• Nie Znaleziono Wyników

Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 1, nr 1 (1895)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 1, nr 1 (1895)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

i Z ^

DODATEK DO „EUCHARYSTYI".

P = = = = = = .

R o k I . C z e r w i e c 1895." N r . 1.

JM lii

ipii f u

EUCHARYSTYCZNE.

C Z A S O P I S M O R E L I G I J N E .

Wychodzi raz na miesiąc.

T K J E S Ć : Od Redakcyi. — Dawne podanie, o Pelikanie. — O Komunii fiw. — Cuda w Krakowie. ~ Cuda w Lourdes a Przenajśw. Sakrament Olta-

> • rza. — Uroczystość Bożego Ciała. — Uroczystość Najśw. Serca Jezuso­

wego. — ó (wiecznej) n ie u s ta ją c e j adoracyi Przenajśw. Sakramentu. — Korespondeiicye. S— W arunki prenumeraty. — Ogłoszenie.

P ren um erata w ynosi całorocznie w A ustryi . . . . . . ?0 et; 1 dla K sięstw a poznańskiego (w Niemczech) . . mk. 1.40.

N u m er1 pojedynczy 10 ct. r : 20 fen.'

Ogłoszenia o d wiersza p e tite m (lub je g o mi<ysce) 10 ct.

R edakcya, A d m in istracja i E k s p e d y c y a :

t , | k s. L . Dą b r o w s k i, proboszcz o. ł. w B ruckenthalu p. Uhnów.

(2)
(3)

„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

„Już znowu nowa gazeta" zaw ołasz, K o c h a n y C zy ­ telniku, jest ich już daw no więcej ja k d osyć“. Zgoda, jest ich w iele; b y ło b y lepiej, g d y b y ’ /4 tych g azet n ig d y nie b yło istniało; b y ło b y się uniknęło w iele złego. A le pow iedz mi, czy jest także w iele gazet, k tó reb y nie słu ż y ły a m b ic y i, egoizm ow i, ciekaw ości i interesow i pieniężnemu, tylk o służą jedyn ie dla ch w ały Bożej, do rozszerzenia obejm ującego św iat cały, K ró le stw a B ożego, do rozbudzania ducha chrześcijań­

sk ie go , do w zm ocnienia w ia ry i chrześciańskiej m iłości ? C zy znasz takich gazet zb yt w iele ? P om iędzy 98 gazetam i w Ga- lic yi, jest tylk o 6 kat. religijn ych pism. N iepraw daż, że to jest piękn a illu stracya słów Chrystusa : „S zu k ajcie najpierw K ró le stw a B o żego i spraw iedliw ości Jego, a to w szystko będzie wam przydano".

A g d y b y naw et b yło w iele gazet, któreby za cel m iały tylk o chw ałę B ożą, czyż jedna gazeta więcej b y ła b y za wiele?

C z y w tem u nas jest m ożliw e coś za w iele? — D a le c y w ięc od tego, ab y robić konkurencyę jakiej katolickiej gazecie i pismu, j a k : In tencye m iesięczne A p . m odlitw y, D zw on ek III. Zakonu, P osłan iec Najśw. M aryi P ., M issye katolickie, itd. będziem y je w edług sił naszych w spierać i do rozszerza­

nia ich pom agać. A le , jeżeli t a k , dla czegóż nie rozszerzać In ten cyi — i dlaczegóż w yd aw ać nowe pism o? D latego, że to nowe pism o zupełnie innym przedmiotem się zajmuje, ja k M issye, D zw onek, P osłan iec N. M. P . — a naw et ja k In ten cye.

W twojej izbie i kuchni masz różne sprzęty, i jeżeli masz już stół, to- dlatego nie w yrzucasz stołków i ła w e k ja k o z b y te c z n y c h ; k a żd y sprzęt ma w łaśn ie swój szcze­

g ó ln y cel.

Celem naszego, niniejszego pisma je st: w iększa cześć P rzenajśw . Sakram en tu; pismo to będzie w prost słu żyć tej Najśw. T ajem nicy, która jest najw iększym Skarbem na ziemi i w n ieb ie , zbiorow em pojęciem wszelkiej m ocy i potęgi, p iękn ości i m iłości, słońcem w szystkich istot, punktem środ­

k o w ym praw dziw ego szczęścia tu na ziemi i w w ie c zn o śc i;

pism o to chce podnosić cześć Przenajśw Sakram entu, k tó ry się w e M szy św. w K om u n ii św. i w Przenajśw . H ostyi,

(4)

w tych trzech B oskich promieniach objawia, do w dzięczno­

ści pobudzać, św iętokradztw a i zniew agi uchylać i w yn ag ra­

dzać, i do pełnej ufności m odlitw y zachęcać. B ędzie w ięc to' pismo popierać w szystkie bractw a, którą wprost służą Przen.

Sakram entowi, będzie im służyć, je na zewnątrz ze sobą łączyć, o nich wiadom ości przynosić i tak będzie pobudzać . zawsze członków do odwagi, gorliw ości i w ytw ałości. Pism o to chce b y ć owym dzwonkiem przy ołtarzu, k tó ry w zyw a do czci w czasie M szy św., i w yłącznie służy tylko Przenajśw . Sakram en tow i; chce b yć ja k b y św iecą na ołtarzu przed Przen. S a k r. ; ja k b y owym żarzącym się w ęglem w kadziel­

nicy, i prosi przeto żałośnie w szystkich przyjaciół i p rzyja­

ciółki N ajw yższego, pełnego i godnego miłości a niew yp o­

w iedzianie biednego, opuszczonego i zapom nianego Z b aw i­

ciela o łaskaw e przyjęcie.

K a ż d y numer będzie przynosił zaw sze pew ną i dokładną wiadom ość o jakim zupełnie stwierdzonem, cudownem u k a­

zaniu się Chrystusa P an a w Przenajśw . H o s ty i; po w iększej części będą to ry s y z życia św iętych, k tó rzy w szczególniej bliskim zw iązku stoją z Przen. Sakr. G d y zaś Jezusa o trzy ­ m aliśm y tylk o przez M aryą, i tylk o przez M atkę p rzych o­

dzim y do S y n a , będą a rty k u ły o jakiem zajmującem zda­

rzeniu, w ykazującem m iłość N iepok. M atki Bożej. N a końcu będą wiadom ości ze w szystkich miejsc kraju — i m onarchii, tyczące się B ractw ku czci Przenajśw . Sakram entu.

Sposób pisania i styl, będzie, o ile to w naszej m oż­

ności, zawsze taki, ab y je każde dziecko, które ma p rzy stą ­ p ić do K om unii św. m ogło łatw o zrozumieć. D la tych co przystąpili do pierwszej K om u n ii św. będzie to pismo cennym środkiem , a b y pierwotną gorliw ość zachow ali — i wielu duszpasterzy i rodziców chrześc. już teraz m yślą o tem, a b y tego pisma dostarczyć tym, którzy b y li do pierwszej K o m u ­ nii św.

Pism o to w ychodzi raz na miesiąc, o 16 stronach i ko ­ sztuje z p rzesyłką pocztow ą w G a lic y i i A u s t r y i: 70 ct. na ca ły rok. Cena ta bardzo niska, nie obliczona na zyski, może tylk o w tenczas zapew nić pismu zw rot nakładu, jeżeli znajdzie się przynajmniej 2000 prenum eratorów ; inaczej trzeba dokładać i. dopłacać do tego w yd aw n ictw a lub pism o musi upaść. U fam y jednak w B o gu i w szlachetnych przyjaciołach,

(5)

5

że pismo to nie upadnie. W celu w iększego rozszerzenia tego pisma, udzielim y każdej osobie, która nam najmniej 12 pre­

numeratorów zbierze, j e d e n egzem plarz tego pisma z a d a r m o na ca ły rok. A d re s y muszą dokładnie za w iera ć:

imię i nazw isko, m iejsce zam ieszkania, ostatnią pocztę — (dla zagran icy i kraj prenum eratora). M e d d j c c y a .

Dawne podanie (legenda) o Pelikanie.

W daw nych czasach, na północ od naszych stron, nad brzegam i w ielk ieg o morza, ż y ł ptak, c a ły b ia ły ja k śn ieg — w ie lk i i bardzo siln y ; gniazdo sw oje zb udow ał on sobie na skale, tuż p rzy brzegu m orza; m iał on w gnięździe trzy m łode ptaszęta, pisklęta, którym p rzynosił ry b k i z morza, chwrytając je zazw yczaj przez zanurzanie się pod wodę.

W n o cy — i ja k b y ło zimno i burzliw ie, siedział sta­

rannie i pilnie na swojem gnieździe i o g rze w a ł pisklęta.

N ieraz m usiał staczać w alki po całych godzinach z ptakam i drapieżnym i o sw oje pisklęta.

-Stało się jednego roku, że w jesieni wcześniej ja k z w y ­ kle p okazał się lód na morzu i zam arzło całkiem . W te d y w y sk u b ał P elikan, tak się ten ptak nazyw a, puch ze sw oich piersi i p rzy k rył nim sw oje pisklęta — swoje dzieci, a b y nie zm arzły, a sam poleciał na ow e g ó ry z lodu i patrzał, czy może gdzie jeszcze morze nie całkiem zam arzło i c zy on m ó g łb y się we wodę zan urzyć; ale ja k daleko p o le c ia ł, nie znalazł nigdzie miejsca na morzu ni.ezamarzniętego — i sm u­

tny w ró cił do sw ego gniazda. Zdaleka już przez puch w y ­ ciągają jego pisklęta sw oje dzióbki do niego i św iergoczą żałośnie o jedzenie, g d y ż już od w czorajszego w ieczora nic nie jad ły. B ied n y pelikan nie m ógł tego zn ieść; n a k ry ł sw oje dzieci troskliw ie, a b y im zimno nie zaszkodziło; potem w y le c ia ł znowu na straszne morże, szukając w ody niezamar- zniętej — a g d y nigdzie jej w idać nie b y ło , siada na lodzie i zaczyn a dzióbem ja k siekierą, rąbać lód: ale chociaż ciężko pracuje i m ęczy się, nie może p rzebić lodu. K r e w cieknie mu z dzióba — i dziób jest zraniony i otłuczony. Sm utny p o w raca pelikan do sw oich p isk lą t; z daleka już sły szy ich żałosny św iergot i prośby, i serce się mu praw ie kraje, że"

(6)

im nic pomóc nie może. P rzych od zi noc — zim ny w iatr p ół­

nocny w ieje i szaleje b u rza; stary p tak siedzi chory i g ło d n y na swojem gnieżdzie i ogrzew a biedne p isklęta; ale, skoro dnieć zaczęło, podnoszą one na nowo swój k r z y k i św iergo tan ie;

w ted y biedny, głodn y ptak zbiera w szystkie sw oje siły, w y ­ latuje daleko nad morze i śledzi puste lodow ce m o rza ,— i nic nie odkryw a tylko lód i sople ; jeszcze raz siada na śniegiem p okrytym lodzie i bije w lód ja k młotem swoim dziobem, aż z w yczerp ania, ze zmęczenia s iły go opuszczają, nogi drętwieją i ca ły osłab io n y; jedn ak nie chce um ierać na lo ­ dzie i największym w ysiłkiem w lecze się zbiedzony i chory do sw ego g n ia z d a ; jego dzieci tym czasem z głodu i u sta­

w icznego św iegotania w yp a d ły z gniazda i piszczą w śniegu;

troskliw ie kładzie on je napow rót do puchu i siada w gnie- ździe, a b y je o g r z a ć ; lecz one w ychodzą mu na grzb iet i cisną się koło szyi jego i tłoczą się k o ło niego, a b y im niedał z głodu z g in ą ć ; g d y w ięc pelikan widzi, że jego pis­

klęta marnie muszą zginąć z głodu, zbiera ostatnie siły i tam gdzie sobie przedtem b ia ły puch w ysk u b ał na piersi, dzióbie w ciało i otw iera ży łę i trzym a otw artą ranę przy dzióbach otw artych sw ych d z ie c i; te piją tę krew , d zięk­

czynnie w znosząc swoje dzioby ku N iebu i czerpiąc z rany ciągle płyn ącą krew . Potem kład ą się w m iękkim puchu i sp oczyw ają miło pod skrzydłam i m atki i n ie 'w id zą tego, ja k dreszcz śm iertelny i boleści ostatnie w strząsają m atką i ja k smutnie zwiesza głow ę. A g d y się zbudziły,] podnoszą znowu g łó w k i do m atki i proszą o pokarm nie widząc, że oczy matki na pół przym knięte i ona leży p o c h y lo n a ; jeszcze poruszył się raz stary ptak, patrzy m iłośnie i słodko na sw oje dzieci i znowu dzióbie w żyłę i znowu piją k rew ^pi­

sklęta i udają się na spoczynek. N oc zapada — zim ny p ół­

nocny wiatr huczy nad morzem, w yjąc i św iszcząc po sk a ­ łach i przepaściach — spokojnie i bezpiecznie spią p isklęta w gnieździe pod m iękkim puchem. A g d y dzień nastał, spi­

nają się pisklęta do góry, otw ierają sw e dzióbki i proszą dobrej matki o pokarm , otaczają ją >i_wychodzą na jej szyję i ciągną za pióra i k rzyczą i św iegocą g ło śn o ; lecz m atka nie rusza się w cale ; boleść — osłabienie — mróz za b iły ją.

P isklęta jednak zn ały to miejsce, gdzie krew pelikana p ły ­ nęła i zaczęły tam dzióbać, ale k rew już nie płynęła, tylkb

(7)

_ 7

kaw ałeczk i ciała tk w iły w ich dzióbkach — i one sp ożyw ały je i tem się n a syciły — poczem zeszły napow rót do g n ia z d a ; i tak czyn iły w południe i w e w ieczór — drugiego i trze­

ciego dnia — i rosły — i w zm acn iały się, aż całkiem spo­

ż y ły p ta k a ; w tenczas już b y ły zdolne do lotu, a g d y opu­

śc iły gniazdo, ciep ły w iatr stop ił lod y i śn ieg; teraz już m łode same szu k ały pokarm u i znalazły go w obfitości, b y ły w esołe i zad ow olo n e, zbudow ały sobie gniazda i z a ­ pom niały o starym pelikanie.

T a k opow iada stare podanie.

P elikan ten jest pięknym obrazem naszego Zbaw iciela w Przenajśw . S a k ram e n cie ; Jemu daje św. Tom asz z A kw inu, O jciec K o ścio ła , ten ty t u ł: „W ie rn y (M iły) P elikan ". U stęp za ustępem tego podania ma sw oje prześliczne i rzeczyw iste zastó- sow anie w Przen. T ajem n icy O łtarza. T o puste, zimne morze północne ze swem i burzam i — to św iat; sk ała P elikan a, to opoka P io tr o w a ; gniazdo na skale, to kościół k a to lic k i! On uposażył, w yście lił to gniazdo w ielu łaskam i, Sw oją opieką, S w ym D uchem ś w .! W tem gnieździe um ieścił On w as, jako m łodych p elikanów , przez chrzest św. i broni was przeciw ko złem u silnie. T o źe pelikan mimo szukania i pukania (dzió­

bania) w lodowej pow łoce morza, nie zn alazł pokarm u dla sw ych dzieci, nic innego nie oznacza ja k tylk o to, że C h ry ­ stus, P an Nasz, w całym św iecie nic nie znajduje, coby m ogło duszę od śm ierci wiecznej z a c h o w a ć ; p rzeciw ko tej śm ierci nic niema innego, tylko Ciało i K r e w Chrystusa, tego praw dziw ego P elikan a, k tóry pow iedział: „K to nie p o ­ ży w a C iała m ego i nie pije K r w i M ojej, nie będzie m iał żyw ota w sobie".

Jak w ięc p elikan swoją w łasną k rew a w końcu ciało sw oje oddał dzieciom swoim na pokarm, i zginął (umarł) dla nich, tak używ a C hrystus P an całej Sw ej m ocy i mądrości, przyjm uje na siebie nieopisanie nędzną, n iep ozorn ą, b e z­

bronną, do stanu śm ierci podobną postać, a b y ta k C iaio S w oje i K r e w m ógł oddać na pokarm dusz. T a m iłość P e ­ lik an a okazuje się przez w s zy stk ie w ie k i, n a ■wszystkich o ł­

tarza ch i ty le razy, że B ó g to ra c z y w ied zieć — w zględ em w s zy s tk ic h lu d zi — n a w e t w zględ em S w o ic h n ajw iększych n ie p rz y ja c ió ł — aż stopnieją lo d y i w iec zn a w io sn a n a ­ dejd zie — na dniu ostateczn ym .

(8)

P rzyp uśćm y, że p elikan w szechm ocą B o żą m ógłb y b y ł o żyć na nowo — przypuśćm y, że je g o dzieci otrzym ały rozum ludzki i zrozum iały dobrze w szystk ie w yp adki, z ja k ą ż rado­

ścią i rozrzew nieniem b y ły b y lg n ę ły do pelikana — z jak ą ż m iłością i czcią b y ły b y p a trzyły na ow ą ranę je g o na pier­

siach ! N igd y, w najmniejszej rzeczy nie b y ły b y go zasmu­

ciły — n igd y nie b y ły b y go m ogły opuścić — i z radością b y ły b y życie sw e za niego oddały. A le te młode pelikan y, b y ły tylk o biedne ptaszęta, które nie m iały rozumu — a że pelikan nie ożył i nie przyszedł do nich więcej, przeto za­

pom niały o nim. Chrystus Pan jednak: zm artw ychw stał, żyje chwalebnie blisko nas, zatrzym ał ran y na Swojem Ciele, z k tórych k rew Jego p łyn ęła^ ^ l a m y, m łode pelikany, m am y rozum i w iem y o całej tej spraw ie. Z jak ąż m iłością pow innibyśm y m y b y ć oddani praw dziw em u „P e lik a n o w i8 w Przenajśw. Sakr.:<-% jak w ysoko cenić powinniśm y Mszę św., ja k gorliw ie powinniśm y przyjm ow ać K om unię św., ja k chętnie Go odwiedzać, ja k życie nasze całe pow inno b y ć życiem z Nim i dla N ie g o ! A przecież — u nas spełnia i sprawdza się to: „Zapom niały o Nirri“. Iluż to jest chrze- ścian, dla których więcej znaczy szklanka piwa, parę krajca- rów, ja k P elikan we M szy ś w ,; — K om unia św, jest często przedmiotem szyderstw a i w yśm iew ania, obecność Jezusa w ystaw iona jest na zupełne zapomnienie i w zgardę — i jakże mało jest tych, którzy G o kochają tak, ja k On na to za­

słu g u je ! j*

Pism o w ięc nasze staw ia sobie ja k o c e l, rozszerzać i podnosić cześć Przenajśw . Sakr. pod każdym względem , w duchu i w m yśl K o ścio ła św., w tym celu w spierać w szystkie bractw a i stow arzyszenia, które za cel mają w ię ­ k szą cześć Przen. Sakram ., członków tyc h bractw zbliżać i łą c zy ć ze sobą, przez sprawozdania o podobnych u siło w a ­ niach ich zachęcać do gorliw ości, a b y zaw sze coraz lepiej poznawane, czczone, uw ielbiane i wdzięcznym um ysłem w y ­ sław iane b yło B oskie Serce Jezusa w Przen. Sakram en cie na w szystkich ołtarzach św iata i po w szystkie czasy aż do skończenia w ieków !

Przytem oddaje się to pismo pod opiekę N iepokalanej D ziew icy, Najśw. M aryi P ., M atki Bożej i pod obronę św, M ichała A rchanioła.

(9)

9

W szystk o , co w piśm ie tem zam ieszczać będziem y, nie inaczej chcem y pisać i b y ć rozum ianym i, tylko, ja k K o śc ió ł św. k ato lick i to w ierzy i naucza.

„W ie rn y P e lik a n ie ! o mój Jezu P an ie !

N iech mi K r e w T w a św ięta k ąp ielą się stanie ; K tó re j jedna krop la m oże ten św iat z b a w ić ,

W sz y stk ie g rze ch y o b m yć — i nas w niebie staw ić".

H ym n św. Tom asza z A k w . „Adoro Teu tłóm. p. X . W . J. J.

O Komunii św.

Ś w iąto b liw a Siostra M arya od N arodzenia B o żego (+1798) której ży cie b y ło ustaw icznym cudem, tak pisze o tem : C hrystus P an p ow iedział do mnie t a k : „M ięd zy K o ­ m unikującym i są tacy. k tó rzy ja k m ordercy przychodzą do mnie, a b y M ię zabić, g d y b y to m ożliwem b y ło . T o są ci zdrajcy, k tó rzy ja k Judasz pocałow aniem — ch cą mię w grób sw oich w ystęp n ych nam iętności w t r ą c ić ; popełniają oni zbrodnię straszną, wstętńe, okropne św iętokradztw o. Tutaj nie trzeba rozum ieć tych dusz, k tóre przechodzą ciężkie po­

k u sy — i w słab ości sw ej upadają, zezw alając na grzech śm ierteln y; te niech nie rozpaczają, ale niech mają ufność,' bo ja zlituję się nad nimi. jeżeli tylk o szczerze będą"żałow ać za sw oje g rz e c h y ; niech się w cale nie ociągają od M ojego stołu, ale jeszcze bąrdziej zbliżają, bo potrzebują Mojej p o ­ m ocy ; niech przystępują z praw dziw ą skruchą za sw oje grzech y do konfesyonału, gdzie Ja ich obm yję; w szystkie ich grzech y, ch o ćb y bardzo w ielkie i brzydkie, przebaczę im, a przez Sakram ent mojej m iłości pocieszę ich w e w szyst­

kich cierpieniach i ochłodzę w e w szystkich przeciw nościach ; a nawet, dam im, jeżeli praw dziw ie i szczerze żałują za grzech y, now e łask i do w a lk i z pokusami.

Ci zaś grzesznicy, którzy w zły ch n ałogach zatw ardziali są, żyją bez żalu i chęci p o p raw y, i nie m yślą i nie chcą zm iany sw ego złego życia, dopełniają przez św iętokradzkie K om u n ie m iary sw oich grzech ów i przyspieszają sw oje od­

rzucen ie; oni bow iem zaprzedali się w niew olę sw ych na­

m iętności i piją g rzech y ja k w odę“ .

(10)

10 —

T y le słów P an a; ja k widzisz, zgadzają się one zupełnie z nauką K o ścio ła. K om unii św. niegodnie nieprzyjm uje się nigdy, niew iedząc o tem. Ten w ystęp ek popełnia każdy, kto umyślnie, chociaż dobrze w ie o tem, co czyni, zataja ciężki grzech na spow iedzi ś w , co dzieje się najczęściej przez fałszyw y wstyd. Jeszcze częściej jedn ak przyjm uje się niegodnie K om unią św. przez tó, że się niema, co do p e­

w n ych grzechów ciężkich n ałogow ych , praw dziw ego żalu i m ocnego postanowienia popraw y, że się nie. chce u żyw ać poleconych od spow iednika i uznanych środków popraw y, jak unikanie okazyi, częsta spow iedź św., codzienna m odli­

tw a itd. — że się um yślnie w yszukuje „p ręd k ich " spow ie­

dników a nie lubi się surow ych i pow ażnych kapłanów -spo- wiedników. U tych jest złość daleko w iększa ja k u tego, k tóry przez fa łsz y w y w styd tai grzech na spow iedzi; taki, co tai grzech na spow iedzi naw racasię też prędzej, j ak zu- ch w ały nałogowiec- i b lu in ierca, przypuściw szy, że co­

dziennie serdecznie prosi Najśw. M aryę Pannę o tę łaskę.

T e dusze zaś bojaźliw e, które przy każdej spow iedzi boją się, a b y czego nie zataić, i naw et p rzy przyjm ow aniu Kom unii św. boją się, czy czego nie zataiły, są ja k niebo od ziem i, tak daleko od niegodnej K om u n ii św ., cho­

ciaż ta obaw a nie jest chw alebną dlatego, że nas pozbaw ia w ielu łask, którebyśm y m ogli inaczej p rzy swobodnem, peł- nem m iłości przyjm ow aniu Jezusa otrzym ać; g d y Chrystus P an w Przen. S akr. w miłości Sw ej w ysila się najbardziej, one nie m yślą o tem, tylko uw ażają Jezusa ja k b y kata, który każdej chw ili p rzykład a im nóż do s z y i ; takie przyj­

mowanie P . Jezusa musi Go zaw sze bardzo boleć.

Pan m ów i dalej : „Inną klasą kom unikujących są niedo­

skonali. S ą to te dusze pobożne, które się p rzyzw yczajają do pe-.

w n ych grzechów powszednich z b raku należytęj troskliw ości i lepszej czujności nad sobą samymi, a poniew aż się im zdaje, że te grzech y, to tylk o małe niedoskonałości, nie starają się ich po­

zb yć. T e Kom unie nie są niegodne, ale oziębłe — i staw iają łasce Bo^ej przeszkody, poniew aż Przen. Sakr. O. działa w ed łu g stopnia przygotow ania.

T e dusze podobne są do dzieci, które, zam iast przyjm o­

w ać pieszczoty sw ego ojca, o ile m ogą, bronią się od niego i biją nawet. O jciec ziem ski u k a ra łb y takie dzieci tem,

(11)

u —

żeby odszedł od nich; Ja zaś, najlepszy ze w szystkich ojców nie odchodzę od nich, jeżeli tylk o ich w ola nie jest złą a ich uderzenia nie śm iertelne. M oja m iłość p rzew yższa 0 wiele ich niew dzięczność, zam ykam o czy na ich b raki — 1 widzę tylk o ich potrzeby, biorę je w sw oje ram iona i daję im nawet p ocału nek pokoju ; niew dzięczność ich znoszę bez sk argi albo jeżeli się użalam, to dzieje się to z m iłością i łagodnością. C zyż ta m iłość nie pow innaby b y ć dla nich nowym powodem , ab y M i w ierniej służyli- i więcej M ię ko- ch ali“ .

D o tej k lasy należą ci, k tó rzy b y w praw dzie za żadną cenę nie popełnili grzechu śm iertelnego, za to mają zw ycza j, bardzo dużo i prędko m ówić, co dzieje się zazw yczaj k o ­ sztem bliźnich, którzy zaw sze o sobie sam ych opowiadaja, bardzo prędko się gniew ają, w domu są zg ryźliw i i doku­

czliw i, przełożonych sw oich niechętnie słuchają itd j ^-f k tó ­ rzy nie zadają sobie przy tem najm niejszego trudu, a b y p o ­ zb yć się tych grzesznych naw yknień, które są p raw dziw ym i cierniami dla P an a Jezusa, przytem zaś m yślą, że, oni są praw dziw ie pobożnym i. Ich całe otoczenie, p rzyjaciele i nie­

p rzyjaciele nie rzadko naw et zw ierzęta domowe, znają dobrze b łęd y tych osób — tylk o dla nich sam ych są one tajem nicą.

D alej m ów ił P an : „N ajm ilszą klasę stanow ią ci, k tó r z y doskonale przystępują do .Kom unii św. Ci przystępują do mnie w doskonałej m iłości B o g a i bliźniego z m ożliw ie naj- lepszem przygotow aniem . Ci są M oje ukochane dzieci, na których o czy Moje z upodobaniem sp oczyw ają i do k tó rych p rzychodzę z n ajw iększą radością, bo oni w szystko ofiaro­

w ali, co m ogło b y ć przeszkodą dla mnie. T ym udzielę obfi­

tości łask i w yleję na nich w szystkie b ło g o sław ień stw a Jakóba.

„ T a k przyjm ują Przenajśw . Sakram ent zatw ardziali grzeszn icy, pokutujący, oziębli i św ięci — w szy sc y jeden i ten sam Sakram en t Przen. — ale z różnym skutkiem . K a ż d y przyjm uje K om un ią ś w , która podobna jest do niego — do stanu je g o d u s z y ; nie zm ieniając w łaściw e j Sw ej istoty, K om uniaśw . jest (staje się) dla niepopraw nego, zatw ar­

działego g r z e s z n i k a — grzechem , dla pokutującego i żału­

jąc ego za sw oje g rz e ch y — jest środkiem zbaw ienia i naj­

w iększą ła s k ą i szczęściem , dla niedoskonałego — jest nie­

(12)

— 12 —

doskonałą K om un ią św — dla d o b re g o , doskonałą, św iętą, K om unią".

T ę praw dę podaje K o ś c ió ł św. w prześlicznym hym nie na uroczystość B o żeg o Ciała, i przez całą oktaw ę tej uro­

czystości, śpiew anym w czasie M szy św . przed E w an gelią, w hym nie łacińskim „L au d a S io n " ułożonym przez w ielk ieg o czciciela Przenajśw. Sakram entu, św. T om asza z A k w in u , którego odnośny ustęp łaciński („Sum unt boni, sumunt mali*') brzm i w polskim p rze k ła d zie :

B ierze g od n y i niegodn y Śm ierć w ystępnym , dobrym życie, A le skutek różnorodny W idzisz ja k rów ne sp ożycie

Ż yw ot albo c io s : A le różny lo s'1.

(tłóm. p. X . W . J. J.).

Cud w Krakowie.

(Zdarzenie to jest tak pew nem historycznie, ja k pew nem jest, że ż y ł w tenczas ów czesny k ró l P olsk i, K azim ierz W i e l ­ kim nazw any, znany król chłopków , że jest m iasto K r a k ó w i że b y ło królestw o P o ls k ie ; jako dowód tego stoi z o w y ch czasów na m iejscu cudu zbudow any przez króla K aźm ierza kościół B ożego Ciała, a w nim m alow idła, ozdoby, bractw a, uroczystości i fundacye pobożne z ow ych czasów).

W oktaw ę uroczystości B o żeg o C ia ła r. 1345. ro zb ili złodzieje w celu krad zieży Tabernakulum K o śc io ła W sz y s t­

kich Ś w iętych w K rak o w ie . W Tabernakulum znaleźli ku- stodyę (vasculum) z w ielk ą H ostyą — i w pośpiechu zabrali to w szystko. G d y się już znaleźli w bezpiecznem miejscu szacow ali skradzione rzeczy, ja k ą mają w artość na p ie­

niądze.

Sp o strzegli jedn ak teraz, że to naczynie na H ostye, zam iast ze złota, jest tylk o z miedzi, pozłacane, i w złości rzucili je na pobliską łąkę razem ze znajdującą się w niej Przenajśw. H ostyą. T o stało się za bram ą miejską, na przed­

mieściu (teraz K aźm ierz i Zw ierzyniec) na gruncie, k tóry do jednego z kościołów w K ra k o w ie należał.

O kolica ta od tej chw ili stała się w idow nią szczegó l­

nych zjaw isk ; w e dnie zarówno ja k i w nocy u k a zy w a ły się na łące płomienie, i mnóstwo św iateł, które niesione niewidzialnemi rękam i b ły szc za ły ja k pochodnie * nad owem bagnem. M ieszkańcy miasta, którzy w iedzieli już, co to są

(13)

- 18 —

błędne ogniki, które znane są i dzieciom już w tej o k olicy, nie m ogli pojąć, co zn aczy ten n ad zw yczajn y b lask i; ten ogień ; w szy sc y zastanaw iają się nad tem głęb oko, udają się i w zyw ają ludzi uczon ych i św iatłych do tej rad y — ale n ik t nie może tej rzeczy w yjaśn ić — i w ielkie zdziwienie i przerażenie zapanow ało wszędzie.

W końcu B isk u p nak azał post i m odlitw y publiczne przez trzy dni, ab y u P , B o ga uprosić w yjaśnien ie tej rze­

c z y ; następnie B isk u p w uroczystej p rocesyi udaje się na m iejsce tego zjawiska*.

T e ra z w yjaśnia się tajem niczy b lask i je g o p rz y c z y n i.

W śró d k rza k ó w i traw y ukazuje się Przenajśw . H ostya biała, czysta i nieuszkodzona oczom zdziwionej p ro c e sy i!

B ez w ątpienia, A n io ło w ie św ię ci, chcieli uczcić ow em i jasnem i, b łyszczącem i św iatłam i i płom ieniam i Boskiego' K r ó la i P an a S w e g o , w Przenajśw . Sakram en cie Ołtarza, którego M ajestat przez tę zbrodnię i zuchw ałą zn iew agę tak strasznie b y ł obrażony. N a w ieczną pam iątkę tego cudu, K r ó l P o lsk i, K a zim ierz W ie lk i, k a za ł na miejscu, gdzie zna­

leziono porzuconą przez złodziejów, P rzenajśw iętszą H ostyę, w yb u d ow ać K o śc ió ł, k tó ry nazwano kościołem B ożego Ciała. W s z y s tk ie szcze g ó ły opow iedzianego zdarzenia są w tym kościele przedstaw ione. Corocznie o d b yw ający się odpust (w niedzielę w czasie o k ta w y B o żeg o Ciała) ściąga także obecnie tysiące ludzi z daleka do K rakoW a.

P r z y kościele tym są zakonnicy, kanonicy regularni L ateran eńscy — na przedm ieściu K a źm ierz — a przy k o ­ ściele na Zw ierzyńcu są księża św ieccy.

Cuda w Lourdes i Prsea, Sakrament Ołtarza,

O d roku 1888. zaczyn ają w yp a d k i w Lourdes brać inny o b ró t; już nie Sam a tylk o Najśw. M arya Panna czyni tam w ielkie cuda, Jej B o sk i S y n w Sw ej w łasnej O sobie okazuje tam S w oją m oc i dobroć. I tłum y ludu które tam się c o ­ dziennie zbierają, nie zadaw alają się odmawianiem różańca przed gro tą M atki B oskiej, ale całem i godzinam i słuchają M szy św ., do p ó łn ocy k lęczą tysiące przed Przenajśw . S a ­ kram entem ; w Lourdes obok najgłębszej czci N ajśw . M aryi Pan ny, jakiej na ziem i trudno znaleść, jest także n ajgłębsza

(14)

— 14 -

najuroczystsza cześć Przenajśw . S ak ram en tu ; nigdzię na ziemi nie odprawia się — i tak pobożnie — i ty le M szy św., nigdzie nie przyjmują tyle — i z tak pobożnem p rzy g o to ­ waniem K om unii św. — nigdzie nie odbyw a się tyle i tak uroczystych procesyi z Przen. Sakram entem ja k w Lourdes.

Tutaj okazuje się dobitnie ta stara p raw d a: „Przez M aryą d o : Jezusa “ i M arya niczego bardziej nic żąd a, ja k w iększej ch w ały Jezusa i przez to naszego zbawienia.

W sierpniu 1888 r. b y ło blisko 15.000 pielgrzym ów w Lourdes, którzy po ca łych dniach i nocach m odlili się przed grotą. Mimo tego z wielu chorych n ikt nie .został uzdrowiony. W końcu ca ły ten tłum pobożnych m odlił się głośno, leżąc krzyżem na ziem i; w szystko napróżno. W te d y przychodzi na myśl jednem u pobożnemu kapłanow i, a b y P rzenajśw iętszy Sakram ent w procesyi przenieść w śród cho­

rych. T a proćesya odbyw a się zaraz z najw iększą u roczy­

stością : więcej jak 500 kapłanów tow arzyszy jej z goreją- Cemi świecami. Chorzy na łóżkach sw oich w yciągają b ła ­ galnie ręce do Przenajśw . H ostyi, w o łając: „Jezu, jeżeli chcesz, możesz nam pom óc*! „ P a n ie , nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale rzeknij tylko słow o, a będę zdrów “ ! „Panie, ratuj nas, bo gin iem y" Jezu, S yn u D a w i­

dów, zmiłuj się nad n a m i! B łogo sław ion y, który idzie w Imię P ań sk ie! Hosanna S yn o w i Dawidowem u !“

M nóstwo chorych, uzdrow ionych w tej c h w ili, w stało ze swoich łóżek — i zdrowi zupełnie p rzyłączyli się do tej uroczystej procesyi, wśród nieopisanej radości ty s ię c y zg ro ­ m adzonych. P rzez całą noc następną księża adoratorzy czuw ali p rzy Przenajśw . Sakram encie. Odtąd pow tarza się corocznie ta uroczysta p roćesya w Lourdes — wśród po­

dobnych modlitw, próśb i b łagań — i zawsze tow arzyszą jej liczne i w ielkie cuda.

W r. 1893., od 23. do 27. sierpnia, b y ło w Lourdes przeszło 25.000 pielgrzym ów , m iędzy nimi przeszło 1500 k się ży . W s z y s c y księża w zięli udział w procesyi z goreją­

c y m i św iecam i koło Przenajśw . Sakram entu. O sobny p o ciąg kolei żelaznej p rzyw ió zł do Lourdes tego dnia przeszło 1000 chorych, których w łóżkach i ńa w ózkach umieszczono wzdłuż drogi, którą m iała postępow ać p roćesya z Przenajśw . Sakram entem. K ie d y zb liżała się Przenajśw . H ostya, którą

(15)

— 15 —

niósł B iskup syryjsko arabski, ch o łzy płacząc, wśród nieopi­

sanego łkania, pow tarzali m odlitw y i prośby w yżej przyto czone. W chw ili, g d y B isku p u dzielał błogosław ieństw a lu­

dow i M onstrancyą, w ielu chorych, uw ażanych przez dokto­

rów za nieuleczalnych, ku law ych , sparaliżow anych, suchot­

ników, podniosło się z łóżek i w ózeczków , których d otych ­ czas opuszczać nie m ogli, i sam i, bez żadnej pom ocy, szli, cudow nie uzdrowieni, razem z p ro c e sy ą , wśród nieopisanej radości w szystkich. P rzez trzy w ieczory pow tarzała się ta uroczysta procesyą, i Za każdą razą to w a rzy szy ły jej w ielkie i liczne cuda. Z 28 cudow nie u zd ro w io n ych , którzy przez kom isyę lek a rsk ą w Lourdes stale będącą, uznani zostali urzędów nie ja k o „cudow nie uzdrow ieni", ;podajem y tylk o k ilk a w y p a d k ó w :

Czternastoletni chłopiec, nazw iskiem Jakób M ontpellier, m iał lew ą rękę uschniętą ; ręka ta jego, którą ruszać nie- m ógł, przyw iązaną b y ła i bez ruchu sp oczyw ała na deseczce w tym celu mu zrobionej. W ch w ili g d y niesiono w pro- cesyi Przenajśw . Sctkrament w Lourdes, uczuł ten chłępiec, że może ręką ruszać, odryvva tę deseczkę i sw obodnie,' dobrze porusza ręk ą "R ę k a ta, która przedtem b y ła mocno zaczer­

wieniona, nabrała naturalnego, zdrow ego koloru. Został on zupełnie uzdrowiony.

D ziew czyn a j.edynastoletnia, nazw iskiem L eon tyn a K le - ment z Orleanu, p rzyjęła w Lourdes, przyw ieziona tam jako ciężko chora, na śm iertelnej praw ie pościeli po raz pierw szy K om u n ią św. Od lip ca 1892 (przeszło rok) w cale nie m ogła chodzić. C ierpiała na tuberkuliczną chorobę pacierza, co o k azyw ały liczne i w ielkie w rzody cieknące. W czasie tej uroczystej procesyi z Przen. Sakram entem w Lourdes w stała z łóżka, zupełnie zd ro w a; — ran y i w rzody cieknące z g i­

n ę ły zupełnie.

A n n a Szafer, 28 lat licząca, cierpiała od 7 lat na. cho-.

robę nerek. Została uzdrowiona w czasie, p ro c e sy i z Przen.

Sakram entem w Lourdes r. 1893.

L ud w ik a D elahaie, m iała z polecenia lekarzy, z por wodu choroby w ątroby, poddać się niebe piecznej o p eracyi, w o lała jednak, k azać się zaw ieść do Lourdes, gdzie przez b łogosław ień stw o Przenajśw . Sakram entem , w czasie owej procesyi, w jednej ch w ili uzdrow ioną została.

(16)

— 16 —

| W ielu chorych uzdrowionych zostało także przez u życie w oijy, znajdującej się w źródle koło g ro ty Najśw. M aryi P an ny w Lourdes.

W szystk ie te cudowne uzdrow ienia św iadczą z m ocą — silnie i przekonyw ująco, że Jezus jest obecnym w Przen.

Sakram en cie O łtarza — św iadczą zarazem o m iłości i do­

broci M atki Bożej, Najśw. M aryi Panny, przez której .przy­

czyn ę — i w m iejscu Jej objaw ienia się i szczególniejszej czci, w Lourdes, w e Fran cyi, o którem to miejscu cudownem , i u ‘jjas w szy sc y prawie, i dzieci nawet, w ie d zą , te cuda się dzitjją.

'■[ A chociaż w ielu chorych nie zostaje uzdrow ionych, n ik t nie może się sk arżyć, g d y N ajśw iętsza M arya P an n a i Boski Z baw iciel nie chcą w szystkich chorych uzd row ić;

choroba i śm ierć nigdy na ziemi nie ustaną — a cierp liw ie zn<Ją^ący chorobę będą mieć w ię k s zą zasłu gę ja k zdrow i.

Chrystus Pan w szystkim , którzy Mu służą, da k ie d yś w ieczne zdrow ie i ż y c ie . w ieczne. Tutaj na ziem i niew ie człow iek, co mu ku p o żytk ow i duszy posłużyć m o że : choroba, ubóstwo, cierpienie, niespraw iedliw ość ludzka, tak ciężkie nieraz do znoszenia, prow adzą do B o ga i do szczęścia w w ieczności — g d y moż< zdrow ie i pom yślność od B o g a odw odzą — i za­

p row ad ziłyb y może niejednego do piekła.

Toż w iedząc o tem, że co P . B ó g czyn i i żsyła , jest zaw sze najlepszem, całem sercem powtarzajm y w utrapie­

niach naszych : „B ądź w ola T w oja — jako w niebie tak i na ziemi*.

Uroczystość Bożego Ciała.

Uroczystość ta, która w roku bieżącym przypada w dniu 13. czerwca, jest je(dnem z najuroczystszych, najwspanialszych a zarazem najmilszych świąt całego roku. „W ielki Czwartek, pi­

sze Papież Urban IV. w brewe z dnia 11. sierpnia 1264. r., jest niezaprzeczenie prawdziwą uroczystością Przenajświętszego Sa­

kramentu; ale ponieważ w dniu tym Kościół opłakuje śmierć swego boskiego Założyciela, rozgrzesza pokutujących i poświęca Chryzmo, potrzeba więc było inny dzień wyznaczyć, w który mby Kościół mógł okazać całą swą radość i uzupełnić to, co nie mogło być dokonanem we Wielki Czwartek. Zresztą wszystkie

(17)

— 17 —

uroczystości w ciągu reku, są uroczystością Przenajśw. Sakr.

Ołtarza. Najświetniejsza część nabożeństwa w dzień Bożego Ciała jest właściwie ta, która ją od wszystkich innych odróżnia, t. j.

uroczysta procesya, w której Zbawiciel niesiony jest w tryumfie, z wielką uroczystością i wspaniałym przepychem, ale religijnym zupełnie. Wszystko przyczynia się do nadania tej procesyi tem większej uroczystości; zdaje się, że cała natura udział w niej mieć pragnie. Procesya ta bowiem odbywa się wśród najpię­

kniejszej pory róż i lilij, w epoce, kiedy miliony młodych ptasząt, jeszcze puchem pisklęcym okrytych, próbują pierwszego lotu i

pierwszym swym śpiewem napełniają powietrze. Cóż bowiem powabniejszego nad procesyą w dniu Bożego Ciała po wioskach, gdzie pola, drzewa, łąki, w całym swym blasku, odbijają swoją piękność w wiejskich ołtarzach; cóż majestatyczniejszego nad tę procesyą w miastach wojennych, gdzie huk armat i strzałów wtó­

ruje hymnom świętym; cóż uroczystszego nad nią w miastach nadmorskich, gdzie morze zdaje się wyciskać na niej godło nie­

skończoności.

Ale cóż trzeba czynić, aby godnie uczcić Boga, którego niosą w tryumfie w ten dzień?

Najprzód, trzeba być obecnym na tem nabożeństwie; tak, trzeba być obecnym, bo człowiek uniżając się przed Bogiem, podwyższa sam siebie. A przytem, czyż wdzięczność ku temu Bogu Zbawicielowi, który raczy przechodzić po ulicach naszych, po placach publicznych, rozsiewając w przechodzie, jak za życia Swego na ziemi, dobrodziejstwa i łaski Swoje, nie powinna przy­

w iązać nas do Jego kroków, przykuć nas niejako do jego tryum­

falnego wozu ?!

Będę więc na procesyi. Obecność mego Boga mówi mi, z jakiem uszanowaniem i skupieniem ducha znajdować się tam powinienem; a jego dobroć przemawia do mego serca i domaga się wdzięczności. Kwiaty rzucane na drodze, dym kadzideł wznoszący się ku niebu, święte pieśni rozlegające się w po­

wietrzu : wszystko mnie w zyw a do miłości, do poświęcenia się»

do dziękczynień i modlitwy. A te ołtarze, które w niewielkiej odległości jedne od drugich napotykamy, przejmują nas uwiel­

bieniem dobroci Pana świata, który się tam zatrzym ywać raczy, uczą mię zarazem, że i serce moje powinno być ołtarzem, z któ­

rego wonność cnót czystych wznosić się powinna. Pójdę więc za uczuciem wiary mojej — ■ i jako wierne dziecię wielkiej ro-

(18)

— 18 —

dżiny katolickiej, nie będę się wstydził postępować za moim Ojcem i oddawać mu cześć należną; a gdy On zstąpi na ziemię, jako Najwyższy Sędzia żywych i umarłych, przypomni sobie o mnie, i jeżeli serce moje wiernem Mu pozostanie, mieć będę udział w tej ostatniej, uroczystej procesyi, która wzniesie się z radością ku niebiosom, postępując za tryumfującym Jezusem : gdy tymczasem dumni, gardzący pokornym Jezusem, zawstydzeni i przestraszeni pójdą do ognistych otchłani. A tak wdzięczność i skrucha, dziękczynienie i wynagrodzenie publiczne za grzechy zajmować będą mój umysł i serce podczas Bożego Ciała, przez cały dzień tej uroczystości i przez całą jej oktawę.

Nie możemy lepiej zakończyć tych kilku słów o’ uroczy­

stości Bożego Ciała, jak przytaczając jeden z licznych cudów, którymi Zbawiciel nasz raczył wzmocnić wiarę swoich dzieci, w rzeczywistą obecność swoję w Przenajświętszym Sakramencie

Ołtarza.

Dnia 26. maja 1608. był Przenajśw. Sakrament Ołtarza wystawiony w Monstrancyi w Kościele opackim we Favernay, dyecezyi Besanęon dzień i noc z okazyi 4 0-godzinnego nabo­

żeństwa. Papież Klemens X II. udzielił odpustu zupełnego i po­

zwolenia na to. Kościół był z tego powodu kosztownie przy­

ozdobiony, pokryty jedwabiem i drogiemi dywanami. W nocy je ­ dnak tak mało przychodziło ludzi pomodlić się przed Przenaj.

Sakram., że zakonnik Dom Oarnier o 11 godz. w nocy sam je ­ den był w kościele. Znużony i śpiący, chciał cokolwiek odpo­

cząć, zgasił św iece, zostawił tylko dwie palące się lampy, a sam poszedł do swojej celi.

Co się tymczasem stało, jest niepewnem; gdy jednak Dom Garnier rano o 3. godzinie drzwi otworzył, gęsty, gryżący dym w y p ch n ął z kościoła, a na ołtarzu, gdzie był wystawiony Przen.

Sakr. zobaczył płomyki gasnącego ognia. Przerażony biegnie do klasztoru i budzi braci. Przybiegają zakonnicy i w idzą: Taber­

nakulum zupełnie spalone, z ołtarza są węgle tylko, z baldachi­

mu popiół tylko, jeden lichtarz zupełnie stopiony, drugi skrzy­

wiony od gorąca. Wśród tego dymu popiołu i węgli, widzą zakonnicy Monstrancyę, wiszącą w powietrzu! W chodzą równo­

cześnie pobożni do kościoła — i wołając, pali się w kościele, biegną ratować — widzą spalony ołtarz i Monstrancyę z Przen.

Hostyą w powietrzu i z okrzykiem cu d ! klękają, modląc się przed Przenajśw Sakramentem.

(19)

19

W ieść o tem rozchodzi się po całem mieście; Monstrancya wisi w powietrzu wćród popiołów i węgli. Mnóstwo ludzi z Fa- vernay i pobliskich okolic przychodzi; natłok jest niezmierny) bo 9 do 10,000 ludzi. Trzeciego dnia dopiero, po 33 godzinach trwania tego cudu, jeden z proboszczów, przybyłych ze swymi parafianami z procesyą na miejsce tego cudu, odprawiał Mszą św. przed wielkim ołtarzem. Już miało być Podniesienie, gdy nagle zgasła świeca zapalona przed Przen. Sakr. Zapalono ją na nowo; gaśnie znowu, aż do trzech razy. Wypadek ten ostrzegł obecnych, aby zwrócili oczy ku Monstrancyi. Po pierwszem pod­

niesieniu, w chwili, gdy Kapłan składał Hostyę św. na ołtarzu, Monstrancya, dotąd zawieszona w powietrzu przez trzydzieści trzy godziny, spuszcza się powoli na ołtarz i zatrzymuje się na Korporale tam rozesłanym.

W badaniu sądowem, które X . de Kye, ówczesny Arcy­

biskup Besanęon, zarządził w tej sprawie, 52 mężczyzn najpo­

ważniejszych przysięgą i podpisem swoim stwierdziło prawdę tego cudownego zdarzenia. W r. 1864. Św. Kongregacya Obrzę­

dów w Rzymie na rozkaz Ojca Św. przeprowadziła raz jeszcze badania i potwierdziła prawdziwość tego cu d u ; poczem Ojciec Św. Pius IX. 16. marca 1864 oznajmił całemu światu o cu­

downej Hostyi w Favernay, która to Hostya Przenajśw., do dzisiaj ta sama przechowuje się cała i nienaruszona — i zalecił cześć tej przenajświętszej Hostyi. Samo to przetrwanie Hostyi Przenaj.

przez 300 blisko lat, całej, białej i niezepsutej, nie mniejszym jest cudem, jak zawiśnięcie jej w powietrzu. Do dzisiaj, corocznie w dniu 30. października, odprawia się uroczyste nabożeństwo i procesyą z tą Hostyą cudowną w Besanęon, na pamiątkę tego cu d u !

Modlitwa: O Boże mój, który samą jesteś miłością ! Dziękuję Ci, żeś ustanowił Święto Bożego Ciała; spraw to przez łaskę Swoją, abym je obchodził z przyzwoitą pobożnością, aby Ci po­

dziękować za Twoje dobrodziejstwa i wynagrodzić zniewagi, w y­

rządzone Tobie w Najśw. Sakramencie przez cały rok a zw ła­

szcza w dniu Bożego Ciała od złych ludzi.

Postanawiąm kochać Boga nadewszystko a bliźniego swego, jak siebie samego, dla miłości B o g a ; na dowód zaś tej miłości będę obecnym na Mszy św. i na nieszporach przez całą oktawę Bożego Ciała, Arae"

(20)

Uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego.

Przypada tego roku dnia 21. czerwca. Cześć Najśw. Sakra­

mentu i cześć Najśw. Serca Jezusowego, jest to jedno i to samo nabożeństwo. O Apostolstwie modlitwy i czci Najśw. Serca J e­

zusowego wychodzi osobne pismo religijne: „Intencye miesięczne", do którego odsyłamy łaskawych czytelników. My tutaj zazna­

czamy tylko postanowienia pobożnych chrześcijan katolików na miesiąc Serca Jezusowego, którym jest miesiąc czerwiec:

1) Każdego poranku tego miesiąca zrób postanowienie, że się pozbędziesz twej wady największej — i zmów jedno „Zdro­

waś Marya“ o łaskę do tego. Każdego wieczora zrób sobie z tego rachunek sumienia i obudź skruchę i żal.

2) Jeżeli możesz, idź codzienie przez ten miesiąc na Mszę św., albo odwiedź Przenajśw. Sakrament; jeżeli i tego nie możesz, to odmów, jak można, to razem z domownikami, litanię do Serca Jezusowego za wszystkie potrzeby Kościoła.

3) Przystąp w uroczystość Najśw. Serca Jezusowego (21. czerwca) do Komunii św., w celu wynagrodzenia Jezusowi wszystkich zniewag, które cierpi w Przenajśw. Sakr. Ołtarza.

Gdybyś nie mógł komunikować się w piątek, w święto Najsłod­

szego Serca Jezusowego, to przystąp do komunii św. w nie­

dzielę lub którego dnia w ciągu oktawy N. S. J.

4) Zrób postanowienie przystępować w pierwszy piątek każdego miesiąca do Komunii św. wynagradzającej. W ielu po­

bożnych ludzi przystępuje do Komunii św. w tej intencyi przez 5 po sobie następujących niedziel.

5) Przystąp do Bractwa nieustającej (wiecznej) adoracyi Przenajśw. Sakramentu i staraj się zaprowadzić je, gdzie go niema, i rozszerzać, gdzie już jest.

; 6) Bozszerzaj, o ile możesz, niniejsze czasopismo o czci Przenajśw. Sakramentu iś- i daj je wszędzie i wszystkim zna­

jomym do czyfania; nic nie szkodzi, chociaż się powala i podrze może ; na żądanie otrzymasz więcej egzemplarzy.

7) Przeczytaj sobie jeszcze raz te postanowienia i przy­

rzeknij Najsł. Sercu Jezusa, że uczynisz to, coś przeczytał.

— 20 —

(21)

— 21 —

O (wiecznej) nieustającej adoracji Przenajśw, Sakramentu.

1) ,Co to jest nieustająca adoraeya Przenajśw. Sakramentu?

W pełnem znaczeniu tego słowa zależy n eustająea adora- cya na tem, aby P. Jezusa w Przenajśw. Sakramencie bez przestanku, we dnie i w nocy adorować. W tem znaczeniu od­

bywa się adoraeya Przenajśw. Sakr. Ołtarza w klasztorach m ę­

skich Eucharystyanów we Francyi, w kościele Serca Jezusowego w Paryżu na Montmartre, i we wielu klasztorach żeńskich;

u nas w Galicy i, we Lwowie, w klasztorze W W SS. Francisz­

kanek Przenajśw. Sakramentu (ul. Kurkowa 33.) i W W SS. Sa- kramentek.

W dalszem znaczeniu rozumie się przez nieustającą ado- racyę Przenajśw. Sakr. to pobożne ćwiczenie Judzi świeckich, którzy przynaj mniej w niedzielę od rana do wieczora bez przerwy Przenajśw. Sakrament adorują. Każdy przyjmuje na miesiąc je ­ dną godzinę,' którą obiera sobie dowolnie i jak mu lepiej wy­

padnie, zazwyczaj tak się wszyscy dzielą godzinami, że na każdą godzinę jest jeden lub więcej adoratorów.

2) Gdzie ma początek ta nieustająca adoraeya?

W niebie! Aniołowie wielbią Boga od chwili stworzenia sw ego; w niebie, każdy, kto się tam znajduje, należy do wie­

cznej adoracyi Boga. Jeżeli już tutaj na ziemi należeć będziesz do nieustającej adoracyi, to jest to znakiem wybrania i nowym wielkiem prawem, tytułem do nieba — i nie będziesz musiał uczyć się — i tęsknić za adoracyą P. Boga w czyścu.

3) Kiedy ludzie najpierw zaczęli nieustającą adoracyę?

W Starym Zakonie już, za króla Dawida. W uroczystej procesyi przeniósł król Dawid Arkę przymierza, która była symbolem (podobieństwem) Przenajśw. Sakramentu ze Siloh do Jerozolimy na górę Sion; ustanowił 2400 śpiewaków, którzy mieli ustawicznie koło Arki przymierza śpiewać — i sam ułożył 150 psalmów na cześć Boga. Setki lat trwała ta adoraeya, a że była P. Bogu bardzo przyjemną, świadczą rozliczne cuda, świadczy cała historya Starego Testamentu i historya ludu żydowskiego.

Na tej krótkiej notatce musimy na dzisiaj poprzestać z po­

wodu braku miejsca. Jeżeli znajdzie się odpowiednia liczba czytelników, broszurkę o nieustającej adoracyi Przenajśw. Sakr.

i o bractwach odnośnych wyda Redakcya osobno.

Tu tylko zaznaczamy, że przy wszystkich kościołach, gdzie

(22)

— 22 -

jest kanonicznie zaprowadzonem Apostolstwo modlitwy Najsł.

Serca Jezusowego, można zakładać Bractwa nieustającej ado- racyi Przenajśw. Sakramentu i nie potrzeba do założenia takiego Bractwa osobnej kanonicznej erekcyi, bo Apostolstwo modlitwy N. S. J. i adoracya Przenajśw. Sakramentu, to jest jedno i to samo nabożeństwo.

Korespondencye.

1. W e Lwowie, przy kościele k a te d raln y m obrz. łac. istn ie je od daw na, p rzy k a p lic y P rzen . S a k r , B ractw o n ieu sta jąc ej ad o racy i P r z e ­ n ajśw iętszego S a k ra m e n tu ; podobnież istn ie je tam że i pom yślnie się rozw ija B ractw o P rz e n . S a k r., któ reg o celem je s t sp o rząd zan ie s z a t k o śc ie ln y c h dla biednych kościołów .

2. O d P . X . K. Z . L . w B. otrzym ujem y w iadom ość :

„ Jeżeli wolno objaw ić życzenie, — pow iedziałbym , że je d n o c ze ­ śn ie ze spodziew anym akcesem kapłanów do S to w arzy szen ia, n ależało b y k o ła ta ć o pow olne w prow adzenie m iędzy ludem w iecznej a d o rac y i. J a p rzed dwom a laty zrobiłem p o czątek , ale bez a p ro b aty W ład zy k o ­ ścielnej zrobiłem d o tą d tyle tylko, że n a k ażdy dzień m iesiąca m am po k ilk u lub po jed n em u z a d o ru jący ch P rzen ajśw iętszy S a k ra m e n t przez godzinę. Sądziłbym , że konsekw entne w ciąg an ie ludu do a d o ­ racy i, ro zbudziłoby ducha m iłości bożej, m odlitw y i cn ó t c h rz e ś c i­

ja ń s k ic h " .

3. P iszą nam z B r. w G -alicy i:

„P rześliczn ie w ypadła w naszym k ościele parafialnym ad o racy a P rzenajśw iętszego S ak ram en tu we W ielki C zw artek, W ie lk i P ią te k i W ielk ą S obotę. W niedzielę Palm ow ą o głosił X. Proboszcz z am bony, że k to chce w te dnie ofiarow ać P . Jezusow i je d n ą godzinę, aby w te dnie M ęki Jeg o i ta k stra sz n eg o o p u szczen ia czcić Gro i adorow ać, niech się zgłosi i d a zapisać swoje nazw isko. Z ap isa ło się 1 2 3 osób, gotow ych do adoracyi. P o rz ą d e k ad o racy i tych osób, każdego d n ia n a k a rc ie p a p ie ru , p rzy b ity b ył n a drzw iach k o ścio ła — to też w n a j­

większym p o rz ąd k u i pobożności odbyła się codziennie od ra n a do godziny 9. w ieczór ta ad o racy a. Szczególniej m iłym był w id o k , gdy we W ie lk ą Sobotę m ężczyżni — s ta rs i i m łodzi z praw dziw em n a b o ­ żeństw em k lęczeli p rzed P rzen ajśw iętszy m S a k ra m e n te m . Ile w tym czasie było słów g o rącej m odlitw y, ile p ró śb , ile w estchnień szczerych, ile łez naw et żalu za g rzech y , Bóg ty lk o wie, Bóg policzy, okaże i wy nagrodzi k ie d y ś . . . w d n iu o statn im .

4. Z w ielu m iejsc p isz ą nam , że is tn ie ją tam ju ż B ra c tw a a d o ­ racy i P rzenajśw iętszego S ak ram en tu . U p ra sz am y więc w szystkich b a rd zo o d o k ład n e po d an ie nam nazw m iejscow ości, w k tó ry ch ta k ie B ractw a istn ie ją — i o przysłanie choćby k ró tk ie j tylko w iadom ości o obecnym s ta n ie , liczbie członków i rozw oju ty ch B ractw . Z arazem prosim y w szystkich b ard zo o podaw anie nam w iadom ości o zu p ełn ie pew nych ,

(23)

w iarygodnie stw ierdzonych, cudach P. Je z u s a w P rz e n ajśw ię tszy m S a ­ k ra m e n cie , ta k tych, k tó re w s ta ry c h k ro n ik ac h naszych kościołów , k las zto ró w , k ap lic, są z ap isan e j a k i w trad y c y i b ę d ą c y c h ; z arazem prosim y o pod aw an ie nadzw yczajnych zd arzeń i cudów P . Je z u s a w P rz e ­ najśw iętszy m S ak ram en cie z nowszych czasów.

„ P rzy jd ź K ró lestw o T w o j e .. . E u c h a r y s ty c z n e !'.

Warunki prenumeraty.

C zasopism o to w ychodzić będzie z p o czątk iem każd eg o m iesi ica w o b jęto ści 16 stro n d ru k u ; p rzez cały ro k w yjdzie 12 num erów o 1 9 3 stro n icach . C ało ro czn a cena p re n u m e ra ty wynosi w A u s try i 7 0 ct. z p rz e ­ sy łk ą pocztow ą w N iem czech 1 .4 0 m arek .

P re n u m e ra tę p rz esy ła ć n ajlepiej p rzek azem pocztow ym pod a d ­ r e s e m : r R e d a k c y a E u c h a ry s ty i" — albo X . D ąbrow ski w B ru ek en - th alu p. U hnów . G alicy a.

M ożna tak ż e p rz esy ła ć p re n u m e ra tę m ark am i pocztow ym i w li ­ stach fran k o w an y ch do R edakcyi.

R ękopisów przy jęty ch do d ru k u R ed ak cy a nie zw raca.

U p ra sz a się lis ty i a rty k u ły , do d ru k u p rzezn aczo n e, p isać n a j e ­ dnej stro n ie k a r ty p a p ie ru ; d ru g a m a zostać p ró żn ą.

W szelk ie a rty k u ły i listy , odnoszące się do czci P rz e n a jśw ię t­

szego S a k ra m e n tu b ęd ą z w dzięcznością przyjm ow ane i w edług m ożności w piśm ie te m dru k o w an e.

W szystkich czcicieli P rzen ajśw iętszeg o S a k ra m e n tu u p ra sz a się o ro z sze rz an ie nin iejszeg o czasopism a w śród znajom ych.

K to zb ierze 12 p ren u m erato ró w , otrzym a n a cały ro k czaso ­ pism o n in iejsze b ezp łatn ie.

n

W Administracyi „SI. Eucharistia" Bruckenthal (poczta Uhnów). |

nabyć można następujące broszurki: *

1. H ym ny św ięte (tekst ła c iń sk i i polski) n a Boże ciało — tłom . poi.

X. W ł. J. J . — Cena 10 ct.

2. K azanie o Przenajśw iętszym S akranem cie O łtarza i o Mszy św. X . L . D . — Cena 2 0 ct.

3. K ilk a słów o znaczeniu i obow iązkach in tellig en cy i względem lu d u , ) przez X. L. D. — C ena 2 0 ct.

T ę o sta tn ią broszurkę nabyć można także w k się g arn i :

S e y f a r t h i C z a j k o w s k i , L w ó w , R y n e k .

W ła śc ic ie l, w ydaw ca i red ak to r odpow iedzialny ks. L u d w ik D ąb ro w sk i.

Z Drukarni Ludow ej we Lwowie, pod zarz. St Baylego.

I

\

I

(24)

Cytaty

Powiązane dokumenty

zasługuje na naszą cześć a jej widzenia nie są tylko utworem fantazyi dowodzi tego oprócz jej życia świętego i ta okoliczność, że jej opisy Ziemi św.,

Pobożna cesarzowa kazała zburzyć świątynię i obalić posągi Wenery i Jowisza. Po oczyszczeniu miejsca zaczęto kopać i znaleziono Grób święty. Odkryto trzy

browolnie zgłosiło się kilka osób, które zrobiły początek — później inni sami wyznaczali sobie godziny adoracyi — i przez cały dzień bez ustanku

W czasie swego śmiertelnego życia, pozwolił Zbawiciel tylko raz jeden i przez krótki bardzo czas i tylko trzem.. W tedy ugnie się wszelkie kolano i Lucyfer

Bez błogostawieństwa Bożego nie może się ludziom dobrze powodzić, czy to jednostkom, czy całemu narodowi, bez Boga nie m a szczęścia na ziemi, nre ma

Patrzm y zawsze na Pana Jezusa, a wypełniać będziemy Jego ducha pełnego światłości, przenikniemy Jego usposobienia, zleje się na nas Jego moc uświęcająca i

Jeżeli ich się używa, można według upodobania wypuścić koronkę, ale trzeba dodać do długości puryfikaterza około 3—4 cm- ponieważ przy takich obwódkach

Drodzy czytelnicy, zastanówcie się nad tem, jaką to chwałą, jakim znakiem miłości złożonym w ofierze Panu jest hołd Jem u składany,, gdy wyjdzie z cieni