Krystyna Laskowicz
Orientacja poetycka w pierwszych
estetykach sztuki radziowej
(1927-1935)
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/2, 141-170
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V II I, 1977, z. 2
KRYSTYNA LASKOWICZ
O R IEN TA C JA PO ETY C K A W PIERW SZY CH ESTETYKACH SZ T U K I R A D IO W EJ (1927— 1935)
Tezę poniższych rozw ażań stanow i o rie n tac ja poetycka pierw szych rozpraw na te m a t sz tu k i radio w ej. O rientacja ta opiera się n a u trw alo nych społecznie w y o b rażeniach tego, co poetyckie, a dokładniej — n a odw ołaniach do w y b ra n y c h kanonów poetyckości czy liryczności. Sięgnie zatem m. in. po tak ie tra d y c y jn e czynniki k onw encji poetyckiej i po takie fo rm aln e środki poetyckie, jak : w y rażan ie uczuć, ew okow anie p rze żyć, w zruszeń i em ocji, epatow anie w yobraźni czy też kateg orię sugestii i n a stro ju albo posługiw anie się tropam i. O rien tacja poetycka u jaw n i się rów nież w pośrednim obrazow aniu i położeniu dużego nacisku na „nie codzienność” w ypow iedzi m a te rią dźwiękową. P rz eja w i się także w „n ad m iarze o rg an izacji” jak o n ad w y żki inform acyjnej w stosun ku do potrzeb porozum ienia.
Zasygnalizow ane w yżej odw ołania tra k tu je m y , z jednej strony, jako w skazanie k ręg u problem ow ego, z d rugiej — jako płaszczyznę porozu m ienia .
W k ręg u słow a
Z aak cen tu jm y od ra z u rzecz zasadniczą. Pierw sze p e n e trac je teo re tyczne i estetyczne sz tu k i aw izualnej w yprzedziły rodzenie się form arty sty c z n e j w ypow iedzi radiow ej *. Nie są zatem u staleniam i o p arty m i na dokonaniach, lecz zapow iedziam i, obietnicą danej sztuki. D latego też k sz ta łt jej piszą in tu ic ja i w yobraźnia. I — co szczególnie zauw ażalne w rozpraw ce Zenona Kosidow skiego A r ty s ty c z n e słuchow iska radiow e — duża doza em ocji. Ów czesne m yślenie o now ej form ie w ypow iedzi a r tysty czn ej k rąży ło w okół p y ta ń podstaw ow ych. Ja k ie m ożliwości k ry je w sobie słuchow isko? Ja k im i środkam i w y razu artystycznego m a opero
1 Okres 1927—1935 charakteryzuje się form ułowaniem estetyki radiowej; próbą w ykazania, iż sztuka radiow a jest odrębnym przedmiotem estetycznym . Wyprze- denie praktyki słuchow iskow ej przez penetracje badawcze dotyczy przede w szyst kim koncepcji U latow skiego (1927) i Kosidowskiego (1928). Jak wiadomo, pierwsze polskie oryginalne słuchow isko nadane zostało 17 V 1928; był to Pogrzeb Kiejstuta W itolda H u l e w i c z a (zob. Słuchow iska Polskiego Radia. 1925—1939. „Pamiętnik T eatralny” 1974, z. 4, s. 413).
w ać? Co składa się na jego „inność” ? J a k a czeka je przyszłość? P ie rw szych badaczy zafrapow ała owa inność; w niej szu kali ideału słuchow iska n a czas przyszły.
P ierw szą n a gruncie polskim koncepcję e ste ty k i słuchow iska dał J a n U latow ski 2. N adrzędne założenia rozw ażań a u to ra zm ierzają do w y kaza nia, iż rad io je st nie tylko technicznym w ynalazkiem um ożliw iającym rep ro d u k c ję m uzyki i lite ra tu ry , nie tylko form ą m asow ego przekazu do m asow ego odbiorcy, ale też — że istn ieje m ożliwość „podniesienia rad ia ze stopnia kom unikow ania na stopień sz tu k i” 3. P ró b ę udow odnie nia, iż słuchow isko je st nie ty lk o przekazem rep ro d u k ty w n y m , ale i sz tu ką, z a w a rł U latow ski w trzech fo rm u łach estetyczny ch słuchow iska. P ierw sza dotyczy sposobu istn ien ia słow a radiow ego. I tu m y śl a u to ra w y daje się tra fia ć od raz u w sedno p y ta ń zw iązanych z funkcjonow aniem słow a w om aw ianej gałęzi sztuki.
Z asadą podstaw ow ą jest p o stu la t e k o n o m i z a c j i s ł o w a . R e gułę tę w yw odzi a u to r z d eterm in an tó w zew nętrzny ch. U w aża on, iż w form ie p rzek azu pozbawionego w izji w szelkie upiększenia i uzu p eł nien ia słow a s ta ją się „b alastem ” . Oszczędnego słow a dom aga się też n a tu ra m ikrofonu. „M ikrofon to w róg słow a, słow a w m ikrofonie pęcz n ie ją ” 4. T akąż konieczność ekonom izacji słow a — m ów i dalej U latow ski — pow oduje f a k t b ra k u k o relacji w izualnej, w łaściw ej tea tro w i czy film ow i, oraz niemożność zatrzy m an ia się na słowie, w łaściw ego percep cji lek tu ro w e j. Ja k ie zatem w inno być słowo d ra m a tu radiow ego? A u to r rozw ażań odpow iada jednoznacznie: słowo w inno być s k o n d e n s o
-2 Koncepcja ta pomijana była do tej pory w e w szystkich pracach badawczych na tem at sztuki radiowej. Rozważania J. U l a t o w s k i e g o ukazały się jako cykl artykułów zatytułowany: SuHat za drzw ia m i („Tydzień R adiowy” 1927, nry 24, 28, 30, 34, 36), pod pseudonimem J a n R o m a n . Penetracje Ulatow skiego były po przedzone jedynie dwoma krótkim i artykułam i na tem at radia: M. S t ę p o w s k i , W id ow iska słuchowe. „Radiofon P olsk i” z 18 IX 1926. — E. C ę k a l s k i , P r z y szłość w id o w is k słuchowych. Jw., grudzień. Stępow ski na m arginesie om awiania francuskiego słuchowiska P. C u s y ’ e g o i G. G e r m i n e t a Maremoto uzależnia autonom ię sztuki radiowej od powstania odrębnych scenariuszy „słuchowych”, które w inny dawać sw oiste „obrazy akustyczne”. Za niezbędne rekw izyty słuchow iskowe uważa on 'tzw. kulisy akustyczne, czyli — jak je określa — narzędzia służące do odtwarzania dźwięków naturalnych; niezbędnym elem entem słuchow iska jest też m uzyka. Cękalski natom iast dopatruje się podobieństwa słuchowiska ze sztuką teatralną. Według Cękalskiego „Akustyczne w artości teatru, akustyczne dekoracje, przestrzeń słuchowa, pobudzanie wyobraźni, uobecnienie scenicznego działania drogą wrażeń słuchow ych” — oto zadanie i przyszłość „widowisk słuchowych”. Na tych uogólnieniach jednak obaj autorzy kończą sw oje uwagi. Pierw szeństw o w sform u łow aniu estetyk i słuchow iska radiowego należy jednak przyznać U latowskiem u, na co zresztą w skazuje w 1934 r. autor jego noty biograficznej w „Tęczy” (z. 8, s. 21).
3 U 1 a t o w s к i, op. cit., nr 24, s. 5. 4 Ibid em , nr 28, s. 9.
w a n e . Co przez to rozum ie? Słow u n ależy dać w artość „w yższą” . P o w inno ono być j a k n a j t r e ś c i w s z e , a zarazem pow inno być słów j a k n a j m n i e j . D odaje jeszcze, że prozie pisanej obca je st daleko idąca k ondensacja słow a i skupienie na nim uwagi. W ręcz przeciw nie, słowo tak ie „na papierze m ęczyłoby” odbiorcę, byłoby m u „psychologicz nie obce” .
R eflek sja U latow skiego dom aga się tu ta j krótkiego dopowiedzenia. Z nam ienna dla sztuki radiow ej efe m e ry czność, ulotność w y daje się w za sadzie przeczyć daleko idącej kondensacji słowa. Nie je st to jed n a k s p ra wa oczyw ista 5. Zapew ne, w dużej m ierze chodzi tu o p rzy po rząd kow a nie słowa dialogu radiow ego reg u le kondensacji przek azyw an ych zn a czeń w ogóle. O celność sform u ło w ań i lapidarność p rzekazy w any ch sensów . Ekonom izm znaczy też u U latow skiego rezy gn ację z opisu i od niesień obrazow ych k o n stru o w an y ch słow em ; dotyczy skupienia się na w alo rach pojęciow ych i — co w ynikło z akustycznego sposobu istnienia sztu k i — n a em ocjonalnych w artościach słowa mówionego. W ydaje się, iż w łaśnie efem eryczność i psychofizyczne m ożliwości odbiorcy dom agają się słow a oszczędnego, ale celnego i „najtreściw szego” .
Reguła „n ajm niej słów ” — w racam y do rozw ażań U latow skiego — pociąga za sobą posługiw anie się form ą s t e n o g r a f i c z n ą . I, co w ażne, w ym óg owej stenograficzności staw ia k ry ty k po rów ni funk cjo m ekspresyw nej i poznaw czej. W rad iu jed y n y m m ożliw ym sposobem p rze d staw ienia rzeczyw istości je st „stenogram m yśli, steno gram n a stro ju , s te nogram sy tu a c ji” 6. P o dkreślm y — j e d y n y m . Z atem zasadą tw órczą stać się w inn a e l i p s a . Zagęszczone słowo, odnoszące się do pojęcia, s y tu a c ji czy n a stro ju , m a być ko n stru o w an e w edług zasady p a r s p r o
t o t o . A u to r w skazu je prow eniencję takiego sposobu operow ania zn a
5 Problem ten, wykraczający poza zakres naszych rozważań, w ym agałby w ej ścia na teren psychologii odbioru — spenetrowania psychofizycznych ograniczeń i m ożliwości odbioru audialnego; zdolności skupiania uwagi przez odbiorcę, jego mechanizm u kojarzeniowego, działania wyobraźni, itp. Za daleko idącą kondensacją słow a w dialogu radiowym opowiadają się m. in. D. M a c W h i η n i e (Radio jako sztuka. Tłum aczyła Z. L e w i k o w a . Warszawa 1964), H. S c h w i t z k e (Das Hörspiel. K öln-B erlin 1963), F. K n i 11 i (Das Hörspiel. Stuttgart 1961), L. B l a u s t e i n (O percepcji słuchowiska radiowego. Warszawa 1938; maszynopis powielany), Z. K o p a l k o (R e żyser o słuchowisku radio w ym . Warszawa 1966; m aszynopis po wielany). Również dla nich ekonomizm słow a i jego „gęstość” wyrastają z uwarun kowań zewnętrznych rozumianych tutaj jako sposób przekazu (dźwiękowy, a więc ulotny) i sposób percepcji (wyłącznie audialny). W konsekw encji słowo radiowe cechuje daleko idąca selekcja szczegółów przy jednoczesnym w yeksponow aniu „jakiejś istotnej ew okacyjnej w łaściw ości” przedmiotu, idei, stanu rzeczy. Brak w izualności zwiększa zdolność ewokacyjną słowa mówionego. Słowo takie zmusza w yobraźnię odbiorcy, „by działała w sposób twórczy i w zasadzie ścisły, chociaż zasięg i ilość wariantów, jeśli chodzi o grę wyobraźni, są nieograniczone” ( Ma c W h i n n i e , op. cit., s. 31). Stąd wieloznaczność i niedopowiedzenia.
czeniam i: „ta k ja k kino w m alarstw ie o statniej doby, ta k rad io w e w spółczesnej lite ra tu rz e zn a jd u je swoich p rek u rso ró w ” . Słowo radiow e jest bowiem takie sam o ja k w ówczesnej poezji należącej do k ieru n k ó w zw anych „fu tury zm em , ekspresjonizm em i k o n stru k ty w izm e m ” 7.
T yle na tem a t słowa, k tó re U latow ski uw ażał za n ad rzęd n e tw o rzy wo słuchow iska, m ów i pierw sza p ró b a estety k i aw izualnej. D eterm in o w ane ono było — zdaniem a u to ra — fo rm ą p rzekazu i sposobem p ercep cji. Z atem ilościowa i jakościow a kondensacja słow a oraz w y n ik ająca z tego założenia zasada sk ró tu w iązana b y ła ze środkiem przekazu. O d w ołania do w y b ran y ch ów czesnych k ieru n k ó w poetyckich leżą w ięc w k ręg u nie ty le filiacji, ile pew nych analogii dotyczących organizacji tw orzyw a.
Z nam ienn y ty tu ł cyk lu arty k u łó w — Ś w ia t za d rzw ia m i — w sk azy w ał na dw a aspekty. Nie w idzialność jako konsekw encja sposobu odbioru, ale zarazem niew idzialność jako w yróżnik. Z jed nej stro n y , s k a z y w a ł a ona odbiorcę w yłącznie na słuchanie św iata, z drug iej u m o ż l i w i a ł a m u wyłączność słyszalności tegoż św iata. Owo — ja k je n a zw aliśm y — skazanie, będące jednocześnie now ym w alorem m ożliwości estetycznych, w ynikło z oderw ania — u ży jm y term in u Porębskiego — f o n o s f e r y o d i k o n o s f e r y 8. Z rozbicia tego, co w postrzega- niach i sy tu acjach kom unikacy jn y ch człowieka było całością. A udiow i zu aln y sposób p ercepcji w łaściw y je st sztuce te a tra ln e j, a także in n y m środkom m asowego przekazu: film ow i i telew izji; przekaz radio w y ta k ą integralność n a tu raln eg o sposobu odbioru nie tylko naru szy ł, ale w ręcz u tracił. K onsekw encją tego fak tu sta ł się odm ienny od dotychczasow ego sposób istnienia słowa, a zatem i jego fu n k cja zna czenio tw ó r cza. R ealna bezpośredniość fonicznego w aloru słowa, pozbaw iona w yglądów i za chow ań postaci w ypow iadającej, p rzejąć m usiała nad aw anie pew nych w artości znaczeniow ych p rzynależnych rzeczyw istości w izualnej. F u n k cja znaczeniotw órcza skupiała się n a dw óch płaszczyznach znaczeń: pojęcio wej i brzm ieniow o-odprzedm iotow ionej. O derw anie od obrazu stało się p u n k tem w yjścia dla, rzec można, now ej jakości słow a. D latego też słowo radiow e koncentrow ało na sobie uw agę badaczy od pierw szych rozw ażań n ad nowo pow stającą gałęzią sztuki. A c h a ra k te r i ro la słow a w sztuce radiow ej jest jed n y m z jej podstaw ow ych problem ów . N aw iasem m ów iąc, w iadom o, iz słowo jak o przedm iot reflek sji stało się jed n y m z naczelnych problem ów w k ształtu jący ch się założeniach teoretyczn ych i p ra k ty c z n y ch „nowej sztu k i” XX w ieku. W ięcej, wiadom o rów nież, iż zagadnie
7 Ibidem.
8 Zob. M. P o r ę b s k i , Ikonosfera. Warszawa 1972. Przyjęcie term inu fono- sfera, przeciwstaw nego do ikonosfery, w ydaje się szczególnie przydatne z dwojakich przynajmniej powodów: 1) jako skupiające w sobie różnorakie elem enty tworzywa; 2) jako przeciwstaw iające się pozostałym środkom m asowego przekazu — film ow i i telew izji.
nie słowa stoi do dzisiaj w cen tru m uw agi i stanow i w ieloaspektow y p u n k t o d n ie s ie ń 9.
J a k ju ż powiedziano, w edług poznańskiego k ry ty k a sposób percepcji i w ym agania m ikrofonu d eterm in o w ały pojm ow anie ro li słowa zgodne z ów czesnym i teoriam i poetyckim i. N astaw ienie na sam o słowo, na jego „obróbkę”, doprow adziło w cyklu Ś w ia t za drzw iam i do p r z e c i w s t a w i e n i a f u n k c j o n o w a n i a s ł o w a r a d i o w e g o f u n k c j o n o w a n i u s ł o w a p r o z a t o r s k i e g o i t e a t r a l n e g o . Zostaje ono u sytuo w an e w bliskości słow a poetyckiego. Zasygnalizow ać zatem trzeb a w ażkie p u n k ty w yjścia. K ondensacja słow a i reg u ła „ n a j m niej słów ” oraz w y n ik ająca z tego „stenograficzność” sta w ia ją fun kcjo now anie słow a w słuchow isku w rzędzie poezji jako języka w języku 10. P o stu la ty „n ajm n iej słó w ” i gęstość znaczeń najbliższe są przedstaw icie lom krakow skiej „Z w ro tn icy ” .
Bojowe hasło nowoczesnego konstruktywizm u w plastyce i architekturze: „maksimum efektu przy minimum m ateriału”, najpełniejszy równoważnik uzy skało w poetyce Awangardy k rak ow sk iej11.
Jed nak , ja k w iadom o, n astaw ien ie n a słowo — w m niejszym lub w iększym sto p n iu — znam ienne było dla w szystkich prądów poetyckich pierw szej ćw ierci X X w ieku.
P rzeciw staw ienie sposobu istnienia słow a radiow ego sposobowi istn ie nia słowa w prozie i dram acie scenicznym w ynikło — co wcześnie zauw a żono — ze sw oistych cech m edium radiow ego. Znam ieniem słow a sta ł się skrót, surow ość, esencjonalizm i asocjacyjność. J e st to w łaściw e poezji. To, co U latow ski rozum iał przez „scenograficzność” — jak się w ydaje, zaw arte je s t najogólniej w n ad rzęd n y m sensie Peiperow skiego zdania m etaforycznego.
E k o n o m i z m . M etafora jest sama przez się skrótem . Jest ona prawie zawsze skróconym porównaniem poetyckim. [...] zaoszczędza się koszty długich określeń, które zastępują się jednym pojęciem wyrazistym; zaoszczędza się w reszcie sporą ilość w aty słow nej, służącej jedynie do wypełniania zdania dla nadania mu m iękkich okrągłości, często wyłącznie tylko rytmicznych. Ta re dukcja wydatku słownego, dokonująca się przy faktycznym czy też tylko fik cyj nym przekształcaniu porównania na przenośnię, odgrywa w nowej poezji rolę
9 Charakterystyczna dla tego zagadnienia jest następująca konstatacja E. В a 1- c e r z a n a (Oprócz głosu. Szkice krytycznoliterackie. Warszawa 1971, s. 19; podkreśl. K. L.): „Każda postawa poetycka kształtuje się w o b e c p r o b l e m u s ł o w a i każdy nurt w poezji poprzez stosunek do słowa określa się najw yraźniej”. Wydaje się, iż — najogólniej m ówiąc — można poprzez ów stosunek do słowa określać również zorientow anie poetyckie sztuki radiowej.
10 Tezę o językow ym charakterze sztuki poetyckiej omawia dokładnie M. R. M a y e n o w a (P oetyka teoretyczna. Zagadnienia języka. Wrocław 1974).
11 J. S ł a w i ń s k i , Koncepcja ję zy k a poetyckiego A w angardy krakowskiej. Wrocław 1965, s. 66.
bardzo ważną. [...] Opanowało ich [tj. poetów współczesnych] to sam o prawo, które rządzi w szystkim i dziedzinami naszej działalności: ekonomizm środ k ów 12.
T aką też m yśl zaw iera późniejsza w ypow iedź J a n a Brzękow skiego do tycząca elipsy jako w y k ład n i ekonom ii organizacji słow nej poetyckiej:
Budowa eliptyczna przypomina pociąg pospieszny zatrzym ujący się tylko na nielicznych, specjalnie ważnych stacjach, w przeciw ieństw ie do pociągu osobowego budowy prozy, który staje na w szystkich przystankach 13.
Radiow e słow o w edług U latow skiego w y d aje się biegnąć linią owego pociągu pospiesznego. D odajm y jeszcze P rzybosiow ską reg u łę „najm niej słów ” . Ekonom ia słowa, ten n ajb ard ziej eksponow any p o stu la t k rak o w skiej A w angardy, w y rastał, jak już w spom nieliśm y, z u w a ru n k o w a ń ze w nętrznych. I sądzić można, iż U latow ski m ówiąc o prow en iencji ówczes nych kierunków (futuryzm u, ekspresjonizm u i ko n stru k ty w izm u ) m yślał w łaśnie o p aralelizm ach i analogiach in te rlite rac k ich , a nie o filiacjach i hom o lo g iach u . D ete rm in a n ty zew n ętrzn e (przede w szystkim aw izu al- ność) otw orzyły zarazem pole in ten sy w nej w ieloznaczności i koniecz ności dokonyw ania dookreśleń przez odbiorcę. W ieloznaczność ta w y ra s ta m. in. z w yłącznie akustycznego sposobu k o n struo w ania św iata w i zualnego. Owa wieloznaczność łączy się nie tylko z odniesieniam i ty p u ikonicznego, ale rów nież ze sferą zachow ań i działań czy z czasoprze strzenią. O dprzedm iotow ienie k ie ru je k u znaczeniom uogólnionym . D la tego też „stenograficzność” U latow skiego, jako m etoda odcinająca się od opisu, pow iązań pom ocniczych czy ozdobników w erbaln ych , operow ać m iała zapew ne sk rótem zdolnym do sugero w an ia odniesień uogólnionych i stypizow anych.
N iektórych analogii szukać by m ożna oczywiście głębiej niż w ówczes nych teoriach poetyckich. N iew ątpliw ie u rom anty kó w , ale poprzestań m y n a odw ołaniu do sym bolistów .
Symbolizm, jak wiadomo, usunął z poezji tem aty opisowo-narracyjne, oczyszczając je, prowadząc do czystej lir y k i15.
S praw ą nad rzęd ną dla sym bolistów b y ł p o stu lat uzyskania niezależ ności poezji wobec w ypow iedzi językow ych, a poprzez to — n astaw ie nie na samo słowo. P rzedstaw iciele sym bolizm u sk łaniali się do koncepcji poezji jako „m ow y o d ręb n ej” 16. M allarm é pisał:
12 T. P e i p e r , Tędy. W: Pisma. T. 1. Kraków 1972, s. 55. 13 J. B r z ę k o w s k i , Poezja integralna. W arszawa 1933, s. 29.
14 Terminy za H. M a r k i e w i c z e m (Zakres i podział literaturoznawstwa porównawczego. W: Nowe przekroje i zbliżenia. R o z p ra w y i szkice z w i e d z y o li teraturze. Warszawa 1974).
15 J. P r z y b o ś , Cele i ta ry fy awangardy. „Życie S ztuki” 1939, s. 41.
16 Zagadnienie to om awia szczegółowo M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a (Symbolistyczna koncepcja poezji. „Pam iętnik Literacki” 1970, z. 4).
Przem iana słow a codziennego na poetyckie wymaga wykorzystania w irtu al nego sensu słow a, przesunięcia z funkcji sem antycznej na funkcję stylistycz ną 17.
Z p u n k tu w idzenia chw ytów arty sty c z n y c h p o stu la ty U latow skiego m ieszczą się rów nież w ekspresjo nisty czn y m nakazie kondensacji. „ P ro s tota, telegraficzność i dynam iczność sty lu , poszukiw anie m aksy m alnie in tensyw n ych środków językow ego w y ra z u ” 18 potęgow ać m iały siłę w y rażania i z tego w ynika znam ienna dla ekspresjonistów dążność do konstruo w an ia św iata sym bolem , skrótem , znaczeniem um ow nym . P o stulow ali oni jęz y k zsyntetyzow any. J a k zw raca uw agę E razm K uźm a, do istoty rzeczy usiłow ali dojść przez typizow anie.
C złowiek przestaje być człow iekiem żyjącym w konkretnym środowisku i czasie, a staje się człow iekiem w ogóle. Miasto przestaje być konkretnym m iastem , a staje się m iastem w ogóle 19.
A jak problem słow a w idzieli inni entuzjaści raczkującej sztu k i aw izualnej? W ro k u 1928 w ychodzi d ru k iem w Poznaniu ro zp raw k a Zenona Kosidow skiego A r ty s ty c z n e słuchow iska radiow e. Jego ro zum ie nie słow a w słuchow isku w y p ły w a z ogólnej koncepcji swoistości sz tu k i radiow ej. F ascy n acja dźw iękow ą jej n a tu rą d e te rm in u je w reflek sji a u to ra p ry m a t elem entów pozasłow nych. K osidow ski tak widzi ideał s łu chowiska i jego przyszłość. Rozw ażając dźw iękow ą s tru k tu rę słuchow iska m ów i on zarów no o tw orzyw ie słow nym jak i pozasłow nym . A trz y pod staw ow e re g u ły istn ien ia słuchow iska jako sztuki: w yw oływ anie zdol ności aso cjacyjn ej, zabarw ienie liryczne i a rty sty c z n a k o n stru k cja zespo łów dźw iękow ych, w spólne są dla w szystkich elem entów znaczących fonosfery
Któż by bowiem przeczuwał, że kiedyś pojawi się na przykład dramat, którego faktura polegać będzie na w y m o w i e głosu ludzkiego, turkotu, tę tentu, św istu, szumu, brzęku, dzwonienia, tupania, szczęku, brzdąkania, pluska nia oraz innych szm erów i łoskotów. [K 15 20; podkreśl. K. L.]
Poznański e ste ty k poprzez zw rócenie uw agi n a w artości prozodyczne w skazał na brzm ieniow e elem enty znaczące słow a radiow ego. J a k w ia domo, k ręg i znaczeniow e sztuki radiow ej zam y k ają się w dwóch ro d za jach dźwięków: lingw istycznych i alingw istycznych, oraz w opozycji: dźw ięk— cisza. W obręb ie każdego ro d zaju m a te rii dźw iękow ej k ry je się cały szereg elem entów znaczących. T kw iąca im m anen tnie w języku w a r s t
17 Cyt. za: P o d r a z a - К w i a t к o w s k a, op. cit., s. 100.
18 A. H u t n i k i e w i c z , Od cz yste j fo rm y do literatury faktu. Główne teorie i program y literackie X X stulecia. Warszawa 1974, s. 91.
19 E. K u ź m a , Koncepcja ję zy k a poetyckiego w teoriach polskiego ek spresjo- nizmu. „Pam iętnik Literacki” 1973, z. 1, s. 132.
20 W ten sposób odsyłam y do książki (liczba po skrócie wskazuje stronicę): Z. K o s i d o w s k i , A r ty s t y c z n e słuchowiska radiowe. Poznań 1928.
w a em ocjonalna zostaje w słow ie m ów ionym w ydobyta, u ko n k retn io n a i staje się przez to o d ręb n ym znakiem sztu ki radiow ej. Słowo, brzm iące w sposób n a tu ra ln y , przenosi jednocześnie znaczenia fizjologicznych cech głosu ludzkiego. Z atem realizacja w erbalno-dźw iękow a niesie w sobie tro jak ie elem en ty znaczące: w a rstw ę pojęciow ą (sem antyka system u językow ego), sym pto m y głosowe (fizjologiczne cechy głosu: tim b re, skala, wysokość, natężenie) i w alo ry ek sp resji tonicznej (akcent, into nacja, gest fo n ic z n y 21). K osidow ski szczególną uw agę zw rócił n a „przeobrażenia b arw y ak u sty c z n ej” w słuchow isku oraz na w pływ „poszczególnych od cieni akusty czn y ch na rea k c ję uczuciow ą słuchaczy” (K 19).
W edług Kosidowskiego skojarzenie, siła i napięcie em ocjonalne p ro wadzić m ają do -wyobrażeniowego o brazu sytuacyjnego o zab arw ien iu lirycznym . Z atem i głos ludzki sta je się środkiem em ocjonalnego z a b a r w iania treści, specyficznym narzędziem działania n a w yobraźnię. Z pew nego p u n k tu w idzenia prow adzi to do polifonii. E k spresja toniczna jako w t ó r se m an ty k i słow a w ydobyw a jego „organizację dodatkow ą” , a z drugiej stro n y w y tw arza sugestyw ność, akcen tow an ą niejed no krotn ie jak o cechę i siłę sztu k i rad io w ej. O dsyła bow iem słuchacza do treści em ocjonalnych dziejących się „ tu i te ra z ” . Do a k tu a ln y ch przeżyć, rea k c ji i stanów psychicznych podm iotów w ypow iadających się. M aterialn y a u ten ty zm słow a m ówionego su g e ru je k o n ta k t bezpośredni. W efekcie p ro w adzi to do tzw. intym ności sztuki radiow ej. W przeobrażaniu w aloru em ocjonalnego przez ak u sty k ę, a szczególnie w jego potęgow aniu, w idział Kosidowski jed n ą z najw ażn iejszy ch zasad konstru ow an ia słuchow isk.
N ależy stwierdzić, że akustyka nigdy sam odzielnie nie w yw oła odruchów uczuciowych, lecz tylko w związku z obrazem sytuacyjnym , zasugerowanym słuchaczom przez zespół dźwięków, tworzący zamkniętą w sobie całość. A ku styka może jednak nasilenie uczuciowe znacznie spotęgować. [K 19—20]
I dalej, przyw ołując e k sp ery m en taln e słuchow isko niem ieckiego d ra m atu rg a Georga K ais era G az, m ówi:
Jest tam jedna scena, kiedy słyszym y okrzyki i jęki duchów poległych żołnierzy. W ywarła ona głębokie i niezatarte wrażenie przede wszystkim dzię ki tem u, że te zbiorowe okrzyki powtarzało jakby dalekie, lecz donośne echo. Głosy nabierały w ten sposób niesam owitej potęgi i nadzmysłowej grozy. [K 20]
O dzyw a się znow u ekspresjonizm . Z drugiej stro n y zw raca uw agę fak t, iż K osidow ski pośrednio dotk nął tu ta j — zapew ne in tu icy jn ie — innego jeszcze, znam iennego dla rad ia w aloru: d e f o r m a c j i a k u s t y c z n e j 22. Techniczność p rzekazu zakłada a priori pew ną defo r
21 Gest foniczny — termin J. M a y e n a (O stylistyce u tw orów mówionych. Wrocław 1972, s. 97 n.).
22 Przez określenie deformacja akustyczna rozumiem tutaj celowe przekształ canie substancjalnej naturalności elem entów fonosfery poprzez techniczne operacje nagłośniania, nakładania dźwięków, zniekształcania itp. Denaturalizacja taka pełni odrębne funkcje znaczeniotwórcze i staje się środkiem wyrażania w radiu.
m ację dźw ięku, a także obrazu film ow ego i telew izyjnego. N am chodzi oczywiście o celow ą tran sfo rm ację m ów ionego słow a bądź ekw iw alentów akustycznych. P rzek ształcen ia owe m ogą n a płaszczyźnie em ocjonalnej czy nastro jow ej n adać in n y odcień znaczeniow y elem entom w ypow iedzi albo też uzyskać sam odzielność znaczeniotw órczą. P rzy w o łan y przez K b- sidowskiego p rzy k ład operow ania echem św iadczy o ty m , iż zauw ażył on i te n now y środek w y razu arty sty czn eg o : m anipulow anie in ten sy w nością dźw ięku poprzez persp ek ty w ę ak ustyczn ą.
perspektyw a [...] zasila tekst w elem ent uczuciowy przez uwydatnienie frag mentów lirycznych i bogaci form alne w alory kompozycyjne efektam i dźwięko w ym i o dużej w artości artystycznej. [K 23]
Stać się ono zatem może swoiście rad io w ą nadw y żką znaczeniową. Cała ro zpraw k a późniejszego p ra k ty k a radiow ego k o n c e n tru je się na ek sp resyjny ch m ożliw ościach radiow ego w y rażan ia i na — szczególnie tu w yeksponow anym — w alorze p rzek azy w an ia przeżyć em o c jo n aln y c h 23. M aterię dźw iękow ą p o trak to w ał on jak o tw orzyw o pozw alające potęgo wać treści psychiczne i ewokować w n ę trz e ludzkie. W głów nym m anifeś cie ekspresjonistów S tu r m ówił:
Skoro uczucia nasze są rzeczą najpierwszej wagi, m usimy się bezwarun kowo starać, aby całe, nie tknięte żadną stylizacją, żadnym przeinaczeniem nie sfałszow ane, nie tracąc sw ego zabarwienia ni intensywności, przedostały się z wnętrza naszego do wnętrza osób, którym pragniem y je zakomunikować. Mu sim y [...] p r z y s t o s o w y w a ć s p o s ó b w y r a ź an i a s i ę d o s z u k a j ą c y c h w y r a z u u c z u ć 24.
J a k zobaczym y później, K osidow ski najw iększe możliwości ek sp re sjonisty cznego w y rażan ia w idział jed n ak w m a te rii pozasłownej.
W chronologii w ażkich głosów na te m a t sztuk i radiow ej Teatr W y o
braźni W itolda H ulew icza poprzedzają dw a szkice Józefa M ayena 25. J u ż
w tedy, w r. 1933, dla M ayena — w iernego do dziś logocentrysty form słuchow iskow ych — p ry m a rn y m środkiem a rty sty c z n e j ek spresji było słowo. P u n k te m w yjścia reflek sji M ayena je s t przeciw staw ienie sztuki radiow ej i k inem atograficznej n a dw óch płaszczyznach: scenariusza i fu n k cji słowa.
Scenariusz film ow y jest, w założeniu swoim , utworem pseudoliteraekim, podczas gdy scenariusz radiowy jest, w założeniu, utworem literackim par excellence.
23 Na ekspresjonistyczną prow eniencję rozważań Kosidowskiego zwraca też uwa gę J. T u s z e w s k i (P orozm aw iajm y o sztuce słuchowej. „RTV” 1974, nr 8, s. 6). 24 J. S t u r , Czego chcemy. „Zdrój” 1920, t. 10, z. 5/6. Cyt. za: A. L a m , Polska awangarda poetycka. Program y lat 1917—1923. T. 2. Kraków 1969, s. 138.
25 J. M a y e n , P roble m y Teatru Wyobraźni. „Radio” 1933, nr 47: Walka o formę, nr 48: Słowo ucieleśnione.
W film ie słowo jako m ate ria a rty sty c z n a nie pełni fu n k cji pierw szo- znacznej, w rad iu natom iast:
posiada słow o wartość n i e m n i e j s z ą n i ż w p o e z j i , a bodaj większą nawet niż w dramacie scen iczn ym 2®.
M inął pierw szy okres fascynacji w y rażan iem za pomocą dźw ięku, epatow ania odbiorcy fonosferą, a szczególnie jej elem entam i pozasłow - nym i. W dużym stopniu fascynację tę i koncepcje przem aw iania dźw ię kam i alingw istycznym i p rzek reślił — w edług M ayena — ów czesny stan m ożliwości technicznych. To sam o dwa lata później powie Hulewicz. P onadto M ayen zauw aża:
Słuchow isko będzie mogło czy też będzie musiało zrezygnować z tych wzbo gaceń, ale i ułatw ień, jakimi są konwencjonalizm y. Powodem tego jest przede wszystkim jednolitość jego środków ekspresji, jednolitość jego m ateriału arty stycznego, którym jest w yłącznie żyw e słow o (z dodatkiem ew entualnych, na pewno niekoniecznych, ubocznych efektów dźwiękowych) w przeciw ieństw ie do różnolitości m ateriału przedstaw ienia teatralnego lub niem ego film u 27.
W kon k luzji podkreśla konieczność „pogłębienia” tego jedynego — jego zdaniem — środka ekspresji. N ależy zatem pójść w głąb słowa, skupić się na sam ym języku i sposobach jego organizacji.
A le ograniczenie środków ekspresji, prowadząc z konieczności do ich po głębienia i pozwalając, ba, nakazując wręcz zrezygnowanie z w szelkiej um ow ności, rokuje słuchow isku rozwój tym piękniejszy — dziś jeszcze nieodgad- n io n y 28.
Bogactwo sem antyczne słow a to przecież c e n traln y p u n k t koncepcji poetyckich tam tego okresu. Postaw ienie nie tylko na w alor estetyczny słow a, ale przede w szystkim na jego w ieloznaczność, u k ry tą po ten cjal- ność znaczeń, w ielorakie możliwości sem antyczne. W szkicu drugim , za ty tu ło w an y m Słow o ucieleśnione, M ayen podkreśla:
Może być jednak także, że okaże się z czasem, iż głos, słow o mówione, głębiej przedstawić nam m oże psychiczne życie człow ieka niż mimika. Zdaje m i się nawet, że tak jest. A le to raczej hipoteza, opierająca się na przeko naniu o w yższości i w iększych m ożliwościach literackiego scenariusza radio w ego nad pseudoliterackim scenariuszem film o w y m 29.
Hulew iczow ski ogląd słow a zw rócony je s t ku czekaniu na „w ielkiego poetę radiow ego”. T eatr W y o b r a ź n i30 nosi piętno im prow izacji, cechują
26 Ibidem, nr 47, s. 2. Podkreśl. K. L. 27 Ibidem, s. 3.
28 Ibidem.
29 Ibidem, nr 48, s. 3—4. W tym drugim szkicu zwraca również uw agę w porów nyw aniu obu sztuk odwołanie się do ekspresjonizmu i naturalizmu. Radio sytuuje Mayen w ekspresjonizmie, film w naturalizmie; jako w yrażenie św iata i obrazo w anie świata.
30 W. H u l e w i c z , Teatr Wyobraźni. Uwagi o słuchowisku i literackim sce nariuszu ra dio w ym . Warszawa 1935. Dalej w ydanie to oznaczamy skrótem TW (liczba
go niekonsekw encje i b rak precyzji. W ynik to zapew ne założonego celu. Tym niem niej po staram y się w yw ażyć te reflek sje H ulew icza, k tó re w no szą coś now ego do rozw ażań poprzedników .
W ydaje się, w dzisiejszym stanie doświadczeń, że czynniki takie, jak odgło sy natury, gwary i szmery realistyczne — będą zawsze stanow iły drugorzędny elem ent słuchow iska. [TW 24]
H ulew icz, podobnie jak M ayen, daje pierw szeństw o s ł o w u . Ale jak to słowo radiow e rozum ie a u to r T ea tru W yo b ra źn i? Po pierw sze:
Truizmem jest już stwierdzenie, że pewne utwory są „niesceniczne” dla tego, że zbyt są ładowne poetyckim słowem. Ileż subtelnych odcieni słow a przepada w teatralnym rozproszeniu wzrokowym . Jak często sceniczny efekt, sytuacja, sama akcja — niw eczy ów najdelikatniejszy puszek słowa, albo też
m askuje tego słow a braki! [TW 16]
Cała uw aga odbiorcy skupiona być w inna na z n a c z e n i a c h ży wego słowa.
mikrofon jest instrum entem w nikliw ym , intymnym, kameralnym, bardzo oso bistym. Odsłania w ięc szerokie horyzonty, w których słowo brzmieć i wybrzm ie- w ać m oże daleko dźwięczniej i subtelniej niż z estrady recytatorskiej, niż ze sceny teatralnej. [TW 25]
H ulew icz, tak jak i Kosidowski, zauw aża w radiow ym słowie b rzm ią cym możliwość w y k o rzy sty w an ia poetyckich środków ekspresji. Ze sło w a dźwięcznego bowiem korzysta przede w szystkim poezja. Z asygna lizujm y raz jeszcze analogię sym bolistyczną. P rzyw ołane poprzednio sk u pienie się sym bolistów na słowie, w ynikło — jak w iadom o — z chęci usam odzielnienia języka poetyckiego. I pociągnęło za sobą m. in. owo specyficzne spojrzenie n a słowo jako na dźwięk.
Ten budulec objawił, unaocznił, a w łaściw ie unausznił Verlaine. [...] Słow o zostało usłyszane i ucho stało się ośrodkiem przeżycia p oety ck ieg o 81.
I jeszcze jed en cy tat:
W modelu poetyckim V erlaine’a rolę nadwyżki em ocjonalnej spełniał do bór dźw iękow y przystosowany do tematu, który ulegał pewnem u rozszerzeniu, upłynnieniu, zm ieniał się w stan, dla którego Francuzi nie mają nawet nazwy, stan skupienia określany po niem iecku jako S timmung, po polsku jako n a strój 82.
w skazuje stronicę). Książeczka ta jest efektem konferencji zorganizowanej przez Polskie Radio i Polską A kadem ię Literatury w marcu 1935. Na tej konferencji H ulew icz w ystąpił z referatem , który stanow i część 1 cytow anej pracy. Na część 2 złożyły się głosy dyskutantów. Celem konferencji było zachęcenie literatów do twórczości radiowej.
81 Z. B i e ń k o w s k i , S z c z y ty symbolizm u. W: Modelunki. Szkice literackie. W arszawa 1966, s. 454.
32 Od Rimbauda do Eluarda. Poezje. Wybór i tłum aczenie A. W a ż y k . Wyd. 2. przejrzane i rozszerzone. Warszawa 1973, s. 307.
W H ulew iczow skim „przepisie” na słuchow isko, sk iero w an y m do po te n c jaln y c h autorów , zn ajd u jem y ap e l o kondensację. Rozrzucone w ca łości tek stu naw oływ ania do zwięzłości, ważkości znaczeń, k ró tk ic h spięć dialogu, esencjonalizm u, sugestyw ności i dynam iki — w skazu ją, iż H ulewicz, tak jak i poprzednicy, zw racał uw agę na nadrzędność opero w ania w ielorako p o jęty m sk ró tem . Na konieczność „stenograficzności” sztuk i słuchow iskow ej.
Spośród spostrzeżeń w ileńskiego p ra k ty k a n a szczególną u w agę za słu g u je jeszcze p aralela: o rato riu m — sztu k a słuchow iskow a. I tu rzecz w ażna. Owa p a ra le la w y ra sta nie tylko ze sło w n o -in stru m en taln ej s tr u k tu ry obu rodzajów twórczości, ale przede w szystkim ze sposobu ich od działyw ania na w yobraźnię.
Brak w izji wzrokowej pobudza czynność wyobraźni. Tu radio jest podobne do starej form y przedstawienia muzycznego, które praw dziw ie m uzykalnem u słuchaczowi daje najgłębszą sumę wzruszeń: d o o r a t o r i u m . W oratorium w szystko: dźwięk, obraz, akcja, dramat — jest w słuchu. [TW 17—18]
T ak ja k i U latow ski, H ulew icz zdaje sobie sp raw ę z podporządkow a nia tw orzyw a literackiego regułom percepcji i p rzek azu radiow ego:
Radio wym aga jeszcze większej tężyzny i celowości tekstu pisanego niż teatr. [TW 22]
Im p resy jn e w ystąpienie W itolda H ulew icza pociągnęło za sobą, w znaczej m ierze tyleż samo dalek ą od precyzji, prezen tację świadom ości teoretycznej i estetycznej ów czesnych p ra k ty k ó w rad iow y ch bądź też k ry ty k ó w i p is a r z y 33. Płaszczyzna dyskusji, z jed n ej stron y, dotyczyła autonom ii sztu k i radio w ej, z drugiej — przechodziła w poszukiw anie analogii z film em i z teatrem .
Św iadom ość różnorakości form słuchow iskow ych w y d aje się m ieć reż y se r film ow y, a także a u to r i reży ser słuchow isk — A ntoni Bohdzie wicz. Dla niego słuchow iskiem będzie i form a radiow a o p arta na żyw ym , „n ab rzm iały m ” treścią słowie, i taka, k tó ra „nie m a żadnej lite r a tu r y ” , a k o n stru o w an a je s t za pomocą m ontażu pozasłow nych elem entów fono- sfe ry . P od k reśla też Bohdziewicz — zauw ażoną ju ż w cześniej przez Kosidow skiego — m ożliwość ch arak tery zo w an ia postaci poprzez żyw e słowo. Indyw idualizacja głosowa postaci zastąpić w inna opis litera c k i czy też w izualizm te a tru i film u.
O specyfice doboru głosów w radiofonii w spom niał też in ny d y sk u ta n t, ówczesny kiero w n ik b iu ra stu dió w Polskiego Radia, K rzysztof E y- dziatowicz. O n też w raca do k w estii w y p u n k tow an ych przez U latow skie go:
33 M. K a z i ó w w pracy O dziele ra dio w ym. Z zagadnień e stetyki oryginal nego słuchowiska (Wrocław 1973) dokonuje szczegółowej prezentacji poszczególnych postaw (s. 41—42); tam że omawia 18-punktową regułę H ulewicza dotyczącą tw ór czości radiowej.
Jakież są te w ym agania mikrofonu? Jest ich bardzo w iele, ale dwa są zasadnicze: m ikrofon w ym aga s ł ó w t r e ś c i w y c h o r a z s z c z e r o ś c i i n a t u r a l n o ś c i w i c h w y p o w i a d a n i u . [TW 50]
N ajbard ziej w yw ażona i n ajp ełn iejsza w y d aje się w ypow iedź Jerzego Ostrowskiego. P o stu lu je on dążenie do w y pracow ania autonom icznej s tru k tu ry słuchow iskow ej, w y n ik ającej z technicznej fo rm y przekazu i — co istotne — z p rzeniesienia d om inanty fab u la rn e j na w ew nętrzne przeżyw anie 34.
uwolnienie słow a od t y r a n i i czasu i m i e j s c a (sceny, dekoracyj) otwiera przed nim szerokie m ożliwości. [TW 62]
A by słow u przyw rócić jego w arto ść i siłę, m usi ono być podane w „specjalnej opraw ie” :
Oprawa ta polegać m oże na: różnym n a s i l a n i u m owy, doborze głosów pod w zględem stosunku sw ej t o n a l n o ś c i , m o d u l a c j i półśpiewnej (tam gdzie treść lub osoba jest ponadnaturalna), p a u z o w a n i u przed i po sło w ie stanow iącym trzon lub refren sym boliczny utworu radiowego, o d d a l a n i u l u b b l i s k o ś c i źródła głosu w stosunku do mikrofonu [...], p o w t a
r z a n i u słów przez jedno lub kilka ech itp. [TW 63]
O bszerny te n c y ta t w skazuje, iż d y s k u ta n t zw racał szczególną uw agę na tak ie środki w y rażan ia, jak ie w łaściw e są przede w szystkim językow i poetyckiem u. „S p ecjaln a o praw a słow a” je s t o bdarzaniem go p ełn ą in i c ja ty w ą i zw ielokrotnioną m ożliw ościam i m ik ro fon u ek sp resją toniczną. B ędziem y tu m ieli w łaściw e poezji operow anie dźw iękow ą stro n ą języka. Także przew aga w sztuce radiow ej „życia fra g m e n tu ” n ad „życiem ca łości” w y d aje się O strow skiem u rzeczą konieczną. J a k rów nież — w y w iedzione ze sztu k i film ow ej operow anie słow em jak b y zbliżonym i jego deform acją ak u sty czn ą. Zbliżenie, pauzow anie, nasilanie, po w tarzanie nie są przecież niczym in n y m ja k w artością dodatkow ą w łaściw ą językow i poetyckiem u. O strow ski sw oje reflek sje n a te m a t słowa zam yka n a s tę pującym w nioskiem :
S ł o w o w inno stanowczo m ieć p i e r w s z e ń s t w o p r z e d d ź w i ę k i e m [...]. [TW 65]
M a to być je d n a k :
Nie tylko słow o codzienne, „obiegowe”, lecz również (jeśli nie przede
84 Ostrowski opowiedział się tu po stronie w ykrystalizow anej już dzisiaj odmiany słuchow iska, rzec można, introspekcyjnego. Cecha intym ności i kameralności popro w adziła sztukę radia i na łzw . „scenę w ew nętrzną”, w św iat m yśli. Tu pozorna statyczność przechodzi w dynamizm „dziania się” psychicznego. Przeznaczona raczej do intelektualnego niż emocjonalnego odbioru, charakteryzuje się zagęszczeniem treści, myśli, uczuć i przeżyć nacechowanych uniwersalnością. Przykładowo w y m ieńm y tu twórczość radiową W ładysława T e r l e c k i e g o , Zbigniewa H e r b e r - t a czy Ireneusza I r e d y ń s k i e g o ; z okresu dwudziestolecia m iędzywojennego — S lużbistę i W lesie Jerzego S z a n i a w s k i e g o .
w szystkim ) słow o (i dźwięk) podane z wykorzystaniem wszelkich m ożliwości dawanych przez mikrofon. [TW 64]
K olejny d y sk u ta n t, M elchior W ańkowicz, mówi:
otrzymujemy narzędzie, w którym w nie spotykanym dotąd m ajestacie subli- m uje się Jego M ajestat S ł o w o [...]. [TW 84]
Słowo nagie, w yzute z gestu, z obsłonek, jaśnieje takim św iatłem , że należy nakładać na nie m atowy klosz. [TW 83]
I głos jeszcze jed en — W ładysław a Zawistow skiego:
Wydaje mi się, że radio, w przeciwieństw ie do teatru, posiada same atuty, ono bowiem skupia uwagę słuchacza całkowicie i zupełnie na słow ie m ów io nym. Dlatego w ydaje m i się, że literaci, którzy z pewną nieufnością podchodzą do typu literackich słuchowisk, mogą tutaj znaleźć zupełnie sw oiste i nowe drogi ekspansji dla skupionego, ważkiego i nie rozbitego na elem enty obce słowa. [TW 87]85
M ów iliśm y do tej po ry o jed n y m elem encie sztuk i radiow ej. O słowie. Ściślej: o żyw ym słow ie radiow ym . O roli, ja k ą pierw si en tuzjaści rad ia przypisyw ali słow u w nowo pow stającej sztuce. P am iętać trzeba, iż nie je s t to żywe słowo sensu stricto, ale jego X X -w ieczny w a ria n t — echo żywego słow a — zrodzony przez m echanizm . E lek tro ak u sty czn a w ersja żywego słowa. W ydaje się, iż term in „e 1 e к t r o s ł o w o” b y łby dla tego w a ria n tu najw łaściw szy. Z pierw szych pró b uogólnień n a te m a t funkcjonow ania i cech arty sty czneg o słowa radiow ego w ynika, iż w św ia domości estetycznej ów czesnych badaczy i p rak ty k ó w radio w ych istn ia ło prześw iadczenie o odm ienności, odrębności tegoż słow a w poró w nan iu z jego rolą w inny ch sztukach. Zaprzecza to p o w tarzan ym do dziś tu i ówdzie opiniom , że w pierw szych latach istnienia radiofonii u tożsam ia no w pew nym sensie słuchow isko ze sztu k ą te a tra ln ą 36. J a k sta ra liśm y się wyżej w ykazać — słowo słuchow iskow e w raz z jego aku styczn ą orga nizacją zostało p r z e c i w s t a w i o n e językow i nie tylko prozy, ale i d ram a tu teatraln eg o . Zgodnie staw iano je w bliskości słow a poetyc kiego.
Zauważono, iż poza sem an ty k ą system u językow ego słowo może w sposób dw ojaki korzystać z brzm ieniow ej w a rstw y znaczeń. Ma ono fu n k cję znaczeniotw órczą dzięki indyw id u aln y m cechom głosowym, k tó re u jaw n ia ją w iek, płeć, przy p isan ie k u ltu ro w e. Ale nie tylko — owe sym p tom y głosowe pełnią rolę, rzec m ożna, p rez e n te ra osobowości postaci. M ów im y przecież o głosie ciepłym , m iękkim , łagodnym , bądź o szorst
35 Określenie: „ważkie i nie rozbite na elem enty obce słow o” — świadczy o tym, że Zaw istow ski w idział pozostałe znaki sztuki teatralnej jako elem enty doopowiada- jące, uzupełniające znak słowny.
36 Zob. K a z i ó w , op. cit. Na fakt, iż wraz z powstaniem radia starano się określić w w ielu aspektach jego odrębność, zwraca też uwagę К o p a ł k o (op. cit.).
kim i t p . 37 Z naczeniotw órcze cechy brzm ienia, przy aw izualności postaci, pełnią złożoną fun k cję ch arak tery zo w an ia. „E lektrosłow o” przenosi ró w nież znaczenia dzięki ek sp resji tonicznej, w y rażając w bezpośredni spo sób treść psychiczną i postaw ę uczuciow ą za pomocą różnorakich środ ków prozodyjnych, np. ak centu , in to n acji m elodii, iloczasu, jak i z ab ar w ienia em o cjo n aln eg o 38. S ta je się realizacją in ten cji psychicznych i — p rzyw ołajm y określenie M ayena — gestem fonicznym . Na ową inność słow a radiow ego w p ły w a jeszcze w znacznym stopniu, zdeterm inow any form ą przek azu i p ercepcji, w ieloraki a sp ek t kondensacji.
Z atem ową o d r ę b n o ś ć słow a radiow ego, ja k się w yd aje, ok reślają k ry te ria tro jak ie. S p raw a pierw sza to s y t u a c j a w ypow iedzi. O dbior cy jednostkow em u (takiego zauw ażył już Kosidowski) sam ym słow em , nie ty lko w sposób m a te ria ln ie au ten ty czn y , ale — rzec m ożna — w spo sób nadzw yczaj in ty m n y , ja k b y szeptem , p rzekazyw ane zo stają a k tu a ln e sta n y św iadom ości i przeżycia podm iotów m ów iących. Odbiorca sta je się św iadkiem a k tu a ln y ch , in ty m n y ch zw ierzeń i zachow ań psychicznych. Nie w idzialność nie tylk o k o n c e n tru je uw agę na słowie, ale je w pew nym sto p n iu usam odzielnia, odry w a od postaci. K re u je „sztukę na głosy” . S y tu a cja zw ierzenia, bezpośredniego w yrażan ia dośw iadczeń chw ilow ych, m o m entaln y ch je s t dom eną poezji. I ta zbieżność w y d aje się prow adzić k u odbiorow i słow a w ra d iu jako — w pew nym aspekcie — słow a poe tyckiego. R ysuje się tu, na linii nadaw ca—słuchacz, pew na zbieżność podm iotu lirycznego z jednostkow ym i podm iotam i dialogu radiow ego bądź w ypow iedzią m onologiczną. P aralelizm ten, ja k m ożna sądzić, w y ra s ta zarów no z bezpośredniego zaangażow ania i w yeksponow ania w p rze kazie radio w y m „ ja ” w ypow iadającego, jak i z w ielorakich możliwości eksploatow ania w alorów em ocjonalnych słow a m ówionego.
S y tu a c ja ta oraz a sp e k t zw ierzenia prow adzi do k ry te riu m drugiego. Do bezpośredniego u j a w n i a n i a s i ę „ j a ” poprzez żywe słowo. E k sp resja językow a i jej ak u sty czn a organizacja w y ra ż ają postaw ę u czu ciową, in te n c ję i tre ść psychiczną czasu teraźniejszego. O derw anie od obrazu prow adzi n a to m ia st do uogólnienia postaci. S fera ta s ta je się sw oistym u porządkow aniem n ad d an y m w ypow iadającego. „ J a ” podm io tow e w łaściw e je s t dla k ręg u poetyckiego. I tu zbieżność kolejna.
D alej prow adzi ona do p rzeniesienia p u n k tu ciężkości n a w e w n ę
37 Precyzyjne om ówienie tego problemu napotyka duże trudności. Słusznie za uważa K. D a n e c k a - S z o p o w a (Teatr radiowy. Uwagi o słuchaniu. „Pam ięt nik Teatralny” 1974, z. 3/4, s. 347): „Jeżeli m ało jest rozpraw teoretycznych na tem at wyobraźni słuchow ej, to jedną z głów nych przyczyn tego jest ubóstwo językow e i trudności term inologiczne w nazyw aniu zjaw isk słuchowych. Posługiw ać się bo w iem m usim y w szelk im i określeniam i, dotyczącymi dziedzin innych zmysłów, aby w przybliżeniu opisać to, co słyszym y”.
t r z n e d z i a n i e s i ę . To, co w ew n ętrzn e: sfera psychiczna, w ra ż e nie, m yśl, w zruszenie, sta je się kręgiem n ajw łaściw szym do k o n stru ow a nia znaczeń za pom ocą słowa mówionego. W ym aga to odpow iedniego nim operow ania. Takiego, k tó re przem ów i daleko idącym skrótem . Słow a zdolnego do przekazyw ania w ielorakich w a ria n tó w re a k c ji psychicznych. K o n cen tracja na w ew n ętrzn y m dzianiu się — to trzecie k ry te riu m zbież ności.
Ta specyficzna zbieżność na linii nad aw ca—słuchacz k rzy żu je się z o rien tacją poetycką w innym aspekcie. Z tym , co ogólnie n azw aliśm y nastaw ieniem na zdeterm inow ane zew nętrznie słowo. N adrzędna zasada zagęszczania znaczeń i reg u ła pars pro toto o d ry w a ją słowo radiow e od opisowości i przejrzystości. S ta ją się jego w ieloznacznością. Jednocześ nie słowo w ra d iu w inno być zdolne do przenoszenia niuansów i p rze m ilczeń, ek sp resji i rea k c ji w ew nętrzny ch . A przecież — jak p odkreśla Jan u sz S ław iński —
Osobliwość w ypow iedzi poetyckiej w tym, że podlegając większym niż jakikolwiek inny przekaz językowy ograniczeniom, jest mimo to nasycona inform acjam i w stopniu znacznie wyższym, niż to się dzieje w innych typach
wypow iedzi S9.
Indyw id u aln e cechy głosu (sym ptom y głosowe) i sensy p rzek azyw an e dzięki środkom ek sp resji tonicznej są sam e przez się niedookreślone i wieloznaczne. Tw orzą one dla odbiorcy szeroki k rąg znaczeń sugero w anych. Podczas a k tu p ercepcji m ogą odw oływ ać się do odniesień za rów no obrazow ych ja k i bezobrazow ych 40. Z tego p u n k tu w idzenia m ó w ić m ożem y o o tw a rte j stru k tu rz e sztu k i radiow ej.
Na zakończenie naszych rozw ażań n ad ro lą i ch ara k te re m słow a w sztuce radiow ej w a rto zapew ne przytoczyć w y b ra n e głosy badaczy i p rak ty k ó w z innych k rajó w . Ówcześnie za zagęszczonym słow em w r a diu opow iedział się n a gruncie niem ieckim A rno ld Zweig. W ięcej — uw ażał on, iż św iat szm erów nie pow inien być w ogóle tw orzyw em a r ty styczny m rad ia. W „skondensow anym ” słow ie w idział wyłączność m a te rii radiow ej. N a łam ach poznańskiego tygodnika radiow ego polem izow ał z Zw eigiem J a n U la to w s k i41. Jeszcze w cześniej, p raw ie rów nocześnie z pow staniem radiofonii, pierw szy rad io w y te o re ty k fra n c u sk i — G ab riel
19 J. S ł a w i ń s k i , Dzieło. Język. Tradycja. Warszawa 1974, s. 110.
40 Zagadnieniu tem u najw ięcej m iejsca pośw ięcił do tej pory B l a u s t e i n (op. cit.).
41 W roku 1927 rozgłośnia R eich-R undfunk-G esellschaft zorganizowała konkurs na słuchow isko. Nagrodzona Burza na Pacyfiku O. Möhringa charakteryzowała się nagromadzeniem elem entów akustycznych. W związku z tym zaczęła się dyskusja na temat roli słow a i elem entów pozasłownych. Na czele zwolenników słow a stał A. Zweig. Zob. „Tydzień Radiowy” 1928, nr 5, s. 49.
G erm in et — opowiedział się rów nież za zw arty m , k ró tk im i szybkim dia logiem 42. Z atem konieczność k o n stru k c ji eliptycznej zauw ażano od po czątku. Z astanaw iano się rów nież n a d isto tą i c h a ra k te re m słow a rad io wego. W ro k u 1929 niem iecki p ra k ty k rad io w y A lfred B rau n m ów ił:
A rtystyczne nasze sum ienie nigdy nie było tak czyste, jak wtedy gdy re alizow aliśm y w słuchow isku czyste, poetyckie sło w o 43.
R ichard Kolb w sw ojej p rac y z 1930 r. ujm ow ał słuchow isko jak o sk ra jn ą możliwość m agiczno-lirycznej fu n k cji języka. W ywodząca się z rom an ty zm u w iara w m agiczną i sym boliczną siłę mowy, w słowo jako w yrażanie poznaw alnego i w słowo jak o ekw iw alent uczucia była d la Kolba sposobem istn ien ia i p ersp ek ty w ą dla nowego g atu n k u sztuki. A n aw et w ięcej, w form ach rad io w y ch d o p atry w ał się ocalenia czystego elem en tu poetyckiego.
N ie przem awia do nas żadna osoba fizyczna czy postrzegalne zjawisko, lecz w yłącznie słow o konstruowane przez p o e tę 44.
Dwa la ta później Kolb głosi: „W słuchow isku słowo m a decydujące znaczenie” 45. P a m ię ta jm y jed n ak , iż — ja k m. in. zauw aża Zbigniew K opalko — „we w czesnej epoce ra d ia sup rem acja dźw ięku n ad słow em b yła bezsporna” 46. K nilli, om aw iając okres fascynacji przem aw iania dźw iękiem na gru ncie niem ieckim (lata 1924— 1927), podkreśla jednak, iż i w obrębie słow a były to pró b y ek sperym entow ania nie ty lko lite rackiego, ale i akustycznego 47.
W N iem czech w y raźn y zw rot k u słow u zauw ażyć m ożna w ro k u 1927. I, co znam ienne, okres „usłow ienia” słuchow isk zw iązany był tam z pełnym zaangażow aniem przedstaw icieli ekspresjonizm u w pisarstw o radiowre. W latach dw udziestych i na początku trzy dziesty ch piszą słu chow iska Döblin i B recht, K asack i E h ren stein . W ydaje się spełniać w cześniejsza sugestia F rancuza E do u arda E staunié:
teatr radiowy bardziej niż inny predysponowany jest do realizowania dram a tów ekspresyjnych [...]48.
42 G. G e r m i n e t , Przy czy n e k do sztuki teatru opracowany specjalnie dla z a stosowania go w radiofonii. W ypowiedź ta dołączona była do oryginalnego słucho w iska Maremoto Cusy’ego i Germineta (I nagroda w konkursie ogłoszonym w 1924 r. przez czasopismo paryskie „L’Im partial”). Według: J. T u s z e w s k i , op. cit., nr 6,
s. 6. Zob. też K o p a l k o , op. cit., s. 4.
43 A. B r a u n , Hörspiel. (1929). W: H. В r e d o w, Aus m einem Archiv. Proble m e des Rundfunks. Heidelberg 1950, s. 149.
44 R. K o l b , Horoskop des Hörspiels. (1930). Cyt. za: H. H e i s s e n b ü t t e l , H oroskop des Hörspiels. W zbiorze: Internationale Hörspiltagung. Frankfurt 1968, s. 22—23.
45 Cyt. za: K n i l l i , op. cit., s. 16. 46 K o p a l k o , op. cit., s. 2. 47 K n i l l i , op. cit., s. 14.
W agę słow a p odkreśla w 1927 r. niem iecki liry k i a u to r słuchow isk R udolf L eo n hard , a w 1933 r. ek sp resjonista A rn d t B ro n n en m ówi:
poeci tej epoki piszą już dla radia, nawet wtedy, kiedy jeszcze wierzą, że piszą dla s c e n y 49.
Rolę i c h a ra k te r słow a w rad iu inaczej jeszcze określi! E c k e rt w 1936 r. ko n statu jąc: „Słuchow isko jest lite r a tu r ą ” 50.
Poza słowem
Z estaw m y trz y cy taty :
Nie potrzeba artystyczna legła u podstaw odkrycia i stopniow ego dosko nalenia nowej techniki, ale przeciwnie — wynalazek techniczny był tym, co spowodowało odkrycie i stopniowe doskonalenie nowej s z tu k i51.
Ta uw aga P a n o fsk y ’ego odnosi się do film u.
N ie ma sztuki, która by nie zawierała w sobie elem entów sztuk innych i to nie jako przypadkowe składniki, lecz jako konieczne warunki do po w stawania efektów tej sztuce w ła śc iw y ch 52.
Do film u odnosi się i zdanie Irzykow skiego. Oba ró w n ie dobrze do tyczyć m ogą sztu k i radiow ej.
I c y ta t o statn i. W ro k u 1922, w lipcow ym n um erze „ Z w ro tn icy ” , P e ip er w yznacza m aszynie ta k ą oto fun k cję:
Zdaje mi się, że rola, jaką maszyna może odegrać w twórczości artys tycznej, jest zgoła inna. Ani bóstwo, ani mistrz. Sługa! M aszyna powinna stać się sługą sztuki. Powinna służyć celom, które w yłan iają się z wnętrza sam ej sztuki, z jej własnej istoty. Nie o uw ielbienie lub naśladowanie m a szyny chodzi, lecz o jej w y zy sk a n ie58.
Techniczna prow enien cja sztuki radiow ej niosła, z jed nej stro n y , now y sposób u jm ow ania treści, z drugiej — k ry ła w sobie szczególne in sp ira cje estetyczne i poznawcze. Możliwość oddzielenia fonosfery od ikono sfe ry w y dała się zatem nie tylko frap u jącym , ale i estetycznie płodnym środkiem oddziaływ ania. K reow anie elem entam i dźw iękow ym i p r z e c i w s t a w i a ł o zarazem nowo pow stającą gałąź sztuki in n y m i — z tegoż zapew ne p u n k tu w idzenia — m ateria pozasłow na sk u p iała uw agę szczególną. Słowo, jako p ry m a rn y elem en t większości o ryg inaln ych form radiow ych, stanęło przed problem em sposobu funkcjonow ania w now ej
49 Cyt. za: K n i l l i , op. cit., s. 16. 50 Cyt. jw.
51 E. P a n o f s k y , S ty l i medium w filmie. W zbiorze: Estetyka i film. War szawa 1972, s. 120 (tłum. J. M a c h).
52 K. I r z y k o w s k i , Dziesiąta muza. Zagadnienia estetyczne kina. W arszawa 1957.
form ie przekazu i w odm iennym , w yłącznie a u d ialn y m ty p ie odbioru. M ów iliśm y o ty m poprzednio. N ato m iast pozasłow ne elem enty fonosfery po raz pierw szy stać się m iały pełn o p raw n ym tw orzyw em a rty sty c z n y m .
Do tej po ry dźw ięki otaczającej rzeczyw istości b yły n iero zerw aln ie zw iązane i znaczące poprzez sy tu a c ję czasoprzestrzenną. W p ercep cji n a tu ra ln ej (audiow izualnej) ich su b sta n c ja ln a realność stanow i przecież foniczny kom ponent zjaw isk a p rzy ro d y czy też zdarzenia, ruchom ego przedm iotu czy a k tu m owy. O derw any od obrazu sk ładnik fonosfery s ta je się najczęściej e k w i w a l e n t e m a k u s t y c z n y m k o n tek stu w izualnego. Odgłos grzm otu jest kom ponentem g ry błysku, k o lo ry tu pejzażu, ru c h u przedm iotów . W arkot m aszyny je st kom ponentem , źró d łem odniesienia obrazow o-słuchow ego. Ju ż możliwość obrazow ania dźw ię kiem sam a w sobie sta ła się w arto ścią now ą i w pełni oryginalną. Przez oderw anie od obrazu dźw ięk został, rzec można, o d k ry ty , w yo dręb n iony i obdarzony now ą fu n k cją. W ydaje się jedn ak , iż niem al od pierw szej chw ili zdano sobie sp raw ę z fak tu , iż fu n k cja stricte ilu stra c y jn a nie je s t jed y n y m zadaniem ró żn o rakich efektów akustycznych. W ięcej, że owa ilu stra c ja dźw iękow a nie zawsze m usi być unaoczniającą p a ra le lą treści. Istn iała także świadomość, iż obraz ko n stru o w an y dźw iękiem rodzi odm ienną rela cję pom iędzy sw oim odniesieniem a czaso przestrze nią rzeczywistą.
Poza ową specyficzną ro lę obrazow ania w yobrażeniow ego bardzo wcześnie zwrócono rów nież uw agę n a fu n k cję em ocjonalną dźw ięku. N a w y rażanie dźw iękiem uczuć i przeżyć. N a potęgow anie nim treści p rze kazyw anych.
I sp raw a trzecia: re in te rp re ta c ja znaczenia elem entów fonosfery. D źw ięki otaczającej rzeczyw istości, będące najczęściej oznakam i czy sygnałam i, przem ienione w tw orzyw o arty sty czne, zostają nacechow ane sem antycznie, a zatem obdarzone now ą funkcją. S ta ły się — m ożna powiedzieć m etaforycznie — sw oistą, niepow szednią m ową. Z w rócenie specjalnej uw agi przez pierw szych estety k ó w ra d ia n a fu n k cję em ocjo naln ą, na obrazow anie dźw iękiem czy też na p rzekazyw anie treści w spo sób niecodzienny — k ie ru je n as k u tra d y c y jn e m u pojm ow aniu tego, co przynależn e sztuce poetyckiej. W ydaje się, że szeroko ro zu m ian a o rie n tacja poetycka była ry se m szczególnym dla in teresu jącej nas tu ta j m a te rii pozasłow nej.
J a n U latow ski jako d ru g ą zasadę estetyczną rad io d ram a tu w ysuw a „ p o stu la t optycznej sugestyw ności a k u s ty k i” . K ażda sztu k a — m ów i U la tow ski — posiada o kreślone w y m iary fizyczne. Z ostają one z re g u ły poszerzone doopow iedzeniam i odbiorcy. I tak, przykładow o, złudzenie p e rsp e k ty w y „dodaje m a la rstw u p rz e strz e ń ”. A m uzyka, dysp on ująca tak im sam ym jak rad io w y m iarem fizycznym — czasem, m oże ró w nież w y tw arzać w św iadom ości złudzenie przestrzeni.
Muzyka operując abstrakcyjnym i dźwiękam i w yw ołuje przede wszystkim uczucia, a poprzez nie działa na wyobraźnię stwarzając indyw idualne skoja
rzenia przestrzenne.
U latow ski dodaje jed n ak, iż
w m uzyce przestrzeń nie m usi wystąpić jako czynnik konieczny, ale radio bez tej asocjacji obejść się nie może.
Owe sk o jarzen ia przestrzenn e w yw oływ ane są w ra d iu sposobem dw o jakim . P rzez słowo narzucające jak iś obraz m ówiącego („człow ieka m ożna pom yśleć jed y n ie w p rzestrzen i” ) oraz poprzez szm er. Szm er narzuca w yobrażenie przestrzeni silniej niż słowo. W rad iu m am y zatem do czynienia ze s ł u c h o w o ś c i ą przestrzen i. I dalej :
utwór radiogenny to taki, gdzie przestrzeń w yw oływ ać będą szmery prze- strzeniotwórcze będące jednocześnie m om entam i akcji, m otywam i dram atu S4.
S zm er w rad iu w inien zatem zaw ierać w artość nie tylko ilu stracy jn ą, ale i pojęciową.
M ów iliśm y poprzednio, iż w koncepcji U latow skiego nad rzęd n ą za sadą znaczeniotw órczą była szeroko p o jęta fig u ra pars pro toto. Odnosiła się ona zarów no do słowa, ja k i do n a s t r o j u oraz s y t u a c j i . Zasada ta odnosi się też do obrazu w yobrażeniow ego. Czy jest to jed n ak przekła danie treści em ocjonalnych n a zjaw iska k onkretne, w izualne? Unaocz n iająca p aralela treści? Zapew ne i ta k ą m ożliw ość dostrzegał U latow ski. W ydaje się jed n ak , iż m am y tu do czynienia z czym ś innym . A utor cyklu a rty k u łó w Ś w ia t za drzw ia m i m ów i o sugestyw ności i asocjacji, o su biek tyw n y ch skojarzeniach p rzestrzennych. O s ł u c h o w o ś c i przestrzeni, nie zaś o jej obrazowości. E fekt a k u sty czn y b y łb y zatem e l i p s ą p r z e s t r z e n i , a nie opisem frag m en tu . Eliptyczność ta za w a rta je st w ekw i w ale n tn y m c h arak terze efektów dźw iękow ych w odniesieniu do rea lis tycznego przedm iotu, zjaw iska czy zdarzenia. E k w iw alent ak u styczn y jako elem en t c a ł o k s z t a ł t u przedm iotow ego sta je się jego sugestią całościową. Z atem narzędziem kreo w an ia obrazow ej w a rstw y rzeczyw is tości s ta je się e l i p s a . D odajm y, iż słyszalnością ko nsty tuo w ane odnie sienie do rzeczyw istości w izualnej je st z rzeczy sam ej frag m en tary czne, niedookreślone i wieloznaczne. D latego też m ow a je st o słuchow ości p rze strzeni, a nie o jej obrazowości. Z innego p u n k tu w idzenia ekw iw alent ak u sty c z n y może m ieć też c h a ra k te r m e t a f o r y c z n y , zwłaszcza s y n e k d o c h i c z n y . Rola znaczeniotw órcza ekw iw alentów ak u sty cz nych zależna je st od k o n tek stu znaczeń. Stosow nie do połączenia znaczeń e k w iw alen ty tw orzyć m ogą zm iany odcieni znaczeniow ych bądź też zu pełnie now e sensy. Stać się mogą, jak o e lem en t desygnatu, przenośnią różno rakich treści — n aw et znaczeniowo odległych, szczególnie w sferze w artości pojęciow ych i em ocjonalnych.