• Nie Znaleziono Wyników

Korespondencja Broniewskiego z córką : 1941-1945

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korespondencja Broniewskiego z córką : 1941-1945"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Feliksa Lichodziejewska

Korespondencja Broniewskiego z

córką : 1941-1945

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 85/3, 147-174

1994

(2)

K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K IE G O 2 C Ó R K Ą

1941-1945

O pracow ała

FE L IK SA L IC H O D Z IE JE W SK A

W bliskim kontakcie z A n k ą 1 pozostaw ał Broniewski do września 1939. W łaśnie w tym roku, po wieloletnich napięciach sp ow odow anych rozpadem małżeństwa poety, udało się obojgu eksm ałżonkom osiągnąć pewną stabilizację i stw orzyć jedynem u dziecku jako tako uładzone warunki życia. Aby um ożliw ić małej, 10-letniej Ani częste widzenie ojca, oboje Broniewscy razem z now ym i partnerami życia zam ieszkali w tym sam ym dom u na Żoliborzu przy ul. C zarnieckie­

go 80. N a dole poeta z M arią Z arębińską2 i jej córeczką Marysią, na górze Janina B roniew ska z Anką i Rom ualdem G ad o m sk im 3. Obie rodziny przyjaźniły się ze sobą. W utrzymywaniu serdecznych więzi z córką pom agała Broniewskiem u druga żona, zwana przez Ankę m acoszką.

W ybuch wojny zniszczył krótkotrwałe szczęście obu rodzin. Losy ich potoczyły się różnymi kolejami. Anka z m atką i jej towarzyszem udali się do Białegostoku, a następnie do M ińska, gdzie Broniewska i G adom ski pracowali w redakcji „Sztandaru W olności”. P o inwazji Hitlera na ZSR R wszyscy ewakuow ali się na wschód i znaleźli skrom ne siedlisko i pracę w św in osow chozie pod

1 W łaściwe imię córki poety brzmiało: Joanna. Od niego pochodzą zdrobnienia stosow ane przez ojca w listach: Joasia, Ania, Anuś, Anusia, Anula, Anczydło, Anka. Tą ostatnią formą imienia, najczęściej używaną, zatytułow ał Broniewski tom wierszy wydanych po śmierci ukochanej córki.

2 M a r ia Z a r ę b i ń s k a (1 9 0 4 —1947), aktorka, druga żona Broniew skiego (nieformalna). Po studiach w Instytucie „Reduty” występow ała w Teatrze „Reduta” oraz w teatrach K atow ic i Warszawy. Grała również w filmach: M iody las (1934), O czym m arzą kobiety (1937), Sygnały (1938). W roku 1928 wyszła za mąż za Zbigniewa K ornackiego, który zmarł w r. 1933, zostaw iając ją z córeczką M arią (ur. 1931). O d 1938 pozostaw ała w stałym związku z Broniewskim. Po wybuchu wojny przedostała się do poety do Lw ow a i do r. 1941 występow ała w Teatrze Polskim . Następnie przez zieloną granicę wróciła do W arszawy i pracowała jako kelnerka w K awiarni Artystek. 12 IV 1943 została aresztow ana i w yw ieziona do O święcim ia, a potem d o obozu w Altenbergu. Po wojnie wróciła do kraju ciężko chora i m im o intensyw nego leczenia w P olsce i w Szwajcarii zmarła 5 VII 1947. N apisała szereg nowel wydanych pt. Opowiadania oświęcimskie (1948).

3 R o m u a ld G a d o m s k i (1 9 0 5 — 1974), działacz kom unistyczny, w latach 1938— 1942 nieformalny mąż Janiny Broniewskiej, ojciec jej syna Stanisława. W październiku 1941 „w p o ­ rozumieniu z polską sekcją M iędzynarodów ki K om unistycznej” (Słownik biograficzny działaczy polskiego ruchu robotniczego. T. 2. W arszawa 1987) wstąpił do armii Andersa i razem z nią w ramach pierwszej ewakuacji (23 III — 3 IV 1942) przeniósł się d o Persji. Za prowadzenie działalności kom unistycznej wśród oficerów i podoficerów został we wrześniu 1943 aresztow any i do 11 XII 1944 był pozbaw ion y wolności; następnie zdem obilizow any (z kategorią E). Był sekretarzem generalnym Związku Patriotów Polskich w Palestynie i wydawcą „Biuletynu Wolnej P olski”, a od czerwca 1945 delegatem T ym czasow ego Rządu Jedności N arodow ej w Palestynie.

W lipcu 1946 wrócił d o Polski i pełnił wysokie funkcje w M inisterstwie Bezpieczeństw a Publicznego, Centralnym U T zie Radiofonii i w innych instytucjach. W roku 1954 przeszedł do pracy dziennikarskiej.

(3)

148 K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K I E G O Z C Ó R K Ą

Kujbyszewem. Potem przenieśli się w dużo lepsze warunki do Kujbyszewa, a następnie do M oskw y. W iązało się to z działalnością polityczną Janiny Broniewskiej, współredaktorki „Now ych W idnokręgów ” i aktywistki Związku Patriotów Polskich.

Broniewski znalazł się w zupełnie innej sytuacji. Jako kapitan rezerwy zgłosił się na ochotnika d o wojska i wyruszył na w schód w poszukiwaniu pułku, w którym mógłby walczyć. P o zajęciu przez Sow iety wschodnich terenów Polski znalazł się we Lwowie. W krótce ściągnął tam Zarębińską i jej córkę. Wbrew oczekiw aniom i nam ow om nie przystąpił do w spółpracy z nowymi władzami. Zamiast peanów o sowieckiej rzeczywistości pisał o rozpaczy, klęsce i tragedii Polaków, 0 konieczności walki o niepodległość. Powstałych wtedy wierszy Żołn ierz polski, Syn podbitego narodu nie m ógł nigdzie wydrukować. W dniu 24 I 1940 został aresztowany i ponad półtora roku spędził w więzieniach, najdłużej w Zam arstynowie, na Łubiance i w Saratowie. W Saratowie otrzym ał zaoczny wyrok: 5 lat zesłania do K azachstanu, ale po um ow ie M ajski-Sikorski został w ezw any do M oskw y, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnej „am nestii”. Był to skutek interwencji W andy Wasilewskiej.

D opiero na w olności m ógł Broniewski nawiązać kontakt z ukochaną córką, początkow o tylko korespondencyjny. Zobaczyli się w październiku 1941. O statni raz widzieli się 24 III 1942.

P otem poeta wyruszył do armii organizowanej przez generała Andersa i w sierpniu razem z nią ew akuow ał się na Bliski W schód. Przez kolejne ponad 3 lata brak osobistych kon taktów ojciec 1 córka kom pensow ali korespondencją, trudną ze względu na .toczącą się wojnę i obow iązującą cenzurę.

W treści swych listów nie stosow ał Broniewski żadnych ograniczeń, jakie m ógłby dyktow ać wiek adresatki. Traktował córkę jak człow ieka dojrzałego, przyjaciela, któremu szczerze może pow ierzyć swoje myśli i przeżycia. Pisał o radościach i sukcesach czytelniczych i wydawniczych, a także o zaw odach i troskach, okresach twórczej niem ocy i pustce intelektualnej. N ie taił również własnych słabości i wad — rozrzutności, skłonności do alkoholu i kart. „Ty przecież znasz swojego tatę” — dodaw ał na usprawiedliwienie. N ie ma w jego listach prób dominacji dorosłego nad dzieckiem, nakazów i zakazów ojca. Jest natom iast wiele miłości, delikatności, zrozum ienia i niezwykłej umiejętności dopasow ania formy wypowiedzi do percepcji dziecka. Rady czy w skazów ki udzielane są subtelnie, z pozycji przyjaciela, nie ojca.

W szystkie ważniejsze wydarzenia w biografii wojennej poety znalazły wyraz w listach do Anki: sytuacja, w jakiej znalazł się po wyjściu z więzienia, praca w am basadzie polskiej, wstąpienie do armii generała Andersa, służba w podchorążów ce w Szachrisjabz, przejście do cyw ila i praca w redakcji „W drodze” w Jerozolimie.

Anka ze swej strony donosiła ojcu o swym życiu w kręgu działaczy Związku Patriotów Polskich. Listy jej świadczą, że była dziewczynką nad wiek rozwiniętą i zdolną. K olejne klasy rosyjskiej 10-latki zaliczała z łatwością, więcej uwagi poświęcając zajęciom pozaszkolnym : ukończyła kursy dla pielęgniarek, pracowała w szpitalu, uczyła się francuskiego, a przede wszystkim czytała polskie książki, znajdow ane w antykwariatach i bibliotekach, szukając w nich pociechy i lekarstwa na swą sam otność i tęsknotę za ojcem.

A nka przebywała w środow isku diametralnie różnym ideow o od tego, które wybrał Broniewski po doświadczeniach więziennych w ZSRR. P oeta miał św iadom ość niebezpieczeństw zagrażających osob ow ości córki. W rozm owach poprzedzających rozstanie starał się uodpornić swe dziecko na działanie indoktrynacyjne otoczenia. M ów ił przede wszystkim o Polsce i jej historii, ukazując fałsze na ten temat w rosyjskich podręcznikach, podkreślał konieczność pow rotu do kraju. M usiały to być rozm owy zasadnicze, ważne, gdyż potem często odw oływ ał się do nich w listach. Tak np. z okazji imienin córki w dniu 24 V 1942, wkrótce po rozstaniu pisał:

„Życzę ci jak tylko m ożna najlepiej i przede wszystkim, żebyśmy się w Polsce spotkali za jakiś roczek — półtora. Tym czasem ucz się, ale nie daj się nabrać na takie kawały, jak ten z historią — o Polsce, pamiętasz? M atem atyka, przyroda, języki — nad tym najwięcej pracuj. Czytaj polskie książki, choćby nie wiem jak trudno było je wydostać. M am przekonanie, że m asz już w sw oim sercu taki kom pasik, który nie pozw oli Ci zagubić się w tym dosyć dużym i nie bardzo mądrym świecie, i że ten kom pasik będzie wskazywał w tym samym kierunku co i moje stare kom pasisko”.

W odpow iedzi Anka w każdym prawie liście donosiła o czytaniu polskich książek, zapewniała, że języka rodzinnego nigdy nie zapom ni, snuła marzenia o spotkaniu z ojcem po wojnie w Warszawie.

M iłość do ojca pełna była dramatycznych napięć. M ała dziew czynka w tłoczon a przez życie m iędzy dwoje rodziców wprawdzie nie wrogich sobie, ale usytuow anych w czasie wojny w dw óch przeciwnych obozach politycznych, czuła się rozdarta i zagubiona.

(4)

Spełniała patriotyczne zalecenia ojca, lecz przez granice i cenzury nie m ogła go pytać o sprawy polityczne. N ie uniknęła wpływ ów matki i jej środow iska, w którym żyła. Szarpiąc się m iędzy zaufaniem do ojca a opiniam i matki, niekiedy powtarzała propagandow e kłamstwa, krytykow ała działalność Broniew skiego i jego pow iązania z rządem emigracyjnym. Im dalej było od rozstania z ojcem, im dłużej przebywała pod wpływem komunistycznej propagandy, tym więcej zastrzeżeń wysuwała do niego. C h oć wcześniej zachwycała się niektórymi jego wierszami z okresu wojny, w liście z 4 I 1945 przekreśliła cały dorobek poety na uchodźstwie:

„K rótko m ów iąc — zgadzam się we wszystkim z T obą przedwojennym, ale bardzo m nie boli to, że m ogłeś się tak niekorzystnie zm ienić i tak lekkom yślnie przekreślić całą swoją napraw dę piękną przeszłość. A teraz — ja drogą najprostszą wracam do Polski i to do takiej Polski, o którą ty całe życie walczyłeś, a ty tym czasem robisz wszystko, co m ożesz, żeby sobie ostatecznie drogę do niej odciąć”.

U podłoża krytycznych sądów Anki leżały obaw y dziewczynki o losy ojca, lęk, że m oże go utracić, że swoją poezją emigracyjną zam knie on sobie drogę pow rotną do Polski, utworzonej przez tych, którzy negow ali działalność armii, w jakiej służył, rządu, któremu ta armia była podporządkow ana.

W warunkach cenzury Broniewski nie m ógł dyskutow ać z córką. Z delikatnością w ielką dał tylko poznać swój ból z pow odu nieuzasadnionej krytyki. Pisał o uznaniu i popularności, jaką cieszyła się jego tw órczość. O dw oływ ał się do tego, co było najważniejsze — do głębokich związków uczuciow ych i wzajem nego zaufania. To postępow anie okazało się skuteczne. O b op óln e przywiązanie było silniejsze niż indoktrynacja otoczenia. C hoć oddalony tysiącami kilom etrów , poeta wywierał duży wpływ na córkę poprzez swoje wiersze i listy. Jedne i drugie znała Anka na pamięć. Pisząc do ojca, używała często jego sform ułowań i zwrotów. Była zafascynowana poezją Broniewskiego. Po zdobyciu przedwojennych numerów „Skamandra” z jego wierszami wyznała z dumą: J a k ie to szczęście, że jestem Twoją córką”. Całym swym postępow aniem starała się zyskać aprobatę ojca, okazać się jego godną.

Spotkali się — ojciec i córka — po pow rocie Broniewskiego do kraju w listopadzie 1945. Po ukończeniu wydziału realizatorskiego w paryskiej szkole filmowej (IHEC) Anka w poezji ojca szukała inspiracji do swej pracy. Pierwszy film, jaki zrealizowała, był o K om unie Paryskiej. W latach następnych ojciec i córka przygotowywali wspólne dzieło: poemat filmowy o Wiśle jako sym bolu całej Polski. Kanwę stanowiła poezja Broniewskiego. W trakcie kręcenia filmu 25-letnia Anka zmarła nagle zatruwszy się gazem. W dniu 1 września 1954 um ów iona na kolejne zdjęcia plenerowe ekipa filmowa znalazła ją leżącą w ubraniu na tapczanie. Obok leżała walizka z rzeczami przygotowanym i do wyjazdu. N a otwartej kuchence gazowej stał garnuszek z wykipiałą kawą.

Dla Broniew skiego był to cios ponad siły, największe nieszczęście, jakie go w życiu dotknęło.

Rozpacz zalewał litrami alkoholu. W dwa dni po pogrzebie Anki, 6 września 1954, w yw ieziono poetę przemocą d o P aństw ow ego Sanatorium dla N erw ow o Chorych w Kościanie, aby swym zachowaniem nie zakłócał m onolitycznego obrazu twardego rewolucjonisty. Przebywał tam niespełna miesiąc. Z w olniony został po głodów ce, którą zaprotestow ał przeciw ograniczaniu wolności. Po pow rocie d o W arszawy w okresie od stycznia 1955 do stycznia 1956 napisał cykl wierszy o Ance. W yraził w nich swą m iłość do córki i rozpacz po jej stracie.

Z bogatej korespondencji Broniew skiego z córką wybrano do druku w „Pam iętniku Literackim” 18 listów. Z m odernizow ano pisownię, interpunkcię i końców ki fleksyjne. W yrazy pisane w autografie grażdanką transkrybowano. Oryginały listów udostępniły mi uprzejmie:

M uzeum Literatury im. Adam a M ickiewicza (listy Broniewskiego przekazane przez córkę Anki, Ewę Zawistowską) i M uzeum W ładysława Broniewskiego w Warszawie. O gółem zach ow ało się ponad 50 listów Broniew skiego i ponad 20 listów Anki oraz telegramy. Przygotow ane do druku, czekają na wydanie w Państw ow ym Instytucie Wydawniczym.

1

[M o sk w a, V III 1941]

A nula m oja złocista!

Tw ojego ojca tru d n o by ci było teraz poznać: schudłem ja k śledź, w łosy mi obcięli, zapad łe policzki, sp od nie w dziurach i ła ta c h ... N o, ale ju ż n a w olności, a to najważniejsze. D ziecino k o chana, ile ja o T obie m yślałem przez cały ten czas i ja k mi było tęskno! Wiesz, co dzień wieczorem , koło dziesiątej, kiedy

(5)

150 K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K I E G O Z C Ó R K Ą

się kładłem spać, m yślałem sobie po kolei o T obie, o M arysi dużej i m a łe j1 i o w szystkich bliskich i drog ich mi ludziach, i zasypiałem d op iero w tedy, kiedy w spom niałem sobie jak ieś w spólne przeżycie w przeszłości, np. naszą wycieczkę w T atry 2 lata tem u albo p o b y t w Z a k o p a n em z M arysiam i. O tym m oim więzieniu teraz ani myśleć, ani pisać dużo mi się nie chce, kiedy się zo b aczy ­ my — będzie co o pow iadać. W e Lwowie, gdzie siedziałem 4 m iesiące, wymyśliłem wiersz — list do Ciebie. O to on:

C óreczko miła, ja z więzienia do Ciebie piszę list.

P onuro wieczór w noc się zm ienia od dworca słychać świst.

Za oknem szare szmatki nieba w żelaznej ramce krat i wróble dziobią kruszki chleba

nim dalej fruną w św ia t...

To nic, córeczko, nic, że ciężko za ciosem spada cios:

ja jestem z tych, co zimne m ęstwo ciskają w twardy los.

Ty nie wiesz, że tu czas upływa, jak krew z otwartych ż y ł...

Bądź zdrowa, miła, bądź szczęśliwa, mnie musi starczyć sił,

bo dziś pielgrzymów jam rówieśnik, wygnańców depcę ślad i muszę donieść ciężar pieśni

na tamten brzeg mych la t2.

A m ów iąc prościej i bez rym ów : trzeba wiedzieć, czego się chce, d o czego się dąży i trzym ać się tego bez względu n a to, co m oże człow ieka sp o tk ać złego.

M oje wiersze z 1939 ro k u d o tą d były „n ieak tu aln e”, a kiedy się zaczęła w ojna z N iem cam i, o k azało się, k to m iał rację. T en m ój wiersz Syn podbitego narodu... był naw et w ak tac h mojej spraw y, za rzu c an o mi, że to n ac jo n a li­

styczne tendencje, a teraz co? R ozum iesz teraz, co to znaczy: „nieść ciężar pieśni” ?

M o ja m iła, dw a lata blisko nie widzieliśm y się, m usiałaś chy ba urosnąć, rozw inąć się. C o czytałaś, o czym m yślałaś? N apisz szczegółowo. Ja w więzie­

niu b ard zo często m yślałem , ja k b y to d o brze było, gdybym m iał m ożność w skazyw ać Ci, co pow innaś czytać, podsuw ać Ci i tłum aczyć n iek tó re książki Ż erom skiego, P ru sa, to w szystko, co nas sercem łączy z ziem ią, k tó rą o p u ści­

liśmy p o d przym usem , a k tó rą ta k kocham y i za k tó rą tęsknim y. N o, A nula, będziem y tam chyb a za rok. C ałuję Cię, m o ja najd ro ższa, pisz, m ęcz m atk ę, żeby przyjechała.

Twój ko chający Cię Ojciec

1 Maria Z a r ę b i ń s k a i jej córka z pierwszego małżeństwa, Maria (Majka) K o r ­ n a c k a , adoptow ana przez Broniew skiego w r. 1948 (później znana jak o aktorka Broniewska- -Pijanowska).

2 Wiersz, pt. List z więzienia, włączony został d o tom u Bagnet na broń (1943).

(6)

2

[M o sk w a,] 25 V III 1941 r.

K o c h an e A nczydło!

Jeszcze nie m am odpow iedzi n a m ój list do Ciebie, a ju ż piszę drugi, bo tera z p o cz ta ta k funkcjonuje, że nie m a co liczyć n a regularność. C zytałem Tw ój list d o E w y 1, p ok azy w ał mi B o ry s2, i b ard zo m nie zm artw ił los H e tk i3.

M oże Ci się to w yda zabaw ne, ale ja w więzieniu wiele razy m yślałem z sentym entem o tym psisku. Czy wy wszyscy pracujecie tam w p olu ? Ja k a ro b o ta i czy nie za ciężko? C zytałem k a rtk ę Jaśki do W a n d y 4 i wnoszę z niej, że życie tam m acie nieatłasow e. B ardzo bym chciał, żebyście przyjechali wszyscy do M oskw y, ale to teraz tru d n e, szczególnie z dziećmi. Ty to jeszcze nic, ale Tw ój m ały braciszek, k tó ry nie wiem naw et, ja k m a n a im ię 5. M am nadzieję, że ja k W a n d a wróci, to w szystko pom yślnie załatw i, bo ja jeszcze nie nauczyłem się tu taj w pływ ać n a takie rzeczy.

W k ró tc e dow iem się, co będę robił, czy zostan ę w M oskw ie i będę pisał, g ad a ł itp., czy p ójdę d o w ojska. A rm ia p olska będzie o rg an izo w an a niedaleko od W as: w S aratow ie i O re n b u rg u ; gdyby mi w ypadło tam pojechać, to oczywiście i do C iebie zajrzę. Ale dotychczas m oje przyszłe losy są dla m nie jeszcze niejasne i nie m ogę Ci napisać nic pew nego.

P isać będę często, choćby nic now ego się nie zdarzyło, bo trzeb a o dro b ić te 19 m iesięcy, kiedy byłem ja k w stu dn i i nic nie w iedziałem o świecie. T eraz z o k n a h o telu p atrzę n a ten dom , gdzie przesiedziałem 13 miesięcy, i myślę sobie: ja k to dobrze, że m nie tam nie m a 6. K upiłem sobie ładne ub ran ie za tysiąc rubli: ciem noszare w d ro b n iu tk ą kratk ę. D użo ja d a m , żeby odzyskać siły, ale odw ykłem i często psuje mi się żołądek. Przyślij mi swoje fotografie, stare i nowe, bo ja tu nie m am żadnej. Serdecznie po zdró w ode m nie C zesię7.

C ałuję Cię, m oja dziecino najdroższa, bąd ź mi zd ro w a i pisz.

Tw ój kochający Cię Ojciec

1 Ewa W a s i l e w s k a (ur. 1928), córka W andy Wasilewskiej. W lecie 1941 wyjechała ze L w ow a do M oskw y, stąd ew aku ow ano ją z innymi dziećmi pisarzy do Dżam bułu. Po wojnie ukończyła germanistykę. M ieszka w M oskw ie, jest dziennikarką i autorką książek dla dzieci.

2 Borys T r o c k i, sekretarz W andy Wasilewskiej.

3 Pies Anki, airedale terier przywieziony z Warszawy.

4 Tj. Janiny Broniewskiej do W andy Wasilewskiej. Broniewska pracowała w św inosow chozie w Czapajewsku k oło Kujbyszewa. M ierzyła codziennie obrobione pola, notując wyrobione normy.

G adom ski był szoferem.

5 Staś G a d o m s k i (ur. 1940), syn Janiny Broniewskiej i Rom ualda G adom skiego.

6 M ow a o więzieniu na Łubiance.

7 Czesława P ie n i e k , później, po mężu, Emerle, wieloletnia, jeszcze z W arszawy, gosposia Janiny Broniewskiej. Razem z jej rodziną wróciła do Polski i wyszła za mąż za kierowcę L. Bukojem skiego (informacja M arii Broniewskiej-Pijanowskiej. Zob. też list 12, przypis 2).

3

[C zapajew sk,] 3 V III [właśc. IX ] 1941 M ój koch an y T atu siu !

Twoje obydw a listy przyszły jednocześnie i to jest odpowiedź na o b y d w a1. D o ­ staliśmy Tw oją kartkę z S em ipałatyńska2 i napisałam do Ciebie kartę na tamtejszy adres (m atka też) — pewno nie zdążyłeś ich dostać. Twój wiersz bardzo mi się po-

(7)

d o b a i umiem go już na pam ięć3. D o m aja 1940 ro ku nie wiedziałam w ogóle o tym, że Ty siedzisz — skryw ano to przede m ną w nadziei, że wszystko się wkrótce wyjaśni, a ja będę wiedziała już „po wszystkim”. Tym czasem stało się inaczej...

W zimie 1941 r.4 twoje wiersze K siężyc ulicy Pawiej i zdaje się L ekk o a tle ty ka 5 były n adaw ane w całości po polsku przez wileńskie radio. Twój były przyjaciel W. K olski napisał zaraz po tym, ja k cię wsadzili, arty ku ł w „Czerwonym S ztandarze” o Tobie i innych, pt. Zgnieść nacjonalistyczną gadzinę!6 Treść możesz sobie wyobrazić. L e n a 7 wróciła w listopadzie 40 r. do Lwowa, S te rn 8 i inni też.

D o samej wojny pisałam k artk i do cioci J a n k i9 i o na do m nie też. M ieszkania nie zm ieniła, pracuje ja k o nauczycielka. Posłałam jej swoją fotografię, k tó rą dostała.

P o za tym co m iesiąc wysyłaliśmy cioci Jance paczki żywnościowe. M am brata, nazyw a się Staś, m a 15 miesięcy. C hodzi już zupełnie dobrze sam, ale m ało mówi i ciągle m iewa anginy (wdał się w swoją siostrę). Pytasz się, co czytam.

W Białym stoku, M ińsku i Lwowie czytałam wyłącznie po polsku różne książki dla dzieci i dla młodzieży, między innym i Kiplinga, D ickensa, Vernego. C zytałam też takie książki ja k Chłopi, Lalka, Faraon. T eraz czytam dużo, ale bez w yboru, co popadnie, i dla dzieci, i dla dorosłych, wyłącznie po rosyjsku, bo polskich książek tu me m a. P o rosyjsku mówię, piszę i czytam zupełnie sw obodnie. D o szkoły na razie nie chodzę, bo jeszcze nie w iadom o, do k ąd się przeniesiemy, a iść do szkoły na tydzień się nie opłaca. Życie tu jest rzeczywiście nieatłasow e, a jeżeli porów nyw ać je z m ateriałam i, to m ożna określić ja k o p łó tn o n a worki. M a tk a jest teraz w Kujbyszewie. R ozm aw iała przez telefon z U sijew icz10, a tej nocy m a rozm aw iać z T obą. R o m e k 11 dziś albo ju tro jedzie gdzieś za Kujbyszew na kom isję wojskową, do Polskiej Armii. Czy Ty pójdziesz do w ojska?

T u taj jest rzeka i nauczyłam się zupełnie d ob rze pływać. W arko czy ju ż nie noszę. Z nudziły mi się i obcięłam włosy na p o cz ątk u czerwca. N a p olu ju ż nie pracuję. P o p rac o w ałam 6 dni, po 8 godzin, zaro b iłam 15 rubli i znudziło mi się.

C zesia też nie pracuje, zajm uje się dzieckiem i gospodarstw em . Jem y dużo p o m id o ró w i ogórków . P racuje tylko m a tk a i R om ek (119 rb., 270 rb.). M ieszka z n am i niejaki Alfred L a m p e 12. N aw iasem m ów iąc, niezbyt miły facet. Jest m ożliw ość, że przeniesiem y się do K ujbyszew a. T am m ieszka In k a z O le n ą 13.

O d stycznia do m aja tego ro k u m ieszkałam u M arysi we Lwowie i chodziłam razem z m ałą M ary sią do sz k o ły 14. Przeszłam do 6 klasy z sam ym i „do brze”, a m ała M arysia do 4 klasy z sam ym i „b ard zo d o b rz e”. D u ża M ary sia m ieszkała po d aw n em u u A x e rô w 15, praco w ała w polskim teatrze, była a k to rk ą I kategorii i g ra ła przew ażnie głów ne role, m iędzy innym i Stefkę M alicz ew sk ą16. M ała M ary sia m iała grać w filmie z W andy książki W ierzb y i bruk, ale nie zdążyła z p o w o d u w o jn y 17. W zimie byłam z m a tk ą p arę dni w M oskw ie. N ajb ardziej p o d o b a ło mi się m etro. O sm utnym losie naszej poczciwej H etk i ju ż wiesz.

O sta tn io m iew ała atak i paraliżu i te swoje skórne historie. Żal mi jej bard zo, ale co zrobić. Ż adnej swojej fotografii nie m am , ani starej, ani nowej, ale ja k będę w m ieście, to się sfotografuję i Ci poślę. M am teraz tylko je d n ą fotografię — ja z T o b ą n a n a rta c h w Z ak o p an em , ale Ci jej nie poślę, bo to jest je d y n a T w oja fotografia, ja k ą m am . Przyślij mi sw oją fotografię, bo jestem ciekaw a, ja k w yglądasz po tej przym usow ej, aczkolw iek niezbyt przyjem nej „kuracji o dtłu sz­

czającej”. Przyjeżdzaj do nas, bo o naszym przyjeździe do M oskw y m ow y nie m a — nie wpuszczą. C ałuję Cię T atu śk u , m ocno. O dpisz.

T w oja có rk a-b z d u rk a, b ard zo Cię k o ch a ją ca A nka 152 K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K IE G O Z C Ó R K Ą

(8)

1 List do Anki z sierpnia 1941 (zob. s. 149) i list do Janiny Broniewskiej z 21 VIII 1941.

2 Kartka do Janiny napisana 7 VIII 1941, tuż po wyjściu z więzienia.

3 List z więzienia przesłany w pierwszym liście do Anki, zob. s. 150.

4 O czywisty błąd w zapisie roku. C hodzi o czas przed aresztowaniem Broniew skiego 24 I 1940. Potem żadne wiersze jego nie były publikowane.

5 W łaściwy tytuł Lekka atletyka. O ba wiersze z tom u Troska i pieśń (1932).

6 W. K o l s k i , Z gnieść gadzinę nacjonalistyczną. „Czerwony Sztandar” (Lwów) 1940, nr 104, z 27 I. G łośny artykuł przy pom ocy oszczerstw i kłamstw starał się uzasadnić aresztow anie B roniew skiego i innych literatów. W itold Kolski, działacz kom unistyczny, więzień Berezy Kartuskiej, poznał Broniew skiego w r. 1923 i według informacji A. W a t a (M ój wiek. W arszawa 1990 s. 271) uwielbiał Broniew skiego jako poetę We Lwowie był zastępcą redaktora „C zerwonego Sztandaru”.

7 E leonora N i r e n s t e i n (później Bychowska) (1906— 1962), członek K PP . W 1940 aresz­

tow ana we Lwowie, zw olniona po 9 miesiącach. Przez pewien czas była sekretarką W. W a­

silewskiej. Od 1943 w wojsku polskim. W 1946 wróciła do Polski. Siostra żony J. M. Erlicha (informacja Alicji Pacholczyk. Zob. też list 15, przypisy 1, 2).

8 Anatol S t e r n został zatrzymany, gdy przypadkiem znalazł się na ogólnej sali w Klubie Inteligencji we Lwowie, gdzie N K W D zorganizow ało prowokację w celu aresztowania W. Bro­

niewskiego, A. W ata, T. Peipera, W. Skuzy i J. Balickiego. Sterna w ypuszczono po kilku miesiącach.

9 Janina B r o n i e w s k a (1893 — 1972), siostra poety po wybuchu wojny pozostała w War­

szawie. Przeżyła Pow stanie W arszawskie, choć utraciła cały swój dobytek i pamiątki rodzinne.

W yw ieziona ze stolicy do M szany Dolnej, była kilka miesięcy na wsiach u gospodarzy. W 1945 wróciła do W arszawy i pracowała jako bibliotekarka w Polskim Radio.

10 Helena U s i j e w i c z (1893— 1968), córka polskiego rewolucjonisty Feliksa K ona (więźnia caratu, uczestnika Rewolucji Październikowej), krytyk literacki i tłumaczka. Zaprzyjaźniona z Broniew ską i W asilewską. W spółpracow ała z „N ow ym i W idnokręgam i” i innymi czasopism am i polskim i w ZSRR.

11 Rom uald G a d o m s k i , zob. wstęp, przypis 2.

12 Alfred L a m p e (1 9 0 0 —1943), działacz kom unistyczny, od r. 1926 członek К С K P P , od 1929 — Biura Politycznego i Sekretariatu КС. Skazany w r. 1933 na 15 lat, po wybuchu wojny w ydostał się z więzienia w Rawiczu, przebywał początkow o w Białym stoku i M ińsku, następnie w Czapajewsku, Kujbyszewie i M oskwie. C zołow y ideolog grupy polskich kom unistów w ZSRR.

W spółredaktor „N ow ych W idnokręgów ”, w spółorganizator Związku Patriotów Polskich.

13 Halina K o s z u t s k a (1904—1989), pisarka, autorka książek dla dzieci, członek K PP , przyjaciółka Broniewskich. W czasie wojny była z córką O lgą (Oleną) we Lwowie, a następnie w K ujbyszewie i M oskwie. Pracowała w radio, „N ow ych W idnokręgach i w Z P P (kom itet do spraw dzieci polskich). P o wojnie redaktorka „Przyjaciółki”.

14 Ze względu na m ożliw ość uczęszczania do polskiej szkoły (której nie było w M ińsku, gdzie przebywała Janina Broniewska), Anka m ieszkała wtedy we Lwow ie z Marią Zarębińską i jej córką Marysią (Majką).

15 M aurycy A x e r , prawnik, ojciec Erwina Axera, udostępnił Broniewskiemu i Marii Zarębińskiej swój gabinet w mieszkaniu przy ul. Akademickiej 10 we Lwowie.

16 T ytułow a rola w wystawionej przez Polski Teatr D ram atyczny we Lwowie, w reżyserii E. Axera, sztuce G. Zapolskiej (premiera 28 V 1941).

17 Film według opow iadania W. W a s i l e w s k i e j W ierzby i bruk (1936), nie zrealizow any z pow odu wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej.

4

[M o sk w a ,] 10 IX 1941 r.

A nula m oja najm ilejsza!

T en list pew nie ju ż Cię nie zastanie, bo zro bione zostało w szystko, żebyście m ogli przyjechać do M oskw y, ale piszę, odp o w iad ając n a Tw ój pierw szy list, ja k i po 20 m iesiącach od C iebie otrzym ałem . B ardzo ładnie go nap isałaś i wnoszę z niego, że jesteś ju ż praw ie d o ro sła p an n a , k tó ra m a ja k o ta k o

(9)

154 K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K I E G O Z C Ó R K Ą

u p o rz ąd k o w an e w główce, um ie się wypisać i m oże niedługo wyjdzie za m ąż!

B ardzo dobrze, żeś zaczęła czytać pow ażne książki, ja w T w oim wieku rządziłem się ja k szara gęś w dw óch bibliotekach : naszej i d ziad k a L ubo- w idzkiego, i czytałem to, co m nie pociągało, a nie to, co było „w skazane”. In n a rzecz, że pew na pom oc w w yborze lektury b ard zo się przydaje, i kiedy będziem y razem to, jeśli będziesz chciała, pow iem Ci, co bym czytał, będąc na T w oim m iejscu, tj. m ając l l V 2 ro ku, obcięte w arkocze i za sob ą: w ypraw ę przez C · . ) 1 b o m b ard o w an ie W arszaw y, ew akuację M iń s k a ...

Piszę do Ciebie w łasnym wiecznym piórem , k tó re d ostałem od F elusia T o p o lsk ie g o 2, d osk o n ałeg o rysow nika, k tó ry narysuje Cię ja k przyjedziesz. O n od 7 lat siedzi w L ondynie i najlepsze ilustro w an e pism a angielskie zam aw iają u niego rysunki. P ió ro z p o czątk u nie chciało pisać, ale ja k o ś nauczyłem się z nim obchodzić. O p ró cz T opolskiego przyjechał tu K saw ery P ru sz y ń sk i3, k o re sp o n d en t „W iadom o ści”, z k tó ry m teraz d użo przestaję i b a rd zo go lubię, choć politycznie nie we w szystkim się zgadzam y.

D o w ojska się zgłosiłem i czekam n a rozkazy, ale pew nie jeszcze ta k pręd k o stąd nie wyjadę, bo tam n a miejscu jestem n a razie mniej p o trzeb n y niż tutaj.

Sam zresztą nie wiem, co będę ro bił tu albo tam . N a razie „w racam d o siebie”, to znaczy dużo ja d a m , pow oli się o b spraw iam i zaczynam myśleć, co by tu n ap isać i gdzie w ydrukow ać. G rydzew skiem u do L o n d y n u posłałem swoje wiersze, a T op olski dołączył ry su n e k 4. W „N ow ych W id n o k rę g ach ” m oje w iersze ju ż w ydrukow ali razem z artyk ułem J a ś k i5. Czy wiesz, że Borys, ten od W and y, pojechał po Ewę i córkę Usijewiczowej i z a b ra ł je gdzieś do D żam b u łu czy innej zakazanej m iejscowości gdzieś n a p o łu d n iu 6. Czy k oresp on du jesz z n ią?

C ały dzień jestem za ła tan y i po za hotelem , a teraz, p o d wieczór, siedzę sobie w num erze, piszę do Ciebie i widzę z o k n a ten dom , z k tó reg o nie w ychodziłem przez 13 miesięcy. Pow iem Ci szczerze, że nie chciałbym tam w ró c ić... C hciałbym n ato m iast w rócić d o W arszaw y i b ard zo się stęskniłem za K rajem .

Dziś piszę tylko do Ciebie. R om kow i podziękuj ode m nie za list, Jaśkę, R o m k a i Stasia ucałuj, a Czesię pozdrów . M am nadzieję w krótce w szystkich W as zobaczyć i uściskać. B ądź zdrow a, m o ja m iła, jed z og órki i p o m id ory i p am iętaj o Tw oim kochającym Cię

O jcu

1 W yraz nieczytelny (8 —10 liter).

2 Feliks T o p o l s k i (1907— 1989), rysownik, malarz i karykaturzysta. W 1935 r. zamieszkał w Londynie. Jako korespondent wojenny przebywał na frontach Europy, Afryki i Azji. Wydał album y Britain in W ar (1941), Russia in W ar (1942), od r. 1953 wydawał kronikę obyczajów angielskich T opolski’s Chronicie. Portret Broniew skiego narysow any przez T opolskiego reprodu­

kow any był w jerozolim skim wydaniu Bagnetu na broń (1943).

3 Ksawery P r u s z y ń s k i (1907— 1950), prozaik, publicysta, autor reportaży. Początkow o prezentow ał poglądy konserwatywne, zradykalizował je po pobycie w Hiszpanii w czasie wojny dom ow ej (W czerwonej H iszpanii, 1937). Po wrześniu 1939 był żołnierzem armii polskiej we Francji, brał udział w walkach o Narwik. Od sierpnia 1941 pracował w now o powstałej am basadzie polskiej w ZSRR jako attaché prasowy. Od grudnia 1941 redaktor tygodnika „Polska”

(w którym Broniewski był redaktorem technicznym). W lipcu 1942 wyjechał z ZSRR i walczył na froncie zachodnim . Po wojnie wrócił d o kraju i pracował w służbie dyplomatycznej. Zginął w w ypadku sam ochodow ym w R FN . Pod wrażeniem pow ieści Pruszyńskiego Droga wiodła przez N arw ik (1941) napisał Broniewski 18 IX 1941 wiersz Droga.

(10)

4 M ieczysław G r y d z e w s k i był redaktorem tygodnika „W iadom ości Polskie P olityczne i Literackie” w ydaw anego od marca 1940, początkow o w Paryżu, a następnie w Londynie.

Przesłane wiersze Broniew skiego zostały opublikow ane (bez rysunku F. T opolskiego) pt.: T rzy wiersze o Polsce. Bagnet na broń, Ż ołnierz polski, L ist z więzienia. „W iadom ości P olskie” (Londyn) 1941, nr 39, z 28 IX, s. 1.

5 Bagnet na broń, Ż ołn ierz polski, Syn pobitego narodu. „N ow e W idnokręgi” (M oskw a) 1941, nr 7 (lipiec), s. 11 — 13. Tam że na s. 33 — 36 J. Broniewskiej Ż elazo i chleb.

6 Ewa W asilew ska i Maryna, córka Heleny Usijewicz i Aleksandra Taksera, ze w zględu na niebezpieczeństw o bom bardow ań w M oskw ie zostały w yw iezione przez Borysa T rockiego do D żam bułu w Kazachskiej SSR.

5

Jangi Jul 16 IV 1942 r.

M o ja córeczko m iła!

D ziś w ieczorem w yjeżdżam do 6-ej dywizji do S zachrisjabz (tylko nie złam sobie języ k a n a tej pogańskiej nazwie). Jestem ju ż w w ojsku, choć jeszcze bez m u n d u ru , ale tam mi d ad z ą w tym Szachrisjabz, k tó re leży o k ilk adziesiąt km za G uzarem . Słow em tam już, gdzie diabeł m ów i do widzenia. Jest przew id zia­

ne, że m am w yjechać do P e rs jil , ale zdaje się, że teraz d o b re dw a m iesiące nie będą tra n sp o rty wysyłane. G d y przyjadę n a miejsce, p o d am Ci m ój adres pocztow y, tym czasem m ożesz pisać na adres rtm . C zapskiego 2 w sztabie arm ii w Jan g i Jul.

P rzedw czoraj całkiem niespodziew anie o debrałem d u żą przesyłkę z L o n ­ dynu, w której znalazłem kom p let „W iadom ości P o lsk ich” i polskich książek w ydanych w L ondynie. P rócz tego było tam sześć koszul (przew ażnie p o l­

skich), m ydło i w oda law endow a. Przesyłam Ci część tych skarbów , niech Ci służą. K oszule m oże d a się przerobić na letnie bluzki dla was albo wreszcie m ożna opylić. Z azdroszczę Ci, że będziesz pierw szy raz czytała Ogniem i mieczem.

Śliczna tu taj w iosna, m o ja droga, szkoda że nie jesteśm y razem . A nie w iadom o, kiedy się zo b a czy m y ... M oże dop iero w W arszaw ie?

C ałuję Cię najczulej, m oja kochana. T rzym aj się dzielnie i nie za p o m in aj 0 mnie.

Jaśkę i S tasia ucałuj. Czesię pozdrów . T en list jest zaró w n o do C iebie ja k 1 do Jaśki, bo nic więcej bym nie wymyślił do niej.

Bądźcie mi zdrowe.

W ł

1 Pierwsza ewakuacja wojska polskiego z ZSRR do Persji odbyła się w okresie 23 III — 3 IV 1942 na podstawie uzgodnień Sikorskiego ze Stalinem. Potem nastąpiła przerwa sp ow od ow ana zaostrzeniem stosunków po ujawnieniu sprawy Katynia. Po interwencji Wielkiej Brytanii i U SA dow ództw o sow ieckie przestało stawiać przeszkody. Drugą ewakuację przeprow adzono w dniach 5 — 25 VIII 1942. Broniewski wyjechał w końcowej fazie tej ewakuacji.

2 Józef C z a p s k i (1896— 1993), malarz, publicysta, krytyk, więzień Starobielska. Był kierow ­ nikiem W ydziału Propagandy i O światy przy dow ództw ie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR.

O rganizow ał opiekę nad polskim i zesłańcam i i poszukiwania zaginionych oficerów. W 1942 r. wraz z armią opuścił ZSRR. Brał udział w kampanii włoskiej. P o wojnie w Paryżu w spółorganizator i w spółpracow nik m iesięcznika „Kultura”.

(11)

156 K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K I E G O Z C Ó R K Ą

6

[S zachrisjabz,] 24 lipca 1942 r.

M o ja córeczko droga!

Ju ż m iesiąc praw ie jestem w pułku, m ieszkam w nam iocie i żyję życiem obozowym. T o właśnie ten miesiąc, który spodziewałem się spędzić na urlopie, ale urlop niestety się wściekł, zm iany zaś żadne do tąd nie n astąp iły 1. N astrój wy­

czekiwania, przy tym klim at daje się we znaki, nie wiem, co było bardziej d o ­ kuczliwe — orenburskie m rozy czy tutejsze upały. Deszczów tu nie m a miesią­

cami. O d 9-ej rano do 6-ej wieczór skw ar słoneczny, aż strach wyjść z cienia.

Siedzę teraz w nam iocie, praw ie zupełnie goły, i piszę ten list. P o m a g a mi K aśka. W łaśnie zeskoczyła ze ściany i p ró b u je skraść szczotkę do zębów.

Jest b ard zo głupia, w ścibska i miła, przy tym tak osw ojona, że praw ie nie­

p o d o b n a jej spędzić. P rzedw czoraj podczas m ojego w y kładu d la podoficerów w skoczyła o b o k m nie n a ław kę i stara ła się w ydziobać coś z m ojej lewej kieszeni. K a śk a — to osw ojo na sroka. P rócz niej m am y w p u łk u kilka psów, k tó re się przypętały do w ojska, i osła ciągnącego bęben w orkiestrze. C ałą tę m enażerię zam ierzam y zab rać do Polski.

D o o k o ła góry. N a dalszych szczytach w idać śniegi. G ó ry są szaro-błękitne, w ydają się b ard zo bliskie, a je d n a k są o d d alo n e o k ilkad ziesiąt kilom etrów . Szczególnie piękne są zachody słońca, kiedy niebo i góry stap iają się w jakiejś różow o-szaro-błękitnej mgle. W nocy wyłazi n a niebo m ah o m etań sk i księżyc i takie m nóstw o gwiazd, jak ieg o u nas chyb a nie było. C o chw ila w idać m eteory. N o c daje odpoczynek po dziennym skw arze, ale nie k aż d a: są noce, kiedy w iatr, niosąc tu m an y piasku, szarpie n am iotem i w ydaje się, ja k b y n am io t był okrętem żaglow ym , płynącym po jak im ś zw ario w an ym m orzu. N a ogół źle sypiam , ale m am y w nam iocie kiepskie św iatło, więc nie m a p o żytku z tych nocy. Z drow ie dopisuje mi znakom icie; k to tylko m nie sp o tk a, mówi, że świetnie w yglądam . N ie za p ad am n a ża d n ą z tutejszych ch o ró b , k tó re szerzą się b ard zo : m alaria, żołądkow e i p ap atacz, tj. c h o ro b a k ró tk a, ale z b ard zo w ysoką te m p e ra tu rą i w yczerpująca. W szystko to, oczywiście, zw iązane z kli­

m atem . U ro zm aicają nam rów nież życie różne płazy i insekty; n iedaw no złapaliśm y falangę, tj. wielkiego, kosm atego p ająk a z ostrym dziobem , p o ­ d o b n o jad ow iteg o. Jest także inny pająk, k a ra k u rt, co znaczy p o uzbecku

„czarna śm ierć”. U kąszenie takiego p ająk a p araliżuje zn aczną część ciała.

Z resztą kraj ten jest piękny i bogaty, tj. m ógłby być bogaty. M asa drzew ow ocow ych, baw ełna, kilka zbiorów rocznie. T u m orele ju ż się skończyły, ale od dw óch tygodni zajadam y się m elonam i. Ale droży zn a i pu stk i w kieszeni k ład ą kres łakom stw u.

Czy otrzym ałaś fotografię m oją z C zu ch n o w sk im ?2 M a ria n jest w p o d ­ chorążów ce, zado w o lony i lepiej się czuje n a zdrow iu. N ied aw n o odw iedził m nie Z y gm u nt K o n 3, k tó ry jest w naszej dywizji w artylerii przeciw lotniczej.

O sta tn io m ało piszesz do mnie, p o p raw się. P aczkę z k siążk am i wysłałem , napisz, kiedy otrzym asz.

C ałuję Cię b a rd zo czule, m oja u k o ch a n a córeczko, i żałuję, że Cię tu nie m a, bobym Cię za b rał do R om k a i koniec.

Jaśkę, Stasia całuję. Czesi pozdrow ienia.

Tw ój k och ający Cię

Ojciec

(12)

1 O czekiw anie na ewakuację armii — zob. list 5, przypis 1.

2 M arian C z u c h n o w s k i (1909 — 1991), poeta, prozaik, publicysta. Aresztow any w 1939 przez N K W D w Sanoku przebywał do 1941 w ciężkich więzieniach i łagrach, m.in. na U chcie na dalekiej p ółn ocy. W grudniu 1941 w ycieńczony zgłosił się do armii. W kwietniu 1942 ciężko chory znalazł się w szpitalu pod Taszkientem, gdzie odw iedził go Broniewski. Razem ew akuow ali się z armią na Bliski W schód. Przeniesiony do służby cywilnej redagował „Gazetę Polską” w Jerozoli­

mie. W roku 1945 osiadł na stałe w Londynie.

3 Z ygm unt K o n , poeta, publicysta, dziennikarz, znajomy Broniewskiego z Paryża w 1924 ro­

ku. Służył w armii gen. Andersa i razem z nią ew akuow ał się na Bliski W schód. W spółpracował z „G azetą P olską” w Jerozolim ie oraz z „Kurierem Polskim ” w Bagdadzie i innymi pismami.

Zmarł w Londynie w 1981 roku.

7

7 V III 1942 r.

M o ja k o ch a n a córeczko!

Ju ż b ard zo daw no nie m iałem od C iebie listu, o statn i m iał d atę 29 m arca.

N iep o k o i m nie to i m artw i, zw łaszcza że niewiele ju ż spodziew am się listów od C iebie odebrać.

U m nie nic now ego. P o daw nem u m ieszkam w obozie, w nam iocie.

Z d row ie mi dopisuje, choć inni m asow o chorują. Z jad am dużo m elonów , k tó ry ch tu jest po d dostatkiem .

Z K ujbyszew a od ebrałem depeszę od P a rn ic k ie g o 1; dziękuje mi za prze­

słany w iersz i przesyła h o n o ra riu m 500 r b .2

P isała rów nież do m nie p. W ik to ria Z a rę b iń s k a 3; chciałbym , żebyś z nią utrzy m y w ała od czasu do czasu k o n ta k t, gdy ja bezpośrednio ju ż nie będę m ógł do niej pisać. M oże to być potrzeb n e w przyszłości. Jej adres: K azach sk aja SSR. Sem ipałatinskaja obł., st. Biel-Agacz. Biek-Karjer. Zariem binskoj W iktorii.

U p a ły tutaj b. dokuczliw e. D eszczu nie było ju ż od Zielonych Świąt. O d 9 ra n o do 5 w ieczór człowiek się poci i do niczego nie jest zdolny. I w ogóle o s ta tn io ja k o ś kiepsko się czuję psychicznie. T ęskno mi do C iebie i żałuję, że nie m a C iebie przy m nie. M oże by to było lepsze wyjście, gdybyśm y we dw ójkę puścili się n a tę w ojenną w ę d ró w k ę4. Dziś za pó źn o ju ż o tym myśleć, wobec czego sp o tk am y się chyba d o p iero w W arszaw ie.

W k ró tc e ju ż pisać do m nie będziesz m ogła tylko przez A m basadę, utrzym uj więc p o daw nem u k o n tak t. Ja ze swej strony będę się stara ł ja k najczęściej daw ać znać o sobie i — jeżeli to będzie m ożliwe — p o m agać Ci m aterialnie.

W każd y m bądź razie k o n ta k t nasz będzie słaby, tak ja k z R om kiem . P am iętaj więc o wszystkim , o czym m ów iliśm y przed m oim odjazdem , czytaj polskie książki i pam iętaj, że m usisz po wojnie przyjechać do W arszaw y, choćby nie wiem co stało n a przeszkodzie.

C ałuję Cię, m oja najm ilsza. Jeszcze ze dw a listy wyślę.

Jaśk ę i S tasia ucałuj ode mnie.

Twój kochający Cię Ojciec

1 T eod or P a r n i c k i (1908 — 1988), powieściopisarz, sekretarz Związku Z aw od ow ego Litera­

tów Polskich we Lwowie. Aresztow any przez N K W D we Lwow ie 23 I 1940. U w oln ion y po um ow ie Sikorski —Majski, od sierpnia 1941 pracował w ambasadzie polskiej w Kujbyszewie jako zastępca attaché prasow ego, członek redakcji, a następnie redaktor odpow iedzialny czasopism a

(13)

158 K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K I E G O Z C Ó R K Ą

„Polska”. W roku 1943 razem z am basadą wyjechał do Teheranu, a później do Jerozolimy. W roku 1944 przeniósł się do Anglii, potem do M eksyku (do r. 1945 pełnił funkcję attaché kulturalnego rządu emigracyjnego). W roku 1967 wrócił d o Polski.

2 Honorarium za wiersz Droga napisany 18 IX 1941, a opublikow any w „Polsce” dopiero po trzech miesiącach (18 XII 1941), i to z ingerencją cenzury. W wersie „Ja te norweskie wystrzały w celi słyszałem nad M oskw ą” zm ieniono „w celi” na „tutaj”. N ie w olno było w spom inać 0 więziennej przeszłości.

3 W iktoria Z a r ę b iń s k a , szwagierka Marii Zarębińskiej. D o wojny pracowała w Pińsku jako urzędniczka. W roku 1940 w yw ieziona do K azachstanu. P o wojnie wróciła d o Polski

1 pracowała w Instytucie M orskim (informacja Marii Broniewskiej-Pijanowskiej).

4 Myśl o zabraniu Anki do armii i wywiezienia jej z ZSRR pojawiła się w listach Broniewskiego kilkakrotnie. Tak np. 27 IX 1942 pisał poeta: „Żałuję, że Ciebie tutaj nie ma.

D ziewczynki w Twoim wieku są tu zgrupowane w oddziałach junaczek i pow odzi im się tak sam o jak mnie i chodzą tak sam o ubrane. A ile now ych, ciekawych rzeczy byś zobaczyła! N am yśl się, czy przyjechać do mnie; myślę, że am basada m ogłaby Cię wysłać, gdy będzie okazja i gdy będzie jechał ktoś zaufany, kto by m ógł się T obą w drodze zaopiekow ać”. W odpow iedzi Anka napisała 10 I 1943: „Nie gniewaj się na mnie, ale wcale a wcale nie chcę zostać junaczką, chociaż bardzo bym chciała się z T obą zobaczyć”. Zob. list 11, przypis 5.

8

M p. [m iejsce p o sto ju ] 24 XI 1942 r.

M oja k o ch a n a Joasiu!

Dziś kończysz trzynaście lat. N ie jest to wiele, ale i nie ta k m alutko . C zasy są wojenne, dużo przeżyłaś, dużo widziałaś, więc i d o ra sta sz prędzej niż dzieci w innej epoce. Jesteś ju ż po p ro stu d o ro słą p an ie n k ą i gdybyśm y byli razem , m ógłbym z T o b ą rozm aw iać o wszystkim , ja k z dorosłym przyjacielem . N iestety, listow nie tru d n o tak się rozgadać. C zegóż Ci więc m am życzyć przy T w oich trzynastych u ro d zin ach ? P rzede wszystkim , żebyś zdrow o i cało w róciła w krótce do K raju i żebyśm y tam sobie dali buzi z dubeltów ki. P o drugie, żebyś p am iętała sercem to wszystko, o czym tak szczerze i zgodnie m ówiliśm y, gdym od was wyjeżdżał. I w ogóle — żebyś była zawsze w p o rz ąd k u ze swoim sum ieniem , nie ceniła za n a d to d o b ra osobistego i ta k czy inaczej służyła w życiu innym . Jeśli ta k będziesz w życiu postępow ać, n a pew no nie będzie Ci zbyt w ygodnie, ale zawsze będziesz m ogła ja sn o i śm iało k ażdem u spojrzeć w oczy. A to wiele.

O d dw óch tygodni straciłem k o n ta k t z R om kiem , bo przenieśli go do m iejscowości odległej stąd o 40 kim. Ale d otychczas spotykałem się z nim często, rozm aw ialiśm y d u żo i serdecznie, a najwięcej o W as. O n b ard zo tęskni za W am i, aż mi go żal, chociaż i nad e m n ą w arto by się zlitow ać. O d w yjazdu z Rosji jeszcze nie odebrałem od Ciebie listu.

M oje losy obecnie się decydują. P raw d o p o d o b n ie nie zo stan ę w w ojsku, a w tak im razie będę się stara ł do stać do Anglii, żeby w ydać książkę i w ogóle p raco w ać ja k o p is a rz 1. N ie wiem jed n ak , czy się to u d a i czy nie u tkn ę w Palestynie. Nieźle by było zresztą zwiedzić i te kraje, bo d o tą d nie widziałem nic prócz pustyni.

W o statn ich czasach m iałem sp o ro przykrości, tak że nie jestem w n a j­

lepszym u sp o so b ie n iu 2. Ale to przejdzie. G ru n t, że w ojna, zdaje się, przeszła ju ż w d ru g ą fazę — tę, kiedy nareszcie zaczniem y N iem ców łupić. T ro sk a m

(14)

się b ard zo , ja k ta m żyjecie, w jak ich w arunk ach. Ja k zdrow ie Jaśki, Stasia, Czesi — ucałuj ich ode mnie.

Pisz dużo, m oże jak iś pro cen t dojdzie.

Twój kochający Cię Ojciec PS. Z ałączam list R om ka.

1 W izę i m ożliw ość wyjazdu do Anglii uzyskał Broniewski po długich staraniach dopiero w marcu 1945. W tym czasie postanow ił już wracać do Polski. Wizę angielską wykorzystał, zatrzymując się na krótko w Londynie w drodze powrotnej z Palestyny.

2 C hodzi o szykany i złośliw ości niektórych oficerów w związku z wierszem Syn podbitego narodu i lew icow ym i poglądam i, których Broniewski nigdy się nie wyrzekł. Zob. list 10, przypis 5.

9

[K u j by szew,] 29 I 43 r.

M ój k o ch an y T atu siu !

W czoraj d o stałam Twój list z 24 XI. Szedł, ja k widzisz, dw a miesiące, ale dobrze, że i ta k doszedł. N ie wiem, dlaczego od w yjazdu stąd nie dostałeś ode m nie ani jed n eg o listu — ja b ard zo dużo pisałam . Piszesz, że m iałeś jakieś nieprzyjem ności. C iekaw am , jakie, i trochę się boję o Ciebie. P aczk a od Ciebie przyszła. P isałam Ci o niej w p oprzednim liście, ale n a wszelki w ypadek napiszę jeszcze raz, bo tam ten list m ógł nie dojść. W ięc w paczce było: szary sweter,

3 tabliczki czekolady, 2 puszki m leka i 1 słoik bulionu. L istu nie było.

O nas się nie m artw . Żyjem y ja k u P a n a B oga za piecem. Ż arcia m am y po dziurki w nosie, forsy też. W m ieszkaniu ciepło, z drzew em nie m a kłopotów . W szyscy zdrow i, Stach też, m a tk a pracuje, my chodzim y do szkoły, C ześka m a hum ory — i w ogóle w szystko po starem u. U m nie w szystko „all rig ht”.

C hodzę d o szkoły — ja k o tako. Sam e piątki i czw órki. P isałam Ci zeszłym razem , że będę się uczyć francuskiego. T ym czasem nauczycielki nie m a, a sam a nie dam rady, zwłaszcza z wym ową. W obec tego — nici. B ardzo żałuję, że zeszłej zim y tak m arn o w ałam czas. Przecież Ty b ard zo d ob rze um iesz po francusku, m ieliśm y oboje d użo w olnego czasu i dużo byliśm y razem — m ogłam się uczyć. T eraz m iałabym podstaw ow e w iadom ości i m ogłabym się dalej uczyć sam a. P ra w d a ? W ogóle strasznie bym chciała uczyć się jakiegoś języka. N a razie znam dw a z detalam i, a ja chcę m inim um cztery. Jeszcze niem iecki i francuski. Z resztą teraz jest mi łatw o, a czym jestem starsza, tym trudniej się robi. W obec tego — p o stanow iłam uczyć się sam a niem ieckiego.

K siążki m am i myślę, że dam sobie radę. M am zam iar zacząć od dzisiaj.

N atu raln ie, n a razie to są tylko „pobożne zam iary”, a czy co z tego wyjdzie — nie wiem. Ale w każdym razie p o stara m się.

K siążek m am całą kupę, polskich i rosyjskich, i czytam , ile wlezie. C zasem wieczorem do staję nostalgii. W tedy czytam Tw oje listy, Tw oje wiersze o W a r­

szawie i w ogóle, co jest polskiego. A w ogóle do sk o n ale p am iętam w szystko, o czym m ów iliśm y przed w yjazdem , i nie m am najm niejszego zam iaru za­

pom nieć. Z resztą teraz n a froncie jest coraz lepiej i m oże ju ż niedługo będziem y w W arszaw ie. O by. P an i Z aręb iń sk a pisze do mnie. Ja do niej też. Listy suche, oficjalne i idealnie o niczym. S ta rała się w yjechać n a P o łudnie, ale nic z tego nie wyszło i n ad a l siedzi tam u siebie pod S em ipałatyńskiem .

(15)

160

K O R E S P O N D E N C J A B R O N IE W S K IE G O Z C Ó R K Ą

U nas p o g o d a śliczna. M ro zu dużo nie m a, 10° —20°. W czoraj poszłyśm y z Ew ą na spacer nie n ad W ołgę, ale dosłow nie n a W ołgę. W ołga zam arzła, m ożna chodzić p iechotą n a drugi brzeg. W ygląda zupełnie cudow nie — o lb rzy ­ mie białe pole, gdzieś n a horyzoncie las, a n a „po lu ”, mniej więcej co 3 m etry, sterczą o grom n e bryły lodu. P am iętasz bajkę A ndersen a o czarodziejskim lustrze i o chłopcu, k tó ry pojechał do kró lestw a Zim y. W łaśnie tak sobie zawsze w yobrażałam to królestw o Zimy. Biegałyśm y z Ew ą środ kiem W ołgi ja k dwie w ariatki i zupełnie pękn ąć m ożna z zachw ytu. Lód, śnieg — w szystko błyszczy n a słońcu, niebo cudne, błękitne. G dzieś d aleko w idać m iasto — wielkie szare bloki i słońce o dbija się w szybach, i w ogóle cudo. W róciłyśm y obie w anielskim hum orze. G dybym była m alark ą, to całym i dniam i siedziała­

bym n a śro d k u W ołgi i m alow ała. Szkoda, że Ty nie m ożesz tego zobaczyć.

U Ciebie tam na pew no nie jest tak ładnie — piasek, pustynia, w ielbłądy, kaktusy, tro ch ę p a lm ... P raw d a ? Żeby się tylko w ojna skończyła, N iem ców diabli wzięli, a w szystko będzie dobrze. B ardzo bym chciała 14 lat, a 15 ju ż bezw arunkow o skończyć na Ż oliborzu, razem z T o bą, z R om kiem , z M a ry sia ­ mi. P raw d a ?

Pisz do m nie, ile się da, m oże chociaż część dojdzie. C ałuję Cię, mój kochany, m ocno, m ocno.

Jo asia PS. O d zeszłej niedzieli zm ieniłam imię. A nka mi się ju ż znudziła, ja chcę być Joasią. A co ty n a to ? Jeszcze raz całuję.

Jo asia I ja też całuję. N ie m artw sm arkatej złymi w iadom ościam i o sobie i nie każ jej rozstrzygać w ątpliw ości politycznych, k tó ry ch i my, dorośli, nie potrafim y.

Ją to b ard zo rozstraja, a po co? A i m nie boli ten b ra k zaufania. Czyż w ynarodow ię m oje dziecko? J [a śk a ]

10

Jerozolim a, 30 m aja 1943 r.

M oja k o ch a n a Joasiu!

N ie pisałem do Ciebie blisko trzy miesiące, a to głów nie dlatego, że wiedziałem z depeszy o przeprow adzce do M oskw y, a nie znałem adresu.

W tym czasie dostałem od Ciebie dw a listy ze stycznia i o s ta tn io jed en z kw ietnia, k tó ry szedł rek o rd o w o szybko, bo tylko miesiąc. P o d a m Ci mój adres p ryw atn y i będziem y teraz częściej ko respondow ali.

Z w ojska zw olniono m nie n a dw uletni urlo p z dniem 1 lutego. P rzejechałem więc z C zuchnow skim przez Irak, Syrię i Palestynę i 13-ego lutego osiadłem w Jerozolim ie „na stałe”. Prof. K o t obiecyw ał w praw dzie, że m nie w yciągnie w swoim czasie do L ondynu, ale nie w iadom o, kiedy to n astąpi, i w ydaje mi się, że posiedzę tu jeszcze dobry ch kilka miesięcy. Być m oże zresztą, że w rócę do Armii, gdy pójdzie n a front, bo prosiłem o to gen. A ndersa.

Z m ojego p o b y tu w Jerozolim ie jestem zad ow olony i jest to dla m nie bard zo szczęśliwy okres. N apisałem dużo now ych wierszy i za p arę tygodni w ydam now y t o m 1. M iałem kilka w ieczorów au to rsk ich , jestem o toczo ny miłymi ludźm i, dobrze się czuję i m am chęć do pracy. W ydajem y tu d w u ­

(16)

ty g o d n ik polityczno-literacki pt. „W d ro d ze” 2, łam ię to pism o, robię więc praw ie to sam o co w W arszaw ie i K ujbyszew ie3. M ój tom wyjdzie ró w n o ­ cześnie w Jerozolim ie i w L ondynie; G ry d z pisał do m nie niedaw no w tej spraw ie.

O so b n o m uszę Ci n apisać o p ok oju, w k tó ry m m ieszkam . Jest to obszerny pokój o trzech ok nach, z b alkon em i oso bnym wejściem, o d n ajm ow any od dr. B am bergera. G o sp o d y n i b ard zo m nie lubi, więc stosu nk i są idealne; żartu ję naw et, że m am z nią rom ans, pom im o jej 70 lat. D o k o ła pachn ące o gród ki z m asą kw iatów , z k tó ry ch nie wszystkie znasz. P ieprz stary o d ro b n iu tk ich listkach pilnuje dom u, a ak acja ju ż przekw itła i tak się rozro sła n ad gankiem , że mi po p ro stu włazi do m aszyny, kiedy piszę ten list. Ricinus, caprifolium , a ra u k a ria , bugenvillea, hibiscus — m asz Ty o tym pojęcie? W szystko to tu taj przepysznie rośnie, kw itnie, rozp y ch a się. A cyprysy! A pinie, tutejsze rozpiesz­

czone sosny!

Jerozolim y religijnej nie lubię. Jakieś n atrę tn e k ra m a rstw o w szystkich w yznań, tępy i bezcelowy fanatyzm . G ró b C h ry stu sa całkiem nieciekaw y, jedynie Via D o lo ro sa m a tro chę c h a ra k te ru dzięki tem u, że w łaśnie p o zo stała zaułkiem , gdzie ja k przed d w o m a tysiącam i lat panu je b ru d, zgiełk, handel, coś ta k ja k u nas n a ulicy Miłej. I to jest w łaśnie niesfałszow ane tło tej tragedii sprzed dw óch tysięcy lat, k tó rą w spółczesność prześcignęła m ilionkrotnie. Iluż dzisiaj m am y ta k czy inaczej ukrzyżow anych więźniów politycznych? C óreczko m oja, nie b ard zo wierzę w postęp.

Ściana P łaczu to kilkanaście starych kam ieni, k tó re stanow iły niegdyś podw aliny Św iątyni Salom ona. Żydzi p rzycho dzą tam i płaczą intensyw nie.

N uda.

Ale najpiękniejsze jest położenie Jerozolim y. T rzeb a Ci wiedzieć, że Jero zo lim a jest n a w ysokości Z ak o p an eg o , d o k o ła p ag ó rk i b ard zo m alow nicze, m asa białych kam ieni, zieleń, k tó rą latem słońce spali, n a horyzoncie żałobne cyprysy, szaro-zielone oliwki i dom y z białego kam ienia. Z a m ało drzew. T u taj pusty n ia w dziera się zaciekle wszędzie tam , gdzie nie d o p ro w a d zo n o wody, a o nią tru dno.

M orze M artw e — to d u ża sadzaw ka z w odą niesłychanie słoną i tak ciężką, że praw ie nie m o żn a pływać, bo w oda w ypycha n a wierzch. Jest tam nieznośnie gorąco, bo M orze M artw e jest o 400 m etró w poniżej Śródziem nego.

Tel-Awiw — to coś w ro d z aju kilku Ż oliborzy razem wziętych, ale tandetniejszy i bez ch arak teru . W każdym bądź razie jest to dzieło przybyłych tu Żydów , przew ażnie z Polski. S potkałem tu wielu znajom ych Ż ydów z Polski. Przywieźli m oje to m iki wierszy i dzięki tem u radzę sobie na w ieczorach autorsk ich . B rak mi tylko ostatniego, K r z y k osta teczn y4, ale p o m ag a mi d o b ra pam ięć.

P iękna jest H aifa z g ó rą K arm el, p an u jąc ą n ad m orzem Śródziem nym , b ard zo błękitnym i pięknym . K ąp ałem się w nim dw a razy, a chciałbym dwieście. Ale tu w Jerozolim ie nie m a gdzie się kąpać.

Byłem w kibucach. Są to socjalistyczne kolektyw y rolne, coś w ro d zaju kołchozów . M łodzież, k tó ra je zakładała, m usiała w sw oim czasie staczać w alki z A rabam i, któ rzy n a ogół w rogo o dn o szą się d o Ż ydów , ale teraz w czasie wojny te antagonizm y nieco złagodziły się. T en kibucow y socjalizm w o to cze­

niu kapitalistycznym nie w ydaje mi się czymś k o n stru k ty w n y m na większą

11 — Pamiętnik Literacki 1994, z. 3

Cytaty

Powiązane dokumenty

operating cost and

Natomiast nie w ydaje się rzeczą celow ą utrzym yw anie obligatoryjnoś­ ci dokonywania rozliczeń z tytułu każdej substytucji i ewidencjonowa­ nia substytucji,

[r]

Wyjątki od tej zasady występują jedynie w razie szkód masowych (art. Pierwsza regu­ lacja dotyczy wszystkich uprawnionych z wyjątkiem jednostek gospodarki

To przecież nie jest tak, że ziemia, która jest naszą ojczyzną, staje się wolna, gdy wolność pewnego dnia do niej z zewnątrz zawita, niczym „majowa jutrzenka”?. Ziemia,

Zwróciła się do przełożonej Zgromadzenia Sióstr Służebniczek w Starej Wsi z prośbą o utworzenie Zgromadzenia tych sióstr w Weryni w celu zorganizowania

Our aim is accordingly to assess the effect of particle shape, parameterized by the aspect ratio, in combination with the particle mass, parameterized by a Stokes number based

Mówi się o obiektywizmie pow racania do świata, do „rzeczy samej” (Husserl 1983), a więc do opisywania rzeczywistości w sposób najbardziej źródłowy, we wszelkich