• Nie Znaleziono Wyników

Baudelaire wobec krytyki strukturalnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Baudelaire wobec krytyki strukturalnej"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Georges Mounin

Baudelaire wobec krytyki

strukturalnej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/3, 247-254

(2)

nagrom adzenie ujęć stylistycznych ja k gdyby przeszkadza w w ytw orzeniu się pom iędzy ujęciam i stylistycznym i w ystarczająco w iele kontekstu, by zapobiec nasyceniu (choć nasycenie jed n ak nie w ystępuje). B. K ontekst może stanow ić w ycinek lin e a rn y zgodny z kolejnością odbioru, a zatem u k ieru nko w an y ta k samo ja k zdania. K ieru n ek ten także w yn ika z pro ­ cesu czytania, z ujęć posługujących się szykiem w yrazów i z ry tm u . J e d ­ nakże w tek stach krótkich, o jak ich była m ow a poprzednio, ujęcia sty li­ styczne m ożna dostrzec jedn y m rzu tem oka albo też dostrzec przez w i­ dzenie w ybiegające n ap rzód [peripherical vision] i przew idzieć koniec fragm entu przed w łaściw ym o d c z y ta n ie m 7. P onadto n a w e t w tek stach zwykłej długości czytelnik zawTsze może ponow nie odczytać to, co go za­ trzym ało w pierw szej pow ierzchow nej le k tu r z e 8. We w szystkich ty ch w ypadkach m ożem y zastanaw iać się, czy efek t niespodzianki nie słabnie i czy uw aga czytelnika nie została zaham ow ana. M ożna w yelim inow ać te ograniczenia zasięgu definicji, jeżeli w prow adzim y rozróżnienie m iędzy kontekstem w ew n ątrz ujęć stylistycznych a k ontekstem zew nętrznym , to znaczy m iędzy kontekstem , k tó ry form u je opozycję tw orzącą ujęcie styli­ styczne, a tym , k tó ry ^ n o d y fik u je tę opozycję, w zm acniając lub osłabiając to ujęcie. Takie rozw iązanie pozw ala uniknąć kw estii istnienia dw u stylów różnego rodzaju, k tó ry ch koegzystencja w ty m sam ym tekście b yłaby tru d n a do w ytłum aczenia, i pozw ala rów nież naszkicow ać h ierarchię stru k ­ t u r pozbawioną luk i niekonsekw encji, w której wyższe pokłady stru k tu ry m ożna określić w katego riach jed n o stek poziom u poprzedzającego. P ie rw ­ szy z tych typów nazw ę m i к г о к o n t e k s t e m (chętniej niż kontekstem segm entowym ), a d rugi m a k r o k o n t e k s t e m .

2.1. D e f i n i c j a m i k r o k o n t e k s t u . (Term in k ontekst nie w y- w ystępuje tu ta j w sw oim zw ykłym znaczeniu; pojm ow any jest jako nie­ zależny od w szelkiego w pływ u m akrokontekstu, chociaż tak i w pływ za­ wsze w ystępuje, z w y ją tk ie m okoliczności w spom nianych w § 1.3.A. To ustnej (zob. T. A. S e b e o k, Folksong V iew ed as Code and Message. „Anthropos” LIV (1959), s. 141—153, zw łaszcza s. 141—142).

7 Przejrzyste ujęcie zagadnienia percepcji w czytaniu (rozpoznawanie wyrazów, w idzenie wybiegające naprzód [peripherical vision\ itd.) daje M. A. T i n k e r , Visual

A pprehension and P erception in Reading, „Psychological Bulletin” XXVI (1929),

s. 223—240, oraz W. S. G r a y w dorocznych streszczeniach Reading Investigation w „Journal of Educational Research”.

8 Ponowne odczytanie może się dokonać niemal nieświadom ie drogą widzenia wybiegającego naprzód, albo też być świadomym poszukiwaniem rozwiązania jakie­ goś problemu dekodowania: poszukiwanie to obejmuje szereg procesów Markowa działających jednocześnie naprzód i w stecz (dobry przykład zawiera artykuł A. A. H i 11 a An Analysis of th e W indhover. A n E xperim ent in Structural Method. „Pub­ lications of the Modern Language A ssociation” LXX (1955), s. 968—978, zwłaszcza s. 975—976).

(3)

szczególne znaczenie k o n tek stu może być niew ygodne, ale nie pow inno w zbudzać w iększych zastrzeżeń niż, n a przykład, w spółistnienie języko­ znawczego i zw ykłego znaczenia w y razu red un dan cja.) Pow iedzm y, że w jakiejś sekw encji (literackiej) w y stęp uje g ru p a cech pow iązanych n a jednej lub w ielu płaszczyznach system u językow ego zw iązkam i s tru k tu ­ raln y m i i znaczeniow ym i. Jeżeli g rup a ta oddziałuje stylistycznie, bodziec składa się z m niej przew idyw alnych elem entów zakodow anych w jed n y m lu b w ielu składnikach grupy. M ikrokontekst stanow ią pozostałe składniki, k tó re pozostają nie nacechow ane; k o n tra st w y tw a rz a się przez opozycję wobec ty ch składników (czytelnik w yczuw a tu stopień n iep rzew id yw al- n o śc i)9. G ru p a jako całość (kontekst plus k o n trast) stanow i ujęcie sty ­ listyczne. Isto tn e cechy m ik ro ko n tek stu są n astęp u jące: 1) jego fu n k cja s tru k tu ra ln a polega n a tym , że stanow i biegun opozycji b in arnej i w obec tego: 2) nie oddziałuje bez drugiego bieguna: 3) jest ograniczony prze­ strzen nie przez swój zw iązek z ty m biegunem (inaczej m ówiąc, nie zaw iera elem entów obojętnych w obec opozycji i może ograniczać się do jednej jedno stki stylistycznej). Jego składniki m ogą b y ć liczne, nieciągłe (np. rozłączona g ru p a w rozłączeniu) lub jednoczesne (np. nie zm ieniona część odnowionego stereotypu, w y razy doraźnie połączone w żartobliw ą k o nta- m inację [portm anteau words]).

Pow inno być m ożliw e opracow anie g ram aty k i (stylistycznej) w a ru n ­ ków, w k tó ry ch pojaw ia się k o n tra st; n iektó re jego aspekty są ta k oczy­ wiste, że pozw alają n a dokonanie w zględnych pom iarów : n a przykład skuteczność k o n tra stu je st proporcjonalna do stop nia jego nieprzewidy-- walności, to znaczy do stopnia przew idyw alności, n a jak ą pozw ala kon­ tek st w ew n ętrzn y 10.

P rzy k ład (la), Corneille, Le Cid, IV, 2:

C ette obscure clarté qui tom be des étoiles

[Ciemną rzucały jasność gw ia zd y X1]

K o n trast sem antyczny; zarów no obscure ja k i clarté, pojęte oddziel­ nie, są całkow icie określone, poniew aż chodzi tu o m ilita rn e w ykorzystanie ciemności, ale jako składniki jednej s tru k tu ry tw orzą jednostkę n ajm niej praw dopodobną; clarté stanow i k o n trast w obec k o n tek stu obscure; obscu­

re clarté je s t ujęciem stylistycznym dostrzegalnym jako całość, czego

9 Rzecz oczywista, nie rozpoczynam analizy od elem entu nie nacechowanego (w tym stadium oznaczałoby to powrót dc pojęcia normy), ale od kontrastu natych­ m iast w yczuwanego przez czytelnika; postępowanie to opisałem w Kryteriach..., § 2. 10 Podobnie jak cały artykuł, podane przykłady mają charakter orientacyjny: wprowadzono je, by w yw ód stał się bardziej jasny, ale nie będę tu starał się doko­ nać jakichś dokładnych pomiarów. Powtarzam — próbuję tylko podać m ożliwie spoisty układ materiału, posługując się w yłącznie cecham i istotnymi.

(4)

dowodzi częste później cytow anie obscure clarté jako oddzielnego zw rotu 12.

(Ib) Z astępow anie pew nych przyim ków przez inne, o innej funkcji, ja k francuskiego à przez en, sur, sous; lub stosow anie spójników pozba­ w ionych swoich funkcji, ta k ja k car [gdyż], w w ypadku, w k tó ry m b ra k jak iejkolw iek k o n stru k cji przyczynow ej (oba te ujęcia są c h a ra k te ry ­ styczne dla sym bolistów fra n c u s k ic h )13, są to m ocne ujęcia stylistyczne, bow iem n aru szają sam ą s tru k tu rę system u gram atycznego.

(lc) Pope, Rape of the Lock, II, 105— 119:

W hether the N ym ph shall (...) stain her Honour, or her new Brocade, (...) Or lose her Heart, or Necklace, at a Ball.

[Czy ona honor splami, czy swój robron suty, (...) może na balu serce lub naszyjnik stra c i14.]

(Syllepsis 15 : m etaforyczne znaczenie czasow nika w dw u k on tekstach — honor splam i, serce straci — spraw ia, że n aw ró t do potocznego znacze­ n ia je s t niep rzew id y w alny ; to i w y n ikłe stąd sztuczne paralele honor—ro b ­ ron, serce—n aszy jn ik zm uszają do m aksym alnego dekodowania.)

W każdym z ty ch w ypadków k o n tek st kom pensuje sw oje m ałe roz­ m iary ograniczając bardzo ściśle m ożliwość przew idyw ania.

2.2. M i k r o k o n t e k s t y w k r ó t k i c h s e k w e n c j a c h . N ie ulega ju ż w ątpliw ości, że m ik ro k on tek sty um ożliw iają w ystępow anie sty ­ lu n a w e t w krótkiej sekw encji. W ystarczy, żeby sekw encja zaw ierała je ­ dno lub więcej u jęć stylistycznych lub ich konw ergencję, a już nieuw ażne rozszyfrow anie n ie będzie m ożliwe.

12 Zauważmy, że wyraz clair-obscur [światłocień] pojawił się w języku francu­ skim dopiero czterdzieści lat później, i to zresztą w tedy w form ie włoskiej jako termin techniczny; nie było w nim żadnego skojarzenia zdolnego osłabić ujęcie stylistyczne.

(Wyjaśnia to tylko mechanizm oddziaływania na pierwsze pokolenia czytelników. W ydaje m i się dziś ważniejsze zwrócenie uwagi na trwałość oddziaływania m im o znajomości przez czytelników takich w yrazów jak clair-obscur (zwłaszcza odkąd romantycy wykorzystali w szystkie jego możliwości). Wystarczy tu stwierdzić, że kontrast semantyczny w yrazów obscure i clarté stanowi najbardziej skrajne przeciw ­ staw ienie, odmianę struktury coincidentia oppositorum [zbieg przeciwieństw].)

13 Zob. L. S p i t z e r , A u fsätze zu r rom anischen S yn tax und S tilistik. 1918, s. 289 n.

14 [Przekład polski L. K a m i ń s k i e g o według w y d .: A. P o p e , W ybór poezyj. Warszawa 1822, s. 76.]

is Przykład ten zaczerpnąłem od J. O’B r i e n a (Proust’s Use of Syllepsis. „Pub­ lications of Modern Language Association” LX IX (1954), s. 741—752); z artykułu tego można korzystać jako z ogólnej monografii syllepsis. — O zeugmie, blisko związanej z syllepsis, pisze G. O. R e e s w „Français moderne” X X II (1954), s. 287—295, oraz R. Le B i d o i s (jw. XXIV, 1956) s. 81—89, 259—270).

(5)

P rzykład (2), Em ily Dickinson, B olts o f M elody, F rag m en t 635:

Or fam e erect her siteless citadel.

[Czy sław a wzniosła jej fortecę bez siedziby.]

(Przypadek sty lu sam ow ystarczalnego, poniew aż ten osobny w ers zo­ sta ł odnaleziony n a odw rocie koperty, co w skazuje na zam iar zachow ania raczej form y niż treści. Ze stylistycznego p u n k tu w idzenia każde z w y ­ rażeń, fa m e erect i siteless citadel, zaw iera k o n trast, k tó ry w obu w y ­ padkach zm usza do in te rp re ta c ji m etaforycznej; citadel jest w yrazem bardziej p rzew idyw alnym w tow arzystw ie erect X , ale siteless n a ty c h ­ m iast narzuca od now a k o n tra st: ponadto siteless posiada siłę ekspresyw - ną, gdyż jest w yrazem stw orzonym doraźnie w opozycji do w yrazów potocznego kodu i poniew aż tw orzy k o n tra st — nieistnien ie w zestaw ie­ n iu z istnieniem — zarów no dla erect, ja k i citadel.)

W k ró tk ich zdaniach b rak m akrokontekstu, k tó ry w zm ocniłby oddzia­ ływ anie ujęcia stylistycznego (§ 3.2.); z drugiej stro n y nic go rów nież nie osłabia (§ 3.3.).

( 2.2.1. P e r c e p c j a m i k r o k o n t e k s t u. Pojęcie w zorca [pa ttern ] przew idyw alności w m ikrokontekście w ym aga uściślenia. Oczekiw anie op arte jest na dośw iadczeniu n ab y ty m n a podstaw ie pew nych faktów , dośw iadczenie to pozw ala czytelnikow i n a odtw orzenie sobie pew nej n o r­ m y czy zaw artego w tekście m odelu. W w y p ad k u m ak ro k o n tek stu fak ty te to pow tarzające się elem enty jednakow e lu b nagrom adzenie elem entów podobnych. Skoro ty lk o czytelnik spostrzeże, że są one porów nyw alne, rozszyfru je je jako w a ria n ty tej samej stru k tu ry , odtw orzy sobie zasady tej s tru k tu ry (jednostkow ą norm ę tekstu) i zareaguje n a pierw szy w ariant, w k tó ry m jeden elem ent jest przekształcony czy, inaczej m ówiąc, n ie ­ przew id yw aln y w św ietle w y k ry ty ch reguł.

N atom iast m ikrok o n tek st nie składa się z n astęp stw a odm ian. Na tej podstaw ie S. R. Levin fo rm u łu je zarzut, że o w yrazie w m ikrokontekście można, pow iedzieć tylko to, że się tam pojaw ia, a nie, że jest bardziej lub m niej przew idyw alny. G dyby ta k się sp raw y m iały, m ożna by tylko stw ierdzić fakt, a nie w yjaśniać go, bow iem w edług niego „m ów ienie, że w yraz je st n ieprzew idyw alny w danym kontekście, byłoby popada­ niem w błędne koło, skoro przez m ikro k o n tekst rozum iem y w yrazy, które w łaściw ie ten k o n tekst tw o rzą”, k tó re stanow ią jego r e a liz a c ję 16. Levin jed n a k nie dostrzegł, że odosobniony fak t sty lu (m ikrokontekst plus ko n­ trast) je st postrzegany rów nież jako w a ria n t pew nej s tru k tu ry i że w łaśnie dopuszczalne praw dopodobieństw a tej stru k tu ry w a ru n k u ją n ie- przew idyw alność w arian tu . W ystarczy w ty m celu, by w a ria n t zaw ierał

16 (S. R. L e v i n , D eviation — S tatistical and D eterm inate — in Poetic Language. „Lingua” XII (1963), s. 276—290, zwłaszcza s. 281.)

(6)

pew ien elem ent, k tó ry pozwoli rozpoznać izom orfizm danej gru p y z in ­ nym i, jed n y m słow em — rozpoznać stru k tu rę , k tó rą realizu je (elem entem ty m je s t m ikrokontekst), oraz elem ent odchodzący od norm y.

Różnica m iędzy m akrokontekstem a m ik rokontekstem polega n a tym , że na te n pierw szy składa się sekw encja w całości zrealizow anych w tekście w arian tó w , k tó ry ch izom orfizm nieodparcie narzuca się czytelnikow i. N a­ tom iast w dru g im p rzypad k u izom orfizm dostrzegam y przez tylko jedno porów nanie m iędzy dw om a w ariantam i.

P on ad to w m akrokontekście czytelnik uśw iadam ia sobie przede w szytk im w a ria n ty „norm alne” (norm a jeszcze raz w y tw arza się w tekście przez pow racanie p ew nych składników), podczas gdy w m ikrokontekście przede w szystkim w a ria n t niezw ykły zw raca jego uw agę i w ychodząc od tego w a ria n tu czytelnik dokonuje porów nania z w arian tem norm alnym .

Je d n o z dw ojga: niezw ykłość dostrzegam y albo w porów naniu z w zor­ cem z aw arty m w tekście i oparty m n a kodzie w spólnym tekstow i i czy­ telnik ow i (na p rzykład zw ykła k o n stru k cja gram atyczna, k tó ra stanow i w ariant, jest „błędem ”), albo w porów naniu z w zorcem dostarczonym przez sam tek st.

Obscure clarté jest przykładem pierw szego przypadku. Składniki fa k tu

stylow ego są dostrzegane natychm iast. C zytelnik reag u je n a opis, k tó ry w y d aje się m u w ew nętrznie sprzeczny: clarté sprzeciw ia się obscure. Przeciw staw ność ta nie byłaby n ieprzew idyw alna w jakim kolw iek w spól­ nym w ystęp o w an iu w yrazów obscure i clarté, bow iem stanow ią one część tego sam ego pola sem antycznego i d ają się w obec tego kojarzyć w e w szelkiego rod zaju zestaw ieniach. Istn ieją jedn ak rów nież zestaw ienia niepraw dopodobne. W ty m w y p ad ku zestaw ienie jest nieprzew idyw alne (i stanow i skuteczny ekspresyw nie kontrast), poniew aż te dw a w y razy rea liz u ją w w yróżniającym się w ariancie s tru k tu rę endocentryczną, k tó rą tw orzy rzeczow nik i jego przydaw ka. S tru k tu ra rzeczow nik—przym iotnik stanow i norm ę, której zasady (potw ierdzone przez niezliczone w arian ty , stanow iące rodzaj m akro k o n tek stu um ysłowego) brzm ią n astępująco: w m ikrokontekście przydaw ki rzeczow nik pow inien być zgodny znacze­ niow o z przydaw ką. J e st bardzo m ałe praw dopodobieństw o w ypadku, że­ by rzeczow nik m iał znaczenie niezgodne ze znaczeniem przym iotnika. Jed nakże gdy owo m ałe praw dopodobieństw o się zrealizuje, jak w n a ­ szym przypadku, fun k cja zgodności znika. R ealizacja przym iotnika przez w yraz obscure u stan aw ia zasadę, k tó rą łam ie realizacja rzeczow nika przez

clarté. W ystępuje tu p rzypadek niegram atyczności : tek st tw orzy m iędzy

ty m i w yrazam i stosunek zależności, k tó ry popraw ność językow a odrzuca jako nonsens 17.

(7)

synoni-W drugim rod zaju m ik rok o n tek stu fak tem stylow ym jest w a ria n t n ie­ zw ykły w stosunku do m odelu dostarczonego przez sam tekst. Na przy ­ kład w VI rozdziale K a n d yda Y pltaire w scenie „pięknego au to d afé”, do­ konanego, „aby zapobiec trzęsien iu ziem i”, opisuje bez ko m en tarza róż­ nicę w ubiorach, w k tó re zostali przyodziani skazańcy:

mitra i sanbenito Kandyda pomalowane były w płom ienie odwrócone, diabły zaś były bez ogonów i pazurów, natomiast diabły Panglossa posiadały pazury i ogony, a płom ienie strzelały ku górze...18.

Każdego czytelnika uderza n aty ch m iast kom izm tego o p is u 19. E fek t kom iczny polega w yłącznie n a tym , że opis diabłów i płom ieni u P a n ­ glossa, sam w sobie łagodny, stanow i dokładne odw rócenie ty c h sam ych diabłów i płom ieni u K andyda, a k o n tra st jest u w y d atn io n y przez podo­ bień stw a (pow tórzenie i analogia fu n k cjo n aln a d i a b ł ó w , o g o n ó w , p a z u r ó w , p ł o m i e n i ) , k tóre zw racają uw agę n a różnice ( o d w r ó ­ c o n e — strzelały k u g ó r z e ; b ra k diabelskich atry b u tó w — posiada­ nie ty ch atrybutów ). W ytw arza się w te n sposób w rażenie ścisłości w rozplanow aniu ornam entów , któ re m usi być znaczące. C zytelnik zostaje przygotow any n a dostrzeżenie w ty ch ornam en tach trad y cy jn ej i n iejasn ej sym boliki, w której owe w izje piekielne m ają zw iązek m etonim iczny (dla inkw izytora) i m etaforyczny (z p u n k tu w idzenia skazańca) z pojęciem herezji. N atom iast przeciw staw ienie z p a z u r a m i — b e z p a z u r ó w itd. w prow adza pojęcie stopni potępienia. T a sym bolika stopniow ania zo­ staje jednocześnie skojarzona z całkiem in n ą skalą stopni, w y stęp u jącą trz y zdania w yżej:

również związano po obiedzie doktora Panglossa i jego ucznia Kandyda, jednego za to, że m ówił, drugiego, że przysłuchiwał się z potakującą miną.

Z atem stopniow anie zb rodni i stopniow anie kary. E fek t kom iczny w yn ika stąd, że drobne szczegóły sym boliki przenoszą d ram a t potencjalnie p atety czn y do sfery burleski, skoro inkw izytorzy stosują przy egzekucji

\

miczne, którego można by dokonać na osiach paradygmatycznych wyrazów obscure i clarté (na przykład w opisie św iatła i ciem ności w B ergeries Racana, II, V :

„A l’om brage de ce bocage épais, où l’on dirait qu’A m our a voulu m arier la N uit avec le Jour”. [W cieniu tego gęstego lasu, gdzie powiedziałbyś, że Amor chciał sko­

jarzyć Noc z Dniem].)

18 [Cyt. według w y d .: W o l t e r , K an dyd. Przełożył T. Ż e l e ń s k i ( Boy) . War­ szawa 1961.]

19 (Komizm ten tkw i w formie opowiadania, a nie w przedstawionej sytuacji. Opisywane obrzędowe osobliwości zgadzają się z faktam i historycznymi (zob. w yda­ nie M o r i z e ’ a, ss. 41 i 45). Dzisiejszy czytelnik uzna je za komiczne, ale człow iek w ierzący współczesny Voltaire’owi mógł je rozumieć poważnie, a czytelnik w rażliw y naw et tragicznie. Interpretację humorystyczną narzuca w ięc styl.)

(8)

sk ru p u la tn e klasy fikacje biurokratyczne. W ynika stąd także, że te szcze­ gółow e różnice nie zm ieniają do końca nic w tym , co je st najw ażniejsze — w sw ojej absurdalności. W ynika rów nież stąd, że różnice te, sym bolizują­ ce popełnione zbrodnie, p rzyczyniają się do ab su rd u skazania jednego człow ieka z a t o , ż e m ó w i ł , a drugiego z a t o , ż e s ł u c h a ł 20.

W szystko t u zatem o p iera się w yłącznie n a fakcie, że zdanie В : „diabły Panglossa posiadały p a z u ry i ogony, a płom ienie strzelały ku górze” , p rze­ kształciło drogą w stecznego działania c h a ra k te r zdania A: „m itra i sanbe- h ito K an d y d a pom alow ane b y ły w płom ienie odw rócone, diabły zaś b y ły bez ogonów i p azu ró w ” . O dtąd A w ydaje się czytelnikow i w zorcem n a ­ stęp u jący m po В i przez nie przekształconym . Do jego budow y składnio­ w ej i fu n k cji znaczeniow ych zostaje dodana now a cecha: izom orfizm , k tó ry je łączy ze zdaniem B. Z tego stosunku w yn ika jego fu n k cja sty ­ listyczna polegająca n a zapoczątkow aniu sym etrii zdania B. Stosunek ten je s t jeszcze bardziej ścisły przez to, że sym etrię uzupełnia podw ójny chiazm (płom ienie/diabły — diabły/płom ienie; bez ogonów — posiadały p a z u ry i ogony), u w y d a tn ia jąc y paralelizm fo rm aln y (a jednocześnie zna­ czeniow y) obu zdań.

Nic nie w yróżniałoby zdania B, gdyby nie paralelizm (tym bardziej, że płom ienie i d iabły w В są „norm alne”); żaden z elem entów nie w y ­ w ie ra łb y oddziaływ ania stylistycznego, gdyby nie było k o n tra stu m iędzy odpow iadającym i sobie elem entam i. A stanow i zatem m ikrokontekst dla B.

N ieprzew idyw alność przekształceń w prow adzonych do В w y nik a z po­ rów n an ia В z jego w zorcem A (możność przew idy w an ia w y n ik a z m oż­ ności porów nyw ania). Ale na ty m polega w yjaśnienie zjaw iska: jego rze­ czyw ista percepcja dokonuje się w k ieru n k u odw rotnym . Skoro czytelnik rea g u je na fa k t stylow y, to w ted y w łaśnie spostrzeżenie k on tekstu o rien ­ tu je go, że n iektó re elem enty tek stu nie pozw alają spodziewać się tego k o ntrastu. C zytelnik uśw iadam ia sobie praw dopodobieństw a zaw arte w ty ch elem entach ty lk o w stopniu, w jak im praw dopodobieństw a te są naruszone, i dopiero w tedy, kiedy zostały naruszone. Nic w A nie skła­ n ia czytelnika, żeby „spodziew ał się” B, i samo A nie pow oduje w ięk ­ szego praw dopodobieństw a B.

Jednakże skoro ty lk o zdanie В zostanie rozszyfrow ane, w yodrębnia ono w tekście zdanie A, poniew aż je p o w tarza lub przyn ajm n iej przypom ina.

20 (I znowu nie chodzi tu o rzeczywiste przestępstwo (Pangloss skądinąd w ypo­ w iadał, w rozdziale V, przekonania autentycznie heretyckie), ale o sposób, w jaki zostało opisane. W m niemaniu państwa totalitarnego stereotypy [clichés] tworzą jednolitą sekwencję, w której tylko jeden krok dzieli słow o wypow iedziane od słow a nierozważnego i stąd od w ypow iedzi przestępczej. Tutaj ekw iw alencje słow ne robią wrażenie, jakby nadawały prostej rozm owie charakter herezji.)

(9)

S tąd w ynika odczuw anie ty ch zdań jako p aralel lub pow tórzeń. T ak w ięc paralelizm czy pow tórzenie w y tw arza dom niem anie identyczności, n a j­ w yższe praw dopodobieństw o ścisłej identyczności: zatem spostrzeżone różnice (które jed n ak nie osłabiają paraleliżm u lub pow tórzenia) stano w ią rzeczyw iste zniekształcenie wzorca. Stąd pochodzi ich e fe k t ko n trastu jący .

G dy m ówim y, że jakiś w yraz lub g rup a w yrazów narzu ca się naszej uw adze przez k o n trast z jakim ś innym , znaczy to, że w y raz te n czyni z innego regułę, k tó rą łam ie. K o n trast nie tylko d e te rm in u je elem enty zdania, w stosunku do którego jest postrzegany, ale je m odyfikuje w stecz­ nie (jeżeli k on trast tw o rzy się n a podstaw ie rozległej sekw encji słow nej lu b „ponad” elem entam i obojętnym i) lub jednocześnie. M odyfikacja ta w stopniu m inim alnym polega n a n ad an iu ty m elem entom nowego w y ­ m iaru, obejm uje niejako ich rolę w kontekście, ich izom orfizm . M aksy­ m alna m odyfikacja to ju ż przekształcenie znaczeniow e. W obu p rzy p ad ­ kach zostaje ustanow iony stosunek m iędzy dw iem a g rup am i słow nym i, k tó ry jest czymś w ięcej niż zw iązki składniow e i znaczeniow e, je st obu­ stro n n ą polaryzacją.

A oto przykład czystej i nieskom plikow anej polaryzacji, zaczerpnięty z tego samego, szóstego rozdziału K andyda:

Uniwersytet w Coimbre orzekł, że w idowisko polegające na spaleniu kilku osób n a m a ł y m o g n i u z w i e l k i m i c e r e m o n i a m i stanowi nieza­ wodną tajemnicę na zapobieżenie trzęsieniu ziemi.

G ru pa n a m a ł y m o g n i u i g ru p a z w i e l k i m i c e r e m o n i a ­ mi , m a — każda — sw oje znaczenie niezależnie od drugiej. W i e l k i i m a ł y pozostają oczywiście językow o w stosunku przeciw staw ienia, jed n ak nie stosuje się to do w yrazu w i e l k i w w y ra ż en iu z — c e r e ­ m o n i a m i , k tó ry nie jest ju ż przeciw staw ieniem w y razu m a ł y w w y ­ rażeniu n a — o g n i u . S p raw a ich zgodności nie w y stę p u je tu n a płasz­ czyźnie znaczeniowej. W ystępuje nato m iast ze w zględu n a następstw o: rozszyfrow anie gru p y z w i e l k i m i c e r e m o n i a m i w y odrębnia w poprzedniej części zdania grupę n a m a ł y m o g n i u , k tó ra da się porów nyw ać z tam tą z p u n k tu w idzenia jej fu nk cji i pozycji składników . Z w i e l k i m i c e r e m o n i a m i postrzegam y w odniesieniu do w zorca n a m a ł y m o g n i u . W yraz w i e l k i jest odczuw any jako odpow ied­ n ik w yrazu m a ł y . D w a p rzym iotniki w ten sposób spolaryzow ane w b rew znaczeniu odzyskują przeciw staw ność, k tó ra je łączy w kodzie: w i e l k i spraw ia w rażenie, że je st w yrażeniem przeciw nym w stosunku do m a- ł y 21, co stanow i w oltę nie przew idzianą w ciągu opisu, podobnie jak nie

21 (Ujęcie, które informatorzy (biorący udział w tworzeniu archiczytelnika) tłu ­ maczyli jako żartobliwy kontrast między płaszczyzną „przepisu” („niezawodna ta­ jem nica”) a płaszczyzną „uroczystości religijnych” („ceremonie”).)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jaki jest kontrast (Webera) znaków na tablicy Snellena, jeżeli biały papier odbija 85% światła a czarna farba, którą są wydrukowane litery odbija tylko 5%

Ciepło może przepływać samorzutnie od ciała o wyższej temperaturze do ciała o niższej temperaturze.. Rozszerzalność to zjawisko zwiększania się objętości substancji wraz

Since similar problems arise with other flow phenomena where density differences have a part to play - such as coolant water currents, warmjcold currents in air (smoke

Politycy koalicji PO-PSL, którzy potrafili wszystkim wytłumaczyć, że przewłaszczenie pieniędzy z OFE nie tylko jest zgodne z umowami społecznymi, ale przede wszystkim jest

Nałóż kremy w trzech kolorach do trzech różnych rękawów cukierniczych, a następnie wyciśnij na babeczki, tworząc

Liczba naturalna zapisana w systemie dziesiętnym jest podzielna przez 3 wtedy i tylko wtedy, gdy suma jej cyfr jest podzielna przez 3.. Udowodnij i uogólnij tę powszechnie

Trzeba wierzyć, że jego praca, jego dzieło będzie kontynuowane, że razem z chętnymi kolegami lekarzami będziemy mogli – tak jak dotychczas – pojechać do Puri i

T he 33rd Session of the UNESCO World Heritage Com- mittee held on 22 - 30 June 2009 in Seville added 13 new entries to the World Heritage List. The main event, which domi- nated