Andrzej Cieński
"Utwory poetyckie", tom pierwszy,
Julian Przyboś, Kraków 1984 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 77/1, 364-368
J u l i a n P r z y b o ś , UTWORY POETYCKIE. Tom pierwszy. Kraków 1984. W ydawnictwo Literackie, ss. 670, 2 nlb. + 26 wTklejek ilustr. W: PISMA ZEBRANE. Opracował R o ś c i s ł a w S k r ę t . UTWORY POETYCKIE. Tom 1—2. Przedm o wa J e r z y K w i a t k o w s k i .
Nie tak dawno Henryk Markiewicz w artykule A l a r m w sprawie k la s y k ó w analizow ał trudną sytuację, w jakiej znalazło się edytorstw o polskie. Przypom inał rozpoczęte i zaniechane lub na lata rozwleczone edycje dzieł w ybitniejszych p i sarzy, stałe zm niejszanie się kadry edytorów naukow ych gotowych podejm ować tę pracę, „nieefektowną i m oralnie, i m aterialnie”. W spominał o kryteriach ponad miarę i potrzebę w yw indow anych tekstologicznej precyzji i szczegółowości. „A z dru giej strony — dodawał nie bez ironii — przyglądając się współczesnym pracom interpretacyjnym dotyczącym innych pisarzy, dochodzimy do wniosku, że n iew iele by się zmieniło, gdyby wydania krytyczne z całym ich szacow nym aparatem w ogó le nie istniały...” Autor stwierdzał, że obok w ydań krytycznych powinny być
stale w znaw iane i dostępne w księgarniach skromne w ydania popularne, naw et gdyby ich teksty m iały nie być wolne od skażeń ł.
Skoro — jak w ykazał Markiewicz — jest niedobrze, uważać można za m iły obowiązek wskazanie na każdy elem ent poprawy sytuacji, na każdą nową uzasad nioną inicjatyw ę wydawniczą i starannie opracowany wolum en.
Z tą m yślą przystępujemy do om ówienia pierwszego tomu Pism zebranych Juliana Przybosia. Z informacji na stronicy przytytułow ej i z informacji um iesz czonej w Zasadach w ydania dowiadujem y się, że jest to też pierwszy tom U tw o
rów poetyckich. Na skrzydełku obwoluty zaś czytamy: „Edycja ma objąć całość
[...] spuścizny poetyckiej, translatorskiej, eseistycznej i publicystycznej [Przybosia], Projektowane są cztery tomy: pierwszy i drugi dla utw orów poetyckich, dwa na stępne dla rzeczy pisanych prozą”. Możemy tylko dom yślać się, czy do tomó\v
prozaicznych wejdzie też korespondencja oraz pełna bibliografia drukowanej tw ór czości Przybosia, którą Zofia Sokół zestaw iła na zam ów ienie W ydawnictwa L ite rackiego, a której tylko część odnosząca się do poezji została ogłoszonaŁ.
Pisma zebrane Przybosia są częścią rozległego planu W ydawnictwa L iterac
kiego: zamierza ono edycje krytyczne krakowskich autorów publikować w opra cowaniu krakowskich filologów . Najbliższą analogię do om awianego tomu stano wią pisma Tadeusza Peipera, którym zresztą należałoby życzyć szybszego tempa realizacji.
Tom, który tu recenzujemy, opatrzył przedmową Jerzy K wiatkowski, autor doskonałej książki Ś w ia t poetycki Juliana Przybosia (1972), a opracował Rościsław Skręt, w ytraw ny bibliograf i dokum entalista (od w ielu lat zatrudniony w redakcji
Polskiego słownika biograficznego) 8, dołączając ponadto obszerny (286 stronic pe
titu) Dodatek k rytyczny.
Spośród kilku m ożliwych zasad układu edycji, np. w edług ścisłej chronologii powstania lub druku tekstów, w edług gatunków poetyckich, według pokrewień stw a tem atycznego lub innych w yróżników „cykliczności”, czy wreszcie według kolejności tom ików publikowanych za życia poety — zdecydowano się na tę ostat nią; kryterium jest klarowne i ma n iew ątpliw ie placet autora.
W zakresie układu edycji odwołano się tu zatem do wydań pierwszych, nie
1 H. M a r k i e w i c z , Alarm w spraw ie klasy ków . „Zdanie” 1982, nr 5. 2 Z. S o k ó ł , Bibliografia twórczości literackiej Juliana Przybosia i opracowań
o jego życiu i dorobku lit e m c k im (za lata 1922—1972). W zbiorze: Julian Przyboś. Zycie i dzieło poetyckie. Rzeszów 1976.
* Zob. J. C z a c h o w s k a , R oz w ó j bibliografii literackiej w Polsce. Wrocław 1979, s. 207.
respektując późniejszych decyzji samego Przybosia. W ynikiem tego oprócz w spo m nianej klarow ności jest też pewna sztuczność. Bo przecież te dawne tomiki, jak
Ś r u b y (1925) czy Oburącz (1926), nie były już nigdy potem w sw ym pierwotnym
kształcie w znaw iane. Jest to zresztą w Polsce regułą niem al bezwyjątkową: nie publikuje się ponownie tom ów poezji w takim sam ym kształcie, naw et tych, które k ied yś przyjęto z najwyższą aprobatą, z aplauzem.
Układ w ed łu g kolejności tom ików ma za to walor historyczny i pozwala ra śledzenie rozwoju osobowości twórczej. Jednak w wypadku Przybosia jest tu pew n e „ale”. Otóż Przyboś w iele sw ych tom ików traktow ał jak sw oiste w iersze ze brane czy też wybrane, włączając do nich utwory z w olum inów dawniejszych. Praktykę tę rozpoczął już w tomiku W głąb las, a nasiliła się ona znacznie po 1945 roku. W obecnej edycji każdy w iersz drukuje się oczywiście tylko jedno krotnie — w obrębie tego zbiorku, w którym ukazał się pierwszy raz. W ten spo sób w porównaniu do pierwodruków książkowych powstają duże różnice: książka
Miejsce na Ziemi liczyła 165 utworów , tomik tak nazw any w edycji Skręta ma
ich 32. W Rzucie p io n o w y m analogiczne proporcje w ynoszą 143·: 29. A w ięc mamy tu do czynienia z tw oram i sztucznymi, jakie nigdy nie zostały przez autora do druku podane i — co w ażniejsze — jakie nigdy w tym kształcie nie funkcjono w a ły w obiegu społecznym . Toteż konfrontując recenzje Miejsca na Ziemi (a było ich 17) z tekstam i objętym i tym tytułem w om awianym wydaniu, nie potrafimy w pełni uświadom ić sobie, co wzbudziło taki entuzjazm opinii literackiej.
Młodzieńcze w iersze, których Przyboś nie w łączył do sw ych zbiorków, oraz w iersze późniejsze: pozostające w rękopisach (tu, zdaje się, będą głównie fraszki) oraz ogłoszone jeden raz w jakimś czasopiśm ie i nie w znaw iane (np. Październik
1956), znajdą się w drugim tom ie edycji, w dziale Wiersze rozproszone.
Pod koniec życia Przyboś przygotował z w ielką starannością tom: U tw o r y
poetyckie. Zbiór (Warszawa 1971), zaw ierający 410 wierszy. Wprawdzie nie docze
kał ukazania się książki, ale przeprowadził jej korektę. Tom ten stanowi zatem w yraz ostatniej w oli autora, w którym sw ym tekstom nadał kształt ostateczny. Słusznie zatem R ościsław Skręt przyjął, że ten w łaśnie przekaz tekstów Przybo sia jest najbliższy w oli i intencji twórczej autora i powinien stanow ić podstawę jego w ydania krytycznego. Poza kilkom a wierszam i, których Przyboś do U tw o
r ó w poetyckich nie w łączył (z tomu Oburącz np.: Wstęp, We dwóch, Orka, Odez wa, Rezolucja), podstaw ę tekstow ą w om awianej edycji stanow i ostatni przygo
tow any przez Przybosia zbiór.
W zakresie w ariantów tekstów edycja Skręta jest przebogata i rew elacyjna. Przy każdym utworze zestaw iono pełną listę odmian tekstu z przekazów druko w anych, tj. pierwodruku i w szelkiego rodzaju autoryzowanych druków następ nych. Słusznie — z należytą ostrożnością i m otywacją — zrezygnował Skręt z po dawania odmian z przedruków, na których ostateczny kształt Przyboś nie miał w pływ u, a w ięc z gazet, czasopism , podręczników szkolnych i różnego rodzaju an tologii. Mamy zatem p ełny wgląd w rodzaj i rozm iary decyzji autorskich doty czących raz opublikowanego tekstu, a także w zakres i zasięg zmian powstałych w brew w oli Przybosia, który nie bez racji twierdził, że prześladuje go już nie chochlik, ale diabeł drukarski. Uzasadniał to zresztą bardzo przekonująco:
„Układam w iersz, czyli w yzw alam energię z języka zastanego, jak z bomby, do której brak zapalnika — poezja to w łaśnie taki zapalnik do energii term o- nukle... tfu! — do energii rozszczepiającej i zarazem syntetyzującej potencje uta
jone w m owie polskiej. W tym celu używam spięć słownych, jakich nie bywa w m owie potocznej, m ow ie idiom ów i oklepanek. Jakże się w ięc nie-poeta domy śli, że błąd zecerski dający brzmienie i sens zgodne z logiką języka bezwładnego, nie poruszonego fantazją, jest błędem ?” 4
Rzeczywiście, w redakcjach m awiano z uśmiechem, że jeśli w jednym n u m e rze pisma ukaże się w iersz Przybosia, to w następnym można oczekiwać listu au tora prostującego błędy druku. Jednakże w Muzeum Literatury im. Adama M ic kiew icza w W arszawie zachowały się szpalty korektowe Miejsca na Ziemi (sygn. 1069). Ilość naniesionych przez autora poprawek jest minimalna: dotyczą one przecinków i odstępów m iędzy wersowych. Tu autorski m it o „chochliku” się nie potwierdza. Otóż z zestaw ień w ariantów z tekstów drukowanych w edycji Skręta również w ynika, że najczęstsze odejścia od tekstu autorskiego dotyczły interpunk cji i owych odstępów, które zresztą w w ersyfikacji Przybosia mają dużą rolę. Do kilku utworów odnotowano w Dodatku k r y ty c z n y m uzupełnienia, np. w iersz
Na granicy kończył się w edycji przedwojennej rzędem pauz, a dopiero od г. 1Э45
w ersem „Madryt zw ycięży na ulicach W arszawy”. Poniew aż w t ostatecznej w ersji
tekstu Przyboś często usuw ał dedykacje umieszczane w pierwodrukach, inform a cje na ten tem at trafiają się dosyć często.
Można sobie oczyw iście zadawać pytanie, czy odmian tekstu, szczególnie gra ficznych i interpunkcyjnych, nie podano tu zbyt dużo, powodując opasłość tomu. Czy naprawdę, skoro tekst głów n y był definityw nie ustalony — musiało się w y notować z w szystkich w ydań ow e dwukropki, m yślniki, w ykrzykniki i przecinki. Znacznie w ażniejsze są warianty z przekazów rękopiśm iennych. S zczęśliw ie Przyboś m iał zwyczaj zachowywania autografów — od najw cześniejszych p om y słów brulionowych, poprzez pierwsze w ersje przepisane, ale traktowane nadal ja ko tekst roboczy, po czystopis, dalej rozmaite odmiany maszynopisów z popraw kami autora tam, gdzie wkradł się błąd, aż po egzemplarze drukowane — np. w y cinki z czasopism z odręcznymi poprawkami korektowym i. M ateriałów takich za chowało się bardzo dużo. Zbiór autografów w cześniejszych znajduje się w Mu zeum Literatury im. A dam a M ickiewicza, późniejszych — w Bibliotece Jagielloń skiej. W iele rękopisów jest nadal własnością rodziny. Wśród nich zasługuje na w ym ienienie notatnik poetycki zaw ierający w iersze z lat 1941— 1945, który posia da córka poety, Wanda z Przybosiów Gaignebet w Paryżu. Przyboś miał zwyczaj dołączać autografy w ierszy (pisane odręcznie lub kopie m aszynowe) do listów ad resow anych do przyjaciół i znajomych, dlatego sporo takich egzemplarzy jest w rę kach osób prywatnych.
W szystkie te autografy zostały zbadane i skolacjonowane przez Rościsława Skręta. Jednakże wobec ogromu powstałego w ten sposób m ateriału dokum enta cyjnego w ydaw ca ograniczył się do notowania w ażniejszych odmian tekstu, a p eł ną ich listę dał tylko przy wierszach bardziej znanych. Trzeba jednak żałować, że nie sporządził kom pletnego wykazu w ierszy, dla których zachowała się pełna do kum entacja, i że z kolei na tym w ykazie nie oznaczył utworów, przy których po dano w szystkie warianty. Przedstawienie tej k w estii (s. 373—374) nie jest jasne i zrozumiałe. Otwarta też pozostaje kw estia, które w iersze obiektyw nie uważać wolno za „najbardziej znane utwory Przybosia” (s. 373). Przysądzenie tej rangi cyklow i Pióro z ognia jest w ersalskim ukłonem w stronę opinii jednego z kry tyków, ale trudno się z tą decyzją zgodzić bez dyskusji. Tym bardziej że chodzi o tekst przydługi i odnotowanie w szystkich jego odmian zapełniło aż 34 stronice książki.
Ten m ateriał, dowodzący niesłychanej pracowitości „robotnika wyobraźni”, je go nieustępliw ej pasji w dochodzeniu do ostatecznego kształtu wiersza, będzie mógł się stać punktem w yjścia do bardzo rozmaitych dociekań, od językoznaw czych po prace z zakresu psychologii twórczości. Taki zestaw w ariantów tekstów w ybitnego współczesnego poety upowszechniony w druku jest czymś zupełnie nie zw ykłym i zasługującym na wszechstronną analizę.
Jest on rów nież podstawą do uściślenia dotychczasowych interpretacji wielu w ierszy. Np. Oberek z tomu W głąb las daje się odczytać zupełnie inaczej (jako
obrazek społeczny m ianowicie), gdy zapoznam y się z w cześniejszym i jego redak cjam i. W tedy dopiero stają się zrozum iałe w szystkie jego elem enty, takie choćby, jak w ystęp ujący w wierszu „sietniak”: to dotknięty chorobą leśnik, który bije stare chłopki, co wieczorem wynoszą z lasu kradziony chrust. Wiersz Miastu w o
tu m także znacznie zyskuje na w yrazistości, gdy na podstaw ie brulionów wiem y,
że owo „w otum ” to powieszony poeta Jesienin, z którego poetyką toczy się w tym wierszu przekorny dialog. Podobnie List. Do młodego p o ety w Warszawie — bru lio n pozwala zrozumieć stosunek poety do Krakowa, z którego w yjechał. W ydaje się, że odtąd żaden interpretator w ierszy Przybosia nie będzie m ógł w sposób od pow iedzialny form ułow ać sądów nie zajrzaw szy uprzednio do tego zestawu w a riantów rękopiśm iennych.
Na podstaw ie Dodatku krytycznego inaczej również można datować w iele utworów. Np. jeden z najbardziej znanych w ierszy w ojennych Przybosia Póki m y
ż y j e m y w druku opatrywany był zawsze datą „wresień 1939”, natom iast pod bru
lionem w idnieje następujący zapis: „wrzesień 1939 — w rzesień 1943”; dowiaduje m y się ponadto, iż powstał (zapewne jego pierwsza redakcja) w e Lwowie, a w ięc m iędzy 1939 a 1941 rokiem (s. 564). Oznacza to, że nie należy go, jak dotąd się czyniło, odczytywać jako spontaniczną reakcję na wojnę, ale jako wiersz głęboko przem yślany, „skonstruow any”. I w tym, i być może w w ielu innych wypadkach Przyboś traktow ał datę pod wierszem nie tyle jako inform ację o rzeczyw istym czasie i m iejscu jego powstania, ile jako integralną część utworu, której zada niem jest wskazać, do jakich okoliczności zewnętrznych odnosi się cały wiersz. Dla czytelników jest to jednak mylące.
Wielu spośród swych wierszy Przyboś nie opatrzył datą. O tym, kiedy p ow sta ły, m ożemy tylko wnioskow ać z czasu pierwszej publikacji i z lokalizacji w ja kim ś cyklu. Często jest to bardzo zawodne. I tak np. liryk Spod olodziałych rzęs dopiero na podstaw ie informacji Skręta w iążem y nie z okupacją niemiecką, ale z pobytem poety w e L w ow ie 1939—1941. Podobnie sporo w ierszy łączonych do tychczas z Marzeną Skotnicówną, „taterniczką, która zginęła na Zamarłej Turni”, należy w św ietle datowania rękopisów powiązać z innym i kobietam i.
Niem al przy każdym wierszu odnotował Skręt dodatkow e inform acje odno szące się do m iejsca pierwodruku, dziejów w ydaw niczych utworu, ale także jego genezy, okoliczności zewnętrznych, biograficznych, które uwarunkow ały jego po w stanie. W ykorzystał tu ogromną ilość źródeł, a w ięc w szelk ie uwagi samego Przybosia, licznie rozsiane w jego artykułach i w Zapiskach bez daty. Przyboś był, jak wiadomo, bardzo chętnym kom entatorem w łasnej ,poezji. W ykorzystał również Skręt znajdującą się w bibliotekach korespondencję literacką Przybosia, jego listy do narzeczonej i późniejszej żony, Bronisław y z Kożdoniów Przybosiowej, oraz te prace w spom nieniow e i relacje ustne, które wzbudziły pełne zaufanie edytora. Skręt jest bowiem badaczem równie skrupulatnym , jak ostrożnym. Jest w sto sunku do źródeł niezwykle krytyczny.
W w ydaniach krytycznych znajdujem y czasem również objaśnienia rzeczowe. W om awianym wydaniu jednak kom entarzy tego typu nie wprowadzono. U w a żano zapewne, że skoro są to w iersze w spółczesnego poety, to ich realia nie w y magają koniecznie objaśnień. Można się oczyw iście zastanawiać, czy w szyscy dziś pam iętają, kim był Bronisław Orliński, Bagiński, co to L.O.P.P. lub debra. Roz poznano i podano źródła cytatów obcojęzycznych, choć tekstów ich nie przełożono (np. w w ierszu R e petitoriu m ). Zresztą o ile struktura składniow a i semantyczna w ierszy Przybosia bywa w ysoce skom plikowana, to w w arstw ie „erudycyjnej” poeta usilnie starał się nie przekraczać poziomu dostępnego przeciętnie w ykształ conemu czytelnikowi. Dlatego brak tego typu komentarza nie jest zbyt dotkliwy. W D odatku k r y ty c z n y m znajdujem y też rozdział om aw iający zbiory rękopisów w ierszy Juliana Przybosia oraz wydania zbiorowe i w ybory jego poezji.
Do tomu dołączono 64 ilustracje. Są to podobizny autografów i kart tytu ło w ych pierwszych w ydań książek. Dużo zdjęć, z których nie w ięcej niż 5 publi kowano poprzednio, ukazuje Przybosia w jego rodzinnym i towarzyskim milieu. Przynoszą w ięc informacje dla pełnego poznania osobowości poety w ażne, choć trudno je wyrazić słowam i.
Dzięki benedyktyńskiem u trudowi Rościsława Skręta otrzym aliśm y znakomitą edycję krytyczną poezji Przybosia. Wśród w ydań poetów współczesnych, takich jak Tuwim , Gałczyński, Liebert, tom ten stanow i n ovu m zarówno w zakresie kon cepcji, jak i realizacji. Może stać się w zorem dla przyszłych poczynań edytorskich. M iejmy nadzieję, że drugi tom, przynoszący podobnie opracow aną pozostałą spuściznę poetycką Przybosia, ukaże się w czasie nieodległym od 15 rocznicy jego śm ierci, która przypadła 6 X 1985. Ta 2-tom owa całość edytorska będzie miała duże znaczenie dla prac monograficznych nad jego niezw ykłą liryką.
Om awiane tu w ydanie pomyślane jest jako naukowe w ydan ie dla filologów , a nie książka do czytania, co m oże być zresztą podstawą rozczarowań odbiorców niezorientow anych. Dlatego na jego podstawie powinny być szybko sporządzone w ydania popularne.
An drzej Cieński
E u g e n i j a U l ć i n a i t e , TEORIA RETORYCZNA W POLSCE I NA LITWIE W XVII WIEKU. PRÓBA REKONSTRUKCJI SCHEMATU RETORYCZNEGO. Wro cław—Warszawa—Kraków—Gdańsk—Łódź 1984. Zakład Narodowy im ienia O ssoliń skich — W ydawnictw o Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 220. „Rozprawy Literackie”. [T.] 46. Kom itet Tedakcyjny: Michał Głowiński (przewodniczący), Stanisław Ja worski, Przem ysława M atuszewska, Marek Gumkowski (sekretarz), Aleksandra Oko- p ień-Sław ińska, Edward Pieścikow ski, Jadwiga Rytel, A lina W itkowska. Polska Akadem ia Nauk. K om itet Nauk o Literaturze Polskiej.
Coraz żywsze zainteresow anie, jakie wśród historyków i teoretyków litera tury budzą badania nad retoryką, zaowocowało w ostatnich latach szeregiem róż norodnych studiów. Jedne z nich starają się odnaleźć w kategoriach opisu trady cyjnej retoryki te kw estie, które są w zm odyfikowanej form ie przedm iotem badań w spółczesnej poetyki. Inne natom iast zajmują się konkretnym i historycznym i zja w iskam i, stanow ią opracowanie poszczególnych zagadnień lub pew nego etapu hi storii retoryki, ograniczonego zazwyczaj do określonego obszaru kulturow ego i.
Książka Eugenii U lćinaite należy do tej drugiej grupy. To, co ją w yróżnia, to w yjście poza badania ułam kowe — dążenie do scharakteryzowania pew nych ogól nych tendencji w dom inującym nurcie barokowej teorii retorycznej. Mimo zastrze żeń autorki jest to próba syntezy, i to syntezy opartej na bardzo bogatym m ate riale przez nią samą zgromadzonym i zbadanym. Nadaje to, moim zdaniem, książ ce U lćinaite szczególną wartość.
Podstaw ę m ateriałow ą pracy stanow ią retoryki powstałe w XVII w . w szko łach jezuickich lub w środowisku zakonnym jezuitów. Sądzę, że mimo tego ogra niczenia m ateriał można uznać za reprezentatyw ny dla całej ówczesnej nauki o w ym ow ie. Z innych kręgów uwzględnione zostały tylko te opracowania, które
1 Najbardziej rozwijają się badania nad retoryką staropolską. Przegląd do robku ostatnich lat daje tom studiów R e tory ka a literatura pod redakcją B. Ot- w inow skiej (Wrocław 1984). Tam też znaleźć można bogate inform acje bibliogra ficzne.