• Nie Znaleziono Wyników

Nowe prawo małżeńskie Kościoła katolickiego : (refleksje wstępne)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowe prawo małżeńskie Kościoła katolickiego : (refleksje wstępne)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Żurowski

Nowe prawo małżeńskie Kościoła

katolickiego : (refleksje wstępne)

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 27/1-2, 245-253

1984

(2)

przed m iotem za in tereso w a ń prawm iczych. T akże duch p raw a k o śc ie l­ nego 7 — przy czym jest rzeczą charakterystyczn ą, że p ierw szą pracę

o duchu poprzed n iego K od ek su n ap isał p r a w n ik -p r o te sta n t8. D ziś jed ­ nak ró w n ież k a n o n iści ;są p rzy g o to w a n i i sk ło n n i od k ryw ać ducha praw a. N ie m uszą zresztą tego ducha dopiero d efin io w a ć, lecz oddać się jem u w służbę, być do d ysp ozycji n arzędnej. B o duch p raw a k o ­ ścieln eg o to n ie idea, abstrakcja, w y d e d u k o w a n a zasada, a le D uch C hrystusa i Jego Ojca, który ożyw ia, jed n oczy i n a p ełn ia K ościół, k tó ry ob ja w ia się i u o b ecn ia jako p raw da i m iłość — D uch, k tóry tw o rzy bratersk ą w sp ó ln o tę b ędącą jako w sp ó ln o to w y organizm n a ­ rzęd ziem jego zb aw czego działania.

P o zw o lę sob ie zakończyć cy ta tem ze w zm ia n k o w a n eg o p rzem ó w ie­ nia P a w ła VI: „ Jeśli p raw o k o ścieln e m a sw ó j fu n d a m en t w C hry­ stu sie, jeśli m a zn aczen ie zinaku w ew n ętrzn eg o d ziałan ia D ucha, w in n o w yrażać i popierać ży cie D ucha, sprow ad zać ow oce D ucha, być n a­ rzęd ziem la s k i i w ię z ią m iłości. W aszą p racę — zw raca się P a w e ł VI do k a n o n istó w — sty m u lu ją przede w sz y stk im w y m o g i D ucha, k tó ry d ziała w K o śc ie le ” 9.

K S. M A R IA N ŻUR O W SK I

NOWE PRAWO MAŁŻEŃSKIE KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO (REFLEKSJE WSTĘPNE)

Z n am ien n ą jest rzeczą, że n o w y K odeks P raw a K anonicznego zgod­ n ie z w y ty c z n y m i Soboru W atyk ań sk iego II za sto so w a ł różny od do­ ty ch cza so w eg o u k ład m aterii, w k tórym p raw o m a łżeń sk ie zn alazło się w k sięd ze IV, om a w ia ją cej k o ścieln ą fu n k cję u św ięca n ia . W czę­ ści p ierw szej O S a k ra m e n ta c h tytu ł V II obejm uje w ięc k anony od

1055 do 1165. Z godnie z m y ślą soborow ą K odeks stara się p rzed staw ić w n orm ach p raw n ych m a łżeń stw o jako w sp ó ln o tę życia u k ieru n k o w a ­ ną na dobro i d osk on ałość sam ych m ałżon k ów , k tórych o w ocem m iło ­ ści w za jem n ej jest prokreacja. A żeb y m ieć w m iarę m o żliw o ści ca­ ło śc io w e sp o jrzen ie na to ta k w a żn e w życiu K o ścio ła zagad n ien ie pragnę zw rócić u w a g ę szczeg ó ln ie na zasad n icze elem en ty n ow e, k tó ­ re m o d y fik u ją d o ty ch cza so w y stan p raw ny. T w órcy K o d e ksu starali się w n o w y m p ra w ie p od k reślić id eę sob orow ej d ecen tralizacji, stąd w ię k sz y n acisk został p ołożon y na u p ra w n ien ia b isk u p ó w i K o n feren ­ cji E piskopatu oraz na ducha ek u m en izm u i troskę duszpasterską.

W K o d eksie P raw a K anonicznego z 1917 roku nie p osiad aliśm y d e fi­ n ic ji m a łżeń stw a . N o w e n atom iast p raw o stara się w zw ięzły ch sło ­

7 Por. R. S c h w a r z , V o m G eist des K irch en rech ts, ö ste r r . A rchiv f. K irch en rech t 31 (1980) 223—240.

8 U. S t u t z , Der G eist des C odex Iu ris C anonici, S tu ttgart 1918.

(3)

246 K om u n ik aty [6] w a ch n a św ie tlić , czym m a łżeń stw o jest w sw ej istocie. Kan. 1055 n a ­ w ią z u je zarów n o do m y ś li soborow ej, jak i do sfo rm u ło w a ń rzym sk ich i tw orzy z tego jedną całość zw iązan ą ściśle z C h ry stu so w y m a k tem p o d n iesien ia teg o zw ią zk u do god n ości sa k ra m en ta ln ej, W arto zatem przytoczyć w p ełn y m b rzm ien iu kan. 1055 § 1:

„M ałżeńsk ie przym ierze, przez które m ężczyzn a i k o b ieta tw orzą ze sobą w sp óln otą ca łeg o życia, sk iero w a n ą ze sw e j n atu ry do dobra m a łżo n k ó w oraz do zrodzenia i w y c h o w a n ia p otom stw a, zo sta ło m ięd zy och rzczon ym i p od n iesion e przez C hrystusa P ana do g o d n o ści sa k ra m en tu ”.

Jak w id ać z p o w y ższeg o te k stu n o w e p raw o n a w ią zu je do pojęcia p rzym ierza p rzyp om n ian ego p rzez Sobór, przez k tóre m ężczyzn a i k o ­ b ieta stw a rza ją m ięd zy sobą in ty m n ą w sp ó ln o tę całego życia. W c y ­ to w a n y m k an on ie za w a rty jest g łó w n y cel m ałżeń stw a, m ian ow icie: dobro sam ych m a łżo n k ó w oraz zrodzenie i w y ch o w a n ie p otom stw a. N ie w p row ad za się tu taj żad n ych h ierarchii m ięd zy p oszczególn ym i cela m i tak, jak to b yło w poprzednim kodeksie.

K an on 1057 § 1 p rzyp om in a p o d staw ow ą zasadę, że m a łżeń stw o p o­ w sta je przez zgodę w yra żo n ą przez p ra w n ie zd oln e do tego osoby. Z go­ da ta przez żadną w ła d zę lu d zk ą n ie m oże być u zu p ełn ion a. K o lejn y § 2 u jm u je vt n o w y sposób przed m iot zgody m a łżeń sk iej. J e st to m ia ­ n o w icie zgoda, w k tórej m ężczyzn a i k ob ieta w n ie o d w o ła ln y m p rzy­ m ierzu w za jem n ie się sobie oddają i p rzyjm u ją w celu u sta n o w ien ia m ałżeń stw a. P od k reśla się w ię c elem en t tw ó rczy zgody m ałżeń sk iej. R óżnica z poprzednim p raw em p olega na tym , że położono n a cisk na c a łk o w ite, w za jem n e oddanie jako isto tę zw iązk u m ięd zyosob ow ego będącego m ałżeń stw em . N ie m ó w i się n a to m ia st w p ro st — jak p o ­ przednio — o przek azan iu sobie w za jem n ie u p ra w n ien ia do ciała.

K o lejn y kanon 1058 jest sfo rm u ło w a n iem now ym . W op arciu o pod­ sta w o w ą zasad ę p raw a n a tu ra ln eg o stw ierd za on, że w sz y sc y m ogą zaw rzeć m ałżeń stw o, chyba, że są do niegO' p ra w n ie n iezd oln i. M oże to w y p ły w a ć z p rzyczyn w rod zon ych , z w ad n ab ytych , z p ozy ty w n eg o p rzepisu praw a, lu b w ła sn e j dob row oln ej decyzji. Ta d ob row oln ość i p erson aln ość d ecy zji od n ośn ie zaw arcia m a łżeń stw a p ły n ie z p raw a n a ­ tu raln ego i n ik t in n y poza za in tereso w a n y m i stron am i tego u czyn ić nie .może.

K olejn y kanon 1059 jest logiczn ą k o n sek w en cją kanonu 1055. M ów i on, że m a łżeń stw o k a to lik ó w tak że i m iesza n e — to znaczy, w k tórym p rzyn ajm n iej jedna ze stron jest ochrzczona — rządzi się n ie tylk o p ra w em B ożym zarów no n a tu ra ln y m jak i p ozy ty w n y m , ale też k a n o ­ n iczn ym z za ch o w a n iem k o m p eten cji w ła d zy św ieck iej od n ośn ie do c y ­ w iln y c h sk u tk ó w m ałżeń stw a.

N ie w p row ad za n o w e p raw o ogó ln o k o ścieln ej fo rm y zaw arcia n a - rzeczeń stw a, ale sp raw ę tę zo sta w ia K o n feren cji E piskopatu, ażeb y ona w p raw ie p artyk u larn ym u reg u lo w a ła n ie ty lk o istn ie n ie tej in sty tu cji p raw n ej, ale ró w n ież o k reśliła jej form ę. In icja ty w a p astoraln a i tro­

(4)

ska o w ła śc iw e d u szp a stersk ie w y k o rzy sta n ie tego okresu w stęp n eg o jest tu n iejak o p ozostaw ion a K on feren cji.

N o w o ścią kod ek su jest to, co w P o lsce od do,syć daw n a było już p ra k ty k o w a n e, a m ia n o w icie od p ow ied n ie p rzy g o to w a n ie do m a łżeń ­ stw a zarów no k a tech ety czn ie, p astoraln ie, jak i litu rgiczn ie. W ten sposób n iejak o p rak tyk a u nas już sto so w a n a ro zcią g n ięta zo sta ła na c a ły K o­ ściół. Z tej też racji n ie m a potrzeb y szerzej się nad ty m zastan aw iać. J e śli chodzi o p rzeszk od y m a łżeń sk ie, dużą zm ian ą jest zn iesien ie w sz y stk ic h iy c h , k tóre d otych czas b y ły za licza n e do przeszkód w zb ra ­ n ia ją cy ch oraz tzw . stop n ia n iższego np. p ierw sze d w ie form y p rze­ szk od y w y stęp k u . N ie sta n o w i zatem już w n o w y m K o d e k s i e p rze­ szk o d y w zb ra n ia ją cej ślub zw y k ły , co o c z y w iśc ie n ie p ociąga aa sobą a n u lo w a n ia n ieg o d ziw o ści tak iego aktu w sferze su m ien ia, je ś li w od­ p o w ied n i spoisób n ie za ła tw i się sp ra w y w ob ec w ła d z y k ościeln ej. Z n ie­ sio n a jest tak że przeszkoda w zb ra n ia ją ca m a łżeń stw a m ięd zy k a to li­ k am i a b raćm i o d łączon ym i o c h rzczo n y m i A zatem m a łżeń stw o m ie ­ szan e jako p rzeszkoda zry w a ją ca zostaje ograniczana w y łą czn ie do m a łżeń stw m ięd zy k a to lik iem a n ie ochrzczonym . Jed n ak że n ie w o l­ no bez zezw o len ia ord yn ariu sza zaw ierać m a łżeń stw z ochrzczonym i n iek a to lik a m i. U zysk ać je m ożna ty lk o po u d zielen iu o d p ow ied n ich g w a ra n cji „c a u tio n e s” zarów no ze stron y k a to lik a jak i ich zn ajom ości z d ru giej stron y (Kan. 1124— 1129).

Dotychczias istn ia ła przeszkoda p o k rew ień stw a p raw n ego, w y n ik a ją ­ ca z adopcji, przy czym p raw o k o ścieln e za w iera ło d w ie różne d ysp o­ zycje. U zn aw an o ją b o w iem za przeszkodę w zb ran iającą lub zryw ającą w zależn ości od ro zw ią za ń p r a w o d a w stw a p a ń stw o w eg o w danym k ra­ ju. N ow e p raw o u jed n o lica sp raw ę, n ieza leżn ie od p ra w o d a w stw a p a ń ­ stw o w eg o . U sta n a w ia przeszkodę z adopcji p rzeszkodą zry w a ją cą i to zarów no w lin ii p rostej jak i w drugim stop n iu lin ii bocznej w ed łu g n o w eg o ob liczan ia p o k rew ień stw a . A zatem w ty m w y p a d k u istn ieje zaostrzen ie p rzep isu p raw n ego i rozszerzen ie go p rzyn ajm n iej u nas w P o lsce, gd zie dotych czas b yła to p rzeszkoda zachodząca ty lk o m ię ­ dzy ad o p tu ją cy m i ad op tow an ym . N ie brano b o w iem pod u w agę b ra­ terstw a , czy rela c ji siostrzan ej w y n ik a ją cej z adopcji. U w zg lęd n ia ją c racje u za sa d n ia ją ce tę p rzeszk od ę n a leży ta k ie p o sta w ien ie sp raw y uznać za słuszne.

P rzech od ząc do o m a w ia n ia d alszych zm ian w zak resie m aterii p rze­ szkód zry w a ją cy ch n a leży za sy g n a lizo w a ć sfo rm u ło w a n ie k anonu 1084 § 1, jeśli chodzi o n iezd oln ość do zaw arcia m a łżeń stw a . K o d e k s P r a w a

kan o n ic z n e g o z 1917 r . ok reślał ją bardzo ogóln ie i p o zo sta w ia ł resztę

nau ce i jurysp ru d en cji. O becnie sfo rm u ło w a n ie jest jaśn iejsze. Do za istn ien ia n iezd o ln o ści p ra w n ej w y m a g a się uprzed n iej, trw a łej n iezd o l­ n ości w sp ó łży cia , w y stę p u ją c e j p rzyn ajm n iej u jednej ze stron czy to w u jęciu ab solu tn ym , czy r ela ty w n y m . A zatem n ie w y m a g a się — jak to b yło d aw n iej dosyć p o w szech n ie d y sk u to w a n e rów n ież w ju rysp ru d en cji — zd oln ości do zrodzenia, p op rzestając jed y n ie na tym , co za leży od w o li

(5)

248 K om u n ik aty [8] lu d zk iej odnośnie m o żliw o ści dokonania zew n ętrzn eg o aktu. P r a w o ­ d aw ca n a to m ia st n ie chce w n ik a ć w d ziałaln ość organ ów w e w n ę tr z ­ n ych. P o jęcie zatem m ed yczn e tnie p ok ryw a się tu taj z n iezd oln ością w u jęciu praw nym ; K o d e k s n o w y — podobnie jak z 1917 r. — opiera się n a zasad zie p o d sta w o w ej, że w w y p a d k a ch w ą tp liw y c h n ie n a le ­ ży an i m a łżeń stw a zabraniać, ani też orzekać jego n iew ażn ości. P o ­ zostaje ró w n ież w m ocy stara zasada, że n iep łod n ość, która jest czym ś różn ym od n iezd oln ości, n ie zabrania m a łżeń stw a , chyba, że druga stro ­ na zostałab y p od stęp n ie pod tym w zg lęd em w p row ad zon a w błąd. (Por. kan. 1098 i 110-9.1 § 3).

Z rozum iałą jest rzeczą, że zgodnie z w p ro w a d zen iem przez Sobór W atyk ań sk i II d iak on atu sta łeg o tam , gdzie K on feren cja E piskopatu go p rzyjęła, diakoni, k tórzy p rzy jęli d iak on at jako żyją cy już w m a ł­ ż e ń stw ie n ie są zo b o w ią za n i do zach ow an ia celib atu . U n as jed n ak w P o lsce d iak on at jako sta ła fu n k cja n ie został w p row ad zon y, w obec tego p rzepis ten n ie m a u nas zastosow an ia.

K o lejn y k an on za jm u je się m aterią p ok rew n ą, a m ia n o w icie ślu b em czy sto ści p u b liczn y m i w ie c z y sty m w in sty tu cie zak on n ym , k tóry sta ­ n o w i przeszkodę zryw ającą. R ozszerzono zatem jej zakres, gdyż dotąd ty lk o ślub u ro czy sty p o w o d o w a ł ta k i skutek.

N a leży się d ziw ić, że K om isja p od jęła taką decyzję. M ożna b yło b o­ w iem w p row ad zić p o w y ższą norm ę w stosu n k u do osób n o w o w stę p u - jących. C złow iek b ow iem sam m u si d ecy d o w a ć o stop n iu i zak resie osob istej rezy g n a cji z u p ra w n ien ia n atu raln ego. C hrystus m ó w i b o­ w iem „jeśli ch cesz”, a K ościół n igd y dotych czas n ie zo b o w ią zy w a ł do zach ow an ia o strzejszej regu ły, je ś li ona z czasem p raw n ie została z ła ­ godzona. D o ty ch cza so w e n a to m ia st ślu b y proste w ie c z y ste n ie sta n o w iły p rzeszk od y zry w a ją cej, lecz tylk o w zb ran iającą. Z atem ob ecn ie sto­ pień w y rzeczen ia się dla tych osób jest w ięk szy , b ow iem przy prze­ szkodach m a łżeń sk ich n ie m ó w i się już o ślu b ach u roczystych , a k w e ­ stie szczeg ó ło w eg o ich o k reślen ia zo sta w ia się K o n sty tu cjo m w e w n ę tr z ­ n ym danego in stytu tu .

K o lejn ej w ię k sz e j zm ian y dokonano w zak resie p rzeszkody p o k rew ień ­ stw a, p ow racając do d aw n ego sp osob u ob liczan ia, u trzym an ego przez c a ły czas w K ościele W schodnim , a tak że p rak tyk ow an ego w p ra w o ­ d a w stw ie cy w iln y m . O d stęp u je się zatem od dotych czasow ego, staro- g erm eń sk ieg o system u , p rak tyk ow an ego w K o ściele łaciń sk im . Z godnie z kan. 108 stop ień p o k rew ień stw a oblicza się w e d łu g ilo ści rodzeń, c z y li osób, n ie biorąc pod u w a g ę w sp ó ln eg o przodka. B ez zm ian pozo­ sta je zasada p od staw ow a, że m a łżeń stw o jest n iew a żn e zaw arte w lin ii prostej, a w lin ii bocznej tylk o do 4-ego stop n ia, a w e d łu g d otych cza­ sow ego liczen ia do 2-go stopnia. A zatem n ie b ęd zie już p rzeszk od y m ięd zy k rew n y m i lin ii boczn ych , w stop n iu 5 i 6 w ed łu g now ego li­

czenia, a w ed łu g d o tych czasow ego, sto so w a n eg o w K o d e k s i e z 1917 r. w 3-cim lu b w 3-cim d o ty k a ją cy m drugiego.

(6)

w a rcie m a łżeń stw a w w yp ad k u w ą tp liw o ś c i co do istn ien ia p o k rew ień ­ stw a czy to w lin ii prostej, czy w drugim stop n iu lin ii bocznej. Jest to zu p ełn ie zrozum iałe, p on iew aż chodzi o w y k lu czen ie n ieb ezp ieczeń ­ stw a n aru szen ia p raw a naturalnego.

Z n iesion a zostaje p rzeszkoda p o k rew ień stw a d u ch ow ego istn ieją ca do­ tych czas m ięd zy och rzczon ym a u d ziela ją cy m chrztu oraz rodzicam i ch rzestn ym i. P rzeszk od a p o w in o w a ctw a ograniczona zostaje ob ecn ie t y l­ ko do lin ii prostej. N ie sta n o w i w ięc p rzeszk od y p o w in o w a ctw o w lin ii bocznej. R ów n ież p rzeszkoda p rzy zw o ito ści p u b liczn ej w y n ik a ją ca z m a łżeń stw a n iew a żn eg o i p u b liczn eg o k on k u b in atu , ograniczona z o sta je ty lk o do 1-go stop n ia lin ii prostej.

O zgodzie m ałżeńskiej

P o w a żn iejsze zm ian y w sfo rm u ło w a n ia ch p raw n ych d otyczą zd o ln o ś­ ci w y ra żen ia w ła śc iw e j zgody m a łżeń sk iej. T utaj p raw od aw ca w ja ­ śn iejszy ch niż dotych czas sło w a c h określa, k ied y czło w ie k sta je się n iezd o ln y m do zaw arcia m a łżeń stw a szczeg ó ln ie w w y n ik u ub ytk ów , czy zabu rzeń sp o w o d o w a n y ch chorobam i oraz sch orzen iam i p sy ch iczn y ­ mi. T w órcy K o d e k s u om aw iając zagad n ien ie zgody m a łżeń sk iej starali się ująć w trzy w ie lk ie d zia ły zasad n icze p rzyczyn y n iezd o ln o ści w y ­ rażen ia tejże zgody. B raki te już w d o ty ch cza so w ej ju ry sp ru d en cji b y ­ ły u w zg lęd n ia n e, jed n ak że dla w y e lim in o w a n ia w ie lu n iep otrzeb n ych w ą tp liw o śc i p raw od aw ca p ragn ie w m o żliw ie jasn ych sło w a ch o k re­ ślić ten fakt.

I tak k an on 1095 jako n iezd o ln y ch do zaw arcia m a łżeń stw a o k re­ śla tych

1° k tórzy z pow odu choroby u m y sło w ej, czy też p ow ażn ych zab u ­ rzeń u m y słu n ie są zdolni w yrazić w ła śc iw e j zgody m a łżeń sk iej jako p o zb a w ien i w y sta rcza ją ceg o u ży w a n ia rozum u.

2° P on ad to ci w sz y sc y , k tórzy n ie są d ojrzali w stop n iu w y sta r ­ czającym , c z y li n ie m ają „p ow ażn y brak rozezn an ia oceniającegoi” is to ­ tn ych u p ra w n ień i ob o w ią zk ó w m ałżeń sk ich , jakie sobie w za jem n ie p rzek azu ją i p rzyjm ują.

3° P od ob n ie n iezd o ln y m i do zaw arcia m a łżeń stw a • są ci, k tórzy z p rzyczyn n a tu ry p sy ch iczn ej n ie są zd oln i do w y p e łn ie n ia isto tn y ch o b ow iązk ów m ałżeń sk ich .

N ie jest to p raw o p ozytyw n e, ale w y ra źn e p o tw ierd zen ie w y m o g ó w p raw a n atu raln ego. W p ierw o tn y m te k śc ie sch em atu b yła tutaj m ow a o anom aliach p sy ch o sek su a ln y ch , ale osta teczn ie K om isja doszła do w n io sk u , że lep iej to sfo rm u ło w a n ie rozszerzyć, p on iew aż ir.ne an o­ m alie p sych iczn e m ogą .spow odow ać ten sam skutek.

W n a stęp n y m k an on ie 1096 lep iej o k reśla się m in im u m w ied zy w y ­ m agan ej do w a żn o ści zaw arcia m ałżeń stw a.

Przy om a w ia n iu w ad zgody m a łżeń sk iej poruszono oprócz tr a d y c y j­ nego ok reślen ia, że błąd co do osoby u n iew a żn ia za w a rty zw ią zek ,

(7)

'250 K o m u n ik aty [10] rów n ież i fa k t p row ad zący do tego sam ego sk u tk u w przypadku błędu co do w ła śc iw o śc i osoby, o ile b ył on przyczyn ą zaw arcia m a łżeń ­ stw a, pod w aru n k iem , że b ył on wyprost i zasad n iczo zam ierzony. J est to n iejak o p o d su m o w a n ie d o ty ch cza so w y ch w y n ik ó w ju ry sp ru d en cji oraz doktryny.

W ielk im osią g n ięciem d o k try n y jest w p ro w a d zen ie now ego kanonu 1098. P o stu lo w a ła ona od daw n a w p ro w a d zen ie w a d y zgody m a łż e ń ­ sk iej na sk u tek p od stęp n ego w p ro w a d zen ia w błąd. F a k ty czn ie tu taj w p row ad za się poprzez p o zy ty w n e praw o k o ścieln e ochronę u p ra w n ień stron y n iew in n ej, jeśli chodzi o w ła śc iw e p ozn an ie partnera p rzyszłego m ałżeń stw a. O ile już d aw n o istn ia ła tak a ochrona, gd y chodzi o p ełn ą d ob row oln ość p o d ejm o w a n ej d ecy zji w p ostaci u n iew a żn ien ia m a łżeń stw za w iera n y ch pod p rzy m u sem o ty le tu taj w p row ad za się kon k retn ą ochi'onę stron y in telek tu a ln o -p o zn a w czej. P o d stęp n e w ię c w p ro w a d ze­ n ie d ru giej stron y w błąd od n ośn ie d o rzeczy, która w sposób p o w a żn y m oże zak łócić w sp ó ln o tę życia m ałżeń sk iego, czyn i także m a łżeń stw o n iew ażn ym . J est to jednak norm a w prow ad zon a przez p raw o p o z y ty w ­ ne, w ięc n ie d ziała w stecz.

Z w y cięży ła ró w n ież w d y sk u sji opinia, że n ie m ożna ok reślić te k s a ty - w n ie w y p a d k ó w p od stęp n ego w p ro w a d zen ia w błąd, a lb o w iem w roz­ m a ity ch częściach św ia ta dotyczyć m ogą różnorodnych m aterii. D la teg o też resztę zo sta w ia p raw od aw ca o k reślen iu ju rysp ru d en cji i dok tryn ie podobnie, jak to się stało, ch ociaż w p rzeciągu bardzo d łu giego czasu w od n iesien u i do w p ły w u b ojaźn i i strachu.

K o lejn y k an on d o ty czy b łęd u co do cech isto tn y ch , w zg lęd n ie sak ra­ m e n ta ln e j god n ości m a łżeń stw a . N ie w p ły w a jed n ak ta k i błąd na w a ż ­ ność za w ieran ego zw iązk u , jak długo pozostaje b łęd em teoretyczn ym istn ieją cy m ty lk o w sferze m y ślo w ej. Jeżeli jednak b yłb y to błąd p rak ­ tyczn y, k tóry w p ły w a na d ecy zję — czy li jak m ów i kanon 1099 d eter­ m in u je w o lę, w ó w cza s d ecy d u je on o w ażn ości za w ieran ego zw iązku. M ożna w ięc m ieć od m ien n ą opinię, a le ch cieć zaw rzeć m a łżeń stw o tak, jak in n i je zaw ierają. O dm ienna w ięc op in ia w tym w y p a d k u n ie d e­ term in u je p rzed m iotu zgody m a łżeń sk iej, w ię c m a łżeń stw o jest w ażne. T ak sam o isto tn e e le m e n ty m a łżeń stw a cz y li sa k ra m en ta ln o ść jak i p raw o do w sp ó ln o ty są n a rów n i z cech am i isto tn y m i w § 2 kanonu 1101 o k reślo n e jako przed m iot sy m u la cji m a łżeń sk iej. W w y p a d k u w y ­ k lu czen ia ich m a łżeń stw o w a żn y m być nie m oże. (Por. kan. 1099).

N o w o ścią jest w p ro w a d zen ie w kan. 1H02 § 1 p raw a u n iew a żn ia ją ceg o w stosu n k u do za w iera n ia w szelk ich m a łżeń stw za w iera n y ch pod w a ­ ru n k iem od n oszącym się do p rzyszłości. J est to jed n ak rozw iązan ie m oim zd an iem n ie s z c z ę śliw e i b ęd zie w p rzy szło ści zm od yfik ow an e.

W o d n iesien iu do och ron y p raw n ej p ełn ej dob row oln ości stron y n ie ­ w in n e j, w sw ej isto c ie zach ow an a jest p op rzednia norm a z ty m tylk o, że zakres ochrony jest jeszcze rozszerzony. N ie w sp o m in a się b ow iem , że strach ten m u si być n ie sp r a w ie d liw y — „ in i u s t u m ”. Z u p ełn ie słu sz­ n ie, bo w o d n iesien iu do m a łżeń stw a k ażd y strach w y w o ła n y i każda

(8)

b ojaźń d eterm in u ją ca do m a łżeń stw a jest n iesłu szn a , n iesp ra w ied liw a . P on ad to p ra w o d a w ca dodaje o k reślen ie, że strach czy bojaźń n aw et n iero zw a żn ie w y w o ła n a „in con s u lte in c u s s u m ” p ow od u je ten sam sk u ­ tek, jeśli osoba za in tereso w a n a w id zi dla sieb ie jed yn ą m ożliw ość u w o l­ n ien ia się od n iego przez za w a rcie m ałżeń stw a. J est to w ię c dalsza e w o lu cja problem u.

Kanoniczna form a zaw arcia m ałżeństw a

P o d sta w o w e n orm y za w a rcia m a łżeń stw a w ob ec ordynariusza i pro­ b oszcza tery to ria ln eg o są zach ow an e, z ty m jednak, że w od n iesien iu do ord yn ariu sza i proboszcza p erson aln ego do w a żn o ści w y m a g a się w ty m osta tn im w yp ad k u , ażeb y p rzy n a jm n iej jedna ze stron n a leża ła do d iecez ji czy p a ra fii p erso n a ln ej ord yn ariu sza lub proboszcza. Z a cie­ ś n ien ie k o m p eten cji is tn ie je ró w n ież w o d n iesien iu do obrządku, a lb o­ w ie m w a żn a jest a sy sten cja p roboszcza lub ord yn ariu sza — w tym w y p a d k u ró w n ież tery to ria ln eg o — o ile p rzyn ajm n iej jedno z- n arzeczo­ n y ch jest obrządku ła ciń sk ieg o . J e st to za cie śn ien ie w stosu n k u do K o­ d ek su p op rzedniego. C hociaż ograniczania te w y d a ją się u zasad n ion e, jed n ak w p ra k ty ce m ogą p o w o d o w a ć n iep otrzeb n e k om p lik acje. Ł atw o b o w iem przez n ie u w a g ę o za w arcie m a łżeń stw a n iew ażn ego. Co innego, g d y b y o g ra n iczen ie to b y ło w y m a g a n e jed y n ie do god ziw ości, n ie zaś do w a żn o ści tak, jak jest obecnie.

Z d rugiej jed n ak stron y rozszerzono w ła d zę d eleg o w a n ia zarów no przez ord yn ariu sza jak i proboszcza, która m oże być dokonana w ra­ m ach ich terytoriu m zarów n o g en era ln ie jak i in d y w id u a ln ie, tak k a ­ p ła n o m jak i diakonom .. O gran iczen ie n a to m ia st w p row ad za § 2 k an o­ n u 1111. W ym aga on zd eterm in o w a n ia osób, k tórym d eleg o w a n em u w o ln o a systow ać. W ym óg te n jest do w ażn ości. D eleg a cja n atom iast „sp ecja ln a ” c z y li in d y w id u a ln a jak dotych czas w y m a g a śc iśle o k reślo ­ nego m a łżeń stw a . R ó w n ież i to ok reślen ie § 2-ego b ęd zie bu d ziło sze­ reg w ą tp liw o śc i, jak ich w p rak tyce n ie sposób u n ik n ąć. R atu je jednak sy tu a cję w y ra źn e o d w o ła n ie się przez kan. 1108 do kan. 144, który w p ro st sto su je tu taj znaną in sty tu c ję u zu p ełn ien ia ju ry sd y k cji w w y ­ p ad k u b łęd u p o w szech n eg o i to zarów no fa k ty czn eg o jak i praw nego oraz w w ą tp liw o ś c i p o zy ty w n ej i praw dopodobnej.

J e śli ch od zi o d eleg a cję do a sy sto w a n ia przy m a łżeń stw a ch , jest w p row ad zon a n ow ość, która b ęd zie ak tu aln a zasadniczo dla krajów m isy jn y ch , gd zie z b raku k a p ła n ó w m oże b isk u p d eleg o w a ć rów n ież lu d zi św ieck ich . B y lib y on i z ra m ien ia K ościoła św ia d k a m i u rzęd ow ym i, jed n ak po u zy sk a n iu p rzy ch y ln ej op in ii K o n feren cji E piskopatu oraz za z e zw o len iem S to lic y A p o sto lsk iej. N ie zn osi to w ażn ej n ad al form y n ad zw yczajn ej.

P od trzym an a jest zasada, że m a łżeń stw o zasad n iczo n a le ż y zaw ierać w k o ściele p a ra fia ln y m , jed n ak że zarów no o rd yn ariu sz jak i proboszcz

(9)

252 K om u n ik aty [12] m ogą dać zezw o len ie, b y się to dokonało w in n ym k o ściele czy k a ­ plicy.

O m ałżeństw ach m ieszanych

C hociaż fo rm a ln ie p rzeszkoda w zb ran iająca m a łżeń stw a m ięd zy k a ­ to lik iem a osobą ochrzczoną poza K o ścio łem k a to lick im zo sta ła z n ie ­ siona, jed n ak ze w zg lęd u na n ieb ezp ieczeń stw o jed n o ści i w sp ó ln o ty w e w n ętrzn ej w tak im m a łżeń stw ie, K ościół w y m a g a u zysk an ia od or­ d yn ariu sza m iejsca z e zw o len ia n a za w a rcie tak iego zw iązk u . W arunki u zysk an ia tego z ew o len ia są ta k ie sam e, jak dotych czas tzn. w y m a ­ g a n e do u zysk an ia d y sp en sy. W d o ty ch cza so w y m p ra w ie ok reślało to

M o tu P r o p r i o M a t r im o n ia m i x t a . Od stron y k a to lick iej w y m a g a się

ręk ojm i za ch o w a n ia w ła sn e j w ia ry i u su n ięcia n ieb ezp ieczeń stw jej za­ g rażających oraz zrob ien ia w szystkiego,, co m o żliw e, ażeb y ca łe potom ­ stw o b yło w K o ściele k a to lick im ochrzczone i w y ch o w a n e. O tym p rzyrzeczen iu p ow in n a być druga strona p ow iad om ion a, jak rów n ież o k a to lick iej n au ce o jedności,, n iero ze rw a ln o ści i sa k ra m en ta ln o ści m a łżeń stw a . P o m in ięto . tu ta j jed n ak — n ie bardzo w id ać rację d la ­ czego — w a ru n k i zezw o len ia na m a łżeń stw o k a to lik a z osobą, która fo r­ m a ln y m a k tem o d stąp iła od K ościoła k a to lick ieg o , ch ociaż jest och rz­ czona. W spom ina o ty m ty lk o kan. 1071 § 1,4°. § 2 tego kam. dotyczy ogóln ie w y m o g ó w i g w a ra n cji, a p rzecież n ieb ezp ieczeń stw o jest w ię k ­ sze.

P o zostaje rów n ież w m ocy d otych czasow a norm a, że w w yp ad k ach u za­ sad n ion ych tru d n o ści ord yn ariu sz m iejsca m oże u d zielić d y sp en sy od form y, z za ch o w a n iem jed n ak w y m o g u p u b liczn ego za w a rcia tegoż m a ł­ żeń stw a. S zczeg ó ły m ają ok reślić K o n feren cje E piskopatu.

W rozd ziale V III O s k u t k a c h m a ł ż e ń s t w a słu szn ie zu p ełn ie kanon 1135 p od k reśla rów n e u p ra w n ien ie i o b ow iązek ob yd w u w sp ó łm a łżo n ­ k ów do w y p e łn ie n ia tego, czego w sp ó ln o ta życia m a łżeń sk ieg o w y ­ m aga. O dnosi się to w rów n ej m ierze n ie ty lk o do ob o w ią zk ó w i u p ra­ w n ie ń m ięd zyosob ow ych sam ych m ałżon k ów , ale i do w sp ó łd zia ła n ia

w w y ch o w a n iu d zieci — kan. 1138.

Problem separacji m ałżonków

J e śli chodzi o za g a d n ien ie d ysp en sy p a p iesk iej od m a łżeń stw a za­ w artego, a le n ie d o p ełn io n eg o oraz p rzy w ileju P a w io w eg o , n ie m a za­ sad n iczych zm ian w stosu n k u do pop rzed n iego p ra w o d a w stw a . W od­ n iesien iu do tzw . „ p rzy w ileju P.iotrow ego” w w y p a d k u w ie lo ż e ń stw a przed ch rztem n o w y K od ek s um ieszcza starą norm ę K od ek su z 1917 r. z ty m jednak, że daje się zezw o len ie — bez każd orazow ego a k tu ze stron y Ojca św . — w y b ra n ia jed n ej osoby spośród k ilk u jako p raw o­ w iteg o m ałżon k a na przyszłość, jeśli istn ia ła b y p ow ażn a trudność p o­

(10)

zo sta n ia z p ierw szy m partnerem . N a leży jed n ak zaw rzeć to m a łżeń ­ stw o w ed łu g fo rm y k an on iczn ej po p rzy jęciu chrztu. In teresu ją cy m dla teren u m isy jn eg o jest kan. 1149.

N ie m a za sa d n iczy ch zm ian w norm ach d o ty czą cy ch sep aracji z w y ­ k łej oraz d otyczących u zd ro w ien ia m a łżeń stw a czy to zw y k łeg o , czy też n ad zw yczajn ego, czy li tzw . u zd ro w ien ia w zaw iązk u , poza k oń cow ą norm ą, że w ła d za u zd ro w ien ia w za w ią zk u m oże być u d zielon a przez b isk u p a d iecezja ln eg o w k o n k retn y ch w y p a d k a ch i w ok reślo n y sp o­ sób.

W arszaw a, 11 lu teg o 1983 r. B P W A LEN TY W ÓJCIK

DZIESIĘĆ TOMÓW ZEITSCHRIFT DER SAVIGNY -STIFTUNG FÜR RECHTSGESCHICHTE —

KANONISTISCHE ABTEILUNG LVII—LXVI (1971— 1980)

W r. 1957 o g ło sił L eszek W inowiski na ła m a ch C zasopism a p r a w n o -h i- storyczn ego recen zję 9 to m ó w Z e its c h rift der S a v ig n y -s tiftu n g fü r R echtsgeschichte — ka n o n istisch e A b te ilu n g 1947— 1 9 5 6 P rzed sta w ił h isto rię p o w sta n ia n o w eg o d ziału — K anonistische A b te ilu n g i założenia w p racy tej p la có w k i n a u k o w ej w oparciu o „ w p ro w a d zen ie” ze stro ­ ny red a k cji do I tom u tego w y d a w n ic tw a w 1911 r.2. N a św ie tlił też w sposób raczej og ó ln y przyczyn y, k tóre d op row ad ziły do p ow stan ia w ła śn ie ta k ieg o czasopism a, p o św ięco n eg o h isto rii p raw a k ościeln ego. N a stęp n ie o m ó w ił 4 w y o d ręb n io n e przez sieb ie g ru p y a rtyk u łów . P o ­ sta w ił p ytan ie, czy za m ieszczon e w tym cza so p iśm ie a rty k u ły i p rzy ­ czyn k i n a u k o w e d op row ad ziły a p rzy n a jm n iej u ła tw iły stw o rzen ie p rzy­ szły ch syn tez. W zak oń czen iu dał od p ow ied ź u m ia rk o w a n ie p ozytyw n ą. O becnie, po 25 la ta c h m ożem y w ró cić do tem a tu , k tó ry p oru szył L. W inow ski. G dy id zie o h isto rię p o w sta n ia d ziału n a zw a n eg o n ie c a ł­ k iem p recy zy jn ie K anonistische A b te ilu n g , d ysp on u jem y dziś 36 lis ta ­ m i d otyczącym i tego problem u. O głosił je K. S. B ader w 1964 r.3. R zu ­ ca ją one św ia tło na założenia, k tóre p rzyjął w ła ś c iw y tw órca tej p la ­ có w k i n a u k o w ej U lrich S tutz, i p o zw a la ją lep iej zrozum ieć w y ty c z n e przy dob ieran iu przez red ak cję a rty k u łó w , p rzy czy n k ó w i recen zji na ła m y om a w ia n eg o rocznika. D la zo rie n to w a n ia się, czy p u b lik a cje w K anonistische A b te ilu n g prow adzą do stw orzen ia syn tez n au k ow ych , p rzy jrzy m y się d ziesięciu osta tn im tom om tego w y d a w n ic tw a . W eźm ie­

1 Czasopism o p ra w n o -h isto ryc zn e 9(1957) z. 1 s. 385—395.

2 Z e its c h rift der S a v ig n y -S tiftu n g fü r R echtsgeschichte, K anonistische A b te ilu n g 1(1911) V II— IX (skrót Z R G -K A ).

3 Z u r G ründung der ka n o n istisc h en A b te ilu n g der Z e its c h rift der Sa - v ig n y - S tiftu n g fü r R echtsgeschichte, Z R G -K A L(1964) 512—551.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na portalu www.trójmiasto.pl w dniu 18 marca 2011 roku pod artykułem informującym o postawieniu tablic i wypo- wiedzi prezesa oddziału gdańskiego Zrzeszenia

Niebezpieczeństwem kapłańskiej posługi jest zatem stawianie przez prezbiterów na ich samowystarczalność oraz nadmier- na koncentracja na problemach egzystencjalnych przy jednoczesnym

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 36/3-4,

Jeżeli zaś — jak to czyni Budzyk — przeciwstawia się stopy zestrojowe (nazy­ wane konkretnymi i językowymi) stopom krzyżowanym (nazywa­ nym stopami

Z interwencyjnych prac archeologicznych zrealizowanych na działce nr 411/1 przy ulicy Piekarskiej w Chojnie w styczniu 2001 roku, Szczecin 2001, mps WUOZ.. Kołosowski,

Wpłynęło na to coraz więk­ sze angażowanie się osób kierujących jego życiem do prac Komisji Histo­ rycznej TPN oraz do prac powstałego w tym czasie

Thereby it is possible to study the spatial distribution of the droplets in turbulence using the so-called Radial Distribution Function (RDF), a statistical measure to quan- tify

The inclusion of the work of other spatial planning evaluation theorists (Mandarano, 2008; Margerum, 2002; Innes & Booher, 2003; Healey, 1998; Briassoulis, 2004) was done to