• Nie Znaleziono Wyników

Kuźnica : organ młodego radykalizmu. 1929, nr 1/2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kuźnica : organ młodego radykalizmu. 1929, nr 1/2"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok II Ks 1- 2. Warszawa, 20 lutego 1929 r, Cena 30 gr

ORGAN MŁODEGO RADYKALIZMU

TREŚĆ NUM ERU:

1) Antypaństwowe wystąpienie.

2) Nastroje przed walnem zebraniem B.

Pom. S. U. W.

3) Wszechpolacy na terenie samopomocy.

4) Jeszcze o federaliźmie.

5) Polacy na Litwie.

6) Ruch współdzielczy.

7) Międzynarodowa współpraca młod. akad.

'% 7 - ; ) U U He

M a o morale społeczeństw akademickiego.

U trw alony b y t naszego p aństw a siłą rzeczy odsunąć m usiał młodzież akadem ic­

k ą od czynnej polityki, od bezpośredniego b ran ia udziału w życiu pubłicznem, a naw et wyw ierania n ań poważnego wpływu, ja k to m iała m iejsce w latach niewoli, kiedy młodzież szła w pierw szych szeregach, wal­

czących z bronią w ręk u o niepodległość, ówczesne pokolenia akadem ickie, będące podstaw ą kadrów rew olucyjnych a po­

tem Leg jonów, o d g ryw ają obecnie przo­

dującą rolę w społeczeństwie, n astęp ­ cy ich ju ż siłą rzeczy zam knięci zostali w ciasnych m urach swych uczelni bez możli­

wości czynnego b ran ia udziału w polityce, jednakże tego rodzaju s ta n rzeczy nie zna­

czył bynajm niej całkowitego odseparow a­

nia społeczności akadem ickiej od bieżącej polityki, nie licząc i n a tu ra ln ie elem entów w yw rotow ych, któ re ja k zawsze zasilane są w sposób w y d atn y przez młodzież akadem ic­

ką. Ogół jed n ak młodzieży m imo względnie biernego swego stanow iska w form ow aniu się praw nych zrębów naszej państw owości, zachował jed n a k ciężar gatunkow y-politycz- ny, zachował sw oje znaczenie, k tó re można rzucać na szalę rozgryw ek. Ten fa k t był przyczyną sm utnego (zjawiska preponderen- cji wpływów p a rty j starszego społeczeństwa na młodzież akadem icką, k tó ra zatraciw szy sw oje właściwe oblicze ideologiczne, nie w y­

tw a rz a ją c żadnych w łasnych w artości, no­

wych koncepcji ideologicznych, nie dorzu­

cając nic, s ta ła się tylko odbiciem w krzy- wern zwierciadle koncepcyj starszego spo­

łeczeństwa. G rupy polityczne ściśle określo­

ne poczęły uniezależniać organizacyjnie odłamy młodzieży akadem ickiej. I w tym okresie m arazm u ideologicznego, p an u jące­

go w środow isku akadem ickiem , począwszy od chwili, gdy państw o nasze zwycięsko odparło w szystkie a ta k i skierow ane n ań z w ew nątrz i zew nątrz ustabilizowało się i skonsolidowało, przełom m ajow y, k tó ry za­

ta rg a ł psychikę polską, nienaw ykłą i nie­

przygotow aną do wszelkich zdecydowanych aktów woli, k tó ry był ty m ożywczym pioru­

nem w ciężkiej atm osferze, unoszącej się z ju ż gnijącego tru p a naszego młodego, a jeszcze niedorozw iniętego p arlam en tary z­

mu, te n przełom m ajow y na teren ie ak a­

demickich, m usim y to stw ierdzić z bólem przem inął bez w yraźnego śladu. Oblicze społeczeństwa akadem ickiego pozostało niezmienione. P o sta ra jm y się pokrótce od­

tw orzyć obecne oblicze polityczne młodzie­

ży akadem ickiej, ' przypom inające zgoła sw ą m ętnością księżyc w lisiej czapce. P ra ­ wicę tego ąu asi społeczeństwa, jakiem je s t potrosze młodzież akadem . rep rezen tu je o- bóz nacjonalist. - rasow y, z głównym ośrod­

kiem ideologicznym, k tó ry m je s t obecnie gru p a W ielkiej Polski oraz młodzież wszech­

polska, aktyw nie działająca na te re n ie a k a­

demickim, w raz ze swojemi przybudów ka­

mi, w rodzaju katolicko - narodow ej m ło­

dzieży, stanow iąc obecnie, mimo w szy st­

ko, najpotężn iejszy czynnik polityczny w życiu akadem ickiem . Obóz ten, po pewnych usiłow aniach uniezależnienia się od swoich starszy ch przyjaciół politycznych, po pew­

nej fazie opozycji, k tó ra się zwłaszcza ostro zarysow ała w dniach zupełnego pogro­

m u endecji, t. j. podczas wyborów 1928 ro­

ku (vide A kadem ik Polski), je s t jed nak wykonawczą tego obozu n a teren ie mło­

dzieży i w jego im ieniu prowadzi sw oją jaw n ą i ta jn ą pracę, n a tere n ie czy to ak a­

demickim, czy młodzieży szkolnej. Oscy­

lując między ąu asi faszyzm em włoskim, ku którem u w y ryw a się młode serce wszech­

polskie, a broniąc z m usu nienaw istnego so­

bie parlam entaryzm u , młody obóz nacjon a­

listyczny polski wszedł w im pas ideologicz­

ny, w k tó ry m się szamoce, nie m ogąc zna­

leźć w łasnej drogi i nie chcąc zryw ać ze swemi starszem i przyjaciółm i polityczne- mi, w'obec k tó ry ch często s ta ją okoniem.

Mimo to jed n ak młody obóz nacjonalistycz­

ny, w ykazuje silną ekspansję, n a tere n ie młodzieży dzięki swem u stanow isku opo­

zycyjnem u wobec obecnych koncepcyj i poczynań rządzącego kierunku. G rupa wszechpolska zdławiła i zniszczyła potężn ongiś organizacjo kri-ol, „Odr-kGc'>łia“

ra ta k chlubnie zapisała się w kształtow aniu się m łodej m yśli katolickiej, a k tó ra obec­

nie s ta ra się powoli odzyskać choć w części swe pierw otne znaczenie, s ta ra ją c się odse­

parow ać od w ojującego nacjonalizm u. D ru­

gi obóz, obóz g ru p u ją c y w sobie młodzież ludową, pochodzącą ze wsi, k tó ra s ta ra ła się na wyższych uczelniach stw orzyć swe wła­

sne organizacje i naw iązać k o n tak t z wsią, aby pracow ać na tym ogrom nym teren ie wiejskim nieograniczonych możliwości, po­

dzielił los p a rty j ludowych starszego spo­

łeczeństw a, z którem i się związał. Ciągłe se­

cesje, ciągłe rozłam y, walki bez możności znalezienia płaszczyzny wspólnej pracy re ­ alnej wpędziły młodzież ludową w ciasną uliczkę, z k tórej je s t tylko jedno w yjście, prow adzące prosto do istn iejący ch stro n ­ nictw ludowych, gdzie te n czynnik m łody z a trac a się m arn u je. Trzeci z kolei obóz

młodzieży radykalno - dem okratycznej, wy­

wodzący się w prost od sw ych starszy ch ko­

legów, k tó ry m los pozwolił brać udział w w alkach P. O. W. i Legjonów, w ykazuje je ­ szcze najw ięcej samodzielności, najw ięcej inicjatyw y ideologicznej, gdyż stw orzony w w arunkach, kiedy n a tere n ie starszego społeczeństwa nie m iał praw ie żadnych po­

w ażniejszych odpowiedników w sensie p a r­

ty j politycznych, ideologję sw ą kształto- wiać m usiał praw ie sam , m ając am bicję w ejścia w życie ze skrystalizow anym p ro­

gram em polityczno-społecznym, aby w ypeł­

nić tę lukę w naszym układzie politycznym , k tó re j b ra k ta k sm utne konsekw encje po­

ciągnął za sobą dla naszego życia politycz­

nego;. Obóz młodzieży dem okratycznej, idąc po drodze samodzielnego rozw oju, g ru p u jąc w sobie różnolite kierunki i odchylenia, s ta ­ r a się obecnie przedew szystkiem o u trz y ­ m anie swej samodzielności ideologicznej i organizacyjnej, stanow iącej jeg o hasło sztan daro” "- O młodzieżn, socjalistycznej

‘t • -...rT-lit- S*IC Off. .-V; rt. i

' "■■■■■ ' •• j .- ^ s m ą ta co k ie ra tu ag itacy jn o - organizacyjnego P P S ‘u stała się bazą, służącą do w yław iania in te ­ ligentniejszych jednostek, celem przerzu­

cania ich potem n a tere n y p rac y politycz­

nej szerszego społeczeństwa. U rabian i na szablonowych a g ita to ró w p a rty jn y c h przez p a rtję , młodzi socjaliści nie o d g ry w a ją na terenie akadem ickim żadnego wpływu, gdzie m etody pracy ag ita cy jn e j bez głębszego podkładu krytycy zm u i idelogji nie m a ją żadnego znaczenia. Powyższe k ierunki poli­

tycznej m yśli akadem ickiej prow adzą ze so­

bą zaciętą walkę m etodam i, zapożyczonemi z najg orszego okresu panow ania naszej sej- m okracji, odgradzając się od siebie chiń­

skim m urem nienaw iści, nie u trzy m u jąc żadnego k o n tak tu ideowego, nie prowadząc ze sobą żadnej w ym iany m yśli. Płaszczyzna w alki politycznej, w alki ideowej została zastąpiona m etodam i demagogiczńem i, ma-

25-lecie pracy naukowej p. Dziekana

H a n d e l s m a n a .

Dnia 13 stycznia r. b., w salach T-wa Miłośników H isto rji, odbyła się czarna k a­

w a ku czci obchodzącego 25-lecie swej n au­

kowej działalności prof. M. H andelsm ana, dziekana wydziału filozoficznego U. W.

Obchód urządzany został przez uczniów prof. H andelsm ana, k tórzy przy te j okazji wręczyli m u piękny tom — pracę zbiorową 79 jego słuchaczy.

Rzadko k to pochwalić się może ta k ą miłością swoich uczniów, ja k prof. Han- delsm an, to też s ta r a sala kam ienicy K sią­

żąt M azowieckich, ledwie m ogła pomieścić jego przyjaciół i wy Chowańców. W odpo­

wiedzi na przem ów ienia d-ra I. M anteuffla, jednego z najzdolniejszych naszych m ło­

dych historyków , J. M. re k to ra Przychoc- kiego i ińn., prof. H andelsm an wygłosił

przepiękne przem ówienie, będące jednocze­

śnie w zru szającą spowiedzią całego życia i i odważnem wyznaniem w iary tego znako­

m itego uczonego, gorącego p a trjo ty i za­

służonego działacza.

Zebranie w serdecznym n a stro ju prze­

ciągnęło się do wieczora.

R edakcja „K uźnicy" pozwala sobie na tern m iejscu przyłączyć do gro n a życzą­

cych p. prof. H andelsm anow i długich lat owocnej pracy naukow ej i społecznej, pom­

nąc, że był on zawsze szczerym przyjacie­

lem młodzieży akadem ickiej i odważnym rzecznikiem idei, k tó ry i m y w szerszym zakresie reprezentujem y.

Red.

jącem i na celu przedew szystkiem zgnębienie przeciw nika, a nie przekonanie go o słusz­

ności swoich poglądów. W walce te j posłu­

gu je się jak że często pałkam i, nie przebie­

ra ją c w środkach, uciekając się do napaści personalnych, do szperania b io g ra fji p rze­

ciwników ideologicznych, celem wynalezie­

nia ja k ie jś rzekom ej plamy, k tó ra b y m iała ich skom prom itow ać na terenie polityki akadem ickiej i zmusić do w ycofania. Złe obyczaje polityczne w ygnane z sejm u i rzą ­ du przez rew olucję m ajow ą, znalazły przy­

tułek n a teren ie akadem ickim , gdzie szyb­

ko zaklim atyzow ały się, naw et za.szybko, jeśli się weźmie pod uw agę biorących udział w te j rozgryw ce i konsekw entnie wy- w ypływ ającą z tego wieku — ideowość przekonań i czystość m etod. Lecz chyba wszyscy, k tó ry m zacietrzew ienie (partyjno- polityczne nie przeżarło zdrowego sądu o rzeczach przyznać m uszą, że ju ż ostatn i czas, ab y z tern skończyć. Obóz polityczny akadem icki zbytecznie sto su je te m etody

•WftJ k j. r-v.i'Óf'o olyy* . K a-7,}^i/i:pr>rrir*p .y/*y i ta k i ta k nie będą m iały wpływu n a bieg i rozwój naszej państwowości, naszych fo rm państw ow ych, nad którem i biedzą się i radzą ju ż doświadczeni życiem nasi po­

przednicy.

Młodzież akadem icka uświadomić sobie m usi bezsprzecznie, czy zadanie je j nie le­

ży gdzie indziej, uświadomić sobie m usi, że powołana je s t do roli zaszczytnej prokur- sora nowych koncepcyj, nowych kierunków, że czas, k tó ry poświęca polityce akadem ic­

kiej służyć m usi do w yrobienia sobie świa-' topoglądu społeczno - politycznego, k tó ry ­ by całkowicie odpowiadał przekonaniom w ew nętrznym , nie podlegając żadnym wpły­

wom na k a rje rę . Obóz akadem icki zejść m u­

si z dotychczasow ej płaszczyzny walk po- litykierskich, znaleźć m usi płaszczyznę w al­

ki ideologicznej, k tó ra b y jednocześnie była płaszczyzną w ym iany m yśli, płaszczyzną ścierania się różnych koncepcyj, ta k ja k to było ongiś. Leży to w interesie sam ej mło­

dzieży akadem ickiej, k tó rej m orale obniża się w sposób z a straszający , leży to w in te ­ resie n aw et starszeg o społeczeństwa, które zajęte politycznem i w alkam i mało poświę­

cać czasu może n a objektyw ne, rzeczowe ustosunkow anie się do w szystkich k ierun­

ków m yśli politycznej do w szystkich zja ­ wisk społecznych i politycznych.

Leaderzy polityczni obecnej młodzieży akadem ickiej w szystkich odłamów uśw ia­

domić sobie m uszą, że biorą n a siebie wiel­

ką odpowiedzialność za to, co się obecnie dzieje n a tere n ie akadem ickim , za paczenie i wpędzanie politycznej m yśli akadem ickiej w krzyw ą b ło tn istą uliczkę dem agogji, bo tego, co się obecnie dzieje, nie m ożna n a ­ zwać w alką ideologiczną. M orale polityczny młodzieży akadem ickiej obniża się niesły­

chanie, a więc caveant consules, gdyż w końcu starszem u społeczeństwu znudzi się i sprzykrzy p atrzeć na te n bałagan a w te d y !!

M. P.

(2)

K U N A .Nś 1

Przed walnem zebraniem Br. Pom. S. U. W.

Zabawa w parlament. — N astroje „przedwyborcze". — Został ci się jen o sznur. — Kandydaci.

( m p ) Dnia 24 lutego r. b. odbyć się m a W alne Zebranie B ratn iej Pomocy S. U. W., do którego to zebrania szerokie rzesze mło­

dzieży akadem ickiej przyw iązują wielkie znaczenie, gdyż je s t ono z tra d y c ji przeglą­

dem i re w ją sił praw icy i lewicy akadem ic­

kiej. św ia t polityczny akadem icki wszedł w fazę n a s tro ju odpowiadającego m niej wię­

cej n astro jo w i przedw yborczem u. Odbywa się cały szereg zebrań i konw entykli z obu stron. .

N a lewicy akadem ickiej dostatecznie wszyscy zd ają sobie spraw ę, że w alka w ty m roku będzie poważna i ciężka.

Dwa la ta rządów wszechpolskich stan o ­ wić może d ostateczny okres czasu dla u- m ocnienia się W szechpolaków w fotelu władzy. Odziedziczyli oni po swych poprzed­

nich zm ontow any a p a ra t życia samopomo­

cowego, któ re tw orzone dzięki ofiarności i pracy kolegów świeżo co w yszłych z oko­

pów, rozw inięte zostało przez ubiegłe dzie­

sięciolecie do rozm iarów napraw dę impo­

nujących. Okres te j p racy określa d o sta­

tecznie jed n a z ulotek przedw yborczych Młodz. D em ok ratycznej.

Cyfrowo dorobek ten p rzedstaw ia się j. n . : 4000 akadem ików m ieszka w domach akadem ickich, w ybudow anych przew ażnie z w łasnych środków, któ ry ch w arto ść p rze­

kracza 1 2.0 0 0 . 0 0 0 złotych, 1 . 0 0 0 studentów ko rzy sta ze stypendjów' akadem ickich zw rotnych, k tó ry ch liczba ro k rocznie w zra­

s ta o 50. O W o 7.000 młodzieży korzy sta z jadłodajn i studenckich, 8 . 0 0 0 studentów zn ajd u je doraźną pomoc w form ie długo­

term inow ych pożyczek w B ratn ich Pomo­

cach, ponad 1.500 m łodzieży spędzić może za bardzo niską opłatę w akacje w miłem

.środowisku kolegów nad morzem, w lasach wcielisz.zyzny, czy też w górach. S tudenc­

kie k asy chorych, sa n ato rju m dla gruźli­

czych w Zakopanem i M ikuliczynie rozta- zaję opiekę »ad .zdrowiem CiZycznem m ło­

dzieży. W łasne składy przem ysłow o-handlo­

w a (drukarnie, sklepy tytoniow e, w a rsz ta ­ ty szewekie i t. d.) d a ją dochód na po trze­

by doraźnej pomocy; sklepy odzieżowe i spożywcze, w ydaw nictw a skry p tó w i' pod­

ręczników clopielniają całości.

W szystko to zostało dokonane w okre­

sie gorączkowego tw orzenia silnego już dziś środow iska akadem ickiego w niepod­

ległej Rzeczypospolitej. Działo się to w czasach, kiedy młodzież akadem icka wzy­

wana była do szeregów walczących w boju o całość g ran ic R zplitej. Znękani i scho­

rzali w racali studenci po wojnie do w arsz­

tatów- naukowych, z n a jd u jąc n a w szystko siłę i chęć, zapom inając o w łasnych p rzy­

jem nościach, a więc z dum ą m usim y stw ier­

dzić, że pierw si pionierzy ruch u samopo­

mocowego zdali egzam in dobrze.

M ając dziś ta k piękny dorobek, z a sta ­ nowić się należy, czy je s t on dobrze adm i­

nistro w an y i czy d aje on gw arancje, że z tak im w ysiłkiem zdobyty, będzie służył właściwym celom. Gdyby ci, co stw orzyli ów dorobek, zajm ow ali się w dalszym cią­

gu samopomocą, a nie polityką — nie by­

łoby obaw. O rganizatorow ie samopomocy akadem ickiej z pierwszych lat kierow ali się jedynie szczeremi in ten cjam i h u m an ita ­ ryzm u. W chwili obecnej jed n a k o „ s te r­

nikach" ruchu samopomocy n ie ste ty tego powiedzieć nie można. Dziś, kiedy od dwóch ła t n a te re n y samopomocy akadem ickiej weszli ludzie politycznie zaangażowani, t.

zw. Młodzież wszechpolska, k tó rej kazano ta m w ejść n a rozkaz „Obwiepolu", by tw o­

rzyć szeregi ry cerzy z rózgam i, dziś, dzięki p a rty jn o - politycznej polityce, w apolitycz­

nych b ra tn ia k a c h samopomoc akadem icka j e s t zagrożona! N a podstaw ie faktów mo­

żna stw ierdzić, że w znacznym stopniu u- dzielanie pomocy akadem kom je s t tr a k to ­ w ane przez ich kolegów pod k ą te m p a r ty j­

n e j o rje n ta c ji.

Trzeba z tem skończyć! Trzeba oczyścić

akadem ickie placówki gospodarcze od wpły­

wów p a rty jn y c h ; należy sta ra ć się o to, by na te re n nie wprow adzano polityki".

Młodzież W szechpolska doszedłszy dwa la ta tem u do władzy i opanowawszy po ko­

lei najw ażniejsze placówki życia samopo- cowego, zadowolona ze swego sta n u posia­

dania uważa obecny sta n rzeczy za doskonały, łącząc sw oje wpływy polityczne z obecnym u stro jem samopomocowym, k tó ­ ry tw orzony pośpiesznie w latach, kiedy ca­

łe nasze życie polityczne i gospodarcze im ­ prowizowało się poprostu, do dzisiejszych potrzeb najbiedniejszych rzesz akademic­

kich nie pasuje.

Piękny dorobek całego szeregu poko­

leń akadem ickich oraz ofiarności starszego społeczeństwa stopniowo się m arn u je. Mło­

dzież W szechpolska o pierając się rękam i i nogam i wszelkiego rodzaju reform om odpo­

litycznienia pracy samopomocowej, której jedynem k ry te rju m winno być dobro n a j­

szerszych w a rstw młodzieży, uczyniła z niej oręż polityczny, który m skutecznie w oju je nietylko z przeciw nikam i politycznym i na teren ie akadem ickim , lecz także s ta ra się in­

gerow ać w zagadnieniach natury ściśle po­

litycznej, k tó re się toczą n a teren ie starsze­

go społeczeństwa, a k tó re z p rac ą samopo­

mocową nie m a ją nic a nic wspólnego. T ak więc n a lutow em zebraniu B ratn iej Pomo­

cy U n iw ersy tetu W arszaw skiego, któ re je s t jednym z najw ażniejszych terenów , na któ ry ch śc ie rają się ju ż od tylu la t obozy lewicy akadem ickiej, reprezentow anej o- becnie przez Młodzież D em okratyczną, lu­

dowców i socjalistów , oraz praw icy, skła­

dającej się z obozu K orporancko - W szech­

polskiego, ten o sta tn i stan ie jako oskarżo­

ny.

l ewica akadem icka, a właściwie Młó- dzież D em okratyczna, w.ystąpi do walki o napraw ę u s tr o i refei 'dom a­

g a ją c się odpoiityczm enia B ra u o e j Porno-, cy oraz innych placówek gospodarczych, reprezentując in teresy szerokich warstw akademickich, s t a j ą c « obronie interesów mieszkańców Domów Akademickich.

Mimo ta k oczywiście zrozum iałych i koniecznych haseł w ysuw anych przez le­

wicę akadem icką, możność realizacji po­

stulatów Młodzieży D em okratycznej w sen­

sie reform y życia samopomocowego oraz apolityczności agend samopomocowych le­

ży pod znakiem zapytania, gdyż Obóz Na- cjonalistyczno - K orporancki ustosunkow u­

je się do ty ch zagadnień jedynie pod kątem widzenia politycznym .

P rz y jrz y jm y się objektyw nie n a s tro ­ jom przedzebraniow ym i obliczmy pobie­

żnie siły obozów szykujących się do w alnej rozgryw ki na zebraniu B ratn iej Pomocy.

P raw ica już od dłuższego czasu czyni w ytężone przygotow ania, uw ażając, te re n U n iw ersytetu za całkowicie opanowany przez siebie, mimo to jed n ak prowadząc swe siły m obilizuje również korporację, podstaw ę swej akcji m asow ej na zebraniu oraz s ta r a ją się zapuścić swe m acki n a­

w et n a teren ie kół prow incjonalnych. J a k nam wiadomo Młodzież W szechpolska na prezesa Bratniej Pomocy S. U. W. w ysu­

nąć chce kolegę M. Pruszyńskiego, preze­

sa Sądu Pierwszej Instancji. Kolega Kemp- fi zasłużony i zmęczony dostatecznie p ój­

dzie chwilowo n a u trzy m an ie M inisterstw a Spraw W ojskowych.

Młodzież Demokratyczna również p rzy ­ gotowuje się do walnej rozgrywki. Pod­

czas szeregu konferencyj sprecyzowano ostatecznie wytyczne dla akcji Z. P. M. D., która, o ile zebranie walne nie zdobędzie się na dość męskie i krytyczne ustosunko­

w anie się do m etod wszechpolskich zamie­

rza przenieść punkt ciężkości swej akcji na inne płaszczyzny.

Tymczasem broniąc apolityczności p ra ­ cy samopomocowej Młodzież D em okratycz­

n a otwarcie w ystąpi ze swemi hasłami i- deowemi.

Związek Polskiej Młodzieży D em okra­

tycznej zam ierza w ysunąć, o ile nam wiado­

mo n a P rezesa B ra tn ie j Pomocy kolegę R.

Słomińskiego, popularnego działacza samo­

pomocowego, b. wiceprezesa Bratniej Po­

mocy S. U. W., k tó ry od szeregu la t zajm u ­ je się pracą samopomocową, do którego praw ości c h a ra k te ru dobrej woli i znajo­

mości swych zadań n ik t nie m a wątpliwo­

ści.

Socjaliści swego k an d y d ata n a Prezesa B ratn iej Pomocy, prawdopodobnie nie w y­

suną, w ysuw ając jedynie k a n d y d atu rę n a przewodniczącego W alnego Z ebrania w o- sobach kol. Szajera i Rutkiewicza, uw aża­

nych przez koło socjalistyczne za „realne".

Poza, pewnemi m alemi dem onstracjam i okazującem i samodzielność polityczną Z.

N. M. S. tenże jed n ak m aszerow ać będzie wespół z Młodzieżą D em okratyczną do wal­

ki z wspólnym w rogiem wszechpolskim. F a ­ la zapom nienia pokryw a ju ż niedawne w spom nienia m iłej idylli czasów s tra jk u a- kademickiego.

Stanow isko ludowców je s t niepewne.

Zgodnie ze swemi uchwałam i n a ostatnim zjeździe w Poznaniu, uchw ałam i w stosun­

ku do polityki akadem ickiej i samopomoco­

wej idącemi dość radykalnie, młodzież lu­

dowa powinna zająć m iejsca z lewej strony try b u n y , jednakże stw ierdzić należy, że pe­

w ne kola młodych ludowców zezują w stro ­ nę Młodzieży W szechpolskiej, należy się spodziewać, że kol. W rzeszcz, jeden z wy­

b itniejszych działaczy Młodzieży Ludowej na U niw ersytecie zostanie w ysunięty przez Obóz W szechpolski na przewodniczącego Walnego Zebrania. J a k się usto su n k u je Młodzież D em okratyczna do k an d y d atu ry kol. W rzeszcza, nie wiadomo.

Do ś ć p r o w o k a c y j !

N ow e skandaliczne wybryki w Poznaniu.

Po znanych aw a n tu ra c h n a odczycie pułk. Sławka w Poznaniu, aw an tu rach , k tó ­ re znalazły z re sz tą godną odpraw ę w s ta ­ nowisku S enatu U niw ersyteckiego i nie- p rzeżarty ch g an g ren ą p a rty jn ą kół mło­

dzieży, w ojujące kola nacjonalistyczno-kor- poranckie 'dopuściły się nowego wybryku, przekraczającego sw ą ohydą naw et zwykła v,'Siarę wszechpolskiej; m entalności.

o sta tn ic h dniach karnaw ału, jed n a ze związkowych korporacyj akadem ickich, u- rządziła rep rezen tacy jn y bal .■ gościnnych salach k asy n a oficerskiego 57 p. p. Gdy za­

baw a w rzała w pełni, jeden z jej uczestni­

ków, członek zaprzyjaźnionej korporacji, zerw ał ze ściany

portret Marszałka Piłsudskiego, cisnął go n a ziemię i podeptał nogami.

Panow ie w kolorowych czapeczkach — gospodarze balu, którzy, jeżeli nie z po­

czucia

godności narodowej,

to p rzynajm niej ze względów lojalności dla tych , k tó rzy użyczyli im gościnnie swych progów, w inni byli n a ty c h m ia st i surowo skarcić łobuza i wyrzucić go ze sw ojej spo­

łeczności

nie zareagowali zupełnie

n a zbeszczeszczenie Tw órcy P a ń stw a Pol­

skiego.

N a z a ju trz korpus oficerski 57 p. p. za­

żąda! od dwuch wyżej w ym ienionych k o r­

poracyj sa ty sfa k c ji z um iarem , k tó ry w skazuje, że całą aw an tu rę chciano po­

tra k to w a ć jedy n ie jak o w ybryk. Zażądano mianowicie, ab y obie korporacje w odśw ięt­

nym ordynku (z rozw iniętem i sztandaram i, p rzy w stęgach i szpadach), uroczyście za­

wiesiły na m iejscu p o rtre t K om endanta.

N a to, ta k um iarkow ane żądanie, kor­

p us oficerski 57 p. p. nie otrzym ał jednak żadnej odpowiedzi.

J a k nam wiadomo oficerowie garnizo­

nu Poznańskiego postanow ili zastosować względem obu korporacyj zupełny o s tra ­ cyzm tow arzyski. Podobno również Senat m a zastosować surow e re p re s je wobec win­

nych.

Nie wątpimy, że szerokie koła młodzie­

ży nietylko tej, która z całej duszy uko­

chała ideologję i postać Komendanta, ale nawet i tej, która stoi zdała od wszelkiego ruchu ideowego, a nawet i tej, która będąc w innych obozach politycznych, rozumie, że ten czyn jest groźniejszym symbolem an­

typaństw ow ej gangreny , aniżeli obnosze­

nie w izerunków

Lenina i Trockiego

z ajm ą zdecydowane stanow isko wobec na­

cjonalistycznej - korporanckiej ruchaw ki, k tó re j w ybryki stanow czo. przebrały m iarę nietylko lojalności, ale i legalności.

Ale podkreślić m usim y, że winni nie o- g ran iezają się do dwuch wspomniany;'!;

korporacyj. Są oni zatru ci atm o sfe rą, panu jąc ą w opanowanym przez Wszechpolaków;

Związku K orporacyj i w całym t. zw.

Związku Narodowym Młodzieży Akademic­

kiej,

k tó ry m ieni się być reprezentantem ogółu młodzieży akadem ickiej.

Jeżeli nim je s t w istocie, niech nakaże Związkowi Korporacyj usunięcie obu w in­

nych korporacyj, albo niech jeg o samego usunie ze Związku Narodowego. Gdyby te­

go nie uczynił, całej uczciwie m yślącej m ło­

dzieży akadem ickiej nie pozostanie nic in ­ nego, ja k n a jo strz e jsz a w alka wszelkiemi środkam i z obecnymi „kierow nikam i" ży­

cia akadem ickiego, bojkot wszelkich orga- nizacyj, w któ ry ch rządzą W szechpolacy i organizow anie nowego życia w brew nim i po za nimi.

W szczególności będą się m usiały w y­

powiedzieć w te j spraw ie korporacje nie- związkowe! zaś ty m korporacjom związko­

wym, któ re nie zechcą ponosić odm ian po­

znańskiego w ybryku, nie pozostanie nic in­

nego, ja k opuścić szeregi związku.

Co zaś się tyczy władz akadem ickich, to niew ątpim y, że przy stąp ią one do

ukarania przykładnego

wszechpolskich jaczejek wyw rotow ych, a w pierw szym rzędzie

Poznańskiego Koła Międzykorporacyjnego.

Ogólnopolski Związek Korporacji i „Na­

czelny" Komitet Akademicki, jeżeli przez dostatecznie silne potępienie łobuzerskiej awantury nie zadokumentują, że zrywają z niebezpieczniejszą od skrajnie lewicowej, bo silniejszą od niej, antypaństwową pro­

pagandą nacjonalistyczną — będą musiały ponieść odpowiedzialność.

To jest jeszcze najmniejsza k ara, jak a ich może spotkać.

Wara wam od Marszałka!

bo zdarzy się wam coś o wiele gorszego.

(3)

K U Ź N I C A 3

Jeszcze o sądzie Br. Pomocy S. U. W,

Niedołężne tłum aczenie prezesa sądu.

R edakcja „K uźnicy" otrzym ała list n a­

stępującej treści:

W związku z wyw iadem z kolegą M.

Prószyńskim , podającym się za prezesa są­

du pierw szej in stan cji Br. Pom. S. U. W.

(A kadem ik Polski N r. 1 i 2 z 1929 r .), pre- zydjum kom isji kontrolującej w yjaśnia, że kolega M. Prószyński bezpraw nie podaje się za prezesa sądu pierwszej in stan cji, po­

nieważ sąd te n nie istn ieje (co stw ierdziła uchwała kom isji kontrolującej z 14.11 1928 r .). Pozatem kom unikujem y, że pod­

staw ą p raw n ą dla orzeczeń kom isji o legal­

ności uchwał, pow ziętych przez W alne Ze­

bran ie je s t brzm ienie § 38 S ta tu tu Towa­

rzystw a. „K om isja kontro lu jąca je s t orga­

nem kontrolującym T ow arzystw a", co in­

terp reto w ać m ożna jedynie, że kom isja je s t organem kontrolującym pozostałe organa tow arzystw a o ile to nie je s t sprzeczne ze sta tu te m . Powoływanie się przy rozw aża­

niu kw estj i n a § 33 uznać należy za brak o rje n ta c ji co do zasad s ta tu tu B ratn iej Pomocy.

P rezyd jum kom isji jeszcze raz zazna­

cza, że w ybór sądu koleżeńskiego na W al- nem Z ebraniu z 26.V. 1928 r. był pogwałce­

niem s ta tu tu ze względu n a to, że 7 człon ­ ków tego sądu nie miało praw a w ybieral­

ności w dniu W alnego Zebrania. Później­

sze uzyskania przez nich praw a w ybieralno­

ści nie może mieć zgodnie z ogólnemi za­

łożeniami praw nem i żadnego znaczenia, dlatego są zbyteczne inform acje, czy po­

szczególni członkowie sądu mieli 14.11. 1928 względnie 28.11 1928 r. praw o wybieralno ści. Isto tn ie ro zstrz y g a ją c ą je s t d a ta 6.5 1928 r.

Prezydjum Komisji Kontrolującej.

Przypisek Red. Powyższy list Kom isji K ontrolującej dostatecznie w y jaśn ia nasze stanow isko w spraw ie sądu koleżeńskiego, k tó re sprecyzowaliśm y dw ukrotnie w „K uź­

„ U tra ty wpływów (na teren ie akade­

m ickim) nie p o trzeb u ją się obawiać w la­

ta c h najbliższych kierownicy obozu n aro ­ dowego". — T ak tw ierdzi o statn i N r. „A ka­

dem ika Polskiego" — organu „Młodzieży W szechpolskiej".

— Isto tn ie, ofensyw a praw icy akade­

m ickiej na w szystkich odcinkach organiza­

cyjnego życia wyższych uczelni trw a w roz­

m iarach, jak ich przed p aru laty nie mogli oczekiwać najw ięksi pesymiści. W skaźnik procentow ej przew agi odłamu reakcyjnego nad centro-lewem akadem ickiem przybiera coraz to bardziej.

Z w yjątkiem K rakow a i częściowo Lu­

blina, gdzie „katolickość" u n iw ersytetu zbyt ju ż b ru taln ie zapoznaje akadem ików z rze­

czywistością jednej z fo rm rodzajowych rządów rodzim ej reakcji, w pozostałych śro­

dowiskach we w szystkich kom órkach po­

czwórnego system u organizacji życia ak a­

demickiego — b ratn iak ach , kołach nauko­

wych, sportowych, wreszcie t. zw. kom ite­

tac h akadem ickich — niepodzielnie rozsia­

dła się wszechpolskość najczystszej próby.

Odrzucono naw et kokietow anie m as ak a­

demickich „bezpartyjnem i, fachow em i k an ­ d ydatam i" związanemi w gruncie rzeczy z tą czy inną k o n spiracją narodow ą, obsadza­

jąc czołowe stanow iska życia akadem ickie­

go jaw nym i now iniarzam i O. W. P. Nie w ty m jed n ak tk w ią najgroźniejsze konsek­

w encje om awianego zjaw iska. W raz z w zm aganiem się dysproporcji sił walczą­

cych z sobą obozów n awszelkich zgrom a­

dzeniach akadem ickich czy to walnych ze­

bran iach czy zjazdach zam iera coraz to po­

wszechniej jakakolw iek walka.

Z chwilą gdy „kierow nicy obozu n aro ­

nicy". Zbliżające się W alne Zebranie B ra t­

niej Pomocy w yjaśnić winno dostatecznie gospodarkę młodzieży wszechpolskiej w Sądzie B ratn iej Pomocy, którego a u to ry ­ tet, z bólem m usim y stw ierdzić, upadł zu­

pełnie w m asach młodzieży akadem ickiej.

Młodzież wszechpolska, k tó ra sądziła, że biorąc na siebie odpowiedzialność za cały sąd akadem icki, u trz y m a jego dotychcza­

sową opinję na tak im poziomie, ja k i im po­

zostaw iły pokolenia uprzednie, zrozumieć

P am iętam y o tern dobrze, że podstaw ą życia akadem ickiego są w ytrw ałe, poważne stu d ja, że najlepszą cząstkę sił i czasu po­

święcić m usim y rzetelnej pracy w autody- to rja ch , sem inarjach , pracow niach, bibljo- tekach. W iemy, że tylko w w yjątkow ych okresach życia społecznego wolno nam , m a­

m y naw et obowiązek od w a rszta tu pracy co­

dziennej odejść.

P am ię ta jm y jednak , że je s t pewna in­

n a cząstka życia naszych uczelni, cząstka, k tórej zaniedbać nie wolno. Istn ieje cały szereg in sty tu c ji studenckich, pracujących nad ułatw ieniem pracy naukow ej, nad pod­

niesieniem w arunków ekonomicznych spo­

łeczeństw a akadem ickiego, nad pogłębie­

niem i rozszerzeniem jego m yśli. Każda uczelnia posiada sw oje koła naukowe, w y­

działowe, swoje „ B ratn ie Pom oce", organi­

zacje ideowe, sportow e i t. d. i t. d.

N iejeden z kolegów pchnięty tem p e ra ­ m entem organizacyjnym i zainteresow ania­

mi, związanemi z tą lub ową placówką, odda

dowego" ju ż w ram ach „ la t najbliższych nie p o trzeb ują obawiać się u tr a ty wpły­

wów", działalność młodzieży wszechpolskiej w in sty tu c ja c h samopomocy przekształca się coraz bardziej w biu rokratyczne odra­

bianie kawałków, a rządy w nich m ają na celu jedynie dem onstrow anie siły i k arn o­

ści a rm ji O. W. P., a nie( ;zaś potrzebę, dobro i zysk, uginających się pod brzm ieniem ciężkich w arunków gospodarczych m as nie­

zamożnej młodzieży akadem ickiej.

Ta g w a ra n cja kilkuletniej trw ałości rzą­

dów rozzuchwala coraz bardziej obóz rea k ­ cji akadem ickiej. Chce ona nietylko mieć rząd y w b ratn iak a c h ; chce obracać miljo- nowemi sum am i bez żadnej isto tn ej kon­

troli, o ta k -— w kółku swoich zaufanych pionków p a rty jn y ch .

Przykładów nie trz e b a szukać daleko.

O statnie W alne Zebranie B ratn iej Pomo­

cy Un. W ar. zniosło jed y n ą in sty tu c ję rea l­

nej i w szechstronnej kontroli, t. j. Radę Nadzorczą. Uchwałę t ą „kierow nicy obozu narodow ego" podyktow ali jedynie dla tego, że przy m aksym alnym naw et w ysiłku Swo­

ich ag ita to rsk ic h gardzieli nie mogli by za- pobiedz przedostaniu się do owej rad y kilku czy kilkunastu opozycjonistów, których upraw nienia byłyby dostateczne dla należy­

tego p rzetrząśnien ia wszechpolskiej gospo­

darki, k tó ra, ja k wiadomo, w łaśnie n a te re ­ nie tegoż u n iw ersytetu nie może się szczy­

cić zbyt św ietną tra d y c ją .

N aw et z R ady C entrali A kadem ickich B ratnich Pomocy wyrzucono 3 przedstaw i­

cieli Kół Prow incjonalnych — tej sam ej or­

ganizacji, w k tó rej pracach, w edług rezo­

lucji IV kongresu młodzieży W szechpolskiej

„członkowie M. W. m ają b rać udział celem

m usi, że przez sw oje stanow isko w yrządzi­

ła dw ukrotnie niesłychaną krzyw dę całemu obozowi młodzieży akadem ickiej, po pierw ­ sze w ybierając jed n o stro n n y sąd o obliczu wszechpolskim, a po drugie „przydzielając"

do tegoż sądu jed nostk i bez żadnego a u to ­ ry te tu , znajom ości praw a i co najgorsze, nie odpow iadających przepisom w ym aga­

nym przez s ta tu t.

W alne Zebranie w yciągnąć m usi z te ­ go odpowiednie konsekwencje.

je j czas wolny od studjów . Liczba ty ch „or­

ganizatorów " je s t stosunkow o niewielka, nie może być inaczej.

J e s t jed n a k jeden obowiązek, do którego poczuwać się m uszą wszyscy (!) — społecz­

ni i „niespołeczni", o określonych poglądach politycznych i apolityczni, zorganizowani, niezorganizowani, do spłacenia drobnego po­

datk u społeczeństwu akadem ickiem u, do którego wszyscy należym y. B ra tn ie Pomoce um ożliw iają tysiącom kolegów stu d ja , ko­

ła naukowe, w innym zakresie spełniają nie­

mniej w ażną rolę.

K ażdy m usi być członkiem B ra tn ia k a i Koła Naukowego, każdy weźmie udział w dorocznych zebraniach walnych.

Z dajem y sobie spraw ę, że n a nich decy­

dujem y właśnie, ja k ie będą podstaw y i w y­

tyczne pracy ty ch in sty tu cji. W stydźm y się opieszałości i pam iętajm y, że każdy głos przyczynia się do tego, by najżywotniejsze interesy akademickie były rozstrzygane zgodnie z myślą najszerszych mas.

przyczynienia się do ich (Kół Prow incjo­

nalnych) rozw oju. Ci trz e j delegaci bowiem nie wykazywali należytej dyskrecji wobec gospodarki kierow nictw a Związku B ra t­

nich Pomocy i C. A. B. P.

Ale to jeszcze nie koniec. Oto nowobra- n y prezes Ogólno-Polskiego Związku B r a t­

nich Pomocy kol. A rbitew icz w cytow anym już 1 — 2 N r. A kadem ika podsuw a up rzej­

mie „społeczności" akadem ickiej cały bu­

kiecik reform , któ ry ch celem isto tn y m je s t odsunięcie rzesz akadem ickich od decydo­

w ania spraw żyw otnych dla rozw oju in sty ­ tu c ji bratniackich.

Oto „jego zdaniem " — należy odciążyć W alne Zebranie — ale nie — skądże by zno­

wu — przez powołanie in sty tu c ji kontroli p a rla m e n tarn e j. „Trzeba przerzucić odpo­

wiedzialność z kół kolęgjalnych na je d n o st­

ki". Prezes zarządu m iałby możność dobra­

nia sobie „odpowiednich" współpracowni­

ków. — Stw orzyćby należało (niezależnie od W alnego Z ebrania) „konw ent senjorów "

w celu om aw iania i w y staw iania kandyda­

tów do władz, zwłaszcza n a większych uczel­

niach.

W taki sposób zam ierza się uczynić je ­ szcze kilka kroków naprzód dla trw ałego u trzy m an ia przy władzy najbliższych pod­

kom endnych p a rty jn y ch . A by stw orzyć pod­

w ójną gw arancję nieprzedostania się w a r­

chołów lewicowych do władz — ju ż nie W alne Zebranie, ale prezes zarządu decydo­

w ałby o składzie władz b ratn iej pomocy.

S tan rzeczy, którego wcale nie wesoły obraz usiłowaliśm y w powyższym arty k u le zrekapitulow ać, winien pobudzić lewicę do tem uw ażniejszego przem yślenia swego stanow iska w rozpoczętym ju ż sezonie w al­

nych zebrań. S ta n dzisiejszy je s t groźny nie dla je j partyjno-politycznych interesów

— bo te te re n bratniakó w z a trąc a w spo­

sób m inim alny, ale dla żyw otnych in te re ­

Ukarana napaść.

W dniu 18 stycznia r. b. odbyła się w W ydziale III Sądu Okręgowego w W arsza­

wie rozpraw a przeciwko słynnem u Mosdor- fowi z oskarżenia p ryw atnego kol. Julja- na Firstenberga, b. prezesa Sądu Koleż. I in stan cji „B r. Pom ." Uniwers. o zniewagę w druku, Sąd po dłuższej rozpraw ie i zbada­

niu kilku nastu świadków uznał oskarżenie za udowodnione, a postaw ione koledze F.

zarzuty za bezzasadne, oraz na mocy a rt.

530, 531 i 533 kor. karn. skazał p. Mosdor- fa na 3 miesiące aresztu oraz na ogłoszenie treści w yroku w „Gazecie Warszawskiej"

i w t. zw. „A kadem iku P olskim "; na zasa­

dzie am n e stji k a ra a re sz tu została daro­

wana.

Wolne praktyki w Międz. Biurze Pracy.

A kadem icka F ed eracja P rz y j. L. N. o- głosiła konkurs n a stanow iska 6-ciu p rak ty ­ kantów w M. Biurze P ra cy w r. 1929. P ra k ­ ty k i (stage) są 2-miesięczne, płatne po 300 fr. szw. miesięcznie. K andydaci winni mieć zaliczone 4 sem estry studjów , 1 rok pracy w sem inarjum lub t. p„ władać biegle fra n ­ cuskim lub angielskim , zobowiązać się do napisania, rozpraw y naukowej oraz do p ra­

cy po powrocie przez 1 rok w A kad. Kole Przyjąć. L. N ar., wreszcie zgłosić solidar­

ność z dek laracją ideową Federacji.

STATYSTLYKA SZKOLNA W ZSRR.

T ass donosi: W edle urzędowych danych s ta ­ tystycznych n a calem te ry to rju m ZSRR. istnieje 117.200 szkół, posiadających 11 m iljonów 200 ty ­ sięcy uczniów. W porów naniu z rokiem 1923/24 liczba szkół w zrosła o 32 procent a liczba uczniów o 37% . P rzeciętnie n a 100 uczniów 70 uczy się w szkołach początkowych. P ro cen t uczniów w m ia­

stach wynosi 98.40, n a wsi — 56,3. N a 100 dzieci w w ieku szkolnym 68 chodzi do szkół. W szko­

łach n a teren ie ZSRR nauczanie odbywa się w 70 krajow ych językach. P rzeciętnie biorąc n a 1000 uczniów szkół w ychow ania społecznego 624 uczy się w języ k u rosyjskim , 186 w języku ukraińskim , 38 białoruskim , 27 ta ta rsk im , 19 gruzińskim , 14 orm iańskim , 9 turkm eńskim , 9 uzbeckim etc.

sów m as akadem ickich, dla których przecież b ratn iak był stworzony. Tolerowanie rzą­

dów dzisiejszych to woda na m łyn te j g ru ­ py politycznej, k tó ra rządząc w bratn iak ach realizuje tylko i jedynie j rozkaz swoich p a rty jn y c h przełożonych i podobnych pro­

jektów , ja k te, których chorążym je s t no- woobrany prezes Związku B ratnich Pomocy.

Obowiązkiem akadem ickiej lewicy je s t więc podjąć dalszy wysiłek nad sparaliżowaniem fali reakcji zalew ającej wyższe uczelnie, w każdym razie zaś stanowcze zam anifesto­

w anie swej opozycji wobec rządów obec­

nych. Byłoby jed n ak ubolewania godnem, jeśliby wysiłek ten podjęły wyłącznie is t­

niejące organizacje ideowo-polityczne lewi­

cy, coby nietylko mogło walkę o bratn iak sprowadzić na płaszczyznę czysto politycz­

nej rozgryw ki, ale u trudniałoby też w kon­

sekw encji poruszenie niezaangażow anych politycznie m as dla obalenia rządów, tr a k ­ tu jący ch je jak o ob jekt swych a fe r poli­

tycznych — m as, k tó ry m pro g ram y par- tyokratów akadem ickich tej czy innej stro ­ ny są m niej więcej obojętne, ale dla któ­

ry ch dobre czy złe rządzenie B ra tn ią Po­

mocą, je s t palącą kw est ją ułatw ienia stu ­ djów prowadzonych w najcięższych w arun­

kach bytu.

Dopóki lewica nie zdobędzie się na apar- ty jn ą , czy p o n a d p a rty jn ą organizację w al­

ki, w zorowaną na św ietnych trady cjach zniszczonego dla tuzinkow ej kom binacji p a rty jn e j b. kom itetu reform samopomoco­

wych w szerokim, ostro radykalnym pro­

gram em gospodarczym , zrozum iałym dla m as, dopóty apelowanie do „gniew u opozy­

cyjnego" najszerszych rzesz akadem ickich na panoszenie się korporanckiej reakcji we w szystkich niem al placówkach życia akade­

mickiego, pozostać może głosem wołaj ącego na puszczy.

R. D.

„ M e m e n t o " l a b f l p e l .

Ukryty sens projektów samopomocowych

kol. Arlitewicza.

Cytaty

Powiązane dokumenty

musi być wyraźnie negatywny, ponieważ traktujem y je jako wewnętrzną sprawę jednego obozu, który usiłuje się narzucić ogółowi młodzie­.. ży

Studenci - socjaliści zasadniczo sprzeciwili się niedopuszczaniu młodzieży akadem ickiej Polski do Związku studentów państw

O ile isto tn ie stanie się głuchem , ponad dzi- siejszością, obracając się ku przyszłości, zostawi nieuporządkow ane stanow iska współczesne. Nie je s t to

Chcąc dowiedzieć się, jak przedstawia się zagadnienie wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego na wyższych uczelniach, jakie projekty w tej dziedzinie

zentacji młodzieży, której brak tak bardzo daje się odczuwać w życiu akademickiem, a k tó rą bezprawnie usiłuje w swe ręce u- jąć t.. (Naczelny Komitet A-

pisy K onstytucji to formalne ułatwienia czy utrudnienia pracy, ale nie należy się łudzić, aby za pomocą ich zmiany można było przeprowadzić jakieś

ła do laboratorj ów, zapełniły się znów aule uniwersyteckie, w arsztaty rzemieślnicze i szkoły zawodowe. Rozpoczęła się praca, żmudna szara praca dnia

wersytetów, duchowni różnych wyznań, jak wyżsi funkcjonariusze Ligi Narodów i Międzynarodowego Biura Pracy. Zdecydowanie dodatnią je st opinja całości wykładów,