• Nie Znaleziono Wyników

Spory o interpretację twórczości Wyspiańskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Spory o interpretację twórczości Wyspiańskiego"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Lesław Eustachiewicz

Spory o interpretację twórczości

Wyspiańskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 50/1, 111-129

(2)

LESŁAW EUSTACHIEWICZ

SPO RY O IN TER PR E TA C JĘ TW ÓRCZOŚCI W Y SPIA Ń SK IE G O

Na sam ym w stęp ie chciałbym pokrótce om ówić genezę i cel sw ej p racy. W yrosła ona z p rak ty czn y ch p o trzeb polonisty p ro ­ w adzącego w y k ła d y i ćw iczenia z zak resu M łodej Polski. Z cza­ sem jed n a k ilość i różnorodność grom adzonych n o ta te k w y k ro ­ czyła poza jak ąk olw iek m ożliw ość zużytk ow ania dydaktycznego. N ato m iast zaczęła się dom agać głosu w izja p rob lem u . O lbrzym ia ilość pozycji bibliograficznych sk ład ający ch się n a lite ra tu rę p rzed­ m iotu m usi każdego bezinteresow nego czytelnik a, ja k i każdego badacza, w jak im ś m om encie znużyć. P o s tu la t u sy stem atyzo w a­ nia „ogrodu nieplew ionego“, dżungli przy czynków i hipotez in te r­ p reta cy jn y c h , je s t ele m en ta rn y m p o stu la te m zdrow ego rozsądku. Są przecież chw ile, gdy n atarczy w ie dręczyć zaczyna m yśl, czy nie n a jle p ie j by było z rozm achem H e ro stra te sa podpalić las k sią ­ żek, p rzek reślić w szystko, co dotąd o W yspiańskim napisano, 'zo­ staw ić ty lk o su ro w y m a rm u r tek stó w i przekonać się, czy n ie- obro śn ięty k o m en tarzam i zachow a swą sugestyw ność. Ale tak ą naiw n ą tęsk n o tę za bezpośrednim dialogiem z poetą trz e b a oczy­ w iście odrzucić nie tylko dlatego, że dzieła W yspiańskiego nie m o­ gą być w y rw a n e z g ru n tu , w ym agają więc k o m en tarza h isto ry cz- no-filologicznego bez w zględu n a niebezpieczeństw a w ulg ary zacji, ale i dlatego, że jeśli w oszałam iającej m ask arad zie in te rp re ta c y j­ n ej n ik n ie au te n ty cz n e oblicze poety, to zaw sze w jak iś sposób w y łan ia się śm ieszna i gorzka tw a rz h isto rii społeczeństw a pol­ skiego w śró d d ram aty czn y ch p e ry p e tii naszego stulecia.

Z tak ich p rzesłanek w ychodząc postaw iłem sobie n astęp u jące cele: 1) określić teo rety czn ie znaczenie b ad an ia sporów in te rp re ­ tac y jn y ch i dać próbę sy ste m aty k i ty c h zjaw isk; 2) naszkicow ać w p rz e k ro ju re tro sp e k ty w n y m n ajw ażniejsze fazy sporu o posz­ czególne dzieła W yspiańskiego i spo ru o m eto d ę b ad an ia jego

(3)

11 2 L E S Ł A W E U ST A C H IE W IC Z

twórczości; 3) w yodrębnić z analizow anego m a te ria łu w ęzłow e p u n k ty nieporozum ień, k tó ry c h u jaw n ien ie i p rzed y sk u to w an ie m oże m ieć k o n k retn y sens dla przy szłych b adań nad W ysp iań­ skim .

Spośród ty ch trzech kręg ó w p ierw szy i trzeci okazały się w za­ sadzie w ykonalne. D rugi n a to m ia st w obecnym sw oim kształcie je s t zaledw ie k on spektem dysp ozy cy jny m ro zra sta ją c e j się i po­ głębiającej opowieści czy gaw ędy k ry ty c z n ej.

*

B adanie sporów in te rp re ta c y jn y c h je s t tak ą m etod ą dociera­ nia do dzieła i tw órcy, ja k ą byłoby oglądanie zam iast przedm iotu obserw acji jego odbicia w lu strze, z ty m zastrzeżeniem , że lu stro posiada w łasną indyw idualność i odbija ty lk o to, co chce, lub to, co m usi — ze w zględu n a o b iek ty w n y c h a ra k te r w a ru n k u ją c y c h jego istnienie procesów h isto ry czn y ch — odbić. Odbicie ad ek w atn e w stosunku do p rzed m io tu byłoby zresztą w d any ch okolicznoś­ ciach m niej ciekaw e. K ie ru n e k d e fo rm acji w różnorodnych sposo­ bach odczytyw ania te k stu m ów i n a m n ie ty lk o o bogactw ie inspi­ ru jący ch m ożliw ości w tekście z aw arty ch i nie ty lk o o osobo­ wości badacza, ale przede w szystkim o reflek sach zjaw isk społecz­ n ych w recepcji lite ra tu ry . N asza w iedza o lite ra tu rz e — poza w a rstw ą filologicznej k r y ty k i te k s tu i poza m a te ria ła m i źródło­ w y m i z zak resu biografii pisarza i tła epoki -— w y d aje się niekie­ dy w ielkim złudzeniem , ro d zajem autohypnozy, la ta rn ią m agiczną Chochoła, k tó ry pokazuje, „co się kom u w duszy g ra “ . W istocie je d n a k sp raw a u stalen ia k ry te rió w w artościow ania nie p rzed sta­ w ia się ta k m glisto i b eznadziejnie, jeśli p rzy jm iem y za w skaźnik o rie n tac y jn y p o ten cjaln ą — u jaw n ia n ą dopiero w czasie — zdol­ ność dzieła arty sty czn eg o do m etam orfozy. Je śli fu n k cja arty sty cz- no-pedagogiczna u tw o ru literackiego p rzestaje ulegać zmianom , jeśli n astęp u je stabilizacja recep cy jn a, zaczyna się k ostnienie i obum ieranie. L u stro p rz e sta je odbijać, przedm io t obserw acji s ta je się niew idzialny, tra c i swój in d y w id u aln y ciężar gatunkow y, jego istn ien ie poza lu stre m je s t obojętne, kończy się jego udział w h isto rii lite ra tu ry , pozostaje jak o pozycja w re je strz e bibliogra­ ficznym . S tąd b adanie sp oró w in te rp re ta c y jn y c h je s t k o n tro lą stop­ nia żyw otności tw órczej te k stu lub p rob lem u literackiego. Je st rów nocześnie jed n y m ze sposobów oznaczenia p u n k tó w zbieżnych m iędzy pozornie w yizolow aną z otoczenia k ry sta liz ac ją form a rty ­ stycznych a d ynam iką społeczno-historycznego rozw oju.

(4)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ó R C Z O ŚC I W Y S P IA Ń S K IE G O

Tym czasow a próba sy ste m aty k i sporów in te rp re ta c y jn y c h s ta ­ ra się przeprow adzić ich gru p ow an ie z p u n k tu w idzenia przyczyn, tre śc i i celów w zględnie skutk ó w . Biorąc pod uw agę p r z y c z y n y s p o r ó w , m ożna by zaproponow ać następu jące rozróżnienia:

1) S pory in te rp re ta c y jn e m ogą pow stać na podłożu now ych faktów , rozszerzających w iedzę o sp ornym przedm iocie lu b z a k re ­ sie badań. S tu d ia B rü c k n e ra n a d lite ra tu rą w. X V II lu b ed y to rsk a p raca B adeckiego poszerzyły ta k dalece sferę faktów , że oddzia­ łać to m usiało w sposób zasadniczy n a in te rp re ta c ję lite r a tu r y s ta ­ ropolskiej .

2) Spory in te rp re ta c y jn e m ogą pow staw ać na podłożu zm iany gustów , tzn. zm iany poglądów i upodobań estetycznych d om in u­ jących w d an y m czasie. R ecepcja dzieł literack ich nig dy nie p rze ­ biega w sposób m echaniczny, istn ieje w niej jed n a k jak iś rodzaj rów now agi, u ch w y tn ej dla obserw atora, a w y n ik ającej z ry tm ic z ­ nej kolejności en tu zjazm u i znużenia w stosu nk u do określonej tem aty k i, pro b lem aty k i i tech n ik i. W zm ianie gustów będącej m o­ to re m p rzem ian in te rp re ta c y jn y c h gra często pew ną rolę snobizm lu b oportunizm , działają p raw a estetycznej m im ikry, niem niej jed n a k pod pow ierzchnią narzuco n y ch tez lu b ten d e n c ji analiza p o tra fi zawsze w y k ry ć sp ra w y istotne.

3) Przy czyn ą sporów in te rp re ta c y jn y c h w lite ra tu rz e byw a ostre ścieranie się antagonizm ów politycznych, dążenie do podpo­ rządkow ania dzieł litera c k ic h apriory czn ym sądom lu b em ocjo­ n aln ym uprzedzeniom k ry ty k ó w .

Z p u n k tu w idzenia t r e ś c i s p o r ó w o in te rp re ta c ję m ożna b y w yróżnić: 1) spo ry o term in o lo g ię estetyczną, np. spór o pojęcie baroku; 2) sp ory o perio d yzację lite ra tu ry , np. sp ó r o granice m ię­ dzy renesan sem a barokiem ; 3) sp o ry o genezę historyczno-społecz­ ną dzieła, np. spór o przynależność R eja do średniow iecza w zględ­ nie ren esan su lub spór o L a lk ę P ru sa; 4) spory o genezę form alną, artysty czną, np. w szelkie sp o ry o w pływ y i zależności, ja k o P ro ­

legom ena do „Pana T adeusza“ W indakiew icza, o rodow ód i ko li­

gacje kom edii F re d ry itp.; 5) sp o ry o zaw artość treściow ą k o n k re t­ nej w a rstw y u tw o ru — p rzy czym przez zaw artość treściow ą ro ­ zum iem w ty m w y padku zarów no fabułę, ja k i ten d e n c ję ideow ą — np. spór o Pana Jow ialskiego lub o Dzieci P ru sa; 6) spo ry o zaw artość treściow ą m etafory czn ej w a rstw y u tw o ru , np. o ale- goryczność M yszeidy, o aluzyjność Faraona, o przenośnie S k a rb u Staffa; 7) sp o ry o zasady kom pozycyjne i spo ry o w alor ek sp re-P a m iętn ik L itera ck i, 1959, z. 1. 3

(5)

114 L E S Ł A W E U ST A C H IE W IC Z

sy jn y dzieła — czasem odrębne, często pow iązane ze sobą; n p. o spoistość i ek sp resję K sięgi ubogich lub M ojego św iata K a sp ro ­ wicza; 8) sp ory o stylistyczną i sty lizacy jną w a rstw ę u tw o ru , np. o arty z m i języ k S a ty r K rzysztofa O palińskiego; 9) sp o ry o p ropo­ zycje rek o n stru k c y jn e, np. spór B rü c k n e ra z W indakiew iczem o te a tr staropolski, spór o Bogurodzicę itp.; 10) sp ory o u żytecz­ ność pedagogiczną dzieła lub n u rtu estetycznego.

T en o statn i ty p sporów zn ajd u je się na p e ry fe ria ch ściśle lite ­ rackich dyskusji, n iem n iej je s t to najczęstszy i n a jb a rd zie j n a ­ m iętn ie prow adzony rodzaj k on tro w ersji. Tu zaklasyfikow ać m oż­ na ró żne fazy sporu o Sienkiew icza czy sporu o Żerom skiego, spór o p o ety k ę sym bolizm u, spór o pojęcie n a tu ra liz m u , o w alo ry a rty sty czn e lite ra tu ry dw udziestolecia m iędzyw ojennego i w iele innych. Spór o pojęcie n a tu ra liz m u np. je s t ty lk o pozornie pole­ m iką o granice i definicje term inologiczne, isto tn e je st w nim to, co się w iąże z ograniczeniem zasięgu obserw acji w lite ra tu rz e w spółczesnej i z konsekw encjam i tego sta n u rzeczy.

Z p u n k tu w idzenia c e l ó w w zględnie s k u t k ó w s p o r ó w in te rp re ta c y jn y c h dałoby się u stalić przede w szy stk im trz y grupy: 1) sp o ry dążące do zm iany k onw encjonalnej h ie ra rc h ii zjaw isk literackich; 2) sp o ry dążące do zaostrzenia precyzji pojęć lub p r e ­ cyzji k ry te rió w w artościujących; 3) sp ory dążące do zasym ilow a­ nia politycznego ideow o odm iennych a su g estyw ny ch arty sty czn ie p isarzy i dzieł (tu m ieści się większość tzw . aktualizacji).

W polem ikach rozw iniętych w okół dzieł W yspiańskiego z n a j­ dziem y niem al w szystkie z w yżej w y odrębnionych g ru p przyczyn, g ru p zaw artości i g ru p celów in te rp re ta c y jn y ch .

P r z y c z y n a s p o r ó w

1) Nowe fa k ty zm uszające do zm iany stanow isk a tow arzyszą niem al całym dziejom u stosunkow ania się k ry ty k i i h isto rii lite ra ­ tu ry do W yspiańskiego. B ezprzykładny sukces W esela sta ł się bo­ w iem powodem , że a u to r znalazł się w c e n tru m żarliw ej uw agi w spółczesnych — w m om encie, gdy tw órczość jego była dopiero u początku dojrzałości. K ażdy now y d ra m a t zm uszał do rew izji w cześniejszych ustaleń . Po śm ierci poety rolę podobną odegrały te k sty rękopiśm ienne, a zwłaszcza ko respondencja, jak ko lw iek frag m en tary czn ie ty lk o publikow ana lub w yk o rzy sty w an a.

2) Dzieło tw órcze W yspiańskiego znalazło się w ciągu m inio­ nych 50 la t p rzy n a jm n ie j d w u k ro tn ie w obec ra d y k a ln e j zm iany

(6)

SP O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ó R C Z O Ś C I W Y S P IA Ń S K IE G O 115

gustów , zakłócającej w spółczesny poecie sta n rów now agi estety cz­ n ej. J e d n ą była fala psychologicznych zainteresow ań w okresie m iędzyw ojennym , n ap ó r piran dellizm u na d ra m a t i powieść, toteż należy podkreślić, że za W yspiańskim nie sto i dziś zaplecze a fir- m u jący ch pisarza gustów dw udziestolecia; W yspiański — poeta barokow ej wizji, tw ó rca m o nu m en taln y ch sy n tez historiozoficz­ nych, sam o tn y tra g ik -m o ra lista, był całkow icie obcy lite ra tu rz e drobiazgow ej, rozk ruszającej analizy, litera tu rz e , k tó rej sz ta n d a ­ rem był P ro u st, Joyce czy A nd ré Gide, a k tó re j re p re z e n ta ty w n y m dziełem d ram aty czn y m m ógł być u nas D om ko b iet N ałkow skiej. D r u g ą m u tacją upodobań stał się zrew idow any n a tu ra liz m (czy pseudonaturalizm ) naszej pow ojennej' pow ieści i d ram a tu — ja k bardzo odbiegający od W yspiańskiego, tego nie trz e b a szerzej do­ wodzić.

3) W yspiański od epoki W esela po dziś dzień był ulubionym p rete k ste m dla upraszczających zjaw iska literack ie polem ik poli­ tycznych. N iektóre cechy sty lu lub tech n ik i dram aty czn ej poety u ła tw ia ły i u łatw ia ją p rzy ty m pracę w ulgaryzatorom , choć pod­ kreślić należy, że w żadnej m ierze nie m ożna ty ch doraźnych in te r ­ p reta cji ułożyć w łatw e i p rze jrz y ste cykle jakiegokolw iek biało- czarnego schem atu.

T r e ś ć s p o r ó w

Z p u n k tu w idzenia treści sporów o in te rp re ta c ję m ożna w lite ­ ra tu rz e o W yspiańskim dostrzec:

1) Spór o term inologię estetyczną, choćby w polem ice o rodo­ wód W yspiańskiego z X V II w ieku. Z ainicjow any przez A dam a G rzym ałę-Siedleckiego, sp o tk ał się ze sprzeciw am i, z sa rk a sty c z ­ ną n iekiedy k ry ty k ą , np. w książce S tan isław a K olbuszew skiego *, zyskał n ato m iast now ą podbudow ę w uw agach W ilhelm a B arb a- sza i Tadeusza M ako w ieckieg o 2. B arbasz pisał przy c h a ra k te ry s ty ­ ce teo rii d ram a tu u W yspiańskiego:

Coś n i e s a m o w i t e g o w ieje z dram atów W yspiańskiego; trudno w nich odróżnić kam ienie i ludzi, każdy kam ień może nagle zacząć się ruszać, każdy człowiek może nagle skrzepnąć w p o są g 3.

1 S. K o l b u s z e w s k i , S tan isław W yspiań ski a ro m a n tyzm polski. Po­ znań 1928, rozdz. XII.

2 T. M a k o w i e c k i , P oeta-m alarz. Warszawa 1935.

(7)

116 L E S Ł A W E U S T A C H IE W IC Z

W tej niepew ności g ran ic y m iędzy św iatem żyw ym i sk am ie­ niały m jest coś z M eta m o rfo z Owidiusza, barokow o-baletow a w i­ zja D afnis p rzem ien iającej się w drzew o bobkow e. Analogie z C al­ dero nem — ja k chce G rzy m ała-S iedleck i — zapew ne, ale i coś z Atłasow ego trze w ic zka C laudela. H iszpański barok jak o pod­ św iadom y ideał em o cjo n aln o -arty sty czn y . J e d n ą przecież z n a jb a r­ dziej isto tn y ch w łaściw ości arty zm u W yspiańskiego jest zw ichnię­ cie rów now agi m iędzy m y ślą a obrazem , m iędzy ostro zarysow a­ n ym k ształtem rea ln ej p ro b le m aty k i i k o n k retn e j sy tu a c ji a m glis­ tą m etafo rą i alegorią. T yle d y g resji o b aro k u W yspiańskiego.

Spór o genezę historyczno-społeczną dzieła w y stęp uje przede w szystkim w stu d ia c h o W eselu — w najnow szych p ub likacjach szczególnie ostro. N iebezpieczne jest p rzy ty m pom ieszanie trz e ch spraw : politycznej genezy, obiekty w nej w ym ow y dzieła i m ożli­ w ego społecznego zuży tk ow an ia. D latego zgodziłbym się z Anie­ lą Ł em picką w stw ierd zen iu , że W esele n ależy do licznej grom ady dzieł praw idłow o oceniających rzeczyw istość z pozycji ideow ych ko nserw aty w n y ch . N ato m iast w ątpię, czy praw idłow a ocena rz e ­ czyw istości m oże być d okonana „w in te resie klas rea k c y jn y c h “ . Z apew ne z praw dą, k tó rą sztu k ą m ów i społeczeństw o, je st tro chę ja k z m o ralizato rsk im d ziałaniem G rzegorza W er le w D zikiej

kaczce — p raw d a to o k ru tn a i groźna w sk u tk ach zabawa, ofiarą

jej pada Ja d w inią, a H ja lm a r E kdal pozostanie poza zasięgiem tragicznego oczyszczenia. M im o to jednak, iż m ałoduszna k o łtu ­ n eria czy ciasny egoizm ubezpieczają p rzed praw dą — w żadnej m ierze nie m ogą jej p rag n ąć ani nią posłużyć się dla pow strzy­ m an ia historycznego rozw oju. Toteż p raw da W esela była owocna w historycznie do d atn ie w yn ik i.

3) Spory o genezę fo rm a ln ą zjaw iły się w stud iach dotyczących różnych dzieł W yspiańskiego. Zaliczyłbym tu spór o ary sto fa- neizm W esela, spór o filia c je K lą tw y , o rem iniscencje tekstó w ro­ m antycznych, w reszcie o rem iniscen cje w rażeń plastycznych, np.

w N ocy listopadow ej.

4) Spory o zaw arto ść treściow ą k o n k retn e j w arstw y u tw oru objęły m. in. fab u łę K lą tw y i P ow ro tu O dysa (np. różne kom en­ tarze do III a k tu P o w ro tu Odysa), tu n ależy zaliczyć też spór o ideologię Legionu i o ideologię Sędziów .

5) Spory o zaw artość treściow ą m etafory czn ej w arstw y u tw o ru ogniskują się w sporze o sym bole W esela.

(8)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ó R C Z O Ś C I W Y S P IA Ń S K IE G O

z W y zw o le n ie m i A kro p o lis (by w skazać choćby tezę o m uzycz­ n y m c h a ra k te rz e kom pozycji obu ty ch d ram a tó w rozw iniętą w s tu ­ dium T adeusza M akowieckiego, opatrzoną zastrzeżeniam i H e n ry ­ ka M arkiew icza, a zupełnie odm ienną od trad y cy jn eg o d o p a try ­ w ania się w W yzw o le n iu , a zwłaszcza w Akropolis, chaosu).

7) S pory o w alo ry e k sp re sji d ram aty czn ej dotyczą niem al k aż­ dego u tw o ru W yspiańskiego; szczególnie c h a ra k te ry sty c z n e były w zw iązku z K lątw ą, Sędziam i, W arszaw ianką, Legionem . Dla sporu o S ę d zió w znam ienna je st ocena Backvisa:

[to] dram at potężny, jeden z najbardziej godnych uw agi w literaturze europejskiej tej epoki, być może, najbardziej bezsporne dzieło W yspiań­ skiego. [...] Tak jako dramat atm osfery, jak i jako dramat przezna­ czenia S ędziow ie przedstaw iają jeden ze szczytów dzieła W yspiańskie­ go i teatru p o lsk ieg o 4.

8) S pory o sty listy czn ą i sty lizacy jn ą w arstw ę u tw o ru d o ty ­ czą języka W yspiańskiego, niekiedy rów nież te a tra ln e g o w y ra z u jego dzieł.

9) Spór o użyteczność narodow o-w ychow aw czą tw órczości W yspiańskiego przebiegał szczególnie o stro w k ręg u bezpośrednie­ go rezonansu W esela (by przypom nieć stanow isko W łodzim ierza

Spasowicza) — i w la ta c h ostatnich. C e l s p o r ó w

Z p u n k tu w idzenia celów w zględnie sk u tk ó w sp o ry o W yspiań­ skiego n ajw y raźn iej w y stę p u ją jak o propozycje a k tu alizacy jn e z dużą skłonnością do w ulgary żu jący ch uproszczeń.

W ten sposób w w ielk im skrócie m ożna by odpow iedzieć n a pierw szy z trz e ch d ezy d erató w postaw ionych na w stępie. Z kolei szkic retro sp e k ty w n y w ypadnie zacząć od W esela i na nim go przede w szystkim przedstaw ić.

*

F u n d am en tem dla p rzyszłych in te rp re ta c ji W esela sta ło się studium R udolfa Starzew skiego. S ty listy czn ie zaw iły szkic Lacka po jął d ra m a t a k tu II jak o u ro jenie C hochoła-tw órcy. P io tr Chm ie­

4 Zob. C. B a c k v i s , Le dram atu rge S tan islas W yspiań ski. 1869—1907. Paris 1952, s. 149 i 150: „un dram e puissant, l ’un des plus considérables

dans la litté r a tu re européenne de c e tte époque, p e u t-ê tre l’oeu vre la plus in discutable de W yspiań ski. [...] T an t com m e dram e d ’atm osphère que comme dram e du destin , les Juges rep résen ten t l’un des som m ets de l’oeu vre de W yspiań ski e t du th éâ tre polonais“.

(9)

118 L E S Ł A W E U ST A C H IF.W IC Z

low ski w Dramacie p o lsk im doby n a jn o w szej s ta ra ją c się zrozu­ m ieć i o b iek ty w n ie ocenić W esele posiłkuje się pożyczanym auto rytetem * A ntoniego Potockiego, b y w końcu zbłądzić n a m a n o w ' cach tak ich wniosków:

Pochop do napisania tego dziw nego utw oru dały W yspiańskiem u przy­ kłady żenienia się ludzi w ykształconych i utalentow anych z chłopkami. [...] N ie tylko zbratanie się, lecz najściślejsze zjednoczenie z ludem, w szelk im i sposobami, a w ięc i przez m ałżeństw a, powinno się stać celem dążeń narodowych. W esele jest w yn ik iem takich i tym podobnych roz­ m yślań 5.

Pogrobowiec r o m a n ty zm u Jó zefa K otarb ińskieg o ukazał się

w r. 1909, ale geneza poglądów a u to ra bliska jest chronologicznie raczej C hm ielow skiem u. O scenie z W ern y h o rą czytam y:

Szkoda.... że scena się w lecze za leniw o, że nie ma dość siły su gestyw ­ nej, że autor powtarza niepotrzebnie k ilk a w ierszy, które płyną potocz­ nie, sennie. Da się to jednak psychologicznie w ytłum aczyć tym , że w izja w ydobyw a się z głow y artysty-szlachcica odurzonego w inem , a w takim stanie ludzie czasem lubią uparcie powtarzać p ew ne w yrazy albo zdania. Tak jest — pan W łodzim ierz dobrze sobie pozw olił, pociągnął z flaszy pełnym haustem. Więc zagrała w nim dawna fantazja szlachecka. Gorz­ ka, bolesna ironia! Jego m arzenia o dawnej w ielkości Polski są m ajacze­ niem mózgu zamroczonego alkoholem [...]6.

W k ilkadziesiąt la t później K o n sta n ty P u zy n a zaapro bu je zda­ n ie Lacka, że Chochoł to sam W yspiański, a n astró j w eselno-pi- jack i rozłoży na ak ty , a k t II określając, n iem al jak K otarbiński, jak o pijackie m onologizujące ro zp am ięty w ania. W sporach in te r­ p reta cy jn y c h o tw órczość W yspiańskiego raz po ra z spoty k am y podobną sytuację: sposób opisu u tw o ru i sądy w arto ściu jące po w ta­ rz a ją się w różnych przecięciach sp ira li. Żaden z m o m entó w zew ­ n ętrz n y ch — an i chronologia w ypow iedzi, ani postaw a filozoficz­ na czy p rzekonania polityczne au to ró w — nie stan ow i czynnika p redysponującego do określonej p o staw y k ry ty c z n ej. K o m en tato­ rz y W yspiańskiego k rąż ą od la t w niesam ow itym tańcu, ja k gdyby pod w tó r skrzypiec chocholich. W ciąż od now a zaczyna się ta lub ta m ta m elodia, g rana niegdyś u sam ego początku n ajb ard ziej w strząsającej przygody, jak ą przeży ła polska lite ra tu ra d ram a ­ tyczna. W róćm y do W esela. Prokeschow e złudzenie, iż całość

5 P. C h m i e l o w s k i , D ram at p o lsk i d o b y najnow szej. Lwów 1902, s. 171.

6 J. K o t a r b i ń s k i , P ogrobow iec rom an tyzm u . W arszawa 1909, s. 117—118.

(10)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ö R C Z O S C I W Y S P IA Ń S K IE G O

m im o dro bn ych dysonansów kończy się w esołym oberkiem , na pew no nie to w arzyszyło Spasow iczow i. N a w stępie a rty k u łu o K a ­

zim ierzu W ie lk im i W eselu p e te rs b u rs k i k r y ty k uderzy ł w to n

m an ifestacy jn ie po dkreślanego entu zjazm u :

Przejęci jesteśm y radością w ielką: objaw ił się niezw ykłej m iary poeta, który od razu został sym patycznie p rzyjęty i uznany 7.

W zestaw ieniu z dalszym ciągiem ro zw ażań Spasowicza słow a w stępne tru d n o pojąć inaczej niż ja k o c h w y t w y traw n e g o tak ty k a , k tó ry wie, że n a jła tw ie j unicestw ić p rzeciw nik a, jeśli się go d o sta­ tecznie zręcznie i nieobow iązująco pochw ali. S tw ierdziw szy, że

Legion i W arszaw ianka b y ły p ró b am i n iedojrzałym i, Spasowicz W esele uw aża za ciąg dalszy K a zim ierza W ielkieg o — w sensie

ideowej oczywiście, a nie fo rm a ln e j łączności. K ry ty k chw ali W yspiańskiego za zobiektyw izow anie w e w n ętrzn e j w izji, przezw y­ ciężenie egocentrycznego liryzm u .

Od tych, którzy b yw ali na przedstaw ieniach Wesela, słyszałem , że znajdowali się jakoby pod urokiem czaru. N ie chce się w ierzyć, że druż­ ba na Weselu, Jasiek, zgubił złoty róg W ernyhory: róg ten jest w posia­ daniu W yspiańskiego, a tajem nica w yw ołanego przez dźw ięki jego czaru daje się z łatw ością w ytłum aczyć. A utor nie stęka, nie użala się, nie płacze nad sobą; jego „ja“ znika w u tw o r z e 8.

N iezbyt uczulony na to, co w zak resie tec h n ik i d ra m a tu p rz y ­ niósł M aeterlinck, Spasow icz do p iero w W eselu dostrzega now y sposób pojm ow ania akcji.

W yspiański dokazał jednej z n ajw iększych sztuk [...] w yw ołał żyw e zain ­ teresow anie się taką na scenie niespodzianką, jak przedstaw ienie scenicz­ ne bez dram atycznego w ątk u, bez zaw iązku, bez intrygi, [...] zapoczątko­ w ał może jakiś now y gatunek w dram aturgii ®.

Ten sta ty c z n y te a tr d y n am izu je się w akcie II. Spasowicz pisze:

Bez widm drugiego aktu ogólne w rażenie W esela byłoby tylko takie, jakie byśm y odnieśli na hiszpańskiej w alce byków , w której, w skutek jakiegoś dziwacznego przypadku, nie oglądalibyśm y, bo ich nie było, ani jednego byka puszczonego na stracenie, i ani jednego torreadora, a baw iliby nas bez krw i przelew u tylko czulosy i pikadorowie 10.

7 W. S p a s o w i c z , Dwa u t w o r y St. W yspiańskiego: „Kazim ierz W ie l­

ki“ i „Wesele“. W: Pisma. T. 8. P etersburg 1903, s. 91.

8 Tamże, s. 92. 9 Tamże, s. 103. 10 Tamże, s. 106.

(11)

1 2 0 L E S Ł A W E U S T A C H IE W IC Z

T em u słusznem u spostrzeżeniu, iż II a k t W esela p u lsu je k rw ią re fle k sji historiozoficznej, nie to w arzy szy je d n a k ap ro b ata poszcze­ gólnych epizodów. W iększość w idm u z n a je Spasow icz za „w idziad­ ła papierow e, m ogące stra szy ć n ie ludzi, ale chy ba w ró b le [...]“ n . Szczególnie iry tu je .go W e m y h o ra . R zuca reto ry czn e p y tan ie:

co ma w spólnego W ernyhora z krakusam i? 12

W scenie z W e rn y h o rą w idzi echo ten d e n c ji ro m an ty czn y ch polonizujących h isto ry czne tra d y c je kozaczyzny.

Brzm i tu nuta m uzyczna śpiew u tak fałszyw a, jak i ta, na którą była napisana dumka o hetm an ie K o siń sk im 1*.

I ta k k ro k po k ro k u analiza Spasow icza przechodzi od e n tu z ­ jazm u do k ry ty c z n ej polem iki. O akcie III pisze n iem al ja k P ro - kesch:

Z tych uchybień i nieporozum ień w yw iązu je się poczesne imbroglio, w o ­ d ew ilow a farsa, przeprowadzona z w ielk ą w erw ą i m istrzostw em , trw a­ jąca aż do zapiania kura, aż do dnia białego, pod m uzykę czarodziejską chochoła, grającego na skrzypcach. Cały trzeci akt sztuki pozbawiony jest głębszej treści, ale niezm iernie zabaw ny i k o m iczn y 14.

Pow iedziaw szy w te n sposób to, co było d la niego n a jw a żn ie j­ sze, Spasowicz w raca do c h a ra k te ry s ty k i a k tu II i zaostrza jeszcze poprzednie zastrzeżenia:

W drugim akcie, pośw ięconym hecy duchów, okazuje się, że ta heca jest niedorzecznością, bo żadnego celu nie m iała i do niczego nie pro­ w adzi 15.

P o p rzek reślen iu a k tu III ja k o k arn aw ało w ej m ask a rad y i ak ­ tu II ze w zględu n a n ied ołęstw o lu b fałszyw ość k oncepcji histo­ rycznego bilansu, Spasow icz dochodzi do konkluzji, iż W esele je s t w adliw e w k o n stru k c ji, a r a tu je je ty lk o lo tn a fan ta zja W yspiań­ skiego. Jak że je d n a k te n k o m p le m e n t pod ad resem fa n ta z ji pogo­ dzić z tw ierd zen iam i, jak o b y w yo b raźn ia p o e ty w y d ała ty lk o sze­ leszczące pap ierem m a ja k i i jako by spod b a tu ty ucznia czarno­ księskiego w y m k n ęły się w szystkie zam ierzone m elodie, b y

11 Tamże , s. 108. 12 Tamże.

18 Tamże , s. 108— 109. 14 Tamże, s. 110. 15 Tamże.

(12)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Û R C Z O S C I W Y S P IA Ń S K IE G O

zetrzeć się w chaotycznej kakofonii? Podsum ow aniem ro zp raw y je s t sły n n e zdanie, k tó re n a jb a rd zie j rozgoryczyło W yspiańskiego:

P isał utw ór artysta w ielkiej m iary i ogrom nie obiecujący, niezm iernie oryginalny, ale m am y przed sobą nie arcydzieło, lecz tylk o śliczne ba- w id ełk o [...]le.

Szkic Spasow icza zaw iera dw ie przede w szystkim spośród ty ch cech, jak ie w ystępow ać będą w sporach o in te rp re ta c ję róż­ n y ch dzieł W yspiańskiego: 1) dążność do podporządkow ania utw o­ ru k o n sek w en tn ej w sensie racjo n alisty czn y m koncepcji; 2) a n a ­ lizę rzeczyw istej lub u ro jo nej tre śc i politycznej p rzy niem al całko­ w itej b ezradności lu b obojętności k ry ty c z n ej w obec p o ety k i d ra ­ m atu . A le z jeszcze jed n ego — i to b ard ziej zasadniczego — pow o­ du zasługiw ał na obszerniejsze, nasycone cy tatam i, p rzy pom n ie­ nie. J e s t on bow iem ty m , co m oglibyśm y określić jak o p i e r w s z e r o z b r o j e n i e ł a d u n k u t r a g i c z n e g o W esela.

Je śli społeczeństw o, ja k p a c je n t p oddany psychoanalizie, b ro n i się p rzed u jaw n ie n iem sw oich kom pleksów , przed poznaniem sie­ bie sam ego, to obrona ta w y stę p u je zarów no wobec lek arza sto ­ sującego saty ry czn ą te ra p ię dro b n y ch zastrzyków , ja k i w obec lek arza stosującego m etod ę tragiczn y ch w strząsów . W W eselu zastosow ane zostały oba śro d k i dążące do obnażenia źródła z a tru ­ cia. Toteż dziw ne byłoby, g dy b y śm y nie spotkali n a polu w alk in te rp re ta c y jn y c h k ry ty k ó w sta ra ją c y ch się rozm inow ać tere n . Z historiozoficznej s y n te z y W yspiańskiego robi się zabaw ę w k r a ­ kow skie czy galicyjskie p lo tk i — w obawie, b y w idow nia nie zastygła w dreszczu, gdy je j poeta u k a z u je p rzerażającą tw a rz G orgony. P ro c ed e r nie zam k n ięty po dziś dzień; zm ieniły się ty lk o akcesoria. W yraz „b aw id ełk o “ zastąpić m iały określenia takie, jak „ m isty k a “ czy „reak cjo nizm “ .

M iędzy S tarzew sk im a Spasow iczem znajdziem y m iejsce dla in ny ch ocen — aż do zgonu poety. T e dw a ujęcia w y ra ż ają b ie­ g uny w ah ad ła. Za pierw szą stab ilizację sądów k ry ty c z n y ch uznać w yp ad a ro zp raw ę W alerego G ostom skiego A rc y tw ó r d ra m a ty czn y

W ysp ia ńskieg o „W esele“ 17. G dy się ta rozpraw a ukazała, w szyst­

kie e le m en ty sy tu a c ji sk ła d a ły się na to, b y zapew nić trw ałość kom prom isow ym tezom . Toteż G ostom ski law iru je m iędzy sąda­

16 Tam że, s. 113.

(13)

122 L E S Ł A W E U ST A C H IE W IC Z

m i en tu zjasty czn y m i a sceptycznym i, z w y raźn y m zresztą p rze ­ chy len iem się k u ty m p ierw szym . M etody opisu i sąd y w a rto śc iu ­ jące osiągnęły w ro zpraw ie G ostom skiego pew ną rów now agę. Póź­ niejsza in te rp re ta c ja W esela idzie w trzech k ieru n k a ch : 1) o b jaś­ n ian ia sym bolów takich, ja k Chochoł, W ernyhora, zło ty róg; 2) po­ szukiw ania dla W esela genealogii w w ą tk a ch i postaciach lite ra ­ tu r y rom an ty czn ej; 3) k o m en tarza anegdotycznego w ro d zaju Boya

P lo tk i o „W eselu“.

K o m en tarz anegdotyczny operow ał ograniczoną ilością m ożli­ wości, toteż został w zasadzie w yczerpany, o statn io rozszerzył się na d robne rea lia galicyjskiego życia politycznego i na rela cje 0 p rem ierze W esela oraz scenicznych d ziejach u tw o ru . G enealogia w ątk ó w i postaci, p rzy zn an ej skw apliw ości, z jak ą tego ro d zaju te m a ty p o dejm u ją h isto ry cy lite ra tu ry , także doszła do jak iejś ostatecznej w sferze rozsądku granicy. N ato m iast in te rp re ta c ja sym bolów pozostaje o tw a rta .

W sto su n k u do Chochoła in te rp re ta to rz y W esela dzielili się w przybliżen iu na trz y g ru p y : 1) tych, k tó rz y podobnie ja k Lack 1 P u zy n a w idzą w Chochole albo sam ego W yspiańskiego, albo p rzy n a jm n ie j jakiegoś reż y se ra w y d arzeń pozostającego w sto­ su n k u do nich w pozycji niezależności tw órczej; 2) tych, k tó rzy w idzą w nim sym bol złow rogi lub p rzy n a jm n ie j u jem n y ; 3) tych, k tó rz y in te rp re tu ją Chochoła w sensie częściowo p rzy n ajm n iej o p ty m isty czn y m .

Tę dwoistość in te rp re ta c ji o d n ajd u jem y także w zw iązku ze złotym rogiem , przy czym jed n a k odczytanie tego sym bolu jako siły dodatniej je s t częstsze. A nalogiczna sy tu a c ja w y stęp u je w zw iązku z W ernyhorą.

K rańcow ym p rzy k ład em niebezpieczeństw , jak ie czyhają na odczytującego te k st polonistę — bo n a pew no nie na niezaanga- żow anego w teo rety zo w an ie czytelnika lu b w idza — by ła ro zp ra ­ w a E ugeniusza K u ch arsk ieg o W ern yho ra i zło ty róg. In te rp re ­ tac ja sym bolów W esela, na k tó rą odpowiedź d ał K a ro l W iktor Za- wodziński. K u ch arsk i analizow ał a k t II w edług zasad ścisłego lo­ gicznego pow iązania nie ty lk o m yśli poety, ale n a w e t każdego zw ro tu stylistycznego. W ty m ośw ietleniu kłębow isko sprzecznych sugestii w rozkazach W ern y h o ry n ab ie ra dem onicznego zabarw ie­ nia. G m atw an ina s ta je się zam ierzoną dem agogią szatań sk ą. N astę­ p u je całkow ita przem iana u k ład u w artości w sto su n k u do finału a k tu III. Z daniem K ucharskiego:

(14)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Û R C Z O SC I W Y S P IA Ń S K IE G O

Zatrata złotego rogu ocala w łaśn ie Jaśka przed pogrążeniem się w tru­ pich obrotach chocholego tańca 18.

Zaw odziński polem izow ał z ty m i tezam i z p ew ną dozą ironicz­ nej g a la n terii, k tó re j k u n sz t zatracili całkow icie dzisiejsi polem iści. O k o n stru k c ja c h m etodologicznych K ucharskiego pisze (co zresztą m ożna by uogólnić i zaktualizow ać):

są oparte zw ykle na bardzo w ąskiej podstawie, uznanej za niew zruszo­ ną; ich śm iałość przypom ina pew ność człowieka, który skacze przez przepaść, albowiem taką samą szerokość przesadzał na m iękkiej, bezpiecz­ nej sk o cz n iie.

P o szczegółowej analizie tez przeciw nika Zaw odziński kon­ klu d u je:

Tak w ięc pomimo niezw ykłej przenikliw ości studium [...] może le ­ piej będzie zaufać interpretacji, którą bez protestów autora s t o s o w a ł y

tłum y w idzów i czytelników jem u w spółczesnych [...]20.

To u jęcie n azw ałbym dru g ą (po G ostom skim ) stab ilizacją r e ­ cepcyjną W esela: je st nią uznanie trad y cy jn eg o pojm ow ania dzie­ ła za słuszne, odcięcie się od jałow ej zabaw y w rozw iązyw anie fak ty czn ych lub u ro jo ny ch zagadek. Jeśli pierw sza faza ró w n o ­ w agi in te rp re ta c y jn e j przeciw staw iła się dysk w alifik ow aniu w a ­ lorów d ram aty czn ej su gestii dzieła, druga przeciw staw ia się zm ianie ustalo ny ch p ro p o rcji w odbiorze te k s tu i w idow iska te a tra l­ nego. P o n ad to — jeśli ujęcie Spasowicza u znaliśm y jak o próbę ro zb ro jen ia ład u n k u tragicznego W esela, to szereg ujęć później­ szych stanow i p r ó b ę r o z b r o j e n i a ł a d u n k u h i s t o r i o ­ z o f i c z n e g o . Mnogość szyfrów in te rp re ta c y jn y c h i ich różno­ rodność zaprzecza bow iem skuteczności analizy błędów n arodo­ w ej histo rii, dokonanej w akcie II. Zam azyw ał się w ten sposób w ielki d ra m a t zm arnow anych m ożliwości i zatracający ch się złu­ dzeń, jak im je st W esele.

W latach nam najbliższych ponow nie zaatakow ano zarów no tragizm , ja k filozofię p a trio ty czn ą W esela. A tak na dram atyczn ą ek sp resję dzieła załam ał się i w polem ice k ry ty c z n ej, i na scenie. Mimo całej urzek ającej barw ności i plastyki a k tu I W esele nie

18 E. K u c h a r s k i , Wernyhora i zło ty róg. P r z e g l ą d W s p ó ł c z e s - n y, 1932, nr 128, s. 334.

19 K. W. Z a w o d z i ń s k i , W obronie tr a d y c y jn e j in ter p reta c ji „Wesela“. T a m ż e , 1933, nr 129, s. 140.

(15)

124 L E S Ł A W E U ST A C H IE W IC Z

je s t kom edią polityczną. A m im o ko lo ry tu lokalnego i k o lo ry tu epoki, w k tó re j pow stało, W esele zaw iera w sobie d ostateczn ą dozę uogólnienia poetyckiego, by jeszcze dziś w y tw arzać ferm en t, niepokoić, zm uszać do rac h u n k u sum ien ia narodow ego. Ż adne z dzieł naszego te a tr u nie je s t tak żyw e i w ciąż obecne p rz y w szystkich naszych k lęsk ach i nadziejach.

Z anim pożegnam y b u rz e papierow e szalejące n ad b ron o w ic­ k im dw orkiem , w yp ad nie podkreślić ak tu a ln e znaczenie in te rp re ­ tac y jn y ch propozycji A n ieli Ł e m p ic k ie j21. W artość te j k siążki p o dk reślił H en ry k M a rk ie w ic z 22, słuszne zastrzeżenia m etodolo­ giczne sform ułow ała Ire n a S ła w iń s k a 23. W T w ó r c z o ś c i z n a j­ d u je m y ciekaw e stu d iu m Ł em pickiej o fan ta sty c e W e s e la 24. In te ­ re su je w n im przede w szy stk im teza o litera c k im c h a ra k te rz e fa n ­ ta sty k i d ram atu , p rze k re śla ją c a urojoną sprzeczność m iędzy rac jo - nalistyczno-psychologicznym a realisty czno -m etafizy czn ym in te r ­ preto w an iem zjaw a k tu II. Ś m iała i su b te ln a analiza prow adzi do w niosku, że dw oista m o ty w ac ja zjaw unicestw ia się w zajem nie, a w artość poetycka a k tu polega na o ry g in aln y m przem ieszaniu sk ali k a m e raln e j i m o n u m e n ta ln e j. W ątpliw ości budzą się dopiero, g dy a u to rk a rozszerza stre fę te k s tu uzn aną za zam ierzoną k o n ­ w encję baśniow ą, w łączając do niej Chochoła. Słuszne uw ag i o s ty ­ lizacji, w k tó re j ty lk o s m u tn a p e d a n te ria polonistów d o p a try w a ła się sym boli, n ie z a trz y m u ją się p rzy szczegółach opowieści Jaśk a o zgubieniu złotego rogu, o g arn iają i koszm ar fin ału . To, że Cho­ choł zjaw ił się w w y o b ra ź n i W yspiańskiego gdzieś w p ro st z ogro­ d u w idzianego z okna izby w eselnej — ja k to przypuszczał już G rzym ała-S iedlecki — n ie dow odzi jeszcze niczego. G eneza w yo­ brażeniow a postaci n ie przesądza o je j fu n k cji d ram aty czn ej. M i­ gotliw a zm ienność znaczeń Chochoła rów nież nie przeszkadza te ­ m u, że n a jtrw a le j pozostanie on w pam ięci nie jak o ż a rte m zapro­ szony przez R achelę gość i n ie jak o lekcew ażony przez Isię in tru z, lecz jako je d y n y u czestn ik gorzkiej baśni a k tu II, k tó ry w r a c a . In sty n k t kom pozycyjny W yspiańskiego, o k tó ry m daw n iej nie­ jed n o k ro tn ie pow ątpiew ano, ale k tó ry dziś coraz rzadziej jesteśm y sk ło nn i p rzy rozw ażaniach analitycznych pom ijać, nie m ógłby

21 A. Ł e m p i с к a, O „Weselu“ Wyspiańskiego. W rocław 1955, zw ła­ szcza rozdz. 10.

22 H. M a r k i e w i c z w R o c z n i k u L i t e r a c k i m , 1955, s. 273—277. 2S I. S ł a w i ń s k a w P a m i ę t n i k u T e a t r a l n y m , 1957, z. 3/4, s. 657.

(16)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ó R C Z O Ś C I W Y S P IA Ń S K IE G O

w fin ale tra g e d ii dać ta k re p re z e n ta ty w n e j ro li Chochołowi, gdy­ by była w nim ty lk o m ario netk o w a tre ść rek w iz y tu baśniow ego. Ale to są już zalążki now ej dy sk u sji — a celem m oim je s t ty lk o spojrzeć n a daw ne.

D y sk usja o W eselu m oże służyć jak o p rzy k ła d sporów in te r­ p re ta c y jn y c h wokół tw órczości W yspiańskiego. S tale p o w ta rz a ją się w nich pew ne znam ienne nieporozum ienia: 1) dążność do w y­ tłu m aczen ia dzieł poprzez analizę te k s tu o derw an ą od sp ra w insce­ nizacyjnych, od w izji te a tra ln e j; 2) dążność do podporządkow a­ nia dzieł ideologii w y znaw an ej przez badacza, p rzy czym to, co nazyw am podporządkow aniem , może w y rażać się ta k w ich apro­ bacie, ja k i w negacji.

W zw iązku z W y zw o le n ie m najczęściej in tereso w ały egzege- tów sprzeczności w rozm ow ach K o n rad a z m askam i, fin ał a k tu III, sto sunek K o n rad a do G eniusza, a ich obu do ro m a n ty zm u i M ickie­ wicza. P om ysł M ichała W aligóry, by w G eniuszu w idzieć P rz y ­ byszew skiego, pozostał odosobniony. W yzw o le n ie obok W arsza­

w ia n ki i L egionu dostarczyło p re te k stu do nie kończących się po­

lem ik o sto su n ek W yspiańskiego do ro m an ty zm u . M ieszano w nich kilka różn y ch zagadnień: 1) pro b lem genezy fo rm aln ej szeregu w ątk ów i postaci u W yspiańskiego — t u zw iązek z ro m anty zm em je s t bezspo rn y i ścisły, choćbyśm y n a w e t kw estionow ali n iek tó re p a ra le le proponow ane np. p rzez B ackvisa; 2) p rob lem posługiw a­ nia się postaciam i z h isto rii polskiego ro m a n ty z m u dla celów poe­ tyckiej an alizy i sy n tezy w spółczesności polskiej; stą d w ielkie d o ­ św iadczalne lab o rato riu m , jak im je s t Legion, nie m a istotnego zw iązku z rom antyzm em , ale je st e k sp e ry m e n ta ln y m poszukiw a­ niem w izji te a tra ln e j i p ro p ed eu ty k ą historiozofii W esela, k tó rą w łaśnie rozpoczyna w strząsający sym bol n a ro d u (Rapsod — L azza- rone) i tra g icz n y sym bol losu narodow ego (sc. 12 L egionu); 3) p ro ­ blem poszukiw ania przez poetę źródeł m ara zm u w spółczesnej m u rzeczyw istości; inaczej przebiega te n proces w D anielu, inaczej ju ż w W arszaw iance, a znow u całkow icie odm iennie w Akropolis.

Je d n y m z zasadniczych p rzedm iotów sp o ru o W yspiańskiego jest jego p o ety k a i w alor e k sp re sji d ram a ty c z n e j poszczególnych dzieł, różnie oceniany — zależnie od sto p n ia w rażliw ości odbior­ czej. P ouczający p rzy k ład stano w i le k tu ra Pogrobowca r o m a n ty z ­

m u Józefa K otarbińskiego; m ożna żarto b liw ie n azw ać tę książkę

pierw szą syntezą W yspiańskiego z pozycji antagonistycznych, ta k ja k m onografia G rzym ały-S iedleckiego by ła pierw szą sy n tezą

(17)

126 L E S Ł A W E U S T A C H IE W IC Z

z pozycji entu zjasty czny ch . Dla K o tarb ińskieg o słab y m i u tw o ram i są A ch illeis, A kropolis i Noc listopadowa; zachw yca się D anielem . Sposób w artościow ania najzup ełniej w kontekście h istory czn ym zrozum iały. B olesne je st n ato m iast stw ierd zen ie, że w łaściw ie ta k w iele n a lepsze nie zm ieniło się przez te niem al 50 lat, k tó re nas od opinii K otarb iń sk ieg o dzielą. Toteż książka o a rty z m ie W yspiań­ skiego to chyba n ajw ażn iejszy p o stu la t chw ili. O ideologii pisarza n apisano ju ż tyle, że starczy dla d w u p rzy n a jm n ie j pokoleń, jak o w esołe w idow isko, d ra m a t sa ty ro w y z w ielu h isto ry k a m i lite ra ­ tu ry i k ry ty k a m i w rolach g łó w n y c h 25. W m o n o grafii W yspiań- sk ie g o -a rty sty m oże by znalazło się m iejsce n a w e t na reh a b ili­ tację L e lew e la , któ rego chóralnie obw ołano najsłab szy m d ram a te m poety, i w y ro k bez rew izji przechodzi z ust do ust, z pióra pod pióro.

*

W oczekiw anej m onografii poetyk i czy też k ilk u poety k W y­ spiańskiego w y p ad n ie zastanow ić się n ad ty m d ziw ny m faktem , | e po eta arty sty c z n ie obcy sw em u czasowi, sw em u pokoleniu, ta k sugesty w n ie nad nim zapanow ał. Bo w istocie, gdy W yspiański w szedł do polskiego te a tru , p an ow ały w n im dw ie poetyki, w za­ sadzie n a rra c y jn e : n a t u r a l i z m i rozpoczynający się choćby u Przybyszew skiego p s y c h o l o g i z m . W yspiańskiego oceniano p rzy ich teo rety czn ej pom ocy (ileż szkody i w późniejszych cza­ sach w yrządziły p rób y n atu ralisty czn eg o objaśn iania np. K lą tw y). P o n ad to W yspiańskiego nie m ożna zam knąć w w ygodną fo rm u łk ę sym bolizm u, w k tó rą zmieści się S k a rb lu b G odiw a S taffa, ale nie

Noc listopadowa. N ależałoby chyba poszukać in n y ch terminów".

M oglibyśm y więc w d ram a ta c h W yspiańskiego m ów ić o p raw ach p o ety k i snu, o p raw ach poetyki kom pozycji m uzycznej i o sw oistej poetyce m asek, najbliższej tra d y c y jn e m u pojęciu tec h n ik i sym bo­ lizm u.

P o e ty k a snu polegałaby na: sw obodzie k o n stru k c y jn e j, swobo­ dzie w w iązaniu w ątk ów i m o tyw ów w yzw olonych z tra d y c y j­ n ych k onw encji. Je j niespraw dzalność w dośw iadczeniu apercy- pującego czy telnika lu b widza m a jed n a k granice w założeniach k om p ozycyjnych p o ety i w ten d en cjach jego tw órczej w yobraźni.

25 D la uniknięcia nieporozumień chciałbym stw ierdzić, że powyższe zda­ nie nie k w estionu je potrzeby nowych studiów nad ideową zawartością dzieł W y s p i a ń s k i e g o ; podkreślam jedynie dysproporcję m iędzy badaniami historiozofii i badaniami techniki pisarza.

(18)

S P O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ó R C Z O ŚC I W Y S P IA Ń S K IE G O ^ 2 7

D latego w b re w anegdocie nie w każdej sztuce ty g ry s może space­ row ać po s c e n ie 26. Toteż p o etyk a sn u nie je s t rów noznaczna z chaosem , z całkow itą dowolnością skojarzeń. Rzeczą egzegezy k ry ty c z n ej je st w każdy m k o n k retn y m w yp adku starać się w y ­ jaśnić przyczy ny łańcuchów asocjacyjnych.

N iespraw iedliw ość p o etyk i sn u nie rów na się jej niek om un i- katyw ności. P o e ty k a sn u może być k o m u n ik aty w n a w odniesie­ niu do określonych grup odbiorców. Liczebność i jakość ty ch grup — to odrębne zagadnienie. P o ety k a sn u w czystej form ie „ ła tw ie j“ w y stęp u je w liry ce niż w dram acie. U W yspiańskiego w ypełnia Legion, Noc listopadow ą. A chilleis, Ska łką, a zabarw ia

W esele i W yzw o le n ie. W czym tk w i źródło p o etyki snu, k tó rą po

W yspiańskim o dnajdziem y w sztu k ach Stanisław a Ignacego W it­ kiew icza, n iek ied y u Cocteau (np. w O rfeuszu), n aw et u P ira n ­ della? N iew ątpliw ie w y n ik a ona z arty sty czn eg o p ro te stu przeciw s tru k tu rz e św iata. P rz esła n k i socjalne tego p ro te stu istn ieją, za każdym razem inne. Isto tn a jest jed n ak ponad w szystko a rty sty c z ­ na konieczność odnow y kostniejącej w rażliw ości. Toteż p oetyka snu w łaściw a je st przede w szystkim ty m epokom i ty m tw órcom , k tó ry ch chłonność została w jak iś sposób zaham ow ana. B yłby więc w tej postaw ie tw órczej pew ien ek w iw alen t za ograniczenie m o­ żliwości bezpośredniego poznaw ania i przeżyw ania. K w aśne w i­ nogrona zatem z p u n k tu w idzenia realisty; jednakże w św ietle sztuki m a ją one przedziw ną barw ę i sm ak.

P o ety k a snu w y stęp u je u W yspiańskiego w połączeniu z poe­ ty ką kom pozycji m uzycznej. P rzez tę ostatnią nie rozu m iałby m lib re tto w y c h skłonności, w yrażonych w D anielu i Legendzie, m niej w y raźny ch w Protesilasie i Laodam ii i Legionie, obecnych jak o re lik t w n iem al w szystkich u tw o rach dram atycznych, ale ten ty p k o n stru k cji, jak i T adeusz M akow iecki opisał w zw iązku z W y zw o le n ie m i A kropolis. D otarcie do tw ó rczy ch in te n c ji poety może przecież odbyć się nie ty lk o poprzez streszczanie fab u ły i analizow anie za w a rte j w niej ideologii, ale i poprzez śledzenie przem ian m o ty w u dom inującego 27.

Trzecia propozycja to określenie tech n ik i W yspiańskiego te rm i­ nem : p o ety k a m asek. Z apew ne — te a tr w ogóle w yszedł z m aski. Magiczna zm ieniła się w konw encjonalną, a konw encjonalna w m e ta ­

26 A luzja do znanego powiedzenia Sobiesław a o Weselu.

27 Do bliższej charakterystyki obu proponowanych term inów chciałbym powrócić przy innej sposobności.

(19)

128 L E S Ł A W E U S T A C H IE W IC Z

foryczną, a b strak cy jn ą. P o e ty k ą m asek m ożna by w ięc nazw ać albo poetyk ę alegorii i sy m b o lu (a w ięc zarów no S k a rb S taffa, jak

M archołta K asprow icza), albo p o ety k ę obnażania z a ta jo n y c h kom ­

pleksów życia jednostkow ego lu b zbiorow ego. Są to zjaw iska n ie­ w spółm ierne: tech n ik a obrazow ania i fo rm aln ej s y n te z y z jed n ej stron y , a z d ru g iej sui generis pedagogia czy te ra p ia społeczna. Może więc p o etyk a m asek b y łab y te rm in e m p rz y d a tn y m ty lk o w tedy, gdy w k o n k retn y m p rzy k ład zie łączyłoby się specyficzne obrazow a­ nie ze specyficzną p ro b le m aty k ą — w w y p a d k u W yspiańskiego więc w g rę w chodziłyby ta k ie d ram a ty , ja k W esele, W yzw o le n ie, Legion.

Jeśli dla w spółczesnych W yspiań skiem u p o ety k a snu była d ra ż ­ niącym dziw actw em (jej skuteczność estetyczną, je j m ądrość i piękno dopiero zaczynam y odkryw ać), jeśli p o ety k a kom pozycji m uzycznej w y m y k ała się uw adze, jej w alo r polega bow iem na ty m , że w iązadła k o n stru k c y jn e są u k ry te (gdyby je było zbyt łatw o dostrzec, stra c iły b y sw ój sens, n ie sp ełn iły b y sw ej funkcji), to p o etyka m asek, alegorie i sym bole rozry w ające ran y n aro d o ­ w ych w spom nień, ro zk ru szające ilu z je n arodow ych nadziei — oto, co zdobyło dla W yspiańskiego jem u w spółczesnych i co jeszcze dziś wzbogaca się coraz to n ow ym i ak cen tam i re fle k s ji apercep- cy jn ej i in te rp re ta c y jn e j. Tu zresztą tk w i sedno bolesnej sp ra w y — długotrw ałej nieobecności p o e ty n a polskich scenach. W ydaje się, że podstaw ow ym m o m en tem tego, co już dziś nazyw am y r e ­ nesansem W yspiańskiego, je s t w z ra sta ją c a dojrzałość społeczna. P rz esta je m y obawiać się W yspiańskiego ja k o eksplozji niepożąda­ nych szeregów asocjacyjnych. Rozm ow y K o n rad a z m askam i w W yzw o le n iu , fin ał W esela, poszczególne sceny N ocy listopado­

w e j lu b Legionu, początek L elew ela , n a stró j W a rszaw ianki — każ­

d y z ty ch i inn y ch jeszcze p rz y k ła d ó w m oże unaocznić p u n k t k r y ­ tyczny problem u.

Oto te a tr w ypełniony w idzam i, k ażd y z n ich przyniósł n a w i­ dow nię d ra m a t w łasnego życia, przyniósł in d y w id u aln y sposób pojm ow ania przeszłości i teraźniejszości narodow ej, osobistą w izję ju tr a . Ze sceny p a d a ją słow a, k tó re n ie są n a ty le ostre w swej precyzji, by nie pozostaw iały w ątpliw ości co do sw ej treści. Te słow a pobudzają do m yślenia, ale niczego za n as n ie w ykonują, nie zd ejm u ją więc z nikogo odpow iedzialności. Co z nich m oże w yrosnąć, gdy każdy za n im i sta w ia w łasn e rozgoryczenia i lęki, w łasne sn y i w spom nienia? W yspiański je s t w ielk im poetą, ale ty lk o dla takiego społeczeństw a tw o rzy ł i tak ie m u m oże być uży­

(20)

SP O R Y O IN T E R P R E T A C J Ę T W Ó R C Z O Ś C I W Y S P IA Ń S K IE G O ^ 2 9

teczny, k tó re w sztuce w idzi N orw idow ą chorągiew na prac ludz­ kich wieży, a nie błazna, kupionego po to, by rozśm ieszał i pou­ czał ściśle w edług reg u lam in u m u sz try .

T ru d n o zgodzić się ze zdaniem , że u tw o ry W yspiańskiego są tylko p a rty tu rą te a tra ln ą . M imo w szelkich zastrzeżeń, jakie m ożna w ysunąć pod adresem jego języ k a lub w ersyfikacji, czy tam y go w ty m napięciu, k tó re zapow iada zetknięcie się z w ielkim dziełem poetyckim , choć wszyscy zgadzam y się, że większość czytelników nie je s t zdolna do w ew n ętrzn ej, w yobrażeniow ej w izji te a tra ln e j i dlatego m iejsce tak ie j poezji je st na scenie. Scena je st n a jb a r­ dziej w łaściw ym polem batalii, ta k że spo ry in te rp re ta c y jn e po­ w inny w ybuchać na gorąco po sp ek tak lach; un iknęlibyśm y w ted y wielu kom p ro m itu jący ch pom ysłów egzegetycznych.

Na zakończenie jed n a k ró tk a p a ra lela . We F lo ren cji w kościele S anta Croce je st grób D antego, w k tó ry m nie rp.a ciała, pozostało bow iem w R aw ennie. Ale F lo re n c ja wzniosła pom nik sym bolicz­ ny; obok D antego z n a jd u ją się dw ie postaci kobiece. Je d n a z d u m ­ nie w zniesioną głową to Italia, szczęśliw a, że w ydała takiego syna; druga, opadająca do stó p p o ety w prześlicznym geście żalu i żałoby, to F lorencja, w ieczyście sm u tn a, bo w ygnała najw iększego ze swych synów z m ia sta jego m łodości. Z astanów m y się przez chw i­ lę, czy kiedyś nie w y staw im y nie na Skałce, ale przed te a tre m narodow ym , podobnego pom nika, w k tó ry m jak iś w rzeźbę p rze­ m ieniony alegoryczny k sz ta łt naszej epoki pochyli się przed W y­ spiańskim , zapom nianym , odrzuconym banitą, k tó ry doczeka się jed n ak zw ycięstw a.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydawnictwo Prawnicze uprzejmie zawiadamia, że w miesiącu

W związku z tym jeżeli przekazanie terenu w użyt­ kowanie wieczyste następuje odpłatnie, to stosuje się odpowiednio prze­ pisy o sprzedaży nieruchomości, tym

Pośrednio wynika z tego, że ta wyodrębniona działka, będąca przedmiotem dzierżawy, nie mieści się w kategorii gruntów rolnych i w razie realizacji prawa

Szereg zagadnień procesowych przedstawionych w tej pub­ likacji jest tak dalece informacyjnie i problemowo bogaty, że umożliwi to adwokatom lepsze zorientowanie się

Zastanawiając się nad zakresem odpowiedzialności materialnej z tytułu naru­ szenia obowiązku dbałości o wynik pracy, dochodzimy do wniosku, że w rachubę

Możliwość prowa­ dzenia postępowania zabezpieczającego jest w takiej sytuacji wyłączona z mocy ustawy (art. 749 k.p.c.), a jedyny tutaj wyjątek dotyczy

Jeżeli naw et wznawia się postępowanie bez uprzedniego uchylenia postanowienia o umorzeniu postępowania, to uchylenie takie tkwi implicite w decyzji o wzno­ w ieniu

W najbliższym okresie mają sie ukazać projekty prawa kar­ nego procesowego i wykonawczego, a nieco później projekty kodyfikacji z zakresu prawa cywilnego.. C hcem y, aby praw o w