Maria Cieśla
Słowackiego mit o sobie
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (15), 80-92
Ml aria Cieśla
Aluzje biograficzne
Słowackiego mit o sobie
Słow acki bardzo często w „ostatniej in sta n c ji” swoich utw oró w um ieszcza sie bie — jako Człow ieka bądź Poetę. T akie u tw o ry , ja k
Król Duch, Genesis z Ducha czy fra g m e n ty Sam uela Zborowskiego, są autogenezą, obrazem ew olu cji n a
tu ry aż do w yłonienia człow ieka doskonałego, k tó ry m je st „ ja ” au torskie. R ów nież po eta to d la Sło w ackiego zawsze „ ja ” — m iędzy nim i istn ieje znak równości (por. Poeta i natch nienie ) — stą d częsty „d ek am u flaż” auto rsk i. T em u celow em u zabiegow i zbliżenia a u to ra i n a rr a to r a bądź a u to ra i b o h a te ra służy częste „u życzanie” im szczegółów b iog rafii Słowackiego, sw oista biograficzna aluzyjność. P o ja w iają się tu głów nie trz y elem enty: k ra j ro d zinny z sym boliczną już Ik w ą (Poeta i natchnienie, w stęp do Króla Ducha), „kochan ka la t dziecin n y ch ” (Go
dzina myśli, Kordian, S a m uel Zborowski) i maitka (Sam uel Zborowski, w stęp do Króla Ducha). O d ręb
n y problem stanow i zabieg n ad aw an ia b o h atero m swoich rysów psychicznych, k sz ta łto w an ia ich „na obraz i podobieństw o sw o je” , utożsam iania się bądź bezpośrednio z nim i, bądź z racjam i, k tó re sobą r e
81
p re z e n tu ją . Tw órczość Słow ackiego jako całość w y d a je się jego w ielkim m i t e m o sobie.
P o d staw ą jego je st h iperboliczne w idzenie sam ego siebie, w y p ły w a ją ce z rzeczyw istego p rzekonania o sw ej w ielkiej w a r to ś c i*, o swej wielkości, której h o łdu i upokorzenia nie może nie ocenić należycie ■nawet Bóg 2. W ielkością sw ą w y ra sta nie tylko ponad otoczenie ludzkie, ale p rz y jm u je w y m iar kosmiczny:
Ja jestem gwiazdą żyaia — co o św icie Skąpana w krwawej jutrzence wychodzi Różana — a dzień wtenczas będzie biały Gdy ja zagasnę (...)
Ktc chce w pioruny w stąpić i w błyskanie I śnić to, o czym m yślę... niech przy m nie stanie! Na tych wyżynach ducha jest ponura
D la serc strzaskanych cisza; tu ja czerpię O gień i maczam w ogniu orle pióira,
(B en io w sk i)
— by ukazać się na koniec A tlasem : „(...) nie s tra ch aj się tej form y ludzkiej, k tó rej ja dziś używ am ja k o k a ria ty d y do po d parcia rzeczy będących nade m n ą — i ciągle schylam się (...) aż będę w bity do zie m i (...) ciężarem słonecznych kopuł (...)” (list do K ra sińskiego z 14 g ru d n ia 1842 r.).
Z nam ienne, iż obok tej, jakże częstej, hiperbolizacji Siebie, raz jed e n tylko pojaw ia się próba ukazania „ubogiego du ch em ” rzekom ego a u to ra Króla Ducha, Jó z efa ta D um anow skiego (we w stępie), będącego al
te r ego poety — co zresztą pozostaje w sprzeczności
z całą k oncepcją n a rr a to r a poem atu. Heros u Sło w ackiego zdecydow anie zwycięża prostaczka.
1 „(...) kochaj mniie, m ówię Ci, wart jestem. Więcej nad to żadnemu człow iekow i się nie należy” (liist do Krasińskiego z 12 stycznia 1846 r.; podobnie w listach do matki).
2 ,,i(...) Bóg upokorzenie m oje widzieć będzie, jak gdyby jaka z najw yższych kolumn upadła przed nim ” (list do m at k i z 2/1 sierpnia 1838 r.).
Przeważa hiperbolizacja
82 Mit w ybrańca bożego „Skały ogniem pozapalane”
Je d n y m z n a jisto tn ie jszy c h skład nik ów a u to -m itu tego pisarza je st m it w ybrańca. Na owej w łaśnie, m i tycznej płaszczyźnie, um ieszcza Słow acki siebie, bo* żego w ybrańca, w sw oistym „zw iasto w an iu ” , k tó re go a d re sa tk ą je s t jego m atka, błogosław iona szczegól n ą łaską, jak ą obdarzony został jej syn:
Błogosławiona jest ta, co się zow;ie
M iędzy Duchami Boga — m o j e z d r o w i e . Błogosławiona łaską nad jej synem...
Sen nawet jego jest pieśnią i czynetm.
(S a m u e l Z b o r o w s k i )
S am Bóg w y b ra ł go i przeznaczył do w ie lk o śc i3; ob jaw ił m u się jako „w ybaw iciel n aro d ó w ”4; m ów i do niego jak do proroków :
Bo mi mówiono... w nocy — jacy będą Ci, którzy wezmą krzyże Chrystusowe I za tysiąc lat cały św iat zdobędą
(K ró l Duch)
W y b ran y przez Boga w yniesiony zostaje na apoka lip ty czn ie w ystylizow aną w yspę jak św. Jan :
K azałeś przenieść m ię, Panie Boże, Aniołom twoim nad rozhukane Bałwany — pełne tajemnic morze. 1 skały, ogniem pozapalane,
Jakby lichtarzów złotych siedmioro, Stoją za plecy m ymi i gorą, I oblewają ogniem ramiona.
(K r ó l D u c h )
S to p n iu jąc utożsam ienie je s t więc podobny Janow i, je s t — „duchem Salom ona” :
Chcesz, abym w blasku, duch Salo/mona, W przepaściach wiedzy sobie zgruntował.
(Król D uch)
3 „Bóg m ię zapisał w księdze przeznaczenia w w ielkiej ro dzinie tych ludzi, o których po śmierci powiadają księgi że...” — nie dopowiada, aby niie przerazić matki (list do m at ki z 24 maja 1835 r.).
83
— je s t M ojżeszem (jako „d u ch trz e ci” z Dziejów So-
fos i Heliona);
W jednym z takich narodów, gdzie tacy m istrzowie, Przez w iek i całe ludziom ciężyli na głowie*
Przyszedł ów duch, w pow ieści który stanie trzeci, Judejczyk jakiś wtielki... który nam roizriieci Piękne słońce moralne... Przypuść, Sof os moja, Że to ja, znaleziony przez ciebie u zdrój a, W koszyku sitow ianym — prorok i sierota.
(D z ie j e S o fo s i H el io n a )
J a k w idzim y, z w yobrażeniem „ w y b rań ca bożego” 5 k o jarz y się u Słow ackiego n aty ch m iast o b raz p ro ro ka — p ro fe ty i m ędrca, k tó ry m je s t on sam, tw o rząc n a stę p n y m it, m i t proroka. J a k s ta ro ż y tn i bow iem prorocy posiiada d a r w iedzy, d a r D ucha Św iętego. W ie w ięcej niż jego w spółziom kow ie (częsty u S ło wackiego m otyw , por. poniżej):
(...) Kiedyż, o Boży zwiastunie, Gołębiu, który szepcesz mi do ucha,
Te straszne rzeczy, zrobisz taką olszę, Że Polska to usłyszy, co ja słyszę?
{B e n i o w s k i )
Ale i on nie je st prorokiem we w łasnym k ra ju , m im o że w łaśn ie jem u pow ierzona została P iotrow a m isja zbudow ania Bogu now ego Kościoła — „kościoła sło w iańskieg o” :
Chcesz, bym (...)
(...) Tobie nowy kościół zbudował, Kościół — i arkę tajemnic paryskich, U żyw szy na to cedrów słow iańskich, Podkurhannego srebra i złota.
{ K r ó l Duch)
A więc jako Jerem iasz, staro testam en to w y i słow
iań-5 M otyw wybrańca pojawia się u Słowackiego również w p o staci poety, wybrańca muz (por. Beniowski) i poety, w y brańca ojczyzny, którego rolą — zachować ją w pieśni (por. poniżej).
Prorok i mędrzec
Jerem iasz słow iański
84
O św iecieiel kosmiczny
ski zarazem prorok (z lutnią!) — n a w o łu je i ostrze ga:
Na ustach moich w ęgiel położył czerwony, Obrócił na północ twarzą
I kazał prorokować hymn wrący, sz a lo n y 6. Narody ziemskie! kiedy was poradą, Kiedy stracicie nadzieję,
Słuchajcie w ieszczów — byście w iedzieli, co każą. (U ła m k i)
— klnie ciem iężyciela i grozi, sięgając n ieraz po ton jerem iaszow y:
O północy — wstają mi włosy na głowie, J zdziwiony słucham — i to słyszę, Co muszą boscy słyszeć aniołowie — Jakąś okropność przyszłą, co kołysze Światem... i miastom zapala na głow ie Straszne korony (...)'.
(B e n i o w s k i )
lub głosi n adzieję i w ielką przyszłość:
(...) Czujcie (...)
Ludy, bo wkrótce będziecie jak Bogi. (B e n i o w s k i )
Jak o p ro ro k -re w ela to r obdarzony jest w iedzą abso lu tn ą, któ rej jed n ak nie wolno m u w yjaw ić. Z d edy kacji II rapsodu Króla Ducha do w iad u jem y się:
„Znajdziesz w nim tajemnicę początku i końca, A lfę i Omegę
świata, a zatem i ojczyzny, znajdziesz tajem nicę ziarna
w pływu Ducha Św iętego — cudów Izraelowych rózgą Moj żesza przez duchy sprawowanych — nareszcie w alkę sił po gańskich, duchowych, elementarnych, z Oświeoiciela potę gą. Wyraźniejsze tych rzeczy w ypowiedzenie wzbronione zo stało dotąd poecie pod trwogą Boga pozostającem u (...)”.
Podobnie w zbronione zostaje adw okatow i Sam uela, z k tó rym się ,,ja” utożsam ia, dopow iedzenie do ko ń ca bożej tajem n icy , dlaczego Jehow a zadrw ił ze zło
6 Por. wstęp do proroctwa Jeremiasza. 7 Por. „pierwsze Biada” Apokalipsy.
85
żonej przez ślim ak a w ciągu rozw oju genezyjskiego o fiary śm ierci, i co m u dał w zam ian, gdyż
(...) ta rzecz przybliża
K rólestw o Boże... m ówić jej nie Wolno.
(S a m u e l Z b o r o w s k i )
A w ięc zna on tajem n icę tego K rólestw a, co więcej — m ógłby słow em p rzy b liżyć jego nadejście. Ma
w ięc m etafizy czną moc, moc kosmiczną.
Mit kosm icznej m o c y jest n astęp n y m w ielkim m i
tem Słow ackiego, jak że głęboko tkw iącym k orzenia m i w św iadom ości epoki! Nie jest on jednolity, w y stę p u je w w ielu w arian tach . Moc kosm iczna „ ja ” jest bądź m ocą d aną od Boga w ybrańcow i, w yniesione m u ponad innych:
W iess teraz, jako z Niego olbrzymiej powagi, Złotej twarzy dostałem — i nad twoje magi Moc wziąłem genezyjski duch ruszać głęboki.
(D z ie j e Sofo s i H e lio n a )
— bądź zdobyta jego kosm icznie p o jętą wolą:
często piorunowa wola
Ściąga mi taką moc, że ręce kładę Na wiatrach, jako na harfy Eołla
Strunach... i gra mi wiatr jak najboleśniej, A ja posyłam na północ te p ie śn i8.
(B e n i o w s k i )
Z dobyta moc, w cielona w pieśń, ma zdolność po ru szan ia ludzi (budzi w nich dziw ny lęk) i przyrody. Bardzo c h a ra k te ry sty c z n y jest tu „m ityczny dow ód” posiadania przez niego w ładzy kosm icznej, dowód polegający na odw róceniu zw iązku przyczyna — sk u tek. Tak więc fakt, iż w ia tr szumi, jest oczyw istym
8 Por. magiczny idealizm Novalisa lub Wielką Improwizację. Charakterystyczne, że u Słowackiego nie ma częstego m o tyw u walki o władzę z Bogiem. Nawet w Samuelu Z borow
skim Lucyfer (z którym identyfikuje się „ja”), wpleciony w
ciąg dialektyczny, zmierza do Boga jako do wszechogarnia jącej syntezy.
Łaska mocy kosm icznej...
Poetycka kreacja antyśw iata W ielkie powołanie poety...
św iad ectw em tego, iż on błogosław i w ia try (B en iow
sk i). Moc kosm iczna jest jednocześnie m ocą poetyc
ką. Słow acki nie eksponuje „m agiczn o-idealistycz- nego ” zagadnienia w ładzy nad św iatem , cały nacisk kładąc na te n 'jej aspekt, k tó ry d o tyczy „rządu dusz” :
(...) to m oja daileka
Moc i pieśń, która serce przeobraża I niewolnika przedzierzga w człowieka- A le cóż znaczy moc ii pieśń h<a/nfiarza? Na powlieść moją sm ętną człowiek iczeka, A mmie odleciał anioł, który stwarza.
(B e n io w sk i)
Podobnie am b iw alentne sp o jrzen ie ja k na w artość „m ocy i pieśni h a rfia rz a ” m a S łow acki rów nież i na in n y kluczow y p roblem epoki, p roblem k re a c ji poe tyckiej, p o trak to w an ej p rzez niego jako rzeczy w ista (na planie m etafizycznym ) k re a c ja sw oistego a n ty św iata. A lte r ego poety po staw io n y jest p rzez duchy w eg zy sten cjalnej sy tu acji w yb oru. M ówią one:
I stworzysz świat... jak tworzy Bóg... A le nie św iat realnych scen.
J złamiesz świat... i pójdziesz w brew Wojskami mar... przeciwko ciał. I będzliesiz król... lecz będziesz sam...
( S a m u e l Z b o r o w s k i )
P o jaw ia się tu n a jw y ra ź n ie j k on cepcja pow ołania poetyckiego ja k o obowiązku, m isji, k tó rą należy pod jąć i w ypełnić, jeśli nie chce ,się być w ykpionym , po g ardzonym i potępionym przez w yższy i doskonalszy św iat duchów . Podjęcie pow ołania nie je st oczyw iś cie ty lko w artością sam o w sobie, jest ono bow iem pow ołaniem „d o ” , w agę zaś roli poety p o d k reślił Słow acki bard zo mocno, san k cjo n u jąc ją w sposób m ity czn y — n a p la n ie eschatologicznym :
Zaprawdę — przez połowę ten, co opowiadai, Dzieli część z tym , co czynił. Może się okaże
87
N aw et w dniu ostatecznym (...)
Że pomiędzy śpiew aka sław ą i śpiew aną
Jeden jest grób... i urna... dwóch nie ma popiołów.
(D z i e j e S o fo s i Heliona)
Pow iedziano już, iż pow ołanie poetyckie je st powo łan iem „do” . T ym cele m o stateczn y m je st ,rola poe ty w ojczyźnie, k tó rą S łow acki u jm u je jako m it
p r z y w ó d c y duchow ego narodu:
Taki takt w locie, nim się loty wzmogą, Poeci muszą uczynić pieśniam i,
Jak tym wróbelkom czyni Bóg <B en iow ski)
I znów m ity czn y m d ow odem tak iej w łaśnie roli sa mego Słow ackiego m a b yć fa k t w y b ran ia go przez P o ls k ę -A m fitry tę 9, aby — jak o „najśm ielszy r y cerz” — do końca Polsce w ie rn y , śpiew ał jej losy, ab y pieśń nie p rze m in ę ła 10. Ale nie tylko i nie p rzed e w szy stk im w y b ra n y został do „przechow ania od ze p su c ia ” serca ojczyzny. G łów nym jego celem „oży w ienia ognia, jeśli je s t w iskierce” , duchow e p rzy w ództw o naro d u : „O jczyznę porw ać za sk rzy d ła pieś n iarza; jeżeli żyw a — to po leci” (Poeta i na tchn ie
nie).
J e s t więc budzicielem su m ień (por. m it proroka):
Dopóki ludzie w nowych ducha s\łaeh Ńie znajdą w sobie rycerstw a i śpiewu: Dopóty ja mam prawo na m ogiłach
Stanąć i śpiew ać — srogii — lecz bez gniewu.
(B eniow ski)
— jest D obrym P a ste rz em (w iersz Baranki moje...), je st w reszcie „Bogiem p ro m ien n y m ” , pom azańcem
9 Por. wybrainy przez Boga do spełnienia podobnej misji: Ja to w id zę, że Wola J e h o w y
J e s t, ab y n o w y świart sta n ą ł przed św item . N ie p ożału ję ręk i a n i g ło w y ,
G dy p rzyjd zie pora {...) (P o e t a i n at ch n ie n ie ).
przywódca narodu... ... budziciel sumień... ... pom azaniec Boży
88
Jeśli ziarno obumrze — w iele owocu przyniesie
bożym. Z n a m ie n n y jest tu fakt, iż to Bóg sam nazna cza m u jak o cel służbę Polsce (por. p rzy p. 9). Speł nienie obow iązku wobec ojczyzny je s t zarazem służ bą bożą:
Świadcz o m nie, czym ja kiiedy Polski ducha W żywotną jego część i w serce ranił,
Czym ^gdzie zahaczył pleśń, szczątki łańcucha, Fałsz, co źrenndce światłam i tumaWił... Nigdy na boży głos nie była sucha Źrenmica moja, choć m ię Bóg osżklanił.
(P o e ta i n a t c h n i e n ie )
Pokorne p rzy jęcie pow ołania jako s łu ż b y 11, z nie odłącznym elem en tem poddania i w y rzeczen ia się, zbliża nas n a ty c h m ia st do innego m itu, jak im je st
m it ofiary z siebie, cierpienia. Idea ,m esjaniczna, cha
ra k te ry s ty c z n a dla epoki, w y stęp u je tu w szczegól nej postaci „ a u to o fia ry ” .
Istota jej analogiczna je st do isto ty o fia ry C hrystu sowej. U osobiona niew inność odkupić m a, zbawić (świat, naród), cierpiąc bez w iny. T aką ofiarą (na plan ie m etafizycznym ) jest K siążę N iezłom ny 12, je st nią jed n a k przede w szystkim A n helli. M ityczne u k sz ta łto w an ie przebiegu o fiary A nhellego p rzy po m ocy p rzetran sp o n o w an y ch ew angelicznych (ale nie tylko) m otyw ów jest łatw o dostrzegalne.
Z n am ienne jest, iż w w ypadku m itu o fia ry z siebie Słow acki stosunkow o słabo zaznacza swój związek z boh aterem , z k tó ry m solidaryzuje się na planie m o raln y m (Książę N iezłom ny), bądź ze sw ym alter ego, jak im je st A nhelli. Raz jeden tylko nazyw a siebie jego im ieniem (w stęp do Ojca zadżum ionych), raz je den (u stam i pierw szej osoby P rologu do Kordiana) prosi o cierpienie, o uczynienie go o fiarą za naród. M it o fiary je st w ogóle jedn ym z najczęściej p o ja w iający ch się u Słow ackiego m itów . Obok jego p o staci „m e sjan ic zn e j” , cierpienia jako o dkupienia,
11 Por. list do Krasińskiego z 14 grudnia il842 r. J2 Por. list do matki z 30 listopada 1844 r.
89
o fiarow an ia się „za” — w y stę p u je jako ofiara gene- zyjska, m o to r postępu i ew olucji p rzy ro d y od form p ierw o tn y c h aż po form ę najdoskonalszą, człow ieka, 'którego uosabia „ ja ” au to rsk ie, będące zarazem „ ja ”
un iw ersaln y m :
A lbowiem , jako Twoi synowie, Byłem od w ieków w Tobie poczęty, Jak Słowo Twoje i anioł w słow ie. (Król D u c h )
Opowieść o jego ew olucji, rodow odzie — tw o rzy in n y m it, m it genezyjski. S tanow i on najdoskonalszą (spośród w yżej wymiemionych) k o n stru k c ję mityczr- ną, ty m bardziej, iż u ję tą w ram y m itu-opow ieści. P oczątek genezy jski jest początkiem ew angelii św. Ja n a . D ro b ny d odatek — w zm ianka o d u chach — p ozw ala utw o rzyć m it odrębny, nie tracący jed n a k swego zw iązku z b ib lijn y m i przez niego ja k gdyby „u san k c jo n o w a n y ” :
Bo na początku był Bóg, a my — duichy W Słowie, a Słowo m ieszkało u Boga I było Bogiem (...)
(K r ó l Duch)
Isto tą m itu genezyjskiego je st ciągły postęp przez sk ład an ie przez ducha ofiary z ciała, z form y, przez jego k o lejn e w cielenia w fo rm y coraz doskonalsze. „ J a ” a u to rsk ie i u n iw ersaln e zarazem w tym pocho dzie ew olu cyjny m kroczy zawsze na czele, w iodąc za sobą inne duch y (por. m it przyw ódcy):
Bolesną moją drogę, Panie Boże, Pow iem , i pierwszy początek anioła, Ja'ko ze słowa — słonecznego koła — W yszedłszy, szedłem przez huczące morze, A ciągle w nowych formach i kolorach. Ku Panu głowy podnosiłem w tworach. Szedłem... a za mną jaśni pańscy św ięci, Dziś z pracy świata ciemnego... wyjęci.
A duchy w Słowie... ... ciągle w nowych formach (K r ó l Duch)
90
Lucyfer — też z ducha
Ja, trójca, król-duch w szafirowe morze Leciałem, bracią wezwaw szy ku sobie.
<K r ó l D u c h )
P ojaw ia się jed n ak w ow ym midie pew n a n iek o nsek w encja, będąca odbiciem problem u: w olność a ko nieczność we w szechśw iecie, p rob lem u , któ rego Sło w acki do końca nie ro zstrzy gn ął. Z asadniczym m o to rem ro zw o ju i m etem psychozy je st w ola ducha: po jaw ia się bądź koncepcja b ezpośredniej in g eren cji Boga w dzieje w cieleń, bądź „ n a d rz ę d n e j” n ad nim i o p ie k i13. D ylem at ten z n a jd u je z a ry s rozw ią zania w podziale dom en działania: „ P a n Bóg o ducha d b a ” , „(...) w y ,sami w inniście fo rm y ” (Samuel Z b o
rowski).
W jed nej ze sw ych najw ięk szych k o n stru k c ji m itycz nych, dotyczącej w alki (tu: n a płaszczyźnie historii) dwóch sił u n iw ersaln y ch (Sam u el Zborowski), Sło w acki opow iada się po stro nie ra c ji w olności, utożsa m iając się z re p re z en tu ją c y m ją ad w o k atem S am u e la i n a rra to re m dziejów g enezyjskich (tak!) — L ucy ferem . W m icie tym , w k tó ry m w szystk ie w yżej w y m ienione osoby — L u c y fer = B u k a ry = A dw okat
= „ ja ” — są jednością, zarazem — duchem S a m uela, w m icie tym L u cy fer z n a jd u je u C h ry stu sa łaskę — bo i on był „z d u c h a ” .
B yła już m owa o tym , że m it genezyjski jest m item - -opowieścią o sw ych dziejach. Z nam ien ne są tu za równo czas, jak i okoliczności opow iadania 14:
A wtenczas ja, duch, ponad oceanem Postawion, jąłem ducha m ego dzieje Rozpamiętywać (...)
(K ról Duch)
„W tenczas” nie odnosi się tu oczyw iście do żadnego określonego m om entu, je s t o k reśleniem czasu m
i-13 „(...) św iat ten jest duchów robotą
Prac naszych wtieczną księgą — z klamrą złotą Zamkniętą przez Chrystusa (...) (Beniowski)
14 W ;ednym z pom ysłów zaniechanych Król Duch m iał być recytowany na dziadach przez rapsoda (!)
91
tycznego. M otyw w yniesienia p onad ocean po jaw ia się u Słow ackiego często (por. m it proroka), pozosta je w zw iązku z A pokalipsą, ale też, być może, z k o n cep cją o cean u jak o praojczyzny, z k tó re j duch w y szedł i do k tó re j pow raca:
Już byłem bliski ostatnich żyw ota Dróg — i dusza już w morze powracała Jak Tetys (...)
(K ról Duch)
Opow ieść ta nie je st zw ykłym opow iadaniem ; jest opow ieścią św iętą, m item . A lien u je się ona od swego opow iadacza i b o h atera w jed n ej osobie; odchodzi on spełniw szy sw oją część uczestn ictw a w m icie (raz jeszcze — jako b o h a te r i rapsod). M it n a to m ia st po zostaje, p rz e trw a , by znaleźć sw e n a tu ra ln e rozw ią zanie ju ż poza św iatem i czasem:
A czy to cudzą powieść, czyli w łasną Śpiewam — niechaj nikt o to m nie nie pyta. P ieśń tę zostawiam wiekom , które mają P otężne ręce i poitężne gło'sy.
Niech jej w niebiosach głośniej dośpiewają Niż ja, kończący tu bolesne ldsy.
(K ról Duch)
K osm iczne, u n iw e rsa ln e „ ja ” — rozszczepione n a au to ra, n a rra to ra i b o h atera (podm iot działający) — jest jednością.
W okół ow ego „ ja ” utw orzony zo staje m i t 15, na k tó r y sk ła d a ją się n astęp u jące elem enty: 1) b o h ater je st isto tą n ad ludzk ą, kosm iczną; 2) a k cja rozgryw a się poza zw ykłym czasem — bądź u prapoczątków , bądź w św iecie ponadczasow ym ; 3) m it ów jest większą całością, sk ła d a jąc ą się z p rzep latający ch się elem en tów, m ają cy c h w spólną koncepcję (np. m otyw p rzy w ód ztw a — genezyjskiego i narodow ego) bądź obra zow anie (np. m o ty w w yniesienia ponad ocean — m it
15 Por. N. Frye: Mit, fikcja i przemieszczenie. „Pamiętnik Literacki” 1969 z. 2 oraz C. Lévi-Strauss: Struktura mitów. W: Antropologia strukturalna. Warszawa 1970.
Czyja opowieść?
Elem enty m itu
92
Zasady wyobraźni Słow ackiego
genezyjski i proroka); 4) jego treścią je s t in te rp re tac ja podstaw ow ych zagadnień św iata poprzez um ieszczenie w jego c e n tru m b o h atera h isto ry czn e go i kosm icznego zarazem ; 5) głów nym i, rządzącym i w nim zasiadami pojęciow ym i są: analogia, tożsam ość i pow tarzalność.
Istotę w ielu spośród w yżej om ów ionych m itów od nieść by m ożna (jak to już zostało w spom niane) do n iek tó ry ch koncepcji epoki, ja k ro m an ty czn y in d y w idualizm , idealizm m agiczny, kreacjonizm , m esja- nizm czy w reszcie tow ianizm . Form a ich jednak, jak usiłow aliśm y dowieść, je st form ą m ity czną — nie tylko przez to, iż często odw ołuje się a lu zy jn ie do poszczególnych m itów , ale przez sw ą analogiczną do m itycznej s tru k tu rę , k tó ra w y d aje się odsłaniać za sady, na jak ich funk cjo no w ała w y obraźnia Słow ac kiego.