• Nie Znaleziono Wyników

Stanisława Wyspiańskiego "Powrót Odysa"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stanisława Wyspiańskiego "Powrót Odysa""

Copied!
37
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Srebrny

Stanisława Wyspiańskiego "Powrót

Odysa"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/3, 1-36

(2)

I.

R

O

Z

P

R

A

W

Y

ST E F A N SR EB R N Y

STA N ISŁA W A W Y SPIA Ń SK IEG O „POW RÓT OD YSA“

1

N iezbyt daw no ukazała się książka S ta n fo rd a The Ulysses T h e ­

m e 1. Treścią tej bardzo in teresu jącej, szczegółowej, g ru n to w n ie

przem yślanej i z talen tem napisanej p rac y są dzieje przem ian, j a ­ kim w ciągu w ieków , od H om era aż do czasów najnow szych, u le ­ gała postać Odysa w ujęciu pisarzy. O m aw iając — w ośm iu k o ń ­ cowych rozdziałach — dzieje Hom erow ego bo h atera w śred nio w ie­ czu i czasach now ożytnych, a u to r o p e ru je m ateriałem bardzo bo­ gatym ; czerpie z obszaru lite ra tu ry angielskiej, w łoskiej, h iszpań ­ skiej, francuskiej, niem ieckiej, szw edzkiej, now ogreckiej (Odyseja niedaw no zm arłego K azantzakisa), m ów i nie ty lk o o dziełach o p a r­ tych całkow icie na postaci Odysa, ale i o w ielu takich, k tó re tylk o m. in. d o ty k ają tego tem atu ; w śród całego tego bogactw a p rze a n a li­ zow anych lub w ym ienionych w książce S tan fo rd a p isarzy i dzieł d a ­ rem nie jed n a k szu k ałby ktoś choćby k ró tk ie j w zm ianki o W y­ spiańskim i jego Powrocie Odysa.

Nie jest to dla nas, oczywiście, niespodzianką: taki to ju ż dziw ­ ny, a dobrze nam zn any los lite ra tu ry polskiej. A przecież d ram a t W yspiańskiego nie ty lk o zasługuje n a om ów ienie w całokształcie dziejów „tem atu U lissesa“ , ale stanow i n iew ątp liw ie jed n ą z czo­ łow ych pozycji w ty ch dziejach. A u to r tego pracow itego stud ium zapew ne nie słyszał n aw et nigdy o d ra m a tu rg u nazw iskiem S ta n i­ sław W yspiański.

Ten — ja k sądzę — najw iększy d ra m a tu rg polski i jed en z n a j­ większych w lite ra tu rz e św iatow ej je st nie ty lk o na szerokim świecie, ale w łaściw ie i w Polsce n ie z n a n y 2. B yw ał n ieraz — i byw a do tąd — nie ty lk o tra k to w a n y jak o zjaw isko w sztuce pro ­

1 W . B. S t a n f o r d , The U ly s s e s T h e m e . O xford 1954.

2 B oh d an K o r z e n i e w s k i (В. K o r z e n i e w s k i , Z. R a s z e w s k i , Rocznic a śm ie r c i c z y życia ? P a m i ę t n i k T e a t r a l n y , VI , 1957, z. 3/4, s. 362) p ow iad a słu szn ie: „N ie u k ry w a jm y sm u tn ej praw d y. P rzecież W y­ sp iań sk i jest d zisiaj a r ty s tą zup ełn ie n ie z n a n y m “. P or. też tra fn e u w a g i na ten

(3)

2 S T E F A N S R E B R N Y

blem atyczne, ale w prost lek cew ażo n y 3. Gdy niedaw no jeszcze z n a j­ dow ał się w Polsce na liście p isarzy „zakazanych“, nie wiem, czy w ielu było wówczas takich, co się solidaryzow ali z bolesnym p ro ­ testem Leona Schillera. Pośw ięcony poecie w pięćdziesięciolecie śm ierci podw ójny zeszyt P a m i ę t n i k a T e a t r a l n e g o , bardzo skądinąd w artościow y i zaw ierający wiele cennego m ateriału , roz­ poczyna się dialogiem obu red aktorów pod znam iennym ty tu łem

Rocznica śmierci czy życia? i jest w gruncie rzeczy now ym dowo­

dem niejasności pozycji W yspiańskiego w polskiej opinii a rty sty c z ­ nej.

Na ten tem at m ożna b y — i naw et trzeba — m ówić wiele; ale n ie to je st dziś m oim zadaniem . Przechodzę do w łaściw ego tem atu .

2

W yspiański, w którego twórczości tak w ielką rolę odegrał a n ­ ty k — praw ie w yłącznie zresztą G recja, jej poezja, sztuka, a p rze­ de w szystkim leżące u podstaw tej poezji i sztuki m ity — w y ­ niósł ze szkoły w ykształcenie klasyczne, k tó re p rzy dzisiejszym stanie rzeczy m ogłoby się w ydaw ać im ponujące, ale, biorąc abso­ lutn ie, m usi być — dla pisarza tak rozm iłow anego w starożytności greckiej i ty le z niej czerpiącego podniet tw órczych — uznane za niew ystarczające. O ryginały greckie czytał chyba ty lk o w gim ­ n a z ju m 4: sam odzielną Lekturę oryginałów u tru d n ia ła b y m u zapew ne niedostateczna (mimo ośm ioletniej nauki łaciny i sześcioletniej — greki) znajom ość języków starożytnych 5. W każdym razie gd y póź­ tem a t E dw arda С s a t ó (W z w i ą z k u z p r e m i e r a m i „W y z w o l e n i a “. T e a t r i F i l m , X III, 1958, nr 3).

3 T ym czasem jed en z k ilk u cudzoziem ców znających d zieła W y s p i a ń ­ s k i e g o , Jea n F a b r e , n azyw a go ( W y s p ia ń s k i i je g o te a tr. P a m i ę t n i k T e a t r a l n y , VI, 1957, z. 3/4, s. 404) „prekursorem w szy stk ieg o , co n o w e i w ie lk ie w n aszym w sp ó łczesn y m teatrze“. M ów i: „jakże n ie zadum ać się nad ob ojętn ością czy n iew d zięczn o ścią litera tu ry eu ro p ejsk iej w stosu n k u do n ajp ełn iejszego, najzu ch w alszego, n a jg en ia ln iejszeg o dram atopisarza całego p o k olen ia?“ (s. 380) J eg o zdaniem , rocznicę W e s e la „ p o w in n iśm y obchodzić jako św ięto eu rop ejsk iego tea tru “ (s. 397).

4 T ad eu sz S i n k o (A n t y k W y s p ia ń s k i e g o . W yd. 2, u zu p ełn ion e i roz­ szerzone. W arszaw a 1922, s. 27) stw ierd za na p o d sta w ie sp raw ozd ań d y rek ­ tora gim nazjum N ow o d w o rsk ieg o (Św. A n n y) w K rak ow ie, k tóre u k o ń czy ł poeta, że w szk ole W y s p i a ń s k i czy ta ł z tra g ed ii A n t y g o n ę i E l e k t r ę S o f o k l e s a , z I l ia d y dość dużo, ale z O d y s e i w ogóle nic.

5 W ysp iań sk i b y ł w gim nazjum uczn iem na ogół dość m iern ym , n ie w y ró żn ia ł się też postęp am i w język ach starożytn ych , jak w y n ik a z jeg o

(4)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 3

niej, w zw iązku z rosnącym i pogłębiającym się zainteresow aniem G recją i z w łasną twórczością poetycką, a także m alarską (ilu­ stra c je do Iliady), chciał zapoznać się dokładnie z H om erem i t r a ­ gikam i, czytał ich w przekładzie: tragikó w oraz Iliadę w prozaicz­ n y m tłum aczeniu fra n c u s k im 6, Odyseję, być może, rów nież po fra n ­ cusku (choć k o n k retn ej wiadom ości o ty m nie m am y), ale z pew ­ nością w polskim przekładzie Siem ieńskiego, k tó ry , jak kom uni­ k u je Leon P ło sz e w sk i7, poeta kujbił sobie w pierw szych dniach

stycznia 1905. W ynika to poza ty m niezbicie z dw óch faktów .

P o pierw sze, w rękopisie pierw szej red ak cji ak tu I Powrotu

Odysa (na osobnej kartce) z n ajd u je się n o ta tk a w skazująca, że

Fem ios pierw otnie, zam iast obecnego te k stu 8, śpiew ać m iał począt­ kow e w iersze Odysei „w edług tłum aczenia L. Siem ieńskiego“ . Po św ia d ectw szk oln ych , k tóre om aw ia S i n k o (op. cit., s. 12— 15). W ś w ia ­ d ectw ie d o jrza ło ści z obu języ k ó w starożytn ych za n o to w a n y jest p ostęp ty lk o d ostateczn y. O słab ym op an ow an iu tych ję z y k ó w św iad czą b łęd n e form y, jak „A oid es“ (zam iast „A oid os“) w P r o te s ila s ie i L a o d a m ii, lu b „cord ialis [zam iast c o rd ia le ] i t e r “ w L e l e w e l u (akt III, w . 46 WZ. S krótem WZ ozna­ czam y tu w yd.: S. W y s p i a ń s k i , Dzieła. P ierw sze w y d a n ie zbiorow e. T. 1— 5 w op racow an iu A d am a C h m i e l ą i T ad eu sza S i n к i, t. 6— 8 w opra­ cow an iu L eon a P ł o s z e w s k i e g o . W arszaw a 1924— 1932).

6 Zob. S i n k o , op. cit., s. 55, 78 i n. W u zu p ełn ien iu podanej tam (s. 79, p rzypis) w e d łu g listu do K arola M aszk ow sk iego z P aryża, z 3 V III 1891, w ia d o m o ści: „C zytam obecnie P r o m e t e u s z a A jsc h y lo sa “ — p rzytoczyć w a rto św ia d ectw o , że p o eta czy ta ł w tym sam ym czasie i O fia rnic e (a w ię c z p e w ­ n ością i całą O resteję), m ia n o w icie lis t do M aszk ow sk iego z 21 X 1891 (m ow a 0 obrazach P o u s s i n a ) : „Les b er g e r s d ’A r c a d ie — figu ra k ob ieca i n a ­ p rzeciw niej m ęsk a oparte o grob ow iec [...] — przychodzi na m y śl O restes 1 E lek tra u grobu A gam em n on a“. Iliadą „w d ok ład n iu teń k im prozą tłu m a ­ czen iu fra n cu sk im “ (list do L ucjana R ydla, z 10 V I 1896) k u p ił sobie p oeta w zw iązk u z p rojek tem ilu stro w a n ia poem atu, ale poza tym czytał Ilia dą w p rzek ład zie p o lsk im ( D m o c h o w s k i e g o lub m oże P o p i e l a z r. 1880), Jak św ia d czy A dam G r z y m a ł a - S i e d l e c k i ('W y s p i a ń s k i . C echy i e le ­ m e n ty jeg o tw órczości. K rak ów 1909, s. 4): „W spom nienia [...] ró w ieśn ik ó w W y sp ia ń sk ieg o m ów ią, iż I lia da b y ła jedną z n a jp ierw szy ch książek , n iem a l »czytanką« p óźn iejszego autora A ch il le i s “. Z lek tu ry p oetów greckich w p rzek ład ach fran cu sk ich w y w o d z i się zap ew n e „D iana“ zam iast „A rte­ m id y “ n ie ty lk o w e w czesn y m M e leagrze, ale i w P o w r o c ie O d y s a (akt II, w . 143), i fo rm y im ion, jak „A ndrom aka“ lu b „T elem ak “. W N o c y l i s t o ­ p a d o w e j (sc. 3) K ora n a zy w a w ła d cę k rain y p odziem nej rzym skim im ien iem „O rkus“, a g reck ie je g o im ię „P lu ton “ m iesza z „P lu tosem “, b óstw em u o sab iającym b og a ctw o (przy tym z k oń ców k ą łaciń sk ą: „ P lu tu s“).

7 P r z y p i s y k r y t y c z n e do WZ, t. 6, s. 278. 8 W Z, t. 5, s. 435, w . 90— 101.

(5)
(6)
(7)

6 S T E F A N S R E B R N Y

n y m z tych listów (do H enryka Opieńskiego, z 7 czerw ca 1892) n a­ pisać: „Jesteście na gruncie, rośniecie, kw itniecie, a nie, jak ja tu, gdzieś n a F rancuzy w yrzucony“. Te osobiste przeżycia znalazły w yraz w A chillesie W yspiańskiego, k tó ry dochodzi do świadom ości, że z oblegającym i T roję rodakam i nic go nie łączy i że jed y n y m (prócz najbliższego przyjaciela, Patroklosa) człow iekiem , k tó re m u czuje się bliski, jest obrońca Troi, H ektor. K oncepcja ta nie jest po p ro stu sprzeczna z Iliadą — m a w niej p u n k t zaczepienia; ale tu do­ ty k am y niezm iernie ważnej dla dalszych rozw ażań kw estii sposobu reagow ania W yspiańskiego na źródła, z k tó ry ch czerpie.

I w Iliadzie, k tó ra jest przecież „pieśnią o gniew ie A chillesa“ , b o h a te r usuw a się od w alk i przez dłuższy czas, póki z ręk i H ektora nie zginie Patroklos, trw a w tej postaw ie, co fataln ie odbija się na losach w ojsk achajskich. A le przyczyną takiego postępow ania je s t osobista krzyw da, k tó rą w yrządził m u naczelny wódz, A ga­ m em non. W yspiański zachow uje ten m otyw , lecz w dalszym ciągu w ysnuw a zeń owe szerokie i głębsze konsekw encje, o k tó ry ch b yła mowa. H om erow y A chilles m ówi w sporze z A gam em nonem (I 152— 160): „Nie p rzybyłem tu z powodu T rojan, bo nic m i nie zaw inili: nie uprow adzili wołów m oich ani koni, nie spustoszyli zasiew ów w m ojej żyznej F tii. P rzyb yliśm y tu z tobą, bezczel­ ny, dla twego zadowolenia, zdobywać na T rojanach zadośćuczynie­ nie dla ciebie i M enelaosa“ . I oto jakiej m etam orfozie uległy te sło­ w a w Achilleis (sc. 4, w. 115 i n.):

ja, m ocarz A try d ó w najem n y,

k tórym p rzejrzał dziś, — raz p ierw szy poczuł, że szczuto m n ie jak psa;

że m ord ow an i przeze m n ie — n iew in n i i że w tych czynach szla ch etn i — b ezczyn n i.

P ro ste m otyw y, proste, jednoznaczne słowa H om era uderzają w yobraźnię i m yśl poety i nab ierają dlań now ych znaczeń, przedu- chow iają się, o tw ierają przed nim i przed nam i now e, nieoczeki­ w ane perspektyw y. Z tak im i tw órczym i przekształceniam i źródeł spoty k am y się szczególnie często w pisanym w końcu r. 1904 i po­ czątkach 1905, a w yd an y m dopiero w dw a la ta później, w roku jego śm ierci, Powrocie O d y s a 15.

15 Zob. p rzyp is 10. C h m i e l w P r z y p i s a c h k r y t y c z n y c h d o P o w r o t u O d y s a (WZ, t. 5, s. 626) m ów i, że W y s p i a ń s k i oddał rzecz do druku w m arcu 1907, a 6 k w ietn ia o fia ro w a ł m u egzem plarz. T w ierd zi on rów n ież, że

(8)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 7

4

C zytelnik lub w idz Pow rotu Odysa nie m oże nie być uderzony dziw nym , zwłaszcza n a pierw szy rzu t oka, k o n tra ste m pom iędzy stosunkiem H om era do swego „przem yślnego“ b o h atera a stosun­ kiem do niego polskiego poety. D la H om era je st to postać w ca­ łej pełn i pozytyw na. O k ru tn a rozpraw a z panoszącym i się w jego dom u zalotnikam i żony jest w edług Odysei słuszna, jako je d y n y m ożliw y sposób odzyskania sw ych p raw , obrony dom u, ocalenia żony i syna; jest spraw iedliw ą k a rą w ym ierzoną w innym . O dys H om era — to przede w szystkim ten, k tó ry „w iele w y trzy m a ł“ (po­

ły tlas — jed e n z jego p ow tarzających się epitetów ), k tó ry z podzi­

w u godną energią, w ytrw ałością i niew yczerpaną w pom ysłach za­ radnością p o tra fił w yjść zwycięsko z najsroższych opresji. G dy okoliczności na to pozw alały, działał m ęstw em i siłą; gdy sy tuacja była nie do rozw iązania inaczej, uciekał się do podstępu, stosując tę tak c h a rak tery sty czn ą dla niego „przem yślność“ , k tó ra zarów ­ no w poecie, jak w jego słuchaczach budzi szczególne zaintereso­ w anie i sym patię. Odys jest „człowiekiem czynu“ ; tak nazw ie go M enelaos w Achilleis W yspiańskiego (sc. 3, w. 72) i tak u jm u je go już Sofokles w swojej trag ed ii Filoktetes (w. 1049— 1052): „Gdzie tacy [tj. ch y trzy, podstępni] są potrzebni, tak im jestem ; gdzie zaś trzeba ludzi p raw y ch i zacnych, tam nie znajdziesz b a r ­ dziej cnotliw ego ode m nie; m am ta k ą n a tu rę , że chcę zwyciężać w szędzie“ .

Zwyciężać... O to idzie: o cel, nie o środki. A le nie wszyscy są tego zdania. W tej sam ej trag ed ii syn A chillesa, Neoptolem os, sądzi inaczej (w. 49): „W olę postępując szlachetnie ponieść klęskę niż zwyciężyć nieuczciw ie“ .

M am y tu przeciw staw ienie sobie dwóch typów człowieka, dwóch zasadniczo różnych postaw wobec zagadnienia p raw d y i kłam stw a, pro stych i krzy w y ch dróg prow adzących do celu. Pod ty m w zglę-p oeta „ u zu zglę-p ełn ia ł“ tek st dram atu jeszcze w roku 1906. D o ty czy to za zglę-p ew ­ ne przede w szy stk im ak tu II, k tóry w ręk op isie za ch o w a ł się ty lk o w p ie r w ­ szej red a k cji (z datą 30 X II 1904), podczas gdy z obu p o zo sta ły ch a k tó w m a ­ m y po d w ie redakcje ręk op iśm ien n e; pom ięd zy tą redakcją a tek stem dru­ k o w a n y m są dość znaczne różnice (zw łaszcza w . 108— 133 i od w . 207 do k oń ca aktu). T w ierd zen ie, że p oeta u zu p ełn ia ł tek st jeszcze w r. 1906, opiera się zap ew n e na o sob istym k o n ta k cie C hm ielą z W yspiańskim , gdyż rap tu larz obejm u je ty lk o okres 2 V 1904 — 13 X II 1905.

(9)

8 S T E F A N S R E B R N Y

dem już u H om era b o h ater Iliady jest an tytezą b o h atera O dysei. Sofokles, pisząc sw oją „tragedię p raw d y “ , jak ją nazyw a Tadeusz Z ie liń s k i16, nie m ógł dać Odysowi za tow arzysza A chillesa, gdyż w ypadki rozgryw ające się w tej tragedii p rzy p a d a ją na czas po śm ierci bohatera Ilia d y : m usiał go więc zastąpić synem , k tó ry po nim odziedziczył ten podstaw ow y ry s jego c h a ra k te ru 17.

K o n trast Odysa i A chillesa dobitnie zaznaczony je s t w Iliadzie. „N ienaw istny mi jest na rów ni z w rotam i H adesu ten , kto co inne^ go u kryw a w duszy, a co innego m ów i“ — pow iada A chilles (IX 322 i n.); w ypow iada on te słowa, b y uzasadnić fa k t, że będzie p rzem aw iał szczerze i bez ogródek, i przy ty m w ypow iada je w od­ powiedzi na przem ów ienie Odysa. To przeciw staw ienie sobie dwóch głów nych bohaterów H om era pozostało na zawsze w m yśli a n ­ tycznej; bardzo charak tery sty czn y jest pod ty m w zględem dialog P lato n a Hippiasz mniejszy. I ta k samo będzie w Achilleis W yspiań­ skiego.

Co innego jed n a k przeciw staw ienie, a co innego w artościow anie porównawcze. Pod ty m w zględem dla H om era i dla czasu, w k tó ­ ry m poem aty H om eryckie pow stały, oba przeciw staw ne ty p y są sobie rów ne. P raw d a i kłam stw o są dla H om era rów no w arto ścio ­ we, o ile służą celom godziwym: ocaleniu w łasnem u, d o b ru bliskich, przyjaciół, tow arzyszy, rodaków . Pom ysłow e i m ąd re kłam stw a Odysa podobają się jego boskiej opiekunce A tenie nie m niej niż jego m ęstw o i w ytrw ałość. G dy Odys, pow róciw szy na Ita k ę , spotyka ją i nie poznaje, gdyż bogini p rzy b ra ła postać młodego p a­ sterza, i opowiada jej — nie chcąc zdradzić, kim je s t — zm yśloną historię o sobie, A tena z dobrotliw ym uśm iechem oświadcza, że dobrze go rozum ie, gdyż i sam a chętnie ucieka się do przem yśl­ nych podstępów . P raw d a u H om era nie jest w artością absolutną sam a w sobie.

Ale ju ż we wczesnej starożytności, w krótce po ostatecznym ukształtow aniu się poem atów H om eryckich w tej postaci, w jakiej je posiadam y, zaczyna się przew artościow anie Odysa. U derza — i m ożna b y nieom al rzec, zaskakuje nas — fak t, że praw ie wszę­ dzie, gdzie tzw. „racja sta n u “ w ym aga działania k łam stw em i zd ra­ dą, stosow ania bezwzględności i okrucieństw a, głów ną sprężyną 16 T. Z i e l i ń s k i , S o fo k le s i je g o tw ó r c z o ś ć tr a g iczn a . T łu m aczen ie K oła K la sy k ó w U.W. K raków 1928, s. 323.

(10)

W Y S P IA Ń S K IE G O „ P O W R Ó T O D Y S A “ 9

d ziałania je st Odys. I naw et nie tylko w w ypadkach „racji sta n u “ : z pobudek czysto osobistej zem sty pow oduje on śm ierć P alam e- desa, w edług najbardziej rozpow szechnionej w ersji — fałszyw ie i szalbierczo oskarżyw szy go o zdradę, w edług innej ;— topiąc go w m orzu w czasie połowu ryb. W zw iązku z ty m przew artościow a­ niem pojaw ia się naw et nowa genealogia Odysa: jest on jako by tylko nom in aln ie synem L aertesa, w rzeczywistości zaś synem arcy - oszusta Syzyfa, k tó ry uw iódł jego m atk ę 18.

T ak u ję ty Odys w ystępow ał już w eposie pohom eryckim ; p o tę­ g u je się to jeszcze w tragedii, k tó ra w iele tem atów czerpie z epo­ su pohom eryckiego. Odys w niezachow anej Ifigenii Sofoklesa pod­ s tę p n i i oszukańczą w ym ow ą skłaniał K lita jm e strę do p rzysła­ n ia córki pod TrojtJ n ib y to w celu m ałżeństw a z A c h ille sem 19; O dys w Hékabie E urypidesa prow adzi na śm ierć jej córkę Polikse- nę, i nie w zrusza go przypom nienie, że kiedyś H ekabe uratow ała m u życie; na w niosek Odysa w Trojankach zabity zostaje m ały A sty - anaks, synek H ektora; Odys we w spom nianym wyżej Filoktecie k łam stw em om otać p ró b u je b o h atera tragedii i za narzędzie z d ra ­ d y chce użyć szlachetnego N eoptolem a; p onury zaś tem at fałszyw e­ go oskarżenia P alam edesa opracow any b y ł w zaginionych utw o­ ra c h w szystkich trzech w ielkich tra g ik ó w 20.

Przyczynę tego przew artościow ania Odysa starano się tłu m a ­ czyć różnie; słusznie, ja k sądzę, kw estię postaw ił Z ie liń sk i21. Łączy on to zjaw isko z w pływ em nau k i religijno-m oralnej zw iązanej z im ieniem Apollona. W w ieku V II p.n.e., w związku z u zyska­ niem dom inującego stanow iska przez D elfy, w yroczną stolicę A pol­ lona, zaszły w H elladzie bardzo głębokie zm iany w dziedzinie po­ jęć relig ijn y ch i zw iązanych z nim i m oralnych. W ówczas to po raz pierw szy p raw d a otrzym ała sank cję boską, bóstw o uznane zostało

18 N ajstarszą w zm ian k ę o tym m am y w e fragm en cie jednej z n ieza ch o - w a n y c h traged ii A j s c h y l o s a ; ale z p ew n ością n ie A jsch y lo s to w y ­ m y ślił.

19 W E u r y p i d e s o w e j If ig enii w A u li d z ie sp row ad zen ie Ifig en ii od ­ b y w a się, jak w iad om o, w in n y sposób; ale i tam A gam em n on ob aw ia się, że je ś li n ie d okona o fiarow an ia córki, O dys podburzy p rzeciw n iem u w o j­ sko, a pod k o n iec A ch illes m ów i, że O d ys stan ął na czele tych, k tórzy m u przeszkodzą ocalić Ifig en ię.

20 N ie je s t to jednak regu ła bez w yjątk ów : O dys b yw a w tra g ed ii ró w n ież p o sta cią szlach etn ą, jak choćby w A ja s i e S o f o k l e s a .

21 Z i e l i ń s k i m ów i o tym w w ie lu sw y ch pracach, m. in. w op. cit., s. 326 i n.

(11)

10 S T E F A N S R E B R N Y

za źródło p raw d y i tylko p r a w d y 22. N ie znaczy to, oczywiście, by o d tąd w pew nych w ypadkach życia — przede w szystkim politycz­ nego i w ojennego — p rzestano nie tylko stosować, ale i usp raw ie­ dliw iać kłam stw o, przebiegłość i podstęp, ja k to zresztą czyni się i d zisiaj; ale praw da uznana została za w artość absolutną. „K łam stw u nie w olno tk n ąć się ciebie“ — m ów i do A pollona jego gorliw y czciciel i głosiciel jego praw d , sam po śm ierci w D elfach uczczony, P in d a r (IX oda p ity jsk a, w. 43). „K iedy człow iek n ajbard ziej po­ dobny b y w a do boga? — G dy m ówi p raw d ę “ — tak i aforyzm p rz y ­ pisyw ano Pitagorasow i, m ędrcow i nowej epoki (Stobaios X I 25). P in d a r w ielokrotnie w ysław ia praw dę: „K uj swój język na kow a­ dle p ra w d y “ (IV oda p ity jsk a, w. 88), „N ienaw istnym i k łam stw am i nie pokalaj swego ro d u “ (w. 99). K łam stw o p rzy stoi jed y n ie nie­ w olnikow i; „dla człowieka w olnego zwać się kłam cą — to szpetna p lam a “ — m ówi Sofokles w Trachinkach (w. 453 i n.). Toteż nic dziw nego, że P in d a r, w ysław iając praw dę, ostro potępia „lśniące i m igotliw e k łam stw a “ Odysa (VIII oda nem ejska, w. 25) i tw ie r­ dzi, że dzięki czarow i poezji H om era zyskał on sław ę, na k tó rą nie zasłużył (VII oda nem ejska, w. 20 i n.). P rzeciw staw ienie p ra w d y i przem yślności, a więc A chillesa i Odysa, stało się przeciw staw ie­ n iem w artościującym .

O dys jako postać negaty w na przeszedł do późniejszej tra d y ­ cji. U R zym ian do daw nych m otyw ów niechęci dołączył się now y — p atrio ty czn y : uw ażali się oni przecież za potom ków T rojan , toteż w zdobyciu Troi podstępem w idzieli nie ty lk o czyn nieetyczny, ale pon iek ąd krzyw dę osobistą. Postacią n egatyw ną jest więc Odys rów nież w czerpiącym z rzym skiej i późnorzym skiej tra d y c ji śre d ­ niowieczu: w średniow iecznym „rom ansie tro ja ń sk im “ w jego licznych odm ianach i wreszcie u D antego, k tó ry za w ykrad zenie tro ja ń sk ie g o P alladionu i zdobycie m iasta zdradą kazał m u p o k u ­ tow ać w piekle.

D la W yspiańskiego zagadnienie p raw d y i kłam stw a, p ro sty ch dró g i ch y try c h podstępów jest zawsze jasn e i jednoznaczne; żaden cel, n a w e t najczystszy i najszlachetniejszy, nie uśw ięca środków . W Nocy listopadowej bezw zględna słuszność sp raw y polskiej nie u spraw ied liw ia p ró b y uprow adzenia podstępem w ielkiego księcia K onstantego; czyn te n kładzie się czarną plam ą n a sam ych n aro

-22 P ierw szy m , który fa k t ten sfo rm u ło w a ł, b y ł L eopold S c h m i d t (E th ik d e r a lten G riechen , t. 2, s. 403).

(12)

12 S T E F A N S R E B R N Y

N ie w iem , czy bym m ógł sprostać? S z la c h e tn e zadanie. Sądzę, k u tem u trzeba m ieć ju ż p ow ołan ie.

W dalszym ciągu tej samej sceny (w. 197— 210) T ersytes po d­ chodzi do Odysa i m ówi szeptem:

Ja w iem , k to jesteś.

O D Y S

To się strzeż, d em onie, bo p ierw ej zginiesz, n iźli się zapłonię.

T E R S Y T E S

Ja cię n ie zdradzę, bom dorósł do dzieła, k tóre w tw ej g ło w ie 23 b ogin i poczęła.

O D Y S

N iech cię tw e żądze k ’tem u zb yt n ie śp ieszą, bo nim co zdziałasz, w przódzi cię p ow ieszą.

T E R S Y T E S

R ola ta nasza podobnoś jednaka. M niejsza: p ow ieszą króla czy żebraka.

O D Y S

B łaźnie!

T E R S Y T E S

O ceniaj u m y słu p rzytom ność. Jed n ak o p od li przejd ziem y w potom ność.

O D Y S

O dpow iem k ied y ś na ob elgę czynem .

T E R S Y T E S

T ym czasem sła w ą w y ro sn ę nad gm inem . J e śli p od stęp em laur O dysej zyska, n iech tej p od łości napatrzę się z bliska.

|л 1 е potępienie Odysa w ykracza u W yspiańskiego poza sp ra w ę p ro sty c h i krzyw ych dróg. W idzieliśm y, że już antyczna, pohom e- rycka, w roga Odysowi tra d y c ja piętnow ała nie ty lk o jego fałsz, ale i bezwzględność. Zło tkw i nie tylko w działaniu zdradą, ale i w dzia­ łan iu przem ocą. S tą d w y n ik ają bardzo daleko sięgające konsek­ w encje.

Życie jest w alką; przede w szystkim życie zbiorow e, grom adne, społeczne, życie narodów , historia. Nic się w h istorii nie dokonało bez w alki; pod każdym , naw et najbardziej pozy tyw ny m i k u ltu r a l­ nie płodnym faktem , z którego szeregi pokoleń czerpią ożywcze soki, leżą w arstw y zgliszcz i popiołów przesycone k rw ią 24. A więc w szel­

23 W p ierw od ru k u i w WZ: „m ej“ — n ie w ą tp liw y błąd korek ty.

24 Z tego p u nktu w id zen ia n iezm iern ie in teresu ją ca jest sc. 3 A c h il le i s (wT nam iocie M enelaosa) i w ogóle sam a p ostać M enelaosa. B ez w ą tp ien ia góruje on duchow o nad A gam em n on em , O dysem , D io m ed esem i in n ym i.

(13)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 11

dżinach p ow stan ia, z a tru w a je niejako w zarodku, zapow iada p rz y ­ szłą klęskę.

T aka po staw a poety określa z góry jego stosunek do Odysa. Ten, k tórego podstępow i zaw dzięczają Achaj o w ie zdobycie T roi, nie p rze b iera ją c y w środkach „człowiek czynu“ , ulega w Achilleis bez­ w zględnem u potępieniu; szalbierczej i b ru ta ln e j „czynności“ O dy­ sa p rzeciw staw iona tam jest szlachetna „bezczynność“ (por. p rzy ­ toczony w yżej w. 119 sc. 4) Achillesa.

W pieśni II Iliady „najszp etn iejszy z m ężów, jacy p rzy b y li pod Ilio n “ , w archoł i błazen T ersytes lży A gam em nona, za co zostaje przez Odysa skarcony i dotkliw ie uderzony laską. „B ył on n a jb a r­ dziej n ien a w istn y A chillesow i i O dysow i“ — m ówi poeta (w. 220). J a k A chilles w sporze z A gam em nonem zagroził, że o d p łyn ie do dom u (I 169 i n.), tak tera z on w zyw a A chajów do od w rotu (II 235 i n.) i u jm u je się za A chillesem , którego A gam em non skrzyw dził. Rzecz zrozum iała, że A chillesow i szczególnie w strę tn y by ł te n m ał­ p u jąc y go błazen. W yspiański szeroko rozbudow uje ten m oty w w A ch illeis; postać nieproszonego, ośmieszającego sprzym ierzeńca w niezw ykle su g esty w n y sposób potęguje traged ię sam otnego w śród ludzi A chillesa, rzucając na nią cień groteski, kom izm u i k u lm i­ n u jąc w m o n u m en taln y ch w swej w ykraczającej poza czas, m ie j­ sce i sy tu ację aforystyczności słow ach b o hatera (sc. 16, w. 74 i n.):

G dy A c h ille s w sw ej du m ie żagle w lo t rozw inął, w śród o k lask ów narodu T ersy tes odpłynął!

Dlaczego rów nież i Odysowi szczególnie nienaw istny b y ł T e rsy ­ tes, to nie m niej p lastycznie w y jaśn ia W yspiański, ale w y jaśn ia w sposób, p rzeciw k tó rem u gw ałtow nie zaprotestow ałby H om er.

Je ste śm y w Troi, w dom ostw ie P riam a (sc. 8). Odys dostał się ta m zdradą, p rze b ra n y w strój szlachetnego k ró la Traków , Rezosa, k tó ry szedł z pom ocą T rojanom i którego on z Diom edesem n a p a d ł pogrążonego w głębokim śnie i, pom ordow aw szy jego rów nież uśpioną św itę, od arł z szat i odesłał w tym stanie do nam io tu A ga­ m em nona jako rzekom ego „zakładnika z woli P ria m a “ (sc. 7, w. 110), a sam teraz, k n u ją c dalsze zam ysły, podszyw a się pod jego osobę. W pałacu k ró lew sk im obecny jest także T ersytes, k tó ry znalazł się tam jako h a n d la rz różnych drobiazgów , aby coś utargow ać i za­ razem w y patrzeć, co się da. Odys proponuje, by zręcznego s p ry ­ ciarza zatrzy m ać w Troi i używ ać jako szpiega. Tersytes, k tó ry go poznał po głosie, odpow iada na to (w. 65 i n.):

(14)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 13

ki „czyn“ , jak o a k t w alki, zaw iera w sobie pew ien elem ent zła_] To je st m yśl, k tó ra u W yspiańskiego pojaw ia się ju ż w e wczesnym , roz­ poczętym jeszcze w r. 1899 Meleagrze. M ówi ta m A talan ta (w. 1074 i n.): „T akich ludzi nie m a, k tó rz y b y jakiekolw iek dzieło spełnili bez żadnej w in y lub ujem nej strony, k tó rą sta ra ją się u k ry ć “ . W scen ie p rzed ostatn iej chce złagod zić okropność pogrom u i „zm azać zb rod n ię zd rad y“ (w. 115) przez obdarzenie życiem P riam a i jego rodziny. N a iron iczn ą u w a g ę O dysa: „Z aiste, w ie lk ie sło w a ła tw o płyną. — Ci, na k tó ry ch n ie p atrzysz... tam za cieb ie g in ą “ — odpow iada: „K tórych B óg zech ce, o ca li lu b zgn ęb i“ (w. 116— 118), i w ła d zą sw oją zakazuje m u d a l­ szeg o m ordu („Lecz tu ja rządzę — głos w asz n ic nie zn aczy“ — w. 122), za całe p o d zięk o w a n ie m ając d lań ty lk o słow a: „Spryt w a sz ocen iam “ (w. 120). W scen ie 1 sło w a O fiarn ik a (w. 93— 103) p ierw otn ie, w ed łu g obu red a k cji ręk o p iśm ien n y ch , m ia ły b yć słow am i M enelaosa, a w śród nich zn a m ien n e w iersze (95 i n.) o n iew sp ółm iern ości lu d zk iego w yob rażen ia o w in ie i karze z n ied ocieczon ą w o lą bożą: „Choć k to zaw in ił, n iezm ien n e są lo ty sło n eczn y ch grotów, [tj. strza ł sieją cy ch zarazę], które B óg ten [tj. A p ollon ] c isk a “. S cena 3 u k azu je M enelaosa w nocy; czu w a on w otocze­ n iu ofiarn ik ów , a w k ońcu scen y k a ż e im w z y w a ć cien ie um arłych. N oc, jak sa m pow iad a, „ogląda jego m y ś li“, gd y dzień „czyny ogląd a“ (w. 62). M yśli te n ie w ie le m ają w sp ó ln eg o z czyn am i dnia: w y g in ą ć m ają ci, k tórym on „obrożę sw o jeg o w ó d ztw a rzu cił na sz y ję “ (w. 28 i n.); „O nie daj, B oże, p o ­ w ró cić nikom u. N iech giną, zg in ą przek lęci, gdy ż a g iew k łó tn i w n ie śli w pokój dom u i łu p w y d ziercó w ich n ęci“ (w. 32— 35); „Daj trupom sła w ę, p o z w ó l w rócić z n iczy m “ (w. 37) — m odli się. J e st „d otk n ięty chorobą tę s k n o ty “ (w. 13). A le m im o to, ja k się okazuje, ten m arzyciel, m y śliciel, p rzeciw n ik g w a łtu i w o jn y — je s t lep iej od A gam em n on a p oin form ow an y 0 p la n ie O dysa i daje b ratu w sk a zó w k i w tej spraw ie. A w ię c aprobuje p o d stęp n y i ok ru tn y za m y sł O dysa? „W jego [tj. O dysa] z w y cięstw ie jest sp r a w y p o ło w a “ — m ó w i (w. 46). A druga połow a? — „G dy w ąż, co sp lo ­ tem sw y m sid ła ofiary, sam zasłu żon ej doczeka się k a ry “ (w. 48 i n.). A g a m em n o n tra fn ie się d om yśla, że i o n im M enelaos m y ś li tak sam o. I tak te ż będ zie; po p o w ro cie z w ojn y p a d n ie on z ręk i żony. A w ię c M enelaos je s t ob łu d n ik iem ? N ie: on je s t „ten, który sąd zi“ (w. 74). W idzi treść i dno sp r a w św ia ta ; p o tęp ia czyn y g w a łtu i zdrady, ale w id zi ich zgodność z dalej się g a ją c ą a tajem n iczą m y ślą bogów , k tórzy prow adzą św ia t przez k rew 1 grzech ku ja k im ś w y ższy m form om . T ak sam o b yło w św iecie bogów : Z eu s „sam zw a lczy ł p lem ię olb rzym ów “ (w. 76 i n.), aby n a ich p o w a lo ­ n y ch ciałach zb u d ow ać sw o je ś w ie tlis te królestw o. T ak sam o m u si się stać tera z n a ziem i: T roja m u si up aść, aby p o w sta ła k u ltu ra h elleń sk a, aby w z n ie sio n o „ św ią ty ń bożych dom y b ia łe w o liw n y ch ga ja ch “ (w. 78 i n.), aby H e lle n o w ie o p an ow ali „śp iew em i p ieśn ią ziem ie tych, co p adną“ (w. 81). T a k ie je s t przezn aczen ie, taki je s t w ieczn y proces rozw oju św ia ta — i zm ie­ n ić tu n ic niepodobna. I tak sam o szla ch etn y A ch illes m u si b łysn ąć i zgasnąć ja k m eteor, m u si zabić H ektora, bo k u tem u je s t p rzeznaczony, m im o że dusza je g o rw ie się ku p rzy ja źn i z H ektorem .

(15)

14 S T E F A N S R E B R N Y

M yśl ta tow arzyszy poecie stale, rozw ija się i k s z ta łtu je 25, b y w reszcie najpełn iejsze sform ułow anie znaleźć w pisanej w latach 1904— 1905 Skałce (akt III, w. 17 i n.):

J ed en j e s t 26 P ra w d y w ieczn y bieg: że n ie m asz życia, krom p rzez grzech; jed en jest ży w y m w ieczn y los:

w za jem n y ch zbrodni w a ży ć cios.

T ak m ów i Śm ierć do B iskupa w odpowiedzi na jęgo słowa: „Dla P ra w d y jeno wiecznej sto ję “ . Bez zła nie m a „czynu“ , ale bez „czy­ n u “ nie m a życia. N ieskalana, czysta, w ysoka P ra w d a B iskupa

w e Ś m ierci jeno w ieczn ie trw a. Gdy ż y w i życiem poczną żyć — — m ów i dalej Śm ierć —

z ży w y m i ty n ie m ożesz być.

W sam ym pojęciu czynu, a więc i życia, tkw i tragizm ; tragizm ten leży w stru k tu rz e św iata.

Są dw ie p raw d y rów norzędne i rów nie niezniszczalne, choć w iecznie m iędzy sobą sprzeczne: ujęcie św iata m o ralne i ujęcie św iata tragiczne. Tę sprzeczność w przekonaniu W yspiańskiego go­ dzi w sobie w jak iś sposób Bóg; ale sposób te n jest dla człowieka n ie p o ję ty 27. S tąd w Powrocie Odysa ustępy takie, jak w akcie II (w. 211— 216: „ Ja w m yśli tu ta j m am żmij gniazdo. / Tu, w m yśli — p atrzaj: tu ta j — to d ar boży. / To oni, ojcze, przek leń -25 P ierw szy — o ile się n ie m y lę — zw rócił n a to u w a g ę Ign acy M a - t u s z e w s k i (M e t a f i z y k a W y s p ia ń sk ie g o . M y ś l P o l s k a , II, 1916, z. 3. P rzed ru k w tom ie: S tu d i a o Ż e r o m s k i m i W y s p i a ń s k i m . W arszaw a br.).

26 T ak je s t w pierw od ru k u , bez w ą tp ien ia pop raw n ie, w o b ec b rzm ien ia w . 19; w WZ: „jest je d e n “. D robny ten błąd gin ie zresztą W istn y m m orzu g ru b ych b łęd ó w drukarskich, zn iek ształcających tom y 1—5 te g o w yd an ia.

27 K o ł a c z k o w s k i , w k tórego książce (S ta n i s ł a w W y s p ia ń s k i . R zecz 0 traged iach i tragizm ie. P oznań 1922) znaleźć m ożna szereg trafn ych i g łę - b o k ich m y śli w in terp reta cji P o w r o tu , m ów i w zw iązk u z tym (s. 141): „ C złow iek m ieści w sobie to tragiczne p rzeciw ień stw o , in sty n k ty grzechu 1 e ty k ę , która go p otęp ia, on jed n o ścią tych p rzeciw ień stw . B óg je st źró­ d łem ty ch sprzeczności, z n ieg o b ow iem b ierze p oczątek i k lą tw a -in sty n k t, i k a r a -e ty k a , sp ra w ied liw o ść. T ran sp ozycja m eta fizy czn a je s t taka: B ó g k arze za to, co stw o rzy ł!“ W yrażenie K o ła czk o w sk ieg o „ k lą tw a -in sty n k t“ n a w ią zu je do fak tu , że W y s p i a ń s k i sp raw ę tę łą czy często z tragicz­ n y m w y o b ra żen iem dźw igan ej przez czło w iek a k lą tw y (por. a k t I, w . 58, 301, 335, 379 i n.; ak t II, w . 213).

(16)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 15

stw o mi każą / pełnić — to oni m ię tą siłą darzą, / że ja przez pod­ łość idę — z jasn ą tw arzą. / Ta moc od Boga je s t“), a przede w szy st­ kim w. 332— 342 a k tu I. Tu Odys, w chw ili gdy się zdecydow ał na

dokonanie zem sty n ad zalotnikam i, gdy u jrz a ł przed sobą ,,czyn ' i dzieło“ (w. 333), czuje dziw ną ulgę i zastanaw iając się n ad jej przyczyną m ów i (w. 336 i n.):

C zyli w id o k tw ój, synu? — C zyli k rw i w o ń św ieżej? I tęsk n o ta k u rzezi? — W k tórej B óg pom oże; p o m agał m i w tym zaw sze Bóg. — Znam d zieła boże! W id ziałem okrąg ten — jak lu d zie żyją,

i w iem , że k rzyw d ą m ożna żyć; — jak tuczą się i tyją w b ło g o s ła w ie ń stw ie B o g a — co przek lin a

tym , że pom oże w złem !

J e st to m yśl tkw iąca korzeniam i w m yśleniu relig ijn y m grec­ kim . Z zaginionej trag ed ii A jschylosa Niobe zachow ały się cyto w a­ ne — i potępione — przez P lato n a (Państw o, ks. II, rozdz. 19) słowa; „Bóg stw arza ludziom w inę, gdy chce dom wyniszczyć do szczętu“ 28. 0 ty m sam ym m ów i G oethe w sły nn y m w ierszu zaczynającym się od słów: „Wer nie sein Brot m it Tränen ass...“

Filozoficzne stw ierdzen ie „zm azy“ (miasm a) — aby użyć poję­ cia i term in u antycznego — zaw artej w samej istocie „czynu“ praktycznie staw ia wobec dylem atu: życie przez grzech albo śm ierć przez świętość. P otępienie czynu, o k tó ry m była mowa, stw ierdzam y u W yspiańskiego w sposób nie pozostaw iający w ątpliw ości; ale rów ­ nocześnie — k tóż nie p am ięta ty lu innych ustępów będących ra ­ czej w ezw aniem do czynu, jego gloryfikacją? „Błogosław czyn 1 rzeszę“ — m odli się K onrad w W yzw o le niu (akt II, w. 1559). P a ­ rafraza hym nu Veni Creator kończy się słowami: „Zwól z W iarą wieków podjąć CZY N “ (ostatni w yraz w y d ruk ow an y m ajusku łą).

28 N ie chcę p rzez to p ow ied zieć, że m y śl tę zaw d zięcza p oeta lek tu rze; raczej jest ona u n ie g o p rzeżyciem głęb ok o osobistym , od le k tu r y n ie z a ­ leżnym . N ie m am y żad n ych w sk a zó w ek na to, by czytał P a ń s t w o P l a t o n a . Jeżeli jednak brać *pod u w a g ę m o żliw o ść potrącen ia w tym k ieru n k u p rzez lek tu rę dzieł an ty czn y ch , to m ożna by tu m y śleć o stro fie chóru w Pe rsa c h A j s c h y l o s a (w. 93— 101), m ów iącej o „bożym o sz u stw ie “ (por. w P o w r o c i e O d y sa akt I, w . 306 i n.: „O dziecko, nie w y zy w a j ty — sił p rzyrod zen ia, k tórym i rządzi B ó g — i sid ła d u sze“), a także i o w . 742 tejże traged ii: „G dy kto sam śp ie sz y [do złego czyn u ], i bóg się p rzyłącza“. T en o sta tn i w iersz szczególn ie n ad aje się do zesta w ien ia ze słow am i: „w b ło g o s ła w ie ń ­ stw ie Boga, co p rzek lin a tym , że pom oże w złem “ (P o w r ó t O d y s a , ak t I, w . 341 i n.).

(17)

16 S T E F A N S R E B R N Y

K lą tw a rzucona przez biskupa S tan isław a na kró la w im ię w ysokiej i czystej P ra w d y jest w iną. „Śm iałość“ i „Św iętość“ — ja k m ów i p oeta w w ydanym z p apierów p ośm iertn y ch A r g u m e n t u m do dra­

m a tu króla Bolesława i biskupa Stanisława 29 — są czy nn ikam i ró w ­

norzędnym i w życiu narodu; A r g u m e n t u m kończy się słow am i: W stań cie do w a lk i szerm ierze przez w ieczn o ść,

osądzi c z y n y w a sz e B óg — K onieczność!

P a trz ą c w tw arz tragicznej sprzeczności zaw artej w istocie b y ­ tu, a rozw iązalnej tylko w Bogu-K onieczności, stając wobec d y ­ lem atu Życia i Śm ierci — W yspiański w ybiera Życie.

5

Zaw iązek Pow rotu Odysa z n ajd u jem y ju ż w Achilleis. W scenie 4 (w. 84 i n.) m ówi tam A chilles o Odysie:

R ozum em idąc, d arem n o się trudzi; w zgard ę zdob ęd zie u b ogów i ludzi. K ied y ś się ocknie, a b y m n ie w sp om in ać; b ędzie już późno, b y ży w o t zaczynać.

A w scenie 25, gdy A chajow ie dzięki podstępow i u k n u tem u przez Odysa w darli się do Troi i opanow ali pałac królew ski, O dys w yzy­ wa do w alki Rezosa; zanim jed n a k doszło do starcia, k ró l T raków pada ugodzony znienacka strz a łą D iom edesa. Odys pochyla się nad u m ierający m i m ów i (w. 97 i n.):

Śm ierć tw oja b yła konieczn a... człow iecze. M yślałem , że ty boży — i ju ż d rżałem w lęku, je ś li m oc boża z ja w i się w tw y m ręku. Rezos odpowiada:

W iedz, że m oc boża ja w i się w m ej duszy. P rzek leń stw o B oga cia ło tw o je skruszy. P rzepow iednie te spełnią się w Powrocie Odysa.

W Odysei, jak wiadomo, zakończenie jest szczęśliwe: Odys m u ­ siał w praw dzie, wróciw szy do ojczyzny, przecierpieć jeszcze wiele, ale ostatecznie zwyciężył, w y tę p ił zalotników , odzyskał tro n i od­ tąd szczęśliwie będzie panow ał na Itace. A le k to wie, czy i ta m nie znalazł W yspiański czegoś, co m ogło stać się zaw iązkiem jego tak bardzo od H om era odbiegającej koncepcji, koncepcji pow rotu jako

(18)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 17

tragicznej k a ta stro fy . Z nalazł to je d n a k n ie ty le w au te n ty cz n y m tek ście H om era, ile w przekład zie Siem ieńskiego. W pieśni V II

Odysei k ró l A lkinoos zapow iada, że naizajutrz Feakow ie odstaw ić

m ają szczęśliwie Odysa do ojczyzny, „a ta m następ n ie dozna on tego, co m u D ola i surow e P rząd k i w y p rz ę d ły p rzy urodzeniu“ — tj. po prostu: tego, co m u przeznaczono, co go czeka. U S iem ieńskie­ go te p ro ste słowa brzm ią znacznie b ard ziej znacząco i — groźnie:

A ż gd y sta n ie na m iejscu , n ie c h s ię tam rozlicza z w y r o k a m i przeznaczeń....

T ak im w łaśnie „rozliczeniem się “ je s t P ow rót O dysa: je s t p rze ­ budzen iem się duszy i jej sądem n a d cały m życiem człow ieka.

O dys W yspiańskiego w raca do ojczyzny jako nędzarz, żebrak. W podobnej postaci w idzim y go i w Odysei; ale tam jest to m aska p rz y b ra n a um yślnie, aby nie b y ć poznanym : jego boska o p iek u n k a A ten a czarodziejską w ładzą zm ienia jego postać. Tu zaś obecny jego w ygląd jest jego praw d ziw ą postacią, jest w y n ikiem w ielo­ letniej tułaczki, tru d ó w i nieszczęść. ; W Odysei p rzy by w a on na Ita k ę bezpośrednio od Feaków , gdzie podziw iano jego urodę, k tó ra w zbudziła n aw et nieśm iałą m iłość k ró le w n y N ausikai; m im o to je d ­ n ak są ta m m iejsca, k tó re nie m ów ią w praw dzie w yraźn ie o ist­ nieniu koncepcji „n atu raln eg o “ żeb ractw a Odysa, ale mogą n asunąć tak ą m y ś l 30, gdy np. (XIX 370 i n.) s ta ra jego p iastu nk a EurykLe- ja przypuszcza, że i z niego m oże ta k sam o n atrząsały się obce kobiety, ja k dziś z nieznanego sta rc a-ż eb ra k a n a trząsają się słu­ żebne. M ogło to potrącić w yo b raźn ię W yspiańskiego w k ie ru n k u now ej in te rp re ta c ji żebraczej p o staci b o h a te ra — in te rp re ta c ji łą­ czącej się, rzecz prosta, organicznie z całością koncepcji p oety 31.

U H o m era w iększa część niepow odzeń i klęsk Odysa je s t w y n i­ kiem gniew u Posejdona, k tó ry go ściga za oślepienie swego syna, Cyklopa P olifem a (dokonane zresztą w obronie życia w łasnego i tow arzyszy przed zagładą czekającą ich z rąk ludożerczego po­

30 W yp o w ia d a n o n a w e t p rzy p u szczen ie, że m am y tu do c z y n ie n ia ze śla d a m i od m ien n ej w e r sji m itu.

31 I w tej sp ra w ie m ógł od egrać p e w n ą ro lę p rzek ład S i e m i e ń s k i e - g o: w e w sp o m n ia n y m u stęp ie E u r y k le ja m ó w i, w d osłow n ym p rzek ła d zie: »gdy p r z y sz e d ł do czy jeg o ś d om u “ — S ie m ie ń sk i tłu m aczy: „gdy ch o d ził po żeb ran ym ch le b ie “. P o d o b n ie w w . 532 i n. p ie ś n i IX P o lifem i w w . 114 p ie ś n i X I T ejresja sz m ów ią, że O dys m a „późno w rócić n ie sz c z ę śliw ie [k a k ó s]“ ; u S ie m ie ń sk ie g o i tu, i tam : „jak n ęd za rz“.

(19)

18 S T E F A N S R E B R N Y

tw ora); a więc — bóg je st jego wrogiem , aczkolw iek ze w zględów czysto osobistych. S tą d — „Bóg jest m oim w rogiem “ — pow ie Odys W yspiańskiego (akt I, w. 55), ale w jakże in n y m sensie! Po w raca

on (w. 54 i n.)

stra szliw ą , m ściw ą ręk ą B oga ścigan y, —

— gonią za nim (w. 111 i n.):

k lą tw y , — k rzyw d y, — żale, — p rzek leń stw a ludzi, — k tórym B óg p rzy d a je siły.

Pow rócił nie w zam iarze pozostania; w ytęp ienie zalotników i odzyskanie władzy, dom u i m ienia nie leży p ierw o tnie w jego zam iarach.

B o ję się w dom mój w e j ś ć ---— m ów i (akt I, w. 58 i n.) ---—

i k lą tw ę w n osić. U m y śliłem li zd ała przyjrzeć s i ę , popatrzeć; jak dziad w ęd ro w n y — o jałm u żn ę prosić, b y m i d ali tej stra w y s a m e j , co tu w arzą, i bym odszedł, p rzek lęty — dalej. —

P rzem ien ił się nie ty lk o zew nętrznie: we w n ętrzu jego dokonał się przełom . D otąd żył on życiem „czynu“ , „szedł rozum em “ , ja k pow iedział o nim A chilles, staw iał przed sobą cele jasne, proste, m a te ria ln e — i torow ał sobie do nich drogę, nie licząc się z niczym , przem ocą i podstępem . Silnym uderzeniem pięści zdusił w sobie głos duszy i oddał się całkow icie „losowi żyw y ch“ — „w zajem ­ n y c h zbrodni ważyć cios“. „K rw i m ojej przed ałem m ą duszę“ — m ów i z przerażen iem (akt I, w. 30&). Całe życie przeżył krw ią, m ięśniam i, „m ądrością życiow ą“ — ale nie duszą; sprzedał duszę — i tera z szuka jej w rozpaczy. K iedyś przecież i on ją m iał — dawno, w e wczesnej młodości...

Przed oczy m oje przyjdź — przyjdź, duszo, do m nie!

— w ołać będzie w ostatniej scenie d ram a tu (akt III, w. 72 i n.) — M łodości, k w iecie, w iosn o, p otęgo uroku,

m łod ości — w róć — w róć do m nie, n ie zgasaj w la t m roku! Zrozum iał, że ó w „przem yślny O dys“ , ów „człowiek czy nu “ był ty lk o jak im ś zew n ętrzn y m fantom em , k tó ry sw oją b ru ta ln ą siłą

(20)

W Y S P IA Ń S K IE G O „ P O W R Ó T O D Y S A “ 19

ujarzm ił praw dziw ego Odysa. „K rew m o ja “ — to nie „ ja “ ; k to k rw i swojej sprzedał duszę, te n sprzedał sw oje „ ja “ — i zwie się „ N ik t“ . I dlatego O dys u W yspiańskiego m ówi o sobie: „Jeste m N ik t“ 32. N aty k am y się tu n a szczególnie fascy nujący p rzyk ład owego opisanego w yżej (s. 5 i n.) sposobu reagow ania poety na źródła, z k tó ­ rych czerpie, i n ad aw an ia im now ych znaczeń. W pieśni IX Odysei boh ater, dostaw szy się do niew oli dzikiego Cyklopa P olifem a i za­ p y ta n y przezeń, jak się nazyw a, odpow iada, że na im ię m u N ikt. G dy potem oślepiony olbrzym wzyw a na pomoc in n ych C yklopów , ci p y tają , k to go skrzyw dził. „N ikt“ — odpow iada Polifem . Ano, skoro n ik t n ie skrzyw dził, to pomoc niepotrzebna... Z tego — lu d o ­ wego w sw ym c h arak terze — ż a rtu , m alującego pom ysłow ość przem yślnego Odysa, narodziła się głęboka i tragiczna koncepcja W yspiańskiego.

U H om era, jak już w spom niano, Odys w raca na Itak ę na okręcie Feaków , k tó rz y go gościnnie p rzy jęli i na odjezdnym obdarow ali bogato. W Odysei Feakow ie — to lud zam ieszkujący jakąś oddalo­ ną w y s p ę 33 w śród m orza, lud żeglarski (naw et im iona ich sk ład ają się przew ażnie z p ierw iastków m ów iących o m orzu, okrętach , że­ gludze), lud nie zn ający w ojen, spokojny, żyjący wesoło i bez trosk. W H om eryckich Feakach nie m a na ogół nic fantastycznego, b aje c z ­ nego — prócz jednej rzeczy. O k ręty ich to nie zw ykłe o k rę ty — nie trzeba im sterników , bo rozum ieją m yśli ludzkie i sam e w szę­ dzie tra fią ; płyną z niezw ykłą szybkością, otulone w m głę — n a j­ widoczniej niew idzialne; nie toną nigdy, nie straszna im żadna burza. Człowiek, którego przew ożą, zasypia naty ch m iast po w stą ­

32 „Otom jest n ik t — k rw i m ojej p rzed ałem m ą d u szę“ (akt I, w . 308). Zarów no w p ierw od ru k u , jak w WZ czytam y, co praw da: „otom je s t n ic “, ale p op raw k a w y d a je się k on ieczn a: p rzedtem O dys m ów ił: „I jestem lu d ziom n ik t“ (akt I, w . 269). W d alszym ciągu aktu na p y ta n ie M edona: „K to tu je s t? “ — O dys odpow iada: „N ik t“ (w. 394). — W obec z u p ełn ie jasn ej in terp reta cji im ien ia „N ik t“, danej przez p o etę w P o w r o c ie O d y s a , trudno p rzyjąć h ip o tezę S i n к i {W stą p do to m u p ią te g o WZ, s. L X V i n.), że O dys n ad ał so b ie to im ię w czasie p ob y tu u F ea k ó w , gdy pod w ra żen iem ich n iew in n eg o , b eztrosk iego życia zaczął cen ić „nie sukces, ścią g a ją cy k lą tw ę i sła w ę , lecz zap om n ien ie czło w iek a b ezim ien n ego (N ikt)“. S łu szn iej p o tra k to w a ł S in k o tę sp raw ę w A n t y k u W y s p ia ń s k i e g o (s. 307, przyp is).

33 W ła ściw ie kraj F eak ów , Scheria, n ie je s t .w O d y s e i n igd zie w y ra źn ie n a zw a n y w y sp ą , ale w szy stk o , czego się o n im i o jego m ieszk ań cach d o ­ w iad u jem y, w y w o łu je w ra żen ie, że m ow a o w y sp ie — i tak to rozu m ian o już w starożytn ości.

(21)

20 S T E F A N S R E B R N Y

pieniu na ich o k ręt i p o grążony jest w e śnie w czasie całej podróży. Feakow ie są, ja k m ów i ich król, „przew oźnikam i w szystkich“ (VIII 566), a samo ich im ię ( P h a i a k e s ) oznacza „ciem noszarych“ ; kolor ten (phaios) w y stęp u je n iera z w poezji w zw iązku z podziem ną k r a ­ in ą um arłych i je st kolo rem żałoby. W ydaje się bardzo praw d o p o ­ dobne, że pierw otnie, przed H om erem , byli to przew oźnicy dusz na ta m te n ś w ia t34. In te rp re ta c ja tak a debatow ana b y ła w lite ra tu rz e naukow ej; W yspiański m ógł to znaleźć w jak im ś o p ra c o w a n iu 35. W dram acie W yspiańskiego, gdzie Odys pow raca do ojczyzny jak o nędzarz, gdzie jego łach m an y żebracze nie są udaniem , lecz w y rażają rzeczyw isty sta n rzeczy, b o h a te r nie m ógł p rzybyć na okręcie Feaków ; toteż p rzy b y w a on tu na Ita k ę na sta tk u k o r­ sarskim T afijczyków J T afijskich k o rsarzy znam y i z O dysei; H om er w spom ina o nich jak o o ro zbó jnik ach m orskich i poryw aczach ludzi, k tó ry ch potem sp rzedają do niew oli. A le korsarstw o nie jest u Ho­ m era zajęciem hańbiącym : k ró l T afijczyków M entes był ongi p rz y ­ jacielem Odysa (I 187); jeg o postać p rzy b iera A tena, gdy w pieśni I odwiedza Telem aka.

T afijczycy są korsarzam i i u W yspiańskiego, ale tajem nicza a u ­ ra otaczająca Feaków została na nich przeniesiona. Przeniesienie to nie jest całkow icie dow olne i a rb itra ln e : poeta znalazł i tu pod­ staw ę w tra d y c ji an tyczn ej, 7 k tó rej elem entów zbudow ał, swoim 34 H o m e r u ży w a o k reślen ia „p rzew oźn icy w sz y stk ic h “ w znaczeniu d a ­ lek im od m y ś li o zaśw iatach : F e a k o w ie b ezp ieczn ie p rzew ożą w szy stk ich przez m orze, za co n a w et g n ie w a się na nich pan mórz, P osejdon. A le w zw iązk u z ta jem n iczo ścią ich o k rętó w trudno się oprzeć m yśli, że p ierw o tn ie zn aczyło to coś in n ego.

35 P ó łto m drugi tom u 3 R o s c h e r a A u s fü h r l ic h e s L e x ik o n d e r g r i e c h i ­ schen u n d röm isch en M y t h o lo g i e w y ch o d ził zeszy ta m i w latach 1902— 1909; a rty k u ł pióra J e s s e n a P h a ia k e n ob ejm u je szp a lty 2203—2219, c a ły zaś tom — ogółem szp alt 3472, ze sz y t w ię c za w iera ją cy ten a rty k u ł z p ew n ością u k azał się jeszcze w czasie p racy W y s p i a ń s k i e g o nad P o w r o t e m O dysa. J essen w p raw d zie odrzuca w sp o m n ia n ą w y żej in terp retację, a le ją w ym ien ia. Z resztą n iek o n ieczn ie z R osch era m u sia ł p o eta zaczerpnąć tę w iadom ość. — M ożliw e, że ustęp O d y s e i o cu d o w n y ch o k rętach F eak ów W ysp iań sk i czy ta ł w jak im ś in n ym tłu m aczen iu lu b w o ry g in a le — S i e m i e ń s k i n ie zrozu­ m ia ł tego m iejsca, sło w a o ry g in a łu : „otu lon e m głą i chm u rą“ od n iósł do w ie r sz y poprzednich i p rzełożył: „T rafią w n ajd alsze k raje, znajdą w szy stk ie grod y Śród m g ieł i nocy cza rn y ch “ (s. 198). Ten u stęp H o m e r a m ógłby m ieć zn aczen ie dla u jęcia F e a k ó w jako p rzew o źn ik ó w n a tam ten św iat. A le m ogło w y sta rczy ć zap ozn an ie się z in terp reta cją filo lo g ó w . U R oschera sło w a H om era oddane są, rzecz jasn a, p opraw nie.

(22)

W Y S P IA Ń S K IE G O „ P O W R O T O D Y S A “ 21

zwyczajem , całkiem now ą k o n stru k cję. T afijczycy zam ieszkują g rupę m ałych wysp na M orzu Jońskim , w najbliższym sąsiedztw ie położonej na północ od Ita k i w yspy L eu k ady (czyli B i a ł e j ) 36, a „Biała sk ała“ (Leukas p etra) wznosi się u w ejścia do k ra in y u m ar­ łych; tam tę d y w o statniej pieśni Odysei H erm es prow adzi dusze za­ bity ch zalotników . U W yspiańskiego (akt I, w. 189 i n.) Tafijczycy u dają się:

za sk a łę trupią, — za m ur b iały, p łyn ąc w ta jem n ic kraj, p rzez m orsk ie w ały. Ale rów nocześnie n a p y tan ie Telem aka:

P o cóż p ły n iecie?

— T afijczyk odpowiada (w. 195 i n.):

P o łup, — co się zdarzy, ł a t w y

---O braz ich drga nieu stan nie, m ieni się; poeta nie daje w yraźnej odpowiedzi, kogo m am y przed sobą: zw ykłych korsarzy czy gości z tam teg o ś w ia ta 37. Podobnie i zw iązany z nim i m otyw „dalekich m órz“ , k tó ry , ja k m uzyczny m o tyw przew odni, przew ija się poprzez cały d ram at, m a sens wieloznaczny i zm ienny.

M am y tu do czynienia z c h a rak tery sty czn ą cechą sym bolizm u W yspiańskiego: rozwiewnością, i zm iennością kontu ró w , nieuch w yt­ n y m rozszerzaniem się i zacieśnianiem znaczeń, ciągłą oscylacją m iędzy k on k retem i aluzją. Sym bole jego w ib ru ją stale, to roz­ p ływ ają się p raw ie we m gle, to znów k o n k rety z u ją się w ostro za­ znaczonej jednoznaczności ry sun k u.

Z jaw isko to dostrzegam y już w e wczesnej tw órczości poety. G dy odsłania się przed nam i scena W arszawianki, m am y p rzed sobą, zdaw ałoby się, d ram a t in d y w id u aln y n a tle w ypadków ogólnona­ rodowych. M am y przed sobą m łodą dziew czynę, k tó rej narzeczony ginie w b itw ie grochow skiej — i w pierw szej chw ili nic więcej w niej nie w idzim y. A le oto coś się zm ienia. Nie wiadomo, kiedy się ta zm iana dokonała, nie w iadom o, ja k się dokonała, ale oto n ag le

3fi W ręk o p isie n a ry so w a ł W y s p i a ń s k i m apkę w y sp na M orzu J o ń ­ skim .

37 W ręk o p isie w . 190 b rzm iał p ierw o tn ie: „płynąc do A cheron tu w ód, przez m orsk ie w a ły “, co ju ż w y ra źn ie m ó w iło o z a św ia to w y m ch arakterze żeg lu g i F eak ów . P o eta z m ie n ił. jed n ak tek st, u su w a ją c zb yt jednoznaczną „kropkę nad i“.

(23)

22 S T E F A N S R E B R N Y

k o n tu ry postaci M arii zaczynają się rozszerzać, giną w e m gle ja ­ kiejś, w nieskończoności się ro ztap iają. Ju ż nie M aria, pan ien k a rom antyczna z d w orku na przedm ieściu W arszaw y, stoi przed nam i, ale sym bol Polski. Je j łzy — to ju ż nie łzy narzeczonej po stracie ukochanego, to łzy całego naro du; jej ból i żałoba — to ból i żałoba Polski, k tó ra p o rw ała się do czynu, czując z góry czynu tego bezsiłę i beznadziejność.

B y ła m w olną, b u n tow n a p rzem ocy: oto m ię w k a jd a n y zakuto. B y ła m panią, oto m am b yć sługą, bom dłoń w zn io sła ,

sk ow an ą dłoń n ieu d oln ą. — Z agojone m i ra n y rozpruto. O tom w niem ocy,

żelazną sp o w ita kolczugą.

To m ówi (w. 412—420) Polska, nie d aw na M aria. M arią jed nak rów nocześnie być nie przestaje, i z chw ilą, gdy m inęło najw yższe napięcie, znów m am y przed sobą M arię tak ą, jak ą by ła na p ocząt­ k u , i p y tam y sam ych siebie, co to jest, co w idzim y na scenie: in ­ d y w idu u m czy sym bol?

W ieloznaczność i w ieloplanow ość postaci rozszerzać się może na całą akcję dram atyczn ą. T ak jest w Weselu. „Nasza dzisiejsza w ie j­ ska P o lsk a“ — jak m ów i poeta w opisie scenerii. A obok niej in ­ telig en cja — poeta, m alarz, d ziennikarz, p a n n y z m iasta... W g ro ­ teskow e fo rm y u ję ty obraz współczesnego życia polskiego, om al że nie sztuka obyczajowa. A le to ty lk o pierw szy, zw ierzchni p lan d ra ­ m atu. W p a tru je m y się głębiej, spod tego planu w yziera d ru g i — trag ed ia ogólnonarodow a: to P o lsk a na przełom ie stuleci, Polska snem niew oli i niem ocy zd jęta, sam a z siebie się śm ieje n a j­ k rw aw szy m śm iechem . Lecz oto jeszcze bardziej rozsuw ają się ram y , rozpływ ają się w pow szechności k o n tu ry akcji — i m am y ju ż przed sobą trzeci, najg łębszy p la n d ram a tu , p la n ogólnoludzki, niezależną od m iejsca i czasu śm ieszną traged ię d nia powszedniego, m ałości na codzień i w ielkości od św ięta, tragedię życia m ałego, gdzie podniesienie ducha jest ty lk o chw ilą, m ijają c ą b ezpow rot­ nie i zapom inaną n aty ch m iast, ja k gdyby jej n ig d y nie było. Te trz y p lan y istn ieją rów nocześnie, przelew ają się w siebie w zajem ­ nie, prześw iecają jeden przez drugi. N a tej samej p od staw ie — w ie- loplanowości — opiera się jeszcze jedno, o d ręb ne i chyba jedy n e

(24)

W Y S P IA Ń S K IE G O „P O W R Ó T O D Y S A “ 23

w swoim ro d zaju zjaw isko kom pozycyjne, o k tó ry m będzie m owa

później. ——

W racam y do przerw anego w ątku. Odys chciał uciec od swego losu; okazało się jedn ak , że nie jest to tak ie proste. Uległ pokusie u jrzenia choć na chw ilę utęsknionej ojczyzny — i w padł na now o w jego sidła. Ledw ie stopę postaw ił na gruncie rodzinnej w yspy, a przem ów iła „ k re w “ , przem ów ił w przeraźliw ej postaci „czyn“ : zabił starego p a stu c h a j U m ierający, któ rem u Odys w poryw ie bólu i rozpaczy (zresztą m e ku pełnej jego wierze) w yjaw ił, kim jest, m ów i nadbiegłem u na k rzy k jego Telem akowi, że w idział „ducha swojego p a n a “ (akt I, w. 141). W krótce potem i Tafijczyk w y jaw ia m u, że ich statk iem przy b y ł na Ita k ę Odys. Telem ak nie wie, w ie­ rzyć czy nie w ierzyć. Ale oto in n y sługa m ówi m u także, że ojciec jego w rócił (w. 228 i n.): T E L E M A K (z k r z y k i e m ) O jciec w rócił! (p o d e j r z l i w i e ) A ty ś — to — rzek ł — jako? ' S Ł U G A (w s k a z u j ą c T elem aka) Ja ty lk o w id zę z w a s — zgaduję z głosu. T E L E M A K (w za d u m ie )

P o w r ó c ił — ojciec m ój — pod k lą tw ą Losu!

S Ł U G A Сz ł o ś li w ie ) P o zn a liście po cięciu — (p o k a z u j e ro zmach) jak ciął — p ew n ą ręką. T E L E M A K (z bóle m )

P o zn a ję — jaką jego duch sp ęta n y m ęką: (z tr w o g ą )

w obłędzie, w w ła sn y dom — k rw i n iesie w iano. (w r o z ta rg n ie n iu , u siłu je s k u p i ć m y ś li)

Co czyn ić — ?

(w p r z e ra że n iu , cicho)

K rew tę sam ą na ży w o t m i dano.

Jeszcze nie w ie na pewno, czy rzeczywiście ojciec w rócił, a już czuje w sobie g ran ie tej krw i. Lekcew ażące politow anie, z ja k im

(25)

24 S T E F A N S R E B R N Y

tra k tu je go sługa, rozpala w nim nieposkrom iony gniew . Obecność Odysa działa... Telem ak zabija sługę, k tó ry padając woła: „Syn — O dysa!“ (w. 258). Czyn te n je st niespodziany dla sam ego zabójcy (w. 260 i n.): T E L E M A K (w lęku) Z abiłem . (w radości) Ojcze! Ojcze! (zrozum ia ł, m i a r k u j e — radośnie) O jciec m ój w zagrodzie! (w s k a z u ją c siebie)

K rew m ego ojca! (w radoś ci)

Czyn! (z tr w o g ą )

P rzek leń stw o w rodzie!

Dlaczego n a Itace pow szechnie w iadom o, że Odys i k rw aw y czyn — to rzeczy organicznie z sobą złączone? Przecież Odys czy­ nów gw ałtu i zd rad y dokonał dopiero w zw iązku z w ypraw ą tro ­ jań sk ą; w edług H om era (V 7— 12) b ył on na Itace w ładcą dobrym i łagodnym . U W yspiańskiego przeciw nie: Odys od początku by ł ty ran em ; tak nazyw a go i syn (akt I, w. 368), i ojciec (akt II, w. 207). S ta ry p astuch m ów i (akt I, w. 14): „Człowiek, k tó ry tu rządził, b y ł tak i jak oni“ (tj. zalotnicy). A jed en z zalotników , Antinoos, pow iada o nim (akt I, w. 477 i n.), że „łam ał gościny / p raw a, srom w dom y nosił i d ep tał św iętości / cudze“ .

O ty m nigdzie u H om era nie m a w zm ianki. Ale w tradycji po- hom eryckiej z czymś podobnym się spotykam y. Poeta z w. I p.n.e., P arten io s, napisał coś w rodzaju krótkiego podręcznika stano­ wiącego zbiór w ątków m itologicznych m ogących dostarczyć treści poezji m iłosnej — pt. Miłosne cierpienia. C zytam y tam (rozdz. III) m. in. histo rię następ ującą: „Odys przybyw szy do E piru [...] uwiódł E uippę, córkę [króla] T irim m asa, k tó ry go p rzy ją ł życzliw ie i z całą gorliwością ugościł“ .

W iadomość tę W yspiański mógł znaleźć np. u Roschera, gdzie w a rty k u le Odysseus (pióra Jo h a n n a Schm idta), w pierw szym pół- tom ie tom u 3, k tó ry zeszytam i ukazyw ał się od r. 1897 do 1902, podane jest (szpalta 628) streszczenie opow iadania P arteniosa. Bez­ pośrednio po zakończeniu Pow rotu Odysa zaczął poeta pisać d ra ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszym miejscem, gdzie dramaturg wprowadza swój tekst, jest scena 3., dotycząca wzajemnej relacji Jakuba i Ezawa. W odróżnieniu od sytuacji biblijnej Jakub nie akceptuje

współczesność ; ciesielstwo ; stolarstwo ; praca cieśli ; praca stolarza ; nauka stolarstwa ; zapach wiór ; rzeżbiarstwo ; pasja.. To jest całe

3. Nauczyciel prosi uczniów o uruchomienie gry i podaje czytelnie jej zasady. Podczas pracy z grą komputerową uczniowie będą mieli okazję poznać sylwetkę Stanisława

Liczba małży.

zyka niż człowieka, wtedy jednak powoływałoby się do istnienia nową total ­ ność, na gruncie której możliwa byłaby ciągła historia, historia dyskursu jako nauka

Walka toczy się między przedmio- tami i formami, które są wynikiem translacji tych pierwszych w po- stać – mówiąc językiem Hegla – „uzmysłowioną”, przy

I on przyszed do domu wieczorem któregoś tam dnia, a tam kolo jego, po sąsiedzku mieszkali, mieszkal kowal, mial pięciu synów kawalerów, i on przyszed do nich i, a oni

Należą one do frakcji komórek multipotencjalnych, to znaczy, że mogą się różnicować w wiele typów dojrzałych komórek tej samej klasy: osteocyty i chondrocyty (w hodowli in