• Nie Znaleziono Wyników

"Atlas historyczny Polski", pod red. Wł. Czaplińskiego i T. Ładogórskiego. Mapy oprac. I. Gieysztorowa [et al.], Warszawa 1967 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Atlas historyczny Polski", pod red. Wł. Czaplińskiego i T. Ładogórskiego. Mapy oprac. I. Gieysztorowa [et al.], Warszawa 1967 : [recenzja]"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Atlas h istoryczny Polski pod redakcją Wł. C z a p l i ń s k i e g o i T. Ł a d o g ó r s k i e g o . M apy opracowali: I. G i e y s z t o r o w a , J. H um - n i c k i, R. J a m k a , J. J a ń c z a k , B. K a c z m a r s k i , M, K o m a - s z y ń s k i , T. Ł a d o g ó r s k i , J. M i t k o w s k i , Wł. P a ł u c k i , H. R u t k o w s k i , Z. R z e p a , H. S z u l c , A. Ż a b o k l i c k a , Pań­

stw ow e Przedsiębiorstwo W ydaw nictw Kartograficznych, Warszawa

[1967], 54 tablice w ielobarw ne i s. 52 tekstu.

Od starszej epoki kamiennej do doby w spółczesnej dzieje naszych ziem i państwa zostały zobrazowane za pom ocą licznych map, planów i kartogram ów. Orientację ułatw iają komentarze i staranny indeks nazw geograficznych. Jest to na dobrą sprawę pierwsza publikacja tego typu w naszej literaturze. W prawdzie przed 30 przeszło laty Wł. S e m k o w i c z ogłosił cykl map przedstawiających dzieje Polski, które w eszły w uproszczonej form ie w skład atlasów szk o ln y ch ł, było to jednak przedsięwzięcie znacznie skromniejsze i zrealizowane przez jednego autora.

Na kartach atlasu m ożem y odczytać ślady przemian politycznych i m etodo­ logicznych, w które obfitow ały ostatnie dziesięciolecia. Nie jest też kwestią przy­ padku, że większość zamieszczonych w nim map sporządzili pracow nicy Zakładu Atlasu Historycznego Instytutu Historii PAN z W rocław ia i W arszawy. P rzygoto­ w yw ali oni jedocześnie oprawę kartograficzną do w ielotom ow ej „H istorii Polski” . Um ożliw iło to rozszerzenie tem atyki przedstawianej na mapach. Nie zawsze zresztą m ożliw ości zostały wykorzystane, np. w odniesieniu do X I X —X X w.

Szeroko zostały uwzględnione zagadnienia społeczne i gospodarcze, także na mapach dotyczących X I X i X X w. Sięgnięto też do planów w si i miast, ukazano rozw ój regionów przem ysłow ych, m.in. Górnego Śląska i Łodzi. Zm iany terytorial­ ne państwa polskiego zostały przedstawione aż na 3 planszach: osobno dla okresu piastowskiego (tabl. 14) i R zeczypospolitej szlacheckiej (tabl. 30) oraz całościow o na zam ykającej planszy 54.

Poważną zaletą pracy jest uwzględnienie sytuacji politycznej i gospodarczej Śląska także w okresie, gdy od X IV w. poczynając większość jego ziem znalazła się poza granicami odrodzonego K rólestw a Polskiego. Szczególnie uw ypuklone zostały zmiany stanu posiadania książąt piastowskich w tej dzielnicy.

Śmiało m ożna stwierdzić, że ukazanie się omawianego atlasu jest poważnym wydarzeniem szczególnie w zakresie dydaktyki i popularyzacji historii. Mimo braku zalecenia ze strony M inisterstwa Oświaty będzie on zapewne przez w iele lat służył jako pom oc dydaktyczna nie tylko w liceach, lecz także w wyższych klasach szkół podstaw ow ych.

Zakres oddziaływania atlasu przekracza m ożliw ości najlepszej nawet książki popularyzatorskiej. I to nie tylko jako podręcznej pom ocy w rodzaju słownika lub encyklopedii. Mapa jest jedną z form przedstawiania syntezy historycznej. Często bardziej zobowiązuje od tekstu, w którym drogą um iejętnie w prow adzonych za­ strzeżeń można zestawić w iele spraw w form ie nie rozstrzygniętej. Mapa dopin­ guje w ięc do w ykonania pełnych kw erend źródłow ych, niejednokrotnie działa też katalizująco na tworzenie sform ułowań uogólniających. Co w ięcej, obraz mapy — zwłaszcza przedstawiony w sposób czytelny i plastyczny — często utrwala się w pam ięci silniej od w erbalnego opisu.

1 W ł. S e m k i e w i c z , C z. N a n к e, S z k o l n y a t l a s h i s t o r y c z n y , c z . 2: D z i e j e ś r e d n i o - w i e c z n e i n o w o ż y t n e , L w ó w — W a r s z a w a 1932; C z . N a n к e, L . P i o t r o w i c z , Wł . S e m ­ k o w i c z , M a ł y a t l a s h i s t o r y c z n y , L w ó w — W a r s z a w a .1936, o s t a t n ie w y d a n ie , W r o c ł a w 1962.

(3)

M ożliw ości te naturalnie wzrastają w w ypadku atlasów, które poprzez serię map mogą ugruntow ać u czytelników określone przekonania nie zawsze zgodne- z zamierzeniami autorów i redaktorów. Dlatego też przy opracowyw aniu atlasu nabierają znaczenia sprawy, które w w ypadku map pojedyn czych pozostaw ają na dalszym planie. W szystko tu się staje ważne. Nie tylko ścisłość zebranych danych i dobór sygnatur, lecz także użycie lub pom inięcie barwy, skala map i planów. W tym zakresie historycy m ają mniejsze doświadczenie od geografów .

Nic dziwnego, że mimo znacznego nakładu (50 tys.) i stosunkowo w ysokiej ceny (100 zł) już po kilku tygodniach sprzedaży atlas om awiany stał się w ydaw nictw em niknącym z półek księgarskich i w ym agającym rychłego wznowienia. Nadarza się- w ięc okazja do usunięcia braków i niedociągnięć obecnego wydania. Jest to zresztą zgodne z życzeniem redaktorów, pragnących w ykorzystać w yniki naukowej krytyki..

*

* *

O zaletach atlasu wspom inałem już w yżej. W tym m iejscu pora przejść do·

om ów ienia mankamentów. Poruszę przede wszystkim sprawy ogólniejsze; uwagi szczegółow e mogą być jedynie przykładow o zasygnalizowane.

Zamierzeniem redakcji było ujednolicenie sygnatur i kolorów stosowanych na mapach. Plan ten został częściow o zrealizowany, np. barwą różową oznaczono te­ rytorium państwa polskiego, zieloną państwa ruskie, żółtą Czechy itp. Nie zawsze zresztą dobór odcieni w ypadł szczęśliwie, odnosi się to zwłaszcza do barw y różo­ w ej. W pew nych w ypadkach została ona wyraźnie nadużyta. I tak np. zaznaczanie tym kolorem terenów zamieszkałych przez ludy kultury łużyckiej (tabl. 2, I) może tw orzyć sugestie o istnieniu w yraźnych związków m iędzy nimi i późniejszą lu dn o­ ścią Polski tym bardziej, że zarys tego koloru po mechanicznym obcięciu partii zachodniej w ypadł dość zbieżnie z późniejszym i granicam i naszego państwa. Co w ięcej, sama mapka została zatytułowana nieprecyzyjnie: „Polska w początkach epoki żelaza” . W rzeczywistości idzie tu o ziemie polskie. Podobnie w wypadku tytułu następnej mapy.

Zasługą redakcji jest ujednolicenie wielu sygnatur: np. saliny zostały wszędzie oznaczone jednakow o, podobnie różne rodzaje przemysłu. Jednak prac tych nie przeprowadzono do końca i w efekcie nie zamieszczono ogólnej dla całego atlasu legendy znaków podstaw ow ych w zorow anej na atlasach geograficznych. M.in. ujednolicenia w ym aga język znaków, a w pewnej mierze także treść map opraco­ w anych przez J. H u m n i c k i e g o (tabl. 3— 6). W rezultacie redaktorzy w obaw ie przed zbytnim rozbudowaniem legendy pozostawili część map bez dostatecznych objaśnień. I tak np. w yjaśnienia w ym aga użycie kolorów już na drugiej z kolei m apce (tabl. 1, II).

Inną sprawą o charakterze generalnym jest komentarz do map. W prow adzenie tekstów objaśniających jest ze wszech miar słuszne i celow e. W ątpliwość budzi je d ­ nak ich form a, wyraźnie niejednolita. N ajczęściej zamiast komentarza do treści map: zasad selekcji i doboru materiału, w yboru zagadnień przedstawionych na mapie lub planie, podkreślenia spraw spornych lub w ątpliw ych spotykam y w yk ład roz­ szerzający, om aw iający zagadnienia nie przedstawione na mapie. Czytelnik odnosi wrażenie, że w brew zastrzeżeniom w yrażonym w e wstępie redaktorzy pragnęli za­ mienić komentarz w zwięzły w ykład dziejów naszego kraju. Kom entarz ten w ym aga gruntownego przeredagowania, niejednokrotnie now ego napisania.

Lepiej w ypadły komentarze dotyczące zjaw isk politycznych, ale i tu nie brak ujęć zdaw kow ych, np. „P lebiscyt na W arm ii i Mazurach w 1920 r.” (tabl. 45, V ), „Powstanie styczniow e” (tabl. 38). W w ypadku powstania styczniow ego czytelnik dow iaduje się jedynie, że ogółem zarejestrowano 5 tys. bitew i potyczek, ale jak a była zasada selekcji materiału przedstawionego na mapie — brak w iadom ości.

(4)

0 plebiscycie w Prusach W schodnich autor komentarza pisze, że tylko 16 tys. gło- .sów oddano za Polską. Wśród przyczyn tego zjawiska nie wym ienia jednak bojkotu świadomie zastosowanego na Mazurach przez działaczy polskich w obec terroru pruskiego.

W iększe niedostatki przedstawiają komentarze dotyczące zagadnień społecz­ nych i gospodarczych. Także objaśnienia planów miast i w si są zbyt sumaryczne (s. 6 n.). Objaśnienia w ym agałyby konkretne zagadnienia przedstawione na pla­ nach i mapach, zwłaszcza że w iele z nich ma charakter dyskusyjny. I tak np. za- .sięg w łasności kościelnej na terenie Poznania przedlokacyjnego został przedsta­

w ion y zbyt optymistycznie. Nasuwa się również pytanie, czy słuszne jest uw ypuk­ lenie w tych zwięzłych i krótkich tekstach danych szacunkowych o dyskusyjnym charakterze, jak np. ocena ludności Polski za pierw szych Piastów na X 200 000 (ko­ mentarz do tabl. 4). Obecnie coraz bardziej przeważa zdanie, że jest ona zbyt opty­ m istyczna. Lapsusem jest twierdzenie, że Polska w X V I w. miała ujem ny bilans

handlow y i w ątpliw e w ydaje się jego uzasadnienie w surow cow ym charakterze eksportu (komentarz do tabl. 19). Bilans handlow y ówczesnej Polski b y ł dodatni, a eksport surow ców i dziś um ożliwia niekiedy uzyskanie takiej sytuacji, co w i­ dzim y na przykładzie wielu krajów eksportujących ropę naftową.

Drobną, ale rzucającą się w oczy sprawą jest nieporządne powiązanie syste­ mem odsyłaczy map z tekstem komentarza. M apy umieszczane są na tablicach n o­ szących kolejne numery arabskie. W razie umieszczenia większej liczby map na jednej tablicy zastosowano dodatkową num erację rzymską (od I do V). N um eracji tej nie pow tórzono przy komentarzach. Dlatego też objaśnienia kolejnych map no­ szą niejednokrotnie pow tórzony ten sam numer, np. dwa razy powtarza się 1, 2, 5, ■6 itd.

Z niejasnych przyczyn układ kolejności kom entarzy został pom yślany odm ien­ nie niż układ tablic; tak np. najpierw om ów iono tabl. 18 następnie 20— 21, po nich w ym ien ion o tabl. 19 i 23. T ablica 22 (dobra magnackie w X V I w. i O rdynacja Z a­ m ojska) w ogóle .została pominięta, podobnie jak plan zamku na W awelu (tabl. 18, II). Czyżby komentatorzy uznali, że nie w ym agają one objaśnień?

W związku z tym nasuwa się pytanie, czy redaktorzy nie postąpiliby słuszniej kładąc nacisk na prace redakcyjne kosztem komentarzy. Kom entarze do map mogli •opracować sami ich autorzy, bardziej w prow adzeni w kwestie szczegółowe, w ym a­

gające objaśnień. W efekcie otrzym alibyśm y komentarze bardziej użyteczne.

Osobnym problem em jest w łaściw y dobór skali. Nie jest rzeczą przypadku, że ■z okresu średniowiecznego najlepiej przedstawiona została Polska za czasów K a­ zim ierza W ielkiego (tabl. 12— 13) opracowana przez J. M i t k o w s k i e g o . W tym w ypadku złamano zasadę stosowania skali 1 : 5 000 000 i w prow adzono skalę 1 : 3 000 000. Mapa dzięki temu jest jasna i czytelna. Nie ma na niej natłoku ele­ mentów. Uzupełnia je osobna plansza w skali 1 : 5 000 000 przedstawiająca zagadnienia gospodarcze (tabl. 11) oraz m apki dotyczące zagadnień dem ograficznych (tabl. 11, II) i budow nictw a obronnego z czasów Kazimierza W ielkiego (tabl. 13, II). Mapa sto­ sunków gospodarczych w ym aga jednak komentarza ściślej związanego z treścią. Nb. sygnatura „miasta lokow ane za czasów panowania Kazimierza W ielkiego” zo­ stała użyta dla oznaczenia licznych lok acji m iejskich na terenie państwa zakonnego. Należałoby je chyba w yróżnić znakiem nieco odmiennym. Interesującym pomysłem jest oznaczenie terenów „intensyw niejszej kultury roln ej” , choć słuszniej byłoby Określić je mianem „głów n ych obszarów uprawy roli” . W szczegółach w ym agają one pew nych korektur. I tak np. na Mazowszu obszar tak zaznaczony, zwłaszcza w rejonie Ciechanów — Pułtusk, ma zbyt duży zasięg. Natomiast plam a w ok oli­ cach Łow icza nie sięga Sochaczewa, którego rejon należał do najżyźniejszych w tej dzielnicy, zwłaszcza w kierunku Błonia. Również pominięte zostały okolice Ł

(5)

ęczy-су. Natomiast na K ujaw ach plam a zbyt rozległa obejm uje także obszary lasów. Podobnie na pograniczu ziemi chełm ińskiej i Pomezanii. P odobnie w yróżnić na­ tom iast b y należało okolice Gniezna. Także przeceniona została rola Rzeszowskiego, pom inięto natomiast Sądeckie, mimo że mieszczanie Sącza już w X III w. spławiali Dunajcem zboże.

Bardziej dyskusyjne jest przedstawienie za pom ocą plam ograniczonych ciągłą linią głów nych rejon ów k olonizacji rolniczej. W rzeczyw istości było to zjaw isko m asowe i szersze niż sugeruje obraz na mapie. Np. w M ałopolsce można by dodać okolice Chęcin i K ielc, a także rejon Olkusza i Sławkowa. Celowe byłoby użycie sygnatury m niej ostrej.

Mimo skali 1 : 5 000 000 m apy Polski i L itw y w X V i X!VI w . zostały opracow a­ ne w sposób jasny i przejrzysty (tabl. 16— 17 i 20— 21), podobnie mapa doby oli­ garchii m agnackiej (tabl. 24—25). Odznaczają się one na ogół dobrym i kom enta­ rzami, choć i tu można wskazać na istnienie luk. I tak np. w wypadku m apy przed­ staw iającej m onarchię jagiellońską u schyłku X V w. komentarz nie podaje daty przyłączenia ziemi w iskiej, nie podkreśla specyficznej sytuacji biskupiego do­ minium warm ińskiego. Objaśnienia w ym aga też płynna sytuacja polityczna księstw wierchowskich.

Do interesujących należy mapa „P olska w latach 1840— 46” (tabl. 36). Bardziej stosow ny byłby tytuł „ziem ie polskie” w tym czasie. Zbędne jest też moim zdaniem wyodrębnienie barwną płaszczyzną terenów ówczesnego Królestw a Polskiego. Skutkiem tego mapa sugeruje nie przygotowanem u czytelnikowi, że słabość ru­ chów doby W iosny Ludów właśnie w tej części Polski może się łączyć z istnieniem większej autonomii. R ów nie m ylące jest wypełnianie barwą ziem Kongresów ki na tablicy przedstawiającej powstanie styczniowe. Odrębność tych ziem od terenów Litw y, Polesia i W ołynia objętych powstańczą partyzantką dostatecznie podkreśla linia graniczna. Tak samo zbędny jest kolor na m apce (38, II) przedstawiającej działania w rejonie Gór Świętokrzyskich. Jest to jedna z najsłabszych mapek, gdzie ograniczono się do zaznaczenia m iejsc bitew i potyczek. Zapom niano przy tym o istnieniu granicy z r Galicją w ogóle nie znaznaczonej ; om yłkow o pokolorow ano także część je j obszaru w obrębie prostokąta ramki. G dyby zamiast różow ej płasz­ czyzny w prow adzić zielone plam y lasów, częściow o reprodukow ane na tabl. 35, mapka zyskałaby na czytelności. Można by wów czas dyskretną strzałką zaznaczyć kierunek głów nych działań Langiewicza i odrębną sygnaturą ważniejsze jego ob o­ zy. Można by też zróżnicow ać kolor sygnatur oznaczających bitw y i potyczki, w p ro ­ w adzając w ten sposób dodatkow y element chronologiczny. W ten sposób mapka zyskałaby na użyteczności.

W danym w ypadku postuluję uzupełnienie treści mapy. Częściej jednak k o­ nieczne jest rozgęszczenie sygnatur. Strach przed w olną przestrzenią aż nadto w y ­ raźnie dom inuje na przeładow anej i mało czytelnej mapce „Rzeczpospolita w dobie upadku w drugiej połow ie X V II i pierw szej X V III w .” (tabl. 26). Jednym z bardziej uciążliw ych elem entów jest grube kreskowanie oznaczające zasięg powstania Chm ielnickiego. Spotykam y je częściej, np. na szkicu dotyczącym w ojn y trzynasto­ letniej (tabl. 16, II).

Spotykam y też w ypadki zaciem nienia mapy przez w prow adzenie elem entów zupełnie zbędnych, np. w szkicu przedstawiającym dobra arcybiskupie w r. 1136 (tabl. 6, III). Zbędne jest zaznaczenie kolorem grodów kasztelańskich nie płacą­ cych dziesięcin arcybiskupom , tak samo umieszczenie hipotetycznych granic kasz­ telanii lub też m iejscow ości zupełnie obojętnych, np. K onary k. Czerska, Świerże, K och ów , K ock, Łagów i inne. W śród nich oznaczono klasztory jeszcze nie istniejące (Koprzywnica) lub wyim aginow ane (Pacanów). W rezultacie trudno odnaleźć roz­ proszone posiadłości arcybiskupie, np. w Sandomierskim.

(6)

Inny rodzaj mankam entów dostrzegamy na planszy 53, przedstawiającej od ­ budową kraju i budow nictw o socjalistyczne w Polsce L udow ej. O glądając tę barwną mapkę wkraczam y w krainę znaków um ownych, których treści nie spo­ sób odczytać. Legenda w yjaśnia jedynie, że mamy do czynienia z ośrodkam i prze­ m ysłow ym i wielkim i, dużymi, średnimi i małymi, które z kolei dzielą się na od­ budowane i budowane po r. 1945. W komentarzu znajdujem y obszerny referat o nakładach inw estycyjnych i innych elem entach życia gospodarczego, zaopatrzony jedynie uwagą, że mapka przedstawia obraz uproszczony. Udany jest natomiast kartogram przedstawiający przesiedlenia i repatriację (tabl. 53, II). Na tym jednak kończy się materiał o Polsce L udow ej. W prawdzie istnieją atlasy geograficzne, do- których odsyłają czytelników redaktorzy po dalsze inform acje, ale to stanow czo zbyt mało. Brak nawet zaznaczenia rejon ów zam ienionych przez Polskę i ZSRR.

* *

*

Tu dotykam y kwestii uzupełnień. Są one niezbędne. W atlasie brak np. przed­ stawienia urbanizacji w dobie kapitalistycznej, chociażby tylko w postaci skróto­ w ego kartogramu opartego o dem ograficzne zestawienia A. J e l o n k a 2. Również przedstawienie zmian urbanizacji w Polsce L udow ej, choćby tylko na podstaw ie danych „R ocznika Statystycznego” by łob y pouczające. A można przecież sięgnąć do badań szczegółow ych, np. do prac L. K o s i ń s k i e g o . Nie są to jedyne braki. W spominam tu o nich, gdyż — jak sądzę — drogą odpowiednich zabiegów redak­ cyjn ych można uzyskać nieco m iejsca na ich uzupełnienie. I tak np. można by zm niejszyć mapki przedstawione na tablicy 40 („Okręgi przem ysłowe Polski” ). Nb. sygnatury oznaczają za pomocą dwóch barw fazy zabudowy wcześniejszą i póź­ niejszą, nie notuje się jednak jej przenoszenia i zaniku.

Poważnie można zm niejszyć mapkę przedstawiającą rozw ój terytorialny pań­ stwa Piastów (tabl. 14); podobny problem dla R zeczypospolitej został przedstawio­ ny na m niejszej pow ierzchni mimo znacznie większych rozm iarów państwa. Nie powinna ona zająć w ięcej niż 1/3— 1/4 tablicy. Uzupełniająca mapka „Ziem ie utra­ cone w X II—XIÍV w .” (14, II) mało przejrzysta i zbędna; problem jest dostatecznie zilustrowany na innych mapach i szkicach. Również rozw ój Ordynacji Zam ojskiej (tabl. 22) zajm uje zbyt w iele miejsca. Podobnie można zredukow ać mapkę „G ę ­ stość zaludnienia ok. r. 1790” .

W artościową innowacją są plany miast średniow iecznych — trzech ośrodków przedlokacyjnych (Kraków, Poznań, Gniezno) i czterech miast lokacyjnych (Kra­ ków, W rocław , Gdańsk i Malbork). Nb. te dwa ostatnie zestawiono obok siebie w różnej skali, co daje efekt m ylący (por. tabl. 15, Ι-V, V). Plany miast średnio­ w iecznych zostały sporządzone w różnej technice graficznej, co utrudnia porów na­ nie K rakow a przedlokacyjnego i K rakow a w X IV w. W prowadzenie na planie K rakow a przedlokacyjnego sieci parafialnej z X V w., a w ięc będącej wyrazem· rozw oju miasta późnośredniowiecznego, jest nie tylko zbędne, lecz po prostu m y­ lące. W ogóle wszystkie te plany należałoby zestawić obok siebie na jednej ta b licy w jednolitej skali i b y ć może ograniczyć ich liczbę. Np. plany K rakow a i W rocła­ wia, a także M alborka, można z powodzeniem zredukować. Jak w idzim y w ięc i tu istnieje m ożliw ość pewnych oszczędności, które należałoby w ykorzystać na uzu­ pełnienia. I tak brak planu małego miasteczka rolniczego z czw orobocznym ry n ­ kiem. Kom entarz o rozplanowaniu miasta zbyt szczupły. Co gorzej, brak przykła­ dów rozplanowań późniejszych, np. miast renesansowych i miast przem ysłow ych

2 A . J e l o n e k , L i c z b a l u d n o ś c i m i a s t i o s i e d l i w P o l s c e w l a t a c h 1810— 1955, „ D o k u ­ m e n t a c ja g e o g r a f i c z n a ” n r 5, W a r s z a w a 1956.

(7)

z X I X w. W ydaje się, że programem minimalnym w tej dziedzinie byłoby w p r o ­ wadzenie niew ielkich planików Zam ościa i Łodzi. To ostatnie miasto o charaktery­ stycznej siatce ulicznej i w ydłużonej działce z głęboką zabudową oficynam i stawia­ nymi wzdłuż podziałów w łasnościow ych, należałoby ukazać w skali ogólnej i na­ stępnie w dwóch — czterech przekrojach rozw ój zabudowy w ybranego bloku. Ewentualnie w grę może w ch odzić inny ośrodek, np. Radom. Z miast now ożyt­ nych na specjalnych prawach została potraktowana W arszawa. Jeden z jej planów (tabl. 32, I) posiada błędną orientację w zględem stron świata.

W atlasie znajdujem y plany w si średniow iecznych: łanow ej (Burgrabice) i n i- w o w ej (Ratnowice); obydw ie znajdują się obecnie w pow. Nysa. Drugi przykład dobrany, moim zdaniem, niezbyt szczęśliwie. Każde z trzech pól wspom nianej w si znajduje się bow iem w dwóch niwach. W łasność w każdej z niw posiadają w szyscy gospodarze. Znacznie lepszym przykładem byłaby wieś posiadająca 3 pola w 3 ni­ w ach, np. Krauszów pow. N ow y Targ, opracow any niegdyś przez K. D o b r o w o l ­ s k i e g o ’ . Plan Krauszowa pozwala nie tylko objaśnić trzy niwy, lecz także ukazać powstanie późniejszych Przym iarków , K linów itp. Sprawa nie jest błaha, gdyż w sie o układzie gruntów zbliżonym do Krauszowa stanowiły typ najliczniejszy na naszych ziemiach. Problem trójpolów ki do dziś zajm uje w iele m iejsca w pu blicys­ tyce, literaturze pamiętnikarskiej i naukowej. Na tabl. 41 został opublikow any plan części gruntów w si H usów w edług stanu z r. 1851. Ilustruje on tezę o wzrastającym rozdrobnieniu stanu posiadania chłopskiego jako źródle em igracji amerykańskiej. D odajm y od razu, że ilustracja ta nie w ypadła zbyt szczęśliwie, m.in. skutkiem braku dostatecznie jasnej skali porów naw czej. G dyby natomiast plan ten zestawić ze stanem rozdrobnienia w okresie m iędzyw ojennym , także opracowanym przez W. S t y s i a, to ilustracja taka m ogłaby posłużyć za w yjaśnienie, dlaczego w la ­ tach trzydziestych X X w. właśnie w Rzeszowskiem ruch chłopski przybrał szcze­ gólnie ostre form y (por. tabl. 48). Obok kom asacji gruntów przedstawionej na przykładzie w si O porów (tabl. 41 IV, V) w ażnym elem entem przebudow y agrarnej b yło urządzenie kolonialne wsi, szczególnie często przeprowadzane na terenie Kongresów ki. Na m iejsce średniowiecznych w si placow ych o niw ow ym układzie gruntów pojaw iały się regularnie u liców ki i rzędów ki umieszczane zazwyczaj z da­ la od dawnych siedzib wsi. Na starym m iejscu pozostawały kościół, dw ór i folw ark, czasem karczma. Urządzenie kolonialne często było połączone ze zmianą układu sieci dróg polnych i pow iatow ych. W w ypadku większych kluczy dóbr (np. ło ­ w ickie, ekonom ie górnicze w kieleckim ) prow adziło to do tworzenia now ej sieci osadniczo kom unikacyjnej — por. np. plany klucza dóbr Łyszkow ice przed i po urządzeniu k olon ia ln y m 4. Podobne zjawiska spotykam y i w cześniej np. pomiara w łóczna w dobrach hospodarskich na Litw ie w X V I w., późniejsze akcje k olon i- zacyjne F ryderyka W ielkiego czy kolonizacja józefińska w G a lic ji5. Trudno w y ­ magać, by wszystkie te zjaw iska znalazły odzwierciedlenie na mapkach i planach atlasowych, ale zupełne ich pom inięcie tw orzy lukę jeszcze wyraźniejszą niż opusz­ czenie kwestii now ożytnych rozplanowań miejskich. I znów nasuwa się postulat w prow adzenia tytułem sygnału jedynie przykładu now ożytnej kolonii czynszowej i urządzenia kolonialnego. Są to typow e zjawiska nadające się do u jęć kartogra­ ficznych, ch oćby np. w form ie drobnych schem atów stosow anych przez etnografów .

3 K . D o b r o w o l s k i , N a j d a w n i e j s z e o s a d n i c t w o P o d h a l a , L w ó w ÜS30. 4 O p u b lik o w a n e p r z e z J . W a r ę ż a k a , O s a d n i c t w o k a s z t e l a m i to m ic ŕ c ie j, c z . 1, Ł ó d ź 1952. ö L it e r a t u r a d o t y c z ą c a t y c h z a g a d n ie ń j e s t o g r o m n a , t y t u ł e m p r z y k ł a d u p o r . W . K u h n , K l e i n s i e d l u n g e n a u s F r i e d e r i z i a n i s c h e r Z e i t , S t u t t g a r t ; H . L e p и с к i, D z i a ł a l n o ś ć k o l o n i z a - c y j n a M a r ii T e r e s y i J ó z e f a I I w G a l i c ji 2772— 1790, L w ó w 1790. D a ls z e p o z y c j e o m a w ia T . L a -1 i k , P r z e g l ą d b a d a ń n a d h i s t o r i ą r o z p l a n o w a n i a o s a d w i e j s k i c h w P o l s c e , I U iA , S e r ia p r a c w ł a s n y c h n r 11, W a r s z a w a 1953 ( p o w i e l o n e ) .

(8)

P rzy om ówieniu tego rodzaju tablicy na m iejscu b yłb y komentarz rozszerzający, w ym ieniający inne podobne typy osad z konieczności pominięte.

Zagadnienia gospodarcze doby now ożytnej zostały przedstawione w sposób n iejednakow y. Na podkreślenie zasługuje zręczne ukazanie głów nych obszarów uprawy zbożow ej w Polsce X V I w. ze specjalnym uwydatnieniem głów nych re­ jon ów eksportu zboża (tabl. 19). Słusznie też w yodrębniono rzeki używane do spła­ w u zbóż. Nb. w końcu X V I w. W ieprz b y ł rzeką spławną znacznie w yżej niż to zaznaczono na mapie. Już z Krasnegostawu spławiano zboże pochodzące z dóbr Jana Z a m oy sk ieg o6.

Z problem ow ych mapek pośw ięconych zagadnieniom gospodarczym X IX w. najlepszy jest szkic przedstawiający rozw ój kolejnictw a (tabl. 39, II). Ukazuje on nierów nom ierności rozw oju sieci k olejow ej poszczególnych zaborów. Mniej udatne są natomiast m apki obrazujące rozw ój przemysłu (np. tablica 34, I, 35, I) z jednym dodatnim w yjątkiem staropolskiego okręgu przem ysłowego (35, II). Myślę, że sta­ ranniejszy dobór sygnatur zwiększyłby plastyczność obrazu.

W wypadku mapki obrazującej życie gospodarcze Polski około 1900 r. potrzeb­ na byłaby rew izja treści (39, I). Obecnie zaciera ona obraz zaawansowania rozw oju gospodarczego. Nikną np. dysproporcje sieci k olejow ej dzięki zupełnie dowolnym zasadom doboru materiału. I tak na terenie K ongresów ki zostały przedstawione w szystkie linie kolejow e, nie w yłączając uruchom ionych później (do r. 1914), jak łódzko-kaliska. W wypadku zaboru pruskiego uwzględniono istniejące około r. 1900, stosując ich selekcję. W ątły przemysł K ongresów ki (poza znacznymi okręgam i zin- dustrializowanymi) w zbogacają „w ażniejsze brow ary i gorzelnie” , a także „bardzo duże, średnie i małe cukrow nie” , jak to form ułuje legenda najw yraźniej zapom i­ nając o „dużych cukrow niach” . Daremnie byśm y szukali objaśnienia w legendzie i komentarzu, na jakiej zasadzie przeprow adzono podział ośrodków i zakładów p rzem ysłow ych na duże i małe.

* *

*

Ta garść inform acji dotyczących luk i om yłek w obrazie kartograficznym P olski w yraźnie w skazuje na konieczność ulepszenia i uzupełnienia wielu mapek, zwłaszcza problem ow ych, dotyczących zagadnień gospodarczych i społecznych.

Również niemałe w ątpliw ości budzą mapy dotyczące w cześniejszego średnio­ w iecza, zwłaszcza okresu do schyłku X II w. Jest to doba, w której zasób in for­ m a cji pewnych, dających się przedstawić na mapach atlasowych w sposób jed n o­ znaczny nie jest zbyt duży i w miarę cofania się w stecz ulega szybkiej redukcji. Dlatego też niepokoić musi niechęć autora do zaznaczania zagadnień w ątpliw ych, zasięgów słabo ustalonych. Pewną liczbę takich zastrzeżeń można przedstawić za pom ocą sym bolów. Tym czasem spotykam y tendencję odwrotną, np. sym bole linii granicznych o w yją tk ow o silnie zaznaczonej ostrości.

Na mapie Słowiańszczyzny zachodniej w prow adzono linie graniczne w y od ręb ­ nione osobnym kolorem i podkreślone z dwóch stron linią ciągłą. W dodatku zo­ stały one użyte do zaznaczenia granic tak w ątpliw ych jak np. granice Wiślan, P o­ lan, M orawian czy Czechów. I to na mapie m ającej obrazow ać półtora w ieku dzie­ jów (800— 950). K ażdy znający specyfikę tego okresu może łatwo stwierdzić, że znajdujem y się na skraju fik cji. Granice owoczesne, słabo udokumentowane, były płynne i zależne od zmiennych układów politycznych. Co w ięcej, z nie w yjaśn io­ nych bliżej przyczyn autor m apy w ykazuje tendencję do skrajnego ograniczania terytorium Czechów, którym zabiera nawet Kouřim i Libice. P odobnie M orawia­ nom odm aw ia Nitry.

Istnienie biskupstwa w Dziewinie jest pozbaw ionym podstaw y źródłow ej d o­ 6 P o r . A . T a r n a w s k i , D z i a ł a l n o ś ć g o s p o d a r c z a J a n a Z a m o y s k i e g o , L w ó w 1935, s. 153.

(9)

mysłem. Podobnie z biskupstwem w Wełehradzie. W yznaczając M orawianom gra­ nice zacieśnione zasięg ich państwa (tzw. Rzeszy M orawskiej) przedstawia w spo­ sób pełen rozmachu. Szereg m iejscow ości zostało um ieszczonych bez dostatecznego uzasadnienia. Należą do nich Sochaczew i Grodziec (G rójec) na Mazowszu, Sando­ mierz, Trzebnica. Słusznie w prow adzone zostały w ażniejsze stanowiska archeo­ logiczne z wczesnego średniowiecza, takie jak Stradów, Lipsko, Chodlik, Szeligi, B onikow o, Lubom ia. N ależałoby je w yodrębnić osobną sygnaturą, podobnie jak to spotykam y na mapach wcześniejszych. W ogóle nasuwa się tu uwaga, że bardziej pożyteczna byłaby mapa całej Słowiańszczyzny. Warto by ją umieścić nawet za cenę redukcji obecnego obrazu, co um ożliwi zapewne usunięcie elem entów zbęd­ nych i m ylących.

Granice Polski za Bolesława C hrobrego przedstawione zostały w sposób m a- ksym alistyczny (tabl. 4), często bez dostatecznego uzasadnienia (zasięg władztwa polskiego na ziem iach słow ackich — o ile rzeczyw iście władza Chrobrego sięgała Dunaju). W brew twierdzeniom dawniejszej literatury, ośmielam się mniemać, że w ynikać to m ogło nie tyle z tytułu uzależnienia przodków dzisiejszych Słow aków , co z pow odu poddania się M orawian pod jego zwierzchność. Zasięg M orawian w kierunku w schodnim m ógł b y ć jeszcze w tym czasie dalszy niż przebieg póź­ niejszej linii granicznej m iędzy państwami Przem yślidów i Arpadów . Pod 'ty m kątem należałoby przeprow adzić rew izję dotychczasow ych poglądów . Sprawa nie jest blaha, gdyż zasięg granic Polski Chrobrego jest jeszcze dwukrotnie pow tórzony (tabl. 14 i 54) i należy do elem entów szczególnie silnie w atlasie uwypuklonych.

Przynależność Brześcia nad Bugiem do P olski w latach 1018— 1022 została w p ro ­ w adzona w m yśl w y w od ów N a s o n o w a 7. Jednak o ile Chrobry zagarnął rze­ czyw iście Brześć, to zapewne także Drohiczyn. Brak danych na to, by Henryk II oblegał Lubusz. Nie ma też podstaw, by przyjm ow ać sugestię, że w r. 1007 w y ­ praw a cesarska spod G łogow a do Niemczy przechodziła przez Legnicę. Tę m ie j­ scow ość można z pow odzeniem usunąć, podobnie jak L iw i Białą na Mazowszu, Żarnow iec w M ałopolsce i kilka innych. Zupełnym nieporozumieniem jest ozna­ czenie klasztorów w M ogilnie i Lubiniu.

Na mapie następnej „Polska za czasów Bolesława K rzyw oustego” (tabl. 5, I) w ątpliw ości budzi linia podziału między Zbigniew em i Krzywoustym . Z narracji Anonim a w ynika, że Z bigniew posiadał Polskę północną (tabl. 7, II), a w ięc za­ pewne i W ielkopolskę. W trakcie w ojn y 1106/7 K rzyw ousty dowodnie zajął Gniezno (II, 38) (co autor mapy zaznacza), brak jednak wskazów ek, czy posiadał Poznań. Skoro do Zbigniew a należał nie tylko Kalisz, lecz także Spicym ierz (II, 38) oraz Płock, to w ładał również Łęczyckim . W sumie należałoby dziwny kształt granicy uzupełnić w tym m iejscu prow incją Łęczycką, a zachodnią W ielkopolskę zostawić jako kwestię otwartą. Osobną sygnaturą zaznaczono stolice prow incji; nie ma do­ statecznych podstaw, by do nich zaliczyć Racibórz, Opole, Lubusz. Co w ięcej, nie­ w łaściw e jest posługiw anie się tym samym znakiem dla w yodrębnienia w ażn iej­ szych grodów poza granicami państwa, choćby ze względu na inne zasady orga­ nizacji terytorialno-politycznej. I tu można usunąć kilka m iejscow ości, np. Biała, Liw , a także U jazdów, Chełm i inne. Sygnaturę Sącza należy przenieść na drugi brzeg Dunajca w okolice Podegrodzia — podobnie na poprzedniej i następnej mapie.

Na następnej mapie (5, II), obrazującej początki rozbicia dzielnicowego, n a jw y­ raźniej zaznaczona została przejściow a oprawa Salomei obejm ująca (na jakiej p od ­ stawie?) całą bez mała dzielnicę środkowopolską (łęczycką). Jedynym wyjątkiem·

jest gród w Skrzynnie —■ nazwany niezbyt ściśle Skrzyńskiem. Posiadłości Salomei

7 A . N . N a s o n o w , ,,R u s s h a j a z i e m l i a ” i o b r a z o w a n i e t e r i t o r i i r u s k o g o g o s u d a r s t w a,. M o s k w a 1951, s . 128.

(10)

zostały słusznie zaznaczone jako podległe dzielnicy seniora. W ątpliw ości budzi w ie l­ kość dzielnicy w ielkopolskiej Mieszka Starego. Z najdujem y tu całe terytorium kali­ sko-gnieźnieńskie. W sposób nieuzasadniony południow o-zachodnia granica W ielko­ polski częściow o przebiega w zdłuż Baryczy tak, że śląski gród Sędowel położony na je j północnym brzegu znalazł się w obrębie W ielkopolski. Dalej także na odcinku B ytom -K rosno granica została przesunięta na linię Odry. Od r. 1146 do posiad­ łości Henryka Sandom ierskiego zaliczono zgodnie z konstrukcją St. Z a j ą c z k o w ­ s k i e g o nie tylko p row incję sandomierską, lecz także środkowopolską, tj. łęczyc- k o -sie ra d zk ą 8. W ten sposób ten skrom ny władca, który tytułow ał się mianem filius Boleslai ducis Polonie urósł do rangi poważnego księcia dzielnicowego. W rze­ czywistości przesłanki, na których oparł się Zajączkow ski, mają charakter pośred­ ni i późną metrykę. W źródłach bezpośrednich brak wskazów ek, by Ł ęczyckim w ła­ dał Henryk Sandomierski. Co w ięcej, współczesne dane w przeciw ieństw ie do K ro­ niki K adłubka pozwalają stwierdzić, że posiadał on nie ducatus lecz dominium. W ogóle proces kształtowania się dzielnic o charakterze księstw był bardziej dłu­ gotrw ały i skom plikowany niż to przedstawił W incenty K adłubek, uzasadniający per fas et nefas uprawnienia Kazim ierza Sprawiedliwego. W ersję zaś K adłubka w ogólnym zarysie przyjęła historiografia p o ls k a 9. Sum ując, m apka omawiana przedstawia proces kształtowania się księstw dzielnicow ych bardziej zaawansowany niż był on w rzeczywistości, a zasięg bezpośredniej w ładzy księcia seniora w yraź­ nie ogranicza. W ym aga w ięc poważnej rew izji także w zakresie posługiwania się barwam i. Z drobniejszych spraw: granice diecezji zaznaczone zostały nie zawsze •dokładnie. Np. archidiakonat czerski został rozszerzony kosztem diecezji płockiej. M ało ścisłe jest twierdzenie komentarza, że granice diecezji często pokryw ały się (domyślnie w tym czasie) z granicam i działów politycznych. Na mapce umieszczona jest błędna data założenia opactwa w Jędrzejow ie (1169).

Pow staje pytanie, czy w ob ec istnienia osobnej mapki ukazującej Polskę za cza­ sów Bolesława K rzyw oustego celow e b y ło ukazywanie kształtujących się w p oło­ w ie X II w. podziałów dzielnicowych. Jak sądzę, w zupełności w ystarczyłaby tu m apka uproszczona, tym bardziej, że poważne w ątpliw ości budzi do dziś ogólne naw et ustalenie zasięgu w ładztw znajdujących się w rękach synów Krzyw oustego. Zresztą, jak w iem y, ulegały one kilkakrotnym zmianom.

Na dalszych mapkach także w skali 1 : 5 ООО 000 przedstawione zostały kolejne p róby akcji zjednoczeniow ych podejm ow ane przez Henryka Brodatego i P rzem y­ sława II. Osobna mapka przedstawia P olskę około r. 12Ö0 (tabl. 7, 1). Nasuwa się inna m ożliw ość wykorzystania tego m iejsca: zamiast dwóch mapek w skali 1 : 5 000 000 można by sporządzić jedną dokładniejszą i bardziej przejrzystą mapę przedstawiającą Polskę w X III w. w podobnej skali jak mapa Polski Kazimierza W ielkiego (1 : 3 000 000). Z ajęłaby ona jedną tablicę. Na pozostałym m iejscu można b y zmieścić w skali bardziej zredukowanej p róby zjednoczeniowe. W ten sposób •także dzieje P olski w X III w. b y ły b y reprezentowane jedną dokładniejszą mapą ułatw iającą orientację i zapamiętanie podanych na niej elementów.

M apka na tabl. 10 (I) notuje lokacje m iejskie, w prow adzając problem k olon i­ zacji niem ieckiej. Myślę, że celow e byłoby umieszczenie małego szkicu lub w y ­ kresu obrazującego rozw ój lok acji miast w poszczególnych dzielnicach. Natomiast w prow adzenie paru opactw cysterskich z objaśnieniem „klasztory m nichów nie­

8 St. Z a j ą c z k o w s k i , U w a g i n a d t e r y t o r i a l n o - a d m i n i s t r a c y j n y m u s t r o j e m P o l s k i w X I I w ., „Czasopism o P raw n o-H istoryczn e” t. VII, 1955, nr a, s. 302. Por. t e n ż e , D a w n e z i e m i e ł ę c z y c k a i s i e r a d z k a w X I I i p i e r w s z e j p o ł o w i e X I I I w ., „R oczn ik i H istoryczne” t. X X IX , 1963, s. 212 n.

» Szerszą dyskusję nad tym i zagadnieniami przeprowadzam w rozprawie S a n d o m i e r s k i e w e w c z e ś n i e j s z y m ś r e d n i o w i e c z u p o l s k i m — p r o w i n c j a , k s i ę s t w o , w o j e w ó d z t w o , iw :] S t u ­ d i a S a n d o m i e r s k i e , 1967, s. 58 nn., 70 nn.

(11)

m ieckich ” niewiele tłumaczy. W rzeczywistości dom ów niem ieckich było znacznie w ięcej i duża ich część znajdow ała się w miastach. Ich zewidencjonowanie jest rzeczą trudną i w ym aga znacznie w iększej mapy. Dlatego też należałoby zrezyg­ nować z tego elementu. Natomiast należy dodać strzałkę ilustrującą napływ Niem ­ ców przez ziemie Now ej M archii i W ielkopolski do Chełmna i ziemi chełmińskiej. Sumując podkreślić w ypadnie raz jeszcze, że om awiany atlas jest pozycją w aż­ ną i wartościową. W yrażone w yżej zastrzeżenia, p ropozycje zmian redakcyjnych i uzupełnień mieszczą się, jak sądzę, w ramach ogólnej kon cepcji w ydaw nictw a, słusznie przyjętej przez redaktorów. Nową jego edycję, której potrzebę już dziś widzim y, powinien charakteryzow ać bardziej jednolity w ygląd i w yrów nany po­ ziom map dotyczących zarówno epok dawniejszych jak też nowszych.

A le obok atlasu o zadaniach dydaktyczno-popularyzatorskich istnieje potrzeba opracowania ujęcia znacznie szerszego, o charakterze naukowym. Atlas tego rodza­ ju opracow ali i opublikow ali ostatnio historycy c z e s c y 10 z udziałem szerokiego grona specjalistów różnych dziedzin.

Opracow anie w ydaw nictw a o podobnym charakterze leży w granicach m ożli­ w o ści naszej nauki. Zasada subskrypcji oraz arkuszowej publikacji zastosowana przy

w ydaw aniu atlasu geograficznego, m ogłaby tu znaleźć zastosowanie. Um ożliwiłaby rozłożenie pu blik acji na kilka etapów. Z punktu widzenia potrzeb szerszych śro­ dow isk naukowych, nie ograniczonych do samych historyków, a także licznych dziś kręgów inteligencji tw órczej, ukazanie się tego w ydaw nictw a by łob y bardziej potrzebne niż szybka kontynuacja w artościow ych, lecz bardzo pracochłonnych map w ojew ód ztw w drugiej połow ie X V I wieku.

Atlas m ógłby zawierać obok map o charakterze generalnym i ogólnych ujęć

problem ow ych szereg m ałych mapek i planów odpow iadających —■ zachow ując na­

turalnie wszelkie p rop orcje — pojęciu map krajobrazow ych współczesnego atlasu geograficznego. M ogłyby na nich znaleźć m iejsce zjawiska w ym agające szczegól­ nie dokładnego przedstawienia lub też ujęcia interesujące z punktu widzenia m e­ tod pracy naukow ej, np. próby rekonstrukcji zmian hydrografii, zalesienia, środo­ wiska roślinnego i zwierzęcego. W tej dziedzinie m etody p racy i problem atyka w spółczesnego historyka ulegają wyraźnem u rozszerzeniu. W ujęciu tego rodzaju szerzej można by ukazać na w ybranych przykładach zmiany osadnictwa i zago­ spodarowania. Nie bez znaczenia byłaby socjotopografia większych i średnich ośrod­ k ów m iejskich, m ożliwa do zobrazowania na wybranych przykładach od X V I w. poczynając.

Osobny dział m ogłyby stanowić zagadnienia kultury: m.in. rozw ój szkolnictwa, np. szkoły parafialne w iejskie i m iejskie, szkolnictwo różnowiercze w okresie re­ form acji, kolegia i akademie, rekrutacja studentów uniwersytetu krakowskiego w okresie przedrozbiorow ym . Biblioteki, w ydaw nictw a, obrót książką — są to za­ gadnienia, których ciężar gatunkowy wzrasta poczynając od schyłku średniowiecza. Później, od X V III w. poczynając, dochodzi także prasa. Szczególnie interesująco można by przedstawić te zagadnienia dla X I X i pierwszej połow y X X w.

Listę zagadnień można by sw obodnie rozszerzyć. Ta garść przykładów dosta­ tecznie wyraźnie ukazuje w agę problem u. Sprawa, jak sądzę, dojrzała do dyskusji.

Tadeusz Lalik

10 A t la s č e s k o s l o v e n s k ý c h d e j i n , P r a h a 1965. P o r . te ż H . R u t k o w s k i , M a p y p o d s t a ­ w o w e l a t l a s h i s t o r y c z n y , „ K w a r t a l n i k H K M " t . X I V , ІІ966, n r 4, s. 695.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autor stwierdza także, że hagiografowie eliminowali ze swych dzieł to wszystko, co nie wydawało się konieczne do ukazania ideału świętego, do jego pochwały, czy też

Przekonanie, że obiektowi o ważnych walorach historycznych przysługuje należyta opieka, że prawo opracowane z myślą o takim właśnie celu powinno być przez sto- sowne instytucje

Studia Philosophiae Christianae 17/2,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 30/3-4, 29-48 1987.. pro Sacram em tis,

Problematyka małżeństw mieszanych w świetle polskiej literatury kanonistycznej opublikowanej po 1983 roku, napisaną pod kierunkiem ks.. Karalność zabójstwa w prawie kanonicznym

Inicjatywa ta została na nowo podjęta podczas piątego zjazdu, który odbył się w dniach 13-15 maja 2008 roku w Krasnobrodzie i zrealizowana podczas Zjazdu Założycielskiego

Badania jakościowe polegają na dokonywaniu rzetelnej analizy interesujących nas zjawisk (w naszym przypadku zjawiska te odnosić będziemy do stanu i moż- liwości rozwoju

ko Republice Austriackiej (C -302/97), Hans Reich przeciwko Republice Austriackiej.. Ograniczenia można podzielić na: ograniczenia o charakterze pu- blicznoprawnym oraz