• Nie Znaleziono Wyników

Interpretacja przypowieści o synu marnotrawnym w polskim kaznodziejstwie (1945-2000)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Interpretacja przypowieści o synu marnotrawnym w polskim kaznodziejstwie (1945-2000)"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Pindel

Interpretacja przypowieści o synu

marnotrawnym w polskim

kaznodziejstwie (1945-2000)

Verbum Vitae 3, 233-253

(2)

Verbum vitae 3 (2003), 233-253

IN T E R P R E T A C J A PR Z Y PO W IE ŚC I

O S Y N U M A R N O T R A W N Y M W PO L SK IM

K A Z N O D Z IE JST W IE (1 9 4 5 -2 0 0 0 )

Ks* R o m a n P in d e l

Przypow ieść „O synu m arnotraw nym ” (Ł k 15,11 -3 2 )1 od najw cześniejszych interpretacji je s t chętnie odnoszona do różnych sytuacji człow ieka. Stała się też inspiracją dla wielu dzieł m alarskich, literackich, m uzycznych, czy roz­ ważań filozoficznych1 2.

Niniejszy artykuł pragnie przedstawić przejaw y oddzia­ ływania tekstu (W irkungsgeschichte) tejże przypow ieści u wybranych teologów polskich, tworzących po Π W ojnie Światowej. Ograniczymy jednak nasze badania do tych pisa­ nych interpretacji przypowieści, które adresowane były do szerszego kręgu odbiorców. Pominiemy więc w ykład bibli- stów polskich i wszelkie rozważania oraz hom ilie na 24. N ie­ dzielę zwykłą roku „C”, a także liczne materiały duszpasterskie publikowane z racji Roku Boga Ojca.

1 N iektóre inne tytuły: „Przypow ieść o radości z pow rotu syna”, „Przypowieść o zagubionych synach”, „Przypowieść o ojcu m arnotraw­ nego syna”, „Przypowieść o m iłosiernym ojcu”, czy po prostu „M iłość Ojca”.

2 Z m alarzy: Dürer, Beham, Rem brandt, L. Bassano, G. van Hon- thorst, z dzieł dram atycznych G ascoigne’a G lasse o f G overnm ent, z kompozytorów Animuccia, Prokofiew, Britten, z pisarzy A. Gide,Z, ’En­

fa n t prodigue z filozofów N ietzsche; por. Fitzm yer J. A ., The Gospel

(3)

1 . Pr z e s ł a n ie p r z y p o w ie ś c i o s y n u m a r n o­ t r a w n y m (Łk 15,1 1 -3 2 )

Zanim om ów im y oddziaływ anie tekstu przypow ieści w w ybranych publikacjach teologów polskich, przyw oła­ m y w pierw jej przesłanie. Zacznijmy odw ażnego stwierdze­ nie odnośnie do jej kontekstu. Perykopa Łk 15,11-32 należy do bloku obejmującego trzy teksty narracyjne: o zagubionej owcy (15,1-7), drachmie (15,8-10) i synu (15,11-32), które zostały przywołane jako odpowiedź na niezadowolenie fary­ zeuszy i saduceuszy w obec Jezusow ego przebyw ania z celnikam i i grzesznikam i (15,1). W spólna zapow iedź dla trzech narracji zaw iera określenie gatunku: „Opowiedział im w tedy następującą przypow ieść” (15,3), Z racji liczby pojedynczej określenia

parabolę

należy mówić

ojednej przy­

powieści,

zw łaszcza, że trzy teksty łączy m otyw radości - wyrażany przez trzy term iny

{chara, chairó, synchairo) -

z odnalezienia tego, co zostało zagubione (15,5.6.9.32). W zestaw ieniu trzech sytuacji interesujące są różnice m iędzy nim i3. N ajpierw gradacja zgubionych „obiektów”: pasterz traci jed n ą ze 100

owiec,

kobieta jed n ą z 10

drachm,

ojciec jednego z dw óch

synów.

Trzeci tekst w yróżnia się w yraźnie od dw óch w cześniejszych. Gdy pasterz sprasza

przyjaciół i sąsiadów

(15,6), a kobieta

przyjaciółki i są­

siadki

(15,9), to ojciec zaprasza do udziału w radości.sTugi (15,22) oraz

starszego syna

(15,28), a w ięc w yłącznie lu­ dzi stanow iących

oikos.

Tylko w trzecim tekście radość z pow rotu syna n ie je s t w prost porów nana do radości w niebie (15,32), ja k to m a m iejsce w dw óch poprzednich (por. 15,7.10). Jednak w łaśnie w przypow ieści radość jest najm ocniej podkreślona, opis je j realizacji najbardziej roz­ budowany, ale też je j zasadność jedynie w niej - zakwe­ stionow ana. N ie m a odm owy na zaproszenie pasterza, czy

3 O zróżnicowanym zainteresowaniu w malarstwie postaciami paste­ rza, kobiety z drachmą, ojca i obu synów traktuje R. M eynet, Wprowadze­ nie do hebrajskiej retoryki biblijnej, tł. T. Kot, Kraków 2001,21-22.

(4)

kobiety, która zgubiła m onetę. Z całego zaś

domu

jed y n ie starszy syn odrzuca udział w uczcie radości z pow odu po ­ w rotu brata!

Choć do całej perykopy Ł k 15,1-32 odnosi się okre­ ślenie

przypow ieść,

pom ieszczone n a początku (15,3), to jedynie w pierw szym i drugim tekście w ystępuje w yraźne odniesienie do „innej” rzeczyw istości, poprzez użycie przy­ słówka

houtós (podobnie),

w zm ocnione przez

mówię wam

(15,7.10). Inną rzeczyw istością je s t

niebo

(15,7) i

anioło­

wie Boga

(15,10). R zeczyw istość przedstaw iającą i przed­ staw ianą łączy

radość z jednego grzesznika, który się

nawraca

(15,7.10). W po historii o synu m arnotraw nym brak je st w yraźnego odniesienia do innej rzeczyw istości, ale za to pow tarza się m otyw z dw u w cześniejszych:

radość

z odnalezienia.

Tekst Łk 15,11-32 je st przypow ieścią, ale w jej palestyńskiej odm ianie (

maszal

), gdzie przy zasadni­ czo jednym punkcie w spólnym

(tertium comparationis

) można doszukiwać się i dalszych w zajem nych odniesień, a gatunek ten stanowi swoisty am algam at przypow ieści, po­ równania, alegorii, przysłow ia, a niekiedy i innych form 4 5.

Biorąc pod uw agę okoliczności w ypow iedzenia tej przypowieści, je j cel m ożna sprow adzić do uspraw iedli­ wienia postaw y Jezusa w obec usuniętych p o za naw ias świętej społeczności grzeszników i celników (S itz im L e­ ben Jezusa). A dresatem pouczenia są w yłącznie faryze­ usze. N ajpierw ze w zględu na w skazanie sam ego tekstu Ewangelii (15,2), a następnie z racji podobieństw a ich do starszego syna6. W konsekw encji otw arta na zakończenia przypow ieść w zyw a w szystkie po k o len ia w yznaw ców Chrystusa do radości z każdego naw róconego grzesznika.

4 O użyciu tego terminu: Trela J., Przypow ieści Jezusa a starote­

stamentalne i rabinadde meszalim, Lublin 1997,101-105.

5 Por. Jankowski A ., Królestwo Boże w przypow ieściach, Poznań 1981,10-13.

6 W ostatnim czasie traktuje o tym Rakocy W , O braz i fu n kcja

faryzeuszy w D ziele Łukaszowym (Łk-Dz). Studium literacko-teologicz- ne, Lublin 2000,112-115.

(5)

W K ościele A postolskim przypow ieść o synu m arno­ traw nym adresow ana je st do tych, którzy sam i siebie uw a­ żają za spraw iedliw ych i krytycznie odnoszą się do praktyki przyjm ow ania jak iejś grupy grzeszników do w spólnoty w ierzących (Sitz im Leben Łukasza). W edług J. Jerem iasa przypow ieść o synu m arnotrawnym „nie je st przede wszyst­ kim przepow iadaniem Dobrej N ow iny ubogim , ile uspra­ w iedliw ieniem Dobrej N ow iny przed je j krytykam i”7.

2.

R

ozw inięcie przypowieści

(

abp

A

ntoni

S

zlagowski

)

Pierwszy powojenny wykład przypowieści, który mógł trafić do masowego odbiorcy w Polsce, stanowi niewielkich rozm iarów książka abpa A. Szlagowskiego8 zatytułowana „Syn marnotrawny. Rozwinięcie przypowieści ewangelicz­ nej” (W arszawa 1946). Zawarte w podtytule określenie

roz­

winięcie

w skazuje, że autor św iadom ie uzupełnił dane Ewangelii, stosując - dopuszczalną w ów czas - akomoda- cję9. Istotne zm iany dokonane w obec fabuły przypowieści dają się sprow adzić do trzech punktów:

(1) um ieszczenie w ydarzeń z przypow ieści w kontek­ ście dziejów zabaw ienia,

(2) utożsam ienie starszego syna z Synem Bożym, (3) w prow adzenie M atki Bożej na scenerię wydarzeń. A utor sam na początku określa zasady swego wykła­ du, św iadom y różnic m iędzy odczytaniem przypowieści w edług zasad literackich a treścią zaproponow aną przez niego: „Przypow ieść Ew angeliczna o synu M arnotrawnym

1 D ie G leichnisse Jesu, dz. cyt.,131.

8 Antoni W ładysław Szlagowski (1864-1956), arcybiskup (w okre­ sie 18.10.1942 - 31.05.1946 kierow ał A rchidiecezja W arszawską jako w ikariusz kapitulny), profesor i rektor U niw ersytetu W arszawskiego; por. Szlagowski A. W , [w:] Słownik polskich teologów katolickich, 1918­

1981, (red.) Grzebień L., t. 7 (r-z), W arszawa 1983,220-221.

(6)

nie przedstaw ia w całej rozciągłości M iłosierdzia Boga nad nam i, gdyż Bóg nieskończenie więcej je st litościwy, niż oj­ ciec w przypow ieści, który w praw dzie z tęsknieniem cze­ kał w dom u na syna i w ybiegł z radości naprzeciw ko, gdy ten pow racał, ale za nim nie szedł, ani go do pow rotu nie nakłaniał. B óg zaś łaską sw ą uprzedza naw rócenie grzesz­ nika i sam go do skruchy pobudza i do pokuty doprowadza. I niewdzięczności naszej w zględem Boga przypow ieść nie wykazuje całkow icie, gdyż w ina grzesznika je st stokroć większa, niż Syna M arnotraw nego, który O jca nie zniew a­ żył, ani słów m u przykrych nie pow iedział. G rzesznik zaś ciężkim przew inieniem swoim czynnie Boga zniew aża.

Także i brat starszy w przypow ieści przedstaw ia się w odmienny sposób, jako sam olub i zazdrośnik, a nasz B rat starszy Jezus pełen je st m iłości i politow ania.

N iem asz tu w zm ianki o m atce rodziny, a p rzecież M atka Boża je st O bronicielkąi W ybaw icielką grzesznych.

Ponad to w szystko O jciec N iebieski pośw ięcił w łasne­ go Syna, aby uratow ać grzesznika10 *.

W odróżnieniu od ojca z przypow ieści, po opuszcze­ nia domu przez m łodszego syna, w rozw inięciu arcybi­ skupa m a m iejsce poszukiw anie zbiega, a czyni to nie tylko Bóg O jciec, ale i Syn Boży, i M atka Boża. Przyw ołajm y fragm ent rozw inięcia, by zorientow ać się co do sposobu akom odacji: „W tedy w ziąw szy starszego Syna sw ojego i M atkę m oją, goniłeś m ię O jcze, aż m ię doścignąłeś! I rzekła do m nie strapiona M atka m oja:

- Synu, czem uś nam tak uczynił? Przecz żeś bez w iado­ mości naszej chciał uciec? Oto żałośni szukaliśm y ciebie.

A nadąw szy się z fukaniem odpow iedziałem :

- Kto je st brat mój i kto je s t ojciec m ój i która je s t matka m oja, żebym słuchał głosu ich? N ie znam brata, ojca i m atki nie słucham ” 11.

10 Szlagowski A ., Syn marnotrawny. Rozw inięcie przypow ieści

ewangelicznej, W arszawa 1946,7. (C ytując zachow ujem y niezm ienio­

ną pisownię). “ Tamże, 11.

(7)

D ziałania O jca niebieskiego w tym

rozwinięciu

prze­ b iegają w edług przypow ieści o przew rotnych rolnikach (por. M t 21,33-46), przy czym w ysłany najpierw anioł odpow iada sługom , zaś Jezus to Syn Jedyny, po którym jeszcze w kracza do akcji sam O jciec, bynajm niej nie po to by karać. To O n bow iem doprow adza do uznania grzesz­ ności przez syna, w przejm ującej scenie: „A Ty! w nieskoń­ czonej m iłości swojej w m nogich litościach sw oich, na podziw niebu całem u upadłeś na szyję m oją, a mówiłeś:

- Synu, rzeknij: zgrzeszyłem !

Gdym nic nie odpow iadał, położyłeś rękę sw ą na gło­ w ie m ojej, a jam spuścił oblicze ku ziem i i stałem się wsty­ du i gorzkości pełen.

I zasię m ów iłeś:

- Synu, rzecz: Ojcze! Λ będzie zbaw iona dusza twoja. I spojrzałeś na m nie, tedym w estchnął.

Po raz wtóry i po raz trzeci spojrzałeś; po raz wtóry i po raz trzeci westchnąłem , skruszeniem wielkim obciążony.

I w szedłszy w siebie, gorzko zapłakałem ” 12.

P ow rót m łodszego syna arcybiskup A. Szlagowski ukazuje w kontekście dziejów zbaw ienia, w których wy­ stępuje jeszcze „m ąż zem ściciel, w yciągacz”, dom agają­ cy się złożenia ofiary za popełniony grzech powracającego syna. W

rozwinięciu więc

syn m arnotrawny, upodobniony do Izaaka, idzie na górę, gdzie m a być złożony w ofierze (por. Rdz 22,1 -14). Zam iast baranka, jakby należało ocze­ kiw ać w edług K sięgi Rodzaju, w ofierze zostaje złożony starszy syn (czyli Jezus). G rzesznik (syn marnotrawny) sto­ jący pod krzyżem otrzym uje M aiyję za m atkę, według słów

znanych z Ewangelii Jana (por. J 19,26-27)13. W domu Ojca na syna m arnotraw nego czeka Jezus i M aryja. Z okazji jego pow rotu O jciec w ydaje polecenie: „Prędko przynieście pierw szą szatę Syna mego, Jezusa, a obleczcie go i dajcie m u pierścień Jezusa na ręką i zabijcie B aranka Bożego”14.

12 Tamże, 17. 13 Tamże, 18-20. 14 Tamże, 22.

(8)

Przywołany przez nas wykład przypowieści m iał na celu pomóc w przeżyciu prawdy o przebaczającym Bogu i o grzesz­ ności człowieka. Pragnienie ożywienia pobożności oraz po­ głębienia sakram entu pokuty przez katolików w Polsce po zakończeniu Wojny były powodem takiej publikacji. W sa­ mym sposobie wykładu m ożna rozpoznać autora jako znaw­ cę Ojców Kościoła oraz wytrawnego wykładowcę homiletyki.

3.

M

iłosierdzie

B

oże

(J

an

P

aweł

II)

Do najbardziej interesujących przejaw ów oddziaływ a­ nia tekstu przypow ieści o synu m arnotraw nym należy wykład Jana Paw ła II w dw u w ażnych dokum entach, choć o różnej randze. N ie ulega w ątpliw ości, że uform ow any w polskiej tradycji teologicznej Papież dzieli się sw oim osobistym odczytaniem tekstu biblijnego w encyklice

D i­

ves in Misericordia

(30.11.1980)15 oraz w A dhortacji A po­ stolskiej

Reconciliatio et Poenitentia

(2.12.1984).

Istotną część encykliki stanowi kom entarz do przypowie­ ści o synu marnotrawnym, zawarty w rozdziale IV (stanowi to ok. 10% całego dokumentu). W encyklice o Bożym M iło­ sierdziu znajdujemy znajome rysy antropologii, filozofii i teo­ logii Karola Wojtyły, w tym i m otyw „godności syna”, która okazuje się motywem działania tak syna jak i ojca.

Według m iary ścisłej spraw iedliw ości m łodszy syn „nie ma praw a do niczego w ięcej ja k do stan u n ajem n ik a w domu swego ojca” - stw ierdza Jan Paw eł II. W tym kontekście form ułuje on określenie m iłosierdzia, którem u poświęcona je st encyklika: „M iłość staje się m iłosierdziem wówczas, gdy w ypada je j przekroczyć ścisłą m iarę spra­ w iedliw ości, ścisłą, a czasem nazbyt w ąską” (D M IV,5).

15 Z om awianych przez nas przejaw ów oddziaływ ania tekstu przy­ powieści Encyklika m iała szansę dotarcia do najw iększej liczby od­ biorców. N akład sam ego tekstu przez Pallottinum - 100.000, w ydanie tekstu i kom entarza przez w ydawnictw o KUL - 10.000 egzemplarzy.

(9)

D la Papieża „nie ulega w ątpliw ości, iż w tej prostej a tak w nikliw ej analogii postać ojca odsłania nam Boga, który je st O jcem ” (DM IV, 6). M iłosierdzie B oga O jca ob­ jaw ia się dzięki tem u, że je st O n przede w szystkim w iem y w obec ojcostwa i wiem y w miłości. W ierność ta wyraża się nie tylko przyjęciem, ale „tak szczodrym obdarowaniem mar­ notrawcy po powrocie, ze to aż budzi sprzeciw i zazdrość starszego brata” (DM IV, 6). Głębokie wzruszenie ojca z przy­ powieści Jan Paweł Π łączy z postaw ą opisywaną przez auto­ rów Starego Testamentu przez term in hesed 16. Motywem tego wzruszenia jest system wartości, jaki m a ojciec z przypowie­ ści, a przede wszystkim „dobro człowieczeństwa jego syna” (DM IV, 6). Okazuje się przy tym , że „miłość do syna, która wynika z samej istoty ojcostwa, niejako skazuje ojca na tro­ skę o godność syna” (DM IV, 6). W oparciu o postawę ojca z przypowieści Papież formułuje istotne rysy miłosierdzia ,jak o podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowie­ ku” (DM IV, 6).

W A dhortacji A postolskiej

Reconciliatio et Poeniten­

tia

odczytanie przypow ieści dokonuje się ze w zględu na w ielorakie podziały, nie tylko w relacji człow ieka z Bo­ giem , ale także ludzi m iędzy sobą. D latego dla Papieża „Przypow ieść o synu m arnotraw nym je st nade wszystko niew ypow iedzianą histo rią w ielkiej m iłości O jca - Boga, który ofiarow uje w racającem u doń synow i dar pełnego pojednania. U kazuje w osobie starszego brata egoizm, który dzieli m iędzy sobą braci, staje się rów nież historią rodzi­ ny ludzkiej : ukazuje nasze położenie i w ytycza drogę, któ­ rą trzeba przebyć” (RP 1,6).

W obec egoizm u, grzechu, podziałów okazuje się, że „pojednanie je st przede w szystkim darem O jca niebieskie­ go”, zaś jeg o w yrazem je st „uroczyste i pełne m iłości przy­

16 Termin ten, jak i drugi (rahamim), dla opisu m iłosierdzia Boga w ST, w yjaśnia obszerny przypis um ieszczony pod tekstem Encykliki (nr 52).

(10)

ję cie przez ojca syna, który pow raca” (RP I, 5). Papież w yraża nadzieję, że przybliżenie praw dy o m iłosierdziu Boga pom oże w ielu do przezw yciężenia podziałów i ego­ izmu, a także do pom ocy innym w pojednaniu i pow rocie do O jca (RP I, 6).

W obu dokum entach papieskich ujaw nia się interakcję pom iędzy tekstem Ew angelii (w kontekście całej B iblii) a jej pilnym i w nikliw ym czytelnikiem . Jej zapis stanowi wykład egzystencjalny a zarazem zgodny z teologią biblij­ ną oraz stałą dom inantą tego pontyfikatu: „człow iek je st drogą K ościoła”

{Redemptor Hominis).

N a taki zapis m a niewątpliwie fakt, że - zdaniem

Papieża -

współczesny czło­ wiek nie zna praw dziw ego oblicza O jca (por. DM 1 ,1).

4.

B

ezwarunkowa miłość

B

oga

(o.

J

ózef

A

ugustyn

SI)

W ykład przypow ieści o synu m arnotraw nym o. Józefa Augustyna SI, jednego z najbardziej poczytnych w spółcze­ snych autorów polskich, stanow i w ażny elem ent „znow eli­ zowanych”

Ćwiczeń Duchownych

św. Ignacego17 (I tydzień). Interpretacja ta, opublikow ana w kilku pozycjach książko­ wych, m a form ę (w prow adzenia) do m edytacji18, a je j ce­ lem je st przeżycie u uczestnika bezw arunkow ej m iłości Boga Ojca. J. A ugustyn odw ołuje się przy tym do obrazu Rem brandta, który - będąc przejaw em oddziaływ ania tek­ stu przypow ieści - sugestyw nie ukierunkow uje ta k ą inter­

17 Porównanie medytacji proponowanych przez o. J. Augustyna SI ze źródłem i pierwowzorem, jakim są Ćwiczenia Duchowne św. Ignace­ go Loyoli, wskazuje na kierunki m odyfikacji: ubiblijnienie (z pom inię­ ciem niektórych,klasycznych” m edytacji, jak np. rozm yślanie o piekle; por. CD 65-71) oraz uzupełnienie o elem enty współczesnej psychologii różnej orientacji: K. Homey, A. H. M aslow, V. E. Franki.

18 Augustyn J., Ojciec wzruszył się głęboko, Kraków 1992, 90­ 101; Rabbi, gdzie mieszkasz?, Kraków 1993, 57-60; Adamie, gdzie je ­ steś?, Kraków 1996, 165-176

(11)

pretację: Z w ró ć m y uw agę na gest przygarnięcia syna oraz na ręce ojca na jeg o ram ionach, Jedna ręka w yraźnie ko­ bieca: w ydłużona, subtelna ręka m atki. D ruga dłoń m a charakter m ęski: szeroka, w ypracow ana dłoń ojca19. Sym­ bol ten ukazuje integralną m iłość: m iłość ojca i m iłość m atki w jednej osobie. M iłość ojcow ska i m acierzyńska w dośw iadczeniu ludzkim je st zaw sze rozdzielona. W do­ św iadczeniu B oga te dw ie m iłości łączą się w jedno”20.

W sw oim w ykładzie autor łączy tezy w ynikające bar­ dziej z teologii biblijnej, niż z egzegezy konkretnego tek­ stu, z dośw iadczeniem ludzkim i pragnieniam i człowieka. Jednozdaniow y kom entarz byw a punktem w yjścia do roz­ w ażań natury ogólnoludzkiej. Fakt w ybiegnięcia ojca na­ przeciw pow racającego syna je st kom entow any w sposób egzystencjalny i odw ołujący się do dośw iadczenia czło­ w ieka: „G rzesznik oddala się od Boga, ale Bóg nigdy nie rezygnuje ze swej m iłości do grzesznika. G rzesznik prze­ kreśla Boże praw o, ale nie m oże przekreślić Jego m iłości. M iłosiernym w zrokiem swojej O patrzności Bóg nieustan­ nie m u tow arzyszy. A kiedy człow iek w yraża najm niejsze pragnienie pow rotu do N iego, w ybiega m u naprzeciw, po­ m agając pokonać tę odległość, k tórą on sam stw orzył po­ m iędzy sobą a N im ”21.

W proponow anej m odlitw ie pojaw ia się elem ent psy­ chologii relacji m iędzyludzkich: „Prośmy, abyśm y odkry­ li, że Bóg patrzy na nas dobrze, patrzy m iłosiernie, ciepło, łagodnie. W ielu ludzi czuje na sobie «prześladujący» wzrok Boga. O dbierają w ejrzenie Pana Boga jako swoiste podglą­

19 Taką interpretację bodaj najm ocniej rozpow szechnił J.H. No- uwen, m ający duży wpływ na duchowość am erykańską i zachodnioeu­ ropejską. Przywołuje on opinie znawców zagadnienia, którzy identyfi­ kują „m ęską dłoń” z ręką samego Rem brandta, zaś praw ą z dłonią „żydowskiej narzeczonej” (obraz znany je st jako „Izaak i Rebeka”); por. Nouwen J.H ., Pow rót Syna marnotrawnego, tł. J. i J. Grzegorczy­ kowie, Poznań 1995,112.

20 Adamie, gdzie jesteś?, dz. cyt., 166. 21 Tam że,168.

(12)

danie ich życia. N iektórym ludziom w ydaje się, jakby Pan Bóg znajdow ał przyjem ność w przyłapyw aniu ich na gorą­ cym uczynku. Prośm y o głęboką św iadom ość, iż Bóg nie patrzy na nas w sposób podejrzliw y, nieufny. B óg patrzy na nas akceptująco. D ziękujm y B ogu za to Jego dobre w ejrze­ nie i prośmy, aby pom ogło nam pokonać istniejące w nas lęki przed Nim , aby ono uspokoiło nas w ew nętrznie”22.

K luczow y zw rot w przypow ieści

wzruszył się głębo­

ko,

m ający liczne referencje biblijne, je s t kom entow any w sposób niem al w yłącznie psychologiczny, a obraz B oga - antropopathyczny: „W zruszenie ojca je s t znakiem deli­ katności i głębi jeg o m iłości, k tó rą zaw sze darzył sw ojego syna. Odejście syna z dom u zraniło ojcow ską m iłość, uczy­ niło ją trudną i bolesną. A le nie um niejszyło je j. W zrusze­ nie ojca w yraża ogrom ną radość z odzyskania utraconej miłości syna. ( ...) W zruszenie O jca objaw ia Jego w ielką miłość. Bóg w zrusza się na w idok grzesznika, podobnie jak kochające się osoby w zruszają się, kiedy spotykają się po długiej nieobecności. Im dalej odchodzim y od B oga, im głębszy je st nasz grzech, tym głębsze je s t B oskie w zru­ szenie przy naszym pow rocie”23.

W ybiegnięcie ojca naprzeciw syna je s t interpretow a­ ne jako przejaw m iłości, która „się śpieszy”, zaś sform u­ łowanie

rzucił mu się na szyję i ucałował go

- ja k o w yraz „gwałtowności i intensyw ności w tejże24. U przedzająca inicjatywa ojca w obec pow racającego syna służy do for­ mułowania tw ierdzeń odnośnie do bezinteresow nej m iło­ ści Boga do człowieka: „Bóg nie robi interesu na człowieku. Ofiaruje nam sw ą m iłość całkow icie darm o. C złow iekow i trudno uwierzyć w bezinteresow ność B oga. W iara w n ią jest dla niego jednym ż najbardziej bolesnych dośw iad­

czeń. D laczego? Poniew aż jesteśm y w ychow yw anie za­ zwyczaj w m iłości bardzo interesow nej. ( ...) B óg kocha

22 Tam że,168-169. 23 Tamże, 169. 24 Tamże, 170-171.

(13)

nas m iłością absolutnie bezinteresow ną. ( ...) Jedyną od­ pow iedzią z naszej strony m oże być przyjęcie tej miłości.

Tylko tego B óg oczekuje od nas. N asze w ysiłki w życiu w iary nie są zasługiw aniem na m iłość, ale są jedynie wy­ razem otw arcia się na nią, są w yrazem przyjęcia miłości. Prośm y, abyśm y m ieli odw agę uw ierzyć w bezinteresow­ n ą m iłość Boga, byśm y przyjęli Jego «szczery uścisk». Prośmy, byśm y dali się przytulić Bogu, byśmy przyjęli Jego pocałunek pokoju”25.

Ten przejaw oddziaływania tekstu na autora jest głęboko osadzony w jego doświadczeniu. Hermeneutyczne

przedro-

zumienie

stanowią elementy psychologii relacji międzyludz­ kich, obserw acja życiow a i dośw iadczenie kierownika duchowego. Egzystencjalna i życiowo mądra interpretacja służy kolejnym uczestnikom rekolekcji, czy czytelników. Odwołanie się do obrazu Rembrandta ukierunkowuje inter­ pretację oraz utrw ala przekazywane treści.

5.

K

lucz stołów i zasadywychowawcze

(

ks

. E

dward

S

taniek

)

Ks. E. Staniek, podobnie ja k arcybiskup A. Szlagow­ ski, w ykłada zarów no patrologię ja k i hom iletykę. W jego interpretacji Pism a Świętego m ożna zauważyć w ielką wier­ ność w obec danych biblijnych, zaś w przedstaw ieniu re­ zultatów ukierunkow anego na sens m oralny odczytania niezw ykłą klarow ność i oczyw istość.

Ks. E. Staniek co najm niej dw ukrotnie wykorzysty­ w ał przypow ieść o synu m arnotraw nym jako punkt wyj­ ścia do ro zw ażań rek o lek cy jn y ch . Z ap is pierw szych stanow i książka

Ewangeliczne uczty

(Kraków 1985), zaś drugich

-N ow a ewangelizacja

.

Rekolekcje

(Kraków 1994). Z a pierw szym razem autor proponuje, by w ydobyć pewien aspekt znaczeniow y tej przypow ieści, odczytując ją po­

(14)

przez klucz pięciu stołów : stół szczęścia rodzinnej w spól­ noty, stół tego św iata, św iń, najem ników i na końcu stół separatystyczny starszego syna26.

O pisane w przypow ieści zachow anie m łodszego skut­ kuje zm ianą stołu i środow iska. O puszczenie dom u rodzin­ nego oznacza przejście do

krainy rozrzutności -

ja k to określa ks. E. Staniek. W niej sytuacja dram atycznie się zmienia: „A le kraina rozrzutności zam ienia się w krainę głodu. Stół staje się pusty. Synalkow i zabrakło pieniędzy, a w świecie nakryw a się stół w yłącznie za pieniądze. Bez pieniędzy nie ma co przy stole tego św iata robić. D la ludzi o pustej kieszeni stół je st pusty.(...) W tym m om encie, w którym zabrakło pieniędzy, zabrakło i przyjaciół. Z osta­ je sam przy pustym stole, a w żołądku pojaw ia się głód.

Żyć trzeba. Zgadza się na pracę w roli najem nika i zostaje pasterzem świń. To są jeg o now i przyjaciele”27.

Powrót m łodszego syna do dom u zo staje ukazany w kategoriach stołów, jak ie m a on do w yboru w dom u ojca: „Postanawia opuścić stół św iń i, aby m ieć co je ść, w rócić do stołu najem ników w dom u ojca. W arto zauw ażyć, że syn nie wraca do ojca - taka interpretacja je st fałszyw a - syn wraca do stołu. O n nie szuka spotkania z ojcem , on szuka stołu (...). O n m yśli o chlebie, ale poniew aż tego chleba nie dostanie bez zgody ojca, m usi się z tym ojcem spotkać. On w ędruje do stołu najem ników w dom u ojca”28.

Problem atyczny pow rót starszego syna ujaw nia je sz ­ cze jeden stół, który ten przedkłada przed ojcow skim . Jest to „stół separatystyczny”, który chce on dzielić w yłącznie z przyjaciółmi. C echą charakterystyczną ojca - w perspek­ tywie tych stołów - je st nieustanne zapraszanie do w spól­ noty domowej. Z takiego odczytania przypow ieści ro d zą się oryginalne rysy obrazu ojca: „Z punktu w idzenia ojca stół po odejściu syna był m iejscem jeg o ojcow skiego sm ut­

26 Por. Staniek E., Ew angeliczne uczty, K raków 1985, 87-88. 27 Tamże, 83.

(15)

ku, bo w łaśnie przy stole najboleśniej brakow ało mu syna. Stół był m iejscem codziennego spotkania. Jedno miejsce było puste, w olne, m iejsce syna, który odjechał. Każde spotkanie przy tym stole ojciec m usiał przeżyw ać bole­ śnie. O n spoglądając na to puste m iejsce czekał, wierząc, że kiedyś syn w róci. O jciec w ierzył tak, jak wierzy każdy kochający człow iek, że syn po popełnieniu wielu błędów w reszcie zrozum ie, że jest tylko jedno miejsce na świecie, na którym m oże znaleźć szczęście - m iejsce przy stole ojca. O jciec w ierzył i czekał. ( ...) Warto zwrócić uwagę, że oj­ ciec nie mówi ani jednego słowa do syna, mówi tylko i wy­ łącznie do sług. Wobec syna objawia sw oją miłość przez to, że go przygarnia takim , jaki jest. Gest miłości, a nie słowa. W yraźnie zaznacza, że syn zaginął, a odnalazł się; zaginał, nie był na swoim m iejscu. Odnalazł się, by znów siedzieć obok ojca”29.

W rekolekcjach wielkopostnych, wygłoszonych w 1992 roku do wychowawców i nauczycieli, ks. E. Staniek wydo­ byw a z tej samej przypow ieści inne aspekty. M ając za słu­ chaczy wychowawców, posiłkuje się tekstem Ewangelii dla ukazania w łaściw ej postawy, w której nie m a „tak być po­ w inno”, a je st „tak je st”30.

O dw ołując się do przypow ieści ks. E. Staniek wska­ zuje dw a cele, jak ie m ają osiągnąć rodzice i wychowawcy w odniesieniu do dzieci:

wychować do uczciwości

oraz

ukazać mechanizmy zła w świecie.

Ojciec z przypowieści nauczył pierw szego, ale nie ukazał drugiego - stwierdza rekolekcjonista. W tej perspektywie marginalne nawet treści z przypowieści tw orzą służą temu, by ukazać, jak skutecznie ojciec wpoił synowi zasady sprawiedliwości. W kontekście największego poniżenia syna zostaje stwierdzone: „Stracił wszystko, co wyniósł z rodzinnego domu w swojej kieszeni. Ale w yniósł z niego rów nież skarby, których nie stracił. O jciec w ychow ał go tak, że skarbem jego serca była spra­

29 Tamże, 85-86.

(16)

w iedliw ość. O n był uczciw y, nie zaczął kraść, nie zaczął pić i nie pożyczył pieniędzy. W iedział, że je żeli nie m a nic i pożyczy, to założy sobie p ętlę na szyję i niedługo stanie się niew olnikiem . W yniósł z dom u tak w ielką uczciw ość, że kiedy p asł św inie i karm ił je strąkam i, sam po nie się­ gnął. D laczego? «Bo m u n ik t nie daw ał». Strąki należały do w łaściciela i do św iń, ale on ich nie dostał. ( ...) Spra­ wiedliwość m arnotraw nego syna je s t w prost szokująca”31. W interpretacji ks. E. Stańka zw raca uw agę takie przed­ stawienie sensu w yrazow ego, by służył on w yborom zgod­ nym z duchem E w angelii. N ietrudno dostrzec w takiej interpretacji w pływ O jców K ościoła, zaś dw ie różne in­ terpretacje tej sam ej przypow ieści w skazują, że egzysten­ cjalny w ykład je st zależny nie tylko od interakcji autor - tekst, ale także od adresata i okoliczności.

6.

N

asz punkt odniesienia

: Ł

acińscy

O

jcow ie

K

ościoła do

A

ugustyna

Zanim podsum ujem y nasze w nioski odnieśm y się do autorów, którzy stanow ią „grupę k ontrolną” a zarazem punkt odniesienia. W ybraliśm y próbkę, która je s t porów ­ nywalna do polskich teologów , tw orzących po II W ojnie Światowej przynajm niej pod dw om a w zględam i: kw alifi­ kacji (teologow ie) oraz celu w ykładu (pastoralny). Jako „grupę kontrolną” przyjęliśm y najw cześniejszych Ł aciń­ skich Ojców do A ugustyna w łącznie32.

31 Tamże, 35-36.

32 N ajstarszym łacińskim w yjaśnieniem przypow ieści je st Tertu- liana D e pudicitia (CC 11,1295-1299), pow stałe m iędzy 217 a 220 r. Drugi tekst to H ieronim ow y list D o papieża D am azego o dwóch sy­

nach (z końca 383), trzeci stanow i Am brożego odpow iedni fragm ent Wykładu Ew angelii w edług św. Łukasza (datow any na rok 387), czw ar­

ty - tegoż sam ego autora - traktat O pokucie (389-390), piąty - mowa Augustyna O dwóch synach z Ew angelii (po 391). W tym punkcie

(17)

ko-O kazuje się, że w yjątkow o m ało je st kom entarzy ko-Oj­ ców K ościoła do tej pięknej, i tak chętnie komentowanej dzisiaj, przypow ieści. Jako przyczynę upatruje się surową praktykę pokutną K ościoła pierw szych wieków33. Uprze­ dzające przebaczenie, jak ie okazuje ojciec wobec młod­ szego syna, zupełnie nie pasow ało do dyscypliny pokutnej, w edług której grzesznik oczekiw ał nierzadko kilka lat, nim na pow rót został dopuszczony do stołu eucharystycznego.

W przedstaw ieniu oddziaływ ania tekstu w środowisku Ł acińskich O jców zw rócim y uw agę na wspólne elementy obecne w ich interpretacji przypow ieści. Pierwszym sta­ now i interpretacja dziejozbaw cza i społeczna tego, co przy­ darzyło się dwóm synom jednego ojca. Alegorycznie więc odnosi się dzieje starszego syna do żydów, zaś młodszego do pogan. Taka interpretacja wynikała, prawdopodobnie, z racji żywotnej dyskusji na tem at relacji Kościoła do syna­ gogi, zaś w K ościele samym - wchodzenie doń pogan po okresie ich grzesznego życia. Jedynie Ambroży odnosi na­ szą przypow ieść do indywidualnego nawrócenia. Rozstrzy­ gającym dla tego kierunku interpretacji był - jak się wydaje - zachow any w ykład Tertuliana

{De pudicitia,

IX. 17-19). Dw ukrotnie natom iast tenże autor wyklucza możliwość od­ noszenia sposobu przyjęcia m łodszego syna przez ojca do sytuacji pow rotu chrześcijanina przez pokutę do Kościoła (por.

De pudicitia,

IX. 9. 20).

D rugi rys charakterystyczny dla w ykładu przypowie­ ści o synu m arnotraw nym u om awianych Ojców to pod­ kreślenie znaczenia w ierności Bogu i Kościołowi dla życia chrześcijańskiego. H istoria m łodszego syna m a ukazywać praw dę, że niew ierność Bogu obraca się przeciwko grzesz­ nikow i, zaś jakiekolw iek poszukiw anie szczęścia poza D ogiem je s t złudne. Praw dziw e nieszczęście człowieka zaczyna się w m om encie, gdy zaufa on św iatu, a odrzuci

rzystam z opracowania: Skwierawski K., Przypowieść o synu marno­

trawnym w interpretacji Ojców Łacińskich do iw. Augustyna, Kraków

1982 (mps).

(18)

Boga34. W ykład często odchodzi od sensu w yrazow ego, jak to ukazuje fragm ent św. A ugustyna „O dw óch synach z Ew angelii” (nr 3): „I nic dziw nego, że po tej rozpuście nastąpił głód. «B ył zaś głód w owej krainie» (Łk 15,14): nie głód w idzialnego chleba, lecz głód niew idzialnej praw ­ dy. Z pow odu głodu «napotkał na jakiegoś księcia owej krainy» (Łk 15,14): rozum ie się przez tego księcia szatana demonów, na którego w padają w szyscy ciekaw i: w szelka bowiem niegodziw a ciekaw ość je s t szkodliw ym głosem prawdy. O n zaś przez głód w ładz oderw any od B oga, spro­ wadzony został do niew oli i został zobow iązany do pasie­ nia świń, to znaczy do spełniania takiej służby, z której zazwyczaj radują się najgorsze i nieczyste dem ony. ( ...) Pasł się tutaj strąkam i, którym i się nie nasycał. Przez strąki rozumiemy świeckie nauki, dźwięczne, ale nie nasycające”35.

W spólne, dla łacińskich autorów kom entujących przy­ powieść, je st podkreślenie w ew nętrznej przem iany m łod­ szego syna, k tó ra o w o cu je je g o p o w ro tem do o jc a . Hieronim w takiej interpretacji akcentuje m otyw głodu, który interpretuje alegorycznie jak o brak cnót, ale także wskazuje na karę, k tórą m łodszy syn sam sobie nakłada. Ambroży zwraca uw agę na źródło decyzji m łodszego syna, którym je st pow rót do siebie i refleksja nad sobą sam ym , pisząc: „Słusznie pow iedziano: «W szedł w siebie», bo był wyszedł z siebie. K to bow iem do Pana pow raca, w raca do siebie, a kto odchodzi od C hrystusa, siebie się w yrzeka”36. Augustyn zaś p o d kreśla przem ianę, ja k a dokonuje się w świadomości odnośnie do najw ażniejszych relacji oso­ bowych człow ieka.

W pow rocie m łodszego syna do dom u O jcow ie zgod­ nie upatrują spotkanie z C hrystusem oraz nieodłączny jeg o element przyjęcie Jego P raw a, co w inno być naturalne

34 Por. Tamże, 76-77.

35 Tłum. za: Skw ieraw ski K ., Przypow ieść..., dz. cyt., 92-93. 36 Cyt. za: Św. Am broży, Wykład Ew angelii w edług iw. Łukasza, PSP, tom XVI, tł. W. Szołdrski, W arszawa 1977, 340.

(19)

i łatw e37. Z w łaszcza A ugustyn obszernie i obrazowo uza­ sadnia lekkość życia człow ieka po przyjęciu wymagań C hrystusow ych w sw ojej m ow ie „O dwóch synach” .

Elem entem zgodnie dostrzeżonym przez Ojców jest w spólnotow y charakter powrotu grzesznika. Pragną dopro­ w adzić do m ożliw ości zidentyfikowania się swego słucha­ cza ze „sprawiedliwym” synem. Dlatego zazdrość -podobna do tej, którą przejaw ił starszy syn - ukazywana jest jako szczególnie szkodliw a dla wspólnoty. Kto jej ulega, sam w yklucza się ze w spólnoty Kościoła38. Przejmująco brzmi w ołanie A m brożego o w łaściw ą postaw ę wobec grzeszni­ ków: „N astępuje tekst, w edług którego w inniśm y być skłonni przebaczać grzechy tym , którzy pokutowali, aby­ śm y zazdroszcząc innym przebaczenia, nie zasłużyli so­ bie, że Pan go nam odm ówi. Kim jesteś, iż sprzeciwiasz się B ogu, żeby nie odpuszczał winy komu zechce, skoro ty sam kom u zechcesz je przebaczasz? Chce Bóg, aby Go proszono, żeby Go błagano. Gdyby wszyscy byli sprawie­ dliw i, gdzie byłaby łaska Boga? K im jesteś, iż masz urazę do Boga?” (235)39.

Ojciec z przypowieści otrzym uje w wykładzie omawia­ nych Ojców podobne rysy. Jest bowiem przede wszystkim w szechwiedzącym oraz m iłującym w sposób uprzedzający. Niem niej ważna je st jego cierpliwość i wytrwałość, która nie zraża się buntem żadnego z dwóch synów40. O uprze­ dzającym przebaczeniu Boga pisze m.in. Hieronim w liście do papieża Damazego: (19) ,,«A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go ojciec jego i użalił się» (Łk 15,29). Zanim jeszcze przez godne uczynki i pokutę prawdziwą wrócił do dawne­ go ojca, Bóg, u którego wszystkie przyszłe rzeczy już są dokonane i który zna naprzód całą przyszłość, wybiega na

37 Por. Skwierawski K., Przypow ieść..., dz. cyt., 77-78. 38 Por. Tamże, 78.

39 Cyt. za: Św. Ambroży, ffykład Ewangelii według św. Łukasza, dz. cyt., 346.

(20)

jego przyjście i przez Słow o sw oje, które w zięło C iało z Dziewicy, uprzedza pow rót swego m łodszego syna”41.

7. P

odsumowanie

O m ów iliśm y h istorię oddziaływ ania tekstu w okresie półwiecza w odniesieniu do teologów polskich adresujących wykład przypowieści o synu m arnotrawnym do szerokiego kręgu odbiorców Największe oddziaływanie, m ierzone na­ kładami, ale także rangą wypowiedzi i zainteresowaniem , m a na pewno nauczanie Jana Pawła Π. W omówionych interpre­ tacjach zauważa się zainteresowanie relacją m iędzy ojcem a młodszym synem oraz zgodne podkreślanie m iłosiernych rysów ojca i jego troski o zagubionego syna. W

rozwinięciu

abpa A. Szlagowskiego taki akcent służy przeżyciu żalu i pojednaniu z Dogiem. Nauczaniu Papieża o Bożym M iło­ sierdziu towarzyszy wezwanie do odkrycia przez człow ieka jego własnej godności. O. J. Augustyn SI prowadzi - poprzez medytację - do korekty obrazu B oga i relacji do N iego. Ks. E. Staniek z prawdy o Bogu i człowieku w ydobywa we­ zwania w odniesieniu do konkretnych postaw m oralnych.

Zgodne zainteresow anie teologów polskich postacią M iłosiernego O jca w okresie po II W ojnie Św iatow ej ja w i się ze szczególną ostrością, gdy zestaw i się je z om ów io­ nymi hom iliam i Łacińskich O jców K ościoła. Takie oddzia­ ływ anie tekstu na p olskich autorów n ie je s t n a pew no konsekw encją nauczania Jana Paw ła II, ale raczej odpo­ w iedzią na takie w łaśnie „zapotrzebow anie społeczne” . W skazuje na to nie tylko sukces w ydaw niczy o. J. A ugu­ styna SI, ale także kryzys ojcostw a i rodziny, które spra­ w iają, że je d n y m z o k re śle ń ad resató w d z isie jsz e g o duszpasterstw a je st „społeczeństw o bez ojca”42. W ydaje

41 Cyt. za: H ieronim , Listy, ti. J., Czuj, tom I, W arszawa 1952,96. 42 Szerzej o tym : N ouw en H .J.M ., Zraniony uzdrow iciel Kapłan

(21)

się w ręcz, że pragnienie poznania praw dziw ego oblicza O jca je st znakiem czasu43. N a takie znaki czasu teologo­ w ie polscy odpow iedzieli zasadniczo zgodnie, nadając swej interpretacji przypow ieści w łasne charakterystyczne rysy.

Po przyw ołaniu zam iaru autora natchnionego oraz cha­ rakterystycznych rysów interpretacji w III i IV w ieku na­ leży zapytać o ocenę om ów ionych polskich przejaw ów oddziaływ ania tekstu przypow ieści o synu marnotrawnym. U znając potrzebę głoszenia praw dy o Bogu, który je st mi­ łosierny, należy zapytać, czy nie należałoby przywoływać - ja k czyni to Jan Paw eł II i ks. E. Staniek - prawdy, która od początku była przyjm ow ana z trudem . Idzie o akceptację Bożego M iłosierdzia w obec innych. W ydaje się także, że w epoce „zapom nienia o grzechu” przesłanie o Bożym Mi­ łosierdziu pow inno w spółbrzm ieć z głoszeniem prawdy 0 potędze zła i grzechu w odniesieniu do człowieka, który im ulega (czyni to ks. E. Staniek). W reszcie, Jezusowe 1 Apostolskie inaugurowanie nauczania wezwaniem do prze­ m iany m yślenia

(metanoia)

zachęca do tego, by i ten ele­ m ent był obecny w nowej ew angelizacji, do której zachęca nauczanie Kościoła.

Z u s a m m e n f a s s u n g

M it d e r M e th o d e W irk u n g s g e s c h ic h te w e rd e n d ie c h arak te ­ ris tis c h e n T e n d e n z e n b e s c h rie b e n , d ie u n te r d e n p o ln is c h e n T h e­ o l o g e n V o r k o m m e n w o r d e n s in d , d ie ih r e A u s l e g u n g d e s G le ic h n is s e s ü b e r d e n B a rm h e rz ig e n V ater (L u k 1 5,11-32) in den le tz te n 5 0 J a h r e n fo r m u lie rt h a b e n . E s g e h t d a b e i n u r u m p o p u ­ lä re u n d p a s to r a le I n te rp r e ta tio n e n , d ie f ü r d ie b re ite n K reisen a d r e s s ie r t sin d . D ie R e s u lta te n w e rd e n m it e in e r „ K o n tro llg ru p - p e ” k o n fro n tie rt. D ie v e rg le ic h b a re G ru p p e , w e n n es u m ihre K o m p e te n z e n u n d Z ie l d e r A u s le g u n g g e h t, w e rd e n d ie L a te in i­ s c h e n V ä te r (b is z u A u g u s tin u s ) b e tra c h te n .

43 W skazuje na to na początku Encykliki D ives in M isericordia Jan Pawel Π.

(22)

D ie g e m e in s a m e T e n d e n z u n te r d e n p o ln is c h e n T h e o lo g e n k a n n m a n a ls d a s g ro s s e I n te re s s e a n d e m D a rm h e rz in e n V a ter u n d Seine B e z ie h u n g z u m j ü n g e r e n S o h n b e z e ic h n e n . A ls Z ie l s o lc h e r A u le g u n g in d e r N a c h k r ie g s z e it k a n n m a n d ie V e rtie ­ fu n g d e r P r a x is d e s S a k ra m e n te s d e r B u s s e v e rm u te n . In d e n s p ä te re n T e x te n g in g e s m e h r u m d ie p e rs ö n lic h e B e z ie h u n g z u G o tt, d e r n ic h t n u r b a r m h e r z ig ist, s o n d e r n a u c h s e in e K in d e r im m er u n d g re n z lo s a k z e p tie rt. D ie s e T e n d e n z s c h e in t e s d e u ­ tlich, w e n n w ir d ie se B e o b a c h tu n g e n m it d e r A u s le g u n g d e r K o n - tro llg ru pp e k o n fro n tie re n . E s s te llt s ic h h e ra u s, d a ss b e i d e n e rste n L a te in isch e n T h e o lo g e n n ic h t d ie B a r m h e r z ig k e it d e s V a ters, so n d ern d ie F o lg e d e r S ü n d e b e to n t s in d . D a z u m u s s m a n s a g e n , d ass d ie K ir c h e n v ä te r z u r ü c k h a lte n d d a s G le ic h n is ü b e r d e n B arm h erzig en V ater e rk lä re n . M a n k a n n v e rm u te n , d a ss d ie s tre n ­ ge B u ss d is z ip lin in d e n e rs te n J a h r h u n d e r te n f ü r d ie s e R e s u lta te d er W irk u n g s g e s c h ic h te v e ra tw o rtlic h ist.

U n se re A n tw o rt a u f d ie F ra g e , w a ru m s o v e r s c h ie d e n e A k ­ zente in d e n b e id e n E p o c h e n d e r K irc h e V o rk o m m e n s in d , la u ­ tet: die z e itg e n ö ssisc h e n T h e o lo g e n re a g ie re n a u f d ie B e d ü rfn is s e d er m o d e rn e n G e s e lls c h a ft. E s s c h e in t z u s e in , d a s s e in e s v o n d en „ Z e ic h e n d e r Z e it” d ie S u c h e n a c h d e m w a h re n G e s ic h t d e s Vaters ist. D ie th e o lo g is c h e A b s ic h t d e s L u k a s v e r la n g t je d o c h die V e rk ü n d ig u n g u m s o lc h e E le m e n te z u e rg ä n z e n , d ie d e r p a - storalen V o ra u ss e tz u n g e n e n ts p r ä c h e n . E s g e h t u m d ie A k z e p ­ tanz fü r d ie B a rm h e rz ig k e it G o tte s in B e z u g a u f d ie a n d e r e , a b e r auch u m d ie W a h rh e it ü b e r d ie F o lg e n d e r S ü n d e u n d d e s B ö s e n im L e b e n d e s M e n s c h e n .

Ks. Roman Pindel

Cytaty

Powiązane dokumenty

C y g ara n ajm ocniejsze spoczyw ają tuż przy ścianie, najsłab sze zaś przy przeciw ległej kraw ędzi stołu... Bujna, chociaż gęsto przyprószona siwizną

De aard van deze doorsnede in zes narratieven kan dus verklaren waarom het debat  snel  polemiseert  en  in  herhaling  valt  met  tegengestelde  klaagbedes. 

W pierwszej części książki Brown przedstawia społeczeństwo późnoantyczne w Ш i IV w., cofając się niekiedy zresztą do drugiej połowy П w., do panowania Antoninów,

(ho pempsas me) jako określenie Ojca wskazuje że Ojciec jest podmiotem inicjatorem działania Syna i jeszcze raz identyfikuje Ojca przez znaczenie Jego działania z

Papież sprawił, że tajemnica miłosierdzia Bożego pomimo licznych trudności, wydawałoby się nie do pokonania, coraz pełniej obecna jest w świadomości Kościoła i

Źródłem naszej siły w obronie chrześcijaństwa, rodziny, moralności i pa- triotyzmu jest realistyczna zasada rzeczywistości, która nie może pozbyć się swoich fundamentów..

Badania oparto na założeniu w którym, podnosi się znaczenie homogenicz- ności związku między rodzicem a dzieckiem42. Ma podstawę w dawno zaakceptowanych przekonaniach, co do