Rok II Ks 1- 2. Warszawa, 20 lutego 1929 r, Cena 30 gr
ORGAN MŁODEGO RADYKALIZMU
TREŚĆ NUM ERU:
1) Antypaństwowe wystąpienie.
2) Nastroje przed walnem zebraniem B.
Pom. S. U. W.
3) Wszechpolacy na terenie samopomocy.
4) Jeszcze o federaliźmie.
5) Polacy na Litwie.
6) Ruch współdzielczy.
7) Międzynarodowa współpraca młod. akad.
'% 7 - ; ) U U He
M a o morale społeczeństw akademickiego.
U trw alony b y t naszego p aństw a siłą rzeczy odsunąć m usiał młodzież akadem ic
k ą od czynnej polityki, od bezpośredniego b ran ia udziału w życiu pubłicznem, a naw et wyw ierania n ań poważnego wpływu, ja k to m iała m iejsce w latach niewoli, kiedy młodzież szła w pierw szych szeregach, wal
czących z bronią w ręk u o niepodległość, ówczesne pokolenia akadem ickie, będące podstaw ą kadrów rew olucyjnych a po
tem Leg jonów, o d g ryw ają obecnie przo
dującą rolę w społeczeństwie, n astęp cy ich ju ż siłą rzeczy zam knięci zostali w ciasnych m urach swych uczelni bez możli
wości czynnego b ran ia udziału w polityce, jednakże tego rodzaju s ta n rzeczy nie zna
czył bynajm niej całkowitego odseparow a
nia społeczności akadem ickiej od bieżącej polityki, nie licząc i n a tu ra ln ie elem entów w yw rotow ych, któ re ja k zawsze zasilane są w sposób w y d atn y przez młodzież akadem ic
ką. Ogół jed n ak młodzieży m imo względnie biernego swego stanow iska w form ow aniu się praw nych zrębów naszej państw owości, zachował jed n a k ciężar gatunkow y-politycz- ny, zachował sw oje znaczenie, k tó re można rzucać na szalę rozgryw ek. Ten fa k t był przyczyną sm utnego (zjawiska preponderen- cji wpływów p a rty j starszego społeczeństwa na młodzież akadem icką, k tó ra zatraciw szy sw oje właściwe oblicze ideologiczne, nie w y
tw a rz a ją c żadnych w łasnych w artości, no
wych koncepcji ideologicznych, nie dorzu
cając nic, s ta ła się tylko odbiciem w krzy- wern zwierciadle koncepcyj starszego spo
łeczeństwa. G rupy polityczne ściśle określo
ne poczęły uniezależniać organizacyjnie odłamy młodzieży akadem ickiej. I w tym okresie m arazm u ideologicznego, p an u jące
go w środow isku akadem ickiem , począwszy od chwili, gdy państw o nasze zwycięsko odparło w szystkie a ta k i skierow ane n ań z w ew nątrz i zew nątrz ustabilizowało się i skonsolidowało, przełom m ajow y, k tó ry za
ta rg a ł psychikę polską, nienaw ykłą i nie
przygotow aną do wszelkich zdecydowanych aktów woli, k tó ry był ty m ożywczym pioru
nem w ciężkiej atm osferze, unoszącej się z ju ż gnijącego tru p a naszego młodego, a jeszcze niedorozw iniętego p arlam en tary z
mu, te n przełom m ajow y na teren ie ak a
demickich, m usim y to stw ierdzić z bólem przem inął bez w yraźnego śladu. Oblicze społeczeństwa akadem ickiego pozostało niezmienione. P o sta ra jm y się pokrótce od
tw orzyć obecne oblicze polityczne młodzie
ży akadem ickiej, ' przypom inające zgoła sw ą m ętnością księżyc w lisiej czapce. P ra wicę tego ąu asi społeczeństwa, jakiem je s t potrosze młodzież akadem . rep rezen tu je o- bóz nacjonalist. - rasow y, z głównym ośrod
kiem ideologicznym, k tó ry m je s t obecnie gru p a W ielkiej Polski oraz młodzież wszech
polska, aktyw nie działająca na te re n ie a k a
demickim, w raz ze swojemi przybudów ka
mi, w rodzaju katolicko - narodow ej m ło
dzieży, stanow iąc obecnie, mimo w szy st
ko, najpotężn iejszy czynnik polityczny w życiu akadem ickiem . Obóz ten, po pewnych usiłow aniach uniezależnienia się od swoich starszy ch przyjaciół politycznych, po pew
nej fazie opozycji, k tó ra się zwłaszcza ostro zarysow ała w dniach zupełnego pogro
m u endecji, t. j. podczas wyborów 1928 ro
ku (vide A kadem ik Polski), je s t jed nak wykonawczą tego obozu n a teren ie mło
dzieży i w jego im ieniu prowadzi sw oją jaw n ą i ta jn ą pracę, n a tere n ie czy to ak a
demickim, czy młodzieży szkolnej. Oscy
lując między ąu asi faszyzm em włoskim, ku którem u w y ryw a się młode serce wszech
polskie, a broniąc z m usu nienaw istnego so
bie parlam entaryzm u , młody obóz nacjon a
listyczny polski wszedł w im pas ideologicz
ny, w k tó ry m się szamoce, nie m ogąc zna
leźć w łasnej drogi i nie chcąc zryw ać ze swemi starszem i przyjaciółm i polityczne- mi, w'obec k tó ry ch często s ta ją okoniem.
Mimo to jed n ak młody obóz nacjonalistycz
ny, w ykazuje silną ekspansję, n a tere n ie młodzieży dzięki swem u stanow isku opo
zycyjnem u wobec obecnych koncepcyj i poczynań rządzącego kierunku. G rupa wszechpolska zdławiła i zniszczyła potężn ongiś organizacjo kri-ol, „Odr-kGc'>łia“
ra ta k chlubnie zapisała się w kształtow aniu się m łodej m yśli katolickiej, a k tó ra obec
nie s ta ra się powoli odzyskać choć w części swe pierw otne znaczenie, s ta ra ją c się odse
parow ać od w ojującego nacjonalizm u. D ru
gi obóz, obóz g ru p u ją c y w sobie młodzież ludową, pochodzącą ze wsi, k tó ra s ta ra ła się na wyższych uczelniach stw orzyć swe wła
sne organizacje i naw iązać k o n tak t z wsią, aby pracow ać na tym ogrom nym teren ie wiejskim nieograniczonych możliwości, po
dzielił los p a rty j ludowych starszego spo
łeczeństw a, z którem i się związał. Ciągłe se
cesje, ciągłe rozłam y, walki bez możności znalezienia płaszczyzny wspólnej pracy re alnej wpędziły młodzież ludową w ciasną uliczkę, z k tórej je s t tylko jedno w yjście, prow adzące prosto do istn iejący ch stro n nictw ludowych, gdzie te n czynnik m łody z a trac a się m arn u je. Trzeci z kolei obóz
młodzieży radykalno - dem okratycznej, wy
wodzący się w prost od sw ych starszy ch ko
legów, k tó ry m los pozwolił brać udział w w alkach P. O. W. i Legjonów, w ykazuje je szcze najw ięcej samodzielności, najw ięcej inicjatyw y ideologicznej, gdyż stw orzony w w arunkach, kiedy n a tere n ie starszego społeczeństwa nie m iał praw ie żadnych po
w ażniejszych odpowiedników w sensie p a r
ty j politycznych, ideologję sw ą kształto- wiać m usiał praw ie sam , m ając am bicję w ejścia w życie ze skrystalizow anym p ro
gram em polityczno-społecznym, aby w ypeł
nić tę lukę w naszym układzie politycznym , k tó re j b ra k ta k sm utne konsekw encje po
ciągnął za sobą dla naszego życia politycz
nego;. Obóz młodzieży dem okratycznej, idąc po drodze samodzielnego rozw oju, g ru p u jąc w sobie różnolite kierunki i odchylenia, s ta r a się obecnie przedew szystkiem o u trz y m anie swej samodzielności ideologicznej i organizacyjnej, stanow iącej jeg o hasło sztan daro” "- O młodzieżn, socjalistycznej
‘t • -...rT-lit- S*IC Off. .-V; rt. i
' "■■■■■ ■ ' •• j .- ^ s m ą ta co k ie ra tu ag itacy jn o - organizacyjnego P P S ‘u stała się bazą, służącą do w yław iania in te ligentniejszych jednostek, celem przerzu
cania ich potem n a tere n y p rac y politycz
nej szerszego społeczeństwa. U rabian i na szablonowych a g ita to ró w p a rty jn y c h przez p a rtję , młodzi socjaliści nie o d g ry w a ją na terenie akadem ickim żadnego wpływu, gdzie m etody pracy ag ita cy jn e j bez głębszego podkładu krytycy zm u i idelogji nie m a ją żadnego znaczenia. Powyższe k ierunki poli
tycznej m yśli akadem ickiej prow adzą ze so
bą zaciętą walkę m etodam i, zapożyczonemi z najg orszego okresu panow ania naszej sej- m okracji, odgradzając się od siebie chiń
skim m urem nienaw iści, nie u trzy m u jąc żadnego k o n tak tu ideowego, nie prowadząc ze sobą żadnej w ym iany m yśli. Płaszczyzna w alki politycznej, w alki ideowej została zastąpiona m etodam i demagogiczńem i, ma-
25-lecie pracy naukowej p. Dziekana
H a n d e l s m a n a .
Dnia 13 stycznia r. b., w salach T-wa Miłośników H isto rji, odbyła się czarna k a
w a ku czci obchodzącego 25-lecie swej n au
kowej działalności prof. M. H andelsm ana, dziekana wydziału filozoficznego U. W.
Obchód urządzany został przez uczniów prof. H andelsm ana, k tórzy przy te j okazji wręczyli m u piękny tom — pracę zbiorową 79 jego słuchaczy.
Rzadko k to pochwalić się może ta k ą miłością swoich uczniów, ja k prof. Han- delsm an, to też s ta r a sala kam ienicy K sią
żąt M azowieckich, ledwie m ogła pomieścić jego przyjaciół i wy Chowańców. W odpo
wiedzi na przem ów ienia d-ra I. M anteuffla, jednego z najzdolniejszych naszych m ło
dych historyków , J. M. re k to ra Przychoc- kiego i ińn., prof. H andelsm an wygłosił
przepiękne przem ówienie, będące jednocze
śnie w zru szającą spowiedzią całego życia i i odważnem wyznaniem w iary tego znako
m itego uczonego, gorącego p a trjo ty i za
służonego działacza.
Zebranie w serdecznym n a stro ju prze
ciągnęło się do wieczora.
R edakcja „K uźnicy" pozwala sobie na tern m iejscu przyłączyć do gro n a życzą
cych p. prof. H andelsm anow i długich lat owocnej pracy naukow ej i społecznej, pom
nąc, że był on zawsze szczerym przyjacie
lem młodzieży akadem ickiej i odważnym rzecznikiem idei, k tó ry i m y w szerszym zakresie reprezentujem y.
Red.
jącem i na celu przedew szystkiem zgnębienie przeciw nika, a nie przekonanie go o słusz
ności swoich poglądów. W walce te j posłu
gu je się jak że często pałkam i, nie przebie
ra ją c w środkach, uciekając się do napaści personalnych, do szperania b io g ra fji p rze
ciwników ideologicznych, celem wynalezie
nia ja k ie jś rzekom ej plamy, k tó ra b y m iała ich skom prom itow ać na terenie polityki akadem ickiej i zmusić do w ycofania. Złe obyczaje polityczne w ygnane z sejm u i rzą du przez rew olucję m ajow ą, znalazły przy
tułek n a teren ie akadem ickim , gdzie szyb
ko zaklim atyzow ały się, naw et za.szybko, jeśli się weźmie pod uw agę biorących udział w te j rozgryw ce i konsekw entnie wy- w ypływ ającą z tego wieku — ideowość przekonań i czystość m etod. Lecz chyba wszyscy, k tó ry m zacietrzew ienie (partyjno- polityczne nie przeżarło zdrowego sądu o rzeczach przyznać m uszą, że ju ż ostatn i czas, ab y z tern skończyć. Obóz polityczny akadem icki zbytecznie sto su je te m etody
•WftJ k j. r-v.i'Óf'o olyy* . K a-7,}^i/i:pr>rrir*p .y/*y i ta k i ta k nie będą m iały wpływu n a bieg i rozwój naszej państwowości, naszych fo rm państw ow ych, nad którem i biedzą się i radzą ju ż doświadczeni życiem nasi po
przednicy.
Młodzież akadem icka uświadomić sobie m usi bezsprzecznie, czy zadanie je j nie le
ży gdzie indziej, uświadomić sobie m usi, że powołana je s t do roli zaszczytnej prokur- sora nowych koncepcyj, nowych kierunków, że czas, k tó ry poświęca polityce akadem ic
kiej służyć m usi do w yrobienia sobie świa-' topoglądu społeczno - politycznego, k tó ry by całkowicie odpowiadał przekonaniom w ew nętrznym , nie podlegając żadnym wpły
wom na k a rje rę . Obóz akadem icki zejść m u
si z dotychczasow ej płaszczyzny walk po- litykierskich, znaleźć m usi płaszczyznę w al
ki ideologicznej, k tó ra b y jednocześnie była płaszczyzną w ym iany m yśli, płaszczyzną ścierania się różnych koncepcyj, ta k ja k to było ongiś. Leży to w interesie sam ej mło
dzieży akadem ickiej, k tó rej m orale obniża się w sposób z a straszający , leży to w in te resie n aw et starszeg o społeczeństwa, które zajęte politycznem i w alkam i mało poświę
cać czasu może n a objektyw ne, rzeczowe ustosunkow anie się do w szystkich k ierun
ków m yśli politycznej do w szystkich zja wisk społecznych i politycznych.
Leaderzy polityczni obecnej młodzieży akadem ickiej w szystkich odłamów uśw ia
domić sobie m uszą, że biorą n a siebie wiel
ką odpowiedzialność za to, co się obecnie dzieje n a tere n ie akadem ickim , za paczenie i wpędzanie politycznej m yśli akadem ickiej w krzyw ą b ło tn istą uliczkę dem agogji, bo tego, co się obecnie dzieje, nie m ożna n a zwać w alką ideologiczną. M orale polityczny młodzieży akadem ickiej obniża się niesły
chanie, a więc caveant consules, gdyż w końcu starszem u społeczeństwu znudzi się i sprzykrzy p atrzeć na te n bałagan a w te d y !!
M. P.
K U N A .Nś 1
Przed walnem zebraniem Br. Pom. S. U. W.
Zabawa w parlament. — N astroje „przedwyborcze". — Został ci się jen o sznur. — Kandydaci.
( m p ) Dnia 24 lutego r. b. odbyć się m a W alne Zebranie B ratn iej Pomocy S. U. W., do którego to zebrania szerokie rzesze mło
dzieży akadem ickiej przyw iązują wielkie znaczenie, gdyż je s t ono z tra d y c ji przeglą
dem i re w ją sił praw icy i lewicy akadem ic
kiej. św ia t polityczny akadem icki wszedł w fazę n a s tro ju odpowiadającego m niej wię
cej n astro jo w i przedw yborczem u. Odbywa się cały szereg zebrań i konw entykli z obu stron. .
N a lewicy akadem ickiej dostatecznie wszyscy zd ają sobie spraw ę, że w alka w ty m roku będzie poważna i ciężka.
Dwa la ta rządów wszechpolskich stan o wić może d ostateczny okres czasu dla u- m ocnienia się W szechpolaków w fotelu władzy. Odziedziczyli oni po swych poprzed
nich zm ontow any a p a ra t życia samopomo
cowego, któ re tw orzone dzięki ofiarności i pracy kolegów świeżo co w yszłych z oko
pów, rozw inięte zostało przez ubiegłe dzie
sięciolecie do rozm iarów napraw dę impo
nujących. Okres te j p racy określa d o sta
tecznie jed n a z ulotek przedw yborczych Młodz. D em ok ratycznej.
Cyfrowo dorobek ten p rzedstaw ia się j. n . : 4000 akadem ików m ieszka w domach akadem ickich, w ybudow anych przew ażnie z w łasnych środków, któ ry ch w arto ść p rze
kracza 1 2.0 0 0 . 0 0 0 złotych, 1 . 0 0 0 studentów ko rzy sta ze stypendjów' akadem ickich zw rotnych, k tó ry ch liczba ro k rocznie w zra
s ta o 50. O W o 7.000 młodzieży korzy sta z jadłodajn i studenckich, 8 . 0 0 0 studentów zn ajd u je doraźną pomoc w form ie długo
term inow ych pożyczek w B ratn ich Pomo
cach, ponad 1.500 m łodzieży spędzić może za bardzo niską opłatę w akacje w miłem
■ .środowisku kolegów nad morzem, w lasach wcielisz.zyzny, czy też w górach. S tudenc
kie k asy chorych, sa n ato rju m dla gruźli
czych w Zakopanem i M ikuliczynie rozta- zaję opiekę »ad .zdrowiem CiZycznem m ło
dzieży. W łasne składy przem ysłow o-handlo
w a (drukarnie, sklepy tytoniow e, w a rsz ta ty szewekie i t. d.) d a ją dochód na po trze
by doraźnej pomocy; sklepy odzieżowe i spożywcze, w ydaw nictw a skry p tó w i' pod
ręczników clopielniają całości.
W szystko to zostało dokonane w okre
sie gorączkowego tw orzenia silnego już dziś środow iska akadem ickiego w niepod
ległej Rzeczypospolitej. Działo się to w czasach, kiedy młodzież akadem icka wzy
wana była do szeregów walczących w boju o całość g ran ic R zplitej. Znękani i scho
rzali w racali studenci po wojnie do w arsz
tatów- naukowych, z n a jd u jąc n a w szystko siłę i chęć, zapom inając o w łasnych p rzy
jem nościach, a więc z dum ą m usim y stw ier
dzić, że pierw si pionierzy ruch u samopo
mocowego zdali egzam in dobrze.
M ając dziś ta k piękny dorobek, z a sta nowić się należy, czy je s t on dobrze adm i
nistro w an y i czy d aje on gw arancje, że z tak im w ysiłkiem zdobyty, będzie służył właściwym celom. Gdyby ci, co stw orzyli ów dorobek, zajm ow ali się w dalszym cią
gu samopomocą, a nie polityką — nie by
łoby obaw. O rganizatorow ie samopomocy akadem ickiej z pierwszych lat kierow ali się jedynie szczeremi in ten cjam i h u m an ita ryzm u. W chwili obecnej jed n a k o „ s te r
nikach" ruchu samopomocy n ie ste ty tego powiedzieć nie można. Dziś, kiedy od dwóch ła t n a te re n y samopomocy akadem ickiej weszli ludzie politycznie zaangażowani, t.
zw. Młodzież wszechpolska, k tó rej kazano ta m w ejść n a rozkaz „Obwiepolu", by tw o
rzyć szeregi ry cerzy z rózgam i, dziś, dzięki p a rty jn o - politycznej polityce, w apolitycz
nych b ra tn ia k a c h samopomoc akadem icka j e s t zagrożona! N a podstaw ie faktów mo
żna stw ierdzić, że w znacznym stopniu u- dzielanie pomocy akadem kom je s t tr a k to w ane przez ich kolegów pod k ą te m p a r ty j
n e j o rje n ta c ji.
Trzeba z tem skończyć! Trzeba oczyścić
akadem ickie placówki gospodarcze od wpły
wów p a rty jn y c h ; należy sta ra ć się o to, by na te re n nie wprow adzano polityki".
Młodzież W szechpolska doszedłszy dwa la ta tem u do władzy i opanowawszy po ko
lei najw ażniejsze placówki życia samopo- cowego, zadowolona ze swego sta n u posia
dania uważa obecny sta n rzeczy za doskonały, łącząc sw oje wpływy polityczne z obecnym u stro jem samopomocowym, k tó ry tw orzony pośpiesznie w latach, kiedy ca
łe nasze życie polityczne i gospodarcze im prowizowało się poprostu, do dzisiejszych potrzeb najbiedniejszych rzesz akademic
kich nie pasuje.
Piękny dorobek całego szeregu poko
leń akadem ickich oraz ofiarności starszego społeczeństwa stopniowo się m arn u je. Mło
dzież W szechpolska o pierając się rękam i i nogam i wszelkiego rodzaju reform om odpo
litycznienia pracy samopomocowej, której jedynem k ry te rju m winno być dobro n a j
szerszych w a rstw młodzieży, uczyniła z niej oręż polityczny, który m skutecznie w oju je nietylko z przeciw nikam i politycznym i na teren ie akadem ickim , lecz także s ta ra się in
gerow ać w zagadnieniach natury ściśle po
litycznej, k tó re się toczą n a teren ie starsze
go społeczeństwa, a k tó re z p rac ą samopo
mocową nie m a ją nic a nic wspólnego. T ak więc n a lutow em zebraniu B ratn iej Pomo
cy U n iw ersy tetu W arszaw skiego, któ re je s t jednym z najw ażniejszych terenów , na któ ry ch śc ie rają się ju ż od tylu la t obozy lewicy akadem ickiej, reprezentow anej o- becnie przez Młodzież D em okratyczną, lu
dowców i socjalistów , oraz praw icy, skła
dającej się z obozu K orporancko - W szech
polskiego, ten o sta tn i stan ie jako oskarżo
ny.
l ewica akadem icka, a właściwie Młó- dzież D em okratyczna, w.ystąpi do walki o napraw ę u s tr o i refei 'dom a
g a ją c się odpoiityczm enia B ra u o e j Porno-, cy oraz innych placówek gospodarczych, reprezentując in teresy szerokich warstw akademickich, s t a j ą c « obronie interesów mieszkańców Domów Akademickich.
Mimo ta k oczywiście zrozum iałych i koniecznych haseł w ysuw anych przez le
wicę akadem icką, możność realizacji po
stulatów Młodzieży D em okratycznej w sen
sie reform y życia samopomocowego oraz apolityczności agend samopomocowych le
ży pod znakiem zapytania, gdyż Obóz Na- cjonalistyczno - K orporancki ustosunkow u
je się do ty ch zagadnień jedynie pod kątem widzenia politycznym .
P rz y jrz y jm y się objektyw nie n a s tro jom przedzebraniow ym i obliczmy pobie
żnie siły obozów szykujących się do w alnej rozgryw ki na zebraniu B ratn iej Pomocy.
P raw ica już od dłuższego czasu czyni w ytężone przygotow ania, uw ażając, te re n U n iw ersytetu za całkowicie opanowany przez siebie, mimo to jed n ak prowadząc swe siły m obilizuje również korporację, podstaw ę swej akcji m asow ej na zebraniu oraz s ta r a ją się zapuścić swe m acki n a
w et n a teren ie kół prow incjonalnych. J a k nam wiadomo Młodzież W szechpolska na prezesa Bratniej Pomocy S. U. W. w ysu
nąć chce kolegę M. Pruszyńskiego, preze
sa Sądu Pierwszej Instancji. Kolega Kemp- fi zasłużony i zmęczony dostatecznie p ój
dzie chwilowo n a u trzy m an ie M inisterstw a Spraw W ojskowych.
Młodzież Demokratyczna również p rzy gotowuje się do walnej rozgrywki. Pod
czas szeregu konferencyj sprecyzowano ostatecznie wytyczne dla akcji Z. P. M. D., która, o ile zebranie walne nie zdobędzie się na dość męskie i krytyczne ustosunko
w anie się do m etod wszechpolskich zamie
rza przenieść punkt ciężkości swej akcji na inne płaszczyzny.
Tymczasem broniąc apolityczności p ra cy samopomocowej Młodzież D em okratycz
n a otwarcie w ystąpi ze swemi hasłami i- deowemi.
Związek Polskiej Młodzieży D em okra
tycznej zam ierza w ysunąć, o ile nam wiado
mo n a P rezesa B ra tn ie j Pomocy kolegę R.
Słomińskiego, popularnego działacza samo
pomocowego, b. wiceprezesa Bratniej Po
mocy S. U. W., k tó ry od szeregu la t zajm u je się pracą samopomocową, do którego praw ości c h a ra k te ru dobrej woli i znajo
mości swych zadań n ik t nie m a wątpliwo
ści.
Socjaliści swego k an d y d ata n a Prezesa B ratn iej Pomocy, prawdopodobnie nie w y
suną, w ysuw ając jedynie k a n d y d atu rę n a przewodniczącego W alnego Z ebrania w o- sobach kol. Szajera i Rutkiewicza, uw aża
nych przez koło socjalistyczne za „realne".
Poza, pewnemi m alemi dem onstracjam i okazującem i samodzielność polityczną Z.
N. M. S. tenże jed n ak m aszerow ać będzie wespół z Młodzieżą D em okratyczną do wal
ki z wspólnym w rogiem wszechpolskim. F a la zapom nienia pokryw a ju ż niedawne w spom nienia m iłej idylli czasów s tra jk u a- kademickiego.
Stanow isko ludowców je s t niepewne.
Zgodnie ze swemi uchwałam i n a ostatnim zjeździe w Poznaniu, uchw ałam i w stosun
ku do polityki akadem ickiej i samopomoco
wej idącemi dość radykalnie, młodzież lu
dowa powinna zająć m iejsca z lewej strony try b u n y , jednakże stw ierdzić należy, że pe
w ne kola młodych ludowców zezują w stro nę Młodzieży W szechpolskiej, należy się spodziewać, że kol. W rzeszcz, jeden z wy
b itniejszych działaczy Młodzieży Ludowej na U niw ersytecie zostanie w ysunięty przez Obóz W szechpolski na przewodniczącego Walnego Zebrania. J a k się usto su n k u je Młodzież D em okratyczna do k an d y d atu ry kol. W rzeszcza, nie wiadomo.
Do ś ć p r o w o k a c y j !
N ow e skandaliczne wybryki w Poznaniu.
Po znanych aw a n tu ra c h n a odczycie pułk. Sławka w Poznaniu, aw an tu rach , k tó re znalazły z re sz tą godną odpraw ę w s ta nowisku S enatu U niw ersyteckiego i nie- p rzeżarty ch g an g ren ą p a rty jn ą kół mło
dzieży, w ojujące kola nacjonalistyczno-kor- poranckie 'dopuściły się nowego wybryku, przekraczającego sw ą ohydą naw et zwykła v,'Siarę wszechpolskiej; m entalności.
o sta tn ic h dniach karnaw ału, jed n a ze związkowych korporacyj akadem ickich, u- rządziła rep rezen tacy jn y bal .■ gościnnych salach k asy n a oficerskiego 57 p. p. Gdy za
baw a w rzała w pełni, jeden z jej uczestni
ków, członek zaprzyjaźnionej korporacji, zerw ał ze ściany
portret Marszałka Piłsudskiego, cisnął go n a ziemię i podeptał nogami.
Panow ie w kolorowych czapeczkach — gospodarze balu, którzy, jeżeli nie z po
czucia
godności narodowej,
to p rzynajm niej ze względów lojalności dla tych , k tó rzy użyczyli im gościnnie swych progów, w inni byli n a ty c h m ia st i surowo skarcić łobuza i wyrzucić go ze sw ojej spo
łeczności
nie zareagowali zupełnie
n a zbeszczeszczenie Tw órcy P a ń stw a Pol
skiego.
N a z a ju trz korpus oficerski 57 p. p. za
żąda! od dwuch wyżej w ym ienionych k o r
poracyj sa ty sfa k c ji z um iarem , k tó ry w skazuje, że całą aw an tu rę chciano po
tra k to w a ć jedy n ie jak o w ybryk. Zażądano mianowicie, ab y obie korporacje w odśw ięt
nym ordynku (z rozw iniętem i sztandaram i, p rzy w stęgach i szpadach), uroczyście za
wiesiły na m iejscu p o rtre t K om endanta.
N a to, ta k um iarkow ane żądanie, kor
p us oficerski 57 p. p. nie otrzym ał jednak żadnej odpowiedzi.
J a k nam wiadomo oficerowie garnizo
nu Poznańskiego postanow ili zastosować względem obu korporacyj zupełny o s tra cyzm tow arzyski. Podobno również Senat m a zastosować surow e re p re s je wobec win
nych.
Nie wątpimy, że szerokie koła młodzie
ży nietylko tej, która z całej duszy uko
chała ideologję i postać Komendanta, ale nawet i tej, która stoi zdała od wszelkiego ruchu ideowego, a nawet i tej, która będąc w innych obozach politycznych, rozumie, że ten czyn jest groźniejszym symbolem an
typaństw ow ej gangreny , aniżeli obnosze
nie w izerunków
Lenina i Trockiego
z ajm ą zdecydowane stanow isko wobec na
cjonalistycznej - korporanckiej ruchaw ki, k tó re j w ybryki stanow czo. przebrały m iarę nietylko lojalności, ale i legalności.
Ale podkreślić m usim y, że winni nie o- g ran iezają się do dwuch wspomniany;'!;
korporacyj. Są oni zatru ci atm o sfe rą, panu jąc ą w opanowanym przez Wszechpolaków;
Związku K orporacyj i w całym t. zw.
Związku Narodowym Młodzieży Akademic
kiej,
k tó ry m ieni się być reprezentantem ogółu młodzieży akadem ickiej.
Jeżeli nim je s t w istocie, niech nakaże Związkowi Korporacyj usunięcie obu w in
nych korporacyj, albo niech jeg o samego usunie ze Związku Narodowego. Gdyby te
go nie uczynił, całej uczciwie m yślącej m ło
dzieży akadem ickiej nie pozostanie nic in nego, ja k n a jo strz e jsz a w alka wszelkiemi środkam i z obecnymi „kierow nikam i" ży
cia akadem ickiego, bojkot wszelkich orga- nizacyj, w któ ry ch rządzą W szechpolacy i organizow anie nowego życia w brew nim i po za nimi.
W szczególności będą się m usiały w y
powiedzieć w te j spraw ie korporacje nie- związkowe! zaś ty m korporacjom związko
wym, któ re nie zechcą ponosić odm ian po
znańskiego w ybryku, nie pozostanie nic in
nego, ja k opuścić szeregi związku.
Co zaś się tyczy władz akadem ickich, to niew ątpim y, że przy stąp ią one do
ukarania przykładnego
wszechpolskich jaczejek wyw rotow ych, a w pierw szym rzędzie
Poznańskiego Koła Międzykorporacyjnego.
Ogólnopolski Związek Korporacji i „Na
czelny" Komitet Akademicki, jeżeli przez dostatecznie silne potępienie łobuzerskiej awantury nie zadokumentują, że zrywają z niebezpieczniejszą od skrajnie lewicowej, bo silniejszą od niej, antypaństwową pro
pagandą nacjonalistyczną — będą musiały ponieść odpowiedzialność.
To jest jeszcze najmniejsza k ara, jak a ich może spotkać.
Wara wam od Marszałka!
bo zdarzy się wam coś o wiele gorszego.
K U Ź N I C A 3
Jeszcze o sądzie Br. Pomocy S. U. W,
Niedołężne tłum aczenie prezesa sądu.
R edakcja „K uźnicy" otrzym ała list n a
stępującej treści:
W związku z wyw iadem z kolegą M.
Prószyńskim , podającym się za prezesa są
du pierw szej in stan cji Br. Pom. S. U. W.
(A kadem ik Polski N r. 1 i 2 z 1929 r .), pre- zydjum kom isji kontrolującej w yjaśnia, że kolega M. Prószyński bezpraw nie podaje się za prezesa sądu pierwszej in stan cji, po
nieważ sąd te n nie istn ieje (co stw ierdziła uchwała kom isji kontrolującej z 14.11 1928 r .). Pozatem kom unikujem y, że pod
staw ą p raw n ą dla orzeczeń kom isji o legal
ności uchwał, pow ziętych przez W alne Ze
bran ie je s t brzm ienie § 38 S ta tu tu Towa
rzystw a. „K om isja kontro lu jąca je s t orga
nem kontrolującym T ow arzystw a", co in
terp reto w ać m ożna jedynie, że kom isja je s t organem kontrolującym pozostałe organa tow arzystw a o ile to nie je s t sprzeczne ze sta tu te m . Powoływanie się przy rozw aża
niu kw estj i n a § 33 uznać należy za brak o rje n ta c ji co do zasad s ta tu tu B ratn iej Pomocy.
P rezyd jum kom isji jeszcze raz zazna
cza, że w ybór sądu koleżeńskiego na W al- nem Z ebraniu z 26.V. 1928 r. był pogwałce
niem s ta tu tu ze względu n a to, że 7 człon ków tego sądu nie miało praw a w ybieral
ności w dniu W alnego Zebrania. Później
sze uzyskania przez nich praw a w ybieralno
ści nie może mieć zgodnie z ogólnemi za
łożeniami praw nem i żadnego znaczenia, dlatego są zbyteczne inform acje, czy po
szczególni członkowie sądu mieli 14.11. 1928 względnie 28.11 1928 r. praw o wybieralno ści. Isto tn ie ro zstrz y g a ją c ą je s t d a ta 6.5 1928 r.
Prezydjum Komisji Kontrolującej.
Przypisek Red. Powyższy list Kom isji K ontrolującej dostatecznie w y jaśn ia nasze stanow isko w spraw ie sądu koleżeńskiego, k tó re sprecyzowaliśm y dw ukrotnie w „K uź
„ U tra ty wpływów (na teren ie akade
m ickim) nie p o trzeb u ją się obawiać w la
ta c h najbliższych kierownicy obozu n aro dowego". — T ak tw ierdzi o statn i N r. „A ka
dem ika Polskiego" — organu „Młodzieży W szechpolskiej".
— Isto tn ie, ofensyw a praw icy akade
m ickiej na w szystkich odcinkach organiza
cyjnego życia wyższych uczelni trw a w roz
m iarach, jak ich przed p aru laty nie mogli oczekiwać najw ięksi pesymiści. W skaźnik procentow ej przew agi odłamu reakcyjnego nad centro-lewem akadem ickiem przybiera coraz to bardziej.
Z w yjątkiem K rakow a i częściowo Lu
blina, gdzie „katolickość" u n iw ersytetu zbyt ju ż b ru taln ie zapoznaje akadem ików z rze
czywistością jednej z fo rm rodzajowych rządów rodzim ej reakcji, w pozostałych śro
dowiskach we w szystkich kom órkach po
czwórnego system u organizacji życia ak a
demickiego — b ratn iak ach , kołach nauko
wych, sportowych, wreszcie t. zw. kom ite
tac h akadem ickich — niepodzielnie rozsia
dła się wszechpolskość najczystszej próby.
Odrzucono naw et kokietow anie m as ak a
demickich „bezpartyjnem i, fachow em i k an d ydatam i" związanemi w gruncie rzeczy z tą czy inną k o n spiracją narodow ą, obsadza
jąc czołowe stanow iska życia akadem ickie
go jaw nym i now iniarzam i O. W. P. Nie w ty m jed n ak tk w ią najgroźniejsze konsek
w encje om awianego zjaw iska. W raz z w zm aganiem się dysproporcji sił walczą
cych z sobą obozów n awszelkich zgrom a
dzeniach akadem ickich czy to walnych ze
bran iach czy zjazdach zam iera coraz to po
wszechniej jakakolw iek walka.
Z chwilą gdy „kierow nicy obozu n aro
nicy". Zbliżające się W alne Zebranie B ra t
niej Pomocy w yjaśnić winno dostatecznie gospodarkę młodzieży wszechpolskiej w Sądzie B ratn iej Pomocy, którego a u to ry tet, z bólem m usim y stw ierdzić, upadł zu
pełnie w m asach młodzieży akadem ickiej.
Młodzież wszechpolska, k tó ra sądziła, że biorąc na siebie odpowiedzialność za cały sąd akadem icki, u trz y m a jego dotychcza
sową opinję na tak im poziomie, ja k i im po
zostaw iły pokolenia uprzednie, zrozumieć
P am iętam y o tern dobrze, że podstaw ą życia akadem ickiego są w ytrw ałe, poważne stu d ja, że najlepszą cząstkę sił i czasu po
święcić m usim y rzetelnej pracy w autody- to rja ch , sem inarjach , pracow niach, bibljo- tekach. W iemy, że tylko w w yjątkow ych okresach życia społecznego wolno nam , m a
m y naw et obowiązek od w a rszta tu pracy co
dziennej odejść.
P am ię ta jm y jednak , że je s t pewna in
n a cząstka życia naszych uczelni, cząstka, k tórej zaniedbać nie wolno. Istn ieje cały szereg in sty tu c ji studenckich, pracujących nad ułatw ieniem pracy naukow ej, nad pod
niesieniem w arunków ekonomicznych spo
łeczeństw a akadem ickiego, nad pogłębie
niem i rozszerzeniem jego m yśli. Każda uczelnia posiada sw oje koła naukowe, w y
działowe, swoje „ B ratn ie Pom oce", organi
zacje ideowe, sportow e i t. d. i t. d.
N iejeden z kolegów pchnięty tem p e ra m entem organizacyjnym i zainteresow ania
mi, związanemi z tą lub ową placówką, odda
dowego" ju ż w ram ach „ la t najbliższych nie p o trzeb ują obawiać się u tr a ty wpły
wów", działalność młodzieży wszechpolskiej w in sty tu c ja c h samopomocy przekształca się coraz bardziej w biu rokratyczne odra
bianie kawałków, a rządy w nich m ają na celu jedynie dem onstrow anie siły i k arn o
ści a rm ji O. W. P., a nie( ;zaś potrzebę, dobro i zysk, uginających się pod brzm ieniem ciężkich w arunków gospodarczych m as nie
zamożnej młodzieży akadem ickiej.
Ta g w a ra n cja kilkuletniej trw ałości rzą
dów rozzuchwala coraz bardziej obóz rea k cji akadem ickiej. Chce ona nietylko mieć rząd y w b ratn iak a c h ; chce obracać miljo- nowemi sum am i bez żadnej isto tn ej kon
troli, o ta k -— w kółku swoich zaufanych pionków p a rty jn y ch .
Przykładów nie trz e b a szukać daleko.
O statnie W alne Zebranie B ratn iej Pomo
cy Un. W ar. zniosło jed y n ą in sty tu c ję rea l
nej i w szechstronnej kontroli, t. j. Radę Nadzorczą. Uchwałę t ą „kierow nicy obozu narodow ego" podyktow ali jedynie dla tego, że przy m aksym alnym naw et w ysiłku Swo
ich ag ita to rsk ic h gardzieli nie mogli by za- pobiedz przedostaniu się do owej rad y kilku czy kilkunastu opozycjonistów, których upraw nienia byłyby dostateczne dla należy
tego p rzetrząśnien ia wszechpolskiej gospo
darki, k tó ra, ja k wiadomo, w łaśnie n a te re nie tegoż u n iw ersytetu nie może się szczy
cić zbyt św ietną tra d y c ją .
N aw et z R ady C entrali A kadem ickich B ratnich Pomocy wyrzucono 3 przedstaw i
cieli Kół Prow incjonalnych — tej sam ej or
ganizacji, w k tó rej pracach, w edług rezo
lucji IV kongresu młodzieży W szechpolskiej
„członkowie M. W. m ają b rać udział celem
m usi, że przez sw oje stanow isko w yrządzi
ła dw ukrotnie niesłychaną krzyw dę całemu obozowi młodzieży akadem ickiej, po pierw sze w ybierając jed n o stro n n y sąd o obliczu wszechpolskim, a po drugie „przydzielając"
do tegoż sądu jed nostk i bez żadnego a u to ry te tu , znajom ości praw a i co najgorsze, nie odpow iadających przepisom w ym aga
nym przez s ta tu t.
W alne Zebranie w yciągnąć m usi z te go odpowiednie konsekwencje.
je j czas wolny od studjów . Liczba ty ch „or
ganizatorów " je s t stosunkow o niewielka, nie może być inaczej.
J e s t jed n a k jeden obowiązek, do którego poczuwać się m uszą wszyscy (!) — społecz
ni i „niespołeczni", o określonych poglądach politycznych i apolityczni, zorganizowani, niezorganizowani, do spłacenia drobnego po
datk u społeczeństwu akadem ickiem u, do którego wszyscy należym y. B ra tn ie Pomoce um ożliw iają tysiącom kolegów stu d ja , ko
ła naukowe, w innym zakresie spełniają nie
mniej w ażną rolę.
K ażdy m usi być członkiem B ra tn ia k a i Koła Naukowego, każdy weźmie udział w dorocznych zebraniach walnych.
Z dajem y sobie spraw ę, że n a nich decy
dujem y właśnie, ja k ie będą podstaw y i w y
tyczne pracy ty ch in sty tu cji. W stydźm y się opieszałości i pam iętajm y, że każdy głos przyczynia się do tego, by najżywotniejsze interesy akademickie były rozstrzygane zgodnie z myślą najszerszych mas.
przyczynienia się do ich (Kół Prow incjo
nalnych) rozw oju. Ci trz e j delegaci bowiem nie wykazywali należytej dyskrecji wobec gospodarki kierow nictw a Związku B ra t
nich Pomocy i C. A. B. P.
Ale to jeszcze nie koniec. Oto nowobra- n y prezes Ogólno-Polskiego Związku B r a t
nich Pomocy kol. A rbitew icz w cytow anym już 1 — 2 N r. A kadem ika podsuw a up rzej
mie „społeczności" akadem ickiej cały bu
kiecik reform , któ ry ch celem isto tn y m je s t odsunięcie rzesz akadem ickich od decydo
w ania spraw żyw otnych dla rozw oju in sty tu c ji bratniackich.
Oto „jego zdaniem " — należy odciążyć W alne Zebranie — ale nie — skądże by zno
wu — przez powołanie in sty tu c ji kontroli p a rla m e n tarn e j. „Trzeba przerzucić odpo
wiedzialność z kół kolęgjalnych na je d n o st
ki". Prezes zarządu m iałby możność dobra
nia sobie „odpowiednich" współpracowni
ków. — Stw orzyćby należało (niezależnie od W alnego Z ebrania) „konw ent senjorów "
w celu om aw iania i w y staw iania kandyda
tów do władz, zwłaszcza n a większych uczel
niach.
W taki sposób zam ierza się uczynić je szcze kilka kroków naprzód dla trw ałego u trzy m an ia przy władzy najbliższych pod
kom endnych p a rty jn y ch . A by stw orzyć pod
w ójną gw arancję nieprzedostania się w a r
chołów lewicowych do władz — ju ż nie W alne Zebranie, ale prezes zarządu decydo
w ałby o składzie władz b ratn iej pomocy.
S tan rzeczy, którego wcale nie wesoły obraz usiłowaliśm y w powyższym arty k u le zrekapitulow ać, winien pobudzić lewicę do tem uw ażniejszego przem yślenia swego stanow iska w rozpoczętym ju ż sezonie w al
nych zebrań. S ta n dzisiejszy je s t groźny nie dla je j partyjno-politycznych interesów
— bo te te re n bratniakó w z a trąc a w spo
sób m inim alny, ale dla żyw otnych in te re
Ukarana napaść.
W dniu 18 stycznia r. b. odbyła się w W ydziale III Sądu Okręgowego w W arsza
wie rozpraw a przeciwko słynnem u Mosdor- fowi z oskarżenia p ryw atnego kol. Julja- na Firstenberga, b. prezesa Sądu Koleż. I in stan cji „B r. Pom ." Uniwers. o zniewagę w druku, Sąd po dłuższej rozpraw ie i zbada
niu kilku nastu świadków uznał oskarżenie za udowodnione, a postaw ione koledze F.
zarzuty za bezzasadne, oraz na mocy a rt.
530, 531 i 533 kor. karn. skazał p. Mosdor- fa na 3 miesiące aresztu oraz na ogłoszenie treści w yroku w „Gazecie Warszawskiej"
i w t. zw. „A kadem iku P olskim "; na zasa
dzie am n e stji k a ra a re sz tu została daro
wana.
Wolne praktyki w Międz. Biurze Pracy.
A kadem icka F ed eracja P rz y j. L. N. o- głosiła konkurs n a stanow iska 6-ciu p rak ty kantów w M. Biurze P ra cy w r. 1929. P ra k ty k i (stage) są 2-miesięczne, płatne po 300 fr. szw. miesięcznie. K andydaci winni mieć zaliczone 4 sem estry studjów , 1 rok pracy w sem inarjum lub t. p„ władać biegle fra n cuskim lub angielskim , zobowiązać się do napisania, rozpraw y naukowej oraz do p ra
cy po powrocie przez 1 rok w A kad. Kole Przyjąć. L. N ar., wreszcie zgłosić solidar
ność z dek laracją ideową Federacji.
STATYSTLYKA SZKOLNA W ZSRR.
T ass donosi: W edle urzędowych danych s ta tystycznych n a calem te ry to rju m ZSRR. istnieje 117.200 szkół, posiadających 11 m iljonów 200 ty sięcy uczniów. W porów naniu z rokiem 1923/24 liczba szkół w zrosła o 32 procent a liczba uczniów o 37% . P rzeciętnie n a 100 uczniów 70 uczy się w szkołach początkowych. P ro cen t uczniów w m ia
stach wynosi 98.40, n a wsi — 56,3. N a 100 dzieci w w ieku szkolnym 68 chodzi do szkół. W szko
łach n a teren ie ZSRR nauczanie odbywa się w 70 krajow ych językach. P rzeciętnie biorąc n a 1000 uczniów szkół w ychow ania społecznego 624 uczy się w języ k u rosyjskim , 186 w języku ukraińskim , 38 białoruskim , 27 ta ta rsk im , 19 gruzińskim , 14 orm iańskim , 9 turkm eńskim , 9 uzbeckim etc.
sów m as akadem ickich, dla których przecież b ratn iak był stworzony. Tolerowanie rzą
dów dzisiejszych to woda na m łyn te j g ru py politycznej, k tó ra rządząc w bratn iak ach realizuje tylko i jedynie j rozkaz swoich p a rty jn y c h przełożonych i podobnych pro
jektów , ja k te, których chorążym je s t no- woobrany prezes Związku B ratnich Pomocy.
Obowiązkiem akadem ickiej lewicy je s t więc podjąć dalszy wysiłek nad sparaliżowaniem fali reakcji zalew ającej wyższe uczelnie, w każdym razie zaś stanowcze zam anifesto
w anie swej opozycji wobec rządów obec
nych. Byłoby jed n ak ubolewania godnem, jeśliby wysiłek ten podjęły wyłącznie is t
niejące organizacje ideowo-polityczne lewi
cy, coby nietylko mogło walkę o bratn iak sprowadzić na płaszczyznę czysto politycz
nej rozgryw ki, ale u trudniałoby też w kon
sekw encji poruszenie niezaangażow anych politycznie m as dla obalenia rządów, tr a k tu jący ch je jak o ob jekt swych a fe r poli
tycznych — m as, k tó ry m pro g ram y par- tyokratów akadem ickich tej czy innej stro ny są m niej więcej obojętne, ale dla któ
ry ch dobre czy złe rządzenie B ra tn ią Po
mocą, je s t palącą kw est ją ułatw ienia stu djów prowadzonych w najcięższych w arun
kach bytu.
Dopóki lewica nie zdobędzie się na apar- ty jn ą , czy p o n a d p a rty jn ą organizację w al
ki, w zorowaną na św ietnych trady cjach zniszczonego dla tuzinkow ej kom binacji p a rty jn e j b. kom itetu reform samopomoco
wych w szerokim, ostro radykalnym pro
gram em gospodarczym , zrozum iałym dla m as, dopóty apelowanie do „gniew u opozy
cyjnego" najszerszych rzesz akadem ickich na panoszenie się korporanckiej reakcji we w szystkich niem al placówkach życia akade
mickiego, pozostać może głosem wołaj ącego na puszczy.
R. D.