Andrzej F. Dziuba
"The Life of Thomas More", Peter
Ackroyd, New
York-London-Toronto-Sydney-Aucland
1999 : [recenzja]
Saeculum Christianum : pismo historyczno-społeczne 9/1, 229-233
zarów no tradycje niem ieckiej jak i polskiej historiografii pośw ięconej wrocławskiej uczelni. O m aw iana książka w pisuje się w ten bogaty katalog bibliograficzny i pozostanie jed n ą z ważniejszych pozycji, poszerzających naszą w iedzę na tem a t nauki teologicznej i dziejów K ościoła na Śląsku. W zakończeniu swej m onografii A u to r sform ułow ał szereg postulatów badawczych, których realizacja uzupełni stan wiedzy na tem at w rocław skie go ośrodka teologicznego. Dotyczy to przede wszystkim stu d en tó w W ydziału Teologicz nego. Należy też życzyć A utorow i, aby mógł opracow ać kom pletny katalog w raz z n o t kami biograficznym i wszystkich wykładowców i profesorów wrocław skiego W ydziału Teologicznego.
Ks. W aldem ar Gliński
P eter A c k r o y d , The Life o f Thom as More. New Y ork-London-Toronto-Sydney- A ucland [1999], ss. X II, 447.
Całe twórczo rozeznaw ane dzieje chrześcijaństw a, już od samych starożytnych p o czątków znaczone były wyrazami m ęczeństw a, choćby pierw szego m ęczennika św. Szczepana, a raczej niewinnych dzieci w B etlejem , Świętych M łodzianków , zam orodw a- nych okru tn ie przez H ero d a. D alsze drogi historii p rzepow iadania i głoszenia Ew angelii Jezusa z N azaretu i Jego obecności w świecie, zresztą w różnych okresach i z różnym n a tężeniem , ale zawsze znaczone były znakiem m ęczeńskiej krwi św iadczonej w yznaw aną w iarą. To wręcz swoisty wyróżnik chrześcijaństw a, ale nie ukierunkow any ostatecznie ku oczekiw aniu krwi czy znakom przem ocy.
Oczywiście, na przestrzeni całych dziejów chrześcijaństw a różne były zew nętrzne oraz dostrzegalne znaki przyczyn m ęczeństw a, zwłaszcza jeśli spojrzeć na nie niek o nieczne z opcji chrześcijańskiej, ale uw zględnić także p rzek o n an ia jego sprawców. J e d nak w tej ostatniej niezbędnym znakiem takiej kategorii zaśw iadczenia o C hrystusie, znakiem szczególnego związku z Jezusem z N azaretu było św iadom e przelanie krwi, i to wyraźnie z motywów wiary oraz jej osobow ego św iadectw a. W tych przypadkach także prześladow aca m usiał w swoich działaniach przeciw ko w ierzącem u kierow ać się n ien a wiścią dla C hrystusa oraz Jego wyznawców, idących drogą pow ołania życiowego b ezp o średnio lub choćby p ośrednio w skazanego przez N iego sam ego oraz Jego nauczanie.
W to wielkie dzieło odw ażnego św iadczenia o Jezusie C hrystusie szczególnie czytel nie w pisuje się św iadectw o oraz niezwykła postaw a jak i zresztą całe życie św iętego m ę czennika z Wysp Brytyjskich, niezwykle obow iązkow ego kanclerza królew skiego, Tom a sza M ore. Poniósł on śm ierć m ęczeńską, nie tylko jed en , za p anow ania króla H enryka V III. To były przecież wyjątkowe czasy, w ręcz niezwykłej konfrontacji wiary i polityki, wiary i doczesnych oraz doraźnych układów narodow ych czy państwowych z wymogami m oralności oraz etyki chrześcijańskiej.
Zycie i działalność T. M ore stanow iły już przed m io t wielu studiów i b ad ań n a u k o wych, a w konsekw encji i ich owoce ukazywały się w postaci w ielu publikacji, także bio
graficznych, czy po ogłoszeniu go świętym, hagiograficznych. W ydaje się jed n ak , że n o we spojrzenie, nowość opcji, a w jakim ś stopniu i interpretacji znanych m ateriałów źró dłowych oraz bibliograficznych daje je d n a k szansę dośw iadczenia czegoś now ego, czy m ów iąc inaczej czegoś innego. To zaś budzi już pew ne nadzieje i oczekiw ania, zacieka w ienie oraz perspektyw ę innego spojrzenia na tak znaną postać.
A u to re m kolejnej biografii Tom asza M o re (1478-1535) jest wybitny znaw ca historii i a u to r w ielu książek, także biograficznych. N ajpierw jest a u to re m kilku biografii: T.S. E liot, D ickens czy B lake. W ydał także poezje: The Diversions o f Parley. Jest w resz cie au to re m kilk u n astu p rac beletrystycznych: First L ig h t, English M usic, The Great Fi re o f L o n d o n , M ilton in A m erica . N ie m o żn a w końcu nie w spom nieć i opracow ań w zak resie krytyki lite ratu ry i kultury: N otes fo r a N ew Culture. Z a tem duża w szech stro n n o ść badaw cza i publicystyczna.
C ałość prezentow anej książki otw iera in teresująca dedykacja (s. V), schem atyczny spis treści (s. V II-V III), spis ilustracji (s. IX -X ) oraz ciekaw e podziękow ania (s. XI).
N astom iast całość treściow a studium R A ckroyd podzielona została na 33, op atrzo n e specjalnym i tytułam i zasadnicze rozdziały, któ re z kolei podzielone zostały na inne, licz ne i m niejsze bloki.
Treściowo oraz form alnie każda ze w spomnianych 33 części posiada własny tytuł, sfor m ułow any raczej bardziej w form ie dość literackiej a mniej teologicznej czy historycznej: np. Ciemny świat (s. 3-5), Wino aniołów (s. 96-111), Święty, Święty, Święty (s. 112-117), i ostatni: Król jest dobry dla m nie (s. 399-406). M im o takiej formy nazewnictwa poszczegól nych części przedstaw iają one sukcesywnie koleje życia angielskiego świętego, akcentując m oże do pew nego stopnia jakby tylko hasłowe specyfikacje tych etapów, które jednak ostatecznie odzw ierciedlają bogactwo jego curriculum vitae.
Książkę zam ykają noty źródłow e (s. 407-434) oraz indeks (s. 435-447). Te pierw sze zaś dzielą się na wykaz bibliografii (s. 407-419) i przypisy (s. 419-434). Z kolei, co jest ciekaw e, sam a bibliografia posiada trzy szczegółow e bloki organizacyjne: 1. D zieła T. M ore; 2. D ru g o rz ęd n e dzieła; 3. A rtykuły. To jest ciekawy zabieg, choć m oże nazwany dość schem atycznie, jed n a k o statecznie tw órczo oraz stosunkow o łatw o pozw ala ro ze znać ran g ę przywoływanych odnośników czy przypisów, rów nież teologicznych oraz źró dłowych i bibliograficznych.
W ram ach interesującego m ateriału ilustracyjnego książki, choć m im o wszystko je d nak dość skrom nego, zam ieszczono tylko 27 ilustracji, któ re stanow ią ciekaw e w kładki m iędzy stronicam i: 148-149 i 292-293. Taki zabieg zawsze czyni każdą biografię bardziej czytelną i przem aw iającą. To przecież przybliżenie różnych postaci, widoków i scen o d noszących się do Tomasza M ore. A k tu aln ie są one zgrom adzone w galeriach czy m u ze ach w L ondynie, Nowym Jo rk u , Bazylei, Rzym ie, B ristolu i Lugano.
Trzeba przyznać, iż śledząc bardziej szczegółow o i dogłębnie etapy życia oraz działal ności T. M ore, przedstaw iane w ręcz naw et w form ie hasłowych nazw czy nazwisk, m oż na jed n ak stosunkow o łatw o zauważyć, iż odzw ierciedlają one jego osobow ą specyfikcję oraz indyw idualne znam iona. W ydaje się, że m oże czasem są to m ało klarow ne sfo rm u łow ania, naw et w ręcz p rzek o rn e czy tylko hasłow e, ale ostateczne zawsze bliskie praw
dy, niestety w ręcz dram atycznej, jakiej w danym m om encie dośw iadaczał prezentow any święty kanclerz królewski.
P rezentow ane opracow anie jest ciekawym biograficznym przybliżeniem życia i dzia łalności T. M ore, dostosow anym w stylu oraz form ie do oczekiw ań w spółczesności. P o stać głów nego b o h atera przem aw ia zatem nie tylko swym osadzeniem w środow isku i czytelną wiarygodnością historyczną, ale przede wszystkim aktualnym przesłaniem , kó- re przem aw ia dość jasno do współczesności. Z atem T. M ore jawi się jak o postać ak tu al na i dziś i niosąca swe orędzie w iążące dla chrześcijan we wszystkich czasach; więcej m a ono pew ien wym iar uniw ersalny, m .in. w trosce o praw dę.
W książce P. A ckroyda angielski święty jawi się bardzo w yraźnie jak o jed n a z najcie kawszych postaci historii chrześcijaństw a w Anglii. Z o staje on wpisany nie tylko w jego czas ale niesionym przez siebie orędziem pozostaje aktualnym poza czasem, a wiec i dziś. Jego doskonałość i św iętość, i to w ielow ym iarow a oraz w ielopłaszczyznow a, m a nadal tw órczo wiele do pow iedzenia niezależnie od m iejsca i czasu, osób czy okoliczno ści. Z atem jest ona pozahistoryczna, ponadhistoryczna, a jednocześnie dynam icznie oraz twórczo aktualna w każdym m iejscu i czasie.
Książka P. Ackroyd jest stosunkow o ciekaw a od strony literackiej, choć m oże n ieste ty niekiedy budzić wątpliwości czy pytania. Je d n a k język książki generalnie jest w ystar czająco kom unikatyw ny jak na biografię o wielu elem en tach teologicznych oraz h isto rycznych, jak na styl pisarski au to ra, znany z innych różnych publikacji. O statecznie jej form a przekazu m oże jed n ak budzić duże zainteresow anie, w ręcz swoistą ciekawość. W ynika to zapew ne z pewnych predyspozycji czy ogólnych tendencji pisarskich au to ra, który jed n ak jest raczej publicystą. Tak m ożna m.in. stw ierdzić m ając na względzie jego w cześniejsze liczne zróżnicow ane publikacje.
M ożna dość łatw o zauważyć, że au to r p rezen tu je sw oiste znaki sym patii w obec b o h a tera swojej książki. Jed n ak z drugiej strony jest także gotowym pochylić się nad nim z naukow ą dokładnością, obiektyw izm em oraz precyją. To dobrze, iż osobista - czasem m oże tylko subiektyw na - pasja badaw cza i naukow ca zostaje tw órczo połączona z o so bistym i k om petentnym zainteresow aniem naukowym . Te dwa w ażne czynniki dają pew ną gw arancję obiektywizmu przedstaw ianych treści o raz także wyników osiągniętych w ielorakich badań naukowych oraz studiów.
Z prezentow anej książki widać, że au to r zna w m iarę do b rze całość życia i działalno ści Tomasza M ore oraz potrafi na nie spojrzeć krytycznie, a w pewnym sensie obiektyw nie. Z n a także dość dobrze cały kontekst historyczny. Nie jest to oczywiście łataw e za gadnienie, zważywszy m.in. złożoność sam ej postaci św iętego jak i jej burzliwe koleje ży cia oraz wielorakiej działalności. W ydaje się jed n ak , że to jed n a k o statecznie dobry gwa ran t w artości zainteresow ania p rezentow aną książką. O statecznie przecież w ażne jest jednak, iż jednocześnie stara się o n a pokazać tw órczo środow isko, uw arunkow ania, k ontekst tej postaci, jej swoiste „m ilieu”.
W om aw ianej książce a u to r um iejętnie wskazuje, i to bardzo wyraźnie, na otoczenie fizyczne oraz historyczne, a więc osoby, zjawiska, fenom eny a także instytucje kościelne o raz świeckie zw iązane z prezentow anym b o h aterem . Te ostatn ie to oczywiście kościel
ne i św ieckie, choć n ieje d n o k ro tn ie istniała m iędzy nimi szczególna w spółpraca, co zresztą było w pewnym sensie typowym dla tego czasu. W ydaje się jed n ak , że o wiele w ażniejsze są te o statnie, a więc o wym iarach kościelnych oraz teologicznych. To one ostatecznie odegrały szczególną rolę w całym finale życia T. M ore, tj. finale m ęczeńskie go św iadectwa. M ożna się tu m.in. pytać jaki był jej ch arak ter, i czy m usiał być ostatecz nie w łaśnie takim ?
Jak się wydaje ważnym elem en tem om aw ianej rozpraw y jest dość konsekw entne i za razem w yjątkow o p ełn e po d an ie elem entów chronologicznych życia i działalności p re zentow anego św iętego z Wysp Brytyjskich. To o statecznie w ażne i w ręcz oczekiw ane elem enty faktyczne, k tó re pre ze n tu ją znam iona obiektywizmu prow adzonych badań o raz studiów biograficznych. Je d n a k wszystko to ostatecznie ułatw ia popraw ne ro zez n a nie poszczególnych etapów curriculum vitae T. M ore, ale zawsze z ich ogólnym przesła niem ewangelizacyjnym, niezależnie od m iejsca czy czasu jego ukierukow ania.
O m aw iając, m niej czy bardziej p o średnio, życie i działalność Tomasza M ore, am ery kański a u to r w skazuje m .in. na interesujące i zarazem w ażne szczegóły z historii L ondy nu tego okresu. Trzeba jed n a k tu m ocno pam iętać, że to nie tylko dzieje słynnego m ia sta, cen tru m , brytyjskiego im perim , ale p rzed e wszystkim w ielkiego cen tru m życia poli tycznego, k ulturalnego i społecznego o raz także religijnego, zwłaszcza w nurcie angli kańskim . W czasach T. M ore Londyn to w ręcz swoisty symbol, a więc zatem jakże tru d nym jest dla popraw nego rozeznia o raz tw órczego zrozum ienia, zwłaszcza m ając na w zględzie jego perspektyw y ewangelizacyjne.
Poszczególne strony om aw ianej książki, a zwłaszcza szczegółow e treści pokazują wy jątkow o d o b rą i przem aw iająca do w spółczesnych, rekonstrukcję w ręcz tru d n eg o i b u rz liwego życia oraz działalności p rezentow anego św iętego „polityka” czy m oże raczej człow ieka uczestniczącego w polityce. T. M ore to ostatecznie człowiek Kościoła otw arty na jego dzieła społeczne. W ięcej, pojawiły się także w książce w ażne elem enty z oto cze nia Tomasza M ore, k tó re jasn o pokazują, iż on jawi się m .in. jak o szczególnie wybitny praw nik w języku angielskim tego okresu. Trzeba p am iętać, iż w tej dziedzinie nie jest on jed n ak tylko teoretykiem ale przed e wszystkim oczekiw anym praktykiem , a jak się w konsekw encji okazuje i m ęczeńskim św iadkiem .
W tym kontekście Tomasz M ore jawi się jak o lojalny człowiek, w ręcz urzędnik p a ń stwa, p ojętego oczywiście w podstaw ow ych regułach szanujących pow szechne praw a człow ieka, tak w ich wyrazie osobow ym jak i społecznym . Jest on przy tym zawsze lojal nym w obec władzy, w idząc w niej - zgodnie z nauczaniem Pism a św. znak ustanow iony przez B oga - ale jednocześnie m im o wszystko stara się być zawsze w iernym praw dzie, a więc pew nem u obiektyw nem u kryterium ludzkiego postępow ania. U w aża wręcz, iż to jest podstaw ow e oraz o stateczn e kryterium także posługi praw niczej, co oczywiście nie neguje i innych posług pasterskich, zwłaszcza w obec państw a i to na tak wysokim szcze- glu jaki przyszło m u ją spełniać.
Ciekawym zagadnieniem , podniesionym także w p rezentow anej książce, jest wielość uwag odnoszących się do najsłynniejszego dzieła T. M ore, tj. Utopia. P ublikacja ta ma w ielorakie znam iona, tak czasow o ja k i co do m iejsca, oraz indyw idualne specyfikacje.
W arto tu przypom nieć, że te w ielorakie elem enty w skazane zostały ju ż w zam ieszczonej, dość obszernej bibliografii. O statecznie to jest bard zo ciekaw e, iż święty m ęczennik swym życiem opracow ał taki w łaśnie tekst jego curriculum vitae. P atrząc na E u ro p ę w spółczesności, to m oże sw oista zapow iedź jeg o ideałów i oceny ludzkich możliwości, k tó re nie zdołały się spełnić, w ręcz miały okazać się faktycznie tylko utopią, a więc tylko pew ną ideą.
Ciekawym zagadnieniem om aw ianej książki są niezwykle brzem ien n e relacje między kanclerzem T. M ore i królem H enrykiem V III, relacje przełożonego i podw ładnego, króla i kanclerza. To ujaw nia się wręcz, jako cen tru m sam ego chrześcijańskiego św adec- twa wiary, które doznaje konfrontacji w niesionym orędziu wiary, stosow nie do jego miejsca i czasu. To faktycznie sp o tk an ie a u to k ra to ra i sługi Ew angelii. Jak ono o statecz nie zakończyło się jest to znanym z całego p rzesłan ia prezentow anej książki.
W książce m ożna zauważyć liczne w ątpliwości czy w ręcz błędny sform ułow ań, zwłaszcza z p u nktu w idzenia teologii katolickiej, a przecież to jeszcze czasy jedności K o ścioła Z achodniego (por. s. 228-230, 269, 279, 281, 285, 333, 380-381). P ochodzenie a u to ra oraz całość ideow a książki o statecznie jed n ak nie uspraw iedliw iają tych braków czy niedoskonałości, jeśli zwłaszcza bardziej precyzyjnie i odpow iedzialnie uwzględni się kontekst historyczny życia i działalności Tomasza M ore.
W arto podkreślić, że cała książka u m iejętnie p rezen tu je ów czesną średniow ieczną pobożność oraz duchowość. W wydaniu Tomasza M o re jawi się o na bardziej twórczą, a w wielu elem entach aktualną także na czasy w spółczesne. Z atem tak stosunkow o o d legła czasowo postać m im o wszystko niesie jed n ak w sobie wielkie bogactw o niezwykle czytelnych treści Ew angelii, a przecież pozostaje ona ciągle aktulna, i to aż do skończe nia czasów, jak zapew nia sam Jezus C hrystus.
ks. A n d n e j F. D ziuba
E lizabeth J o h n s o n , Chicago Churches. A P h otographie Essay. Chicago 1999, ss. 136.
O panow anie techniki trw ałego budow nictw a, i to z m ateriałów bardziej stabilnych o raz w ręcz także bardziej doskonałych, w sensie ich trw ałości i pozwalających także na pew ne, w ręcz nieograniczone m odyfikacje stało się także jednocześnie możliwością oraz jed n ą z form w yrażenia swych odczuć duchowym oraz rów nież znakiem religijnych sym boli. Pojawiły się bowiem z czasem ró żn o ro d n e konstrukcje czy budow le pośw ięcano różnym bóstw om i ich kultowi. B udow nictw o i a rch ite k tu ra zostały zatem tw órczo w łą czone w wielki świat relacji do istot pozaziem skich, a przez to i bardziej duchow ego ro zeznaw ania sam ego człowieka, tak w jego aspiracjach jak i nadziejach czy pragnieniach zbliżania się do możliwości życia poza czasem, przek raczan ia go.
Z czasem arch itek tu ra religijna, a zwłaszcza sak raln a - bow iem tak ą należy wyróżnić - stała się na zawsze szczególnym w yrazem duchow ości oraz św iadom ości religijnej d a nej zbiorow ości ludzkiej, jej rozeznań, oczekiw ań czy nadziei, i to niezależnie od