Por. B. B o b r i n s k o y , L e M y stère Pascal du baptêm e. W: B a p tê­ m e, sacrem ent d ’unité, dz. cyt., s. 144 (85— 144).

32 Por. A. B e n o i t , dz. cyt., s. 78 nn. Por. też A. S t e n z e 1, „ C z a ­ s o w e ” г „ponadczasow e” elem en ty w historii katechu m en atu i ch rztu ,

C onc 1— 10 (1966/7) s. 64 (56— 65); J. B. M o l i n , Com m ent céléb rer a u jo u rd ’hui le baptêm e d ’un petit enfant?, LM D 89 (1967) s. 105— 117.

(20)

[19] C H R Z E S T D Z IE C I 2 1

widzenia? Chrzest wprowadza bowiem człowieka do Kościoła, w samo jego centrum , a centrum tym jest właśnie Eucharystia.

I ostatni już problem n atu ry teologiczno-duszpasterskiej, pro­ blem radości świątecznej. W starożytności chrześcijańskiej chrzest był wielkim świątecznym wydarzeniem, prawdziwym, przeżyciem angażującym całą społeczność kościelną. Podkreśla­ ją to zgodnie historycy problem u. Gdy weźmie się zresztą pod uwagę to, co w nim się faktycznie urzeczywistnia: zespolenie ze śmiercią Chrystusa, udział w Jego zm artw ychw staniu, odro­ dzenie duchowe, wejście do Kościoła ·— nie będzie najm niejszą przesadą stwierdzenie, że chrzest małego naw et dziecka stano­ wi wielkie wydarzenie w życiu wspólnoty kościelnej.

Z biegiem czasu jednak chrzest utracił wiele ze swego świą­ tecznego nastroju. Celebrowano go jak gdyby na marginesie życia kościelnego, na poboczu, w zakrystii, nierzadko w po­ śpiechu, w m ałym gronie osób. Odnowiony obrzęd chrzcielny stara się nawiązać do dawnej tradycji: podkreśla uroczysty cha­ rak te r chrztu św., mówi o czynnym zaangażowaniu wspólnoty kościelnej, o jej obecności33. Faktyczna realizacja wskazań Ry­ tu ału będzie jednak zależała w wielkiej mierze od postaw y sa­ mego duszpasterza. Troskliwy kapłan, praw dziw y ojciec i opie­ kun wspólnoty parafialnej postara się niewątpliwie o takie przygotowanie chrztu św. i o takie jego sprawowanie, że chrzest stanie się napraw dę świątecznym przeżyciem i wielkim w yda­ rzeniem w życiu Ludu Bożego.

D e b a p t i s i m i p a r v u l o r u m q u a e s t i o n i b u s t h e o l o g i c i s A rgu m en tu m

P a rv u lo ru m b aptism us u ltim is h isce an n is p lu rim as th eo lo g o ru m d iscu ssion es m ovit. In anim os his q u aestion ib u s ad verten d os d isse r ta - tion es С. В a r t h prim um in flu x eru n t, q u i p ra esen tem p raxim a d m in

i-33 W iele cen n y ch p ra k ty czn y ch w sk a za ń d otyczących rea liza cji n o w eg o obrzędu p o d a je zbiorow a p u blikacja: S. C z e r w i k — J. K u d a s i e - w i c z — J. Ł a c h ·— A. S k o w r o n e k , S a k r a m e n t ch rztu . L it u r g ia ,

(21)

22 L U C J A N B A L T E R [20]

stran d i bap tism i p arvu lis in dubium v ocavit, atq u e E cclesiam C ath oli- ca m a p p elavit, u t doctrinam suara in hac re denuo p erquireret, dein d e p rogressu s d ialogi o ecu m en ici co n n ex u s cum stu d io ad u n iform itatem p r a x is in hac om nibus E cclesiis C hristianis com m u n i causa, d en iq u e p o stu la ta ipsorum cu rae an im aru m addictorum sacerdotum , qui in d u b iu m v o ca n t ration em ad m in istran d i bap tism i p a rv u lis n atis fam iliis, q u a e in m argin e v ita e relig io sa e v ersan tu r. In his d iscu ssion ib u s se c ta - tores et a d v ersa rii co n feren d i bap tism i p a rv u lis probationes th eologicas ad d u cu n t, q u a e ipsorum sen ta n tia suas op iniones co n firm are vid en tu r.

Q uaestio p rin cip alis cum sacram en to b a p tism i co n n ex a est fides. B ap tism u s con fert fid em , eam q u e etiam exigit. Q ui fid e i sa cram en tu m est. P rim as tarnen p artes in hoc sacram en to ad m in istran d o non ten et fid es eius, q u i bap tisatu r, sed fid es ip siu s E cclesia e, quam ip sa form u la b a p tism i exp rim it. P o stu la tu m ergo fid ei turn in bap tism o ad u lti, turn p a r v u li adim pletur.

B ap tism u s ta m en etiam fid e m dat et p rim ord ialiter cu m E cclesia con iu n git. P len a coniunctio cum so c ie ta te ecclesia stica ex ig it, iu x ta d otri- nam C oncilii V atican i II, ut b a p tisa tu s om nia E cclesia e p raecep ta, atq u e sa lu tis m edia in ea con stitu ta, accipiat, et m ed ian tib u s P ap a necnon E p iscopis u n ion em cum C hristo, E cclesiam gu b ern an te, con servet. T ran - situ s ab in itio fid e i ad fid em p len am , et ab in ch oata in carn ation e in E cclesia m ad in carn ation em p len a m fa cilis non est: bap tisatu s gra- d atim su a e unionis con sciu s fieri d ebet atq u e co m m u n ita tis cum u n iv e r - so P op u lo D ei, qui sacram en tu m sa lu tis to tiu s m u n d i est, d ein d e su ae u n ion is cum Christo, eiu sq u e sa lu tifera m orte et ressu rectio n e (unionis, q u a e e x b ap tism o oritur, et q u ae e x ontologica e x iste n tia lis fie r i debet, q u a e in dies vitam sp iritu a lem b ap tisati nutriat), d en iq u e su a e p artici- p ation is in sacerd otio C hristi eiu sq u e a liis fu n ctio n ib u s (victim a esse cu m C hristo pro m u n d i salu te). Q uae om nia fin em ed u cation is c h ristia - n a e con stitu u n t. Si de fa m ilia iu x ta fid ei principia v iv e n te agatur, sp es p rob ata esse vid etu r, p a rv u lu m b ap tisatu m ch ristia n u m su a e religion is co n sciu m fore. S i v ero agatu r d e fam ilia, q u a e sua officia religiosa a d im p lere n eg leg it, dubia m agna oriuntur id eoq u e p raeviu s ca tech u m e- n a tu s p ostu latu r, v e l etiam ev a n g eliza tio paren tu m in d ifferen tiu m , qui ta m en p rolem su am b aptizare cupiunt.

A lia q u aestio cum p arvu loru m baptism o co n n ex a est conversio. B ap ­ tism u s co n v ersio n em supponit; eam q u e etiam con ficit. Et am plius di- cen d u m est, h an c con version em , q u a e a th eo lo g is iu stifica tio vocatu r, in ipso bap tism o fieri. Q uae co n sistit in interna, to ta li tra n sm u ta tio n e p eccatoris in hom inem iu stu m et sanctum . C onsiderata h u iu s operis m a g n itu d in e iu stu m p astorale p ostu la tu m proponitur, ut cura sat cito a d m itten d i p a rv u lo s ad b ap tism u m adhib eatu r, ut quam citissim e p le n itu d in e v ita e d iv in a e donentur.

(22)

[21] C H R Z E S T D Z IE C I 23 A ccelera tio n em vero bap tism i non su a d et q u estio salu tis, q u ae olim fo rtiter exp rim eb atu r, et q u a e nunc m agis e x iste n tia lite r tractatur. S alu s h om in is de fa cto in terris in choatur, in v ita , q u ae in terris agitur, p le - n itu d in em vero su a m in a e te r n ita te asseq u itu r. C oncilium V a tica n u m II non d icit qu id em de sa lu te p arvu loru m non b aptisatorum , ex p resse tam en a ffirm a i, D eum om nibus h o m in ib u s. donare p o ssib ilita tem p er- v en ien d i, m odo a D eo cognito, ad p articip ation em in hoc p asch ali m ysterio. E C oncilii doctrina ded u ci ergo p otest probata con clu sio de p o ssib ilita te sa lu tis etiam p a rv u lo ru m non b aptisatorum .

B a p tism u s prim ordia S p iritu s S a n cti p ra esta t hom ini. S acram en tu m p len itu d in is ch ristia n a e Sacra C onfirm atio est. C hristiani orien tales haec duo sacram en ta sem p er coniungunt, o ccid en ta les v ero p au latim ea d isiu n x eru n t, relicta tam en q u asi su rrogation e con firm ation is in u n ctio n e oleo C hrism atis. Q uocum q u aestio oritur: n o n n e sacram en ta in itia tio n is ch ristian ae in m od u m sa cra m en ti ordinis tractari possint, q u asi a liq u a p lu res gradus con tin en s realitas, q u am su scep tio sa cra ­ m en ti eu ch a ristia e com p let (haec praxis in ecclesiis orien talib u s u sque n unc serv a tu r et a n o n n u llis th eo lo g is p rotestan tib u s iam approbatur)? P a rv u li b ap tism u s ev id en ter g rave m om en tu m pro tota com m u n itate ecclesia stica , n em p e festu m , so llem n ita s, m agna la e titia e fo n s ex istit. Sic olim fu it. N um quid et nunc non d eb eat esse, era totiu s com m u n itatis p aroecialis so llem n ita s?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Śmierć Władysława Warneńczyka. Bitwa pod Płowcami. Nadanie przywileju koszyckiego przez Ludwika Węgierskiego. Ucieczka Bolesława II Śmiałego na Węgry. Zdobycie

nym Śląsku pisze w r. 201, że „n ajistotn iejszym i elementami p o ło ż e ­ nia tkaczy były niebywale niskie płace, spow odow ane konkurencją tow arów produ

O ile wpro­ wadzenie rozwiązania uniemożliwiającego osobom niezdolnym do samo­ dzielnej egzystencji ubezpieczenia się na wniosek od wypadku przy pracy można

Gdy już uporaliśmy się z porząd- kowaniem cmentarza przeszliśmy do zadania głównego – do restauracji zabytkowych pomników. Poza nami nikt się nimi nie interesuje, są to

7 Żyjesz, oddychasz, cokolwiek robisz dzieje się to teraz – naucz się szanować swoją obecność – musisz wiedzieć, że ona (twoja obecność) ma wpływ, nawet jeśli tego

Wielomian stopnia n może mieć co najwyżej n pier- wiastków... Udowodnij, że dla żadnego argumentu całkowitego nie przyjmuje on

Ocena ryzyka – zwrócenie uwagi na rzeczywisty charakter wy- konywanej pracy oraz na rzeczywiste środowisko pracy; unikanie formuło- wania założeń o stopniu ryzyka wyłącznie

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-