J | h |
EUCHARYSTYCZNE.
C Z A S O P I S M O R E L I G I J N E
o czci Przenajśw iętszego Sakram entu.
Wychodzi raz na miesiąc.
T 1 E F .Ś Ć : Przepowiednie przyszłości. — Najśw iętsza Sfarya Panna, Królowa Różańca św. w dolinie Pompejańskiej; — Piękna kara pieniężna — Zmi
łujcie się nadem ną, przynajmniej wy, przyjaciele moi, bo ręka Pańska dotknęła^ mię 1 — Ogłoszenia.
Prenum erata wynosi całorocznie w A ustryi... 70 ct.
dla Księstwa Poznańskiego (w Niemczech) . . mk. 1.40.
Numer pojedynczy 10 ct. ~ 20 fen.
Ogłoszenia od wiersza petitem (lub jego miejsce) 10 ct.
Redakcja, Administracja 1 Ekspedycja:
ks. L. D ą b k o w s k i , proboszcz o. I. w Bruckenthalu p. Uhnów.
D ODATEK D O „E U C H A R Y S TY I".
Listopad 1895. Nr. 6.
Przepowiednie przyszłości.
Że nastanie jeszcze dla K o ścid ła piękny, spokojny czas, czas tryumfu, w którym znikną wszystkie sekty — i będą tylko albo k atolicy albo ludzie zupełnie bez wiary, że będzie tylk o jedna owczarnia i jeden pasterz, w ypow iedział to Pius IX . sam we wspaniałej bulli o Niepokalanem Poczęciu N. P . M aryi, w której wyraźnie u żyw a tych, więcej ja k ude
rzających słów.
„M am y tę najpewniejszą nadzieję i zupełną ufność, że Najśw. P ann a M arya zdziała to przez swoje pośrednictwo przeważne, że M atka św. K o śció ł katolicki, po oddaleniu w szystkich trudności i usunięciu w szystkich błędów, u w szy st
kich narodów i na w szystk ich miejscach codziennie coraz więcej będzie się rozwijał, kw itnął i panował od morza do morza, od brzegów rzek do granic kuli ziemskiej — i że stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz". T a k powiedział P ius I X . jako N au czy ciel K o ścio ła w piśmie wydanem do całego K ościoła. A więc teraz — albo — a lb o ! A lb o O jciec św. pow iedział praw dę i przyjdzie w ięc rzeczyw iście upra
gn io n y czas pow szechnego, wewnętrznego i zewnętrznego tryum fu K o ścio ła — a w tedy-przepowiednie Św iętych , którzy to samo mówią, możem y przyjąć jako prawdziwe albo cała idea o tryumfie K ościoła i o nadejść m ającym pięknym czasie jest tylko próżnem m arzeniem ; ale w te d y .O jcie c św.
sam jako publiczny N au czyciel w ypo w ied ział tylko próżne marzenia. G d y zaś tego ostatniego żaden katolik nie może przypuścić i przyjąć, ted y jesteśm y tego całkiem pewni, że rzeczyw iście po wielkiej, strasznej klęsce i katastrofie świata, nadejdzie św ietny tryum f i najw iększy rozkwit K o ścio ła k a tolickiego.
P osłuchajm y w ięc d a le j, co mówi B ło g. K atarzyna Emmerich. D n ia 28 sierpnia 1820 widziała O na w objawieniu stan K o ścio ła k atolick iego pod figurą K ościo ła Św . Piotra w R zy m ie i mówi o tem następująco: „Miałam widzenie 0 kościele Św. P io tr a , ja k b y on unosił się nad ziemią 1 ja k b y wielu ludzi zbiegało się, a b y podejść pod kościół i podtrzym yw ać go. W ie lc y i mali, księża i św ieccy, nie
w iasty i dzieci, a naw et kaleki, starcy i ułomni podtrzym y
wali kościół ten. O ga rn ęła mię przytem w ielka obawa, bo
- 91 —
w idziałem , ja k kościół wszędzie na w szystkich stronach groził upadkiem. F asada i fundamenta kościoła, zdawało się, runą. Tam ted y podstaw iali ludzie swoje barki, a g d y to c z y nili, zdawali się b y ć w szy scy rów nego wzrostu. K a ż d y b y ł na swojem m iejscu: kapłani w bliskości ołtarzy, św ieccy przy kolumnach, n iew iasty w przedsionku. W s z y s c y oni dźw igali tak wielkie ciężary, iż sądziłam, że ich te ciężary rozgniotą.
N ad kościołem niebo b y ło otwarte i widziałam , że chóry św iętych m odlitwą i przyczyną swoją p o d trzym yw ały kościół i p o m aga ły dźw igającym kościół na dole. Znajdowałam się w środku m iędzy temi obydw om a rzeszami ja k b y w isząc w powietrzu i modliłam się. Zobaczyłam znowu, że ci dźw i
g a ją c y ruszyli K o ś c ió ł z miejsca naprzód — i że c a ły szereg domów i pałaców naprzeciw K o ścio ła ja k pełne kłosów pole przed żniwami — runął na ziemię — i kościół na to miejsce złożono. T u zobaczyłam znowu inny obraz. Ujrzałam N aj
świętszą Pannę nad kościołem — i naokoło A po sto łó w i B i skupów. N a dole zobaczyłam w ielkie procesye i uroczystości.
Zobaczyłam , że w s z y sc y źli zw ierzchnicy i przełożeni K o ś cio łów , którzy sądzili, że sami ze siebie coś m ogą u czynić — a nie otrzym ali m ocy Chrystusowej do swej pracy, zostali w ypędzeni i inni natom iast ustanowieni. W idziałam wielkie błogosław ieństw o z g ó r y i w iele zmian. Zobaczyłam także papieża, k tó ry to w szystk o zarządził. W idziałam , że wielu zupełnie biednych, pojedynczych, pokornych mężów — i mło
dy ch jeszcze w y b iło się na wierzch.
O b jaśn ien ie: Że K o śció ł groził zawaleniem się, oznacza to brak je d n o ści, niezgodę, bezradność katolickiej partyi w e w szystkich krajach. T o przybieżenie na pomoc i pod
trzym yw an ie kościoła przez m łodych i starych, oznacza po
bożną gorliwość w m odlitwie wielu bractw religijnych, to
w arzystw , biskupstw, zakonów parafii. Że niektórzy prawie b y li przygnieceni, oznacza to przewodników i kierowników ty c h pobożnych i go rliw ych stowarzyszeń, na któ rych spo
czyw a olbrzym ia praca. N iebo otwarte oznacza, że P. B ó g i Św ięci w spom agają tych ludzi i ich prace widocznie b ło gosław ią. Jak pięknie to się okazuje u wielu zakonów, p o bożnych bractw i stowarzyszeń katolickich, jak również w T o w arzystw ie kapłanów adoracyi, wiecznej ądoraćyi, w A p o stolstwie m odlitw y Najśw. Serca Jezusow ego, które coraz
*
— 92 —
bardziej się rozszerzają. Przeniesienie kościoła naprzód na inne miejsce, oznacza, że kościół i je g o prawa zajmą wkrótce ważne m iejscexw urządzeniu państw a; upadek i ruina p ała
ców oznacza upadek dynastyj, które z powodu, że b y ły nie
przyjazne dla kościoła, będą od B o g a odrzucone; ukazanie się Najświętszej P an n y M aryi nad kościołem, oznacza prze
ważną opiekę M aryi, która w naszych dniach więcej jak w innych czasach objawia się w rozlicznych cudach za p rzy czyną M atki Boskiej, w Jej objawieniach i ukazywaniach się na miejscach cudami słynących. W ie lk ie procesye i uro
czystości mówią nam, że ludzie będą się dużo modlić i że wiele jeszcze modlić się trzeba — że mianowicie będą się od byw ać liczne pielgrzym ki i procesye. P ro cesye takie w na
szych czasach rzeczyw iście odbywają się ja k liczne piel
grzym k i i procesye do Lourdes, do Loretto, do R zym u, w których setki ty się cy ludzi b ra ły udział — a i u nas, choć mniej liczne, procesye do Częstochowy, na K a lw a ry ę itd.
Co się ty c zy Papieża, za którego nastąpi tryum f k o ścioła, zauważa B ło go sła w io n a: W idziałam w K ościele, któ ry po przeb ytych w alkach jaśniał jak słońce, w ielką u roczy
stość. W ie le procesyj nadciągało ze w szystkich stron. Zo
baczyłam nowego, bardzo pow ażnego i uczonego Papieża.
Ujrzałam przed rozpoczęciem uroczystości, że wielu bisku
pów i księży odtrąconych zostało, bo nie b y li dobrymi. Zo
baczyłam , że to święto w K o ściele ■ wespół św ięcili i A p o stołowie. W idziałam wtenczas, że spełnienie się prośby:
„Przyjdź K rólestw o T w oje" jest bardzo bliskie. T a k było, ja k gd y b y m widziała, że z g ó r y niebieskie, pełne św iatła i blasku ogrody zstępow ały na dół i łą c z y ły się w miej
scach go rejących jasnością na ziemi — i w szystko w dole ob lew ały jakiem ś nadziemskiem światłem (to znaczy, że nie
bieskie cnoty i nadzwyczajne dary będą wielu wiernym udzielane). N ieprzyjaciele zaś, którzy uciekli z pola walki, nie b y li prześladowani, ale spokojnie rozeszli się“ .
* $
*
W trzech' poprzednich rozdziałach opisaliśm y działanie nieprzyjaciół K ościoła, m ający nastąpić w ielki ucisk i osta
teczne, świetne zw ycięstw o K ościoła — wszystko w edłu g objawień Błogosław ionej K a ta r z y n y Emmerich.
— 98 —
D o tego sam ego w yniku musimy przyjść, studyując historyę biblijną tak, ja k ją każde porządne dziecko umie.
P . B ó g to jest, w którego ręku są czasy i któ ry je zmienić może, k ie d y i ja k się M a spodoba. A le P. B ó g działa tak samo w his tory i jak i w naturze w ed łu g pew nych praw, które mają swoją podstawę w Jego mądrości. Do tego po
d le głe go prawu porządku natury jesteśm y tak bardzo p rzy
zwyczajeni, że się dziwim y, g d y P . B ó g tu i ówdzie z tego prawa robi w yjątek, np. g d y ciemnemu nagle przyw raca wzrok — i dlatego takie zdarzenia nazyw am y cudami. W ł a śnie tak samo postępuje P . B ó g w historyi ludzi i świata.
W ślad za grzechem następuje kara, po wielkiem prześlado
waniu K ościo ła oczyszczenie tegoż i zw ycięstw o. P. B ó g chce równie pewnie, a b y istniał K o śció ł i jego nauki, jego środki łaski, jak chciał, a b y istniał naród żydow ski i ż y dowska religia w Starym Testam encie E gipcyanie, F ilis ty nowie, Am m onici, A m alek ici, A ssy r y jc z y c y , B ab ylo ń czycy, G recy chcieli naród ten i religię zniszczyć, m ogli sprowadzić na naród Izraela ciężkie przejścia — ale zniszczyć g o nie m ogli. Naród ten żydow ski b y ł często niewiernym P . Bogu, ale religii B oskiej na zawsze zatracić nie m ógł nigdy, bo P . B ó g nie dopuścił do t e g o ; karał P. B ó g ten naród za
wsze tak długo i tak dotkliwie, aż znowu czy n ił p o k u tę ; po czem daw ał im P. B ó g znowu spokój i powodzenie. D a lej, im dłużej P . B ó g czekał, im więcej upominał, im w ię
kszą b y ła złość tego narodu, tem straszniejszą b y ła kara.
Przed każdą w iększą karą i nawiedzeniem, p osyłał P . B ó g proroków, którzy zapow iadali i gło sili jeszcze ostatni termin pokuty — ale zazwyczaj znajdowali mało w iary a wiele s z y derstw. W e d łu g tych sam ych reguł postępuje zawsze jednaki i nieodmienny B ó g także i w N o w ym Testam encie.
A w jakim że czasie b y ła złość i odpadnięcie od B o ga ludów chrześciańskich w iększe ja k obecnie? Gdzie jest p ań stwo chrześciańskie, któreby K o ścioło w i ty le chociaż w ol
ności dawało, jak teraz dają T urcy, którzy przecież aż do 17 stulecia b y li uważani jako najzawziętsi nieprzyjaciele imienia chrześciąńskiego? W jakim czasie zaprzeczano b y tności B o g a tak zuchwale, tak często i z tak wysokich sta
nowisk i miejsc — ja k w naszych czasach przez bezw yzna
niowość i przez g a z e ty liberalne, żydowskie, w których blu-
94 —
źnią i zaprzeczają istnienia B o g a ! W jakich czasach słyszał kto o procesyach djabelskich, w których noszą chorągwie z namalowanym djabłem, ja k to ma i miało miejsce w R z y mie, pod okiem i w pobliżu O jca Sw., g d y masoni niedawno bo 20 września br. w takiej procesyi szli? D la teg o też w ła
śnie musi na narody przyjść taka straszna kara, jakiej już od w ieków nie widziano. W łaśn ie przez to lud chrześciański nawróci się znowu do B o g a — i nadejdzie wspaniały czas zw ycięstw a K ościoła. Im więcej modlić się będziemy, im więcej czcić będziem y Najświętszą Pannę M aryę, im więcej Jezus Chrystus w Przenajświętszym Sakram encie odbiera czci, dowodów m iłości i pokuty, tem krótszy będzie czas smutku i świetniejsze zw ycięstw o K o ścio ła ! Posłuchajm y teraz przepowiedni Błogosław ionej M aryi Steiner, która uro
dzona w r. 1813 w Taisten w Tyrolu, umarła w R zy m ie r. 1862. O jciec Sw . Pius I X . jeszcze za jej życia kilkakrotnie nazwał ją prawdziwą świętą. M nóstwo jej przepowiedni o zabraniu państwa kościelnego, o znoszeniu klasztorów (w N iem czech i we Francyi), o prześladowaniu K ościoła, 0 cholerze, o trzęsieniu ziemi w niektórych krajach, spełniło się co do joty. Proces b e atyfik acyjn y tej Błogosław ionej już rozpoczęto; w ielka liczba biskupów i generałów zakonnych pisemnie zło żyła to ośw iadczenie, że M arya Steiner jest świętą. Cóż ted y mówi ta święta, która żyła w ustawicznej łączności z Jezusem i M atk ą B oską o przeszłych czasach.
Posłuchajm y jej słó w : P e w n ego dnia rzekła Najśw. P . M arya do m nie: „Potrzeba jest, a b y mój S y n ukarał świat za jego w ielką niewdzięczność i dla małej w iary chrześcian, którzyb y przecież powinni b y ć wiernym i synam i św. K ościo ła1'. N a to prosiłam O jca Przedw iecznego przez Najświętszą K rew Jego S y n a o zmiłowanie i przebaczenie — i modliłam się długo o to. W te d y Najśw. P . M arya upadła do nóg Jezusa 1 prosiła o litość nad światem. W te d y P . B ó g W szechm ocny ulitował się nad jej boleścią i ściągn ął karzącą rękę swoją — ale na jak długo, niewiem tego. — Inną razą zażądała Najśw.
Panna M arya, ab y się wiele i gorliw ie modlono, bo inaczej kara B osk a będzie trw ać długie lata. W r. 1843 opowiada ona jak następuje: W idziałam c a ły św iat i mog'łam p rzej
rzeć serca wszystkich ludzi; widok ten b y ł tak okropny, że sądziłam, że umrę na ten widok. Najśw. Panna powiedziała
— 95 —
mi, że ciężkie k a r y przyjdą na świat, jeżeli się ludzie nie popraw ią i niebędą pokutować. P rzytem cofnęła N. P . M arya sw e ręce, ja k g d y b y nie m ogła już więcej w staw iać się za światen. „ A le ż przecież jest jeszcze bardzo wielu spraw iedli
w y ch ludzi11 zaw ołałam . W te d y okazała mi M atk a niebieiska, że mało jest rzeczyw iście św iętych dusz. W p raw d zie żyje bardzo wielu w stanie łask i i w y strzega ją się grzechu śmier
telnego, ale ich serce nie oddaje się zupełnie B o g u i dlatego ich modlitwa nie jest B o gu zupełnie przyjemną. N a pytanie, jakie k a ry nastąpią, odpowiedziała N ajśw . Panna : „Nastąpią liczne k a ry ; największą zaś będzie ta, że wiele dusz, które nadużyło niezliczonych łask B ożych, zginie. N adto nastąpią trzy inne kary, mianowicie wiele n a głych w ypadków śmierci, utrata w iary i prześladowanie K o ścioła — przytem będą w ielkie n iep o k oje i zaburzenia w miastach i po w siach ”.
W s z y s tk ie te k ary po większej części m iały już miejsce i dotychczas czuć je jeszcze. K ie d y b y ło więcej w yp ad k ó w nagłej śmierci, ja k w ostatnich dziesięciu latach. Ileż m ili
onów ludzi straciło zupełnie wiarę i wzrasta bez w i a r y ! A ucisk K ościoła czyż nie trwa dotychczas w niektórych krajach ja k F ran cy a, W ło ch y, R o s y a — i z każdym dniem praw ie pow iększa s i ę ! C zyż u płynie jeden tydzień, b yśm y nie czy ta li o rozruchach, strejkach, zam achach dynamito
w ych , morderstwach i innych nieporządkach? Innym razem pow iedziała Najśw. P a n n a : „Poniew aż m ieszkańcy ziemi nie u ży w ali dobrze niezliczonych, udzielonych im łask B ożych, przeto dotkliwie zaciąży nad nimi ręka Pańska. Jeżeli mo
dlitw a nie w yjedna miłosierdzia Bożego, przyjdzie czas, że m iecz i śmierć zaglądną w oczy wielu ludzi przedwcześnie — a R z y m będzie bez pasterza11. G d y się modliłam za grzeszni
ków , ukazano mi pismo, które odczytałam w największem przerażeniu; b y ła tam m owa o stracie pasterza i o bliskości strasznej k lęsk i (kątastrofy) na c a ły świat; widziałam złych duchów udających się na ziemię w w ielkiej bardzo liczbie i p racujących na zgubę w iary i dusz ludzkich; widziałam w ielkie smutki i patrzyłam na to, jak źli we w yszukany sposób prześladowali dobrych — ale nie wiedziałam, k ie d y 11.
P o w yższe słow a dziwnie zgadzaja się z m odlitwą do św. M ichała A rch anioła, którą obecnie odmawia się po k a
żdej cichej M szy św. Jest tam wyraźna wzmianka, że szatan
i uwiązane przedtem złe duchy, są teraz wypuszczone ; jeszcze wyraźniej stoi to w zaklęciu owem, które O jciec Ś w ię ty k a zał odm awiać kapłanom.
W szy stk ie te smutki m iały dotychczas tylko ten skutek, że pewna część chrześcian jest gorliw szą; odpadnięcie jednak społeczeństwa (ludzi) od K o ścioła i bezbożność nie zmniej
szy ła się w c a le ; przeciwnie — to odpadnięcie od K o ścio ła i je go nauki w ystępuje coraz ostrzej, silniej i g łę b ie j; co nie jest silnem we wierze, odpadnie i oddzieli się od K ościoła.
D latego nastąpi i musi nastąpić niechybnie w ielka katastrofa.
T o opisuje B łogosław ion a następującemi sło w y :
„P ew n ego dnia ukazał mi P an kraj tak, ja k w y gląd a wśród ostrej zim y i rzekł do m nie: Patrz, ja k drzewa po
zbawione liści stoją smutno i ja k rośliny w szystkie są za
marznięte, właśnie tak nędznie i smutno będą w ygląd ać W ło ch y, nim no w y porządek na świecie n a sta n ie ! Innym razem zobaczyłem Pana z mieczem w ręku. „ T y m mieczem, pow iedział Pan, chcę ukarać nietylko W ło ch y , ale i świat, i to w straszny sposób, bo chcę, ab y m ężczyźni i niewiasty, którzy w małej liczbie przeżyją ten czas chłosty, mieli serce proste i szczere dla mnie i a b y b y li dobrym i chrześciani- nami“ .
Z obaczyła też B ło gosław ion a świat po tych w ypadkach i widziała, równie ja k B ł. KatarzyiTS. Euimerich, nieporó
wnanie piękne i miłe czasy. „W idziałam no w y świat, mówi Ona, a jakże p ięk n y b y ł on, ale mało ludzi było na nim ze starego dawnego świata, ale ta m ała liczba ludzi b y ła bar
dzo gorliwą, zupełnie oddaną i zajętą chw ałą i czcią B ożą ; nie m yśleli oni o rzeczach ziemskich i o w łasnych swoich interesach: b y li oni tylk o zajęci swojem własnem uśw ięce
niem. Jednem s ło w e m : ci wierni na odnowionem świecie są podobni zupełnie do w iernych chrześciań w pierw szych w ie
kach chrześciaństwa.“ Szczególnem jest tutaj, że coś zupełnie podobnego jest przepowiedziane w słowach Najświętszej P.
M aryi do dw ojga dzieci w Lasallete. Jak wiadomo, każde z ty ch dzieci otrzym ało tajemnicę, którą m o gły oznajmić tylko Ojcu Św . O byd w ie te tajemnice są teraz znane. Jedna d o tyczyła dogm atu nieom ylności — druga odnosiła się do przyszłych w ypadków , które poprzedzą w ystąpienie A n t y chrysta. W tej drugiej tajem nicy przepowiedziane są okropne
— 97 -
zaburzenia na świecie, w ielki pomór ludzi, wojny, głód, cho
roby i nędza — poczem nastąpi bardzo szczęśliwy, piękn y czas pokoju i tryumfu K o ś c io ła ; ale ten czas będzie k r ó tk i;
przyjdzie A n ty ch ry st i nastąpi w net koniec świata. W ielu w ierzy także w tak zwane przepowiednie o Papieżach, które wrzekom o mają pochodzić od św. M alachiasza' B iskupa z A r - magh. W e d łu g tych przepowiedni po Ojcu S w , Leonie X III.
ma b y ć jeszcze tylko 9 P a p ie ż y do końca świata. N ajbliższy papież ma t y t u ł : ignis ardens, to z n a c z y : O gień p ło n ą c y ; po tym następujący papież m a t y t u ł : religio depopulata, to t J
z n a c z y : religia zn iszczo n a; trzeci papież, pastor angelicus, to »j jest: pasterz anielski. Z gad załob y się to zupełnie z objawie- 3
niami B ło g . K a ta r z y n y Emmerich i B ł. M aryi Steiner, w e
dłu g których ma nastąpić w ielka kara, potem bardzo p ięk n y i szczęśliw y czas ze surowym, świętym papieżem — a p o tem dopiero ma w y stą p ić A n tych ryst. — Uderzającem jest przytoczone pow yżej zdanie B ł. M aryi Steiner, w edług k tó rego w tym szczęśliwym czasie tryum fu K o ścio ła wierni będą oddani i zajęci zupełnie chw ałą i czcią Bożą. N ie da się to inaczej wyjaśnić, ja k tylko , że w ted y kapłani i wierni w jednym duchu będą u w ielbiać P . Jezusa w Przenajświęt
szym Sakram encie utajonego, bez przerwy, zmieniając się.
W ła śn ie to jest ideałem całego ruchu eucharystycznego, w ielk iego T o w a rzystw a kapłanów adoracyi Przenajśw. S a kramentu, którj liczy obecnie już przeszło 39000 członków, to jest celem bractw W ieczn ej adoracyi, które składają się z ludzi świeckich, m ężczyzn i niew iast z których każde obo
wiązuje się przez jedn ą godzinę na m iesiąc adorować Przen.
Sakram ent klęcząc (starsi i chorzy m ogą s ie d z ie ć )* )— to jest przedew szystkiem ideałem O jców Przenajśw iętszego S akra
mentu, (zakonników k sięży zw anych Eucharystyanam i) którzy z w ielką czcią we dnie i w n o cy ustawicznie po całych la tach adorują Przenajśw. Sakram ent i z apostolskim zapałem zachęceją do adoracyi K a p ła n ó w i lud.
Jeżeli więc nasi kochani czy teln icy chcą pracować nad tryumfem K o ścio ła św., nad skróceniem nastąpić m ających sm utków — i siebie sam ych obronić, o b y jaknąjczęściej
*) Szczegóły dotyczące bractw Wiecznej adoracyi s% w brO' szurce ogłoszonej na ostatniej stronicy: Jeżeli itd.
— 98 -
a zawsze godnie przystępowali do K om unii św., często od
wiedzali Przenajśw. Sakrament, rozszerzali pobożny zwyczaj K om unii wynagradzającej i wieczną adoracyę i czcili Najśw.
Pannę M aryę w edług sił sw o ich : M arya, ta najlepsza M atka obroni swoich czcicieli i dzieci swoje w każdym smutku i w każdem nieszczęściu.
(Dalsze przepowiednie przyszłości w następnych n rach tego czasopisma będą umieszczone).
w dolinie Pom pejańskiej.
N a miesiąc październik w ydaliśm y książeczkę pod t y tułem : Now enna do Najśw. P . M aryi, M atki Boskiej R ó ża ń cowej w Pompei. — Prześliczna ta nowenna, przez którą wiele nadzw yczajnych łask i cudów uproszono u B o g a , za wstawieniem M atki Boskiej R óżańcowej w Pom pei, zawiera także opowiadanie o powstaniu tego miejsca cudownego, które pokrótce podajemy.
W uderzający sposób istnieje w bliskości starego miasta Pom pei (miasta Herkulanum i Pom pei zasypane zostały w y buchem wulkanu w r. 73 po narodzeniu Chrystusa — i w naj
nowszych dopiero czasach odkopano je) nowe miejsce cu
dami słynące, na którem od założenia je g o w r. 1889 tyle stało się cudów, że w ieść o tem rozeszła się po ca łym świe- cie. Z tem większą pewnością możem y pisać o tem, że sam O jciec Św . żyw o interesuje się tą sprawą, do budow y wspa
niałego K ościoła tamże udzielił sw ego błogosław ieństw a i obecnie w ielka liczba K ardyn ałów i B iskupów p ielg rzy muje do tego miejsca,
Jak we F ran cy i jest tak wielki brak wiary, że tylko pomoc nadnaturalna może utrzym ać wiarę i Najświętsza Panna na pomoc przyjść musiała cudami z Lourdes, tak i W ło c h y tak upadły religijnie i są zaniedbane, że tylko pomoc z nieba i ręka M aryi pow strzym ać może zupełny upa
dek wiary. M arya stawia i wybiera miejsca swoje jej cu
dami słynące tuż obok zepsucia i depcze g ło w ę w ęża tam, gdzie jest je go gniazdo. D latego też w dobrych, katolickich
— 99 —
okolicach są nadzw yczajne cuda i objaw ienia się rzadsze, boć przecież lekarz przychodzi tylk o do chorych. D la nas jednak daleko m ieszkających są te cuda bardzo pocieszają
cym dowodem, że P. B ó g i N ajśw iętsza Panna M arya są zawsze ze swym K ościołem i raczej działają największe cuda, jak dozwolą, a b y ten K o ś ció ł przez brak w iary b y ł niszczony • Cudowne miejsce, D olina Pom pejańska (V alle di P o m pei), ja k wszystko prawdziwie w ielkie, małem jest w sw ych początkach. O kolica starego Pom pei zam ieszkałą b y ła przez mniej więcej 300 bardzo ubogich pasterzy, wzrosłych bez w ychow ania i w ykształcenia religijnego. Sam i sobie pozo
stawieni, ludzie ci najgrubszemu hołdowali zabobonowi, jak b yd ełk o w mizernych ż y li norach, bez łóżka, stołu lub krze
sełka. W ię k sza część nie umiała nawet „Zdrowaś M a r y a “ a wielu bez sakram entów św. umarło. O koło roku 1840 mi
zerną zbudowano kaplicę, która jednakże upadkiem g r o z iła ; pleban sam ciężko pracować musiał, a b y tylko chleb mieć na stole ; siedzibą je g o b y ł rodzaj s z o p y ; w ied zy i zapału w y m a g a ć tu nie b y ło można. A d w o k a t pewien z Neapolu, nazwiskiem B a r t o l o L o n g o , człow iek nie z b y t zam ożny w okolicy owej k ilka posiadał gruntów nie wielkiej wartości i od czasu do czasu tam dojeżdżał. C zło w iek ten b y ł dziec
kiem naszych czasów, odebrał w ychow anie religijne, następ
nie jednakże wszystko co tylko możliwe czytał, dostał się w lek k ie towarzystwo, odwiedzał szko ły bezw yznaniow e i w ten sposób w krótce całą stracił wiarę, oddając się zu
pełn ie rozkoszom życia św iatow ego wśród burzy namiętności m łodzieńczych. Ponieważ jednak człowiek, cokolw iek tylko ducha posiadający, koniecznie czegoś duchowego się czepia, w ięc oddał się mizernej sekcie spirytystów , którzy w tajnych sw ych schadzkach z pomocą złych duchów w szystkie możli
we w ypraw iali kuglarstw a. L ecz spokoju tu nie z n a la zł;
owszem coraz więcej odczuwał całą próżnię niew iary a przy- tem takie w yrzuty sumienia, że już rozpaczać poczynał.
W jednej z takich chwil udał się w roku 1876 na polowanie do pustej doliny pompejańskiej. B liski zwątpienia p rzypo
mina on sobie Najświętszą M aryę Pannę, oraz potężną jej pom oc i czyni ślub, że w razie g d y b y mu M arya odpuszcze
nie grzechów, zupełny powrót do B o g a i pokój serca w y jedn ała, c z ę s t o r ó ź a n i e ć o d m a w i a ć i p o m i ę d z y
100
i n n y m i r o z s z e r z a ć będzie. I o dziw o! naraz czuje się ja k o b y przemieniony, poznaje c a ły swój żywot, naprawia swe b łę d y prsez spowiedź gruntowną, doznaje b ło giego spo
koju, wstępuje do trzec ego zakonu św. Dom inika i przykła
dne prowadzi życie.
L ecz teraz miał 1 alcże rozszerzać^ R óżaniec. Chciał tem rozpocząć u mieszkańców doliny pompejańskiej, ponieważ aż nadto dobrze znał ich mizerne położenie. Najprzód tedy sprawił dla ni h różańce i z wielkim trudem przez kilka lat starał się icl nauczyć u żytku takow ych, choć z małym tylk o skutl iem. Następnie za zezwoleniem plebana umieścił w k a p licy pojedyńczy drukowany obraz Przeczystej D ziew icy i po długich staraniach wreszcie tak daleko doprowadził, iż ludzie co wieczór w k ap licy się zbierali i różaniec odma
wiali. Chętnie spraw iłby on p ięk n y obraz m alowany i oso
bną zbudow ałby kaplicę, lecz skąd wziąść środki ku temu ? W reszcie tu xło się jemu sprowadzić biskupa nolańskiego do Pompei, prze Istawić mu biedę i potrzeby mieszkańców oraz c a ły swój za niar. Biskup zachęcał go do budow y kościoła i udzie1ił n:u sw ego błogosławieństwa, lecz pieniędzy dać nie mć g ł, bo w biskupstwie swem bardzo' w iele miał ubo
gich kościołów, g d y ż jak wiadomo rząd w łoski wszystkie dobra kościelne b y ł zabrał. D zieln y ted y adw okat chodził od dc ir.u do domu i prosił o datek i centym a (i feni) mie
sięcznie na fundusz budow y nowego kościołaj; także w mie
ćcie Neapolu obchodził on z różnem szczęściem : często m owy szyci T cz e o uszy je go się obijały, uważano go za oszusta, a rzadko k ie d y więcej jak centym a uzyskał. Cóż za uciążliwa wędrów ka żeb ra cza! K tó ż b y w tedy dłużej jeszcze zbierać m iał chęci? Lecz teraz B ó g sam z pomocą pospieszył. Za zrządzeniem Jego Bartolo Longo w dwie znakomite dostał się lod zin y. W jednej i drugiej osoba jedna z śmiercią się paso mla.. On i jedna z sióstr Miłosierdzia, która go wspie
rała, ja k b y za natchnieniem Bożem osobom tym wyzdrow ie
nie przyrzekli, jeżeliby cośkolw iek dla budującego się kościoła różańcow ego w Pom pei uczynić zechcieli, i to z taką pewno
ścią siebie źe osoby ślub odnośny uczyniły. D ziw nym spo
sobem polepszenie natychm iast nastąpiło. N astępnego dnia co dopiero umierający zupełnem cieszyli się zdrowiem. W ieść O cudach tych nadzwyczajne zrobiła wrażenie. D atk i coraz
- 101 —
obficiej n a p ły w ały , także i nowe również uderzające i n a głe uzdrowienia nastąpiły, tak iż wieść o tem aż do n ajw yższych dotarła kół. Nareszcie w roku 1889 N ajprzew ielebniejszy b i
skup nolański kamień w ę g ie ln y pod kościół róża ń cow y p o ło żył. K o śció ł sam już w yk o ń czon y kosztow ał około lw óc 1 milionów franków, które w szystk ie z dobrow olnych pc cho
d ziły składek.
Z obrazem zaś cudownym , k tó ry w kościele c :/ym um ieszczono i przed którym leraz tak częste i zadziwiające dzieją się cuda, ja k w Lourdes, rzecz się ma t a k : N a sw o
jej w ędrów ce żebrząc po Neapolu napotkał B artolo I ongo u pewnej bardzo pobożnej siostry M iłosierdzia stąry, netr w y so k i obraz, przedstawiający M atkę Bożą, jak świętej R. Sży różaniec podaje. Sw . D om inik nie b y ł na nim w ym alow a ;y, również i figu ry b y ły niekształtne i straszne. A d w o k a t tf-dy k a z a ł obraz naprawić i z w y k ły obraz różańcow y z w izerun
kiem św. Dom inika i św. K a ta r z y n y zrobić i umieścić go naprzód w starej, chylącej się do upadku kapliczce, a 11 stęp- nie w nowym kościele.
M iejsce cudowne znajduje się w pobliskóści gó ry, na której się niegdyś archanioł M ichał św. ukazał. Zdaje się, ja k o b y to połączenie miejsc cudownych i Najśw. D ziew icy
i św. M ichała podwójną oznaczało pomoc irodlitw y, o którą K o śció ł codziennie przy końcu M szy świętej prosi i która wreszcie zw ycięztw o zewnętrzne K o ścio ła sprowadzi.
Piękna kara pieniężna.
W iadom o, że w A n g lii przez długi czas aż d j początku obecnego stulecia, najcięższe k ary b y ły ustanowione za od
prawianie i słuchanie M szy św., g d y ż rząd tego kraju here
ty c k i chciał zniszczyć tam religię katolicką, która przed od
stępstwem A n g lii za H enryka V III, b y ła tam panującą. T ra
fiło się raz, że b o g a ty pew ien pan w A n g lii, katolik, został skazany na karę pieniężną 500 dukatów portugalskich za to, że odw ażył się, w brew prawu, b y ć obecnym na katolickiej M szy św. W te d y ów dzielny pan katolicki w ybrał ze sw ego skarbca 500 najpiękniejszych dukatów portugalskich, na których krzyż b y ł w y b ity — i sam osobiście odniósł tę
— 102 —
kwotę jako karę do sądu. O debrał te pieniądze i przeliczył urzędnik, protestant, któ ry licząc je, uśmiechnął się i oświad- czńł temu panu szydersko, że się dziwi, że na zapłacenie toj k ary składa tak piękne pien iąd ze. Spokojnie na to od
rzekł ów k a to lik : M iałbym sobie za grzech, podłą i starą monetą p ła cić za tą w ielką łaskę, że byłem na M szy św.
i m ogłem złożyć hołd memu P anu i B ogu, obecnemu w Przenajśw. Sakram encie Ołtarza. W iedz pan także, że po
m iędzy tym krzyżem, który w y b ity jest na tej monecie a Przenajśw iętszym Sakram entem najściślejszy zachodzi z w ią z e k ; oba bowiem są dowodami nieskończonej miłości Z baw iciela i B o g a naszego". (Lohn. Bibl. str. 752).
Zmiłujcie się nademną, przynajmniej wy, przyjaciele moi, bo ręka Pańska dotknęła mię!
Św . M agdalena de Pazzis, w skutek B oskiego natchnie
nia ofiarowała często O jcu Niebieskiem u najdroższą K rew Jezusa Chrystusa, już to za nawrócenie grzeszników, już też za dusze zmarłych. B oski Zbaw iciel pew nego dnia ukazał jej w ielką rzeszę nawróconych grzeszników i dusz w ybaw io
nych z m ąk — i rze k ł: „Ile razy kto ofiaruje O jcu.M ojem u niebieskiemu K rew odkupienia, składa Mu dar nieskończonej wartości".
Jeżeli w ięc samo Wspomnienie krw i Najświętszej C h ry
stusa ma taki skutek, jak aż dopiero siła jest we m szy św., w której w szystk a krew P a n a naszego je st obecna i Jego cała męka się o d n a w ia! Rozum ieli to dobrze Ś w ięci P ańscy.
Św . M ikołaj z Toledo wzbraniał się długo, ze świętej bo- jażni, zostać księdzem, ale myśl, że przez Przenajśw . Ofiarę M szy św. może dopom agać duszom zm arłych, zw yciężyła je g o ociąganie się i skłoniła g o do przyjęcia św ięceń kapłań
skich. Św . W in cen ty a Paulo odprawiał często M sze św.
za dusze w czyscu, najbardziej ratunku potrzebujące.
Św . Bernard i jego bracia zakonni swojemi modlitwami, w yjednali raz uwolnienie z czysca jedn ego ze swoich braci zakonnych, wśród M szy św. ukarał się ten uwolniony je dnemu z księży, w skazał na ołtarz i rzekł: Oto, tam jest sposób k tó ry najwięcej p rzy czy n ił się do m ego uwolnienia
— 108 —
z c zy sca ; tam jest zupełny okup, M sza św., która gład zi grze ch y świata".
W ie le także może wyjednać u B o g a jedna, dobrze p rzy jęta K om u n ia św. O tem mówi sław n y T auler t a k ; R a z ukazała się jedna dusza pewnem u bogobojnęm u człow iekowi, otoczona straszliw ym i płomieniami i powiedziała mu, że cierpi bez miary za niedbalstwo i opieszałość w przyjm ow a
niu K om u nii św. i prosiła tego człowieka, ab y raz tylk o je d y n y pobożnie na jej intencyę Kom unię św. przyjął. Ten człow iek zrobił to dla tej duszy. N astępnego dnia ukazała się mu ta dusza znowu, ale tym razem jasna i b iała jak sło ń ce ; taki jest skutek jednej dobrej Komunii św. K tó ż b y nie zechciał po tym fakcie częściej i z lepszem p rzygo to w a
niem przystępow ać do Kom unii św., g d y tym prawdziwie biednym duszom w czyscu ta k prędko pomódz może?
K om unia św. częsta za dusze w czyscu b y ła zwyczajem świętej M agd aleny de Pazzis. R a z ukazał się jej jeden z jej zm arłych braci i prosił ją o dosyć znaczną liczbę Kom unii św. — Św ięta zgodziła się chętnie na to i miała potem tę radość, że dowiedziała się od tego brata, że już jest uwolnio
nym z czysca. Bardzo wiele pomóc może także duszom w czyscu cierpiącym odprawianie na ich intencyę D rogi krzyżow ej. Żadne nabożeństwo nie jest tak polecone przez K o ściół, i tylu odpustami uposażone, ja k nabożeństwo D rogi krzyżow ej. Św . Leonard a Portu Mauritio zapewnia nas, że często odprawienie raz D ro g i K rzyżow ej w ystarcza na w y baw ienie duszy z czysca. Nabożeństwo to po mszy św. i S a kramentach — i brewiarzu — jest największym skarbem K o ścio ła — i dlatego nie można dosyć ubolewać, że nawet pobożni, dobrzy chrześcianie nie odprawiają prawie nigdy tego nabożeństwa — albo, jeżeli odprawiają, to nie zyskują przyw iązanych doń odpustów, bo nie w ypełniają warunków, z których jednym ważnym jest, poruszanie się i przechodze
nie od stacyi do stacyi. Jeżeli ktoś chce ofiarować M szę św. K om unię św., D ro g ę K rzyżo w ą , różaniec i t. d. za dusze zm arłych, to trzeba przedtem obudzić w sobie tę intencyą- G d y zaś z K om u n ią św., z różańcem można łatwo połączyć różne intencye, bez obawy, a b y jedna drugiej przeszkadzała, to można zrobić przy Kom unii św. taką in te n c y ę : Chcę przyjąć tę Kom unię św. w e d łu g intencyi Najśw. P M aryi.
— 104 —
w intencyi O jca św. i Biskupa dyecezalnego, na w y n agro
dzenie w szystkich zniew ag w yrządzonych Najśw. Sercu Je
zusa i Najśw. M aryi Pannie, o nawrócenie grzeszników i w intencyi pom ocy i pociech y dla dusz w czyscu, za które ofiaruję w szystkie odpusty, których dostąpić mogę.
Zakończenie: Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci kosztowną K r e w Jezusa C h rystu sa,'S yn a T w e g o jako zadosyć u czyn ie
nie za moje grzech y i za potrzeby K ościo ła św.
O G Ł O S Z E N I A .
C Z A S O P I S M O K O Ś C I E L N O - S P O Ł E C Z N E . W y c h o d z i r a z n a m i e s i ą c .
Prenumerata rocznie wynosi 3 zł. — półrocznie 1 zł. < 3 0 ct.
Redakcja, Adm inistracja i Ekspedycja: Bm ckenthal poczta Uhnów.
vv v.\': V' v. s
■*?. F
I Broszurka o wiecznej adoracji Przenajśw. Sakramentu
pod tytułem p[
„Jeżeli Jezus Chrystus, Bóg nasz i Zbawiciel,
|j obecny jest w Najświętszym Sakramencie, to chodźmy
1 i uwielbiajmy Go"
^ . . . . . P-
w y sz ła drukiem w Poznaniu i je s t do n ab ycia w A dm in istracyi E u c h a ry sty w B ru cken th alu p . U hnów w ce n ie 3 ct. za je d e n egzem plarz. D la w szy st s kich cz cicie li P rz e n a jśw ię tsz e g o Sakram entu, p ragn ących rozszerzać usta j j w iczn ą ad o ra cyę w ś ró d w iernych naszego kraju, je s t ta broszurka b ard zo j^r ce n n ą i w ie le p o m ó d z m oże w tej spraw ie — przeto najgoręcej p o le ca m y
tę broszurkę do ro zszerzan ia m iędzy lu d em . ^ Jak nam donoszą z P ozn ania, w krótce w y jd zie tam p o d rę c z n ik ks. P - Iw o W a ice ra do m e d y ta cy i o P rzen ajśw . S a k ra m e n cie dla ludu. Z g ło s ze n ia rc p rag n ą cych n ab y ć ten p od ręczn ik przyjm uje A d m in istracy a E u clia ry sty i, §£
Bruckenthal, p. U h n ów . » ,
M e d y ta c y e ks. T e sn ie re o Przen ajśw S a k ra m e n cie dla k a p ła n ó w są &
ju ż w p olskiem tłóm aczeniu — i je że li z g ło s i się o d p o w ied n ia liczb a p r e - ifr num eratorów , w yjdą w k ró tc e drukiem . Z g ło s ze n ia ła s k a w e upraszam y p rz e - k s y ła ć do A d m in istracy i E u ch arystyi w Bru cken th alu p. U hn ów .
T a m ż e je s t do n a b y cia prześliczna ksią żeczk a r ó ż a ń c o w a : „ N o w e n n a £$■
d o N a jśw . P . M aryi, M atki B o sk iej R ó żań co w ej w P o m p e i". C en a 1 egzem - gfr
plarza 10 ct., tuzin 1 złr. p[
jht
W ł a ś c i c i e l , w y d a w c a i redaktoi' o d p o w i e d z i a l n y ks. Ludwik Dąbrowski.
Z Drukarni Ludowej we Lwowie pod zarz. St. Baylego.