Lech Krzyżanowski
"Słownik terminologiczny sztuk
pięknych", pod red. Stefana
Kozakiewicza, Warszawa 1969 :
[recenzja]
Ochrona Zabytków 23/3 (90), 237-239
W. G. E w d о с h i n, A . A . В i e ł o w i с к a j a, D u b lo w a n ie zab ytk ów o lejn eg o m a la rstw a szta lu g o w eg o na tk an in ę szk lan ą, s. 75— 80, 2 il. A u torzy o m a w ia ją z a lety tk a n in y szk la n ej (odporność n a d zia ła n ie św ia tła , czy n n ik ó w b io lo g iczn y ch , tlen u , w ilg o c i, p rzezro czy s tość i trw ałość) oraz sp osób w y k o n a n ia dublażu na m asie w o sk o w o -ż y w ic z n e j.
B. D. T i t o w , P r o sto w a n ie w y p a czo n y ch podobrazi d rew n ia n y ch , s. 80— 84, 7 il.
A utor, kon serw ator w sz to k h o lm sk im M uzeum N aro d ow ym , o p isu je sp osób p ro sto w a n ia i stab ilizacji d re w n ian ych , w y p a czo n y ch p o d k ła d ó w ik on przy u życiu m etod y p rzep ajan ia d rew na z odw rocia roztw orem b ielo n eg o szela k u (500 g) w m ie sz a n in ie ( 1 1 + 1 1 ) a l k o h o lu i g lik o lu ety lo w e g o .
W trzeciej g ru p ie a r ty k u łó w zam ieszczon o pracę: — J. P . M o k r e w c o w a , M a teria ły i tech n ik a z a ch o d n io eu ro p ejsk iej, śr e d n io w ie c z n e j m in ia tu ry k s ią ż k o w ej, s. 85—.134, 3 il.
O bszerna praca om aw ia w czterech częściach: 1) zarys litera tu r y źród łow ej d otyczącej tech n o lo g ii ręk o p iś m ien n y ch k sią g śred n io w ieczn y ch na pergam in ie, w raz ze sp osob am i w y k o n y w a n ia śred n io w ieczn y ch ksiąg i ręk o p isó w i n iek tó ry m i zagad n ien iam i ik o n o g ra ficz nym i; 2) śred n io w ieczn e tra k ta ty o tech n ice m in ia tury; 3) sp orząd zan ie i p rzy g o to w y w a n ie pergam inu; 4) te c h n o lo g ię farb , atram en tów , złoceń i sreb rzeń . L i teratu ra o b ejm u je 68 pozycji, w tym 28 p u b lik a cji tra k ta tó w .
—■ W sp o m n ien ie p ośm iertn e L uki P ietr o w icza K a le- n iczen k o, s. 135.
— W sk azów k i dla autorów , s. 136.
— N otk i b ib lio g ra ficzn e i spis treści, s. 137— 143.
J an u sz L e h m a n n
R E C E N Z J E
\ S ł o w n i k te r m i n o lo g i c z n y s z t u k p i ę k n y c h pod redakcją
^ S te fa n a K o z a k i e w i c z a , W arszaw a 1969, s. 399 z ilu stracjam i, cena 85 zł.
N ie jest przesad ą stw ie r d z e n ie , że na u k a za n ie się
S ł o w n i k a t e r m i n o lo g i c z n e g o s z t u k p i ę k n y c h od w ie lu
d z iesią tk ó w la t c z ek a ło śro d o w isk o h is to r y k ó w sztu k i, k olek cjon erów , a n ty k w a riu szy i p o zo sta łe k ręg i p r z y ja ció ł sztu k p la sty czn y ch . L iczn e m a łe sło w n ic z k i te r m in o lo g iczn e, dołączane od w ie lu la t do op racow ań o g ó ln y ch , sp e łn ia ły ro lę d o ryw czych in form atorów ; n ie m o g ły zastąp ić b rak u dużego sło w n ik a . S z c z e g ó l n ie w P o lsce, g d zie h isto ria sz tu k i jak o d y scy p lin a n au k ow a p o w sta w a ła później niż u zach od n ich są s ia d ów i z natu ry rzeczy m u sia ła p rzejm o w a ć sporą część już istn ieją cej te r m in o lo g ii, p otrzeb ę p osiad an ia sło w n ik a odczuw ano nader ży w o . Isto tn y m czy n n ik iem p ow od u jącym d od atk ow e tru d n o ści term in o lo g iczn e b y ł fa k t rozw ijan ia s ię u n iw e r sy te c k ic h stu d ió w h i sto rii sztu k i w k ilk u sto su n k o w o lu źn o zw ią za n y ch ze sobą ośrodkach, co n ieu ch ro n n ie p row ad ziło do p o w staw an ia lo k a ln y ch „szkół term in o lo g iczn y ch ”. T erm in ologia — ów k o n ieczn y żargon za w o d o w y , w y tw ó r p o stęp u ją cej sp e c ja liz a c ji nauk — p o w sta je w trak cie p ra k ty czn eg o działan ia, a u trw a la s ię dzięki pu b lik acjom . T rzeba tu dodać, że w y d a w n ic tw a m i, k tóre n a jsk u teczn iej m ogą sp ełn ia ć r o lę k o d y fik u ją cą a zarazem sło w o tw ó rczą , są w za k resie h istorii sz tu k i w ie lk ie se r ie w y d a w n ic z e p u b lik u ją ce te k sty o p isow e. M ogą to b y ć zatem p rzed e w sz y stk im rozb u d ow an e in w en ta rze k o lek cji, in w en ta rze i k a ta lo g i top ograficzn e za b y tk ó w lub też p o d sta w o w e d zieła z zak resu h istorii sztu k i, k tóre — stając s ię p o d w a lin a m i tej d y scy p lin y — są u zn a w a n e i p rzy sw a ja n e przez p o k o len ia bad aczy i k szta łtu ją term in o lo g ię.
W P o lsce n ie w ą tp liw ie m ożna m ó w ić o term in o lo g ii w y w o d zą cej s ię z „Tek Grona K o n serw a to ró w G alicji Z ach od n iej”, .jto c z n ik a K r a k o w sk ie g o ” i z w y d a w n ic tw m ałop olsk ich zb liżon ych do tego k ręgu . N ie u le ga tak że w ą tp liw o śc i, że p o d sta w y w sp ó łc z e s n e j n a szej term in ologii .(przynajm niej w za k resie opisu za b y tk ó w ) zaczęły s ię k sz ta łto w a ć w zesp o le d aw n ego C en traln ego B iu ra In w en ta ry za cji Z a b y tk ó w S ztu k i, a po w o jn ie rolę tę p rzejęła N aczelna R ed ak cja K a ta lo gu Z a b y tk ó w S ztu k i P a ń stw o w e g o In sty tu tu S ztu k i, o b ecn ego In sty tu tu S ztu k i P o lsk iej A k a d em ii N auk. Poza in w en tarzam i i k a ta lo g a m i z a b y tk ó w fa k ty c z n ie n ie w ie le naszych p u b lik a cji k sz ta łtu je term in ologię. W ystarczy przeczytać k ilk a w sp ó łc z e sn y c h a rty k u łó w , zapoznać się z m a szy n o p isa m i d o k u m en ta cji h i
sto ry czn y ch i(których liczba w y n o si ty sią ce), czy z do k u m en ta cja m i k on serw a to rsk im i, aby nabrać p rzek o n an ia o zn acznej sw ob od zie w p o słu g iw a n iu s ię te r m in am i. A p rzecież n ie u lega w ą tp liw o śc i, że ścisła i p op raw n a term in o lo g ia jest ietotn ym w a ru n k iem jasn ości w y p o w ie d z i i p o d sta w ą w za jem n eg o porozu m iew a n ia się .
W y d a n ie S ł o w n i k a te r m i n o lo g i c z n e g o s z t u k p i ę k n y c h za k o ń czy ło d łu gi, bo d w u d ziesto letn i ok res prac au - to rsk o -red a k cy jn y ch . C o k o lw iek b y się nie p o w ie d z ia ło — S ł o w n i k sta n o w i p u n k t zw rotn y w d otych czaso w ej, d zieln ico w ej d zia ła ln o ści naszych „szk ół” te r m i n o lo g iczn y ch . P a ń stw o w e m u W y d a w n ictw u N a u k o w e m u n a leżą s ię sło w a u znania za doprow ad zen ie — choć w n ie z b y t sp ieszn y m tr y b ie — do ed ycji. S ł o w
n ik stw a r z a n ie ty lk o realn ą p o d sta w ę u ła tw ia ją cą
u je d n o lic e n ie n aszej n ied ok ład n ej i n iejed n ok rotn ie w ielo zn a cz n e j term in o lo g ii, lecz także p łaszczyzn ę do d alszej d y sk u sji. N ie z a le ż n ie b o w iem od zb yt sk r o m nie za k reślo n y ch in ten cji R ed ak cji — „nie starano się o u s ta le n ie o b ow iązu jącej term in o lo g ii” (s. 6) —
S ł o w n i k r e a liz u je to za ło żen ie w szerokim zak re sie , ch o cia żb y p rzez sa m fa k t istn ien ia . N ie b ęd zie p rzecież m ó g ł b y ć p o m in ię ty na zajęciach term in o lo g iczn y ch w y ż sz y c h u c z e ln i, n a w et jeżeli p ro w a d zą cy za jęcia p od ejm ą p o lem ik ę z n iek tó ry m i term in a m i. Już o b e c n ie s t a ł s ię S ł o w n i k norm ą w w y d a w n i ctw a ch k ra jo w y ch i to n ie ty lk o z racji znacznego au to ry tetu zesp ołu a u torsk iego i red ak cyjn ego, nie ty lk o z p ow od u w y so k ie j ran gi P a ń stw o w eg o W y d a w n ic tw a N a u k o w eg o . S am fa k t ukazania się p ie r w szego p o lsk ie g o sło w n ik a w y p e łn ia ją c e g o d o tk liw ie od czu w a n ą lu k ę stw o rzy ł n ow ą sy tu a c ję . N ie m a p rze cież p o trzeb y , aby pom ijać o f i c j a l n i e w y d a n y sło w n ik ; a u torzy prac z zakresu h isto rii sztu k i i nauk p o k rew n y ch m u szą już teraz u zasad n iać w o b ec różnych red a k cji s w o je sta n o w isk o , je ż e li u żyw ają in n y ch te r m in ó w n iż p rop on ow an e w S ło w n i k u , fa k t ten s ta n o w i p o w a żn y czy n n ik norm ujący. S ł o w n i k zw raca ta k ż e u w a g ę — w dość w ą sk im w p ra w d zie za k resie — na n iep ra w id ło w o ść u żyw an ia różn ych te r m in ó w (np. s. 115—116 — „ fron ton ”, s. 138 — „h eral d yczn y u k ła d ” i w in n ych m iejscach ).
W yd aw cy należą s ię słow a uznania także i za w y so k i n ak ład , d zięk i czem u k siążk a je s t jeszcze na półkach k sięg a rn i. M ożna m ieć n ad zieję, że n a w et jeżeli zn a j dująca s i ę jeszcze w h an d lu część nakładu n ie ro zej dzie s ię w n a jb liższy m czasie, nie zostan ie ona p o d dana za b ieg o w i d y sk ry m in a cji i m ech an iczn ie p rzece niona, a b y za w sz e lk ą cen ę 6ię jej pozbyć. S ł o w n i k
jest k siążk ą, która p ow in n a sta le zn a jd o w a ć się w k sięgarn iach . M ożna w y ra zić n a d zieję i życzen ia, aby w p rzy szło ści ukazało s ię drugie, u zu p ełn io n e i p o p raw ion e w yd an ie.
B ędąc o w o cem w ie lo le tn ie j pracy p on ad stu autorów , w y p a d k o w ą in ten cji i założeń zm ien ia ją c y ch s ię k o m ite tó w i zesp o łó w p rogram ow ych , r e d a k c y jn y c h itp. n ie je s t w o ln y S ł o w n i k od u sterek . N ie o d z o w n e s k r ó ty i przeróbki d o k o n y w a n e dla p otrzeb n o w eg o w y daw cy, po p rzejęciu m a teria łó w z I n s ty tu tu S ztu k i P A N , także z o sta w iły sw o je p iętn o na p r z e d sta w io nej nam książce. R ecen zen t je st św ia d o m y tych tr u dności. N iem n iej jednak — p od ob n ie jak w sz y stk ie in n e k sią żk i n au k ow e — S ł o w n i k m o ż e i p o w in ien stać się p rzed m iotem k ry ty k i i p o lem iczn y ch u w ag. P rzed sta w ia ją c ogrom ny zesp ół in fo rm a cji i p ro p o zy cji o tw o r z y ł S ł o w n i k drogę do u lep szeń — w a ż n y to i b ezd y sk u sy jn y fakt. U w a g i fo r m u ło w a n e e x post m ogą m ie ć teraz sen s ty lk o , je ż e li zaw ierają e le m e n ty p o zy ty w n e, tj. jeśli p od ejm u jąc d y sk u sję w y s u w a ją p ropozycję. M oże jed n ak n a stą p ić z a c h w ia n ie p ro porcji m ięd zy p o le m ic z n o -d y sk u sy jn ą częścią r e c e n zji — obszern ą, choć zw iązan ą z n ie w ie lk ą częścią książk i, a generalna, p o zy ty w n a ocena S ł o w n i k a . T ych w ięc, k tó rzy m o g lib y za su g ero w a ć s ię drugą częścią r e cen zji, od syłam do jej p oczątku.
Spora część u w ag jest sp ow od ow an a w y n ik a m i n ie zb yt p recy zy jn ej p racy zesp ołu red a k cy jn eg o . M ożna o czy w iście zw rócić u w agę, że S ł o w n i k jest p ie r w sz y m tego rodzaju d ziełem w p o lsk iej lite r a tu r z e fa ch o w ej. N ie u lega też w ą tp liw o śc i, że op ra co w a n ie m a teria łu p ierw o tn ie p rzy g o to w y w a n eg o do zn a czn ie o b szern iej szego założenia, m a teria łu — d od ajm y jeszcze — sp rzed co n ajm n iej k ilk u la t, b y ło zad an iem n ie ła tw y m . A le te fa k ty n iczeg o n ie u sp r a w ie d liw ia ją ; o n e ty lk o ch a rak teryzu ją o k o liczn o ści d z ie się c io le tn ie g o p ro cesu p o w sta w a n ia k siążk i po p rzejęciu m a teria łó w przez PW N.
U w ażna lek tu ra S ł o w n i k a n asu w a p rzyp u szczen ie, że m im o w sz y stk o zabrakło cza su na sp o k o jn e zrew id o w an ie w szy stk ich haseł; stąd lic z n e n ie s te ty u sterk i. W sp ółczesn y czy teln ik ob cu jący na co d zień z dobrym i en cy k lo p ed ia m i k ra jo w y m i i za g ra n iczn y m i (a w ła śn ie ten typ od b iorcy się g n ie po S ł o w n i k ) p r z y w y k ł do p r e cy zy jn y ch d efin icji, do b ezb łęd n eg o sy s te m u o d sy łaczy. Z a sy p y w a n y s ta le rosn ącą la w in ą in fo rm a cji chce on trak tow ać tego ty p u k sią ż k i jako b e z b łę d n ie i sp ra w n ie fu n k cjo n u ją cy in stru m en t u ła tw ia ją c y k o n tak t z w ied zą . I d latego n a w et sto su n k o w o m a łe n ie dopatrzenia podw ażają jego za u fa n ie. U p rzed zając d al szą część recen zji, w której p rzejd ę do szczegółów , p od k reślam , że ilo ść o w y ch n ied o p a trzeń n ie jest w ielk a . N iem n iej jed n ak zn acznej ich c zęści m ożna b yło z p ow od zen iem uniknąć.
Z ałożeniem S ło w n i k a , obok sp recy zo w a n ia d efin icji, b yło w sk a za n ie term in ó w p op raw n ych , przy je d n o czesn ym podaniu s łó w b lisk o z n a c z n y c h bądź też w y m ien n ych . U m ieszczen ie p ra w id ło w eg o term in u na p o czątku h asła, a p o zo sta ły ch w d rugiej k o le jn o śc i je d n oznacznie o k reśliło te n d en cje red a k cji. W te n sp o sób na p rzyk ład p rzesu n ięto na d a lsz e m ie jsc e te r m in „lich tarz” sta w ia ją c na p ie r w sz y m „ św ie c z n ik ”, w ram ach dobrze zrozum ianej ten d en cji do z a stę p o w a nia słó w obcych w y ra za m i p o lsk im i, od daw na s to s o w a n y m i. P rzy k ła d ó w tak ich słu sz n y c h su g e s tii m ożna w sk azać w ie le i za to n a le ż y s ię u zn a n ie S ł o w n i k o
wi. Gorzej jest n a to m ia st z za sto so w a n iem o w y ch
u znanych za p op raw n e term in ó w w in n y c h h asłach
S ło w n ik a . I tak np. w śród ap a ra tó w k o śc ie ln y c h (s. 20)
w y m ien ia się lichtarze. N a s. 198 p rop on u je się „kro sn a ”, lecz w h a śle „dekoracja te a tr a ln a ” (s. 84) z n a j d u jem y „ b lejtra m ”. Z am iast orn am en tu c ęg o w eg o p ro pon u je s ię w stę g o w y (co m o że b y ć d y s k u sy jn e zw a ży w szy , że na ogół tra k tu je s ię orn am en t cęg o w y jako term in w ę ż sz y od w stę g o w e g o , a w ięc n ie w y m ie n n y ), by na s. 195 użyć term in u „ c ę g o w y ”. W h a śle „am bo
n a ” (s. 17) u żyw a s ię term in u „k azaln ica”. T ak ich p rzy k ła d ó w znajdzie u w a żn y c z y teln ik sporo.
N ie zaw sze sk o rzy sta n o z okazji, ab y zaproponow ać u żyw an y już term in p o ch od zen ia p o lsk ieg o w m ie jsc e jask raw ego g erm an izm u , ch ociaż w e w s tę p ie m ó w i się o ty m , że S ł o w n i k m a w sk a z a ć „które term in y pochodzenia obcego m ożna w y e lim in o w a ć ... (s. 6). I tak np. zaak cep tow an o „ m e s se l”, sta w ia ją c na m iejscu drugim „ p rzecinak ” p rzy jęty w p o lsk iej litera tu rze fa ch o w ej, a m ożna b y ło z p o w o d zen iem przy sło w ie „ m essel” dać od nośnik do „ p rzecin ak a” i tam r o zw in ą ć h a sło (odnośniki n iezb y t k o n se k w e n tn ie zastosow an o w ca ły m S ło w n i k u ). Z abrakło p rzy term in ie „ b len d a ” p olsk iego w y m ie n n ik a „p łycin a”. Szk od a, że n ie p o d jęto próby w y e lim in o w a n ia „ b len d y ”, ch oć is tn ie ją p o d sta w o w e opracow ania, w k tó ry ch n ie u żyw a się germ anizm u z p o w o d zen iem za stęp u ją c go term in em „płycina ark ad ow a” (A dam M iłob ęd zk i K r ó t k i z a r y s
a r c h i t e k t u r y p o ls k ie j , w y d . II, W arszaw a 1967). N a w et
attyk a jest zdobiona b len d o w a n iem (s. 28). P o d o b n ie ma się rzecz z „k ro k szty n em ”, p rzy czym n ie zapro p onow ano n a w et o g ó ln ie u ży w a n eg o term in u „w sp or n ik ”.
In n y typ u sterek w y n ik a ją c y z n iep recy z y jn ej w e r y fik a cji haseł, to p rop on ow an ie w a d liw y c h term in ów . I ta k np. na s. 116 słu sz n ie stw ierd za się , że „ o k reślen ie głów n ej fa sa d y b u d yn k u term in em fro n to n jest n ie p r a w id ło w e ”. N iem n iej jed n ak i sam o p o jęcie „ g łó w na fa sa d a ” w ś w ie tle w y ja śn ie ń na s. 107 ( w p rzek o naniu recen zen ta tak że) n ie jest słu szn e, p on iew aż fasada jest jedną z e le w a c ji, a m ia n o w ic ie — g łó w n ą . W w ie lu w y p a d k a ch n ie zn a jd u jem y w hasłach w y czerpującego w y ja śn ie n ia . N p. na s. 87 stw ierd za się, że dom inanta jest g łó w n y m ak cen tem k o m p o zy cji p la styczn ej; n ie w sp o m n ia n o jednak o arch itek tu rze, u r b an istyce, sz tu c e o g ro d o w ej, gd zie z p o w o d zen iem sto su je się te n term in . C zasam i h asła n ie p o k ry w a ją się z in form acjam i zam ieszczon ym i w in n y ch h asłach. I tak np. w d efin icji b ald ach im u (s. 31, term in y w y m ien n e „ p od n ieb ie”, „ p o d n ieb ien ie”) n ie podano b a l dachim u am bony, ch ociaż p rzy jej op isie term in ten zastosow ano. H a sło „prosp ek t” p om ija p ro sp ek ty or ganow e. W o g ó le organy n ie zn alazły m iejsca w S ł o w
nik u, a w ła śn ie tu term in o lo g ia jest szczeg ó ln ie n ie
jasna (za ró w n o w od n iesien iu do sa m eg o p ro sp ek tu jak i do in stru m en tu m u zyczn ego). A p rzecież jest to rodzaj d zieła, k tó reg o opraw a p la sty czn a na p ew n o bardziej p asu je do sło w n ik a sztu k p ięk n y ch a n iżeli „ slu m s”, „ a v en u e”. Skoro już m o w a o term in ach u rb an istyczn ych , k tóre zap ow iad a w stęp , d ziw i brak sam ego hasła „u rb a n isty k a ”, co n ie jest b y n a jm n iej sp ow od ow an e u n ik a n iem p o jęć ogóln ych (np. z n a j d u jem y term in „architektura”, „sztuki p la s ty c z n e ”). Są także i h asła b u d zące w ą tp liw o ś c i natu ry m e r y torycznej. Trudno np. zgodzić s ię ze stw ierd zen iem , że o rn am en t c h r z ą stk o w o -m a łż o w in o w y jest ty p o w y dla półn ocn ego renesansu (s. 263). N ie m n ie jsz e z d zi w ie n ie budzi in form acja, że orn am en t ch rzą stk o w o - m a łżo w in o w y „pojaw ił s ię w коп. X V I w . w N id e r lan d ach ” (s. 69). W praw dzie W. R . Z iilch (D ie E n t s t e
hung des O h r m u s c h e ls t il s , H eid elb erg 1932) u siło w a ł
dopatrzyć się , bez w ię k sz e g o rezu lta tu , e le m e n tó w tych w grafice n id erlan d zk iej końca X V I w ie k u , a le fak tem jest, że w y k szta łco n e fo rm y tego b arok ow ego ornam entu, które m o g ły od d zia ły w a ć na sztu k i p la styczn e, p o ja w iły s ię w g ra fice A ren d ta v a n B o lten (przed 1616), A dam a van V ian en (p rzed 1627), Ł u k a sza K ilian a (1610) czy K rzy szto fa Jam n itzera (1610). B odajże po raz p ierw szy zasto so w a n o ten orn am en t w a n tw erp sk ich w a rszta ta ch rzeźb iarsk ich w sp ó łp ra cujących z m łod ym R u bensem . S zk od a, że n ie p o d - ' jęto próby ok reślen ia ch ro n o lo g ii p oszczególn ych t y p ó w o rn a m en tó w w P o lsce z p od an iem k on k retn ych , d atow an ych p rzyk ład ów . W łaśnie w tej d zied zin ie
S ł o w n i k m ó g łb y sp ełn ić bardzo w ażn ą, in stru k ty w n ą
rolę. ’ ;
O k reślen ie gzym s „ m ięd zy p iętr o w y ” (s. 132) n a le ż a ło by raczej zastąp ić „ m ięd zy k o n d y g n a cjo w y m ”). R ó w
nież i d efin icja p o lich ro m ii — „ w ielo b a rw n e m a lo w id ła zd obiące ścia n y b u d o w li, tak że dekoracja m a la r ska rzeźb” (s. 286) — m oże p o d leg a ć d y sk u sji. Ś rod o w isk o m alarzy i k o n serw a to ró w zd ecy d o w a n ie używ a term inu „ m alarstw o śc ie n n e ”, „m alow id ła śc ie n n e ”, zachow ując term in „ p o lich ro m ia ” dla rzeźb. P r z e su n ięcie dru giego człon u d efin icji na p o czątek i zw ró cen ie u w a g i na w y m ie n n y term in „ m alarstw o śc ie n n e ” na p ew n o b y łb y na m iejscu .
N iek ied y n ie w y k o rzy sta n o nadarzającej się ok a zji do ro zstrzy g n ięcia istn ie ją c y c h w ą tp liw o ś c i przez sfo r m u ło w a n ie jasn ych i w y czerp u ją cy ch d efin icji. I tak np. d efin icja „ e p ita fiu m ” o p is u je , n ajsk rom n iejszą, nierozb u d ow an ą jego form ę (s. 103) i n ie p o zw a la z a li czyć do tego rodzaju n a w et ep ita fiu m S eb a stia n a P e - trycego, które jest ilu stra cją hasła. Szk od a, że n ie p od jęto próby o k reślen ia g ran icy m ię d z y ep ita fiu m a fo r mą n agrobkow ą. H asło „n agrob ek ” p rzed sta w ia r o z wój h isto ry czn y tej fo rm y m on u m en tu , ale zabrakło jasnego o k reślen ia różn ych ty p ó w nagrobków , a w za kończeniu h asła b rak jest o d sy ła cza do term in u „ce- n o ta fiu m ”, chociaż zw rócon o u w a g ę na h asła „m a stab a”, „g ro b o w iec” i inne.
W ątp liw ości m ogą b u d zić prop orcje i o b jęto ść n ie k tó rych h a seł oraz zakres ich in form acji. „K azam ata” (s. 166) za jm u je 14 w ie r sz y i d o w ia d u jem y s ię n aw et, że od p o ło w y X IX w ie k u zastąp ion o k a za m a ty n o w o czesn y m i schronam i, „arm ata” zajm u je (s. 24) 17 w ie r szy. N a to m ia st „sztu k i p la s ty c z n e ” (s. 340) m ieszczą się tylk o w 8 w iersza ch , z k tórych m ię d z y in n y m i d o w ia d u jem y się , że term in „sztuki p ię k n e ” b y ł s t o so w a n y d aw n iej.
Trzeba jed n ak p od k reślić, że w w ie lu działach d oko nano w ie lk ie j p racy u jed n o lica ją cej i p rzed sta w io n o b ogaty m a teria ł b u d zący u zn an ie p recyzją i za d o w a lający nasze p otrzeby. M ożna m ięd zy in n y m i w y m ie nić ch ociażb y takie działy, jak uzb rojen ie, h a fty , tk a n i ny i stro je, g ra fik ę czy m eb la rstw o .
N a jw ięcej zastrzeżeń b u d zi strona ilu stracyjn a. N ie w iad om o czem u p ew n ą część ry su n k ó w w y k o n a n o szk icow o, w b r e w dobrej i w yp rób ow an ej m eto d zie rysu n k ów en cy k lo p ed y czn y ch . O pracow ane n ie p r e c y zyjn ie, b ez próby p o d k reślen ia ch a ra k tery sty czn y ch cech ilu stro w a n eg o przed m iotu , b ez trosk i o c z y t e l ność po dok on an iu k on ieczn ego zm n iejszen ia, w m a ły m stop n iu sp ełn ia ją fu n k c ję in form acyjn ą, np. atriu m (s. 26), bastion (s. 35), lek to riu m (s. 211), sk le p ie n io w y pas (s. 322). In n ym m a n k a m en tem części r y su n k ow ej są ry cin y nie p a su ją ce do p o d p isó w lu b m ało ty p o w e, jak np. a ed icu la b arok ow a (n a ry su n k u jest ren esan sow a), k a rtu sz b a ro k o w y (n a r y su n k u je s t m a - n iery sty czn y , a w k a żd y m razie — b ez p rzew a g i cech barok ow ych ), pod ob n ie k a rtu sz na s. 165; zam iast k re
densu b arok ow ego na s. 197 zn ajd u jem y k red en s r e n e sa n so w y . Ilustracją h asła „ ch iń szczyzn a” (s. 67) jest obraz W atteau, le c z w p o d p isie fo to g ra fii zabrakło in form acji, ż e jest to p rzyk ład d ek oracji w ty m sty lu . Taka ilu stra cja dla laik a jest zbędna. M ało in stru k - ty w n y jest ry su n ek h a sła „arab esk a” (s. 22) — d u ża p ółp ostać p a su je raczej do d efin icji g rotesk i. Z k o lei w h aśle „groteska” (s. 131) rys. 1 p rzed sta w ia t y pow ą arab esk ę k an d elab row ą. N a s. 115 fo to g ra fia f a sa d y ukazuje k ościół p.w . św . P iotra i P a w ła w K r a k o w ie, a n ie X II -w ie c z n y k ościół G. C risto w P arm ie. Także i na s. 100 zn ajd u jem y fo to g ra fię fragm en tu fa sa d y ratu sza w L ejd zie (arch. L ie v e n de K ey, 1596— 1598), a n ie p a ła cu ren esa n so w eg o . C zasam i ilu stru je się h a sła fo to g ra fia m i lub sy su n k a m i kon k retn ych dzieł, a le n ie za w sze in fo rm u je s ię o ty m , np. „ b lik ” (s. 44, na n iezb y t dobrej fo to g r a fii czy teln ik b lik u nie odnajdzie), „ k o w a lstw o a r ty sty c z n e ” (s. 194), „gotycka krata o k ien n a ” (s. 195).
Zdarzają s ię ry su n k i zbędne, np. do hasła „ d zw on ” (s. 97) dano ilu stra cję form y o d le w n ic z e j, zam iast s c h e m atu w y ja śn ia ją ceg o s k ła d o w e części dzw onu. S z k o da, że c z y te ln ik zn ajd u je jed y n ie plan dom u a n ty c z nego, a zabrakło m iejsca na p la n y różnych ty p ó w k a m ien ic. N a s. 265 znajdują s ię n ie w ie le m ó w ią ce r y su n k i różn ych form ok ien ; n ie m a jed n ak rysu n k u okna p o lsk iego, n ie zn a jd u jem y rów n ież w y ja śn ien ia różnicy m ięd zy fu tr y n ą a k rosn em . W h a śle „ m in ia tu ra” (s. 235—236) ilu m in a cja ręk o p isó w zajm u je 3/4 tek stu , ale ty lk o m in ia tu ra p o rtretow a otrzym ała ilu stracje, k tóre z a ję ły całą stro n ę (przy s. 256).
B łęd y k o rek to rsk ie — które p ra k ty czn ie są nie do u n ik n ięcia — w tego typ u w y d a w n ic tw ie jak S ł o w n i k b yw ają sz c z e g ó ln ie szk o d liw e. O p u szczen ie w y ra zu „d zw on ” w trzecim w ierszu h asła „sztu rm ak ”, prze oczen ie n iep otrzeb n ej k resk i w dacie (zam iast X V I je st X V II w .) p od p isu pod ilu stra cją p isto letu , czy w reszcie d ziw n y podpie pod ilu stracją rapiera są pow od em p o w a żn y ch , a n iek ied y w ręcz śm ieszn ych niep orozu m ień . Ż ałow ać w ię c n ależy, że w y d a w cy n ie zaop atrzyli tej cen n ej p u b lik a cji w d ok ład n iejszą e r ratę.
C ytow an e w y ż e j n ie śc isło śc i i b łęd y dotyczą zd ecy d o w a n ie m a łej części haseł. J e śli b y ły m oże zbyt szcze gółow o p rzytoczone, to ty lk o aby u zasad n ić ogólne u w agi. I chociaż są o n e w y ra zem k rytycyzm u , z jakim p rzyjm u jem y każdą now ą p u b lik a cję, to p rzecież n ie u m n iejszają uznania z jak im środ ow isk o h isto ry k ó w sz tu k i p rzy jęło r e zu lta ty trudnej i w w ie lu p rzy padkach p io n iersk iej pracy — nasz p ierw szy S ł o w n i k
t e r m i n o lo g i c z n y s z t u k p ię k n y c h .
L ech K r z y ż a n o w s k i