• Nie Znaleziono Wyników

"Utwory poetyckie", tom pierwszy, Julian Przyboś, Kraków 1984 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Utwory poetyckie", tom pierwszy, Julian Przyboś, Kraków 1984 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Cieński

"Utwory poetyckie", tom pierwszy,

Julian Przyboś, Kraków 1984 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 77/1, 364-368

(2)

J u l i a n P r z y b o ś , UTWORY POETYCKIE. Tom pierwszy. Kraków 1984. W ydawnictwo Literackie, ss. 670, 2 nlb. + 26 wTklejek ilustr. W: PISMA ZEBRANE. Opracował R o ś c i s ł a w S k r ę t . UTWORY POETYCKIE. Tom 1—2. Przedm o­ wa J e r z y K w i a t k o w s k i .

Nie tak dawno Henryk Markiewicz w artykule A l a r m w sprawie k la s y k ó w analizow ał trudną sytuację, w jakiej znalazło się edytorstw o polskie. Przypom inał rozpoczęte i zaniechane lub na lata rozwleczone edycje dzieł w ybitniejszych p i­ sarzy, stałe zm niejszanie się kadry edytorów naukow ych gotowych podejm ować tę pracę, „nieefektowną i m oralnie, i m aterialnie”. W spominał o kryteriach ponad miarę i potrzebę w yw indow anych tekstologicznej precyzji i szczegółowości. „A z dru­ giej strony — dodawał nie bez ironii — przyglądając się współczesnym pracom interpretacyjnym dotyczącym innych pisarzy, dochodzimy do wniosku, że n iew iele by się zmieniło, gdyby wydania krytyczne z całym ich szacow nym aparatem w ogó­ le nie istniały...” Autor stwierdzał, że obok w ydań krytycznych powinny być

stale w znaw iane i dostępne w księgarniach skromne w ydania popularne, naw et gdyby ich teksty m iały nie być wolne od skażeń ł.

Skoro — jak w ykazał Markiewicz — jest niedobrze, uważać można za m iły obowiązek wskazanie na każdy elem ent poprawy sytuacji, na każdą nową uzasad­ nioną inicjatyw ę wydawniczą i starannie opracowany wolum en.

Z tą m yślą przystępujemy do om ówienia pierwszego tomu Pism zebranych Juliana Przybosia. Z informacji na stronicy przytytułow ej i z informacji um iesz­ czonej w Zasadach w ydania dowiadujem y się, że jest to też pierwszy tom U tw o ­

rów poetyckich. Na skrzydełku obwoluty zaś czytamy: „Edycja ma objąć całość

[...] spuścizny poetyckiej, translatorskiej, eseistycznej i publicystycznej [Przybosia], Projektowane są cztery tomy: pierwszy i drugi dla utw orów poetyckich, dwa na­ stępne dla rzeczy pisanych prozą”. Możemy tylko dom yślać się, czy do tomó\v

prozaicznych wejdzie też korespondencja oraz pełna bibliografia drukowanej tw ór­ czości Przybosia, którą Zofia Sokół zestaw iła na zam ów ienie W ydawnictwa L ite­ rackiego, a której tylko część odnosząca się do poezji została ogłoszonaŁ.

Pisma zebrane Przybosia są częścią rozległego planu W ydawnictwa L iterac­

kiego: zamierza ono edycje krytyczne krakowskich autorów publikować w opra­ cowaniu krakowskich filologów . Najbliższą analogię do om awianego tomu stano­ wią pisma Tadeusza Peipera, którym zresztą należałoby życzyć szybszego tempa realizacji.

Tom, który tu recenzujemy, opatrzył przedmową Jerzy K wiatkowski, autor doskonałej książki Ś w ia t poetycki Juliana Przybosia (1972), a opracował Rościsław Skręt, w ytraw ny bibliograf i dokum entalista (od w ielu lat zatrudniony w redakcji

Polskiego słownika biograficznego) 8, dołączając ponadto obszerny (286 stronic pe­

titu) Dodatek k rytyczny.

Spośród kilku m ożliwych zasad układu edycji, np. w edług ścisłej chronologii powstania lub druku tekstów, w edług gatunków poetyckich, według pokrewień­ stw a tem atycznego lub innych w yróżników „cykliczności”, czy wreszcie według kolejności tom ików publikowanych za życia poety — zdecydowano się na tę ostat­ nią; kryterium jest klarowne i ma n iew ątpliw ie placet autora.

W zakresie układu edycji odwołano się tu zatem do wydań pierwszych, nie

1 H. M a r k i e w i c z , Alarm w spraw ie klasy ków . „Zdanie” 1982, nr 5. 2 Z. S o k ó ł , Bibliografia twórczości literackiej Juliana Przybosia i opracowań

o jego życiu i dorobku lit e m c k im (za lata 1922—1972). W zbiorze: Julian Przyboś. Zycie i dzieło poetyckie. Rzeszów 1976.

* Zob. J. C z a c h o w s k a , R oz w ó j bibliografii literackiej w Polsce. Wrocław 1979, s. 207.

(3)

respektując późniejszych decyzji samego Przybosia. W ynikiem tego oprócz w spo­ m nianej klarow ności jest też pewna sztuczność. Bo przecież te dawne tomiki, jak

Ś r u b y (1925) czy Oburącz (1926), nie były już nigdy potem w sw ym pierwotnym

kształcie w znaw iane. Jest to zresztą w Polsce regułą niem al bezwyjątkową: nie publikuje się ponownie tom ów poezji w takim sam ym kształcie, naw et tych, które k ied yś przyjęto z najwyższą aprobatą, z aplauzem.

Układ w ed łu g kolejności tom ików ma za to walor historyczny i pozwala ra śledzenie rozwoju osobowości twórczej. Jednak w wypadku Przybosia jest tu pew ­ n e „ale”. Otóż Przyboś w iele sw ych tom ików traktow ał jak sw oiste w iersze ze­ brane czy też wybrane, włączając do nich utwory z w olum inów dawniejszych. Praktykę tę rozpoczął już w tomiku W głąb las, a nasiliła się ona znacznie po 1945 roku. W obecnej edycji każdy w iersz drukuje się oczywiście tylko jedno­ krotnie — w obrębie tego zbiorku, w którym ukazał się pierwszy raz. W ten spo­ sób w porównaniu do pierwodruków książkowych powstają duże różnice: książka

Miejsce na Ziemi liczyła 165 utworów , tomik tak nazw any w edycji Skręta ma

ich 32. W Rzucie p io n o w y m analogiczne proporcje w ynoszą 143·: 29. A w ięc mamy tu do czynienia z tw oram i sztucznymi, jakie nigdy nie zostały przez autora do druku podane i — co w ażniejsze — jakie nigdy w tym kształcie nie funkcjono­ w a ły w obiegu społecznym . Toteż konfrontując recenzje Miejsca na Ziemi (a było ich 17) z tekstam i objętym i tym tytułem w om awianym wydaniu, nie potrafimy w pełni uświadom ić sobie, co wzbudziło taki entuzjazm opinii literackiej.

Młodzieńcze w iersze, których Przyboś nie w łączył do sw ych zbiorków, oraz w iersze późniejsze: pozostające w rękopisach (tu, zdaje się, będą głównie fraszki) oraz ogłoszone jeden raz w jakimś czasopiśm ie i nie w znaw iane (np. Październik

1956), znajdą się w drugim tom ie edycji, w dziale Wiersze rozproszone.

Pod koniec życia Przyboś przygotował z w ielką starannością tom: U tw o r y

poetyckie. Zbiór (Warszawa 1971), zaw ierający 410 wierszy. Wprawdzie nie docze­

kał ukazania się książki, ale przeprowadził jej korektę. Tom ten stanowi zatem w yraz ostatniej w oli autora, w którym sw ym tekstom nadał kształt ostateczny. Słusznie zatem R ościsław Skręt przyjął, że ten w łaśnie przekaz tekstów Przybo­ sia jest najbliższy w oli i intencji twórczej autora i powinien stanow ić podstawę jego w ydania krytycznego. Poza kilkom a wierszam i, których Przyboś do U tw o ­

r ó w poetyckich nie w łączył (z tomu Oburącz np.: Wstęp, We dwóch, Orka, Odez­ wa, Rezolucja), podstaw ę tekstow ą w om awianej edycji stanow i ostatni przygo­

tow any przez Przybosia zbiór.

W zakresie w ariantów tekstów edycja Skręta jest przebogata i rew elacyjna. Przy każdym utworze zestaw iono pełną listę odmian tekstu z przekazów druko­ w anych, tj. pierwodruku i w szelkiego rodzaju autoryzowanych druków następ­ nych. Słusznie — z należytą ostrożnością i m otywacją — zrezygnował Skręt z po­ dawania odmian z przedruków, na których ostateczny kształt Przyboś nie miał w pływ u, a w ięc z gazet, czasopism , podręczników szkolnych i różnego rodzaju an­ tologii. Mamy zatem p ełny wgląd w rodzaj i rozm iary decyzji autorskich doty­ czących raz opublikowanego tekstu, a także w zakres i zasięg zmian powstałych w brew w oli Przybosia, który nie bez racji twierdził, że prześladuje go już nie chochlik, ale diabeł drukarski. Uzasadniał to zresztą bardzo przekonująco:

„Układam w iersz, czyli w yzw alam energię z języka zastanego, jak z bomby, do której brak zapalnika — poezja to w łaśnie taki zapalnik do energii term o- nukle... tfu! — do energii rozszczepiającej i zarazem syntetyzującej potencje uta­

jone w m owie polskiej. W tym celu używam spięć słownych, jakich nie bywa w m owie potocznej, m ow ie idiom ów i oklepanek. Jakże się w ięc nie-poeta domy­ śli, że błąd zecerski dający brzmienie i sens zgodne z logiką języka bezwładnego, nie poruszonego fantazją, jest błędem ?” 4

(4)

Rzeczywiście, w redakcjach m awiano z uśmiechem, że jeśli w jednym n u m e­ rze pisma ukaże się w iersz Przybosia, to w następnym można oczekiwać listu au ­ tora prostującego błędy druku. Jednakże w Muzeum Literatury im. Adama M ic­ kiew icza w W arszawie zachowały się szpalty korektowe Miejsca na Ziemi (sygn. 1069). Ilość naniesionych przez autora poprawek jest minimalna: dotyczą one przecinków i odstępów m iędzy wersowych. Tu autorski m it o „chochliku” się nie potwierdza. Otóż z zestaw ień w ariantów z tekstów drukowanych w edycji Skręta również w ynika, że najczęstsze odejścia od tekstu autorskiego dotyczły interpunk­ cji i owych odstępów, które zresztą w w ersyfikacji Przybosia mają dużą rolę. Do kilku utworów odnotowano w Dodatku k r y ty c z n y m uzupełnienia, np. w iersz

Na granicy kończył się w edycji przedwojennej rzędem pauz, a dopiero od г. 1Э45

w ersem „Madryt zw ycięży na ulicach W arszawy”. Poniew aż w t ostatecznej w ersji

tekstu Przyboś często usuw ał dedykacje umieszczane w pierwodrukach, inform a­ cje na ten tem at trafiają się dosyć często.

Można sobie oczyw iście zadawać pytanie, czy odmian tekstu, szczególnie gra­ ficznych i interpunkcyjnych, nie podano tu zbyt dużo, powodując opasłość tomu. Czy naprawdę, skoro tekst głów n y był definityw nie ustalony — musiało się w y ­ notować z w szystkich w ydań ow e dwukropki, m yślniki, w ykrzykniki i przecinki. Znacznie w ażniejsze są warianty z przekazów rękopiśm iennych. S zczęśliw ie Przyboś m iał zwyczaj zachowywania autografów — od najw cześniejszych p om y­ słów brulionowych, poprzez pierwsze w ersje przepisane, ale traktowane nadal ja­ ko tekst roboczy, po czystopis, dalej rozmaite odmiany maszynopisów z popraw­ kami autora tam, gdzie wkradł się błąd, aż po egzemplarze drukowane — np. w y ­ cinki z czasopism z odręcznymi poprawkami korektowym i. M ateriałów takich za­ chowało się bardzo dużo. Zbiór autografów w cześniejszych znajduje się w Mu­ zeum Literatury im. A dam a M ickiewicza, późniejszych — w Bibliotece Jagielloń ­ skiej. W iele rękopisów jest nadal własnością rodziny. Wśród nich zasługuje na w ym ienienie notatnik poetycki zaw ierający w iersze z lat 1941— 1945, który posia­ da córka poety, Wanda z Przybosiów Gaignebet w Paryżu. Przyboś miał zwyczaj dołączać autografy w ierszy (pisane odręcznie lub kopie m aszynowe) do listów ad­ resow anych do przyjaciół i znajomych, dlatego sporo takich egzemplarzy jest w rę­ kach osób prywatnych.

W szystkie te autografy zostały zbadane i skolacjonowane przez Rościsława Skręta. Jednakże wobec ogromu powstałego w ten sposób m ateriału dokum enta­ cyjnego w ydaw ca ograniczył się do notowania w ażniejszych odmian tekstu, a p eł­ ną ich listę dał tylko przy wierszach bardziej znanych. Trzeba jednak żałować, że nie sporządził kom pletnego wykazu w ierszy, dla których zachowała się pełna do­ kum entacja, i że z kolei na tym w ykazie nie oznaczył utworów, przy których po­ dano w szystkie warianty. Przedstawienie tej k w estii (s. 373—374) nie jest jasne i zrozumiałe. Otwarta też pozostaje kw estia, które w iersze obiektyw nie uważać wolno za „najbardziej znane utwory Przybosia” (s. 373). Przysądzenie tej rangi cyklow i Pióro z ognia jest w ersalskim ukłonem w stronę opinii jednego z kry­ tyków, ale trudno się z tą decyzją zgodzić bez dyskusji. Tym bardziej że chodzi o tekst przydługi i odnotowanie w szystkich jego odmian zapełniło aż 34 stronice książki.

Ten m ateriał, dowodzący niesłychanej pracowitości „robotnika wyobraźni”, je­ go nieustępliw ej pasji w dochodzeniu do ostatecznego kształtu wiersza, będzie mógł się stać punktem w yjścia do bardzo rozmaitych dociekań, od językoznaw ­ czych po prace z zakresu psychologii twórczości. Taki zestaw w ariantów tekstów w ybitnego współczesnego poety upowszechniony w druku jest czymś zupełnie nie­ zw ykłym i zasługującym na wszechstronną analizę.

Jest on rów nież podstawą do uściślenia dotychczasowych interpretacji wielu w ierszy. Np. Oberek z tomu W głąb las daje się odczytać zupełnie inaczej (jako

(5)

obrazek społeczny m ianowicie), gdy zapoznam y się z w cześniejszym i jego redak­ cjam i. W tedy dopiero stają się zrozum iałe w szystkie jego elem enty, takie choćby, jak w ystęp ujący w wierszu „sietniak”: to dotknięty chorobą leśnik, który bije stare chłopki, co wieczorem wynoszą z lasu kradziony chrust. Wiersz Miastu w o ­

tu m także znacznie zyskuje na w yrazistości, gdy na podstaw ie brulionów wiem y,

że owo „w otum ” to powieszony poeta Jesienin, z którego poetyką toczy się w tym wierszu przekorny dialog. Podobnie List. Do młodego p o ety w Warszawie — bru­ lio n pozwala zrozumieć stosunek poety do Krakowa, z którego w yjechał. W ydaje się, że odtąd żaden interpretator w ierszy Przybosia nie będzie m ógł w sposób od­ pow iedzialny form ułow ać sądów nie zajrzaw szy uprzednio do tego zestawu w a­ riantów rękopiśm iennych.

Na podstaw ie Dodatku krytycznego inaczej również można datować w iele utworów. Np. jeden z najbardziej znanych w ierszy w ojennych Przybosia Póki m y

ż y j e m y w druku opatrywany był zawsze datą „wresień 1939”, natom iast pod bru­

lionem w idnieje następujący zapis: „wrzesień 1939 — w rzesień 1943”; dowiaduje­ m y się ponadto, iż powstał (zapewne jego pierwsza redakcja) w e Lwowie, a w ięc m iędzy 1939 a 1941 rokiem (s. 564). Oznacza to, że nie należy go, jak dotąd się czyniło, odczytywać jako spontaniczną reakcję na wojnę, ale jako wiersz głęboko przem yślany, „skonstruow any”. I w tym, i być może w w ielu innych wypadkach Przyboś traktow ał datę pod wierszem nie tyle jako inform ację o rzeczyw istym czasie i m iejscu jego powstania, ile jako integralną część utworu, której zada­ niem jest wskazać, do jakich okoliczności zewnętrznych odnosi się cały wiersz. Dla czytelników jest to jednak mylące.

Wielu spośród swych wierszy Przyboś nie opatrzył datą. O tym, kiedy p ow sta­ ły, m ożemy tylko wnioskow ać z czasu pierwszej publikacji i z lokalizacji w ja­ kim ś cyklu. Często jest to bardzo zawodne. I tak np. liryk Spod olodziałych rzęs dopiero na podstaw ie informacji Skręta w iążem y nie z okupacją niemiecką, ale z pobytem poety w e L w ow ie 1939—1941. Podobnie sporo w ierszy łączonych do­ tychczas z Marzeną Skotnicówną, „taterniczką, która zginęła na Zamarłej Turni”, należy w św ietle datowania rękopisów powiązać z innym i kobietam i.

Niem al przy każdym wierszu odnotował Skręt dodatkow e inform acje odno­ szące się do m iejsca pierwodruku, dziejów w ydaw niczych utworu, ale także jego genezy, okoliczności zewnętrznych, biograficznych, które uwarunkow ały jego po­ w stanie. W ykorzystał tu ogromną ilość źródeł, a w ięc w szelk ie uwagi samego Przybosia, licznie rozsiane w jego artykułach i w Zapiskach bez daty. Przyboś był, jak wiadomo, bardzo chętnym kom entatorem w łasnej ,poezji. W ykorzystał również Skręt znajdującą się w bibliotekach korespondencję literacką Przybosia, jego listy do narzeczonej i późniejszej żony, Bronisław y z Kożdoniów Przybosiowej, oraz te prace w spom nieniow e i relacje ustne, które wzbudziły pełne zaufanie edytora. Skręt jest bowiem badaczem równie skrupulatnym , jak ostrożnym. Jest w sto­ sunku do źródeł niezwykle krytyczny.

W w ydaniach krytycznych znajdujem y czasem również objaśnienia rzeczowe. W om awianym wydaniu jednak kom entarzy tego typu nie wprowadzono. U w a­ żano zapewne, że skoro są to w iersze w spółczesnego poety, to ich realia nie w y ­ magają koniecznie objaśnień. Można się oczyw iście zastanawiać, czy w szyscy dziś pam iętają, kim był Bronisław Orliński, Bagiński, co to L.O.P.P. lub debra. Roz­ poznano i podano źródła cytatów obcojęzycznych, choć tekstów ich nie przełożono (np. w w ierszu R e petitoriu m ). Zresztą o ile struktura składniow a i semantyczna w ierszy Przybosia bywa w ysoce skom plikowana, to w w arstw ie „erudycyjnej” poeta usilnie starał się nie przekraczać poziomu dostępnego przeciętnie w ykształ­ conemu czytelnikowi. Dlatego brak tego typu komentarza nie jest zbyt dotkliwy. W D odatku k r y ty c z n y m znajdujem y też rozdział om aw iający zbiory rękopisów w ierszy Juliana Przybosia oraz wydania zbiorowe i w ybory jego poezji.

(6)

Do tomu dołączono 64 ilustracje. Są to podobizny autografów i kart tytu ło­ w ych pierwszych w ydań książek. Dużo zdjęć, z których nie w ięcej niż 5 publi­ kowano poprzednio, ukazuje Przybosia w jego rodzinnym i towarzyskim milieu. Przynoszą w ięc informacje dla pełnego poznania osobowości poety w ażne, choć trudno je wyrazić słowam i.

Dzięki benedyktyńskiem u trudowi Rościsława Skręta otrzym aliśm y znakomitą edycję krytyczną poezji Przybosia. Wśród w ydań poetów współczesnych, takich jak Tuwim , Gałczyński, Liebert, tom ten stanow i n ovu m zarówno w zakresie kon­ cepcji, jak i realizacji. Może stać się w zorem dla przyszłych poczynań edytorskich. M iejmy nadzieję, że drugi tom, przynoszący podobnie opracow aną pozostałą spuściznę poetycką Przybosia, ukaże się w czasie nieodległym od 15 rocznicy jego śm ierci, która przypadła 6 X 1985. Ta 2-tom owa całość edytorska będzie miała duże znaczenie dla prac monograficznych nad jego niezw ykłą liryką.

Om awiane tu w ydanie pomyślane jest jako naukowe w ydan ie dla filologów , a nie książka do czytania, co m oże być zresztą podstawą rozczarowań odbiorców niezorientow anych. Dlatego na jego podstawie powinny być szybko sporządzone w ydania popularne.

An drzej Cieński

E u g e n i j a U l ć i n a i t e , TEORIA RETORYCZNA W POLSCE I NA LITWIE W XVII WIEKU. PRÓBA REKONSTRUKCJI SCHEMATU RETORYCZNEGO. Wro­ cław—Warszawa—Kraków—Gdańsk—Łódź 1984. Zakład Narodowy im ienia O ssoliń­ skich — W ydawnictw o Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 220. „Rozprawy Literackie”. [T.] 46. Kom itet Tedakcyjny: Michał Głowiński (przewodniczący), Stanisław Ja­ worski, Przem ysława M atuszewska, Marek Gumkowski (sekretarz), Aleksandra Oko- p ień-Sław ińska, Edward Pieścikow ski, Jadwiga Rytel, A lina W itkowska. Polska Akadem ia Nauk. K om itet Nauk o Literaturze Polskiej.

Coraz żywsze zainteresow anie, jakie wśród historyków i teoretyków litera­ tury budzą badania nad retoryką, zaowocowało w ostatnich latach szeregiem róż­ norodnych studiów. Jedne z nich starają się odnaleźć w kategoriach opisu trady­ cyjnej retoryki te kw estie, które są w zm odyfikowanej form ie przedm iotem badań w spółczesnej poetyki. Inne natom iast zajmują się konkretnym i historycznym i zja­ w iskam i, stanow ią opracowanie poszczególnych zagadnień lub pew nego etapu hi­ storii retoryki, ograniczonego zazwyczaj do określonego obszaru kulturow ego i.

Książka Eugenii U lćinaite należy do tej drugiej grupy. To, co ją w yróżnia, to w yjście poza badania ułam kowe — dążenie do scharakteryzowania pew nych ogól­ nych tendencji w dom inującym nurcie barokowej teorii retorycznej. Mimo zastrze­ żeń autorki jest to próba syntezy, i to syntezy opartej na bardzo bogatym m ate­ riale przez nią samą zgromadzonym i zbadanym. Nadaje to, moim zdaniem, książ­ ce U lćinaite szczególną wartość.

Podstaw ę m ateriałow ą pracy stanow ią retoryki powstałe w XVII w . w szko­ łach jezuickich lub w środowisku zakonnym jezuitów. Sądzę, że mimo tego ogra­ niczenia m ateriał można uznać za reprezentatyw ny dla całej ówczesnej nauki o w ym ow ie. Z innych kręgów uwzględnione zostały tylko te opracowania, które

1 Najbardziej rozwijają się badania nad retoryką staropolską. Przegląd do­ robku ostatnich lat daje tom studiów R e tory ka a literatura pod redakcją B. Ot- w inow skiej (Wrocław 1984). Tam też znaleźć można bogate inform acje bibliogra­ ficzne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Putting aside other aspects and effects of the agrarian reform, I advance the thesis that the difficult post-German heritage in the villages formerly inhabited by German

W latach 1891–1914 w Zakopanem ukazało się ogółem dwanaście czasopism, w których oprócz spraw związanych z rozwojem społeczno-gospodarczym Zakopanego wiele miejsca

Zarazem skoro świat stworzony niejako znajduje się, jego losy, w tym rozwój przebiegają, jak to ujmuje papież Franciszek, w transcendencji sa‑ mego Boga (LS, nr 79), oprócz

Poza odzw ierciedleniem duchow ego wizerunku autora, przynoszą te listy ogrom nie ciekawy materyał do poznania psychiki tułactw a poi.,... ohyda chrześcijańska, hora,

Opisując porównania sensu stricto i sensu largo, autorka konstatuje, że pojęcie porównania zakłada występowanie elementu porównywanego i elemen­ tu, z którym ten

Taylor Naval Ship Research and Development Center, Numerical Studies of the Neumann-Kelvin Problem for a Two-Dimensional Semi-Submerged..

Zofia Kurnatowska,Stanisław

Kornecki is a Senior Lecturer at the Technion (Israel Institute of Technology), Haifa and was a visiting Senior Research Fellow in the Department of Aircraft Design... expressions