Wiktoria Hołowacz
To koniec
ONA
I gdybyś wyszedł w dzień, z impetem drzwiami trzasnął,
ale nie... Wyszedłeś cicho...
Pozwoliłeś mi zasnąć.
Ściany mieszkania nagle puste się stały.
A ja nie czuję nic, z serca zgliszcza zostały.
Nie mogę uronić łzy.
Wyschłam ze wzruszeń doszczętnie.
Byłeś moim cichym deszczem, teraz oddycham obojętnie.
I nie rozumiem nic...
Co tak naprawdę się stało?
Zabrałeś wszystko...
Dla mnie nic nie zostało.
ON
I gdybym wyszedł w dzień...
Tak to sobie tłumaczę - nie mogłem się pożegnać.
Nie chciałem, byś widziała, jak płaczę.
Nie chciałem, byś patrzyła z litością.
Widziała, jak twe chwile zabieram.
Tylko męczyłabyś się ze mną, patrzyłabyś, jak umieram...
Kiedy ostatni raz twych ciepłych dłoni dotknąłem,
poczułem zapach twego ciała, chciałem z TOBĄ zasnąć.
Nie mogłem... Nie zasnąłem...
I nie rozumiem nic.
Jak oddycham jeszcze?
Przecież TY, ukochana, byłaś moim powietrzem.
BEZ WAS
I gdybym mógł coś zrobić...
Nie chciałem na to dłużej patrzeć.
Zamiast ciebie zatrzymać, zacząłem szczekać i warczeć.
Ty, pakując się, patrzyłeś na mnie swoimi błyszczącymi oczami.
Po chwili wyszedłeś.
Nie myślałeś, co będzie z nami?
Wiktoria Pytlarz
PUSTKA
Samotność mnie przytłacza, brak mi sił.
Zamknięta w czterech ścianach, widzę jeden cień.
Cisza wypełnia mnie.
Spokój ogarnia moje ciało.
Radość mam we krwi.
Wszystkie twoje gesty zamykam w przeznaczeniach,
choć losy w naszych rekach.
Gdzieś daleko, gdzie westchnienia zamieniają się w miłości,
ktoś na ciebie czeka z białą kartką.
Jeszcze ciszej, popatrzmy sobie w oczy,
na nowo.
Marika Pytlarz
ZGUBY Chodzę między cudzymi działkami.
Nie słucham
skrzeczeń srok, zakazów mamy i czasem samej siebie.
Między cudzymi słowami odnajduję własne smutki.
Szukam szczęścia i tonę w pustce zgub.
W biurze szczęść znalezionych do wyboru
przejażdżka na motorze, dwie gumy kulki lub spotkanie z przyjacielem.
Chodzę w świecie bez przyjaciół,
bez słów,
więc i bez rozczarowań.
Zrywam stokrotkę z cudzej grządki słucham,
słucham jak świat milczy, gdy serca łamane w pół, gdy smutki zajadane lodami, gdy czekam na odnalezienie.