Rzeczpospolita
Goście "Rzeczpospolitej" Czy rzecznik praw obywatelskich ma rację, potępiając prowokacje dziennikarskie?
Jerzy Kłosiński
Granica zbyt łatwo przekraczana
To bardzo ważne, że rzecznik praw obywatelskich zajął się sprawą prowokacji dziennikarskiej. Janusz Kochanowski ocenił bowiem, że przekraczanie granic stosowania prowokacji stało się zbyt modne i zbyt łatwe.
Rzecznik spojrzał na tę sprawę nie od strony władzy, ale przez pryzmat praw obywatelskich. I chyba stwierdził, że ustanowienie wyraźnej granicy między prowokacją dozwoloną a niedozwoloną jest niemożliwe i dlatego stosowanie tego typu metod dziennikarskich jest naganne.
Kochanowski widzi ten problem jak prawnik, który zdaje sobie sprawę, że prowokacja dziennikarska może rodzić różne skutki: pozytywne, ale też negatywne-a nawet więcej tych negatywnych. A skoro ta metoda jest ostatnio nadużywana, to może w ogóle nie powinna być stosowana?
Ale stanowisko Janusza Kochanowskiego można też interpretować nieco inaczej, mniej restrykcyjnie. Być może rzecznik praw obywatelskich potępia tylko ten szczególny rodzaj prowokacji dziennikarskiej, który szkodzi ludziom, instytucjom, klimatowi życia publicznego i kreuje rzeczywistość, a nie przyczynia się do przekazywania faktów. A jeśli za pomocą tej samej metody osiąga się rzetelność i prawdziwość, jeśli ujawnia się prawdę, to nie przekracza się granicy, o której pisze Kochanowski,
Jerzy Kłosiński jest redaktorem naczelnym "Tygodnika Solidarność", wiceprezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Adam Pieczyński
Niezbywalne prawo do prowokacji
Całkowicie się nie zgadzam ze stanowiskiem rzecznika praw obywatelskich. Po emisji materiałów z rozmowami Renaty Beger ekspert BBG powiedział, że w takich sytuacjach jego stacja przede wszystkim sprawdza, czy przy , okazji prowokacji dziennikarskiej fakt nie został wykreowany. A w przypadku rozmów Beger mieliśmy ewidentnie do czynienia z sytuacją, w której, tak czy siak, negocjacje się toczyły.
Drugim argumentem było to, żeby stacja poważnie się zastanowiła nad problemem i aby decyzje były podejmowane na najwyższym szczeblu - tak u nas było. Ekspert powiedział też, że BBC robiłaby taki program nawet we współpracy z partią polityczną, bo najważniejszy jest interes publiczny. A on był ewidentny, bo ujawnione przez nas fakty dotyczyły funkcjonowania demokracji w Polsce. Tymczasem Janusz Kochanowski odbiera dziennikarzom prawo do przeprowadzania prowokacji. Bo jeśli mówi, że dziennikarze nie mogą kreować sytuacji, to kompletnie wyklucza możliwość np. nagrywania polityka bez jego wiedzy. A bez prowokacji nie mielibyśmy sprawy Constaru, Biedronki i innych.
RPO powinien dbać o prawa obywatelskie. Prawo do wiedzy o tym, jak się zachowują politycy, jest jednym z podstawowych praw obywateli. To jest bezdyskusyjne. Nie wiem, jakie były intencje rzecznika, ale uważam, że prawo do prowokacji dziennikarskiej jest niezbywalnym prawem tej grupy zawodowej.
Adam Pieczyński jest prezesem TVN 24, członkiem zarządu TVN.